Janusz Tazbir „Państwo bez stosów” - streszczenie.
Janusz Tazbir to historyk, który zajmuje się przeszłością ruchów religijnych oraz dziejami kultury polskiej w XVI i XVII wieku. Urodził się on w 1927 roku, jest profesorem Instytutu Historii PAN oraz jej rzeczywistym członkiem, zaś od 1965 roku piastuje stanowisko redaktora naczelnego rocznika "Odrodzenie i reformacja w Polsce". Szczególnie interesuje się historią nowożytną Polski oraz całej Europy. Wśród jego dorobku szczególne miejsce zajmują pozycje popularyzujące i przybliżające szerszej publiczności dzieje Polski.
Tazbir w swojej publikacji stara się pokazać tolerancję, jaka panowała w Xci i XVII wieku w Polsce. Ukazuje nam, że badania nad takim zjawiskiem muszą obejmować szeroki odcinek czasu.
Książka podzielona jest na rozdziały, co pomaga nam zauważyć i prześledzić zmiany, jakim podlegało to niejednoznaczne zjawisko na przestrzeni dwóch wieków.
Pierwszy rozdział książki poświęcony jest początkom XVI wieku, więc początkom reformacji. Pokazuje nam, że poszczególne grupy wyznaniowe stawały się bardziej tolerancyjne, kiedy zyskiwały szersze grono wyznawców i stronników. Zwiększająca się popularność poszczególnych ruchów powodowała, że zwalczały one inne grupy, które miały małe grono wiernych. Na poparcie swych tez autor podaje przykład anabaptystów, którzy zaczęli zwalczać inne grupy wyznaniowe, kiedy sami przejęli władzę. Natomiast w czasach, gdy sami byli w mniejszości, nawoływali do pokoju i tolerancji.
Drugi rozdział nosi tytuł "Problem współistnienia wyznań". Dotyczy on tolerancji w Polsce, autor ukazuje, jak to zjawisko wyglądało w Rzeczpospolitej jeszcze przed reformacją. Polska od zarania dziejów była silnie zróżnicowana wyznaniowo. Królowie przez wieki byli tolerancyjni, gdyż taki był wymóg polityki. Musieli być tolerancyjni, gdyż chcieli zdobyć sprzymierzeńców w wojnie przeciwko zakonowi krzyżackiemu. Jedyne poparcie Polacy mogli znaleźć u Tatarów, którzy wyznawali islam oraz u Litwinów, którzy przeważnie byli prawosławni. Polska musiała zignorować prośby papieży o przymusową chrystianizację naszych wschodnich sąsiadów. Kolejni królowie byli zwolennikami pokojowego nawracania innowierców. Król Zygmunt Stary próbował wprawdzie powstrzymać reformację, wydając między innymi edykty, które groziły karami osobom, które w Polsce rozpowszechniałyby protestantyzm. Mimo takich dekretów, nikogo w tym czasie nie skazywano w Polsce na śmierć z powodu wiary.
W następnym rozdziale pt. "Szlachta a teologowie" autor wspomina o ścisłej współpracy
i współdziałaniu całego stanu szlacheckiego. Walka, jaką toczyła ta warstwa społeczna
o władzę w kraju z innymi grupami, niesłychanie zbliżyła do siebie ludzi ze szlacheckich rodów. Stan szlachecki był wewnętrznie zróżnicowany, także pod względem wyznaniowym, dlatego propagował tolerancję wewnątrz grupy. Szlachta szczególnie zacięcie o przywileje walczyła z duchowieństwem. Wśród szlachty polskiej największą popularnością cieszył się kalwinizm, a to ze względów politycznych, a nie religijnych. Główną przyczyną było to, że kalwini dopuszczali możność wypowiedzenia posłuszeństwa panu, który zacznie walczyć
z tym wyznaniem. W Polsce teologowie nie odgrywali znaczącej roli w szerzeniu protestantyzmu. Pierwsze skrzypce w propagowaniu reformacji grała właśnie szlachta.
Kolejny rozdział, który nosi tytuł "O klejnot swobody wiary", poświęcony jest zagadnieniu sądów duchownych. Sądy te były zwalczane przez szlachtę. Wyroków tych sądów nie można było egzekwować, ze względu na zgromadzenia uzbrojonej szlachty. Szlachcice obawiali się bowiem, że sądy, które do tej pory sądziły ludność zamieszkującą dobra szlacheckie, mogą
w końcu zacząć sądzić i ich samych. Głównym zarzutem wobec sądów duchownych, było to, że wydają one wyroki bez dowodów. Duchowieństwo walczyło z innowiercami również
w sejmie. I tak w roku 1555 doszło do zlikwidowania sądów duchownych, natomiast protestanci znaleźli się w konstytucjach prawnych. Spotkało się to jednak z protestami katolików. Twierdzili oni, że prawo takie grozi spokojowi wewnętrznemu kraju. Dlatego też król wydał dekret, który zwalczał różnowierców. Również w samym łonie protestantów wybuchały ciągle spory i kłótnie. Dlatego też zażądali od króla, by wydał odpowiedni edykt regulujący stosunki między nimi.
Dalszy rozdział nosi tytuł "Tolerancja różnowierców". Autor zauważa w nim, że poszczególne grupy wyznaniowe propagowały hasła tolerancji, jedynie w przypadku, gdy chodziło o ich wiarę. Jeśli chodziło o inne wyznania, to uważali je za heretyckie, dlatego należało je zwalczać. W Polsce najbardziej niejednolita wyznaniowo była szlachta, która, żądając wolności wyznania dla siebie, sama często narzucała odpowiednią wiarę swym poddanym. W 1570 roku katolicy, luteranie i kalwini zawarli ugodę sandomierską, która wprowadzała w życie kompromis i ducha tolerancji. Sytuacja zmieniła się nieco po zakończeniu soboru trydenckiego, obradującego w latach 1545-1563. Katolicyzm przystąpił do kontrataku, co zaostrzyło sytuację wewnątrz kraju.
W kolejnym fragmencie Tazbir porusza problem konfederacji warszawskiej. Szlachta, która obawiała się, że królem Polski zostanie obrany Henryk Walezy bezpośrednio odpowiedzialny za rzeź hugenotów w Paryżu, zawiązała konfederację. Do różnowierców dołączyli też katolicy, którzy za nic nie chcieli dopuścić do powtórki z nocy św. Bartłomieja w Polsce. Głosili oni hasła tolerancji, wolności wyznania i pokoju dla innowierców. Delegaci polscy nalegali silnie również na króla Francji, by zaprzestał prześladowania hugenotów we Francji. Henryk Walezy musiał zaprzysiąc uchwały konfederacji warszawskiej w czasie swej koronacji.
Rozdział kolejny zatytułowany jest "Walka o realizację uchwał konfederacji warszawskiej"
i jest kontynuacją rozdziału poprzedniego. Ukazuje ona starania szlachty o przestrzeganie postanowień z 1570 roku. Ludzie sprzeciwiający się konfederacji twierdzili, że jej postanowienia umożliwią powstawanie w Polsce groźnych sekt, które zakłóca spokój
i porządek w społeczeństwie. W Polsce na szeroką skalę zaczęła rozprzestrzeniać się kontrreformacja, która zmieniła stosunek stanu szlacheckiego do innych warstw społecznych, w tym do ich poddanych. Zaczęto głosić prawo do wolności wyboru religii, także dla ludzi
z niższych warstw społecznych. Postulaty te jednak nigdy nie weszły w życie, ze względu na sprzeciw szlachty. Natomiast już król Zygmunt III Waza nakazał zmuszać chłopów siłą do katolicyzmu. W Rzeczpospolitej zaczęły się także prześladowania ludzi innych wyznań. Szlachta protestancka chciała wyegzekwować wolność wyznania walcząc w sejmie
o odpowiednie uchwały. Jednak władca nie zamierzał podpisywać żadnych ustaw, które zapewniałyby tolerancję.
Rozdział ósmy to "Zgoda wyznaniowa w praktyce". Autor zauważa, że prześladowania ze względów religijnych nie dotyczyły stanu szlacheckiego. Szlachta była bardzo tolerancyjna wewnątrz swej grupy, głosiła hasła tolerancji, ale tylko dla siebie. Szlachcice znali się nawzajem, ich dzieci chodziły do tych samych szkół. Wewnątrz stanu szlacheckiego szerzyła się współpraca i kooperacja. Wspólnym celem warstwy szlacheckiej było ograniczenie władzy króla i rozszerzenie swych przywilejów. W dziejach można spotkać liczne przykłady małżeństw zawieranych między wyznawcami różnych religii i rodzin wielowyznaniowych.
Następny rozdział nosi tytuł "Polemika wokół tolerancji". Tazbir przedstawia tu dzieje sporu o tolerancję, którą zapoczątkowały postanowienia konfederacji warszawskiej. Każdy nowo obrany król polski musiał zaprzysiąc te postanowienia. Jezuici, którzy byli przeciwko tolerancji, twierdzili, że przysięgi króla w tym wypadku są nieważne. Z Towarzystwem Jezusowym walczyła cała szlachta, protestancka i katolicka. Prześladowania innowierców nie dotyczyły szlachty, miały też o wiele zasięg i konsekwencje, niż to było w innych państwach europejskich. Do rzadkości należały przypadki skazywania różnowierców na spalenie na stosie, co działo się nagminnie w krajach sąsiednich. W ostateczności posuwano się do palenia na stosie dzieł protestanckich.
Kolejnym rozdziałem jest fragment pt. "Kształtowanie się postaw tolerancyjnych". Katolicy
w Rzeczpospolitej niezbyt chętnie propagowali hasła tolerancji wyznaniowej i wolności wyznania. Rozpowszechniali je jednak, by zapobiec wybuchowi wojny wewnętrznej na tle religijnym. Takie wnioski wysnuwali na podstawie wydarzeń, jakie miały miejsce w innych krajach Europy. Zwalczano jednak zaciekle bardziej radykalne ruchy i odłamy reformacji. W sejmie blokowano również skutecznie wszelkie próby wprowadzenia prawnych gwarancji swobody wyznania w Polsce. Protestanci nadal walczyli o poszanowanie zasad tolerancji.
W następnym rozdziale Tazbir pisze o "Tolerancji srebrnego wieku". Zapoczątkowanie kontrreformacji w Polsce rozpoczęło proces upadku i zaniku idei tolerancji i wolności religijnej. Kościół katolicki przeszedł do ataku i rozpoczął rozprawę z protestantami. Winą za wszelkie niepowodzenia kraju obarczani byli właśnie innowiercy. Przykładem walki
z różnowiercami może być postępowanie wobec arian. Zamykano ich szkoły, niszczono prace pisarzy ariańskich, a wszelkie nowe dzieła były prawnie zakazane. Okres pokojowego współżycia katolików i protestantów dobiegał końca, w kraju od tej pory nie szanowano żadnych innych religii.
Ostatni rozdział został zatytułowany "Koniec jednej epoki". Tazbir pisze o próbach zjednoczenia się różnych odłamów reformacji w czasach pogłębiającej się nietolerancji. Wspomina też o poprawie sytuacji, jaka nastąpiła w okresie rządów Władysława IV Wazy. Król ten zwalczał wszelkie akty przemocy wobec różnowierców. Autor opisuje przypadek skazania na śmierć studentów, którzy dopuścili się profanacji zwłok protestantki. Wyrok nie został wykonany, ale studenci ci zostali usunięci z uczelni. Niechlubny był też okres wojny ze Szwecją. Zakończeniem walki z innowiercami było wygnanie arian z Polski oraz postanowienie o przyznawaniu nobilitacje i urzędy tylko szlachcie wyznania katolickiego.
Książka ta ciekawie opisuje ponadczasowy problem tolerancji. Bowiem wpływ religii na człowieka, jego otoczenie, na dzieje społeczeństwa i państwa, jest nadal aktualny. Janusz Tazbir w sposób interesujący i przystępny przedstawił okres, w którym formowała się nasza świadomość religijna na trwałe związana z poczuciem przynależności do narodu polskiego. Dzięki tej pozycji przeobrażenia te stały się nam bliższe i bardziej zrozumiałe.
W dzisiejszych czasach tolerancja jest ogólnie szanowanym prawem, ciekawe jest więc prześledzenie, jak do tego prawa doszliśmy przez wieki. Jest to doskonała pozycja dla ludzi, którzy chcą poznać ciekawe wątki naszej historii.