H. Grynberg Żydowska wojna- tematyka
HENRYK GRYNBERG Urodził się w 1936, prozaik, poeta, dramaturg i eseista, laureat wielu prestiżowych nagród literackich, autor ponad dwudziestu książek, w których postawił sobie za cel bycie kronikarzem losu Żydów polskich. Lata 1942-44 przeżył w kryjówkach i na tzw. "aryjskich papierach. Jak żyć, gdy wszystko, co trzymało człowieka przy życiu umarło? - zapytują bohaterowie jego prozy. Jest to również nadrzędny temat jego wierszy, składających się na wielki lament kogoś, kto żyje kultywując pamięć o pomordowanych, staje się "strażnikiem grobów", w świecie skażonym nihilizmem, zmaterializowanym i coraz bardziej obojętnym dla losu ofiar. W swoich książkach Grynberg sięga po materiał autobiograficzny i biograficzny: jego żydowski bohater jest najczęściej narratorem, ale to, co przeżyte ma wymiar metafory i jest dopełnione doświadczeniami innych "ocaleńców". O niewielkiej objętości, pisane oszczędnym, protokolarnym językiem, w którym pojawia się niekiedy sarkazm zmieszany z liryzmem, kolejne książki Grynberga przynoszą zapisy losów ludzkich, które pisarz ocala od zapomnienia, dając wyraz przekonaniu, że taki zabieg jest nie tylko wymogiem literatury wobec ofiar holocaustu, ale i potwierdzeniem świętości samego ludzkiego istnienia.
Żydowska wojna (1965) podzielona jest na dwie części: perspektywę ojca i matki.
Ojciec pracował przez rok u Dziedzica na folwarku prowadził mleczarnie i pomagał mu w rachunkach. Kiedy żandarmi nie chcieli już zwierzyć Dziedzicowi, że ojciec jest mu niezbędny pożyczył on od swego chlebodawcy furę i całą rodzinę zabrał do miasteczka w której mieszkała rodzina jego żony i dziadek. Tam pojawiła się sprawa cukru i mąki. Prezes i Rada miasta dostawała pewna ilość cukru i maki, kiedy ją przehandlowano w Mińsku Mazowieckim połowie ludności określonej jako „mniej potrzebująca” nie przydzielono kartek. Więc Ojciec poszedł do Prezesa (Nusena) zabrał kartki i uciekł. Niestety kiedy Niemcy zażądali od Nusena dodatkowego kontyngentu mężczyzn do obozu w Węgrowie, ojciec został wpisany jako pierwszy. Udało mu się stamtąd uciec i zawieźć żonę i syna do szpitala. Jego mieszkanie gdy wrócił było już zajęte, ale wymusił na Prezesie by mogli dalej w nim mieszkać. Niestety na jesieni wszyscy z wozami i pierzynami ruszyli w stronę Stanisławowa. Rodzice ojca (dziadek był talmudzista- mądrym człowiekiem) wsiedli do pociągu, choć ojciec wystarał się także im o kryjówkę na wsi.Matka (Zosia) musiała zostawić mojego brata Bućka ponieważ był za mały i razem z nim szybciej by nas złapali. Dotarliśmy na wieś (do Głęboczycy) gdzie schroniliśmy się u gospodarza w pustej izbie w której drzwi zasuwało się z drugiej strony szafą. Kiedy przyszła komisja ukrywaliśmy się w oborze. Później uciekaliśmy przez las, zatrzymał nas gajowy, kiedy oddaliśmy mu pieniądze i pierścionek mamy puścił nas dalej. Nadchodziła zima, znaleźliśmy wtedy schronienie u Śliwów, narrator który opowiada te historię był dzieckiem i miał bawić się z dziećmi gospodarza tak jakby był ich. Parobek zauważył, że nie jest on ich dzieckiem i pewnej nocy przyszedł razem z sołtysem do Śliwów szukać Żydów. Rodzinie udało się uciec. Dotarli z powrotem do dworu, do Dziedzica (pana Karola), gdzie schronili się w oborze. Ojciec odszukał rodzinę mamy która kryła się w ziemiance, przez jakiś czas mieszkaliśmy tam (ślepło się od tych ciemności, a wszy chodziły wszędzie), potem ojciec wyrobił żonie i synowi aryjskie papiery. Mama najpierw sama pojechała do Warszawy, a mnie dano na przechowanie do gospodyni która była chora na suchoty, później zabrał mnie do mamy, do warszawy wujek Aron. Dziadka, babcie oraz resztę mieszkańców ziemianki rozstrzelano. Ojca wtedy z nimi nie było. Wuj Aron i jego przyjaciel Słoń przyłączyli się do grupy młodych chłopców i dziewcząt którym udało się uciec z palącego się warszawskiego getta, posługiwali się bronią, ojciec nie chciał tego robić. Po tym jak Aron i Słoń poszli do Dziedzica i okradli go (zabrali jaja, masło, wódkę, buty), kiedy ojciec się o tym dowiedział pokłócili się i od tej pory żył sam. Zginął od bandyckiej siekiery wbitej w plecy.
Matka moja (była nauczycielką, ufarbowała włosy na rudo) idąc ulica nie pozwalała mi spuszczać głowy, lękliwie pukać do drzwi- nie mogłem niczym zdradzić, iż jestem Żydem. Mieszkaliśmy u pani Hanki, gdzie była ciepła woda i ubikacja. Kiedy jeździliśmy tramwajem siadaliśmy w wagonie dla Niemców, którzy pomagali mamie wsiąść, robiliśmy to by wszyscy widzieli że nie musimy się niczego bać. Potem dostaliśmy ostrzeżenie od sąsiadki obok i musieliśmy znów uciekać. Cały dzień jeździliśmy tramwajem aż wieczorem podeszliśmy do nieznajomych, państwa Orlińskich i powiedzieliśmy że niech zrobią z nami co chcą. Byliśmy u nich krótko, mam szukała schronienia u Nitkowej (której mąż został dróżnikiem, załatwił sobie aryjskie papiery wygląd, wymowę na to zwracano uwagę) musiała jednak stamtąd uciekać.U Orlińskich nie było bezpiecznie dlatego latem mama pojechała do Wołomina wynajęła mieszkanie na Stawach (było to na rok przed powstaniem). Za sąsiadkę mieliśmy tam panią doktorową do której „zza zielonej” granicy przyjeżdżała Pszczółkowska (woziła słoninę) namawiała mamę by pojechała z nią tam skąd ona przyjeżdża i by uczyła jej dzieci. Pewnie nigdy by się na to nie zdecydowała, gdyby nie spotkała pewnego razu na mieście mężczyzny z teczkę który ja rozpoznał, uciekła i przez kilka dni nie wychodziła z domu, potem postanowiła przyjąć propozycje tej kobiety. Tak trafiliśmy do wsi Kończany, mieszkaliśmy w szkole w której oprócz nas mieszkali Pszczółkowscy i Kłodowscy. Mama uczyła dzieci w domu, dostawała za to dla nas jedzenie. Jeździła do Sokołowa po rzekome listy od męża który był wojskowym. Potem zaczęto podejrzewać, że nie jest tą za którą się podaje, że jest szpiegiem. Sytuacje załagodził ksiądz, do którego wiosną chodziłem na nauki i przystąpiłem do pierwszej Komunii Św. (pomimo że miałem grzech śmiertelny, byłem nie ochrzczony, bardzo się tym przejmowałem, ale musiałem udawać, że nie jestem Żydem).Następnie nadeszli Niemcy, którzy pomimo darów od mieszkańców wsi kazali wioskę spalić. Mieszkańcy, pod opieka Niemców ruszyli w drogę ( narrator, siedział na koniu u Niemca, mały chłopiec trzymał się jego munduru). Większość naszych znajomych, zginęła pod własnymi imiona, a my nawet gdybyśmy zginęli nikt by się o naszych prawdziwych imionach nie dowiedział. Linia frontu przed która uciekaliśmy pojawiła się nagle prze nami, pojawili się Rosjanie. Chłopiec i matka przeżyli. Książka przedstawia walkę o życie żydowskiej rodziny, a rola Polaków nie jest w niej taka jakbyśmy pragnęli. Grynberg jednak nie oczernia Polaków, pokazuje że ludzie są czasem naprawdę źli i słabi. Występuje tu motyw wojenne tułaczki pokazanej oczami żydowskiego dziecka. Żydowskie pochodzenie oznacza podpisanie na siebie wyroku śmierci, wyrzeczenie się go i ciągle kłopoty. Grynberg pisał autobiograficznie, pokazywał martyrologie narodu żydowskiego i problem antysemityzmu w Polsce
ŻYDOWSKA WOJNA - HENRYK GRYNBERG
Powieść składa się z dwóch części. Pierwsza zatytułowana „Ojciec” druga „Matka”. Opowiada o losach Żydów prześladowanych w czasie wojny. Jest to opowieść naocznego świadka, który brał udział w ucieczce wraz z rodzicami. Ojciec troszczył się o swoją żonę i dziecko. Narażał życie, by nie byli głodni. Podczas ucieczki przez Niemcami ukrywali się w lasach, gospodarstwach chłopskich, stodołach, w słomie. Niemcy grabili wioski, podpalali je. Zabierali ludziom cały ich dobytek. Kobiety były gwałcone. Pierwowzorem opowiadającego chłopca jest sam autor , a matki matka Grynberga. Rodzina oprócz chłopca, który opowiada o wydarzeniach miała jeszcze jednego syna, którego zabrali Niemcy, gdy matka się ukrywała. Chłopczyk miał niecałe 2 latka. Niemcy ścigając ludność zapędzali ich do obozów koncentracyjnych. W tych czasach panowała wszawica i głód. Ludzie żyli w ciągłym strachu. Ukrywali się w okopach. Przeżyć udaje się tylko nielicznym.
Druga część powieści powiada o losach matki i syna, którzy pod fałszywym nazwiskiem mieszkali w Warszawie u różnych ludzi. Jednak wielu z nich doradzało kobiecie oddanie syna, gdyż on mógł doprowadzić siebie i ją do śmierci. Gdyby Niemcy sprawdzili podczas kontroli, że chłopiec jest obrzezany zginęli by oboje, a także Ci, u których mieszkali. Matka jednak nie chciała oddać dziecka. Miała sfałszowane papiery, które zaświadczały o innej narodowości. Pewnego dnia kiedy ludzie, u których mieszkała chcieli by się wyprowadziła, gdyż nasiliły się kontrole załamała się i chciała iść nad Wisłę i utopić siebie i syna. Nie miała już siły. Jednak chłopiec odwiódł ją od tego. Znaleźli się też ponownie ludzie, którzy dali im dach nad głową. Kobieta też w między czasie uczyła dzieci katechezy i języka polskiego w zamian za dach nad głową i jedzenie. Ale potem kazano jej uciekać. Chłopiec też wraz z innymi dziećmi przyjął pierwszą Komunię św. Pewnego dnia do wsi, w której aktualnie mieszkała przybyli Niemcy i podpalili ją. Ludność prosiła, by choć zostawili murowaną szkołę. Niemcy jednak podpalili ją a ludzi prowadzili na stracenie. W drodze ludzie pytali dokąd ich prowadzą, że dzieci są już zmęczone i chcą odpocząć. Jeden Niemiec wziął opowiadającego chłopca na swojego konia, a jego matka szła obok nich i mówiła żeby się nie bał. Pod koniec powieści kobieta rozmyślała, że jej bliscy przynajmniej poumierali pod ich prawdziwymi nazwiskami. Linia frontu, przed którą uciekali Niemcy niespodziewanie odwróciła się. Nastąpił atak samolotów. Rosjanie uwolnili tych ludzi prowadzonych na stracenie.
Żydowską wojnę często zestawiano z Malowanym ptakiem Kosińskiego. Wspólny jest w nich motyw wojennej tułaczki oglądanej oczami żydowskiego dziecka. Podobna jest też bezkompromisowość w ukazywaniu stosunków polsko - żydowskich. Grynberg ukazuje jednak brutalność wojny w niezwykle powściągliwy sposób, nie korzystając z ekspresjonistycznych przejaskrawień. Ta lapidarna proza zachowuje mimo wszystko wiarę w świat wartości moralnych, które reprezentuje w obu utworach przede wszystkim matka małego bohatera. Narracja Żydowskiej wojny jest raczej bliższa pod tym względem narracji w Pianiście. Brak tu psychologicznie zarysowanych konturów postaci. Są jedynie czyny i tylko z nich można rozliczać bohaterów obu książek. Po raz pierwszy wydano Żydowską wojnę wraz z opowiadaniem będącym jego kontynuacją. Zwycięstwo mówi o czasach powojennych, które są powodem radości tylko na pierwszej stronie opowiadania. Żydowskie pochodzenie nadal bowiem oznacza podpisanie na siebie wyroku śmierci, albo wyrzeczenia i ciągłe kłopoty. Walka o przetrwanie po wojnie niewiele różni się od tej prowadzonej w jej trakcie. Obraz psychicznie okaleczonych ludzi, pozostawionych samym sobie, zmuszonych do prawdziwych bitew o mieszkania i godność nie jest bynajmniej rezultatem autorskiej wyobraźni. Pisarstwo Henryka Grynberga, mające charakter autobiograficzny, ukazuje martyrologię narodu żydowskiego, problem antysemityzmu w Polsce i doświadczenia stalinowskiego totalitaryzmu. Książka została wydana bardzo starannie. Przyjemnie jest poczuć pod palcami jej płócienną okładkę z wtłoczonym zdjęciem i mieć pewność, że kartki dzięki starannemu zszyciu nie rozsypią się przy pierwszej próbie zajrzenia do jej wnętrza.