ŚWIĘTY I JEGO CIEŃ
Bardzo dawno temu żył sobie człowiek tak bogobojny, że aniołowie cieszyli się na jego widok. On sam wcale nie wiedział, że jest świętym. Po prostu wykonywał sumiennie wszystkie swoje codzienne obowiązki, a dobroć promieniująca z niego była czymś tak naturalnym, jak zapach kwiatów, lub światło latarni ulicznej w nocy.
Świętość tego świętego polegała na tym, że nie zatrzymywał w pamięci niczyjej przeszłości, lecz brał każdego takim, jakim aktualnie był, że nie zwracał uwagi na wygląd zewnętrzny, lecz potrafił patrzeć w serce człowieka. Kochał wszystkich i do nikogo o nic nie miał żalu i pretensji. Pan Bóg posłał pewnego dnia do niego anioła:
Bóg posyła mnie do ciebie! Wypowiedz jakieś życzenie, a od razu zostanie ono spełnione. Czy chciałbyś mieć dar uzdrawiania ludzi? — spytał anioł.
Nie! Jest o wiele lepiej, kiedy sam Bóg uzdrawia ludzi! — odpowiedział święty.
Chciałbyś mieć może dar nawracania grzeszników?
Nie jestem godny tak świętych spraw! Lepiej będzie, kiedy tym zajmą się aniołowie!
A może chciałbyś być dla wszystkich przykładem do naśladowania?
Tego też nie pragnę, gdyż zwracałbym na siebie uwagę!
Co chciałbyś posiadać? — pytał poirytowany już anioł
Bożą łaskę! Bo kiedy ją posiadam, to mam wszystko, czego sobie mogę tylko życzyć!
Musisz życzyć sobie coś szczególnego! Nadzwyczajnego! Jak sam nic nie wymyślisz, to ja się już postaram o coś dla ciebie!
Dobrze? Proszę o to, aby za moją przyczyną działo się dobro, o którym ja nic nie będę wiedział! — stwierdził święty
Wobec tego w niebie postanowiono, że cień świętego człowieka będzie posiadał szczególną moc: kiedy padnie na chorych, ci odzyskają zdrowie, kiedy spocznie na wyschniętych źródłach — wytryśnie z nich świeża woda, kiedy będzie padał na smutnych, ci zaczną się uśmiechać.
Teraz święty mógł żyć spokojnie, nic nie wiedział o właściwościach cienia a uwaga otoczenia koncentrowała się tylko na cieniu.