ROZDZIAŁ 19. SPOTKANIE
„Żadna pieśń nie wypowie,
co czuje moje serce”
Od samego rana miałam jakieś dziwne przeczucia. Coś się miało wydarzyć, ale nie wiedziałam co. Leżałam jeszcze w łóżku i myślałam, co takiego może się zdarzyć. Tak bardzo nie chciało mi się wychodzić z łóżka, ale musiałam zrobić wujkowi śniadanie. W piżamie zeszłam na dół i przygotowałam wujkowi naleśniki z białym serem i wróciłam do pokoju. Na łóżku leżała mała gałązka. Znów tu był. Czemu nie mogę go zobaczyć? Czemu coś nie chce, bym go spotkała. Wyjęłam z szafy sukienkę, którą kupiła mi Alice i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się, wysuszyłam włosy i ubrałam niebieską sukienkę. Wróciłam do pokoju po buty na płaskim obcasie. Jak na tę porę roku, za oknem było słońce. Było bardzo ciepło. To była najodpowiedniejsza pora, by w końcu ubrać sukienkę. Wzięłam buty w rękę i zbiegłam na dół.
-Wujku, jadę do Belli. -powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.
Usiadłam na ławce i ubrałam buty, by nie iść boso do samochodu który stał jakieś 10 metrów dalej. Poczułam, jak coś spada na moje ramię. Wystraszyłam się trochę. Okazało się, że nie było czego. To tylko gałązka z drzewa pięknej wiśni, które spokojnie rosło sobie pod moim oknem. Wstałam z ławki i poszłam w stronę samochodu. Usiadłam za kierownicą, a gdy miałam odpalić silnik, na mojej drodze ktoś stał. Chłopak w czarnej pelerynie. Zamknęłam oczy i ponownie je otworzyłam. Chłopak zniknął. „Emma, przewidziało ci się.”- pomyślałam i odpaliłam silnik. Gdy dojechałam do domu Cullenów, Alice stała przed domem. Była nieobecna. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do niej bliżej. Gdy stanęłam naprzeciw niej, Alice na mnie spojrzała.
-Musiałam wyjść, bo przy wilkach nie mogę przewidywać przyszłości. -powiedziała uśmiechając się do mnie. -Lepiej nie wchodź do domu. -ostrzegła mnie.
-Dlaczego mam nie wchodzić? -spytałam zdziwiona.
-Seth i Lilly tam są, a wiem, że tobie będzie ciężko przebywać w jego towarzystwie i w towarzystwie jego wpojenia.
Alice miała rację. Było mi ciężko się z tym pogodzić, ale przynajmniej był szczęśliwy. Ja też byłam. Usiadłam obok Alice na schodach.
-Volturi przybędą tu ponownie. -powiedziała Alice -Tym razem będą wszyscy.
-Jak to? Kiedy? Myślałam…
-Źle myślałaś. Będą tu za tydzień. Przybędą po Alec `a, który tutaj jest. Chcą go ukarać. Chcą go zabić. Widziałam to dokładnie. To Alec zasadził drzewo pod twoim oknem. -powiedziała spoglądając na mnie unosząc jedną brew -On się chyba naprawdę w tobie zakochał.
Zakochał się. Po tych słowach moje ciało przeszedł gorący, ale przyjemny dreszcz. Tak bardzo chciałam z nim porozmawiać.
-Czy wiesz może, gdzie go mogę znaleźć? -spytałam nieśmiało.
-Tam.- powiedziała wskazując palcem na las -Za lasem jest polana. Jakieś 20 minut drogi ludzkim tempem. Wampirzym dziesięć. Będzie tam jeszcze jakąś godzinę.
-Czy myślisz, że jak pójdę z nim porozmawiać, to coś mi zrobi? -zapytałam spoglądając w jej stronę.
-Nie widzę nic niepokojącego. -powiedziała, odwracając ode mnie wzrok i spoglądając głęboko w las - Będzie wszystko dobrze. -uśmiechnęła się sama do siebie. -Jeśli chcesz go tam spotkać, powinnaś już iść.
-Dzięki Alice. Jesteś kochana. -powiedziałam i pobiegłam w stronę lasu.
Biegłam cały czas, nie zatrzymując się nawet na sekundę. Wszystkie mięśnie zaczęły mnie boleć. Po wypadku nie byłam jeszcze w pełni sprawna. Wbiegłam na polanę zdyszana. Nie mogłam złapać tchu. Upadłam na mokrą od rosy trawę. Oddychałam spokojnie, aż poczułam zapach kwiatów wiśni. Alec pochylał się nieśmiało nade mną.
-Nic ci nie jest? -spytał, a jego głos był ciągle piękny. Mogłam przy tym głosie spać. Był dla mnie jak kołysanka, która utula niemowlęta do snu.
Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam siły. Powietrze, które dawało ludziom życie, dusiło mnie z każdym jego wdechem. Poczułam jak unoszę się w powietrzu.
-Gdzie mnie prowadzisz?- spytałam, ledwo wypowiadając każde słowo.
-Przenoszę cię w cień. -powiedział Alec.
Chwilę potem leżałam na zimnej trawie. Poczułam jak zimna ręka dotyka mojego czoła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Alec `a, który spoglądał na mnie z czułością. Zrobiło mi się lepiej. Nie oddychałam już tak ciężko.
-Chyba musisz trochę popracować nad swoją kondycją. -zaśmiał się wampir.
Pokiwałam tylko głową. Miał rację. Ostatnio nie biegałam, a na dodatek miałam na sobie buty na obcasie i do końca zimy miałam nie ćwiczyć na WFie.
-Czemu mnie nie zabijesz? -spytałam poważnym tonem.
-To nie jest takie proste. Pragnę cię. Pragnę twojej krwi. Twoja krew do mnie śpiewa, ale nie potrafię. Nie mógłbym cię skrzywdzić. -powiedział, spoglądając na mnie swoimi krwistoczerwonymi oczyma.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Kontynuował swoją wypowiedź.
-Dostałem rozkaz. Miałem doprowadzić cię tutaj na tą polanę, a jeśli bym nie wytrzymał, mogłem cię zabić na miejscu. Byłem już blisko polany, gdy nagle coś zakuło moim martwym od wieków sercu. Zacząłem cię darzyć jakimś silnym uczuciem, którego wtedy nie potrafiłem nazwać. Nie potrafiłem zrozumieć. Wróciłem do lasu i upuściłem cię na kamienie. Nie mogłem wytrzymać, bo twój zapach tak bardzo mnie kusił, więc oddaliłem się trochę i zwróciłem tobie wszystkie zmysły. Twoja krew ciągle mnie wołała. Woła mnie teraz. Gdy przykucnąłem wtedy obok ciebie, miałem wielką ochotę cię zabić, ale darowałem ci życie. Pozwoliłem ci odejść. Ciągle pytałaś czemu cię nie zabije, a ja nie potrafiłem tego wytłumaczyć, więc znów odebrałem tobie wszystkie zmysły i zaniosłem cię tam, skąd cię uprowadziłem.
-Dlaczego jak zwróciłeś mi moje zmysły, obok mnie na ławce leżał kwiat wiśni? -spytałam.
-Bo ja tak pachnę. -powiedział uśmiechając się do mnie -Widziałem jak rozkoszujesz się moim zapachem, więc chciałem, byś czuła go zawsze. Chciałem, byś o mnie pamiętała.
-Ale… Ale przecież te kwiaty o tej porze roku nie kwitną. Z tego co wiem, to najbliższe drzewo tego owocu rośnie w Japonii. No nie licząc jeszcze drzewa pod moim oknem. -uśmiechnęłam się do niego.
-Do tego zmierzasz. -zaśmiał się z nutką ironii, którą dało się wyczuć w jego pięknym śmiechu -Tam, skąd pochodzą te kwiaty drzewo kwitnie cały rok. Kwiaty ciągle pachną i nigdy nie więdną. Pobiegłem do znajomego, by powiedzieć mu czego potrzebuję. On pobiegł do kolejnego, a ten do następnego i w ten sposób w ciągu pół minuty trzymałem gałązkę w dłoniach. Położyłem ją na ławce, przywróciłem tobie wszystkie zmysły i wróciłem tutaj.
-Pokażesz mi kiedyś to miejsce? -spytałam błagalnym tonem.
-Jeśli do tej pory cię nie zabiję, to tak. -odpowiedział, akcentując każde słowo.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mi równie pięknym uśmiechem. Sadystyczny wampir, który chciał mnie zabić, uśmiechał się do mnie.
-Dlaczego teraz mnie nie zabijesz? -zadałam jedno z podstawowych pytań, które słyszał już ode mnie kilka razy -Mój zapach, moja krew cię nie kusi?
-Kusi. Bardzo. Ale próbuję się powstrzymywać i jak na razie idzie mi dobrze, ale nie wiem jak długo to potrwa. W każdej chwili mogę cię zabić. -powiedział wbijając wzrok w trawę.
-Nie boję się śmierci. -odpowiedziałam -Dlaczego nie wracasz do Włoch, do swojej wampirze rodziny? -zadałam mu kolejne pytanie, a na swojej liście miałam ich dość sporo.
Chłopak zastanawiał się dłuższą chwilę. Myślałam, że skoro jest wampirem, odpowie mi szybciej, ale widocznie odpowiedź na to pytanie sprawiała mu trudność. W końcu odpowiedział.
-Nie mogę cię tu zostawić samej, zdanej tylko na siebie. Oni mogą tu w każdej chwili wrócić. Mogą cię zabić, a ja chcę cię przed nimi chronić. Jane już wie, dlaczego nie przyprowadziłem cię wtedy tutaj. Jest moją siostrą i wie co czuję, dlatego nie mogę stąd odejść. -spojrzał na mnie, a ja zauważyłam, że jego oczy są ciemniejsze, prawie czarne.
Wystraszyłam się nie na żarty.
-Twoje oczy ciemnieją. -było to zdanie twierdzące.
-Boisz się? -spytał Alec, próbując wyłapać z mojej miny odpowiedź.
Jedyne co mogłam zrobić, to pokiwać głową, bo strach sparaliżował moją krtań. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Odsunęłam się od niego o kilkanaście centymetrów.
-Masz czego się bać. -powiedział opuszczając głowę, bym nie mogła widzieć jego oczu -Jestem strasznie głodny. Od dwóch dni nie piłem ludzkiej krwi.
-Nie próbowałeś się żywić krwią zwierząt, tak jak Cullenowie? -spytałam, gdy strach zaczął powoli odchodzić.
-To nie jest takie proste Emmo. -pierwszy raz wypowiedział moje imię -Krew zwierzęca nie jest w stanie zaspokoić w pełni pragnienia. Co innego ludzka. Pragniemy jej tak bardzo, że trudno jest się nam powstrzymywać. -powiedział i odskoczył ode mnie jakieś 15 metrów.
-Co się stało?- spytałam podnosząc się z trawy.
-Za bardzo pragnę twojej krwi. Nie potrafię się powstrzymać. Nie chcę cię skrzywdzić. -powiedział odsuwając się bardziej, gdy spostrzegł, że powoli idę w jego stronę.
-Mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie?- powiedziałam podchodząc coraz bliżej niego.
-Słucham.
-Edward coś mówił, że gdy Demetri ci przekazywał jakieś informacje, jakaś bariera chroniła was, że nie mógł czytać w waszych myślach. Z Alice było to samo. Co to za bariera? -spytałam, stając naprzeciw niego.
Alec wrócił w cień, a ja poszłam za nim.
-Bariera? Nic mi o tym nie wiadomo. -zrobił zdziwioną minę -To chyba ty wytworzyłaś tę barierę. Alice widzi cię w swoich wizjach, Edward czyta w twoich myślach, mój dar też na ciebie działa. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego Edward nie mógł wyczytać z nic z naszych myśli, a Alice przewidzieć co kombinujemy.
Po jego długim tłumaczeniu kiwnęłam tylko głową, ciągle do niego podchodząc. Gdy byłam już blisko niego, przypomniało mi się, co powiedziała mi Alice przed domen, na temat Volturi. Więc postanowiłam go o tym poinformować.
-Alec. Volturi tu będą za tydzień. Chcą cię zabić. -mój głos łamał się z każdym słowem.
Ledwo co poznałam Alec `a, pokochałam go i musiałam go stracić. Wampir nic nie odpowiedział, tylko odsunął się jeszcze kawałek.
-Tego się obawiałem. Jane wie co do ciebie czuję. Pewnie powiedziała to wszystkim. Zabiją mnie, bo zakochałem się w człowieku, a później zabiją ciebie. Gdy spojrzałaś na mnie pierwszy raz, twój wzrok coś w sobie miał. Teraz też ma.- powoli, ale niepewnie zaczął się do mnie przybliżać -Wtedy wiedziałem, że gdy postawisz coś na swoim, to nikt ci się nie opiera. Nie należę do nich. Twój urok do przekonywania ludzi, wilkołaków czy Cullenów na mnie nie działa. Jedynie twój wygląd. Twoja uroda potrafi przyciągać. Jedynie tylko głupiec i osoba, która ma swoją drugą połowę tego nie zauważy. -stanął blisko mnie .
-Ale co w mojej urodzie cię tak przyciągnęło? -spytałam -Przecież jestem tylko przeciętną szesnastolatką, która wie czego chce i nie uważa się za piękną.
-Dla mnie jesteś piękna. Jesteś dla mnie perłą, którą znalazłem na dnie morza. Jedyną w swoim rodzaju. Moją perłą… -powiedział, opierając swoje dłonie na moich ramionach -Jak Cullenowie mają dla kogo żyć, tak ja chcę żyć dla ciebie. Jeśli nie będzie mi dane żyć, to chcę tu zostać, chcę tu umrzeć za ciebie. Dla ciebie. Tak jak oni, poświęcić życie za kogoś, kogo kochają.
-Nie ważne gdzie umierają, ani nawet gdzie żyli. To proste. Oni zostają przy tych, których kochają. To ich tu trzyma. Nic więcej. -powiedziałam, przybliżając swoją twarz do jego twarzy.
Nawet nie zastanawiając się sekundę, odskoczył ode mnie, o mało co nie przewracając drzewa.
-Nie mogę. Nie chcę cię skrzywdzić. -powiedział z obrzydzeniem w głosie.
Podeszłam do niego bliżej i tak jak ostatnio spojrzałam mu w oczy.
-Alice mówiła, że nic mi się nie stanie. Nie skrzywdzisz mnie Alec.
-Jesteś pewna? -spytał.
-Tak. Zaufaj mi. Nic mi nie będzie. Już raz się otarłam o śmierć. Nie boję się śmierci. Proszę… -powiedziałam -Zaufaj mi Alec.
Chłopak ponownie ujął moją twarz w dłonie, a jego zimne usta dotknęły moich. Pocałował mnie delikatnie, nie otwierając ust. Wyprostował się i spojrzał mi w oczy, a ja spoglądałam w jego. Teraz były czarne jak smoła.
-Nie potrafię. -powiedział krzywiąc się jakby przed chwilą zjadł cytrynę.
-Proszę. -powiedziałam -Jeśli coś pójdzie nie po twojej myśli, w każdej chwili będziesz mógł prosić, żeby Cullenowie zabili i ciebie. Choć ten jeden, jedyny raz mi zaufaj.
Ponownie zbliżył swoje usta do moich i pierwszy raz pocałował mnie długo. Długo i namiętnie. Pocałunek z wampirem, był lepszy, niż z wilkołakiem. Nie myślałam wtedy o niczym. Nie myślałam, że w każdej chwili Alec może mnie skrzywdzić. Jedynie wiedziałam, że ten wampir, który właśnie mnie całował, stał się dla mnie kimś ważnym. Ten wampir sprawił, że naprawdę kogoś pokochałam.