BONES Ja też umarłam


BONES

Ja też umarłam

Palce otulały kubek z gorącą kawą; wzrok był utkwiony w stół przed nią, nie zwracała uwagi na to, że naczynie parzy jej dłonie. Ludzie wokół niej rozmawiali, a ona siedziała w ciszy, myśląc o wszystkim i o niczym jednocześnie. Na zewnątrz odezwał się dźwięk syren, powodując zwrócenie do okna wszystkich głów, jednak ta kobieta siedziała ciągle wpatrzona w stół, patrząc na kręgi, tworzące się na powierzchni kawy.

„Nie zamierzasz jej wypić, kochanie?” Zapytał delikatny głos, jednak Brennan nie odwróciła nawet głowy, by odpowiedzieć.

„Nieco wystygła.” Jej głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji, zimny, nie było w nim nawet wdzięczności za sympatię w głosie kelnerki.

„Dopilnuję, żebyś wypiła tę.” Kelnerka czekała jeszcze przez chwilę, zanim odwróciła się i zaczęła zbierać puste talerze, mamrocząc do koleżanki.

„Nigdy nie pije, po prostu siedzi i wpatruje się w stół…”

„Każdego wieczoru od dwóch tygodni…”

Brennan zamknęła oczy, powstrzymując gorący strumień łez, który nagle się w nich pojawił. Nie, powiedziała do siebie, nie będziesz więcej przez niego płakać. Biorąc głęboki wdech otworzyła oczy i znów zaczęła wpatrywać się w powierzchnię kawy.

„Bones, niezły cios!”

Te słowa brzmiały jej w uszach przez cały czas, kiedy w jej głowie pojawiało się wspomnienie pogrzebu.

„Bones, niezły cios!”

Gniew i zakłopotanie, jakie czuła w tamtej chwili wzięły górę nad jakąkolwiek racjonalną myślą. Wymazały wszystkie jej teorie o racjonalności, kiedy stała tam posyłając spojrzenia na swojego partnera bardzo żywego partnera.

Ściskając kubek mocniej, Brennan nagle przypomniała sobie pierwszą myśl, jaka przyszła jej do głowy na pogrzebie Bootha, kiedy podnosił się z ziemi, strzepując z munduru trawę dłońmi w białych rękawiczkach.

„Zabiję go.”

To była pierwsza rzecz i powód, dla którego go uderzyła, powalając go na ziemię. Nie było radości, westchnień ulgi, łez szczęścia. Nie. Tylko jasne i czyste

„Zabiję go.”

Przez minione dwa tygodnie siadała przy tym stoliku, zamawiała kawę i zostawiała ją. Kobieta, która nigdy nie lubiła tracić czasu, która zawsze miała swój cel, siedziała po prostu przy stoliku, patrząc, jak kawa powoli staje się zimna. Nie lubiła tego, jaka stała się przez te dwa tygodnie. Zaciskając powieki raz jeszcze, Temperance Brennan próbowała poszukać sensu, jakiejś części siebie, która nie byłaby zła, zakłopotana, która nie czułaby się skrzywdzona i zdradzona. Chciała znaleźć jakiś jasny punkt w tym, co działo się wokół niej, znaleźć w sobie jakąś maleńką cząstkę, która nie wierzyła, że Booth był martwy.

Ale w tym właśnie był problem. Myślała, że był martwy, a teraz? Westchnęła znów, czuła się pusta. Nie radziła sobie z tym rodzajem niepokoju. Kiedy ponownie otworzyła oczy, była zaskoczona widokiem leżącej przed nią kartki papieru, która wytrąciła ją z jej cichego spokoju.

Dr Temperance Brennan

Parker Booth

Zezowaci
Głosiła kartka. Jej nazwisko znajdowało się na szczycie, podkreślone kilka razy. Brennan spojrzała w górę i zobaczyła, że znów stoi obok niej kelnerka.

„Skąd pani to ma?” Zapytała, palce zdradziecko sięgnęły po listę i zacisnęły się na niej. Kelnerka uśmiechnęła się i wskazała za okno. Brennan podążyła spojrzeniem we wskazanym kierunku.
Po drugiej stronie ulicy stał jej partner z dłońmi wciśniętymi w kieszenie jeansów, brązowe oczy złapały jej spojrzenie. Na jej twarzy pojawił się maleńki uśmiech, jednak szybko zdusiła ten nagły przypływ emocji.

„Ner…” Mruczała, wciskając pieniądze kelnerce, chwytając płaszcz z oparcia krzesła i wychodząc z baru. Przeszła kilka kroków i stanęła na wprost Bootha.

„Co tu robisz, Booth?” Zapytała, nie zwracając uwagi na spojrzenia przechodniów.
„Chciałem zobaczyć, jak się masz, czy to przestępstwo?” Odkrzyknął, także ignorując ludzi wokół.
„Dzięki za troskę, ale mam się wyśmienicie.”

„Kłamiesz, Bones.” Odpowiedział niemal natychmiast, mocniej zaciskając poły kurtki i krzyżując ramiona na piersi. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc kontynuował.

„Jesteś zła i zakłopotana. Boli cię, że nie powiedziałem ci osobiście.”

„Nie wiem, co czuję, Booth. Pomijając fakt, że jestem zła i pusta jednocześnie. Nie jestem zbyt mądra, jeśli chodzi o uczucia, nie wyciągam pochopnych wniosków.” Wpadała w histerię i Booth to widział. Rozglądając się w obie strony, by przejść przez jezdnię, agent miał nadzieję, że nie usłyszy tego, czego się spodziewał.

„Nie rozumiem, dlaczego spodziewasz się, że ci wybaczę. Zdradziłeś mnie, Booth.” Booth czekał na szansę przejścia, ale kiedy usłyszał jej słowa, zatrzymał się bezradnie. Jego oczy znów złapały jej spojrzenie i przez chwilę stali po prostu patrząc na siebie. Brennan odwróciła się i zaczęła iść w przeciwną stronę, odchodząc od Bootha.

„Nie odchodź ode mnie, Temperance.” A jednak to robiła. Szła dalej, ignorując nowe i bezlitosne uczucie, które pojawiło się w jej piersi. Jednak nagła mieszanina pisku hamulców i trzasków kazała jej zawrócić, wypełniając strachem każdą komórkę jej ciała.

Tak, jak przewidywała, jej partner idiota przebiegał między samochodami, ignorując wściekła wrzaski kierowców i trzaski wpadających na siebie pojazdów. Kiedy dotarł już na jej stronę ulicy, Brennan zdała sobie sprawę, że cały czas wstrzymywała oddech. Zaciskając szczęki, kobieta podeszła do Bootha i zanim którekolwiek z nich zdało sobie sprawę z tego, co się dzieje, jej ręka sama uniosła się, policzkując go mocno i wróciła na swoje miejsce. Uczucie pieczenia w dłoni Brennan zdecydowała się zignorować.

„Za co to?” Zapytał niedowierzająco, delikatnie rozcierając policzek.

„Najpierw zabiłeś mnie, kiedy zostałeś postrzelony.” Wysyczała, sięgając przed siebie i chwytając go za kurtkę. „A teraz zjawiasz się znów i prawie znów mnie zabijasz, przebiegając jak lunatyk przez ulicę.”

„Chwileczkę, Bones. To ja byłem tym, który umarł.”

„Nie.” Powiedziała. Słyszała w swoim głosie frustrację i inne uczucia, i mimo że chciała, nie była w stanie powstrzymać się przed dokończeniem. „Ja też umarłam.”

„Tem…” Jej spojrzenie powstrzymało go, mogła mówić dalej.

„Kiedy powiedzieli mi, że odszedłeś, Booth, ja także umarłam. Byłam martwa przez te dwa tygodnie, zupełnie jak ty.” Przerwała nagle, zdając sobie sprawę z własnych słów. Jednak zacisnęła mocniej palce na jego kurtce i dalej słowa popłynęły same.

„A teraz znów się zjawiasz i masz czelność przebiegać przez ulicę, niemal znów ginąc.” Potrząsnęła głową, zmęczona i cofnęła się. „Nie mogę już tego znieść, Booth.”
Zaśmiała się nagle, coraz bardziej martwiąc swojego partnera. Zaczęła znów mówić, a w jej głosie, mimo śmiechu, usłyszał smutek.

„Przynajmniej gdybyś został uderzony przez samochód, wiedziałabym, że twój następny pogrzeb nie będzie fałszywy.” Nagły skurcz bólu, który pojawił się na jego twarzy, to było już zbyt wiele dla Brennan. Odwróciła się i znów zaczęła iść w dół ulicy, wciągając głośno powietrze, kiedy z jej oczu zaczęły płynąć łzy.

„Byłaś pierwsza na mojej liście, Temperance.” Usłyszała, jak krzyczy za nią napiętym głosem. „Zawsze jesteś pierwsza.”

Jej palce instynktownie zacisnęły się na kartce papieru, który wciąż trzymała. Jej kroki zachwiały się na moment, jednak zaraz się wyprostowała i pomaszerowała w stronę swojego samochodu.
Jednak Booth zauważył jej zawahanie i poszedł za nią. Musiała się dowiedzieć, co czuł. Musiał przekroczyć tę cholerną linię i sprawić, że Bones będzie jego. Wyciągnął rękę i złapał jej dłoń. Przekrocz ze mną tę granicę, Bones, pomyślał, kiedy obejmował palcami jej dłoń z kartką papieru. I wtedy zdał sobie sprawę, że powiedział to głośno.

„Przekrocz ze mną tę granicę, Bones.” Usłyszała, czując jednocześnie na dłoni dotyk jego palców. Zanim zdołała się powstrzymać i zanim cokolwiek ją powstrzymało, zanim straciła opanowanie, odwróciła się, obejmując ramionami jego szyję, przylegając do niego całym ciałem. Co najważniejsze, na jedną krótką chwilę spotkały się ich usta.
Wtedy wydawało się, że czas stanął w miejscu, kiedy ich usta dotknęły się najpierw delikatnie, a później z coraz większą pasją. Booth nie dbał o to, że oboje przekroczyli granicę.

Objął ją jednym ramieniem w pasie, przyciągając jak najbliżej do siebie; drugą rękę wplótł w jej włosy, podtrzymując jej głowę.

Odsuwając się w końcu, Booth poczuł, że jego policzki są mokre. Spojrzał w dół, na twarz swojej partnerki. Uniósł dłonie, by objąć nimi jej twarz i obetrzeć łzy. Wreszcie płakała.
Brennan czuła w jego dotyku wrażliwość i delikatność, kiedy ocierał jej łzy. Zaczęła płakać mocniej, wtedy pochylił się i zaczął całować jej policzki. Zdała sobie sprawę, jak bardzo pragnęła jego dotyku. Jej partner nie puszczał jej twarzy i patrzył prosto w oczy.
„Ja też umarłam, Booth.” Szepnęła i schowała twarz w zagłębieniu jego szyi. Łzy, które tłumiła w sobie od pogrzebu, teraz strumieniami spływały jej po twarzy. Jego ramiona trzymały ją tak cudownie mocno; jedna dłoń spoczywała jak zawsze w dolnej części jej pleców, druga głaskała ją po głowie.

„Moja dziewczynka.” Szeptał w jej włosy. „Moja Bones.”

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ja też lękam się o swoja świątobliwość, Katecheza, Jan Paweł II
JA też jestem Europejczykiem UE
Parzuchowski, Trzebińska, Ja też nie lubię polityki relacyjna funkcja narzekania
BONES To nie możliwe Jak do tego mogło dojść Co ja teraz zrobię O Boże, i jak ja mu to powiem
Pedagogika ekologiczna z uwzględnieniem tez raportów ekologicznych
W10b Teoria Ja tozsamosc
Psychologia osobowości dr Kofta wykład 9 Poznawcza teoria Ja
JA[1] Zespoły neurologicznepopr
W10 Ja Spoleczne
W09 Ja wstep ROZ
HA ja na ARA cwiczenia 2010
Aura człowieka, przykłady aury oraz jak ją odróżnić od powidoku

więcej podobnych podstron