Tel-Aviv: czysto żydowskie miasto w Palestynie. Nie przypuszczam, aby tam jedną arabską rodzinę można znaleźć. Ale w czasie wojny Polaków było dużo. Jechali z radością do Tel-Avivu: tam wielu Żydów z Polski. Będziemy mogli po polsku z nimi mówić! Dobrze, ale jak są Polacy, to i religijną stronę trzeba zorganizować! Jak to zrobić? Do kościoła w Jaffie za daleko. A tu na miejscu... ? Przedstawiciele Komitetu idą do prefekta miasta. Ten kręci głową - to znaczy: Nie!? - "Ależ panie prefekcie, w Polsce było dużo Żydów. Czy władze polskie robiły im jakiekolwiek trudności w praktykowaniu ich religii"? Strzał był dobrze wymierzony. Prefekt złagodniał. Radzono wspólnie. Wyszukano dom - hotel. Na dole wielka restauracja. Na 1 piętrze pokoje mieszkalne, a całe 2 piętro oddano do dyspozycji Polakom. Ksiądz polski, zdolny organizator, urządził wszystko jak najlepiej. W środku korytarz. Z lewej strony 7 pokoi połączono na kaplicę. Z prawej strony biuro parafialne, mieszkanie dla księdza, pokój gościnny, zakrystia... Polacy czuli się jak u siebie: codziennie msza św.
W niedzielę odgłos polskiej pieśni religijnej szedł na cały Tel-Aviv. Nigdy nikomu to nie przeszkadzało.
Ale jedna niedziela była tragiczna. Wierni byli w kaplicy o oznaczonej godzinie. Świece zapalone na ołtarzu, wszystko gotowe, a księdza nie ma. 9 godzina, 9.15 - telefon: ksiądz był u chorego, miał wypadek w drodze, rannego odwieziono do szpitala... Co robić? P. Sobota spełniał funkcje zakrystiana. Był to człowiek pobożny, inteligentny, wykształcony, uchodźca wojenny, jak wszyscy zebrani. Przed wojną w kraju był prezesem sądu apelacyjnego. Teraz wszyscy na niego patrzą. Nie chcą iść do domu. Coś trzeba zrobić, ale co? Innej kaplicy w Tel-Avivie nie ma.
P. Sobota stanął przed balustradą i drżącym głosem powiedział: "Drodzy przyjaciele! Jesteśmy bez księdza, ale « mszę » będziemy mieć, taką na jaką nas stać. Nie opuścimy tego miejsca, póki nie spełnimy naszego chrześcijańskiego obowiązku. Oto mój mszalik. Odczytam wam całą mszę po polsku. Proszę skupić się i w myśli rozważać to, co będę czytał. "W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego..." I czytał p. Sobota modlitwy początkowe, Introit, Kyrie eleison, Gloria, kolektę, Lekcję, Ewangelię. Odmówiono razem "Wierzę w Boga", po czym P. Sobota kontynuował aż do konsekracji. "Tu - mówił - muszę się zatrzymać. Nie jestem księdzem, nie mogę sprowadzić Pana Jezusa na ołtarz. A Pan Jezus tu jest, w tabernakulum. Uklęknijmy i oddajmy Mu cześć"! Zabrani trwali na kolanach w głębokim skupieniu przez kilka minut. Następnie p. Sobota czytał dalej modlitwy mszy św. aż do końca. Odmówiono jeszcze dziesiątek Różańca, odśpiewano pieśń do Matki Boskiej, pomodlono się za rannego księdza... Wszyscy głęboko wzruszeni. Wielu miało łzy w oczach.
To nie była prawdziwa msza św. P. Sobota zrobił to, co jako laik zrobić mógł... Kiedy przyjechałem tam w następną niedzielę, by zastąpić rannego ksiądza, ten dobry, poczciwy p. Sobota miał skrupuły. "Proszę księdza, pytał, czy ja dobrze postąpiłem, robiąc to, co zrobiłem ?" - "Tak, odpowiedziałem, proszę być spokojnym. Z braku kapłana, zebrani mieli, dzięki Panu, rodzaj duchowej mszy świętej". - Widzimy, jaka jest rola kapłana katolickiego!
Czytałem gdzieś długą litanię osób dobrej woli. Wszyscy dołożyli starań, aby msza św. mogła się odprawiać w odpowiednich warunkach. W krajach katolickich mamy tyle kościołów, katedr, kaplic, bazylik... Jak to wszystko powstało? Właściciel dał teren, murarz murował ściany, cieśla skonstruował dach, nieznany dobrodziej ofiarował ołtarz, rzeźbiarz ofiarował krzyż, hafciarka wyhaftowała ornat, drukarz wydrukował mszał, złotnik zrobił kielich, rolnik dał pszenicę, młynarz dał mąkę, zakonnica przygotowała hostie, winiarz dał wino, kupiec dał świece, dzwonnik głosem dzwonu zwoływał wiernych, kościelny otworzył kościół, zapalił świece, przygotował chleb i wino - czy to już jest msza święta? Nie! To co ludzie zrobili, dali, ofiarowali, jest potrzebne. Ale czy będzie msza św., o tym decyduje kto? Kapłan? Sam nigdy nic nie zrobi. Musi być Pan Jezus, Kapłan odwieczny. On ofiaruje Swoje Ciało i Swoją krew, a czyni to za pośrednictwem naszych, z ludu wziętych i powołanych przez Jezusa, kapłanów. Gdybyśmy 200 Aniołów zaprosili, żaden z nich mszy św. by nie odprawił. Kapłan odprawi...
"Msza św. to słońce wszystkich ćwiczeń duchownych" - powiedział św. Franciszek Salezy.
Ks. F Ziebura Homilie - Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C