Czyste ręce CIA
Ameryka, przywódca demokratycznego świata, zaczyna torturować swoich wrogów. Czy oznacza to, ze nasza cywilizacja się cofa? Jeśli mogą Amerykanie, to, dlaczego nam nie wolno? - spytają najwięksi oprawcy w Afryce i Azji. Niektórzy argumentują, że maltretując paru terrorystów, można uratować miliony niewinnych ludzi. Ale moralna cena za przyzwolenie na tortury może okazać się za wysoka.
W samym środku pilnie strzeżonej amerykańskiej bazy Bagram w Afganistanie, obok więzienia i wojskowych koszar, stoi rząd metalowych kontenerów, otoczonych potrójnymi zasiekami z drutu kolczastego. To tajny ośrodek przesłuchań CIA, w którym przetrzymywane są najcenniejsze łupy w wojnie z terroryzmem: schwytani bojowcy Al.-Kaidy i wysocy rangą talibowie. Według ludzi znających metody przesłuchań stosowane przez CIA, tym, którzy odmawiają zeznań, każe się stać lub klęczeć godzinami w kapturach lub workach na głowie, są oni trzymani przez całą dobę w niewygodnych, sprawiających ból pozycjach, bez snu, przy silnym oświetleniu. Techniki te zwane są w więziennym żargonie „stres i udręka”.
Ci zaś, którzy idą na współpracę z Amerykanami dostają nagrody: Lepsze warunki w celi, niekiedy także pieniądze. Najbardziej oporni są przekazywani - „zwracani”, w oficjalnej terminologii - obcym służbom specjalnym, mającym duże doświadczenie w torturowaniu ludzi. W globalnej wojnie z terroryzmem jednym z najmniej poznanych frontów jest zatrzymywanie i przesłuchiwanie osób podejrzanych o terroryzm. Publicznie amerykańscy funkcjonariusze prawie nigdy nie wymieniają nazwisk aresztantów, ich liczby czy miejsca odosobnienia, nie wspominając już o technikach przesłuchań.
Jednak niektórzy agenci wywiadu nieoficjalnie są bardziej skorzy do rozmów. Rozmów, z których wyłania się obraz działania rządu USA na tym polu: zdobywania informacji ciężką ręką oraz wspomaganie się sojusznikami o wątpliwej reputacji w dziedzinie praw człowieka. Granica w tym, co legalne i nieludzkie, jest w tym obrazie zmienna i bardzo rozmyta. USA oficjalnie potępiają tortury, jednak agenci wywiadu bronią używania przemocy wobec zatrzymanych jako „metody koniecznej”. Każdy z nich wyrażał też przekonanie, iż amerykańska opinia publiczna popiera ich w tym postępowaniu. „Jeśli od czasu do czasu nie złamiesz praw człowieka, to zapewne nie dość przykładasz się do roboty”- stwierdził jeden z oficerów nadzorujących zatrzymania i przewożenie ludzi podejrzanych o terroryzm. Baza w Bagram to tylko jeden z licznych zamorskich ośrodków przesłuchań utrzymywanych przez CIA. Nie mają tam zastosowania amerykańskie przepisy chroniące prawo podsądnego do sprawiedliwego procesu. Drugie takie miejsce to wysepka Diego Garcia na Oceanie Indyjskim.
Amerykańscy agenci nadzorują większość przesłuchań, zwłaszcza tych z udziałem więźniów wyższych rangą. W niektórych przypadkach specjalnie przeszkoleni pracownicy CIA zadają pytania przez tłumaczy. Kiedy indziej agenci uciekają się do maskarady; wnętrza i elementy otoczenia mają sugerować przesłuchiwanemu, iż znajduje się w kraju znanym z brutalnych metod śledczych. Często przesłuchania prowadzą kobiety, co dla muzułmanów jest dodatkowym upokorzeniem.
Po 11 września 2001 r. zatrzymano na całym świecie 3 tys. osób podejrzanych o związki z Al.-Kaidą. Około 620 z nich znajduje się w amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo na Kubie. Innym państwom „zwrócono” około 100 więźniów. Tysiące innych zatrzymano i więziono w krajach znanych z brutalnego traktowania aresztowanych. Według jednego z agentów, który był bezpośrednio zaangażowany w „zwracanie” jeńców w obce ręce, przyjęta milcząco zasada brzmi: „My nie będziemy brudzić sobie nimi rąk. Wyślemy ich za granicę, a tam dopiero spuszczą im wpierdol”
Rzadko, kiedy udaje się schwytać członka Al.-Kaidy bez użycia siły. Tzw. Zespoły przeprowadzające, złożone z żołnierzy sił specjalnych, agentów FBI i CIA oraz miejscowych sojuszników, mają za zadanie osłabić zmysł orientacji więźniów i zniszczyć ich morale podczas transportu do ośrodka przesłuchania. Jak przyznają sami członkowie tych grup: Chłopcy czasami mogą im dokopać, kiedy w czasie akcji poniesie ich adrenalina” Rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa USA Sean McCormack odmówił rozmowy na tematy związane z działalnością wywiadowczą, powiedział jedynie: „Stany Zjednoczone traktują wrogich bojowników w sposób ludzki i według zasad trzeciej konwencji genewskiej z 1949 roku”. Konwencja ta reguluje procedury obchodzenia się z jeńcami wojennymi. Ale domniemanym terrorystom przetrzymywanym przez CIA statusu jeńca wojennego nie przyznano.
Instrukcje Dyrektoriatu Operacji CIA zakazują agentom pracującym za granicą stosowania tortur, a nawet zachęcania do nich agentów innych służb, z którymi współpracują. A gdy policja jakiegoś kraju oferuje informacje uzyskane drogą przesłuchania? - „Korzystamy z owoców ich pracy” - mówi Fred Hitz, były inspektor generalny CIA. Inni funkcjonariusze wywiadu zdradzają jednak, że w praktyce CIA stosuje bardzo wąską definicję tego, co znaczy „wiedzieć”, iż podejrzany przeszedł tortury. „Skoro nie było nas wtedy w pokoju, to jaką można mieć pewność?”
Sporządził: Brydak Michał
II politologia