Magic Rises
Rozdział 18 / 0
tłumaczenie: Afrit Tenk
W zamku brzęczało jak w ulu. Służący zawieszali girlandy latarń w korytarzach. Ludzie chodzili w tę i z powrotem. Powietrze pachniało pieczonym mięsem i przyprawami.
Szłam przez niego, dziwnie wyobcowana, ciche odgłosy moich kroków zniknęły w szumie przygotowań.
Derek uniósł głowę, nasłuchując. - To kolacja z okazji polowania. W końcu posortowali i przygotowali zwierzynę. Mamy świętować na cześć zwycięzców o północy.
Wspaniale. Wszyscy upchnięci do jednej sali. To na pewno dobrze się skończy.
Weszłam na górę. Moje serce biło troszeczkę szybciej. Przyspieszyłam. Nie odpłynąłby beze mnie. Nawet jeśli stawką było panaceum.
Weszłam do naszego pokoju.
Pusty. Zniknął stos moich książek. Ubrania Currana, rzucone na krzesło, zniknęły. Łóżko było zaścielone.
Niemożliwe.
ŻADNYCH spoilerów, bo przysięgam,
że zablokuję :D
4