Magic Rises tłum 16 2


0x01 graphic

Magic Rises

Rozdział 16 / 2

tłumaczenie: Afrit Tenk

Ześliznęłam się i wpadłam z powrotem do wody. Wypłynęłam na powierzchnię w samą porę, by zobaczyć, jak wciska się w dziurę i znika.

Byłam całkiem sama. (No tak, przedtem byłaś z wężem morskim :P ) Tylko ja i cztery metry świeżego suszi, podskakującego na falach. Byłam śmiertelnie zmęczona. Ręce miałam jak z waty.

Może ten cały epizod z Niziołkiem to tylko halucynacja. Uderzyłam mocno o wodę, doznałam wstrząsu mózgu i zaczęłam widzieć małych magicznych ludzi, w butach do jazdy konnej.

Zmusiłam się do płynięcia. Wiszenie w wodzie niczego nie rozwiązywało i byłam zbyt wyczerpana, żeby to robić przez dłuższy czas. Następna rundka wokół pieczary potwierdziła to, co już wiedziałam - nie było stąd ucieczki. Siedzenie tutaj i czekanie na ratunek było bez sensu. Nawet gdyby Cioteczka B. i Keira jakoś zdołały mnie odnaleźć, musiałabym czekać tu całymi godzinami, aż znajdą linę wystarczająco długą, żeby mnie wydostać. Szanse na to, że ten mały facecik tu wróci, z hufcem kawalerii na pomeranianach, żeby mnie uratować, były jeszcze mniejsze.

Wąż musiał skądś przypłynąć. Nie było w tej pieczarze wystarczająco ryb, żeby utrzymać go przy życiu, chyba że dokarmiano go regularnie abchaskimi niziołkami. Musiał przemieszczać się pomiędzy pieczarą a morzem.

Podpłynęłam do ściany, przy której zobaczyłam go po raz pierwszy i zanurkowałam głęboko w krystalicznie czystej wodzie. Cztery metry niżej góra kończyła się tunelem 3-metrowej szerokości, prowadzącym na zewnątrz. Nie miałam pojęcia jakiej był długości.

Zanurkować do podwodnego tunelu o nieznanej długości, prawdopodobnie utonąć albo zostać w pieczarze, aż się zmęczę i prawdopodobnie utonąć? Czasami życie nie dawało wielkich możliwości wyboru.

Zaczerpnęłam głęboko powietrze, żeby nasycić płuca tlenem i zanurkowałam. Tunel rozwinął się przede mną, zwężając się, aż miał niewiele ponad metr szerokości. Parłam naprzód, odpychając się od ścian. Słyszałąm kiedyś, że najlepiej było nie myśleć o oddychaniu kiedy trzeba było wstrzymać oddech. Taaa… To tak jak nie patrzeć w dół kiedy idzie się nad przepaścią. Kiedy ktoś mówi „Nie patrz w dół”, to zawsze spojrzysz.

Było coraz ciaśniej.

A co jeśli wpłynę prosto do gniazda wężów morskich?

Serce waliło mi w piersi. Kończyło mi się powietrze. Płynęłam gorączkowo i rozpaczliwie walcząc z wodą o swoje życie.

Ocean rozbił się coraz ciemniejszy. Jaki kurwa ocean? Tonęłam.

Ściany tunelu rozwarły się niespodziewanie i rozpostarł się nade mną przejrzysty błękit. Zamachałam, kierując się w górę.

Moja twarz wyłoniła się ponad powierzchnię. Piękne, jasne niebo rozciągało się w górze. Zaczerpnęłam powietrza. Och wow. Leżałam na plecach przez długą chwilę, oddychając. Nie byłam gotowa, by wystartować. Po prostu jeszcze nie.

Wiszenie w wodzie było wspaniałe i w ogóle, ale jeśli było tu więcej wężów morskich, to lepiej było się stąd wynosić w cholerę. Wyprostowałam się. Byłam na otwartym morzu. Brzeg - lity, pionowy klif - górował przede mną. Góra była zbyt stroma. Wspięcie się na nią, było teraz poza moim zasięgiem.

Obróciłam się w wodzie. Bezkresne morze, w kolorze indygo, rozciągało się dookoła mnie. Nieprzerwane pole błękitu, poza malutką wysepką jakieś dwadzieścia metrów ode mnie. Miała jakieś sześć metrów długości i była raczej skałą, niż wyspą, ale w tej chwili nawet oś tak marnego w zupełności mi wystarczało.

Podpłynęłam do niej. Ciepła, przejrzysta woda obmywała moją skórę, pieszcząc ją delikatnie. Byłam taka szczęśliwa, że żyję.

Dotarłam do skały, wspięłam się po jej najeżonej małżami stronie i wylądowałam na tyłku. Stały ląd. Piękny, cudowny, nieruchomy stały lądzie kocham cię.

Leżałam na plecach. Kiedy już odpocznę, to pewnie zdołam znaleźć drogę do miasta. Muszę tylko iść wzdłuż brzegu, aż dotrę do cywilizacji. Jednak w tej chwili poruszanie się nie wchodziło w rachubę. Pozostanie na tej wysepce wydawało się być świetnym pomysłem. Mogłam sobie tutaj siedzieć, na tej malutkiej skałce, i rozmyślać o wyborach, w których rezultacie skończyłam w tym miejscu - na w pół utopiona, wykończona, z krwawiącą kostką i prawdopodobnie wstrząsem mózgu powodującym niziołkowe halucynacje.

Ciepłe słońce nagrzewało mi skórę. Przekręciłam się na brzuch, oparłam czoło na ramieniu, żeby nie spalić sobie twarzy i zamknęłam oczy. Moja wyobraźnia odmalowała łuskowatego potwora, wyłażącego z morza, żeby mnie przeżuć, ale odsunęłam tę myśl na bok. Byłam tu wystarczająco bezpieczna i zbyt zmęczona, by się poruszyć.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Magic Rises tłum 16 3
Magic Rises tłum 16 4
Magic Rises tłum 18 0
Magic Rises Rozdział 3 tłumaczenie Copy
THE POWER OF SIX Pittacus Lore tłum nieof rozdz 16 17
Sld 16 Predykcja
Ubytki,niepr,poch poł(16 01 2008)
16 Metody fotodetekcji Detektory światła systematyka
wyklad badania mediow 15 i 16
RM 16
16 Ogolne zasady leczenia ostrych zatrucid 16903 ppt
Wykład 16 1
(16)NASDAQid 865 ppt
16 2id 16615 ppt
Temat6+modyf 16 05 2013
bn 16
16 Tydzień zwykły, 16 wtorek

więcej podobnych podstron