W stronę Swanna
Marcel Proust (1871-1922)
Jeden z najwybitniejszych pisarzy światowych. Urodził się jako syn lekarza. Od dzieciństwa cierpiał na rodzaj astmy, która zmuszała go do życia w „szklarnianych" warunkach. Mimo choroby prowadził bogate życie towarzyskie, ponieważ uważał, że tylko w ten sposób może zdobyć „materiał" do dzieła życia, jakim był siedmiotomowy cykl W poszukiwaniu straconego czasu. Kolejne tomy ukazywały się w nierównych odstępach czasu od 1913 roku. Za tom II francuski pisarz otrzymał prestiżową literacką Nagrodę Goncourtów. Proust zmarł w wieku 51 lat. W cyklu W poszukiwaniu straconego czasu pisarz przedstawia dobrze sobie znany świat arystokracji i bogatego mieszczaństwa. Pierwszoosobowa, niezwykle osobista narracja sugeruje, że tekst można odczytać jako pamiętnik Prousta. Lecz byłoby to uproszczenie, ponieważ pisarz przetwarza swe przeżycia, zamykając je w ramach literackiej konstrukcji. Proust (a właściwie narrator powieści - Marcel) rekonstruuje przeszłość. Powraca do świata dzieciństwa, opowiada o pierwszych rozczarowaniach wieku dojrzewania, pierwszych miłościach, kreśli portrety licznych przyjaciół i znajomych. Burzy w swej opowieści porządek chronologiczny, poddając się całkowicie skojarzeniom, rytmowi wspomnień. A więc jedne wspomnienia wywołują kolejne, powodując „skoki" w czasie. Dla Prousta ważne są atmosfera, detal, prawdziwie głęboka obserwacja przywołanych przez niego postaci, a nie logiczny porządek. W ten sposób pisarz odchodzi od tradycyjnej konwencji czasu historycznego (powieść dziewiętnastowieczna), tworząc czas jak najbardziej własny a więc subiektywny. By to uczynić, sięga do podświadomości, do swoich obserwacji (świat widziany przez „ja" artysty), rezygnując z tradycyjnej metody psychologicznej, polegającej na wnikaniu w dusze wymyślonych przez siebie bohaterów.
Cykl powieściowy W poszukiwaniu straconego czasu to dzieło, w którym fabuła schodzi na plan dalszy (jeśli w ogóle o takiej można mówić). Jej miejsce zajmuje subtelna rejestracja myśli, doznań i skojarzeń bohaterów. Powieść Marcela Prousta wyzwala więc epikę z tradycyjnie pojętej psychologii postaci, jak również z tradycyjnej konstrukcji czasu.
W POSZUKIWANIU STRACONEGO CZASU
Marcel Proust (1871-1922), francuski pisarz. Jego głównym dziełem był cykl powieściowy W poszukiwaniu straconego czasu (1913-27). Oprócz niego stworzył również powieść (nieukończoną) Jean Santeuil (1952), tom Pastisze i rzeczy różne (1919) oraz szkice krytyczne Przeciwko Sainte-Beuve'owi (1954).
Marcel Proust był autorem wielotomowej powieści W poszukiwaniu straconego czasu, którego pierwszy tom - W stronę Swanna - ukazał się w 1913 i początkowo nie został doceniony przez krytykę.
Powieść ta była prawdziwym opus vitae Prousta - pisał i poprawiał kolejne części aż do samej śmierci; dwa ostatnie tomy, Nie ma Albertyny i Czas odnaleziony, nie doczekały się publikacji za życia autora. Tuż przed śmiercią pisarz dyktował jeszcze ostatnie poprawki na temat śmierci jednego z najważniejszych bohaterów cyklu - Bergotte'a.
Tematem sześciotomowego dzieła (W stronę Swanna, W cieniu zakwitających dziewcząt, Strona Guermantes, Sodoma i Gomora, Nie ma Albertyny i Czas odnaleziony) jest czas. Przybliżając czytelnikowi biografię swego bohatera Marcela, autor dochodzi do wniosku, że czas upływa tylko pozornie -można go odnaleźć i nadać mu nowe znaczenie.
Taką funkcję spełnia dla Prousta dzieło literackie, w którym pisarz może pokazać summę swoich doświadczeń i przemyśleń. Wnioski z tych obserwacji autor przedstawia w Czasie odnalezionym: „Odczuwałem znużenie i trwogę, pojmując, że cały ten czas, jakże długi, był nie tylko bez przerwy przeżywany, przemyśliwany i emanowany przeze mnie, że był moim życiem, że był mną, lecz jeszcze musiałem w każdej minucie podtrzymywać z nim związek, że był mi fundamentem, że tkwiłem na jego zawrotnych wyżynach, że nie mogłem się poruszyć, by go nie przesunąć". Pewne wydarzenia czasem na pozór zupełnie nieważne, żyją w pamięci bohatera, uruchamiając ciągi wspomnień; tak jest w przypadku ciastka - magdalenki - maczanego w herbacie, które przypomina Marcelowi ciotkę, lub dźwięku dzwoneczka, który przywołuje wspomnienie koncertu u książąt de Guermantes: „I z chwilą gdy poznałem smak zmoczonej w kwiecie lipowym magdalenki, którą mi dawała ciotka (mimo że jeszcze nie wiedziałem i aż znacznie później miałem odkryć, czemu to wspomnienie czyniło mnie tak szczęśliwym), natychmiast stary, szary dom od ulicy, gdzie był jej pokój, przystawił się niby dekoracja teatralna do wychodzącej na ogród oficynki, którą zbudowano dla rodziców od tyłu (...). I jak w owej zabawie, w której Japończycy zanurzają w porcelanowym naczyniu pełnym wody kawałeczki papieru z pozoru byle jakie, które ledwo się zanurzywszy, wydłużają się, skręcają, barwią, różniczkują się, zmieniając się w kwiaty z naszego ogrodu i z parku pana Swanna i lilie z Vivonne, i prości ludzie ze wsi i ich domki, i kościół, i całe Combray, i jego okolice, wszystko to, przybrawszy kształt i trwałość, wyszło - miasto i ogrody - z mojej filiżanki herbaty". Zabieg taki - polegający na przepływie swobodnych skojarzeń-nazywamy montażem asocjacyjnym. Stan, którego doświadcza bohater Prousta, jest refleksją na granicy snu i jawy, zagadnienie podświadomości i świadomości zajmuje bowiem bardzo ważne miejsce w twórczości pisarza. „Przez długi czas kładłem się
spać wcześnie. Niekiedy, ledwiem zgasił świecę, oczy zamykały mi się tak prędko, że nie zdążyłem powiedzieć sobie: »Zasypiam«. I w pół godziny potem myśl, że czas byłby zasnąć, budziła mnie...".
Cykl powieściowy Prousta zaludnia niezliczona liczba postaci; większość z nich jest wzorowana na autentycznych osobach, przyjaciołach i znajomych pisarza z najwyższych sfer paryskiego towarzystwa (i tak Odęta to młoda kurtyzana Laura Heyman, Karol Swann to Charles Haas, zaś kontrowersyjny margrabia de Charlus to Robert de Montesąuiou).
Szczególną rolę odgrywa w powieści rodzina Marcela: surowy i wymagający ojciec -jego gniew budził strach małego chłopca, ukochana matka, której pocałunek na dobranoc był najważniejszym wydarzeniem dnia i wreszcie babka -jej śmierć stanowi najtragiczniejsze zdarzenie W poszukiwaniu straconego czasu. W ścisły związek z rodziną bohatera wchodzi dystyngowany cudzoziemiec, znawca i kolekcjoner sztuki Karol Swann. Dzieje jego tragicznej i namiętnej miłości do wytwornej kokoty, Odęty de Crecy, to główny temat pierwszego tomu cyklu. Córką tej pary jest Gilberta, wielka miłość młodego Marcela.
Ciekawostką konstrukcyjną stylu powieściowego Prousta jest sposób prezentowania postaci. Narrator zgłębia stany psychiczne i motywacje psychologiczne innych postaci poprzez dogłębną analizę swojej psychiki. Proust dowartościowuje w swoim dziele przede wszystkim twórcę, który decyduje o tym, które refleksje są ważne, a które mają tylko marginalne znaczenie. Stąd charakterystyczny styl utworu: drobne wydarzenia rozbudowane są w wielostronicowe opisy, zaś fakty ważne z punktu widzenia fabuły i czytelnika - marginalizowane.
Świat doświadczeń bohatera cyklu jest bardzo różnorodny: rodzina - zarówno ta prawdziwa, jak i „duchowa", miłość heteroseksualna (Swann i Odęta) oraz homoseksualna (Charlus i Jupien), zazdrość, świat wrażeń i jakości zmysłowych. Myślą przewodnią pisarza jest skupienie wszystkich tych doświadczeń w dziele sztuki. Jak pisze Gilles Deleuze: „wszelkie poznanie zmierza tak naprawdę do poznania sztuki. Odtworzenie doświadczenia indywidualnego w sztuce jest głównym celem Prousta".
Spośród innych utworów Marcela Prousta warto wymienić niedokończomi powieść Jean Santeuil (wydana 1952), zbiór artykułów o angielskim krytyku sztuki Johnie Ruskinie oraz Pastisze i rzeczy różne, w których zawarł pastisze najwybitniejszych twórców francuskich: braci Goncourtów, Gustave'a Flau-berta, Maurice'a Maeterlincka i innych.
Tadeusz Sobolewski
M. PROUST
Zanim stał się wielkim pisarzem, był wielkim czytelnikiem. Należy dać się prowadzić książkom - pisał o swoim mistrzu, angielskim krytyku sztuki Johnie Ruskinie. Ale czyta się nie po to, by żyć cudzym życiem, przejmować cudze spojrzenie, jak salonowi snobi, których Proust tak uwielbiał obserwować. Trzeba czytać w sposób egoistyczny, jak dziecko, zawłaszczając autora, wpisując w książkę siebie, zacierając granice między sztuką a życiem. W pierwszym tomie "W poszukiwaniu straconego czasu" - "W stronę Swanna" - opowiada o dręczącym go latami poczuciu bezsilności, którego doznawał, szukając "filozoficznego tematu do wielkiego literackiego dzieła". Okazało się, że ten temat jest tuż pod ręką - jest nim własne życie. Pisał już swoją książkę, nie wiedząc o tym.
Pokój przy rue Hamelin
Punktem wyjścia była desperacja. Życie nieustannie utwierdza proustowskiego bohatera w tym, że "miłość jest sprawą przegraną, a szczęście nie istnieje". Ale drugi Marcel, ten, który pisze powieść, triumfuje nad życiem. "Jedyne życie, życie w końcu odkryte i wyjaśnione - mówi pod koniec - jedyne życie rzeczywiście przeżyte to literatura; owo życie, które w pewnym sensie gości bez przerwy zarówno w każdym człowieku, jak i w artyście." Poznanie własnego życia, o którym nie pamiętamy, żyjąc - zawsze się opłaca. "Szczęśliwi ci, którzy prawdę napotkali przed śmiercią" - czytamy na ostatnich stronach dzieła pisanego w wyścigu ze śmiercią (służąca Celesta nie zdążyła nanieść wszystkich poprawek). Opłaca się wszystko, nawet cierpienie.
Kolekcjoner sztuki Karol Swann z powieści Prousta, "tak bardzo przywykł interesować się życiem (...), że cierpiąc [ z powodu zdrad Odetty - przyp. TS], powiadał sobie: życie jest doprawdy zadziwiające i pełne niespodzianek! W sumie zepsucie jest powszechniejsze, niż się przypuszcza. Oto kobieta, której ufałem, która (...) zdawała się w swoich gustach bardzo normalna i zdrowa (...), to, co mi wyznaje, odsłania o wiele więcej niż to, co można by podejrzewać." Dzieło Prousta również "odsłania więcej niż można by podejrzewać". Od czytelnika zależy, do jak głębokich warstw dotrze.
Nie jest to powieść, która zmierza od punktu A do punktu B. Krążymy wokół ludzkiego kosmosu, który istnieje przed nami w całości, poza czasem. Wszystko jest jednym wielkim rezerwuarem świadomości, bez granic, bez początku i końca. W ostatnim tomie, w sekwencji koncertu u księżnej Guermantes, dziwimy się razem z narratorem, że czas nałożył gościom karnawałowe maski. Towarzysząc Marcelowi tak blisko, jakbyśmy siedzieli w nogach jego łóżka, w mieszkaniu na bulwarze Haussmana , a później przy rue Hamelin, w pokoju wyłożonym korkiem, okadzanym ziołami przeciw astmie, zapomnieliśmy o mijaniu czasu - jak sułtan, któremu Szeherezada przez tysiąc i jedną noc opowiadała baśnie.
Kuchnia Franciszki
Proust jest nowoczesny. Wyprzedza XX-wieczną psychologię. Równocześnie z Bergsonem odkrywa istotę pamięci - to, że "posiadamy wszystkie nasze wspomnienia". Przeszłość nie ginie, można do niej powrócić przez "pamięć mimowolną". Odsyła nas do niej byle potknięcie o chodnikową płytę, smak magdalenki, odgłos kolejowego młotka, wieńczące widok wieże kościoła. U Prousta jak u Bergsona własne doświadczenie, "zwykły świat codziennego życia" jest kluczem do odkrycia rzeczywistości.
Równocześnie z Freudem Proust odkrywa istnienie wewnętrznego dziecka, które nas nie opuszcza przez całe życie. Nigdy nie wiemy, ile narrator Marcel ma lat. Wciąż ma dostęp do tego chorowitego chłopca, który przed snem czeka na pocałunek matki i płacze, że matka nie przychodzi. "Odtąd, ilekroć przyszła ucałować go na dobranoc - pisze biograf George D. Painter - zawsze nienawidził jej za to, że mu raz tego pocałunku odmówiła". Kiedy zmarła, przebaczył jej - ale "łkanie nigdy nie ustało". Wszystkie jego późniejsze romanse - te literackie i te życiowe, głównie homoseksualne - zdają się konsekwencją tamtego czekania na matkę. Jej śmierć uruchomiła w nim nowe siły twórcze - równocześnie Marcel zapadał coraz głębiej w chorobę, jakby próbując w ten sposób jeszcze raz matkę przywołać.
Proust dyskretnie odsłania przed nami chorą podszewkę świata (własną inność traktował jako chorobę). Jego świat ma dwie strony, jawną i ukrytą - jak kuchnia Franciszki, z której wychodzą na stół kulinarne arcydzieła i gdzie zarazem można podpatrzyć, jak dobroduszna zwykle kucharka z pasją podrzyna szyje kurczakom, podniecając się okrzykami: "Paskudne bydlę! Paskudne bydlę!". Ale Proust nie byłby sobą, gdyby nie porównał jej do królowej na witrażu kościelnym, która klęczy ze złożonymi dłońmi, choć panowanie jej było tak krwawe.
Piękno nie kłamie
Narrator Prousta nie przyznaje się do swego homoseksualizmu, choć daje przenikliwą analizę miłości homoseksualnej (także tam, gdzie mówi o miłości do kobiety). Poświęcono całe studia demaskacji tego narratora - dla mnie ten trop nie jest najbardziej interesujący. Rewelacyjne jest to, że u Prousta ,jak później u Brunona Schulza, "wszyscy podają sobie tajnie ręce pod stołem". Autor "Sodomy i Gomory" dobrze znał wyobcowanie, i jako homoseksualista, i jako Żyd, i jako mieszczanin w świecie arystokracji - ale całym swoim dziełem to wyobcowanie niweluje, przerzuca pomosty. W powieści, która jest almanachem przełomu wieków, obejmującym wszelkie dziedziny życia, łącznie z polityką i modą, jest obecny jakiś pozaczasowy świadek, który przygląda się światu z okna jak ciotka Leonia: niezmienna jaźń, zaciekawiona fenomenem życia, zakochana w życiu takim, jakie jest. Podróżując w głąb swego "ja", Proust uwalnia się od samego siebie. Literatura staje się dla niego odpowiednikiem religijnego zbawienia. Rytuały ciotki Leonii przypominają mszę; pocałunek matki jest komunią świętą. Choć porównania Prousta potrafią być bardzo okrutne.
Przed laty spotkałem się z tłumaczem "Czasu odnalezionego" Julianem Rogozińskim. Ten, widząc młodego dziennikarza "zafascynowanego Proustem" spytał podchwytliwie, co takiego lubię u niego szczególnie? Powiedziałem bez namysłu: humor. Był zadowolony z odpowiedzi i zaczął ze śmiechem przypominać epizody kompromitujące uczestników salonu pani Verdurin.
Humor Prousta zdradza jego filozofię - na przykład, gdy porównuje osoby ze swego otoczenia do postaci ze znanych obrazów. Służąca Franciszka jest jak "posąg świętej w niszy". Pomywaczka przypomina Caritas Giotta. Kurtyzana Odetta, miłość Swanna, jest Ciporą z fresku Botticellego w kaplicy Sykstyńskiej. W cudzych arcydziełach Proust rozpoznaje swoich znajomych. Dla tego nowoczesnego platonika piękno mieszka wszędzie i "nie istnieje piękno całkowicie kłamliwe". Podobne podejście odziedziczył po Prouście Bruno Schulz, który Świętą Księgę odnajduje w kuchennym poniżeniu, a także Białoszewski, który powiadał, że dla poety kropla spadająca w wychodku może być warta tyle, co prawdziwe perły.
Pomawianie Prousta o snobizm jest nieporozumieniem: nad nikim tak się nie pastwi, jak nad snobami z "paczki" pani Verdurin. Jednak ich afektacja oryginalną sztuką dziś, w epoce mediów i reprodukcji po prostu rozczula: tamten salonowy zachwyt był tak bezinteresowny! Proust z nostalgią żegna "belle epoque", po Wielkiej Wojnie ustępującą miejsca społeczeństwu masowemu. Śmieszyła go idea "popularnej sztuki dla ludu": "Przestawałem na tyle z ludźmi światowymi, by wiedzieć, że to oni właśnie są kompletnymi analfabetami, a nie na przykład elektromonterzy". Proust mówi co innego: wszyscy jesteśmy twórcami.
Najbardziej demokratyczną ze sztuk jest dla Prousta miłość. Bo "nie tyle kobietę kochamy, ile miłość, i nie tyle miłość, ile tajemnicę" - pisze o dziele Prousta Jan Błoński. Miłość jest właściwie nieustanną gonitwą za miłością. Służąca Celesta wyrazi to prościej: "Nie sądzę, żeby pan Proust był kiedykolwiek naprawdę zakochany". Jego powieściowa miłość do Albertyny to obsesja, próba zawłaszczenia i uwięzienia obiektu miłości, podobnie jak miłość Swanna do Odetty. Ale w przeciwieństwie do Swanna Marcel wyzwolił się ze swojej obsesji, prześwietlił własną naturę świadomością i z niespełnienia wytopił arcydzieło
W stronę Swanna (1913), pierwsze ogniwo cyklu powieściowego M. Prousta. Pewnego dnia smak magdalenki umoczonej w herbacie budzi w bohaterze, młodzieńcu o dużej wrażliwości, rozpieszczanym przez matkę i babkę, wspomnienia. Z tą chwilą celem narratora staje się zebranie własnych przeżyć i wydobycie ich ukrytego sensu. Jego myśli ulatują do miasteczka Combray, magicznego miejsca letnich wakacji, spędzanych z rodziną w czasach dzieciństwa. Potem następują portrety matki, babki, osób z otoczenia, m.in. służącej Franciszki, powracają wspomnienia spacerów w stronę Méséglise-la-Vineusen, zwaną też stroną Swanna ze względu na sąsiadującą ze spacerowym szlakiem posiadłość pana Swanna, lub w stronę Guermantes.
Właścicielka tego ostatniego majątku, niedostępna księżna, wywodzi się od historycznej Genowefy Brabanckiej i jest obiektem westchnień bohatera. W tym miejscu rozpoczyna się epizod Miłość Swanna, będący relacją z wydarzeń chronologicznie wcześniejszych. Fragment ten, zwany przez krytyków “powieścią w powieści”, jako jedyny w dziele napisany jest w trzeciej osobie i na tle pozostałych części jawi się jako najbardziej powieściowy. Swann, światowiec, znawca sztuki, zakochuje się do szaleństwa w pięknej damie z półświatka, Odecie de Crécy, która będzie go dręczyć i skaże na męki zazdrości, zanim zgodzi się zostać jego żoną. Przy okazji epizodu do powieści wkraczają nowe postaci, m.in. bezlitośnie skrytykowana pani Verdurin, która pragnie upodobnić swój mieszczański salon do salonów z Faubourg Saint-Germain.
Obrazem zamykającym pierwszy tom cyklu jest wspomnienie Gilberty, córki Swanna, którą narrator spotkał w dzieciństwie na Polach Elizejskich. W kolejnych częściach galeria postaci wzbogaci się o Albertynę, barona Charlus, malarza Elstira, pisarza Bergotte'a i innych. W ostatnim tomie narrator powróci do zmienionego wojną Paryża, gdzie na próżno by szukać minionego czasu. Dozna jednak olśnienia, równie nieoczekiwanego jak na początku powieści, przy zanurzeniu magdalenki w herbacie. Tym razem, potykając się na dziedzińcu pałacyku Guermantes, odkryje, że można odnaleźć i zatrzymać czas - w dziele sztuki. Wystarczy chwytać w locie zamglone wizje i “widzieć jasno w zachwyceniu”.
SWANN CHARLES, jedna z głównych postaci powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu Wśród paru jego możliwych realnych pierwowzorów najczęściej wskazuje się na Charles'a Haasa. Swann jest potomkiem bogatej rodziny żydowskiej i choć nie może się wylegitymować należytym, szlacheckim pochodzeniem, jego osobiste przymioty zapewniają mu bardzo wysoką pozycję towarzyską. Bogaty, o nienagannych manierach, esteta i koneser sztuki, znawca malarstwa, otaczający się pięknymi przedmiotami, przyjaciel księcia Walii i hrabiego Paryża, bywa i jest podziwiany w arystokratycznych salonach (np. u księstwa Guermantów). Narrator powieści Marcel poznaje go w dzieciństwie w Combray, gdzie Swann ma posiadłość wiejską i często odwiedza jego rodziców. „Strona Swanna" (tak brzmi tytuł pierwszego tomu powieści) symbolizuje dla Marcela jeden z możliwych wyborów życiowych: życie światowe, dyletanckie zainteresowanie sztuką, poszukiwanie miłości kobiet. Opis największej miłości Swanna, a także głęboka i pesymistyczna diagnoza miłości „w ogóle" zawarte zostały w oddzielnej części pierwszego tomu powieści - „Miłości Swanna". Relacjonuje ona dzieje związku bohatera z Odetą de Crécy. Zainteresowanie Swanna Odetą, która jest kobietą „do kupienia", wygasłoby zapewne po fizycznym spełnieniu prędko, gdyby nie dziwny kaprys Odety manifestujący się w początkowej odmowie, zagadkowej powściągliwości i narzucanej przez kokotę atmosferze „zdobywania" jej uczuć. Ten opór wzmaga zaangażowanie Swanna - od tego momentu jest człowiekiem zgubionym. Jak nieśmiały adorator zabiega o względy Odety, stara się jej wszędzie towarzyszyć, obsypuje ją prezentami, nawet nadweręża swoją pozycję towarzyską, bywając przy jej boku w snobistycznym mieszczańskim salonie pani Verdurin, gdzie doznaje afrontów i upokorzeń. Udaje mu się wreszcie zostać kochankiem Odęty - zbliżenie rozpoczyna scena poprawiania bukieciku katlei w głęboko wyciętym dekolcie kurtyzany (od tego momentu zwrot „poprawianie katlei" jest w ich języku miłosnym określeniem aktu seksualnego). Uczucia i pożądania Swanna zyskują teraz dodatkowy element stymulacji -zazdrość o dawnych i aktualnych kochanków (Odęta wyraźnie nie zamierza porzucić dotychczasowego trybu życia i potajemnie spotyka się z innymi mężczyznami). Swann nękany zazdrością nieustannie kontroluje i śledzi Odęte, wieczorami, które do niego nie „należą", przebywa w okolicy jej mieszkania, składa nieoczekiwane wizyty, szuka śladów bytności mężczyzn, odwiedza teatry, restauracje i kawiarnie, gdzie - jak podejrzewa - może przebywać Odeta. W owym opętaniu zazdrością staje się d)a innych i siebie samego śmieszny, jak rogacz z bulwarowej komedii (układ Swann - Odeta powtórzy się w powieści w historii związku Marcela z Albertyna —> Simonet). W pewnym momencie to niszczące uczucie zanika równie nieoczekiwanie, jak się pojawiło. Swann konstatuje, że właściwie Odeta nie jest „w jego typie", dostrzega usterki jej urody i uświadamia sobie, że niepotrzebnie strwonił kilka lat życia. Ich związek ma jednak konsekwencje: rodzi się Gilberta Swann! Honorowemu kochankowi nie pozostaje nic innego, jak ożenić się z Odetą (musi w tym celu zapewnić wysoką rentę jej i separowanemu mężowi, panu de Crécy, by uzyskać jego zgodę na rozwód). Małżeństwo z Odetą pogarsza jego pozycję towarzyską: bywa wprawdzie z rzadka na salonach(także u Guermantów),ale sam w poczuciu mezaliansu unika życia towarzyskiego, izolując się w domu, w którym jego żona stworzyć „salon". Znudzony Odetą zaczyna ją także zdradzać. W dniach powszechnego podzielenia społeczeństwa francuskiego aferą Dreyfusa należy do przeciwników semickiej nagonki. Zresztą jego rysy w starszym wieku nabierają coraz wyraźniej cech semickich, uwyraźnia to postępująca choroba. Swann umiera w Paryżu, a wraz z i śmiercią w świadomości Marcela zamyka się cała epoka społecznej historii Francji.
CRÉCY ODETA DE (2° voto Swann, 3° voto de Forcheville), jedna z głównych postaci powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Na początku powieści jest separowaną żoną hrabiego Pierre'a de Crécy, kobietą o wielce swobodnych obyczajach, luksusową utrzymanką wielu mężczyzn z towarzyskiej elity Paryża. Narrator powieści Marcel spotyka ją po raz pierwszy jako „różową damę" w paryskim mieszkaniu swojego wuja Adolfa. Odeta jest dobrze znana w „lepszych" sferach stolicy, ma liczne znajomości, szczególnie wśród mężczyzn, którzy byli jej kochankami; niegdyś, w początkach swej kariery artystycznej malował ją Elstir. Kiedy Odeta poznaje Swanna, otwarcie ją adorującego, zamiast szybko zostać jego kochanką i utrzymanką (jak zwykła to robić dotychczas), w niewytłumaczalnym i kapryśnym odruchu nie ulega mu natychmiast, lecz każe się zdobywać. Taktyka ta, w pewnej mierze później świadoma, okazuje się skuteczna: Swann uznaje swoje uczucia, będące mieszaniną pożądania i zazdrości o licznych kochanków, za prawdziwie miłosne i jest nieodwołalnie „zgubiony". Odta prowadzi z nim pełną obłudy i dyplomacji grę, narzucając zachowania charakterystyczne dla kolejnych stadiów tzw. starania się - bywa z nim w operze i teatrze, w restauracjach, wprowadza go, jako swojego adoratora, do mieszczańskiego salonu pani Verdurin. Równocześnie bez skrupułów spotyka się i żyje z innymi mężczyznami, starannie ukrywając to przed Swannem i angażując w różne mistyfikacje i kłamstwa całą swoją przebiegłość. Zostaje wreszcie jego kochanką i pozwala się utrzymywać i obsypywać drogimi prezentami, wykorzystuje także pozycję towarzyską Swanna dla zdobycia własnej. Nie zrywa jednak z innymi, spotykając się z nimi ukradkiem w swoim mieszkaniu lub w paryskich garsonierach, stale kłamie Swannowi, podsycając tym samym jego zazdrość - najistotniejszy element uczuciowy w tym związku. Kiedy uczucie jej partnera słabnie, okazuje się, że Odta jest w ciąży (urodzi się wówczas Gilberta Swann) i kochanek z poczucia honoru żeni się ze swoją utrzymanką. Odeta może być z tej sytuacji zadowolona: zyskuje przy boku Swanna, jako jego legalna żona, wysoką pozycję towarzyską (nieco jednak nadszarpniętą Swannowym mezaliansem), pozbywa się także byłego męża, który w zamian za pokaźną rentę godzi się na rozwód, żyje w stabilizacji i bogactwie. Traci wprawdzie resztki uczucia Swanna, który ją nawet zdradza, w zamian ma jednak „salon towarzyski", w którym bywają sławy w rodzaju Bergotte'a. Jest obmawiana za plecami, ale szanowana jawnie.
Po śmierci Swanna zostaje bogatą wdową o ciągle wspaniałej urodzie, poślubia dawnego kochanka (który był swego czasu rywalem Swanna), pana de Forcheville. Wydaje Gilbertę za Roberta de Saint-Loup, nadal prowadzi życie towarzyskie, starzejąc się, ciągle zachowuje resztki dawnej urody, co pozwoli jej w zaawansowanym już wieku zostać metresą starego księcia Błażeja de Guermantes.
VERDURIN SIDONIA, jedna z głównych postaci powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Ambitna, snobistyczna paryska mieszczka, prowadząca „dom otwarty", naśladujący arystokratyczne salony. W salonie tym zbiera się towarzystwo nazywane przez gospodynię „paczką" i przez dom Verdurinów przewija się wiele osób, zdobywających dopiero swoją pozycję społeczną lub artystyczną, które w miarę upływu czasu i zmiany notowań giełdy towarzyskiej znajdą się na szczycie paryskiej hierarchii (malarz Elstir, doktor Cottard). Pani Verdurin jest wobec salonów „prawdziwych" i zastanej hierarchii towarzyskiej niechętna, jej skrywana głęboko zawiść znajduje ujście w pozorowanym lekceważeniu i deprecjonowaniu świata, do którego chciałaby wejść i do którego drogę zagradza jej mieszczańskie pochodzenie. Mozolnie tworzy więc kontrhierarchię, dzieląc towarzystwo paryskie na znakomitą „paczkę", bywającą u niej, i tych wszystkich, godnych pogardy, którzy bywają „gdzie indziej". W salonie pani Verdurin zjawia się często w początkach swej znajomości z Odetą Swann, cierpiąc liczne upokorzenia z powodu protekcjonalnego traktowania go przez (nieuznających jego rzeczywistej pozycji społecznej) członków „paczki". Tutaj także przychodzą Charlus z Morelem. Pozycja „pryncypałki" (jak nazywa panią Verdurin otoczenie) i jej salonu w miarę upływu czasu rośnie, ambitna mieszczka liczy się poważnie na towarzyskiej giełdzie. To poczucie znaczenia pozwoli pani Verdurin na coraz bardziej wielkopańskie i apodyktyczne posunięcia: „pryncypałka" posunie się nawet do afrontu uczynionego wysoko postawionemu Charlusowi. W finale powieści antypatyczna i głupia mieszczka triumfuje: po śmierci męża wychodzi za księcia de Duras, wdowieje za dwa lata i jej trzecim mężem jest sam stary książę Gilbert de Guermantes. Nowa socjeta paryska nie wie nawet, z jakiego szczebla drabiny społecznej startowała pani Verdurin ku temu triumfowi.
MOREL CHARLES. Syn kamerdynera w domu wujecznego dziadka Marcela, Adolfa, skrzypek. Pierwsze kroki na drodze kariery artystycznej i towarzyskiej robi w salonie pani Verdurin. Komediant i człowiek pozbawiony skrupułów, cyniczny i koniunkturalny, chętnie pożycza i wyłudza pieniądze. Urodziwy biseksualista, staje się pośrednikiem między światem męskiej ho-moerotycznej „Sodomy" i lesbijskiej „Gomory". Uwodzi młode dziewczyny, by później przekazać je w ręce swoich lesbijskich przyjaciółek (Marcel natrafia na ślad jego kontaktów z Albertyną Simonet), będąc kochankiem Charlusa, nosi się jednocześnie z zamiarem „urządzenia się" przez małżeństwo z siostrzenicą sklepikarza Jupiena. Odnosi się jednak tak niegodziwie do przyszłej żony, że mariaż nie dochodzi do skutku. Jego stosunek z Charlusem, przynoszący mu znaczne korzyści materialne i towarzyskie, zostaje zerwany, kiedy Morel ze świadomym okrucieństwem wobec kochanka aranżuje z namowy pani Verdurin kompromitację barona w salonie na oczach całej „paczki" satelitów intryganckiej mieszczki. Morel, przy całej swojej trywialności i zwykłym łajdactwie, ma także rysy demoniczne: uosabia występny i pełen zepsucia świat erotycznych tajemnic „Sodomy i Gomory".
CHARLUS, PALAMED DE GUERMANTES, Potomek arystokratycznego rodu Guermantów, wywodzących się od Genowefy Brabanckiej, brat księcia Gilberta de Guermantes, esteta i koneser sztuki, homoseksualista. Narrator, Marcel, opisuje go na początku powieści jako mężczyznę „czterdziestoletniego, wysokiego, dość tęgiego, z bardzo czarnymi wąsami". Ich pierwsze przelotne spotkanie ma miejsce w Tansonville, posiadłości Swanna: Charlus towarzyszy Odecie (wówczas już żonie Swanna) - plotka powiada, że jest jej kochankiem. Bliżej poznają się w Balbec, gdzie Marcel spędza wakacje. Charlus jest wyniosły i często podkreśla swoje arystokratyczne pochodzenie oraz wysoką pozycję społeczną, jednakże jego homoseksualne upodobania bardzo często zmuszają go do obcowania z ludźmi niższego stanu (kelnerami, stajennymi, chłopcami na posyłki, lokajami itp.), zmienia wówczas postawę dumnego Guermanta na kokieteryjną poufałość kochanka. W początkach znajomości z Mar-celem czyni mu wyraźne awanse i zapewne spodziewa się znaleźć w nim erotycznego partnera, napotyka jednak całkowity brak zrozumienia swoich intencji, głównie na skutek tego, że manifestuje je w zachowaniu będącym mieszaniną kokieterii i odpychającej, nawet obraźliwej wyższości. Jego przynależność do świata homoerotycznej „Sodomy" dopiero z czasem stanie się objawieniem dla narratora, który w surowym i dumnym spojrzeniu Charlusa odkryje „błagalne łypanie pederasty". Charlus wda się następnie w związki homoerotyczne dostrzegane przez otoczenie i nieledwie jawne: ze sklepikarzem Jupienem i skrzypkiem Morelem. Z tym ostatnim bywa w salonie pani Verdurin, opiekuje się jego karierą artystyczną, proteguje i wspomaga finansowo, nie zdając sobie zbyt wyraźnie sprawy z tego, że jest oszukiwany i wyzyskiwany. Ta poniżająca sytuacja (ze względu na Morela Charlus stale przebywa z ludźmi, którymi gardzi jako arystokrata) daje się wyjaśnić prawdziwie głębokim uczuciem do przystojnego skrzypka. Miłość ta nie powstrzymuje zresztą barona od przypadkowych kontaktów homo-erotycznych. Związek z Morelem przynosi Charlusowi wiele cierpień i powodów uzasadnionej zazdrości, kończy się wreszcie zerwaniem, gdy z poduszczenia pani Verdurin Morel publicznie kompromituje barona w jej salonie, głośno i agresywnie rzucając mu w twarz oskarżenie o uwiedzenie. Charlus głęboko przeżywa utratę kochanka i publiczną zniewagę. Jego dalsze podboje erotyczne deklasują go coraz bardziej, a gusta przybierają formy realizacji wyraźnie dewiacyjnej. W dniach I wojny światowej baron ugania się za żołnierzami na przepustce, odwiedza podejrzane dzielnice w poszukiwaniu młodych kochanków, chętnych do płatnej miłości, bywa także w sekretnym domu publicznym Jupiena, gdzie „wzbogaca" doznania homo-seksualne elementami masochistycznymi (daje się chłostać przez młodych mężczyzn). Jest już wtedy człowiekiem starym. Przechodzi atak apopleksji, który powoduje częściową utratę wzroku, w finale powieści jest obrazem ruiny fizycznej i umysłowej, przygnębiającym wspomnieniem dawnego dumnego i imponującego posturą arystokraty.
SWANN GILBERTA Córka Charles'a Swanna i Odety de CRÉCY. Narrator powieści Marcel, spotyka ją pierwszy raz w dzieciństwie, podczas wakacji w Combray: widzi rudowłosą dziewczynkę w parku letniej posiadłości Swanna, Tansonyille. Gilberta rób: wówczas zaadresowany do Marcela ges: o niejasnym, erotycznym znaczeniu. Sytuacja ta staje się początkiem zauroczenia Marcela dziewczyną i źródłem młodzieńczej miłości. Spotykają się już w Paryżu i wspólnie spędzają wolne godziny na spacerach po Polach Elizejskich. Gilberta przyjmuje go także w domu za zgodą Swanna, darzy go przyjaźnią, ale nie widać z jej strony tak żywych uczuć, jakie powodują Marcelem, sprzeciwia się także jego zaborczości. Potem drogi Gil-berty i narratora się rozchodzą: dziewczyna dorasta i po śmierci Swanna zostaje adoptowana przez drugiego męża Odęty - odtąd nosi nazwisko de Forcheville. Jej pozycja towarzyska i pamięć o nieżyjącym już Swannie sprawiają, że zaczyna bywać u Guermantów. Wychodzi za mąż za Roberta de Saint-Loup, choć początkowo jego rodzina, arystokracja ze starego rodu de Marsantów, sprzeciwia się temu małżeństwu. Mają córkę i Gilberta nigdy nie dowie się o homoerotycznych gustach męża. Mieszkają w Tansonyille, dawnej posiadłości Swanna. Po śmierci Roberta na froncie I wojny światowej Gilberta nadal związana jest z domem Guermantów. Marcel, mając w pamięci jej dawną, upragnioną postać, nie poznaje jej początkowo na kończącym powieść przyjęciu: zwraca się do jej córki, młodej panny de Saint-Loup (bardzo podobnej do matki), sądząc, że ma do czynienia z Gilbertą.
2