Twórca - uobecnienie - ekonomia.
W poszukiwaniu straconego autora.
Zarówno akt „samoustanowienia się” podmiotu, jak i fenomen jego zanikania, a w konsekwencji nawet i śmierci, wydają się […] jedynie skorelowanymi z sobą momentami dynamicznej całości, jaką jest podmiot. Pozostaje ona w ciągłym ruchu, powodowanym przez refleksję, której przedmiotem jest sam podmiot.
Problem, z którym postaramy się zmierzyć w niniejszym referacie dotyka sytuacji autora w postmodernistycznej rzeczywistości tekstualnej, a także jego sposobu objawiania się oraz reprezentacji w ponowoczesnych dziełach kultury. Dość niejasny status podmiotu pisarskiego w obliczu, po pierwsze: ogłoszenia jego śmierci przez Barthes'a, a po drugie zaś: w perspektywie wstępującego chwilę później prądu myślowego, którego wytyczną jest negacja zwartych systemów i nastawienie na wielość - staje się dla współczesnego badacza literatury istotnym problemem. Stąd też pozwoliliśmy sobie dodatkowo zatytułować niniejszy tekst: W poszukiwaniu straconego autora, co, oprócz oczywistych konotacji ze znanym wszystkim dziełem Prousta, ma również nadać temu tekstowi wydźwięk niejako kryminalny czy też śledczy. Na koniec rozważań zaprezentujemy także perspektywy, jakie Lyotard - ów filozoficzny fundator nowej myśli, zwany też nieco niefortunnie „papieżem postmodernizmu” - otwiera przed tym, którego będziemy poszukiwać. Przyjrzymy się więc relacji autora i ekonomii, jego miejscu w tym dominującym, bądź co bądź, układzie.
Postmodernizm, o którym zaczęto mówić od końca lat 60' XX wieku, stanowił formę odskoczni od modernistycznego sposobu pojmowania sztuki i filozofii: nacisk kładziono bowiem na istnienie zwartych konstruktów, którym to podporządkowywała się jednostka, bądź ulegała zupełnemu wymazaniu, przesłonięciu przez wysunięty na plan pierwszy system, ideę filozoficzną czy wiodący kierunek w sztuce. Giżycki, tłumacząc jak objawia się tzw. „syndrom postmodernistyczny”, pisze, iż jest to m. in.:
idea „pluralizmu”, wynikająca z kolei z poczucia wyczerpania się w sztuce i filozofii wiodących (dzięki jasno określonym założeniom i celom) kierunków. Postmodernizm nie jest w gruncie rzeczy „antymodernistyczny” tylko antydoktrynalny, jego przedstawiciele gotowi są odwoływać się do każdej tradycji.
Skupmy się w tym miejscu na aspekcie owej antydoktrynalności. Jean-François Lyotard tworząc filozoficzne podstawy postmodernizmu, za punkt bodaj najistotniejszy założeń swojej myśli uznał zanegowanie skończonych ontologii. Żaden sposób objaśnienia bytu nie jest doskonały, a co więcej, same systemy, ze względu na ich istotę, mają w sobie coś niepokojącego. Chcąc objąć całość bytu (jako takiego, czy też i - bytu literackiego) konstrukty owe miały pretensjonalne roszczenia do trafnego opisu rzeczywistości i jednocześnie - totalnego. O tym, że od totalności już niedaleko do totalitaryzmu, wiemy z lyotardowskich refleksji dotyczących Holocaustu. Kładąc nacisk na wielość i różnorodność, chce „dać im przemówić na agorze”. To możliwość do zaistnienia sytuacji tzw. poróżnienia, przy czym „brak konsekwentnego poróżnienia, czyli zatarcie heterogeniczności, a więc uchylenie różnic, zawsze grozi jakimś… holokaustem”.
Lyotardowska krytyka ideologii jest naturalną kontynuacją jego krytycznej refleksji nad filozoficzną „myślą totalizującą”, do której zaliczał filozofię Hegla, marksizm, fenomenologię, a także strukturalizm. W naszych poszukiwaniach postmodernistycznego autora rozbijamy się niejako o mur, który jest dziełem strukturalistów, zwłaszcza jeśli zaś chodzi o esej Barthes'a Śmierć autora, który stanowić będzie dla nas punkt odniesienia. Chcielibyśmy bowiem odpowiedzieć na pytanie, kim jest ponowoczesny podmiot pisarski oraz czy przypadkiem nie jest to Barthesowski skryptor. Przedstawione wyżej filozoficzne stanowisko, charakteryzujące postmodernizm, negowałoby tą opcję. A jeśli nie? Przypatrzmy się jak ta koncepcja rozpatruje kwestie związane z autorem.
Dla Barthes'a autor jest niejako wymysłem nowoczesnego społeczeństwa. Jego „królestwo” wzmocnione zostało zwłaszcza w czasach, kiedy to zaczęto podkreślać wartość jednostki, a konstytuuje się na dobre w czasach pozytywizmu - wówczas bowiem staje się on dla twórcy Śmierci autora „wcieleniem ideologii kapitalistycznej”. Przeciwstawiając się koncepcji autora, który stanowi centrum zainteresowania badań literackich (w których wszystkie zabiegi użyte w tekście krytyka objaśnia powołując się na twórcę i na elementy jego biografii), Barthes prezentuje współczesnego skryptora. Przeciwstawia go autorowi, który chronologicznie poprzedza swoje dzieło, stając się względem niego żywicielem, ojcem oraz fundatorem. Jego skryptor istnieje tylko w czasie teraźniejszym, a więc podczas tworzenia tekstu. Tylko ów akt spisywania zapewnia mu jakikolwiek byt. Wyzbyty jest nadbagażu biografii i, jak pisze Barthes, „rodzi się wraz ze swym tekstem”. Sam tekst natomiast byłby jedynie mieszanką cytatów, różnych charakterów pisma innych dzieł kultury, które ten jedynie zapisuje w sposób niejako automatyczny:
jego ręka oddzielona od wszelkiego głosu, niesiona przez czysty gest zapisu (a nie wyrazu), wyznacza pole bez początku i źródła, albo przynajmniej pole, którego początkiem i źródłem jest sam język, czyli to, co stawia pod znakiem zapytania wszelkie źródło i wszelki początek.
W tej koncepcji brakuje miejsca na to, co indywidualne, wymazana zostaje idea zasadności istnienie podmiotu pisarskiego, odznaczającego się właściwą tylko sobie siłą twórczą i który miałby własną historię. Nie znajdzie tu dla siebie miejsca, z oczywistych przyczyn, pisarstwo autobiograficzne, które przecież szczególnie dochodzi do głosu w twórczości postmodernistycznej. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Barthes, zaistnienie, czy „wstąpienie na scenę” skryptora, wpisuje w chronologiczny ciąg przemian podmiotu. Zajmowałby on kolejne miejsce, tuż po odchodzącym już do historii autorze. Jego zastąpienie „starej formy” zdaje się być dla autora eseju rzeczą pewną i jakby oczywistą:
Następując po Autorze, skryptor nie dzieli już z nim jego pragnień, kaprysów, uczuć, wrażeń, lecz tylko ów ogromny słownik, z którego czerpie swój sposób pisania, nie znający żadnego kresu: życie może jedynie naśladować książkę, książka zaś jest jedynie tkaniną znaków”.
Autor, wyparty poza, nie znajduje dla siebie miejsca w tej koncepcji, w której to system (język, słownik, tkanka znaków) przesłania sobą wszystko i staje się nadrzędny. W tej koncepcji musi on więc umrzeć, by pisanie mogło dziać się dalej.
W poszukiwaniu straconego na szafocie przez Barthes'a autora, natykamy się na książkę rumuńskiego badacza Eugene Simiona, o jakże wymownym tytule: The Return of the Author (1982). To z jednej strony - polemika ze stanowiskiem francuskiego strukturalisty, z drugiej zaś - propozycja innego spojrzenia. Analizując teksty pisarzy, których twórczość Barthes uznał za przykład prób obalenia władztwa autora, pokazuje, że podmiot pisarski w istocie nie jest nieobecny w dziele. Nie jest z nich usunięty, tak jakby tego chciał francuski krytyk. Simion ujawnia, że okrzyki głoszące o śmierci autora w istocie rozmijają się z praktyką. Co więcej, zajmuje się kwestiami związanymi z biograficznością w dziełach i autobiografią, którym poświęca drugi rozdział: The Author's Life of the Author. W nim znajdują się teksty poświęcone wielkim postaciom jak: Sartre, Malraux, Ionesco. Simion pokazuje jak życie autora jest obecne w tekście oraz, że niepodobna go definitywnie wymazać.
Autor jest obecny w każdym swoim dziele. Jego wstąpienie w byt językowy zakłada siłą rzeczy ruch jego wyobraźni, a więc tego, który faktycznie istnieje, poprzedza dzieło i posiada własną biografię i historię:
The author's paradoxical metamorphosis into a linguistical being is imposible without the help of imagination.
Co więcej, znajduje się tam i tekst, poświęcony samemu Barthesowi. To analiza jego eseju o fotografii: Camera Lucida, który stanowi skrajną modyfikację jego poprzednich, strukturalistycznych postulatów. Simion w pracy Barthes: The Return of the Author to the Text zaznacza to, iż francuski krytyk rezygnuje z bezosobowości w tekście, zwraca się w stroną „Ja” mówiącego oraz że w jego analizach zdjęć spotykamy się bezpośrednio z elementami tegoż biografii. Tekst, który zostaje opublikowany tuż przed śmiercią Barthes'a stanowi dlań przestrzeń konfesyjną, jego autor odkrywa na nowo niejako radość spowiedzi. Ruch pracy myśli Barthes'a rumuński badacz nakreśla następująco:
Barthes broaches the subject of photography, soon changes his mind and talks about himself and his family, about death, then goes back again to his own moods in the present of certain images.
Ów cykl staje się w istocie subiektywnym aktem, co przywraca pierwotne powiązanie autora z tekstem („It looks more like a rediscovery of an old pleascurable act, a subjective way of Reading, which brings back the old commerce between author and the text”). W kwestii tytułowego powrotu autora do tekstu, Siomin ukazuje jak Barthes sam przywraca życie uśmierconemu autorowi i znajduje dla niego (siebie) miejsce w tekście.
Barthes the author becomes here identified with the narrator (essayist), and the essayist (narrator, author) takes active part in the progress of his analysis.
Przeprowadzona przez Barthes'a rewizja swojego wcześniejszego stanowiska, uczyniona z perspektywy dystansu czasowego oraz przełożenia punktu ciężkości na autobiografizm oraz obecność podmiotu pisarskiego w tekście, zbliża nas do problemu, który stanowi centrum tej pracy. Okazuje się bowiem, że autor postmodernistyczny powraca z wygnania, ufundowanego przez strukturalizm. Najdobitniejszym tego świadectwem jest Camera Lucida, stanowiąca zwrot w refleksji, dotyczącej istnienia podmiotu pisarskiego w tekście oraz cała praca The Return of the Author Simiona. Pytanie, jakie powinniśmy sobie w tym miejscu zadać dotyczy charakteru, w jakim pojawia się ponowoczesny autor w tekście. Skoro już wiemy, że autor został wskrzeszony i przywrócony do łask oraz gdy już mamy pełną świadomość tego, iż w istocie, objawia się on w tekście, to kwestią do rozważenia pozostaje sposób w jaki się ujawnia. Także warto uściślić, z powrotem jakiego autora mamy do czynienia, ze względu na jego, powiedzmy, siłę wyeksponowania się. Opcja, iż byłby to skryptor została już obalona. Jak notuje Bukowski: „śmierć podmiotu jest […] jedynie maską jego triumfalnego powrotu pod inną postacią”. Wersja minimalistyczna została więc odrzucona. Co jednak z perspektywą maksymalną? Czy postmodernistyczny podmiot nie jest przypadkiem powracającą silną, kartezjańską jednostką?
Otóż w przypadku postmodernistycznego podmiotu, musimy zrezygnować z owych skrajności, a miejsce ponowoczesnego autora sytuuje się gdzieś pomiędzy nimi. Zwróćmy się jeszcze raz do pracy Simiona, którego głos w sporze o podmiot jest rozstrzygający. Pisze on iż:
the author comes back - the author may not return as a ruler but is not powerless either, and that is a fact.
Ten fakt podkreśla także Andrzej Zawadzki w tekście Autor. Podmiot literacki, w którym ujawnia, iż współczesne powroty podmiotu pisarskiego zasadzają się na próbie:
wyjścia poza radykalną opozycję „mocnej nieobecności, autora jako esencjalistycznego, w pełni autonomicznego podmiotu (nawet jeśli podmiot ten jest tylko kulturowym mitem) i „autora” jako pustego miejsca struktury. Powrót autora nie oznacza przywrócenia jego tradycyjnej postaci, której wersji modelowej dostarcza podmiot pozytywistycznej tradycji biograficzno-genetycznej. Z drugiej strony jednak, postrzegane dziś dość zgodnie jako nieodwołalne i ostateczne pożegnanie z mocnym podmiotem (przynajmniej w jego wersjach klasycznych) nie musi prowadzić do wniosków tak radykalnych, jak tezy Barthesa czy Foucaulta o śmierci autora.
O tym, że dla postmodernizmu charakterystyczną cechą jest powrót autora, traktuje także Stanisław Eile w tekście Postmodernizm: przedłużenie czy opcja wobec modernizmu. Uwypukla także inną, istotną cechę ponowoczesnego pisarstwa, w którym na plan pierwszy wysuwa się opowiadanie autora „(telling, diégésis), w otwartej opozycji do wcześniejszego postulatu ukazywania (showing, mimesis)”. Ważne staje się więc to, co autor ma do powiedzenia, w jaki sposób to czyni, nie zaś podporządkowanie jakiemuś wzorcowi, zasłonięcie się nim i ograniczenie swojej twórczości jedynie do naśladownictwa. Wygląda więc na to, że choć autor, którego poszukiwaliśmy, nie jest podmiotem silnym i mocno ukonstytuowanym w tekście, to jednak ma on wiele do powiedzenia odbiorcy, zarówno od siebie, jak i od jego kulturowych poprzedników. Ale o tym za chwilę.
Z dotychczasowych refleksji możemy nakreślić sposób, w jaki postmodernistyczny autor uobecnia się w tekście i ukazać jakich tendencji będzie nosił znamiona podczas tworzenia. Ten, któremu udzielono głosu - ze względu na jego późniejsze wskrzeszenie oraz dzięki ponowoczesnemu otwarciu na heterogeniczność, stworzeniu warunków do zaistnienia wielogłosu - zacznie objawiać się w tekście poprzez autotematyzm. To po pierwsze. Po drugie, akcent położony jest na jego gest kreacyjny. Możliwości i władztwo, wynikające z otwarcia na różnorodność, które funduje postmodernistyczna filozofia, ujawni się w swobodnym (jak pisze Lyotard) „korzystaniu z powtórzeń lub cytatów, ironicznym czy nie, cynicznym czy nie”. To od danego podmiotu będzie zależało, po jakie źródła sięgnie, na jakiej zasadzie je powiąże i jak skompiluje całość własnego tekstu. Kreacja ta nie ogranicza się tylko do aktu tworzenia nowego dzieła. To także ruch, mający na celu wykreowanie siebie w tekście, co wiąże ten punkt z autotematyzmem oraz - z autobiografizmem. Po trzecie zaś, zaznacza się, iż „przymus” dokonania selekcji elementów z morza rozwiązań powoduje zagubienie autora. Konieczność wyboru i autokreacji czy raczej chęć zdefiniowania siebie oraz odnalezienia się w świecie heterogeniczności, są powodem jego problemów z tożsamością. Przyjrzyjmy się bliżej tym wyznacznikom, objaśniającym istotę naszego podmiotu pisarskiego.
Lyotard określa postmodernizm jako „ana-lizę, ana-mnezję, refleksję”, przez co przyrównuje powrót do dziedzictwa kulturowego do - terapii psychoanalitycznej. Zauważmy, że fakt ten jest wprostproporcjonalny do pracy autora. Anamneza (a więc przypominanie sobie tego, co miało miejsce w przeszłości) podbudowana odautorską refleksją dominuje zwłaszcza w tekstach autobiograficznych, bądź zawierających elementy biografii autora. Widzieliśmy to na przykładzie Camera Lucida Barthes'a. Ponowoczesność jawi się jako czas powrotu autora, ale także jego powrotu do własnego wnętrza, refleksyjnego zatrzymania się nad własną osobą i podjęciem próby autodefinicji. „Rosnąca autorefleksja” - to jedno z wielu haseł, składających się na charakterystykę podmiotu i twórczości ponowoczesnej. Co więcej, utwierdza nas w tym przekonaniu Stanisław Eile, odnosząc to zjawisko do tekstów prozatorskich. Pisze on wprost: „przypisywanie powieści postmodernistycznej zainteresowań autotematycznych nie budzi najmniejszych wątpliwości”.
W kwestii samej autobiografii i problemu, jakie jest w niej miejsce autora, wypowiada się Philip Lejeune m. in. w tekście z 1980 roku Kto jest autorem?:
Gdy się pisze, jest się zawsze wieloma osobami, nawet pisząc samemu, nawet o swoim własnym życiu. I nie chodzi tu o wewnętrzne spory rozszczepionego ja, lecz o artykulację różnych faz czynności pisania, która zakłada różne postawy i łączy tego, kto pisze równocześnie z polem tekstów już napisanych oraz z oczekiwaniem, które chciałby zaspokoić. Rozdzielając pod pewnym względem te role, autobiografia powstająca we współpracy podaje w wątpliwość wiarę w jedność, która łączy w gatunku autobiograficznym pojęcie autora i pojęcie osoby.
Sygnalizujemy już w tym miejscu problem rozbicia tożsamości autora, niemniej skupmy się na aspekcie kreowania przez podmiot swojego wizerunku. Postmodernistyczny autor ma do dyspozycji nieograniczoną ilość tekstów, które może zacytować i które składałyby się na jego autodefinicję. To powrót do siebie poprzez analizę, refleksję i anamnezę, próba ustanowienia przed sobą lub Innym swojej tożsamości. Taka jest też funkcja tworzenia tzw. korpusu, o którym traktuje Foucault przy okazji rozpatrywania hypomneumatów w tekście Sobąpisanie:
Rola pisania polega na stworzeniu, łącznie z tym, do czego doprowadziła lektura, pewnego „korpusu” […]. Korpus ten należy rozumieć nie tyle jako korpus jakiejś doktryny, lecz - wykorzystując tak często stosowaną metaforę trawienia - jako ciało tego, kto zapisując rezultaty swej lektury, przyswoił je sobie, a ich prawdę uczynił prawdą własną: pisanie przekształca rzecz zobaczoną lub usłyszaną „w siłę i krew” […]. Staje się w samym piszącym podstawą racjonalnego działania.
Piszący jednak ustanawia własną tożsamość poprzez zbiór rzeczy powiedzianych.
Sięgnięcie wstecz ma dla autora nieocenioną wartość. Konstytuuje on swój byt poprzez akt kreacyjny, którego efektem ma być zbudowanie siebie (własnej duszy) w rozchwianym świecie, w którym „żadna ontologia nie jest […] oczywista”. Działania autora mają na celu, jak pisze dalej Foucault „ujednolicenie i upodmiotowienie fragmentarycznego i starannie dobranego tego-co-już-powiedziane”. Upodmiotowienie ma tu charakter przyjęcia „jako swoje”, nadanie składowym elementom przedmiotowym bytowania podmiotowego, a więc włączonego w podmiot pisarski, tak, że zaczynają go w istocie współtworzyć. Próba, którą podejmuje postmodernistyczny autor - odnalezienie siebie w świecie i tekście - wyjaśnia powodzenie autobiografizmu. Jak bowiem powiedziałby Ricoeur: „pierwszorzędnym wymiarem >>sobosości<< okazuje się zdolność do opowiadania o sobie lub, lepiej: do opowiadania siebie”.
Autor jawi się jako kompilator cytatów, ten, który wybiera i komponuje w nowe układy, włączając w twór nowy własne elementy biograficzne, czy też z nich buduje siebie jako podmiot. Zaznaczmy, że gest kreacyjny oraz nieograniczone możliwości, jakie zapewnia ponowoczesność, pozwalają autorowi na swobodne przywdziewanie masek w tekście. Niemniej, stale jest widoczny, poprzez dokonany wybór, który w istocie również stanowi formę jego samookreślenia się. Simion z całą potęgą zaznacza ten fakt i podsumowuje go wymownymi słowami: “the author is or can be an Other, but this Other is more than just a paper being”.
Podczas tworzenia autor uobecnia się dzięki zastosowanym technikom i motywom, ponieważ to jego fantazja jest jedynym kryterium nadającym kształt i charakter dziełu. Nie dziwi fakt, że postmodernizm to czas eksperymentatorstwa autorskiego, któremu nie jesteśmy w stanie wyznaczyć żadnych granic co do odniesień intertekstualnych i stosowanych zabiegów. Mają one wymiar zdecydowanie subiektywny. To charakterystyczne dla powieści ponowoczesnych, w których objawia się ze szczególną siłą:
swoboda fabulacji, rozumianej jako „szczególna przyjemność komponowania”, „celebracja wyobraźni twórczej”. […] Chociaż nie wszystkie powieści postmodernistyczne ulegają skłonności do swoistej ekstrawagancji narracyjnej, stanowi ona podłoże najwymyślniejszych fantazji i eksperymentów językowych, przypominających pod wieloma względami strategię baroku.
Okazuje się więc, że arche ponowoczesnej twórczości stanowi koncept i kreatywność autora. Nawiązując do pracy Johna Walkera Pluralizm kulturowy i postmodernizm, zauważmy po jakie techniki będzie najchętniej sięgał podmiot pisarski i poprzez jakie style i tendencje będzie uobecniał się w tekstach. Jak zaznacza badacz, wymienione przez niego elementy są w istocie formą ustosunkowania się względem modernizmu, na zasadzie skrajnego odwrócenia lub zmiany:
Modernistyczna idea, że każda epoka ma tylko jeden styl zostaje odrzucona dla idei pluralizmu stylistycznego. Eklektyzm, style-hybrydy stają się modne. Żaden pojedynczy styl nie wydaje się dominować.
Historia i tradycja (łącznie z historią modernizmu) powracają do łask - stąd style „retro”, używanie cytatów i techniki kolażu, powtórki, parodie i pastisze starych stylów.
Ornament i dekoracja znów zostają zaakceptowane.
Złożoność i sprzeczność (tytuł książki amerykańskiego architekta Roberta Venturiego) oraz dwuznaczność są wartościami, które zastępują prostotę, czystość i racjonalność. Mieszanki wysokiej i niskiej kultury, sztuki czystej i plastyki komercjalnej są popierane jako sposób tworzenia budowli o wielowarstwowych konotacjach, adresowanych do publiczności o różnym stopniu wyrafinowania i wiedzy.
[…]
6. Postmodernizm wywyższa podstawową cechę sztuki - intertekstualność.
Postmodernistyczny autor ma zupełną swobodę, jeśli chodzi o proces tworzenia. Może dowolnie zestawiać ze sobą style, teksty, doprowadzając nawet do niespodziewanych, a nawet gwałtownych zderzeń. Nie respektując zasad oraz ustalonych wieki wcześniej schematów, swobodnie je rozbija, a z ich cząstek tworzy zupełnie nowe układy. Poprzez negację kultury wysokiej, zarezerwowanej wyłącznie dla elit, bądź też dzięki zestawianiu jej z kulturą popularną, szokuje, ale i jednocześnie budzi zainteresowanie. Sztuka nie jest już bowiem elitarna, czego podmiot pisarski ma pełną świadomość. Swoje teksty kieruje do każdego potencjalnego odbiorcy, niezależnie od jego stanu wiedzy czy erudycji. Sztuka staje się nieobowiązkowa, nie ma być nośnikiem wyższych idei jak wcześniej, nie musi też przemawiać do określonej grupy społecznej (wszak i te zdają się zanikać zupełnie w świecie ponowoczesnym), stąd „antyelitaryzm i antyautorytaryzm”. Autor więc pozwala sobie na wszelkie eksperymentatorskie gesty: sięga po absurd, parodię, groteskę, humor, lecz nie jest mu obca i ostra ironia, a czytelnikowi jest w stanie zaoferować najbardziej abstrakcyjne obrazy, mające wiele wspólnego z technikami awangard XX wieku. Podmiot pisarski uobecnia się w tekście poprzez wprowadzanie rwanych improwizacji, włączanie w tok narracji własnych refleksji na temat współczesnej sytuacji człowieka, przy czym czasem wprowadza nastrój apokaliptyczny. Jego teksty (tak jak i postmodernistyczny świat) nie posiadają ograniczających ram, stąd też dzieła mają otwartą strukturę. Ibn Hassan wymieniając dalej cechy pisarstwa postmodernistycznego oraz eksperymentatorstwa autorskiego, zaznacza, iż ogólną jego zasadą jest antyformalizm (przywołuje w tym miejscu egzemplum, tekst: The bridge and the Bachelors Calvina Tomkinsa). O stosunku postmodernistów do form, schematów i systemów było już nieco powiedziane, widzimy jednak, że i w tekście, i w charakterze czynności twórczych autora zaznacza się owa negacja. Zrzucenie ciężaru struktur (i tych światopoglądowych, i tych tekstowych) akcentuje jego swobodę twórczą.
O ile barokowa technika mutatis mutandis staje się pozytywną cechą postmodernizmu, chodzi bowiem o to, by autor zaprezentował coś na nowo, by zaskoczył tym i wzbudził emocje w odbiorcy, o tyle chęć zadziwienia może momentami graniczyć z pragnieniem skrajnego zszokowania czytelnika fundowanymi przez siebie tematami i wizjami:
Jaskrawe, plastyczne obrazy najrozmaitszych niezwykłości, ostre kontrastowanie codziennej szarzyzny z szokującym apelem wymyślnych scen seksualnych, okrucieństwa i masochizmu, skatologii i komiksowej fantazji wypełniają strony wielu czołowych utworów współczesnych, zwłaszcza amerykańskich. Szczytem jest tu być może osławiona, choć nie pozbawiona zalet powieść Breta E. Ellisa American Psycho (1991), ale podobne cechy można odnaleźć u Bartha, Pynchona, Fuentesa czy Angeli Carter.
Zaznaczony w tekście swobodny lecz przemyślany dobór tematyki w akcie kreacyjnym (oraz sposoby wypowiedzi, które oscylują pomiędzy komiksem, technikami kolażu, a powieścią), przenosi nas do trzeciej kwestii, którą wypadnie nam teraz rozpatrzyć.
Ogrom motywów, tendencji oraz sama możliwość sięgnięcia do dowolnego dziedzictwa kultury, do każdego niemal tekstu, powoduje też zagubienie podmiotu. Suzi Gablik nazywa to zjawisko „tyranią wolności” i nawiązuje wprost do sytuacji przedstawionej przez Fromma w Ucieczce od wolności:
Nasza relatywistyczna filozofia może się wydawać bardziej pociągająca, ale ma przeciwko sobie głębszy instynkt ostrzegający, że nadmiar wolności ma wyraźnie negatywne konsekwencje dla gospodarki emocjonalnej jednostki. „Męka wyboru”, o której pisał tak wymownie Erich Fromm, może stać się ciężarem i niebezpieczeństwem, ponieważ teraz wszystko zależy od własnego wysiłku jednostki a nie od gwarancji wynikłej z jej tradycyjnego statusu. Pewność musi pochodzić z subiektywnej świadomości jednostki, a nie z zewnętrznego świata wyznawanych przez społeczeństwo znaczeń i wartości.
Naturalną tendencją człowieka jest dla Fromma chęć zapewnienia sobie bezpieczeństwa, poprzez identyfikację z silną grupą lub przyjęcie protektoratu jednostki, której sposób myślenia ten przyjmuje jako własny. Tutaj wyraźnie brakuje tego scalającego elementu. W obliczu rozprężenia wartości i dominujących niegdyś tendencji, postmodernistyczny autor musi polegać wyłącznie na sobie. Jako autonomiczna jednostka ponosi pełną odpowiedzialność za swój wybór. Nie może on zweryfikować słuszności obranej przez siebie metody czy techniki, gdyż nie ma już odpowiedniego paradygmatu, do którego mógłby go przyłożyć i porównać. Podmiot pisarski jest pozostawiony samemu sobie. To zjawisko dotyczy zarówno problemu zagubienia wzorców ze sfer kultury, religii jak i wszystkich innych dziedzin, obejmuje bowiem szersze zjawisko - upadek wszelkich autorytetów. Okazuje się więc, że „inflacja antropologicznej przestrzeni kulturowej implikuje zatem zachwianie, a nawet utratę paradygmatycznego obszaru tożsamości”. Co więcej, gdyby przedstawić to zjawisko na przykładzie opozycji względem modernizmu i europejskich awangard, można w sposób klarowny zaprezentować ten proces. Na przykładzie literatury jugosłowiańskiej prezentowała go autorka pracy (R)ewolucja świadomości w awangardzie i postmodernizmie a zagadnienie (nie)tożsamości:
Ewolucja świadomości literatur jugosłowiańskich od awangardy (Wielkiej Awangardy z lat dwudziestych i trzydziestych) potwierdza głębokie zachwianie poczucia tożsamości podmiotu (bohatera, narratora), które w awangardzie stają się jedną z przyczyn antykulturowych wystąpień i ucieczki w utopizm. Neoawangarda i postmodernizm […] jeszcze bardziej pogłębiły ideowo i „estetycznie inspirowany anarchizm” (termin Habermasa odnoszony do myślowego eksperymentatorstwa postmodernizmu), jednoznacznie wskazując na wyczerpanie kulturowych paradygmatów, które warunkowały właściwe kształtowanie tożsamości, poprzez respektowanie żywotności treści mitu, religii, modelu dzieła, tradycji, wartości i innych systemów znaków tożsamości.
Jednakże sytuacja ponowoczesnego autora jest bardziej komfortowa, bowiem o ile autor ruchów awangardowych pozbawił się wszelkich podstaw, co zupełnie rozszczepiało jego tożsamość i zmierzał w stronę utopii, o tyle podmiot pisarski ponowoczesności ma doskonałą świadomość tych chybionych prób i spogląda na nie z pozycji „zdystansowanego, chłodnego intelektualizmu, prześmiewczej ironii”. Postmodernistyczny autor widzi, że pozbawienie się punktów odniesienia w postaci tradycji i uznania kulturowego dziedzictwa, prowadzi do jeszcze większych problemów z tożsamością, a same postulaty twórców modernizmu mają charakter abstrakcji w niczym nie zakorzenionych, a więc niestałych i ulotnych.
Jego problem, określony przez Ihaba Hassana jako „dyfuzja ego” związany jest z nadmiarem opcji, które można wybrać oraz z odpowiedzialnością, jaką ponosi za swój wybór, nawet jeśli miałaby to być wyłącznie odpowiedzialność przed samym sobą. Momentami podmiot zdaje się być oszołomiony ilością możliwości, co powoduje rozdźwięk jego „sobości” i wewnętrzne rozbicie. Każdorazowa sytuacja wymagająca jego wyboru podszyta jest silnym i dominującym w świecie „post” zjawiskiem - niezdecydowaniem. Guy Scarpetta wyjaśnia je trwaniem podmiotu w „widmowej atmosferze”, w której nie ma nic pewnego i stałego, toteż wybór:
to moment wahania, ważenia się w powietrzu różnych tendencji, faza niezdecydowania, zawieszenia, w której […] ogarnia nas oszołomienie wobec braków wszelkich kryteriów, wobec zawrotnej obfitości estetyk, pomieszania wartości.
Zagubienie podmiotu egzemplifikują kluczowe hasła dla sytuacji człowieka w widmowym świecie. Są nimi:
labirynt, podróż, biblioteka, encyklopedia. Także literatura przybiera postać tekstowych labiryntów, galerii luster odzwierciedlających kolejne odbicia, z zagubionym pierwowzorem.
Tendencja do tworzenia tekstów, odzwierciedlających zawikłaną sytuację człowieka oraz samego autora jest silnie zaznaczona w poetyce dzieł postmodernistycznych. Włodzimierz Bolecki pisze o swoistego rodzaju upodobaniu autorów ponowoczesnych do wykorzystywania m.in. motywu labiryntu:
Labiryntowa fabuła jest bowiem zasadniczym elementem literatury „postmodernistycznej” i zapewne najpełniej wyraża zniszczenie wspólnych przeświadczeń czytelnika i autora co do sensu, czasu i miejsca w literaturze. Odmianą motywu labiryntu jest motyw podróży bez granic w czasie i przestrzeni. Innym typowym motywem „postmodernizmu” jest biblioteka, o której Jim Collins pisał, że jest „idealną wizualizacją intertekstualności, rzeczywistym miejscem, w którym mieszają się różne teksty […]”.
Znamiona tożsamości rozczłonkowanej dają się również dostrzec w autobiografiach, w których autor pisze o sobie używając nie osoby pierwszej, a trzeciej. Philip Lejeune rozpatruje ten przypadek i zaznaczając, że dotyczy on zawsze współczesnych autobiografii (tekst z 1980 roku), pisze, iż użycie trzeciej osoby przez autorów służy „równocześnie do wyrażania ich problemów tożsamości i do oczarowania czytelnika”. Mówienie o sobie jak o kimś innym zwiększa dystans, rozszczepia osobę ja-przemawiający, z ja-opisywanym: „autor mówi o sobie jak gdyby to mówił ktoś inny, albo jak gdyby mówił o kimś innym”. Owo jak gdyby podkreśla, że w istocie mamy tu do czynienia z tą samą osobą, autor uobecnia się w tekście ale na innych zasadach i jakby z bezpiecznej, oddalonej pozycji.
Wracając do przytaczanych w tej pracy słów Simiona, który pisał, że autor może być Innym w tekście, ale ten Inny nie jest tylko bytem papierowym, widzimy, że mimo problemów z tożsamością oraz korzystania z różnych chwytów (jak zastosowanie 3 osoby w autobiografii, kreowanie kolejnych masek lub labiryntowych form), mających na celu oddalenie prawdziwej twarzy autora, w istocie go ujawniają. Samo już ich zastosowanie mówi nam o rozszczepieniu podmiotu i silnej potrzebie wykreowania siebie. Współcześnie nie ma już problemu z zaistnieniem w świecie, zwłaszcza iż każdy ma swobodny dostęp do nieograniczonej przestrzeni wypowiedzi, jaką jest Internet. Problem polega na odnalezieniu siebie w chaosie wielości. Lejeune w tekście Na linii w Internecie rozważając sytuację nagłego wzrostu ilości internetowych blogów, pisze:
Najważniejsze to mieć swój własny głos, który wyraża wasz sposób bycia i odróżnia was od innych konkurencyjnych dzienników.
To nawołanie do autentyzmu, indywidualizmu oraz jednocześnie kreacyjnej fantazji. Te elementy miałyby wyróżniać danego autora, spośród rzeszy innych twórców. Tymi też wytycznymi kieruje się niewątpliwie ponowoczesny autor.
Wszystkie możliwości, jakie stoją otworem przed podmiotem twórczym doby postmodernizmu może zniweczyć tylko jedno - podporządkowanie się jakiemuś wstępującemu systemowi. Lyotard jednoznacznie określa, że zagrożeniem dla autora może się niebawem stać rozciągające się dynamicznie na wszystkie dziedziny życia wszechwładztwo ekonomii. Swoją niemalże apokaliptyczną wizję przedstawia następująco:
A zatem w następnym stuleciu nie będzie już książek. Czytanie jest zbyt długotrwałe, gdy sukcesem jest oszczędzanie czasu. Książką będzie się nazywać wydrukowany przedmiot, którego „przekaz” (zawartość informacyjną) wraz z nazwiskiem i tytułem najpierw rozpowszechnią media, film, dziennikarski wywiad, program telewizyjny, kaseta, a dzięki jego sprzedaży wydawca (który również będzie produkował filmy, wywiady, programy itd.) otrzyma dodatek finansowy, ponieważ panować będzie opinia, że należy ją „mieć” (a zatem kupić), pod groźbą uchodzenia za głupca, pod groźbą zerwania więzi społecznej, wielkie nieba! […] Sukces zaś polega na zyskaniu na czasie. Na przykład książka odnosi sukces, jeśli jej pierwszy nakład zostaje szybko wyczerpany. Celowość ta jest celowością rodzaju ekonomicznego.
Dziełom autora (a także jemu) grozi skrajne uprzedmiotowienie. Ujęcie w nawias przez ekonomię i zdominowanie przez system, zepchnie tekst oraz jego fundatora do pozycji towaru. Ich atrakcyjność będzie określać opinia publiczna czy też - moda. W momencie, gdy „przedmiot”, wraz z nazwiskiem, którym jest sygnowany, nie odniesie zamierzonego sukcesu, a więc nie będzie nabywany przez potencjalnych czytelników, stanie się bezużyteczny. Lyotard podkreśla, iż pierwszymi tekstami, które zostaną wycofane, będą pisma filozoficzne, bowiem są niezrozumiałe, a przede wszystkim: „>>niczemu nie służą<<, nie służą zyskaniu na czasie”. Książki grube stają się nieekonomiczne, a sama refleksja (antysystemowa, bądź nie powiązana z systemem), autentyzm jednostki i jej „wywrotowe” innowacje tekstualne są zbędne, ponieważ mogą nie zapewnić zysku (przez niezrozumiałość). To neguje zasadność istnienia prawdziwie indywidualnego podmiotu. Ale taka jest „>>hegemonia dyskursu ekonomicznego<<, czyli cywilizacyjny wymóg funkcjonalności i skuteczności”. Autor musiałby podporządkować się tym wymogom, kosztem własnego autentyzmu i swobody twórczej.
P. Bukowski: Ku topologii nowożytnej podmiotowości. W: „Teksty Drugie”, 1999, nr 1/2, s. 118.
Zwrotu tego używa Bogdan Banasiak, zaznaczając, iż w ten sposób zwykło się określać Lyotarda (B. Banasiak: Poróżnienie, albo „zadanie myślenia”. W: J.-F. Lyotard: Poróżnienie. Przeł. B. Banasiak. Kraków 2010, s. XI). Zapewne chodzi tu o podkreślenie doniosłości jego myśli i zaznaczenie gestu fundatorskiego. Niemniej istota bycia papieżem obejmuje przywództwo i formę reprezentacji zwartego systemu, stąd określenie to nie jest fortunne, zważywszy na fakt programowego przeciwstawiania się francuskiego filozofa wszelkim formom o charakterze zwartych konstruktów. Taka też jest sama idea postmodernizmu.
B. O' Doherty: Czym jest postmodernizm?. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania?. Tłum. R. Drzewiecki. Wyb. M. Giżycki. Warszawa 1988, s. 20.
M. Giżycki: Postmodernizm - kultura wyczerpania? Uwagi wstępne. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania?…, s. 14.
B. Banasiak: Poróżnienie, albo „zadanie myślenia”…, s. XXV.
R. Barthes: Śmierć autora. Przeł. M. P. Markowski. W: „Teksty Drugie”, 1999, nr 1/2, s. 247-248.
Ibidem, s. 248.
Ibidem, s. 249.
Ibidem, s. 249-250.
Ibidem, s. 250.
To twórczość takich pisarzy, jak: Malarmé, Valéry, Proust. Barthes zaznaczał, że według Malarmégo to język przemawia, a nie autor, Valéry ośmieszał postać autora, kładąc nacisk na językową naturę tekstu, zaś dla Prousta książka byłaby modelem dla jego życia. R. Barthes: Śmierć…, s. 248.
J. W. Newcomb: Introduction. W: E. Simion: The Return of the Author. Tłum. J. W. Newcomb, L. Vianu. Evanston 1996, s. 7-8.
E. Simion: Who Speaks in the Text? W: Idem: The Return…, s. 128.
Idem: Barthes: The Return of the Author to the Text. W: op. cit., s. 191-192.
Ibidem, s. 191.
Ibidem, s. 197.
Ibidem.
P. Bukowski: Ku topologii nowożytnej podmiotowości. W: „Teksty Drugie”, 1999, nr 1/2, s. 118. Zdanie to dotyczy refleksji Petera Bürgera, zawartej w tekście tegoż: Znikanie podmiotu. Historia podmiotowości od Montaigne'a do Barthes'a.
E. Simion: Barthes: The Return of the Author to the Text. W: op. cit., s. 197.
A. Zawadzki: Autor. Podmiot literacki. W: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy. Red. M. P. Markowski, R. Nycz. Kraków 2006, s. 245.
Wcześniejszego, a więc tu: modernistycznego. S. Eile: Postmodernizm: przedłużenie czy opozycja wobec modernizmu. W: Kryzys czy przełom. Pod red. M. Lubelskiej i A. Łebkowskiej. Kraków 1994, s. 321.
J.-F. Lyotard: Definiując postmodernizm. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania?..., s. 56.
Ibidem, s. 57.
I. Hassan: POSTmodernISM. Bibliografia parakrytyczna. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania? Tłum. J. Holzman..., s. 138.
S. Eile: Postmodernizm: przedłużenie czy opozycja wobec modernizmu. W: Kryzys czy przełom…, s. 314.
P. Lejeune: Kto jest autorem? W: Idem: Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografii. Przeł. S. Jaworski. Kraków 2001, s. 159.
M. Foucault: Sobąpisanie. W: Idem: Szaleństwo i literatura. Powiedziane, napisane. Przeł. M. P. Markowski. Warszawa 1999, s. 310-311.
B. Banasiak: Poróżnienie, albo „zadanie myślenia”. W: J.-F. Lyotard: Poróżnienie. Przeł. B. Banasiak. Kraków 2010, s. XXIII.
M. Foucault: Sobąpisanie…, s. 319.
M. Kowalska: Wstęp. Dialektyka bycia sobą. W: P. Ricoeur: O sobie samym jako innym. Przeł. B. Chełstowski. Warszawa 2003, s. XXI.
E. Simion: Who Speaks in the Text? W: Idem: The Return…, s. 128.
S. Eile: op. cit., s. 322.
J. A. Walker: Pluralizm kulturowy i postmodernizm. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania? Wyb. M. Giżycki. Tłum. A. Taborska. Warszawa 1988, s. 40.
I. Hassan: POSTmodernISM. Bibliografia praktyczna. W: Postmodernizm…, s. 135.
Głównie pierwszego ćwierćwiecza. Mam tu na myśli: ekspresjonizm, surrealizm, kubizm etc.
Ibidem, s. 135, 138.
Ibidem, s. 138.
Vide: S. Eile: Postmodernizm: przedłużenie czy opozycja wobec modernizmu…, s. 323.
S. Eile: Postmodernizm…, s. 322-323.
S. Gablik: Pluralizm. Tyrania wolności. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania? Tłum. J. Holzman…, s. 152.
Vide: E. Fromm: Mechaniczny konformizm. W: Idem: Ucieczka od wolności. Przeł. O. i A. Ziemilscy. Warszawa 2008, s. 179-197.
B. Czapik-Lityńska: (R)ewolucja świadomości w awangardzie i postmodernizmie a zagadnienie (nie)tożsamości. W: Ponowoczesność a tożsamość. Pod red. B. Tokarz i S. Piskora. Katowice 1997, s. 23.
Ibidem.
Ibidem, s. 27. Autorka tekstu podkreśla jeszcze jedną, istotną cechę ponowoczesności: „postmodernizm jest też czasem upadku wielkich narracji, mitów i utopii. Jest rozpoznaniem utopii i rozpoznaniem rzeczywistości wcielającej utopię”. (Ibidem, s. 28).
I. Hassan: POSTmodernISM. Bibliografia praktyczna…, s. 135.
G. Scarpetta: Nieczystość. W: Postmodernizm - kultura wyczerpania? Tłum. K. Rodowska…, s. 170.
B. Czapik-Lityńska: (R)ewolucja świadomości w awangardzie i postmodernizmie a zagadnienie (nie)tożsamości…, s. 29. Jako przykład tekstów-labiryntów autorka podaje Słowika chazarskiego Pavicia oraz Encyklopedię umarłych Kišu.
W. Bolecki: Polowanie na postmodernistów (w Polsce). W: Kryzys czy przełom…, s. 357.
P. Lejeune: Autobiografia w trzeciej osobie. W: Idem: Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografii. Przeł. S. Jaworski. Kraków 2001, s. 121 oraz 122.
Ibidem, s. 123.
Ibidem, s. 316.
J. - F. Lyotard: Poróżnienie. Przeł. B. Banasiak. Kraków 2010, s. 5-6.
Ibidem, s. 6.
B. Banasiak: Poróżnienie, albo „zadanie myślenia”. W: J.-F. Lyotard: Poróżnienie…, s. XXV.
14