Osho
MODLITWA
Człowiek nie samym sobą żyje... Jest jakiś nieznany, niepoznany aspekt (duch? istota? nadzorca?), który jest od nas większy, ma szersze spojrzenia na to wszystko co jest naszą rzeczywistością i potrafi (miejmy nadzieję) kierować tym wszystkim.
Niebo i Ziemia - żyjemy w obrębie tej dwoistości. Jak sprawić, by to rozdwojenie przestało być rozdwojeniem? Jak sprawić, by człowiek mógł stać się ogniwem łączącym siły większe od nas z tymi, które są od nas zależne?
Jak zyskać siłę, by zdawać sobie sprawę z własnych ograniczeń, by móc z pokorą przyjmować to, czego nie jesteśmy w stanie zmienić? Jak zyskać siłę, by zmieniać to co zmieniać możemy?
Być może modlitwa jest odpowiedzią - nie modlitwa słowami, ale modlitwa życiem, pracą, odpowiednimi relacjami z ludźmi. Niech ta jedna z form modlitwy, jaką przedstawia nam Osho, będzie takim właśnie dodaniem sił... dla Ciebie, dla mnie, dla nich.
Wydawca
Jezus rzekł do nich: Jeżeli pościcie grzech poczniecie przeciwko sobie; a jeśli modlicie się będziecie potępieni; gdy zaś jałmużnę dajecie zło zalęgnie się w duszach waszych. Kiedy udacie się w odległe krainy i wędrujecie po okolicy, i przyjmą was tam, jedzcie to, co przed wami postawią i uzdrawiajcie chorych pośród nich. Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, to zaś, co z ust waszych wychodzi, jest tym właśnie, co was kala. ewangelia wg Tomasza
|
. Jeżeli istniejesz w sposób właściwy, cokolwiek uczynisz niejako automatycznie okaże się słuszne,
Ostatecznie wszystko zależy od tego, kim się jest.
„Bycie" oznacza najgłębszy rdzeń istnienia, „robienie" to aktywność niejako na powierzchni. „Robienie" to związki z innymi, ze światem zewnętrznym, natomiast „bycie" sprowadzić można do ciebie, takiego jakim jesteś, nie związanego z niczym, ciebie „wewnątrz".
Można być nie robiąc nic, lecz nie można być nie będąc. Jezus zapytany mówi o byciu i o tym jak je przemienić. Jeśli
Czy potrafisz się modlić? Jak więc ty miałbyś się modlić?
Gdziekolwiek jesteś, tam jest i modlitwa: poruszasz się, spacerujesz -jest to modlitwą! Jesz, kochasz - to także jest modlitwą! Patrzysz, oddychasz - oto twoja modlitwa! Nie możesz nawet na chwilę znaleźć się w stanie nie-modlitewnym.
Modlitwa jest przymiotem, który należy przypisać naszej istocie, a nie osobowości. Osobowość sprowadza się do tego, co robimy, dotyczy związków z innymi. Istotą, esencją, jest to, co darem od Boga. Modlitwa należy do tej właśnie kategorii Wygląda to dziwnie... paradoksalne, że człowiek, który się przejada, może bez problemu pościć, że człowiek, który jest zbyt chciwy na jedzenie, pości bez trudu. Lecz tylko tego typu ludzie potrafią pościć i przychodzi im to z łatwością. Ktoś, kogo dieta zawsze była zrównoważona, zauważy, że poszczenie w jego przypadku nie jest możliwe. Jeżeli jesz za dużo, gromadzisz zbyt duże zapasy, zbyt duże pokłady tłuszczu. A wówczas można bez trudu pościć, ponieważ tłuszcz to po prostu zbiornik, magazyn. Kobietom post przychodzi łatwiej poszcząc zjadasz bowiem swój tłuszcz.? Człowiek zjada sam siebie, Po drugie, psychologicznie rzecz biorąc, musi istnieć obsesja na punkcie pożywienia. Twoją obsesją jest jedzenie: musisz jeść dużo, jeść bez przerwy i musisz jak najwięcej myśleć o jedzeniu. Taki umysł pewnego dnia znuży się jedzeniem i rozmyślaniami o nim. Jeśli zanadto o czymś myślisz, znudzi ci się to. Gdy otrzymujesz czegoś za wiele, jesteś tym znużony. Wtedy czymś atrakcyjnym staje się przeciwieństwo: jadłeś za dużo, teraz więc pościsz. Dzięki postowi znowu będziesz w stanie jeść i to ze smakiem, wraca apetyt - to jedyna droga. Oto podstawowa reguła umysłu: łatwo popada on w skrajność, porusza się między przeciwieństwami, lecz nie zdoła utrzymać się pośrodku. Równowaga jest dla umysłu najtrudniejsza, skrajności osiąga się z łatwością. Jeśli się przejadasz, możesz pościć, gdyż stanowi to drugą skrajność, nie pozostaniesz jednak pośrodku. Nie możesz spożywać właściwych pokarmów, przejść na przepisaną dietę. Nie! Albo to, albo tamto - umysł zawsze skłania się ku skrajnościom. Jeżeli pościcie grzech poczniecie przeciwko sobie... Czym jest grzech? W terminologii Jezusa skrajność, popadanie w skrajność to grzech. Pozostawanie dokładnie pośrodku to wzniesienie się ponad grzech. Dlaczego grzechem jest popadanie w skrajność? Otóż skrajność to wybór, wybierasz jedną połowę, drugą odrzucasz, zaś Prawda to całość. Bycie pośrodku oznacza, że nie ma wybierania - karmisz swe ciało wolny od tej czy innej obsesji. Nie ma obsesji, nie jesteś neurotykiem. Ciało dostaje tyle ile potrzebuje, a ciebie to nie obciąża. Ta równowaga to wzniesienie się ponad grzech. Zatem ilekroć równowaga bywa zakłócona, jesteś grzesznikiem. Jezus ma na myśli to, że grzesznikiem jest ten, kto jest zanadto związany ze światem, ale gdy przeskoczy w drugą skrajność, wyrzeknie się świata, występuje stanowczo przeciwko światu, też staje się grzesznikiem. Kto akceptuje świat, nie dokonując takich czy innych wyborów, wykracza ponad niego. Akceptacja jest transcendencją. Wybór oznacza, że pojawiasz się ty, pojawia się ego, zaczynasz walczyć. Ilekroć popadasz w skrajność, musisz podjąć walkę, stale walczyć, gdyż w tym stanie nie ma mowy o odprężeniu. Tylko będąc pośrodku można się odprężyć. W stanie skrajności zawsze mamy do czynienia z napięciem, obawą, niepokojem. Tylko ten środek, stan zrównoważenia, pozbawiony jest trosk i obaw, jesteś wówczas spokojny, nic cię nie niepokoi, nie ma bowiem napięcia. Napięcie to stan skrajny. Krążysz od jednej skrajności do drugiej, dlatego jesteś tak napięty. Czasem zapominamy o przyjaciołach, lecz o wrogach nigdy, zawsze są z nami. Jak miałbyś zapomnieć o swym wrogu? Jedz za dużo, wpadaj w obsesję na punkcie jedzenia tak, jakby jedzenie było celem twojego życia, a pożywienie wciąż dręczyć będzie twój umysł. Pość... i wtedy też będziesz myślał o pożywieniu. Jeśli coś bezustannie nęka umysł, staje się obciążeniem. Jedzenie nie jest problemem, jesz coś i tyle, ale ciągłe myślenie o jedzeniu staje się poważnym problemem.
Cały wszechświat jest piękny - to piękno nazywamy Bogiem. Cały wszechświat jest żywy - to tętniące życie nazywamy Bogiem. Cały wszechświat jest ekstatyczny, każdą chwilę, każdą cząstkę przepełnia szczęśliwość - to szczęście i ekstazę nazywamy Bogiem. Bóg nie jest osobą, która gdzieś tam na ciebie czeka, Bóg jest objawieniem w tym świecie. Kiedy umysł jest cichy, spokojny, przejrzysty, odciążony, młody, świeży, dziewiczy... z dziewiczym umysłem dostrzegamy Boga wszędzie. Ale twój umysł jest martwy, uczyniłeś go takim dzięki określonemu procesowi, który polega na tym, że przechodzisz z jednej skrajności w drugą i na odwrót, nigdy nie pozostając pośrodku. Nie ma znaczenia gdzie jesteś, przeciwieństwo staje się „drugą stroną" i staje się atrakcyjne, ten dystans kusi. Jak można rozluźnić się, być „na luzie"? Nie popadaj w skrajności, oto znaczenie słów Jezusa - nie popadaj w skrajności! Jezus doskonale wiedział, że jesteś uzależniony od jedzenia, więc nie zaczynaj głodówki, to nic nie pomoże. Czym jest modlitwa? ale modlitwa nie może być żebraniem; modlitwa może być tylko podziękowaniem, wdzięcznością. Modlitwa nie może być środkiem do jakiegoś celu, miłość sama w sobie ma wewnętrzną wartość - po prostu kochasz! To ogromne szczęście! A przecież modlitwa to miłość, wypływa to z ciebie i radujesz się tym, nie prosząc, nie żebrząc. W gruncie rzeczy modlitwa w swym najgłębszym rdzeniu jest tak piękna, czujesz się tak szczęśliwy, czujesz się ekstatycznie... po prostu idziesz i składasz podziękowania Niebiosom, Bogu, za to, że pozwala ci być, pozwala oddychać, pozwala widzieć - cóż za paleta barw! On pozwala słyszeć, pozwala być świadomym. Nie wypracowałeś tego, to dar. Bóg jest przepełniony miłością. Gdy to zrozumiesz, rodzi się w tobie nowa jakość: wdzięczność. Pragniesz ofiarować Mu podziękowania, po prostu czujesz wdzięczność. Wdzięczność jest modlitwą, jak pięknie jest ją czuć, nie można tego z niczym porównać... Modlitwa to szczyt szczęścia, nie może ona stać się środkiem prowadzącym do jakiegoś celu.
Jezus doskonale wie, że ilekroć idziesz do świątyni, chcesz coś wyżebrać, chcesz o coś prosić. Chodzi o środek, a modlitwa będąca tylko środkiem to grzech.
Jaka jest twoja miłość? Dzięki niej można zrozumieć, co dzieje się w chwili modlitwy. Jeżeli kochasz, jesteś szczęśliwy i stan szczęśliwości dowodzi tego, że kochasz. Miłość to po prostu krok w kierunku modlitwy. Trzeba się uczyć. Miłość sama w sobie jest celem, nie ma w niej miejsca na ego. Gdy jesteś wolny od ego, pojawia się miłość. Dajesz wtedy, nie pytając, nie oczekując niczego w zamian. Po prostu dajesz, gdyż dawanie jest czymś pięknym, dzielisz się, bo dzielenie się jest czymś cudownym, nie ma tu transakcji. Gdy nie obowiązują żadne układy, nie ma ego, czuje się przepływ miłości... nie jesteś „zamrożony", roztapiasz się. Trzeba w sobie rozwijać tę umiejętność roztapiania się, gdyż tylko wtedy można się modlić.
Kiedy udacie się w odległe krainy
i wędrujecie po okolicy,
i przyjmą was tam,
jedzcie to, co przed wami postawią
i uzdrawiajcie chorych pośród nich.
Dwie rzeczy mówi Jezus uczniom swoim. Pierwsza: „Cokolwiek wam dadzą, przyjmijcie, nie stawiajcie żadnych warunków." Jezus mówi do uczniów: „...udacie się w odległe krainy i wędrujecie, przyjmą was tam, jedzcie to, co przed wami postawią, nie stawiajcie żadnych warunków, że na przykład spożywacie tylko niektóre potrawy." Poruszanie się w świecie powinno być pozbawione jakichkolwiek warunków. Stawiając warunki, stajesz się ciężarem. A po drugie, Jezus powiada, by robić tylko to jedno: ...uzdrawiajcie chorych pośród nich. „Po prostu uzdrawiajcie chorych! Uczyńcie ich pełnymi, to wszystko." Gdy człowiek stanie się pełny i zdrowy, zdoła zrozumieć prawdę, będzie mógł zrozumieć Jezusa.
„Bądźcie terapeutami, idźcie i uzdrawiajcie ich umysły."
Spróbujcie zrozumieć jaki problem jest z umysłem: podzielony oznacza chorobę, nie podzielony to zdrowie. Jeżeli w umyśle znajduje się wiele sprzecznych rzeczy, umysł choruje, przypomina tłum, szalony tłum. Lecz gdy w umyśle jest tylko jedno, umysł zostaje uzdrowiony, bo dzięki tej jednej rzeczy zachodzi proces krystalizacji. Dopóki umysłu nie sprowadzi się do jedności, choruje.
Są chwile, gdy i twój umysł staje się jednym. Przez krótką chwilę, gdy jesteś jednością, gdy umysł jest pełny i zdrowy, czujesz jak wzbiera w tobie fala szczęścia. Może przytrafić się ona przypadkiem, można też wywołać ją świadomie. Ilekroć umysł jest jeden, wyraża się przezeń wyższa jakość, a ta niższa natychmiast idzie na swoje miejsce.Twój umysł jest w stanie chaosu... potrzeba wyższego punktu odniesienia, potrzeba krystalizacji na wyższym poziomie.
Jezus powiada: „Uzdrawiajcie!" Słowo „uzdrawiać" (ang. heal) ma ten sam rdzeń co „pełny" (ang. whole); słowo „święty" (ang. holy) także pochodzi z tego samego rdzenia. Uzdrów kogoś, a stanie się pełnym, a gdy staje się pełnym, jest święty. Oto cały proces. Umysł jest chory, ponieważ nie ma centrum. Czy masz jakieś centrum w umyśle? Czy możesz powiedzieć „to centrum to ja"? człowiek bez centrum jest chory. Człowiek zdrowy to ten, kto ma centrum. Jezus mówi: „Dajcie ludziom centrum!" Niezależnie od chaosu wokół ciebie, centrum jest wewnątrz. Jesteś ześrodkowany 24 godziny na dobę, coś w tobie zachowuje ciągłość - to continuum staje się twoją Jaźnią. Spójrz na to w taki oto sposób: istnieją trzy warstwy istnienia. Pierwsza warstwa to przedmioty, świat obiektywny. Otacza cię, informują o niej zmysły, oczy ją dostrzegają, uszy słyszą, a ręce dotykają. Świat obiektywny to pierwsza warstwa istnienia i jeśli zatracisz się w nim, znajdziesz upodobanie w rzeczach najbardziej powierzchownych. Druga warstwa jest w tobie, to warstwa umysłu: myśli, emocje, miłość, gniew, uczucia. Pierwsza z nich jest ogólnie dostępna, to rzeczywistość obiektywna. Lecz nikt nie zdoła dostrzec, co tkwi wewnątrz umysłu.
Gdy patrzysz na mnie, nie widzisz mnie, widzisz tylko moje ciało; gdy patrzę na ciebie, nie widzę ciebie, widzę tylko twoje ciało. Druga osoba może obserwować twoje zachowanie, jak postępujesz, co robisz, jak reagujesz. Może zauważyć gniew na twojej twarzy, zarumienienie, bijące z twego oblicza okrucieństwo, gwałtowność w oczach, ale nie zdoła uchwycić gniewu w twoim umyśle. Może zauważyć miłosny gest, który wykonuje twoje ciało, ale nie zdoła dostrzec samej miłości. A przecież można jedynie wykonywać miłosny gest, żadnej miłości może w tym nie być. Można oszukiwać innych swoim zachowaniem... i tak postępujesz...
Pierwsza warstwa, warstwa zewnętrzna, rzeczywistość powierzchowna, stworzyła naukę. Warstwa druga, myśli i uczucia, tworzy filozofię, tworzy poezję. Ale czy to jest wszystko? Materia i umysł?
Ale istnieje jeszcze jedna warstwa rzeczywistości, najgłębsza. I jest świat trzeci, świat religii, świat, w którym obecny jest świadek- ten, który przygląda się myślom, ten, który przygląda się wszystkiemu.
oglądający, obserwator pozostaje ten sam. Czy patrzy na gniew, czy na miłość, obserwator pozostaje ten sam. Czy jesteś smutny, czy wesoły, niezależnie od tego czy życie stało się poezją czy też koszmarem - obserwator pozostaje ten sam, świadek pozostaje ten sam. Ów świadek stanowi jedyne centrum i to właśnie jest świat religii.
Gdy Jezus mówi: „Idźcie i uzdrawiajcie ludzi", ma na myśli „Idźcie i nadajcie im centrum, uczyńcie z nich świadków. Wówczas nie będą się angażować w ten świat, ani nie pochłoną ich myśli, zakorzenią się we własnym bycie." A gdy zapuszcza się korzenie we własny byt, wszystko ulega zmianie, zmienia się jakościowo, wtedy można się modlić. modlitwa stanie się wyrazem wdzięczności. Dajesz, ponieważ dawanie jest czymś przepięknym i czyni cię ogromnie szczęśliwym.
Taki właśnie jest post Mahawiry, jest całkowicie odmienny. Zapomina się niekiedy o swym ciele do tego stopnia, że nie zauważasz obecności głodu; na tyle odbiegło się od ciała, że nie jest ono w stanie poinformować cię o tym, że jesteś głodny. W sanskrycie słowo określające post jest bardzo piękne, brzmi ono upawas. Słowo, oznacza po prostu „życie bliżej samego siebie", upawas - „życie bliżej samego siebie", „bycie bliżej samego siebie". Przychodzi chwila, gdy jesteś tak ześrodkowany, że zapomina się o ciele, tak jakby ciało nie istniało. Wówczas nie odczuwa się głodu i można śmiało mówić o poście, ale coś takiego po prostu zdarza się, nie jest efektem jakichś działań.
W stanie takiego ześrodkowania można przebywać przez wiele dni. Oto jest post - przestaje się istnieć w ciele.
Nie jest ważne, co w was wchodzi, ważne jest to, co wychodzi, gdyż to, co wydobywa się na zewnątrz pokazuje twoją jakość; pokazuje w jaki sposób przemieniasz to, co w ciebie wnika... i to jest ważne.
Lotos rodzi się w błocie, błoto ulega przemianie i tak powstaje lotos. Lotos nigdy nie mówi: „Nawet nie tknę tego błota, jest brudne, obrzydliwe!" Nie, to nie tak. Jeżeli jesteś lotosem, nie ma dla ciebie nic brudnego. Jeśli masz takie moce jak lotos, jeśli nieobca jest ci wszechprzemieniająca moc, alchemiczna moc, możesz tkwić w błocie i narodzi się lotos. Gdy jednak nie masz właściwości lotosu, nawet żyjąc otoczony złotem wytwarzać będziesz jedynie błoto. Rzecz nie w tym, co w ciebie wchodzi. Ważne jest to, że będąc scentrowanym przemieniasz wszystko, co w ciebie wchodzi; nabiera ono cech twojego bytu i wydostaje się na zewnątrz.
Jezus powiada: „Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, nawet trucizna nie zdoła was zbrukać, to zaś, co z ust waszych wychodzi, jest tym właśnie, co was kala." Pamiętaj, wszystko przemieniasz: jeśli ktoś cię znieważa, „karmi" cię swymi zniewagami, to cię nie pokala. Cóż więc z ciebie wychodzi? Jak przekształcasz tę zniewagę? Czy wypływa z ciebie miłość, czy może nienawiść? Jezus mówi: „Pamiętajmy co z nas wychodzi, nie zwracajmy szczególnej uwagi na to, co wchodzi." Jeśli wciąż zastanawiasz się nad tym, co w ciebie wchodzi, nigdy nie rozwiniesz tej umiejętności, dzięki której twoje istnienie może wszystko przemieniać. Prawdziwe jest nie to, co w ciebie wchodzi, rzecz w tym, by pamiętać o tym przemienianiu. Co w ciebie wchodzi, nie kala, bowiem wszystko wnika w głąb ciała. Nic nie może wejść w głąb ciebie, twoja czystość jest absolutna. Jednak to, co z ciebie wychodzi, nosi twoje cechy, zawiera aromat twojego bytu i to o czymś świadczy. Jeśli wychodzi z ciebie gniew, uwidacznia tym samym, że wewnątrz siebie jesteś chory; jeśli wychodzi nienawiść, znaczy, że wewnątrz nie jesteś pełny; a jeżeli emanujesz miłością i światłem, świadczy to o tym, że owa pełnia została osiągnięta. Tych słów Jezusa nie znajdziesz w autoryzowanych tekstach, trzeba było je opuścić. Jezus nie występuje przeciwko modlitwie ani przeciwko poszczeniu czy dawaniu i dzieleniu się - sprzeciwia się fałszywemu obliczu człowieka.
To, co prawdziwe, musi objawić się w twoim istnieniu. Najpierw musisz się zmienić, ulec przemianie, dopiero potem, cokolwiek zrobisz, będzie dobre.
Ktoś zapytał świętego Augustyna: „Co mam czynić? Nie jestem zbytnio wykształcony, powiedz mi więc, jeśli można... w paru słowach." Augustyn odparł: „Tylko tyle można powiedzieć: kochaj! A wówczas wszystko, co zrobisz będzie dobre." Miłość oznacza zanik ego. Miłość oznacza scentrowanie. Miłość oznacza bycie szczęśliwym. Miłość oznacza wdzięczność. Taki właśnie jest sens życia: żyj istnieniem, nie swymi działaniami. Albowiem działania znajdują się na powierzchni, a byt tkwi głęboko w nas. Niechaj wszystko wypływa z twojego bytu. Nie steruj swymi działaniami i nie kontroluj ich, przemień swoje istnienie. Prawdziwe nie jest to, co robisz; prawdziwe jest to, czym jesteś.
MEDYTACJA MODLITWY
Najlepiej jest praktykować tę medytację wieczorem, w zaciemnionym pokoju, i natychmiast potem położyć się spać. Można też robić to rano, ale potem trzeba przeznaczyć piętnaście minut na wypoczynek. Ten wypoczynek jest konieczny, w przeciwnym razie będziesz się czuł jak pijany, otępiały.
To złączenie z energią jest modlitwą. To cię zmienia. A gdy ty się zmieniasz, zmienia się cała egzystencja.
Wznieś obie ręce ku niebu, wnętrzem dłoni zwrócone do góry, głowę trzymaj wyprostowaną i po prostu odczuwaj płynącą w sobie egzystencję. Gdy energia będzie spływać wzdłuż ramion, poczujesz delikatne drżenie -bądź jak liść na wietrze, drzyj. Pozwól na to, pomóż temu. Potem niech całe ciało wibruje tą energią, i pozwól, by działo się wszystko to, co się dzieje.
Odczujesz następnie płynięcie do ziemi. Ziemia i niebo, na górze i na dole, yin i yang, element męski i żeński - unosisz się, wtapiasz się, całkowicie się porzucasz. Nie ma cię. Stajesz się jednością... stapiasz się w jedność. Po dwóch, trzech minutach, albo gdy poczujesz się całkowicie napełniony, pochyl się ku ziemi i pocałuj ją. Stań się kanałem, przez który boska energia łączy się z energią ziemską.
Te dwa etapy należy powtórzyć jeszcze sześć razy, aby każda czakra mogła zostać odblokowana. Można robić to większą ilość razy; jeśli zrobisz mniej, możesz poczuć się niespokojny i nie będziesz mógł zasnąć.
W rym stanie modlitwy wejdź w sen. Po prostu zaśnij, a ta energia będzie z tobą. Będziesz z nią płynął, zasypiał. Bardzo to pomoże, ponieważ ta energia otaczać cię będzie przez całą noc i dalej będzie działała. Rankiem poczujesz się świeższy niż kiedykolwiek dotąd. Nowe elan, nowe życie zacznie cię przenikać i przez cały dzień będziesz czuł się pełen nowej energii: nowego tętnienia, nowej pieśni w twoim sercu i nowego tańca w twoim chodzie.
Modlitwa
Integracja energii płynących z góry z energiami żywiołu ziemi. Pełny przepływ oczyszcza wszystkie czakry, co prowadzi do poznania własnego przeznaczenia i umiejętności odnajdywania się we właściwym czasie i miejscu,