Zza krat Ryszard


Już po drugiej stronie muru

Trzeźwienie nie ma granic

Wielu więźniów woła o pomoc, czasami bez echa , chcesz tego wołania nie słyszeć?

Jeśli nie, to chodź, słuchaj i sprawdź. Udzielaj się w służbie. Weź ją i bądź odpowiedzialny. To nie tylko tobie pomoże. Wzrastaj!

Jestem alkoholikiem, i tym „autentykiem”, który zaczął swoją trzeźwość w więzieniu.

Mam za sobą 15 lat odsiedzianego pudła. Gorzała całe życie mi dokuczała, tyle lat ponosiłem konsekwencje swojego picia.

W czasie odsiadki ukończyłem szkoły (średnie wykształcenie), zrobiłem papiery mistrzowskie

- wykorzystałem ten czas na naukę, bo liczyłem na warunkowe. Dali dwa razy, ale na kolejne nie miałem szansy.

Żeby dostać zwolnienie warunkowe, ostatnią deską ratunku okazało się przystąpienie do AA. Nie szukałem trzeźwości, szukałem drogi do złagodzenia kary, uniknięcia konsekwencji swojego picia. Jeden z osadzonych podpowiedział mi „idź do AA tam dają warunkowe zwolnienia, przepustki” skoro nie masz nadziei jako recydywista. W taki sposób trafiłem na swój pierwszy mityng. I rzeczywiście pomogło mi to w uzyskaniu przepustki i później warunkowego. Nie myślałem wówczas żeby pozostać trzeźwy. Taki paradoks!

Dyrektor zakładu karnego, udzielając zgody na pierwszy mityng, powiedział mi wówczas: Strach cię puścić na wolność bandyto. Dziś po 13 latach wolności, gdy spotykam go na ulicy, mówi coś innego: W ciągu 30 lat swojej pracy w więziennictwie spotkałem tylko jednego człowieka takiego jak Pan.

Przeszedłem wszystkie szczeble służby w AA od rzecznika grupy więziennej (w trakcie odbywania kary) poprzez służby w intergrupie, w Regionie Bałtyckim zakładałem Komisję ds. Zakładów Karnych. W ostatnim roku odbywania kary dostawałem, co tydzień przepustki, aby brać udział mityngach na wolności i w intergrupie.

W 1997 opuściłem więzienie. Po trzech dniach od zakończenia kary wszedłem na mityng, ale już

z wolności. Do więzienia, w którym odbywałem karę! Chodzę tam nadal. Nie miałem oporów. Więzienie znałem. Tylko klawisze pytali: Co Rysiu już ci się znudziło na wolności? Ze spokojem odpowiadałem - ale dziś to musicie mnie wpuścić i wypuścić.

. Od konferencji w 1997 r. w Warszawie nie opuściłem ani jednej. Poznałem tam Kazika (Klawisza), uczepiłem się służb. Ś.P Tadeusz (Koszerny) powiedział mi, żebym kandydował w miejsce osoby, która zrezygnowała ze służby łącznika ds. zakładów karnych. Powiedziano mi: Masz serce do tej służby, chcesz ją robić, to rób i nie oglądaj się na nikogo. Rok później w 1998 r. zorganizowałem ogólnopolskie forum służb więziennych. Zacząłem za swoje pieniądze jeździć na komisje ds. zakładów karnych. Robię to do dzisiaj.

Razem z Kazikiem (Klawiszem), Markiem (Gargamelem) i innymi, z których wielu odeszło na wieczny mityng, jeździliśmy do więzień w całej Polsce. Własnym samochodem, za własne pieniądze. Z tego, co się potem dowiedziałem o historii AA w zakładach karnych - początkowo były różne pojedyncze próby mityngów np.: w Poznańskiem i na Dolnym Śląsku, gdzieś ktoś poszedł do więzienia na spotkanie z alkoholikami. Te spotkania nie miały ciągłości, były to raczej pojedyncze zdarzenia. Zapraszającymi byli więzienni psychologowie.

Można przyjąć, że regularne niesienie posłania AA do zakładów karnych zaczęło się tak naprawdę w Siedlcach. Pierwszy mityng AA odbył się tam 11 kwietnia 1987 r. Jeden ze skazanych napisał list do ówczesnego Punktu Kontaktowego na ulicy Hożej w Warszawie. List został przekazany aowcom i jadący do Zakroczymia poznaniacy postanowili odwiedzić po drodze więzienie w Siedlcach. Spotkali się tam z psychologiem panem Paciorkiem. Następnie Kazio nawiązał ścisły kontakt ze służbą więzienną w zakładzie w Siedlcach. Od tamtej pory rozpoczęły się tam regularne nasze aowskie wizyty. Wiele równoległych starań było w Regionie Dolnośląskim, trudno to dziś dokładnie odtworzyć gdzie to się zaczęło.

Dziś AA jest obecne w 133 więzieniach, a w całej Polsce, jest 157 jednostek penitencjarnych. Jesteśmy ewenementem w skali światowej. Jednak 24 jednostki są tzw. białymi plamami, więc jest nadal, co robić.

Na wielu konferencjach międzynarodowych, gdy mówimy o tym, wprowadzamy słuchaczy w osłupienie. Dwa lata temu uczestniczyłem jako delegat w konferencji w Niemczech (Krąg Roboczy ds. Więzień w Niemczech) , gdzie dzieliłem się naszymi doświadczeniami niesienia posłania do polskich więzień . Tamtejsi alkoholicy z abstynencją 20 lat i więcej, ściskali mnie ze łzami w oczach dziękując za naszą służbę. Zapamiętałem takie słowa: To Bóg postawił nam Was na naszej drodze, abyście włączyli nam budzik i nas obudzili. Przyznali, że zbudowali tak perfekcyjne organizacyjnie AA w Niemczech, a zgubili ducha AA. Wspólnota AA w Niemczech, która ma już 60 lat, zestarzała się, nie mają dopływu młodych ludzi.

Przyjaciele z Niemiec byli u nas z rewizytą. Odwiedzili więzienie na Służewcu, w Warszawie, uczestniczyli w warsztatach „Jak nieść posłanie do Zakładów Karnych”. Doznali szoku, jak dobre mamy relacje ze służbą więzienną, jak łatwo jesteśmy wpuszczani do zakładów karnych. Dziś ta trudna, mozolna służba naszych poprzedników daje widoczne owoce.

Pomagało nam bardzo dobre nastawienie Centralnego Zarządu Zakładów Karnych. Wówczas dyrektorem był pan Paweł Moczydłowski. Jego pozytywne nastawienie otworzyło bramy więzień dla Anonimowych Alkoholików. Duży udział w przekonaniu dyrekcji zakładów karnych do współpracy

z AA miała Fundacja Batorego za sprawą alkoholików w niej działających Felka i Wiktora O.

W warszawskim więzieniu na Rakowieckiej działa od lat oddział terapeutyczny dla alkoholików Atlantis. Dziś jest 27 takich oddziałów w zakładach karnych w Polsce. Współpraca

z Atlantisem układa nam się też bardzo dobrze. Lekarze i psycholodzy z Atlantisu są nam życzliwi

i przychylni. Kierują osadzonych na mityngi AA. Niewątpliwie ich poparcie, jako profesjonalistów, utorowało nam drogę do wielu innych zakładów karnych. Uzupełniamy się. Dziękujemy.

Nie od razu było tak pięknie i łatwo. Na Rakowieckiej w Warszawie, to właśnie Kazio cierpliwie wychodził pierwsze przepustki. Nazywamy go z tego powodu żartobliwie - tuptuś. Załatwiał stałe przepustki tym, którzy chcieli wchodzić na mityngi z wolności, prowadził stałą akcję mającą na celu zachęcenie członków AA do chodzenia na mityngi w więzieniu., ponosił w pewnym sensie odpowiedzialność za zgodność zachowań przychodzących z regulaminem obowiązującym w zakładzie karnym. Musieliśmy podporządkować się rygorystycznym regułom więziennym. W 1993 r. Kazio podpisał porozumienie w imieniu AA (było to jeszcze przed powołaniem BSK) z przedstawicielem CZZK, że będziemy wchodzili do zakładów karnych na uprzywilejowanych warunkach. Dotyczyło to warunku, że wchodzący na mityng musiał mieć, co najmniej pół roku trzeźwości i być rok po odbyciu kary. Funkcjonowało to ponad dziesięć lat. Nie zawsze rygorystycznie sprawdzano te wymogi.

Od czasu zmian prawa w Polsce, dyrektorzy poszczególnych zakładów karnych stali się samodzielni w podejmowaniu decyzji o zasadach wejść z wolności. Dziś obowiązuje art. 38 kkw o niekaralności osoby wchodzącej do więzienia na mityng. Dyrektorzy zakładów karnych znając nasze działania odstępują od tej zasady, traktując nas - aowców jako osoby szczególnego zaufania.

Dlatego tak istotne jest, aby wchodząc do zakładu karnego nie narazić dobrego imienia AA, podporządkować się ściśle regulaminowi więziennemu, nie zawieść zaufania dyrektorów. Jeśli wprowadzamy jakiegoś człowieka to musimy za niego odpowiadać, że nie zrobi nam jakiegoś „psikusa”. Nie powinny to być osoby przypadkowe. Mimo to zdarzyło się kilka przykrych incydentów, wnoszenia zabronionych przedmiotów, czy kontaktów osobistych, wręcz intymnych poza salą spotkań AA. Niosąc posłanie AA nie wchodzimy z torbami i wypchanymi kieszeniami, staramy się nie stwarzać nawet pozoru podejrzenia. Możemy być poddawani kontroli, choć nie zawsze ma to miejsce. Służby wartownicze traktują nas bardzo wyjątkowo i życzliwie, jesteśmy za to wdzięczni.

Tę kiedyś niemożliwą granicę pokonaliśmy.

Natomiast znacznie trudniej jest nam pokonać niechęć ze strony członków AA do uczestnictwa w mityngach w więzieniach.. Wiele osób przychodzi jeden, dwa razy, obejrzy osadzonych, jak w ogrodzie zoologicznym, a potem znika. Pozostawia to niesmak. Jest nietaktem wobec osadzonych, którzy czekają na ponowną wizytę. Przypomina to porzucanie niechcianych dzieci. A to są ludzie, tacy jak wielu z nas. Kaziu mówi tak: Więzienie to nie cyrk - żeby przyjść i obejrzeć małpy.

O wdzięczności łatwo się mówi, za to trudniej ją oddać w praktyce. Tak naprawdę mnie ludzie wyciągnęli z więzienia, pomogli mi wstać. Największą nagrodą za tę służbę jest zobaczyć jak człowiek, który upadł podnosi się z kolan, zaczyna chodzić, a ty masz w tym udział. Pomagajmy skazanym „podnosić się z kolan i chodzić”. Pokazujmy cudownie odratowanych służbom więziennym, podczas spotkań informacyjnych dla funkcjonariuszy. I dla nich jest to nagrodą oraz największym sukcesem w procesie resocjalizacji, ponieważ przyczynili się do tego, włożyli swój wysiłek otwierając nam bramy i udostępniając sale.

Często dla wartowników to dodatkowa praca, dodatkowe otwieranie, obsługiwanie naszych wejść. Sądzę, że mają satysfakcję podobną do naszej aowskiej, kiedy ktoś nie wraca za mur. Wiele razy słyszę od nich słowa uznania, gdy czasem spotykam ich na ulicy w miejscowości, gdzie mieszkam, gdzie siedziałem, gdzie wszyscy mnie znają. Jestem trzeźwy! Nie wierzą!

Przez ostatnich sześć lat prowadziliśmy spotkania informacyjne w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu - Szczypiornie. Są tam ludzie, którzy już znają AA. Na pewno nasza praca nie poszła na marne. Jestem pewien, że przyniesie im i nam wiele satysfakcji, jeśli zdołamy pomóc cierpiącemu alkoholikowi - tam za murem.

Depczę już 13 lat po zakładach karnych. Jedno zrozumiałem przez ten czas - służba to nie stanowisko. Nie wszyscy tego doświadczą i chcą to zrozumieć. Czasem ambicje osobiste wiele psują. Podobnie jak więźniowie po wielu latach odsiadki mają pewne trudne do wyzbycia nawyki. Niektórzy po jakimś czasie bycia wolnym i życia na wolności wyzbywają się ich. Ale niektórzy nie są w stanie tego dokonać, tak jak i wśród nas, aowców mimo długiej trzeźwości trudno wyzbyć się egocentryzmu. Wielu wartościowych aowców odeszło gdzieś po odbyciu różnych służb. Ale dla mnie służba nigdy się nie kończy.

W ostatnim czasie na Wybrzeżu, wychodząc naprzeciw potrzebom, rozpoczęliśmy współpracę z kuratorami sądowymi. Liczyliśmy na to, że będą oni kierowali do AA szukających pomocy alkoholików. Tę granicę dzięki wspólnym staraniom pokonaliśmy. Ale pojawiła się inna, niespodziewana - po stronie grup AA. W moim regionie większość grup odmawia poświadczania obecności na mityngu osób kierowanych przez sądy oraz inne instytucje spoza AA.

Zapytano mnie: No i co panie Rysiu, to jak ta współpraca ma się układać? Co miałem powiedzieć? Grupy AA, czy to z lęku , czy to z powodów nadmiernego ego (być może ich członkowie czują się lepsi) nie chcą poświadczać obecności na kartce dla kuratora. Dlaczego? Nie wiem. Nie ma żadnej tradycji AA, która by tego zabraniała! W innych lepiej rozwiniętych krajach nie ma z tym problemu. W Gdyni tylko trzy grupy wyraziły zgodę. Grupa AA może mieć np: pieczątkę z nazwą własną i miejscem spotkań.. Wystarczy dopisać datę i postawić nawet nieczytelny podpis z samym imieniem Jest kilka sprawdzonych innych sposobów. Ale jak pokonać tę granicę? Jak przekonać do tego grupy? Czas pokaże!

Szkoda. Włożyliśmy wiele starań w kontakty z kuratorami. Są nam przychylni. Osiągnięcia programu AA są już im znane. Strzeliliśmy sobie samobuja? W Wielkiej Brytanii kurator wręcz dzwoni do członka grupy AA i uprzedza o przybyciu nowego lub proponuje zabranie go na spotkanie. Dlaczego nie?

Literatura AA jest dostępna zakładach karnych. Jest w bibliotekach więziennych, dostarczamy regularnie ulotki. Jeśli ktoś chce naprawdę do niej dotrzeć to zdoła. Ale w więzieniu, podobnie jak tu na wolności, niewielu ją czyta. A nawet, jeśli zaczyna czytać, to podobnie jak ja kiedyś, nie jest gotowych na przyjęcie jej treści. Nie rozumiałem wtedy, co czytam, myślami byłem gdzieś daleko. Nie rozumiałem sensu słów. Wkurzało mnie to, co czytałem. Nazywałem to bzdurami. Nie potrafiłem tego do siebie zastosować. Bez sponsora jest to trudne.

Nie wyobrażam sobie żebym wówczas mógł powiedzieć o sobie, że jestem wdzięczny za wymierzoną karę 15 lat więzienia. A jednak prawdopodobnie nigdy bym nie wytrzeźwiał, gdybym nie trafił do zakładu karnego.

. Nigdy nie wypowiadam się na temat wiary, Boga czy religii. Na mityngach mówię jedynie: nie uwierzysz to leżysz. Pamiętam swoją trzecią przepustkę spędzoną w Gierzwałdzie, Marek z Legionowa powiedział mi przy ognisku: ...Nie martw się, będzie dobrze - w pierwszym (Kroku) ty nie możesz, w drugim On może, w trzecim powierz to Jemu. Nadal nie wierzysz? Przecież obaj nie pijemy?

Mój pierwszy sponsor, raczej zapoznał mnie z programem, niż pracował ze mną nad Krokami. To był alkoholik z poznańskiego „Steru”, do dziś jesteśmy przyjaciółmi. Dziękuję ci. Kroki przepracowałem z alkoholikiem - drugim moim sponsorem, ze Szwecji, który wówczas miał około 15 lat trzeźwości. To on rozłożył mnie na łopatki, bo w AA to jeszcze kombinowałem, nie traktowałem tego programu na serio.

Na 38 Konferencji Służby Krajowej zakończyłem swoją kadencję służby. Czuję pewien ciężar. Poprzez lata służby i kontakty z tyloma profesjonalistami stałem się w pewnym sensie dla ludzi z zewnątrz „twarzą AA”. To duża odpowiedzialność, ale i zaszczyt.

Byłem koordynatorem służby krajowej ds. zakładów karnych i kontaktów ze służbą więzienną. Na konferencji dziękowano mi za te lata służby. Już dość zmęczyłem przyjaciół. Służył będę nadal. Dzięki tej służbie i AA, przez te kilkanaście lat trudu stałem się innym człowiekiem.

Po opuszczeniu więzienia zaczynałem od pracy za 3zł/godzinę. Dziś mam dom, o którym zawsze marzyłem. Mam własny samochód. Założyłem firmę, sam daję ludziom pracę. Nadal chodzę na mityngi do zakładu karnego w moim mieście. Może straciłem nieco swoją anonimowość? Może.

Czy pokonałem jakąś granicę? Nie wiem, ale jestem szczęśliwy.

Pozdrawiam wszystkich przyjaciół za kratami! Życzę Wam krótkiego Nowego2010 Roku!

Będzie dobrze! Wystarczy uwierzyć!

Ryszard alkoholik



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Demokracja zza krat Rzeczpospolita
ZUS ZZA(od 2010)
healt zza id 708212 Nieznany
Z Wikipedii wyparowały informacje o ubeku Ryszardzie Młynarskim, Płużański Tadeusz
zus zza id 593419 Nieznany
sciaga ze wszystkiego TP, Elektrotechnika, Rok 2, Teoria Pola Ryszard
Ściąga podzielona na zestawy (2), Elektrotechnika, Rok 2, Teoria Pola Ryszard
2 Spowiedź Kilka rad zza drewnianych kratek
ryszardo-stopien zageszczenia,wskaznik zageszczenia , Politechnika Koszalińska
Projekt odcinka klasy GP o prędkości projektowej 70 kmh - i wiele innych, ryszardo-nawierzchnie drog
Projekt odcinka klasy GP o prędkości projektowej 70 kmh - i wiele innych, ryszardo-projekt nawierzch
ZUS ZZA
Żona, SKALA MELL-KRAT(K), SKALA MELL-KRAT Dla kobiet
krat przykladKratownica
krat p mech04a
zza

więcej podobnych podstron