FLIS.
1. Kto chce niech wzywa starca wszetecznego,
Dla żeglowania w morzu bezpiecznego;
Któremu błędne przyznawa pogaństwo
Wszech wod poddaństwo,
2. Greczyn go swoią mową Poseydonem,
Rzymianin zdawna zowie go Neptunem.
Sceptrum troyzębe sędziwy Bóg swoię
Ma w ręku zbroię,
3. Niech błaga kto chce naród iego krewki,
Zbestwione wnuczki, świędziwe iątrewki:
Po łono Panny, a ostatek ryby
Bez wszey pochyby.
4. Niech wzywa Króla który wiatry skałą
Przywalił, wichry y z morską nawałą,
Eolusem go wymyśloną mową
Poeci zową.
5. Niech woła, chceli, na pomoc onego
Tritona z głośną konchą ogromnego,
Który w szerokim trąbi oceanie,
Na swym puzanie.
6. Chceli też bracią uniesionki oney
Menelaowey oblaney krwią żony
Uczcić ofiarą dzieci Jowiszowe,
Lub ognie owe.
7. Szczęśliwe Flisom; bo dobrą nadzieię
Czynią, gdy parą (2) padną im na reie.
Już tam rad sternik w zatrwożoney wodzie
Pewney pogodzie.
8. Niechże ich kto chce błaga, odpychaiąc
Okręt od brzegu, a niechay wzdychaiąc
Czyni szaleniec (3) y poganin gruby
Swym Bogom śluby.
9. Lecz my błagaymy onego, co w łodzi
Zasnął (4) gdy morskie powstały powodzi,
A ocknąwszy się wiatry pohamował
Morze zhołdował.
10. Wzywaymy Pana, ten w srogim uporze
Gładzi, ucisza igraiące morze,
Dziką okrutność y nieskromne Duchy,
Ocean głuchy.
12. Pan Bóg Neptuna nieokroconego
Pobudza z gruntów swych wywróconego. (2)
Gdy góra górę pędzi, a o brzegi
Łamią swe biegi.
13. Pan Bóg uśmierza morze poruszone,
Y akwilony głaszcze zajuszone.
Pan kiedy gromi, zapomina swey durny
Przeciwne szumy.
14. Duch iego wdzięczny y łagodna zorza
Miłym wiatraczkiem przewiewała morza,
Gdy ieszcze były proste w one lata
Początki świata.
15. Ten Zephyrus niech żaglem naszym włada;
Niech morskie szturmy równa y pokłada;
Ten ieśli po nas będzie, wsiaday flisie
A odepchni się.
16. Niech Cię nie straszą niebieskie znamiona,
Już się dźdźawego nie boy Oriona.
Niech cię nie trwożą pluskotne Hyades
Ani Plejades.
17. Niechci nie grozi blisko Erichtona
Po prawey ręce koźląt para ona (1)
Straszliwe znamię przeciwne żeglarzom
Y marynarzom.
18. Chocia te gwiazdy nie raz iuż widziały
Pogręzłe nawy, rozbite o skały,
Nie raz przed nimi szyper ręce składał
Y szkuty stradał.
19. Nie pomogły mu kotwie ani wiosła,
Nie raz po morzu sroga dma rozniosła
Ciała zalane, które miedzy wały
Na wierzch wspływały.
20. Lecz człowiek dobry y nienazbyt chciwy,
Trzy kroć y cztery człowiek to szczęśliwy.
Nie wie co to iest morze rozgniewane
Y rozigrane.
21. Żyie na ziemi na którey się rodzi,
Po wodach srogich nie pływa, nie brodzi,
Rzeczkę dla bydła, a zdróy ma dla siebie
Kwoli potrzebie.
22. Powódź mu częsta zboża niepodlewa,
Y rzeka bliska brzegów niepodrywa.
Dosyć ma gdy mu poskoczny strumyczek
Zduża młyniczek.
23. Gdy ma Płocicę, Klerka, Szczukę, Lina,
Karp, Okuń, Karaś, Kleszcz mu nie nowina;
Nie dba o Dorsze, Sztokfisze, Baleny,
Flandry, Mureny.
24. Bóg na początku gdy niebo y ziemię
Stworzył y morze y żywych dusz plemię,
Rozdzielił Chaos na cztery osady
Z swey Boskiey rady.
25. Niebem otoczył, wszystko swoie dzieło,
Które podeyrzeć ze wszech stron iest miło.
Tarn wieczne ognie swoie mieysce maią
Y tam pałają.
26. Puste powietrze y wiatr nieosiadły
Po niżey zawisł. Na ziemi zaś padły
Morza y rzeki, tamie maią zdroie
Poniki swoie.
27. Ziemia z górami zasiadła na dole,
Tu iey grunt y dno, tu iey plac y pole,
Każdy żywioł ma, niebawiąc się wiele,
Obywatele.
28. Więc Pan z początku dał Aniołom w niebie
Mieysce subtelnym nie daleko siebie.
Tu są y dusze doświadczone w cnocie
W tym tu żywocie.
29. Skrzydłami pląszą po podniebiu ptacy,
Tam bez frasunku y bez wielkiey pracy,
Już sobie górą, iuż buiaią nisko,
Wiatrom igrzysko.
30. Wmiętkiey pływaią wodzie bez pochyby,
Morskie potwory y rozliczne ryby,
Które na głębi od początku świata
Wiodą swe lata.
31. Tarn wodne ptastwo ma swoie noclegi,
Przy rogozinie okrywa więc brzegi,
A przy sitowiu y przy gęstey trzcinie
Ni się przeminie.
32. Cyranek, łysek, niezliczona tłuszcza
Coraz się nurkiem po płocicę puszcza;
Dłoniatonogie (1) gąski każdą tonią
Rybę ugonią.
33. Y czapla chocia nie stawia wiecierzy,
Kiedy swą brodnią na brzegu rozszerzy,
Wyciąga mnóstwo ryb do swoiey kuchnie
Aż nimi cuchnie,
34. Łakoma kaczka tez nieprzyjacielem
Wielkim iest rybom z przestronnym gardzielem
Bo ie wiec smyka nie patrząc y smaku
Jako do saku.
35. Wszystko to zgraia Neptuna onego,
W morzu y w rzekach tak rozrodzonego,
Co dzieci spłodził, Nymfy miłuięcy,
Tysiąc tysięcy.
36. Wszystko to żywie z przyrodzenia w wodzie,
Gdyż nie może trwać na suszy o "głodzie.
Wszystko to chowa Thetis wielorodna
Bogini wodna.
37. Inszy zwierz Pan Bóg tu na świat wprowadził,
Którym z początku ziemski grunt osadził.
Tu maią żywność nie daleko chodząc
W wodzie nie brodząc.
38. Tu wszystko z ziemi maią iak od matki,
Ta im przynosi tak hoyne dostatki,
Iż im na lądzie koło gniazda obrok
Rodzi się co rok.
39. A ieśliże tak ci zwierzowie niemi
Maią na wszystkim dostatek na ziemi,
Coż gdy o sobie czuie człowiek baczny
Jak ma być łączny?
40. Wszak każdy naród ma tak wiele doma
Żywności, gdy iey nabywa rękoma
Rączemi, że się obeydzie bez dworskich
Potraw zamorskich.
41. Ichtyofagi maią ryb dostatek,
Ze im tez mięsnych nie potrzeba iatek,
Ooniia ma przysmaków nie naszych
Moc iaiec ptaszych.
42. Akridofagi swe tez żniwo maią,
Kiedy szarańczą po wiatru łapaią.
Na pstre koniki co lecą z Afryki
Stawiaią wniki.
43. Ormjanom grzyby po Potopie zrosły
Gdy się im wody z oyczystych gór zniosły
Gdy osiąkł korab' Noego na skale
Y został wcale.
44. Naszym też Włochom nie lada Intrata
Roście w bogatym ogrodzie sałata.
Ząbki zielone ni się ich przebierze
Rzekcą w iezierze.
45. Każdy w granicach Oyczyzny swey chleba
Moie dostawać, ile mu potrzeba;
Moie zaniechać morskiey nawałności
Kwoli żywności.
46. Lecz miła Polska na żyznym zagonie
Zasiadła, iako u Boga na łonie.
Może niewiedzieć Polak co to morze,
Gdy pilnie orze,
47. Tu Ceres nową osadziła wolą,
Opuściwszy tam Sycyliyska rolą.
Tu żyta rodzi niezliczone Jaszty,
Brogi iak baszty.
48. Tu gumna w szczerych połach stoią, hoyne,
Tu wzór bogaty, tu żniwa spokoyne,
Tu chłopek wesół, bo pewnie ma wszytko,
Kiedy ma żytko.
49. Niech kto chce chwali Azyą urodną,
Niech chwali Egipt y Nilową płodny
Socznice. Polska ma dosyć owszeki (1)
Choć w brzegach rzeki.
50. Tu zwierza dosyć, tu bydło rogate,
Tu woły tuczne y owce kosmate
Pasą. się w łukach iałowice tłuste
Y kozy puste.
51. Ztąd ma gospodarz y sprzeda do pługa,
Ztąd ma odzieżą. Pan y dobry sługa,
Ztąd mięso świeże, nabiału dostatek,
W mieszek ostatek.
52. Gęsi moc wielka w łęgu szczebietliwych,
Kaczek łakomych, łabędzi krzykliwych;
W domu obfitość sadowi się wszędzie
Kurów po grzędzie.
53. Lecz tez do stołu nie lada potrawy
Y gołębieniec rodzi nam dziurawy.
Połcie też w domu z niemałą pociechy
Wiszą pod strzechą.
54. Leśne bogactwa nieoszacowane
Hoynym Polakom od Boga są dane;
A kto ie sobie chce dobrze uważyć,
Może ich zażyć.
55. Po ziemi łanie y sarneczki źartkie.
Po drzewie ptastwo igra sobie wartkie.
Do barci niosą pracowite roie
Zdobyczy swoie.
56. Ryb tez dostatek prawie dobrey wody
Rodzą ieziora, stawy, rzeki, brody.
Owa Polakom na niczym nie schodzi,
Wszystko się rodzi.
57. Chocia Banskich (1) miast niemamy, nic o to,
Samo do ręku przychodzi nam złoto.
Za chlebem idą Lachom nie nowina
Pułkuski wina.
58. Przetoż iuż niewiem czemuś widy tak chciwy
Polaku bracie, maiąc takie niwy;
Czego widy szukasz w dalekim powiecie
Na nowym świecie?
59. Niewiem zkąd ci to przyszło, żeś tak siniały,
Iż opuściwszy na lądzie grunt cały,
Jąłeś się pływać po Wandziney wodzie (2)
Często ku szkodzie.
60. Dałci Ikarus znać swym testamentem,
Byś się, nie bawił cudzym elementem,
Po wiatru latać byś sobie nie tuszył
Gdyś (3) nie zasuszył.
61. Nie mogł przechować szczęścia swego y on,
Co w niebo był wzięt od Bogów lxion,
Zachciało mu się Jowiszowey żony
Pyszney Junony.
62. Lecz niepoczciwie tam z niebieskich progów,
Śmiertelny gamrat zrzucon iest od Bogów,
Nie miał gach mieysca w nieśmiertelnym kole,
Został na dole.
63. Y ci co ich tam pod ziemię złoty głod
Pod głuchą pędzi zażyłą, nędznych god
Często tam w górze y śmierć y grób maią
Y tam zostaią.
64. Ślepych kretów rzecz w ziemi żyć, a srogich
Mrówek Indyyskich, które skarbów drogich
Z ziemi dostały, znaszaiąc ie blisko,
W złote mrowisko.
65. Po wierzchu ziemi z przyrodzenia człowiek
Pod iasnym niebem niech prowadzi swoy wiek,
Dosyć się potym, gdy go śmierć zabieży,
W ziemi należy.
66. W ogniu Pyrausta tylko sama skwasi,
Ogień też sobą Salamandra gasi,
Ale zwierzęta pali, lasy, domy
Ogień łakomy.
67. Lecz co ich straszne morze pochłonęło,
Co ich po bystrych rzekach potonęło,
Co ich zginęło po rozlicznych wodach
W dziwnych przygodach!
68. Gdy człowiek weyrzy w to rozumnym okiem.
Strach y pomyślić o morzu głębokiem,
Lepiey tak z brzegu niż być Panem nagle,
Patrzyć na żagle.
69. Gdyż woda ludziom rzecz nieuchodzona
Samym to rybom włość iest przyrodzona;
Po wodzie tylko paiąk cienkonogi,
Uydzie bez trwogi.
70. Nad przyrodzenie, łakomstwo niezbędne,
Na morze z płachtą wyprawiło iedne,
Drugi gdy wiosłem rzekę pod się garnie,
Ginie więc marnie.
71. Tego się nam chce co na cudzym brzegu,
Wiec po to płyniem ze wszystkiego biegu,
Doma się rzeczy, choć dobrze są przednie,
Zdadzą powszednie.
72. Więc nie czekaiąc y przewozu drugi,
Przebrnął szerokie bosą nogą strugi,
Ow się zaś nago y bez wielkich zabaw,
Puścił w rzekę w pław.
73. Jeden dla. zysku y dla marnych groszy,
Drugi tez kwoli kradzioney rozkoszy,
Gdy zayrzai okiem prętką chucią zdiety,
Wdzięczney ponęty.
74. Do Wenusowey Xieni niegdy pływał
Drogi Leander i morze przebywał,
Ku świecy, ktorą trzymała na łonie,
Na drugiey stronie.
75. Ero nadobna, on sam był iey darem,
On był y łodzią, onże y towarem,
Od sam był szyprem y Panem y Posłem,
Flisem y wiosłem.
76. Ale iż bardzo ufał swoiey sile,
Nie patrząc wiatru y pogodney chwile
Dał gardło w wodzie nie dostawszy gruntu,
Sród Helespontu.
77. Dobry choć równy zysk, doma na suszy,
Domowa miłość nie iak cięszka duszy.
Tu rob, tu miłuy, nie będziesz za szkodą, (1)
Nie baw się wodą.
78. Lecz krom łakomstwa y cięszka potrzeba
Każe pożyczać na Zawiślu chleba;
Musiem y strachu y wczasu zaniechać,
Gdy trzeba iechać.
79. Czasem przepłynie rzekę bydlę rado;
Czasem za wodę leci gęsi stado,
Trzeba zbłąkana, przegnać trzodę onę,
Na tę tu stronę.
80. Więc dawszy pokóy kmieć inszey robocie,
Podrąbał olszą na rudawym błocie,
Y tak w porywczo, koryto urobił,
Dłotem wygłobił.
81. Y czółnem nazwał ono dzieło nowe
Uciosał k'niemu wiosło iesionowe;
A wsiadszy cicho w olszą wydrożoną
Wznak położoną.
82. Od brzegu swego ośmielił się płynąc,
Odważył sobie, choć się y ochynąć,
Y przebył rzekę, wysiadł na brzeg cudzy
Tam gdzie y drudzy.
83. Potym za czasem na dębowey łodzi (1),
Przepłynął Wartę y Wiślne powodzi,
Przeprawił dzieci y lękliwą, żonę,
Na druga, stronę.
84. Ale iż trzeba na prętkiey podwodzie,
Y wozy z końmi prowadzić po wodzie,
Więc na to chłopski wynalazek mamy,
Szerokie pramy (2).
85. Tam przyiechawszy chłopek do przewozu (3)
Zawołał wieyskim głosem zsiadszy z wozu
Wieź przewoźniku, czy cię mam zwać flisem,
Z kowanym sprysem (4).
86. A przewoźnik (5) tez choć z grubemi żarty,
Tysiącmi licząc bez przestanku czarty,
Jednak bez szkody z końmi woz przeprawił,
Na brzegu stawił.
87. Toć są, potrzebne rzeczy, bez nich trudna
Rzecz, w naszych kraiach, y nie bardzo cudna,
Gdybyś się coraz miał z odzienia zwłoczyć,
Albo ie zmoczyć.
88. Byś miał obieżdżać co raz one stoki,
Z których tam krzywe biorą się potoki,
Albo żebyś miał coraz czekać lodu,
Lub szukać brodu.
89. Musiałbyś się, też przeprawy przepościć,
Byś coraz rzeki miał szalone mościć,
Prum most osobny, ty stoy, a on poydzie,
Aż brzegu doydzie.
90. Ale kto zmyślił przeciwne dubasy,
Szkutę y do niey tak dziwne kulasy,
Wierzę, ie Polsce był nieprzyiacielem
Albo dubielem.
91. Wszystkie do Polski przyszły tu wykręty,
Gdy się u Gdańska zjawiły okręty,
Prostość oyczysta y niewinność ona,
Jest przewierzgniona.
92. Choć pola rodzą (patrz iaka to srogość)
Przecię tu u nas ustawiczna drogość;
Wańczosem gaie, y niezmierne giną,
Łasy perzyną.
93. Każdy rok szlachcic, acz nowiny porze,
Y nagnoiwszy stare pola orze,
Jak osioł chłopek nigdy bez kłopotu
Nie oschnie z potu.
94. Robi dzień y noc, y konny y pieszy,
Przecię się z tego chciwy Pan nie cieszy,
Oba potrzebni (biada mnie na świecie)
Y Pan, y kmiecie.
95. Chocia cudzego czasem umykamy,
Choć dziesięciny Xięże wytykamy,
Przecię na wszystkim, iak widzimy, choro,
Wskórać nie sporo.
96. Czym się to dzieie? ieśliby mię pytał,
Ja na to patrząc właśnie, iakbym czytał:
Iż co się zrodzi na Polskim ugorze,
Połknie to morze.
97. Pan nie nasyci morza bezdennego,
Wsie nienasycą Pana, choć iednego.
Tak wszystko ginie, co uzna, poddani
Jako w odchłani.
98. Bo tak idzie ten nierządny porządek,
Iż szkuta właśnie iakoby żołądek
Pożrze folwarki, gdy Pan żyie szumno
Y wszystko gumno.
99. Te zaś żołądki prowadzą do Gdańska
Poły cnych kmiotków, a raczey do Chłańska;
Z tamtąd ma pycha podżogę, do zbytku
Miasto pożytku.
100. Morze nie ma dna, nie ma też y zbytek,
Zawsze chce wiecey, mało mu świat wszytek.
Nie zna miary, więc co pilność ugoni,
Zbytek uroni,
101. Rad iż mu z frochtu (1) kupą idą grosze,
Mniema by gorzey, przedawać po trosze;
Lecz iako przyszła tak odeydzie ona
Kupą Mammona,
102. Więc się podnosiem w głupią pychę za tym,
Co Polska rodzi nie przestaiem na tym,
Y iuż nam kramne a zamorskie rzeczy
Zawsze na pieczy.
103. Komiegić (1) nam to y szkuty (2) sprawiły
Y nas w tak marne utraty wprawiły,
Tak nam dodały do złego ponęty
Morskie okręty.
104. Okręt naypierwey wymyśliła chciwość,
Nie tak potrzeba, albo dolegliwość;
Mogł był bez tego każdy na swym lądzie
Zostać w swym rządzie.
105. Argus naypierwey k'woli Jazonowi
Zbudował nawę Esonowicowi, (3)
W którey po złote runo iechał potem
Z wielkiem kłopotem.
106. Za morzem futro zdało mu się złote,
Chocia iuż było wiotche (1) y nadprote.
Mógłby był doma cudnieyszego dostać,
By mu mogł sprostać.
107. Czarownica to Medea sprawiła,
Ze go tą złotą, wełną, nabawiła.
Rozkoszny Jazon bywszy Bohatyrzem (2)
Został Kusznierzern.
108. Miasto złotego włosa sierść baranią.
Przywiózł w okręcie z Kolchów młodą Panią
Karego bobru wprowadził w Oyczyzny
Pod cerewiznę. (3)
109. W okręcie Parys uniósł cudzą żonę
Z Lacedemonu do Troi w swą, stronę,
Zamorską przywiódł w dom cudzołożnicę
Na swą łożnicę.
110. Przez morze Minos wjechał do Megary,
Odniósł od Scylli niepobożne dary
Włosy oycowskie które miał w swey głowie,
W nich wszystko zdrowie.
111. Potym w okrętach (1) począł wieść y woyny
Na wodnym polu naród niespokoyny;
Tak woysko woyskiem karmi bez pochyby
Na morzu ryby.
112. Freybiterowie poczęli też za tym
W okrętach zbiiać po morzu wichrzatym,
A okrom ziemnych łotrów ma tei swoie
Woda rozboie.
113. Kupiec nieborak przez ogień, przez góry
Wiedzie niepewne, choć bogate, fóry;
Płynie przez morze od dziatek, od żony
Do Lizybony.
114. Puściwszy Gdański Blokus mimo Hele
Ma żeglowania do Bornholmu chwilę,
Więc mimo Rugen albo się na lewo
Puści poszewo. (2)
115. W ono wybrzeże (1) co ie on wiek dawny
Balteyskim zowie, gdzie iest Lubek sławny;
Albo na prawo, gdzie idzie odnoga
Do Kopenhaga.
116. Tam miedzy skały, miedzy mytne grody (1)
Gdzie musi płacić morskie cło od wody,
Jedzie na dziki Ocean Niemiecki
Człowiek kupiecki.
117. Z lewey mu strony Cymbryyski przylądek, (2)
(Tak przed tym zwano), lecz czasom porządek
Dainia, zowie, która w wodzie siadła,
W morze się wkradła.
118. Po prawey strónie padnie mu Szwecyia,
Tuż iey przyległa siostra Norwegiia.
Potym mu tam wnet będzie otworzone
Morze przestrone.
119. Na którym leży Angliia szeroka,
Przy niey Szkocyia sąsiada poboka,
lberniia choć Anglikom podległa
Za nie zabiegła.
120. Tamże na wielkim morzu, wyspy, skały
Tu się y owdzie roźno rozstrzelały.
Odległa Thule (1) od wieczorney zorze (2)
W pułnocne morze.
121. Lecz się drobnieysze tu nie wspominaią.
Wyspy, które z wod wściekłych wyglądaią,
Kędy Orcades y Hebrides padły
Szoty obsiadły.
122. Tamci się kupiec błajta, tam swe zdrowie
Waży dla zysku, y sam ci to powie;
Tam prodli morze, usiadszy w okręcie,
Wichrom na wstręcie.
123. Czasem się puści morzem srodoziemnyrn,
Szuka żywności sposobem foremnym,
Do czarnych Maurów, do Libyi parney,
Dla kupi marney.
124. Przez ciasne morze y przez one wrota,
Gdzie Bohatyrska po dziś dzień robota,
Da się tam widzieć, gdzie Herkules śmiały
Przekował skały.
125. Y puścił morze na świat y potopy,
Rozdzielił Afry od naszey Europy,
Miedzy Abylę, miedzy Kalpę (1) onę,
Przekopał bronę; (2)
126. Ktorą, Neptunus wszedł na wieczne lata,
Z berłem troyzebym, zaiął sztukę świata,
Za nim szła Doris, Nereides śliczne,
Nymphy rozliczne.
127. Za niemi kupiec, swego zdrowia zwierzył
Wiatrom y wodzie, y drogę przemierzył,
Mimo (3) Iwikę Kaleares obie,
Przeiechał sobie.
128. Minął Korsykę, minął Sardyniią,
A miedzy Maltę, miedzy Sycyliią.
Czasem na lewą żeglował w Hadryey,
Do Wenecyey. (4)
129. Czasem tez sławny Peloponnes minął,
A jadąc dajey swe żagle rozwinął.
Przypuścił okręt do Krety, Kandyey
Dla małmazyey.
130. Kto się chce ztamtąd ku północy chynać,
A Greckie brzegi y Azya minąć,
Może się zjechać z Konstantynopolem
Przestronnym polem.
131. Może tam widzieć obadwa Bosphory,
Lecz trzeba zmierzyć świata przeciąg który
Zwiedzi czarny Pont y Macotim srogą,
Za iedną, drogą
132. Uyrzy gdzie się Don szeroki podziewa,
Uyrzy gdzie się Dniepr y z Nestrem wylewa,
Gdzie Dunaiowe spada w morze sporo
Uście siedmioro.
133. Leczby tam nasze żeglowanie głupie,
Bo nie po naszych plecach tam te kupie,
Ludzi tam w targu przedała iuż mi wierz,
Jako inny zwierz.
134. A ieszcze naszych, co iest źałośnieysza,
Y nad ktorą być nie może sprośnieysza,
Niecny roztrucharz z uczciwemi ciały,
Kupczy dzień caly. (1)
135. Przeto z niektórzy wola. więc z Kandyey,
Albo do Cypru, albo do Syryey.
Niektórzy wolą w prawo do Afryki,
Dla swey praktyki.
136. Niektórzy uściem płyną do Kairu
Nilowym, Egipt nie ma od nich miru,
Puściwszy w prawo Kartagińskie grody
Syrtyyskie (1) wody.
137. Mnodzy się ważą Indyi dochrapać
Żądaiąc bogactw gwałtownych nałapać.
Do Kalekutu przez Araby płyną,
Y często giną.
138. Ale człowieczy przemysł tak iest śmiały,
Iż ten stary świat widział mu się mały,
Więc przepłynąwszy nurt oceanowy,
Nalazł świat nowy.
139. Y tak iuz w koło okrążyło ziemię,
Śmiertelnych ludzi tak przeważne plemię,
Już Antipodow (2) podziemna kraina,
Nam nie nowina.
140. Już Ameryka, iuż y Magellana
Śmiałym Hiszpanom morzem dojechana,
Szczęśliwe wyspy on Bohaterski ray
Wie o nim nasz kray.
141. Daymysz iuż ten dank Hiszpanom y Niemcom,
Francuzom, Włochom, inszym cudzoziemcom,
Niech tamte świeże wynayduią światy,
Z złotemi płaty.
142. Niech tam kopaią ten skarb niepoczęty,
Niechay perłami ładuią okręty,
Nam niechay rodzi uprawiona niwa,
Spokoyne żniwa.
143. Nie tale maiętni wielcy Frayherowie,
Nie tak bogaci sławni Fukierowie (1)
Jako tu szlachcic o świętym Marcinie,
W naszey krainie.
144. Gdy zwiezie w brogi, a znowu zaś wsieie
Drugiego żniwa uczciwe nadzieie,
Zasiądzie sobie przy ogniu sosnowym,
Przy trunku zdrowym.
145. Moie nie zayrzeć kupiectwa mieszczanom,
Może nie zayrzeć towarów Gdańszczanom,
Wzaiem to idzie, bóy się prętkiey straty,
Prętko bogaty. (2)
146. Niechay nie igra z szczęściem, kto ma w
domu
Swóy chleb, a długu nie winien nikomu,
Może nie pływać, porwon Neptun Bogu,
Gdy Ceres w brogu.
147. Przeto się hamuy cnotliwy Polaku,
Day pokóy frochtom, wystrzegay sie haku,
Zaniechay tych szkut, możesz lnieć y dzięgi (1)
Okrom komięgi.
148. Ale mi rzeczesz: Nie gań mi okrętów,
Bo to nie ma nic do prawnych wykrętów,
Boży to dar iest, przezeń człek bez szkody,
Przebywa wody.
149. Wszak kazał korab' budować Noemu
Pan Bóg przed laty kochankowi swemu,
W ktory zwierzęta które kolwiek wbiegły,
Śmierci uległy. (2)
150. Zbudował okręt, ieśli prawda, y on
Z Pyrrhą żoną, swą sławny Deukalion,
Gwałtownym wodom, o których wiedzieli,
W nim usiedzieli.
151. Na to ia tobie, bracie, krótko co wiem,
Jedno mię Słuchay, niepochybnie powiem,
Inszy zysk, insza oznaymiona z nieba,
Główna potrzeba.
152. Bez zbytku Polak, bez gwałtownych zysków
Może się obeyść, y bez tych półmisków, (1)
Dosyć mu dobrą lichwę ziemia daie,
Gumna iak gaie.
153. Lecz Noemu (2) szło o samego Boga,
Szło o wszystek świat, nad którym iuż trwoga
Pewna wisiała; szło nad inne rzeczy
O rod człowieczy.
154. Szło mu o żywot y wszech dzieci zdrowie,
Jakoż kto czyta, ten się tego dowie,
Przetoż nie iednym duchem żegluiemy,
Jak iuz widziemy.
155. Noe z korabiem czekał na przygodę,
My bez potrzeby kwapiem się na wodę,
Nas czeka woda, Noe wody czekał,
Przed nią. uciekał.
156. Ale zaś rzeczesz: Jest to rzecz uczciwa,
Użyczać drugim chleba, gdyć go zbywa,
Nie gań mi dobrey rzeczy, zdrowo mi to,
Wieźć Niemcom żyto.
157. Y na toć powiem, iedno bądź cierpliwy,
A nie bądź do tey wody tak skwapliwy,
Dobrze naźyczać, każdy tego świadom,
Chleba sąsiadom.
158. Lecz żaden tego niechay nie przewiedzie,
Byś mu miał wozić, niechay sam przyiedzie,
Niechay chlebowi poczciwość wyrządza
Komu go żądza.
159. Wszak oni bracia Józefa szukaj,
A do gumien się do Egipskich maią,
A wory wziąwszy pokupili żyto,
Za słuszne myto.
160. Nie Józef szuka rodziny z obrokiem,
Choć tak był mądrym y świętym prorokiem,
Choć ich mogł lądem ratować w przygodzie,
Nie bywszy w wodzie. (1)
161. My głodne Niemce (2) po wodzie goniemy
Z swym własnym zbożem y często toniemy,
Modląc się z Polskim chlebem Angielczykom,
Y zamorszczykom.
162. Czym znać dawamy, iżeśmy pieniędzy
Są potrzebnieysi, niż ci chleba w nędzy.
Gdyż nas ta chciwość w tę pracę wprawiła,
Szkód nabawiła.
163. Ale iuż dawno, że się marszczysz, widzę,
Napominania iuź się swego wstydzę,
Gdy próżno na wiatr idzie moia mowa,
Y płonne słowa.
164. Zwyciężył nałóg y nadzieie znikłe
Uprzędły sobie zyski w głowie zwykłe,
Z których więc ledwo ręce im napięta
Czystka dziesiąta.
165. Bo kiedy iuz Flis (1) zasmakuie komu,
Już się na wiosnę nie zostoi w domu,
Już ciecze ze krą do Gdańska w komiędze
Boi się nędze. (2)
166. Choćby mu stawiał naylepsze zwierzynę
Przecię on woli Flisowską. iarzynę,
Kiedy iuż tam raz tego, albo ze trzy,
Grochu zawietrzy.
167. Choćby mu złote Mercurius słowa
Lał krasomowny, wszystka myśl flisowa,
Na Wiśle pływa za swoim Rotmanem (3)
Jak za Hetmanem.
168. U Szypra także poty głowa szumna,
Póki nie zmłoci stobrożnego gumna;
Póki nie zwiezie żyta do szpichlerza
Do Kazimierza.
169. A czuyny kupiec który nie ma kmieci,
Nie chcąc odumrzeć w niedostatku dzieci;
Ow za gotowe kupczy Polskim żytem,
Ow za kredytem.
170. Jeden nad leśnym Sanem czyni targi,
Drugi nad Wieprzem, a rzadko bez skargi,
Często nad Bugiem y nad Narwią drugi
Lezie wiec w długi.
171. Jednak choć straci, choć szkutę rozbiie,
Choć na tym handlu nie każdy utyie,
Przecię mu nie mow w sprawie iego głupiey,
By przestał kupiey.
172. Przecię on płynie iak ryba na wędę,
Przecię on mówi, straciwszy, nabędę.
Y nie zaniecha połatawszy szkuty,
Tey swoiey buty.
173. Przetoż, ieśli go nie nakarze szkoda,
Niebezpieczeństwo y częsta przygoda,
Ja go też niecham w przedsięwzięciu iego
Szypra Polskiego.
174. Jedź gdzieś umyślił, iedź w Bożą godzinę,
Cnotliwy Ziomku, a obcą rodzinę
Karm' chlebem twoim, gdyż tam z łaski Bożey
Przedasz go drożey.
175. Jedno widy morzu day pokóy, a Wiśle
Frochtuy zdrów, a wiedź swóy handel choć ściśle,
Chwal morze, a sam pływay po świadomey
Rzece znajomey.
176. A niż do brzegu tam cię doprowadzę,
Wprzód z powinności uprzeymieć poradzę,
Zatrzymam płacz swóy, a zmyślę postawę,
Chwilce twą sprawę.
177. Niż potym iaka dolegliwość przyprze,
Chcę cię upomnieć, o przewaźny Szyprze,
Zebyś nawiedził swą kupią, choć lichą
Motławę cichą.
178. Gdzie wielookne czekaią szpichlerze
Polskiego ziarna, kupcy y probierze, (1)
Na moście który Niemcy swoią mową
Zielonym zową,.
179. Przetoż naypierwey na płciech (2) ucz się pływać,
Niechciey się kupcom gwałtownie sprzeciwiać,
Zwyczay się pierwey kupczyć, y to wczesną
Roboty leśną.
180. A gdyć się dobrze poszańcuie na tym,
Możesz zbudować y komięgę za tym.
Płyń równo z wodą, nie zaraz do masztow
Z tysiącem łasztow.
181. A gdy się żyta własnego dorobisz,
A rzecz swą, groszem, nie słowy, ozdobisz:
Spraw Dubas albo pułszkuteczek równy (3)
Nie nazbyt główny.
182. A kogo Pan Bóg na małe pocieszy,
Nie dziwuię mu, że się daley śpieszy,
Lecz trzeba skromnie; bowiem rzecz skwapliwa
Często szkodliwa.
183. A przetoż, bracie, do dobrego mienia
Z nienagła stąpay; bo więc bez wątpienia
Kto chce być skorym, y borzobohatym, (1)
A straci, zatym
184. Naśmieszy szkodą swoią złe sąsiady,
Napasie zazdrość, y wszystkie biesiady
Nieprzyiacielskie smutkiem swym ucieszy,
Choć nic nie zgrzeszy.
185. A także trzeba po stopniu do szczęścia,
Do większych handlów do swego obeścia; (2)
Przeto się pierwey niż szkutę zbuduiesz,
Z mieszkiem zrachuiesz.
186. Y to cię proszę: bacznie w statki ładuy,
Hezyoda (3) w tym mądrego naśladuy,
Który tak uczy, mieyźe to na pierzy
Bo bardzo grzeczy.
187. Nie zwierzay szkucie wszystkiey maiętnosci,
Lecz doma (1) zostaw, dla lepszey pewności
Większy połowę, mnieyszą puść na wodę;
Upatruy szkodę.
188. Bo ieśli wszystko nałożysz na statek,
Pewnie nędznikiem będziesz na ostatek,
Y oszukasz się iako na Neptunie,
Tak na fortunie.
189. Ktorymeś zwierzył fantu zuchwałego
Dobr twoich y tez imienia całego,
Y trudno ich masz, choć dostaniesz lądu
Pozwać do sądu.
190. Jeślić nie zdzierży w twoim handlu wiary,
Sameś winien, żeś tak chciwy bez miary,
Nie ufay wiatrom, wszak wiesz, że są głuszy, (2)
Handluy na suszy;
191. A ieśli mnieyszą część do szkuty włożysz,
Choć się rozbiie, ty się nie zubożysz,
Jeszcze się możesz nie kłaniać nikomu,
Jest pocz (3) do domu.
192. Nie bądź iako trzy towarzysze oni,
Co handlowali z sobą w iedney toni:
Nietoperz, Nurek, z niemi kupiec nowy
Kierz jeżynowy.
193. Nietoperz wiele napożyczał worów
Pełnych pieniędzy, u swych Kredytorów,
Nurek też sobie wyborgował (1) mnogich
Kleynotow drogich.
194. Nabrał na srogi zapis Pan Jeżyna,
Postawów sukna, co więc nie nowina,
To wszystko w ieden, przeważną drużyna,
Okręt włożyła.
195. Na ich nieszczęście przyszedł wiatr przeciwny,
Rozbił im okręt, tam frasunek dziwny,
Przyszedł tak nagle na one Spolniki
Zmylił im szyki.
196. Nietoperz, gdy tam stracił głowną summę,
Odmienił wnetże onę swoię dumę,
Chroni się we dnie swego Kredytora, (2)
Czeka wieczora.
197. Strzeże się zawsze Woytowskiego sługi,
By go nie pozwał do prawa o długi.
Więc przez cały dzień, boiąc się popłochu,
Siedzi w maclochu. (1)
198. Nurek boiąc się też prawnych kłopotów,
Zawsze na wodzie szuka swych kleynotów;
Nurza się do dna, zaniechawszy chluby
Szuka swey zguby.
199. Jeżynowy kierz wetuiąc swey straty,
Hamuie ludzi chwyta ich za szaty: (2)
Chodzisz (pry (3)) z mego sukna w nowey szacie,
Spraw mi się bracie.
200. A tak byś nie był, Szyprze, Nurkiem owym
Y nietoperzem y krzem Jeżynowym:
Spuszczay swe własne y to się dzierż miary,
Kładąc towary.
201. Pomału tedy do szczęścia przystępuy,
A szukaiąc go z granic nie występuy.
Wszak powiadaią, iż kto naypomaley,
Ten zaydzie daley.
202. Patrzmy na dzieci gdy się uczą pływać,
Niż poczną o swey mocy nurt przebywać,
Pod piersi pęcherz albo korek ścielą.
Nim się, ośmielą,
203. Potym na głębią, tą y ową plecą,
Ochotnie płynąc; w bystrey wodzie miecą;
Ochynąwszy się u brzegu na mieli,
Jako w kąpieli.
204. Tak tez na tratwach (1) nayprzod szyprze nowy,
Po Wiśle z łasa wieź towar dębowy,
Potym spraw, coby nie było z twą zgubą,
Komięgę grubą.
205. Ucz się ód wężów, którzy w kraiu głodnym,
Czuiąc o wyspie y o brzegu płodnym,
Wnet samodzielną komięgę robotą,
Z siebie uplotą.
206. W środku z ogonow żywą kratę wiją, (2)
A z kraiu każdy z wyniesioną szyią,
Pilen porządku swoiey burty (3) strzeże,
Jak rycerz wieże.
207. Nayprzod głowami wciąż płynie ta strona,
Za nią się ciągnie wszystka zgraia ona,
Drudzy tym czasem, gdy po woli maią,
Odpoczywaj.
208. A gdy się ciągnąc ta strona spracuie,
Wnet na to mieysce świeża następuie,
Tak każda koley prowadząc tę traftę
Trzyma swą wachtę.
209. Sama się z sobą wiezie gawiedź (1) ona,
Splotszy się iako więc na polu brona;
Na dobrą paszą gdzie lepsza dziedzina,
Płynie gadzina.
210. Tak tez ty buduy swą komięgę bracie,
Żebyś nie przyszedł ku znaczney utracie.
Czuy tak o sobie iako ta twarz (2) niema
Czyni poziema.
211. Nayprzod upatruy gdzie y o co płynąć,
Y iako mieysca niebezpieczne minąć,
Na tamtey stronie iak twóy towar płaci,
Pytay się braci.
212. Byś drew do lasa (iak mówią u dworu)
Albo więc szyszek nie woził do boru (3)
Bo ich tam pierwey dostatek obfity,
Lecz nie odbyty.
213. Gdyż szkoda na tym y czasu mitrężyć,
Cobyś mogł doma pobożniey spieniężyć,
Dobry zysk pewny, a prętki choć równy,
Straszny ow główny.
214. Co nim fortuna szawia (1) na swym kole,
Jako kostera warcabmi po Stole.
Nie wiedzieć kto ma wziąć po onym tańcu,
Grosze na szańcu.
215. Wywiedź się iako wańczos (2) w targu padnie,
Popioł y klepki, wszak się dowiesz snadnie;
Cić zawsze co na Wiślnym brzegu siedzą,
O tym powiedzą,.
216. Ale żyto grunt, o tym się wywiaduy,
Maiąc wiadomość, toż dopiero ładuy,
Nic o wasiełki, ziarno miey na pieczy,
Nad inne rzeczy.
217. Jedźże w Bożymię, (1) a naśladuy onych,
Na lepszą paszą wężow poplecionych.
Patrz bystrym okiem przed się y też pozad,
Jako ten owad. (2)
218. A nie trzymay się upornie swey główki,
Wszak mędrzec każe naśladować mrówki,
Jdźże też y ty przyrodzonym śladem,
Za chytrym gadem. (3)
219. Idź równo z wodą, sama cię na grzbiecie,
Poniesie Wisła y na Pruskim świecie
Stawi z komięgą y z tratwą leniwą.
Swą drogą krzywą.
220. A gdy zbijesz grosz na komięsce małey (4)
Sprawże też dubas (5) nie nazbyt zuchwały;
Ładuyże jagły y towary skromne,
A nie ogromne.
221. A gdy przemożesz własnych pięć tysięcy,
Możesz się kusić y domyślić więcey,
Już płyń połszkutkiem(1) y warowną szkutą,
Żyta nasutą.
222. Którąć zbuduie Szkutnik (1) nauczony
Na cudzych statkach dobrze zaprawiony;
Niech nie probuie na twym szczęściu sztuki
Swoiey nauki.
223. Sama naymędrsza mistrzyni natura, (2)
Uczy rzemiosła dowcipnego gbura,
Jey naśladuie, iako więc z daleka
Małpa człowieka.
224. Mularza uczy murować iaskołka,
Malarza cudnych gwexow (3) uczą. ziołka,
Cieśla się uczy od ptakow, gdy w Maiu,
Buduią, w gaiu.
225. Rybogony bobr, gdy na brzegu wody,
Buduie piętra y osobne grody,
Z olszyny sobie czyni indermachy, (4)
Y dziwne gmachy.
226. Paiąk uczy prząść rodząc z siebie włókno
Z niego poiął knap (1) osnowę na sukno;
Od niego przewykł tkacz cwelichów ślicznych,
Wzorów rozlicznych.
227. Paiąk z Minerwą szedł o zakład świętą,
Ktoby cieńszą nić y przędzę zaczętą,
Ukręcił ze lnu, lecz straciła nakład,
Zaraz y zakład.
228. Takowy dowcip lichemu zwierzątku,
W tak małe ciałko Pan Bóg wlał z początku,
Y gospodarstwa uczą nas też zgoła,
Mrowka y pszczoła.
229. Tak też y szkutnik przykład bez pochyby,
Poiął od pławney y od wodney ryby,
Którey rzecz własna iest, w wodzie przebywać
Y po niey pływać.
230. Jest ryba trefna rzeczona Nautilus, (2)
A od niektorych nazwana Pompilus,
A naszym Polskim możesz ią ięzykiem,
Zwać żeglarzykiem.
231. Bo z siebie własny uczyni okręcik,
Jakby błazenek y morski natręcik,
Gdy sobie igra za czasu pogody.
Po wierzchu wody.
232. A niż się z morza nad woje wydźwignie
Naypierwey z siebie powodź precz wyrzygnie,
A gdy się ulży, stroi dziwne cuda,
Ona obłuda.
233. Wspłynąwszy na wierzch wypręży się opak,
Y położy się na kształt okrętu wznak.
Wnet miasto żagla nastoperczy (1) wzgórę,
Posłuszną skórę.
234. Y płynie sobie by co statecznego,
Jak Bosman gdy co prowadzi k'rzecznego (2)
Da z sobą srogim wiatrom co chcą broić,
Igrzysko stroić.
235. A gdy się czego on Pompilus zlęknie,
Radzi o sobie bez mieszkania pięknie,
Gdy zasię znowu słoną, wodę piie,
W morze się kryie.
236. Tam na to patrząc, w głowie sobie kryślił
Człowiek roztropny, y okręt wymyślił,
Tak wzor rzemiosło z przyrodzenia brało,
Gdy nastawało.
237. Więc na rybi kształt wnet szkutę urobił,
Y udychtował, (1) y żelazem obił,
Sztaba (2) miasto łba, a rufa (3) sprawiona,
Miasto ogona.
238. A miasto skrzel i (4) dla pewnieyszey iazdy,
Przy burtach (5) obu rozsadził pojazdy, (6)
Stądże do czołna, stądże też urosło,
Do łodzi wiosło.
239. A iako ryba wodę głową porze,
Tak szkuta rzekę sztaby rznie y orze,
Y dzieli brózdy na obiedwie stronie,
Jak po zagonie.
240. Wąsy rozkłada po wodzie przed sobą,
Kiedy więc flaga pod pogodną dobą
Ucichnie szumna, a Neptunus bierze
Z wiatrem przymierze.
241. A styr (1) pozadu tudzież płynie w pogoń,
Jako za rybą wodowładny ogon,
Kieruie szkutę, a ona nie błądzi,
Gdy ią styr rządzi,
242. A iako w rybie xieniec, tak też bywa
Plugawa zęza (2) w szkucie, gdzie się spływa
Wszystka wilgotność; tam stok wszystkie wody
Maią y smrody.
243. Tak nauczyła roztropna natura,
Urobić Szkutę zmyślnego Mazura,
Od którey rozum, tym niedoskonalszy,
Im będzie dalszy.
244. Do tego przydał rzemieśnik uczony,
Z obłego (3) drzewa tak maszt wyniesiony,
Iż starczy k'niebu z zawiesistą reją (4)
Gdzie wiatry wieią.
245. Do reji potym żagiel przyprawiono,
Który w płocienne wiatr przyymuie łono,
Dusza y skrzydło, które szkutę żenie,
Do naszey ziemie.
246. Więc ty, bądź kupny, bądź też y darowny,
Miey sobie statek (ia radzę) warowny.
Nie zwierzay drewnu (1) lada iako kupiey
Y głowy głupiey.
247. Potym na brzegu, gdyć iusz stanie szkuta,
Udychtowana y dobrze okuta,
Jeszcze nie zaraz żyto syp na maty,
Kupcze bogaty,
248. Trzeba Szyprowi myślić o sukience,
Trzeba y w szkucie myślić o kuchence,
Gdzie z sobą nie masz, nie pożyczać łatwie
Liny y kotwie.
249. Acz idąc na doł, nie potrzebne maszty,
Możesz tak bez nich prowadzić swe łaszty.
Bo gdybyś na doł chciał rozwinąć żagle,
Zginąłbyś nagle.
250. Ale gdy przyydzie przeciw wodzie płynąć,
Potrzeba żagle wydęte rozwinąć,
Zażywać czasu poki wiatr po tobie,
Dmie w poły obie,
251. Bo więc y okręt bardzo sporo idzie,
Gdy dopomaga Eolus Tetydzie,
Już się poruczay pod czasem pogodnym
Wiatrom łagodnym.
252. Tak też kiedy w tył Potnorszszyzna wieie,
Już Polak pełen iest dobrey nadzieie,
Gdy go z letniego zachodu wiatr żenie,
Do iego ziemie.
253. Lecz ieszcze nad to, coby iedli naszy,
Trzeba pomyślić o grochu y kaszy,
Lecz chleb fundament y wieprzowe ciało,
Miey go niemało.
254. Niż z brzegu zepchniesz pilnie o sobie radź,
Cobyś przeżywił y tam y sam czeladź,
Na trzy miesiące miey śpiży (1) przynaymniey
Żyiąc nayskromniey.
255. Bowiem w Powiślnych (2) miastach u przekupki,
Mierzyć groch albo pokryweczką, krupki,
Już to ostatnia. Miey na zamiar (3) radniey,
Popłyniesz ładniey.
256. A ieśliieś frycz (1) albo szyper nowy,
Już się tu musisz uczyć inszey mowy,
Byś nie wziął szablą u Nogatu bracie,
Bo to zła na cię.
257. Przetosz się naucz wokabuł Flisowskich,
Już tam terminow przestań radzę szkolskich;
Mów iako mówić, byś zaś od Starosty
Nie odniosł chłosty.
258. Każde rzemiosło ma swoie zwyczaie,
Y swe przezwiska, nawet y hultaie
Swe szpruchy maią, mieyże się w cześć y ty,
Byś nie był bity.
259. Gdy będziesz w cechu, za łaską, co słowo,
Mow czapkę zdiąwszy. Bo nie dobra owo,
Gdy się więc starszy y cechmistrze schylą
Szykić pomylą.
260. Bo za dekretem muszą, cechmistrzowskiem
Jedni pieniędzmi odbyć, drudzy woskiem,
Drudzy częstuj, choć im nie wesoło
Mistrzowskie koło.
261. Tak u myśliwcow gdy kto kształtem innym
Mówi poluiąc, musi wnet być winnym,
Y musi z drzewem prawnie osądzony,
Być podrąbiony.
262. Już gębę trąbą zwać u charta musi,
Kto iuż myśliwskiey polewki zakusi;
Zaiąca kotką, ucho iuź nie uchem
Musi zwać słuchem.
263. Tłustego skromnym, prędkiego ciekawym
Musi zwać, kto chce być myśliwcem prawym,
Wątrobę letkiem, a gdy się obłowi,
Psom herab mówi.
264. Także y nasz Flis ma swoie ustawy,
Ma swe przezwiska y osobne sprawy,
A którzy grzeszy przeciw nim, iest na nie
Srogie karanie.
265. A te przezwiska od Niemców są wzięte,
A W polskich Flisow porządek przyięte,
Nie dziwuyże nam, że źle wymawiamy
Co z Niemiec mamy.
266. Ziemia ląd zdawna, stara to Niemczyzna,
Którą y nasza przyięła oyczyzna,
Także tez y brzeg głowny w swoiey mowie,
Flis lądem (1) zowie.
267. Lecz brzeg dwoiaki, ieden ostry słowie,
A drugi płaskim nazwali Flisowie,
Ostry pewnieyszy Flisom, bo głęboki,
Przykry, wysoki.
268. Y tego się nurt (1) rad trzyma, lecz wina
Do niego, bo w nim bywa prądowina, (2)
Ten woda głodze (3) y ten wali lasy
Po wszystkie czasy.
269. A takich brzegow, naywięcey na lewey
Stronie do Gdańska płynąc od Warszewy,
Bowiem się Wisła z starego zawodu
Drze do zachodu.
270. Y rzek naywięcey wpada z prawey strony,
Które prą Wisłę na tamte zagony,
Na lewą rękę, w te się grunty wkrada,
Gdzie słońce siada.
271. A drugi zaś brzeg nazywaią płaski,
A iż iest miałki, przeto tez nie naski,
Bo się w nim piasku, kamienia zawadza,
Statkom przeszkadza.
272. Wszakże w przygodzie, zachoway iey Boże,
Do płaskiego się miey Fryczu nieboże,
Bo chłop nie szkuta, rychley zdrow zostanie,
Gdy dna dostanie.
273. Y lepiey tobie lichtować (1) na suszy,
Zaszedszy za kierz, bezpieczniey tak duszy,
Gdyż sobie łodzią, gdyżeś sobie wiosłem,
Nie badźże osłem.
274. Żebyś się rafy (2) miał strzedz albo prądu,
Wskok ty na mialczą, do niskiego lądu,
Lepiey się tobie na piasek wywinąć
Niż wartem (3) płynąć.
275. Wisła też także, żebyś wiedział iaka,
Tedyć powiadam, iż Wisła dwoiaka,
Jedna Samica, (4) druga Lacha, (5) nowem
Co ciecze rowem.
276. Owa iest matka w którey iest nurt głowny,
Tedy iest droga, tędy frocht warowny.
Lachą nazwano ową drugą drogę
Wiślną odnogę.
277. Y tą na fryior pływaią Rotmani,
Poki gościnna woda bierze na ni:
Prostuią drogę, zachodzą Sternicy
W oczy samicy.
278. A gdy Wisła nurt opuściwszy stary,
Drze sobie nowy, gdy zbierze bez miary,
Ten dawny strumień, dawnym tez przezwiskiem
Zowią wiśliskiem. (1)
279. Gdy co raz dawny zamula, a torem
Mknie Wisła nowym, zowią to Zatorem. (2)
Bo co iednemu brzegowi uymuie,
W drugi to suie.
280. A co iest gruntu, zamkniono we środku,
Miedzy Wisłami, z zadu y tez z przodku,
To Wyspą(3) zową, lecz iest nie iednaka,
Ale dwoiaka.
281. Bo gdzie dębowe drzewo z topolowem
Zdawna porosło, zową to ostrowem.
Kępą rzekaią gdzie chrost albo piasek
Y drobny lasek.
282 A nurt (1) zaś krzywy y gcściniec główny,
Gdzie ma iść szkuta y dubas warowny,
Wartem nazywa Rotman iuź nie młody,
Co świadom wody,
283. Drzewa, które się iuź rozstało z lądem
Juź drzewem niezow, ale ie zow prądem. (2)
Co ie iuż trudno Wiśle wyiąć z garła,
Gdy ie pożarła.
284. Już to iey korzyść, iuż to ostrym pyskiem
Wyryła sobie, iuż to iey igrzyskiem
Będzie na wieki, przetoż nie błaźni się,
Miiay to Flisie!
285. Bywały Rotman łatwie się w tym sprawi,
Bo się na prądzie woda kędzierzawi;
Czasem tez gada, przestrzega z daleka,
Głosem człowieka.
286. A kiedy woda mimo ten prąd nowy
Wart sobie czyni, pod same ostrowy,
Wann(3) to okrzcił zdawna doświadczony,
Sternik uczony.
287. Choć Wannę wspomnią, bądź ty przy boiaźni,
Nie mniemay byś się miał myć w ciepley łaźni,
Bo się w tey Wannie (nie bawiąc się mową)
Ochyniesz z głową.
288. Lecz kiedy iuź prąd pogręźnie opiły,
Y bez gałązek leży iuź ogniły,
Wilkiem to zową, choć nie kąsa koni,
Y kóz nie goni.
289. Rafa(1) iest kamień, co siedzi pod wodą,
Y tego szkuta niech nie trąca brodą,
Bo skała w wodzie zasiadła od wieka,
Miń ią z daleka.
290. Chceszli się zgadzać z Flisowskitn orszakiem,
Niebożę Fryczu, zowże piasek hakiem;
Bo iako wspomnisz iakie obce słowo,
Nie będzieć zdrowo.
291. Toć są Charybdes, (2) to Scylle (3) domowe,
Y Polskie Syrtes (4) y szkopuły owe,
Co się ich trzeba, uchodząc przygodzie
Przestrzegać w wodzie.
292. Ścieszkę (lisowską iuz musisz zwać Trelem, (1)
A Młyn pobrzeźny na Wiśle zow bździelem,
Jeśli się upsniesz, pewnie cię nachylem
Snadź y rozkwilem.
293. Nowy Sterniku wara tego bździela,
Roztrąciszli go, będzie krotochwila
Musisz trzy kopy do Młynarza stracić,
Młyn mu zapłacić.
294. Nie bedzie głuchy, niechay próżnych wieści,
A pilnie Słuchay, gdzie woda szeleści.
Wszak masz gdzie minąć szerokieć pogrodki,
Chociaż młyn krótki.
295. Wszystka młynka(1) zawisła na kołku,
Jeśli ią, urwiesz szalony pachołku,
Powieziesz z sobą z niemałym gomonem
Młynarza z domem.
296. Mgła kiedy wstaie, mowie Mamka wstaie,
Bo gdzie inaczey, drużynać nałaie.
Potym cię wzbiorą, choć na samym nurcie,
Szablą na burcie.
297. Kiedy wiatr, wieie stryiemże go witay,
Tak go wspominay, tak się o nim pytay,
Siodłałą Wronkę zow Ciotuchną flisie!
Radzęć nie drwi się.
298 Nie szanuieszli swych powinowatych,
Wnet nieprzyiaciół dostaniesz zębatych,
Cny się flis gniewa, to są rzeczy pewne,
O swoie krewne.
299. Choć w rewerendzie nie widzisz kapłana,
Jednak zow Xiędzem Woyciechem bociana,
Gdy owo sobie kroczy nad żabieńcem, (1)
Jak nad zwierzyńcem.
300. Gdy zayrzy gąsek flis, iego to żniwo,
Wnet się ukradnie rzkomo po łuczywo,
Lecz widzi mi się flisie! zakurzy się,
Ta karkosz (2) w misie.
301. Po to łuczywo, gdy zaydzie do boru,
Naśpiżuie(3) go nie mało do woru,
A wróciwszy się iedno w garcu warzy,
A drugie skwarzy.
302. Lecz gdy kmiotkowie naydą swoie gęgi,
Dadzą flisowi niepoboźne cięgi,
Gdy ciecze z biesag(1) czerwona żywica,
Doydą więc lica. (2)
303. Ale iuź dosyć tych wokabuł flisie,
Słuchaiąc braci, kto chce nauczy się
Ostatka. Przetosz Bracie dalsze rzeczy,
Mieymy na pieczy.
304. Ukażęć drogę do Motławy prosty,
Będę u ciebie wodzem y starosty,
Od Warszawskiego, aż do zielonego
Mostu Gdańskiego.
305. Mianuięć miasta, wsie, kępy, ostrowy,
Y o rzekach ci dam rozsądek zdrowy,
Gdzie ktora wpada, gdzie którą w się, dzika
Wisła połyka.
306. Acz nie uchybi rzeka swego toru,
Lecz tobie trzeba wielkiego dozoru,
Byś się miarkował, kędy lepiey płynąc,
Gdzie rafę minąć.
307. A tak ci fryczu iuź powiem po prostu,
Gdy będziesz niźey Warszawskiego mostu,
Gołędzinowskich ostrów będzieć w oczy,
Wisieć zakroczy.
308. Ostrów zaś potym Borkowskich będzie,
Potym ci drogę Jablońska zasiędzie
Kępa. Częstkowska y Wilkowska za nią,
Jako za panią.
309. Tuć się otworzy Nowy dwór na piasku,
Tu iuź bądź pewien naypierwszego trzasku,
Tratuy do lądu, iuź tu Panie młody!
Day cło od wody.
310. Tam Narew leśna którać zaydzie w oczy,
Z prawego brzegu czarne wiery (1) toczy,
Kieruie Wisłę gwałtem ią poszewo, (2)
Pędzi na lewo.
311. Przy swoim lądzie daleko się wiesza,
Niźli się z Wiślną macicą pomiesza,
Strony prowadzi, niż przyydzie do zgody,
Swe brudne wody.
312. Jako gdy Jordan wpada w martwe morze,
Osobny sobie nurt po wierzchu porze.
Niechce przezwiska ni wody swey stracić,
Z obcą się zbracić.
313. W tym też Gałąska kępka w o czyć zaydzie,
Za nią Mochetska tudzież się tez naydzie,
Tu masz Zakroczym, nie uchybić wzroku,
Na prawym boku.
314. Tu bździelow(1) uyrzysz długą, processyą,
Co się na bełchu(2) ze wszystkich stron wiią,
Usłyszysz młyńskich (a chcesz mnie iuż na nie(3)
Koł narzekanie.
315. Wnet zaś Wilkowska kępa, za nią blisko
Druga co ma swe od miasta przezwisko,
Bo tu Czerwieńsko czerwieni się dawne,
Klasztorem sławne.
316. Tamże zaś odtąd poniesie cię woda,
Przestronnym wartem aż do Wyszegroda,
Kędy na prawo gród bardzo wysoki
Rzeże obłoki.
317. Na lewo zasię uyrzysz w brzegu dziurę
Co nią wypiia Wisła gnuśna. Bzurę,
Jak więc wielki smok małego wężyka
Wknie do piwnika.
318. Potym nadeyda. kępy w teyże toni,
Gdzie nayprzod Drwalska Nieznachowską goni,
Tudziesz mieszkaią dzicy Nieznachowie
Na swym Ostrowie.
319. Chocia tam bębny chocia słyszysz dudy,
Day im tam pokóy radzęć Flisie chudy;
Bo choć się wrzeczy miedzy sobą, wadzą,
O tobie radzą.
320. Nie zasiaday w rząd, bo to źli robacy
Nie nazbyt pewni, a wszystko rodacy.
Bo na cię świeże, chocia sobie łaią,
Guzy chowaią.
321. A także od nich odpychay szkutę zdrów,
Trafisz przed sobą, Pornocnieński Ostrów,
U wsi u kępy Muntawa w prawy bok
W Wisłę się msknie wskok.
322. Potym Wiącemska samać się nawinie
Izerska kępka, w tym Płocko nadpłynie,
Uyrzysz na szkucie przez górę zaiste
Krzyże złociste.
323. Płocko wesołe na lądzie wysokim,
Oglądasz będąc pod brzegiem głębokim,
Chceszli wierzch uyrzeć ztamtąd kościołowy
Zdeym kołpak z głowy.
324. Tam ieśli też chcesz z pokoiem swe żyto
Prowadzić, radzę nieś karłowi myto,
Choć się odyma, niech cię to nie rusza,
Odday co słusza.
325. Stamtąd będziesz wnet miał zamkowy ostrów
Y drugi za nim naydzie sie Synowkow,
Trzeci Proboszczów, za nim też Parchowacz
Rzeczony obacz.
326. Biskupska kępka przyydzieć sama W oczy,
Gdzie się Skrwa(1) prędka hurmem w Wisłętoczy,
Która Mazury od Dobrzyńskiey włości,
Dzieli z dawności.
327. Gostyńską rzekę Wisła tez pożarła,
A nie dziw, bo iey sama mknie do garła,
Od Duninowa nurt straciła blisko,
Y swe przezwisko.
328. A tu trzy ziemie zeszły się klinami,
Dobrzyńska włość y Mazosz z Kuiawami.
Tu kiedy krzykniesz, słyszą trzy powiaty
Flisie gębaty.
329. Nie daleko stąd trzy ostrowy mamy,
Myśliborski z nich nayprzod oglądamy.
A za tym Wisłę zaległ nam Głowienski,
Potym Dobrzyński.
330. Na prawym brzegu u tegosz ostrowa,
Zasadzon Dobrzyn oney ziemi głowa.
Za tym Włodsławski ostrow, nie nowina
Na nim wierzbina.
331. Poniżey w lewo czerwieni się dawny
Włodsławek, xiężą, cłem y piwem sławny.
Tamci też pewnie zahamuią statek,
Zapłać podatek,
332. Tamże u zamku Mintawa leniwa
W łakomą, Wisłę nurcik swóy wylewa
Onoż Włodsławski, co go też ostrowem
Karniewskim zowiem.
333. Tam Bobrowniki pozorne tym czasem
Wnet się wynurzą, za zielonym lasem.
Y ten Gród kiedyś, znać to po weyrzeniu
Był w szanowaniu.
334. Zatym Gąbinek z ostrowem swym kroczy,
Tamżeć szpichlerze Brzestkie zaydą w oczy.
Tuż wolnych kępka, tamże też miiay zdrów
Nieszawski ostrow.
335. Wnet zatym uyrzysz Nieszawę czerwoną,
Szpichlerzow długim rzędem obsadzoną,
Świecą się w lewo skorupiane dachy
Y insze gmachy.
336. Obfite żniwa y gumna Kuiawskie,
Tam się ściągaią w szpichlerze Nieszawskie,
Tam swe nadzieie ładuie ziemianin,
Tam y mieszczanin.
337. Potym trzy kępy będziesz miał Brzozego
Jednę, a drugą tudziesz Kaczkowskiego,
Trzecią Białkową, choć ią zow dawnego
Kępą Białego.
338. Na prawym brzegu Złotorya (1) leży,
Zburzony zamek, za nią Drzwięca (2) bieży,
Miedzy Prusami płynąc od Brodnice
Czyni granice.
339. Na zachód słońca Wisłę sobą wsparła,
Gdy się z nią rześko y potężnie starła.
Srogo się Matce stawi na początku
Będąc w żołądku.
340. Mostowy ostrow uyrzysz wnet przed sobą,
Tam chceszli się tez stawić swą osobą,
Naydziesz dwonogie y niepłoche łanie
Myśliwy Panie.
341. Co ie porządny Senat wypędził w las
Z trzody wstydliwych y chodzą samopas
A przetoż Flisie miiay te Syreny
Strzeż się Gangreny.
342. Od siebie się miey gdzie wdzięczne winnice
Wiszą nad Wisłą, w nich żywe krynice;
Uyrzysz Lusthauzy y ogrody śliczne
Drzewa rozliczne.
343. Lecz nayprzod uyrzysz nad gorami śpice,
Y wysokich wieź złote makowice,
Co swemi wierzchy modre niebo orzą,
Obłoki porzą.
344. A gdyć za szkutę wzad ucieką góry
Oglądasz świetne iako płomień mury,
Miasto iak z rąbka wywinął osobne
Na wszem ozdobne.
345. Toruń (1) budowny y bogaty w cnotę,
Tam szczerych mieszczan oglądasz ochotę;
Tam pokóy, tam wstyd, tam płuzy uczciwość,
Y sprawiedliwość.
346. Tam podobieństwo zda się być człowieku
Saturnowego y złotego wieku,
Gdy była cnota w one święte lata
Królową świata.
347. Bógżeć pomoży wierzchności dostoyna,
Ku dobrym skłonna, na zuchwałe zbroyna,
Bog cię tu żegnay, bo mi pilno w drogę,
Mieszkać nie mogę.
348. A wszakże, gdy mię wstecz powietrze porwie,
Znowu się człowiek tu do miasta dorwie
A ieśli się co na dole ugoni,
Tu się nadroni.
349. A także pod most iedź miedzy izbice, (1)
Odbyłeś drogi większey połowice,
Prokopie (2) bracie! ostrzegay się wieru,
Bądź pilen steru.
350. Ośm ci ostrowow na drodze zasiędzie,
Niż szkuta do wrot piekielnych przebędzie.
Nieszawski pierwszy, Gorski za nim kroczy
Wisłęć zaskoczy.
351. Czapli zaś trzeci, Bobrzy czwarty za nim,
Piąty Przylubskich wnetże tu zastaniem;
Szosty Solecki y miasteczko przy nim
Tudziesz nadpłyniem.
352. Siodmy Fordański, tamże też y Fordan
Miasteczko, osmy Łęski nadąży k'nam.
Tam (iako plotą, ) szatańska robota,
Piekielne wrota.
353. Z przyrodzenia się przez Wisłę trafiła
Rafa, y w ziemi kamienista żyła.
Przez to kamienie zdawna Wiślny upór
Przedarł sobie tór.
354. Więc w tym złe wrogi potwarzyli flisi,
Mieniąc, że Wisłę zamiotali biesi.
Bo więc nie mało zadaią kłopota,
Szyprom te wrota.
355. Trochę poniżey w lewo (iż tak rzekę).
Wiśle sarna Brda (1) leie się w paszczekę,
Brda słodka, którey gdy łosoś zakusi,
Łeptać ią musi.
356. Brda sobą Wisłę wspiera na północy,
Już w xieńcu będąc czuie się na mocy.
Dogadza matka chocia starsza corze,
W bystrym uporze.
357. Tymże też uściem uyrzysz ano góry
Haniebne z garcow niosą, wodne fory,
Które prowadzą z Bydgości zdunowie,
Jak olbrzymowie,
358. Gdy całkiem nieśli z gruntu wyważone
Skały Tessalskie, które ułożone,
Jedna na drugą, do niebieskich progów
Sięgały Bogów.
359. Pełżnińską kępę y Kozielski ostrów,
Potym Kokocki y Krosnkowski miń zdrów:
Chełmno (2) stary port Pruski uyrzysz przez gay,
W prawo ie puszczay.
360. Mimo Chełmiewski ostrow w lewą stronę,
Puść się, do Swiecia (1) aż pod samąbronę: (2)
Tamie też rzeczka (3) co nią pławią lasy,
Po wszystkie czasy.
361. Tam Swiecki ostrow, dębowy osobny,
Pod górą płynąc, miniesz y ozdobny;
Sarkawską kępę, iedno cicho przybiesz,
Na mieyscu zdybiesz.
362. Tam Sarkiwice, (4) gdzie wiec on wiek stary,
Ofiarował się do świętey Barbary,
Tam wstępowali nasi pradziadowie
Dawni szyprowie.
363. Tam mądry Rotman siedząc na swey barce, (5)
Złożył onę pieśń o świętey Barbarce,
Tey pieśni, jadąc mimo Sarkawice,
Nauczał Fryce.
364. Mimo Stwoleńską kępkę y Osieńską,
Aż przydybali za niemi Grudziąską,
Tamie y Grudziądz usiadł z prawey strony
Grudziądz czerwony.
365. Tam nie daleko Ossa w gardziel ciecze
Wiśle y z nią się w iednę koley wlecze;
Tamże swe imię straciła y ścieszki
Y małe brzeszki.
366. Poniżey za tym, przybliżąć się samy,
Znaczna robota cnych Prusakow, Tamy, (1)
Gdzie Wisłę w krygi uięli głęboką
Y tak szeroką.
367. Która połknęła strumieni tak siła,
Y z rzekami się wielkiemi zbraciła
Y każdey, która do niey pełną piła,
Każdą spełniła.
368. A wszakże iednak iest w groźnym tarasie,
U Żuławianow (2) ma to szpaki (3) na się
Y przywiedli ią, odiąwszy szaleństwo
Na posłuszeństwo.
369. Y tędy musi płynąć gdzie iey każą,
Bo ma nad sobą ustawiczną strażą,
Nie leie z brzegu naymnieyszego szczęta,
Groblami zdięta.
370. Płynie swym torem wyżey nad rolami,
Y zawiesistym nurtem nad polami,
Niżey niż rzeka, żniesz na swoim łanie
Bogaty manie. (1)
371. Tak Nil Egipski (2) płynie miedzy groble
Uięty, prawie iak miedzy hołoble (3)
Y maią na to, ktoby kopał brzegi,
Karę y szpiegi.
372. Potym gdy kępę Bogińską ominiesz,
nowego albo Nayburgu dopłyniesz,
Na lewey stronie uyrzysz czerwony mur,
Y pusty klasztor.
373. Doczeka cię tez w pośród Wisły Nowska,
Nie ucieczeć też y kępa Wiosnowska
Byś ich nie spłoszył z mieysca, ani krzykay,
Ani ich tykay.
374. U Jeżysk wielkich pytałem Mazura,
Coby za rzeczka, Rzekł mi Dziewcza dziura:
Więc nie wiem takli, lecz rzeczka malusia
Do Wisły siusia.
375. U wsi Benowey Benowa też rzeka,
Co z prawey strony z Wisłą się też ścieka,
Poniżey, iakom wziął sprawę od Stacha,
Kokosza lacha.
376. Rybitska kępa tudziesz blisko Gniewa,
U którego też nie długo będziewa.
Miasteczko rządne, wnet ie tu ukradniem,
Y zamek nad niem.
377. Poniżey Gniewa przy długim ostrowie,
Popłyniesz, kuchnią zową go flisowie,
Choć tam kuchmistrza nie masz ni kucharzy,
Nic się nie warzy.
378. Fryczu nieboże przybliżać się męka,
Nie iedna na cię gotuie się ręka,
Przypłacisz tego coś w kuchni jadł bracie,
Tu przy Nogacie.
379. A wszakżeć powiem, drzewiey (1) niż cię wzbiorą,
Skąd się Nogat wziął, słuchayże z pokorą:
Miey się nieboże, byś nie wziął cholewą,
Na rękę lewą.
380. Dwa bracia z siostrą w drogę się wybrali, (2)
Z Litwy Niemen, Bug z Wołynia zuchwały,
Y Narew bystra, iako siostra starsza,
Przyszła z Podlasza.
381. Wziąwszy przymierze, bez gniewu y trwogi,
Zażyła sobie przyiacielskiey drogi,
W małym orszaku, co więc nie nowina,
Zgodna rodzina.
382. Potym lepszego bytu chcieli użyć,
Zachciało się im u Królowey służyć,
Co do niey płyną ze wszech stron poprzeki
Sarmatskie rzeki.
383. Przystali tedy do Nowego dworu,
Narew y z bracią, puściwszy się toru,
Y tak służyli Wandzie Krakusowey,
Jako Królowey.
384. Czuiąc do siebie Narew śliczną gładkość,
Czuiąc też w braci siłę y też wartkość,
Chciała być rowna w rodzaiu, w urodzie,
Wandalskiey (1) wodzie.
385. Pani ślicznością y domem chwalebna,
Niechcąc być tańsza niż panna służebna,
Wyzwała Narew chcąc ią wywieść z błądu,
Pozwem do sądu.
386. Na ktorym zasiadł strumień nie uięty,
Do tego wolnie z obu stron przyięty;
Ow co u Gniewa swemi wroty wpada,
Wisłę rozbada.
387. Sędzia rostropny puścił przed się strony
Y zagaił sąd tuż u samey brony,
Szła para panien każda z nich z osobna,
Gwiaździe podobna.
388. Y długo myślił niż wszystkie przymioty
Wybaczył w obu y wrodzone cnoty,
Chwilę tak okiem poglądał na obie
Czuynym o sobie.
389. Upatrzył Sędzia, ii nad Xiężna owa,
Osobliwszego coś miała Krolowa,
Jako nad leśne Nymfy ma Dyana
W złoto ubrana.
390. A także za tym wnet uczynił wyrok,
Jako sumnienie świadczyło y też wzrok,
Skazał iż gładsza Krolowa rzecz ista,
Niźli służbista.
391. Narew y z bracią wnet się rozgniewała,
A inszą drogą, płynąć się wezbrała,
Więc mieysce sądu na brzegu na lewem
Nazwano Gniewem.
392. A gdzie się Narew na prawo chynęła,
A od Krolowey na rożno płynęła,
Pod sławny Olbiąg, (1) Nogatem to zową,
Flisowską mową.
393. Przeto pamiętne dawaią tu braci,
Dawni flisowie, nie daleko gaci,
Żeby pomnieli, gdzie do Gdańska droga,
Gdzie do Olbiąga.
394. Żebyś dał pokoy w prawo rzece owey,
A żebyś w lewo trzymał się Krolowey,
Jeśli też wolisz pannę, płyńże za nią;
Puściwszy panią.
395. Nie wynidziesz tu łotrowską pokorą,
Bo cię tu iednak tępą szablą wzbiorą.
Bez rozlania krwie Fryczu wyiechany,
Podeymiesz rany.
390. Gregoryanku pomyślisz ubogi,
Żeby na cię miecz gotowano srogi,
Ano cię olstrzem skarżą, zdjąwszy z nogi,
Fryczaszku drogi,
397. A ieszcze zdraycą, gdy cię będzie wzbierał.
Będzie tam rzkomo broń ze krwie ocierał,
A ty od strachu będziesz obumierał,
Szkutę podpierał.
398. Możesz nieboże od chłosty nie puchnąć,
Lecz nie przyrzekam, żebyś nie miał cuchnąć.
Bo rady z prętką nabawią biegunki,
Tamte frasunki.
399. A gdy cię skarżą, gdy tak będziesz zmyty,
Jako y drugi będziesz dobry y ty,
Już cię wyzwolą y będą cię za tym
Nazywać bratem.
400. Y iuz z drugiemi poiedziesz czyst y zdrów
Gdzie piekło karczma y Malborski ostrów,
Do Miedzyłęia, (1) gdzie też ostrów cnego,
Miedzyłęskiego.
401. Strzel się, być kępka Wisły nie zawarła,
Gorzędzieiowska y u Rzeżygarła,
Wnet z tobą, gdzie Czczow z lewey strony leży
Szkuta zabieiy.
402. Tam kępa Czczowska, tam też nie daleko,
Przewoź Malborski przez Wisłę poprzeko,
Gdzie Szynberg w swoiey karczmie, iako w iamie,
Zasiadł na tamie.
403 W tym się Szkarpawa (2) z Leniwkąrozstawa,
Na swoim nurcie każda z nich przestawa,
Szkarpawa płynie do Królewca sobie,
Leniwka k'sobie.
404. Szkarpawa bystra wszystkiey Wisły głowa,
Nurt samorodny, kopana zaś owa,
Niesie do Gdańska naszę oziminę,
W cudzą krainę.
405. Miedzy Szkarpawą y Leniwką padła
Wyspa niemała, klinem sobie siadła.
Niemcy Neryngiem, Polacy swą mową,
Mierzeią (1) zową.
406. Tę Wyspę rzeki opasały z boku,
Morze ią kończy prawie iakby w kroku.
W tym kącie głowa (2) w drugim zasadzona
laternia ona. (3)
407. Stara Leniwka czyni Ostrow nowy,
Z Leniwką nową, porządny wierzbowy.
Wnetże nadjedzie y karczmę czerwoną,
Kto ma twarz słoną.
408. Poniżey Bonsak wieś na prawym brzegu,
Tamże y Gorki, nie daleko biegu
Do białey karczmy masz przed sobą flisie,
Chceszli napiy się.
409. Po prawey ręce masz Krakowiec z Rzymem,
A iż tak mam rzec bracie prostym rymem,
Możesz się napić w obudwu po trosze,
Jeśli masz grosze.
410. Przed Gdańskiem Gęsia karczma na ostatku,
Ktorą iuż sobie miey miasto przydatku,
Z tąd iuź dojedziesz do samey Motławy,
Jak rycerz prawy.
411. Tylko na prawo puść leniwkę w morze,
Niechay ie kto chce okrętami orze,
Ty się w Motławę k'sobie, day się Bogu,
Uday do progu.
412. Drągiem (1); to zową kędy Port zawarto,
Pod Miasto przystęp swowolny zaparto,
Przeto ty czekay, aż ci drąg odwiodą,
Nie trącay brodą.
413. Tu iuż przyjedziesz do misterney Windy,
Tu uyrzysz dziwnych rzeczy na przebindy, (2)
Jakom powiedział, iuź tu masz Szpichlerze,
Masz y Machlerze.
414. Masz zielony Most cel naszey roboty.
Tu wzwody, wschody, dziwne kołowroty,
Masz wagę, trety, ławy, dziwne sprawy,
Rożne zabawy.
415. Tu masz okręty z płociennemi skrzydły,
Tu masz z Zamorza trefne szydły widły,
Maszty wyniosłe z bocianiemi gniazdy, (3)
Pod same gwiazdy.
416. Tu w stradyiektach (1) masz śmiałe Bosmany,
Masz z dalekich stron kupce y ziemiany,
Przedaway, kupuy, handluy, biy dłonią w dłoń,
Zysk sobie ugoń.
417. Chwal przedawaiąc, gań kupuiąc, kupca;
Niechciey mądrego, szukay sobie głupca,
Coby kostrzewy nie znał y dla rymy,
Nie czuł stęchliny.
418. Mali gotowe (2) nayprzod o to pytay,
Dopieroż się z nim przez tłumacze witay,
Albo więc, ieśli umiesz, sam z nim szprachay,
Mędrka się strachay.
419. Bo tu masz Szyprze rozmaite głowy,
Jedni pieniędzmi kupczą, drudzy słowy,
Y iuż o w kupiec nie bardzo warowny,
Co nazbyt mowny.
420. Masz pewne ludzie z gotowym odbytem,
Masz drugie co cię zgubią swym kredytem,
Ty się dzierż tych słów, co ie w mieszek kładą,
Nie gardź mą radą:
421. Jeśli za żyto odniesiesz nadzieie,
Wiatrem nadziane, wiatr ci ie rozwieie,
Ucho y wiarę iałową zbogacisz,
Na kupi stracisz.
422. Jeśli też w torbę Szuldbryfow (1) pisanych,
Kapiącym woskiem popiezętowanych
Nakładziesz, rada nabawi kłopota,
Goła Gramota. (2)
423. Będziesz rachował, kiedy więc od daty,
Jedna za drugą przypadaią raty,
Święta na palcach będziesz często liczył,
Prawa się ćwiczył.
424. Jawne Pisarze y Prokuratory,
Będziesz bogacił, daiąc im pobory,
Będziesz się kłaniał przed Niemcem odętym
Jako przed świętym.
425. Trzebać tłumacza, trzebać y ceklarza (3)
Y w zatrudnioney sprawie forytarza,
Albo więc musisz mówić z tą drużyną
Dziwną Łaciną.
426. Gdzie tu Woyt mieszka, ieśli spytasz Flisa,
Tam flis po swemu ukażeć Szołtysa,
Jeśli tez spytasz po łacinie iaka
Bądź literaka.
427. Heus mane quieso, faciesqve grautum,
Indica nuobis puer advocautum.
Omnium sub qvo dirimuntur omnes
Judice causae. (4)
428. Pocz marter, rzecze Łaciny ogromną, (1)
Wysmukły Niemiec y mową nieskromną.
Kfyd fohunt, aut me tomini Poloni
Judice qvaerunt.
429. Hic vere causas adzit Adfocatus.
Hiudicat fero dirimitqve nostro
More scultetus, focitatqve Taito
Nomine Scholczum.
430. Ficus est longus, tomus aha doto
Eminet fico: padet illla cuijis:
lsta sculteti tomus esl in dzilla
Dziura ministrat.
431. Rzeczesz drugiemu: Słyszysz to Marcinie:
Czy po Niemiecku czyli po Łacinie
Mówi ten Kryxman: wie go kat co gdacze,
Język mu skacze.
432. Jam Procurautor bone frauter, aequa
Mente demonstres, ubi sit fidelis
Qvi sciat linguam pariter Pohionam
Atque Pruthenam.
433. Tam (2) Niemiec bardzo zagniewany mową
Odpowie tobie prawie piorunowy:
Nolo Ferrater (2) tuus esse, ferum
Fera vatebor.
434. Qyod Brocuratur ponus et videlis
Horreo nostri tomini calentes
Fentilat wruges: hidioma callens
Doctus utrumqve.
435. Weyże Marcinie bracie baczysz ty to,
Jakoć szufluie Procurator żyto.
Aduocatus tu przed Szołtysem stoi,
Często się znoi.
436. Ale złodzieiu: Rabulam disertum
Dic ubi auieram? qvia vana nuobis
Verba pro numis, fidei labantis
Debitor offert.
437. Tu iuż dopiero Niemiec podumawszy,
Y tę Łacinę dobrze zrozumtawszy.
Hiohio. ??????@itt 3e&er (rzecze) o SBeff, 0 SBctf,
gvagt (iei) ltacfy fem ©elt!???
438. O Deius, iam nunc scio kfyd petatis
Nempe causarum docihm patronwn
Kfy sciat festras zine fraude partes
Dziure tueri
439. Atrium zaltem celeres adite
Hiudias largo Zeges illa campo
Projenit ne quaerite, sedque fobis
Oggertt ultro.
440. Hiamque te longum dziubeo falere
Perdzito waustis afibus, Malumque
Nomen appella: vieri tacendo
Ne zine, per dzius.
441. Aż mi grzmi wełbie ta Łacina skoczna,
Bo foremnieysza niż nasza potoczna.
Gdyby tak w polu, boday mię ubito,
Potłukłby żyto.
442. Jako grad iaki tą Łaciną, swoią,
Na głowie włosy od strachu mi stoią.
Lecą, mu od tey srogiey Grammatyki
Z ust pielatyki. (1)
443. Gdyby nad kupa. pierza ten Koczpergał (2)
Owak szturmował y tą, mowa, szmergał:
Rozpierzchłoby się od owego gromu,
Wszędzie po domu.
444. Podźże zaś daley co cię potka; bowiem
Rzecz tobie bracie nieomylny powiem,
Jak przed Szołtysem u gaynego (3) prawa
Poydzie twa sprawa.
445. Gdy sługi spytasz ieślić pozwał stronę,
Usłszysz tam wnet starą piosnkę onę,
Ja gnadbiger Herr! er ift wohl geladen,
Micht angefprodhen.
446. Więc za tym naydą pozew być iałowy,
A ty nieboże znowu proś o nowy,
Słuchayże pieśni niż zegar uderzy,
Choć cię iuź mierzi (1)
447. U dworu też zaś wytrwasz miesiąc Ruski,
Niźli przybiią na drzwi reiestr Pruski.
Rzeczesz, prawie mi za żywe zabito
Za moie żyto.
448. Bądźże ostrożny. A gdy zapłacone
Bargieltem kupie w szpichlerze czerwone
Zsypiesz; bądź też do Popielnego dworu,
A gielt do woru.
449. Płynąc zaś (2) nazad sprawiwszy swe rzeczy,
Wiatry pułnocne miey na dobrey pieczy.
Klni się: Boday nas powietrze porwało,
Nami miotało.
450. By nas pędziło z letniego zachodu,
Do miłey Polski z tego tu zawodu.
Niech wiatrowładny nas Eolus żenie
Do naszey ziemie.
451. Niechay nas przytknie Boreas cnotliwy
Do znaiomego lądu przez ten krzywy
Gościniec wodny, niech swe woysko wyśle
Przeciwko Wiśle.
452. A niechay z flisow uczyni kostery, (1)
Niech całą drogę pilnuią kozery, (2)
Drudzy niechay śpią, niech za pasy chodzą
Za łby się wodzą.
453. Drudzy też niechay w kołnierzu poluią,
Niech się szwom iak nie swoim przypatruią.
A niechay sobie kredytu nie niszczą,
Niechay się iszczą.
454. A gdy się bracie temi słowy przeklniesz,
Szkutę w Boży czas od Gdańska odepchniesz,
Rozpuścisz żagiel, podasz go wiatrom w moc,
Racz Boże pomoc.
455. A oni cię w lot pochwycą y z szkutą.
Czasem z pogodą, a czasem też z plutą,
Ni się obaczysz kiedy doma będziesz,
Na brzeg wysiędziesz.
456. Ale ieśli wiatr Euronotus srogi
Albo wiec Auster na wiślne odnogi
Po wodzie na doł przeciw sztabie wieie
Zmylić nadzieie.
457. Już bracie flisie z wiatrem się potykay.
Zaprzęsz się we ślą, do liny wskok mykay,
Wędruyże trelem, gdzie brzeg iest wysoki,
Y nurt głęboki.
458. A ieśli szkuta uwiąźnie na haku,
Już tu sęk na cię flisie nieboraku;
Już ci tu grochu, iuż na tym ostatku
Wytchnie przykładku.
459. Już tu bobrować w takowey przygodzie,
Już przyydzie brodzić y nurzać się (1) w wodzie.
Nie wspominayże w ten czas złego wroga,
Lecz wzyway Boga.
460. Ten szczęście, wiatry, rzeki, ma w swey mocy,
Od niego żąday nieboże pomocy,
Wnet będziesz u swych w sukmanie swey nowey
Karazyowey. (2)
461. Wszerokiey krayce, piękney, przekobiałey,
Z nowym przysiekiem, (3) w magierce (4) zuchwałey
Czupryna k'rzeczy, biała szarawara:
Kto idzie? wara.
462. Tak się staw oycu y macierzy starey,
Wesoło, szatno, y szumno bez miary.
Odday rodzicom gościniec nieboże,
Jaki być może.
463. A Zochnie daruy Gdański pas puklasty, (5)
Na odświętny kształt, muchaier ceglasty. (6)
Niechay Tabinu, niechay Jadamaszku
Cnotliwy Staszku.
464. A gdy się w ciepłey piekarni rozgrzeiesz,
A krzeczka (7) owak po swemu zaleiesz,
Prawże nowiny, praw flisowskie dzieie
Y przywileie.
465. Ale żeś chłostę podjął u Nogatu,
Nie zwierzay ani rodzonemu bratu;
Bo cię Cholewą będą zwać parobcy,
Swoi y obcy.
466. Nie pleć tek ani o łuczywie owym,
Choć szkolne rzeczy. Nie wierz y domowym,
Bo na cię zmówią, co zginie z obory,
Albo z komory.
467. By zaś synowca pan Stryy nie kołysał:
Jużby mi się tu po stradzy (1) popisał.
Gdy owo skubie ciotuchna siestrzeńca,
Cnego młodzieńca.
468. A przeto bracie służ ludziom cnotliwie,
Niechay cudzego, nie żartny dotkliwie.
Przeproś motykę, gdy Wisła nie służy,
Wszakeś chłop duży.
469. A ty coś mię wiózł, dayże się iuż nędzy,
Wziąłeś odemnie nie mało pieniędzy,
Weź sobie sukna, byś chciał y po kopie,
Panie Prokopie!
470. Mieyże się dobrze Flisie y Sterniku,
Rotmanie, Szyprze, y ty czytelniku;
Dziękuy mi, Chceszli, com cię przeprowadził,
Życzliwieć radził.
471. Bądź bracie łaskaw, a ia zawsze z tobą,
Snadź y po śmierci, ieśli nie osobą
Popłynę, tedy na papierze w sznurach,
Albo w klauzurach.
17