W jednej ze swoich książek Igor Witkowski poruszył ciekawy temat związany z ewakuacją niemieckich prototypów i zasobów na Antarktydę. Temat ten bardzo mnie zainteresował również z innego powodu. Otóż Antarktyda cieszy się niesłabnącą popularnością wśród zwolenników teorii spiskowych i UFO. Wierzą oni święcie, że miejsce to jest "nawiedzane". Wątek Antarktydy wykorzystali również twórcy kultowego już filmu "Archiwum X". Mulder szukając Scully odkrywa pod grubą warstwą lodu, dobrze ukrytą, tajną bazę Obcych. Mimo, iż podobne relacje należałoby włożyć między bajki (wybaczcie fani UFO) to musi jednak istnieć źródło, które je rodzi. Korzystając z nowych, bogatszych materiałów, chciałbym przybliżyć temat tajnych baz na Antarktydzie.
Trudno powiedzieć kiedy sprawa Antarktydy zaczęła interesować naukę. Prawdopodobnie już w momencie, gdy ludzkość opanowana była przez rządzę nowych odkryć. Faktycznie jednak aura tajemniczości okryła ten kontynent w chwili gdy pojawili się na nim niemieccy naukowcy oraz wojskowi.
Niemcy zainteresowali się Antarktydą już na początku XX wieku. Inicjatorem niemieckich badań Antarktydy był Georg von Neumayer, a jedną z pierwszych wypraw zorganizował w 1912 roku Wilhelm Filchner (na okrętach "Deutschland" i "Gauss"). Jednak konkretne plany wykorzystania tej "ziemi niczyjej" przedstawiono dopiero w momencie dojścia do władzy narodowych socjalistów. W latach 1938 - 1939 niemiecka ekspedycja badawcza wyruszyła na Antarktydę w celu przeprowadzenia nowych badań kontynentu. Region ten był niezamieszkały i nikt wcześniej nie interesował się sprawą jego zbadania oraz eksploracji. Cóż bowiem za korzyści przynieść mogła ta lodowa kraina. Niemiecka operacja, której nadano kryptonim "Regentropfchen", pod dowództwem Alfreda Ritschera, miała za zadanie zbadanie terenów położonych w okolicy Ziemi Królowej Maud. Przygotowując się do wojny, Niemcy zdawali sobie sprawę, że toczyć się ona będzie w wielu regionach. Jednym z celów tej wyprawy miało być założenie baz zaopatrzeniowych dla jednostek Krigsmarine. W 1939 roku Niemcy zajęli teren liczący około 600 tys. km2 nadając mu nazwę Nowa Szwabia. Nie wiadomo wszystkiego o celach i pracach członków tej ekspedycji. Nie wiadomo jak była liczba osób, biorących w niej udział. Faktem jest jednak użycie w niej lotniskowca "Schwabenland", na pokładzie którego znajdowały się dwa samoloty patrolowe Dorniera ("Passat" i "Boreas"). Z całą pewnością Niemcy założyli tam bazy zaopatrzeniowe dla swoich okrętów nawodnych i podwodnych.
Niektórzy badacze uważają, że rejon Nowej Szwabii stanowił ściśle tajną, nowoczesną bazę naukową, której pracownicy zajmowali się opracowywaniem tajnej broni. Ufolodzy twierdzą, iż prowadzone tam badania związane były z budową obiektów latających z wykorzystaniem pozaziemskiej technologii. Potwierdzeniem tych przypuszczeń mają być liczne doniesienia na temat obserwacji w tym rejonie niezidentyfikowanych obiektów latających. Niektórzy badacze tego tematu uważają również, że jednym z naukowców pracujących w bazie na Antarktydzie był Victor Schauberger, genialny uczony, który pracował m.in. nad budową silnika antygrawitacyjnego. Przypuszczenie to nie jest jedna potwierdzone. Wiadomo bowiem, że od 1943 roku Schauberger pracował w laboratoriach SS w Rosenhugel i Leonstein, tworząc m.in. swoje latające "bączki", które należałoby uznać za tzw. "foo-fighters".
Prawdopodobnie pod koniec wojny przewieziono tu z rozpadającej się III Rzeszy dobra w postaci prototypów cudownej broni, a może nawet uczonych, którzy nad nią pracowali. Mimo kapitulacji niemieckie Ubooty operowały jeszcze długi czas na wodach południowego Atlantyku. Część uczonych trafiła do Argentyny, a część mogła osiedlić się w bazie w Nowej Szwabii.
Istnienie baz w Nowej Szwabii okryte było na tyle interesującą tajemnicą, że chcieli poznać alianci. Już w 1943 roku Anglicy podjęli próbę penetracji tych terenów. Skutki nie są dziś znane. Większą operację (kryptonim "High Jump") przeprowadzili w 1946 roku Amerykanie, którzy wysłali w ten region około 4000 ludzi i kilka okrętów wojennych. Po cóż wysyłać okręty wojenne w region, który stanowił krainę wiecznych lodów? By złapać kilku lub kilkudziesięciu niemieckich uciekinierów? Raczej mało prawdopodobne. Bardziej rozsądne wydaje się przypuszczenie, że Amerykanie chcieli wykorzystać doświadczenia Niemców i zbudować tan swoje bazy, zanim ubiegną ich Rosjanie. Faktem jest bowiem, że w kilka lat później zjawili się tam Rosjanie, Anglicy, Argentyńczycy... Ci ostatni budzą szczególne zainteresowanie. Wiadomo bowiem, że kraj ten przyjął po upadku III Rzeszy wielką ilość niemieckich uczonych i wysokich dygnitarzy hitlerowskich. Prezydent Peron był bardzo żywo zainteresowany budową nowoczesnej broni. Czy Argentyńczycy wiedzieli od Niemców o tajnej bazie i tym co ona ukrywa? Z całą pewnością tak. Jeżeli bowiem jedynym celem wyprawy było zajęcie dogodnych pozycji do rozlokowania baz wojskowych to dlaczego Amerykanie już w 1947 roku ogłosili rezygnację w roszczeń terytorialnych? Może niemieckie bazy wojenne były tylko mitem? Dlaczego w czasie trwania operacji "High Jump" zanotowano straty w ludziach i sprzęcie? Czyżby toczyły się tam działania wojenne? Ale z kim? I o co? Dlaczego w momencie niepowodzenia podjęto w następnych latach kolejne próby? Pytań jest wiele. Niektórzy uważają, że ekspedycja Amerykańska napotkała w rejonie Nowej Szwabii niemiecki opór i poznali działanie "cudownej broni". Wiele prototypów, nad którymi pracowali niemieccy uczeni w okresie wojny, było na ukończeniu w 1945 roku. Może więc udało się stworzyć marzenie furhera - Wunderwaffe?
Amerykanie udawali się kilkakrotnie w rejon Antarktydy. Kolejne operacje miały na celu ostateczne wyjaśnienie całej sprawy i przejęcie niemieckiej broni (jeśli takowa istniała). W latach pięćdziesiątych, podczas operacji "Deepfreez' zamierzali użyć nawet broni nuklearnej". Przeciw czemu? Na pewno nie pingwinom, ani górom lodu...
Istnieją odtajnione częściowo materiały dotyczące opisanych powyżej operacji. Nie wyjaśniają one jednak co ukryli w swoich antarktycznych bazach Niemcy, ani co znaleźli tam Amerykanie. Na wyjaśnienie tej zagadki przyjdzie nam poczekać jeszcze jakiś czas. Chyba jednak niedługo, bo liberalny rząd amerykański jest coraz bardziej skory do odtajnienia działań swoich służb specjalnych. Może wtedy poznamy rozwiązanie kolejnej tajemnicy II wojny światowej.
Poniżej podają krótkie kalendarium związane z tajnymi operacjami na Antarktydzie:
1938-1939 - niemiecka operacja "Regentropfchen"
1943-1946 - brytyjskie badania na Ziemi Grahama
1945 - ewakuacja niemiecka do baz w Nowej Szwabii
1946-1948 - amerykańska operacja "High Jump"
1955-1956 - amerykańska operacja "Deepfreez"
1956-1957 - operacja "Deepfreez II"
1957-1958 - operacja "Deepfreez III"
1958-1959 - operacja "Deepfreez IV"
Od lat 60-tych do 90-tych organizowane były kolejne wyprawy, które nosiły miano kontynuacji operacji "Deepfreez".
***
Historia niemieckich wypraw badawczo-naukowych sięga 1873 roku, kiedy to sir Eduard Dallman z ramienia nowo powstałego Niemieckiego Towarzystwa Badań Polarnych na swoim statku "Groenland" odkrył nową drogę do wybrzeży Antarktydy. W przeciągu następnych sześćdziesięciu lat Niemcy przeprowadzili jeszcze dwie poważne ekspedycje badawczo-naukowe. W 1910 roku na statku "Deutschland" (ekspedycja dowodzona przez Wilhelma Filchnera) oraz w 1925 roku na specjalnym statku przeznaczonym do badań polarnych "Meteor" pod dowództwem dr. Alberta Metza.
W latach 1938-1939 III Rzesza zorganizowała wyprawę na Antarktydę, nad którą protektorat objął Hermann Goering. W skład ekspedycji wchodziło 82 osoby. Większość stanowili naukowcy i specjaliści. Ekspedycją kierował doświadczony polarnik kapitan Alfred Ritscher.
Zespół otrzymał duży statek handlowo-pasażerski m/s "Schwabenland" o pojemności 8000 ton. Na pokładzie statku zainstalowano katapultę, mogącą wystrzeliwać dwa znajdujące się w ładowniach duże samoloty wodnopłatowe typu Dornier (o nazwach własnych: "Passat" i "Boreas"), mogące utrzymywać się w powietrzu przez ponad 15 godzin. Były to samoloty zaprojektowane do obsługi transatlantyków.
Przebudowa tego statku do polarnego rejsu w hamburskiej stoczni kosztowała olbrzymie na ówczesne czasy pieniądze: ponad milion marek niemieckich!
"Schwabenland" odpłynął z Niemiec 17 grudnia 1938 roku. Po miesiącu podróży dotarł do wybrzeży Ziemi Królowej Maud na Antarktydzie. 20 stycznia przeprowadzono pierwszy lot zwiadowczy nad tym obszarem Antarktydy, a do końca lutego wykonano jeszcze siedem wielogodzinnych lotów badawczych.
Ziemia Królowej Maud została przemianowana na Nową Szwabię (Neuschwabenland). Niemieckie samoloty zrzuciły olbrzymią ilość tablic i flag hitlerowskich informujących o zajęciu tego obszaru przez III Rzeszę.
Była to pierwsza kolonia III Rzeszy, o której znaczeniu nadal niewiele wiadomo, a naukowe wyniki badań przeprowadzonych przez Niemców nadal nie są do końca znane. Na pewno Niemcy odkryli potężne łańcuchy górskie o wysokości do 4000 metrów oraz odkryli istnienie działu lodowego przedzielającego Antarktydę, co dało kolejny argument zwolennikom teorii mówiącej o tym, że Antarktyda nie jest jednolitym lądem (patrz też: mapa Piri Reisa).
Dopiero na mocy traktatu z 1959 roku Nową Szwabię przemianowano na Ziemię Królowej Maud (nazwę otrzymały też wybrzeża: Wybrzeże Księżniczki Marty i Wybrzeże Księżniczki Ragnhildy). Ale i tak duża część map wydanych po tym okresie nadal ma niemieckie nazwy geograficzne, świadczące o ich badaniach na tym terenie np. Ziemia Ritschera, Góry Muehliga-Hoffmana czy Masyw Wohltat.
Niemieckie badania naukowe były tylko przykrywką dla wojskowych celów wyprawy, niemniej jednak były to najlepiej przeprowadzone do tej pory badania tego obszaru. Wykonano m.in. zdjęcia 600 tysięcy kilometrów kwadratowych tego terenu (około 11 tysięcy zdjęć wykonano za pomocą specjalnych aparatów firmy Zeiss o nazwie Reihenmessbildkamera RMK 38"), co poświadczają mapy niemieckich badań.
Zastanawiające jest to, że do dzisiaj naukowcy w swoich opracowaniach zawężają obszar poznany przez Niemców do niewiele ponad 300 tysięcy kilometrów. Co chcą w ten sposób ukryć?
12 sierpnia 1939 roku Niemcy wydały dekret o utworzeniu wewnątrz sektora norweskiego -antarktycznego sektora niemieckiego. Zachował się list Hermanna Goeringa gratulującego kierownictwu wyprawy sukcesu wyprawy... (Ch. Friedrich, "Hitler am Sudpol" - przyp. autorów).
Część powyższych informacji dotyczących Nowej Szwabii zostało zaczerpniętych z książki "Zdobywcy Białego Lądu" wydanej w latach pięćdziesiątych, napisanej przez najwybitniejszego polskiego badacza Antarktydy - profesora Jacka Machowskiego. Dowiedzieć się tam można jeszcze jednej bardzo istotnej rzeczy: z bazy (prawdopodobnie o kryptonimie "211"?) znajdującej się w Nowej Szwabii (a może była jeszcze jedna baza w głębi lądu zbudowana pod ziemią?) korzystały niemieckie
okręty korsarskie (rajdery) oraz U-booty. Wyjaśnia to fakt możliwości operowania tych okrętów ponad 20000 kilometrów od Niemiec. Oczywiście istniały statki zaopatrujące te okręty, niemniej jednak wiele jest niejasności dotyczących tego zagadnienia. Jeszcze długo po zakończeniu II w.ś. niemieckie U-booty patrolowały ten obszar. Dla przykładu: U-977, typ VIIC, wpłynął do argentyńskiego portu Mar del Plata (z wywieszoną piracką flagą) dopiero 17 sierpnia 1945 roku (czyli prawie 100 dni po oficjalnym zakończeniu II w.ś. w Europie! - rejs do Argentyny powinien trwać około 3 tygodni tj. ok. 21 dni). Ale już za to Clair Blair w książce "Hitlera wojna U-bootów" tom II (1999), podaje, że m.in. U-977 przez rekordową liczbę 66 dni w czasie rejsu do Argentyny nie wychodził
z zanurzenia, płynąc dziennie przez zaledwie 4 godziny. Resztę rejsu płynął na jednym silniku. Tym samym jego rejs rzeczywiście mógł trwać ponad 3 miesiące. Był to jeden z dwóch U-bootów, które oficjalnie ujawniły się w argentyńskim porcie (drugim był U-530, typu IXC/40, w pełni zaopatrzony i również bez żadnego ładunku...). Do niedawna uważano, że były to jedyne okręty, które dopłynęły do wybrzeży Argentyny po kapitulacji III Reszy. Nie jest to jednak prawda.
Być może któryś z U-bootów (raczej na pewno nie "pechowy" U-977) przywiózł do Argentyny Adolfa Hitlera (wskazuje na to kilka śladów w wielu źródłach i dokumentach), ale to zupełnie inna historia...
U-booty były widziane u wybrzeży Argentyny jeszcze w 1946 roku! W archiwach NATO znajdują się dokumenty i zdjęcia tych okrętów podwodnych (Ch. Friedrich "Secret Nazi Polar Expeditions...", 1979).
Do dzisiaj nieznane są losy około 100 (!) niemieckich U-bootów z okresu ostatnich tygodni wojny. Spora część z nich to okręty podwodne typu XXI wyprzedzających swoją epokę o kilkanaście lat.
Jakie zadania wykonywały U-977 i U-530 w czasie ich ostatnich rejsów? Gdzie dokonały uzupełnienia zapasów, o ile ten fakt miał miejsce? Co naprawdę przewoziły pod pokładem?
Wilhelm Bernhardt, współautor (drugi z autorów to Howard Buechner) poczytnej powieści "Adolf Hitler and the Secrets of the Holy Lance" (1988), który przedstawia siebie jako jednego z członków załogi U-530, utrzymuje, że przed przybyciem do Argentyny na pokładzie znajdowało się "sześć powleczonych ołowiem skrzyń z brązu", zawierających "najcenniejsze skarby" III Rzeszy. Okręt U-530, wg Bernhardta, skrzynie te miał pozostawić na Antarktydzie... Wspomina także, że U-977 popłynął wpierw na Antarktydę, gdzie zostawił "urnę" z prochami wodza III Reszy i "skrzynie ze skarbami"...
Za to dowódca U-977, Heinz Schaeffer, w swojej książce "U-boat 977" opublikowanej w 1952 zdecydowanie utrzymywał, że jego okręt ani Hitlera nie przewoził ani nie dotarł do Antarktydy (po uzyskaniu wolności Schaeffer wyjechał ze Stanów Zjednoczonych, gdzie był przetrzymywany - do Argentyny - pozostał tam do końca życia).
Tajne bazy zaopatrzeniowe Niemcy zakładali także na wybrzeżu Argentyny. Jednak w przypadku Nowej Szwabii istotne jest to, że była to ziemia niczyja, znajdująca się zdala od obszaru zainteresowania aliantów, w klimacie sprzyjającym przechowywaniu żywności i paliwa. Obszar ten był odgrodzony od oceanu barierą lodu pływającego oraz w dużej mierze pozbawiony lodowca ze względu na przebiegający tam łańcuch wulkaniczny i naturalne geologiczne źródła ciepła. Antarktyda jest najbardziej niedostępnym lądem, otaczają ją bowiem najburzliwsze wody świata, bariery i góry lodowe. Niewykluczone, że Niemcy wybudowali tam głęboki kompleks podziemny, a prawdopodobnie były tam dwie lub trzy bazy w głębi lądu. W czasie II wojny światowej obszar wybrzeży Nowej Szwabii był także rzekomo stale dozorowany od strony oceanu przez dwa okręty Kriegsmarine.
Informacje, które publikuje p. Igor Witkowski w trzeciej części "Supertajnych broni Hitlera" wskazują także, że III Rzesza wykorzystywała archipelag wysp Kerguelen znajdujących się około 2000 km od północnych wybrzeży Antarktydy, a zaliczający się do Antarktyki. Według oficjalnych badań archipelag ten nie był zamieszkany aż do 1949 roku. Wiadomo jednak, że Niemcy stworzyli tam tajną bazę okrętów podwodnych, której zapasy były stale uzupełniane (J. Machowski "Zdobywcy Białego Lądu").
Admirał Karl Doenitz w wypowiedzi z 1943 roku podkreślił, że: "Niemiecka flota podwodna jest dumna ze zbudowania dla Fuehrera, w innej części świata Shangri-La na lądzie, niezwyciężonej fortecy" (P. Monn "The Black Sun, Montauk's Nazi - Tibetian Connection". Wyd. Sky Books, 1997).
Czy Doenitz mógł mieć na myśli niemiecką tajną bazę w Nowej Szwabii?
Tuż po zakończeniu II wojny światowej teren ten stał się bardzo "interesujący" dla aliantów. Amerykanie na wody Antarktydy wysłali potężny zespół uderzeniowy z lotniskowcem na czele...
***
Przygotowania do wielkiej operacji wojskowej na Antarktydzie Stany Zjednoczone rozpoczęły tuż po zakończeniu wojny, w rok po "poddaniu" się U-977 i przesłuchaniach załogi tego U-boota. Prawdopodobnie brutalne śledztwo wycisnęło z marynarzy dodatkowe informacje o bazie w Nowej Szwabii (brutalnie prowadzone przez Amerykanów śledztwa załóg U-bootów były wielokrotnie przedmiotem oficjalnych dochodzeń specjalnych komisji US Navy [C. Blair "Hitlera wojna U-bootów...", Wyd. Magnum, 1999 - przyp. autorów]).
Jak wielkie to były przygotowania świadczy fakt, że zespół uderzeniowy Task Force opuścił bazy w USA dopiero 2 grudnia 1946 roku. Była to operacja na niespotykaną wcześniej skalę (J. Małachowski "Zdobywcy Białego Lądu"). Znaczy to, że Amerykanie operację traktowali z całą powagą. I nie była to wyprawa na słonie morskie czy pingwiny. Głównym elementem operacji był wspomniany zespół uderzeniowy z lotniskowcem "Phillipine Sea" oraz niszczycielami, dwoma transportowcami wodnosamolotów i okrętem podwodnym (razem co najmniej 14 okrętów). Na pokładach znajdowało się ok. 4000 ludzi, w tym ok. 3500 oficerów, marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej, około 300 pracowników cywilnych i 25 naukowców. Główny sprzęt rozpoznawczy Amerykanów stanowiły samoloty C-47 Dakota z kamerami, aparatami fotograficznymi i holowanymi magnetometrami. Magnetometry były urządzeniami, które z powodzeniem wykrywały U-booty na Atlantyku. Mogły też wykryć anomalie magnetyczne (metalowe instalacje lub pole elektromagnetyczne) pod skorupą lodu lub pod warstwą skał...
Oficjalnie amerykańskie dowództwo głosiło, że jest to wyprawa mająca na celu sprawdzenie funkcjonowania sprzętu wojskowego w ekstremalnych warunkach polarnych.
Dlaczego naukowcy brali udział w operacji wojskowej? Po co tak wielka ilość samolotów transportowanych aż na 3 okrętach?
I jeszcze coś. Wyprawą współdowodził znany i doświadczony polarnik Richard E. Byrd. Co ciekawe, w listopadzie 1938 roku przybył on na zaproszenie Niemców do Hamburga i pomagał rekrutować personel niemieckiej wyprawy! W Operacji High Jumping miał on już stopień admirała US Navy. Dowódcą Task Force był admirał Richard H. Cruzen.
Wśród badaczy Antarktydy mówiło się wtedy otwarcie, że Amerykanie przygotowują się do wojny na Antarktydzie. Organizowano wówczas już kolejne trzy zespoły Task Force... (C. Weetman "All about Antarctica", 1948).
Przeciwko komu Amerykanie mieli walczyć na Antarktydzie? Do końca lat 50-tych żadna armia nie była jeszcze przystosowana do walki na obszarach polarnych...
W 1947 roku Stany Zjednoczone zrezygnowały z bezskutecznych roszczeń terytorialnych do Antarktydy i zaproponowały "umiędzynarodowienie" tego kontynentu. Może Amerykanie chcieli przez to ułatwić sobie poszukiwania o charakterze militarnym.
|
Byrd Richard Evelyn (1888-1957) Admirał US Navy, lotnik i najbardziej wytrawny w historii badacz polarny. W latach 1928-30 kierował pierwszą amerykańską wyprawą antarktyczną. W listopadzie 1929 roku dokonał pierwszego przelotu nad biegunem południowym (ciekawostka: ponoć wcale nie doleciał do bieguna tylko krążył nad jakimś obszarem Antarktydy daleko od bieguna, sfałszował dziennik lotu i wraz z towarzyszem kłamał potem , że przeleciał nad biegunem...). Kierował jeszcze trzema następnymi wyprawami. Po raz ostatni przebywał na Antarktydzie w latach 1955-56 (57?) w ramach przygotowań do Międzynarodowego Roku Geofizycznego. |
27 stycznia 1947 roku Task Force dotarł do wybrzeży Nowej Szwabii, gdzie został podzielony na trzy zespoły. Wybudowano też bazę wypadową.
Co naprawdę zdarzyło się na Antarktydzie? Dlaczego ta "wyprawa naukowa" nadal jest objęta taką tajemnicą?
Wiadomo na pewno, że Amerykanie musieli nagle opuścić Antarktydę po kilkunastu dniach pobytu, mimo że wyprawa miała zapasy na 8 miesięcy działań. Mówiono i pisano o 4 straconych samolotach i wielu zabitych ludziach. Ich los pozostał nieznany. Oficjalnie mówiono też o wielkim sukcesie wyprawy.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych kierownictwo wyprawy zostało poddane bardzo intensywnym przesłuchaniom. Wyniki śledztwa zostały objęte ścisłą tajemnicą. Admirał Byrd został uznany za psychicznie chorego. Prawdopodobnie po to, by nikt nie dał wiary temu co widział i co się stało w czasie wyprawy na Antarktydę.
Nim Byrd uznany został za chorego psychicznie, mówił on, że odkryto miejsca na Antarktydzie, które były pozbawione lodu i były porośnięte zieloną roślinnością ogrzewaną przez ciepłe źródła pochodzenia wulkanicznego. Uznano to za oznaki choroby psychicznej (lub był to najprawdopodobniej pretekst do tego, by uznać go za chorego psychicznie)... Odkrycie to przeczyło wiedzy o tym kontynencie.
Admirał rzekomo zdążył też udzielić wywiadu dziennikarzowi, w którym powiedział: "Konieczne jest, aby Stany Zjednoczone przygotowały się do obrony przed nieprzyjacielskimi myśliwcami, które mogą przylecieć z obszarów polarnych" oraz że:"w przypadku wybuchu nowej wojny, nad Stanami Zjednoczonymi będą latać nieprzyjacielskie myśliwce zdolne przemieszczać się z jednego miejsca na drugie z niesamowitą prędkością".
Dlaczego zarządzono tak gwałtowny odwrót? W jakich okolicznościach Amerykanie ponieśli klęskę na Antarktydzie? Co naprawdę widział admirał Byrd? Dlaczego Amerykanie nie wysłali kolejnych Task Force, które tworzyli przed operacją High Jumping? Czy Niemcy użyli swoich Wunderwaffen i pokonali Amerykanów, mimo ich przewagi?
Pamiętnik Byrda zawiera ponoć informacje o tym, że w czasie jednego z lotów rozoznawczych samolotem C-47 nad Nową Szwabią, został on przechwycony przez niemieckie latające dyski i zmuszony do lądowania (przestały działać m.in. wszystkie urządzenia pokładowe C-47). Po wylądowaniu, w czasie rozmowy z Niemcami otrzymał ostrzeżenie o tym, że amerykańska wyprawa zostanie całkowicie zniszczona, jeśli nie wycofa się z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Widać Amerykanie nie dali temu wiary i ponieśli porażkę.
Chyba nie przypadkowo lotnictwo amerykańskie w 1947 roku rozpoczęło prowadzić badania nad UFO w ramach Programu Blue Book (Grudge).
Tajne materiały (MAJIC) ujawnione przez ludzi, którzy mieli do nich dostęp informują, że od stycznia 1947 roku do grudnia 1952 Stany Zjednoczone weszły w posiadanie co najmniej 16 rozbitych lub zestrzelonych pojazdów "obcych istot". W świetle nowych materiałów dotyczących m.in. Projektu Chronos i operacji High Jumping należy być pewnym, że nie może być w tym przypadku (i bardzo wielu innych) mowy o jakichś "obcych istotach z kosmosu".
Opis i parametry znalezionego (zestrzelonego?) pojazdu w 1948 roku nad poligonem White Sands Proving Grounds (poligon rakietowy) w Nowym Meksyku jednoznacznie kojarzą się ze statkiem powietrznym Haunebu-III.
Osoby mające dostęp do najtajniejszych materiałów dotyczących zagadnienia UFO twierdzą, że znalezione w pojazdach ciała były zaliczane do obcej rasy określanej jako Nordycy wyglądający jak ludzie blondyni.
Wszyscy badacze zjawiska UFO są zgodni co do jednego: rok 1947 był przełomowy dla ufologii. Czy to nie przypadek? Zaczęło się to 24 czerwca, kiedy to pilot Kenneth Arnold zaobserwował przelot 9 dyskoidalnych pojazdów nad Górami Kaskadowymi w stanie Washington w USA. 7 lipca 1947 roku 120 km od Roswell rozbił się dyskoidalny pojazd (w Roswell znajdowała się baza sił lotniczych, będąca w owym czasie jedyną w świecie bazą bombowców zdolnych do przenoszenia broni jądrowej)...
***
W 1950 roku Komitet Połączonych Szefów Sztabów wydał rozkazy dotyczące kolejnej wyprawy wojennej na Antarktydę. Widać Amerykanie nie mogli przetrawić tego, że zadano im klęskę (bo co innego stało się w 1947 roku?). Przygotowania opóźniła wojna w Korei i dopiero w 1954 roku mogła dojść ona do skutku. Co ciekawe na mocy rozkazu prezydenta Eisenhowera admirał Byrd został uznany za zdrowego psychicznie (!), powołany do służby czynnej i został dowódcą nowej wyprawy, której nadano kryptonim Operation Deepfreeze (Operacja Siarczysty Mróz).
Amerykanie nie kryli wcale faktu, że zamierzają tym razem użyć na Antarktydzie broni jądrowej!!!
Przeciwko komu? W jakim celu zamierzali jej użyć? W celach badawczych? Czy może raczej w celu zniszczenia niemieckiej bazy?...
Chile, Nowa Zelandia i Argentyna ostro zaprotestowały przeciwko użyciu broni jądrowej w rejonie Antarktydy (J. Machowski "Zdobywcy Białego Lądu").
Właściwie nic nie wiadomo na temat szczegółów tej wyprawy. Oficjalnie wyprawę tę zakończono w 1957 roku, a więc w Międzynarodowym Roku Geofizycznym. Admirał Byrd zmarł również w 1957 roku. Oficjalnie zmarł, a tak naprawdę może zginął na Antarktydzie?
Czy Amerykanie zniszczyli niemieckie bazy na Antarktydzie? Czy nasilenie obserwacji Niezidentyfikowanych Obiektów Latających nad Stanami Zjednoczonymi w latach 1947-1957 (słynne dwie "bitwy powietrzne nad Waszyngtonem" w 1952, pościgi, zestrzeliwania, taranowania samolotów - także pasażerskich, etc) o wyglądzie identycznym jak niemieckie statki latające Haunebu-II świadczy o tym, że była to wojna prowadzona na dwóch kontynentach? Jakie straty ponieśli Amerykanie w tej wojnie (bo był to chyba niewątpliwie ciąg dalszy II wojny światowej)?
I kto naprawdę wygrał?
Być może w czasie drugiej operacji w Antarktydzie Amerykanie zniszczyli część niemieckich instalacji i przejęli część niemieckiej technologii. Świadczą o tym relacje ludzi, którzy widzieli w amerykańskich bazach statki zbliżone (identyczne?) do Vril-1 i innych konstrukcji niemieckich, jak i szereg innych aspektów ukrywanych do tej pory (Strefa 51, Hangar 18, Groom Lake, etcetera).
Stany Zjednoczone musiały też użyć broni jądrowej na Antarktydzie. Dowodem tego są wyniki badań opublikowanych w 2000 roku w "New Scientist". Antarktyczne małże i ryby zawierają radioaktywny pluton 238 - składnik broni nuklearnych. Zdaniem naukowców substancje radioaktywne mógł przenieść wiatr, albo może zrobił to satelita NASA, który spłonął w górnych warstwach atmosfery i rozsiał substancje radioaktywne.
Może. Wszystko jest możliwe. Także to, że Niemcy zbudowali silnik antygrawitacyjny - chyba największy dotychczas wynalazek naszej cywilizacji. Pojazd wyposażony w ten silnik będzie mógł się (już może?) poruszać w kosmosie z prędkościami większymi niż prędkość światła, dzięki wykorzystaniu zakrzywienia czasoprzestrzeni występującej w czasie działania takiego urządzenia (grawitacja jest ściśle powiązana z czasoprzestrzenią, gdyż jest jej jednym z parametrów). Wszechświat stanie otworem (przelot z jednej galaktyki do drugiej może trwać zaledwie kilka godzin).
O ile Amerykanie stali się posiadaczami technologii umożliwiającej budowę pojazdów z napędem antygrawitacyjnym jest oczywiste, że mogli oni dokonać już wielu podróży w najdalsze zakątki Wszechświata. A ponieważ, jak się wydaje, sami we Wszechświecie zapewne nie jesteśmy, doszło już do niejednego rzeczywistego kontaktu z obcą (obcymi) cywilizacją. I pewnie nie była już to "obca rasa" blond Nordyków z niebieskimi oczami...
Wariant drugi: to Niemcy dokonali wcześniej już takich lotów we Wszechświecie...
Publiczne ujawnienie istnienia takiego urządzenia oraz jego możliwości zmieni cały układ polityczny i religijny istniejący na Ziemi.
Fakt, że Ziemia obraca się dookoła Słońca był skrzętnie ukrywany przez Kościół przez ponad 200 lat; ujawnienie prawdy spowodowało wtedy ogromny przewrót w Kościele, instytucjach władzy i myśleniu ludzi. A czym jest fakt, że Ziemia kręci się wokół Słońca wobec prawdy, że np. nie jesteśmy sami we Wszechświecie?...
Przygotowania do wielkiej operacji wojskowej na Antarktydzie Stany Zjednoczone rozpoczęły tuż po zakończeniu wojny, w rok po "poddaniu" się U-977 i przesłuchaniach załogi tego U-boota. Amerykanie operację traktowali z całą powagą. Była to operacja na niespotykaną wcześniej skalę.
Operation High Jumping
Zespół uderzeniowy Task Force opuścił bazy w USA dopiero 2 grudnia 1946 roku. Dowódcą Task Force był admirał Richard H. Cruzen. Oficjalnie amerykańskie dowództwo głosiło, że jest to wyprawa mająca na celu sprawdzenie funkcjonowania sprzętu wojskowego w ekstremalnych warunkach polarnych.
Konieczne jest, aby Stany Zjednoczone przygotowały się do obrony przed nieprzyjacielskimi myśliwcami, które mogą przylecieć z obszarów polarnych
Pamiętnik Byrda zawiera ponoć informacje o tym, że w czasie jednego z lotów rozpoznawczych samolotem C-47 nad Nową Szwabią. Samolot został przechwycony przez niemieckie latające dyski i zmuszony do lądowania. W czasie rozmowy z Niemcami otrzymał ostrzeżenie o tym, że amerykańska wyprawa zostanie całkowicie zniszczona, jeśli nie wycofa się z powrotem do Stanów Zjednoczonych.
Operation Deepfreze
W 1950 roku Komitet Połączonych Szefów Sztabów wydał rozkazy dotyczące kolejnej wyprawy wojennej na Antarktydę. Przygotowania do wyprawy opóźniła wojna w Korei i dopiero w 1954 roku doszła ona do skutku. Na mocy rozkazu prezydenta Eisenhowera admirał Byrd został uznany za zdrowego psychicznie i powołany został do służby czynnej jako dowódcą nowej wyprawy. |
|
***