Pokaż mi swoją fryzurę, a powiem ci, kim jesteś. Nie ma na świecie rzeczy, która na przestrzeni wieków bardziej wyrażała nas samych.
Pisma modowe doradzają dziś czytelniczkom: „w kwestii uczesania wszystko jest dozwolone. Obowiązuje indywidualizm”. Obecna sytuacja to zupełna nowość, nie spotykana nigdy wcześniej. W historii ludzkości fryzura była bowiem rzeczą, której wygląd ściśle regulowano. Jej konkretny kształt mógł oznaczać naszą pozycję społeczną, a długość włosów stosunek do religii.
Wyjątkiem od tego były mniej więcej dwa wieki poprzedzające Rewolucję Francuską, w czasie których królowały peruki, a naturalne włosy uważano za zbędne. Peruki zasłaniały praktycznie całą głowę, niemal z roku na rok rosły, by w końcu osiągnąć gigantyczne rozmiary (miały grubo ponad pół metra wysokości). Trzeba je było podtrzymywać. By ich właścicielki mogły się swobodnie przemieszczać po pałacach czy teatrach, trzeba było podwyższać w nich framugi drzwi.
Peruk praktycznie nigdy nie wymieniano ani nie czyszczono, w konsekwencji zalegały się w nich ogromne ilości pluskiew i pcheł. Starano się je wybijać niewielkim młoteczkiem. Rzadko kiedy było to skuteczne, co skutkowało tym, że największe XVII-wieczne dwory w Europie (łącznie z Wersalem) były pełne robactwa i śmierdziały nie do zniesienia.
W pozostałych okresach dziejów włosy uważano za atrybut. Na ich kształt, prócz mody, wpływała przede wszystkim religia i kult. W wielu kulturach (np. w starożytnym Egipcie i Rzymie) ogromne znaczenie przywiązywano do postrzyżyn organizowanych z okazji ślubu, powołania do armii, śmierci czy nawet przyjęcia do korporacji zawodowej. W innych okresach historii włosy golono z powodu zdrady lub spółkowaniu z wrogiem (np. w czasie II wojny światowej), kiedy indziej - śmierci męża.
Jeśli chodzi o mężczyzn, to w cywilizacji zachodniej długie włosy przestali oni nosić już na początku chrzecijaństwa - o ile chcieli żyć w zgodzie z hierarchią. Do strzyżenia włosów krótko nawoływał już św. Paweł. Z małymi wyjątkami jego przekonania realizowano przez 2 tys. lat. Bunt nastąpił dopiero w XX wieku, kiedy fryzura stała się wyrazem kontestacji.
Wszystkie epoki łączy jedno - niekończąca się moda na blond fryzury. Dlatego rozjaśnianie włosów to wynalazek stary, jak świat… Na przestrzeni wieków panie wykorzystywały do tego między innymi kozi tłuszcz, osad z kwasu winnego, roztwór ałunu czy… kwas siarkowy. Był też okres, kiedy włosy rozjaśniano przesiadując długimi godzinami na ostrym słońcu. Jak widać chęć uzyskania niewinnego i skromnego wyglądu, którego symbolem był blond, była silniejsza niż zagrożenie dla zdrowia. Dzisiaj ponoć 90 proc. kobiet, które sięga po farbę, rozjaśnia włosy.
Polska ma stosunkowo niewielki wpływ na kształtowanie się historii fryzur. Nie można jednak zapominać, że nad Wisłą wykreowano modę na plerezy - uczesanie bikiniarz z lat 50-tych poprzedniego stulecia. Swoje dorzucił też Antoni Cierplikowski, znany jako Antoine. W pierwszej połowie XX wieku jako pierwszy użył farby do kolorowania fryzur i wykreował modę na krótkie włosy. To on też wymyślił fryzurę na pazia.