JÓZEF WITTLIN- SYLWETKA TWÓRCZA
Biografia + twórczość
Urodził się 17 sierpnia 1896 r. w Dmytrowie koło Radziechowa w Małopolsce Wschodniej. Zmarł w 1976r. w Nowym Jorku.
W latach 1906-1914 uczęszczał do gimnazjum o profilu klasycznym we Lwowie. Już wtedy, w 1912 r. na łamach czasopisma "Wici" debiutował wierszem "Prolog ku czci Zygmunta Krasińskiego", w setną rocznicę urodzin poety. Maturę zdał w Wiedniu w 1915 r. i tutaj zaczął studiować germanistykę, romanistykę oraz historię sztuki. Tutaj także poznał Józefa Rotha i Reinera Rilkego. Ich utwory będzie później przekładał na język polski.
Wojna przerwała Wittlinowi naukę. Jesienią 1914 r. najpierw zgłosił się jako ochotnik do organizowanego w Galicji Legionu Wschodniego (po jego rozwiązaniu w 1915 r. zdał maturę), a potem, w 1916 r. został wcielony do armii austriacko-węgierskiej w charakterze „jednorocznego ochotnika” piechoty. W wojsku przebywał do 1918 r. Po wojnie powrócił do Lwowa. Tutaj podjął dalsze studia tym razem polonistyczne i filozoficzne. W tym samym czasie pracował jako nauczyciel języka polskiego w gimnazjum.
W latach 1918-1920 powstawał debiutancki tom poezji „Hymny”, które ukazały się nakładem poznańskiego „Zdroju” w 1920 r. Od 1919 do 1920 r. Wittlin był związany z ekspresjonistami skupionymi wokół tego czasopisma. W tym czasie tłumaczył też epos starobabiloński „Gilgamesz”(wydany w 1922r.).
W 1922 r. Wittlin przeniósł się do Łodzi i został kierownikiem literackim Teatru Miejskiego. Wspólnie z dyrektorem tego teatru, Henrykiem Barwińskim założył Szkołę Dramatyczną i przez 2 lata w niej wykładał. Był także recenzentem teatralnym dziennika łódzkiego "Głos Polski". Współpracował z wieloma czasopismami- najpierw ze „Zdrojem” w latach 1919-1920, od 1920 r. ze „Skamandrem” i następnie z „Wiadomościami literackimi” oraz z innymi gazetami codziennymi. W swoich tekstach wielokrotnie podejmował wątki pacyfistyczne. Pisarz należał do tego pokolenia, które szczególnie silnie i boleśnie przeżyło dramat pierwszej wojny światowej. Antywojenną wymowę miały już jego "Hymny", teraz Wittlin włącza się w różnego rodzaju akcje protestacyjne, podpisuje listy, na łamach "Wiadomości Literackich" występuje w sprawie Brześcia. Wittlin stał się, podobnie jak i inni pisarze "Skamandra" pod koniec epoki międzywojennej, celem ostrych ataków ze strony publicystów ONR-u (Obozu Narodowo-Radykalnego).
W 1936r. przeniósł się do Warszawy, gdzie mieszkał do 1939r. Sporo podróżował; zapisem tych podróży jest tom quasi- reportaży „Etapy”(1933r.). Jego związki z ekspresjonistami już wcześniej uległy wyraźnemu rozluźnieniu, bliższe natomiast stały się kontakty ze Skamandrytami.
W lipcu 1939 r. Wittlin wyjechał z Polski do Francji. W następnym roku znalazł się w Portugalii, skąd w zimie 1941 udał się do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Nowym Jorku.
W latach 1941-1943 współredagował razem z Janem Lechoniem, Kazimierzem Wierzyńskim i Zenonem Kosidowskim ukazujący się w Ameryce "Tygodnik Polski". W 1952r. Wittlin nawiązał współpracę z Radiem Wolna Europa.
Resztę życia Józef Wittlin spędził na emigracji w Stanach Zjednoczonych, pisząc i zajmując się pracą przekładową. Zmarł 28 lutego 1976 roku w Nowym Jorku.
Niewątpliwie najgłośniejszym utworem Wittlina była niedokończona powieść "Sól ziemi" wydana w końcu 1935 r. (z datą 1936). Autor, jak sam wspomina, zaczął pisać ją jeszcze w połowie lat dwudziestych, mając w pamięci lata pierwszej wojny światowej. Ta niezwykle piękna opowieść o końcu pewnej epoki, o załamaniu się porządku świata przynosi ostrzeżenie przed śmiercią i zagładą kultury. Echa kataklizmu docierają niespodziewanie do Galicji, na daleką prowincję, która do tej pory żyła własnym, niespiesznym rytmem. Jest w tej powieści nakreślona wielka, epicka panorama przemian ludzkich losów i całej rzeczywistości. Oto bezduszna machina wojenna staje naprzeciwko skromnej, lecz tylko pozornie, osobowości bohatera. Ale zdziwienie, pytania, nieporadne reakcje "prostaczka", Piotra Niewiadomskiego budują dystans do wydarzeń wojennych. W ten sposób Wittlin obnażył cały absurd "rzeczy niby racjonalnych, jak wojny, zabijanie, służba cesarzom i królom".
Autor nosił się z zamiarem napisania dalszych części "Soli ziemi". Zachowały się pewne fragmenty kolejnych tomów, a w 1972 r. w "Kulturze" nr 198 ogłoszono nawet jeden z nich - z zamierzonego tomu drugiego - pod tytułem "Zdrowa śmierć". Niestety, te plany nigdy nie zostały zrealizowane.
Za tę powieść Józef Wittlin otrzymał w 1936 roku nagrodę redakcji i czytelników "Wiadomości Literackich". Rok później autora uhonorowano Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. W 1939r. "Sól ziemi" była przedstawiona do nagrody Nobla. W 1943 r. Wittlin otrzymał również za tę powieść ważną nagrodę American Academy of Arts and Letters oraz National Institute of Arts and Letters.
Stosunkowo wcześnie, bo jeszcze w 1922 r. ukazał się pierwszy duży przekład dokonany przez Wittlina: starobabiloński epos "Gilgamesz". A już w 1914 r. pisarz rozpoczął pracę nad przekładem "Odysei". Pierwsza wersja tłumaczenia ukazała się w roku 1924. Dla Wittlina epos Homera był wiecznie młody, był opowieścią o każdym, historią dziejącą się zawsze. Pisał w przedmowie, stosując nieco patetyczny styl: "...tęsknicie w zadymionych kawiarniach, w ciasnych biurach i pracowniach, za Waszą Itaką, jak ten Odys, o którym dzisiaj będzie pieśń". Pierwsze tłumaczenie "Odysei" poeta ujął w miary zbliżone do heksametru, używając przy tym nieco archaicznych zwrotów i wyrażeń. Na tym jednak nie poprzestał. Nad tekstem pracował nadal i w 1931r. ukazało się drugie, zmienione tłumaczenie - Wittlin otrzymał za nie nagrodę polskiego PEN Clubu w 1935 r.. Wersja trzecia - stylistycznie stonowana - pojawiła się w Londynie w 1957 r..
Wittlin tłumaczył także poetów hiszpańskich - Francisco Brinesa czy Miguela Hernandeza, włoskich - Salvatore Quasimodo, angielskich - Williama Carlosa Williamsa, W. H. Audena i innych. Spośród prozaików Wittlin wybrał do przekładów wspominanego już Josepha Rotha, Hermana Hessego i jego "Wilka stepowego". Przekładał również utwory Rilkego.
Po wojnie, w 1946 r. ukazał się tom, w którym pojawiły się bardzo osobiste akcenty i wątki. Wittlin nie miał już złudzeń - wiedział, że resztę życia przyjdzie mu spędzić poza granicami Polski. Zresztą nie było już nawet na mapie tej Polski, z której wyjeżdżał w 1939 r., jej granice zostały przesunięte daleko na zachód. Tom nosi bardzo znamienny tytuł: "Mój Lwów". Wittlin wraca w nim do swojego dzieciństwa, do czasu młodości, mówi o niby błahych szczegółach, ale potrafił dzięki nim odtworzyć niezwykły koloryt i charakter tamtego świata. Ta bardzo "prywatna" książka kryje w sobie uniwersalną prawdę o przemijaniu, ale mówi zarazem o potrzebie pamięci.
Wittlin pisał powoli, z namysłem i rozwagą. Jego szkice i eseje były prawie zawsze sumą wielu doświadczeń. W 1933 r. ukazał się tom esejów zatytułowany "Etapy". Znalazły się tutaj relacje z podróży do Włoch, Francji i Jugosławii. Owe - jak sam Wittlin mówił - "reportaże literackie" są dzisiaj obrazem czasów niewyobrażalnie odległych, bije z nich jeszcze optymizm i radość życia.
W 1963 r. w Paryżu ukazał się tom zbierający cały eseistyczny dorobek Wittlina. To jedno z ważniejszych świadectw ostatniego stulecia w literaturze polskiej nosi tytuł "Orfeusz w piekle XX wieku". Ta książka jest - powiada autor - rodzajem autobiograficznego portretu. Składają się nań myśli, uwagi, spostrzeżenia uważnego i wrażliwego obserwatora.. Wittlin dostrzegał znaki kryzysu moralnego i kulturowego Europy. Zanik wartości był dla niego dowodem na duchowe zubożenie współczesnego człowieka. Z tym autor "Orfeusza..." nie chciał pogodzić się nigdy. Szukał ocalenia.
W ostatnich latach przygotował oszczędny wybór swoich wierszy zatytułowany „Poezje”, który ukazał się w Warszawie w 1978r. Oprócz „Hymnów” znalazły się w nim wiersze zbierane „po drodze” całego życia- zatytułowane „Z wierszy przygodnych”- oraz pochodzące z ostatniego okresu życia „Esencje”, zamykające tom.
Twórczość:
Hymny (1920)
Wojna pokój i dusza poety. Szkice literackie i przemówienia (1925)
Ze wspomnień byłego pacyfisty (1929)
Etapy: Italia- Francja- Jugosławia (1933)
Mój Lwów (1946)
Orfeusz w piekle XX wieku (1963)
Poezje (wyd. pośmiertne, 1978)
Doświadczenie wielkiej wojny- Józef Wittlin
Wittlin należał do generacji pisarzy, których przeżyciem pokoleniowym była I wojna światowa. Stała się ona doświadczeniem podstawowym i określającym wszystko, co nastąpiło później. Cała twórczość pisarza z niej wyrasta- zarówno Hymny, większość esejów z tomu Wojna, pokój i dusza poety, jak i Powieść o cierpliwym piechurze, Sól ziemi.(znana część pierwsza; z drugiej nad którą pracował w drugiej połowie dwudziestolecia, opublikowano fragment Zdrowa śmierć). Wittlin był jedynym pisarzem polskim w takim stopniu związanym z przeżyciem wojny. Wielu innych jak skamandryci, Broniewski czy Kaden Bandrowski, którzy również przeżyli wojnę na froncie, w euforii po odzyskaniu niepodległości szybko odeszli od tematu wojny pogrążając się w problemach codzienności. Tymczasem każdy nowy utwór Wittlina był związany z tamtą sprawą, notował także przygotowania do drugiej wojny i ostrzegał przed nią.
Hymny były dla niego niezwykle ważne. Całe życie poprawiał je i niejako przekładał na język bliższy młodszym generacjom odbiorców. Ta wielokrotna i wieloletnia praca nad ostatecznym kształtem wiersza była zresztą cechą pisarskiej osobowości Wittlina, jego dążenia do doskonałości. Pośmiertne wydanie Hymnów (1978r.) jest oczyszczone z dawnego ekspresjonistycznego i młodopolskiego stylu, skondensowane i surowe w braku ozdobności:
Jeszcze drga we mnie gorącość pożarów
Otchłannych piekieł i jeszcze mnie dławi
zmiana na
Jeszcze mam w płucach gaz i proch i pożar
Świata, co w gardle każde słowo dławi.
(Przedśpiew)
W tym opętaniu wojną był w dwudziestoleciu Wittlin samotny i wyprzedzający swój czas. Miał świadomość sformułowaną znacznie później, że nasz wiek przejdzie do historii jako wiek wojen i rewolucji. Hymny stały się „krzykiem pokolenia”, które zbyt łatwo uwierzyło, że miniona wojna światowa była zarazem ostatnią wojną. Utożsamiony z milionami żołnierzy I wojny zapisywał poeta ich doświadczenia oraz pamięć. Pamięć, która może być różna. W Polsce była to wojna o odzyskanie niepodległości i siłą rzeczy znalazła odzwierciedlenie w poezji sławiącej bohaterską walkę i heroiczną śmierć. Wielu pisarzy omijało temat codziennej mordęgi i brzydoty żołnierskiego życia oraz śmierci. Powtarzali piosenkowy szablon, tworzyli legendę opartą o wzorce romantyczne. Przykładem jest twórczość wojenna J. Kaden- Bandrowskiego. Natomiast Wittlin, który w ochotniczym polskim Legionie Wschodnim był tylko miesiąc, następnie uczestniczył w wojnie jako żołnierz armii cesarskiej(Austro-Węgierskiej), a na koniec doświadczył walk bratobójczych w Małopolsce wschodniej nie uległ potrzebie krzepienia serc. Zapisał obraz wojny odarty z rycerskiego i piosenkowego stereotypu. W eseistycznej książce Wojna, pokój i dusza poety pisał:
Żyją ludzie, którym jeszcze w uszach szumi wrzawa rzezi wszechbraterskiej[…]Nie przekazali narodowym muzeom wspomnień wielkiej wojny, bowiem sumienia swego nie można ustawić na pokaz w oszklonej gablotce, na pokaz kształcącej się młodzieży.[…]Przywołują oni uciekające w niepamięć widmo wojny, aby mu odważnie zajrzeć w ślepia i opanowawszy przerażenie wydrzeć mu jego tajemnice.
Pierwszą tajemnicą, którą Wittlin wydzierał wojnie było jej doznanie przekazane z pozycji żołnierza frontowego, który tkwił miesiącami w okopach i skazany był na umieranie od ciosów nowoczesnej broni. Wittlin odrzucił upiększające obrazy wojenne, odrzucił jej pochwałę. Sławie wojennej przeciwstawił doznanie upodlenia i zwyczajnej męki wynikającej ze zmęczenia, głodu, brudu czy zimna. W słynnym Hymnie o łyżce zupy pisał:
Ja ci chcę dać łyżkę ciepłej zupy,
Zamarznięty w obcej ziemi bracie!
Co się wlokłeś przez trzy długie zimy,
coś wędrował przez trzy skwarne lata
obszarami nieobeszłych pól - - -
i szedł i szedł
i bez końca ciągleś jeno szedł
i na mokrej grudzie głowę kładł
i w wagonach na bydlęta gnił
i spleśniałe chleby w rowach jadł
i tabakę z krowich gnojów żuł
i z cuchnących bagien - wodę pił - -
I szedł i szedł - -
A wciąż ciebie jadły rude wszy
I kąsały ołowiane kule…
W Powieści o cierpliwym piechurze, Sól ziemi przeprowadził analizę dwudziestowiecznej wojny. Pokazał jak odziera człowieka ze wszystkiego, czym żył, zabiera mu myśli, nawyki i bliskich. W oczach prostego i naiwnego Piotra Niewiadomskiego wojna przedstawiała się tak:
Armia ludzi wracających z frontu wyglądała jak armia pogaszonych latarni. I nawet wagony, które ją przenosiły[…]dźwigały na sobie piętno klęski. Były zabłocone, odrapane, śmierdzące śmiercią.[…]ujrzał wozy znaczone olbrzymimi, czerwonymi krzyżami.[…]z ich wnętrza ział ostry smród chemikalia. Piotr wiedział, że w tych wagonach jedzie zmasakrowane mięso ludzkie.
Zewnętrznemu zapisowi obrazów wojny towarzyszy opis reakcji człowieka wepchniętego w wojnę. Na przykładzie Soli ziemi pokazał Wittlin jak ubezwłasnowolniony i „skazany na żołnierstwo” jest współczesny człowiek. Udziałem tego człowieka jest nie tylko samo cierpienie fizyczne, ale i strach przed tym cierpieniem i śmiercią. Tak jak skonwencjonalizowanej sławie i chwale wojny przeciwstawiał brzydotę żołnierskiego życia, tak odwagę opiewaną przez literaturę, skontrastował z lękiem przed śmiercią i biologiczną, zwyczajną chęcią istnienia:
Panie! Ja nie chcę umrzeć!- -
Widziałem jak okropnie wyglądają trupy,
Widziałem - jak straszliwie zimne groby są.
Słyszałem jak przeciągle lamentują matki,
Kiedy swych synów w mroźny kładą grób.
Panie! Ja nie chcę umrzeć!
Co mi tam prawią o nicości życia,
Co mi tam głoszą wieczność zagrobową! - -
Wiem: bohaterstwo jeno pocieszeniem
Dla tych, co padli w służbie u nikczemnych,
Sami - szlachetni.
Ja nie chcę umrzeć!
Bom widział szkliwo ócz, co niegdyś były
Jako twe niebo - o Panie- błękitne
I siały blaski pogody na wszystkich;
A dzisiaj straszą dzieci swoje własne
Tem lodowatem, tem martwem spojrzeniem
Z trumny!
Mnie - trupa: nie chce znać ma własna matka,
Mnie - trupa: moja żona się wypiera,
[…]
Prędko - gdy stęgnę- rozkaże mnie wynieść
Za dom, gdziem kochał ją po tysiąc razy,
I dom wykadzi, by nie cuchnął mną,
I dom wykadzi, jak po czemś, co przykre,
A nie - kochane!
(Trwoga przed śmiercią)
Fragment ten podkreśla biologiczne strony życia. Podmiot utworu - rówieśnik skamandryckich, zwykłych ludzi tak jak i oni doznaje życia na wskroś biologicznie. Tylko tamci stawiani w zwyczajnych, codziennych sytuacjach doświadczali programowo radości istnienia. Bohater Wittlina „rzucony w wojnę” musi doznawać wszystkimi zmysłami przerażenia cielesnością i śmiertelnością człowieka.
Wiele utworów zbudowanych na zasadzie przeciwstawienia wojny i pokoju, eksponuje również cielesne, biologiczne doznanie czasu niewojennego. Tak jest na przykład w Grzebaniu wroga, w którym trupowi zmysłowo przeciwstawia się wizję jego dawnego życia:
Wypastowała cię matka
dobra, troskliwa -
wyhołubiła cię dziewka
kraśna, wstydliwa -
Wykołysała cię ziemia
rodna, pachnąca. - -
Latem chodziłes na pole,
sierpem rżnąc kłosy -
[…]
jabłka zrywałeś jesienią
i przednieś kopał ziemniaki. -
[...]
Nocami sypiał przy koniach,
na słomie ciepłej, zmierzwionej -
albo też szedłeś do żony
(Grzebanie wroga)
W dalszej części utworu opisowi doznań żołnierza towarzyszy myśl usiłująca dotrzeć do mechanizmów wojny. Wittlin wybrał perspektywę jednego z milionów, tego, który za miliony doznaje i w imieniu milionów mówi:
Serce mam strute - -
Oto kazali mi pogrzebać wroga,
co zginął na bitwie
pałaszem brata mojego zakłuty
Do ręki mi dali lopatę,
żelazną, z grubym styliskiem,
palcem wskazali: - To wróg! -
[…]
Raźno chwyciłem łopatę,
a nie wiem, kto był mój wróg:
Czy chłop, czy pan, czy mieszczanin,
czy podły człek, czy szlachetny;
wiem tylko jedno, że wróg,
Bo wraży kształt jego czapki
i wraże na nim guziki,
choć oczy na poły przywarte
i ręka, co ściska broń, -
- tak samo zda się bolesna,
tak samo- widno - zmęczona,
jak ręka brata mojego,
jak brata mojego wzrok.
(Grzebanie wroga)
Bohater Wittlina odkrywa, że na wojnie giną niewinni ludzie, człowiek zabija człowieka, brat brata, tylko dlatego, że ma inną czapkę. Obnaża zafałszowania wojennych ideologii. Przez ludzkie zbliżenie i refleksje przy grzebaniu ciała wroga znika granica pomiędzy „wrogami”. Nie ma wrogów, są tylko ludzie stawiani naprzeciw siebie w okopach, zmuszani do zabijania się. Wittlin- poeta demaskuje cele, idee wojny oraz militarne i ekonomiczne uzasadnienia. Pisze ze współczuciem, ale też z goryczą i ironią:
I padłeś na polu ugorem,
bo iść ci kazali wodzowie,
a wodzom kazali królowie,
a królom duma i Bóg
[…]
I wola była to Boża,
by przemysł tkacki, cukrowy,
nafta i mleko od krowy,
cały nasz wyrób krajowy
wyzwolon był już od ceł;
Więc przeto zbyłeś swej glowy,
nie twój jest zasiew ten nowy
i ziaren nie będziesz już mełł.
(Grzebanie wroga)
Oprócz liryki Wittlin poświęcił tej kwestii znaczną część swej międzywojennej publicystyki, w której usiłował dotrzeć do mechanizmów dwudziestowiecznych wojen. Odsłaniał tajemnice organizowanej przez państwa nienawiści, uzasadnianej przez ideologie. Mówił o „zmechanizowaniu”, „skoszarowaniu” człowieka, o wkręcaniu go w tryby maszyny państwowej, czynienia z człowieka automatu do zabijania wroga. W eseistycznym komentarzu do obrazów Hymnów i Soli ziemi oskarżając państwa ówczesne i ich systemy pisał:
Z wszystkich swych zdrowych obywateli płci męskiej państwo robi…wojsko, które pod groźbą śmierci… musi zabijać inne wojsko. Tak więc państwo morduje ludzi machiną z ludzi.
Oskarżeniu wojny i protestowi przeciw niej towarzyszy niezgoda na świat, w którym
te wojny są możliwe. Krytyka wojny współwystępuje z krytyką pokoju powojennego. Pisząc o „udrękach fałszywego pokoju” mówi, że nie są mniejsze od wojennych(Ze wspomnień byłego pacyfisty). Charakterystyczna i świadomie prowokacyjna jest obrona żywego, biednego, źle traktowanego żołnierza przeciwstawiana pompie uroczystości organizowanych ku czci zabitych, nieznanych żołnierzy(wiersz Żołnierz znany).
Jeden z wierszy mówił o niemym współuczestnictwie w zbrodni ludzi zniewolonych i ubezwłasnowolnionych, biernych, poddanych gazetowej edukacji:
Wszyscy bliźni w tramwaju
Toną w tych samych gazetach.
Spójrzmy na ich twarze
Wszyscy w tej chwili wyglądają
Jak urodzeni zbrodniarze.
[…]
Wszystkie dusze te same świństwa połykają,
Wszyscy się cieszą,
Że kogoś zamordowano,
Że kogoś aresztowano,
Że kogoś tam, a nie ich - jutro rano
Powieszą.
(Ludzie w tramwaju)
Wittlin należy do ekspresjonistów według których „w wojnie aspekt moralny, jako jedyny, jest silnie rozbudowany i wiąże się z ogólną ekspresjonistyczną koncepcją człowieka. Wojna jest najbardziej znienawidzoną funkcją najbardziej znienawidzonej instytucji państwa.” Z ekspresjonistami wiąże także Wittlina warsztat pisarski eksponujący z jednej strony biologiczność człowieka, a z drugiej jego duchowość. Antynomie, siła napięć między tymi sferami również wiążą się z ekspresjonistyczną koncepcją człowieka.
Jednocześnie Wittlin przerósł ekspresjonistów ze Zdroju, z którymi był związany w młodości, nie tylko skalą poetyckich i pisarskich rozwiązań, ale i kierunkiem punktów dojścia. Późniejsza jego twórczość poetycka zmierzała, wraz ze znaczną częścią poezji polskiej tego czasu, w tym zwłaszcza skamandrytami, ku klasycyzmowi. Skamandrytom bliski był także w sensie ideowym: jako liberał, pacyfista, zdecydowany przeciwnik totalitaryzmu nie związany z żadnym ugrupowaniem politycznym.
Omawiając zagadnienie cielesności bohatera Wittlina i przeciwstawienia abstrakcyjnego braterstwa i rycerskiej śmierci żywego udręczonego bólem ciała ludzkiego, należy zwrócić uwagę na drugą stronę problemu. Ten człowiek unurzany we krwi i błocie frontów I wojny nigdy nie został zredukowany tylko do „cierpiącego mięsa” czy „biologicznej substancji”. Człowiek wepchnięty przemocą machiny państwowej do katastrofy wojny światowej nie pozwala się w niej pogrążyć. On nie tylko czuje, myśli, ale szuka też wartości. Nawet zorganizowana przemoc nie uwalnia go od problemów indywidualnego wyboru(może to być tylko wybór sposobu myślenia i oceniania), lęków egzystencjalnych. Antywojenne i oskarżające Hymny są zarazem liryką filozoficzną, liryką stawiającą pytania o sens ludzkiego życia.
Wittlin jest pisarzem, który wbrew dwudziestowiecznym pragmatyzmom występuje po stronie wartości ewangelicznych: dobroci, przebaczenia, braterstwa. Tęsknota do transcendencji współwystępuje lub bywa zastępowana nieutylitarnymi wartościami duchowymi człowieka. Łączy się to z jego, w genezie ekspresjonistycznym, rozumieniem dwoistości człowieka, jego cielesności i duchowości zarazem.
Wittlin- ekspresjonista jak poeci baroku odsłania antynomie człowieczeństwa, jego odrażającą starczą cielesność, tęsknotę za wartościami, za innym kształtem istnienia. Tęsknota ta realizowana jest najdoskonalej przez kulturę. W Słowie tłumacza do czytelnika Odysei pisząc o obumieraniu religii pisał:
Dla ludzkości intelektualnej wszakże pozostała tylko jedyna droga wiodąca ku zachwytom religijnym: Sztuka.
W zamykającym ostatni tom poety sceptycznym Post scriptum do mojego życia czytamy:
Lecz Ty, o którym chcę wierzyć, że jesteś,
Poślij tam, gdzie- jeśli ją mam- będzie moja dusza,
Pocieszyciela Twego- Wolfganga Amadeusza.
Mozart jawi się jako pocieszyciel strapionych, w tym i samego Boga. Ta realizacja transcendencji w kulturze i przez kulturę jest u Wittlina niezwykła, ponieważ występuje u pisarza tak bardzo wrażliwego na cielesność, biologiczność życia człowieka. Przejawia się ona różnorodnie- przez obecność kultury i etyki chrześcijańskiej. Czyniąc bohaterem swych wierszy człowieka wmanewrowanego w rytm zorganizowanej nienawiści, pozwala mu się wyrwać z ram obłędu przez poczucie wspólnoty z inną osobą, przez odnalezienie braterstwa(wiersz Grzebanie wroga), przez tęsknotę za przyjacielem, chrześcijańską miłość:
Cztery lata trawiła wściekłość me zmysły zwierzęce!
Cztery lata potworny smutek zatruwał mi życie.
[…]
Ale piątego roku jasność znów do mnie wróciła.
[…]
A teraz jestem szczęśliwy i kwitnę jak młody sad!
[…]
Kto mnie oczyścił z grzechu, że czysty jestem jak łza?
Ten mnie oczyścił, kto miłosierdzie bez granic ma.
(Hymn pogody ducha)
Zanurzenie w kulturę jako w system wartości ratujący człowieka przed urzeczowieniem i redukcją w nowoczesnym państwie realizuje się także przez kształt poezji. Poeta tworząc antywojenne, oskarżające wiersze w latach po I wojnie światowej, sięgnął po formę hymnu, pieśni, modlitwy. Przez sam wybór formy hymnicznej nadał przeżyciu wojny wymiar sprawy największej i ostatecznej. Forma ta wiązała go z narodową tradycją „rozmów z Bogiem” realizowanych przez Mickiewicza i Kasprowicza. Z hymnami Kasprowicza łączy go też pochodzące z poetyki ekspresjonistycznej zderzenie biologiczności z wartościami duchowymi. Wittlin buduje swoje utwory na „wiecznych” motywach kultury: Biblii, Homera. Nasyca je cytatami, które stały się wyposażeniem późniejszej poezji.
Część utworów lirycznych, zwłaszcza późniejszych, zbudowana jest na zasadzie montażu poetyckiego. Prowadzi w nich Wittlin poetyckie rozmowy z wierszami i obrazami dawnych poetów, jakby na ich tekstach budując własne. Tendencja ta dawała się już zauważyć w Hymnach. Przyjmując konwencję hymnu zestawił doświadczenia dwudziestowiecznego człowieka z tradycją biblijną, wpisał te przeżycia w tradycję religijną. Poeta odwołuje się do archetypicznych zapisów Biblii, jej uniwersaliów, sytuacji Kaina, Judasza, Abrahama itd. Odwołuje się nie tylko wprost, ale też przez nawarstwienia kulturowe. Przede wszystkim przez samo podjęcie gatunku, przywołanie utrwalonego kształtu uroczystych lamentacji, modlitw, wezwań do Boga. Dzięki temu poezja Wittlina staje się niejako obrzędem, sakralizuje podmiot. W rozumieniu Wittlina(tak jak romantyków, Wyspiańskiego)poezja jest odkrywcą odczuć metafizycznych.
Z nawarstwień ściśle literackich w Hymnach odnaleźć można nawiązania do Mickiewicza i Kasprowicza. W jednym z najbardziej przejmujących liryków, w Pieśni wigilijnej o Adamie Mickiewiczu dokonuje jego apoteozy, utożsamiając tradycję Boga- stworzyciela z tradycją człowieka- twórcy, a tradycję literacką Mickiewicza z hymnami religijnymi. W późniejszych lirykach odczytać można wpływ Kochanowskiego, poetów młodości(Micińskiego, niekiedy Staffa) i przede wszystkim Norwida. Od niego uczył się ironii. Najlepiej rozumiał też norwidowskie pojęcie milczenia w sztuce. W 1942r. w małomównym liryku poświęconym zamordowanym Żydom polskim pisał:
Krew z waszej starej krwi, kość z waszej kruchej kości,
O bracia moi w gettach, ja nie ma słów dla mej wielkiej żałości.
Żydom w Polsce
Wielka tradycja religijna staje się w tych wierszach nie tylko punktem odwołania, ale i punktem dojścia, formą wypowiedzenia osobowości oraz problematyki człowieka dwudziestowiecznego.
Sól ziemi
Sól ziemi - powieść Józefa Wittlina, opublikowana w 1935 r. Utwór miał stanowić pierwszą część trylogii pt. Powieść o cierpliwym piechurze, jednak dalsze części cyklu nie zostały dokończone przez autora. Sól ziemi opowiada o losach Piotra Niewiadomskiego, analfabety i prostaczka, wcielonego do wojska w czasie I wojny światowej. Powieść zawiera akcenty pacyfistyczne i związana jest z poetyką ekspresjonizmu. W 1939 r. Sól ziemi wymieniano jako jedną z propozycji do literackiej Nagrody Nobla.
Okoliczności powstania i publikacji
Wittlin pracował nad powieścią ok. 10 lat. Ostatecznie ukazała się ona w 1935 r. (z datą wydania 1936). Planowana była jako pierwsza część trylogii Powieść o cierpliwym piechurze, której dalsze części miały nosić tytuły kolejno: Zdrowa śmierć i Dziura w niebie. Pozostałych tomów pisarz jednak nigdy nie dokończył (co, według relacji Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, było powodem artystycznej goryczy, towarzyszącej Wittlinowi pod koniec życia). Część z gotowych fragmentów tomu drugiego zaginęła w 1940 r., podczas nieudanej próby ucieczki pisarza z Francji do Wielkiej Brytanii. Fragment Zdrowej śmierci ukazał się jedynie w "Kulturze" paryskiej w 1972 r.
Czas akcji
Akcja powieści rozpoczyna się ok. godziny 5.20 28 lipca 1914 r. i kończy w poranek 25 sierpnia 1914.
Symbolika tytułu
Sól ma zdolność przechowywania tego, co wartościowe, pożywne, natomiast eliminuje to, co bezwartościowe i co jest przyczyną zepsucia.
Zarys fabuły
Prolog
Prolog rozpoczyna się od opisu momentu wybuchu I wojny światowej. Franciszek Józef I spotyka się ze swoimi ministrami. Rozmawiają o zamachu w Sarajewie i niezadowalającej reakcji rządu serbskiego. Namawiany przez ministrów cesarz niechętnie podpisuje wypowiedzenie wojny.
Prolog zawiera również opis reakcji obywateli na wybuch wojny, a także wyjazdu żołnierzy na front.
Powieść:
Główny bohater: Piotr Niewiadomski, pracownik kolei - pracuje jako tragarz na stacji Topory-Czernielica. Kiedy wybucha wojna, zostaje jednak awansowany - ma zastąpić dróżnika Banasika, który został powołany do wojska. Awans cieszy go szczególnie ze względu na możliwość noszenia czapki kolejowej z cesarskim orłem. Jego bracia: prości ludzie, ciężką pracą zarabiają na własne utrzymanie.
Czas akcji: panowanie Franciszka Józefa, będącego cesarzem Austrii i królem Węgier. Wojna z Moskalami.
Miejsce akcji: Topory - Czernielica.
Krótki opis życia Piotra, jego związku z Magdą, której nie kocha. Próba naszkicowania genealogii Piotra: matka- Hucułka, ojciec - Polak. Z licznego rodzeństwa nie zachowuje się wiele dzieci. Najukochańszym stworzeniem Piotra jest jego pies - Bas.
Piotr zostaje wezwany na komisję poborową w Śniatynie. Tam, pomimo problemów z sercem, zostaje uznany za zdolnego do służby i wcielony do piechoty. Pobór wygląda jak sąd ostateczny, rekruci stoją nago i są oceniani przez komisję. Decydująca jest tu tężyzna fizyczna, zatracona zostaje cała indywidualność człowieka, jego osobowość.
Piotr zostaje wcielony do armii, składa przysięgę, zostaje wysłany na front. Przed wyjazdem spędza jeszcze noc ze swoją kochanką Magdą. W tej scenie pokazany zostaje dziwny charakter Piotra i jego wstydliwość.
W dzień wyjazdu garnizonu (21 sierpnia) Huculi dowiadują się o śmierci papieża Piusa X, która miała miejsce nocą. Po południu są świadkami zaćmienia słońca. Odczytują to jako oznaki końca świata.
Trzy podstawowe rozkosze, które chronić mają mężczyznę od piekła wojny i rozpaczy, to kobieta, wódka i religia.
Opis wojskowych zwyczajów. Racje żywnościowe: 700 gramów chleba oraz 300 gramów mięsa na dobę dla każdego żołnierza. Kary, np. za zgubienie łuski od naboju - grozi jeden dzień karniaka. Szpangi - skuwanie prawej ręki z lewą nogą lub odwrotnie i pozostawianie żołnierza w takiej pozycji nawet na kilka godzin. Skutek: spuchnięcie wątroby.
Na Węgry Niewiadomski wraz z innymi rekrutami dociera pociągiem. Na miejscu panuje nastrój klęski, wynikający z informacji o niepowodzeniach na froncie.
Opis Bachmatiuka- sztabsfeldfebel (sierżant sztabowy), zajmuje się przygotowaniem rekrutów do wcielenia do armii, fanatycznie przestrzegający regulaminu i bezwzględnie oddany idei subordynacji wojskowej. Całe życie zajmuje się szkoleniem żołnierzy, natomiast sam nigdy nie walczył na froncie. Farbuje codziennie wąsy na czarno, jakby bał się oznak starości. Postrach całego wojska, człowiek niezwykle surowy.
Różne rodzaje śmierci żołnierza: a) śmierć naturalna wskutek przebytej choroby, b) nagła śmierć, pomimo oznak zdrowia, c) śmierć nienaturalna, która następuje bez niczyjej winy, d) śmierć samobójcza, e) na skutek nieszczęśliwego wypadku, f) śmierć poniesiona na skutek działalności innego człowieka. Zdrowa śmierć to wedle Bachmatiuka śmierć żołnierza na froncie.
Opis życia żołnierskiego - ciągła musztra i informacje o potencjalnym końcu wojny.
Nienawiść Bachmatiuka do każdego żołnierza z osobna.
Opis jego agresji, brutalnego zachowania wobec podwładnych: kiedy brakuje wody do schładzania karabinów Bachmatiuk rozkazuje jednemu z żołnierzy lać na nie. Gdy żołnierz odmawia, Bachmatiuk nakazuje Piotrkowi rozpiąć mu spodnie. Żołnierz odpycha Piotrka, a tedy do akcji przystępuje sam Bachmatiuk. Skazuje żołnierza na karne ćwiczenia i maltretuje do tego stopnia, że ten umiera w szpitalu.
Opis innych zwyczajów wojskowych.
Trzeciego dnia pobytu na Węgrzech Piotr Niewiadomski składa przysięgę wojskową.
Recepcja utworu
W Polsce
Powieść cieszyła się dużym uznaniem krytyki. W 1936 roku zdobyła nagrodę "Wiadomości Literackich". Jury doceniło utwór m.in. za pasję i rozwagę w warstwie stylistycznej, sposób ukazania wojny jako mechanizmu pozaludzkiego, troskę i autorskie poczucie odpowiedzialności. W 1938 Wittlin otrzymał nagrodę Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury. Książka cieszyła się również w dwudziestoleciu międzywojennym dużą popularnością wśród czytelników - w 1936 została wznowiona dwukrotnie, a jej czwarte wydanie ukazało się w 1938 roku.
W okresie powojennym powieść nie była szeroko znana w Polsce z przyczyn politycznych - Wittlin przebywał na emigracji, był współpracownikiem Radia Wolna Europa, podpisał także skierowany do pisarzy emigracyjnych apel o niepublikowanie w Polsce. Artykuły o książce pojawiły się jedynie w okresie odwilży w 1956 roku. Aktualność powieści podkreślał wtedy w "Życiu Literackim" Włodzimierz Maciąg, natomiast "Tygodnik Powszechny" opublikował serię artykułów o Wittlinie. Pierwsze powojenne polskie wydanie Soli ziemi ukazało się dopiero w 1981 roku, nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego. Powieść jest w Polsce znana słabiej niż za granicą.
Na świecie
Książka szybko zdobyła uznanie międzynarodowe. W 1936 roku na łamach "Pariser Tageszeitung" Alfred Döblin porównywał ją z twórczością Jaroslava Haška. Pierwsze przekłady (na niemiecki, duński, czeski i rosyjski) ukazały się w 1937, a kolejne (na angielski, francuski, włoski, szwedzki i węgierski) - w 1939. W tym samym roku w prasie angielskiej i francuskiej ukazały się pochlebne recenzje Soli ziemi, rozważano także nagrodzenie jej literacką Nagrodą Nobla. O powieści wypowiadali się także pozytywnie Tomasz Mann i Gabriel Marcel[1]. W okresie wojny pojawiły się tłumaczenia na chorwacki i i hebrajski, a w 1945 - na hiszpański. W 1943 Wittlin otrzymał za Sól ziemi nagrodę Amerykańskiej Akademii Sztuki i Literatury oraz Narodowego Instytutu Sztuki i Literatury w Nowym Jorku (co związane było z opublikowanym w 1941 drugim amerykańskim wydaniem powieści). Dużym sukcesem cieszyło się również drugie tłumaczenie niemieckie, wydane w 1969 roku
Bibliografia:
I. Maciejewska, Doświadczenie wielkiej wojny- Józef Wittlin [w:] Poeci dwudziestolecia międzywojennego. Sylwetki
W. Kaliszewski, „Józef Wittlin”
internet
Proces brzeski - polityczny proces sądowy przywódców Centrolewu, przeprowadzony w dniach 26.10.1931-13.01.1932 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Narastająca sytuacja konfrontacji pomiędzy sanacją, a ugrupowaniami opozycyjnymi doprowadziła do aresztowania kilkunastu byłych posłów, którym po rozwiązaniu Sejmu w dniu 30 sierpnia 1930 r. wygasł immunitet poselski. Akcję przeprowadzono na wyraźne polecenie Józefa Piłsudskiego. Aresztowań dokonano nocą z 9/10 września 1930 r., w wielu przypadkach w sposób brutalny. Sprawę od samego początku żywo komentowała prasa opozycyjna (m. in.: "Robotnik"). Aresztowanych osadzono w Brześciu nad Bugiem, w specjalnie przygotowanym więzieniu wojskowym w twierdzy brzeskiej, którego komendantem został płk Wacław Kostek-Biernacki. Wobec więźniów zastosowano ścisłe przepisy wojskowego regulaminu więziennego. Osadzonych traktowano brutalnie. Pozorowano egzekucje, bito i szykanowano. Nie pozwolono na żaden kontakt z obrońcami i członkami rodzin. Prokurator zarzucał oskarżonym, że w okresie od 1928 r. do 9 września 1930 r. "po wzajemnem porozumiewaniu się i działając świadomie, wspólnie przygotowywali zamach, którego celem było usunięcie przemocą członków sprawującego w Polsce władzę rządu i zastąpieniu ich przez inne osoby, wszakże bez zmiany zasadniczego ustroju państwowego". Zamierzonego zamachu jednak nie dokonali z powodu udaremnienia ich akcji przez władzę. Zostali skazani na karę pozbawienia wolności i karę grzywmy. Norbert Barlicki, Adam Ciołkosz, Stanisław Dubois, Mieczysław Mastek i Józef Putek podporządkowali się orzeczeniu sądu i zgłosili się do odbycia kary. Pozostali - Wincenty Witos, Adam Pragier, Władysław Kiernik, Kazimierz Bagiński i Herman Lieberman udali się na emigrację. Skazani odbywający karę zostali przedterminowo uwolnieni. Adam Pragier powrócił do Polski i poddał się zasądzonej karze, którą odbył w latach 1935-1936. Wincenty Witos, Kazimierz Bagiński i Władysław Kiernik powrócili z Czechosłowacji do Polski po 15 marca 1939 - utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw przez III Rzeszę i zajęciu przez Wehrmacht Pragi. Na mocy dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Władysława Raczkiewicza z dnia 31 października 1939 r. wszystkich skazanych w procesach brzeskich objęła amnestia.
10