Damian Capenko, Chawa Rubin, Karl Krug, Aleksandra Świętochowskiego, w BN Nowele i opowiadania.
PRZEDEMOWA:
Pojawia się przed zbiorem nowel, na samym początku książki. Opatrzona tytułem „O życie”, jaki nosił pierwszy tom nowel Świętochowskiego wydany w 1879 r. Obrazowo przedstawiona plaga szarańczy i ludzkie zachowania wywołane jej pojawieniem się. Człowiek może odczuwać ból po spustoszeniu jakie wywołuje szarańcza lub ulgę, wręcz radość, kiedy szarańcza wyginie. Podobnie jak szarańczę ludzie traktują innych, którzy uznawani są przez ogół społeczeństwa za obcych, mniej prawowitych obywateli. O ile ta walka na wyższych szczeblach społecznych staje się pobudką do walki w imię najwyższych i ogólnych potrzeb ludzkich, o tyle przy biedzie zmienia się w najniższe żądze ślepych instynktów.
DAMIAN CAPENKO
Był gefrejterem (najniższy stopień podoficerski, kapral) w straży przygranicznej, pochodzący z terenów dzisiejszej Ukrainy. Już sam wygląd zdradzał, że mężczyzna nie jest Polakiem. Kolejnym tropem był śpiewny akcent. Wychowywany był przy dworze Polaka Łuby na Podolu, gdzie jego ojciec był pasiecznikiem. Pracował w Przesmyku i stąd mógł dobrze nauczyć się języka polskiego. Mówił poprawnie, jedynie akcent go zdradzał. Podobno nawet napisał wiersz dla panny ekonomówny, do której uderzał w konkury. Wszystkim podanym o postaci informacjom przeczył niejaki Edward Tabor, handlarz zbożem i jak powiadano herszt przemytników w Przesmyku. Sam był tzw. przechrztą i dobrze nie znał żadnego języka. W czym postacie sobie wzajemnie przeszkadzały? W zdobywaniu łask ekonomówny (panny Hortensji Motylińskiej). Panna była tłusta, co niesamowitą było zaletą. Tabora na myśl o jej ciele aż ciarki przechodziły. Zaszedł do panny i wręczył jej sztukę perkaliku. Panna krygując się udanie, przyjęła go. Wtedy do pokoju wkroczył Damian Capenko. Zapłacił za ów perkal i przegonił Tabora.
Tabor następnie spotkał się z Postułką, najlepszym z przemytników. Rozmawiają o płótnie ukrytym we wsi i o wynajęciu sadu wraz z domem przez Tabora od Broga,gdzie mógłby swobodnie kwitnąć przemytniczy interes. Jedyną przeszkodą jest Damian, ale nie długo ma już skończyć służbę w straży. Capenko widział te dwie postacie i kazał dobrze pilnować granicy w nocy, sam natomiast udał się do wybranki serca. Razem pisali list do rodziców Damiana. Damian chciał grzecznie powiadomić rodziców i poprosić o błogosławieństwo jego związku z Hortensją. Pannica jest obcesowa, uważa za wielką łaskę dla syna bartnika, że rozmawiają o związku. Ponadto uważa, że proszenie jej nie wypada, lepiej po prostu powiedzieć itp. To obrazek dość zabawny, panna Hortensja obraża się, że napisał, iż jest tłuściutka, a mająteczek ma już chudziutki. Wypomina mu, że Tabor umie ładnie się do niej zwracać itd. Damian wielokrotnie kreśli i poprawia list. Tabor zagląda przez okno i widzi parę. Jest to dla niego pomyślna sytuacja na przemyt, najgorszy wróg znajduje się bowiem u dziewczyny.
Nagle na dworze rozległ się strzał. Damian wybiega. Okazało się, że zastrzelony to syn Postułki. Tabor natomiast uciekł. Damian poprzysięga, że go złapie. Wrócił pod okna ukochanej ale ona już spała: jak należało kochance zdrowej i trochę przytłustej. Capenko dostał list od matki, z którego dowiaduje się, że zmarł ojciec. Damian natychmiast odpisuje matce, żeby się pakowała i przyjeżdżała do nich na nowe gospodarstwo. Ma nadzieję, że ukochana nie będzie miała mu za złe, że sam odpisał. Następnie udaje się do Broga, przekonywać go, aby sprzedał mu ów ogród. On tam będzie wił sobie gniazdko. Bróg nie chce mu odsprzedać, radzi, by wracał do swoich na Ukrainę. A i co do przyszłej żony Damiana ma pewne obiekcje.
Damian idzie do Hortensji, a tymczasem od niej wychodzi Tabor, co Capence jest tym bardziej nie w smak, że nikogo oprócz Hortensji i Tabora nie było w domu… Hortensja jest dla niego niemiła. Damian informuje, że zmarł jego ojciec. Na chwilę osadza to pannę, ale gdy wspomina, że spadł z barci, od razu odzyskuje fason: Młody może kitkę odwalić, stary musi. Słowa te uraziły Capenkę i mówi, że jedzie do matki. Hortensja przeraziła się, iż może stracić konkurenta, a i Tabor wydał jej się w tym momencie mniej atrakcyjny. Ułagodziła mężczyznę. Razem piszą list do matki, żeby przyjechała i przywiozła arbuzy dla Hortensji. Gdy Damian wychodzi, panna przegląda się w nowych koralach od Tabora (a to spryciula).
Bróg wydzierżawił Capence ogród i dom. Mężczyzna już skończył służbę graniczną, całe dnie spędza na poprawianiu domu, wyposażaniu go w sprzęty, a gospodarstwo w zwierzęta- wszystko z myślą o ukochanej. Kiedy on mówi o ślubie, Hortensja się wymiguje, że najpierw w domu musi być lustro itp. Bróg proponuje Capence handel zbożem.
Ludzie rozmawiają, że obcy chce się u nich osiedlić, głównie nie odpowiada to Taborowi. Tabor mówi Postułkowi, że to Capenko zabił jego syna (choć to oczywiste kłamstwo). Wieczorem otrzymał kartkę, że Hortensja zgadza się dać na zapowiedzi. Był szczęśliwy. Usłyszał nagle tętent koni, ruch na granicy i wyjrzał przyzwyczajony do tego, wtedy padł strzał i Capenko zginął. Kiedy matka jechała z arbuzami, Capenkę wieziono na cmentarz. Na pogrzeb przybył także Tabor, ażeby pocieszać pannę Hortensję. Nowelę kończą słowa: Biedny Capenko, ja ci to, żeś chciał być moim bratem i na naszej ziemi pracować- przebaczam.
CHAWA RUBIN
Tytułowa postać to żydówka. Mąż jej Symcha odziedziczył po ojcu rozpadający się dom i jest z całego majątki niesamowicie dumny. Czas spędza na modłach i przed domem, gdyż jest zbyt leniwy, żeby cokolwiek robić. Chawa musi sama wyżywić rodzinę (siebie, męża i czwórkę dzieci). Widać, że kiedyś była piękna kobietą, ale teraz ciężki życie odcisnęło piętno na jej urodzie. Chawa jest handlarką, cały jej kapitał to 3 ruble, które pożyczyła od wdowy po ogrodniku książąt Czartoryskich. To był cały jej kapitał, który bała się stracić, gdyż wtedy przyszłoby rodzinie umrzeć z głodu.
Chawa odważyła się na pewien krok. Mianowicie kupiła świeżo złowione jesiotry od rybaków. Spodziewała się na tym zysku. Jednakże musiała wydać na nie całe swoje 3 ruble. Potem obawiała się, że ich nie odzyska. I takie stany towarzyszyły jej na przemian przez cały dzień. W miasteczku sprzedała jednego jesiotra za 3 ruble. Później już jej się nie udało, więc podjęła się ryzykownej wyprawy do Puław, być może tutaj uda jej się sprzedać. Była głodna i słaba, a droga daleka. Udało jej się zabrać kawałek drogi z Frankiem- roznosicielem listów. Franek narzekał na miasteczko, gdzie za doniesienie listu dają mu produkty żywnościowe. Co innego Puławy, tu za list dostaje się rubla. Chawa myśli, że roznoszenie listów, to przecież bardzo dobra praca. Podróż kosztowała ją złotówkę. W Puławach udało jej się sprzedać jesiotra za 5 rubli. Takiego zarobku jak do tej pory nie miała.
Przed drogą powrotną zjadła coś w karczmie. A tam rozmawiał ów Franek i upijał się z kolegami. Mówił, że nieraz podbierał pieniądze z listów. Chawa ruszyła piechotą, wyminął ją pijany Franek i jeszcze uderzył batem po plecach. Chawa w drodze powrotnej zobaczyła wywróconą bryczkę franka i jego samego śpiącego w rowie.
Chawa wróciła do domu zadowolona. Mogła ugotować kolację i nakarmić dzieci, męża i siebie. O zarobku nic mu nie powiedziała, gdyż pewnie chciałby kupić sobie nowy szlafrok. Mąż wyrzuca jej, że sobie spacerowała, a nie pracowała. Po kolacji Chawa idzie do pana Chrząstkiewicza, ma nadzieję sprzedać tam jesiotra. Chrząstkiewicz jest przełożonym Franka. Chawa widzi jak Franek zostaje wyrzucony z pracy, a Chrzastkiewicz prosi ją, by zaniosła list do niejakiego Kopfa z Uciąża. Chawa idzie chętnie. Mężczyzna docenia jej urodę, daje jej produkty żywnościowe i chce, żeby to ona przynosiła mu listy. Chawa ma znów z czego zrobić porządną kolację.
W ren sposób Chawa stała się roznosicielką listów. Bardzo chwaliła sobie pracę. Nie zawieszała mimo to handlu i wiodło jej się coraz lepiej. Jeszcze ni była w Puławach z listem, ale jedzenie w zamian za dostarczenie listu też było dla niej bardzo ważne. Franek został przyjęty na służbę do burmistrza. Był z z tego dumny, a żydówce życzył jak najgorzej. Myślał, że to ona doniosła o jego pijaństwie i kradzieżach, żeby zabrać mu posadę. Kiedy ukradł srebrne łyżki u burmistrza, został wyrzucony. Spił się wtedy w Karczmie. Chawa dostała natomiast wreszcie list do Puław. Widziała, że Franek poszedł tam przed nią. Ubrała się ładnie, lepiej też wyglądała, radowało ją, że ma sakiewkę z zarobionymi pieniędzmi na szyi. Franek ją zaatakował chcąc odebrać list. Kobieta broniła się, ale niewiele to pomogło. Franek chciał tylko dać jej solidną nauczkę, niestety przesadził z biciem kobiety, a na dodatek ukradł jej sakiewkę i zostawił pobitą na drodze. Przejeżdżali jacyś ludzie i zawieźli nieprzytomną Chawę do domu. Ponieważ nie było pieniędzy na lekarstwa, kobieta zmarła i nikt nie dowiedział się, kto ją pobił. Nowelę kończą słowa: Biedna Chawo, ja ci to, żeś w moim kraju pracować i jego chlebem dzieci swoje żywić chciała- przebaczam.
KARL KRUG
Imię tytułowej postaci- mularza o polskich korzeniach i nazwisku brzmiącym Karol Kruk, a po zniemczeniu Karl Krug (dzban). Nie bardzo pamiętał już język polski, a i żonę wziął sobie Niemkę. Nie zarabiał zbyt wiele, ale oszczędzał każdy grosz dla żony i dzieci. Żona jego miała charakterek, niejednokrotnie krzyczała na niego. Karl miał przyjaciela Franza Klotza (dawniej Franciszek Kłos), który pracował na kolei. To on zwykle wyszukiwał Karlowi pracę gdzieś pozamiejscowością, dlatego że miał romans z jego żoną, o którym Karl chyba wie. Zawsze jednak mówi, że przyjaciel opiekuje się jego domem i rodziną i żoną, jak gdyby był nim. Największym przerażeniem napawa Karla możliwość braku pracy.
Pewnej wiosny nikt nie zgłosił się po mularza. Poprawił zatem mostek w miejscowości i prosił Franza o znalezienie pracy. Udało się, Karl i grupa Niemców jedzie do Warszawy budować domy. Karl zostaje jakby ich przewodnikiem, gdyż zna język- niestety w stopniu niedostatecznym, co okazuje się później. Karl czuje jakby jechał do ojczyzny, do braci. Ale pracujący tam Polacy traktują go i pozostałych Niemców źle. Uważają, że niemieccy majstrowie odbierają im chleb. Wśród nich najbardziej „ciętym” na Niemców jest Rafał Czapla. Zawsze czyni tak, żeby dla gromady wyszło dobrze, dlatego jest lubiany przez współpracowników. To on jest prowodyrem żartów z Niemców. Wskazuje im drogie piwo i drogą restaurację. Cały czas naśmiewa się z nich. Wspomina jak jednego z wcześniej-pracujących z nimi Niemców uderzył cegłą.
Karl ma dobre myśli, chciałby się osiedlić, bo tu jest praca. Pożycza nawet Czapli 3 czy 4 ruble, które Czapla przepija. Na kilkakrotne upominania o pieniądze Czapla nie reaguje, a w końcu nawet uderza Karla. Pozostali Niemcy idą mu na ratunek. Osoba zatrudniająca ich obiecuje osądzenie Czapli za dług i oczywiście oddanie przez niego pieniędzy. Karl dowiaduje się, że żona jest w ciąży. Pracował na wysokości, murował tam. Zszedł na przerwę obiadową, a Czapla poruszał coś przy jego stanowisku. Po obiedzie, kiedy tylko Karl wszedł murować- spadł i zabił się. Przed śmiercią prosił o oddanie pieniędzy żonie. Jedynym, który nie zszedł zobaczyć wypadku, był Czapla. Jego koledzy domyślili się, że to stoi za tym wypadkiem. I znów nowelę kończą słowa: Biedny Krugu- pomyślałem sobie- ja ci to, żeś chciał u nas pracować i moim być bratem- przebaczam…
3