Manipulacja w sektach, manipulacja w mediach ? podobieństwo metod
Spis treści:
Streszczenie
Manipulacja dzisiaj
Reguła wzajemności
Wróg i strach
Oddziaływanie na emocje
Inscenizacja
Powtarzalność
Analiza rynku
Miejsce manipulacji
STRESZCZENIE
Manipulacja, rozumiana jako celowe i skryte działanie, przez które narzuca się jednostce lub grupie fałszywy obraz pewnej rzeczywistości jest powszechnym, stałym i niezbędnym elementem rzeczywistości społeczno kulturowej mieszkańców ?cywilizowanego" świata. Decyduje o tym ?umasowienie" tych społeczności przekształconych w Rynek Konsumentów towarów. Towarów w sensie dosłownym, materialnym, jak też ?towarów" politycznych, etycznych itp. Manipulacja jest koniecznym elementem napędzającym ten mechanizm.
Współczesne metody manipulacji to efekt naukowych badań na gruncie nauk społecznych. Głównym obszarem manipulacji jest polityka i handel. Manipulacja w sektach to tylko szczególne wykorzystanie ogólnych zasad. Tak w sektach jak i w mediach, napotykamy działania zdradzające posługiwanie się m.in. zasadą sprowokowanej wzajemności (uliczne zbiórki pieniędzy, pozyskiwanie elektoratu), stymulowaniem strachu i zagrożenia jako czynników integrujących (lęk przed odejściem z grupy, obawa przed obcymi), pobudzeniem emocjonalnym (żerowanie na współczuciu, mieszanie ocen argumentów racjonalnych z uczuciowymi), inscenizowaniem wydarzeń (budowanie fikcyjnego autorytetu, dziennikarskie oszustwo), powtarzaniem przekazu (kasety autoedukacyjne, reklamy).
Każda manipulacja, czy to w sekcie czy w mediach, musi być poprzedzona ?analizą rynku" ? precyzyjnym określeniem cech odbiorcy pod kątem największej skuteczności przekazu.
Najlepszym sposobem obrony przed manipulacją jest ujawnienie jej istnienia i wyjaśnienie mechanizmu działania. Nie zmienia to faktu, że rozmiar stosowania metod niejawnego oddziaływania zmusza do pytania o zależność między manipulacją a polityką, ekonomią i komunikacją we współczesnych wysoko rozwiniętych społecznościach.
MANIPULACJA DZISIAJ
Słowo manipulacja pochodzi od łacińskiego manus pellere co oznacza trzymać dłoń w czyjejś dłoni, mieć kogoś w ręce. Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Adam Lepa, autor książki ?Świat manipulacji", definiuje manipulację jako ?celowe i skryte działanie, przez które narzuca się jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości"1 . Nie na darmo więc Autor traktuje nie o manipulacji jako takiej, lecz maluje obraz całego "kosmosu" manipulacji pisząc, że (...) wbrew utrwalonym pozorom i utartym stereotypom istnieje już dziś cały ?świat" manipulacji, wykraczający daleko poza granice funkcjonujących mediów i przenikający głęboko w stosunki międzyludzkie. Manipulacja już dawno przestała być wyłącznym atrybutem propagandy prowadzonej za pośrednictwem mass mediów. Dziś jej wyraźne symptomy można dostrzec w różnych formach interakcji (kręgi rodzinne, sąsiedzkie, koleżeńskie, pracownicze itp.). Są one widoczne niemal na wszystkich polach aktywności człowieka np. w handlu, administracji, prawodawstwie, a nawet w badaniach naukowych i w wychowaniu. Ten fakt całkowicie uzasadnia użycie w stosunku do zjawiska manipulacji słowa ?świat"2 .
Manipulacja, niewątpliwie, towarzyszyła człowiekowi od samego początku. Paradoksalnie, sam akt komunikacji czyli wymiany informacji, nosi znamiona przypominające manipulację. Sterylnie czystą informację, stwierdzającą tylko pozbawioną wszelkiego komentarza prawdę, też można by potraktować jako manipulację; informacja zawiera tylko wycinek prawdy i tym samym nie uwzględnia wszystkich relacji z innymi, nie mniej prawdziwymi, informacjami. To oczywiście błędna ocena, gdyż podany przykład nie spełnia podstawowego kryterium manipulacji jakim jest celowość i skrytość działania. Zwracając uwagę na aspekty celowości i skrytości oraz intencji ? wprowadzenia w błąd, unikniemy bardzo częstej pomyłki traktowania rodzicielskiego wychowania, szkolnej edukacji lub kapłańskiego nauczania jako przejawów manipulacji.
Dlaczego manipulacja jest tak częsta, że niemal powszechna? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zadać inne: czemu dzisiaj służy manipulacja? Jaką pełni funkcję? W moim przekonaniu manipulacja jest charakterystyczna przede wszystkim dla społeczeństw tzw. krajów cywilizowanych. Zbiorowości te, wskutek standaryzacji i pod wpływem środków przekazu, stały się społecznościami masowymi i właśnie masowość decyduje o potrzebie, a właściwie niezbędności, technik manipulacyjnych. Laicyzacja państwa i destrukcja narodu jako dziejowych podmiotów, radykalnie zmieniły postrzeganie roli ludzkich zbiorowości. Społeczeństwo stało się podmiotem i zarazem przedmiotem, przyczyną i skutkiem, celem i środkiem ? stało się Rynkiem Konsumentów. Towarami na tej giełdzie są:
poglądy polityczne;
postawy etyczne;
przedmioty użytkowe.
Warunkiem istnienia takiego rynku jest ciągły przepływ towarów ? kupowanie i sprzedawanie. Trzeba więc zestandaryzowanych konsumentów nakłonić do udziału w nieustającym:
festiwalu ludowych delegatów ? radnych, posłów, senatorów i prezydentów;
targowisku coraz to nowych sposobów na życie;
wirującym kręgu kupowania, zużywania i wyrzucania.
Do nakłaniania służą socjotechniczne narzędzia, powstałe w oparciu o najnowsze zdobycze psychologii eksperymentalnej. Jednym z nich jest manipulacja.
Z praktycznym i bardzo skutecznym zastosowaniem psycho i socjotechnik Zachód zetknął się w trakcie wojny koreańskiej, kiedy na skutek zmiennych kolei wojennej fortuny do chińskich obozów jenieckich trafili amerykańscy żołnierze. Kilka lat wcześniej w trakcie II wojny światowej, spora liczba Amerykanów znalazła się w niewoli japońskiej i niemieckiej. W większości przypadków uwięzieni zachowali godność i odporność na wrogą agitację. Teraz jednak amerykańskie dowództwo stanęło przed licznymi przypadkami kolaboracji jeńców. Wyrażało się to między innymi antyamerykańskimi i ?antyimperialistycznymi" wypowiedziami na falach propagandowych rozgłośni nadających programy dla alianckich żołnierzy. Sądzono, że Chińczycy wymusili to torturami i groźbą śmierci. Kiedy jednak po zawarciu rozejmu w Panmundżonie jeńcy zaczęli wracać, ku zdumieniu Amerykanów wielu z nich okazało się być zdeklarowanymi komunistami. Dobrowolnie głosili chwałę Chin, ?radzieckiej ojczyzny proletariatu" i wszystkich państw miłujących pokój, nienawidzili za to amerykańskich ?podżegaczy wojennych" i ?kapitalistycznych wyzyskiwaczy".
Zjawiskiem zainteresowali się psychologowie i socjologowie. Wtedy pojawiło się pojęcie ?prania mózgu" na określenie procesu głębokiej zmiany świadomości. Problem nie umknął uwadze służb specjalnych. Zdano sobie sprawę, że dzięki podobnym metodom obróbki wrogie mocarstwa mogą zbudować w Stanach Zjednoczonych siatki szpiegowskie rekrutujące się z rdzennych Amerykanów. Zainteresowano się oczywiście, wykorzystaniem manipulacji dla własnych celów.
W dobie ?równowagi strachu" opartej na broni atomowej i wodorowej mocarstwa unikały bezpośrednich starć z jednym wyjątkiem ? wojną propagandową. Szukano poligonów dla nowych broni wojny psychologicznej. Jednym z nich stały się sekty, małe izolowane grupy, świetnie nadające się do eksperymentów. Rozwijający się równolegle Rynek Konsumentów, także potrzebował coraz skuteczniejszych narzędzi. Sprzedawcy polityków, światopoglądów, samochodów i lodówek prześcigali się w łowieniu nabywców. Zwykłą koleją rzeczy oręż przenikał między sferami: wojna psychologiczna posługiwała się metodami rynkowymi, a Rynek przejął niektóre narzędzia wojenne. Manipulacja upowszechniła się tak, jak domowe zestawy majsterkowiczów Zrób to Sam.
Potwierdza to przykład amerykańskich psychologów, którzy stanęli przed problemem ludzi poddanych ?kontroli umysłu" w tzw. nowych ruchach religijnych. W ramach terapii dawano pacjentom do przeczytania, opisy ?prania mózgu" w chińskich obozach jenieckich. Ofiary bez problemu rozpoznawały psychotechniki, jakimi posłużono się wobec nich. Metody stosowane przez sekty nie są oryginalnymi wytworami umysłów charyzmatycznych liderów i egzotycznie odzianych guru. Choć część z nich dochodzi do tej wiedzy intuicyjnie, posługują się technikami wcześniej naukowo opracowanymi i eksperymentalnie sprawdzonymi. Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
REGUŁA WZAJEMNOŚCI
Przed laty pewien amerykański naukowiec przeprowadził proste doświadczenie ? do grupy zupełnie nie znanych osób wysłał, opatrzone adresem zwrotnym, kartki z życzeniami Bożonarodzeniowymi. Reakcja przeszła najśmielsze oczekiwania. Mnóstwo, zupełnie nie znających go, ludzi odwzajemniło się świątecznymi powinszowaniami. Nieliczni tylko zadali sobie trud wyjaśnienia dlaczego nie znany człowiek przysłał im pocztówkę3.
Przedstawiony przykład to jedna z najważniejszych reguł społecznych ? reguła wzajemności. Zasada ta wymaga, abyśmy zawsze starali się odwdzięczyć osobie, która wyświadczyła nam dobro. Zastosowanie tej reguły w działalności charytatywnej przedstawia prof. Robert Cialdini w książce Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, gdzie pisze: (...) zanim jakiś członek sekty zwrócił się do przechodnia o datek, inny członek sekty ?bezinteresownie" go obdarowywał ? zwykle książką Bhagvad Gita, miesięcznikiem stowarzyszenia wyznawców Kriszny, czy wreszcie, w najbardziej ekonomicznej wersji ? kwiatem. Bogu ducha winien przechodzień, któremu znienacka przypięto do ubrania czy wciśnięto do ręki kwiat, w żadnym wypadku nie mógł go oddać z powrotem. ?Nie, nie. Proszę go zatrzymać ? to nasz prezent dla pana" ? kategorycznie stwierdzał członek sekty. Dopiero wtedy, kiedy sprawa przyjęcia ?prezentu" była już załatwiona, a przechodzień na dobre siedział w pułapce zobowiązania, następowała prośba o datek na rzecz sekty. Ta taktyka ?z dobroczyńcy ? żebrak", stosowana w szczególności na lotniskach, okazała się niesłychanym hitem Stowarzyszenia Hare Kriszna, przynosząc mu ogromne sumy pieniędzy 4.
Reguła wzajemności nie jest zastrzeżona w urzędzie patentowym. Nagminnie wykorzystują ją politycy zbierający podpisy na listach poparcia lub głosy podczas wyborów. Darmowe długopisy, zapalniczki, czapeczki, podkoszulki, przysłowiowe piwo i kiełbaski to nieodłączny element demokratycznej procedury przedelekcyjnej.
Handel nie pozostaje w tyle. W każdym większym supermarkecie można natknąć się na młode dziewczyny ofiarujące coś za darmo ? głównie, niestety, cukierki, kawę lub płyn do mycia naczyń. Oryginalnością wykazał się jeden z otwartych funduszy emerytalnych. 8 marca tego roku, pod pretekstem obchodów dawnego Święta Kobiet, młodzi, elegancko ubrani mężczyźni wręczali kwiaty przechodzącym ulicą kobietom. Nie każdej oczywiście. Wybierali te ?obiecujące" tzn. w wieku do 40 lat i w miarę zamożnie ubrane. W zamian prosili o udostępnienie adresu i zgodę na wizytę agenta ubezpieczeniowego.
Popularne porzekadło mówi, że nie ma nic za darmo. Na szczęście nie jest do końca prawdziwe, nie brakuje ludzi gotowych bezinteresownie nieść pomoc, ale ci nie wystają na ulicach wciskając pseudo prezenty.
WRÓG i STRACH
Według innego powiedzenia nic tak nie łączy jak wspólny wróg. Stymulowanie poczucia zagrożenia u wyznawców należy do stałego repertuaru grup toksycznych. Po wprowadzeniu adepta w ?prawdziwą" naukę ujawnia się wrogów wyznania. Przeciwnicy, pragnący zniszczenia grupy, nie muszą być materialni, mogą to być demony, negatywna energia lub przybysze z kosmosu ?bezpieczeństwo zapewnia tylko grupa. Takie założenie chroni podwójnie: podtrzymuje trwałość społeczności przez zapewnienie, że w grupie jest się niezagrożonym, a równocześnie stanowi memento dla myślących o odejściu. Uciekiniera ukarze się klątwą, zamknięciem nad nim ochronnego parasola i wydaniem na pastwę złych duchów, niekorzystnych wibracji i fatalnych układów gwiazd.
Nie tylko sekty domagają się spoistości. Strach jest wygodnym narzędziem każdej władzy. Mieszkańców najbardziej zmilitaryzowanego państwa, Związku Radzieckiego, utrzymywano w przekonaniu, że cały świat imperialistyczny chce ich napaść. Niedostatki materialne tłumaczono wydatkami na obronę, aby nie powtórzyła się klęska wojenna lat 1941-42. Władza bolszewicka legitymizowała się jako gwarant spokojnego dzieciństwa młodych radzieckich obywateli.
Metody wroga i strachu doświadczyliśmy kilka lat temu na własnej skórze. Jesienią 1994 roku Polskę miał odwiedzić premier Rosji, Wiktor Czernomyrdin. Wizyta nie była po myśli rosyjskich władz. Nasze aspiracje do NATO i Unii Europejskiej były powszechnie znane, bez względu na opcje polityczne rządzącej ekipy, a rosyjscy przywódcy, poza groźbami, nie mieli wiele do zaoferowania Polakom. Premier Czernomyrdin nie mógłby więc niczym pochwalić się przed i tak już niezadowolonymi rodakami ? Rosję gnębił kryzys gospodarczy, społeczny i polityczny.
Na kilka dni przed przyjazdem rosyjskiego premiera na warszawskim Dworcu Wschodnim doszło do bójki między kilkoma pasażerami, obywatelami Rosji, a polskimi policjantami. Rosjan pobito i według ich relacji wyzwano od ?ruskich świń". Interweniował ambasador Jurij Kaszlew, a wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Kryłow przyrzekł: ?Nigdy tego Polakom nie zapomnimy". Sprawę nagłośniono w rosyjskich mediach, wywołując oburzenie rosyjskiego ludu. W kilka dni potem premier Rosji odwołał wizytę w Polsce i zażądał przeprosin za złe traktowanie rosyjskich turystów. Zrobił to potem nasz minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski. Grigorij Jakimszyn, w 1994 roku I sekretarz ambasady rosyjskiej w Warszawie, przyznał potem, że wydarzenia na Dworcu Wschodnim były rosyjską prowokacją5. Dzięki niej Czernomyrdin nie tylko uniknął bezowocnej wizyty, ale na pewien czas pozyskał przychylność obywateli dla rządu, który jak to przedstawiano, zdecydowanie stanął w obronie godności rodaków.
Podobną manipulację przeprowadzono w Polsce dla wzmocnienia nastrojów antyrosyjskich. Kilka lat temu prasa polska, prawdopodobnie poinformowana drogą kontrolowanego przecieku, podniosła problem rzekomego lądowego połączenia między Rosją właściwą a okręgiem królewieckim czyli dawnymi Prusami. Trasa owej eksterytorialnej drogi miała przebiegać, między innymi, przez północno-wschodnią Polskę. Wszystko to okazało się nieprawdą, którą z godną podziwu bezczelnością skwitowano jako dziennikarską kaczkę. Musiała to być bardzo inteligentna kaczka, skoro ze znawstwem zastosowano socjotechnikę skojarzenia o silnym ładunku emocjonalnym. Przebiegłość polegała na określeniu jakim posłużono się ? ową trasę nazywano w mediach ?eksterytorialnym korytarzem". Każdemu kto w szkole, na lekcjach historii, uczył się o hitlerowskich żądaniach pod adresem Polski, natychmiast przyjdzie do głowy sprawa niemieckich Prus i eksterytorialnego korytarza do Królewca. Innymi słowy ? wojna, zagrożenie, obca agresja itp. Sprawa zdradza zbyt wiele znamion przemyślenia by była tylko dziennikarską prowokacją. Media były tylko narzędziem.
ODDZIAŁYWANIE NA EMOCJE
Szczycimy się rozumem i rozumnością. Żyjemy w przeświadczeniu o racjonalności naszych decyzji. Czy tak jest?
Pewien poeta przechadzając się ulicami napotkał grupę żebraków.
? Jestem bez ręki! Jestem bez nóg! ? wołali jeden przez drugiego.
? Nie mam oczu ? wystawiali przed sobą kartki niewidomi, z uwagą zwracając się ku każdemu odgłosowi ludzkich kroków.
Tylko jeden ślepiec, siedział zrezygnowany. Jego kartka z błaganiem, przewrócona, leżała boku.
? Dlaczego nie prosisz o pomoc ? zapytał poeta.
? To nic nie da, za duża konkurencja. Każdy zdrowy widzi nasze nieszczęście, a i tak mało kto rzuci groszem ? odpowiedział.
Poeta popatrzył jeszcze raz na żebraków. Przez chwilę zastanawiał się. ? Może ja spróbuję ? odrzekł.
? Jesteś w tym lepszy? ? zapytał rozbawiony ślepiec.
Nie doczekał się odpowiedzi. Poeta podniósł kartkę niewidomego, napisał coś na odwrocie i bez słowa odszedł. Nie minęło wiele czasu, a kapelusz ślepego wypełnił się pieniędzmi. Inni nadal bezskutecznie obnażali swe nieszczęsne ciała. Kiedy skończył się żebraczy dzień pracy, niewidomy wrócił do noclegowni. Poprosił sąsiada by przeczytał nowy tekst na kartce. A tam napisano: Wkrótce będzie wiosna. Zaświeci słońce, zazielenią się drzewa, rozkwitną kwiaty. Ja już tego nie zobaczę.
Dla Londyńskiego Centralnego Kościoła Chrystusowego jednym ze źródeł finansowania są składki z zamaskowanych ?akcji charytatywnych". Wyznawcy zorganizowali w Covent Garden czyszczenie butów pod hasłem: ?Chrześcijańska młodzież czyści buty na rzecz Afryki". Nie kłamiąc, wywołali wrażenie, że zbierają pieniądze dla głodujących Afrykanów, faktycznie zaś uzyskane środki przeznaczyli na założenie oddziału sekty w nigeryjskim Lagos6.
Z przykładem posłużenia się socjotechniką pobudzenia emocjonalnego mieliśmy niedawno do czynienie w telewizyjnym programie ?Tok szok w Polsacie". Gośćmi redaktorów Najsztuba i Żakowskiego byli posłowie AWS Kamiński i Jurek oraz redaktor Wołek, kierujący dziennikiem ?Życie". Panowie ci kilka dni wcześniej odwiedzili w Londynie uwięzionego gen. Pinocheta. Nie skrywali sympatii do byłego dyktatora Chile, upatrując w nim człowieka, który ocalił kraj przed komunistycznym chaosem.
Po obaleniu prezydenta Alliende w Chile zginęło lub zaginęło kilka tysięcy osób, wiele było więzionych i torturowanych. Zwolennicy gen. Pinocheta, nie zaprzeczają zazwyczaj informacjom o ofiarach wojskowego zamachu stanu. Powołują się jednak na losy krajów gdzie komunizmowi udało się zwyciężyć ? Rosję, Hiszpanię, Chiny, Angolę, Kubę, Kambodżę, Nikaraguę ? jako przykłady co mogło spotkać Chile, gdyby wojskowa junta nie wystąpiła przeciw demokratycznie wybranemu rządowi. Dyskusja nad argumentami powinna należeć do historyków i politologów. Tymczasem co się stało? Dziennikarze wprowadzili do studia człowieka, który ze łzami w oczach opowiedział o potwornościach tortur jakim poddano zwolenników Alliende: podłączaniu genitaliów do prądu, wpuszczaniu głodnych szczurów do pochwy.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie usprawiedliwi tortur, nawet w imię racji stanu. Nikt jednak w programie nie wspomniał o kilku tysiącach lecz ponad stu milionach ofiarach komunizmu. Dziennikarze ?Tok szoku" wykluczyli wszelką racjonalną dyskusję. Łzy i cierpienie jednego człowieka przesłoniły odbiorcom programu losy pozostałych dziesięciu milionów Chilijczyków. Jest to jeden z lepszych przykładów zastosowania socjotechniki pobudzenia emocjonalnego we współczesnych polskich środkach masowego przekazu.
INSCENIZACJA
Nie zawsze są na podorędziu fakty przystające do teorii, czasem trzeba je podkolorować lub stworzyć. W Stanach Zjednoczonych i Europie swego czasu popularna była postać Mahesha Yogi, samozwańczo posługującego się tytułem Maharishi, przyznawanym w Indiach wielkim mędrcom. Sławę zyskał przez znajomości z gwiazdami muzyki rozrywkowej, a zwłaszcza kursy medytacji dla Beatlesów. Kiedy zorientował się, że na Zachodzie łatwiej będzie mu sprzedawać swoje poglądy pod szyldem nauki niż religii, postarał się o podbudowanie reputacji kontaktami z renomowanymi uczelniami. Wygłaszał, na przykład, podczas przerwy obiadowej, wykład w stołówce studenckiej w Oxfordzie. Zamieszczał następnie informacje o tym fakcie, tzn. ?wykładach w Oxfordzie" w swojej biografii.
W podobny sposób jedna z grup toksycznych posłużyła się autorytetem ówczesnej premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thacher. Zaproszoną na otwarcie festiwalu kultury indyjskiej, przedstawiono starszemu mężczyźnie odzianemu w powłóczyste szaty. Sfotografowano ich kiedy uśmiechnięci witali się przez podanie rąk. Margaret Thacher po chwili wyszła i zapomniała o dopiero co poznanym człowieku, w świat natomiast poszły zdjęcia ze spotkania. Zmanipulowani odbiorcy nie mieli szans poznać prawdy, widzieli tylko guru sekty w najlepszej komitywie z Panią Premier.
Czy to coś wyjątkowego? Nie. Tylko w lutym tego roku prasa podała dwie informacje o inscenizacjach reporterów telewizyjnych. W wyróżnionym wieloma nagrodami brytyjskim reportażu ?Łącznik", w postacie bossów kolumbijskich karteli narkotykowych wcielili się wynajęci aktorzy. Nagrodzono również rzekomo dokumentalny film o homoseksualnych pedofilach, gdzie role zboczeńców odgrywali członkowie ekipy i ich znajomi7.
Nie inaczej jest z cieszącymi się wielomilionową widownią brytyjskimi programami dyskusyjnymi. Przy udziale zaproszonej publiczności porusza się tam kontrowersyjne i drażliwe tematy społeczne. Ujawniono, że goście i dyskutanci są podstawieni. Dwie siostry, nader interesująco wypowiadające się o konfliktach między rodzeństwem, wcale siostrami nie były i nigdy wcześniej nie widziały się. Pracowały jako zawodowe striptizerki. Innym razem maltretowana przez męża żona okazała się być początkującą i niezamężną aktorką8.
Polscy dziennikarze też mają osiągnięcia na tym polu. Autorami antyniemieckich napisów, które filmowała ekipa dla potrzeb telewizyjnego magazynu niemieckiej mniejszości, okazali się pracownicy katowickiego ośrodka telewizji9.
POWTARZALNOŚĆ
W informacjach na temat metod indoktrynacji stosowanych w grupach toksycznych często wspomina się o wykorzystaniu kaset magnetofonowych i magnetowidowych. Adepci spędzają dużo czasu ze słuchawkami na uszach lub przed telewizorami, po wielokroć wysłuchując tych samych wykładów mistrzów. Specjaliści zwracają uwagę, że tego rodzaju ?edukacja" wdrukowuje w umysł odbiorcy wypowiadane treści, tak że stają się bezmyślnie powtarzanymi sloganami. Celem nie jest zrozumienie, przemyślenie i przedyskutowanie ? słowami guru wyznawca ma odpowiadać, sobie i innym, na wszelkie pytania i wątpliwości. Uczeń ma zapamiętać, wyrecytować, nie myśleć.
Czy to również nie wygląda znajomo? Zapytajmy samych siebie ile razy w ciągu dnia słyszymy powtarzające się wezwania: Pierz w proszku Extra; Używaj podpasek Super; Smaruj margaryną Dobra; Korzystaj z chusteczek Mocne. Chrupki, chipsy, samochody, dezodoranty, jeansy, buty, pralki, napoje, słodycze, witaminy, klozetowe czyścidła, damskie pachnidła, owocowe powidła ? lista jest długa. Bez przerwy powtarza się wezwanie: Kupuj, zużywaj, wyrzucaj i znowu kupuj.
Lansuje się pogląd o prostym przełożeniu między wolnością reklamy a wolnością słowa. Warto podkreślić, że reklama to coś innego niż prawo mówienia, że Polska Zjednoczona Partia Robotnicza jest ?be", a prezydent Reagan ?cacy", a jeśli ktoś ma inne zdanie to podyskutujmy. Reklamy rzadko apelują do naszego rozsądku. W większości przypadków wywołują emocjonalne pobudzenie: straszą, wzruszają, poruszają, obiecują. Łączy je powtarzalność. W jednym bloku raz, dwa, czasem trzy razy. W ciągu jednego filmu trzy, cztery, bywa i pięć bloków.
Na manipulowanie odbiorcami metodą powtarzalności reklama nie ma monopolu. W programach informacyjnych i publicystyce radiowej, telewizyjnej i prasowej niektóre zjawiska i nazwiska funkcjonują w nieodłącznym towarzystwie pojęć wartościujących: doktrynerzy i pragmatycy, oszołomy i autorytety moralne, totalitaryści i demokraci. To nie maniera jednego dziennikarza lub jednego tytułu. To stałe zjawisko cechujące środki masowego przekazu.
ANALIZA RYNKU
Ostatnia kwestia to analiza rynku. Od tego zaczyna się wszelkie działania manipulacyjne. W grupach toksycznych werbownicy stosują podstawowy podział ?zwierzyny" na cztery grupy:
myślicieli;
wrażliwych;
praktyków;
wierzących.
MYŚLICIELE to ludzie traktujący życie w kategoriach intelektualnych; werbownicy przekonują więc ich, że sekta bierze czynny udział w życiu naukowym.
WRAŻLIWI zwracają przede wszystkim uwagę na sposób w jaki inni odnoszą się do nich; traktowani troskliwie i z miłością szybko poddają się wpływom.
PRAKTYCY mają skłonność do wyznaczania sobie ambitnych celów i uparcie dążą do ich realizacji; są nastawieni na konkretne działania.
WIERZĄCY poszukują Boga lub usiłują nadać swemu życiu wymiar duchowy10.
Nie inaczej jest w mass mediach. Każdy przekaz nadawany za pośrednictwem środków masowego jest analizowany pod kątem cech odbiorców. Brane są pod uwagę nie tylko wiek, zawód i zarobki. Tworzy się profil psychologiczny adresata, uwzględnia przewidywane preferencje estetyczne, kulturowe i polityczne. Odpowiedzi na te pytania decydują jakimi socjotechnikami posłuży się grupa toksyczna, agencja reklamowa, czy opiniotwórczy dziennik.
MIEJSCE MANIPULACJI
Podane przykłady dowodzą, że manipulacja jest zjawiskiem powszechnym w naszym codziennym życiu. Gdy mówimy o sektach wielu słuchaczy stwierdza, że jakkolwiek nie wątpią w prawdziwość relacji, oni nigdy nie uwikłaliby się w coś takiego ? możliwe. Inni są przeświadczeni, że choć problem istnieje, dotyczy małej części populacji ? nie wykluczone. To, że nie należymy do sekty nie oznacza jednak, że nie jesteśmy manipulowani. Manipulacja dotyczy każdego nieomal. Prawie wszyscy stykamy się ze środkami masowego przekazu, każdy więc kto bezwiednie i bezrozumnie z nich korzysta, jest potencjalnie narażony na manipulację. Tak jak niezbędnym jest prowadzenie profilaktyki przed grupami toksycznymi, tak niezbędna jest edukacja medialna. Najwłaściwszą metodą przeciwdziałania jest analiza przekazów i wskazywanie zabiegów socjotechnicznych, którymi posiłkuje się polityczna i komercyjna propaganda oraz dziennikarska nierzetelność. Warto zapamiętać wskazówkę Księdza Biskupa Adama Lepy: ?Manipulacja przestaje być zagrożeniem dla człowieka, gdy zostaje ujawniona, nazwana i nagłośniona"11.
Kończąc chciałbym podzielić się pytaniem jakie nasuwa mi się odkąd śledzę dyskusję nad manipulacją, a na które nie znalazłem dotąd odpowiedzi: Czy w dobie społeczeństwa masowej produkcji i konsumpcji, demokratycznych reguł rządzenia oraz otwartości na odmienność, manipulacja jest patologią współczesności, czy też warunkiem koniecznym funkcjonowania systemu?