Toffler Alvin i Heidi Budowa nowej cywilizacji


Budowa nowej cywilizacji. Polityka trzeciej fali.

AUTOR: Alvin i Heidi Toffler.

TLUM.: Jerzy Lozinski

----------------------------------------------------------------

PRZEDMOWA.

Ameryka przezywa obecnie splot kryzysow, z jakim nie zetknela sie

jeszcze od chwili swych narodzin. W kryzysie znalazla sie

instytucja

rodziny, system ochrony zdrowia, organizacji przestrzeni, system

wartosci,

a nade wszystko system polityczny, ktory praktycznie rzecz

biorac, utracil

zaufanie ludzi. Dlaczego kryzysy te - a takze mnogosc innych -

pojawily sie

niemal w tym samym momencie naszych dziejow? Czyzby zapowiadaly

one

ostateczny upadek Ameryki? Czyzbysmy wlasnie staneli u kresu

historii?

Na kartach tej ksiazki przedstawiamy je inaczej. Kryzysy, ktore

nawiedzily

Ameryke, nie sa konsekwencja jej porazki, lecz wczesniejszych

sukcesow.

Nie doszlismy do konca historii, lecz prehistorii.

Od roku 1970, kiedy w ksiazce "Szok przyszlosci" wypracowalismy

pojecie ogolnego kryzysu spoleczenstwa ndustrialnego, galezie

przemyslu,

ktorych symbolem jest komin fabryczny, przestaly zatrudniac

wielkie

rzesze pracownikow. Zgodnie z wyrazonymi w naszej pracy

prognozami,

rozpadla sie dawna struktura rodziny, mass media utracily swoj

masowy

charakter, radykalnie zmienily sie wartosci i style zycia.

Ameryka

zdecydowanie zmienila swoje oblicze.

To wyjasnia dlaczego dlaczego nieskuteczne sa dawne kategorie

analizy

politycznej. Takie terminy jak prawica, lewica, liberalizm czy

konserwatyzm utracily tradycyjne znaczenia. W dzisiejszej Rosji

komunistow okreslamy mianem konserwatystow, reformatorow zas

uznajemy za radykalow. W Stanach Zjednoczonych ekonomiczni

liberalowie moga byc spolecznymi konserwatystami i vice versa.

Lewicowy

Ralph Nader jednoczy sie z prawicowym Patem Buchananem, aby

wspolnie przeciwstawic sie NAFTA (Polnocnoamerykanskiemu

Zrzeszeniu

Wolnego Handlu).

Jednak bardziej znaczaca i zadziwiajaca jest coraz wieksza utrata

wladzy

przez takie formalne ciala polityczne jak Kongres, Bialy Dom,

agencje

rzadowe i partie na rzecz powstajacych spontanicznie i

powiazanych ze

soba grup oraz mediow.

Wszystkich tych ogromnych przemian w amerykanskim zyciu

politycznym

nie mozna wyjasnic jedynie w kategoriach politycznych, zwiazane

sa one

bowiem z rownie glebokimi przeksztalceniami w zyciu rodzinnym,

ekonomii, technologii, kulturze i wartosciach. Aby odnalezc sie

w tym

okresie blyskawicznych przemian, utraty zludzen i niemal

bratobojczego

konfliktu spolecznego, trzeba wypracowac koherentna wizje XXI

wieku,

ktorej zarysy usilujemy przedstawic w niniejszej ksiazce. Na

gruncie tego

ogolnego nastawienia podjac mozna konkretne dzialania, ktore

wplyna na

postac wiekszych jeszcze przemian w przyszlosci, dzieki czemu

bedziemy

nimi kierowac, zamiast stawac sie tylko ich ofiarami.

Nader czesto sie zdarza, ze kiedy autorzy wprowadzaja do nowej

ksiazki

fragmenty utworow wczesniejszych, powstaje calosc zlozona z

elementow

nie powiazanych, nie majacych ze soba nic wspolnego. Nie odnosi

sie to

jednak do tej ksiazki.

Rozdzialy pierwszy i dziewiaty byly wczesniej opublikowane w roku

1980 w

ksiazce "Trzecia fala". Rozdzialy drugi i czwarty zostaly wziete

z naszej

najnowszej pracy War and Anti-War (Wojna i antywojna), ktora

ukazala

sie w roku 1993. Rozdzialy trzeci, piaty i szosty pochodza z

tekstu

Powershift (Przejecie wladzy) z roku 1990. W popstaci tu

zaprezentowanej

fragmenty te zostaly wlasciwie powtorzone, a niewielkie

modyfikacje

zapewnic mialy logiczna spojnosc. Natomiast rozdzialy siodmy i

osmy

zostaly przedstawione po raz pierwszy.

Chociaz w duzej mierze cytujemy swoje dawniejsze teksty, nie

chodzilo

nam o stworzenie antologii. Jest to raczej zupelnie nowa calosc.

Zawdzieczamy to temu, ze prace nasze, koncentrujac sie za kazdym

razemna pewnej grupie zagadnien, odwoluja sie zarazem do

przemyslanych

wizji tego, w jaki sposob przyspieszac przemiany spoleczne i

polityczne.

Ksiazka ta bylaby przeto czyms w rodzaju wstepu: dawalaby klucz

do

zrozumienia kompleksu naszych utworow.

Do pracy tej zainspirowal nas Jeffrey A.Eisenach, przewodniczacy

waszyngtonskiej Progress & Freedom Foundation, przekonany o

politycznej potrzebie syntezy. Dostrzegl on, ze Amerykanie w

ogole, a ich

polityczni przywodcy w szczegolnosci maja tendencje do

traktowania

kazdego naglowka w gazecie, kazdej wiadomosci telewizyjnej,

kazdej

batalii w Kongresie i kazdej rewolucji technologicznej jako

zdarzen

oddzielnych i niezaleznych. Jego zdaniem skonczyl sie czas

polityki opartej

na dzialaniach odruchowych. Biorac to pod uwage, zaproponowal nam

napisanie ponizszego tekstu.

To miejsce jest odpowiednie, by podziekowac mu za te plodna

sugestie.

Chcielismy takze wyrazic wdziecznosc za wielka pomoc edytorska

ze

strony doktora Alberta S.Hansera z Progress & Freedom Foundation,

ktory przejrzal nasze wczesniejsze prace i starannie wybral ich

fragmenty,

jak rowniez Ericowi Michaelowi, ktory zaopiekowal sie strona

redakcyjna.

Mamy nadzieje, ze nasza ksiazka pomoze czytelnikom w

fundamentalnym

przewartosciowaniu ich pogladow, ktorego wymaga rodzaca sie

cywilizacja

dnia jutrzejszego.

sierpien 1994

Alvin Toffler i Heidi Toffler

* * *

Wstep.

PRZYGOTOWANIE DO WIEKU XXI.

Lata dziewiecdziesiate zapoczatkowaly fale przemian ustrojowych

i

politycznych o historycznym znaczeniu. Poczawszy od rozpadu

imperium

sowieckiego, zawalenia sie uksztaltowanej po drugiej wojnie

struktury

politycznej Wloch, eliminacji w wyborach z 1993 roku kanadyjskiej

partii

rzadzacej (ktora ze stu piecdziesieciu trzech miejsc w

parlamencie

zachowala tylko dwa), dramatycznej porazki japonskiej Partii

Liberalnno-Demokratycznej po czterdziestu latach monopolu wladzy

(i

narodziny nowego ruchu reformatorskiego), do pojawienia sie w

Stanach

Zjednoczonych Rossa Perota i ruchu United We Stand.

Politycy, felietonisci i akademicy wszyscy wydaja sie zaskoczeni

skala

przemian. W sposob nieunikniony do glosu dochodzi przede

wszystkim zal i

dezorientacja tych, ktorzy uitracili wladze. Agonia przeszlosci

przycmiewa

nadzieje, ktora niesie przyszlosc. W odniesieniu do Renesansu to

znane od

od lat zjawisko wspaniale ukazal Huizinga w "Jesieni

sredniowiecza". To

co nam, patrzacym wstecz, wydaje sie cudownym, pasjonujacym

okresem

innowacji, zyjacym owczesnie ukazywalo sie jako straszliwwy

rozpad

istniejacego porzadku. Podobnie wygladal upadek konfucjanskich

Chin w

polowie XIX stulecia. Uznawany byl raczej za przerazajacy rozklad

ladu i

stabilnosci, niz za zapowiedz wejscia w epoke bardziej tworcza

i mniej

skrepowana.

Alvin i Heidi Tofflerowie pomagaja nam umiescic dzisiejszy chaos

wydarzen w ramach dynamicznej i fascynujacej wizji przyszlosci.

Od cwierc

wieku mowia i pisza o przyszlosci. Tytul ich pierwszej pracy,

"Szok

przyszlosci", stal sie obiegowym okresleniem dotyczacym skali i

dramatyzmu przemian, ktore przezywamy. (Byl to bestseller wiekszy

w

Japonii niz w USA,jesli liczbe sprzedanych egzemplarzy odniesc

do

populacji potencjalnych czytelnikow.) Szok przyszlosci zwrocil

uwage na

przyspieszenie i mnoznikowy mechanizm zmian, ktore zewszad

zaskakuja

ludzi i najczesciej powoduja dezorientacje jednostek, wspolnot,

cial

politycznych i zycia gospodarczego. Nawet gdyby byla to jedyna

wypowiedz Tofflerow, juz dzieki niej znalezliby sie w gronie

waznych

interpretatorow sytuacji czlowieka wspolczesnego. Tymczasem

kolejna

praca, Trzecia fala, stanowila jeszcze wazniejszy przyczynek do

rozumienia

naszych czasow.

W Trzeciej fali Tofflerowie od obserwacji przeszli do

przedstawienia

prognostycznej wizji. Na rewolucje informatyczna spojrzeli w

perspektywie

dziejowej, porownujac ja z dwoma przelomami o podobnej wadze:

rewolucja

rolnicza i przemyslowa. Czujemy, pisali, napor trzeciej fali

dziejowych

przemian, za sprawa ktorej uczestniczymy w procesie narodzin

nowej

cywilizacji.

Tofflerowie slusznie uznali, ze przeplyw i wymiana informacji

staly sie

naczelnym czynnikiem wytworczosci i wladzy czlowieka.

Gdziekolwiek

spojrzymy: na swiatowe rynki finansowe, calodobowe przekazywanie

na

caly swiat informacji via CNN, biologicznej rewolucji oraz jej

skutki dla

ochrony zdrowia i produkcji rolniczej, wszedzie widzimy, jak

rewolucja

informatyczna zmienia rytm, strukture i trsc naszego zycia.

Dzieki

ukazaniu sensu tej przemiany, Trzecia fala wywarla wielki wplyw

na

strategie poczynan wodzow gospodarki i polityki poza Stanami

Zjednoczonymi, w Chinach, Japonii, Singapurze i innych

dynamicznie

rozwijajacych sie regionach, gdzie polozono nacisk na najnowsza

technike i

informacje. Praca ta nie pozostala bez echa takze w USA i wielu

strategow

gospodarczych zaczelo przeksztalcac podlegle im organizacje tak,

aby

przygotowac sie do nadejscia XXI wieku.

Znakomitym przykladem moze tu byc general Donn Starry, przelozony

TRADOC (Dowodztwa Szkolenia i Doktryny Wojennej Armii Ladowej

USA), ktory w poczatku lat osiemdziesiatych przecytwaszy Trzecia

fale

uznal, ze Tofflerowie dokonali rzetelnej analizy przyszlosci.

Oboje autorow

zostalo wiec zaproszonych do kwatery TRADOC w Fort Monroe, gdzie

wizje prezentowana w Trzeciej fali skonfrontowali z pomyslami

strategow

wojskowych, co zostalo wspaniale opisane w niedawnej ksiazce War

and

Anti-War (Wojna i antywojna). Dobrze wiem, jak wielki wplyw mial

przedstawiony w "Trzeciej fali" obraz rewolucji informatycznej

na

ksztaltowanie sie doktryny wojennej w latach 1979-1982, gdyz jako

mlody

kongresman wiele czasu spedzilem z generalami Starrym i Morellim

(obecnie na emeryturze) przy konstruowaniu tego, co przybralo

ostateczna

nazwe modelu bitwy powietrzno-ladowej.

Istota nowej koncepcji wojennej stal sie system bardziej

elastyczny,

dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji;

system,

ktory wykorzystuje lokalne, bezposrednio zwiazane z polem bitwy

zasoby i

odwoluje sie do decyzji znakomicie wyszkolonych, w duzym stopniu

niezaleznych dowodcow.

W roku 1991 swiat po raz pierwszy ujrzal starcie militarnego

systemu

trzeciej fali z przestarzala machina wojskowa drugiej fali.

Pustynna burza

doprowadzila dojednostronnego zniszczenia sil irackich przez

Amerykanow

i ich sojusznikow w duzej mierze z tej prostej racji, ze systemy

trzeciej fali

ukazaly swa nieporownana wyzszosc. Zbudowane na modle drugiej

fali,

skomplikowane systemy obrony przeciwlotniczej okazaly sie

bezuzyteczne

w obliczu niewidocznych maszyn trzeciej fali. Solidnie okopane

armie

drugiej fali zostaly wymanewrowane i unicestwione, kiedy przyszlo

im

stawic czolo komputerowym systemom namiaru i logistyki. Efekt byl

rownie druzgocacy jak w roku 1898, kiedy naprzeciwko siebie

stanely sily

pierwszej fali Mahdiego z Omdurmanu i anglo-egipskie wojska

drugiej fali.

Chociaz jednak tak oczywiste jest to, ze dzieje sie cos

zasadniczo nowego

w polityce, ekonomii, sferze militarnej i calym zyciu spolecznym,

w dalszym

ciagu zdecydowanie zbyt mala wage przywiazuje sie do znaczenia

wizji

Tofflerow. Wiekszosc amerykanskich politykow, reporterow i

recenzentow

nie dostrzegla wnioskow, ktore plyna z "Trzeciej fali", a bardzo

niewielu

jest takich, ktorzy pojeciu trzeciej fali gotowi byliby nadac

nosnosc

polityczna. To wlasnie ow brak szerokiej, tofflerowskiej wizji

sprawil, ze

nasza polityka ugrzezla we frustracji, negatywizmie, cynizmie i

zniecheceniu. Kontrast miedzy przemianami swiata jako calosci a

stagnacja zycia politycznego stanowi zagrozenie dla naszego

systemu

spolecznego. Jesli nie liczyc koncepcji trzeciej fali, nigdzie

nie widac prob

zrozumienia, skad bierze sie zniechecenie i rozgoryczenie, ktore,

jak sie

wydaje, opanowaly politykow i administracje rzadowe w calym

uprzemyslowionym swiecie. Nie powstal jezyk, w ktorym mozna by

wyrazic

nekajace nas problemy, nie ma wizji odslaniajacej ksztalt

przyszlosci, ku

ktorej zmierzamy, nie istnieje program, ktory mialby na celu

przyspieszenie i ulatwienie przejscia do nowej epoki.

Nie jest to bynajmniej nowy problem. Na poczatku lat

siedemdziesiatych

zaczalem wspolpracowac z Tofflerami nad koncepcja, jak to

nazwalismy,

demokracji antycypujacej. Bylem wtedy swiezo upieczonym

wykladowca

na West Georgia State College. Szczegolnie fascynowalo mnie

polaczenie

spojrzenia historycznego i wybiegajacego w przyszlosc, ktore

stanowi

istote polityki w jej najlepszym wydaniu. Od ponad dwudziestu lat

zabiegamy wspolnie o polityke swiadoma przyszlosciowych

horyzontow i

staramy sie pozyskac jak najwiecej ludzi dla myslenia, ktore

ulatwi

Ameryce przejscie od najwyrazniej umierajacej cywilizacji drugiej

fali do

cywilizacji trzeciej fali. Ta nowa postac swiata, ktora nas

czeka,

zarysowuje sie juz, ciagle jednak niewyraznie i w sposob nie do

konca dla

nas zrozumialy.

Usilowania te przyniosly znacznie wiecej rozczarowan i znacznie

mniej

efektow, niz spodziewalem sie dwa dziesieciolecia temu.

Niezaleznie

jednak od porazek, proby te trzeba kontynuowac, albowiem ustroj

polityczny trzeciej fali ma kluczowe znaczenie dla przyszlosci

wolnosci i

Ameryki. Jestem wprawdzie przywodca republikanow w Kongresie, nie

uwazam jednak by republikanie czy Kongres mieli monopol na

rozwiazywanie problemow i przystosowanie Ameryki do rewolucji

trzzeciej

fali, rewolucji informatycznej. Burmistrze z ramienia demokratow,

jak na

przyklad Norquist w Milwaukee czy Rendel w Filadelfii dokonuja

prawdziwego przelomu w zyciu obywatelskim. Niektore z

przedsiewziec

wiceprezydenta Gore majacych na celu usprawnienie administracji

zmierzaja w dobrym kierunku (chociaz podejmowane sa doraznie i

niekonsekwentnie). Przede wszystkim chodzi o to, ze wielka

przemiana

rozgrywa sie juz na co dzien w sektorze prywatnym za sprawa

przedsiebiorcow i obywateli, ktorzy dokonuja wynalazkow i

znajduja

nowatorskie rozwiazania, w czym biurokracja nie jest w stanie im

przeszkodzic.

Glownym przeto zadaniem tej ksiazki jest zachecenie czytelnikow,

aby

zaczerpneli oddechu, wzieli rozbieg i sami zaczeli wspoltworzyc

cywilizacje

trzeciej fali. Jestem pewien, ze kiedy zaglebicie sie w

rozwazania autorow,

podkreslicie partie najbardziej dla was istotne, rozejrzycie sie

wokol siebie

za pokrewnymi duszami i wspolnie podejmiecie dzialania na mala

zrazu

skale, za kilka lat bedziecie zdumieni, jak wiele udalo sie

osiagnac.

Newt Gingrich

Rozdzial 1.

WALNA BITWA.

Na naszych oczach, w naszym zyciu rodzi sie nowa cywilizacja, a

slepcy

usiluja ja usmiercic. Ta nowa cywilizacja niesie ze soba nowy

styl zycia

rodzinnego, zmiany w sposobie pracy , odnoszenia sie do siebie

i zycia,

nowy ksztalt zycia gospodarczego, nowe konflikty polityczne, a

przede

wszystkim nowa swiadomosc. Ludzkosc, ktora stanela w obliczu

najwiekszego w swoich dziejach przewrotu spolecznego i

najsmielszej

tworczej przebudowy, oczekuje teraz wielkiego skoku kwantowego.

Chociaz dostrzegamy tego, uczestniczymy w budowie od podstaw

zdecydowanie nowej cywilizacji. To wlasnie mamy na mysli, kiedy

mowimy

o trzeciej fali.

Do czasow obecnych ludzkosc przezyla dwie wielkie fale przemian,

z

ktorych kazda unicestwila dawne kultury i cywilizacje, a na ich

miejsce

wprowadzila sposob zycia, ktory bylby niepojety dla ludzi, ktorzy

zyli

wczesniej. Pierwsza fala - rewolucja rolnicza - rozciagnela sie

na tysiace

lat. Druga fala, w trakcie ktorej powstala cywilizacja

przemyslowa, trwala

ledwie trzysta lat. Dzisiaj przemiany sa jeszcze bardziej

gwaltowne.,

dlatego nie spoob wykluczyc, ze trzecia fala przetoczy sie przez

dzieje w

ciagu kilku dziesiecioleci. Dlatego my wszyscy, ktorzy

zamieszkujemy dzis

Ziemie, odczujemy na co dzien impet trzeciej fali.

Nowy styl zycia, ktory przynosi trzecia fala, za podstawe miec

bedzie

zroznicowane i odnawialne zrodla energii. Nowe metody produkcji,

ktore

do lamusa odesla wiekszosc produkcji tasmowej i nowy typ rodziny,

ktora

nie bedzie miala charakteru zamknietej w sobie komorki. Pojawia

sie nowe

instytucje, ktore bedzie mozna nazwac elektroniczna wioska.

Radykalnie

przeksztalcone zostana szkoly i formy wspoldzialania. Rodzaca sie

cywilizacja spisuje dla nas nowy kodeks zachowan. Usunie

standaryzacje,

synchronizacje i centralizacje, usunie koncentracje energii,

pieniedzy i

wladzy. Ta nowa cywilizacja ma swoja wlasna wizje swiata, swoje

wlasne

podejscie do czasu, przestrzeni, logiki i przyczynowosci. Ma tez

swoje

wlasne zasady polityki przyszlosci.

Rewolucyjna przeslanka.

Zywe posrod nas sa dwa wyraznie odmienne sposoby myslenia o

przyszlosci. Wiekszosc ludzi, jesli w ogole sie nad nia

zastanawia, uwaza,

ze swiat, ktory znaja, trwac bedzie po wieki wiekow. Osobom takim

trudno

jest sobie wyobrazic zdecydowana odmiane wlasnego zycia, a co

dopiero

mowic o zupelnie nowej cywilizacji. Dostrzegaja one, oczywiscie,

ze rzeczy

sie zmieniaja, na jakiejs osobliwej zasadzie przyjmuja jednak,

ze

transformacje te jakos omina ich samych, nie naruszajac dobrze

znanej

struktury zycia gospodarczego i politycznego. Z ufnoscia oczekuja

od

przyszlosci, ze bedzie kontynuowac terazniejszosc.

Jednak najnowsze wydarzenia powaznie nadszarpnely ten obraz

przyszlosci. Popularnosc zaczela przeto zdobywac wizja, bardziej

ponura.

Wielu ludzi, wykarmionych na codziennej porcji tragicznych

wiadomosci,

katastroficznych filmow oraz zlowieszczych scenariuszy, ktore

snuja

szacowni autorzy, doszlo do wniosku, ze nie ma co mowic o

przyszlosci

ludzkiej spolecznosci, albowiem nie bedzie zadnej przyszlosci.

Ich zdaniem

od Armageddonu dzieli nas kilka chwil. Ziemia gna w kierunku

ostatecznej

zaglady.

U podstaw wszystkiego, o czym tu mowimy, lezy pewne zalozenie,

ktore

nazywamy rewolucyjna przeslanka. Przyjmujemy oto, ze chociaz

najblizsze

dziesieciolecia moga byc pelne zawieruch, wstrzasow, moze nawet

aktow

zorganizowanej przemocy, to jednak nie dojdzie do

samounicestwienia

ludzkosci. Uznajemy, ze gwaltowne przemiany, ktorych jestesmy

swiadkami, nie sa chaotyczne, lecz ukladaj sie w pewien spojny

i dajacy sie

odczytac wzorzec, i ze co wiecej, przemiany te maja charakter

kumulatywny, przyczyniaja sie wiec do wielkiej transformacji,

ktorej

podlega nasze zycie, praca, rozrywka i myslenie. To wszystko

czyni

mozliwa pomyslna i obiecujaca przyszlosc. Mowiac krotko,

wszystkie

nasze tezy wynikaja z przeslanki, ze oto rozgrywa sie globalna

rewolucja,

wielki przeskok kwantowy. Innymi slowy, z przeslanki tej wynika,

ze

jestesmy ostatnia generacja starej cywilizacji, a zarazem

pierwszym

pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych

lekow,

niejasnosci i uczuc zagubienia rodzi sie z konfliktu, ktory

rozgrywa sie w

nas samych i w instytucjach naszego zycia. Jest to konflikt

pomiedzy

umierajaca cywilizacja drugiej fali a wynurzajaca sie

cywilizacja, ktora

domaga sie dla siebie miejsca.

Jesli raz tozrozumiemy, wtedy wiele z bezsensownych na pierwszy

rzut oka

wydarzen ukaze swa gleboka tresc. Zaczna odslaniac sie zarysy

wielkiego

wzorca przemian. Wraz z tym walka o przetrwanie okazuje sie

mozliwa i

godna zachodu. Krotko mowiac, rewolucyjna przeslanka wyzwala nasz

intelekt i wole.

Grzbiet fali.

Nasze podejscie smialo mozna nazwac "badaniem grzbietu fali".

Polega

ono na obserwacji dziejow jako ciagu wzbierajacych przemian i

stawia

pytanie, w jakim kierunku niesie ludzi grzbiet kazdej takiej

fali.

Koncentrujemy sie nie tyle na watkach ciaglosci historycznej

(skadinad

bardzo waznych), ile na elementach nieciaglosci, na innowacjach

i

przelomach. Odnajdujemy zasadnicze wzorce przemian, pytajac

zarazem, w

jaki sposob ludzie moga na nie oddzialywac.

Wychodzimy od bardzo prostej obserwacji stwierdzajacej, ze

pojawienie sie

zycia osiadlego i rolnictwa bylo pierwszym punktem zwrotnym w

spolecznym rozwoju ludzkosci, drugi zas punkt przelomowy

stanowila

rewolucja przemyslowa. Niechaj jednak czytelnika nie zwiedzie

slowo

punkt; owe przemiany nie mialy charakteru jednorazowych, dajacych

sie

wyraznie zlokalizowac wydarzen, lecz przypominaly wlasnie

wzbierajaca

fale, ktora toczy sie z wlasciwa sobie predkoscia.

Zanim nastapila pierwsza fala przemian, ludzie zyli na ogol w

malych,

czesto wedrownych grupach, ktore utrzymywaly sie dzieki

zbieractwu,

lowieniu ryb, polowaniu i pasterstwu. Jakies dziesiec tysiecy lat

temu

rozpoczela sie rewolucja rolnicza i powoli obejmowala swym

zasiegiem cala

planete, dajac poczatek wioskom, osadom, uprawie roli i nowemu

trybowi

zycia. Owa pierwsza fala nie opadla jeszcze calkiem pod koniec

siedemnastego stulecia, kiedy w Europie rozpoczela sie rewolucja

przemyslowa, dajac poczatek drugiej fali przemian w skali calego

globu.

Ten nowy proces ze znacznie wieksza gwaltownoscia ogarnal narody

i

kontynenty. Teraz dwa oddzielne i wyraznie odmienne procesyzmian

przetaczaly sie przez Ziemie z rozna szybkoscia.

Dzisiaj pierwsza fala osiagnela juz wlasciwie swoj kres. Juz

tylko

niewielkie wspolnoty plemienne w Ameryce Poludniowej czy Papui-

Nowej

Gwinei pozostaja jeszcze nie tkniete przez rewolucje rolnicza.

Jesli nie

liczyc tych niewielkich obszarow, mozna powiedziec, ze sila

pierwszej fali

wyczerpala sie.

Tymczasem druga fala, w kilka krotkich stuleci

zrewolucjonizowawszy

zycie w Europie, Ameryce Polnocnej i kilku innych miejscach

globu, toczy

sie dalej i widzimy, jak wiele krajow - dotad zdecydowanie

rolniczych - z

zapalem buduje szosy, stalownie, zaklady samochodowe, fabryki

tekstylne

i zaklady spozywcze. Ciagle zywy jest ped do industrializacji.

Drugiej fali

daleko jeszcze do wyczerpania swojej sily.

Chociaz jednak proces ten ciagle jest w toku, obserwujemy juz

poczatki

innego, jeszcze bardziej istotnego procesu. Kiedy bowiem

industrializacja

osiagnela swoj szczyt w dekadach po drugiej wojnie swiatowej,

zaczela sie

wznosic trzecia fala, ktora nie dostrzegana wprawdzie zbyt

wyraznie,

odmieniala wszystko, czego dotknela. Wiele krajow odczuwa zatem

napor

dwoch, a nawet trzech fal przemian, o domiennym charakterze,

tempie

posuwania sie i odmiennej sile,

W naszych rozwazaniach przyjmiemy, ze pierwsza fala rozpoczela

sie okolo

roku 8000 p.n.e. i niepodzielnie dominowala na swiecie az do lat

1650-1750

n.e. Wtedy pierewszenstwo wziela druga fala. Teraz zrodzona przez

nia

cywilizacja przemyslowa zapanowala w swiecie, ale takze i ona

weszla w

faze przesilenia. W Stanach Zjednoczonych okres ten rozpoczal sie

okolo

roku 1955, kiedy po raz pierwszy pracownicy administracyjni

przewyzszyli

liczebnie robotnikow. To owa dekada byla tez swiadkiem coraz

szerszego

wykorzystywania komputerow, komunikacjilotniczej, pojawienia sie

pigulki

antykoncepcyjnej oraz wielu innych brzemiennych w skutki

innowacji. To

wlasnie wtedy zaczela wzbierac w USA trzecia fala. Nieco pozniej

zaczela

sie pojawiac takze w zyciu innych panstw uprzemyslowionych.

Dzisiaj

wszystkie spolecznosci, ktore wykorzystuja najnowsza technike,

sa

wstrzasane przez konflikty trzeciej fali.

Kiedy sie to zrozumie, wtedy mniej tajemnicze staja sie konflikty

spoleczne i polityczne, posrod ktorych przyszlo nam zyc.

Fale przyszlosci.

Kiedy w jakims spoleczenstwie dominuje jedna fala przemian,

niezbyt

trudno jest wykryc wzorzec jego przyszlego rozwoju. Pisarze,

artysci,

dziennikarze i inni odkrywaja "fale przyszlosci". W

dziewietnastowiecznej

Europie wielu myslicieli, przemyslowcow, politykow i zwyklych

ludzi mialo

jasny i zasadniczo sluszny obraz przyszlosci. Wyczuwali, ze

dzieje zmierzaja

w kierunku ostatecznego triumfu industrializacji nad nie

korzystajacym z

maszyn rolnictwem i dosc dokladnie potrafili przewidziec wiele

zmian,

ktore niosla ze soba druga fala: potezniejsze technologie,

wieksze miasta,

szybsza komunikacja, powszechne szkolnictwo i inne.

Ta jasnosc wizji miala bezposrednie efekty polityczne. Partie i

ruchy

polityczne scieraly sie ze soba, nie traca z oczu przyszlosci.

Sily broniace

interesow przedindustrialnego rolnictwa organizowaly sie do

obrony przes

"wielkim biznesem", "szefami zwiazkowymi" i "grzesznymi

miastami".

Robotnicy i menedzerowie usilowali zdobyc kontrole nad glownymi

dzwigniami rodzacego sie spoleczenstwa przemyslowego. Mniejszosci

etniczne i rasowe okreslaly swe interesy w kategoriach udzialu

w nowym

swiecie i domagaly sie miejsc pracy, dostepu do stanowisk

kierowniczych,

lepszych mieszkan, lepszych plac i powszechnej edukacji. Owa

industrialna

wizja miala tez swoje efekty psychologiczne. Wspolny obraz

przyszlosci

okreslal rowniez wybory zyciowe, sprawial, ze jednostki myslaly

nie tylko

o tym, kim lub czym byly, lecz kim moga sie stac. Dlatego nawet

podczas

najwiekszego zametu przemian spolecznych ludzie mieli poczucie

pewnej

stabilnosci i swojej tozsamosci.

Kiedy natomiast przez spolecznosc przetaczaja sie dwie lub nawet

trzy

wielkie fale przemian i zadna z nich wyraznie nie dominuje, obraz

przyszlosci jest popekany. Nadzwyczaj trudne staje sie wtedy

uchwycenie

sensu zmian i konfliktow. Kolizja grzbietow fal rodzi

kotlowanine, w ktorej

scieraja sie rozne prady, powstaja wiry i lokalne obszary

bezruchu,

przeslaniajace glebsze i istotniejsze nurty dziejowe. W Stanach

Zjednoczonych - i w wielu innych krajach - zderzenie drugiej i

trzecuej fali

przynosi w efekcie spoleczne napiecia, grozne konflikty i

zadziwiajace

nowe postawy polityczne, ktore burza dotychczasowe podzialy

klasowe,

rasowe, plciowe i partyjne. Bezuzyteczne staja sie tradycyjne

slowniki

polityczne i bardzo trudno jest teraz odroznic zwolennikow

postepu od

reakcjonistow, przyjaciol od wrogow. Znikaja dawne polaryzacje

i pekaja

stare koalicje. Ow chaos w zyciu politycznym przeklada sie na

dezintegracje ludzkich osobowosci. Psychoterapeuci i najrozniejsi

guru

robia kokosowe interesy; pacjenci blakaja sie bezradnie posrod

rywalizujacych dobroczyncow. Ratunku szukaja w

najdziwaczniejszych

kultach religijnych i na sabatach czarownic albo tez uciekaja w

patologiczna izolacje, przeswiadczeni, iz rzeczywistosc jest

absurdalna,

szalona, bezsensowna. Niewykluczone, ze w jakims globalnym,

kosmicznym ujeciu zycie jest bezsensowne, z tego jednak nie

wynika, ze

codzienne wydarzenia nie ukladaja sie w zaden rozsadny wzorzec.

Tymczasem, jesli nauczymy sie odrozniac przemiany, ktore niesie

trzecia

fala, od tych, ktore sa zwiazane z odplywajaca druga fala, mozna

dostrzec

utajony lad.

To z racji kolizji owych fal widzimy jak oto krzyzuja sie i

scieraja odmienne

prady w sferze pracy, zycia rodzinnego, postaw seksualnych i

jednostkowych moralnosci. Roznice te przejawiaja sie w stylu

zycia i

postawach politycznych, albowiem w zyciu osobistym i publicznym

wiekszosc obywateli bogatych krajow to albo ludzie drugiej fali,

ktorzy

staraja sie podtrzymac obumierajacy porzadek, albo ludzie

trzeciej fali,

ktorzy buduja jutro radykalnie odmienne, albo tez niepewna

mieszanine

jednego i drugiego. Konflikt pomiedyz ugrupowaniami drugiej i

trzeciej fali

decyduje w istocie o najpowazniejszym napieciu politycznym we

wspolczesnej spolecznosci. JJak zobaczymy dalej, najwazniejsze

jest nie to,

kto panuje nad ostatnimi dniami spoleczenstwa industrialnego,

lecz to, kto

ksztaltuje nowa cywilizacje, ktora w niebywalym tempie dojrzewa,

aby

zajac miejsce tamtej. Po jednej stronie mamy przeto bojownikow

przemyslowej przeszlosci, po drugiej coraz liczniejsze miliony

tych, ktorzy

pojmuja, iz najbardziej palacy problemow nie da sie juz

rozstrzygnac w

ramach porzadku industrialnego. Wydana zostala zatem walna bitwa

o

ksztalt przyszlosci. Zycie polityczne wszystkich narodow jest juz

teraz

elektryzowane przez owo starcie pomiedzy zestarzalymi interesami

drugiej

fali a rzecznikami trzeciej fali. Nawet w krajach

nieuprzemyslowionych

nadplyniecie trzeciej fali gwaltownie przeksztalcilo fronty

wszystkich

dotychczasowych batalii spolecznych. Dawny spor pomiedzy

interesami -

nierzadko wrecz feudalnymi - grup rolniczych z elitami

industrialnymi -

kapitalistycznymi czy socjalistycznymi - nabiera nowego sensu z

uwagi na

to, ze sam industrializm juz sie przezyl. Czy teraz, kiedy wznosi

sie trzecia

fala, gwaltowne uprzemyslowienie oznacza wyzwolenie sie od

neokolonializmu i ubostwa, czy tez wprost przeciwnie, decyduje

o stalym

uzaleznieniu?

Tylko wtedy, kiedy swiadomi jestesmy tego nieslychanie istotnego

i

rozleglego kontekstu wspolczesnych wydarzen,potrafimy wskazac

priorytety, ustalic hierarchie zagadnien, okreslic rozsadne

strategie, dzieki

ktorym mozemy kontrolowac przemiany w naszym zyciu. Samo

zrozumienie faktu, iz oto toczy sie zazarta walka pomiedzy tymi,

ktorzy

chca zachowac industrializm, a tymi, ktorzy chca go zmienic,

staje sie

narzedziem przeksztalcania swiata. Aby jednak z niego skorzystac,

trzeba

umiec odrozniac te zmiany, ktore stanowia tylko przedluzenie

dawnej

cywilizacji przemyslowej, od tych, ktore sa zapowiedzia nowej

cywilizacji.

Mowiac krotko, musimy rozumiec rownoczesnie dawny i nowy

porzadek,

przemyslowy system drugiej fali, w ktorym sie urodzilismy, i

cywilizacje

trzeciej fali, w ktorej zaczynamy zyc my i nasze dzieci.

Rozdzial 2.

KONFLIKT CYWILIZACJI.

Ludzi z opoznieniem zaczeli zdawac sobie sprawe, ze cywilizacja

industrialna zbliza sie do kresu. Jej schylek - widoczny juz w

roku 1970,

kiedy w Szoku przyszlosci pisalismy o "ogolnym kryzysie

industrializmu" - niesie ze soba grozbe nie rzadszych, ale

liczniejszych

wojen i to wojen nowego typu. Poniewaz wielkie transformacje

spoleczne

nigdy nie moga sie obyc bez konfliktow, uwazamy, ze ujecie

dziejow jako

fal przemian jest bardziej dynamiczne i mowiace wiecej od

dywagacji na

temat przejscia do postmodernizmu. Fale sa nieustannie w ruchu,

a kiedy

zderzaja sie, powstaje w efekcie wiele poteznych, a zarazem

niezgodnych

pradow. Kolizja fal historycznych oznacza konflikt cywilizacji,

wiedza o tym

zas pozwala ze zrozumieniem spojrzec na wiele wspolczesnych

zdarzen,

ktore skadinad wydaja sie bezsensowne i chaotyczne.

Gdy konflikty bedziemy ujmowac w kategoriach fal przemian, wtedy

nie

powiemy, ze glowny konflikt dzisiaj toczy sie pomiedzy swiatem

islamu a

Zachodem, ani ze jest to starcie "Zachodu z reszta swiata" jak

sugeruje

Samuel Huntington. Ani Ameryka nie chyli sie ku upadkowi, jak

glosi Paul

Kennedy, ani nie stanelismy w obliczu "konca historii", ktory

oglosil

Francis Fukuyama. Najglebsze znaczenie ekonomiczne i strategiczne

ma

zblizajacy sie podzial swiata na trzy wyraznie odmienne i

potencjalnie

wrogie wobec siebie cywilizacje, ktorych granic nie mozna

okreslic,

odwolujac sie do tradycyjnej definicji.

Cywilizacja pierwwszej fali byla i jest nierozerwalnie zwiazana

z ziemia. Bez

wzgledu na to, w jakiej postaci wystepuje, jakiego jezyka uzywaja

zyjacyw

jej ramach ludzie, jakie sa ich przekonania religijne, jest ona

wytworem

rewolucji rolniczej, Jeszcze dzisiaj cale rzesze ludzkie zyja i

umieraja,

zmagajac sie z nieurodzajna gleba, ktora uprawiaja tak jak przed

stuleciami ich przodkowie.

Co do poczatkow cywilizacji drugiej fali tocza sie spory.

Niemniej dla

wielkiej liczby ludzi zycie zaczelo sie zmieniac w sposob wyrazny

i istotny

dopiero jakies trzysta lat temu. Wtedy narodzila sie koncepcja

Newtona,

to wtedy na szersza skale zaczeto stosowac maszyne parowa, to

wtedy

zaczely wyrastac pierwsze fabryki w Wielkiej Brytanii, Francji

i Wloszech,

chlopi zas zaczeli sie przenosic do miast. Pomiedzy ludzmi

zaczynaly sie

szerzyc nowe idee: postepu, praw jednostki, teoria umowy

spolecznej

Rousseau, przekonanie o potrzebie oddzielenia kosciola od

panstwa, a

takze poglad, iz wladcy winni byc wybierani przez narod, nie zas

rzadzic

moca bozych wyrokow. Wiele z tych przemian wynikalo z rozwoju

nowego

sposobu tworzenia bogactwa: produkcji fabrycznej. Nie trzeba bylo

czekac,

zeby poszczegolne elementy zaczely ukladac sie w zespolona

calosc:

masowa produkcja, masowa konsumpcja, masowa edukacja, masowe

srodki komunikacji laczyly sie scisle ze soba, a dla ich potrzeb

powstawaly

wyspecjalizowane instytucje: szkoly, ugrupowania ekonomiczne,

partie

polityczne. Zmienila sie takze struktura rodziny i w miejsce

duzego

domostwa, w ktorym zyje wspolnie kilka pokolen, pojawila sie

niewielka

komorka rodzinna charakterystyczna dla spoleczenstwa

przemyslowego.

Ludziom, ktorzy bezposrednio doswiadczali owych przeobrazen,

wydawalo

sie z pewnoscia, ze swiat wpadl w chaotyczne konwulsje, niemniej

wszystkie te przemiany scisle sie ze soba wiazaly. Byly tylko

kolejnymi

szczeblami w pelnym rozwoju swiata modernistycznego, w

ksztaltowaniu

sie masowego spoleczenstwa przemyslowego, ktore zrodzila

cywilizacja

drugiej fali. Nawet gdyby komus w tym kontekscie slowo

"cywilizacja"

wydalo sie nazbyt pompatyczne, to trudno znalezc inne, rownie

pojemne,

ktore obejmowaloby sprawy tak odmienne jak technika, zycie

rodzinne,

religia, kultura, polityka, gospodarka, struktura spoleczna,

hierarchie

wladzy, wartosci, etyka seksualna i epistemologia. Kiedy naraz

zmienia sie

tak wiele roznych elementow, mamy do czynienia nie z powolnym

przeksztalcaniem jednych form w inne, lecz z transformacja,

ktorej

produktem jest nie nowe spoleczenstwo, lecz wlasnie zupelnie nowa

cywilizacja. Owa nowa cywilizacja z impetem wkroczyla w dzieje

Europy

Zachodniej, na kazdym kroku napotykajac zazarty opor.

Konflikt podstawowy.

W kazdym kraju, ktory wkraczal na droge uprzemyslowienia,

wybuchaly

zaciete, czesto bardzo krwawe walki pomiedzy rzecznikami drugiej

fali,

ludzmi przemyslu i handlu a rzecznikami pierwszej fali,

wlascicielami

ziemskimi czesto zjednoczonymi z Kosciolem, ktory tez posiadal

wielkie

majatki ziemskie. Wielkie rzesze chlopow zostaly wygnane ze wsi,

by jako

sila robocza zasilic "szatanskie mlyny": fabryki, ktore wyrastaly

jak

grzyby po deszczu.

Wraz z tym jak kolizja pierwszej i drugiej fali stawala sie

konfliktem

podstawowym, mnozyly sie strajki i niepokoje, wojny domowe i

powstania

narodowe. To przekladanie sie centralnego napiecia spolecznego

na

mnogosc sytuacji zapalnych mozemy obserwowac w kazdym

uprzemyslawiajacym sie kraju. W Stanach Zjednoczonych trzeba bylo

straszliwej wojny secesyjnej, aby interesy industrialno-handlowej

Polnocy

wziely gore nad rolniczymi elitammi Poludnia. Ledwie kilka lat

pozniej w

Japonii dochodzi do rewolucji Meiji, w wyniku ktorej znowu

modernizatorzy drugiej fali zwyciezaja tradycjonalistow

pierwszej.

Rozprzestrzeniajaca sie cywilizacja drugiej fali z jej

nowatorskimi

sposobami mnozenia bogactwa zachwiala systeme stosunkow miedzy

panstwami, ale takze spowodowala ogromne przesuniecia w

strukturach

wladzy. Cywilizacja przemyslowa, produkt wielkiej mnogosci

przemian

drugiej fali, najbardziej zakorzenila sie na polnocnych

wybrzezach

ogromnego basenu Atlantyku. Uprzemyslowienie wielkich poteg tego

regionu zrodzilo potrzebe nowych odleglych rynkow i zrodel tanich

surowcow, dlatego tez rzucily sie one w wir wojen kolonialnych,

w wyniku

ktorych podporzadkowaly sobie azjatyckie oraz afrykanskie panstwa

i

plemiona, w znacznej czesci zyjace jeszcze w strukturach

zrodzonych przez

pierwsza fale. Znowu przeto konfliktem podstawowym bylo starcie

przemyslowych poteg drugiej fali z rolniczymi silami pierwszej

fali. Tym

razem jednak dokonywalo sie ono w skali globalnej, a jego skutki

w duzej

mierze zadecydowaly o ksztalcie swiata wspolczesnego i wytyczyly

fronty

wiekszosci wojen. Oczywiscie, tak jak przez cale tysiaclecia,

dalej toczyly

sie walki miedzy plemionami i spolecznosciami rolniczymi,

znaczenie ich

jednak bylo juz teraz niewielkie,a nader czesto w efekcie

wykrwawienia sie

obu stron, padaly one jeszcze latwiejszym lupem kolonizacyjnych

sil

cywilizacji industrialnej. Tak na przyklad stalo sie w

poludniowej Afryce,

gdzie na skutek zazartych wojen plemiennych Cecil Rhodes i jego

uzbrojeni agenci podporzadkowali sobie ogromne terytoria. Takze

i w calej

reszcie swiata mnostwo na pozor nie powiazanych wojen bylo w

istocie

wyrazem podstawowego konfliktu, w ktorym scieraly sie ostatecznie

nie

panstwa, lecz rywalizujace cywilizacje. Do najwiekszych i

najbardziej

morderczych wojen dochodzilo miedzy krajami uprzemyslowionymi,

takimi

jak Niemcy i Wielka Brytania, ktore zmagaly sie o dominacje nad

swiatem, podczas gdy ludom zyjacym jeszcze na grzbiecie pierwszej

fali z

gory juz byla wyznaczona rola drugoplanowa i podporzadkowana.

Ostatecznie doszlo do nader wyraznego podzialu swiata. Era

industrialna

przeciwstawila cywilizacji drygiej fali mnogosc zniewolonych

kolonii

pierwszej fali. Wielu z nas wzrastalo w tym wlasnie swiecie dwoch

cywilizacji, gdzie nie ulegalo najmniejszej watpliwosci, ktora

wiedzie prym.

Dzisiaj owe linie podzialu ukladaja sie odmiennie. Szybko

zmierzamy w

kierunku zupelnie nowego ukladu zaleznosci, w ramach ktorego

swiat

podzielony bedzie nie miedzy dwie, lecz trzy rywalizujace

cywilizacje;

jedna, ciagle symbolizowana przez motyke; druga, ktorej symbolem

jest

tasma produkcyjna, i trzecia, ktorej uosobieniem jest komputer.

W owym trojdzielnym swiecie sektor pierwszej fali dostarcza

produktoe

rolniczych i surowcow, sektor drugiej fali jest zrodlem taniej

sily roboczej

oraz produkcji masowej, natomiast intensywnie rozwijajacy sie

sektor

trzeciej fali dominacje swa zawdziecza nowym spososbom

pozyskiwania i

wykorzystywania wiedzy. Narody trzeciej fali sprzedaja swiatu

informacje i

innowacje, kulture wyrafinowana i masowa, zaawansowane

technologie,

oprogramowanie komputerow, edukacje, umiejetnosci, opieke

medyczna

oraz mnogosc roznorakich uslug. Na ich liscie znalezc sie moze

takze

ochrona wojskowa, ktora korzystac bedzie z elitarnych sil

zbrojnych

trzeciej fali. (Z taka wlasnie ochrona Kuwejtu i Arabii

Saudyjskiej wysoko

rozwiniete panstwa wystapily podczas wojny w Zatoce.)

Odwrot od spoleczenstwa masowego.

Druga fala stworzyla spoleczenstwa masowe, ktorych wymaga i

potrzebuje

produkcja masowa. W krajach trzeciej fali, ktorych gospodarka

odwoluje

sie przede wszystkim do zasobow umyslowych, produkcja masowa

(ktora

smialo mozna by uznac za ceche charakterystyczna spoleczenstw

industrialnych) staje sie przezytkiem. Wspolczesna wytworczosc

odchodzi

od zunifikowanych przedsiewziec na wielka skale, gdyz teraz jej

strategia

staja sie krptkie serie produktow dostosowanych do scisle

okreslonych

potrzeb. Masowy marketing ustepuje miejsca segmentacji rynku i

wybiorczym akcjom promocyjnym odpowiadajacym zmianom w produkcji.

Wielkie kolosy ery industrialnej padaja z powodu inercji pod

wlasnym

ciezarem. Dozywaja swych dni zwiazki zawodowe w sektorach

produkcji

masowej, masowe srodki przekazu przestaja byc wlasnie masowe,

gdyz

wielkie sieci informacyjne napotykaja grozna konkurencje ze

strony

lokalnych i wyspecjalizowanych wspolzawodnikow. Zmienia sie takze

i

przestaje dominowac wzorzec zycia rodzinnego: niewielka komorka

rodzinna, ktora byla ongis forma wzorcowa, giniepowoli w natloku

innych

rozwiazan, takim jak rodziny z jednym tylko z rodzicow,pary

ponownie

wstepujace w zwiazki malzenskie, rodziny bezdzietne czy osoby

samotne.

Radykalnej przemianie ulega przeto cala struktura spoleczna wraz

z tym,

jak homogeniczne spoleczenstwa drugiej fali zastepowane sa przez

heterogeniczna cywilizacje trzeciej fali. Masowosc staje sie

znakiem

przeszlosci. Z kolei jednak zlozonosc nowych ukladow domaga sie

zwiekszonej wymiany informacji pomiedzy poszczegolnymi

jednostkami

zycia spolecznego: spolkami, agencjami rzadowymi, szpitalami,

zrzeszeniami, a takze pojedynczymi ludzmi. W ten sposob jeszcze

bardziej

poglebia sie zapotrzebowanie na komputery, sieci

telekomunikacyjne i

informatyczne oraz nowe formy porozumiewania sie. W efekcie tych

dazen

nieustannie przyspiesza sie rytm zmian technologicznych,

zawierania

najrozniejszego typu transakcji oraz zycia codzinnego. Gospodarka

trzeciej

fali dziala w takim tempie, ze zyjacy w dawnych warunkach

dostawcy z

trudem moga nadazyc za ich zapotrzebowaniami. Na dodatek, w coraz

wiekszym stopniu informacja staje sie substytutem surowcow, sily

roboczej

i innych zasobow. Kraje pierwszej i drugiej fali coraz bardziej

przypominaja

rynki zbytu poteg trzeciej fali, ktore wspolpracuja przede

wszystkim

miedzy soba. Ostatecznie technika oparta na wielkim kapitale

informacyjnym przejmie wiele zadan, ktore dzis realizowane sa

przez kraje

o taniej sile roboczej, a zadania te beda wykonywane szybciej,

lepiej i

taniej. Mowiac inaczej, przemiany, o ktorych mowimy, groza

zerwaniem

istniejacych wiezi ekonomicznych pomiedzy swiatem bogactwa i

biedy.

Niemozliwe jest calkowite wygasniecie tych powiazan. Nie da sie

tak

uszczelnic granic swiata trzeciej fali, aby nie przedostawaly sie

przez nie

efekty skazenia srodowiska, choroby i imigranci. Bogate narody

nie

moglyby przezyc, gdyby nedzarze wydali im wojne ekologiczna, w

ktorej

efekcie zniszczeniu musialoby ulec wszystko. Z tej przyczyny

napiecie

pomiedzy cywilizacja trzeciej fali a dwiema starszymi formami

cywilizacji

bedzie wzrastac, a owa nowa forma zycia spolecznego najpewniej

walczyc

bedzie o uzyskanie podobnej globalnej dominacji, jaka

modernizatorzy

drugiej fali uzyskali w minionych stuleciach nad

tradycjonalistami

pierwszej fali. Wystarczy zrozumiec, ze mamy do czynienia z

konfliktem

cywilizacji, aby dojrzec ukryty sens w roznych zdumiewajacych na

pozor

zjawiskach, jak na przyklad wspolczesny rozkwit nacjonalizmow.

Nacjonalizm jest ideologia panstwa narodowego, ktore samo sie

zrodzilo w

efekcie rewolucji przemyslowej. Kiedy wiec spolecznosci pierwszej

fali,

rolnicze w swej istocie, zaczynaja sie uprzemyslawiac lub chca

industrializacji, odwoluja sie do hasel niezaleznosci narodowej.

Dawne

sowieckie republiki , jak Ukraina, Estonia czy Gruzja, z pasja

daza do

uniezaleznienia i zabiegaja o wczorajsze oznaki nowoczesnosci:

wlasna

flage, armie, walute, czyli to, co okreslalo panstwa narodowe w

epoce

drugiej fali. W swiecie wysoko rozwinietej techniki z trudem

pojmuje sie

motywy ultranacjonalizmu. Rozbuchany patriotyzm wydaje sie

zdumiewajacy i przywodzi na mysl Freedonie z Kaczej zupy braci

Marx

wykpiwajacej dazenia do wyniesienia narodu nad wszystkie inne

wartosci.

Z kolei nacjonalisci nie potrafia pojac, w jaki sposob mozna sie

godzic na

pogwalcenie przez innych uswieconej niepodleglosci. Niemniej

globalizacja,

ktorej domaga sie gospodarka trzeciej fali, nieustannie kruszy

narodowa

suwerennosc, tak droga sercu nacjonalistow.

Ekonomiczne przeobrazenia trzeciej fali sprawiaja, ze trzeba

przystac na

rezygnacje z czesci niezaleznosci i zaakceptowac ekonomiczne i

kulturowe

oddzialywania z zewnatrz. Stad tez widzimy, jak poeci i

intelektualisci w

zacofanych ekonomicznie regionach oddaja sie pisaniu narodowych

hymnow, podczas gdy poeci i intelektualisci trzeciej fali

opiewaja "swiat

bez granic" i "swiadomosc planetarna". W obliczu tak zdecydowanie

roznych potrzeb dwoch zdecydowanie odmiennych cywilizacji pojawic

sie

moga sprzecznosci, ktore moga doprowadzic w niedalekiej

przyszlosci do

nieslychanie krwawych konfliktow.

Jesli ow podzial swiata nie na dwie, lecz na trzy czesci nie

wydaje sie dzis

jeszcze nazbyt oczywisty, to wynika z faktu, ze przejscie od

opartej na sile

gospodarki drugiej fali do opartej na zasobach umyslowych

gospodarki

trzeciej fali nigdzie jeszcze nie dotarlo do konca. Nawet w

Stanach

Zjednoczonych, Japonii i Europie wojna domowa pomiedzy elitami

drugiej i

trzeciej fali nie doczekala sie jeszze rozstrzygniecia. Ciagle

jeszcze trwaja

instytucje i sektory produkcyjne drugiej fali i nie utracily

wladzy zwiazane

z nia polityczne grupy nacisku. Ta mieszanina elementow drugiej

i trzeciej

fali ma w przypadku kazdego z wysoko rozwinietych krajow swoja

wlasna

specyfike, niemniej ogolna trajektoria rozwojowa jest calkiem

klarowna.

W ogolnym wspolzawodnictwie zwycieza te kraje, ktore przeobrazen

trzeciej fali dokonaja przy najmniejszych wewnetrznych

niepokojach i

kosztach spolecznych. Wielkie historyczne przejscie od swiata

dwudzielnego do trojdzielnego doprowadzi do walk miedzy

spolecznosciami

o zapewnienie sobie najkorzystniejszego usytuowania w nowym

ukladzie

wladzy. U podstaw zas tych monumentalnych politycznych

transformacji

lezy przemiana roli, znaczenia i natury wiedzy.

Rozdzial 3.

UNIWERSALNY SUBSTYTUT.

Kazdy z czytelnikow tej ksiazki rozporzadza pewna umiejetnoscia,

ktora

moze wydawac sie tak oczywista, iz z pewnym zdziwieniem

uswiadamiamy

sobie, ze nasi przodkowie nie potrafili czytac. Nie byli

glupcami, ani

ignorantami, jednak byli analfabetami. Zreszta nie potrafili nie

tylko

czytac: nie umieli tez przeprowadzac najprostszych obliczen. Ci,

ktorzy

rozporzadzali taka umiejetnoscia, wydawali sie niebezpieczni.

Zdaje sie, ze

to sw.Augustyn ostrzegal chrzescijan, aby trzymali sie z dala od

ludzi

znajacych tajniki dodawania i odejmowania, ci bowiem "zawarli

pakt z

diablem". Dopiero w tysiac lat po Augustynie widzimy, jak

rachmistrze

wprowadzaja swoich uczniow w tajniki tego, co uznane jest za

nieodzowne w

karierze zawodowej. Wiele umiejetnosci, ktore wspolczesnie wydaja

sie

oczywiste w zyciu codziennym, jest skumulowanym produktem rozwoju

kulturalnego trwajacego przez wieki i tysiaclecia. Dzisiaj ludzie

interesu na

calym swiecie sa najczesciej nieswiadomymi dziedzicami wiedzy,

ktora

rozwijala sie w Chinach, Indiach, posrod Arabow, fenickich

kupcoe, a

takze wsrod ludzi Zachodu. Kolejne pokolenia przyswajaly sobie

te

wiadomosci, przekazywaly dalej i stopniowo rozbudowywaly.

Podstawa wszystkich systemow ekonomicznych jest wiedza, a

wszelkie

przedsiewziecia gospodarcze zaleza od jej spolecznie

zorganizowanych

zasobow. Ekonomisci i przedsiebiorcy najczesciej pomijaja ten

skladnik w

swoich rachunkach kosztow, w przeciwienstwie do kapitalu, sily

roboczej i

ziemi. Tymczasem ten wlasnie element staje sie dzis najwazniejszy

ze

wszystkich. Wspolczesnie zyjemy w jednym z tych przelomowych

momentow dziejowych, kiedy cala struktura ludzkiej wiedzy drzy

w

podstawach, gdyz padaja dawne granice. Dzisiaj nie gromadzimy juz

tylko

faktow. Wraz z tym, jak przebudowujemy dzis strukture

przedsiebiorstwa i

calych dzialow gospodarki narodowej, dokonujemy tez totalnego

przeksztalcenia produkcji i dystrybucji wiedzy oraz symboli,

ktore sluza do

jej przekazywania.

Co to wlasciwie znaczy? Otoz znaczy tyle, ze tworzymy nowe sieci

upowszechniania wiedzy... w zaskakujacy sposob laczymy ze soba

pojecia...

budujemy zdumiewajace hierarchie oddzialywania... krzewimy nowe

teorie,

hipotezy i wyobrazenia, dla ktorych przeslankami sa nowe

zalozenia,

jezyki, kody i systemy logiczne. Jeszcze wazniejsze jest to, ze

na mnostwo

sposobow kojarzymy dane, laczac je z wielorakimi kontekstami i

w ten

sposob tworzymy z nich informacje, jej fragmenty zas wbudowujemy

w

coraz rozleglejsze modele i uporzadkowane konstrukcje. Nie zawsze

jest to

wiedza powszechnie uznana i wypowiadana. Gdy mowimy tutaj o

wiedzy,

mamy na mysli takze przeswiadczenia nie do konca uswiadamiane,

odwolujace sie do przeslanek, ktore same oparte sa na

przeslankach,

fragmentarycznych modelach, nie zauwazanych analogiach. Mamy na

mysli calosc zlozona nie tylko z logicznych i na pozor

beznamietnych

danych, ale takze z emocji, wyobrazen i przeczuc. To ow ogromny

wstrzas

w spolecznym fundamencie wiedzy, a nie komputerowy szok czy wplyw

pieniadza, tlumaczy narodziny supersymbolicznej ekonomiki

trzeciej fali.

Alchemia informacji.

Zmiany w spolecznym systemie wiedzy sa na ogol natychmiast

przekladane na jezyk przedsiewziec ekonomicznych. To wlasnie

system

wiedzy jest dla wspolczesnych firm srodowiskiem bardziej nawet

istotnym

niz system bankowy, polityczny i energetyczny. Obok oczywistego

faktu,

ze bez jezyka, kultury, danych, informacji nie mogloby sie

narodzic zadne

przedsiewziecie, ogromne znaczenie ma to, ze najbardziej

wszechstronnym

ze wszystkich zasobow, ktore pozwalaja tworzyc bogactwo, jest

wiedza.

Zastanowmy sie dla przykladu nad masowa produkcja drugiej fali.

W

wiekszosci tradycyjnych fabryk kazda zmiana produktu byla

niezwykle

kosztowna. Trzeba bylo zatrudnic budowniczych nowych narzedzi i

maszyn,

specjalistow od organizacji cylku produkcyjnego oraz wielu innych

ekspertow. W trakcie zas zmiany profilu produkcji maszyny staly

bezczynnie, a zamrozony w nich kapital nie przynosil zyskow. To

dlatego

jednostkowe koszty wytwarzania zmniejszaly sie wraz z wydluzaniem

serii

identycznych produktow, co dalo poczatek teorii ekonomii skali.

Tymczasem nowe technologie stawiaja na glowie teorie, ktore

powstaly w

epoce drugiej fali. Produkcja traci charakter masowy; wyroby i

uslugi

dostosowuje sie do specyficznych zamowien i potrzeb. Wspolczesne

techniki produkcyjne, korzystajace ze sterowania komputerowego,

niskim

kosztem umozliwiaja nieograniczona niemal roznorodnosc efektow.

Dzieki

informatyce koszt wielorakosci redukowany jest do zera, co

oznacza kres

ekonomii skali.

Sprawa przedstawia sie podobnie, kiedy ocenic ja od strony

materialow.

Tokarka zaopatrzona w niewielki program komputerowy potrafi

wyciac z

tego samego kawalka stali wiecej elementow niz najsprawniejsi

ludzcy

operatorzy. Dzieki miniaturyzacji powstaja rzeczy mniejsze i

lzejsze, co

miedzy innymi prowadzi do obnizenia kosztow magazynowania i

transportu,

a te ostatnie sa na dodatek powaznie zmniejszane dzieki

optymalizacji

przewozow. Dostawy w systemie just-in-time - czyli lepsza

informacja -

oznaczaja oszczednosci na transporcie. Za sprawa wspolczesnej

wiedzy

powstaja nie znane dotad materialy, poczynajac od powlok

samolotowych,

a na nowych gatunkach roslin i szczepach bakteryjnych konczac.

Zwieksza

to moziwosc korzystania z nowych, mniej kosztownych surowcow.

Dlatego

tez nie ma przesady w stwierdzeniu, ze informacja jest

substytutem

zasobow materialowych i transportowych, dzieki niej bowiem

radykalnie

mozna zoptymalizowac ich wykorzystanie.

Podobnie rzecz przedstawia sie z energia. Najdobitniejszym tego

dowodem

sa rewolucyjne osiagniecia w dziedzinie nadprzewodnictwa, ktore

pozwalaja na niebywale zredukowanie ilosci energii zuzywanej na

jednostkowy wyrob.

Wiedza pozwala jednak oszczedzac nie tylko materialy, srodki

transportu i

energie, ale rowniez czas. Jest on jednym z najwazniejszych

zasobow,

chociaz nigdzie nie znajdzie sie go w rachunku kosztow

powstajacym w

przedsiebiorstwach drugiej fali. Tam jednak, gdzie dokonujace sie

zmiany

pozwalaja na oszczednosc czasu - dzieki szybszej komunikacji badz

sprawniejszej dostawie - nader czesto decyduje on o zysku albo

stracie.

Wiedza pozwala rowniez oszczedzac i zdobywac przestrzen. Oddzial

transportowy General Electrics zajmuje sie miedzy innymi

produkcja

lokomotyw. Kiedyz dla potrzeb lacznosci z dostawcami wykorzystano

zaawansowane systemy informatyczne, czas wykorzystania zapasow

udalo

sie skrocic dwunastokrotnie, przestrzen magazynowa zas zredukowac

o

caly jeden akr.

Oszczednosc kosztow daleko wykracza poza miniaturyzacje produktow

i

ograniczenia powierzchni skladowania. Nowe techniki

porozumiewania sie,

ktore wykorzystuja mozliwosci komputerow i innych urzadzen,

pozwalaja

lokalizowac zaklady poza zatloczonymi centrami miejskimi, co

rowniez

wplywa na obnizenie kosztow energii i transportu.

Wiedza kontra kapital.

Tak wiele napisano o zastepowaniu ludzkiej pracy przez

skomputeryzowane systemy, ze czesto zapomina sie o tym, iz staja

sie one

takze substytutami kapitalu. W istocie, wiedza i informacja na

dluzsza

mete stanowia dla poteg finansowych o wiele wieksze zagrozenie

niz

organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie

polityczne. Jednym

z istotnych efektow rewolucji informatycznej jest to, iz

relatywnie rzecz

biorac, zmniejsza ona naklady kapitalu na jednostkowy produkt,

co z

pewnoscia jest czynnikiem rewolucyjnym w ustroju

kapitalistycznym. Nie

ma rzeczy, ktora bylaby bardziej radykalna.

Vittorio Merloni jest szescdziesiecioletnim wloskim

businessmanem.

Dziesiec procent wszystkich sprzedawanych w Europie pralek,

lodowek i

innych sprzetow gospodarstwa domowego wytwarzanych jest przez

przedsiebiorstwa nalezaca do Merloniego, ktorego glownymi

konkurentami sa szwedzki Electrolux i holenderski Philips. Jak

powiada

Merloni: "Obecnie potrzeba mniej kapitalu na wytworzenie tej

samej

rzeczy i dlatego biedniejsze kraje moga osiagac wieksze korzysci

z tego

samego kapitalu, niz piec czy dziesiec lat temu". Powodem jest

to -

tlumaczy Merloni - ze technologie oparte na najnowszej wiedzy i

osiagnieciach informatyki pozwalaja na sprawniejsze wytwarzanie

zmywarek do naczyn, kuchenek i odkurzaczy. Szybka i

natychmiastowa

informacja pozwala na zredukowanie kosztownych zapasow. Dzieki

szybszemu reagowaniu wytworcow na zapotrzebowanie rynku, a takze

dzieki skroceniu serii produkcyjnych, bardzo powaznie mozna

zmniejszyc

ilosc lezacych w magazynach surowcow, polproduktow oraz gotowych

wyrobow. W jednym z przypadkow Merloniemu udalo sie zmniejszyc

koszty magazynowe az o szescdziesiat procent.

Przyklad Merloniego jest powielany wszedzie w Stanach

Zjednoczonych,

Japonii i Niemczech, gdzie mozliwa dzieki komputerowej informacji

dostawa bezposrednio na zamowienie pozwala rezygnowac z

uciazliwego i

kosztownego skladowania. Umozliwia to nie tylko lepsze, bardziej

efektywne wykorzystanie przestrzeni magazynowej, ale rowniez

obniza

stawki podatkow i ubezpieczen. Chociaz wiec wstepny koszt

komputerow,

oprogramowania i sieci lacznosci jest sam w sobie wysoki, to

jednak

szybko okazuje sie, ze dla utrzymania produkcji na tym samym

poziomie

potrzeba teraz mniej kapitalu.

Michael Milken, prawdziwy specjalista jesli chodzi o problemy

inwestycji,

zamknal cala kwestie w siedmiu slowach: "Kapital pieniezny

zastepowany

jest przez kapital ludzki". Skoro wiec wiedza zmniejsza

zapotrzebowanie na

surowce, sile robocza, czas, przestrzen, kapital i inne czynniki

produkcyjne, to smialo mozna ja nazwac uniwersalnym substytutem:

kluczowym zasobem rozwinietej gospodarki. To zas sprawia, ze

niepomiernie wzrasta jej wartosc.

Rozdzial 4.

W JAKI SPOSOB TWORZYMY

BOGACTWO?

W roku 1956 przywodca ZSRR Nikita Chruszczow oznajmil chelpliwie:

"Pogrzebiemy was". Mial na mysli to, ze komunizm w najblizszych

latach

calkowicie pograzy gospodarczo kpitalizm. Miedzy wierszami kryla

sie tez

pogrozka zwyciestwa militarnego. Slowa Chruszczowa odbily sie w

swiecie

glosnym echem.

Wtedy niewielu ludzi mialo niejasne chociazby podejrzenia, w jaki

sposob

rewolucja w zachodnim systemie tworzenia bogactwa zmieni uklad

sil

militarnych, radykalnie przeksztalcajac przy tym nature samych

dzialan

wojennych. Nie tylko Chruszczow, ale takze i wiekszosc Amerykanow

nie

uswiadamiala sobie, ze rok 1956 byl pierwszym rokiem, w ktorym

liczba

urzednikow i osob zatrudnionych w sferze uslug przewyzszyla w

Stanach

Zjednoczonych liczbe robotnikow fabrycznych, co bylo pierwsza

oznaka, iz

ekonomika drugiej fali wchodzi w faze schylkowa, a rodzi sie nowa

gospodarka trzeciej fali.

Aby zrozumiec sens niezwyklych przemian, ktore nastapily od tego

czasu,

a takze bardziej jeszcze dramatycznych przeobrazen, ktore nas

czekaja,

musimy zajac sie teraz glownymi cechami owej nowej ekonomiki

trzeciej

fali. Trzeba bediz przy tym powtorzyc niektore z wyglosonych juz

stwierdzen. Rzecz jednak w tym, ze rozwazane ponizej kwestie

stanowia

klucz nie tylko do efektywnosci przedsiewziec gospodarczych i ich

konkurencyjnosci, ale rowniez do ekonomii politycznej XXI wieku.

Czynniki wytworcze.

O ile glownymi czynnikami wytworczymi w ekonomice drugiej fali

byly

ziemia, sila robocza, surowce i kapital, o tyle glownym zasobem

ekonomiki

trzeciej fali jest wiedza. Termin ten trzeba jednak potraktowac

na tyle

szeroko, aby objal informacje, obrazy, symbole, kulture,

ideologie i

wartosci.

Jak widzielismy juz wczesniej, odpowiedni zasob danych i

informacji

pozwalal zredukowac naklad innych czynnikow, ktore potrzebne sa

do

wytwarzania bogactw. Ciagle jednak wiedza nie jest powszechnie

rozpoznawana jako "uniwersalny substytut". Wiekszosc ekonomistow

i

strategow gospodarczych boczy sie na to pojecie, gdyz z trudem

poddaje

sie ono kwantyfikacji.

Tym, co decyduje o rewolucyjnosci ekonomiki trzeciej fali, jest

fakt, ze o

ile ziemia, sila robocza, surowce, a takze kapital uznac trzeba

za

ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest bogactwem

niewyczerpywalnym. W

przeciwienstwie do pieca hutniczego czy tasmy produkcyjnej wiedza

moze

byc wykorzystywana jednoczesnie przez roznych uzytkownikow,

ktorzy na

dodatek pozytkujac ja, moga sie przyczyniac do jej pomnozenia.

Z tej

przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali, ktore odwoluja sie do

ograniczonych, wyczerpywalnych zasobow, nie stosuja sie do

gospodarki

trzeciej fali.

Nieuchwytne wartosci.

Wartosc firm niesionych przez druga fale okreslic mozna na

podstawie ich

trwalego dobytku: budynkow, maszyn, akcji, zapasow, natomiast

wartosc

skutecznych firm, ktore rodzi trzecia fala, w coraz wiekszym

stopniu

zwiazana jest z ich strategiczna i operacyjna umiejetnoscia

pozyskiwania,

tworzenia, dystrybucji oraz stosowania wiedzy. Prawdziwa wartosc

takich

korporacji jak Compaq, Kodak, Hitachi czy Siemens w o wiele

wiekszym

stopniu opiera sie na pomyslach, wizjach i informacjach, ktore

maja w

glowach ich pracownicy, oraz na posiadanych przez te firmy bazach

danych

i patentach, niz na liczbie ciezarowek, linii produkcyjnych i

innych

elementow fizycznego dobytku. Kapital tych firm w coraz wiekszym

stopniu staje sie nienamacalny i dlatego z punktu widzenia

drugiej fali

nieuchwytny.

Koniec masowosci.

Wraz z tym jak wspolczesne przedsiebiorstwa instaluja systemy,

ktore

dzieki skutecznemu wykorzystaniu informacji, a nader czesto i

robotyzacji,

zdolne sa do stalej i malo kosztownej zmiany profilu produkcji,

konczy sie

czas produkcji masowej, tak charakterystycznej dla gospodarki

drugiej

fali. Dzieki wykorzystaniu owych "gietkich technologii" mozliwe

staje sie

takie zroznicowanie propozycji dla konsumentow, ze w sklepach

Wal-Mart

mozna wybierac sposrod stu dziesieciu tysiecy towarow o

najrozniejszych

rozmiarach, modelach i kolorach. Sam Wal-Mart nalezy jednak do

masowych kolosow handlowych, a rynek masowy rozpada sie na silnie

zroznicowane sektory, gdyz dzieki doskonalszej informacji kupcy

lepiej

moga rozpoznawac zroznicowane potrzeby klientow i odpowiedznio

do nich

ksztaltowac mikrorynki. Wyspecjalizowane sklepy, butiki, systemy

zakupow za posrednictwem telewizji, sieci komputerowych,

bezposredniej

dostawy pocztowej; wszystko to roznicuje i wzbogaca sposoby,

dzieki

ktorym producenci dostarczac moga swoje produkty klientom na

rynku,

ktory jest w coraz mniejszym stopniu masowy. Kiedy pisalismy Szok

przyszlosci, najwieksi handlowi wizjonerzy zaczynali rozprawiac

o

segmentacji rynku. Dzis uwaga skupia sie juz nie na segmentach,

lecz na

niszach czy wrecz pojedynczych konsumentach.

Poniewaz rownolegle rozwija sie proces, w ktorym masowego

charakteru

wyzbywaja sie takze srodki masowego przekazu, wiec takze i

reklama

koncentruje sie na coraz mniejszych niszach rynkowych. Temu

rozpadowi

masowej publicznosci towarzyszy kryzys poteznych ongis sieci

telewizyjnych, takich jak ABC, CBS i NBC i to w czasie gdy

Tele-Communications Inc. z Denver proponuje siec z wlokien

optycznych,

ktora potrafi pomiescic piecset dzialajacych jednoczesnie,

interaktywnych

kanalow telewizyjnych. Jakaz to mozliwosc bezposredniego dotarcia

do

klienta ! To jednoczesne wyzbycie sie masowego charakteru przez

produkcje, dystrybucje i lacznosc rewolucjonizuje cala

gospodarke,

decydujac o jej radykalnej heterogenicznosci.

Praca.

Zdecydowanemu przobrazeniu ulega rowniez sama praca. W sweicie

drugiej fali chodzilo przede wszystkim o nisko wykwalifikowana

sile

robocza, ktora mozna bylo przenosci z jednego stanowiska na inne.

Tymczasem w epoce trzeciej fali wymagania, jesli chodzi o

kwalifikacje,

wzrastaja tak ogromnie, ze coraz trudniej jest mowic o mozliwosci

zastepowania jednych pracownikow innymi.

Sila fizyczna jest z istoty swej anonimowa, dlatego tez miejsce

jednego

nisko wykwalifikowanego robotnika bez trudu i niskim kosztem moze

zajac

inny. Tymczasem w ekonomice trzeciej fali wymaga sie tak scisle

okreslonych umiejetnosci, ze wyszukanie odpowiedzniej osoby staje

sie

coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne. Dozorcy, ktorego

zwalniaja z

przedsiebiorstwa zbrojeniowego, w podjeciu zblizonej pracy w

szkole czy w

firmie ubezpieczeniowej przeszkodzic moze tylko konkurencja ze

strony

innych kandydatow. Tymczasem umiejetnosci inzyniera elektronika,

ktory

cale lata spedzil przy budowie satelitow, nie musza byc przydatne

w

konsorcjum, ktore zajmuja sie ochrona srodowiska. Ginekolog nie

bedzie

potrafil przeprowadzic operacji mozgu. Zawezenie specjalizacji

i wzrost

wymagan dotyczacych scisle okreslonych umiejetnosci bardzo

ogranicza

uniwersalnosc sily roboczej.

W rozwinietej ekonomice proporcjonalnie coraz wieksza rola

przypada

pracy posredniej, nie zas bezposredniej. Przez prace bezposrednia

albo

produkcyjna, tradycyjnie rozumiano te, ktora wykonywana na

stanowisku,

bezposrednio zwiazana jest z powstawaniem produktu. To wlasnie

dzieki

pracownikom produkcyjnym powstala wartosc dodana, do czego

wszyscy

inni - pracownicy nieprodukcyjni - przyczyniali sie tylko

posrednio. Takie

rozroznienie staje sie dzis coraz bardziej niejasne, jako ze w

powstaniu

wytworu coraz wiekszy udzial - i to nawet w samej hali

produkcyjnej - maja

osoby zwiazane z nadzorem i projektowaniem, a wartosc w co

najmniej tym

samym stopniu powstaje dzieki sile fizycznej, jak i dzieki

poczynaaniom,

ktore sie bez niej obywaja.

Innowacje.

Gdy Japonia i Europa zaczely gospodarczo odzywac po drugiej

wojnie

swiatowej, zwiekszala sie tez ich konkurencyjnosc wobec

przedsiebiorstw

amerykanskich, co zmusilo te ostatnie do nieustannej pogoni za

innowacjami: nowymi produktami, technologiami, procesami

produkcyjnymi, marketingiem i finansowaniem. W amerykanskich

supermarketach co miesiac pojawia sie okolo tysiaca nowych

produktow.

Zanim komputer z procesorem 486 zastapil model 386, gotowy juz

byl

procesor 586. W tej sytuacji najbardziej rzutkie firmy

zdecydowanie

zachecaja swoich pracowniow, aby zglaszali sie z nowymi, chocby

najbardziej nieszablonowymi, obrazoburczymi pomyslami.

Skala produkcji.

Zmniejsza sie wielkosc jednostek produkcyjnych. Miniaturyzacji

ulegaja

nie tylko wyroby, ale takze i same poczynania wytworcze. Miejsce

rzeszy

robotnikow wykonujacych te sama prace fizyczna zajmuja

niewielkie,

wyspecjalizowane zespoly. Rozpadaja sie molochy wytworcze, stale

zas

wzrasta liczba malych firm. Dla IBM, ktory zatrudnia trzysta

siedemdziesiat tysiecy pracownikow, ogromnym wyzwaniem sa tysiace

niewielkich, rozsianych po calym swiecie producentow. Aby

przezyc, kolos

musial zredukowac zatrudnienie, a takze podzielic sie na

trzynascie

zroznicowanych produkcyjnie czesci.

W swiecie trzeciej fali korzysci plynace z wielkiej skali

produkcji zostaja

unicestwione przez straty wynikajace z zawilosci struktury. Im

bardziej

skomplikowana struktura firmy, tym mniej prawa reka wie o

poczynaniach

lewej. Pojawiajace sie szczeliny i pekniecia powoduja coraz

wieksze straty,

ktore zjadaja zyski plynace z produkcji masowej. Do lamusa

odchodzi

haslo, ze wieksze jest lepsze.

Organizacja.

Aby przystosowac sie do dynamicznych przemian, przedsiebiorstwa

pospiesznie zmieniaja struktury biurokratyczne, ktore powstaly

w

warunkach drugiej fali. Firmy z epoki industrialnej mialy bardzo

podobna

piramidalna, monolityczna i biurokratyczna organizacje.

Wspolczesne

przemiany na rynku, w technologiach i upodobaniach konsumentow

dokonuja sie tak szybko, ze biurokratyczna uniformizacja staje

sie tylko

przeszkoda. Zaczyna sie przeto poszukiwac zupelnie nowych form

organizacyjnych. Obecnie na przyklad wielka popularnoscia posrod

ekspertow do spraw zarzadzania cieszy sie taka przebudowa firm,

aby ich

struktura dostosowana byla do procesow produkcyjnych, nie zas do

rynku

czy specjalnosci pracowniczych. Widzimy przeto jak blizniacze

struktury

ustepuja miejsca powstajacym doraznie zespolom i grupom, wspolnym

przedsiewzieciom i konsorcjom, bardzo czesto ponadpanstwowym,

ktorych

celem jest realizacja pewnego konkretnego zamierzenia. Przy

nieustannych i radykalnych zmianach rynku, mniejsze znaczenie

zaczyna

odgrywac pozycja, a znacznie wieksze - elastycznosc i zdolnosc

manewru.

Systemy integracji.

Coraz wieksza zlozonosc problemow gospodarczych wymaga coraz

bardsziej subtelnych form integracji i zarzadzania. Niech

przykladem

typowej sytuacji bedzie Nabisco, wielka firma spozywcza, ktora

codziennie

wystawic musi ponad piecset zamowien na setki tysiecy produktow

dostarczanych z czterdziestu dziewieciu zakladow i trzynastu

hurtowni, a

zarazem odbyc okolo trzydziestu tysiecy promocyjnych spotkan z

klientami. Kierowanie tak skomplikowana caloscia wymaga nowych

form

zarzadzania i niezwykle sprawnych powiazan integracyjnych. To z

kolei

czyni koniecznym nasycanie calej organizacji coraz wieksza

iloscia

informacji.

Infrastruktura.

Aby zapewnic swobodny przeplyw skladnikow i produktow,

skoordynowac

dostawy, uzgodnic poczynania inzynierow i specjalistow od zbytu,

informowac pracownikow zajmujacych sie planowaniem i rozwojem o

potrzebach dzialow produkcyjnych, a nade wszystko: aby zapewnic

kierownictwu wierny i wyrazny obraz tego, co dzieje sie w firmie

i z firma,

wydaje sie miliardy dolarow na najnowoczesniejsze sieci, ktore

gromadza,

przetwarzaja i przesylaja informacje. Ogromna struktura

elektroniczna,

nader czesto korzystajaca z polaczen satelitarnych, wiaze

rozrzucone po

swiecie firmy, przy czym z tych samych sieci korzystaja tez na

ogol

dostawcy i odbiorcy.Powstaje cala struktura sieci roznych

rozmiarow i

zasiegow. Japonia przeznacza dwiescie piedziesiat miliardow

dolarow na

stworzenie w najblizszym cwiercwieczu lepszych i szybszych sieci;

Bialy

Dom zaangazowal sie w kontrowersyjny plan "autostrady

informacyjnej".

Cokolwiek mozna sadzic o tym czy innym konkretnym rozwiazaniu,

nie

ulega watpliwosci, ze elektroniczna magistrala informacyjna

bedzie

podstawowa infrastruktura trzeciej fali.

Przyspieszenie.

Zmiany te, nakladajac sie na siebie i wzajemnie warunkujac,

zwiekszaja

jeszcze szybkosc poczynan i uzgodnien. Ekonomika wielkiej skali

wypierana jest przez ekonomike tempa. Wymogi konkurencyjne sa tak

ostre, a wymagana szybkosc reakcji tak wielka, ze dawne haslo:

"Czas to

pieniadz" zastapic trzeba nowym: "Kazda nastepna chwila jest

warta

wiecej od tej, ktora ja poprzedza".

To wlasnie czas staje sie czynnikiem najbardziej krytycznym, o

czym

swiadczy rozwoj dostaw just-in-time, z ominieciem magazynu, czy

tez

naciski na skracanie procedur decyzyjnych. Powolne, stateczne,

dokonujace sie krok po kroku rozwiazywanie problemow zastepowane

jest

przez "strategie symultaniczne", zas trescia wspolzawodnictwa

coraz

czesciej staje sie sam czas. Du Wayne Petereson, jeden z

zarzadzajacych

Merrill Lynch, wyrazil to w slowach: "Pieniadze poruszaja sie z

predkoscia

swiatla. Informacja musi rozchodzic sie jeszcze szybciej".

Omowione wyzej podstawowe cechy ekonomiki trzeciej fali, wraz z

ogromna mnogoscia innych, bardziej szczegolowych, decyduja o

gigantycznej przemianie, jesli chodzi o wytwarzanie bogactwa.

Przestawienie sie Stanow Zjednoczonych, Japonii i Europy na ten

nowy

system ciagle jeszcze trwa. Niemniej juz teraz mozna powiedziec,

ze jest to

najwazniejsze wydarzenie w swiatowej gospodarce od czasu, gdy

rewolucja

przemyslowa pokryla caly glob siecia fabryk. Ta ogromna

transformacja

dziejowa, ktora tempo swe znacznie przyspieszyla juz w latach

siedemdziesiatych, w latach dziewiecdziesiatych jest juz znacznie

bardziej

rozwinieta. Niestety, ekonomiczne myslenie Amerykanow pozostaje

jeszcze w tyle za owym procesem.

Rozdzial 5.

MATERIALIZM JURNY.

Kiedy w Bialym Domu urzedowal jeszcze Ronald Reagan, pewnego dnia

w

Jadalni Rodzinnej przy stple zebrala sie grupka osob

dyskutujacych o

przyszlosci Ameryki. Do osniora znanych futurologow i prezydenta

dolaczyli wiceprezydent oraz trzech bezposrednich doradcow

Reagana,

wsrod ktorych znajdowal sie takze Donald Regan, swiezo mianowany

szef

kancelarii.

Spotkanie rozpoczelo sie od stwierdzenia, ze chociaz

futurologowie roznia

sie w ocenie wielu kwestii technicznych, politycznych i

spolecznych, to

jednak zgodnieuznaja, iz gospodarka znajduje sie w trakcie

glebokiej

transformacji. Natomiast wtracil sie Donald Regan: "Wiec waszym

zdaniem odtad juz wszyscy zajmiemy sie tylko strzyzeniem wlosow

i

sprzedaza hamburgerow? Czy Stany Zjednoczone juz nigdy nie beda

wielka

potega produkcyjna?"

Prezydent i wiceprezydent spojrzeli pytajaco po zebranych.

Wiekszosc

mezczyzn siedzacych przy stole wydawala sie zdiwiona

bezposrednioscia i

ostroscia ataku. Wtedy Heidi Toffler odparla spokojnie: "USA

dalej beda

wielka potega produkcyjna, tyle ze zmniejszy sie udzial osob

pracujacych w

fabrykach". Pozniej, pokazujac roznice pomiedzy tradycyjnymi

sposobami

produkcji a owczesnymi metodami wytwarzania komputero Macintosh,

Toffler zwrocila uwage takze na to, ze Stany Zjednoczone naleza

do grona

najwiekszych na swiecie producentow zywnosci, chociaz tylko dwa

procent

zdolnych do pracy zatrudnionych jest w rolnictwie. W istocie

przez caly

wiek XIX im bardziej malalo statystyczne znaczenie grupy

pracujacych na

farmach, tym wieksza - nie zas mniejsza - potega rolnicza stawaly

sie

Stany Zjednoczone. Dlaczego nie mialoby byc podobnie z produkcja

przemyslowa?

Jest rzecza zastanawiajaca, ze niezaleznie od wahan w gore i w

dol, liczba

osob zatrudnionych w przemysle amerykanskim w roku 1988 jest

niemal

taka sama, jak w roku 1968 i wynosi odrobine ponad dziewietnascie

milionow. Nie zmienil sie tez w tym okresie udzial przemyslu w

calkowitym

produkcie narodowym, natomiast pracownicy przemyslowi stanowia

dzis

znacznie mniejsza czesc ludnosci czynnej zawodowo niz dwadziescia

lat

temu. Widac tez wyraznie, jakie beda perspektywy: zatrudnieni w

fabrykach beda stanowic coraz mniejszy fragment ogolu

pracujacych, z

jednej strony nieustannie bowiem wzrasta ludnosc USA i liczba

osob w

wieku produkcyjnym, z drugiej zas - w latach osiemdziesiatych

wiekszosc

amerykanskich przedsiebiorstw przemyslowych automatyzowala sie

i

przechodzila bardzo powazne przemiany organizacyjne. Jesli

zgodnie

niektorymi ocenami w ciagu najblizszej dekady w USA, bedzie

powstawac

dziesiec tysiecy nowych miejsc pracy dziennie, tylko bardzo

nieliczne z nich

pojawia sie w sektorze przemyslowym. Podobny proces zmienia

obecnie

gospodarke Japonii. Jednak wciaz jeszcze czesto z ust marnych

kierownikow amerykanskich firm, przywodcow karlejacych zwiazkow

zawodowych, ekonomistow i historykow uslyszec mozna slowa bardzo

podobne do tych, ktorych uzyl Donald Regan. Owa obrona wielkiego

przemyslu wyrasta z przekonania, ze przejscie od pracy fizycznej

do uslug i

pracy umyslowej jest w pewien sposob szkodliwe dla gospodarki i

ze

drobna przedsiebiorczosc z uwagi na liczbe zatrudnionych nalezy

uznac za

rodzaj upustu zdrowej krwi. Jest to sposob myslenia, ktory

przywodzi na

mysl osiemnastowiecznych fizjokratow francuskich, ktorzy z zasady

wrodzy

ekonomice przemyslowej, za jedyna prawdziwie wytworcza galaz

uznawali

rolnictwo.

Nowy sens bezrobocia.

Wiele lamentow nad upadkiem przemyslu wyrasta z nostalgii za

swiatem

drugiej fali oraz odwoluje sie do calkowicie juz przestarzalych

pojec

bogactwa, produkcji i bezrobocia.. Poczynajac od lat

szescdziesiatych

dokonuje sie rozlegly, dramatyczny i nieodwracalny proces

przechodzenia

od charakterystycznej dla drugiej fali pracy fizycznej do

zwiazanej z trzecia

fala dzialalnosci w sferze uslug i symboli. Dzis w Stanach

Zjednoczonych w

ten rodzaj poczynan zaangazowanych jest ponad trzy czwarte

zdolnych do

pracy Amerykanow. Ta wielka przemiana znajduje nader znamienny

wyraz

w zadziwiajacym fakcie, ze swiatowy eksport uslug i wlasnosci

intelektualnnej jest dzis rowny lacznemu eksportowi produktow

elektronicznych i samochodow lub lacznemu eksportowi zywnosci i

paliw.

Autorzy niniejszej ksiazki oraz inni futurologowie juz w latach

szescdziesiatych zapowiadali dokonanie sie takiej ogromnej

transformacji,

poniewaz jednak powszechnie zlekcewazono te wczesne ostrzezenia,

zmiana dokonala sie z gwaltownoscia i burzliwoscia, ktorych mozna

bylo

uniknac. Nastapily masowe zwolnienia z pracy, pojawily sie

bankructwa i

porazki, gdyz ci wszyscy, ktorzy ociagali sie z instalacja

komputerow,

robotow i systemow informacyjnych, a takze z przebudowa

niewydolnych

struktur, nie potrafili dotrzymac kroku bardziej rzutkim rywalom.

Wielu

wina za swe niepowodzenia obarczalo zagraniczna konkurencje, zbyt

wysokie lub zbyt niskie oprocentowanie w bankach, uciazliwe

regulacje

prawne i tysiace innych czynnikow.

Niektore z tych elementow wplywaly mniej lub bardziej

niekorzystnie na

sytuacje gospodarcza, przede wszystkim jednak wina za bolesnosc

przemian nalezy obarczac arogancje wielkich kolosow

przemyslowych:

producentow samochodow, stalowni, stoczni, wielkich producentow

odziezowych, ktore od dawna dominowaly w zyciu gospodarczym. Za

owa

menedzerska bute placic przyszlo osobom, ktore maja niewielki

wplyw na

industrialne zacofanie, a zarazem sa najbardziej bezbronne:

robotnikom.

Z faktu, ze laczna liczba zatrudnionych w fabrykach jest w roku

1988 taka

sama jak dwadziescia lat wczesniej, nie nalezy wnosic, ze ludzie

uprzednio

zwolnieni powrocili potem do swoich zajec. Wraz z tym, jak

rozprzestrzenialy sie technologie trzeciej fali, takze korporacje

wielkoprzemyslowe zaczely potrzebowac pracownikow zupelnie nowego

typu.

Stare fabryki drugiej fali zatrudnialy robotnikow, ktorych latwo

bylo

zastapic innymi. Nayomiast przedsiewziecia trzeciej fali wymagaja

umiejetnosci coraz bardziej wyspecjalizowanych, co sprawia, ze

ludzi nimi

dysponujacych trudno jest zastapic, to zas w zupelnie nowym

swietle stawia

problem bezrobocia. W fabrycznych spolecznosciach drugiej fali,

zastrzyk

postaci kapitalow inwestycyjnych czy zakupow konsumenckich mogl

ozywic gospodarke i rodzic nowe miejsca pracy. Jesli bylo,

powiedzmy,

dwa miliony bezrobotnych, to w zasadzie problem polegal na tym,

zeby za

pomoca bodzcow ekonomicznych stworzyc dwa miliony nowych

stanowisk.

Poniewaz kwalifikacje do zajec produkcyjnych byly

nieskomplikowane i

mozna sie bylo ich nauczyc w ciagu kilku godzin, wiec kazdy

niemal

bezrobotny nadawal sie do kazdej niemal pracy. Zupelnie inaczej

przedstawia sie sprawa we wspolczesnej supersymbolicznej

gospodarce.

Dlatego nie bardzo wiadomo, co zeobic z wielka czescia

bezrobotnych, a

tradycyjne srodki zaradcze, autorstwa Keynesa i monetarystow,

okazuja

sie tutaj nieskuteczne. W obliczu Wielkiego Kryzysu John Maunard

Keynes zalecal jako lekarstwo defizyt budzetowy: wydatki rzadowe

plynely do kieszeni konsumentow, ci zwiekszali swoje zakupy,

wiekszy zas

popyt sklanial przedsiebiorcow do rozszerzania produkcji i

zatrudniania

nowych pracownikow. Dzieki temu znikalo bezrobocie. Monetarysci

z kolei

zalecaja manewrowanie stawkami procentowymi i podaza pieniadza,

aby w

ten sposob zgodnie z potrzebami regulowac sile nabywcza ludnosci.

W warunkach dzisiejszej globalnej ekonomiki wlewanie pieniedzy

do

kieszenie konsumentow moze pozostac bez zadnego wplywu na

wewnetrzna

sytuacje gospodarcza, jesli strumien pieniadza poplynie za

granice. Jesli

Amerykanin kupuje nowy telewizor czy odtwarzacz plyt

kompaktowych, po

prostu wysyla dolary do Japonii, Korei czy Malezji i nie przybywa

przez to

w kraju ani jednego miejsca pracy.

Jednak blad dawnych strategii polega jeszcze na czyms innym:

uparcie

koncentruja sie one na obiegu pieniadza, nie zas na wiedzy.

Tymczasem

dzisiaj nie mozna juz zredukowac bezrobocia przez samo tylko

stworzenie

nowych miejsc pracy, caly problem nie daje sie bowiem rozwiazac

czysto

liczbowo. Bezrobocie nabralo obecnie charakteru jakosciowego a

nie

ilosciowego. Ludzie pozostawieni bez pracy rozpaczliwie

potrzebuja

pieniedzy, aby mogli wyzyc oni sami oraz ich rodziny. Z

ekonomicznego,

psychologicznego i moralnego punktu widzenia wskazane jest, aby

spoleczenstwo nie pozostawialo ich samym sobie. Jednak w

supersymbolicznej gospodarce efektywna strategioa walki z

bezrobociem

w mniejszym stopniu musi polegac na alokacji bogactwa, a w

znacznie

wiekszym na alokacji wiedzy. Poniewaz coraz rzadziej bedzie mozna

znalezc

zajecie w tradycyjnie pojmowanym przemysle, trzeba ludzi

przygotowywac

poprzez szkolenia, cwiczenia praktyczne i obserwacje

uczestniczace do

podjecia pracy w coraz szybciej rozwijajacej sie sferze uslug.

Mozna tu

wspomniec o opiece nad tworzacymi coraz liczniejsza grupe ludzmi

w

podeszlym wieku, opiece nad dziecmi, sluzbie zdrowia, ochronie

wlasnosci,

a takze zapewnieniu bezpieczenstwa, rozrywce, turystyce i

mnostwie

innych dziedzin. Do tego jest jednak potrzebne traktowanie pracy

w

szeroko rozumianym sektorze uslug z taka sama powaga i takim

samym

szacunkiem jak pracy w fabryce, nie zas zbywanie jej pogardliwymi

wzmiankami o fryzjerach i sprzedawcach hamburgerow. McDonald's -

przy

calym dla niego szacunku -nie moze wystepowac jako symbol

reprezentujacy ogromna roznorodnosc zajec, ktora od nauczania,

poprzez

sluzbe gromadzenia informacji, siega az do szpitalnego osrodka

radiologicznego. Jesli zas place w uslugach sa ciagle niskie, to

trzeba

zatroszczyc sie o wzrost efektywnosci tych zajec, a takze o nowe

formy

obrony interesow ludzi zatrudnionych w tej sferze. Zwiazki

zawodowe,

ktore powstaly, aby walczyc o sprawy robotnikow

wielkoprzemyslowych,

musza sie zdecydowanie przeksztalcic albo ustapic miejsca

organizacjom

nowego typu, bardziej dostosowanym do charakteru gospodarki

supersymbolicznej. Aby przetrwac musza zaczac wspierac takie

rozwiazania jak praca w domu, ruchomy czas pracy i wspolne

rozwiazywanie zadan, nie zas zazarcie sie im sprzeciwiac.

Mowiac krotko, powstanie ekonomiki supersymbolicznej wymaga od

nas

przemyslenia problemu bezrobocia od samych podstaw. Tyle, ze

wystapienie przeciw zastarzalym przeslankom jest zarazem

wystapienuiem

przeciw tym, ktorzy czerpia z nich korzysci. Tworzony przez

trzecia fale

system wytwarzania bogactwa zagraza przeto utrwalonym ukladom

wladzy

i wplywow w korporacjach, zwiazkach zawodowych i administracji

rzadowej.

Roznorodnosc pracy umyslowej.

W warunkach ekonomiki supersymbolicznej przestarzale staje sie

nie

tylko dawne pojecie bezrobocia, ale w ogole pracy. Aby urobic

sobie nowe,

trzeba dokonac jeszcze bardziej radykalnych zmian w naszym

slowniku.

Zacznijmy od tego, ze tradycyjny podzial gospodarki na rolnictwo,

przemysl i uslugi wiecej zaciemnia niz wyjasnia. Gwaltowne zmiany

zachodzace w swiecie sprawiaja, ze rozmywaja sie podzialy ongis

wyraziste

i klarowne. Zamiast wiec trzymac sie starych klasyfikacji,

zapytajmy

lepiej, czym ludzie zajmuja sie w konkretnych firmach, aby

wytworzyc

bogactwo, a wtedy okaze sie, iz we wszystkich tych trzech

sektorach praca

w coraz wiekszym stopniu polega na przetwarzaniu symboli, jest

przeto

praca umyslowa.

Farmerzy wyliczaja dzis na komputerach, jakie trzeba bedzie

zrobic

zasiewy; pracownicy stalowni czuwaja przy konsoletach i

monitorach;

bankierzy na przenosnych komputerach modeluja rynki finansowe.

W tej

sytuacji zupelnie bez znaczenia jest, czy ekonomisci wpisza te

poczynania

do rubryki rolnictwo, przemysl czy uslugi. Bezuzyteczne staja sie

dawne

okreslenia zawodow. Niewiele w istocie nam to mowi, kiedy

dowiadujemy

sie, ze ktos jest magazynierem, tokarzem czy agentem handlowym.

O

wiele lepiej jest grupowac pracownikow wedle tego, jak wiele z

ich

czynnosci polega na przetwarzaniu symboli, zupelnie niezaleznie

od

kwestii, czy czynnosci owe wykonuja w magazynie, ciezarowce,

fabryce,

szpitalu czy urzedzie. W grupie pracownikow umyslowych znajda sie

badacz naukowy, analityk finansow, programista komputerowy, ale

takze

na przyklad archiwista. Dlaczego archiwista znalazl sie obok

naukowca?

Gdyz ich praca - skadinad nader rozna i toczaca sie na roznych

poziomach

abstrakcji - polega na przekazywaniu informacji i ich mnozeniu.

Jest to

dzialalnosc dotyczaca calkowicie sfery symboli. Do pracownikow

umyslowych przyjdzie jednajk zaliczyc takze najrozniejsze

przypadki

"mieszane", to znaczy takie zajecia, przy ktorych uzywa sie

wprawdzie sily

fizycznej, ale zarazem korzysta sie tez z informacji. Dzisiaj

nawet ludzie

zajmujacy sie przyjmowaniem, segregowaniem, wysylaniem i

dostarczaniem przesylek ekspresowych musza na co dzien korzystac

z

komputera. W nowoczesnej fabryce robotnikowi obslugujacemu

maszyne

nie moga byc obce arkana informatyki. Recepcjonista hotelowy,

pielegniarka i wiele, wiele innych osob o zblizonych zawodach,

wiele czasu

spedzaja wprawdzie wsrod ludzi, zarazem jednak tworza, gromadza

i

rozprowadzaja informacje. Mechanicy samochodowi na stacjach

remontowych Forda maja jak dawniej zabrudzone smarem rece, ale

musza

tez umiec korzystac z komputerow Hewlett-Packard, ktore pozwalaja

im

na szybkie zlokalizowanie usterki, a takze zapewniaja dostep do

setek

megabitow rysunkow i danych technicznych zarejestrowanych na

CD-ROMach. Program pyta o uszkodzenie samochodum, a nastepnie

udostepnia zadana informacje, ale takze podsuwa sugestie i

opracowuje

kolejnosc czynnosci naprawczych. Czy ten, kto w ten sposob

konsultuje sie

z komputerem, jest mechanikiem czy pracownikiem umyslowym?

Znikaja tez bezpowrotnie te zajecia, ktore maja charakter czysto

fizyczny.

Im mniej jest pracy recznej, tym bardziej kurczy sie proletariat,

jego

miejsce zas zajmuje intelektuariat, czy moze scislej: wraz z

rozwojem

supersymbolicznej ekonomiki proletariat przeksztalca sie w

intelektuariat.

Kiedy wspolczesnie chcemy scharakteryzowac czyjas prace, kluczowe

staja sie nastepujace pytania: Jak wielka jej czesc stanowi

przetwarzanie

informacji? Jak wielka jej czesc ma charakter rutynowy,

powtarzalny? Na

jakim poziomie abstrakcji sie rozgrywa? Jaki dostep ma pracownik

do

centralnego banku danych i systemu informacyjnego kierownictwa?

Jak

wielka jest autonomia i odpowiedzialnosc?

Niskie zintelektualizowanie kontra wysokie.

Tak powazne przemiany nie moga dokonywac sie bez walki, a jesli

chcemy

przewidziec, kto w niej wygra, kto zas poniesie porazke,

pozyteczne moze

okazac sie spojrzenie na rozne przedsiebiorstwa wlasnie z punktu

widzenia

pracy umyslowej. Sprobujmy je przeto klasyfikowac nie ze wzgledu

na to,

czy dzialaja w przemysle, rolnictwie czy uslugach, lecz z uwagi

na

rzeczywisty charakter wykonywanej w nich pracy.

CSX, na przyklad, jest firma, ktora zajmuje sie komunikacja

kolejowa we

wschodniej czesci USA, a takze prowadzi jeden z najwiekszych na

swiecie

systemow kontenerowych w zegludze oceanicznej. Niemniej CSX

uwaza, ze

w coraz wiekszym stopniu przedmiotem jej poczynan jest

informacja. Alex

Mandl z CSX ujmuje to tak: "Coraz wieksza czesc naszej oferty

zajmuja

uslugi informacyjne. Nie wystarczy juz sama dostawa towarow.

Konsumenci domagaja sie informacji. Chca wiedziec, kiedy ich

towary

zostana umieszczone w kontenerach i z nich wyladowane, gdzie beda

w

jakiej chwili, chca znac ceny, oplaty celne i mnostwo innych

szczegolow.

Nasze poczynania karmia sie informacja i sa z nia scisle

zwiazane". Znaczy

to tyle, ze posrod pracownikow CSX coraz wiecej jest takich,

ktorych

zajecia maja charakter umyslowy czy glownie umyslowy.

Dlatego tez bylibysmy sklonni z grubsza podzielic

przedsiebiorstwa na

wysoko, srednio i nisko zintelektualizowane. Niektore firmy i

niektore

typy potrzebuja wiekszej ilosci informacji od innych, i dlatego,

podobnie

jak jednostkowe zajecia, mozna je uszeregowac zgodnie z iloscia

i stopniem

skomplikowania wykonywanej w nich pracy umyslowej.

W przedsiebiorstwach nisko zintelektualizowanych prace umyslowa

wykonuje kilka osob ulokowanych na szczycie, reszcie zas

zatrudnionych

pozostawiona jest praca fizyczna czy tez taka, ktora nie wymaga

zadnego

wysilku myslowego. Dzialanie takich firm opiera sie na

przeswiadczeniu,

ze pracownicy sa ignorantami albo tez, ze ich wiedza nie jest

istotna dla

produkcji. Nawet w sektorach wysoko zintelektualizowanych mozna

znalezc jeszcze zajecia nie wymagajace zadnych kwalifikacji,

oglupiajace,

ktore ze swych wykonawcow czynia trybiki wielkiej maszyny. Takie

jednak

proby obstawania przy metodach, ktore zalecal Frederick Taylor

w

poczatkach naszego stulecia, sa juz tylko reliktami bezmyslnej

przeszlosci,

nie zas elementami przyszlosci przepojonej mysleniem. Czynnosci

monotonne i tak proste, ze mozna je wykonywac bez zadnego wysilku

umyslowego, predzej czy pozniej zostana przekazane robotom.

Gospodarka jest w stanie przestawiania sie na produkcje trzeciej

fali, a

wszystkie firmy musza gruntownie zastanowic sie nad znaczeniem

wiedzy.

Najbardziej rzutkie z tych, ktore dzialaja w sektorach wysoko

zintelektualizowanych, juz to zrobily i odpowiedznio

zreorganizowaly swoje

poczynania. Ich dzialanie opiera sie na przekonaniu, ze

efektywnosc i zyski

beda gwaltownie rosnac, gdy do minimum zredukuje sie ilosc pracy

bezmyslnej (albo tez przekaze sie ja automatom), do maksimum zas

wykorzysta sie potencjal intelektualny pracownikow. Celem jest

zbudowanie lepiej oplacanego, ale za to mniejszego i bardziej

sprawnego

zespolu pracownikow.

W dziedzinach srednio zintelektualizowanych, w ktorych ciagle

spora role

odgrywa praca fizyczna, obserwujemy, jak wzrasta rola informacji

i pracy

umyslowej. Firmy wysoko zintelektualizowane nie sa bynajmniej

instytucjami charytatywnymi. Chociaz praca w nich jest mniej

wyczerpujaca fizycznie i przebiega w znacznie wygodniejszych

warunkach,

to przeciez wymagania, jakie sie tutaj stawia zatrudnionym, sa

znacznie

wyzsze. Oczekuje sie od nich, ze w pracy wykorzystywac beda nie

tylko

swe zdolnosci umyslowe, ale takze uczucia, intuicje i wyobraznie.

To

dlatego krytycy ze szkoly Marcusego podnosza larum, ze oto

pojawila sie

bardziej zlowroga niz dotad forma wyzysku.

Ideologia niskiego zintelektualizowania.

W nisko zintelektualizowanych ekonomikach przemyslowych majatek

mierzylo sie po prostu iloscia posiadanych dobr, ich wytwarzanie

uznawano

zas za zasadniczy cel gospodarki. Z kolei dzialania w sferze

symboli i

uslug, poniewaz mie przynosily materialnych efektow byly

traktowane

lekcewazaco jako nieproduktywne. Wytwarzanie przedmiotow -

samochodow, odbiornikow radiowych i telewizyjnych, traktorow -

uznawane bylo za czynnosc dowodzaca sily i preznosci gospodarki,

w ktorej

z luboscia poslugiwano sie takimi slowami jak konkretny,

praktyczny czy

realistyczny. O wytwarzaniu wiedzy czy wymianie informacji

mowiono z

kolei pogardliwie, iz jest to tylko robota papierkowa. Postawa

taka miala

mnostwo zwykle nie dostrzeganych konsekwencji. Produkcja,

czynnosc

wytworcza, miala rodzic sie ze skojarzenia materialnych surowcow,

maszyn

i miesni.... O wartosci firmy decydowal jej majatek rzeczowy...

Narodowe

bogactwo rodzilo sie z nadwyzki w wymianie dobr materialnych...

Znaczenie uslug polegalo jedynie na usprawnianiu procesow

rzeczowych...

Edukacja oznaczala strate czasu, jesli nie sluzyla przygotowaniu

do

konkretnego zawodu... Badania naukowe, to zawracanie glowy...

Wiedza

humanistyczna nie pomagala w interesach, a nawet w nich

przeszkadzala.

Mowiac krotko, liczylo sie to co przeliczalne.

Postawa taka nie ograniczala sie jednak tylko do kapitalizmu i

jego

Babbittow, jako ze dominowala takze w swiecie komunistycznym.

Marksistowscy ekonomisci wiele musieli sie napocic, zeby umiescic

gdzies

w swoich schematach prace umyslowa, zas realizm socjalistyczny

w

tysiacznych odmianach sportretowal szczesliwych robotnikow,

ktorzy w

stylu Schwarzeneggera preza muskuly na tle kol zebatych, kominow

fabrycznych i lokomotyw parowych. Gloryfikacja proletariatu,

teza, ze to

on jest sila napedowa dziejowych przemian, wyrastala w istocie

z ideologii

niskiego zintelektualizowania. W ten sposob nie powstawaly

bynajmniej

luzne pinie, przeswiadczenia i zachowania. Wprost przeciwnie,

tworzyl sie

zawarty system swamoodtwarzania i samouzasadniania, ideologiczny

system jurnego i triumfalnego materializmu. Ow jurny materializm

byl w

istocie ideologia masowej produkcji przemyslowej sdrugiej fali.

Kiedys

mial on niewatpliwie swoje racje i swoj sens. Dzisiaj, kiedy

prawdziwa

wartosc wiekszosci produktow wiaze sie z iloscia zawartej w nich

wiedzy,

ideologia taka jest reakcyjna i glupia. Kazdy kraj, ktory z

rozmyslem

wybiera droge jurnego materializmu, skazuje sam siebie na role

Bangladeszu dwudziestego pierwszego stulecia.

Ideologia wysokiego zintelektualizowania.

Firmy, instytucje i ludzie, ktorzy juz mocno sie zaangazowali w

ekonomike

trzeciej fali nie stworzyli jeszcze wlasnej ideologii, niemniej

zaczynaja sie

juz pojawiac jej zasadnicze elementy. Zapowiedzi tej nowej

ideologii mozna

znalezc w ciagle niedocenianych pracach takich pisarzy jak Eugene

Loebl,

ktory przez jedenascie lat spedzonych w czechoslowackim wiezieniu

gruntownie przemyslal podstawy ekonomiki marksistowskiej i

zachodniej;

Henry K.H.Woo z Hongkongu, ktory badal "niewidoczne wymiary

bogactwa"; Orio Giarini z Genewy, ktory w rozwazaniach nad

uslugami w

przyszlosci odwoluje sie do pojec ryzyka i nieoznaczonosci, czy

Amerykanin Walter Weisskopf, ktory zastanawia sie nad znaczeniem

nierownowagi w rozwoju gospodarczym.

Nauki przyrodnicze zastanawiaja sie dzis, jak rozne uklady

zachowuja sie

w warunkach zaklocen, w jaki sposob z chaosu wylania sie porzadek

i jak

rozbudowane systemy wznosza sie na wyzszy stopien zroznicowania.

Sa to

kwestie nieslychanie podobne do tych, z ktorymi mamy do czynienia

we

wspolczesnej ekonomii i zyciu gospodarczym. Podreczniki

zarzadzania

mowia o karmieniu sie chaosem. Ekonomisci na nowo odkrywaja prace

Josepha Schumpetera, ktory mowil o tworczej destrukcji jako

warunku

rozwoju. W bezliku bankructw, zmian wlascicieli, reorganizacji,

wspolnych

przedsiewziec, efektownych startow wspolczesna gospodarka jest

bez

porownania bardziej zroznicowana, dynamiczna i zlozona niz

stateczna

ekonomika produkcji fabrycznej. Ow przeskok na wyzszy szczebel

zroznicowania, szybkosci i komplikacji wymaga tez przejscia do

wyzszych,

bardziej wyszukanych form integracji, a temu z kolei musi

towarzyszyc o

wiele doskonalsze przetwarzanie wiedzy. Wzorujac sie na koncepcji

siedemnastowicznego mysliciela Kartezjusza, kultura industrialna

cenila

tych ludzi, ktorzy potrafili rozkladac problemy na najdrobniejsze

elementy

skladowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejscia jest

traktowanie procesu produkcyjnego jako ciagu niezaleznych

poczynan.

Tymczasem model produkcji, ktory rodzi sie w warunkach ekonomiki

supersymbolicznej, jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do

czynienia z

postawa systemowa, integrujaca, ktora kaze widziec produkcje jako

zespol

czynnosci jednoczesnych i zsyntetyzowanych. Zadna z czesci tego

procesu

nie jest w sobie zamknieta i nie moze byc rozpatrywana

niezaleznie od

innych. Zaczynamy dostrzegac, ze w gruncie rzeczy dzialalnosc

fabryki nie

ogranicza sie tylko do produkcji. We wspolczesnych modelach

dzialania

firmy zostaja rozciagniete daleko poza czynnosci czysto

wytworcze, czego

przejawem sa chociazby naprawy gwarancyjne czy serwis uslug,

ktore

zapewniaja swoim nabywcom wytworcy komputerow. Niedlugo tez

powszechnie bedzie sie rozwazac takie kwestie, jak przyjazne dla

srodowiska pozbycie sie zuzytych produktow, co sprawi, ze

wytworcy beda

musieli na innych zasadach oprzec projektowanie nowych modeli,

rachunek kosztow, metody produkcyjne i wiele, wiele innych

elementow.

Jeszcze bardziej rozszerzy sie skala uslug poprodukcyjnych, ktore

jeszcze

wieksza role beda odgrywac w majatku firmy. W efekcie, pojecie

produkcji

rozszerzy sie tak, aby obejmowac wszystkiete funkcje, a nie tylko

te, ktore

pojawiaja sie juz po powstaniu wyrobu. Firmy musza zatroszczyc

sie o

szkolenie swoich pracownikow, opieke nad dziecmi i inne codzienne

ulatwienia. Niezadowolonego, przygnebionego robotnika fizycznego

mozna

bylo uznawac za tak czy inaczej produktywnego. Tam, gdzie chodzi

o

poczynania w sferze symboli, zadowoleni pracownicy sa bardziej

tworczy,

problem ich uzytecznosci zatem zaczyna sie dla firmy dlugo przed

ich

przyjazdem do pracy. Ludziom starej daty takie rozszerzone

pojecie

produkcji moze sie wydawac dziwaczne i nonsensowne. Jest ono

natomiast

zupelnie naturalne dla kierownikow nowego typu, ktorzy przywykli

do

myslenia systemowego, nie zas rozwiazywania zagadnien krok po

kroku.

Produkcja okazuje sie przeto procesem o wiele bardziej rozleglym

i

wszechstronnym, niz sadzili ekonomisci i ideologowie gospodarki

niskiego

zintelektualizowania. Z kazdym kolejnym dniem widac, jak coraz

powszechniej ucielesnieniem i zrodlem wartosci staje sie wiedza,

a nie tani

mozol, symbole i surowce.

Takie gruntowne przewartosciowanie opinii na temat wartosci

podwaza

wszystkie fundamentalne zalozenia teorii wolnego rynku, marksizmu

i

jurnego materializmu. Niezaleznie od tego, czy materializm ow

bedzie

glosil, ze wartosc rodzi sie w pocie robotniczej harowki, czy tez

ze wytwarza

ja dziarski przedsiebiorca kapitalistyczny. W obu przypadkach

jest to falsz

szkodliwy i politycznie, i ekonomicznie. Zgodnie z pogladami

nowej

ekonomii, do powstania wartosci przyczyniaja sie sekretarka i

bankowiec,

sprzedawca i ksiegowy, programista i specjalista od

telekomunikacji.

Wiecej nawet: przyczynia sie do niej klient. Wartosc rodzi sie

w zbiorowym

wysilku, nie zas w kolejnych odizolowanych posunieciach.

Temu wzrostowi znaczenia pracy umyslowej w zaden sposob nie

potrafia

zaszkodzic panikarskie artykuly, ktore przedstawiac beda

straszliwe

konsekwencje zaniku przemyslowych fundamentow i wyszydzac pojecie

gospodarki informacyjnej. Nie powstrzymaja one takze narodzin

nowego

pogladu na powstanie wartosci. Na naszych bowiem oczach nakladaja

sie

na siebie i wzmacniaja zmiany niesione przez trzecia fale:

przeksztalcaniu

sie produkcji towarzysza przeobrazenia kapitalu i pieniadza.

Wszystko to

razem prowadzi do powstania rewolucyjnie nowego systemu tworzenia

bogactwa na Ziemi.

Rozdzial 6.

Dziejowa kraksa:

SOCJALIZM I PRZYSZLOSC.

Dramatyczna smierc panstwowego socjalizmu w Europie Wschodniej,

jego

krwawa agonia od Bukaresztu przez Baku po Pekin, nie jest czyms

przypadkowym. Socjalizm zderzyl sie z przyszloscia. Rzady

socjalistyczne

upadly nie za sprawa spiskow CIA, okrazenia przez kapitalizm czy

zewnetrznych restrykcji. Komunistyczne rzady w Europie Wschodniej

zaczely sie walic jak domki z klockow, ledwie tylko Moskwa dala

do

zrozumienia, ze nie bedzie juz wiecej wysylala swoich wojsk, aby

bronic

tych rezimow przed ich obywatelami. Jednak kryzys ustroju

socjalistycznego w ZSRR, Chinach i we wszystkich innych krajach

ma o

wiele glebsze podstawy. Podobnie jak wynalezienie przez

Gutenberga w

polowie XV wieku ruchomej czcionki umozliwilo rozprzestrzenianie

sie

reformacji protestanckiej, tak pojawienie sie w drugiej polowie

XX wieku

komputera i nowych srodkow lacznosci podminowalo wladze Moskwy

nad

umyslami w krajach, ktore podbila lub sobie podporzadkowala.

Marksistowscy ekonomisci (podobnie jak bardzo wielu rzecznikow

klasycznej ekonomii politycznej) traktowali pracownikow

umyslowych z

lekcewazeniem jako nieproduktywnych. Tymczasem najprawdopodobniej

to wlasnie bardziej oni niz jakakolwiek inna grupa stali sie w

polowie lat

szescdziesiatych dla ekonomiki Zachodu tym, czym adrenalina jest

dla

ukladu krwionosnego. Dzisiaj, przy ciaglym trwaniu

nierozwiazalnych

ponoc sprzecznosci, wysoko zaawansowane technologicznie kraje

Zachodu

daleko wyprzedzily pod wzgledem ekonomicznym cala reszte swiata.

To

kapitalizm korzystajacy z komputera, nie zas fabryczny socjalizm

zrealizowal zapowiadany przez Marksa skok jakosciowy. Podczas gdy

w

krajach Zachodu dokonywala sie prawdziwa rewolucja, panstwa

socjalistyczne tworzyly blok prawdziwie reakcyjny, w ktorym

wladza

nalezala do starcow goraco wierzacych w ideologie dziewietnastego

wieku.

Pierwszym sowieckim przywodca, ktory zrozumial ten fakt, byl

Michail

Gorbaczow. W roku 1989, trzydziesci lat po tym, jak zaczal sie

wylaniac

nowy system tworzenia bogactwa, Gorbaczow oznajmil w jednym z

przemowien: "Jako jedni z ostatnich uswiadomilismy sobie, ze w

wieku

informatyki najcenniejsza jest wiedza".

Marks zdefiniowal klasyczna definicje sytuacji rewolucyjnej.

Pojawia sie

ona wtedy, gdy "spoleczne stosunki produkcji" (czyli stosunki

wlasnosci i

nadzoru) przeszkadzaja w dalszym rozwoju "sil wytworczych" (z

grubsza

rzecz biorac: technologii). Formula ta znakomcie opisuje kryzys

swiatowego socjalizmu: tak jak feudalne stosunki spoleczne

hamowaly

ongis rozwoj przemyslu, tak wspolczesne socjalistyczne stosunki

produkcji

zupelnie nie pozwalaly krajom socjalistycznym skorzystac z nowego

systemu tworzenia bogactwa, ktory za przeslanki ma komputery,

lacznosc,

a nade wszystko: otwarty obieg informacji. Zasadniczym przeto

bledem

wielkiego eksperymentu XX wieku, ktorym byl panstwpwy socjalizm,

byly

przestarzale poglady na znaczenie wiedzy.

Maszyna przedcybernetyczna.

Panstwowy socjalizm, z nielicznymi wyjatkami, nie prowadzil do

dobrobytu,

rownosci i wolnosci, lecz do systemu jednopartyjnego, poteznej

biurokracji,

wszechobecnej tajnej policji, panstwowej kontroli nad

publikatorami,

ograniczen i represji w sferze wolnosci intelektualnej praz

artystycznej.

Pominmy kwestie oceanow krwi, ktora trzeba bylo rozlac, aby

utrzymac

ustroj przy zyciu; dla nas wazne jest tutaj to, ze kazdy z

elementow tego

systemu sluzyl nie tylko organizowaniu mas ludzkich, ale takze

organizowaniu, kanalizowaniu i kontroli wiedzy.

Jednopartyjny ustroj ma na celu panowanie nad komunikacja

polityczna,

poniewaz jednak nie istnieja zadne rywalizujace sily polityczne,

wiec

ograniczony zostaje przeplyw informacji politycznej przez

spoleczenstwo,

blokuja sie petle sprzezenia zwrotnego, a w efekcie ludzie u

wladzy

przestaja dawac sobie sprawe ze zlozonosci problemow, z ktorymi

maja sie

uporac. Kiedy z dolu do gory plyna - i to tylko limitowanymi

kanalami

-bardzo wasko okreslone informacje, z gory zas splywaja

polecenia,

wykrywanie bledow i ich naprawa staja sie ogromnie trudne. W

istocie, w

krajach socjalistycznych informacja doplywajaca do rzadzacych

oparta

byla w wielkim stopniu na przeklamaniach i polprawdach, jako ze

przekazywanie niepomyslnych wiadomosci bywalo ryzykowne. Tak wiec

decyzja o budowie systemu jednopartyjnego jest jednoczesnie

decyzja o

wiedzy i informacji.

Wszechwladna biurokracja, ktora w socjalizmie kontrolowala

wszystkie

sfery zycia, takze ograniczala przeplyw informacji, albowiem

wtlaczala je

do gotowych rubryk, a komunikowanie sie ograniczala do

"oficjalnych

kanalow", zarazem delegalizujac organizacje i kanaly nieformalne.

Do

tego samego celu sluzyly: aparat policyjny, panstwowa kontrola

srodkow

lacznosci, zamykanie ust intelektualistom i dlawienie swobody

wypowiedzi

artystycznej. Za wszystkimi tymi kwestiami kryje sie jedna

podstawowa

przeslanka: arogancka pewnosc, ze ludzie pelniacy wladze -

funkcjonariusze partyjni lub urzednicy panstwowi - powinni

decydowac o

tym, co inni moga wiedziec.

Te cechy charakterystyczne dla wszystkich panstw socjalizmu

panstwowego gwarantowaly idiotyzmy ekonomiczne, a byly efektem

zastosowania do spoleczenstwa i zycia spolecznego

przedcybernetycznego

pojecia maszyny. Maszyny drugiej fali obchodzily sie najczesciej

bez

jakichkolwiek elementow sprzezenia zwrotnego. Wlaczalo sie je do

sieci,

uruchamialo silnik, one zas zaczynaly dzialac bez wzgledu na to,

co poza

tym dzialo sie dookola.

Natomiast trzecia fala przynosi maszyny inteligentne, zaopatrzone

w

czujniki, ktore wchalaniaja informacje z otoczenia, wykrywaja

zmiany i do

nich dostosowuja funkcjonowanie calosci. Maszyny te dokonuja

samoregulacji i jest to rewolucyjna zmiana techniczna.

Tymczasem teoretycy marksistowscy ugrzezli w industrialnej

przeszlosci,

co znalazlo swoj wyraz takze w ich slowniku. Dla marksistowskich

socjologow walka klasowa byla lokomotywa historii, a zasadniczym

jej

celem bylo przejecie machiny panstwowej. Poniewaz samo

spoleczenstwo

uznawano za maszyne, wiec glownym problemem politycznym wydawalo

sie

takie jej wyregulowanie, aby produkowala dobrobyt i wolnosc.

Lenin,

przejawszy w 1917 roku wladze w Rosji, zostal Naczelnym

Mechanikiem.

Ten bystry intelektualista pojmowal wprawdzie znaczenie idei, byl

jednak

przekonany, ze produkcje symboli - i sam umysl - mozna

zaprogramaowac.

Marks pisal o wolnosci, Lenin natomiast przez przejecie wladzy

postanowil

sterowac wiedza. Dlatego domagal sie, aby sztuka, kultura, nauka,

dziennikarstwo, wszelka w ogole dzialalnosc w sferze symboli,

byly

sluzebne wobec generalnego planu spolecznego. Z czasem wszystkie

galezie nauki zostana schludnie zorganizowane w ramach akademii,

z

wydzialami i rangami urzedniczymi, a wszystko poddane scislemu

nadzorowi partii i panstwa. Pracownicy kulturalni beda

zatrudniani w

instytucjach dogladanych przez Ministerstwo Kultury. Wydawnictwa,

stacje radiowe, stacje telewizyjne nalezec beda wylacznie do

panstwa.

Sama wiedza zostala przeto z czasem uczyniona czescia machiny

panstwowej. Takie bazujace na ograniczeniach podejscie do wiedzy

utrudnialo rozwoj nawet nisko zintelektualizowanej gospodarki

fabrycznej,

natomiast zupelnie go uniemozliwia w epoce komputera.

Paradoks wlasnosci.

Powstajacy w warunkach trzeciej fali system tworzenia bogactwa

stanowi

zaprzeczenie trzech podstawowych pewnikow socjalistycznej wizji

spoleczenstwa. Zacznijmy od wlasnosci.

Od samych swych poczatkow socjalizm wina za ubostwo, depresje

ekonomiczne, bezrobocie i wszystkie pozostale grzechy

industrializmu

obciazal prywatna wlasnosc srodkow produkcji. Wszystkie te

negatywy

zniknac mialy dzieki przejeciu przez robotnikow fabryk na

wlasnosc: za

posrednictwem panstwa lub kolektywow. Kiedy to nastapi, wszystko

stanie

sie proste. Miejsce zabojczej konkurencji zajmie racjonalne

planowanie.

produkowac bedzie sie nie dla zysku, lecz dla pozytku

konsumentow.

Rozumnie bedzie sie wykorzystywac spoleczny potencjal, aby

zagwarantowac nieustanny rozwoj. Po raz pierwszy w dziejach zisci

sie sen

o powszechnym dobrobycie.

W XIX wieku, kiedy formulowano te wizje, moglo sie wydawac, ze

odzwierciedla najnowsze ustalenia nauki. Marksisci z duma

powiadali o

sobie, ze opuscili kraine mglistych utopii i wstapili na twardy

grunt

naukowego socjalizmu. Utopisci snili o samorzadnych wspolnotach

wiejskich. Naukowi socjalisci wiedzieli juz, ze w warunkach

rozwijajacego

sie spoleczenstwa przemyslowego sa to pomysly niepraktyczne.

Utopisci w

rodzaju Charlesa Fouriera spogladali w kiedunku rolniczej

przeszlosci.

Naukowi socjalisci wpatrywali sie w industrialna przyszlosc.

Chociaz potem

socjalisci mieli eksperymentowac z komunami, spoldzielniami i

samorzadami robotniczymi, to jednak w calym socjalistycznym

swiecie

dominowala panstwowa forma wlasnosci. To panstwo, nie zas

robotniczy,

czerpalo korzysci z rewolucji socjalistycznej.

Socjalizm nie spelnil swych obietnic radykalnego polepszenia

materialnych

warunkow zycia. Kiedy po rewolucji stopa zyciowa w Zwiazku

Radzieckim

spadla, odpowiedzialnosc za to skladano - czesciowo slusznie -

na pierwsza

wojne swiatowa i kontrrewolucje. Potem niedostatki tlumaczono

oblezeniem kapitalistycznym, jeszcze pozniej druga wojna

swiatowa.

Tymczasem nawet w czterdziesci lat po wojnie brakowalo w Moskwie

takich rarytasow jak kawa czy pomarancze. Rzecz jednak osobliwa,

ze

chociaz znacznie juz ubylo ortodoksyjnych socjalistow, ciagle

slyszy sie ich

na calym swiecie, jak wzywaja do nacjonalizacji przemyslu i

finansow. Od

Brazylii i Peru po Afryke Poludniowa, wlacznie nawet z

uprzemyslowionymi

panstwami Zachodu, wszedzie ostali sie wierni wyznawcy, ktorzy

na

przekor wielkim swiadectwom historycznym wlasnosc publiczna

uznaja za

postepowa i glosno sprzeciwiaja sie wszelkim probom prywatyzacji

sektorow panstwowych. To prawda, ze nader zliberalizowana

gospodarka

swiatowa, bezkrytycznie wychwalana przez wielkie, ponadnarodowe

korporacje, jest dosyc niestabilna. Jest tez niestety prawda, ze

sama

liberalizacja gospodarki nie powoduje automatycznej poprawy losu

biednych. Z drugiej jednak strony niepodwazalne dowody swiadcza

o tym,

ze panstwowe przedsiebiorstwa wyzyskuja pracownikow, niszcza

srodowisko i naciagaja spoleczenstwo co najmniej rownie

efektywnie jak

firmy prywatne. Wiele z nich staje sie gniazdami nieefektywnosci,

korupcji

i chciwosci. Ich nieudolnosc bardzo czesto staje sie bodzcem do

rozkwitu

czarnego rynku, ktory zawsze stanowi zagrozenie dla trwalosci

panstwa.

Jednak na prawdziwa ironie zakrawa fakt, ze zamiast zgodnie z

obietnicami

przodowac w technicznym i technologicznym postepie,

znacjonalizowane

przedsiebiorstwa sa najczesciej najbardziej zachowawcze:

najbardzie

zbiurokratyzowane, najwolniej sie reorganizujace, najmniej

chetne, aby

dostosowac sie do zmiany potrzeb konsumentow, najbardziej oporne,

gdy

chodzi o informowanie obywateli, ostatnie w kolejce do nowinek

technicznych.

Przez ponad stulecie socjalisci i zwolennicy kapitalizmu toczyli

zazarta

walke w imie powszechnej badz prywatnej wlasnosci. Stawka w tym

starciu

bywalo nierzadko ludzkie zycie. Tymczasem zadna ze stron nawet

nie

przypuscila, iz powstanie nowego systemu tworzenia wartosci

niemal

wszystkie ich argumenty uczyni przestarzalymi. Tak sie wlasnie

stalo,

albowiem najwazniejsza dzis postac wlasnosci jest nienamacalna.

Jest

supersymboliczna, a stanowi ja wiedza. Te sama wiedze wielu ludzi

moze

jednoczesnie wykorzystywac do tworzenia bogactwa i pomnazania

samej

wiedzy. W przeciwienstwie zas do fabryk i pol wiedza jest

niewyczerpywalna.

Ile srub z lewym gwintem?

Drugim z filarow katedry socjalizmu bylo centralne planowanie.

Rozumne

planowanie przez centrum decyzyjne mialo zastapic chaos

gospodarki

rynkowej, koncentrujac spoleczne zasoby w kluczowych sektorach

i

przyspieszajac w ten sposob rozwoj technologiczny. Tyle, ze

centralne

planowanie wymaga wiedzy, a juz w latach dwudziestych obecnego

stulecia

austriacki ekonomista Ludwig von Mises wykazal, ze wlasnie brak

wiedzy

czy, jak on to okreslil, problem rachunkowy stanowi piete

achilesowa

socjalizmu. Ile butow i jakich rozmiarow powinna wytwarzac

fabryka w

Irkucku? Ile potrzebujemy srub z lewym gwintem albo arkuszy

papieru w

kratke? Jaka ustalic relacje cen pomiedzy karburatorami a

kartoflami?

Ile zlotych, rubli czy jenow nalezy zainwestowac w kazde z

dziesiatkow

tysiecy stanowisk, linii produkcyjnych i zakladow?

Cale pokolenia sumiennych planistow socjalistycznych zmagaly sie

desperacko z podobnymi pytaniami. Potrzebowali coraz wiecej

danych i

otrzymywali coraz wiecej klamstw. Dyrektorzy bowiem nie kwapili

sie z

informacjami o zawaleniu zadan planowych, faszerowali wiec

biurokratow

lgarstwami. Przy braku sygnalow rynkowych dostarczanych przez

podaz i

popyt, ekonomisci usilowali szacowac gospodarke w

roboczogodzinach i

liczyc rzeczy raczej na sztuki, niz wyrazac je w pieniadzu;

szukali pomocy w

modelach ekonometrycznych; chwytali sie analizy nakladow i

wynikow.

Nic jednak nie pomagalo. Im wiecej gromadzili informacji, tym

bardziej

rozpadala sie gospodarka. Cale trzy czwarte wieku po rosyjskiej

rewolucji

prawdziwym symbolem ZSRR byly nie sierp i mlot. ale kolejki przed

sklepami.

Dzisiaj wszystkie kraje socjalistyczne i postsocjalistyczne

wprowadzac

chca gospodarke rynkowa. Rozne sa strategie oraz proby stworzenia

"siatki bezpieczenstwa" dla zwalnianych pracownikow, ale niemal

uniwersalnym uznaniem cieszy sie prawda, ze kiedy podaaz i popyt

okreslaja ceny (przynajmniej wpewnym zakresie), uzyskana zostaje

informacja, ktorej barkowalo centralnemu planiscie, gdyz to ceny

wyraznie

wskazuja, co jest, a co nie jest potrzebne.

Niemniej w calej tej dyskusji nad nieodzownymi sygnalami

ekonomisci

przeoczaja nieslychanie wazna rzecz: ze wprowadzania zmiany

zaklada

fundamentalna zmiane w strukturze kanalow komunikacyjnych, te zas

powoduja ogromne transformacje w ukladzie wladzy. Najwazniejsza

roznica

pomiedzy gospodarka centralnie planowana a gospodarka rynkowa

polega

na tym, ze w pierwszej informacja przeplywa pionowo, podczas gdy

w

drugiej o wiele wiecej informacji przemieszcza sie poziomo i po

przekatnych, gdyz na kazdym szczeblu nastepuje jej wymiana

pomiedzy

nabywcami i sprzedawcami. Zmiana ta stanowi zagrozenie nie tylko

dla

biurokratow w ministerstwach i najwyzszych instytucjach, ale

takze dla

milionowej rzeszy minibiurokratow, dla ktorych jedynym zrodlem

wladzy

byla kontrola nad kanalami informacyjnymi. Nowe metody tworzenia

bogactwa wymagaja tak wiele wiedzy, tak roznorodnej informacji,

tak

bogatych form komunikacji, ze absolutnie niemozliwe jest ich

uzyskanie

przy centralnym planowaniu gospodarki. Tak oto powstanie

ekonomiki

supersymbolicznej burzy drugi z filarow socjalistycznej

ortodoksji.

Smietnik historii.

Trzecim z owych kruszacych sie filarow socjalizmu jest jego

calkowita

koncentracja na sprzecie i przedmiotach materialnych oraz pogarda

dla

rolnictwa i pracy umyslowej.

Po roku 1917 w ZSRR braklo kapitalu, aby budowac stalownie, tamy

i

fabryki samochodow. Przywodcy sowieccy ukuli przeto teorie

"socjalistycznej akumulacji pierwotnej", ktora ostatecznie

sformulowal

E.A.Prieobrazenskij. Glosila one, ze konieczny kapital wycisnac

trzeba z

chlopow, obnizajac standard ich zycia do egzystencjalnego minimum

i

odbierajac wszystkie nadwyzki. Zebrane w ten sposob srodki

posluzyc

mialy budowie przemyslu ciezkiego. W efekcie rolnictwo stalo sie

miejscem kleski wszystkich gospodarek socjalistycznych, w ktorych

strategie drugiej fali realizowano kosztem ludzi fali pierwszej.

Oprocz tego w socjalizmie nader czesto poniewierano tymi, ktorzy

trudnili

sie uslugami i praca umyslowa. Poniewaz celem socjalizmu byla

wszedzie

burzliwa industrializacja,pod niebiosa wychwalana byla praca

fizyczna,

czemu sluzylo skupienie wszystkich zainteresowan na produkcji,

nie zas na

spozyciu, na wytwarzaniu dobr produkcyjnych, nie zas

konsumpcyjnych.

Ortodoksyjni marksisci glosili z reguly ortodoksyjna teze, ze

idee,

informacje, sztuka, kultura, prawo, ogolem wszystkie nienamacalne

produkty umyslu skladaja sie na nadbudowe, ktora nalozona jest

na

ekonomiczna baze zycia spolecznego. Chociaz zgadzano sie, ze

istnieje

miedzy nimi jakis inny rodzaj sprzezenia zwrotnego, to jednak

baza

okreslala nadbudowe, nie zas odwrotnie. Glosicieli odmiennych w

tym

wzgledzie pogladow okreslano mianem idealistow, ktory to epitet

bywal

czasami nader niebezpieczny. Dla marksistow sprzet i przedmiot

byly

czasami wazniejsze od teorii i symbolu; rewolucja komputerowa

pokazuje

nam dzisiaj, ze jest odwrotnie. Jesli w ogole zdecydowac sie na

tego typu

stwierdzenia, to raczej nalezaloby powiedziec. iz to informacja

okresla

zycie gospodarcze, nie zas odwrotnie.

Spoleczenstwa nie sa jednak ani maszynami, ani komputerami; nie

sposob

zredukowac ich do bazy i nadbudowy, sprzetu i oprogramwania.

Trzeba

raczej powiedziec, ze sa calosciami zlozonymi z wielkiej mnogosci

elementow, ktore lacza zawile i liczne petle sprzezenia

zwrotnego, co

tworzy nieslychanie skomplikowany uklad wzajemnego oddzialywania.

Im

bardziej wzrasta zlozonosc tych calosci, tym wieksza staje sie

rola wiedzy,

ktora zapewnia mozliwosc ekonomicznego i ekologicznego trwania.

Tak przeto swiat socjalistyczny okazal sie kompletnie nie

przygotowany do

nadejscia ekonomiki trzeciej fali, ktorej podstawowy surowiec

jest w

istocie niewidzialny, nienamacalny. Zderzenie sie socjalizmu z

wymogami

przyszlosci doprowadzilo do dziejowej kraksy.

Rozdzial 7.

KOLIZJA ELEKTORATOW.

Nieskonczona jest lista problemow, przed ktorymi staje nasze

spoleczenstwo. Otacza nas zapach smiertelnej zgnilizny, ktory

roztacza

wokol siebie umierajaca cywilizacwja industrialna; widzimy, jak

na skutek

nieefektywnosci i korupcji jedna po drugiej wala sie

najrozniejsze

szacowne instytucje. Powszechne i dreczace staje sie poczucie

potrzeby

radykalnych zmian. Pojawiaja sie tysiace inicjatyw, z ktorych

kazda

twierdzi, ze jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe

ustawy,

regulacje, plany i przedsiewziecia, ktore mialy za zadanie

rozwiazac

trudnosci, powracaja do nas niczym bumerang i pogarszaja sytuacje

oraz

przyczyniaja sie do poglebienia uczucia, ze nic juz nie da sie

zrobic. W

takiej sytuacji pojawia sie nieslychanie grozna dla kazdej

demokracji

tesknota za "zbawca na bialym koniu". Jesli my sami nie wykazemy

smialosci i wyobrazni, takze nasza cywilizacja znalezc sie moze

na

"smietniku historii".

Publikatory niezmiennie pokazuja amerykanskie zycie polityczne

jako ciag

nieprzerwanych zmagan dwoch gladiatorow: partii demokratycznej

i

republikanskiej. Tymczasem przecietni Amerykanie zaczynaja

odczuwac

znuzenie i irytacje dziennikarzami i politykami. Coraz wiecej

ludzi partyjne

zmagania uwaza za rodzaj maskarady: kosztownej, nierzetelnej i

nieuczciwej. Coraz czesciej pojawia sie pytanie: "Czy to kto

wygra ma

jakies znaczenie?" Odpowiedz brzmi: "Tak!", ale jej racje sa

zupelnie inne

od tych, ktorymi sie nas faszeruje.

W roku 1980 pisalismy w Trzeciej fali: "Najwazniejszym

wspolczesnie

wydarzeniem politycznym jest pojawienie sie na naszych oczach

dwoch

wrogich obozow: tego, ktory jest z cywilizacja drugiej fali i

tego, ktory jest

rzecznikiem trzeciej fali. Pierwszy za wszelka cene stara sie

ochronic

podstawowe instytucje masowego spoleczenstwa industrialnego:

spoleczna

komorke rodziny, system masowej edukacji, wielkie korporacje,

masowe

zwiazki zawodowe, scentralizowane panstwo narodowe oraz ustroj

rzadow

pseudoprzedstawicielskich. Oboz przeciwny uwaza, ze zaden z

palacych

problemow wspolczesnosci, poczynajac od kwestii energii, wojen

i nedzy, a

na zagrozeniu ekologicznym i rozpadzie zycia rodzinnego konczac,

nie

moze znalezc rozwiazania w ramach cywilizacji przemyslowej.

Granica

pomiedzy dwoma obozami nie jest ostra. Wiekszosc z nas jest

wewnetrznie

rozdarta, wyznajac oba przekonania naraz. Ciagle jeszcze

codzienne

wydarzenia wydaja sie nam mroczne i zagadkowe. Na dodatek, w

kazdym

stronnictwie widzimy wiele grup, z ktorych kazda ma na uwadze

jedynie

swoj wasko okreslony interes i nie zabiega o zadna bardziej

uniwersalna

wizje. Zadna ze stron nie ma monopolu na moralnosc: ludzie

szlachetni i

uczciwi znajduja sie po obu stronach. Tak czy owak, roznice

pomiedzy tymi

dwiema politycznymi formacjami sa ogromne".

Rzecznicy przeszlosci.

Fakt, ze nawet dzisiaj nie dostrzega sie powszechnie istotnosci

tego

starcia, daje sie wyjasnic tym, iz prasa koncentruje sie w

rzeczywistosci na

tradycyjnych konfliktach politycznych, ktore sa walka grup

drugiej fali o

resztki starego systemu. Jakkolwiek jednak zazarte bylyby ich

boje, grupy

te natychmiast zwieraja szeregi, kiedy pojawiaja sie inicjatywy

wyrastajace

z ducha trzeciej fali. To wlasnie dlatego w roku 1984 (a wiec

trzy lata przed

tym, jak jego zycie prywatne stalo sie politycznym problemem),

kiedy

Gary Hart ubiegal sie o nominacje prezydencka z ramienia Partii

Demokratycznej i wygral prawybory w New Hampshire pod haslem

nowego myslenia, wierni kategoriom drugiej fali baronowie Partii

Demokratycznej zjednoczyli sie i dokonali wyboru statecznego,

bezpiecznego rzecznika drugiej fali, jakim byl Walter Mondale.

To wlasnie

dlatego w czasach jeszcze nam blizszych zwolennicy Nadera i

Buchanana

wspolnie zwalczaja NAFTA. To wlasnie dlatego, gdy w roku 1991

Kongres

decydowal o rozdziale funduszy na infrastrukture, sto

piecdziesiat

miliardow dolarow przeznaczonych zostalo na szosy, autostrady,

mosty i

likwidacje wybojow - co zagwarantowalo zyski konsorcjom drugiej

fali i

prace dla dzialaczy zwiazkowych spod jej znaku - podczas gdy na

budowe

autostrady elektronicznej wydzielono marny jeden miliard dolarow.

Nikt

nie bedzie polemizowal z tym, ze potrzeba nam autostrad i mostow,

ale

naleza one do infrastruktury drugiej fali, podczas gdy sieci

cyfrowe

stanowia serce infrastruktury trzeciej fali. Nie chodzi nam tutaj

o problem,

czy rzad powinien subsydiowac sieci informacyjne, lecz o widoczna

dysproporcje sil w Waszyngtonie: wyraznie na korzysc drugiej, a

na

niekorzysc trzeciej fali. Z racji owej dysproporcji wiceprezydent

Gore -

ktory jedna noga stoi w obozie rzecznikow cywilizacji

supersymbolicznej -

pomimo wszystkich wysilkow nie zdolal zreorganizowac

administracji

rzadowej zgodnie z wymogami trzeciej fali. Scentralizowana

biurokracja

jest jedna z naczelnych form spoleczenstwa drugiej fali. W

czasach, gdy

wspolzawodnictwo zmusza najwieksze korporacje do rozpaczliwych

prob

pozbycia sie wlasnego garbu urzedniczego i poszukiwania zgodnych

z

potrzebami trzeciej fali form zarzadzania, agencjom rzadowym,

wspieranym

przez protesty urzedniczych zwiazkow zawodowych, udalo sie oprzec

wszelkim probom odmiany i zachowac dawna nieruchawa postac,

strukture

wytworzona i umocniona przez cywilizacje drugiej fali. Elity

drugiej fali

walcza o zachowanie przeszlosci, gdyz to dzieki dawnym zasadom

doszly do

znaczenia i bogactwa, ktorym zagrazaja wszelkie reformatorskie

pomysly.

Nie chodzi jednak tylko o elity. Miliony Amerykanow, nalezacych

do

warstw biednych i do klasy sredniej takze przeciwstawiaja sie

transformacjom trzeciej fali, albowiem zywia - czesto

niebezpodstawne -

obawy, ze utraca prace, a pozostawieni samym sobie beda skazani

na

stoczenie sie na spoleczne dno.

Wszelako aby pojac ogromna, bezwladna potege sil drugiej fali w

Ameryce, trzeba zwrocic uwage nie tylko na stare przemysly

fabryczne, ich

robotnikow i dzialaczy zwiazkowych. Sektory drugiej fali

wspierane sa

przez te grupy Wall Street, ktore je obsluguja, a takze przez

tych

wszystkich intelektualistow i nauczycieli akademickich, ktorzy

otrzymuja

gaze, stypendia badz fundusze badawcze od roznorakich instytucji

zwiazanych z cywilizacja industrialna. Ich zadaniem jest dobor

korzystnych

dla tej cywilizacji danych oraz wykuwanie ideologicznych

argumentow i

sloganow gloszacych - na przyklad - ze sektory uslug i

przetwarzania

informacji sa nieproduktywne, ze symbolem wszystkich zajec

uslugowych

jest budka z hamburgerem, czy ze zdrowym jadrem gospodarki jest

przemysl fabryczny. Trudno sie dziwic, ze pod tak zmasowanym

ostrzalem

obie partie polityczne ucielesniaja myslenie w kategoriach

drugiej fali.

Nadzieja, jaka demokraci pokladaja w biurokracji i rozwiazaniach

centralistycznych, gdy chodzi o takie problemy jak chociazby

kryzys

ubezpieczen leczniczych, wyrasta bezposrednio z industrialnych

teorii

efektywnosci. Jesli nie liczyc pojedynczych politykow, takich jak

wiceprezydent Gore, ktory rozumie znaczenie najnowszej techniki

i pelnil

przez pewien czas funkcje wspolprzewodniczacego komitetu

kongresowego

do badan nad przyszloscia, demokraci tak silnie uzaleznieni sa

od swoich

ozywianych duchem drugiej fali poplecznikow w przemysle,

zwiazkach

zawodowych i urzedach, ze jako partia sa w ogromnym stopniu

bezradni

wobec wyzwan XXI wieku. Czy bylby to Hart w latach

osiemdziesiatych,

czy Gore w dziewiecdziesiatych, najwazniejsze odlamy elektoratu

Partii

Demokratycznej uniemozliwiaja jej podjecie dzialan zgodnych z

tym, co

mowia najbardziej postepowi przywodcy. Posrod demokratow

niezmiennie

dominuje urzednicza wizja swiata. W sytuacji, gdy demokraci nie

potrafia

stac sie partia przyszlosci (jaka kiedys rzeczywiscie stanowili),

otwiera sie

szansa przed ich adwersarzami. Republikanie, ktorzy maja mniejsze

poparcie w starych, przemyslowych stanach polnocno-wschodnich,

mogliby

zajac pozycje rzecznikow trzeciej fali, chociaz jest rzecza

charakterystyczna, ze dwaj ich ostatni prezydenci zmarnowali te

sposobnosc. Ostatecznie, takze i republikanie odruchowo trzymaja

sie

retoryki drugiej fali. Maja oni zasadniczo racje, kiedy nastaja

na

rozluznienie gorsetow prawnych, w sferze gospodarki potrzeba

teraz jak

najwiekszej elastycznosci i mobilnosci, aby sprostac wymogom

konkurencji. Maja oni takze racje, kiedy nastaja na prywatyzacje

przedsiewziec panstwowych, gdyz panstwo z racji zasadniczego

braku

kompetencji na ogol zle przeprowadza swoje zamierzenia. Maja oni

rowniez racje, kiedy nawoluja, aby robic jak najwiekszy uzytek

z

dynamizmu i tworczej wyobrazni, ktorych wyzwalaniu sprzyja

gospodarka

rynkowa. Przeciez takze i oni pozostaja niewolnikami ekonomiki

drugiej

fali. Dla przykladu, nawet ci wolnorynkowi ekonomisci, ktorzy sa

wyroczniami dla republikanow, nie potrafili, jak na razie, pojac

nowej roli

wiedzy i jej niewyczewrpywalnosci. Takze republikanie zwiazani

sa z

pewnymi przemyslowymi dinozaurami drugiej fali, a w konsekwencji

ulegaja wplywowi ich zwiazkowcow, grup nacisku i "okraglych

stolow". Co

wiecej, republikanie najwyrazniej lekcewaza skale spolecznych

przemieszczen, ktore musza wyniknac z przeobrazen tak ogromnych

jak te,

ktore niesie ze soba trzecia fala. Dla przykladu, skoro pewne

umiejetnosci

z dnia na dzien staja sie przestarzale, duza grupa ludzi z klasy

sredniej,

wlacznie z wysoko wyszkolonymi specjalistami, moze nagle znalezc

sie bez

pracy. Wyrazistym tego przykladem moga byc naukowcy i

inzynierowie z

kalifornijsakich firm zbrojeniowych. Jesli haslo wolnego rynku

i

kropelkowego splywania dobrobytu w dol traktowac jak teologiczne

dogmaty, przestaja one byc skutecznymi rozwiazaniami. Partia

otwarta na

przyszlosc powinna uprzedzac o zblizajacych sie problemach i

proponowac

antycypujace zmiany. Zalozmy przykladowo, ze dzisiejsza rewolucja

w

srodkach przekazu okaze sie nieslychanie zyskowna dla rodzacej

sie

ekonomiki trzeciej fali, zarazem jednak z uwagi na zakupy przy

pomocy

telewizji i inne uslugi elektroniczne, ogromnie zredukowana moze

zostac

liczba stanowisk sprzedawcow i pomocnikow, ktore tradycyjnie byly

miejscem startu mlodych ludzi o niewielkich kwalifikacjach. Jesli

wolny

rynek i demokracja maja przetrwac nawalnice ogromnych przemian,

polityka musi nabrac charakteru antycypujacego i prewencyjnego.

Juz

teraz trzeba wzywac nasze partie polityczne, aby myslaly w

perspektywie

siegajacej dalej niz najblizsze wybory. Jest to bardzo trudne i

niewdzieczne

zadanie.

Jednak zamiast tego obie partie podtrzymuja wsrod swych wyborcow

nostalgie za przeszloscia. Demokraci jeszcze do niedawna

rozprawiali na

temat reindustrializacji i przywrocenia amerykanskiemu

przemyslowi

potegi z lat piecdziesiatych, co musialoby oznaczac niemozliwy

powrot do

ekonomiki produkcji masowej. Republikanie z kolei tesknie

rozwodza sie

nad tradycyjna kultura i dawnymi wartosciami, jak gdyby mozna

bylo

powrocic do moralnosci lat piecdziesiatych, epoki, ktora nie

znala jeszcze

powszechnej telewizji, pigulki antykoncepcyjnej, taniej

komunikacji

samolotowej, satelitow i komputerow osobistych. Z jednej strony

marzenia

o River Rouge, z drugiej sny o Ozzie i Harriet. Religijny odlam

Partii

Republikanskiej, wzywajac do powrotu do tradycyjnych zasad,

oskarza

liberalow, humanistow i demokratow o spowodowanie upadku

moralnego.

Zupelnie nie potrafiac dostrzec, ze kryzys naszego systemu

wartosci jest

odzwierciedleniem znacznie rozleglejszego kryzysu calej

cywilizacji drugiej

fali, i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Zamiast pytac, jak

zadbac o

prawosc, moralnosc i demokracje w Ameryyce trzeciej fali,

przywodcy

tradycjonalistow chcieliby wrocic do przeszlosci. Zamiast

zastanowic sie,

jak chronic wartosci w spoleczenstwie, w ktorym wala sie

struktury

masowosci, oni raczej chcieliby uczynic z Amerykanow jedna,

niezroznicowana, ale za to potezna mase.

Istotna roznica pomiedzy obu partiami polega jednak na tym, ze

o ile

nostalgiczni piewcy drugiej fali stanowia najwazniejsza czesc

elektoratu

demokratow, o tyle ich odpowiednicy u republikanow znalezli sie

na

halasliwych marginesach, co sprawia, ze centrum partii, gdyby

starczylo

mu wyobrazni i odwagi, mogloby wziac sie za bary z przyszloscia.

To

wlasnie, na razie bez specjalnych sukcesow, usiluje unaocznic

swojej partii

Newt Gingrich, odpowiedzialny w Izbie Reprezentantow za

dyscypline

posrod republikanow. Jesli jego proby sie powioda, demokraci na

dlugo

moga sie znalezc na politycznym bocznym torze. Lee Atwater byl

w roku

1980 jednym z najwazniejszych politycznych doradcow prezydenta

Reagana, potem towarzyszyl prezydentowi Bushowi w codziennym

bieganiu i organizowal mu kampanie wyborcza. Wkrotce po elekcji

Reagana, Atwater rozprowadzil posrod urzednikow Bialego Domu

egzemplarze naszej ksiazki "Trzecia fala". Poinformowal nas o

tym, a w

ciagu nastepnych lat zdarzaly sie okazje do wymiany pogladow i

dyskusji.

Ostatni raz widzielismy sie z Atwaterem w roku 1989, niedlugo

przed jego

smiercia. Podczas tej ostatniej kolacji powiedzielismy, ze naszym

zdaniem

prawdziwym nieszczesciem dla kraju jest to, iz demokraci nie maja

zadnej

pozytywnej wizji Stanow Zjednoczonych trzeciej fali. Lee

przytaknal, ale ku

naszemu zdziwieniu szybko dodal: "Nie maja jej rowniez

republikanie".

Zadna z partii, powiedzial, nie ma pozytywnmego obrazu

przyszlosci i

"dlatego kampanie wyborcze maja przede wszystkim charakter

negatywny". Cala Ameryka cierpi z powodu krotkowzrocznosci obu

partii.

Jutrzejszy elektorat.

Jakkolwiek jednak potezne bylyby sily drugiej fali, w przyszlosci

musza

one oslabnac. U progu rewolucji przemyslowej sily pierwszej fali

dominowaly w zyciu spolecznym i politycznym. Wydawalo sie, ze

elity

ziemianskie zawsze beda gora. Jednak tak sie nie stalo. Gdyby nie

utracily

one swoich wplywow, rewolucji przemyslowej nie udaloby sie

zmienic

oblicza swiata.

Dzisiaj swiat znowu znalazl sie w procesie wielkiej przemiany,

a

Amerykanie w przytlaczajacej wiekszosci nie sa ani farmerami, ani

robotnikami fabrycznymi, lecz w ten czy inny sposob zwiazani sa

z praca

umyslowa. W Stanach Zjednoczonych obecnie najszybciej sie

rozwijaja i

maja najwieksze znaczenie te galezie wytworczosci, ktore szeroko

wykorzystuja informacje. Sektory trzeciej fali nie ograniczaja

sie

bynajmniej do producentow komputerow, firm elektronicznych czy

zaczynajacych dopiero raczkowac przedsiewziec biotechnicznych.

Tak

naprawde rzecznikow trzeciej fali znajdziemy w kazdej galezi

gospodarki,

gdyz w kazdej z nich znajduja sie firmy nowoczesne, potrafiace

korzystac z

dobrodziejstw rewolucji informacyjnej. Naturalni zwolennicy

nowych

przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycajacej sie

informacja

sferze uslug, wszedzie tam, gdzie praca umyslowa dominuje nad

fizyczna: w

finansach, programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej,

doradztwie, szkoleniu, edukacji i mnostwie innych sfer. Ci

wlasnie ludzie

niedlugo beda stanowic w USA najpowazniejsza grupe wyborcow. W

przeciwienstwie do mas, ktore tworzyla rewolucja drugiej fali,

rodzacy sie

elektorat trzeciej fali jest silnie zroznicowany. Skladaja sie

na niego

jednostki, ktore bardzo sobie cenia odmiennosc i niezaleznosc.

Z racji owej

heterogenicznosci brak im politycznej swiadomosci i o wiele

trudniej ich

zjednoczyc niz dawne rzesze wyborcow. Tak wiec elektorat trzeciej

fali

musi dopiero stworzyc swa ideologie polityczna i kategorie

pojeciowe. Nie

uzyskuje stalego wsparcia z kregow akademickich. Rozne jego

stowarzyszenia oraz grupy nacisku w Waszyngtonie sa nader swiezej

daty i

dlatego sa slabo ze soba powiazane. Jedynym wyjatkiem jest NAFTA.

Kiedy zwolennicy drugiej fali poniesli porazke, ow nowy elektorat

nie

odniosl zadnego znaczacego zwyciestwa w sferze legislacyjnej.

Niemniej jednak pewna liczba kwestii, co do ktorych ow powstajacy

dopiero elektorat moze sie zgodzic. Po pierwsze: oswobodzenie.

Oswobodzenie od wszystkich starych regul drugiej fali, od

wszystkich

starych podatkow, regulacji i ustaw, ktore sluzyc maja tylko

baronom

wielkiego przemyslu i biurokratom. Wszystkie one byly zapewne

zasadne

w czasach, gdy przemysl drugiej fali stanowil serce gospodarki

amerykanskiej, dzis jednak jest juz tylko przeszkoda na drodze

trzeciej fali

przemian. Dla przykladu, stawki podatkowych odliczen

amortyzacyjnych,

wywalczone przez grupy nacisku zwiazane ze starym przemyslem

fabrycznym, zakladaja dlugotrwalosc maszyn i produktow, podczas

gdy w

galeziach nowoczesnych technologii, a zwlaszca w branzy

komputerowej,

narzedzia i wytwory traca uzytecznosc w przeciagu miesiecy, a

nawet

tygodni. Przyjete rozwiazanie jest niekorzystne dla tych, ktorzy

korzystaja

ze zdobyczy techniki. Podobnie tez potracenia podatkowe z tytulu

badan

rozwojowych faworyzuja wielkie, stare korporacje, nie zas mlode,

dynamiczne firmy, ktore stanowia trzon sektorow trzeciej fali.

Sposob, w

jaki regulacje podatkowe traktuja majatek nienamacalny, sprawia,

ze

firma z duza liczba przestarzalych maszyn do szycia zostanie

potraktowana

laskawiej niz wytwarzajaca oprogramowanie firma, w ktorej

stosunkowo

niewiele jest materialnych dobr. (Nawet normy rachunkowosci,

ustalane

nie przez rzad, lecz przez Financial Accounting Board, faworyzuja

inwestowanie w sprzet, nie zas w informacje, ludzka wiedze i inne

skladniki

majatku niematerialnego, tak istotnego dla przedsiebiorstw

trzeciej fali.)

Zmiana tych wszystkich ustalen wymaga stoczenia najpierw

zacieklej walki

ze stronnikami drugiej fali, ktorzy czerpia korzysci z obecnej

sytuacji.

Firmy trzeciej fali maja pewne cechy charakterystyczne. Na ogol

sa mlode,

zarowno jesli chodzi o czas ich powstania, jak i wiek

pracownikow. Zespoly

pracownicze sa najczesciej niewielkie w zestawieniu ze swymi

odpowiednikami w korporacjach drugiej fali. Znacznie powyzej

przecietnej

krajowej ksztaltuja sie ich inwetycje w badania rozwojowe,

szkolenie,

edukacje i osobowosc pracownikow. Zaciekla konkurencja zmusza je

do

nieustannego wprowadzania innowacji, co oznacza szybkie cykle

produkcyjne, a takze gwaltowna wymiane personelu, narzedzi i

procedur

zarzadzania. Ich glowny majatek stanowi wiedza zgromadzona w

glowach

pracownikow. Czy mozna oczekiwac, ze firmy te i cale galezie

wytworcze

beda chcialy dostosowac sie do regul gry, ktore karz je za te

wlasnie

cechy? Czyz nie wyglada to tak, jak gdyby do walki z wyzwaniami

przyszlosci krepowano Ameryce rece na plecach? Ogromna liczba

przedsiewziec trzeciej fali wiaze sie ze swiadczeniem

nieslychanie

rozbudowanych i ciagle zmieniajacych sie uslug. Czyz zatem

zamiast

ubolewac nad rozwojem tego sektora, atakowac go za niska

produktywnosc, niskie place i marne osiagniecia, nie nalezaloby

zdecydowac go wesprzec, a przynajmniej oswobodzic z dawnych

kajdan?

Stanom Zjednoczonym potrzeba nie mniej, lecz wiecej osob

zajmujacych sie

uslugami, aby podwyzszyc stope zyciowa calego narodu. Dzieki

rozwojowi

tego sektora pojawi sie mozliwosc pracy dla kazdego: przy

naprawie

sprzetu elektronicznego, usuwaniu odpadow, produkcji ekologicznej

zywnosci, opiece nad osobami starszymi, w policji, strazy

pozarnej a takze -

co jesrt sprawa ogromnie wazna - przy opiece nad dziecmi, ktora

staje sie

coraz wiekszym klopotem w milionach rodzin, w ktorych pracuje

oboje

malzonkow. Polityka gospodarcza trzeciej fali powinna polegac nie

na

typowaniu zwyciezcow i przegranych, lecz na usuwaniu wszystkich

tych

przeszkod, ktore ograniczaja mozliwosc profesjonalizacji i

rozbudowy sfery

uslug. Dzieki temu zas rozwojowi zycie Amerykanow stanie sie

mniej

bezosobowe, frustrujace i denerwujace. Z przykroscia trzeba

stwierdzic, ze

zadna z partii politycznych nie zaczela jeszcze myslec w ten

sposob.

Chociaz politycznie niedojrzaly, niemniej elektorat trzeciej fali

kazdego

dnia wzbiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalna sfera

zycia

politycznego, albowiem zadna z partii nie uswiadomila sobie dotad

istnienia

tej grupy wyborcow. W efekcie to ludzie trzeciej fali naplywaja

w szeregi

coraz liczniejszych i coraz potezniejszych nieformalnych

organizacji, ktore

powstaja jak kraj dlugi i szeroki. To oni stanowia wiekszosc

elektronicznych kol towarzyskich, ktore zawiazuja sie w

Internecie. To

wlasnie oni przede wszystkim wzieli sie za destrukcje masowego

przekazu

drugiej fali i tworzenie ich interaktywnych konkurentow.

Tradycyjni

politycy partyjni, ktorzy beda ignorowac takie zjawiska, zostana

odrzuceni

na margines, jak ci poslowie angielskiego parlamentu w XIX wieku,

ktorzy

sadzili, ze ich wiejskie okregi, fikcyjne i dlatego zwane

"zgnilymi",

zapewnia im wieczysty spokoj i blogostan.

Sily trzeciej fali w Ameryce musza dopiero znalezc reprezentanta,

a partia

polityczna, ktora sie nim stanie, zdominuje przyszlosc USA. Wtedy

z ruin

ostatkow dwudziestego stulecia wyloni sie nowa, zupelnie inna

Ameryka.

Rozdzial 8.

TRZECIA FALA: PODSTAWOWE

PROBLEMY.

Kiedy rozgrywaja sie wokol nas potezne przemiany, ktore wymagaja

blyskawicznych reakcji, nader czesto mamy poczucie, jakbysmy ze

wszystkich sil zmagali sie z poteznym, nieposkromionym

przyplywem.

Niestety, wiele razy nie jest to wcale zludzenie. Tymczasem

gdybysmy

wzorem zrecznego surfisty wykorzystali impet fali, bez propznych

wysilkow

znalezlibysmy sie o wiele dalej. Trzecia fala, ktora tutaj

opisujemy,

moglaby poniesz Ameryke ku lepszej, bardziej zgodnej, prawnej i

demokratycznej przyszlosci. Bedzie to jednak mozliwe dopiero

wtedy,

kiedy nauczymy sie rozrozniac pomiedzy ekonomika, polityka oraz

poczynaniami spolecznymi drugiej i trzeciej fali. Ta

nieumiejetnosc

dokonania owego krytycznego rozroznienia sprawia, ze wiele

innowacji

przeprowadzanych w najlepszej wierze tylko pogarsza stan rzeczy.

Zyjemy

w epoce boli porodowych nowej cywilizacji, ktorej instytucje

jeszcze sie nie

uformowaly. Podstawowa umiejetnoscia politykow i czynnych

politycznie

obywateli, ktorzy chca postepowac sensownie, jest wiec dzis

zdolnosc do

oddzielenia tych propozycji, ktore maja na celu utrzymanie przy

zyciu

obumierajacego systemu drugiej fali, od tych, ktore maja ulatwic

narodziny

nowej cywilizacji trzeciej fali. Oto kilka porad.

Czy chodzi o cos w rodzaju fabryki?

Fabryka stala sie jednym z podstawowych symboli spoleczenstwa

industrialnego, a nawet wiecej: stala sie modelem instytucji

powstalych w

warunkach drugiej fali. Widzielismy juz jednak, ze czas fabryk

sie konczy,

albowiem stanowia one ucielesnienie takich zasad jak

standaryzacja,

centralizacja. maksymalizacja, koncentracja i biurokracja.

Wytworczosc

trzeciej fali opiera sie na innych zasadach, a rozwija sie w

miejscach malo

podobnych do fabryk. Coraz wiecej produktow trzeciej fali rodzi

sie w

domach, urzedach, samochodach czy samolotach.

Najlatwiejszym sposobem na ustalenie, czy jakas inicjatywa -

obojetne, w

Kongresie, czy w korporacji - nalezy do swiata drugiej fali, jest

zadanie

sobie pytania, czy nie odwoluje sie ona do modelu fabryki.

Przykladowo

wiec, amerykanskie szkoly ciagle poczynaja sobie jak fabryki, w

ktorych

surorwiec (uczniowie) poddawany jest standardowej obrobce przy

rutynowej kontroli. Ilekroc przeto spotykamy sie z jakas

inicjatywa

edukacyjna, wystarczy zapytac: Czy jej celem jest usprawnienie

dzialania

fabryki, czy tez zamierza ona uwolnic sie od systemu fabrycznego,

aby

zastapic go ksztalceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej

dostosowanym do osobowosci uczniow? Podobne pytania stawiac

trzeba

tam, gdzie chodzi o ochrone zdrowia, zasilki spoleczne czy

reorganizacje

biurokracji ffederalnej. Ameryce potrzebne sa nowe instytucje,

ktorych

podstawa sa modele postbiurokratyczne, postfabryczne. Propozycji,

ktorych ontencja jest usprawnienie badz rozbudowanie poczynan

fabrycznych moze byc bardzo duzo, niemniej zawsze beda miec ze

soba cos

wspolnego: Nie beda nalezaly do cywilizacji trzeciej fali.

Czy chodzi o wzmocnienie masowosci spoleczenstwa?

Ludzie, ktorzy kierowali fabrykami w silowej ekonomice

przeszlosci, cenili

sobie wielkie rzesze przewidywalnych, wymiennych, nie zadajacych

zbednych pytan robotnikow. Wraz zas z tym, jak cale spoleczenstwo

bylo

poddawane masowej produkcji, masowej dystrybucji, masowej

edukacji,

masowemu przekazowi i masowej rozrywce, takze ono samo stawalo

sie

masowe.

W gospodarce trzeciej fali poszukiwani i cenieni beda innego typu

pracownicy: myslacy, krytyczni, tworczy i gotowi do podjecia

ryzyka.

Takich ludzi nie mozna dowolnie zastepowac, gdyz o ich wartosci

decyduje

indywidualnosc (ktora nie jest bynajmniej tym samym co

indywidualizm

postepowan). Nowa zintelektualizowana gospodarka rodzi spoleczne

odmiennosci. Skomputeryzowana, dostosowana do wymagan klienta

produkcja umozliwia niezwykle materialne zroznicowanie stylow

zycia.

Zajrzyjcie tylko do najblizszego sklepu Wal-Mart z jego stu

dziesiecioma

tysiacami artykulow. Porownajcie liczbe odmian kawy oferowanych

przez

Starbucks z tym, co mozna bylo dostac w USA ledwie kilka lat

temu. Nie

chodzi jednak tylko o zmiane przedmiotow. O wiele wazniejsze jest

to, ze

pod wplywem trzeciej fali masowy charakter traca kultura,

wartosci i

moralnosc. Nowego typu media wnosza do kultury ogromne

zropznicowanie i czesto konkurencyjne informacje. Pojawilo sie

nie tylko

iwle nowych form pracy, ale takze wypoczynku, dziel sztuki,

dzialan

politycznych, a nawet systemow religijnych. W wieloetnicznej zas

Ameryce

mamy teraz znacznie wiecej niz dawniej roznych grup

narodowosciowych,

jezykowych i rasowych. Bojownicy drugiej fali pragna zachowac lub

przywrocic spoleczenstwo masowe. Zwolennicy trzeciej fali

zastanawiaja

sie nad tym, jak z korzyscia dla nas spozytkowac utrate chrakteru

masowego przez zasadnicze elementy zycia spolecznego.

Ile jest jajek w koszyku?

Zroznicowanie i zlozonosc spoleczenstwa trzeciej fali rozsadzaja

scentralizowane organizacje. Koncentracja wladzy na samym

szczycie byla

i ciagle jeszcze jest charakterystycznym dla drugiej fali

sposobem

zmagania sie z problemami. Chociaz centralizacja bywa niekiedy

pozyteczna, to jednak jej przerosty sprawiajam, ze zbyt wiele

decyzyjnych

jajek zostaje wlozonych do koszyka jednej kwoki. W efekcie

decydenci

znajduja sie w stanie permanentnego przeciazenia. W Waszyngtonie

Kongres i Bialy Dom usiluja podejmowac zbyt wiele decyzji na

temat zbyt

wielu raptownie zmieniajacych sie ki skomplikowanych rzeczy, o

ktorych

politycy maja coraz mniejsze pojecie. Natomiast organizacje

trzeciej fali

usiluja mozliwie jak najwiecej decyzji przekazac w dol i na

peryferie.

Kierownicy sceduja prawo podejmowania decyzji na szeregowych

pracownikow nie z racji altruizmu czy w imie wznioslych idealow,

lecz z tego

prostego powodu, ze ludzie na dole maja czesciej znacznie lepsze

informacje i znacznie szybciej potrafia reagowac na zagrozenia

oraz

wykorzystywac okazje niz zasiadajace w gabinetach szychy.

Rozkladanie jaj do roznych koszykow, aby zatrudnic kilka kokoszek

nie

jest oczywiscie nowym pomyslem, a jednak jest jednym z tych,

ktorych

ludzie drugiej fali nie moga scierpiec.

Masywnosc czy wirtualnosc?

Organizacje drugiej fali przejmuja na siebie z czasem coraz

wiecej funkcji i

obrastaja tluszczem. Organizacje trzeciej fali zamiast dodawac

sobie

funkcji, redukuja ich liczbe i dzieki temu staja sie smuklejsze

i bardziej

zwinne. U progu ery lodowcowej maja zdecydowana przewage nad

dinozaurami. Te pierwsze nie moga przeciwstawic sie pokusie

integracji

poziomej: jesli chcesz produkowac samochody , to musisz wydobywac

rude,

dostarczyc ja do huty, wytopic stal i te dostarczyc do fabryki

aut.

Natomiast przedsiebiorstwa trzeciej fali mozliwie jak najwiecej

zadan

zlecaja na zewnatrz, czasami mniejszym i bardziej

wyspecjalizowanym

firmom, czy wrecz pojedynczym wykonawcom, ktorzy potrafia uporac

sie z

danym problemem szybciej, lepiej i taniej. Wielkosc

przedsiebiorstwa jest

wiec z rozmyslem zredukowana do granic mozliwosci, jego personel

zminimalizowany, zadania realizowane w roznych miejscach, zo

sprawia, ze

sama instytucja staje sie, jak to nazwal Oliver Williamson z

Berkeley,

"centrum kontraktowym". Charles Handy z Lomdon Business School

dowodzi, ze owe "mikroskopijne, niemal niewidzialne organizacje"

stanowia "sol wspolczesnego swiata". Chociaz wielu z nas nie ma

z nimi

bezposredniego kontaktu, to jednak im wlasnie bedziemy

sprzedawali

swoje uslugi i to od nich "zalezec bedzie dobrobyt naszych

spoleczenstw".

Handy i Williamson nie sa bynajmniej jedynymi, ktorzy

podkreslaja, ze

owa radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych stala sie

mozliwa dzieki

technikom informacyjnym i lacznosciowym trzeciej fali.

Heidi Toffler, wspolautorka tej ksiazki i wszystkich prac, ktore

tu

wykorzystano, wprowadzila bardzo wazne pojecie pokrewnosci:

chodzi o to,

ze sektor prywatny i sektor publiczny musza do siebie przystawac

w

okreslonym stopniu, jesli nie maja nawzajem sie zadusic. Dzis

sektor

prywatny gna do przodu z szybkoscia naddzwiekowa. Sektor

publiczny

nawet jeszcze nie zaczal ladowac bagazy na poklad samolotu.

Ilkroc przeto ocenic macie wartosc jakiegos pomyslu czy programu

politycznego, tylekroc sIprawdzcie, kto za nimi stoi: rzecznicy

form

masywnych i opaslych czy tez wirtualnych, a natychmiast

otrzymacie

odpowiedz, czy chodzi o podtrzymywanie na sile dogorywajacych

molochow

przeszlosci czy o narodziny preznch organizmow przyszlosci.

Czy chodzi o wzmocnienie domu?

Przed rewolucja przemyslowa rodziny byly duze, a zycie

koncentrowalo sie

wokol wspolnego domu. Tutaj sie pracowalo, tutaj pielegnowalo

chorego,

tutaj wychowywalo dzieci. To bylo miejsce rodzinnych rozrywek i

opieki

nad starszymi. W spoleczjnosciach pierwszej fali duze,

rozbudowane

rodziny stanowily centrum spolecznego uniwersum. Upadek rodziny

jako

preznej instytucji nie zaczal sie ani od doktora Spocka, ani od

"Playboya":

zapoczatkowala go rewolucja przemyslowa, ktora odebrala rodzinie

wiekszosc jej dawnych funkcji. Praca przeniosla sie do fabryki

lub urzedu.

Chorzy wedrowali do szpitala, dzieci do szkoly, narzeczeni do

kina. Osoby

wiekowe umieszczano w domach dla starcow. Kiedy wszystkie te

funkcje

ulokowaly sie na zewnatrz, pozostala juz tylko "komorka

rodzinna", w

mniejszym stopniu spajana przez czynnosci czlonkow, a w wiekszym

przez o

wiele bardziej nietrwale wiezi psychiczne.

Trzeciw fala przywraca znaczenie rodzinie i domowi, znowu wiazac

je z

wieloma utraconymi funkcjami, ktore ongis odgrywaly centralna

role w

zyciu spolecznym. Ocenia sie, ze okolo trzydziesci milionow

Amerykanow

przynajmniej czesc swej pracy wykonuje w domu, korzystajac z

pomocy

komputerow, faksow i innych technologii trzeciej fali. Wielu

rodzicow

sklania sie dzis do uczenia dzieci w domu, ale prawdziwa

rewolucja nastapi

dopiero wtedy, gdy do domowego procesu edukacyjnego wlacza sie

komputery i telewizja. A co bedzie z chorymi? Wiele z czynnosci

medycznych, ktore dawniej wykonywano tylko w szpitalu lub

gabinecie

lekarskim, dzis z powodzeniem mozna spelnic w domu. Wszystkie

tego

typu zmiany zwiastuja nie spadek, lecz zwiekszenie sie roli domu

i rodziny,

ale rodziny wystepujacej w roznorodnych formach: komorkowej,

wielopokoleniowej, tworzonej przez ludzi, ktorych malzenstwa

wczesniej sie

rozpadly, rodziny bezdzietne, powiekszajace sie natychmiast lub

odkladajace decyzje o potomstwie do odpowiedniej chwili. Te

zroznicowane

postacie zycia rodzinnego odzwierciedlaja roznorodnosc

ekonomiczna i

kulturowa spoleczenstw, ktore wyzbywac sie beda masowego

charakteru.

Jest paradoksem, ze wielu obroncow "wartosci rodzinnych"

nieswiadomie

przeciwstawia sie umocnieniu rodziny, gdyz nawolujac do powrotu

modelu

rodziny komorkowej, usiluja bronic rozwiazania, ktore okazywalo

sie

skuteczne w czasach drugiej fali, ale dzis jest juz przestarzale.

Jesli

naprawde chcemy wesprzec rodzine, a dom znowu uczynic instytucja

o

kluczowym znaczeniu, przestanmy zajmowac sie kwestiami

marginalnymi,

a opowiedzmy sie za zroznicowaniem i powrotem w domowe pielesze

wielu

waznych funkcji zyciowych, co, oczywiscie, sprawi, ze rodzice

baczniej beda

musieli przygladac sie dzieciom.

Ameryka jest miejscem, w ktorym najczesciej swita przyszlosc,

jesli wiec

nawet w bolach przezywamy walenie sie dawnych instytucji, to

jestesmy

takze pionierami nowej cywilizxacji, a to oznacza zycie w stanie

wielkiej

niepewnosci. Czekaja nas czasy nierownowagi i niepokojow. W

takich

czasach nikt nie zna ostatecznej i jedynej odpowiedzi na pytanie

o cel, do

ktorego zmierzamy, czy nawet o kierunek. Musimy wyszukiwac droge

i nie

wolno nam zostawic z tylu zadnej grupy, gdy tak we mgle tworzymy

przyszlosc. Tych kilka wymienionych powyzej kwestii powinno pomoc

tam,

gdzie chodzi o odroznienie polityki zakorzenionej w przeszlosci

drugiej fali

od tej, ktopra pomaga torowac droge trzeciej fali. Zarazem

ilekroc

formuluje sie pewne kryteria, natychmiast pojawia sie

niebezpieczenstwo,

ze ktos bedzie chcial je traktowac z mechaniczna doslownoscia,

a chodzi

przeciez o podejscie zupelnie przeciwne. Wyrozumialosc dla

bledow,

wieloznacznosci, a przede wszystkim roznorodnosci, wspierane

przez

poczucie humoru i umiejetnosc widzenia wszystkiego we wlasciwych

proporcjach - oto co trzeba wziac ze soba na zdumiewajaca wyprawe

w

nowe tysiaclecie. Gotujcie sie do podrozy, ktora moze sie okazac

najbardziej fascynujaca w naszych dziejach.

Rozdzial 9.

DEMOKRACJA XXI WIEKU.

Do Ojcow i Matek Stanow Zjenoczonych Ameryki!

Jestescie rewolucjonistami, ktorzy odeszli. Mezczyzni i kobiety,

chlopi ,

kupcy, rzemieslnicy, adwokaci, drukazre, dziennikarze,

sklepikarze i

zolnierze: to wy stworzyliscie razem nowy narod na odleglych

wybrzezach

Ameryki. Bylo posrod was owych piecdziesieciu pieciu, ktorzy

zeszli sie,

aby w upalne lato 1787 roku stworzyc w Filadelfii zdumiewajacy

dokumnet zwany Konstytucja Stanow Zjednoczonych. Wsluchujac sie

w

odlegle dzwieki dnia jutrzejszego rozumieliscie, ze oto umiera

jedna

cywilizacja, a rodzi sie druga. Dokument ten, uzupelniony w roku

1791 o

Karte Praw, jest jednym z najwiekszych osiagniec w ludzkich

dziejach.

Wiemy, ze w pewnym sensie zostal wam narzucony, zostal na was

wymuszony przebojowa fala wydarzen; obawialiscie sie rychlego

upadku

rzadow, ktore dalej odwolywaly sie do przebrzmialych zasad i

skostnialych

struktur.

Wasze zasady daja nam sile po dzis dzien, podobnie jak

niezliczonym

rzeszom ludzi na calym swiecie. Sa takie fragmenty u Jeffersona

i Paine'a,

ktorych piekno i donioslosc sprawiaja, ze nie potrafimy ich

czytac bez lez

w oczach.

Dziekujemy wam, dawni rewolucjonisci, za to, ze umozliwiliscie

nam,

amerykanskim obywatelom, ycie pod rzadami prawa, a nie ludzi.

Szczegolnie wdzieczni jestesmy za Karte Praw, ktora pozwolila nam

myslec

i wypowiadac rzeczy niepopularne, chociazby nawet byly glupie czy

bledne; takze niniejsze slowa piszemy bez strachu przed

jakimikolwiek

szykanami. Wlasnie z tego wzgledu, ze zyliscie pomiedzy dwiema

cywilizacjami, starym swiatem rolniczym i przyszlym swiatem

przemyslu,

ktorego zapowiedzi wlasnie zaczely sie pojawiac, dobrze

rozumieliscie, ze

takze urzadzenia polityczne maja swoj rytm wzrastania i starzenia

sie.

Zrozumieliscie, dlaczwego nawet Konstytucja Stanow Zjednoczonych

wymaga ponownego przemyslenia i zmian: nie po to, aby przycinac

budzet

federalny czy tez przeformulowac te czy inna zasade, lecz po to,

by

rozszerzyc Karte Praw, biorac pod uwage zagrozenia dla wolnosci,

ktorych

ongis nie sposob bylo sobie wyobrazic.

Nie mamy gotowego projrktu przyszlej konstytucji. Nie dowierzamy

tym,

ktorzy chelpia sie posiadaniem odpowiedzi, podczas gdy my dopiero

usilujemy formulowac pytania. Nadeszla jednak pora, aby

przedstawic

sobie zupelnie nowe alternatywy, aby w dyskusji, debacie, sporach

od

podstaw zaprojektowac budowle jutrzejszej demokracji.

Z pewnoscia zrozumielibyscie te potrzebe. To przeciez jeden z was

-

Jefferson - sformulowal roztropna uwage: "Sa ludzie, ktorzy

spogladaja

na konstytucje z nabozna czcia, zupelnie jakby byla Arka

Przymierza,

nazbyt swieta, aby wolno ja bylo tknac. Ludziom ubieglych wiekow

przyznaja madrosc wrecz nadludzka, skoro zakladaja, ze w niczym

nie

mozna ulepszyc ich dokonan... Nie nawolujemy bynajhmniej do

czestych i

nieprzemyslanych zmian praw i konstytucji... wiemy jednakze, iz

ustawy i

instytucje musza byc zgodne z postepami ludzkiego umyslu... Skoro

wraz ze

zmiana warunkow, dokonuje sie nowych odkryc, pojawiaja sie nowe

prawdy oraz odmieniaja opinie, takze i instytucje musza sie

rozwijac i

dotrzymywac kroku czasowi".

Za te madrosc jestesmy ogromnie wdzieczni Thomasowi Jeffersonowi,

jednemu z tworcow ustroju, ktory tak dlugo dobrze nam sluzyl, a

ktory

teraz, zgodnie ze swym losem, musi obumrzec i ustapic miejsca

nastepnemu.

Alvin Toffler i Heidi Toffler.

Taki list wyobrazilismy sobie... Z pewnoscia w wielu krajach

znalezliby sie

ludzie, ktorzy sklonni byliby dac wyraz podobnym uczuciom.

Anachronicznosc dzisiejszych ustrojow nie jest wszak naszym

wylacznym

odkryciem i nie jest to bynajmniej choroba, ktora dotknela

jedynie

Ameryke.

Budowa cywilizacji trzeciej fali na szczatkach instytucji drugiej

fali wymaga

bowiem zaprowadzenia nowych, bardziej adekwatrnych porzadkow

politycznych w wielu krajach naraz. Jest to straszliwie trudne,

ale

konieczne zadanie, ktorego ogrom sprawia, ze bedzie z pewnoscia

rozwiazywane przez przez cale dekady. Wedle wszelkiego

prawdopodobienstwa nieodzowna bedzie radykalna przebudowa

Kongresu

Stanow Zjednoczonych, Izby Gmin i Izby Lordow Wielkiej Brytanii,

Parlamentu Francji, Bundestagu Niemiec, rosyjskiej Dumy,

ogromnych

ministerstw i zaskorupialych systemow urzedniczych roznych

narodow.

Konieczna bedzie zmiana konstytucji i sadownictwa, konieczne

bedzie,

mowiac krotko, radykalne przeobrazenie wiekszosci tego

nieruchawego i

coraz bardziej bezplodnego systemu, ktory tworza wspolczesne

rzady

przedstawicielskie.

Owa fala politycznych przewrotow nie zatrzyma sie bynajmniej na

szczeblu

narodow. W ciagu nadchodzacych dekad cala swiatowa machina

prawna,

od Organizacji Narodow Zjednoczonych poczawszy, a na radzie

miejskiej

czy gminnej skonczywszy, stanie wobec potezniejacej i nieodpartej

potrzeby przeobrazenia.

Wszystkie stare struktury musza zostac calkowicie zastapione nie

dlatego,

ze sa one calkowicie zle, czyz dlatego, ze sa kontrolowane porzez

te czy

inna klase lub grupe, ale dlatego, ze sa niewydolne i zupelnie

nie pasuja do

radykalnie zmienionej rzeczywistosci.

Aby zbudowac od podstaw sprawne systemy rzadzenia - co bedzie,

byc

moze, najwazniejszym zadaniem politycznym naszego zycia -

bedziemy

musieli pozbyc sie nagromadzonych i zaskorupialych form myslowych

drugiej fali, a problemy zycia politycznego przyjdzie nam

przeformulowac w

zgodzie z trzema podstawowymi zasadami. Niewykluczone, ze to one

stana

sie pryncypiami jutrzejszych ustrojow trzeciej fali.

Potega mniejszosci.

Pierwsza z heretyckich zasad trzeciej fali w sferze polityki

glosi potege

mniejszosci. Zasada wiekszosci, podstawowa regula, ktora

legitymizowala

instytucje drugiej fali, jest coraz wyrazniej anachroniczna. To

mniejszosci

beda zyskiwaly na znaczeniu i ustroj polityczny musi znalezc

sposob na

odzwierciedlenie tego faktu.

Wyrazajac poglady swego pokolenia rewolucjonistow, Jefferson

twierdzil,

ze rzad musi postepowac "w calkowitej zgodnosci z decyzjami

wiekszosci".

W chwili, kiedy te slowa byly wypowiadane, Stany Zjednoczone i

Europa

staly u progu epoki drugiej fali: dopiero rozpoczynaly dlugi

pochod, ktory

mial nadac im ostatecznie charakter masowych spolecznestw

industrialnych. Zasada: "wiekszosc decyduje" znakomicie

odpowiadala

potrzebom tych spoleczenstw. Istniejaca obecnie masowa demokracja

politycznie odzwierciedla masowa produkcje, masowa konsumpcje,

masowa edukacje, masowa komunikacje. Widzielismy juz jednak, ze

zarazem zaczynamy wykraczac poza industrializm, zycie spoleczn

zas w

szybkim tempie traci charakter masowy. W efekcie widzimy, jak

coraz

trudniejsze jest zmobilizowanie wiekszosci, czy choziazby

zmontowanie

rzadzacej koalicji. Walter Dean Burnham,politolog z Massachusetts

Institute of Technology, wyznaje: "Nie widze dzis w Stanach

Zjednoczonych zadnej kwestii, wokol ktorej moglaby sie

zorganizowac

pozytywna wiekszosc.".

Miejsce spoleczenstwa o wyraznej budowie warstwowej, w ktorym

zawsze

istniala mozliwosc, by ktores z wielkich ugrupowan polaczyly sie,

tworzac

wiekszosc, zajmuje wspolnota zlozona z tysiecznych - czesto

doraznych -

mniejszosci, ktore w nieustannym wirze przemian tworza

zmieniajace sie

uklady relacji i napiec, z rzadka tylko mogac dojsc do zgodnej

decyzji w

kluczowych kwestiach. Nadplywajaca trzecia fala podmywa przeto

same

prawne podstawy wiekszosci funkcjonujacych dzis rzadow.

Trzecia fala niesie tez ze soba wyzawanie wobec naszych

konwencjonalnych przeswiadczen w sprawie zwiazku, ktory laczy

zasade

wiekszosci ze sprawiedliwoscia spoleczna. W cywilizacji drugiej

fali walka

o ustanowienie zasady wiekszosci miala charakter humanistyczny

i

wyzwalajacy, ma go zreszta nadal w krajach, ktore jeszcze ciagle

sa w

trakcie uprzemyslowienia, jak chociazby Afryka Poludniowa. W

spoleczenstwach drugiej fali panowanie reguly wiekszosci niemal

zawsze

oznaczalo uczciwsze potraktowanie mas biedoty, bowiem stanowily

one

wiekszosc.

Wszelako w krajach wsztrzasanych przemianami trzeciej fali rzecz

ma sie

dokladnie odwrotnie. Ludzie prawdziwie biedni wcale nie musza byc

w

wiekszosci. W bardzo wielu krajach oni i wszystkie inne grupy

stanowia

mniejszosc. Dzieje sie tak nie tylko z zasada wiekszosci \, ktora

przestaje

byc postrzegana jako zrodlo uprawnien decyzyjnych; w

spoleczenstwach

porywanych przez trzecia fale wcale nie musi ona miec charakteru

humanitarnego czy demokratycznego.

Ideologowie drugiej fali az do znudzenia biadaja na rozpadem

spoleczenstwa masowego. W powstajacym zroznicowaniu nie potrafia

dostrzec okazji do rozwoju ludzkiego, a wprost przeciwnie -

pomstuja na

fragmentaryzacje, balkanizacje, wywodzac ow proces

heterogenizacji ze

wzrastajacego sobkostwa mniejszosci. W wywodach takich skutek

pomylony zostaje z przyczyna. Aktywizacja mniejszosci nie jest

bynajmniej

skutkiem naglej epidemii egoizmu; to potrzeby nowego systemu

produkcji

sa w czesci odpowiedzialne za ksztaltowanie sie spoleczenstwa

bardziej

zroznicowanego, wieloaspektowego i otwartego. Mamy do wyboru,

albo

mozemy wystapic do walki z roznorodnoscia, stajac sie w ten

sposob

obroncami ostatnich politycznych redut drugiej fali, albo

zaakceptowac

zroznicowanie jako niezbywalna ceche swiata wspolczesnego i do

niej

dostosowywac rozwiazania polityczne. Jednak pierwsza z tych

strategii

mozna zrealizowac tylko przy uzyciu srodkow totalitarnych, w

efekcie

uzyskujac jedynie ekonomiczna i kulturowa stagnacje; druga

strategia

wspomaga rozwoj spoleczny i prowadzi do demokracji XXI wieku,

ktorej

podstawa beda mniejszosci.

Myslenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga

odrzucenia

falszywej, a budzacej lek przeslanki, ze bogatsza roznorodnosc

automatycznie prowadzi do wzrostu napiec i konfliktow

spolecznych.

Tymczasem slusznosc moze byc po stronie tezy przeciwstawnej. Po

pierwsze, spoleczne konflikty sa nie tylko nieuniknione, ale w

pewnych

granicach rowniez pozadane. Po drugie, jesli, powiedzmy, stu

mezczyzn

ubiega sie zaciekle o te sama brazowa bransolete, najpewniej beda

musieli

stoczyc walke. Jesli jednak kazdy z tej setki zabiega o co

innego, o wiele

bardziej niz walka poplatne sa dla nich umowa, wspolpraca i jakis

system

symbiozy. Jesli tylko zaistnieja odpowiednie spoleczne warunki,

zroznicowanie prowadzic moze do bezpieczenstwa spolecznego i

stabilnosci.

Brak odpowiedznich instytucji politycznych sprawia, ze konflikt

miedzy

mniejszosciami bez potrzeby nabiera charakteru wrecz brutalnego.

Wlasnie brak owych instytucji decyduje o bezkompromisowosci

mniejszosci. To wlasnie brak owych instytucji coraz bardziej

utrudnia

znalezienie jakiejkolwiek wiekszosci.

Odpowiedzia na te problemy nie moze byc zduszenie odmiennosci czy

oskarzanie mniejszosci o egoizm (zupelnie jak gdyby obecne elity

i ich

oredownicy nie postepowali w sposob sobkowski). Odpowiedzia musi

byc

wyobrazenie sobie takich rozwiazan, ktore uprawnialyby i

wykorzystywaly

heterogenicznosc instytucji, ktore wrazliwe beda na dynamicznie

sie

przeksztalcajace potrzeby zmiennych i stale paczkujacych

mniejszosci.

Przyszli historycy beda moze na nasze dzisiejsze mechanizmy

glosowania i

poszukiwania wiekszosci spogladac jak na archaiczne rytualy

ludzi, ktorzy

porozumiewaja sie w sposob nader prymitywny. Atoli w pelnym

niebezpieczenstw sswiecie wspolczesnym nie mozemy sobie pozwolic

na to,

by cala wladze oddac w przypadkowe rece, nie mozemy zlekcewazyc

glosu

opinii publicznej, jakkolwiek bylby on nikly i niewyrazny w

ramach

systemow wiekszosciowych, niepodobna bysmy pozwolili drobnym

mniejszosciom tyranizowac swymi decyzjami wszystki inne grupy.

Wlasnie

dlatego musimy radykalnie przeksztalcic prostackie metody drugiej

fali,

ktore po dzis dzien sluza do kreowania rzekomej wiekszosci.

Potrzebne

nam sa nowe pomysly przeznaczone dla demokracji mniejszosci;

pomysly,

ktore pomoga ujawniac odmiennosci, nie zas maskowac je przy

uzyciu sily

czy za sprawa falszywych wiekszosci montowanych dzieki

komplikowaniu

procedur glosowania i ustalania wynikow. Mowiac krotko, musimy

tak

zmodyfikowac caly system, aby wzmocnic role rozproszonych

mniejszosci, i

umozliwic im wykreowanie rzetelnej wiekszosci.

W spolecznosciach drugiej fali wybory jako wyraz glosu ogolu byly

dla elit

rzadzacych waznym mechanizmem sprzezenia zwrotnego. Kiedy

wiekszosc

przestawala akceptowac istniejace warunki i odzwierciedlilo sie

to w

glosach conajmniej piecdziesieciu jeden procent wyborcow, elity

rzadzace

musialy wymienic partie u wladzy, zmienic koalicje, programy

polityczne

czy tez dokonac jakichs innych zmian. Nawet w masowych

spoleczenstwach dnia wczorajszego, owa zasada piecdziesieciu

jeden

procesnt stanowila instrument toporny, czysto ilosciowy.

Wyznaczanie

wiekszosci na mocu decyzji wyborcow niczego w istocie nam nie

mowi o

jakosci ludzkich pogladow. Mozemy sie w ten sposob dowiedziec,

jak wielu

ludzi w danym momencie chce X, ale nie bedziemy wiedzieli nic o

tym jak

bardzo. Zupelnie juz nie wiadomo, co byliby gotowi ofiarowac za

X, co jest

informacja o kluczowym znaczeniu w spolecznosciach zbudowanych

z

mniejszosci. Podobnie tez mechanizm wyborczy nie potrafi

przekazac

ostrzezenia, ze jakas mniejszosc czuje sie zagrozona, albo ze

jakas kwestia

jest dla niej w takim stopniu sprawa zycia lub smierci, iz

pogladom owej

mniejszosci nalezy sie wieksza niz normalnie uwaga.

Owe dobrze znane niedostatki zasady wiekszosci byly tolerowane

w

spoleczenstwach masowych z tej miedzy innymi racji, ze

mniejszosciom

brak bylo z reguly sily, ktora pozwolilaby stawic czolo

funkcjonujacemu

systemowi. W dzisiejszym spoleczenstwie, w ktorym powstaly

nieslychanie

bogate systemy powiazan, w ktorym jednoczesnie wszyscy nalezymy

do

grup mniejszosciowych, nie jest to juz prawda. W odartym z

masowosci

spoleczenstwie trzeciej fali systemy sprzezen zwrotnych

pochodzace z

industrialnej przeszlosci staja sie calkowicie niewydolne, co

sprawia, ze z

takich form jak wybory czy badania opinii publicznej trzeba

bedzie

korzystac na zupelnie nowe sposoby. Na szczescie technologie

trzeciej fali

toruja toruja droge demokracji rzeciej fali. W zdumiewajaco nowym

kontekscie raz jeszcze stawiaja one na porzadku dnia kwestie,

ktore

zaprzataly tworcow Stanow Zjednoczonych dwiescie lat temu. Owe

technologie umozliwiaja pojawienie sie nowych, dotad

nierzeczywistych

form demokracji.

Demokracja na pol bezposrednia.

Drugim kamieniem wegielnym jutrzejszego ustroju politycznego musi

stac

sie zasada "demokracji na pol bezposredniej", ktora oznaczac

bedzie, ze

zamiast zdawania sie na reprezentantow bedziemy w wiekszym

stopniu

reprezentowac sami siebie. Polaczenie tych dwoch rozwiazan daje

wlasnie

demokracje na pol bezposrednia.

Widzielismy juz, ze rozpadniecie sie jednoglosnej, wspolnej

opinii podwaza

samo pojecie reprezentacji. Jesli po powrocie od urn ginie tez

jednosc

wyborcow, to kogo wlasciwie reprezentuje posel? Z drugiej zas

strony,

czlonkowie cial prawodawczych w coraz wiekszym stopniu polegac

musza

na zawodowych urzednikach i odwolywac sie do pomocy ekspertow z

zewnatrz. W Wielkiej Brytanii czlonkowie parlamentu z racji braku

kompetencji w poszczegolnych sprawach notorycznie okazuja sie

bezsilni

wobec biurokracji w Whitehall, co sprawia, ze wladza w duzej

mierze nalezy

do nieobieralnych urzednikow.

W stanach Zjednoczonych Kongres postanowil zrownowazyc wplywy

wladzy wykonawczej, ale w efekcie stworzyl tylko wlasna

biurokracje:

Kongresowe Biuro Budzetowe, Biuro Rzeczoznawcow Technicznych i

wiele

innych agencji oraz instytucji doradczych, przenoszac w ten

sposob

problem z zewnatrz na sam Kapitol. Nasi wybieralni reprezentanci

wiedza

coraz mniej o wielu kwestiach, ktore przychodzi im rozstrzygac,

musza wiec

w coraz wiekszym stopniu polegac na opinii innych. Nasi

przedstawiciele

przestali juz nawet reprezentowac samych siebie.

Roznego typu zgromadzenia ustawodawcze teoretycznie mialy tez byc

miejscami, w ktorych dochodziloby do pogodzenia konkurencyjnych

zadan

roznych mniejszosci. Przedstawiciele mieli w ich imieniu dobijac

kompromisowych targow. Przy dzisiejszych topornych narzedziach

politycznych rodem z epoki drugiej fali, zaden z poslow nie jest

w stanie

dotrzec do niezliczonych grupek, ktorych interesy ma

reprezentowac, a coz

dopiero mowic o efektywnej obronie ich interesow. Wszystko

wyglada tym

gorzej, im bardziej ugina sie pod ciezarem prac Kongres w USA,

Bundestag w Niemczech czy Sorting w Norwegii. To pozwala

zrozumiec,

skad bierze sie bezkompromisowosc grup nacisku, ktore zawiazuja

sie

wokol jednej, konkretnej sprawy. Nie widzac mozliwosci

wyrafinowanych

uzgodnien czy targow, grupy te ani mysla wchodzic w jakiekolwiek

ugody z

istniejacym systemem. W efekcie upada takze teoria rzadu

przedstawicielskiego jako najwyzszego mediatora.

Rewolucjonisci drugiej fali, ktorzy zaprojektowali najwazniejsze

dzisiaj

instytucje, dobrze orientowali sie w mozliwosciach demokracji

bezposredniej: znali doswiadczenia rad miejskich z Nowej Anglii

i

organicznego formowania sie wspolnej opinii w niewielkich

grupach.

Wieksze jednak wydawaly sie wowczas ograniczenia takiej formy

demokracji. McCauley, Rood i Johnson, ktorzy wystapili z

propozycja

wprowadzenia w USA instytucji referendum ogolnonarodowego pisza:

"W 'The Federalist' podnoszono dwa zastrzezenia wobec takiego

rozwiazania. Po pierwsze, bezzwlocznie przeklada ono na jezyk

polityki

dorazne i emocjonalne reakcje publiczne. Po drugie, istniejace

podowczas

srodki lacznosci czynily pomysl niemozliwym do zrealizowania".

Problemy te nie stracily na znaczeniu. Czy sfrustrowana i

podeksacytowana publicznosc amerykanska glosowalaby w polowie lat

szescdziesiatych za zrzuceniem na Hanoi bomby nuklearnej czy tez

przeciw? Czy ludzie w Niemczech Zachodnich oburzeni na

terrorystow z

grupy Baader-Meinhof opowiedzieliby sie za stworzeniem obozow dla

organizatorow zamachow i ich zwolennikow? Jakiemu stanowisku

daliby

wyraz Kanadyjczycy w plebiscycie na temat QWuebecu w tydzien po

przejeciu wladzy przez Rene Levesque'a? Przyjmuje sie, ze

wybierani

przedstawiciele reagowac beda w sposob mniej emocjonalny i

bardziej

rozwazny niz ich elektorat.

Niemniej z problemem nadmiernie emocjonalnych reakcji mozna

starac sie

uporac na rozne sposoby: oglaszajac referendum z pewnym

opoznieniem,

ktore pozwoliloby na ochloniecie nastrojow, albo tez

przeprowadzajac

powtorne glosowanie dla potwierdzenia rozstrzygniecia, ktore

zapadlo w

pierwszym. Mozna sobie poradzic takze z inymi zastrzezeniami.

Dawne

ograniczenia, jesli chodzi o charakter srodkow lacznosci, nie

stanowia juz

przeszkody dla rozwijania form demokracji bezposredniej.

Wspaniale

osiagniecia wspolczesnej techniki komputerowej otwieraja zawrotne

wrecz

mozliwosci, jesli chodzi o powszechny udzial obywateli w

podejmowaniu

decyzji politycznych.

Kilka lat temu moglismy odnotowac historyczne wydarzenie:

pierwsze na

swiecie elektroniczne posiedzenie wspolnoty mieszkancow, ktore

przeprowadzono w miescie Columbus w Ohio przy uzyciu sieci

telewizji

kablowej Qube. Dzieki owemu systemowi lacznosci interakcyjnej,

mieszkancy malych przedmiesc Columbus uczestniczyli w decyzjach

dotyczacych przyszlosci miasta. Siedzieli u siebie w domach, a

przyciskajac

guziki natychmiast wypowiadali sie w takich sprawach jak

przeznaczenie

roznych obszarow miejskich, przepisy budowlane czy budowa

autostrady.

Ich mozliwosci nie ograniczaly sie tylko do glosowania tak-nie,

kanalem

fonicznym mogli bowiem dawac wyraz bardziej zlozonym opiniom,

chociazby monitujac prowadzacego, aby przeszedl juz do nastepnego

punktu programu. Byla to pierwsza i bardzo jeszcze nieporadna

zapowiedz

przyszlych mozliwosci, jakie otworza sie przed demokracja

bezposrednia.

Za sprawa coraz bardziej zaawansowanych komputerow, satelitow,

telefonow, laczy kablowych, wyrafinowanych metod badania opinii

publicznej i wielu, wielu nowych narzedzi, wyksztalcony obywatel

moze po

raz pierwszy w dziejach uczestniczyc samodzielnie w tworzeniu

politycznych

decyzji. Nie chodzi tu o rozstrzyganie alternatyw, wybor typu

albo-albo.

Nie chodzi o zastapienie obecnego systemu elektronicznymi

zgromadzeniami miasteczkowymi, o czym metnie wspominal Ross

Perot.

Potrzebne i mozliwe sa bardziej wyszukane i elastyczne procedury

i z cala

pewnoscia nie chodzi o konflikt demokracji posredniej i

bezposredniej,

opierajacej sie na przedstawicielach obywateli i na nich samych.

Z

pewnoscia zostanie wymyslonychg wiele formul, ktore pozwola na

polaczenie obu postaci demokracji. Juz teraz czlonkowie Kongresu

i

najrozniejszych innych cial ustawodawczych tworza wlasne komisje

problemowe, aczkolwiek sami wyborcy w zaden sposob nie moga

zmusic

woich reprezentantow, aby powolali robocze zespoly dla spraw

zaniedbywanych czy wysoce kontrowersyjnych. Dlaczego by jednak

nie

umozliwic tego wyborcom, poprzez uznanie obligujacej mozy

petycji?

Nie upieramy sie przy tej propozycji ani przy zadnym innym

konkretnym

rozwiazaniu, albowiem w tej chwili najwazniejsze jest, aby

postawic pewien

generalny problem: jest mozliwa cala mnogosc uelastycznienia i

zdemokratyzowania ustroju, ktory jest dzis bliski zapasci, gdyz

bardzo

niewiele osob czuje, ze ma w nim swoich przedstawicieli. Musimy

wystapic

z kolein myslowych, ktore zostaly wycisniete w ciagu ostatnich

trzystu lat.

Niepodobna juz, bysmy rozstrzygali swoje problemy przy uzyciu

ideologii,

modeli i rachitycznych struktur, ktore naleza do przeszlosci

drugiej fali.

Groza one trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, dlatego

wszelkie

tego typu innowacje musza najpierw zostac dokladnie wyprobowane

w

wersji lokalnej, zanim zastosuje sie je w skali globalnej.

Cokolwiek

mozemy sadzic o tej lub innej szczegolowej propozycji, dawne

watpliwosci

pod adresem demokracji bezposredniej traca na sile dokladnie

wtedy, gdy

coraz silniej wysuwane sa zastrzezenia wobec ustrojow

przedstawicielskich.

Dziwaczna, czy nawet niebezpieczna przy pierwszym wejrzeniu,

demokracja

na pol bezposrednia jest zapewne idea umiarkowana, ktora dopomoze

w

zaprojektowaniu sprawnych instytucji dnia jutrzejszego.

Podzial decyzji.

Przekazanie w ramach ustroju wiekszej sily mniejszosciom oraz

pozwolenie

obywatelom na to, aby bardziej bezposrednio uczestniczyli w

rzadach, to

wazne przedsiewziecia, ale i one sa rozwiazaniami tylko

czastkowymi.

Trzecia z zywotnych zasad polityki przyszlosci bedzie musiala

przeciwstawic sie pichceniu decyzji politycznych w jednym rondlu,

w imie

przeniesienia ich w sfery, ktorych dotycza. Nie wystarczy sama

wymiana

przywodcow; nieodzowny jest takze podzial decyzji.

Niektorych problemow nie daje sie rozwiazac na szczeblu lokalnym,

inne

sa nie do rozstrzygniecia na szczeblu ogolnokrajowym, jeszcze

inne

wymagaja dzialan podejmowanych jednoczesnie na wielu szczeblach.

Co

wiecej, miejsce, w ktorym rozstrzygaja sie losy danej kwestii,

nie pozostaje

stale, lecz zmienia sie w czasie. Aby usunac dzisiejsze zatory

decyzyjne,

ktore powstaja z racji przeciazenia instytucji, trzeba decyzje

rozczlonkowywac, czesci skladowe czynic problemem bardziej

powszechnej

rozwagi, a miejsce dokonywania wyboru dostosowywac do charakteru

zagadnienia.

Dzisiejsze rozwiazania polityczne stanowia jawne pogwalcenie tej

zasady.

Problemy poprzenosily sie w bardzo rozne miejsca, ale wladza

decyzyjna

jest bez porownania bardziej nieruchawa. Zdecydowanie zbyt wiele

rozstrzygniec podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a

struktura

instytucji jest najbardziej zawila i pelna organizacyjnych

ornamentow na

poziomie panstwowym. Niedostateczna liczba decyzji zapada na

szczeblu

ponadnarodowym i potrzebne do tego celu struktury sa dopiero w

powijakach; podobnie tez jest z kwestiami, ktore regulowane sa

na

poziomach lokalnych: w skali stanow, hrabstw, miast, grup

spolecznych,

ktore powstaja nie wedle kryterium geograficznego. Jesli chodzi

o ow

poziom ponadpanstwowy, jestesmy dzis politycznie rownie

niedojrzali i

zacofani, jak bylismy na poziomie panstwowym trzysta lat temu,

kiedy

rozpoczynala sie rewolucja przemyslowa. Tymczasem przez

przeniesienie

decyzji na szczebel wyzszy od panstwa narodowego nie tylko

otwiera sie

mozliwosc skutecznego uporania sie z problemami, ktore naleza

wspolczesnie do najtrudniejszych i najbardziej zapalnych, ale

zarazem

odciaza zablokowane centra panstwowe. Podzial decyzji jest

rozwiazaniem

o bardzo istotnym znaczeniu. Niemniej przeniesienie czesci

decyzji na

wyzszy szczebel jest rozwiazaniem dopiero czesci problemu, gdyz

rownie

oczywista jest koniecznosc manewru w przeciwnym kierunku, w

wyniku

ktorego znaczna czesc rozstrzygniec podejmowana by byla na

szczeblach

nizszych od centrum panstwowego. Znowu nie chodzi tutaj o

sytuacje

antynomiczna; o wybor miedzy absolutna decentralizacja a

absolutna

centralizacja. Problemem jest inne rozmieszczenie praw do

podejmowania

decyzji w systemie, ktory tak przesadnie akcentowal

centralizacje, ze

centrum jest paralizowane przez coraz obficiej naplywajace

informacje.

Polityczna decentralizacja sama przez sie nie gwarantuje

demokracji:

mozliwe sa przypadki bardzo dokuczliwej tyranii lokalnej, a

lokalni politycy

bywaja o wiele bardziej skorumpowani niz ich odpowiednicy na

niwie

panstwowej. Co wiecej, calkiem czesto przeniesienie uprawnien

decyzyjnych na nizsze szczeble ma charakter pozorny i sluzy w

istocie

interesom centrum. Tak czy owak, niezaleznie od tych wszystkich

zagrozen, to jedno nie ulega watpliwosci, ze nie uda sie

przywrocic

sprawnosci i skutecznosci bardzo wielu instytucjom rzadowym bez

podzialu

centralnej wladzy. Ciezar problemow decyzyjnych trzeba zmniejszyc

przez

jego rozczlonkowanie i przeniesienie znacznej czesci na nizsze

poziomy.

Nie chodzi tutaj o nawolywania romantycznych anarchistow, by

przywrocic

gminna demokracje, ani tez gniew zamoznych podatnikow, ktorzy

chcieliby

zredukowac system swiadczen dla ubogich. Chodzi tu o prosty fakt,

ze

kazda polityczna struktura - nawet jesli wyposazona jest w

rozbudowana

siec komputerowa - moze zawsze przetworzyc i zuzytkowac tylko

okreslona

ilosc informacji, moze uporac sie tylko z okreslona liczba

decyzji o

okreslonym charakterze, obecne zas instytucje rzadowe bezradnie

uginaja

sie pod brzemieniem wyraznie dla nich zbyt wielkim. Na dodatek

prawda

jest, ze instytucje rzadowe musza przystawac do struktury

gospodarki,

systemu informacyjnego i do wielu innych cech zycia spolecznego.

Jestesmy dzis swiadkami zasadniczej decentralizacji i

regionalizacji

produkcji oraz przedsiewziec gospodarczych. Nie jest wykluczone,

ze

podstawowa jednostka przestaje byc gospodarka w skali panstwa.

Podkreslalismy juz wczesniej, ze widzimy oto, jak pojawia sie

ogromna

wielosc wytwarzajacych rozliczne powiazania podukladow w ramach

gospodarki kazdego narodu. W przypadku korporacji dostrzegamy

dazenia

nie tylko do wewnetrznego rozczlonkowania, ale takze do

geograficznej

decentralizacji. Wszystko to jest w znacznej mierze

odzwierciedleniem

ogromnego przeobrazenia w przeplywie informacji przez

spoleczenstwo.

Wraz z tym jak slabnie potega centralnych sieci przekazu,

dokonuje sie

wskazana przez nas wczesniej redukcja masowego charakteru

komunikacji

w obrebie spoleczenstwa. Mnoza sie sieci kablwe, systemy

komputerowe,

uklady prywatnej poczty elektronicznej, informacja wedruje miedzy

uzytkownikami zarejestrowana na kasetach, a wszystko to sa

skladniki

wielkiego procesu decentralizacji. Nie jest przeto mozliwe, aby

wyzbywanie

sie owych form masowych przez poczynania gospodarcze,

komunikacyjne

oraz przez wiele innych waznych spolecznie sfer nie wymusilo

wczesniej lub

pozniej decentralizacji takze w obszarze decyzji politycznych.

To zas nie

moze sie ograniczyc do czysto kosmetycznych ulepszen w

istniejacych

instytucjach politycznych. Beda toczone wielkie batalie o

kontrole nad

budzetem, podatkami, ziemia, energia i innymi zasobami. Podzial

uprawnien decyzyjnych nie bedzie latwy jest jednak nieunikniony

w

krajach, w ktorych nastapil przerost centralizmu.

Rozbudowujace sie elity.

Pojecie "bagazu decyzyjnego" jest bardzo wazne dla zrozumienia

problemow demokracji. Kazda spolecznosc, aby funkcjonowac, wymaga

pewnej liczby decyzji politycznych o odpowiednim charakterze. W

istocie,

kazde spoleczenstwo ma sobie wlasciwa strukture decyzyjna. Im

liczniejsze, zroznicowane, czeste i skomlikowane sa decyzje

konieczne do

jego dzialania, tym wiekszy jest "bagaz decyzyjny". Sposob, w

jaki ow

bagaz jest dzielony, okresla stopien demokratyzacji danego

spoleczenstwa.

W spolecznosciach preindustrialnych, gdzie podzial pracy mial

charakter

szczatkowy, a zmiany dokonywaly sie nad wyraz powoli, liczba

niezbednych

decyzji politycznych czy administracyjnych byla minimalna, a w

efekcie

niewielki tez byl ich bagaz decyzyjny. Male, niezbyt

wyksztalcone,

niewyspecjalizowane elity feudalne czy monarchiczne mogly z

lepszym lub

gorszym skutkiem polegac na sobie samych, z nikim nie dzielac

brzemienia

decyzji. Demokracja w naszym dzisiejszym rozumieniu pojawia sie

dopiero

wtedy, gdy bagaz decyzyjny nabrzmiewa tak bardzo,ze stare elity

nie

potrafia sie z nim uporac. Druga fala przyniosla ze soba

rozbudowany

handel, znacznie glebszy podzial pracy, a takze wydzwignela

spoleczenstwa

na zupelnie nowy poziom skomplikowania i w ten sposob spowodowala

tego samego rodzaju implozje decyzyjna, ktora wiedzie dzis ze

soba trzecia

fala. Dolnosci decyzyjne starych elit okazaly sie

niewystarczajace i trzeba

bylo nowych elit i subelit, aby uporaly sie z bagazem decyzji.

W tym zas

celu trzeba bylo zaprojektowac rewolucyjne instytucje polityczne.

Wraz z

tym, jak rozwijalo sie i dalej komplikowalo spoleczenstwo

industrialne,

elity odpowiedzialne za jego integracje - "technicy wladzy" -

nieustannie

potrzebowaly zastrzyku swiezej krwi, aby podolac bagazowi

informacyjnemu. Byl to niewidoczny, a zarazem nieunikniony

proces,

dzieki ktoremu klasa srednia coraz silniej byla wciagana na arene

polityczna. To owa potrzeba skutecznych decyzji politycznych

prowadzi do

lamania systemu przywilejow, wytwarzajac coraz wiecej nisz, ktore

wypelniac trzeba z nizszych poziomow hierarchii spolecznej. Jest

to byc

moze uproszczony obraz zycia spolecznego, niemniej poucza nas on,

ze

zakres demokracji mniej zalezy od dziel kultury, Marksowskich

klas,

odwagi wojennej, zdolnosci retorycznych czy politycznej woli, a

bardziej

jest zalezny od charakteru bagazu decyzyjnego, ktory dzwiga dane

spoleczenstwo. Im bardziej wzrasta ow bagaz, tym bardziej wymusi

on

ostatecznie demokratyczne uczestnictwo w rozstrzygnieciach. Kiedy

wzrasta ow bagaz, wtedy problem demokracji przestaje byc kwestia

checi

czy niecheci, a staje sie sprawa koniecznosci, gdyz bez

demokratycznych

rozwiazan ustroj spoleczny nie moze sobie poradzic. Z uwag tych

wszystkich wynika sugestia, ze najprawdopodobniej stanelismy u

progu

nowego obszaru demokracji. Chociaz brzemie decyzyjne przytlacza

dzis

prezydentow, premierow i rady ministrow, to zarazem - po raz

pierwszy od

poczatkow rewolucji przemyslowej - otwiera przed nami fascynujace

perspektywy nowego uczestniczenia w sferze polityki. Potrzeba

nowych

instytucji politycznych towarzyszy potrzebie nowych form zycia

rodzinnego,

edukacji i organizacji wspolnotowych. Potrzeba ta ma glebokie

korzenie w

poszukiwaniu nowych zrodel energii, nowych technologii i nowych

sposobow produkcji. Odzwierciedla ona przewrot w systemie

komunikacji

miedzyludzkiej i zwiazana jest z potrzeba nowego uksztaltowania

relacji ze

swiatem nieindustrialnym. Mowiac krotko, chodzi tu o polityczny

odblask

tych wszystkich kumulatywnych zmian, ktore dokonuja sie naraz w

mnogosci innych sfer. Jesli nie widzi sie tych powiazan, nie

mozna pojac

sensu wydarzen, o ktorych kazdego dnia powiadamiaja nas naglowki

gazet.

Gdyby usilowac sprowadzic wspolczesne konflikty polityczne do

wspolnego

mianownika, to nie chodzi bynajmniej o walke bogaczy z biedota,

wazniakow z niewaznymi, nie chodzi o starcie grup etnicznych czy

nawet

kapitalistycznej wizji swiata z wizja socjalistyczna.

Najwazniejsza walka

rozgrywa sie pomiedzy tymi, ktorzy chca wspierac i utrwalac

spolecznosc

industrialna, a tymi, ktorzy chca poza nia wykroczyc.

Tworcza powinnosc.

Zadaniem jednych pokolen staje sie tworzenie cywilizacji,

zadaniem innych

ich obrona, Generacje, ktore rozpoczely druga fale, zostaly przez

warunki

zmuszone do dzialan tworczych. Ludzie typu Monteskiusza, Milla,

Madisona musieli dopiero wymyslic wiekszosc tych form, ktore my

dzisiaj

traktujemy jako oczywiste i stale. Poniewaz znalezli sie miedzy

dwoma

cywilizacjami, byli skazani na wyobraznie. We wszystkich sferach

zycia

spolecznego: w rodzinach, szkolach, firmach, kosciolach, w

systemie

energetycznym i systemie lacznosci stajemy w obliczu koniecznosci

stworzenianowych form trzeciej fali. Tak samo zaczyna dziac sie

z

milionami ludzi w wielu krajach swiata. Nigdzie jednak

anachronicznosc nie

jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niz w sferze zycia

politycznego,

nigdzie tez nie ma wiekszego niedostatku wyobrazni, rzutkosci i

gotowosci

do przygotowania przyszlych zmian. Nawet ludzie olsniewajaco

innowacyjni

w miejscu swojej pracy - biurze prawniczym, laboratorium, kuchni,

klasie

szkolnej, magazynie - dretwieja na sama wzmianke o tym, ze nasza

konstytucja i polityczne struktury sa przedawnione i wymagaja

radykalnej

przebudowy. Wizja glebokich politycznych transformacji, ze

wszystkimi

tego niebezpieczenstwami, okazuje sie tak przerazajaca, ze obecny

stan

rzeczy, skadinad surrealistyczny i zniewalajacy, nagle wydaje sie

najlepszym na swiecie rozwiazaniem. Z drugiej strony mamy w

kazdym

spoleczenstwie grupke pseudorewolucjom\nistow, ktorzy gleboko

zakorzenieni w ideologii drugiej fali, zadnej propozycji nie

traktuja jako

wystarczajaco radykalnej: mamy przeto dyluwialnych marksistow,

anarcho-romantykow, fanatykow prawicowych, rasistowskich

demagogow,

religijnych zelotow, gabinetowych buntownikow i bogobojnych

terrorystow,

ktorzy snia o totalitarnych technokracjach, sredniowiecznych

utopiach czy

panstwach teokratycznych. Nawet wtedy, kiedy w wielkim pedzie

wkraczamy w nowa epoke dziejowa, oni dalej holubia swoje

marzenia,

rodem z pozolklych kart niegdysiejszych traktatow politycznych.

Tym

jednak, co czeka nas jako efekt zaostrzajacego sie podstawowego

starcia,

nie jest spelnienie ktorejkolwiek z dawnych rewolucyjnych wizji:

ani

awangardowa partia nie bedzie obalac rzadzacych elit w imieniu

zacofanych mas, ani nie dojdzie do zadnego spontanicznego,

oczyszczajacego przewrotu masowego, ktory wyzwolic mialy akty

terroryzmu. Nowe polityczne struktury cywilizacji trzeciej fali

nie narodza

sie w jednym, gwaltownym zrywie, lecz pojawia sie w wynilu

tysiecznych

innowacji i konfliktow, ktore na roznych szczeblach i w roznych

miejscach

rozgrywac sie beda przez cale dekady. Wcale to nie wyklucza

mozliwosci

uzycia przemocy w drodz do dnia jutrzejszego. Przejscie od

cywilizacji

pierwszej fali do cywilizacji fali drugiej jest krwawym dramatem

pelnym

wojen, rebelii, glodu, wymuszonych migracji, zamachow stanu i

okrucienstw. Dzisiaj, gdy stawka jest wyzsza, czas krotszy i

wieksze

przyspieszenie, niebezpieczenstwa sa jeszcze wieksze. Wiele

zalezy od

zrecznosci i inteligencji obecnych elit, subelit i superelit.

Gdyby mialy sie

okazac rownie krotkowzroczne, wyzbyte wyobrazni i sparalizowane

strachem jak wiekszosc panujacych grup w przeszlosci, zwiekszy

to tylko

ryzyko przemocy i gwaltownego unicestwienia samych elit. Jesli

natomiast,

przeciwnie, dadza sie one niesc trzeciej fali, jesli zrozumieja

potrzebe

rozszerzenia formuly demokracji, wtedy moga same wlaczyc sie w

proces

budowania nowej cywilizacji, jak zrobily to najmadrzejsze z elit

pierwszej

fali, ktore potrafily dostrzec nadchodzenie spoleczenstwa

industrialnego,

zbudoweanego na technice i potrafily wspoldzialacc w jego

tworzeniu.

Warunki zmieniaja sie w zaleznosci od kraju, ale nigdy dotad nie

bylo tak

wielu dobrze wyksztalconych ludzi, ktorych zbiorowym orezem jest

niebywale rozbudowana wiedza. Nigdy dotad nie bylo tak liczne

grono osob

zyjacych w dostatku, ktory byc moze niepewny i budzacy rozne

problemy,

jest jednak wystarczajacy, by dac im czas i zapal do

obywatelskich trosk

oraz dzialan. Nigdy dotad nie bylo tak wielkich rzesz , ktore

moga

podrozowac, zapoznawac sie z innymi kulturami i uczyc sie od

nich. Nade

wszystko zas: nigdy dotad tak wielu nie mialo do zyskania tak

wiele, gdyby

koniecznym i glebokim przemianom zapewnic sapokojny przebieg.

Elity,

chociazby najbaedziej wyksztalcone, same z siebie nie stworza

nowej

cywilizacji. Do tego potrzeba bedzie energii calego narodu, ktora

jest juz

dostepna i tylko trzeba pomoc jej sie wyzwolic. Powiemy wiecej:

jesli

zwlaszcza my, zyjacy w krajach o najwyzej rozwinietej technice,

za jasny i

wyrazny cel nie obierzemy sobie stworzenie zupelnie nowych

instytucji,

konstytucji i ustrojow, damy ujscie nie rtylko energii, ale takze

czemus

wiecej: zbiorowej wyobrazni. Im wczesniej zaczniemy projektowac

alternatyne rozwiazania polityczne, ktorych podstawa beda trzy

omowione

wyzej zasady - sila mniejszosci, demokracja na pol bezposrednia,

podzial

decyzji - tym wieksze mamy szanse na pokojowe przemiany. To proby

ich

blokowania, a nie one same, groza zaburzeniami i niepokojami. To

wynikajace z zaslepienia usilowania, by bronic tego, co

anachroniczne,

rodza niebezpieczenstwo rozlewu krwi. Wynika z tego, ze aby

uniknac

wstrzasow i przemocy, juz teraz musimy sie zajac problemem

przestarzalej

struktury politycznej wspolczesnego swiata. Kwestia ta musi stac

sie

przedmiotem zainteresowania nie tylko specjalistow:

konstytucjonalistow,

ekspertow od prawa wyborczego, politykow, ale takze opinii

publicznej:

stowarzyszen, zwiazkow zawodowych, kosciolow, organizacji

kobiecych,

grup etnicznych i rasowych, naukowcow, gospodyn domowych i

biznesmenow. Po pierwsze, trzeba zainicjowac mozliwie jak

najszersza

debate w sprawie potrzeby nowego systemu politycznego, ktory

bylby

dostrojony do wymagan trzeciej fali. Potrzebne beda konferencje,

programy telewizyjne, konkursy, cwiczenia symulacyjne, fingowane

konstytuanty, aby uzyskac jak najwiecej swiezych pomyslow, jak

najszerzej wyzwolic odwage myslenia na temat politycznej

przebudowy.

Trzeba bedzie do tego uzyc najnowoczesniejszych srodkow, od

satelitow i

komputerow po kasety wideo i interakcje telewizyjna. Nikt nie wie

dokladnie, co niesie ze soba przyszlosc ani co najlepiej bedzie

sluzyc

spoleczenstwu trzeciej fali. Nie nalezy wyobrazac sobie jakiejs

jednej

masowej reorganizacji czy jednej rewolucyjnej i totalnej

przemiany, ktora

zostalaby podyktowana od gory. Myslec trzeba o tysiacach

swiadomych,

zdecentralizowanych eksperymentow. W nich nowe modele

rozstrzygniec

politycznych wyprobowane zostana na szczeblach lokalnych i

regionalnych,

zanim wykorzysta sie je na plaszczyznie panstwowej i

ponadpanstwowej.

Zarazem jednak jiz teraz trzeba zaczac pozyskiwac zwolennikow

takich

eksperymentow w skali narodowej i miedzynarodowej. Z powszechnego

dzis zniechecenia, gniewu i rozgoryczenia w stosunku do rzadow

drugiej fali

demagodzy moga wykrzesac ogien fanatycznego poparcia dla rzadow

autorytarnych, ale mozna je tez wykorzystac na rzecz

demokratycznej

transformacji swiata. Gdyby udalo sie uruchomic wielki proces

edukacyjny

- dokonywane naraz w wielu krajach antycypujace wprawki w nowej

demokracji - wtedy zostaloby zazegnane niebezpieczenstwo

totalitarne.

Cale miliony ludzi trzeba przygotowac do przyszlych przemieszczen

i

groznych kryzysow, jednoczesnie wywierajac presje na istniejace

instytucje polityczne, aby te szybciej poddaly sie nieuniknionym

zmianom.

Przy wielkim oddolnym parciu nie mozna zbyt wiele obiecywac sobie

po

dzisiejszych nominalnych przywodcach; prezydenci i premierzy,

senatorzy i

czlonkowie wladz partyjnych w wiekszosci nie beda palic sie do

tego, by

kwestionowac zasady funkcjonowania tych wlasnie instytucji, ktore

jakkolwiek zacofane, zapewniaja im pieniadze, prestiz i wladze,

a

przynajmniej jej pozor. Zdarza sie z pewnoscia nieliczni

dalekowzroczni

politycy, ktorzy przylacza sie do walki o przebudowe w imie

przyszlosci,

wiekszosc jednak reagowac bedzie dopiero wtedy, gdy nie uda sie

juz

lekcewazyc zewnetrznych naciskow lub gdy kryzys bedzie juz tak

zaawansowany i bliski konwulsyjnych wstrzasow, ze nie zobacza juz

zadnej

innej mozliwosci. Odpowiedzialnoisc za zmiany spoczywa zatem na

nas i

wlasnie od siebie musimy zaczac, gdyz to siebie musimy nauczyc

tego, by

nie odwracac sie odruchowo z lekiem od wszystkiego co nowe,

zaskakujace, pozornie ekstrawaganckie. Oznaczac to bedzie wydanie

walki

wszystkim tepicielom idei, ktorzy kazda nowa sugestie

bezzwlocznie usiluja

ukatrupic jako niepraktyczna i iluzoryczna, broniac w ten sposob

tego, co

dzis praktycznee i rzeczywiste, chociaz zarazem jakze bardzo

absurdalne,

zniewalajace i niefunkcjonalne. Oznaczac to bedzie przeto walke

o wolnosc

wypowiedzi, o prawo do gloszenia pomyslow nawet najbardziej

heretyckich.

Ow proces wielkiej przebudowy zainicjowac trzeba teraz, zanim

dalsza

dezintegracja systemow politycznych sprawi, ze na ulice wypelzna

sily

tyranii i nie uda sie juz przejsc do demokracji XXI wieku droga

pokojowa.

Jesli zaczniemy juz teraz, takze i my wraz ze swoimi dziecmi

wezmiemy

udzial w fascynujacym przeobrazeniu nie tylko zmurszalych

struktur

politycznych, ale wrecz calej cywilizacji. Podobnie jak

niegdysiejsi

rewolucjonisci, takze i my zdani jestesmy na tworcze myslenie.

-----------------------------------------------------------------

--

K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I

E C

-----------------------------------------------------------------

-_



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Alvin i Heidi Toffler Budowa nowej cywilizacji Polityka trzeciej fali (1995)
Alvin i Heidi Toffler Budowa Nowej Cywilizacji
Toffler Budowa Nowej Cywilizacji
Toffler Budowa nowej cywilizacji
Budowa nowej cywilizacji
Toffler Alvin i Heidi Polityka trzeciej fali
Toffler Alvin Nowe Spoleczenstwo W Zwrotnym Punkcie
ANATOMIA I FIZIOLOGIA budowa kosci osteoporoza choroba cywilizacyjna
Alvin Toffler trzecia fala cz 1
Polowczyk Jan Trzecia fala, czyli jak Alvin Toffler przewidział moherowe berety
Skalowalne witryny internetowe Budowa anie i optymalizacja aplikacji internetowych nowej generacji
CYWILIZACJA NOWEJ ERY
informatyka skalowalne witryny internetowe budowa skalowanie i optymalizacja aplikacji internetowych
Alvin Toffler
17 Jak budować cywilizację miłości

więcej podobnych podstron