Budowa nowej cywilizacji. Polityka trzeciej fali.
AUTOR: Alvin i Heidi Toffler.
TLUM.: Jerzy Lozinski
----------------------------------------------------------------
PRZEDMOWA.
Ameryka przezywa obecnie splot kryzysow, z jakim nie zetknela sie
jeszcze od chwili swych narodzin. W kryzysie znalazla sie
instytucja
rodziny, system ochrony zdrowia, organizacji przestrzeni, system
wartosci,
a nade wszystko system polityczny, ktory praktycznie rzecz
biorac, utracil
zaufanie ludzi. Dlaczego kryzysy te - a takze mnogosc innych -
pojawily sie
niemal w tym samym momencie naszych dziejow? Czyzby zapowiadaly
one
ostateczny upadek Ameryki? Czyzbysmy wlasnie staneli u kresu
historii?
Na kartach tej ksiazki przedstawiamy je inaczej. Kryzysy, ktore
nawiedzily
Ameryke, nie sa konsekwencja jej porazki, lecz wczesniejszych
sukcesow.
Nie doszlismy do konca historii, lecz prehistorii.
Od roku 1970, kiedy w ksiazce "Szok przyszlosci" wypracowalismy
pojecie ogolnego kryzysu spoleczenstwa ndustrialnego, galezie
przemyslu,
ktorych symbolem jest komin fabryczny, przestaly zatrudniac
wielkie
rzesze pracownikow. Zgodnie z wyrazonymi w naszej pracy
prognozami,
rozpadla sie dawna struktura rodziny, mass media utracily swoj
masowy
charakter, radykalnie zmienily sie wartosci i style zycia.
Ameryka
zdecydowanie zmienila swoje oblicze.
To wyjasnia dlaczego dlaczego nieskuteczne sa dawne kategorie
analizy
politycznej. Takie terminy jak prawica, lewica, liberalizm czy
konserwatyzm utracily tradycyjne znaczenia. W dzisiejszej Rosji
komunistow okreslamy mianem konserwatystow, reformatorow zas
uznajemy za radykalow. W Stanach Zjednoczonych ekonomiczni
liberalowie moga byc spolecznymi konserwatystami i vice versa.
Lewicowy
Ralph Nader jednoczy sie z prawicowym Patem Buchananem, aby
wspolnie przeciwstawic sie NAFTA (Polnocnoamerykanskiemu
Zrzeszeniu
Wolnego Handlu).
Jednak bardziej znaczaca i zadziwiajaca jest coraz wieksza utrata
wladzy
przez takie formalne ciala polityczne jak Kongres, Bialy Dom,
agencje
rzadowe i partie na rzecz powstajacych spontanicznie i
powiazanych ze
soba grup oraz mediow.
Wszystkich tych ogromnych przemian w amerykanskim zyciu
politycznym
nie mozna wyjasnic jedynie w kategoriach politycznych, zwiazane
sa one
bowiem z rownie glebokimi przeksztalceniami w zyciu rodzinnym,
ekonomii, technologii, kulturze i wartosciach. Aby odnalezc sie
w tym
okresie blyskawicznych przemian, utraty zludzen i niemal
bratobojczego
konfliktu spolecznego, trzeba wypracowac koherentna wizje XXI
wieku,
ktorej zarysy usilujemy przedstawic w niniejszej ksiazce. Na
gruncie tego
ogolnego nastawienia podjac mozna konkretne dzialania, ktore
wplyna na
postac wiekszych jeszcze przemian w przyszlosci, dzieki czemu
bedziemy
nimi kierowac, zamiast stawac sie tylko ich ofiarami.
Nader czesto sie zdarza, ze kiedy autorzy wprowadzaja do nowej
ksiazki
fragmenty utworow wczesniejszych, powstaje calosc zlozona z
elementow
nie powiazanych, nie majacych ze soba nic wspolnego. Nie odnosi
sie to
jednak do tej ksiazki.
Rozdzialy pierwszy i dziewiaty byly wczesniej opublikowane w roku
1980 w
ksiazce "Trzecia fala". Rozdzialy drugi i czwarty zostaly wziete
z naszej
najnowszej pracy War and Anti-War (Wojna i antywojna), ktora
ukazala
sie w roku 1993. Rozdzialy trzeci, piaty i szosty pochodza z
tekstu
Powershift (Przejecie wladzy) z roku 1990. W popstaci tu
zaprezentowanej
fragmenty te zostaly wlasciwie powtorzone, a niewielkie
modyfikacje
zapewnic mialy logiczna spojnosc. Natomiast rozdzialy siodmy i
osmy
zostaly przedstawione po raz pierwszy.
Chociaz w duzej mierze cytujemy swoje dawniejsze teksty, nie
chodzilo
nam o stworzenie antologii. Jest to raczej zupelnie nowa calosc.
Zawdzieczamy to temu, ze prace nasze, koncentrujac sie za kazdym
razemna pewnej grupie zagadnien, odwoluja sie zarazem do
przemyslanych
wizji tego, w jaki sposob przyspieszac przemiany spoleczne i
polityczne.
Ksiazka ta bylaby przeto czyms w rodzaju wstepu: dawalaby klucz
do
zrozumienia kompleksu naszych utworow.
Do pracy tej zainspirowal nas Jeffrey A.Eisenach, przewodniczacy
waszyngtonskiej Progress & Freedom Foundation, przekonany o
politycznej potrzebie syntezy. Dostrzegl on, ze Amerykanie w
ogole, a ich
polityczni przywodcy w szczegolnosci maja tendencje do
traktowania
kazdego naglowka w gazecie, kazdej wiadomosci telewizyjnej,
kazdej
batalii w Kongresie i kazdej rewolucji technologicznej jako
zdarzen
oddzielnych i niezaleznych. Jego zdaniem skonczyl sie czas
polityki opartej
na dzialaniach odruchowych. Biorac to pod uwage, zaproponowal nam
napisanie ponizszego tekstu.
To miejsce jest odpowiednie, by podziekowac mu za te plodna
sugestie.
Chcielismy takze wyrazic wdziecznosc za wielka pomoc edytorska
ze
strony doktora Alberta S.Hansera z Progress & Freedom Foundation,
ktory przejrzal nasze wczesniejsze prace i starannie wybral ich
fragmenty,
jak rowniez Ericowi Michaelowi, ktory zaopiekowal sie strona
redakcyjna.
Mamy nadzieje, ze nasza ksiazka pomoze czytelnikom w
fundamentalnym
przewartosciowaniu ich pogladow, ktorego wymaga rodzaca sie
cywilizacja
dnia jutrzejszego.
sierpien 1994
Alvin Toffler i Heidi Toffler
* * *
Wstep.
PRZYGOTOWANIE DO WIEKU XXI.
Lata dziewiecdziesiate zapoczatkowaly fale przemian ustrojowych
i
politycznych o historycznym znaczeniu. Poczawszy od rozpadu
imperium
sowieckiego, zawalenia sie uksztaltowanej po drugiej wojnie
struktury
politycznej Wloch, eliminacji w wyborach z 1993 roku kanadyjskiej
partii
rzadzacej (ktora ze stu piecdziesieciu trzech miejsc w
parlamencie
zachowala tylko dwa), dramatycznej porazki japonskiej Partii
Liberalnno-Demokratycznej po czterdziestu latach monopolu wladzy
(i
narodziny nowego ruchu reformatorskiego), do pojawienia sie w
Stanach
Zjednoczonych Rossa Perota i ruchu United We Stand.
Politycy, felietonisci i akademicy wszyscy wydaja sie zaskoczeni
skala
przemian. W sposob nieunikniony do glosu dochodzi przede
wszystkim zal i
dezorientacja tych, ktorzy uitracili wladze. Agonia przeszlosci
przycmiewa
nadzieje, ktora niesie przyszlosc. W odniesieniu do Renesansu to
znane od
od lat zjawisko wspaniale ukazal Huizinga w "Jesieni
sredniowiecza". To
co nam, patrzacym wstecz, wydaje sie cudownym, pasjonujacym
okresem
innowacji, zyjacym owczesnie ukazywalo sie jako straszliwwy
rozpad
istniejacego porzadku. Podobnie wygladal upadek konfucjanskich
Chin w
polowie XIX stulecia. Uznawany byl raczej za przerazajacy rozklad
ladu i
stabilnosci, niz za zapowiedz wejscia w epoke bardziej tworcza
i mniej
skrepowana.
Alvin i Heidi Tofflerowie pomagaja nam umiescic dzisiejszy chaos
wydarzen w ramach dynamicznej i fascynujacej wizji przyszlosci.
Od cwierc
wieku mowia i pisza o przyszlosci. Tytul ich pierwszej pracy,
"Szok
przyszlosci", stal sie obiegowym okresleniem dotyczacym skali i
dramatyzmu przemian, ktore przezywamy. (Byl to bestseller wiekszy
w
Japonii niz w USA,jesli liczbe sprzedanych egzemplarzy odniesc
do
populacji potencjalnych czytelnikow.) Szok przyszlosci zwrocil
uwage na
przyspieszenie i mnoznikowy mechanizm zmian, ktore zewszad
zaskakuja
ludzi i najczesciej powoduja dezorientacje jednostek, wspolnot,
cial
politycznych i zycia gospodarczego. Nawet gdyby byla to jedyna
wypowiedz Tofflerow, juz dzieki niej znalezliby sie w gronie
waznych
interpretatorow sytuacji czlowieka wspolczesnego. Tymczasem
kolejna
praca, Trzecia fala, stanowila jeszcze wazniejszy przyczynek do
rozumienia
naszych czasow.
W Trzeciej fali Tofflerowie od obserwacji przeszli do
przedstawienia
prognostycznej wizji. Na rewolucje informatyczna spojrzeli w
perspektywie
dziejowej, porownujac ja z dwoma przelomami o podobnej wadze:
rewolucja
rolnicza i przemyslowa. Czujemy, pisali, napor trzeciej fali
dziejowych
przemian, za sprawa ktorej uczestniczymy w procesie narodzin
nowej
cywilizacji.
Tofflerowie slusznie uznali, ze przeplyw i wymiana informacji
staly sie
naczelnym czynnikiem wytworczosci i wladzy czlowieka.
Gdziekolwiek
spojrzymy: na swiatowe rynki finansowe, calodobowe przekazywanie
na
caly swiat informacji via CNN, biologicznej rewolucji oraz jej
skutki dla
ochrony zdrowia i produkcji rolniczej, wszedzie widzimy, jak
rewolucja
informatyczna zmienia rytm, strukture i trsc naszego zycia.
Dzieki
ukazaniu sensu tej przemiany, Trzecia fala wywarla wielki wplyw
na
strategie poczynan wodzow gospodarki i polityki poza Stanami
Zjednoczonymi, w Chinach, Japonii, Singapurze i innych
dynamicznie
rozwijajacych sie regionach, gdzie polozono nacisk na najnowsza
technike i
informacje. Praca ta nie pozostala bez echa takze w USA i wielu
strategow
gospodarczych zaczelo przeksztalcac podlegle im organizacje tak,
aby
przygotowac sie do nadejscia XXI wieku.
Znakomitym przykladem moze tu byc general Donn Starry, przelozony
TRADOC (Dowodztwa Szkolenia i Doktryny Wojennej Armii Ladowej
USA), ktory w poczatku lat osiemdziesiatych przecytwaszy Trzecia
fale
uznal, ze Tofflerowie dokonali rzetelnej analizy przyszlosci.
Oboje autorow
zostalo wiec zaproszonych do kwatery TRADOC w Fort Monroe, gdzie
wizje prezentowana w Trzeciej fali skonfrontowali z pomyslami
strategow
wojskowych, co zostalo wspaniale opisane w niedawnej ksiazce War
and
Anti-War (Wojna i antywojna). Dobrze wiem, jak wielki wplyw mial
przedstawiony w "Trzeciej fali" obraz rewolucji informatycznej
na
ksztaltowanie sie doktryny wojennej w latach 1979-1982, gdyz jako
mlody
kongresman wiele czasu spedzilem z generalami Starrym i Morellim
(obecnie na emeryturze) przy konstruowaniu tego, co przybralo
ostateczna
nazwe modelu bitwy powietrzno-ladowej.
Istota nowej koncepcji wojennej stal sie system bardziej
elastyczny,
dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na wymianie informacji;
system,
ktory wykorzystuje lokalne, bezposrednio zwiazane z polem bitwy
zasoby i
odwoluje sie do decyzji znakomicie wyszkolonych, w duzym stopniu
niezaleznych dowodcow.
W roku 1991 swiat po raz pierwszy ujrzal starcie militarnego
systemu
trzeciej fali z przestarzala machina wojskowa drugiej fali.
Pustynna burza
doprowadzila dojednostronnego zniszczenia sil irackich przez
Amerykanow
i ich sojusznikow w duzej mierze z tej prostej racji, ze systemy
trzeciej fali
ukazaly swa nieporownana wyzszosc. Zbudowane na modle drugiej
fali,
skomplikowane systemy obrony przeciwlotniczej okazaly sie
bezuzyteczne
w obliczu niewidocznych maszyn trzeciej fali. Solidnie okopane
armie
drugiej fali zostaly wymanewrowane i unicestwione, kiedy przyszlo
im
stawic czolo komputerowym systemom namiaru i logistyki. Efekt byl
rownie druzgocacy jak w roku 1898, kiedy naprzeciwko siebie
stanely sily
pierwszej fali Mahdiego z Omdurmanu i anglo-egipskie wojska
drugiej fali.
Chociaz jednak tak oczywiste jest to, ze dzieje sie cos
zasadniczo nowego
w polityce, ekonomii, sferze militarnej i calym zyciu spolecznym,
w dalszym
ciagu zdecydowanie zbyt mala wage przywiazuje sie do znaczenia
wizji
Tofflerow. Wiekszosc amerykanskich politykow, reporterow i
recenzentow
nie dostrzegla wnioskow, ktore plyna z "Trzeciej fali", a bardzo
niewielu
jest takich, ktorzy pojeciu trzeciej fali gotowi byliby nadac
nosnosc
polityczna. To wlasnie ow brak szerokiej, tofflerowskiej wizji
sprawil, ze
nasza polityka ugrzezla we frustracji, negatywizmie, cynizmie i
zniecheceniu. Kontrast miedzy przemianami swiata jako calosci a
stagnacja zycia politycznego stanowi zagrozenie dla naszego
systemu
spolecznego. Jesli nie liczyc koncepcji trzeciej fali, nigdzie
nie widac prob
zrozumienia, skad bierze sie zniechecenie i rozgoryczenie, ktore,
jak sie
wydaje, opanowaly politykow i administracje rzadowe w calym
uprzemyslowionym swiecie. Nie powstal jezyk, w ktorym mozna by
wyrazic
nekajace nas problemy, nie ma wizji odslaniajacej ksztalt
przyszlosci, ku
ktorej zmierzamy, nie istnieje program, ktory mialby na celu
przyspieszenie i ulatwienie przejscia do nowej epoki.
Nie jest to bynajmniej nowy problem. Na poczatku lat
siedemdziesiatych
zaczalem wspolpracowac z Tofflerami nad koncepcja, jak to
nazwalismy,
demokracji antycypujacej. Bylem wtedy swiezo upieczonym
wykladowca
na West Georgia State College. Szczegolnie fascynowalo mnie
polaczenie
spojrzenia historycznego i wybiegajacego w przyszlosc, ktore
stanowi
istote polityki w jej najlepszym wydaniu. Od ponad dwudziestu lat
zabiegamy wspolnie o polityke swiadoma przyszlosciowych
horyzontow i
staramy sie pozyskac jak najwiecej ludzi dla myslenia, ktore
ulatwi
Ameryce przejscie od najwyrazniej umierajacej cywilizacji drugiej
fali do
cywilizacji trzeciej fali. Ta nowa postac swiata, ktora nas
czeka,
zarysowuje sie juz, ciagle jednak niewyraznie i w sposob nie do
konca dla
nas zrozumialy.
Usilowania te przyniosly znacznie wiecej rozczarowan i znacznie
mniej
efektow, niz spodziewalem sie dwa dziesieciolecia temu.
Niezaleznie
jednak od porazek, proby te trzeba kontynuowac, albowiem ustroj
polityczny trzeciej fali ma kluczowe znaczenie dla przyszlosci
wolnosci i
Ameryki. Jestem wprawdzie przywodca republikanow w Kongresie, nie
uwazam jednak by republikanie czy Kongres mieli monopol na
rozwiazywanie problemow i przystosowanie Ameryki do rewolucji
trzzeciej
fali, rewolucji informatycznej. Burmistrze z ramienia demokratow,
jak na
przyklad Norquist w Milwaukee czy Rendel w Filadelfii dokonuja
prawdziwego przelomu w zyciu obywatelskim. Niektore z
przedsiewziec
wiceprezydenta Gore majacych na celu usprawnienie administracji
zmierzaja w dobrym kierunku (chociaz podejmowane sa doraznie i
niekonsekwentnie). Przede wszystkim chodzi o to, ze wielka
przemiana
rozgrywa sie juz na co dzien w sektorze prywatnym za sprawa
przedsiebiorcow i obywateli, ktorzy dokonuja wynalazkow i
znajduja
nowatorskie rozwiazania, w czym biurokracja nie jest w stanie im
przeszkodzic.
Glownym przeto zadaniem tej ksiazki jest zachecenie czytelnikow,
aby
zaczerpneli oddechu, wzieli rozbieg i sami zaczeli wspoltworzyc
cywilizacje
trzeciej fali. Jestem pewien, ze kiedy zaglebicie sie w
rozwazania autorow,
podkreslicie partie najbardziej dla was istotne, rozejrzycie sie
wokol siebie
za pokrewnymi duszami i wspolnie podejmiecie dzialania na mala
zrazu
skale, za kilka lat bedziecie zdumieni, jak wiele udalo sie
osiagnac.
Newt Gingrich
Rozdzial 1.
WALNA BITWA.
Na naszych oczach, w naszym zyciu rodzi sie nowa cywilizacja, a
slepcy
usiluja ja usmiercic. Ta nowa cywilizacja niesie ze soba nowy
styl zycia
rodzinnego, zmiany w sposobie pracy , odnoszenia sie do siebie
i zycia,
nowy ksztalt zycia gospodarczego, nowe konflikty polityczne, a
przede
wszystkim nowa swiadomosc. Ludzkosc, ktora stanela w obliczu
najwiekszego w swoich dziejach przewrotu spolecznego i
najsmielszej
tworczej przebudowy, oczekuje teraz wielkiego skoku kwantowego.
Chociaz dostrzegamy tego, uczestniczymy w budowie od podstaw
zdecydowanie nowej cywilizacji. To wlasnie mamy na mysli, kiedy
mowimy
o trzeciej fali.
Do czasow obecnych ludzkosc przezyla dwie wielkie fale przemian,
z
ktorych kazda unicestwila dawne kultury i cywilizacje, a na ich
miejsce
wprowadzila sposob zycia, ktory bylby niepojety dla ludzi, ktorzy
zyli
wczesniej. Pierwsza fala - rewolucja rolnicza - rozciagnela sie
na tysiace
lat. Druga fala, w trakcie ktorej powstala cywilizacja
przemyslowa, trwala
ledwie trzysta lat. Dzisiaj przemiany sa jeszcze bardziej
gwaltowne.,
dlatego nie spoob wykluczyc, ze trzecia fala przetoczy sie przez
dzieje w
ciagu kilku dziesiecioleci. Dlatego my wszyscy, ktorzy
zamieszkujemy dzis
Ziemie, odczujemy na co dzien impet trzeciej fali.
Nowy styl zycia, ktory przynosi trzecia fala, za podstawe miec
bedzie
zroznicowane i odnawialne zrodla energii. Nowe metody produkcji,
ktore
do lamusa odesla wiekszosc produkcji tasmowej i nowy typ rodziny,
ktora
nie bedzie miala charakteru zamknietej w sobie komorki. Pojawia
sie nowe
instytucje, ktore bedzie mozna nazwac elektroniczna wioska.
Radykalnie
przeksztalcone zostana szkoly i formy wspoldzialania. Rodzaca sie
cywilizacja spisuje dla nas nowy kodeks zachowan. Usunie
standaryzacje,
synchronizacje i centralizacje, usunie koncentracje energii,
pieniedzy i
wladzy. Ta nowa cywilizacja ma swoja wlasna wizje swiata, swoje
wlasne
podejscie do czasu, przestrzeni, logiki i przyczynowosci. Ma tez
swoje
wlasne zasady polityki przyszlosci.
Rewolucyjna przeslanka.
Zywe posrod nas sa dwa wyraznie odmienne sposoby myslenia o
przyszlosci. Wiekszosc ludzi, jesli w ogole sie nad nia
zastanawia, uwaza,
ze swiat, ktory znaja, trwac bedzie po wieki wiekow. Osobom takim
trudno
jest sobie wyobrazic zdecydowana odmiane wlasnego zycia, a co
dopiero
mowic o zupelnie nowej cywilizacji. Dostrzegaja one, oczywiscie,
ze rzeczy
sie zmieniaja, na jakiejs osobliwej zasadzie przyjmuja jednak,
ze
transformacje te jakos omina ich samych, nie naruszajac dobrze
znanej
struktury zycia gospodarczego i politycznego. Z ufnoscia oczekuja
od
przyszlosci, ze bedzie kontynuowac terazniejszosc.
Jednak najnowsze wydarzenia powaznie nadszarpnely ten obraz
przyszlosci. Popularnosc zaczela przeto zdobywac wizja, bardziej
ponura.
Wielu ludzi, wykarmionych na codziennej porcji tragicznych
wiadomosci,
katastroficznych filmow oraz zlowieszczych scenariuszy, ktore
snuja
szacowni autorzy, doszlo do wniosku, ze nie ma co mowic o
przyszlosci
ludzkiej spolecznosci, albowiem nie bedzie zadnej przyszlosci.
Ich zdaniem
od Armageddonu dzieli nas kilka chwil. Ziemia gna w kierunku
ostatecznej
zaglady.
U podstaw wszystkiego, o czym tu mowimy, lezy pewne zalozenie,
ktore
nazywamy rewolucyjna przeslanka. Przyjmujemy oto, ze chociaz
najblizsze
dziesieciolecia moga byc pelne zawieruch, wstrzasow, moze nawet
aktow
zorganizowanej przemocy, to jednak nie dojdzie do
samounicestwienia
ludzkosci. Uznajemy, ze gwaltowne przemiany, ktorych jestesmy
swiadkami, nie sa chaotyczne, lecz ukladaj sie w pewien spojny
i dajacy sie
odczytac wzorzec, i ze co wiecej, przemiany te maja charakter
kumulatywny, przyczyniaja sie wiec do wielkiej transformacji,
ktorej
podlega nasze zycie, praca, rozrywka i myslenie. To wszystko
czyni
mozliwa pomyslna i obiecujaca przyszlosc. Mowiac krotko,
wszystkie
nasze tezy wynikaja z przeslanki, ze oto rozgrywa sie globalna
rewolucja,
wielki przeskok kwantowy. Innymi slowy, z przeslanki tej wynika,
ze
jestesmy ostatnia generacja starej cywilizacji, a zarazem
pierwszym
pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele naszych osobistych
lekow,
niejasnosci i uczuc zagubienia rodzi sie z konfliktu, ktory
rozgrywa sie w
nas samych i w instytucjach naszego zycia. Jest to konflikt
pomiedzy
umierajaca cywilizacja drugiej fali a wynurzajaca sie
cywilizacja, ktora
domaga sie dla siebie miejsca.
Jesli raz tozrozumiemy, wtedy wiele z bezsensownych na pierwszy
rzut oka
wydarzen ukaze swa gleboka tresc. Zaczna odslaniac sie zarysy
wielkiego
wzorca przemian. Wraz z tym walka o przetrwanie okazuje sie
mozliwa i
godna zachodu. Krotko mowiac, rewolucyjna przeslanka wyzwala nasz
intelekt i wole.
Grzbiet fali.
Nasze podejscie smialo mozna nazwac "badaniem grzbietu fali".
Polega
ono na obserwacji dziejow jako ciagu wzbierajacych przemian i
stawia
pytanie, w jakim kierunku niesie ludzi grzbiet kazdej takiej
fali.
Koncentrujemy sie nie tyle na watkach ciaglosci historycznej
(skadinad
bardzo waznych), ile na elementach nieciaglosci, na innowacjach
i
przelomach. Odnajdujemy zasadnicze wzorce przemian, pytajac
zarazem, w
jaki sposob ludzie moga na nie oddzialywac.
Wychodzimy od bardzo prostej obserwacji stwierdzajacej, ze
pojawienie sie
zycia osiadlego i rolnictwa bylo pierwszym punktem zwrotnym w
spolecznym rozwoju ludzkosci, drugi zas punkt przelomowy
stanowila
rewolucja przemyslowa. Niechaj jednak czytelnika nie zwiedzie
slowo
punkt; owe przemiany nie mialy charakteru jednorazowych, dajacych
sie
wyraznie zlokalizowac wydarzen, lecz przypominaly wlasnie
wzbierajaca
fale, ktora toczy sie z wlasciwa sobie predkoscia.
Zanim nastapila pierwsza fala przemian, ludzie zyli na ogol w
malych,
czesto wedrownych grupach, ktore utrzymywaly sie dzieki
zbieractwu,
lowieniu ryb, polowaniu i pasterstwu. Jakies dziesiec tysiecy lat
temu
rozpoczela sie rewolucja rolnicza i powoli obejmowala swym
zasiegiem cala
planete, dajac poczatek wioskom, osadom, uprawie roli i nowemu
trybowi
zycia. Owa pierwsza fala nie opadla jeszcze calkiem pod koniec
siedemnastego stulecia, kiedy w Europie rozpoczela sie rewolucja
przemyslowa, dajac poczatek drugiej fali przemian w skali calego
globu.
Ten nowy proces ze znacznie wieksza gwaltownoscia ogarnal narody
i
kontynenty. Teraz dwa oddzielne i wyraznie odmienne procesyzmian
przetaczaly sie przez Ziemie z rozna szybkoscia.
Dzisiaj pierwsza fala osiagnela juz wlasciwie swoj kres. Juz
tylko
niewielkie wspolnoty plemienne w Ameryce Poludniowej czy Papui-
Nowej
Gwinei pozostaja jeszcze nie tkniete przez rewolucje rolnicza.
Jesli nie
liczyc tych niewielkich obszarow, mozna powiedziec, ze sila
pierwszej fali
wyczerpala sie.
Tymczasem druga fala, w kilka krotkich stuleci
zrewolucjonizowawszy
zycie w Europie, Ameryce Polnocnej i kilku innych miejscach
globu, toczy
sie dalej i widzimy, jak wiele krajow - dotad zdecydowanie
rolniczych - z
zapalem buduje szosy, stalownie, zaklady samochodowe, fabryki
tekstylne
i zaklady spozywcze. Ciagle zywy jest ped do industrializacji.
Drugiej fali
daleko jeszcze do wyczerpania swojej sily.
Chociaz jednak proces ten ciagle jest w toku, obserwujemy juz
poczatki
innego, jeszcze bardziej istotnego procesu. Kiedy bowiem
industrializacja
osiagnela swoj szczyt w dekadach po drugiej wojnie swiatowej,
zaczela sie
wznosic trzecia fala, ktora nie dostrzegana wprawdzie zbyt
wyraznie,
odmieniala wszystko, czego dotknela. Wiele krajow odczuwa zatem
napor
dwoch, a nawet trzech fal przemian, o domiennym charakterze,
tempie
posuwania sie i odmiennej sile,
W naszych rozwazaniach przyjmiemy, ze pierwsza fala rozpoczela
sie okolo
roku 8000 p.n.e. i niepodzielnie dominowala na swiecie az do lat
1650-1750
n.e. Wtedy pierewszenstwo wziela druga fala. Teraz zrodzona przez
nia
cywilizacja przemyslowa zapanowala w swiecie, ale takze i ona
weszla w
faze przesilenia. W Stanach Zjednoczonych okres ten rozpoczal sie
okolo
roku 1955, kiedy po raz pierwszy pracownicy administracyjni
przewyzszyli
liczebnie robotnikow. To owa dekada byla tez swiadkiem coraz
szerszego
wykorzystywania komputerow, komunikacjilotniczej, pojawienia sie
pigulki
antykoncepcyjnej oraz wielu innych brzemiennych w skutki
innowacji. To
wlasnie wtedy zaczela wzbierac w USA trzecia fala. Nieco pozniej
zaczela
sie pojawiac takze w zyciu innych panstw uprzemyslowionych.
Dzisiaj
wszystkie spolecznosci, ktore wykorzystuja najnowsza technike,
sa
wstrzasane przez konflikty trzeciej fali.
Kiedy sie to zrozumie, wtedy mniej tajemnicze staja sie konflikty
spoleczne i polityczne, posrod ktorych przyszlo nam zyc.
Fale przyszlosci.
Kiedy w jakims spoleczenstwie dominuje jedna fala przemian,
niezbyt
trudno jest wykryc wzorzec jego przyszlego rozwoju. Pisarze,
artysci,
dziennikarze i inni odkrywaja "fale przyszlosci". W
dziewietnastowiecznej
Europie wielu myslicieli, przemyslowcow, politykow i zwyklych
ludzi mialo
jasny i zasadniczo sluszny obraz przyszlosci. Wyczuwali, ze
dzieje zmierzaja
w kierunku ostatecznego triumfu industrializacji nad nie
korzystajacym z
maszyn rolnictwem i dosc dokladnie potrafili przewidziec wiele
zmian,
ktore niosla ze soba druga fala: potezniejsze technologie,
wieksze miasta,
szybsza komunikacja, powszechne szkolnictwo i inne.
Ta jasnosc wizji miala bezposrednie efekty polityczne. Partie i
ruchy
polityczne scieraly sie ze soba, nie traca z oczu przyszlosci.
Sily broniace
interesow przedindustrialnego rolnictwa organizowaly sie do
obrony przes
"wielkim biznesem", "szefami zwiazkowymi" i "grzesznymi
miastami".
Robotnicy i menedzerowie usilowali zdobyc kontrole nad glownymi
dzwigniami rodzacego sie spoleczenstwa przemyslowego. Mniejszosci
etniczne i rasowe okreslaly swe interesy w kategoriach udzialu
w nowym
swiecie i domagaly sie miejsc pracy, dostepu do stanowisk
kierowniczych,
lepszych mieszkan, lepszych plac i powszechnej edukacji. Owa
industrialna
wizja miala tez swoje efekty psychologiczne. Wspolny obraz
przyszlosci
okreslal rowniez wybory zyciowe, sprawial, ze jednostki myslaly
nie tylko
o tym, kim lub czym byly, lecz kim moga sie stac. Dlatego nawet
podczas
najwiekszego zametu przemian spolecznych ludzie mieli poczucie
pewnej
stabilnosci i swojej tozsamosci.
Kiedy natomiast przez spolecznosc przetaczaja sie dwie lub nawet
trzy
wielkie fale przemian i zadna z nich wyraznie nie dominuje, obraz
przyszlosci jest popekany. Nadzwyczaj trudne staje sie wtedy
uchwycenie
sensu zmian i konfliktow. Kolizja grzbietow fal rodzi
kotlowanine, w ktorej
scieraja sie rozne prady, powstaja wiry i lokalne obszary
bezruchu,
przeslaniajace glebsze i istotniejsze nurty dziejowe. W Stanach
Zjednoczonych - i w wielu innych krajach - zderzenie drugiej i
trzecuej fali
przynosi w efekcie spoleczne napiecia, grozne konflikty i
zadziwiajace
nowe postawy polityczne, ktore burza dotychczasowe podzialy
klasowe,
rasowe, plciowe i partyjne. Bezuzyteczne staja sie tradycyjne
slowniki
polityczne i bardzo trudno jest teraz odroznic zwolennikow
postepu od
reakcjonistow, przyjaciol od wrogow. Znikaja dawne polaryzacje
i pekaja
stare koalicje. Ow chaos w zyciu politycznym przeklada sie na
dezintegracje ludzkich osobowosci. Psychoterapeuci i najrozniejsi
guru
robia kokosowe interesy; pacjenci blakaja sie bezradnie posrod
rywalizujacych dobroczyncow. Ratunku szukaja w
najdziwaczniejszych
kultach religijnych i na sabatach czarownic albo tez uciekaja w
patologiczna izolacje, przeswiadczeni, iz rzeczywistosc jest
absurdalna,
szalona, bezsensowna. Niewykluczone, ze w jakims globalnym,
kosmicznym ujeciu zycie jest bezsensowne, z tego jednak nie
wynika, ze
codzienne wydarzenia nie ukladaja sie w zaden rozsadny wzorzec.
Tymczasem, jesli nauczymy sie odrozniac przemiany, ktore niesie
trzecia
fala, od tych, ktore sa zwiazane z odplywajaca druga fala, mozna
dostrzec
utajony lad.
To z racji kolizji owych fal widzimy jak oto krzyzuja sie i
scieraja odmienne
prady w sferze pracy, zycia rodzinnego, postaw seksualnych i
jednostkowych moralnosci. Roznice te przejawiaja sie w stylu
zycia i
postawach politycznych, albowiem w zyciu osobistym i publicznym
wiekszosc obywateli bogatych krajow to albo ludzie drugiej fali,
ktorzy
staraja sie podtrzymac obumierajacy porzadek, albo ludzie
trzeciej fali,
ktorzy buduja jutro radykalnie odmienne, albo tez niepewna
mieszanine
jednego i drugiego. Konflikt pomiedyz ugrupowaniami drugiej i
trzeciej fali
decyduje w istocie o najpowazniejszym napieciu politycznym we
wspolczesnej spolecznosci. JJak zobaczymy dalej, najwazniejsze
jest nie to,
kto panuje nad ostatnimi dniami spoleczenstwa industrialnego,
lecz to, kto
ksztaltuje nowa cywilizacje, ktora w niebywalym tempie dojrzewa,
aby
zajac miejsce tamtej. Po jednej stronie mamy przeto bojownikow
przemyslowej przeszlosci, po drugiej coraz liczniejsze miliony
tych, ktorzy
pojmuja, iz najbardziej palacy problemow nie da sie juz
rozstrzygnac w
ramach porzadku industrialnego. Wydana zostala zatem walna bitwa
o
ksztalt przyszlosci. Zycie polityczne wszystkich narodow jest juz
teraz
elektryzowane przez owo starcie pomiedzy zestarzalymi interesami
drugiej
fali a rzecznikami trzeciej fali. Nawet w krajach
nieuprzemyslowionych
nadplyniecie trzeciej fali gwaltownie przeksztalcilo fronty
wszystkich
dotychczasowych batalii spolecznych. Dawny spor pomiedzy
interesami -
nierzadko wrecz feudalnymi - grup rolniczych z elitami
industrialnymi -
kapitalistycznymi czy socjalistycznymi - nabiera nowego sensu z
uwagi na
to, ze sam industrializm juz sie przezyl. Czy teraz, kiedy wznosi
sie trzecia
fala, gwaltowne uprzemyslowienie oznacza wyzwolenie sie od
neokolonializmu i ubostwa, czy tez wprost przeciwnie, decyduje
o stalym
uzaleznieniu?
Tylko wtedy, kiedy swiadomi jestesmy tego nieslychanie istotnego
i
rozleglego kontekstu wspolczesnych wydarzen,potrafimy wskazac
priorytety, ustalic hierarchie zagadnien, okreslic rozsadne
strategie, dzieki
ktorym mozemy kontrolowac przemiany w naszym zyciu. Samo
zrozumienie faktu, iz oto toczy sie zazarta walka pomiedzy tymi,
ktorzy
chca zachowac industrializm, a tymi, ktorzy chca go zmienic,
staje sie
narzedziem przeksztalcania swiata. Aby jednak z niego skorzystac,
trzeba
umiec odrozniac te zmiany, ktore stanowia tylko przedluzenie
dawnej
cywilizacji przemyslowej, od tych, ktore sa zapowiedzia nowej
cywilizacji.
Mowiac krotko, musimy rozumiec rownoczesnie dawny i nowy
porzadek,
przemyslowy system drugiej fali, w ktorym sie urodzilismy, i
cywilizacje
trzeciej fali, w ktorej zaczynamy zyc my i nasze dzieci.
Rozdzial 2.
KONFLIKT CYWILIZACJI.
Ludzi z opoznieniem zaczeli zdawac sobie sprawe, ze cywilizacja
industrialna zbliza sie do kresu. Jej schylek - widoczny juz w
roku 1970,
kiedy w Szoku przyszlosci pisalismy o "ogolnym kryzysie
industrializmu" - niesie ze soba grozbe nie rzadszych, ale
liczniejszych
wojen i to wojen nowego typu. Poniewaz wielkie transformacje
spoleczne
nigdy nie moga sie obyc bez konfliktow, uwazamy, ze ujecie
dziejow jako
fal przemian jest bardziej dynamiczne i mowiace wiecej od
dywagacji na
temat przejscia do postmodernizmu. Fale sa nieustannie w ruchu,
a kiedy
zderzaja sie, powstaje w efekcie wiele poteznych, a zarazem
niezgodnych
pradow. Kolizja fal historycznych oznacza konflikt cywilizacji,
wiedza o tym
zas pozwala ze zrozumieniem spojrzec na wiele wspolczesnych
zdarzen,
ktore skadinad wydaja sie bezsensowne i chaotyczne.
Gdy konflikty bedziemy ujmowac w kategoriach fal przemian, wtedy
nie
powiemy, ze glowny konflikt dzisiaj toczy sie pomiedzy swiatem
islamu a
Zachodem, ani ze jest to starcie "Zachodu z reszta swiata" jak
sugeruje
Samuel Huntington. Ani Ameryka nie chyli sie ku upadkowi, jak
glosi Paul
Kennedy, ani nie stanelismy w obliczu "konca historii", ktory
oglosil
Francis Fukuyama. Najglebsze znaczenie ekonomiczne i strategiczne
ma
zblizajacy sie podzial swiata na trzy wyraznie odmienne i
potencjalnie
wrogie wobec siebie cywilizacje, ktorych granic nie mozna
okreslic,
odwolujac sie do tradycyjnej definicji.
Cywilizacja pierwwszej fali byla i jest nierozerwalnie zwiazana
z ziemia. Bez
wzgledu na to, w jakiej postaci wystepuje, jakiego jezyka uzywaja
zyjacyw
jej ramach ludzie, jakie sa ich przekonania religijne, jest ona
wytworem
rewolucji rolniczej, Jeszcze dzisiaj cale rzesze ludzkie zyja i
umieraja,
zmagajac sie z nieurodzajna gleba, ktora uprawiaja tak jak przed
stuleciami ich przodkowie.
Co do poczatkow cywilizacji drugiej fali tocza sie spory.
Niemniej dla
wielkiej liczby ludzi zycie zaczelo sie zmieniac w sposob wyrazny
i istotny
dopiero jakies trzysta lat temu. Wtedy narodzila sie koncepcja
Newtona,
to wtedy na szersza skale zaczeto stosowac maszyne parowa, to
wtedy
zaczely wyrastac pierwsze fabryki w Wielkiej Brytanii, Francji
i Wloszech,
chlopi zas zaczeli sie przenosic do miast. Pomiedzy ludzmi
zaczynaly sie
szerzyc nowe idee: postepu, praw jednostki, teoria umowy
spolecznej
Rousseau, przekonanie o potrzebie oddzielenia kosciola od
panstwa, a
takze poglad, iz wladcy winni byc wybierani przez narod, nie zas
rzadzic
moca bozych wyrokow. Wiele z tych przemian wynikalo z rozwoju
nowego
sposobu tworzenia bogactwa: produkcji fabrycznej. Nie trzeba bylo
czekac,
zeby poszczegolne elementy zaczely ukladac sie w zespolona
calosc:
masowa produkcja, masowa konsumpcja, masowa edukacja, masowe
srodki komunikacji laczyly sie scisle ze soba, a dla ich potrzeb
powstawaly
wyspecjalizowane instytucje: szkoly, ugrupowania ekonomiczne,
partie
polityczne. Zmienila sie takze struktura rodziny i w miejsce
duzego
domostwa, w ktorym zyje wspolnie kilka pokolen, pojawila sie
niewielka
komorka rodzinna charakterystyczna dla spoleczenstwa
przemyslowego.
Ludziom, ktorzy bezposrednio doswiadczali owych przeobrazen,
wydawalo
sie z pewnoscia, ze swiat wpadl w chaotyczne konwulsje, niemniej
wszystkie te przemiany scisle sie ze soba wiazaly. Byly tylko
kolejnymi
szczeblami w pelnym rozwoju swiata modernistycznego, w
ksztaltowaniu
sie masowego spoleczenstwa przemyslowego, ktore zrodzila
cywilizacja
drugiej fali. Nawet gdyby komus w tym kontekscie slowo
"cywilizacja"
wydalo sie nazbyt pompatyczne, to trudno znalezc inne, rownie
pojemne,
ktore obejmowaloby sprawy tak odmienne jak technika, zycie
rodzinne,
religia, kultura, polityka, gospodarka, struktura spoleczna,
hierarchie
wladzy, wartosci, etyka seksualna i epistemologia. Kiedy naraz
zmienia sie
tak wiele roznych elementow, mamy do czynienia nie z powolnym
przeksztalcaniem jednych form w inne, lecz z transformacja,
ktorej
produktem jest nie nowe spoleczenstwo, lecz wlasnie zupelnie nowa
cywilizacja. Owa nowa cywilizacja z impetem wkroczyla w dzieje
Europy
Zachodniej, na kazdym kroku napotykajac zazarty opor.
Konflikt podstawowy.
W kazdym kraju, ktory wkraczal na droge uprzemyslowienia,
wybuchaly
zaciete, czesto bardzo krwawe walki pomiedzy rzecznikami drugiej
fali,
ludzmi przemyslu i handlu a rzecznikami pierwszej fali,
wlascicielami
ziemskimi czesto zjednoczonymi z Kosciolem, ktory tez posiadal
wielkie
majatki ziemskie. Wielkie rzesze chlopow zostaly wygnane ze wsi,
by jako
sila robocza zasilic "szatanskie mlyny": fabryki, ktore wyrastaly
jak
grzyby po deszczu.
Wraz z tym jak kolizja pierwszej i drugiej fali stawala sie
konfliktem
podstawowym, mnozyly sie strajki i niepokoje, wojny domowe i
powstania
narodowe. To przekladanie sie centralnego napiecia spolecznego
na
mnogosc sytuacji zapalnych mozemy obserwowac w kazdym
uprzemyslawiajacym sie kraju. W Stanach Zjednoczonych trzeba bylo
straszliwej wojny secesyjnej, aby interesy industrialno-handlowej
Polnocy
wziely gore nad rolniczymi elitammi Poludnia. Ledwie kilka lat
pozniej w
Japonii dochodzi do rewolucji Meiji, w wyniku ktorej znowu
modernizatorzy drugiej fali zwyciezaja tradycjonalistow
pierwszej.
Rozprzestrzeniajaca sie cywilizacja drugiej fali z jej
nowatorskimi
sposobami mnozenia bogactwa zachwiala systeme stosunkow miedzy
panstwami, ale takze spowodowala ogromne przesuniecia w
strukturach
wladzy. Cywilizacja przemyslowa, produkt wielkiej mnogosci
przemian
drugiej fali, najbardziej zakorzenila sie na polnocnych
wybrzezach
ogromnego basenu Atlantyku. Uprzemyslowienie wielkich poteg tego
regionu zrodzilo potrzebe nowych odleglych rynkow i zrodel tanich
surowcow, dlatego tez rzucily sie one w wir wojen kolonialnych,
w wyniku
ktorych podporzadkowaly sobie azjatyckie oraz afrykanskie panstwa
i
plemiona, w znacznej czesci zyjace jeszcze w strukturach
zrodzonych przez
pierwsza fale. Znowu przeto konfliktem podstawowym bylo starcie
przemyslowych poteg drugiej fali z rolniczymi silami pierwszej
fali. Tym
razem jednak dokonywalo sie ono w skali globalnej, a jego skutki
w duzej
mierze zadecydowaly o ksztalcie swiata wspolczesnego i wytyczyly
fronty
wiekszosci wojen. Oczywiscie, tak jak przez cale tysiaclecia,
dalej toczyly
sie walki miedzy plemionami i spolecznosciami rolniczymi,
znaczenie ich
jednak bylo juz teraz niewielkie,a nader czesto w efekcie
wykrwawienia sie
obu stron, padaly one jeszcze latwiejszym lupem kolonizacyjnych
sil
cywilizacji industrialnej. Tak na przyklad stalo sie w
poludniowej Afryce,
gdzie na skutek zazartych wojen plemiennych Cecil Rhodes i jego
uzbrojeni agenci podporzadkowali sobie ogromne terytoria. Takze
i w calej
reszcie swiata mnostwo na pozor nie powiazanych wojen bylo w
istocie
wyrazem podstawowego konfliktu, w ktorym scieraly sie ostatecznie
nie
panstwa, lecz rywalizujace cywilizacje. Do najwiekszych i
najbardziej
morderczych wojen dochodzilo miedzy krajami uprzemyslowionymi,
takimi
jak Niemcy i Wielka Brytania, ktore zmagaly sie o dominacje nad
swiatem, podczas gdy ludom zyjacym jeszcze na grzbiecie pierwszej
fali z
gory juz byla wyznaczona rola drugoplanowa i podporzadkowana.
Ostatecznie doszlo do nader wyraznego podzialu swiata. Era
industrialna
przeciwstawila cywilizacji drygiej fali mnogosc zniewolonych
kolonii
pierwszej fali. Wielu z nas wzrastalo w tym wlasnie swiecie dwoch
cywilizacji, gdzie nie ulegalo najmniejszej watpliwosci, ktora
wiedzie prym.
Dzisiaj owe linie podzialu ukladaja sie odmiennie. Szybko
zmierzamy w
kierunku zupelnie nowego ukladu zaleznosci, w ramach ktorego
swiat
podzielony bedzie nie miedzy dwie, lecz trzy rywalizujace
cywilizacje;
jedna, ciagle symbolizowana przez motyke; druga, ktorej symbolem
jest
tasma produkcyjna, i trzecia, ktorej uosobieniem jest komputer.
W owym trojdzielnym swiecie sektor pierwszej fali dostarcza
produktoe
rolniczych i surowcow, sektor drugiej fali jest zrodlem taniej
sily roboczej
oraz produkcji masowej, natomiast intensywnie rozwijajacy sie
sektor
trzeciej fali dominacje swa zawdziecza nowym spososbom
pozyskiwania i
wykorzystywania wiedzy. Narody trzeciej fali sprzedaja swiatu
informacje i
innowacje, kulture wyrafinowana i masowa, zaawansowane
technologie,
oprogramowanie komputerow, edukacje, umiejetnosci, opieke
medyczna
oraz mnogosc roznorakich uslug. Na ich liscie znalezc sie moze
takze
ochrona wojskowa, ktora korzystac bedzie z elitarnych sil
zbrojnych
trzeciej fali. (Z taka wlasnie ochrona Kuwejtu i Arabii
Saudyjskiej wysoko
rozwiniete panstwa wystapily podczas wojny w Zatoce.)
Odwrot od spoleczenstwa masowego.
Druga fala stworzyla spoleczenstwa masowe, ktorych wymaga i
potrzebuje
produkcja masowa. W krajach trzeciej fali, ktorych gospodarka
odwoluje
sie przede wszystkim do zasobow umyslowych, produkcja masowa
(ktora
smialo mozna by uznac za ceche charakterystyczna spoleczenstw
industrialnych) staje sie przezytkiem. Wspolczesna wytworczosc
odchodzi
od zunifikowanych przedsiewziec na wielka skale, gdyz teraz jej
strategia
staja sie krptkie serie produktow dostosowanych do scisle
okreslonych
potrzeb. Masowy marketing ustepuje miejsca segmentacji rynku i
wybiorczym akcjom promocyjnym odpowiadajacym zmianom w produkcji.
Wielkie kolosy ery industrialnej padaja z powodu inercji pod
wlasnym
ciezarem. Dozywaja swych dni zwiazki zawodowe w sektorach
produkcji
masowej, masowe srodki przekazu przestaja byc wlasnie masowe,
gdyz
wielkie sieci informacyjne napotykaja grozna konkurencje ze
strony
lokalnych i wyspecjalizowanych wspolzawodnikow. Zmienia sie takze
i
przestaje dominowac wzorzec zycia rodzinnego: niewielka komorka
rodzinna, ktora byla ongis forma wzorcowa, giniepowoli w natloku
innych
rozwiazan, takim jak rodziny z jednym tylko z rodzicow,pary
ponownie
wstepujace w zwiazki malzenskie, rodziny bezdzietne czy osoby
samotne.
Radykalnej przemianie ulega przeto cala struktura spoleczna wraz
z tym,
jak homogeniczne spoleczenstwa drugiej fali zastepowane sa przez
heterogeniczna cywilizacje trzeciej fali. Masowosc staje sie
znakiem
przeszlosci. Z kolei jednak zlozonosc nowych ukladow domaga sie
zwiekszonej wymiany informacji pomiedzy poszczegolnymi
jednostkami
zycia spolecznego: spolkami, agencjami rzadowymi, szpitalami,
zrzeszeniami, a takze pojedynczymi ludzmi. W ten sposob jeszcze
bardziej
poglebia sie zapotrzebowanie na komputery, sieci
telekomunikacyjne i
informatyczne oraz nowe formy porozumiewania sie. W efekcie tych
dazen
nieustannie przyspiesza sie rytm zmian technologicznych,
zawierania
najrozniejszego typu transakcji oraz zycia codzinnego. Gospodarka
trzeciej
fali dziala w takim tempie, ze zyjacy w dawnych warunkach
dostawcy z
trudem moga nadazyc za ich zapotrzebowaniami. Na dodatek, w coraz
wiekszym stopniu informacja staje sie substytutem surowcow, sily
roboczej
i innych zasobow. Kraje pierwszej i drugiej fali coraz bardziej
przypominaja
rynki zbytu poteg trzeciej fali, ktore wspolpracuja przede
wszystkim
miedzy soba. Ostatecznie technika oparta na wielkim kapitale
informacyjnym przejmie wiele zadan, ktore dzis realizowane sa
przez kraje
o taniej sile roboczej, a zadania te beda wykonywane szybciej,
lepiej i
taniej. Mowiac inaczej, przemiany, o ktorych mowimy, groza
zerwaniem
istniejacych wiezi ekonomicznych pomiedzy swiatem bogactwa i
biedy.
Niemozliwe jest calkowite wygasniecie tych powiazan. Nie da sie
tak
uszczelnic granic swiata trzeciej fali, aby nie przedostawaly sie
przez nie
efekty skazenia srodowiska, choroby i imigranci. Bogate narody
nie
moglyby przezyc, gdyby nedzarze wydali im wojne ekologiczna, w
ktorej
efekcie zniszczeniu musialoby ulec wszystko. Z tej przyczyny
napiecie
pomiedzy cywilizacja trzeciej fali a dwiema starszymi formami
cywilizacji
bedzie wzrastac, a owa nowa forma zycia spolecznego najpewniej
walczyc
bedzie o uzyskanie podobnej globalnej dominacji, jaka
modernizatorzy
drugiej fali uzyskali w minionych stuleciach nad
tradycjonalistami
pierwszej fali. Wystarczy zrozumiec, ze mamy do czynienia z
konfliktem
cywilizacji, aby dojrzec ukryty sens w roznych zdumiewajacych na
pozor
zjawiskach, jak na przyklad wspolczesny rozkwit nacjonalizmow.
Nacjonalizm jest ideologia panstwa narodowego, ktore samo sie
zrodzilo w
efekcie rewolucji przemyslowej. Kiedy wiec spolecznosci pierwszej
fali,
rolnicze w swej istocie, zaczynaja sie uprzemyslawiac lub chca
industrializacji, odwoluja sie do hasel niezaleznosci narodowej.
Dawne
sowieckie republiki , jak Ukraina, Estonia czy Gruzja, z pasja
daza do
uniezaleznienia i zabiegaja o wczorajsze oznaki nowoczesnosci:
wlasna
flage, armie, walute, czyli to, co okreslalo panstwa narodowe w
epoce
drugiej fali. W swiecie wysoko rozwinietej techniki z trudem
pojmuje sie
motywy ultranacjonalizmu. Rozbuchany patriotyzm wydaje sie
zdumiewajacy i przywodzi na mysl Freedonie z Kaczej zupy braci
Marx
wykpiwajacej dazenia do wyniesienia narodu nad wszystkie inne
wartosci.
Z kolei nacjonalisci nie potrafia pojac, w jaki sposob mozna sie
godzic na
pogwalcenie przez innych uswieconej niepodleglosci. Niemniej
globalizacja,
ktorej domaga sie gospodarka trzeciej fali, nieustannie kruszy
narodowa
suwerennosc, tak droga sercu nacjonalistow.
Ekonomiczne przeobrazenia trzeciej fali sprawiaja, ze trzeba
przystac na
rezygnacje z czesci niezaleznosci i zaakceptowac ekonomiczne i
kulturowe
oddzialywania z zewnatrz. Stad tez widzimy, jak poeci i
intelektualisci w
zacofanych ekonomicznie regionach oddaja sie pisaniu narodowych
hymnow, podczas gdy poeci i intelektualisci trzeciej fali
opiewaja "swiat
bez granic" i "swiadomosc planetarna". W obliczu tak zdecydowanie
roznych potrzeb dwoch zdecydowanie odmiennych cywilizacji pojawic
sie
moga sprzecznosci, ktore moga doprowadzic w niedalekiej
przyszlosci do
nieslychanie krwawych konfliktow.
Jesli ow podzial swiata nie na dwie, lecz na trzy czesci nie
wydaje sie dzis
jeszcze nazbyt oczywisty, to wynika z faktu, ze przejscie od
opartej na sile
gospodarki drugiej fali do opartej na zasobach umyslowych
gospodarki
trzeciej fali nigdzie jeszcze nie dotarlo do konca. Nawet w
Stanach
Zjednoczonych, Japonii i Europie wojna domowa pomiedzy elitami
drugiej i
trzeciej fali nie doczekala sie jeszze rozstrzygniecia. Ciagle
jeszcze trwaja
instytucje i sektory produkcyjne drugiej fali i nie utracily
wladzy zwiazane
z nia polityczne grupy nacisku. Ta mieszanina elementow drugiej
i trzeciej
fali ma w przypadku kazdego z wysoko rozwinietych krajow swoja
wlasna
specyfike, niemniej ogolna trajektoria rozwojowa jest calkiem
klarowna.
W ogolnym wspolzawodnictwie zwycieza te kraje, ktore przeobrazen
trzeciej fali dokonaja przy najmniejszych wewnetrznych
niepokojach i
kosztach spolecznych. Wielkie historyczne przejscie od swiata
dwudzielnego do trojdzielnego doprowadzi do walk miedzy
spolecznosciami
o zapewnienie sobie najkorzystniejszego usytuowania w nowym
ukladzie
wladzy. U podstaw zas tych monumentalnych politycznych
transformacji
lezy przemiana roli, znaczenia i natury wiedzy.
Rozdzial 3.
UNIWERSALNY SUBSTYTUT.
Kazdy z czytelnikow tej ksiazki rozporzadza pewna umiejetnoscia,
ktora
moze wydawac sie tak oczywista, iz z pewnym zdziwieniem
uswiadamiamy
sobie, ze nasi przodkowie nie potrafili czytac. Nie byli
glupcami, ani
ignorantami, jednak byli analfabetami. Zreszta nie potrafili nie
tylko
czytac: nie umieli tez przeprowadzac najprostszych obliczen. Ci,
ktorzy
rozporzadzali taka umiejetnoscia, wydawali sie niebezpieczni.
Zdaje sie, ze
to sw.Augustyn ostrzegal chrzescijan, aby trzymali sie z dala od
ludzi
znajacych tajniki dodawania i odejmowania, ci bowiem "zawarli
pakt z
diablem". Dopiero w tysiac lat po Augustynie widzimy, jak
rachmistrze
wprowadzaja swoich uczniow w tajniki tego, co uznane jest za
nieodzowne w
karierze zawodowej. Wiele umiejetnosci, ktore wspolczesnie wydaja
sie
oczywiste w zyciu codziennym, jest skumulowanym produktem rozwoju
kulturalnego trwajacego przez wieki i tysiaclecia. Dzisiaj ludzie
interesu na
calym swiecie sa najczesciej nieswiadomymi dziedzicami wiedzy,
ktora
rozwijala sie w Chinach, Indiach, posrod Arabow, fenickich
kupcoe, a
takze wsrod ludzi Zachodu. Kolejne pokolenia przyswajaly sobie
te
wiadomosci, przekazywaly dalej i stopniowo rozbudowywaly.
Podstawa wszystkich systemow ekonomicznych jest wiedza, a
wszelkie
przedsiewziecia gospodarcze zaleza od jej spolecznie
zorganizowanych
zasobow. Ekonomisci i przedsiebiorcy najczesciej pomijaja ten
skladnik w
swoich rachunkach kosztow, w przeciwienstwie do kapitalu, sily
roboczej i
ziemi. Tymczasem ten wlasnie element staje sie dzis najwazniejszy
ze
wszystkich. Wspolczesnie zyjemy w jednym z tych przelomowych
momentow dziejowych, kiedy cala struktura ludzkiej wiedzy drzy
w
podstawach, gdyz padaja dawne granice. Dzisiaj nie gromadzimy juz
tylko
faktow. Wraz z tym, jak przebudowujemy dzis strukture
przedsiebiorstwa i
calych dzialow gospodarki narodowej, dokonujemy tez totalnego
przeksztalcenia produkcji i dystrybucji wiedzy oraz symboli,
ktore sluza do
jej przekazywania.
Co to wlasciwie znaczy? Otoz znaczy tyle, ze tworzymy nowe sieci
upowszechniania wiedzy... w zaskakujacy sposob laczymy ze soba
pojecia...
budujemy zdumiewajace hierarchie oddzialywania... krzewimy nowe
teorie,
hipotezy i wyobrazenia, dla ktorych przeslankami sa nowe
zalozenia,
jezyki, kody i systemy logiczne. Jeszcze wazniejsze jest to, ze
na mnostwo
sposobow kojarzymy dane, laczac je z wielorakimi kontekstami i
w ten
sposob tworzymy z nich informacje, jej fragmenty zas wbudowujemy
w
coraz rozleglejsze modele i uporzadkowane konstrukcje. Nie zawsze
jest to
wiedza powszechnie uznana i wypowiadana. Gdy mowimy tutaj o
wiedzy,
mamy na mysli takze przeswiadczenia nie do konca uswiadamiane,
odwolujace sie do przeslanek, ktore same oparte sa na
przeslankach,
fragmentarycznych modelach, nie zauwazanych analogiach. Mamy na
mysli calosc zlozona nie tylko z logicznych i na pozor
beznamietnych
danych, ale takze z emocji, wyobrazen i przeczuc. To ow ogromny
wstrzas
w spolecznym fundamencie wiedzy, a nie komputerowy szok czy wplyw
pieniadza, tlumaczy narodziny supersymbolicznej ekonomiki
trzeciej fali.
Alchemia informacji.
Zmiany w spolecznym systemie wiedzy sa na ogol natychmiast
przekladane na jezyk przedsiewziec ekonomicznych. To wlasnie
system
wiedzy jest dla wspolczesnych firm srodowiskiem bardziej nawet
istotnym
niz system bankowy, polityczny i energetyczny. Obok oczywistego
faktu,
ze bez jezyka, kultury, danych, informacji nie mogloby sie
narodzic zadne
przedsiewziecie, ogromne znaczenie ma to, ze najbardziej
wszechstronnym
ze wszystkich zasobow, ktore pozwalaja tworzyc bogactwo, jest
wiedza.
Zastanowmy sie dla przykladu nad masowa produkcja drugiej fali.
W
wiekszosci tradycyjnych fabryk kazda zmiana produktu byla
niezwykle
kosztowna. Trzeba bylo zatrudnic budowniczych nowych narzedzi i
maszyn,
specjalistow od organizacji cylku produkcyjnego oraz wielu innych
ekspertow. W trakcie zas zmiany profilu produkcji maszyny staly
bezczynnie, a zamrozony w nich kapital nie przynosil zyskow. To
dlatego
jednostkowe koszty wytwarzania zmniejszaly sie wraz z wydluzaniem
serii
identycznych produktow, co dalo poczatek teorii ekonomii skali.
Tymczasem nowe technologie stawiaja na glowie teorie, ktore
powstaly w
epoce drugiej fali. Produkcja traci charakter masowy; wyroby i
uslugi
dostosowuje sie do specyficznych zamowien i potrzeb. Wspolczesne
techniki produkcyjne, korzystajace ze sterowania komputerowego,
niskim
kosztem umozliwiaja nieograniczona niemal roznorodnosc efektow.
Dzieki
informatyce koszt wielorakosci redukowany jest do zera, co
oznacza kres
ekonomii skali.
Sprawa przedstawia sie podobnie, kiedy ocenic ja od strony
materialow.
Tokarka zaopatrzona w niewielki program komputerowy potrafi
wyciac z
tego samego kawalka stali wiecej elementow niz najsprawniejsi
ludzcy
operatorzy. Dzieki miniaturyzacji powstaja rzeczy mniejsze i
lzejsze, co
miedzy innymi prowadzi do obnizenia kosztow magazynowania i
transportu,
a te ostatnie sa na dodatek powaznie zmniejszane dzieki
optymalizacji
przewozow. Dostawy w systemie just-in-time - czyli lepsza
informacja -
oznaczaja oszczednosci na transporcie. Za sprawa wspolczesnej
wiedzy
powstaja nie znane dotad materialy, poczynajac od powlok
samolotowych,
a na nowych gatunkach roslin i szczepach bakteryjnych konczac.
Zwieksza
to moziwosc korzystania z nowych, mniej kosztownych surowcow.
Dlatego
tez nie ma przesady w stwierdzeniu, ze informacja jest
substytutem
zasobow materialowych i transportowych, dzieki niej bowiem
radykalnie
mozna zoptymalizowac ich wykorzystanie.
Podobnie rzecz przedstawia sie z energia. Najdobitniejszym tego
dowodem
sa rewolucyjne osiagniecia w dziedzinie nadprzewodnictwa, ktore
pozwalaja na niebywale zredukowanie ilosci energii zuzywanej na
jednostkowy wyrob.
Wiedza pozwala jednak oszczedzac nie tylko materialy, srodki
transportu i
energie, ale rowniez czas. Jest on jednym z najwazniejszych
zasobow,
chociaz nigdzie nie znajdzie sie go w rachunku kosztow
powstajacym w
przedsiebiorstwach drugiej fali. Tam jednak, gdzie dokonujace sie
zmiany
pozwalaja na oszczednosc czasu - dzieki szybszej komunikacji badz
sprawniejszej dostawie - nader czesto decyduje on o zysku albo
stracie.
Wiedza pozwala rowniez oszczedzac i zdobywac przestrzen. Oddzial
transportowy General Electrics zajmuje sie miedzy innymi
produkcja
lokomotyw. Kiedyz dla potrzeb lacznosci z dostawcami wykorzystano
zaawansowane systemy informatyczne, czas wykorzystania zapasow
udalo
sie skrocic dwunastokrotnie, przestrzen magazynowa zas zredukowac
o
caly jeden akr.
Oszczednosc kosztow daleko wykracza poza miniaturyzacje produktow
i
ograniczenia powierzchni skladowania. Nowe techniki
porozumiewania sie,
ktore wykorzystuja mozliwosci komputerow i innych urzadzen,
pozwalaja
lokalizowac zaklady poza zatloczonymi centrami miejskimi, co
rowniez
wplywa na obnizenie kosztow energii i transportu.
Wiedza kontra kapital.
Tak wiele napisano o zastepowaniu ludzkiej pracy przez
skomputeryzowane systemy, ze czesto zapomina sie o tym, iz staja
sie one
takze substytutami kapitalu. W istocie, wiedza i informacja na
dluzsza
mete stanowia dla poteg finansowych o wiele wieksze zagrozenie
niz
organizacje pracownicze czy antykapitalistyczne partie
polityczne. Jednym
z istotnych efektow rewolucji informatycznej jest to, iz
relatywnie rzecz
biorac, zmniejsza ona naklady kapitalu na jednostkowy produkt,
co z
pewnoscia jest czynnikiem rewolucyjnym w ustroju
kapitalistycznym. Nie
ma rzeczy, ktora bylaby bardziej radykalna.
Vittorio Merloni jest szescdziesiecioletnim wloskim
businessmanem.
Dziesiec procent wszystkich sprzedawanych w Europie pralek,
lodowek i
innych sprzetow gospodarstwa domowego wytwarzanych jest przez
przedsiebiorstwa nalezaca do Merloniego, ktorego glownymi
konkurentami sa szwedzki Electrolux i holenderski Philips. Jak
powiada
Merloni: "Obecnie potrzeba mniej kapitalu na wytworzenie tej
samej
rzeczy i dlatego biedniejsze kraje moga osiagac wieksze korzysci
z tego
samego kapitalu, niz piec czy dziesiec lat temu". Powodem jest
to -
tlumaczy Merloni - ze technologie oparte na najnowszej wiedzy i
osiagnieciach informatyki pozwalaja na sprawniejsze wytwarzanie
zmywarek do naczyn, kuchenek i odkurzaczy. Szybka i
natychmiastowa
informacja pozwala na zredukowanie kosztownych zapasow. Dzieki
szybszemu reagowaniu wytworcow na zapotrzebowanie rynku, a takze
dzieki skroceniu serii produkcyjnych, bardzo powaznie mozna
zmniejszyc
ilosc lezacych w magazynach surowcow, polproduktow oraz gotowych
wyrobow. W jednym z przypadkow Merloniemu udalo sie zmniejszyc
koszty magazynowe az o szescdziesiat procent.
Przyklad Merloniego jest powielany wszedzie w Stanach
Zjednoczonych,
Japonii i Niemczech, gdzie mozliwa dzieki komputerowej informacji
dostawa bezposrednio na zamowienie pozwala rezygnowac z
uciazliwego i
kosztownego skladowania. Umozliwia to nie tylko lepsze, bardziej
efektywne wykorzystanie przestrzeni magazynowej, ale rowniez
obniza
stawki podatkow i ubezpieczen. Chociaz wiec wstepny koszt
komputerow,
oprogramowania i sieci lacznosci jest sam w sobie wysoki, to
jednak
szybko okazuje sie, ze dla utrzymania produkcji na tym samym
poziomie
potrzeba teraz mniej kapitalu.
Michael Milken, prawdziwy specjalista jesli chodzi o problemy
inwestycji,
zamknal cala kwestie w siedmiu slowach: "Kapital pieniezny
zastepowany
jest przez kapital ludzki". Skoro wiec wiedza zmniejsza
zapotrzebowanie na
surowce, sile robocza, czas, przestrzen, kapital i inne czynniki
produkcyjne, to smialo mozna ja nazwac uniwersalnym substytutem:
kluczowym zasobem rozwinietej gospodarki. To zas sprawia, ze
niepomiernie wzrasta jej wartosc.
Rozdzial 4.
W JAKI SPOSOB TWORZYMY
BOGACTWO?
W roku 1956 przywodca ZSRR Nikita Chruszczow oznajmil chelpliwie:
"Pogrzebiemy was". Mial na mysli to, ze komunizm w najblizszych
latach
calkowicie pograzy gospodarczo kpitalizm. Miedzy wierszami kryla
sie tez
pogrozka zwyciestwa militarnego. Slowa Chruszczowa odbily sie w
swiecie
glosnym echem.
Wtedy niewielu ludzi mialo niejasne chociazby podejrzenia, w jaki
sposob
rewolucja w zachodnim systemie tworzenia bogactwa zmieni uklad
sil
militarnych, radykalnie przeksztalcajac przy tym nature samych
dzialan
wojennych. Nie tylko Chruszczow, ale takze i wiekszosc Amerykanow
nie
uswiadamiala sobie, ze rok 1956 byl pierwszym rokiem, w ktorym
liczba
urzednikow i osob zatrudnionych w sferze uslug przewyzszyla w
Stanach
Zjednoczonych liczbe robotnikow fabrycznych, co bylo pierwsza
oznaka, iz
ekonomika drugiej fali wchodzi w faze schylkowa, a rodzi sie nowa
gospodarka trzeciej fali.
Aby zrozumiec sens niezwyklych przemian, ktore nastapily od tego
czasu,
a takze bardziej jeszcze dramatycznych przeobrazen, ktore nas
czekaja,
musimy zajac sie teraz glownymi cechami owej nowej ekonomiki
trzeciej
fali. Trzeba bediz przy tym powtorzyc niektore z wyglosonych juz
stwierdzen. Rzecz jednak w tym, ze rozwazane ponizej kwestie
stanowia
klucz nie tylko do efektywnosci przedsiewziec gospodarczych i ich
konkurencyjnosci, ale rowniez do ekonomii politycznej XXI wieku.
Czynniki wytworcze.
O ile glownymi czynnikami wytworczymi w ekonomice drugiej fali
byly
ziemia, sila robocza, surowce i kapital, o tyle glownym zasobem
ekonomiki
trzeciej fali jest wiedza. Termin ten trzeba jednak potraktowac
na tyle
szeroko, aby objal informacje, obrazy, symbole, kulture,
ideologie i
wartosci.
Jak widzielismy juz wczesniej, odpowiedni zasob danych i
informacji
pozwalal zredukowac naklad innych czynnikow, ktore potrzebne sa
do
wytwarzania bogactw. Ciagle jednak wiedza nie jest powszechnie
rozpoznawana jako "uniwersalny substytut". Wiekszosc ekonomistow
i
strategow gospodarczych boczy sie na to pojecie, gdyz z trudem
poddaje
sie ono kwantyfikacji.
Tym, co decyduje o rewolucyjnosci ekonomiki trzeciej fali, jest
fakt, ze o
ile ziemia, sila robocza, surowce, a takze kapital uznac trzeba
za
ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest bogactwem
niewyczerpywalnym. W
przeciwienstwie do pieca hutniczego czy tasmy produkcyjnej wiedza
moze
byc wykorzystywana jednoczesnie przez roznych uzytkownikow,
ktorzy na
dodatek pozytkujac ja, moga sie przyczyniac do jej pomnozenia.
Z tej
przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali, ktore odwoluja sie do
ograniczonych, wyczerpywalnych zasobow, nie stosuja sie do
gospodarki
trzeciej fali.
Nieuchwytne wartosci.
Wartosc firm niesionych przez druga fale okreslic mozna na
podstawie ich
trwalego dobytku: budynkow, maszyn, akcji, zapasow, natomiast
wartosc
skutecznych firm, ktore rodzi trzecia fala, w coraz wiekszym
stopniu
zwiazana jest z ich strategiczna i operacyjna umiejetnoscia
pozyskiwania,
tworzenia, dystrybucji oraz stosowania wiedzy. Prawdziwa wartosc
takich
korporacji jak Compaq, Kodak, Hitachi czy Siemens w o wiele
wiekszym
stopniu opiera sie na pomyslach, wizjach i informacjach, ktore
maja w
glowach ich pracownicy, oraz na posiadanych przez te firmy bazach
danych
i patentach, niz na liczbie ciezarowek, linii produkcyjnych i
innych
elementow fizycznego dobytku. Kapital tych firm w coraz wiekszym
stopniu staje sie nienamacalny i dlatego z punktu widzenia
drugiej fali
nieuchwytny.
Koniec masowosci.
Wraz z tym jak wspolczesne przedsiebiorstwa instaluja systemy,
ktore
dzieki skutecznemu wykorzystaniu informacji, a nader czesto i
robotyzacji,
zdolne sa do stalej i malo kosztownej zmiany profilu produkcji,
konczy sie
czas produkcji masowej, tak charakterystycznej dla gospodarki
drugiej
fali. Dzieki wykorzystaniu owych "gietkich technologii" mozliwe
staje sie
takie zroznicowanie propozycji dla konsumentow, ze w sklepach
Wal-Mart
mozna wybierac sposrod stu dziesieciu tysiecy towarow o
najrozniejszych
rozmiarach, modelach i kolorach. Sam Wal-Mart nalezy jednak do
masowych kolosow handlowych, a rynek masowy rozpada sie na silnie
zroznicowane sektory, gdyz dzieki doskonalszej informacji kupcy
lepiej
moga rozpoznawac zroznicowane potrzeby klientow i odpowiedznio
do nich
ksztaltowac mikrorynki. Wyspecjalizowane sklepy, butiki, systemy
zakupow za posrednictwem telewizji, sieci komputerowych,
bezposredniej
dostawy pocztowej; wszystko to roznicuje i wzbogaca sposoby,
dzieki
ktorym producenci dostarczac moga swoje produkty klientom na
rynku,
ktory jest w coraz mniejszym stopniu masowy. Kiedy pisalismy Szok
przyszlosci, najwieksi handlowi wizjonerzy zaczynali rozprawiac
o
segmentacji rynku. Dzis uwaga skupia sie juz nie na segmentach,
lecz na
niszach czy wrecz pojedynczych konsumentach.
Poniewaz rownolegle rozwija sie proces, w ktorym masowego
charakteru
wyzbywaja sie takze srodki masowego przekazu, wiec takze i
reklama
koncentruje sie na coraz mniejszych niszach rynkowych. Temu
rozpadowi
masowej publicznosci towarzyszy kryzys poteznych ongis sieci
telewizyjnych, takich jak ABC, CBS i NBC i to w czasie gdy
Tele-Communications Inc. z Denver proponuje siec z wlokien
optycznych,
ktora potrafi pomiescic piecset dzialajacych jednoczesnie,
interaktywnych
kanalow telewizyjnych. Jakaz to mozliwosc bezposredniego dotarcia
do
klienta ! To jednoczesne wyzbycie sie masowego charakteru przez
produkcje, dystrybucje i lacznosc rewolucjonizuje cala
gospodarke,
decydujac o jej radykalnej heterogenicznosci.
Praca.
Zdecydowanemu przobrazeniu ulega rowniez sama praca. W sweicie
drugiej fali chodzilo przede wszystkim o nisko wykwalifikowana
sile
robocza, ktora mozna bylo przenosci z jednego stanowiska na inne.
Tymczasem w epoce trzeciej fali wymagania, jesli chodzi o
kwalifikacje,
wzrastaja tak ogromnie, ze coraz trudniej jest mowic o mozliwosci
zastepowania jednych pracownikow innymi.
Sila fizyczna jest z istoty swej anonimowa, dlatego tez miejsce
jednego
nisko wykwalifikowanego robotnika bez trudu i niskim kosztem moze
zajac
inny. Tymczasem w ekonomice trzeciej fali wymaga sie tak scisle
okreslonych umiejetnosci, ze wyszukanie odpowiedzniej osoby staje
sie
coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne. Dozorcy, ktorego
zwalniaja z
przedsiebiorstwa zbrojeniowego, w podjeciu zblizonej pracy w
szkole czy w
firmie ubezpieczeniowej przeszkodzic moze tylko konkurencja ze
strony
innych kandydatow. Tymczasem umiejetnosci inzyniera elektronika,
ktory
cale lata spedzil przy budowie satelitow, nie musza byc przydatne
w
konsorcjum, ktore zajmuja sie ochrona srodowiska. Ginekolog nie
bedzie
potrafil przeprowadzic operacji mozgu. Zawezenie specjalizacji
i wzrost
wymagan dotyczacych scisle okreslonych umiejetnosci bardzo
ogranicza
uniwersalnosc sily roboczej.
W rozwinietej ekonomice proporcjonalnie coraz wieksza rola
przypada
pracy posredniej, nie zas bezposredniej. Przez prace bezposrednia
albo
produkcyjna, tradycyjnie rozumiano te, ktora wykonywana na
stanowisku,
bezposrednio zwiazana jest z powstawaniem produktu. To wlasnie
dzieki
pracownikom produkcyjnym powstala wartosc dodana, do czego
wszyscy
inni - pracownicy nieprodukcyjni - przyczyniali sie tylko
posrednio. Takie
rozroznienie staje sie dzis coraz bardziej niejasne, jako ze w
powstaniu
wytworu coraz wiekszy udzial - i to nawet w samej hali
produkcyjnej - maja
osoby zwiazane z nadzorem i projektowaniem, a wartosc w co
najmniej tym
samym stopniu powstaje dzieki sile fizycznej, jak i dzieki
poczynaaniom,
ktore sie bez niej obywaja.
Innowacje.
Gdy Japonia i Europa zaczely gospodarczo odzywac po drugiej
wojnie
swiatowej, zwiekszala sie tez ich konkurencyjnosc wobec
przedsiebiorstw
amerykanskich, co zmusilo te ostatnie do nieustannej pogoni za
innowacjami: nowymi produktami, technologiami, procesami
produkcyjnymi, marketingiem i finansowaniem. W amerykanskich
supermarketach co miesiac pojawia sie okolo tysiaca nowych
produktow.
Zanim komputer z procesorem 486 zastapil model 386, gotowy juz
byl
procesor 586. W tej sytuacji najbardziej rzutkie firmy
zdecydowanie
zachecaja swoich pracowniow, aby zglaszali sie z nowymi, chocby
najbardziej nieszablonowymi, obrazoburczymi pomyslami.
Skala produkcji.
Zmniejsza sie wielkosc jednostek produkcyjnych. Miniaturyzacji
ulegaja
nie tylko wyroby, ale takze i same poczynania wytworcze. Miejsce
rzeszy
robotnikow wykonujacych te sama prace fizyczna zajmuja
niewielkie,
wyspecjalizowane zespoly. Rozpadaja sie molochy wytworcze, stale
zas
wzrasta liczba malych firm. Dla IBM, ktory zatrudnia trzysta
siedemdziesiat tysiecy pracownikow, ogromnym wyzwaniem sa tysiace
niewielkich, rozsianych po calym swiecie producentow. Aby
przezyc, kolos
musial zredukowac zatrudnienie, a takze podzielic sie na
trzynascie
zroznicowanych produkcyjnie czesci.
W swiecie trzeciej fali korzysci plynace z wielkiej skali
produkcji zostaja
unicestwione przez straty wynikajace z zawilosci struktury. Im
bardziej
skomplikowana struktura firmy, tym mniej prawa reka wie o
poczynaniach
lewej. Pojawiajace sie szczeliny i pekniecia powoduja coraz
wieksze straty,
ktore zjadaja zyski plynace z produkcji masowej. Do lamusa
odchodzi
haslo, ze wieksze jest lepsze.
Organizacja.
Aby przystosowac sie do dynamicznych przemian, przedsiebiorstwa
pospiesznie zmieniaja struktury biurokratyczne, ktore powstaly
w
warunkach drugiej fali. Firmy z epoki industrialnej mialy bardzo
podobna
piramidalna, monolityczna i biurokratyczna organizacje.
Wspolczesne
przemiany na rynku, w technologiach i upodobaniach konsumentow
dokonuja sie tak szybko, ze biurokratyczna uniformizacja staje
sie tylko
przeszkoda. Zaczyna sie przeto poszukiwac zupelnie nowych form
organizacyjnych. Obecnie na przyklad wielka popularnoscia posrod
ekspertow do spraw zarzadzania cieszy sie taka przebudowa firm,
aby ich
struktura dostosowana byla do procesow produkcyjnych, nie zas do
rynku
czy specjalnosci pracowniczych. Widzimy przeto jak blizniacze
struktury
ustepuja miejsca powstajacym doraznie zespolom i grupom, wspolnym
przedsiewzieciom i konsorcjom, bardzo czesto ponadpanstwowym,
ktorych
celem jest realizacja pewnego konkretnego zamierzenia. Przy
nieustannych i radykalnych zmianach rynku, mniejsze znaczenie
zaczyna
odgrywac pozycja, a znacznie wieksze - elastycznosc i zdolnosc
manewru.
Systemy integracji.
Coraz wieksza zlozonosc problemow gospodarczych wymaga coraz
bardsziej subtelnych form integracji i zarzadzania. Niech
przykladem
typowej sytuacji bedzie Nabisco, wielka firma spozywcza, ktora
codziennie
wystawic musi ponad piecset zamowien na setki tysiecy produktow
dostarczanych z czterdziestu dziewieciu zakladow i trzynastu
hurtowni, a
zarazem odbyc okolo trzydziestu tysiecy promocyjnych spotkan z
klientami. Kierowanie tak skomplikowana caloscia wymaga nowych
form
zarzadzania i niezwykle sprawnych powiazan integracyjnych. To z
kolei
czyni koniecznym nasycanie calej organizacji coraz wieksza
iloscia
informacji.
Infrastruktura.
Aby zapewnic swobodny przeplyw skladnikow i produktow,
skoordynowac
dostawy, uzgodnic poczynania inzynierow i specjalistow od zbytu,
informowac pracownikow zajmujacych sie planowaniem i rozwojem o
potrzebach dzialow produkcyjnych, a nade wszystko: aby zapewnic
kierownictwu wierny i wyrazny obraz tego, co dzieje sie w firmie
i z firma,
wydaje sie miliardy dolarow na najnowoczesniejsze sieci, ktore
gromadza,
przetwarzaja i przesylaja informacje. Ogromna struktura
elektroniczna,
nader czesto korzystajaca z polaczen satelitarnych, wiaze
rozrzucone po
swiecie firmy, przy czym z tych samych sieci korzystaja tez na
ogol
dostawcy i odbiorcy.Powstaje cala struktura sieci roznych
rozmiarow i
zasiegow. Japonia przeznacza dwiescie piedziesiat miliardow
dolarow na
stworzenie w najblizszym cwiercwieczu lepszych i szybszych sieci;
Bialy
Dom zaangazowal sie w kontrowersyjny plan "autostrady
informacyjnej".
Cokolwiek mozna sadzic o tym czy innym konkretnym rozwiazaniu,
nie
ulega watpliwosci, ze elektroniczna magistrala informacyjna
bedzie
podstawowa infrastruktura trzeciej fali.
Przyspieszenie.
Zmiany te, nakladajac sie na siebie i wzajemnie warunkujac,
zwiekszaja
jeszcze szybkosc poczynan i uzgodnien. Ekonomika wielkiej skali
wypierana jest przez ekonomike tempa. Wymogi konkurencyjne sa tak
ostre, a wymagana szybkosc reakcji tak wielka, ze dawne haslo:
"Czas to
pieniadz" zastapic trzeba nowym: "Kazda nastepna chwila jest
warta
wiecej od tej, ktora ja poprzedza".
To wlasnie czas staje sie czynnikiem najbardziej krytycznym, o
czym
swiadczy rozwoj dostaw just-in-time, z ominieciem magazynu, czy
tez
naciski na skracanie procedur decyzyjnych. Powolne, stateczne,
dokonujace sie krok po kroku rozwiazywanie problemow zastepowane
jest
przez "strategie symultaniczne", zas trescia wspolzawodnictwa
coraz
czesciej staje sie sam czas. Du Wayne Petereson, jeden z
zarzadzajacych
Merrill Lynch, wyrazil to w slowach: "Pieniadze poruszaja sie z
predkoscia
swiatla. Informacja musi rozchodzic sie jeszcze szybciej".
Omowione wyzej podstawowe cechy ekonomiki trzeciej fali, wraz z
ogromna mnogoscia innych, bardziej szczegolowych, decyduja o
gigantycznej przemianie, jesli chodzi o wytwarzanie bogactwa.
Przestawienie sie Stanow Zjednoczonych, Japonii i Europy na ten
nowy
system ciagle jeszcze trwa. Niemniej juz teraz mozna powiedziec,
ze jest to
najwazniejsze wydarzenie w swiatowej gospodarce od czasu, gdy
rewolucja
przemyslowa pokryla caly glob siecia fabryk. Ta ogromna
transformacja
dziejowa, ktora tempo swe znacznie przyspieszyla juz w latach
siedemdziesiatych, w latach dziewiecdziesiatych jest juz znacznie
bardziej
rozwinieta. Niestety, ekonomiczne myslenie Amerykanow pozostaje
jeszcze w tyle za owym procesem.
Rozdzial 5.
MATERIALIZM JURNY.
Kiedy w Bialym Domu urzedowal jeszcze Ronald Reagan, pewnego dnia
w
Jadalni Rodzinnej przy stple zebrala sie grupka osob
dyskutujacych o
przyszlosci Ameryki. Do osniora znanych futurologow i prezydenta
dolaczyli wiceprezydent oraz trzech bezposrednich doradcow
Reagana,
wsrod ktorych znajdowal sie takze Donald Regan, swiezo mianowany
szef
kancelarii.
Spotkanie rozpoczelo sie od stwierdzenia, ze chociaz
futurologowie roznia
sie w ocenie wielu kwestii technicznych, politycznych i
spolecznych, to
jednak zgodnieuznaja, iz gospodarka znajduje sie w trakcie
glebokiej
transformacji. Natomiast wtracil sie Donald Regan: "Wiec waszym
zdaniem odtad juz wszyscy zajmiemy sie tylko strzyzeniem wlosow
i
sprzedaza hamburgerow? Czy Stany Zjednoczone juz nigdy nie beda
wielka
potega produkcyjna?"
Prezydent i wiceprezydent spojrzeli pytajaco po zebranych.
Wiekszosc
mezczyzn siedzacych przy stole wydawala sie zdiwiona
bezposrednioscia i
ostroscia ataku. Wtedy Heidi Toffler odparla spokojnie: "USA
dalej beda
wielka potega produkcyjna, tyle ze zmniejszy sie udzial osob
pracujacych w
fabrykach". Pozniej, pokazujac roznice pomiedzy tradycyjnymi
sposobami
produkcji a owczesnymi metodami wytwarzania komputero Macintosh,
Toffler zwrocila uwage takze na to, ze Stany Zjednoczone naleza
do grona
najwiekszych na swiecie producentow zywnosci, chociaz tylko dwa
procent
zdolnych do pracy zatrudnionych jest w rolnictwie. W istocie
przez caly
wiek XIX im bardziej malalo statystyczne znaczenie grupy
pracujacych na
farmach, tym wieksza - nie zas mniejsza - potega rolnicza stawaly
sie
Stany Zjednoczone. Dlaczego nie mialoby byc podobnie z produkcja
przemyslowa?
Jest rzecza zastanawiajaca, ze niezaleznie od wahan w gore i w
dol, liczba
osob zatrudnionych w przemysle amerykanskim w roku 1988 jest
niemal
taka sama, jak w roku 1968 i wynosi odrobine ponad dziewietnascie
milionow. Nie zmienil sie tez w tym okresie udzial przemyslu w
calkowitym
produkcie narodowym, natomiast pracownicy przemyslowi stanowia
dzis
znacznie mniejsza czesc ludnosci czynnej zawodowo niz dwadziescia
lat
temu. Widac tez wyraznie, jakie beda perspektywy: zatrudnieni w
fabrykach beda stanowic coraz mniejszy fragment ogolu
pracujacych, z
jednej strony nieustannie bowiem wzrasta ludnosc USA i liczba
osob w
wieku produkcyjnym, z drugiej zas - w latach osiemdziesiatych
wiekszosc
amerykanskich przedsiebiorstw przemyslowych automatyzowala sie
i
przechodzila bardzo powazne przemiany organizacyjne. Jesli
zgodnie
niektorymi ocenami w ciagu najblizszej dekady w USA, bedzie
powstawac
dziesiec tysiecy nowych miejsc pracy dziennie, tylko bardzo
nieliczne z nich
pojawia sie w sektorze przemyslowym. Podobny proces zmienia
obecnie
gospodarke Japonii. Jednak wciaz jeszcze czesto z ust marnych
kierownikow amerykanskich firm, przywodcow karlejacych zwiazkow
zawodowych, ekonomistow i historykow uslyszec mozna slowa bardzo
podobne do tych, ktorych uzyl Donald Regan. Owa obrona wielkiego
przemyslu wyrasta z przekonania, ze przejscie od pracy fizycznej
do uslug i
pracy umyslowej jest w pewien sposob szkodliwe dla gospodarki i
ze
drobna przedsiebiorczosc z uwagi na liczbe zatrudnionych nalezy
uznac za
rodzaj upustu zdrowej krwi. Jest to sposob myslenia, ktory
przywodzi na
mysl osiemnastowiecznych fizjokratow francuskich, ktorzy z zasady
wrodzy
ekonomice przemyslowej, za jedyna prawdziwie wytworcza galaz
uznawali
rolnictwo.
Nowy sens bezrobocia.
Wiele lamentow nad upadkiem przemyslu wyrasta z nostalgii za
swiatem
drugiej fali oraz odwoluje sie do calkowicie juz przestarzalych
pojec
bogactwa, produkcji i bezrobocia.. Poczynajac od lat
szescdziesiatych
dokonuje sie rozlegly, dramatyczny i nieodwracalny proces
przechodzenia
od charakterystycznej dla drugiej fali pracy fizycznej do
zwiazanej z trzecia
fala dzialalnosci w sferze uslug i symboli. Dzis w Stanach
Zjednoczonych w
ten rodzaj poczynan zaangazowanych jest ponad trzy czwarte
zdolnych do
pracy Amerykanow. Ta wielka przemiana znajduje nader znamienny
wyraz
w zadziwiajacym fakcie, ze swiatowy eksport uslug i wlasnosci
intelektualnnej jest dzis rowny lacznemu eksportowi produktow
elektronicznych i samochodow lub lacznemu eksportowi zywnosci i
paliw.
Autorzy niniejszej ksiazki oraz inni futurologowie juz w latach
szescdziesiatych zapowiadali dokonanie sie takiej ogromnej
transformacji,
poniewaz jednak powszechnie zlekcewazono te wczesne ostrzezenia,
zmiana dokonala sie z gwaltownoscia i burzliwoscia, ktorych mozna
bylo
uniknac. Nastapily masowe zwolnienia z pracy, pojawily sie
bankructwa i
porazki, gdyz ci wszyscy, ktorzy ociagali sie z instalacja
komputerow,
robotow i systemow informacyjnych, a takze z przebudowa
niewydolnych
struktur, nie potrafili dotrzymac kroku bardziej rzutkim rywalom.
Wielu
wina za swe niepowodzenia obarczalo zagraniczna konkurencje, zbyt
wysokie lub zbyt niskie oprocentowanie w bankach, uciazliwe
regulacje
prawne i tysiace innych czynnikow.
Niektore z tych elementow wplywaly mniej lub bardziej
niekorzystnie na
sytuacje gospodarcza, przede wszystkim jednak wina za bolesnosc
przemian nalezy obarczac arogancje wielkich kolosow
przemyslowych:
producentow samochodow, stalowni, stoczni, wielkich producentow
odziezowych, ktore od dawna dominowaly w zyciu gospodarczym. Za
owa
menedzerska bute placic przyszlo osobom, ktore maja niewielki
wplyw na
industrialne zacofanie, a zarazem sa najbardziej bezbronne:
robotnikom.
Z faktu, ze laczna liczba zatrudnionych w fabrykach jest w roku
1988 taka
sama jak dwadziescia lat wczesniej, nie nalezy wnosic, ze ludzie
uprzednio
zwolnieni powrocili potem do swoich zajec. Wraz z tym, jak
rozprzestrzenialy sie technologie trzeciej fali, takze korporacje
wielkoprzemyslowe zaczely potrzebowac pracownikow zupelnie nowego
typu.
Stare fabryki drugiej fali zatrudnialy robotnikow, ktorych latwo
bylo
zastapic innymi. Nayomiast przedsiewziecia trzeciej fali wymagaja
umiejetnosci coraz bardziej wyspecjalizowanych, co sprawia, ze
ludzi nimi
dysponujacych trudno jest zastapic, to zas w zupelnie nowym
swietle stawia
problem bezrobocia. W fabrycznych spolecznosciach drugiej fali,
zastrzyk
postaci kapitalow inwestycyjnych czy zakupow konsumenckich mogl
ozywic gospodarke i rodzic nowe miejsca pracy. Jesli bylo,
powiedzmy,
dwa miliony bezrobotnych, to w zasadzie problem polegal na tym,
zeby za
pomoca bodzcow ekonomicznych stworzyc dwa miliony nowych
stanowisk.
Poniewaz kwalifikacje do zajec produkcyjnych byly
nieskomplikowane i
mozna sie bylo ich nauczyc w ciagu kilku godzin, wiec kazdy
niemal
bezrobotny nadawal sie do kazdej niemal pracy. Zupelnie inaczej
przedstawia sie sprawa we wspolczesnej supersymbolicznej
gospodarce.
Dlatego nie bardzo wiadomo, co zeobic z wielka czescia
bezrobotnych, a
tradycyjne srodki zaradcze, autorstwa Keynesa i monetarystow,
okazuja
sie tutaj nieskuteczne. W obliczu Wielkiego Kryzysu John Maunard
Keynes zalecal jako lekarstwo defizyt budzetowy: wydatki rzadowe
plynely do kieszeni konsumentow, ci zwiekszali swoje zakupy,
wiekszy zas
popyt sklanial przedsiebiorcow do rozszerzania produkcji i
zatrudniania
nowych pracownikow. Dzieki temu znikalo bezrobocie. Monetarysci
z kolei
zalecaja manewrowanie stawkami procentowymi i podaza pieniadza,
aby w
ten sposob zgodnie z potrzebami regulowac sile nabywcza ludnosci.
W warunkach dzisiejszej globalnej ekonomiki wlewanie pieniedzy
do
kieszenie konsumentow moze pozostac bez zadnego wplywu na
wewnetrzna
sytuacje gospodarcza, jesli strumien pieniadza poplynie za
granice. Jesli
Amerykanin kupuje nowy telewizor czy odtwarzacz plyt
kompaktowych, po
prostu wysyla dolary do Japonii, Korei czy Malezji i nie przybywa
przez to
w kraju ani jednego miejsca pracy.
Jednak blad dawnych strategii polega jeszcze na czyms innym:
uparcie
koncentruja sie one na obiegu pieniadza, nie zas na wiedzy.
Tymczasem
dzisiaj nie mozna juz zredukowac bezrobocia przez samo tylko
stworzenie
nowych miejsc pracy, caly problem nie daje sie bowiem rozwiazac
czysto
liczbowo. Bezrobocie nabralo obecnie charakteru jakosciowego a
nie
ilosciowego. Ludzie pozostawieni bez pracy rozpaczliwie
potrzebuja
pieniedzy, aby mogli wyzyc oni sami oraz ich rodziny. Z
ekonomicznego,
psychologicznego i moralnego punktu widzenia wskazane jest, aby
spoleczenstwo nie pozostawialo ich samym sobie. Jednak w
supersymbolicznej gospodarce efektywna strategioa walki z
bezrobociem
w mniejszym stopniu musi polegac na alokacji bogactwa, a w
znacznie
wiekszym na alokacji wiedzy. Poniewaz coraz rzadziej bedzie mozna
znalezc
zajecie w tradycyjnie pojmowanym przemysle, trzeba ludzi
przygotowywac
poprzez szkolenia, cwiczenia praktyczne i obserwacje
uczestniczace do
podjecia pracy w coraz szybciej rozwijajacej sie sferze uslug.
Mozna tu
wspomniec o opiece nad tworzacymi coraz liczniejsza grupe ludzmi
w
podeszlym wieku, opiece nad dziecmi, sluzbie zdrowia, ochronie
wlasnosci,
a takze zapewnieniu bezpieczenstwa, rozrywce, turystyce i
mnostwie
innych dziedzin. Do tego jest jednak potrzebne traktowanie pracy
w
szeroko rozumianym sektorze uslug z taka sama powaga i takim
samym
szacunkiem jak pracy w fabryce, nie zas zbywanie jej pogardliwymi
wzmiankami o fryzjerach i sprzedawcach hamburgerow. McDonald's -
przy
calym dla niego szacunku -nie moze wystepowac jako symbol
reprezentujacy ogromna roznorodnosc zajec, ktora od nauczania,
poprzez
sluzbe gromadzenia informacji, siega az do szpitalnego osrodka
radiologicznego. Jesli zas place w uslugach sa ciagle niskie, to
trzeba
zatroszczyc sie o wzrost efektywnosci tych zajec, a takze o nowe
formy
obrony interesow ludzi zatrudnionych w tej sferze. Zwiazki
zawodowe,
ktore powstaly, aby walczyc o sprawy robotnikow
wielkoprzemyslowych,
musza sie zdecydowanie przeksztalcic albo ustapic miejsca
organizacjom
nowego typu, bardziej dostosowanym do charakteru gospodarki
supersymbolicznej. Aby przetrwac musza zaczac wspierac takie
rozwiazania jak praca w domu, ruchomy czas pracy i wspolne
rozwiazywanie zadan, nie zas zazarcie sie im sprzeciwiac.
Mowiac krotko, powstanie ekonomiki supersymbolicznej wymaga od
nas
przemyslenia problemu bezrobocia od samych podstaw. Tyle, ze
wystapienie przeciw zastarzalym przeslankom jest zarazem
wystapienuiem
przeciw tym, ktorzy czerpia z nich korzysci. Tworzony przez
trzecia fale
system wytwarzania bogactwa zagraza przeto utrwalonym ukladom
wladzy
i wplywow w korporacjach, zwiazkach zawodowych i administracji
rzadowej.
Roznorodnosc pracy umyslowej.
W warunkach ekonomiki supersymbolicznej przestarzale staje sie
nie
tylko dawne pojecie bezrobocia, ale w ogole pracy. Aby urobic
sobie nowe,
trzeba dokonac jeszcze bardziej radykalnych zmian w naszym
slowniku.
Zacznijmy od tego, ze tradycyjny podzial gospodarki na rolnictwo,
przemysl i uslugi wiecej zaciemnia niz wyjasnia. Gwaltowne zmiany
zachodzace w swiecie sprawiaja, ze rozmywaja sie podzialy ongis
wyraziste
i klarowne. Zamiast wiec trzymac sie starych klasyfikacji,
zapytajmy
lepiej, czym ludzie zajmuja sie w konkretnych firmach, aby
wytworzyc
bogactwo, a wtedy okaze sie, iz we wszystkich tych trzech
sektorach praca
w coraz wiekszym stopniu polega na przetwarzaniu symboli, jest
przeto
praca umyslowa.
Farmerzy wyliczaja dzis na komputerach, jakie trzeba bedzie
zrobic
zasiewy; pracownicy stalowni czuwaja przy konsoletach i
monitorach;
bankierzy na przenosnych komputerach modeluja rynki finansowe.
W tej
sytuacji zupelnie bez znaczenia jest, czy ekonomisci wpisza te
poczynania
do rubryki rolnictwo, przemysl czy uslugi. Bezuzyteczne staja sie
dawne
okreslenia zawodow. Niewiele w istocie nam to mowi, kiedy
dowiadujemy
sie, ze ktos jest magazynierem, tokarzem czy agentem handlowym.
O
wiele lepiej jest grupowac pracownikow wedle tego, jak wiele z
ich
czynnosci polega na przetwarzaniu symboli, zupelnie niezaleznie
od
kwestii, czy czynnosci owe wykonuja w magazynie, ciezarowce,
fabryce,
szpitalu czy urzedzie. W grupie pracownikow umyslowych znajda sie
badacz naukowy, analityk finansow, programista komputerowy, ale
takze
na przyklad archiwista. Dlaczego archiwista znalazl sie obok
naukowca?
Gdyz ich praca - skadinad nader rozna i toczaca sie na roznych
poziomach
abstrakcji - polega na przekazywaniu informacji i ich mnozeniu.
Jest to
dzialalnosc dotyczaca calkowicie sfery symboli. Do pracownikow
umyslowych przyjdzie jednajk zaliczyc takze najrozniejsze
przypadki
"mieszane", to znaczy takie zajecia, przy ktorych uzywa sie
wprawdzie sily
fizycznej, ale zarazem korzysta sie tez z informacji. Dzisiaj
nawet ludzie
zajmujacy sie przyjmowaniem, segregowaniem, wysylaniem i
dostarczaniem przesylek ekspresowych musza na co dzien korzystac
z
komputera. W nowoczesnej fabryce robotnikowi obslugujacemu
maszyne
nie moga byc obce arkana informatyki. Recepcjonista hotelowy,
pielegniarka i wiele, wiele innych osob o zblizonych zawodach,
wiele czasu
spedzaja wprawdzie wsrod ludzi, zarazem jednak tworza, gromadza
i
rozprowadzaja informacje. Mechanicy samochodowi na stacjach
remontowych Forda maja jak dawniej zabrudzone smarem rece, ale
musza
tez umiec korzystac z komputerow Hewlett-Packard, ktore pozwalaja
im
na szybkie zlokalizowanie usterki, a takze zapewniaja dostep do
setek
megabitow rysunkow i danych technicznych zarejestrowanych na
CD-ROMach. Program pyta o uszkodzenie samochodum, a nastepnie
udostepnia zadana informacje, ale takze podsuwa sugestie i
opracowuje
kolejnosc czynnosci naprawczych. Czy ten, kto w ten sposob
konsultuje sie
z komputerem, jest mechanikiem czy pracownikiem umyslowym?
Znikaja tez bezpowrotnie te zajecia, ktore maja charakter czysto
fizyczny.
Im mniej jest pracy recznej, tym bardziej kurczy sie proletariat,
jego
miejsce zas zajmuje intelektuariat, czy moze scislej: wraz z
rozwojem
supersymbolicznej ekonomiki proletariat przeksztalca sie w
intelektuariat.
Kiedy wspolczesnie chcemy scharakteryzowac czyjas prace, kluczowe
staja sie nastepujace pytania: Jak wielka jej czesc stanowi
przetwarzanie
informacji? Jak wielka jej czesc ma charakter rutynowy,
powtarzalny? Na
jakim poziomie abstrakcji sie rozgrywa? Jaki dostep ma pracownik
do
centralnego banku danych i systemu informacyjnego kierownictwa?
Jak
wielka jest autonomia i odpowiedzialnosc?
Niskie zintelektualizowanie kontra wysokie.
Tak powazne przemiany nie moga dokonywac sie bez walki, a jesli
chcemy
przewidziec, kto w niej wygra, kto zas poniesie porazke,
pozyteczne moze
okazac sie spojrzenie na rozne przedsiebiorstwa wlasnie z punktu
widzenia
pracy umyslowej. Sprobujmy je przeto klasyfikowac nie ze wzgledu
na to,
czy dzialaja w przemysle, rolnictwie czy uslugach, lecz z uwagi
na
rzeczywisty charakter wykonywanej w nich pracy.
CSX, na przyklad, jest firma, ktora zajmuje sie komunikacja
kolejowa we
wschodniej czesci USA, a takze prowadzi jeden z najwiekszych na
swiecie
systemow kontenerowych w zegludze oceanicznej. Niemniej CSX
uwaza, ze
w coraz wiekszym stopniu przedmiotem jej poczynan jest
informacja. Alex
Mandl z CSX ujmuje to tak: "Coraz wieksza czesc naszej oferty
zajmuja
uslugi informacyjne. Nie wystarczy juz sama dostawa towarow.
Konsumenci domagaja sie informacji. Chca wiedziec, kiedy ich
towary
zostana umieszczone w kontenerach i z nich wyladowane, gdzie beda
w
jakiej chwili, chca znac ceny, oplaty celne i mnostwo innych
szczegolow.
Nasze poczynania karmia sie informacja i sa z nia scisle
zwiazane". Znaczy
to tyle, ze posrod pracownikow CSX coraz wiecej jest takich,
ktorych
zajecia maja charakter umyslowy czy glownie umyslowy.
Dlatego tez bylibysmy sklonni z grubsza podzielic
przedsiebiorstwa na
wysoko, srednio i nisko zintelektualizowane. Niektore firmy i
niektore
typy potrzebuja wiekszej ilosci informacji od innych, i dlatego,
podobnie
jak jednostkowe zajecia, mozna je uszeregowac zgodnie z iloscia
i stopniem
skomplikowania wykonywanej w nich pracy umyslowej.
W przedsiebiorstwach nisko zintelektualizowanych prace umyslowa
wykonuje kilka osob ulokowanych na szczycie, reszcie zas
zatrudnionych
pozostawiona jest praca fizyczna czy tez taka, ktora nie wymaga
zadnego
wysilku myslowego. Dzialanie takich firm opiera sie na
przeswiadczeniu,
ze pracownicy sa ignorantami albo tez, ze ich wiedza nie jest
istotna dla
produkcji. Nawet w sektorach wysoko zintelektualizowanych mozna
znalezc jeszcze zajecia nie wymagajace zadnych kwalifikacji,
oglupiajace,
ktore ze swych wykonawcow czynia trybiki wielkiej maszyny. Takie
jednak
proby obstawania przy metodach, ktore zalecal Frederick Taylor
w
poczatkach naszego stulecia, sa juz tylko reliktami bezmyslnej
przeszlosci,
nie zas elementami przyszlosci przepojonej mysleniem. Czynnosci
monotonne i tak proste, ze mozna je wykonywac bez zadnego wysilku
umyslowego, predzej czy pozniej zostana przekazane robotom.
Gospodarka jest w stanie przestawiania sie na produkcje trzeciej
fali, a
wszystkie firmy musza gruntownie zastanowic sie nad znaczeniem
wiedzy.
Najbardziej rzutkie z tych, ktore dzialaja w sektorach wysoko
zintelektualizowanych, juz to zrobily i odpowiedznio
zreorganizowaly swoje
poczynania. Ich dzialanie opiera sie na przekonaniu, ze
efektywnosc i zyski
beda gwaltownie rosnac, gdy do minimum zredukuje sie ilosc pracy
bezmyslnej (albo tez przekaze sie ja automatom), do maksimum zas
wykorzysta sie potencjal intelektualny pracownikow. Celem jest
zbudowanie lepiej oplacanego, ale za to mniejszego i bardziej
sprawnego
zespolu pracownikow.
W dziedzinach srednio zintelektualizowanych, w ktorych ciagle
spora role
odgrywa praca fizyczna, obserwujemy, jak wzrasta rola informacji
i pracy
umyslowej. Firmy wysoko zintelektualizowane nie sa bynajmniej
instytucjami charytatywnymi. Chociaz praca w nich jest mniej
wyczerpujaca fizycznie i przebiega w znacznie wygodniejszych
warunkach,
to przeciez wymagania, jakie sie tutaj stawia zatrudnionym, sa
znacznie
wyzsze. Oczekuje sie od nich, ze w pracy wykorzystywac beda nie
tylko
swe zdolnosci umyslowe, ale takze uczucia, intuicje i wyobraznie.
To
dlatego krytycy ze szkoly Marcusego podnosza larum, ze oto
pojawila sie
bardziej zlowroga niz dotad forma wyzysku.
Ideologia niskiego zintelektualizowania.
W nisko zintelektualizowanych ekonomikach przemyslowych majatek
mierzylo sie po prostu iloscia posiadanych dobr, ich wytwarzanie
uznawano
zas za zasadniczy cel gospodarki. Z kolei dzialania w sferze
symboli i
uslug, poniewaz mie przynosily materialnych efektow byly
traktowane
lekcewazaco jako nieproduktywne. Wytwarzanie przedmiotow -
samochodow, odbiornikow radiowych i telewizyjnych, traktorow -
uznawane bylo za czynnosc dowodzaca sily i preznosci gospodarki,
w ktorej
z luboscia poslugiwano sie takimi slowami jak konkretny,
praktyczny czy
realistyczny. O wytwarzaniu wiedzy czy wymianie informacji
mowiono z
kolei pogardliwie, iz jest to tylko robota papierkowa. Postawa
taka miala
mnostwo zwykle nie dostrzeganych konsekwencji. Produkcja,
czynnosc
wytworcza, miala rodzic sie ze skojarzenia materialnych surowcow,
maszyn
i miesni.... O wartosci firmy decydowal jej majatek rzeczowy...
Narodowe
bogactwo rodzilo sie z nadwyzki w wymianie dobr materialnych...
Znaczenie uslug polegalo jedynie na usprawnianiu procesow
rzeczowych...
Edukacja oznaczala strate czasu, jesli nie sluzyla przygotowaniu
do
konkretnego zawodu... Badania naukowe, to zawracanie glowy...
Wiedza
humanistyczna nie pomagala w interesach, a nawet w nich
przeszkadzala.
Mowiac krotko, liczylo sie to co przeliczalne.
Postawa taka nie ograniczala sie jednak tylko do kapitalizmu i
jego
Babbittow, jako ze dominowala takze w swiecie komunistycznym.
Marksistowscy ekonomisci wiele musieli sie napocic, zeby umiescic
gdzies
w swoich schematach prace umyslowa, zas realizm socjalistyczny
w
tysiacznych odmianach sportretowal szczesliwych robotnikow,
ktorzy w
stylu Schwarzeneggera preza muskuly na tle kol zebatych, kominow
fabrycznych i lokomotyw parowych. Gloryfikacja proletariatu,
teza, ze to
on jest sila napedowa dziejowych przemian, wyrastala w istocie
z ideologii
niskiego zintelektualizowania. W ten sposob nie powstawaly
bynajmniej
luzne pinie, przeswiadczenia i zachowania. Wprost przeciwnie,
tworzyl sie
zawarty system swamoodtwarzania i samouzasadniania, ideologiczny
system jurnego i triumfalnego materializmu. Ow jurny materializm
byl w
istocie ideologia masowej produkcji przemyslowej sdrugiej fali.
Kiedys
mial on niewatpliwie swoje racje i swoj sens. Dzisiaj, kiedy
prawdziwa
wartosc wiekszosci produktow wiaze sie z iloscia zawartej w nich
wiedzy,
ideologia taka jest reakcyjna i glupia. Kazdy kraj, ktory z
rozmyslem
wybiera droge jurnego materializmu, skazuje sam siebie na role
Bangladeszu dwudziestego pierwszego stulecia.
Ideologia wysokiego zintelektualizowania.
Firmy, instytucje i ludzie, ktorzy juz mocno sie zaangazowali w
ekonomike
trzeciej fali nie stworzyli jeszcze wlasnej ideologii, niemniej
zaczynaja sie
juz pojawiac jej zasadnicze elementy. Zapowiedzi tej nowej
ideologii mozna
znalezc w ciagle niedocenianych pracach takich pisarzy jak Eugene
Loebl,
ktory przez jedenascie lat spedzonych w czechoslowackim wiezieniu
gruntownie przemyslal podstawy ekonomiki marksistowskiej i
zachodniej;
Henry K.H.Woo z Hongkongu, ktory badal "niewidoczne wymiary
bogactwa"; Orio Giarini z Genewy, ktory w rozwazaniach nad
uslugami w
przyszlosci odwoluje sie do pojec ryzyka i nieoznaczonosci, czy
Amerykanin Walter Weisskopf, ktory zastanawia sie nad znaczeniem
nierownowagi w rozwoju gospodarczym.
Nauki przyrodnicze zastanawiaja sie dzis, jak rozne uklady
zachowuja sie
w warunkach zaklocen, w jaki sposob z chaosu wylania sie porzadek
i jak
rozbudowane systemy wznosza sie na wyzszy stopien zroznicowania.
Sa to
kwestie nieslychanie podobne do tych, z ktorymi mamy do czynienia
we
wspolczesnej ekonomii i zyciu gospodarczym. Podreczniki
zarzadzania
mowia o karmieniu sie chaosem. Ekonomisci na nowo odkrywaja prace
Josepha Schumpetera, ktory mowil o tworczej destrukcji jako
warunku
rozwoju. W bezliku bankructw, zmian wlascicieli, reorganizacji,
wspolnych
przedsiewziec, efektownych startow wspolczesna gospodarka jest
bez
porownania bardziej zroznicowana, dynamiczna i zlozona niz
stateczna
ekonomika produkcji fabrycznej. Ow przeskok na wyzszy szczebel
zroznicowania, szybkosci i komplikacji wymaga tez przejscia do
wyzszych,
bardziej wyszukanych form integracji, a temu z kolei musi
towarzyszyc o
wiele doskonalsze przetwarzanie wiedzy. Wzorujac sie na koncepcji
siedemnastowicznego mysliciela Kartezjusza, kultura industrialna
cenila
tych ludzi, ktorzy potrafili rozkladac problemy na najdrobniejsze
elementy
skladowe. W ekonomii efektem takiego analitycznego podejscia jest
traktowanie procesu produkcyjnego jako ciagu niezaleznych
poczynan.
Tymczasem model produkcji, ktory rodzi sie w warunkach ekonomiki
supersymbolicznej, jest zdecydowanie odmienny. Mamy tu do
czynienia z
postawa systemowa, integrujaca, ktora kaze widziec produkcje jako
zespol
czynnosci jednoczesnych i zsyntetyzowanych. Zadna z czesci tego
procesu
nie jest w sobie zamknieta i nie moze byc rozpatrywana
niezaleznie od
innych. Zaczynamy dostrzegac, ze w gruncie rzeczy dzialalnosc
fabryki nie
ogranicza sie tylko do produkcji. We wspolczesnych modelach
dzialania
firmy zostaja rozciagniete daleko poza czynnosci czysto
wytworcze, czego
przejawem sa chociazby naprawy gwarancyjne czy serwis uslug,
ktore
zapewniaja swoim nabywcom wytworcy komputerow. Niedlugo tez
powszechnie bedzie sie rozwazac takie kwestie, jak przyjazne dla
srodowiska pozbycie sie zuzytych produktow, co sprawi, ze
wytworcy beda
musieli na innych zasadach oprzec projektowanie nowych modeli,
rachunek kosztow, metody produkcyjne i wiele, wiele innych
elementow.
Jeszcze bardziej rozszerzy sie skala uslug poprodukcyjnych, ktore
jeszcze
wieksza role beda odgrywac w majatku firmy. W efekcie, pojecie
produkcji
rozszerzy sie tak, aby obejmowac wszystkiete funkcje, a nie tylko
te, ktore
pojawiaja sie juz po powstaniu wyrobu. Firmy musza zatroszczyc
sie o
szkolenie swoich pracownikow, opieke nad dziecmi i inne codzienne
ulatwienia. Niezadowolonego, przygnebionego robotnika fizycznego
mozna
bylo uznawac za tak czy inaczej produktywnego. Tam, gdzie chodzi
o
poczynania w sferze symboli, zadowoleni pracownicy sa bardziej
tworczy,
problem ich uzytecznosci zatem zaczyna sie dla firmy dlugo przed
ich
przyjazdem do pracy. Ludziom starej daty takie rozszerzone
pojecie
produkcji moze sie wydawac dziwaczne i nonsensowne. Jest ono
natomiast
zupelnie naturalne dla kierownikow nowego typu, ktorzy przywykli
do
myslenia systemowego, nie zas rozwiazywania zagadnien krok po
kroku.
Produkcja okazuje sie przeto procesem o wiele bardziej rozleglym
i
wszechstronnym, niz sadzili ekonomisci i ideologowie gospodarki
niskiego
zintelektualizowania. Z kazdym kolejnym dniem widac, jak coraz
powszechniej ucielesnieniem i zrodlem wartosci staje sie wiedza,
a nie tani
mozol, symbole i surowce.
Takie gruntowne przewartosciowanie opinii na temat wartosci
podwaza
wszystkie fundamentalne zalozenia teorii wolnego rynku, marksizmu
i
jurnego materializmu. Niezaleznie od tego, czy materializm ow
bedzie
glosil, ze wartosc rodzi sie w pocie robotniczej harowki, czy tez
ze wytwarza
ja dziarski przedsiebiorca kapitalistyczny. W obu przypadkach
jest to falsz
szkodliwy i politycznie, i ekonomicznie. Zgodnie z pogladami
nowej
ekonomii, do powstania wartosci przyczyniaja sie sekretarka i
bankowiec,
sprzedawca i ksiegowy, programista i specjalista od
telekomunikacji.
Wiecej nawet: przyczynia sie do niej klient. Wartosc rodzi sie
w zbiorowym
wysilku, nie zas w kolejnych odizolowanych posunieciach.
Temu wzrostowi znaczenia pracy umyslowej w zaden sposob nie
potrafia
zaszkodzic panikarskie artykuly, ktore przedstawiac beda
straszliwe
konsekwencje zaniku przemyslowych fundamentow i wyszydzac pojecie
gospodarki informacyjnej. Nie powstrzymaja one takze narodzin
nowego
pogladu na powstanie wartosci. Na naszych bowiem oczach nakladaja
sie
na siebie i wzmacniaja zmiany niesione przez trzecia fale:
przeksztalcaniu
sie produkcji towarzysza przeobrazenia kapitalu i pieniadza.
Wszystko to
razem prowadzi do powstania rewolucyjnie nowego systemu tworzenia
bogactwa na Ziemi.
Rozdzial 6.
Dziejowa kraksa:
SOCJALIZM I PRZYSZLOSC.
Dramatyczna smierc panstwowego socjalizmu w Europie Wschodniej,
jego
krwawa agonia od Bukaresztu przez Baku po Pekin, nie jest czyms
przypadkowym. Socjalizm zderzyl sie z przyszloscia. Rzady
socjalistyczne
upadly nie za sprawa spiskow CIA, okrazenia przez kapitalizm czy
zewnetrznych restrykcji. Komunistyczne rzady w Europie Wschodniej
zaczely sie walic jak domki z klockow, ledwie tylko Moskwa dala
do
zrozumienia, ze nie bedzie juz wiecej wysylala swoich wojsk, aby
bronic
tych rezimow przed ich obywatelami. Jednak kryzys ustroju
socjalistycznego w ZSRR, Chinach i we wszystkich innych krajach
ma o
wiele glebsze podstawy. Podobnie jak wynalezienie przez
Gutenberga w
polowie XV wieku ruchomej czcionki umozliwilo rozprzestrzenianie
sie
reformacji protestanckiej, tak pojawienie sie w drugiej polowie
XX wieku
komputera i nowych srodkow lacznosci podminowalo wladze Moskwy
nad
umyslami w krajach, ktore podbila lub sobie podporzadkowala.
Marksistowscy ekonomisci (podobnie jak bardzo wielu rzecznikow
klasycznej ekonomii politycznej) traktowali pracownikow
umyslowych z
lekcewazeniem jako nieproduktywnych. Tymczasem najprawdopodobniej
to wlasnie bardziej oni niz jakakolwiek inna grupa stali sie w
polowie lat
szescdziesiatych dla ekonomiki Zachodu tym, czym adrenalina jest
dla
ukladu krwionosnego. Dzisiaj, przy ciaglym trwaniu
nierozwiazalnych
ponoc sprzecznosci, wysoko zaawansowane technologicznie kraje
Zachodu
daleko wyprzedzily pod wzgledem ekonomicznym cala reszte swiata.
To
kapitalizm korzystajacy z komputera, nie zas fabryczny socjalizm
zrealizowal zapowiadany przez Marksa skok jakosciowy. Podczas gdy
w
krajach Zachodu dokonywala sie prawdziwa rewolucja, panstwa
socjalistyczne tworzyly blok prawdziwie reakcyjny, w ktorym
wladza
nalezala do starcow goraco wierzacych w ideologie dziewietnastego
wieku.
Pierwszym sowieckim przywodca, ktory zrozumial ten fakt, byl
Michail
Gorbaczow. W roku 1989, trzydziesci lat po tym, jak zaczal sie
wylaniac
nowy system tworzenia bogactwa, Gorbaczow oznajmil w jednym z
przemowien: "Jako jedni z ostatnich uswiadomilismy sobie, ze w
wieku
informatyki najcenniejsza jest wiedza".
Marks zdefiniowal klasyczna definicje sytuacji rewolucyjnej.
Pojawia sie
ona wtedy, gdy "spoleczne stosunki produkcji" (czyli stosunki
wlasnosci i
nadzoru) przeszkadzaja w dalszym rozwoju "sil wytworczych" (z
grubsza
rzecz biorac: technologii). Formula ta znakomcie opisuje kryzys
swiatowego socjalizmu: tak jak feudalne stosunki spoleczne
hamowaly
ongis rozwoj przemyslu, tak wspolczesne socjalistyczne stosunki
produkcji
zupelnie nie pozwalaly krajom socjalistycznym skorzystac z nowego
systemu tworzenia bogactwa, ktory za przeslanki ma komputery,
lacznosc,
a nade wszystko: otwarty obieg informacji. Zasadniczym przeto
bledem
wielkiego eksperymentu XX wieku, ktorym byl panstwpwy socjalizm,
byly
przestarzale poglady na znaczenie wiedzy.
Maszyna przedcybernetyczna.
Panstwowy socjalizm, z nielicznymi wyjatkami, nie prowadzil do
dobrobytu,
rownosci i wolnosci, lecz do systemu jednopartyjnego, poteznej
biurokracji,
wszechobecnej tajnej policji, panstwowej kontroli nad
publikatorami,
ograniczen i represji w sferze wolnosci intelektualnej praz
artystycznej.
Pominmy kwestie oceanow krwi, ktora trzeba bylo rozlac, aby
utrzymac
ustroj przy zyciu; dla nas wazne jest tutaj to, ze kazdy z
elementow tego
systemu sluzyl nie tylko organizowaniu mas ludzkich, ale takze
organizowaniu, kanalizowaniu i kontroli wiedzy.
Jednopartyjny ustroj ma na celu panowanie nad komunikacja
polityczna,
poniewaz jednak nie istnieja zadne rywalizujace sily polityczne,
wiec
ograniczony zostaje przeplyw informacji politycznej przez
spoleczenstwo,
blokuja sie petle sprzezenia zwrotnego, a w efekcie ludzie u
wladzy
przestaja dawac sobie sprawe ze zlozonosci problemow, z ktorymi
maja sie
uporac. Kiedy z dolu do gory plyna - i to tylko limitowanymi
kanalami
-bardzo wasko okreslone informacje, z gory zas splywaja
polecenia,
wykrywanie bledow i ich naprawa staja sie ogromnie trudne. W
istocie, w
krajach socjalistycznych informacja doplywajaca do rzadzacych
oparta
byla w wielkim stopniu na przeklamaniach i polprawdach, jako ze
przekazywanie niepomyslnych wiadomosci bywalo ryzykowne. Tak wiec
decyzja o budowie systemu jednopartyjnego jest jednoczesnie
decyzja o
wiedzy i informacji.
Wszechwladna biurokracja, ktora w socjalizmie kontrolowala
wszystkie
sfery zycia, takze ograniczala przeplyw informacji, albowiem
wtlaczala je
do gotowych rubryk, a komunikowanie sie ograniczala do
"oficjalnych
kanalow", zarazem delegalizujac organizacje i kanaly nieformalne.
Do
tego samego celu sluzyly: aparat policyjny, panstwowa kontrola
srodkow
lacznosci, zamykanie ust intelektualistom i dlawienie swobody
wypowiedzi
artystycznej. Za wszystkimi tymi kwestiami kryje sie jedna
podstawowa
przeslanka: arogancka pewnosc, ze ludzie pelniacy wladze -
funkcjonariusze partyjni lub urzednicy panstwowi - powinni
decydowac o
tym, co inni moga wiedziec.
Te cechy charakterystyczne dla wszystkich panstw socjalizmu
panstwowego gwarantowaly idiotyzmy ekonomiczne, a byly efektem
zastosowania do spoleczenstwa i zycia spolecznego
przedcybernetycznego
pojecia maszyny. Maszyny drugiej fali obchodzily sie najczesciej
bez
jakichkolwiek elementow sprzezenia zwrotnego. Wlaczalo sie je do
sieci,
uruchamialo silnik, one zas zaczynaly dzialac bez wzgledu na to,
co poza
tym dzialo sie dookola.
Natomiast trzecia fala przynosi maszyny inteligentne, zaopatrzone
w
czujniki, ktore wchalaniaja informacje z otoczenia, wykrywaja
zmiany i do
nich dostosowuja funkcjonowanie calosci. Maszyny te dokonuja
samoregulacji i jest to rewolucyjna zmiana techniczna.
Tymczasem teoretycy marksistowscy ugrzezli w industrialnej
przeszlosci,
co znalazlo swoj wyraz takze w ich slowniku. Dla marksistowskich
socjologow walka klasowa byla lokomotywa historii, a zasadniczym
jej
celem bylo przejecie machiny panstwowej. Poniewaz samo
spoleczenstwo
uznawano za maszyne, wiec glownym problemem politycznym wydawalo
sie
takie jej wyregulowanie, aby produkowala dobrobyt i wolnosc.
Lenin,
przejawszy w 1917 roku wladze w Rosji, zostal Naczelnym
Mechanikiem.
Ten bystry intelektualista pojmowal wprawdzie znaczenie idei, byl
jednak
przekonany, ze produkcje symboli - i sam umysl - mozna
zaprogramaowac.
Marks pisal o wolnosci, Lenin natomiast przez przejecie wladzy
postanowil
sterowac wiedza. Dlatego domagal sie, aby sztuka, kultura, nauka,
dziennikarstwo, wszelka w ogole dzialalnosc w sferze symboli,
byly
sluzebne wobec generalnego planu spolecznego. Z czasem wszystkie
galezie nauki zostana schludnie zorganizowane w ramach akademii,
z
wydzialami i rangami urzedniczymi, a wszystko poddane scislemu
nadzorowi partii i panstwa. Pracownicy kulturalni beda
zatrudniani w
instytucjach dogladanych przez Ministerstwo Kultury. Wydawnictwa,
stacje radiowe, stacje telewizyjne nalezec beda wylacznie do
panstwa.
Sama wiedza zostala przeto z czasem uczyniona czescia machiny
panstwowej. Takie bazujace na ograniczeniach podejscie do wiedzy
utrudnialo rozwoj nawet nisko zintelektualizowanej gospodarki
fabrycznej,
natomiast zupelnie go uniemozliwia w epoce komputera.
Paradoks wlasnosci.
Powstajacy w warunkach trzeciej fali system tworzenia bogactwa
stanowi
zaprzeczenie trzech podstawowych pewnikow socjalistycznej wizji
spoleczenstwa. Zacznijmy od wlasnosci.
Od samych swych poczatkow socjalizm wina za ubostwo, depresje
ekonomiczne, bezrobocie i wszystkie pozostale grzechy
industrializmu
obciazal prywatna wlasnosc srodkow produkcji. Wszystkie te
negatywy
zniknac mialy dzieki przejeciu przez robotnikow fabryk na
wlasnosc: za
posrednictwem panstwa lub kolektywow. Kiedy to nastapi, wszystko
stanie
sie proste. Miejsce zabojczej konkurencji zajmie racjonalne
planowanie.
produkowac bedzie sie nie dla zysku, lecz dla pozytku
konsumentow.
Rozumnie bedzie sie wykorzystywac spoleczny potencjal, aby
zagwarantowac nieustanny rozwoj. Po raz pierwszy w dziejach zisci
sie sen
o powszechnym dobrobycie.
W XIX wieku, kiedy formulowano te wizje, moglo sie wydawac, ze
odzwierciedla najnowsze ustalenia nauki. Marksisci z duma
powiadali o
sobie, ze opuscili kraine mglistych utopii i wstapili na twardy
grunt
naukowego socjalizmu. Utopisci snili o samorzadnych wspolnotach
wiejskich. Naukowi socjalisci wiedzieli juz, ze w warunkach
rozwijajacego
sie spoleczenstwa przemyslowego sa to pomysly niepraktyczne.
Utopisci w
rodzaju Charlesa Fouriera spogladali w kiedunku rolniczej
przeszlosci.
Naukowi socjalisci wpatrywali sie w industrialna przyszlosc.
Chociaz potem
socjalisci mieli eksperymentowac z komunami, spoldzielniami i
samorzadami robotniczymi, to jednak w calym socjalistycznym
swiecie
dominowala panstwowa forma wlasnosci. To panstwo, nie zas
robotniczy,
czerpalo korzysci z rewolucji socjalistycznej.
Socjalizm nie spelnil swych obietnic radykalnego polepszenia
materialnych
warunkow zycia. Kiedy po rewolucji stopa zyciowa w Zwiazku
Radzieckim
spadla, odpowiedzialnosc za to skladano - czesciowo slusznie -
na pierwsza
wojne swiatowa i kontrrewolucje. Potem niedostatki tlumaczono
oblezeniem kapitalistycznym, jeszcze pozniej druga wojna
swiatowa.
Tymczasem nawet w czterdziesci lat po wojnie brakowalo w Moskwie
takich rarytasow jak kawa czy pomarancze. Rzecz jednak osobliwa,
ze
chociaz znacznie juz ubylo ortodoksyjnych socjalistow, ciagle
slyszy sie ich
na calym swiecie, jak wzywaja do nacjonalizacji przemyslu i
finansow. Od
Brazylii i Peru po Afryke Poludniowa, wlacznie nawet z
uprzemyslowionymi
panstwami Zachodu, wszedzie ostali sie wierni wyznawcy, ktorzy
na
przekor wielkim swiadectwom historycznym wlasnosc publiczna
uznaja za
postepowa i glosno sprzeciwiaja sie wszelkim probom prywatyzacji
sektorow panstwowych. To prawda, ze nader zliberalizowana
gospodarka
swiatowa, bezkrytycznie wychwalana przez wielkie, ponadnarodowe
korporacje, jest dosyc niestabilna. Jest tez niestety prawda, ze
sama
liberalizacja gospodarki nie powoduje automatycznej poprawy losu
biednych. Z drugiej jednak strony niepodwazalne dowody swiadcza
o tym,
ze panstwowe przedsiebiorstwa wyzyskuja pracownikow, niszcza
srodowisko i naciagaja spoleczenstwo co najmniej rownie
efektywnie jak
firmy prywatne. Wiele z nich staje sie gniazdami nieefektywnosci,
korupcji
i chciwosci. Ich nieudolnosc bardzo czesto staje sie bodzcem do
rozkwitu
czarnego rynku, ktory zawsze stanowi zagrozenie dla trwalosci
panstwa.
Jednak na prawdziwa ironie zakrawa fakt, ze zamiast zgodnie z
obietnicami
przodowac w technicznym i technologicznym postepie,
znacjonalizowane
przedsiebiorstwa sa najczesciej najbardziej zachowawcze:
najbardzie
zbiurokratyzowane, najwolniej sie reorganizujace, najmniej
chetne, aby
dostosowac sie do zmiany potrzeb konsumentow, najbardziej oporne,
gdy
chodzi o informowanie obywateli, ostatnie w kolejce do nowinek
technicznych.
Przez ponad stulecie socjalisci i zwolennicy kapitalizmu toczyli
zazarta
walke w imie powszechnej badz prywatnej wlasnosci. Stawka w tym
starciu
bywalo nierzadko ludzkie zycie. Tymczasem zadna ze stron nawet
nie
przypuscila, iz powstanie nowego systemu tworzenia wartosci
niemal
wszystkie ich argumenty uczyni przestarzalymi. Tak sie wlasnie
stalo,
albowiem najwazniejsza dzis postac wlasnosci jest nienamacalna.
Jest
supersymboliczna, a stanowi ja wiedza. Te sama wiedze wielu ludzi
moze
jednoczesnie wykorzystywac do tworzenia bogactwa i pomnazania
samej
wiedzy. W przeciwienstwie zas do fabryk i pol wiedza jest
niewyczerpywalna.
Ile srub z lewym gwintem?
Drugim z filarow katedry socjalizmu bylo centralne planowanie.
Rozumne
planowanie przez centrum decyzyjne mialo zastapic chaos
gospodarki
rynkowej, koncentrujac spoleczne zasoby w kluczowych sektorach
i
przyspieszajac w ten sposob rozwoj technologiczny. Tyle, ze
centralne
planowanie wymaga wiedzy, a juz w latach dwudziestych obecnego
stulecia
austriacki ekonomista Ludwig von Mises wykazal, ze wlasnie brak
wiedzy
czy, jak on to okreslil, problem rachunkowy stanowi piete
achilesowa
socjalizmu. Ile butow i jakich rozmiarow powinna wytwarzac
fabryka w
Irkucku? Ile potrzebujemy srub z lewym gwintem albo arkuszy
papieru w
kratke? Jaka ustalic relacje cen pomiedzy karburatorami a
kartoflami?
Ile zlotych, rubli czy jenow nalezy zainwestowac w kazde z
dziesiatkow
tysiecy stanowisk, linii produkcyjnych i zakladow?
Cale pokolenia sumiennych planistow socjalistycznych zmagaly sie
desperacko z podobnymi pytaniami. Potrzebowali coraz wiecej
danych i
otrzymywali coraz wiecej klamstw. Dyrektorzy bowiem nie kwapili
sie z
informacjami o zawaleniu zadan planowych, faszerowali wiec
biurokratow
lgarstwami. Przy braku sygnalow rynkowych dostarczanych przez
podaz i
popyt, ekonomisci usilowali szacowac gospodarke w
roboczogodzinach i
liczyc rzeczy raczej na sztuki, niz wyrazac je w pieniadzu;
szukali pomocy w
modelach ekonometrycznych; chwytali sie analizy nakladow i
wynikow.
Nic jednak nie pomagalo. Im wiecej gromadzili informacji, tym
bardziej
rozpadala sie gospodarka. Cale trzy czwarte wieku po rosyjskiej
rewolucji
prawdziwym symbolem ZSRR byly nie sierp i mlot. ale kolejki przed
sklepami.
Dzisiaj wszystkie kraje socjalistyczne i postsocjalistyczne
wprowadzac
chca gospodarke rynkowa. Rozne sa strategie oraz proby stworzenia
"siatki bezpieczenstwa" dla zwalnianych pracownikow, ale niemal
uniwersalnym uznaniem cieszy sie prawda, ze kiedy podaaz i popyt
okreslaja ceny (przynajmniej wpewnym zakresie), uzyskana zostaje
informacja, ktorej barkowalo centralnemu planiscie, gdyz to ceny
wyraznie
wskazuja, co jest, a co nie jest potrzebne.
Niemniej w calej tej dyskusji nad nieodzownymi sygnalami
ekonomisci
przeoczaja nieslychanie wazna rzecz: ze wprowadzania zmiany
zaklada
fundamentalna zmiane w strukturze kanalow komunikacyjnych, te zas
powoduja ogromne transformacje w ukladzie wladzy. Najwazniejsza
roznica
pomiedzy gospodarka centralnie planowana a gospodarka rynkowa
polega
na tym, ze w pierwszej informacja przeplywa pionowo, podczas gdy
w
drugiej o wiele wiecej informacji przemieszcza sie poziomo i po
przekatnych, gdyz na kazdym szczeblu nastepuje jej wymiana
pomiedzy
nabywcami i sprzedawcami. Zmiana ta stanowi zagrozenie nie tylko
dla
biurokratow w ministerstwach i najwyzszych instytucjach, ale
takze dla
milionowej rzeszy minibiurokratow, dla ktorych jedynym zrodlem
wladzy
byla kontrola nad kanalami informacyjnymi. Nowe metody tworzenia
bogactwa wymagaja tak wiele wiedzy, tak roznorodnej informacji,
tak
bogatych form komunikacji, ze absolutnie niemozliwe jest ich
uzyskanie
przy centralnym planowaniu gospodarki. Tak oto powstanie
ekonomiki
supersymbolicznej burzy drugi z filarow socjalistycznej
ortodoksji.
Smietnik historii.
Trzecim z owych kruszacych sie filarow socjalizmu jest jego
calkowita
koncentracja na sprzecie i przedmiotach materialnych oraz pogarda
dla
rolnictwa i pracy umyslowej.
Po roku 1917 w ZSRR braklo kapitalu, aby budowac stalownie, tamy
i
fabryki samochodow. Przywodcy sowieccy ukuli przeto teorie
"socjalistycznej akumulacji pierwotnej", ktora ostatecznie
sformulowal
E.A.Prieobrazenskij. Glosila one, ze konieczny kapital wycisnac
trzeba z
chlopow, obnizajac standard ich zycia do egzystencjalnego minimum
i
odbierajac wszystkie nadwyzki. Zebrane w ten sposob srodki
posluzyc
mialy budowie przemyslu ciezkiego. W efekcie rolnictwo stalo sie
miejscem kleski wszystkich gospodarek socjalistycznych, w ktorych
strategie drugiej fali realizowano kosztem ludzi fali pierwszej.
Oprocz tego w socjalizmie nader czesto poniewierano tymi, ktorzy
trudnili
sie uslugami i praca umyslowa. Poniewaz celem socjalizmu byla
wszedzie
burzliwa industrializacja,pod niebiosa wychwalana byla praca
fizyczna,
czemu sluzylo skupienie wszystkich zainteresowan na produkcji,
nie zas na
spozyciu, na wytwarzaniu dobr produkcyjnych, nie zas
konsumpcyjnych.
Ortodoksyjni marksisci glosili z reguly ortodoksyjna teze, ze
idee,
informacje, sztuka, kultura, prawo, ogolem wszystkie nienamacalne
produkty umyslu skladaja sie na nadbudowe, ktora nalozona jest
na
ekonomiczna baze zycia spolecznego. Chociaz zgadzano sie, ze
istnieje
miedzy nimi jakis inny rodzaj sprzezenia zwrotnego, to jednak
baza
okreslala nadbudowe, nie zas odwrotnie. Glosicieli odmiennych w
tym
wzgledzie pogladow okreslano mianem idealistow, ktory to epitet
bywal
czasami nader niebezpieczny. Dla marksistow sprzet i przedmiot
byly
czasami wazniejsze od teorii i symbolu; rewolucja komputerowa
pokazuje
nam dzisiaj, ze jest odwrotnie. Jesli w ogole zdecydowac sie na
tego typu
stwierdzenia, to raczej nalezaloby powiedziec. iz to informacja
okresla
zycie gospodarcze, nie zas odwrotnie.
Spoleczenstwa nie sa jednak ani maszynami, ani komputerami; nie
sposob
zredukowac ich do bazy i nadbudowy, sprzetu i oprogramwania.
Trzeba
raczej powiedziec, ze sa calosciami zlozonymi z wielkiej mnogosci
elementow, ktore lacza zawile i liczne petle sprzezenia
zwrotnego, co
tworzy nieslychanie skomplikowany uklad wzajemnego oddzialywania.
Im
bardziej wzrasta zlozonosc tych calosci, tym wieksza staje sie
rola wiedzy,
ktora zapewnia mozliwosc ekonomicznego i ekologicznego trwania.
Tak przeto swiat socjalistyczny okazal sie kompletnie nie
przygotowany do
nadejscia ekonomiki trzeciej fali, ktorej podstawowy surowiec
jest w
istocie niewidzialny, nienamacalny. Zderzenie sie socjalizmu z
wymogami
przyszlosci doprowadzilo do dziejowej kraksy.
Rozdzial 7.
KOLIZJA ELEKTORATOW.
Nieskonczona jest lista problemow, przed ktorymi staje nasze
spoleczenstwo. Otacza nas zapach smiertelnej zgnilizny, ktory
roztacza
wokol siebie umierajaca cywilizacwja industrialna; widzimy, jak
na skutek
nieefektywnosci i korupcji jedna po drugiej wala sie
najrozniejsze
szacowne instytucje. Powszechne i dreczace staje sie poczucie
potrzeby
radykalnych zmian. Pojawiaja sie tysiace inicjatyw, z ktorych
kazda
twierdzi, ze jest fundamentalna i rewolucyjna. Tymczasem nowe
ustawy,
regulacje, plany i przedsiewziecia, ktore mialy za zadanie
rozwiazac
trudnosci, powracaja do nas niczym bumerang i pogarszaja sytuacje
oraz
przyczyniaja sie do poglebienia uczucia, ze nic juz nie da sie
zrobic. W
takiej sytuacji pojawia sie nieslychanie grozna dla kazdej
demokracji
tesknota za "zbawca na bialym koniu". Jesli my sami nie wykazemy
smialosci i wyobrazni, takze nasza cywilizacja znalezc sie moze
na
"smietniku historii".
Publikatory niezmiennie pokazuja amerykanskie zycie polityczne
jako ciag
nieprzerwanych zmagan dwoch gladiatorow: partii demokratycznej
i
republikanskiej. Tymczasem przecietni Amerykanie zaczynaja
odczuwac
znuzenie i irytacje dziennikarzami i politykami. Coraz wiecej
ludzi partyjne
zmagania uwaza za rodzaj maskarady: kosztownej, nierzetelnej i
nieuczciwej. Coraz czesciej pojawia sie pytanie: "Czy to kto
wygra ma
jakies znaczenie?" Odpowiedz brzmi: "Tak!", ale jej racje sa
zupelnie inne
od tych, ktorymi sie nas faszeruje.
W roku 1980 pisalismy w Trzeciej fali: "Najwazniejszym
wspolczesnie
wydarzeniem politycznym jest pojawienie sie na naszych oczach
dwoch
wrogich obozow: tego, ktory jest z cywilizacja drugiej fali i
tego, ktory jest
rzecznikiem trzeciej fali. Pierwszy za wszelka cene stara sie
ochronic
podstawowe instytucje masowego spoleczenstwa industrialnego:
spoleczna
komorke rodziny, system masowej edukacji, wielkie korporacje,
masowe
zwiazki zawodowe, scentralizowane panstwo narodowe oraz ustroj
rzadow
pseudoprzedstawicielskich. Oboz przeciwny uwaza, ze zaden z
palacych
problemow wspolczesnosci, poczynajac od kwestii energii, wojen
i nedzy, a
na zagrozeniu ekologicznym i rozpadzie zycia rodzinnego konczac,
nie
moze znalezc rozwiazania w ramach cywilizacji przemyslowej.
Granica
pomiedzy dwoma obozami nie jest ostra. Wiekszosc z nas jest
wewnetrznie
rozdarta, wyznajac oba przekonania naraz. Ciagle jeszcze
codzienne
wydarzenia wydaja sie nam mroczne i zagadkowe. Na dodatek, w
kazdym
stronnictwie widzimy wiele grup, z ktorych kazda ma na uwadze
jedynie
swoj wasko okreslony interes i nie zabiega o zadna bardziej
uniwersalna
wizje. Zadna ze stron nie ma monopolu na moralnosc: ludzie
szlachetni i
uczciwi znajduja sie po obu stronach. Tak czy owak, roznice
pomiedzy tymi
dwiema politycznymi formacjami sa ogromne".
Rzecznicy przeszlosci.
Fakt, ze nawet dzisiaj nie dostrzega sie powszechnie istotnosci
tego
starcia, daje sie wyjasnic tym, iz prasa koncentruje sie w
rzeczywistosci na
tradycyjnych konfliktach politycznych, ktore sa walka grup
drugiej fali o
resztki starego systemu. Jakkolwiek jednak zazarte bylyby ich
boje, grupy
te natychmiast zwieraja szeregi, kiedy pojawiaja sie inicjatywy
wyrastajace
z ducha trzeciej fali. To wlasnie dlatego w roku 1984 (a wiec
trzy lata przed
tym, jak jego zycie prywatne stalo sie politycznym problemem),
kiedy
Gary Hart ubiegal sie o nominacje prezydencka z ramienia Partii
Demokratycznej i wygral prawybory w New Hampshire pod haslem
nowego myslenia, wierni kategoriom drugiej fali baronowie Partii
Demokratycznej zjednoczyli sie i dokonali wyboru statecznego,
bezpiecznego rzecznika drugiej fali, jakim byl Walter Mondale.
To wlasnie
dlatego w czasach jeszcze nam blizszych zwolennicy Nadera i
Buchanana
wspolnie zwalczaja NAFTA. To wlasnie dlatego, gdy w roku 1991
Kongres
decydowal o rozdziale funduszy na infrastrukture, sto
piecdziesiat
miliardow dolarow przeznaczonych zostalo na szosy, autostrady,
mosty i
likwidacje wybojow - co zagwarantowalo zyski konsorcjom drugiej
fali i
prace dla dzialaczy zwiazkowych spod jej znaku - podczas gdy na
budowe
autostrady elektronicznej wydzielono marny jeden miliard dolarow.
Nikt
nie bedzie polemizowal z tym, ze potrzeba nam autostrad i mostow,
ale
naleza one do infrastruktury drugiej fali, podczas gdy sieci
cyfrowe
stanowia serce infrastruktury trzeciej fali. Nie chodzi nam tutaj
o problem,
czy rzad powinien subsydiowac sieci informacyjne, lecz o widoczna
dysproporcje sil w Waszyngtonie: wyraznie na korzysc drugiej, a
na
niekorzysc trzeciej fali. Z racji owej dysproporcji wiceprezydent
Gore -
ktory jedna noga stoi w obozie rzecznikow cywilizacji
supersymbolicznej -
pomimo wszystkich wysilkow nie zdolal zreorganizowac
administracji
rzadowej zgodnie z wymogami trzeciej fali. Scentralizowana
biurokracja
jest jedna z naczelnych form spoleczenstwa drugiej fali. W
czasach, gdy
wspolzawodnictwo zmusza najwieksze korporacje do rozpaczliwych
prob
pozbycia sie wlasnego garbu urzedniczego i poszukiwania zgodnych
z
potrzebami trzeciej fali form zarzadzania, agencjom rzadowym,
wspieranym
przez protesty urzedniczych zwiazkow zawodowych, udalo sie oprzec
wszelkim probom odmiany i zachowac dawna nieruchawa postac,
strukture
wytworzona i umocniona przez cywilizacje drugiej fali. Elity
drugiej fali
walcza o zachowanie przeszlosci, gdyz to dzieki dawnym zasadom
doszly do
znaczenia i bogactwa, ktorym zagrazaja wszelkie reformatorskie
pomysly.
Nie chodzi jednak tylko o elity. Miliony Amerykanow, nalezacych
do
warstw biednych i do klasy sredniej takze przeciwstawiaja sie
transformacjom trzeciej fali, albowiem zywia - czesto
niebezpodstawne -
obawy, ze utraca prace, a pozostawieni samym sobie beda skazani
na
stoczenie sie na spoleczne dno.
Wszelako aby pojac ogromna, bezwladna potege sil drugiej fali w
Ameryce, trzeba zwrocic uwage nie tylko na stare przemysly
fabryczne, ich
robotnikow i dzialaczy zwiazkowych. Sektory drugiej fali
wspierane sa
przez te grupy Wall Street, ktore je obsluguja, a takze przez
tych
wszystkich intelektualistow i nauczycieli akademickich, ktorzy
otrzymuja
gaze, stypendia badz fundusze badawcze od roznorakich instytucji
zwiazanych z cywilizacja industrialna. Ich zadaniem jest dobor
korzystnych
dla tej cywilizacji danych oraz wykuwanie ideologicznych
argumentow i
sloganow gloszacych - na przyklad - ze sektory uslug i
przetwarzania
informacji sa nieproduktywne, ze symbolem wszystkich zajec
uslugowych
jest budka z hamburgerem, czy ze zdrowym jadrem gospodarki jest
przemysl fabryczny. Trudno sie dziwic, ze pod tak zmasowanym
ostrzalem
obie partie polityczne ucielesniaja myslenie w kategoriach
drugiej fali.
Nadzieja, jaka demokraci pokladaja w biurokracji i rozwiazaniach
centralistycznych, gdy chodzi o takie problemy jak chociazby
kryzys
ubezpieczen leczniczych, wyrasta bezposrednio z industrialnych
teorii
efektywnosci. Jesli nie liczyc pojedynczych politykow, takich jak
wiceprezydent Gore, ktory rozumie znaczenie najnowszej techniki
i pelnil
przez pewien czas funkcje wspolprzewodniczacego komitetu
kongresowego
do badan nad przyszloscia, demokraci tak silnie uzaleznieni sa
od swoich
ozywianych duchem drugiej fali poplecznikow w przemysle,
zwiazkach
zawodowych i urzedach, ze jako partia sa w ogromnym stopniu
bezradni
wobec wyzwan XXI wieku. Czy bylby to Hart w latach
osiemdziesiatych,
czy Gore w dziewiecdziesiatych, najwazniejsze odlamy elektoratu
Partii
Demokratycznej uniemozliwiaja jej podjecie dzialan zgodnych z
tym, co
mowia najbardziej postepowi przywodcy. Posrod demokratow
niezmiennie
dominuje urzednicza wizja swiata. W sytuacji, gdy demokraci nie
potrafia
stac sie partia przyszlosci (jaka kiedys rzeczywiscie stanowili),
otwiera sie
szansa przed ich adwersarzami. Republikanie, ktorzy maja mniejsze
poparcie w starych, przemyslowych stanach polnocno-wschodnich,
mogliby
zajac pozycje rzecznikow trzeciej fali, chociaz jest rzecza
charakterystyczna, ze dwaj ich ostatni prezydenci zmarnowali te
sposobnosc. Ostatecznie, takze i republikanie odruchowo trzymaja
sie
retoryki drugiej fali. Maja oni zasadniczo racje, kiedy nastaja
na
rozluznienie gorsetow prawnych, w sferze gospodarki potrzeba
teraz jak
najwiekszej elastycznosci i mobilnosci, aby sprostac wymogom
konkurencji. Maja oni takze racje, kiedy nastaja na prywatyzacje
przedsiewziec panstwowych, gdyz panstwo z racji zasadniczego
braku
kompetencji na ogol zle przeprowadza swoje zamierzenia. Maja oni
rowniez racje, kiedy nawoluja, aby robic jak najwiekszy uzytek
z
dynamizmu i tworczej wyobrazni, ktorych wyzwalaniu sprzyja
gospodarka
rynkowa. Przeciez takze i oni pozostaja niewolnikami ekonomiki
drugiej
fali. Dla przykladu, nawet ci wolnorynkowi ekonomisci, ktorzy sa
wyroczniami dla republikanow, nie potrafili, jak na razie, pojac
nowej roli
wiedzy i jej niewyczewrpywalnosci. Takze republikanie zwiazani
sa z
pewnymi przemyslowymi dinozaurami drugiej fali, a w konsekwencji
ulegaja wplywowi ich zwiazkowcow, grup nacisku i "okraglych
stolow". Co
wiecej, republikanie najwyrazniej lekcewaza skale spolecznych
przemieszczen, ktore musza wyniknac z przeobrazen tak ogromnych
jak te,
ktore niesie ze soba trzecia fala. Dla przykladu, skoro pewne
umiejetnosci
z dnia na dzien staja sie przestarzale, duza grupa ludzi z klasy
sredniej,
wlacznie z wysoko wyszkolonymi specjalistami, moze nagle znalezc
sie bez
pracy. Wyrazistym tego przykladem moga byc naukowcy i
inzynierowie z
kalifornijsakich firm zbrojeniowych. Jesli haslo wolnego rynku
i
kropelkowego splywania dobrobytu w dol traktowac jak teologiczne
dogmaty, przestaja one byc skutecznymi rozwiazaniami. Partia
otwarta na
przyszlosc powinna uprzedzac o zblizajacych sie problemach i
proponowac
antycypujace zmiany. Zalozmy przykladowo, ze dzisiejsza rewolucja
w
srodkach przekazu okaze sie nieslychanie zyskowna dla rodzacej
sie
ekonomiki trzeciej fali, zarazem jednak z uwagi na zakupy przy
pomocy
telewizji i inne uslugi elektroniczne, ogromnie zredukowana moze
zostac
liczba stanowisk sprzedawcow i pomocnikow, ktore tradycyjnie byly
miejscem startu mlodych ludzi o niewielkich kwalifikacjach. Jesli
wolny
rynek i demokracja maja przetrwac nawalnice ogromnych przemian,
polityka musi nabrac charakteru antycypujacego i prewencyjnego.
Juz
teraz trzeba wzywac nasze partie polityczne, aby myslaly w
perspektywie
siegajacej dalej niz najblizsze wybory. Jest to bardzo trudne i
niewdzieczne
zadanie.
Jednak zamiast tego obie partie podtrzymuja wsrod swych wyborcow
nostalgie za przeszloscia. Demokraci jeszcze do niedawna
rozprawiali na
temat reindustrializacji i przywrocenia amerykanskiemu
przemyslowi
potegi z lat piecdziesiatych, co musialoby oznaczac niemozliwy
powrot do
ekonomiki produkcji masowej. Republikanie z kolei tesknie
rozwodza sie
nad tradycyjna kultura i dawnymi wartosciami, jak gdyby mozna
bylo
powrocic do moralnosci lat piecdziesiatych, epoki, ktora nie
znala jeszcze
powszechnej telewizji, pigulki antykoncepcyjnej, taniej
komunikacji
samolotowej, satelitow i komputerow osobistych. Z jednej strony
marzenia
o River Rouge, z drugiej sny o Ozzie i Harriet. Religijny odlam
Partii
Republikanskiej, wzywajac do powrotu do tradycyjnych zasad,
oskarza
liberalow, humanistow i demokratow o spowodowanie upadku
moralnego.
Zupelnie nie potrafiac dostrzec, ze kryzys naszego systemu
wartosci jest
odzwierciedleniem znacznie rozleglejszego kryzysu calej
cywilizacji drugiej
fali, i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Zamiast pytac, jak
zadbac o
prawosc, moralnosc i demokracje w Ameryyce trzeciej fali,
przywodcy
tradycjonalistow chcieliby wrocic do przeszlosci. Zamiast
zastanowic sie,
jak chronic wartosci w spoleczenstwie, w ktorym wala sie
struktury
masowosci, oni raczej chcieliby uczynic z Amerykanow jedna,
niezroznicowana, ale za to potezna mase.
Istotna roznica pomiedzy obu partiami polega jednak na tym, ze
o ile
nostalgiczni piewcy drugiej fali stanowia najwazniejsza czesc
elektoratu
demokratow, o tyle ich odpowiednicy u republikanow znalezli sie
na
halasliwych marginesach, co sprawia, ze centrum partii, gdyby
starczylo
mu wyobrazni i odwagi, mogloby wziac sie za bary z przyszloscia.
To
wlasnie, na razie bez specjalnych sukcesow, usiluje unaocznic
swojej partii
Newt Gingrich, odpowiedzialny w Izbie Reprezentantow za
dyscypline
posrod republikanow. Jesli jego proby sie powioda, demokraci na
dlugo
moga sie znalezc na politycznym bocznym torze. Lee Atwater byl
w roku
1980 jednym z najwazniejszych politycznych doradcow prezydenta
Reagana, potem towarzyszyl prezydentowi Bushowi w codziennym
bieganiu i organizowal mu kampanie wyborcza. Wkrotce po elekcji
Reagana, Atwater rozprowadzil posrod urzednikow Bialego Domu
egzemplarze naszej ksiazki "Trzecia fala". Poinformowal nas o
tym, a w
ciagu nastepnych lat zdarzaly sie okazje do wymiany pogladow i
dyskusji.
Ostatni raz widzielismy sie z Atwaterem w roku 1989, niedlugo
przed jego
smiercia. Podczas tej ostatniej kolacji powiedzielismy, ze naszym
zdaniem
prawdziwym nieszczesciem dla kraju jest to, iz demokraci nie maja
zadnej
pozytywnej wizji Stanow Zjednoczonych trzeciej fali. Lee
przytaknal, ale ku
naszemu zdziwieniu szybko dodal: "Nie maja jej rowniez
republikanie".
Zadna z partii, powiedzial, nie ma pozytywnmego obrazu
przyszlosci i
"dlatego kampanie wyborcze maja przede wszystkim charakter
negatywny". Cala Ameryka cierpi z powodu krotkowzrocznosci obu
partii.
Jutrzejszy elektorat.
Jakkolwiek jednak potezne bylyby sily drugiej fali, w przyszlosci
musza
one oslabnac. U progu rewolucji przemyslowej sily pierwszej fali
dominowaly w zyciu spolecznym i politycznym. Wydawalo sie, ze
elity
ziemianskie zawsze beda gora. Jednak tak sie nie stalo. Gdyby nie
utracily
one swoich wplywow, rewolucji przemyslowej nie udaloby sie
zmienic
oblicza swiata.
Dzisiaj swiat znowu znalazl sie w procesie wielkiej przemiany,
a
Amerykanie w przytlaczajacej wiekszosci nie sa ani farmerami, ani
robotnikami fabrycznymi, lecz w ten czy inny sposob zwiazani sa
z praca
umyslowa. W Stanach Zjednoczonych obecnie najszybciej sie
rozwijaja i
maja najwieksze znaczenie te galezie wytworczosci, ktore szeroko
wykorzystuja informacje. Sektory trzeciej fali nie ograniczaja
sie
bynajmniej do producentow komputerow, firm elektronicznych czy
zaczynajacych dopiero raczkowac przedsiewziec biotechnicznych.
Tak
naprawde rzecznikow trzeciej fali znajdziemy w kazdej galezi
gospodarki,
gdyz w kazdej z nich znajduja sie firmy nowoczesne, potrafiace
korzystac z
dobrodziejstw rewolucji informacyjnej. Naturalni zwolennicy
nowych
przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej nasycajacej sie
informacja
sferze uslug, wszedzie tam, gdzie praca umyslowa dominuje nad
fizyczna: w
finansach, programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej,
doradztwie, szkoleniu, edukacji i mnostwie innych sfer. Ci
wlasnie ludzie
niedlugo beda stanowic w USA najpowazniejsza grupe wyborcow. W
przeciwienstwie do mas, ktore tworzyla rewolucja drugiej fali,
rodzacy sie
elektorat trzeciej fali jest silnie zroznicowany. Skladaja sie
na niego
jednostki, ktore bardzo sobie cenia odmiennosc i niezaleznosc.
Z racji owej
heterogenicznosci brak im politycznej swiadomosci i o wiele
trudniej ich
zjednoczyc niz dawne rzesze wyborcow. Tak wiec elektorat trzeciej
fali
musi dopiero stworzyc swa ideologie polityczna i kategorie
pojeciowe. Nie
uzyskuje stalego wsparcia z kregow akademickich. Rozne jego
stowarzyszenia oraz grupy nacisku w Waszyngtonie sa nader swiezej
daty i
dlatego sa slabo ze soba powiazane. Jedynym wyjatkiem jest NAFTA.
Kiedy zwolennicy drugiej fali poniesli porazke, ow nowy elektorat
nie
odniosl zadnego znaczacego zwyciestwa w sferze legislacyjnej.
Niemniej jednak pewna liczba kwestii, co do ktorych ow powstajacy
dopiero elektorat moze sie zgodzic. Po pierwsze: oswobodzenie.
Oswobodzenie od wszystkich starych regul drugiej fali, od
wszystkich
starych podatkow, regulacji i ustaw, ktore sluzyc maja tylko
baronom
wielkiego przemyslu i biurokratom. Wszystkie one byly zapewne
zasadne
w czasach, gdy przemysl drugiej fali stanowil serce gospodarki
amerykanskiej, dzis jednak jest juz tylko przeszkoda na drodze
trzeciej fali
przemian. Dla przykladu, stawki podatkowych odliczen
amortyzacyjnych,
wywalczone przez grupy nacisku zwiazane ze starym przemyslem
fabrycznym, zakladaja dlugotrwalosc maszyn i produktow, podczas
gdy w
galeziach nowoczesnych technologii, a zwlaszca w branzy
komputerowej,
narzedzia i wytwory traca uzytecznosc w przeciagu miesiecy, a
nawet
tygodni. Przyjete rozwiazanie jest niekorzystne dla tych, ktorzy
korzystaja
ze zdobyczy techniki. Podobnie tez potracenia podatkowe z tytulu
badan
rozwojowych faworyzuja wielkie, stare korporacje, nie zas mlode,
dynamiczne firmy, ktore stanowia trzon sektorow trzeciej fali.
Sposob, w
jaki regulacje podatkowe traktuja majatek nienamacalny, sprawia,
ze
firma z duza liczba przestarzalych maszyn do szycia zostanie
potraktowana
laskawiej niz wytwarzajaca oprogramowanie firma, w ktorej
stosunkowo
niewiele jest materialnych dobr. (Nawet normy rachunkowosci,
ustalane
nie przez rzad, lecz przez Financial Accounting Board, faworyzuja
inwestowanie w sprzet, nie zas w informacje, ludzka wiedze i inne
skladniki
majatku niematerialnego, tak istotnego dla przedsiebiorstw
trzeciej fali.)
Zmiana tych wszystkich ustalen wymaga stoczenia najpierw
zacieklej walki
ze stronnikami drugiej fali, ktorzy czerpia korzysci z obecnej
sytuacji.
Firmy trzeciej fali maja pewne cechy charakterystyczne. Na ogol
sa mlode,
zarowno jesli chodzi o czas ich powstania, jak i wiek
pracownikow. Zespoly
pracownicze sa najczesciej niewielkie w zestawieniu ze swymi
odpowiednikami w korporacjach drugiej fali. Znacznie powyzej
przecietnej
krajowej ksztaltuja sie ich inwetycje w badania rozwojowe,
szkolenie,
edukacje i osobowosc pracownikow. Zaciekla konkurencja zmusza je
do
nieustannego wprowadzania innowacji, co oznacza szybkie cykle
produkcyjne, a takze gwaltowna wymiane personelu, narzedzi i
procedur
zarzadzania. Ich glowny majatek stanowi wiedza zgromadzona w
glowach
pracownikow. Czy mozna oczekiwac, ze firmy te i cale galezie
wytworcze
beda chcialy dostosowac sie do regul gry, ktore karz je za te
wlasnie
cechy? Czyz nie wyglada to tak, jak gdyby do walki z wyzwaniami
przyszlosci krepowano Ameryce rece na plecach? Ogromna liczba
przedsiewziec trzeciej fali wiaze sie ze swiadczeniem
nieslychanie
rozbudowanych i ciagle zmieniajacych sie uslug. Czyz zatem
zamiast
ubolewac nad rozwojem tego sektora, atakowac go za niska
produktywnosc, niskie place i marne osiagniecia, nie nalezaloby
zdecydowac go wesprzec, a przynajmniej oswobodzic z dawnych
kajdan?
Stanom Zjednoczonym potrzeba nie mniej, lecz wiecej osob
zajmujacych sie
uslugami, aby podwyzszyc stope zyciowa calego narodu. Dzieki
rozwojowi
tego sektora pojawi sie mozliwosc pracy dla kazdego: przy
naprawie
sprzetu elektronicznego, usuwaniu odpadow, produkcji ekologicznej
zywnosci, opiece nad osobami starszymi, w policji, strazy
pozarnej a takze -
co jesrt sprawa ogromnie wazna - przy opiece nad dziecmi, ktora
staje sie
coraz wiekszym klopotem w milionach rodzin, w ktorych pracuje
oboje
malzonkow. Polityka gospodarcza trzeciej fali powinna polegac nie
na
typowaniu zwyciezcow i przegranych, lecz na usuwaniu wszystkich
tych
przeszkod, ktore ograniczaja mozliwosc profesjonalizacji i
rozbudowy sfery
uslug. Dzieki temu zas rozwojowi zycie Amerykanow stanie sie
mniej
bezosobowe, frustrujace i denerwujace. Z przykroscia trzeba
stwierdzic, ze
zadna z partii politycznych nie zaczela jeszcze myslec w ten
sposob.
Chociaz politycznie niedojrzaly, niemniej elektorat trzeciej fali
kazdego
dnia wzbiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjalna sfera
zycia
politycznego, albowiem zadna z partii nie uswiadomila sobie dotad
istnienia
tej grupy wyborcow. W efekcie to ludzie trzeciej fali naplywaja
w szeregi
coraz liczniejszych i coraz potezniejszych nieformalnych
organizacji, ktore
powstaja jak kraj dlugi i szeroki. To oni stanowia wiekszosc
elektronicznych kol towarzyskich, ktore zawiazuja sie w
Internecie. To
wlasnie oni przede wszystkim wzieli sie za destrukcje masowego
przekazu
drugiej fali i tworzenie ich interaktywnych konkurentow.
Tradycyjni
politycy partyjni, ktorzy beda ignorowac takie zjawiska, zostana
odrzuceni
na margines, jak ci poslowie angielskiego parlamentu w XIX wieku,
ktorzy
sadzili, ze ich wiejskie okregi, fikcyjne i dlatego zwane
"zgnilymi",
zapewnia im wieczysty spokoj i blogostan.
Sily trzeciej fali w Ameryce musza dopiero znalezc reprezentanta,
a partia
polityczna, ktora sie nim stanie, zdominuje przyszlosc USA. Wtedy
z ruin
ostatkow dwudziestego stulecia wyloni sie nowa, zupelnie inna
Ameryka.
Rozdzial 8.
TRZECIA FALA: PODSTAWOWE
PROBLEMY.
Kiedy rozgrywaja sie wokol nas potezne przemiany, ktore wymagaja
blyskawicznych reakcji, nader czesto mamy poczucie, jakbysmy ze
wszystkich sil zmagali sie z poteznym, nieposkromionym
przyplywem.
Niestety, wiele razy nie jest to wcale zludzenie. Tymczasem
gdybysmy
wzorem zrecznego surfisty wykorzystali impet fali, bez propznych
wysilkow
znalezlibysmy sie o wiele dalej. Trzecia fala, ktora tutaj
opisujemy,
moglaby poniesz Ameryke ku lepszej, bardziej zgodnej, prawnej i
demokratycznej przyszlosci. Bedzie to jednak mozliwe dopiero
wtedy,
kiedy nauczymy sie rozrozniac pomiedzy ekonomika, polityka oraz
poczynaniami spolecznymi drugiej i trzeciej fali. Ta
nieumiejetnosc
dokonania owego krytycznego rozroznienia sprawia, ze wiele
innowacji
przeprowadzanych w najlepszej wierze tylko pogarsza stan rzeczy.
Zyjemy
w epoce boli porodowych nowej cywilizacji, ktorej instytucje
jeszcze sie nie
uformowaly. Podstawowa umiejetnoscia politykow i czynnych
politycznie
obywateli, ktorzy chca postepowac sensownie, jest wiec dzis
zdolnosc do
oddzielenia tych propozycji, ktore maja na celu utrzymanie przy
zyciu
obumierajacego systemu drugiej fali, od tych, ktore maja ulatwic
narodziny
nowej cywilizacji trzeciej fali. Oto kilka porad.
Czy chodzi o cos w rodzaju fabryki?
Fabryka stala sie jednym z podstawowych symboli spoleczenstwa
industrialnego, a nawet wiecej: stala sie modelem instytucji
powstalych w
warunkach drugiej fali. Widzielismy juz jednak, ze czas fabryk
sie konczy,
albowiem stanowia one ucielesnienie takich zasad jak
standaryzacja,
centralizacja. maksymalizacja, koncentracja i biurokracja.
Wytworczosc
trzeciej fali opiera sie na innych zasadach, a rozwija sie w
miejscach malo
podobnych do fabryk. Coraz wiecej produktow trzeciej fali rodzi
sie w
domach, urzedach, samochodach czy samolotach.
Najlatwiejszym sposobem na ustalenie, czy jakas inicjatywa -
obojetne, w
Kongresie, czy w korporacji - nalezy do swiata drugiej fali, jest
zadanie
sobie pytania, czy nie odwoluje sie ona do modelu fabryki.
Przykladowo
wiec, amerykanskie szkoly ciagle poczynaja sobie jak fabryki, w
ktorych
surorwiec (uczniowie) poddawany jest standardowej obrobce przy
rutynowej kontroli. Ilekroc przeto spotykamy sie z jakas
inicjatywa
edukacyjna, wystarczy zapytac: Czy jej celem jest usprawnienie
dzialania
fabryki, czy tez zamierza ona uwolnic sie od systemu fabrycznego,
aby
zastapic go ksztalceniem bardziej zindywidualizowanym, bardziej
dostosowanym do osobowosci uczniow? Podobne pytania stawiac
trzeba
tam, gdzie chodzi o ochrone zdrowia, zasilki spoleczne czy
reorganizacje
biurokracji ffederalnej. Ameryce potrzebne sa nowe instytucje,
ktorych
podstawa sa modele postbiurokratyczne, postfabryczne. Propozycji,
ktorych ontencja jest usprawnienie badz rozbudowanie poczynan
fabrycznych moze byc bardzo duzo, niemniej zawsze beda miec ze
soba cos
wspolnego: Nie beda nalezaly do cywilizacji trzeciej fali.
Czy chodzi o wzmocnienie masowosci spoleczenstwa?
Ludzie, ktorzy kierowali fabrykami w silowej ekonomice
przeszlosci, cenili
sobie wielkie rzesze przewidywalnych, wymiennych, nie zadajacych
zbednych pytan robotnikow. Wraz zas z tym, jak cale spoleczenstwo
bylo
poddawane masowej produkcji, masowej dystrybucji, masowej
edukacji,
masowemu przekazowi i masowej rozrywce, takze ono samo stawalo
sie
masowe.
W gospodarce trzeciej fali poszukiwani i cenieni beda innego typu
pracownicy: myslacy, krytyczni, tworczy i gotowi do podjecia
ryzyka.
Takich ludzi nie mozna dowolnie zastepowac, gdyz o ich wartosci
decyduje
indywidualnosc (ktora nie jest bynajmniej tym samym co
indywidualizm
postepowan). Nowa zintelektualizowana gospodarka rodzi spoleczne
odmiennosci. Skomputeryzowana, dostosowana do wymagan klienta
produkcja umozliwia niezwykle materialne zroznicowanie stylow
zycia.
Zajrzyjcie tylko do najblizszego sklepu Wal-Mart z jego stu
dziesiecioma
tysiacami artykulow. Porownajcie liczbe odmian kawy oferowanych
przez
Starbucks z tym, co mozna bylo dostac w USA ledwie kilka lat
temu. Nie
chodzi jednak tylko o zmiane przedmiotow. O wiele wazniejsze jest
to, ze
pod wplywem trzeciej fali masowy charakter traca kultura,
wartosci i
moralnosc. Nowego typu media wnosza do kultury ogromne
zropznicowanie i czesto konkurencyjne informacje. Pojawilo sie
nie tylko
iwle nowych form pracy, ale takze wypoczynku, dziel sztuki,
dzialan
politycznych, a nawet systemow religijnych. W wieloetnicznej zas
Ameryce
mamy teraz znacznie wiecej niz dawniej roznych grup
narodowosciowych,
jezykowych i rasowych. Bojownicy drugiej fali pragna zachowac lub
przywrocic spoleczenstwo masowe. Zwolennicy trzeciej fali
zastanawiaja
sie nad tym, jak z korzyscia dla nas spozytkowac utrate chrakteru
masowego przez zasadnicze elementy zycia spolecznego.
Ile jest jajek w koszyku?
Zroznicowanie i zlozonosc spoleczenstwa trzeciej fali rozsadzaja
scentralizowane organizacje. Koncentracja wladzy na samym
szczycie byla
i ciagle jeszcze jest charakterystycznym dla drugiej fali
sposobem
zmagania sie z problemami. Chociaz centralizacja bywa niekiedy
pozyteczna, to jednak jej przerosty sprawiajam, ze zbyt wiele
decyzyjnych
jajek zostaje wlozonych do koszyka jednej kwoki. W efekcie
decydenci
znajduja sie w stanie permanentnego przeciazenia. W Waszyngtonie
Kongres i Bialy Dom usiluja podejmowac zbyt wiele decyzji na
temat zbyt
wielu raptownie zmieniajacych sie ki skomplikowanych rzeczy, o
ktorych
politycy maja coraz mniejsze pojecie. Natomiast organizacje
trzeciej fali
usiluja mozliwie jak najwiecej decyzji przekazac w dol i na
peryferie.
Kierownicy sceduja prawo podejmowania decyzji na szeregowych
pracownikow nie z racji altruizmu czy w imie wznioslych idealow,
lecz z tego
prostego powodu, ze ludzie na dole maja czesciej znacznie lepsze
informacje i znacznie szybciej potrafia reagowac na zagrozenia
oraz
wykorzystywac okazje niz zasiadajace w gabinetach szychy.
Rozkladanie jaj do roznych koszykow, aby zatrudnic kilka kokoszek
nie
jest oczywiscie nowym pomyslem, a jednak jest jednym z tych,
ktorych
ludzie drugiej fali nie moga scierpiec.
Masywnosc czy wirtualnosc?
Organizacje drugiej fali przejmuja na siebie z czasem coraz
wiecej funkcji i
obrastaja tluszczem. Organizacje trzeciej fali zamiast dodawac
sobie
funkcji, redukuja ich liczbe i dzieki temu staja sie smuklejsze
i bardziej
zwinne. U progu ery lodowcowej maja zdecydowana przewage nad
dinozaurami. Te pierwsze nie moga przeciwstawic sie pokusie
integracji
poziomej: jesli chcesz produkowac samochody , to musisz wydobywac
rude,
dostarczyc ja do huty, wytopic stal i te dostarczyc do fabryki
aut.
Natomiast przedsiebiorstwa trzeciej fali mozliwie jak najwiecej
zadan
zlecaja na zewnatrz, czasami mniejszym i bardziej
wyspecjalizowanym
firmom, czy wrecz pojedynczym wykonawcom, ktorzy potrafia uporac
sie z
danym problemem szybciej, lepiej i taniej. Wielkosc
przedsiebiorstwa jest
wiec z rozmyslem zredukowana do granic mozliwosci, jego personel
zminimalizowany, zadania realizowane w roznych miejscach, zo
sprawia, ze
sama instytucja staje sie, jak to nazwal Oliver Williamson z
Berkeley,
"centrum kontraktowym". Charles Handy z Lomdon Business School
dowodzi, ze owe "mikroskopijne, niemal niewidzialne organizacje"
stanowia "sol wspolczesnego swiata". Chociaz wielu z nas nie ma
z nimi
bezposredniego kontaktu, to jednak im wlasnie bedziemy
sprzedawali
swoje uslugi i to od nich "zalezec bedzie dobrobyt naszych
spoleczenstw".
Handy i Williamson nie sa bynajmniej jedynymi, ktorzy
podkreslaja, ze
owa radykalnie nowa rola organizacji wirtualnych stala sie
mozliwa dzieki
technikom informacyjnym i lacznosciowym trzeciej fali.
Heidi Toffler, wspolautorka tej ksiazki i wszystkich prac, ktore
tu
wykorzystano, wprowadzila bardzo wazne pojecie pokrewnosci:
chodzi o to,
ze sektor prywatny i sektor publiczny musza do siebie przystawac
w
okreslonym stopniu, jesli nie maja nawzajem sie zadusic. Dzis
sektor
prywatny gna do przodu z szybkoscia naddzwiekowa. Sektor
publiczny
nawet jeszcze nie zaczal ladowac bagazy na poklad samolotu.
Ilkroc przeto ocenic macie wartosc jakiegos pomyslu czy programu
politycznego, tylekroc sIprawdzcie, kto za nimi stoi: rzecznicy
form
masywnych i opaslych czy tez wirtualnych, a natychmiast
otrzymacie
odpowiedz, czy chodzi o podtrzymywanie na sile dogorywajacych
molochow
przeszlosci czy o narodziny preznch organizmow przyszlosci.
Czy chodzi o wzmocnienie domu?
Przed rewolucja przemyslowa rodziny byly duze, a zycie
koncentrowalo sie
wokol wspolnego domu. Tutaj sie pracowalo, tutaj pielegnowalo
chorego,
tutaj wychowywalo dzieci. To bylo miejsce rodzinnych rozrywek i
opieki
nad starszymi. W spoleczjnosciach pierwszej fali duze,
rozbudowane
rodziny stanowily centrum spolecznego uniwersum. Upadek rodziny
jako
preznej instytucji nie zaczal sie ani od doktora Spocka, ani od
"Playboya":
zapoczatkowala go rewolucja przemyslowa, ktora odebrala rodzinie
wiekszosc jej dawnych funkcji. Praca przeniosla sie do fabryki
lub urzedu.
Chorzy wedrowali do szpitala, dzieci do szkoly, narzeczeni do
kina. Osoby
wiekowe umieszczano w domach dla starcow. Kiedy wszystkie te
funkcje
ulokowaly sie na zewnatrz, pozostala juz tylko "komorka
rodzinna", w
mniejszym stopniu spajana przez czynnosci czlonkow, a w wiekszym
przez o
wiele bardziej nietrwale wiezi psychiczne.
Trzeciw fala przywraca znaczenie rodzinie i domowi, znowu wiazac
je z
wieloma utraconymi funkcjami, ktore ongis odgrywaly centralna
role w
zyciu spolecznym. Ocenia sie, ze okolo trzydziesci milionow
Amerykanow
przynajmniej czesc swej pracy wykonuje w domu, korzystajac z
pomocy
komputerow, faksow i innych technologii trzeciej fali. Wielu
rodzicow
sklania sie dzis do uczenia dzieci w domu, ale prawdziwa
rewolucja nastapi
dopiero wtedy, gdy do domowego procesu edukacyjnego wlacza sie
komputery i telewizja. A co bedzie z chorymi? Wiele z czynnosci
medycznych, ktore dawniej wykonywano tylko w szpitalu lub
gabinecie
lekarskim, dzis z powodzeniem mozna spelnic w domu. Wszystkie
tego
typu zmiany zwiastuja nie spadek, lecz zwiekszenie sie roli domu
i rodziny,
ale rodziny wystepujacej w roznorodnych formach: komorkowej,
wielopokoleniowej, tworzonej przez ludzi, ktorych malzenstwa
wczesniej sie
rozpadly, rodziny bezdzietne, powiekszajace sie natychmiast lub
odkladajace decyzje o potomstwie do odpowiedniej chwili. Te
zroznicowane
postacie zycia rodzinnego odzwierciedlaja roznorodnosc
ekonomiczna i
kulturowa spoleczenstw, ktore wyzbywac sie beda masowego
charakteru.
Jest paradoksem, ze wielu obroncow "wartosci rodzinnych"
nieswiadomie
przeciwstawia sie umocnieniu rodziny, gdyz nawolujac do powrotu
modelu
rodziny komorkowej, usiluja bronic rozwiazania, ktore okazywalo
sie
skuteczne w czasach drugiej fali, ale dzis jest juz przestarzale.
Jesli
naprawde chcemy wesprzec rodzine, a dom znowu uczynic instytucja
o
kluczowym znaczeniu, przestanmy zajmowac sie kwestiami
marginalnymi,
a opowiedzmy sie za zroznicowaniem i powrotem w domowe pielesze
wielu
waznych funkcji zyciowych, co, oczywiscie, sprawi, ze rodzice
baczniej beda
musieli przygladac sie dzieciom.
Ameryka jest miejscem, w ktorym najczesciej swita przyszlosc,
jesli wiec
nawet w bolach przezywamy walenie sie dawnych instytucji, to
jestesmy
takze pionierami nowej cywilizxacji, a to oznacza zycie w stanie
wielkiej
niepewnosci. Czekaja nas czasy nierownowagi i niepokojow. W
takich
czasach nikt nie zna ostatecznej i jedynej odpowiedzi na pytanie
o cel, do
ktorego zmierzamy, czy nawet o kierunek. Musimy wyszukiwac droge
i nie
wolno nam zostawic z tylu zadnej grupy, gdy tak we mgle tworzymy
przyszlosc. Tych kilka wymienionych powyzej kwestii powinno pomoc
tam,
gdzie chodzi o odroznienie polityki zakorzenionej w przeszlosci
drugiej fali
od tej, ktopra pomaga torowac droge trzeciej fali. Zarazem
ilekroc
formuluje sie pewne kryteria, natychmiast pojawia sie
niebezpieczenstwo,
ze ktos bedzie chcial je traktowac z mechaniczna doslownoscia,
a chodzi
przeciez o podejscie zupelnie przeciwne. Wyrozumialosc dla
bledow,
wieloznacznosci, a przede wszystkim roznorodnosci, wspierane
przez
poczucie humoru i umiejetnosc widzenia wszystkiego we wlasciwych
proporcjach - oto co trzeba wziac ze soba na zdumiewajaca wyprawe
w
nowe tysiaclecie. Gotujcie sie do podrozy, ktora moze sie okazac
najbardziej fascynujaca w naszych dziejach.
Rozdzial 9.
DEMOKRACJA XXI WIEKU.
Do Ojcow i Matek Stanow Zjenoczonych Ameryki!
Jestescie rewolucjonistami, ktorzy odeszli. Mezczyzni i kobiety,
chlopi ,
kupcy, rzemieslnicy, adwokaci, drukazre, dziennikarze,
sklepikarze i
zolnierze: to wy stworzyliscie razem nowy narod na odleglych
wybrzezach
Ameryki. Bylo posrod was owych piecdziesieciu pieciu, ktorzy
zeszli sie,
aby w upalne lato 1787 roku stworzyc w Filadelfii zdumiewajacy
dokumnet zwany Konstytucja Stanow Zjednoczonych. Wsluchujac sie
w
odlegle dzwieki dnia jutrzejszego rozumieliscie, ze oto umiera
jedna
cywilizacja, a rodzi sie druga. Dokument ten, uzupelniony w roku
1791 o
Karte Praw, jest jednym z najwiekszych osiagniec w ludzkich
dziejach.
Wiemy, ze w pewnym sensie zostal wam narzucony, zostal na was
wymuszony przebojowa fala wydarzen; obawialiscie sie rychlego
upadku
rzadow, ktore dalej odwolywaly sie do przebrzmialych zasad i
skostnialych
struktur.
Wasze zasady daja nam sile po dzis dzien, podobnie jak
niezliczonym
rzeszom ludzi na calym swiecie. Sa takie fragmenty u Jeffersona
i Paine'a,
ktorych piekno i donioslosc sprawiaja, ze nie potrafimy ich
czytac bez lez
w oczach.
Dziekujemy wam, dawni rewolucjonisci, za to, ze umozliwiliscie
nam,
amerykanskim obywatelom, ycie pod rzadami prawa, a nie ludzi.
Szczegolnie wdzieczni jestesmy za Karte Praw, ktora pozwolila nam
myslec
i wypowiadac rzeczy niepopularne, chociazby nawet byly glupie czy
bledne; takze niniejsze slowa piszemy bez strachu przed
jakimikolwiek
szykanami. Wlasnie z tego wzgledu, ze zyliscie pomiedzy dwiema
cywilizacjami, starym swiatem rolniczym i przyszlym swiatem
przemyslu,
ktorego zapowiedzi wlasnie zaczely sie pojawiac, dobrze
rozumieliscie, ze
takze urzadzenia polityczne maja swoj rytm wzrastania i starzenia
sie.
Zrozumieliscie, dlaczwego nawet Konstytucja Stanow Zjednoczonych
wymaga ponownego przemyslenia i zmian: nie po to, aby przycinac
budzet
federalny czy tez przeformulowac te czy inna zasade, lecz po to,
by
rozszerzyc Karte Praw, biorac pod uwage zagrozenia dla wolnosci,
ktorych
ongis nie sposob bylo sobie wyobrazic.
Nie mamy gotowego projrktu przyszlej konstytucji. Nie dowierzamy
tym,
ktorzy chelpia sie posiadaniem odpowiedzi, podczas gdy my dopiero
usilujemy formulowac pytania. Nadeszla jednak pora, aby
przedstawic
sobie zupelnie nowe alternatywy, aby w dyskusji, debacie, sporach
od
podstaw zaprojektowac budowle jutrzejszej demokracji.
Z pewnoscia zrozumielibyscie te potrzebe. To przeciez jeden z was
-
Jefferson - sformulowal roztropna uwage: "Sa ludzie, ktorzy
spogladaja
na konstytucje z nabozna czcia, zupelnie jakby byla Arka
Przymierza,
nazbyt swieta, aby wolno ja bylo tknac. Ludziom ubieglych wiekow
przyznaja madrosc wrecz nadludzka, skoro zakladaja, ze w niczym
nie
mozna ulepszyc ich dokonan... Nie nawolujemy bynajhmniej do
czestych i
nieprzemyslanych zmian praw i konstytucji... wiemy jednakze, iz
ustawy i
instytucje musza byc zgodne z postepami ludzkiego umyslu... Skoro
wraz ze
zmiana warunkow, dokonuje sie nowych odkryc, pojawiaja sie nowe
prawdy oraz odmieniaja opinie, takze i instytucje musza sie
rozwijac i
dotrzymywac kroku czasowi".
Za te madrosc jestesmy ogromnie wdzieczni Thomasowi Jeffersonowi,
jednemu z tworcow ustroju, ktory tak dlugo dobrze nam sluzyl, a
ktory
teraz, zgodnie ze swym losem, musi obumrzec i ustapic miejsca
nastepnemu.
Alvin Toffler i Heidi Toffler.
Taki list wyobrazilismy sobie... Z pewnoscia w wielu krajach
znalezliby sie
ludzie, ktorzy sklonni byliby dac wyraz podobnym uczuciom.
Anachronicznosc dzisiejszych ustrojow nie jest wszak naszym
wylacznym
odkryciem i nie jest to bynajmniej choroba, ktora dotknela
jedynie
Ameryke.
Budowa cywilizacji trzeciej fali na szczatkach instytucji drugiej
fali wymaga
bowiem zaprowadzenia nowych, bardziej adekwatrnych porzadkow
politycznych w wielu krajach naraz. Jest to straszliwie trudne,
ale
konieczne zadanie, ktorego ogrom sprawia, ze bedzie z pewnoscia
rozwiazywane przez przez cale dekady. Wedle wszelkiego
prawdopodobienstwa nieodzowna bedzie radykalna przebudowa
Kongresu
Stanow Zjednoczonych, Izby Gmin i Izby Lordow Wielkiej Brytanii,
Parlamentu Francji, Bundestagu Niemiec, rosyjskiej Dumy,
ogromnych
ministerstw i zaskorupialych systemow urzedniczych roznych
narodow.
Konieczna bedzie zmiana konstytucji i sadownictwa, konieczne
bedzie,
mowiac krotko, radykalne przeobrazenie wiekszosci tego
nieruchawego i
coraz bardziej bezplodnego systemu, ktory tworza wspolczesne
rzady
przedstawicielskie.
Owa fala politycznych przewrotow nie zatrzyma sie bynajmniej na
szczeblu
narodow. W ciagu nadchodzacych dekad cala swiatowa machina
prawna,
od Organizacji Narodow Zjednoczonych poczawszy, a na radzie
miejskiej
czy gminnej skonczywszy, stanie wobec potezniejacej i nieodpartej
potrzeby przeobrazenia.
Wszystkie stare struktury musza zostac calkowicie zastapione nie
dlatego,
ze sa one calkowicie zle, czyz dlatego, ze sa kontrolowane porzez
te czy
inna klase lub grupe, ale dlatego, ze sa niewydolne i zupelnie
nie pasuja do
radykalnie zmienionej rzeczywistosci.
Aby zbudowac od podstaw sprawne systemy rzadzenia - co bedzie,
byc
moze, najwazniejszym zadaniem politycznym naszego zycia -
bedziemy
musieli pozbyc sie nagromadzonych i zaskorupialych form myslowych
drugiej fali, a problemy zycia politycznego przyjdzie nam
przeformulowac w
zgodzie z trzema podstawowymi zasadami. Niewykluczone, ze to one
stana
sie pryncypiami jutrzejszych ustrojow trzeciej fali.
Potega mniejszosci.
Pierwsza z heretyckich zasad trzeciej fali w sferze polityki
glosi potege
mniejszosci. Zasada wiekszosci, podstawowa regula, ktora
legitymizowala
instytucje drugiej fali, jest coraz wyrazniej anachroniczna. To
mniejszosci
beda zyskiwaly na znaczeniu i ustroj polityczny musi znalezc
sposob na
odzwierciedlenie tego faktu.
Wyrazajac poglady swego pokolenia rewolucjonistow, Jefferson
twierdzil,
ze rzad musi postepowac "w calkowitej zgodnosci z decyzjami
wiekszosci".
W chwili, kiedy te slowa byly wypowiadane, Stany Zjednoczone i
Europa
staly u progu epoki drugiej fali: dopiero rozpoczynaly dlugi
pochod, ktory
mial nadac im ostatecznie charakter masowych spolecznestw
industrialnych. Zasada: "wiekszosc decyduje" znakomicie
odpowiadala
potrzebom tych spoleczenstw. Istniejaca obecnie masowa demokracja
politycznie odzwierciedla masowa produkcje, masowa konsumpcje,
masowa edukacje, masowa komunikacje. Widzielismy juz jednak, ze
zarazem zaczynamy wykraczac poza industrializm, zycie spoleczn
zas w
szybkim tempie traci charakter masowy. W efekcie widzimy, jak
coraz
trudniejsze jest zmobilizowanie wiekszosci, czy choziazby
zmontowanie
rzadzacej koalicji. Walter Dean Burnham,politolog z Massachusetts
Institute of Technology, wyznaje: "Nie widze dzis w Stanach
Zjednoczonych zadnej kwestii, wokol ktorej moglaby sie
zorganizowac
pozytywna wiekszosc.".
Miejsce spoleczenstwa o wyraznej budowie warstwowej, w ktorym
zawsze
istniala mozliwosc, by ktores z wielkich ugrupowan polaczyly sie,
tworzac
wiekszosc, zajmuje wspolnota zlozona z tysiecznych - czesto
doraznych -
mniejszosci, ktore w nieustannym wirze przemian tworza
zmieniajace sie
uklady relacji i napiec, z rzadka tylko mogac dojsc do zgodnej
decyzji w
kluczowych kwestiach. Nadplywajaca trzecia fala podmywa przeto
same
prawne podstawy wiekszosci funkcjonujacych dzis rzadow.
Trzecia fala niesie tez ze soba wyzawanie wobec naszych
konwencjonalnych przeswiadczen w sprawie zwiazku, ktory laczy
zasade
wiekszosci ze sprawiedliwoscia spoleczna. W cywilizacji drugiej
fali walka
o ustanowienie zasady wiekszosci miala charakter humanistyczny
i
wyzwalajacy, ma go zreszta nadal w krajach, ktore jeszcze ciagle
sa w
trakcie uprzemyslowienia, jak chociazby Afryka Poludniowa. W
spoleczenstwach drugiej fali panowanie reguly wiekszosci niemal
zawsze
oznaczalo uczciwsze potraktowanie mas biedoty, bowiem stanowily
one
wiekszosc.
Wszelako w krajach wsztrzasanych przemianami trzeciej fali rzecz
ma sie
dokladnie odwrotnie. Ludzie prawdziwie biedni wcale nie musza byc
w
wiekszosci. W bardzo wielu krajach oni i wszystkie inne grupy
stanowia
mniejszosc. Dzieje sie tak nie tylko z zasada wiekszosci \, ktora
przestaje
byc postrzegana jako zrodlo uprawnien decyzyjnych; w
spoleczenstwach
porywanych przez trzecia fale wcale nie musi ona miec charakteru
humanitarnego czy demokratycznego.
Ideologowie drugiej fali az do znudzenia biadaja na rozpadem
spoleczenstwa masowego. W powstajacym zroznicowaniu nie potrafia
dostrzec okazji do rozwoju ludzkiego, a wprost przeciwnie -
pomstuja na
fragmentaryzacje, balkanizacje, wywodzac ow proces
heterogenizacji ze
wzrastajacego sobkostwa mniejszosci. W wywodach takich skutek
pomylony zostaje z przyczyna. Aktywizacja mniejszosci nie jest
bynajmniej
skutkiem naglej epidemii egoizmu; to potrzeby nowego systemu
produkcji
sa w czesci odpowiedzialne za ksztaltowanie sie spoleczenstwa
bardziej
zroznicowanego, wieloaspektowego i otwartego. Mamy do wyboru,
albo
mozemy wystapic do walki z roznorodnoscia, stajac sie w ten
sposob
obroncami ostatnich politycznych redut drugiej fali, albo
zaakceptowac
zroznicowanie jako niezbywalna ceche swiata wspolczesnego i do
niej
dostosowywac rozwiazania polityczne. Jednak pierwsza z tych
strategii
mozna zrealizowac tylko przy uzyciu srodkow totalitarnych, w
efekcie
uzyskujac jedynie ekonomiczna i kulturowa stagnacje; druga
strategia
wspomaga rozwoj spoleczny i prowadzi do demokracji XXI wieku,
ktorej
podstawa beda mniejszosci.
Myslenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga
odrzucenia
falszywej, a budzacej lek przeslanki, ze bogatsza roznorodnosc
automatycznie prowadzi do wzrostu napiec i konfliktow
spolecznych.
Tymczasem slusznosc moze byc po stronie tezy przeciwstawnej. Po
pierwsze, spoleczne konflikty sa nie tylko nieuniknione, ale w
pewnych
granicach rowniez pozadane. Po drugie, jesli, powiedzmy, stu
mezczyzn
ubiega sie zaciekle o te sama brazowa bransolete, najpewniej beda
musieli
stoczyc walke. Jesli jednak kazdy z tej setki zabiega o co
innego, o wiele
bardziej niz walka poplatne sa dla nich umowa, wspolpraca i jakis
system
symbiozy. Jesli tylko zaistnieja odpowiednie spoleczne warunki,
zroznicowanie prowadzic moze do bezpieczenstwa spolecznego i
stabilnosci.
Brak odpowiedznich instytucji politycznych sprawia, ze konflikt
miedzy
mniejszosciami bez potrzeby nabiera charakteru wrecz brutalnego.
Wlasnie brak owych instytucji decyduje o bezkompromisowosci
mniejszosci. To wlasnie brak owych instytucji coraz bardziej
utrudnia
znalezienie jakiejkolwiek wiekszosci.
Odpowiedzia na te problemy nie moze byc zduszenie odmiennosci czy
oskarzanie mniejszosci o egoizm (zupelnie jak gdyby obecne elity
i ich
oredownicy nie postepowali w sposob sobkowski). Odpowiedzia musi
byc
wyobrazenie sobie takich rozwiazan, ktore uprawnialyby i
wykorzystywaly
heterogenicznosc instytucji, ktore wrazliwe beda na dynamicznie
sie
przeksztalcajace potrzeby zmiennych i stale paczkujacych
mniejszosci.
Przyszli historycy beda moze na nasze dzisiejsze mechanizmy
glosowania i
poszukiwania wiekszosci spogladac jak na archaiczne rytualy
ludzi, ktorzy
porozumiewaja sie w sposob nader prymitywny. Atoli w pelnym
niebezpieczenstw sswiecie wspolczesnym nie mozemy sobie pozwolic
na to,
by cala wladze oddac w przypadkowe rece, nie mozemy zlekcewazyc
glosu
opinii publicznej, jakkolwiek bylby on nikly i niewyrazny w
ramach
systemow wiekszosciowych, niepodobna bysmy pozwolili drobnym
mniejszosciom tyranizowac swymi decyzjami wszystki inne grupy.
Wlasnie
dlatego musimy radykalnie przeksztalcic prostackie metody drugiej
fali,
ktore po dzis dzien sluza do kreowania rzekomej wiekszosci.
Potrzebne
nam sa nowe pomysly przeznaczone dla demokracji mniejszosci;
pomysly,
ktore pomoga ujawniac odmiennosci, nie zas maskowac je przy
uzyciu sily
czy za sprawa falszywych wiekszosci montowanych dzieki
komplikowaniu
procedur glosowania i ustalania wynikow. Mowiac krotko, musimy
tak
zmodyfikowac caly system, aby wzmocnic role rozproszonych
mniejszosci, i
umozliwic im wykreowanie rzetelnej wiekszosci.
W spolecznosciach drugiej fali wybory jako wyraz glosu ogolu byly
dla elit
rzadzacych waznym mechanizmem sprzezenia zwrotnego. Kiedy
wiekszosc
przestawala akceptowac istniejace warunki i odzwierciedlilo sie
to w
glosach conajmniej piecdziesieciu jeden procent wyborcow, elity
rzadzace
musialy wymienic partie u wladzy, zmienic koalicje, programy
polityczne
czy tez dokonac jakichs innych zmian. Nawet w masowych
spoleczenstwach dnia wczorajszego, owa zasada piecdziesieciu
jeden
procesnt stanowila instrument toporny, czysto ilosciowy.
Wyznaczanie
wiekszosci na mocu decyzji wyborcow niczego w istocie nam nie
mowi o
jakosci ludzkich pogladow. Mozemy sie w ten sposob dowiedziec,
jak wielu
ludzi w danym momencie chce X, ale nie bedziemy wiedzieli nic o
tym jak
bardzo. Zupelnie juz nie wiadomo, co byliby gotowi ofiarowac za
X, co jest
informacja o kluczowym znaczeniu w spolecznosciach zbudowanych
z
mniejszosci. Podobnie tez mechanizm wyborczy nie potrafi
przekazac
ostrzezenia, ze jakas mniejszosc czuje sie zagrozona, albo ze
jakas kwestia
jest dla niej w takim stopniu sprawa zycia lub smierci, iz
pogladom owej
mniejszosci nalezy sie wieksza niz normalnie uwaga.
Owe dobrze znane niedostatki zasady wiekszosci byly tolerowane
w
spoleczenstwach masowych z tej miedzy innymi racji, ze
mniejszosciom
brak bylo z reguly sily, ktora pozwolilaby stawic czolo
funkcjonujacemu
systemowi. W dzisiejszym spoleczenstwie, w ktorym powstaly
nieslychanie
bogate systemy powiazan, w ktorym jednoczesnie wszyscy nalezymy
do
grup mniejszosciowych, nie jest to juz prawda. W odartym z
masowosci
spoleczenstwie trzeciej fali systemy sprzezen zwrotnych
pochodzace z
industrialnej przeszlosci staja sie calkowicie niewydolne, co
sprawia, ze z
takich form jak wybory czy badania opinii publicznej trzeba
bedzie
korzystac na zupelnie nowe sposoby. Na szczescie technologie
trzeciej fali
toruja toruja droge demokracji rzeciej fali. W zdumiewajaco nowym
kontekscie raz jeszcze stawiaja one na porzadku dnia kwestie,
ktore
zaprzataly tworcow Stanow Zjednoczonych dwiescie lat temu. Owe
technologie umozliwiaja pojawienie sie nowych, dotad
nierzeczywistych
form demokracji.
Demokracja na pol bezposrednia.
Drugim kamieniem wegielnym jutrzejszego ustroju politycznego musi
stac
sie zasada "demokracji na pol bezposredniej", ktora oznaczac
bedzie, ze
zamiast zdawania sie na reprezentantow bedziemy w wiekszym
stopniu
reprezentowac sami siebie. Polaczenie tych dwoch rozwiazan daje
wlasnie
demokracje na pol bezposrednia.
Widzielismy juz, ze rozpadniecie sie jednoglosnej, wspolnej
opinii podwaza
samo pojecie reprezentacji. Jesli po powrocie od urn ginie tez
jednosc
wyborcow, to kogo wlasciwie reprezentuje posel? Z drugiej zas
strony,
czlonkowie cial prawodawczych w coraz wiekszym stopniu polegac
musza
na zawodowych urzednikach i odwolywac sie do pomocy ekspertow z
zewnatrz. W Wielkiej Brytanii czlonkowie parlamentu z racji braku
kompetencji w poszczegolnych sprawach notorycznie okazuja sie
bezsilni
wobec biurokracji w Whitehall, co sprawia, ze wladza w duzej
mierze nalezy
do nieobieralnych urzednikow.
W stanach Zjednoczonych Kongres postanowil zrownowazyc wplywy
wladzy wykonawczej, ale w efekcie stworzyl tylko wlasna
biurokracje:
Kongresowe Biuro Budzetowe, Biuro Rzeczoznawcow Technicznych i
wiele
innych agencji oraz instytucji doradczych, przenoszac w ten
sposob
problem z zewnatrz na sam Kapitol. Nasi wybieralni reprezentanci
wiedza
coraz mniej o wielu kwestiach, ktore przychodzi im rozstrzygac,
musza wiec
w coraz wiekszym stopniu polegac na opinii innych. Nasi
przedstawiciele
przestali juz nawet reprezentowac samych siebie.
Roznego typu zgromadzenia ustawodawcze teoretycznie mialy tez byc
miejscami, w ktorych dochodziloby do pogodzenia konkurencyjnych
zadan
roznych mniejszosci. Przedstawiciele mieli w ich imieniu dobijac
kompromisowych targow. Przy dzisiejszych topornych narzedziach
politycznych rodem z epoki drugiej fali, zaden z poslow nie jest
w stanie
dotrzec do niezliczonych grupek, ktorych interesy ma
reprezentowac, a coz
dopiero mowic o efektywnej obronie ich interesow. Wszystko
wyglada tym
gorzej, im bardziej ugina sie pod ciezarem prac Kongres w USA,
Bundestag w Niemczech czy Sorting w Norwegii. To pozwala
zrozumiec,
skad bierze sie bezkompromisowosc grup nacisku, ktore zawiazuja
sie
wokol jednej, konkretnej sprawy. Nie widzac mozliwosci
wyrafinowanych
uzgodnien czy targow, grupy te ani mysla wchodzic w jakiekolwiek
ugody z
istniejacym systemem. W efekcie upada takze teoria rzadu
przedstawicielskiego jako najwyzszego mediatora.
Rewolucjonisci drugiej fali, ktorzy zaprojektowali najwazniejsze
dzisiaj
instytucje, dobrze orientowali sie w mozliwosciach demokracji
bezposredniej: znali doswiadczenia rad miejskich z Nowej Anglii
i
organicznego formowania sie wspolnej opinii w niewielkich
grupach.
Wieksze jednak wydawaly sie wowczas ograniczenia takiej formy
demokracji. McCauley, Rood i Johnson, ktorzy wystapili z
propozycja
wprowadzenia w USA instytucji referendum ogolnonarodowego pisza:
"W 'The Federalist' podnoszono dwa zastrzezenia wobec takiego
rozwiazania. Po pierwsze, bezzwlocznie przeklada ono na jezyk
polityki
dorazne i emocjonalne reakcje publiczne. Po drugie, istniejace
podowczas
srodki lacznosci czynily pomysl niemozliwym do zrealizowania".
Problemy te nie stracily na znaczeniu. Czy sfrustrowana i
podeksacytowana publicznosc amerykanska glosowalaby w polowie lat
szescdziesiatych za zrzuceniem na Hanoi bomby nuklearnej czy tez
przeciw? Czy ludzie w Niemczech Zachodnich oburzeni na
terrorystow z
grupy Baader-Meinhof opowiedzieliby sie za stworzeniem obozow dla
organizatorow zamachow i ich zwolennikow? Jakiemu stanowisku
daliby
wyraz Kanadyjczycy w plebiscycie na temat QWuebecu w tydzien po
przejeciu wladzy przez Rene Levesque'a? Przyjmuje sie, ze
wybierani
przedstawiciele reagowac beda w sposob mniej emocjonalny i
bardziej
rozwazny niz ich elektorat.
Niemniej z problemem nadmiernie emocjonalnych reakcji mozna
starac sie
uporac na rozne sposoby: oglaszajac referendum z pewnym
opoznieniem,
ktore pozwoliloby na ochloniecie nastrojow, albo tez
przeprowadzajac
powtorne glosowanie dla potwierdzenia rozstrzygniecia, ktore
zapadlo w
pierwszym. Mozna sobie poradzic takze z inymi zastrzezeniami.
Dawne
ograniczenia, jesli chodzi o charakter srodkow lacznosci, nie
stanowia juz
przeszkody dla rozwijania form demokracji bezposredniej.
Wspaniale
osiagniecia wspolczesnej techniki komputerowej otwieraja zawrotne
wrecz
mozliwosci, jesli chodzi o powszechny udzial obywateli w
podejmowaniu
decyzji politycznych.
Kilka lat temu moglismy odnotowac historyczne wydarzenie:
pierwsze na
swiecie elektroniczne posiedzenie wspolnoty mieszkancow, ktore
przeprowadzono w miescie Columbus w Ohio przy uzyciu sieci
telewizji
kablowej Qube. Dzieki owemu systemowi lacznosci interakcyjnej,
mieszkancy malych przedmiesc Columbus uczestniczyli w decyzjach
dotyczacych przyszlosci miasta. Siedzieli u siebie w domach, a
przyciskajac
guziki natychmiast wypowiadali sie w takich sprawach jak
przeznaczenie
roznych obszarow miejskich, przepisy budowlane czy budowa
autostrady.
Ich mozliwosci nie ograniczaly sie tylko do glosowania tak-nie,
kanalem
fonicznym mogli bowiem dawac wyraz bardziej zlozonym opiniom,
chociazby monitujac prowadzacego, aby przeszedl juz do nastepnego
punktu programu. Byla to pierwsza i bardzo jeszcze nieporadna
zapowiedz
przyszlych mozliwosci, jakie otworza sie przed demokracja
bezposrednia.
Za sprawa coraz bardziej zaawansowanych komputerow, satelitow,
telefonow, laczy kablowych, wyrafinowanych metod badania opinii
publicznej i wielu, wielu nowych narzedzi, wyksztalcony obywatel
moze po
raz pierwszy w dziejach uczestniczyc samodzielnie w tworzeniu
politycznych
decyzji. Nie chodzi tu o rozstrzyganie alternatyw, wybor typu
albo-albo.
Nie chodzi o zastapienie obecnego systemu elektronicznymi
zgromadzeniami miasteczkowymi, o czym metnie wspominal Ross
Perot.
Potrzebne i mozliwe sa bardziej wyszukane i elastyczne procedury
i z cala
pewnoscia nie chodzi o konflikt demokracji posredniej i
bezposredniej,
opierajacej sie na przedstawicielach obywateli i na nich samych.
Z
pewnoscia zostanie wymyslonychg wiele formul, ktore pozwola na
polaczenie obu postaci demokracji. Juz teraz czlonkowie Kongresu
i
najrozniejszych innych cial ustawodawczych tworza wlasne komisje
problemowe, aczkolwiek sami wyborcy w zaden sposob nie moga
zmusic
woich reprezentantow, aby powolali robocze zespoly dla spraw
zaniedbywanych czy wysoce kontrowersyjnych. Dlaczego by jednak
nie
umozliwic tego wyborcom, poprzez uznanie obligujacej mozy
petycji?
Nie upieramy sie przy tej propozycji ani przy zadnym innym
konkretnym
rozwiazaniu, albowiem w tej chwili najwazniejsze jest, aby
postawic pewien
generalny problem: jest mozliwa cala mnogosc uelastycznienia i
zdemokratyzowania ustroju, ktory jest dzis bliski zapasci, gdyz
bardzo
niewiele osob czuje, ze ma w nim swoich przedstawicieli. Musimy
wystapic
z kolein myslowych, ktore zostaly wycisniete w ciagu ostatnich
trzystu lat.
Niepodobna juz, bysmy rozstrzygali swoje problemy przy uzyciu
ideologii,
modeli i rachitycznych struktur, ktore naleza do przeszlosci
drugiej fali.
Groza one trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, dlatego
wszelkie
tego typu innowacje musza najpierw zostac dokladnie wyprobowane
w
wersji lokalnej, zanim zastosuje sie je w skali globalnej.
Cokolwiek
mozemy sadzic o tej lub innej szczegolowej propozycji, dawne
watpliwosci
pod adresem demokracji bezposredniej traca na sile dokladnie
wtedy, gdy
coraz silniej wysuwane sa zastrzezenia wobec ustrojow
przedstawicielskich.
Dziwaczna, czy nawet niebezpieczna przy pierwszym wejrzeniu,
demokracja
na pol bezposrednia jest zapewne idea umiarkowana, ktora dopomoze
w
zaprojektowaniu sprawnych instytucji dnia jutrzejszego.
Podzial decyzji.
Przekazanie w ramach ustroju wiekszej sily mniejszosciom oraz
pozwolenie
obywatelom na to, aby bardziej bezposrednio uczestniczyli w
rzadach, to
wazne przedsiewziecia, ale i one sa rozwiazaniami tylko
czastkowymi.
Trzecia z zywotnych zasad polityki przyszlosci bedzie musiala
przeciwstawic sie pichceniu decyzji politycznych w jednym rondlu,
w imie
przeniesienia ich w sfery, ktorych dotycza. Nie wystarczy sama
wymiana
przywodcow; nieodzowny jest takze podzial decyzji.
Niektorych problemow nie daje sie rozwiazac na szczeblu lokalnym,
inne
sa nie do rozstrzygniecia na szczeblu ogolnokrajowym, jeszcze
inne
wymagaja dzialan podejmowanych jednoczesnie na wielu szczeblach.
Co
wiecej, miejsce, w ktorym rozstrzygaja sie losy danej kwestii,
nie pozostaje
stale, lecz zmienia sie w czasie. Aby usunac dzisiejsze zatory
decyzyjne,
ktore powstaja z racji przeciazenia instytucji, trzeba decyzje
rozczlonkowywac, czesci skladowe czynic problemem bardziej
powszechnej
rozwagi, a miejsce dokonywania wyboru dostosowywac do charakteru
zagadnienia.
Dzisiejsze rozwiazania polityczne stanowia jawne pogwalcenie tej
zasady.
Problemy poprzenosily sie w bardzo rozne miejsca, ale wladza
decyzyjna
jest bez porownania bardziej nieruchawa. Zdecydowanie zbyt wiele
rozstrzygniec podejmowanych jest na szczeblu centralnym, a
struktura
instytucji jest najbardziej zawila i pelna organizacyjnych
ornamentow na
poziomie panstwowym. Niedostateczna liczba decyzji zapada na
szczeblu
ponadnarodowym i potrzebne do tego celu struktury sa dopiero w
powijakach; podobnie tez jest z kwestiami, ktore regulowane sa
na
poziomach lokalnych: w skali stanow, hrabstw, miast, grup
spolecznych,
ktore powstaja nie wedle kryterium geograficznego. Jesli chodzi
o ow
poziom ponadpanstwowy, jestesmy dzis politycznie rownie
niedojrzali i
zacofani, jak bylismy na poziomie panstwowym trzysta lat temu,
kiedy
rozpoczynala sie rewolucja przemyslowa. Tymczasem przez
przeniesienie
decyzji na szczebel wyzszy od panstwa narodowego nie tylko
otwiera sie
mozliwosc skutecznego uporania sie z problemami, ktore naleza
wspolczesnie do najtrudniejszych i najbardziej zapalnych, ale
zarazem
odciaza zablokowane centra panstwowe. Podzial decyzji jest
rozwiazaniem
o bardzo istotnym znaczeniu. Niemniej przeniesienie czesci
decyzji na
wyzszy szczebel jest rozwiazaniem dopiero czesci problemu, gdyz
rownie
oczywista jest koniecznosc manewru w przeciwnym kierunku, w
wyniku
ktorego znaczna czesc rozstrzygniec podejmowana by byla na
szczeblach
nizszych od centrum panstwowego. Znowu nie chodzi tutaj o
sytuacje
antynomiczna; o wybor miedzy absolutna decentralizacja a
absolutna
centralizacja. Problemem jest inne rozmieszczenie praw do
podejmowania
decyzji w systemie, ktory tak przesadnie akcentowal
centralizacje, ze
centrum jest paralizowane przez coraz obficiej naplywajace
informacje.
Polityczna decentralizacja sama przez sie nie gwarantuje
demokracji:
mozliwe sa przypadki bardzo dokuczliwej tyranii lokalnej, a
lokalni politycy
bywaja o wiele bardziej skorumpowani niz ich odpowiednicy na
niwie
panstwowej. Co wiecej, calkiem czesto przeniesienie uprawnien
decyzyjnych na nizsze szczeble ma charakter pozorny i sluzy w
istocie
interesom centrum. Tak czy owak, niezaleznie od tych wszystkich
zagrozen, to jedno nie ulega watpliwosci, ze nie uda sie
przywrocic
sprawnosci i skutecznosci bardzo wielu instytucjom rzadowym bez
podzialu
centralnej wladzy. Ciezar problemow decyzyjnych trzeba zmniejszyc
przez
jego rozczlonkowanie i przeniesienie znacznej czesci na nizsze
poziomy.
Nie chodzi tutaj o nawolywania romantycznych anarchistow, by
przywrocic
gminna demokracje, ani tez gniew zamoznych podatnikow, ktorzy
chcieliby
zredukowac system swiadczen dla ubogich. Chodzi tu o prosty fakt,
ze
kazda polityczna struktura - nawet jesli wyposazona jest w
rozbudowana
siec komputerowa - moze zawsze przetworzyc i zuzytkowac tylko
okreslona
ilosc informacji, moze uporac sie tylko z okreslona liczba
decyzji o
okreslonym charakterze, obecne zas instytucje rzadowe bezradnie
uginaja
sie pod brzemieniem wyraznie dla nich zbyt wielkim. Na dodatek
prawda
jest, ze instytucje rzadowe musza przystawac do struktury
gospodarki,
systemu informacyjnego i do wielu innych cech zycia spolecznego.
Jestesmy dzis swiadkami zasadniczej decentralizacji i
regionalizacji
produkcji oraz przedsiewziec gospodarczych. Nie jest wykluczone,
ze
podstawowa jednostka przestaje byc gospodarka w skali panstwa.
Podkreslalismy juz wczesniej, ze widzimy oto, jak pojawia sie
ogromna
wielosc wytwarzajacych rozliczne powiazania podukladow w ramach
gospodarki kazdego narodu. W przypadku korporacji dostrzegamy
dazenia
nie tylko do wewnetrznego rozczlonkowania, ale takze do
geograficznej
decentralizacji. Wszystko to jest w znacznej mierze
odzwierciedleniem
ogromnego przeobrazenia w przeplywie informacji przez
spoleczenstwo.
Wraz z tym jak slabnie potega centralnych sieci przekazu,
dokonuje sie
wskazana przez nas wczesniej redukcja masowego charakteru
komunikacji
w obrebie spoleczenstwa. Mnoza sie sieci kablwe, systemy
komputerowe,
uklady prywatnej poczty elektronicznej, informacja wedruje miedzy
uzytkownikami zarejestrowana na kasetach, a wszystko to sa
skladniki
wielkiego procesu decentralizacji. Nie jest przeto mozliwe, aby
wyzbywanie
sie owych form masowych przez poczynania gospodarcze,
komunikacyjne
oraz przez wiele innych waznych spolecznie sfer nie wymusilo
wczesniej lub
pozniej decentralizacji takze w obszarze decyzji politycznych.
To zas nie
moze sie ograniczyc do czysto kosmetycznych ulepszen w
istniejacych
instytucjach politycznych. Beda toczone wielkie batalie o
kontrole nad
budzetem, podatkami, ziemia, energia i innymi zasobami. Podzial
uprawnien decyzyjnych nie bedzie latwy jest jednak nieunikniony
w
krajach, w ktorych nastapil przerost centralizmu.
Rozbudowujace sie elity.
Pojecie "bagazu decyzyjnego" jest bardzo wazne dla zrozumienia
problemow demokracji. Kazda spolecznosc, aby funkcjonowac, wymaga
pewnej liczby decyzji politycznych o odpowiednim charakterze. W
istocie,
kazde spoleczenstwo ma sobie wlasciwa strukture decyzyjna. Im
liczniejsze, zroznicowane, czeste i skomlikowane sa decyzje
konieczne do
jego dzialania, tym wiekszy jest "bagaz decyzyjny". Sposob, w
jaki ow
bagaz jest dzielony, okresla stopien demokratyzacji danego
spoleczenstwa.
W spolecznosciach preindustrialnych, gdzie podzial pracy mial
charakter
szczatkowy, a zmiany dokonywaly sie nad wyraz powoli, liczba
niezbednych
decyzji politycznych czy administracyjnych byla minimalna, a w
efekcie
niewielki tez byl ich bagaz decyzyjny. Male, niezbyt
wyksztalcone,
niewyspecjalizowane elity feudalne czy monarchiczne mogly z
lepszym lub
gorszym skutkiem polegac na sobie samych, z nikim nie dzielac
brzemienia
decyzji. Demokracja w naszym dzisiejszym rozumieniu pojawia sie
dopiero
wtedy, gdy bagaz decyzyjny nabrzmiewa tak bardzo,ze stare elity
nie
potrafia sie z nim uporac. Druga fala przyniosla ze soba
rozbudowany
handel, znacznie glebszy podzial pracy, a takze wydzwignela
spoleczenstwa
na zupelnie nowy poziom skomplikowania i w ten sposob spowodowala
tego samego rodzaju implozje decyzyjna, ktora wiedzie dzis ze
soba trzecia
fala. Dolnosci decyzyjne starych elit okazaly sie
niewystarczajace i trzeba
bylo nowych elit i subelit, aby uporaly sie z bagazem decyzji.
W tym zas
celu trzeba bylo zaprojektowac rewolucyjne instytucje polityczne.
Wraz z
tym, jak rozwijalo sie i dalej komplikowalo spoleczenstwo
industrialne,
elity odpowiedzialne za jego integracje - "technicy wladzy" -
nieustannie
potrzebowaly zastrzyku swiezej krwi, aby podolac bagazowi
informacyjnemu. Byl to niewidoczny, a zarazem nieunikniony
proces,
dzieki ktoremu klasa srednia coraz silniej byla wciagana na arene
polityczna. To owa potrzeba skutecznych decyzji politycznych
prowadzi do
lamania systemu przywilejow, wytwarzajac coraz wiecej nisz, ktore
wypelniac trzeba z nizszych poziomow hierarchii spolecznej. Jest
to byc
moze uproszczony obraz zycia spolecznego, niemniej poucza nas on,
ze
zakres demokracji mniej zalezy od dziel kultury, Marksowskich
klas,
odwagi wojennej, zdolnosci retorycznych czy politycznej woli, a
bardziej
jest zalezny od charakteru bagazu decyzyjnego, ktory dzwiga dane
spoleczenstwo. Im bardziej wzrasta ow bagaz, tym bardziej wymusi
on
ostatecznie demokratyczne uczestnictwo w rozstrzygnieciach. Kiedy
wzrasta ow bagaz, wtedy problem demokracji przestaje byc kwestia
checi
czy niecheci, a staje sie sprawa koniecznosci, gdyz bez
demokratycznych
rozwiazan ustroj spoleczny nie moze sobie poradzic. Z uwag tych
wszystkich wynika sugestia, ze najprawdopodobniej stanelismy u
progu
nowego obszaru demokracji. Chociaz brzemie decyzyjne przytlacza
dzis
prezydentow, premierow i rady ministrow, to zarazem - po raz
pierwszy od
poczatkow rewolucji przemyslowej - otwiera przed nami fascynujace
perspektywy nowego uczestniczenia w sferze polityki. Potrzeba
nowych
instytucji politycznych towarzyszy potrzebie nowych form zycia
rodzinnego,
edukacji i organizacji wspolnotowych. Potrzeba ta ma glebokie
korzenie w
poszukiwaniu nowych zrodel energii, nowych technologii i nowych
sposobow produkcji. Odzwierciedla ona przewrot w systemie
komunikacji
miedzyludzkiej i zwiazana jest z potrzeba nowego uksztaltowania
relacji ze
swiatem nieindustrialnym. Mowiac krotko, chodzi tu o polityczny
odblask
tych wszystkich kumulatywnych zmian, ktore dokonuja sie naraz w
mnogosci innych sfer. Jesli nie widzi sie tych powiazan, nie
mozna pojac
sensu wydarzen, o ktorych kazdego dnia powiadamiaja nas naglowki
gazet.
Gdyby usilowac sprowadzic wspolczesne konflikty polityczne do
wspolnego
mianownika, to nie chodzi bynajmniej o walke bogaczy z biedota,
wazniakow z niewaznymi, nie chodzi o starcie grup etnicznych czy
nawet
kapitalistycznej wizji swiata z wizja socjalistyczna.
Najwazniejsza walka
rozgrywa sie pomiedzy tymi, ktorzy chca wspierac i utrwalac
spolecznosc
industrialna, a tymi, ktorzy chca poza nia wykroczyc.
Tworcza powinnosc.
Zadaniem jednych pokolen staje sie tworzenie cywilizacji,
zadaniem innych
ich obrona, Generacje, ktore rozpoczely druga fale, zostaly przez
warunki
zmuszone do dzialan tworczych. Ludzie typu Monteskiusza, Milla,
Madisona musieli dopiero wymyslic wiekszosc tych form, ktore my
dzisiaj
traktujemy jako oczywiste i stale. Poniewaz znalezli sie miedzy
dwoma
cywilizacjami, byli skazani na wyobraznie. We wszystkich sferach
zycia
spolecznego: w rodzinach, szkolach, firmach, kosciolach, w
systemie
energetycznym i systemie lacznosci stajemy w obliczu koniecznosci
stworzenianowych form trzeciej fali. Tak samo zaczyna dziac sie
z
milionami ludzi w wielu krajach swiata. Nigdzie jednak
anachronicznosc nie
jest bardziej jawna i bardziej niebezpieczna niz w sferze zycia
politycznego,
nigdzie tez nie ma wiekszego niedostatku wyobrazni, rzutkosci i
gotowosci
do przygotowania przyszlych zmian. Nawet ludzie olsniewajaco
innowacyjni
w miejscu swojej pracy - biurze prawniczym, laboratorium, kuchni,
klasie
szkolnej, magazynie - dretwieja na sama wzmianke o tym, ze nasza
konstytucja i polityczne struktury sa przedawnione i wymagaja
radykalnej
przebudowy. Wizja glebokich politycznych transformacji, ze
wszystkimi
tego niebezpieczenstwami, okazuje sie tak przerazajaca, ze obecny
stan
rzeczy, skadinad surrealistyczny i zniewalajacy, nagle wydaje sie
najlepszym na swiecie rozwiazaniem. Z drugiej strony mamy w
kazdym
spoleczenstwie grupke pseudorewolucjom\nistow, ktorzy gleboko
zakorzenieni w ideologii drugiej fali, zadnej propozycji nie
traktuja jako
wystarczajaco radykalnej: mamy przeto dyluwialnych marksistow,
anarcho-romantykow, fanatykow prawicowych, rasistowskich
demagogow,
religijnych zelotow, gabinetowych buntownikow i bogobojnych
terrorystow,
ktorzy snia o totalitarnych technokracjach, sredniowiecznych
utopiach czy
panstwach teokratycznych. Nawet wtedy, kiedy w wielkim pedzie
wkraczamy w nowa epoke dziejowa, oni dalej holubia swoje
marzenia,
rodem z pozolklych kart niegdysiejszych traktatow politycznych.
Tym
jednak, co czeka nas jako efekt zaostrzajacego sie podstawowego
starcia,
nie jest spelnienie ktorejkolwiek z dawnych rewolucyjnych wizji:
ani
awangardowa partia nie bedzie obalac rzadzacych elit w imieniu
zacofanych mas, ani nie dojdzie do zadnego spontanicznego,
oczyszczajacego przewrotu masowego, ktory wyzwolic mialy akty
terroryzmu. Nowe polityczne struktury cywilizacji trzeciej fali
nie narodza
sie w jednym, gwaltownym zrywie, lecz pojawia sie w wynilu
tysiecznych
innowacji i konfliktow, ktore na roznych szczeblach i w roznych
miejscach
rozgrywac sie beda przez cale dekady. Wcale to nie wyklucza
mozliwosci
uzycia przemocy w drodz do dnia jutrzejszego. Przejscie od
cywilizacji
pierwszej fali do cywilizacji fali drugiej jest krwawym dramatem
pelnym
wojen, rebelii, glodu, wymuszonych migracji, zamachow stanu i
okrucienstw. Dzisiaj, gdy stawka jest wyzsza, czas krotszy i
wieksze
przyspieszenie, niebezpieczenstwa sa jeszcze wieksze. Wiele
zalezy od
zrecznosci i inteligencji obecnych elit, subelit i superelit.
Gdyby mialy sie
okazac rownie krotkowzroczne, wyzbyte wyobrazni i sparalizowane
strachem jak wiekszosc panujacych grup w przeszlosci, zwiekszy
to tylko
ryzyko przemocy i gwaltownego unicestwienia samych elit. Jesli
natomiast,
przeciwnie, dadza sie one niesc trzeciej fali, jesli zrozumieja
potrzebe
rozszerzenia formuly demokracji, wtedy moga same wlaczyc sie w
proces
budowania nowej cywilizacji, jak zrobily to najmadrzejsze z elit
pierwszej
fali, ktore potrafily dostrzec nadchodzenie spoleczenstwa
industrialnego,
zbudoweanego na technice i potrafily wspoldzialacc w jego
tworzeniu.
Warunki zmieniaja sie w zaleznosci od kraju, ale nigdy dotad nie
bylo tak
wielu dobrze wyksztalconych ludzi, ktorych zbiorowym orezem jest
niebywale rozbudowana wiedza. Nigdy dotad nie bylo tak liczne
grono osob
zyjacych w dostatku, ktory byc moze niepewny i budzacy rozne
problemy,
jest jednak wystarczajacy, by dac im czas i zapal do
obywatelskich trosk
oraz dzialan. Nigdy dotad nie bylo tak wielkich rzesz , ktore
moga
podrozowac, zapoznawac sie z innymi kulturami i uczyc sie od
nich. Nade
wszystko zas: nigdy dotad tak wielu nie mialo do zyskania tak
wiele, gdyby
koniecznym i glebokim przemianom zapewnic sapokojny przebieg.
Elity,
chociazby najbaedziej wyksztalcone, same z siebie nie stworza
nowej
cywilizacji. Do tego potrzeba bedzie energii calego narodu, ktora
jest juz
dostepna i tylko trzeba pomoc jej sie wyzwolic. Powiemy wiecej:
jesli
zwlaszcza my, zyjacy w krajach o najwyzej rozwinietej technice,
za jasny i
wyrazny cel nie obierzemy sobie stworzenie zupelnie nowych
instytucji,
konstytucji i ustrojow, damy ujscie nie rtylko energii, ale takze
czemus
wiecej: zbiorowej wyobrazni. Im wczesniej zaczniemy projektowac
alternatyne rozwiazania polityczne, ktorych podstawa beda trzy
omowione
wyzej zasady - sila mniejszosci, demokracja na pol bezposrednia,
podzial
decyzji - tym wieksze mamy szanse na pokojowe przemiany. To proby
ich
blokowania, a nie one same, groza zaburzeniami i niepokojami. To
wynikajace z zaslepienia usilowania, by bronic tego, co
anachroniczne,
rodza niebezpieczenstwo rozlewu krwi. Wynika z tego, ze aby
uniknac
wstrzasow i przemocy, juz teraz musimy sie zajac problemem
przestarzalej
struktury politycznej wspolczesnego swiata. Kwestia ta musi stac
sie
przedmiotem zainteresowania nie tylko specjalistow:
konstytucjonalistow,
ekspertow od prawa wyborczego, politykow, ale takze opinii
publicznej:
stowarzyszen, zwiazkow zawodowych, kosciolow, organizacji
kobiecych,
grup etnicznych i rasowych, naukowcow, gospodyn domowych i
biznesmenow. Po pierwsze, trzeba zainicjowac mozliwie jak
najszersza
debate w sprawie potrzeby nowego systemu politycznego, ktory
bylby
dostrojony do wymagan trzeciej fali. Potrzebne beda konferencje,
programy telewizyjne, konkursy, cwiczenia symulacyjne, fingowane
konstytuanty, aby uzyskac jak najwiecej swiezych pomyslow, jak
najszerzej wyzwolic odwage myslenia na temat politycznej
przebudowy.
Trzeba bedzie do tego uzyc najnowoczesniejszych srodkow, od
satelitow i
komputerow po kasety wideo i interakcje telewizyjna. Nikt nie wie
dokladnie, co niesie ze soba przyszlosc ani co najlepiej bedzie
sluzyc
spoleczenstwu trzeciej fali. Nie nalezy wyobrazac sobie jakiejs
jednej
masowej reorganizacji czy jednej rewolucyjnej i totalnej
przemiany, ktora
zostalaby podyktowana od gory. Myslec trzeba o tysiacach
swiadomych,
zdecentralizowanych eksperymentow. W nich nowe modele
rozstrzygniec
politycznych wyprobowane zostana na szczeblach lokalnych i
regionalnych,
zanim wykorzysta sie je na plaszczyznie panstwowej i
ponadpanstwowej.
Zarazem jednak jiz teraz trzeba zaczac pozyskiwac zwolennikow
takich
eksperymentow w skali narodowej i miedzynarodowej. Z powszechnego
dzis zniechecenia, gniewu i rozgoryczenia w stosunku do rzadow
drugiej fali
demagodzy moga wykrzesac ogien fanatycznego poparcia dla rzadow
autorytarnych, ale mozna je tez wykorzystac na rzecz
demokratycznej
transformacji swiata. Gdyby udalo sie uruchomic wielki proces
edukacyjny
- dokonywane naraz w wielu krajach antycypujace wprawki w nowej
demokracji - wtedy zostaloby zazegnane niebezpieczenstwo
totalitarne.
Cale miliony ludzi trzeba przygotowac do przyszlych przemieszczen
i
groznych kryzysow, jednoczesnie wywierajac presje na istniejace
instytucje polityczne, aby te szybciej poddaly sie nieuniknionym
zmianom.
Przy wielkim oddolnym parciu nie mozna zbyt wiele obiecywac sobie
po
dzisiejszych nominalnych przywodcach; prezydenci i premierzy,
senatorzy i
czlonkowie wladz partyjnych w wiekszosci nie beda palic sie do
tego, by
kwestionowac zasady funkcjonowania tych wlasnie instytucji, ktore
jakkolwiek zacofane, zapewniaja im pieniadze, prestiz i wladze,
a
przynajmniej jej pozor. Zdarza sie z pewnoscia nieliczni
dalekowzroczni
politycy, ktorzy przylacza sie do walki o przebudowe w imie
przyszlosci,
wiekszosc jednak reagowac bedzie dopiero wtedy, gdy nie uda sie
juz
lekcewazyc zewnetrznych naciskow lub gdy kryzys bedzie juz tak
zaawansowany i bliski konwulsyjnych wstrzasow, ze nie zobacza juz
zadnej
innej mozliwosci. Odpowiedzialnoisc za zmiany spoczywa zatem na
nas i
wlasnie od siebie musimy zaczac, gdyz to siebie musimy nauczyc
tego, by
nie odwracac sie odruchowo z lekiem od wszystkiego co nowe,
zaskakujace, pozornie ekstrawaganckie. Oznaczac to bedzie wydanie
walki
wszystkim tepicielom idei, ktorzy kazda nowa sugestie
bezzwlocznie usiluja
ukatrupic jako niepraktyczna i iluzoryczna, broniac w ten sposob
tego, co
dzis praktycznee i rzeczywiste, chociaz zarazem jakze bardzo
absurdalne,
zniewalajace i niefunkcjonalne. Oznaczac to bedzie przeto walke
o wolnosc
wypowiedzi, o prawo do gloszenia pomyslow nawet najbardziej
heretyckich.
Ow proces wielkiej przebudowy zainicjowac trzeba teraz, zanim
dalsza
dezintegracja systemow politycznych sprawi, ze na ulice wypelzna
sily
tyranii i nie uda sie juz przejsc do demokracji XXI wieku droga
pokojowa.
Jesli zaczniemy juz teraz, takze i my wraz ze swoimi dziecmi
wezmiemy
udzial w fascynujacym przeobrazeniu nie tylko zmurszalych
struktur
politycznych, ale wrecz calej cywilizacji. Podobnie jak
niegdysiejsi
rewolucjonisci, takze i my zdani jestesmy na tworcze myslenie.
-----------------------------------------------------------------
--
K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I
E C
-----------------------------------------------------------------
-_