Alvin i Heidi Toffler Budowa Nowej Cywilizacji

background image

background image

background image








ALVIN i HEIDI TOFFLER BUDOWA NOWEJ

CYWILIZACJI

Polityka trzeciej fali



Przedmowa

NewtGingrich



Przekład

Jerzy Łoziński





Zysk i Ska Wydawnictwo

background image

Tytuł oryginału

CREATING A NEW CIVILIZATION The Politics of the Third

Wave

Copyright © 1995 by Alvin and Heidi Toffler

Al rights reserved Licensed by: Turner Publishing, Inc.

Copyright © 1996 for the Polish translation by Zysk i Ska

Wydawnictwo s.c.,

Pozna

ń

Grateful acknowledgment is made to the following for

permission to reprint previously published material: The Third

Wave by Heidi and Alvin Toffler. © 1980 by Alvin Toffler.

Reprinted by permission of Bantam Books; Powershift by Alvin

Toffler. © 1990 by Alvin and Heidi Toffler. Reprinted by

permission of Bantam Books; War and AntiWar by Alvin and

Heidi Toffler. © 1993 by Alvin and Heidi Toffler. Reprinted by

permission of Little Brown and Company.




Redaktor

Zdzisław Wiese


Wydanie I

ISBN 8371501021



Zysk i Ska Wydawnictwo s.c.

ul. Wielka l O, 61 774 Pozna

ń

tel. 532751, 532767, tel./fax 526326


Printed in Germany by ElsnerdruckBerlin

background image

SPIS TRE

Ś

CI


Przedmowa 7

Wst

ę

p: Przygotowanie do wieku XXI 11


1. Walna bitwa 17

Rewolucyjna przesłanka 18. Grzbiet fali 19. Fale przyszło

ś

ci 21


2. Konflikt cywilizacji 25

Konflikt podstawowy 27. Odwrót od społecze

ń

stwa masowego

29


3. Uniwersalny substytut 33

Alchemia informacji 34. Wiedza kontra kapitał 36


4. W jaki sposób tworzymy bogactwo 39

Czynniki wytwórcze 40. Nieuchwytne warto

ś

ci 40. Koniec masowo

ś

ci

41. Praca 42. Innowacje 43. Skala produkcji 43. Organizacja 44.
Systemy integracji 44. Infrastruktura 45. Przyspieszenie 45


5. Materializm jurny 47

Nowy sens bezrobocia 49. Ró

ż

norodno

ść

pracy umysłowej 52. Niskie

zintelektualizowanie kontra wysokie 54. Ideologia niskiego
zintelektualizowania 56. Ideologia wysokiego zintelektualizowania 57


6. Dziejowa kraksa: socjalizm i przyszło

ść

61

Maszyna przedcybernetyczna 62. Paradoks własno

ś

ci 64. Ile

ś

rub z

lewym gwintem? 67.

Ś

mietnik historii 68


7. Kolizja elektoratów 70

Rzecznicy przeszło

ś

ci 71. Jutrzejszy elektorat 76


8. Trzecia fala: podstawowe problemy 81

^

Czy chodzi o co

ś

w rodzaju fabryki? 81. Czy chodzi o wzmocnienie

masowo

ś

ci społecze

ń

stwa? 82. Ile jest jajek w koszyku? 83.

Masywno

ść

czy wirtualno

ść

? 84. Czy chodzi o wzmocnienie domu? 85


9. Demokracja XXI wieku 88

Pot

ę

ga mniejszo

ś

ci 91. Demokracja na pół bezpo

ś

rednia 95. Podział

decyzji 99. Rozbudowuj

ą

ce si

ę

elity 102. Twórcza powinno

ść

104

background image

7

PRZEDMOWA


Ameryka prze

ż

ywa obecnie splot kryzysów, z jakim nie zetkn

ę

ła

si

ę

jeszcze od chwili swych narodzin. W kryzysie znalazła si

ę

instytucja rodziny, system ochrony zdrowia, organizacji
przestrzeni, system warto

ś

ci, a nade wszystko system

polityczny, który praktycznie rzecz bior

ą

c, utracił zaufanie ludzi.

Dlaczego kryzysy te - a tak

ż

e mnogo

ść

innych - pojawiły si

ę

niemal w tym momencie naszych dziejów? Czy

ż

by zapowiadały

one ostateczny upadek Ameryki? Czy

ż

by

ś

my wła

ś

nie stan

ę

li u

kresu historii?
Na kartach tej ksi

ąż

ki przedstawimy je inaczej. Kryzysy, które

nawiedziły Ameryk

ę

, nie s

ą

konsekwencj

ą

jej pora

ż

ki, lecz

wcze

ś

niejszych sukcesów. Nie doszli

ś

my do ko

ń

ca historii, lecz

prehistorii.
Od

roku

1970,

kiedy

w

ksi

ąż

ce

Szok

przyszło

ś

ci

wypracowali

ś

my poj

ę

cie „ogólnego kryzysu społecze

ń

stwa

industrialnego", gał

ę

zie przemysłu, których symbolem jest

komin

fabryczny,

przestały

zatrudnia

ć

wielkie

rzesze

robotników. Zgodnie z wyra

ż

onymi w naszej pracy prognozami,

rozpadła si

ę

dawna struktura rodziny, mass media utraciły swój

masowy charakter, radykalnie zmieniły si

ę

warto

ś

ci i style

ż

ycia.

Ameryka zdecydowanie zmieniła swoje oblicze.
To wyja

ś

nia dlaczego nieskuteczne s

ą

dawne kategorie analizy

politycznej. Takie terminy jak prawica, lewica, liberalizm czy
konserwatyzm utraciły tradycyjne znaczenia. W dzisiejszej Rosji
komunistów okre

ś

lamy mianem konserwatystów, reformatorów

za

ś

uznajemy za radykałów. W Stanach Zjednoczonych

ekonomiczni

liberałowie

mog

ą

by

ć

społecznymi

konserwatystami

background image

8

i vice versa. Lewicowy Ralph Nader jednoczy si

ę

z prawicowym

Patem Buchananem, aby wspólnie przeciwstawia

ć

si

ę

NAFTA

(Północnoameryka

ń

skiemu Zrzeszeniu Wolnego Handlu).

Jednak bardziej znacz

ą

ca i zadziwiaj

ą

ca jest coraz wi

ę

ksza

utrata władzy przez takie formalne ciała polityczne jak Kongres,
Biały Dom, agencje rz

ą

dowe i partie na rzecz powstaj

ą

cych

spontanicznie i powi

ą

zanych ze sob

ą

grup oraz mediów.

Wszystkich tych ogromnych przemian w ameryka

ń

skim

ż

yciu

politycznym nie mo

ż

na wyja

ś

ni

ć

jedynie w kategoriach

politycznych, zwi

ą

zane s

ą

one bowiem z równie gł

ę

bokimi

przekształceniami w

ż

yciu rodzinnym, ekonomii, technologii,

kulturze i warto

ś

ciach. Aby odnale

źć

si

ę

w tym okresie

błyskawicznych przemian, utraty złudze

ń

i niemal bratobójczego

konfliktu społecznego, trzeba wypracowa

ć

koherentn

ą

wizj

ę

XXI

wieku, której zarysy usiłujemy przedstawi

ć

w niniejszej ksi

ąż

ce.

Na gruncie tego ogólnego nastawienia podj

ąć

mo

ż

na konkretne

działania, które wpłyn

ą

na posta

ć

wi

ę

kszych jeszcze przemian

w przyszło

ś

ci, dzi

ę

ki czemu b

ę

dziemy nimi kierowa

ć

, zamiast

stawa

ć

si

ę

tylko ich ofiarami.

Nader cz

ę

sto si

ę

zdarza,

ż

e kiedy autorzy wprowadzaj

ą

do

nowej ksi

ąż

ki fragmenty utworów wcze

ś

niejszych, powstaje

cało

ść

zło

ż

ona z elementów nie powi

ą

zanych, nie maj

ą

cych ze

sob

ą

nic wspólnego. Nie odnosi si

ę

to jednak do tej ksi

ąż

ki.

Rozdziały pierwszy i dziewi

ą

ty były wcze

ś

niej opublikowane w

roku 1980 w ksi

ąż

ce Trzecia fala. Rozdziały drugi i czwarty

zostały wzi

ę

te z naszej najnowszej pracy War and AntiWar

(Wojna i antywojna), która ukazała si

ę

w roku 1993. Rozdziały

trzeci, pi

ą

ty i szósty pochodz

ą

z tekstu Powershift (Przej

ę

cie

władzy) z roku 1990. W postaci tu prezentowanej fragmenty te
zostały wła

ś

ciwie powtórzone, a niewielkie modyfikacje

zapewni

ć

miały logiczn

ą

spójno

ść

. Natomiast rozdziały siódmy i

ósmy zostaj

ą

przedstawione po raz pierwszy.

Chocia

ż

w du

ż

ej mierze cytujemy swoje dawniejsze teksty, nie

chodziło nam o stworzenie antologii. Jest to raczej zupełnie
nowa cało

ść

. Zawdzi

ę

czamy to temu,

ż

e prace nasze,

background image

9

koncentruj

ą

c si

ę

za ka

ż

dym razem na pewnej grupie

zagadnie

ń

, odwołuj

ą

si

ę

zarazem do przemy

ś

lanych wizji tego,

w jaki sposób przyspiesza

ć

przemiany społeczne i polityczne.

Ksi

ąż

ka ta byłaby przeto czym

ś

w rodzaju wst

ę

pu: dawałaby

klucz do zrozumienia kompleksu naszych utworów.
Do pracy tej zainspirował nas Jeffrey A. Eisenach,
przewodnicz

ą

cy

waszyngto

ń

skiej

Progress

&

Freedom

Foundation, przekonany o politycznej potrzebie syntezy.
Dostrzegał on,

ż

e Amerykanie w ogóle, a ich polityczni

przywódcy w szczególno

ś

ci maj

ą

tendencj

ę

do traktowania

ka

ż

dego nagłówka w gazecie, ka

ż

dej wiadomo

ś

ci telewizyjnej,

ka

ż

dej batalii w Kongresie i ka

ż

dej rewolucji technologicznej

jako zdarze

ń

oddzielnych i niezale

ż

nych. Jego zdaniem

sko

ń

czył si

ę

czas polityki opartej na działaniach odruchowych.

Bior

ą

c to pod uwag

ę

, zaproponował nam napisanie poni

ż

szego

tekstu.
To miejsce jest odpowiednie, by podzi

ę

kowa

ć

mu za t

ę

płodn

ą

sugesti

ę

. Chcieli

ś

my tak

ż

e wyrazi

ć

wdzi

ę

czno

ść

za wielk

ą

pomoc edytorsk

ą

ze strony doktora Alberta S. Hansera z

Progress & Freedom Foundation, który przejrzał nasze
wcze

ś

niejsze prace i starannie wybrał ich fragmenty, jak

równie

ż

Ericowi Michaelowi, który zaopiekował si

ę

stron

ą

redakcyjn

ą

.

Mamy nadziej

ę

,

ż

e nasza ksi

ąż

ka pomo

ż

e czytelnikom w

fundamentalnym przewarto

ś

ciowaniu ich pogl

ą

dów, którego

wymaga rodz

ą

ca si

ę

cywilizacja dnia jutrzejszego.

Sierpie

ń

1994

Alvin Toffler i Heidi Toffler

background image

11

WST

Ę

P


Przygotowanie do wieku XXI


Lata

dziewi

ęć

dziesi

ą

te

zapocz

ą

tkowały

fal

ę

przemian

ustrojowych

i

politycznych

o

historycznym

znaczeniu.

Pocz

ą

wszy od rozpadu imperium sowieckiego, zawalenia si

ę

ukształtowanej po drugiej wojnie struktury politycznej Włoch,
eliminacji w wyborach z 1993 roku kanadyjskiej partii rz

ą

dz

ą

cej

(która ze stu pi

ęć

dziesi

ę

ciu trzech miejsc w parlamencie

zachowała tylko dwa), dramatycznej pora

ż

ki japo

ń

skiej Partii

LiberalnoDemokratycznej po czterdziestu latach monopolu
władzy (i narodziny nowego ruchu reformatorskiego), do
pojawienia si

ę

w Stanach Zjednoczonych Rossa Perota i ruchu

United We Stand.
Politycy, felietoni

ś

ci i akademicy wszyscy wydaj

ą

si

ę

zaskoczeni skal

ą

przemian. W sposób nieunikniony do głosu

dochodzi przede wszystkim

ż

al i dezorientacja tych, którzy

utracili władz

ę

. Agonia przeszło

ś

ci przy

ć

miewa nadziej

ę

, któr

ą

niesie przyszło

ść

. W odniesieniu do Renesansu to znane od lat

zjawisko wspaniale ukazał Huizinga w Jesieni

ś

redniowiecza.

To co nam, patrz

ą

cym wstecz, wydaje si

ę

cudownym,

pasjonuj

ą

cym

okresem

innowacji,

ż

yj

ą

cym

ówcze

ś

nie

ukazywało si

ę

jako straszliwy rozpad istniej

ą

cego porz

ą

dku.

Podobnie wygl

ą

dał upadek konfiicja

ń

skich Chin w połowie XIX

stulecia. Uznawany był raczej za przera

ż

aj

ą

cy rozkład ładu i

stabilno

ś

ci, ni

ż

za zapowied

ź

wej

ś

cia w epok

ę

bardziej twórcz

ą

i mniej skr

ę

powan

ą

.

Alvin i Heidi Tofflerowie pomagaj

ą

nam umie

ś

ci

ć

dzisiejszy

chaos wydarze

ń

w ramach dynamicznej i fascynuj

ą

cej wizji

przyszło

ś

ci. Od

ć

wier

ć

wieku mówi

ą

i pisz

ą

o przyszło

ś

ci. Tytuł

ich pierwszej pracy, Szok przyszło

ś

ci, stał si

ę

obiegowym

background image

12

okre

ś

leniem dotycz

ą

cym skali i dramatyzmu przemian, które

prze

ż

ywamy. (Był to bestseller wi

ę

kszy w Japonii ni

ż

w USA,

je

ś

li liczb

ę

sprzedanych egzemplarzy odnie

ść

do populacji

potencjalnych czytelników.) Szok przyszło

ś

ci zwrócił uwag

ę

na

przyspieszenie i mno

ż

nikowy mechanizm zmian, które zewsz

ą

d

zaskakuj

ą

ludzi i najcz

ęś

ciej powoduj

ą

dezorientacj

ę

jednostek,

wspólnot, ciał politycznych i

ż

ycia gospodarczego. Nawet gdyby

była to jedyna wypowied

ź

Tofflerów, ju

ż

dzi

ę

ki niej znale

ź

liby

si

ę

w gronie wa

ż

nych interpretatorów sytuacji człowieka

współczesnego. Tymczasem kolejna praca, Trzecia fala,
stanowiła jeszcze wa

ż

niejszy przyczynek do rozumienia

naszych czasów.
W Trzeciej fali Tofflerowie od obserwacji przeszli do
przedstawienia

prognostycznej

wizji.

Na

rewolucj

ę

informatyczn

ą

spojrzeli w perspektywie dziejowej, porównuj

ą

c

j

ą

z dwoma przełomami o podobnej wadze: rewolucj

ą

rolnicz

ą

i

przemysłow

ą

. Czujemy, pisali, napór trzeciej fali dziejowych

przemian, za spraw

ą

której uczestniczymy w procesie narodzin

nowej cywilizacji.
Tofflerowie słusznie uznali,

ż

e przepływ i wymiana informacji

stały si

ę

naczelnym czynnikiem wytwórczo

ś

ci i władzy

człowieka. Gdziekolwiek spojrzymy: na

ś

wiatowe rynki

finansowe, całodobowe przekazywanie na cały

ś

wiat informacji

via CNN, biologiczn

ą

rewolucj

ę

oraz jej skutki dla ochrony

zdrowia i produkcji rolniczej, wsz

ę

dzie widzimy, jak rewolucja

informatyczna zmienia rytm, struktur

ę

i tre

ść

naszego

ż

ycia.

Dzi

ę

ki ukazaniu sensu tej przemiany, Trzecia fala wywarła

wielki wpływ na strategi

ę

poczyna

ń

wodzów gospodarki i

polityki poza Stanami Zjednoczonymi, w Chinach, Japonii,
Singapurze i innych dynamicznie rozwijaj

ą

cych si

ę

regionach,

gdzie poło

ż

ono nacisk na najnowsz

ą

technik

ę

i informacj

ę

.

Praca ta nie pozostała bez echa tak

ż

e w USA i wielu strategów

gospodarczych zacz

ę

ło przekształca

ć

podległe im organizacje

tak, aby przygotowa

ć

je do nadej

ś

cia XXI wieku.

Znakomitym przykładem mo

ż

e tu by

ć

generał Donn Stany,

przeło

ż

ony TRADOC (Dowództwa Szkolenia i Doktryny

background image

13

Wojennej Armii L

ą

dowej USA), który w pocz

ą

tku lat

osiemdziesi

ą

tych przeczytawszy Trzeci

ą

fal

ę

uznał,

ż

e

Tofflerowie dokonali rzetelnej analizy przyszło

ś

ci. Oboje

autorów zostało wi

ę

c zaproszonych do kwatery TRADOC w

Fort Monroe, gdzie wizj

ę

formułowan

ą

w Trzeciej fali

skonfrontowali z pomysłami strategów wojskowych, co zostało
wspaniale opisane w niedawnej ksi

ąż

ce War and AntiWar

(Wojna i antywojna). Dobrze wiem, jak wielki wpływ miał
przedstawiony w Trzeciej fali obraz rewolucji informatycznej na
kształtowanie si

ę

doktryny wojennej w latach 19791982, gdy

ż

jako młody kongresman wiele czasu sp

ę

dziłem z generałami

Starrym i Morellim (obecnie na emeryturze) przy konstruowaniu
tego,

co

przybrało

ostatecznie

nazw

ę

modelu

bitwy

powietrznol

ą

dowej.

Istot

ą

nowej koncepcji wojennej stał si

ę

system bardziej

elastyczny, dynamiczny i zdecentralizowany, oparty na
wymianie informacji; system, który wykorzystuje lokalne,
bezpo

ś

rednio zwi

ą

zane z polem bitwy zasoby i odwołuje si

ę

do

decyzji

znakomicie

wyszkolonych,

w

du

ż

ym

stopniu

niezale

ż

nych dowódców.

W roku 1991

ś

wiat po raz pierwszy ujrzał starcie militarnego

systemu trzeciej fali z przestarzał

ą

machin

ą

wojskow

ą

drugiej

fali.

Pustynna

burza

doprowadziła

do

jednostronnego

zniszczenia sił irackich przez Amerykanów i ich sojuszników w
du

ż

ej mierze z tej prostej racji,

ż

e systemy trzeciej fali ukazały

sw

ą

nieporównan

ą

wy

ż

szo

ść

. Zbudowane na modł

ę

drugiej fali,

skomplikowane systemy obrony przeciwlotniczej okazały si

ę

bezu

ż

yteczne w obliczu niewidocznych maszyn trzeciej fali.

Solidnie okopane armie drugiej fali zostały wymanewrowane i
unicestwione, kiedy przyszło im stawi

ć

czoło komputerowym

systemom namiaru i logistyki. Efekt był równie druzgoc

ą

cy jak w

roku 1898, kiedy naprzeciwko siebie stan

ę

ły siły pierwszej fali

Mahdiego z Omdurmanu i angloegipskie wojska drugiej fali.
Chocia

ż

jednak tak oczywiste jest to,

ż

e dzieje si

ę

co

ś

zasadniczo nowego w polityce, ekonomii, sferze militarnej i
całym

ż

yciu społecznym, w dalszym ci

ą

gu zdecydowanie zbyt

mał

ą

background image

14

wag

ę

przywi

ą

zuje si

ę

do znaczenia wizji Tofflerów. Wi

ę

kszo

ść

ameryka

ń

skich polityków, reporterów i recenzentów nie

dostrzegła wniosków, które płyn

ą

z Trzeciej fali, a bardzo

niewielu jest takich, którzy poj

ę

ciu trzeciej fali gotowi byliby

nada

ć

no

ś

no

ść

polityczn

ą

. To wła

ś

nie ów brak szerokiej,

tofflerowskiej wizji sprawił,

ż

e nasza polityka ugrz

ę

zła we

frustracji, negatywizmie, cynizmie i zniech

ę

ceniu. Kontrast

pomi

ę

dzy przemianami

ś

wiata jako cało

ś

ci a stagnacj

ą

ż

ycia

politycznego stanowi zagro

ż

enie dla naszego systemu

społecznego. Je

ś

li nie liczy

ć

koncepcji trzeciej fali, nigdzie nie

wida

ć

prób zrozumienia, sk

ą

d bierze si

ę

zniech

ę

cenie i

rozgoryczenie, które, jak si

ę

wydaje, opanowały polityków i

administracje rz

ą

dowe w całym uprzemysłowionym

ś

wiecie. Nie

powstał j

ę

zyk, w którym mo

ż

na by wyrazi

ć

n

ę

kaj

ą

ce nas

problemy, nie ma wizji odsłaniaj

ą

cej kształt przyszło

ś

ci, ku

której zmierzamy, nie istnieje program, który miałby na celu
przyspieszenie i ułatwienie przej

ś

cia do nowej epoki.

Nie jest to bynajmniej nowy problem. Na pocz

ą

tku lat

siedemdziesi

ą

tych zacz

ą

łem współpracowa

ć

z Tofflerami nad

koncepcj

ą

, jak to nazwali

ś

my, demokracji antycypuj

ą

cej. Byłem

wtedy

ś

wie

ż

o upieczonym wykładowc

ą

na West Georgia State

College. Szczególnie fascynowało mnie poł

ą

czenie spojrzenia

historycznego i wybiegaj

ą

cego w przyszło

ść

, które stanowi

istot

ę

polityki w jej najlepszym wydaniu. Od ponad dwudziestu

lat zabiegamy wspólnie o polityk

ę

ś

wiadom

ą

przyszło

ś

ciowych

horyzontów i staramy si

ę

pozyska

ć

jak najwi

ę

cej ludzi dla

my

ś

lenia, które ułatwi Ameryce przej

ś

cie od najwyra

ź

niej

umieraj

ą

cej cywilizacji drugiej fali do cywilizacji trzeciej fali. Ta

nowa posta

ć

ś

wiata, która nas czeka, zarysowuje si

ę

ju

ż

, ci

ą

gle

jednak jeszcze niewyra

ź

nie i w sposób nie do ko

ń

ca dla nas

zrozumiały.
Usiłowania te przyniosły znacznie wi

ę

cej rozczarowa

ń

i

znacznie

mniej

efektów,

ni

ż

spodziewałem

si

ę

dwa

dziesi

ę

ciolecia temu. Niezale

ż

nie jednak od pora

ż

ek, próby te

trzeba kontynuowa

ć

, albowiem ustrój polityczny trzeciej fali ma

kluczowe znaczenie dla przyszło

ś

ci wolno

ś

ci i Ameryki. Jestem

wprawdzie przywódc

ą

republikanów w Kongresie, nie uwa

ż

am

jednak by

background image

15

republikanie czy Kongres mieli monopol na rozwi

ą

zywanie

problemów i przystosowywanie Ameryki do rewolucji trzeciej
fali,

rewolucji

informatycznej.

Burmistrze

z

ramienia

demokratów, jak na przykład Nor

ą

uist w Milwaukee czy Rendel

w Filadelfii dokonuj

ą

prawdziwego przełomu w

ż

yciu

obywatelskim. Niektóre z przedsi

ę

wzi

ęć

wiceprezydenta Gore

maj

ą

cych na celu usprawnienie administracji zmierzaj

ą

w

dobrym kierunku (chocia

ż

podejmowane s

ą

dora

ź

nie i

niekonsekwentnie). Przede wszystkim chodzi o to,

ż

e wielka

przemiana rozgrywa si

ę

ju

ż

na co dzie

ń

w sektorze prywatnym

za spraw

ą

przedsi

ę

biorców i obywateli, którzy dokonuj

ą

wynalazków i znaj duj

ą

nowatorskie rozwi

ą

zania, w czym

biurokracja nie jest w stanie im przeszkodzi

ć

. Głównym przeto

zadaniem tej ksi

ąż

ki jest zach

ę

cenie czytelników, aby

zaczerpn

ę

li oddechu, wzi

ę

li rozbieg i sami zacz

ę

li współtworzy

ć

cywilizacj

ę

trzeciej fali. Jestem pewien,

ż

e kiedy zagł

ę

bicie si

ę

w rozwa

ż

ania autorów, podkre

ś

licie partie najbardziej dla was

istotne, rozejrzycie si

ę

wokół siebie za pokrewnymi duszami i

wspólnie podejmiecie działania na mał

ą

zrazu skal

ę

, za kilka lat

b

ę

dziecie zdumieni, jak wiele udało si

ę

osi

ą

gn

ąć

.

Newt Gingrich

background image

17

ROZDZIAŁ PIERWSZY


WALNA BITWA

Na naszych oczach, w naszym

ż

yciu rodzi si

ę

nowa cywilizacja,

a

ś

lepcy usiłuj

ą

j

ą

u

ś

mierci

ć

. Ta nowa cywilizacja niesie ze

sob

ą

nowy styl

ż

ycia rodzinnego, zmiany w sposobie pracy,

odnoszenia si

ę

do siebie i

ż

ycia, nowy kształt

ż

ycia

gospodarczego, nowe konflikty polityczne, a przede wszystkim:
now

ą

ś

wiadomo

ść

. Ludzko

ść

, która stan

ę

ła w obliczu

najgł

ę

bszego w swoich dziejach przewrotu społecznego i

naj

ś

mielszej twórczej przebudowy, oczekuje teraz wielkiego

skoku kwantowego. Chocia

ż

dostrzegamy tego, uczestniczymy

w budowie od podstaw zdecydowanie nowej cywilizacji. To
wła

ś

nie mamy na my

ś

li, kiedy mówimy o trzeciej fali.

Do czasów obecnych ludzko

ść

prze

ż

yła dwie wielkie fale

przemian, z których ka

ż

da unicestwiła dawne kultury i

cywilizacje, a na ich miejsce wprowadziła sposób

ż

ycia, który

byłby niepoj

ę

ty dla ludzi, którzy

ż

yli wcze

ś

niej. Pierwsza fala -

rewolucja rolnicza - rozci

ą

gn

ę

ła si

ę

na tysi

ą

ce lat. Druga fala, w

trakcie której powstała cywilizacja przemysłowa, trwała ledwie
trzysta lat. Dzisiaj przemiany s

ą

jeszcze bardziej gwałtowne,

dlatego nie sposób wykluczy

ć

,

ż

e trzecia fala przetoczy si

ę

przez dzieje w ci

ą

gu kilku dziesi

ę

cioleci. Dlatego my wszyscy,

którzy zamieszkujemy dzi

ś

Ziemi

ę

, odczujemy na co dzie

ń

impet trzeciej fali.
Nowy styl

ż

ycia, który przynosi trzecia fala, za podstaw

ę

mie

ć

b

ę

dzie zró

ż

nicowane i odnawialne

ź

ródła energii. Nowe metody

produkcji, które do lamusa ode

ś

l

ą

wi

ę

kszo

ść

produkcji

ta

ś

mowej i nowy typ rodziny, która nie b

ę

dzie miała charakteru

background image

18

zamkni

ę

tej w sobie komórki. Pojawi

ą

si

ę

nowe instytucje, które

b

ę

dzie mo

ż

na nazwa

ć

elektroniczn

ą

wiosk

ą

. Radykalnie

przekształcone zostan

ą

szkoły i formy współdziałania. Rodz

ą

ca

si

ę

cywilizacja spisuje dla nas nowy kodeks zachowa

ń

. Usunie

standaryzacj

ę

,

synchronizacj

ę

i

centralizacj

ę

,

usunie

koncentracj

ę

energii, pieni

ę

dzy i władzy. Ta nowa cywilizacja

ma swoj

ą

własn

ą

wizj

ę

ś

wiata, swoje własne podej

ś

cie do

czasu, przestrzeni, logiki i przyczynowo

ś

ci. Ma te

ż

swoje

własne zasady polityki przyszło

ś

ci.


Rewolucyjna przesłanka

Ż

ywe po

ś

ród nas s

ą

dwa wyra

ź

nie odmienne sposoby my

ś

lenia

o przyszło

ś

ci. Wi

ę

kszo

ść

ludzi, je

ś

li w ogóle si

ę

nad ni

ą

zastanawia, uwa

ż

a,

ż

e

ś

wiat, który znaj

ą

, trwa

ć

b

ę

dzie po wieki

wieków.

Osobom

takim

trudno

jest

sobie

wyobrazi

ć

zdecydowan

ą

odmian

ę

własnego

ż

ycia, a co dopiero mówi

ć

o

zupełnie nowej cywilizacji. Dostrzegaj

ą

one, oczywi

ś

cie,

ż

e

rzeczy si

ę

zmieniaj

ą

, na jakiej

ś

osobliwej zasadzie przyjmuj

ą

jednak,

ż

e transformacje te jako

ś

omin

ą

ich samych, nie

naruszaj

ą

c dobrze znanej struktury

ż

ycia gospodarczego i

politycznego. Z ufno

ś

ci

ą

oczekuj

ą

od przyszło

ś

ci,

ż

e b

ę

dzie

kontynuowa

ć

tera

ź

niejszo

ść

.

Jednak najnowsze wydarzenia powa

ż

nie nadszarpn

ę

ły ten

obraz przyszło

ś

ci. Popularno

ść

zacz

ę

ła przeto zdobywa

ć

wizja

bardziej ponura. Wielu ludzi, wykarmionych na codziennej porcji
tragicznych

wiadomo

ś

ci,

katastroficznych

filmów

oraz

złowieszczych scenariuszy, które snuj

ą

szacowni autorzy,

doszło do wniosku,

ż

e nie ma co mówi

ć

o przyszło

ś

ci ludzkiej

społeczno

ś

ci, albowiem nie b

ę

dzie

ż

adnej przyszło

ś

ci. Ich

zdaniem od Armageddonu dzieli nas kilka chwil. Ziemia gna w
kierunku ostatecznej zagłady.
U podstaw wszystkiego, o czym tu mówimy, le

ż

y pewne

zało

ż

enie,

które

nazywamy

rewolucyjn

ą

przesłank

ą

.

Przyjmujemy oto,

ż

e chocia

ż

najbli

ż

sze dziesi

ę

ciolecia mog

ą

by

ć

pełne zawieruch, wstrz

ą

sów, mo

ż

e nawet aktów

zorganizowanej

background image

19

przemocy, to jednak nie dojdzie do samounicestwienia
ludzko

ś

ci. Uznajemy,

ż

e gwałtowne przemiany, których

jeste

ś

my

ś

wiadkami, nie s

ą

chaotyczne, lecz układaj

ą

si

ę

w

pewien spójny i daj

ą

cy si

ę

odczyta

ć

wzorzec, i

ż

e co wi

ę

cej,

przemiany te maj

ą

charakter kumulatywny, przyczyniaj

ą

si

ę

wi

ę

c do wielkiej transformacji, której podlega nasze

ż

ycie,

praca, rozrywka i my

ś

lenie. To wszystko czyni mo

ż

liw

ą

pomy

ś

ln

ą

i obiecuj

ą

c

ą

przyszło

ść

. Mówi

ą

c krótko, wszystkie

nasze tezy wynikaj

ą

z przesłanki,

ż

e oto rozgrywa si

ę

globalna

rewolucja, wielki przeskok kwantowy. Innymi słowy, z przesłanki
tej wynika,

ż

e jeste

ś

my ostatni

ą

generacj

ą

starej cywilizacji, a

zarazem pierwszym pokoleniem cywilizacji nowej. Dlatego wiele
naszych osobistych l

ę

ków, niejasno

ś

ci i uczu

ć

zagubienia rodzi

si

ę

z konfliktu, który rozgrywa si

ę

w nas samych i w instytucjach

naszego

ż

ycia. Jest to konflikt pomi

ę

dzy umieraj

ą

c

ą

cywilizacj

ą

drugiej fali a wynurzaj

ą

c

ą

si

ę

cywilizacj

ą

, która domaga si

ę

dla

siebie miejsca.
Je

ś

li raz to zrozumiemy, wtedy wiele z bezsensownych na

pierwszy rzut oka wydarze

ń

uka

ż

e sw

ą

ę

bok

ą

tre

ść

. Zaczn

ą

odsłania

ć

si

ę

zarysy wielkiego wzorca przemian. Wraz z tym

walka o przetrwanie okazuje si

ę

mo

ż

liwa i godna zachodu.

Krótko mówi

ą

c, rewolucyjna przesłanka wyzwala nasz intelekt i

wol

ę

.


Grzbiet fali

Nasze podej

ś

cie

ś

miało mo

ż

na nazwa

ć

„badaniem grzbietu

fali". Polega ono na obserwacji dziejów jako ci

ą

gu

wzbieraj

ą

cych przemian i stawia pytanie, w jakim kierunku

niesie ludzi grzbiet ka

ż

dej takiej fali. Koncentrujemy si

ę

nie tyle

na w

ą

tkach ci

ą

gło

ś

ci historycznej (sk

ą

din

ą

d bardzo wa

ż

nych),

ile na elementach nieci

ą

gło

ś

ci, na innowacjach i przełomach.

Odnajduje zasadnicze wzorce przemian, pytaj

ą

c zarazem, w

jaki sposób ludzie mog

ą

na nie oddziaływa

ć

.

Wychodzimy od bardzo prostej obserwacji stwierdzaj

ą

cej,

ż

e

pojawienie si

ę

ż

ycia osiadłego i rolnictwa było pierwszym

punktem zwrotnym w społecznym rozwoju ludzko

ś

ci, drugi za

ś

background image

20

punkt przełomowy stanowiła rewolucja przemysłowa. Niechaj
jednak czytelnika nie zwiedzie słowo punkt; owe przemiany nie
miały charakteru jednorazowych, daj

ą

cych si

ę

wyra

ź

nie

zlokalizowa

ć

wydarze

ń

, lecz przypominały wła

ś

nie wzbieraj

ą

c

ą

fal

ę

, która toczy si

ę

z wła

ś

ciw

ą

sobie pr

ę

dko

ś

ci

ą

.

Zanim nast

ą

piła pierwsza fala przemian, ludzie

ż

yli na ogół w

małych, cz

ę

sto w

ę

drownych grupach, które utrzymywały si

ę

dzi

ę

ki zbieractwu, łowieniu ryb, polowaniu i pasterstwu. Jakie

ś

dziesi

ęć

tysi

ę

cy lat temu rozpocz

ę

ła si

ę

rewolucja rolnicza i

powoli obejmowała swym zasi

ę

giem cał

ą

planet

ę

, daj

ą

c

pocz

ą

tek wioskom, osadom, uprawie roli i nowemu trybowi

ż

ycia. Owa pierwsza fala nie opadła jeszcze całkiem pod koniec

siedemnastego stulecia, kiedy w Europie rozpocz

ę

ła si

ę

rewolucja przemysłowa, daj

ą

c pocz

ą

tek drugiej fali przemian w

skali całego globu. Ten nowy proces ze znacznie wi

ę

ksz

ą

gwałtowno

ś

ci

ą

ogarn

ą

ł narody i kontynenty. Teraz dwa

oddzielne i wyra

ź

nie odmienne procesy zmian przetaczały si

ę

przez Ziemi

ę

z ró

ż

n

ą

szybko

ś

ci

ą

.

Dzisiaj pierwsza fala osi

ą

gn

ę

ła ju

ż

wła

ś

ciwie swój kres. Ju

ż

tylko niewielkie wspólnoty plemienne w Ameryce Południowej
czy PapuiNowej Gwinei pozostaj

ą

jeszcze nie tkni

ę

te przez

rewolucj

ę

rolnicz

ą

. Je

ś

li nie liczy

ć

tych niewielkich obszarów,

mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e siła pierwszej fali wyczerpała si

ę

.

Tymczasem

druga

fala,

w

kilka

krótkich

stuleci

zrewolucjonizowawszy

ż

ycie w Europie, Ameryce Północnej i

kilku innych miejscach globu, toczy si

ę

dalej i widzimy, jak wiele

krajów - dot

ą

d zdecydowanie rolniczych - z zapałem buduje

szosy, stalownie, zakłady samochodowe, fabryki tekstylne i
zakłady spo

ż

ywcze. Ci

ą

gle

ż

ywy jest p

ę

d do industrializacji.

Drugiej fali daleko jeszcze do wyczerpania swojej siły.
Chocia

ż

jednak proces ten ci

ą

gle jest w toku, obserwujemy ju

ż

pocz

ą

tki innego, jeszcze bardziej istotnego procesu. Kiedy

bowiem industrializacja osi

ą

gała swój szczyt w dekadach po

drugiej wojnie

ś

wiatowej, zacz

ę

ła si

ę

wznosi

ć

trzecia fala, która

nie dostrzegana wprawdzie zbyt wyra

ź

nie, odmieniała

wszystko, czego dotkn

ę

ła. Wiele krajów odczuwa zatem napór

dwóch,

background image

21

a nawet trzech fal przemian, o odmiennym charakterze, tempie
posuwania si

ę

i odmiennej sile.

W naszych rozwa

ż

aniach przyjmiemy,

ż

e pierwsza fala

rozpocz

ę

ła si

ę

około roku 8000 p.n.e. i niepodzielnie

dominowała na

ś

wiecie a

ż

do lat 16501750 n.e. Wtedy

pierwsze

ń

stwo wzi

ę

ła druga fala. Teraz zrodzona przez ni

ą

cywilizacja przemysłowa zapanowała w

ś

wiecie, ale tak

ż

e i ona

weszła w faz

ę

przesilenia. W Stanach Zjednoczonych okres ten

rozpocz

ą

ł si

ę

około roku 1955, kiedy po raz pierwszy

pracownicy administracyjni przewy

ż

szyli liczebnie robotników.

To owa dekada była te

ż

ś

wiadkiem coraz szerszego

wykorzystywania komputerów, komunikacji lotniczej, pojawienia
si

ę

pigułki antykoncepcyjnej oraz wielu innych brzemiennych w

skutki innowacji. To wła

ś

nie wtedy zacz

ę

ła wzbiera

ć

w USA

trzecia fala. Nieco pó

ź

niej zacz

ę

ła si

ę

pojawia

ć

tak

ż

e w

ż

yciu

innych

pa

ń

stw

uprzemysłowionych.

Dzisiaj

wszystkie

społeczno

ś

ci, które wykorzystuj

ą

najnowsz

ą

technik

ę

, s

ą

wstrz

ą

sane przez konflikty trzeciej fali z przestarzałymi,

zaskorupiałymi instytucjami drugiej fali.
Kiedy si

ę

to zrozumie, wtedy mniej tajemnicze staj

ą

si

ę

konflikty

społeczne i polityczne, po

ś

ród których przyszło nam

ż

y

ć

.


Fale przyszło

ś

ci


Kiedy w jakim

ś

społecze

ń

stwie dominuje jedna fala przemian,

niezbyt trudno jest wykry

ć

wzorzec jego przyszłego rozwoju.

Pisarze, arty

ś

ci, dziennikarze i inni odkrywaj

ą

„fale

przyszło

ś

ci". W dziewi

ę

tnastowiecznej Europie wielu my

ś

licieli,

przemysłowców, polityków i zwykłych ludzi miało jasny i
zasadniczo słuszny obraz przyszło

ś

ci. Wyczuwali,

ż

e dzieje

zmierzaj

ą

w kierunku ostatecznego triumfu industrializacji nad

nie korzystaj

ą

cym z maszyn rolnictwem i do

ść

dokładnie

potrafili przewidzie

ć

wiele zmian, które niosła ze sob

ą

druga

fala: pot

ęż

niejsze technologie, wi

ę

ksze miasta, szybsza

komunikacja, powszechne szkolnictwo i inne.
Ta jasno

ść

wizji miała bezpo

ś

rednie efekty polityczne. Partie

background image

22

i ruchy polityczne

ś

cierały si

ę

ze sob

ą

, nie trac

ą

c z oczu

przyszło

ś

ci. Siły broni

ą

ce interesów przedindustrialnego

rolnictwa organizowały si

ę

do obrony przed „wielkim biznesem",

„szefami zwi

ą

zkowymi" i „grzesznymi miastami". Robotnicy i

mened

ż

erowie usiłowali zdoby

ć

kontrol

ę

nad głównymi

d

ź

wigniami rodz

ą

cego si

ę

społecze

ń

stwa przemysłowego.

Mniejszo

ś

ci etniczne i rasowe okre

ś

lały swe interesy w

kategoriach udziału w nowym

ś

wiecie i domagały si

ę

miejsc

pracy, dost

ę

pu do stanowisk kierowniczych, lepszych mieszka

ń

,

lepszych płac i powszechnej edukacji. Owa industrialna wizja
miała te

ż

swoje efekty psychologiczne. Wspólny obraz

przyszło

ś

ci okre

ś

lał równie

ż

wybory

ż

yciowe, sprawiał,

ż

e

jednostki my

ś

lały nie tylko o tym, kim lub czym były, lecz kim

mog

ą

si

ę

sta

ć

. Dlatego nawet podczas najwi

ę

kszego zam

ę

tu

przemian społecznych ludzie mieli poczucie pewnej stabilno

ś

ci i

swojej to

ż

samo

ś

ci.

Kiedy natomiast przez społeczno

ść

przetaczaj

ą

si

ę

dwie lub

nawet trzy wielkie fale przemian i

ż

adna z nich wyra

ź

nie nie

dominuje, obraz przyszło

ś

ci jest pop

ę

kany. Nadzwyczaj trudne

staje si

ę

wtedy uchwycenie sensu zmian i konfliktów. Kolizja

grzbietów fal rodzi kotłowanin

ę

, w której

ś

cieraj

ą

si

ę

ż

ne

pr

ą

dy, powstaj

ą

wiry i lokalne obszary bezruchu, przesłaniaj

ą

ce

ę

bsze i istotniejsze nurty dziejowe. W Stanach Zjednoczonych

- i w wielu innych krajach - zderzenie drugiej i trzeciej fali
przynosi w efekcie społeczne napi

ę

cia, gro

ź

ne konflikty i

zadziwiaj

ą

ce

nowe

postawy

polityczne,

które

burz

ą

dotychczasowe podziały klasowe, rasowe, płciowe i partyjne.
Bezu

ż

yteczne staj

ą

si

ę

tradycyjne słowniki polityczne i bardzo

trudno

jest

teraz

odró

ż

ni

ć

zwolenników

post

ę

pu

od

reakcjonistów, przyjaciół od wrogów. Znikaj

ą

dawne polaryzacje

i p

ę

kaj

ą

stare koalicje. Ów chaos w

ż

yciu politycznym przekłada

si

ę

na dezintegracj

ę

ludzkich osobowo

ś

ci. Psychoterapeuci i

najró

ż

niejsi guru robi

ą

kokosowe interesy; pacjenci bł

ą

kaj

ą

si

ę

bezradnie po

ś

ród rywalizuj

ą

cych dobroczy

ń

ców. Ratunku

szukaj

ą

w najdziwaczniejszych kultach religijnych i na sabatach

czarownic albo te

ż

uciekaj

ą

w patologiczn

ą

izolacj

ę

,

prze

ś

wiadczeni, i

ż

rzeczywisto

ść

background image

23

jest absurdalna, szalona, bezsensowna. Niewykluczone,

ż

e w

jakim

ś

globalnym, kosmicznym uj

ę

ciu

ż

ycie jest bezsensowne,

z tego jednak nie wynika,

ż

e codzienne wydarzenia nie układaj

ą

si

ę

w

ż

aden rozs

ą

dny wzorzec. Tymczasem, je

ś

li nauczymy si

ę

odró

ż

nia

ć

przemiany, które niesie trzecia fala, od tych, które

zwi

ą

zane s

ą

z odpływaj

ą

c

ą

drug

ą

fal

ą

, mo

ż

na dostrzec utajony

ład.
To z racji kolizji owych fal widzimy jak oto krzy

ż

uj

ą

si

ę

i

ś

cieraj

ą

odmienne pr

ą

dy w sferze pracy,

ż

ycia rodzinnego, postaw

seksualnych i jednostkowej moralno

ś

ci. Ró

ż

nice te przejawiaj

ą

si

ę

w stylu

ż

ycia i postawach politycznych, albowiem w

ż

yciu

osobistym i publicznym wi

ę

kszo

ść

obywateli bogatych krajów to

albo ludzie drugiej fali, którzy staraj

ą

si

ę

podtrzyma

ć

obumieraj

ą

cy porz

ą

dek, albo ludzie trzeciej fali, którzy buduj

ą

jutro radykalnie odmienne, albo te

ż

niepewn

ą

mieszanin

ę

jednego i drugiego. Konflikt pomi

ę

dzy ugrupowaniami drugiej i

trzeciej fali decyduje w istocie o najpowa

ż

niejszym napi

ę

ciu

politycznym we współczesnej społeczno

ś

ci. Jak zobaczymy

dalej, najwa

ż

niejsze jest nie to, kto panuje nad ostatnimi dniami

społecze

ń

stwa industrialnego, lecz to, kto kształtuje now

ą

cywilizacj

ę

, która w niebywałym tempie dojrzewa, aby zaj

ąć

miejsce tamtej. Po jednej stronie mamy przeto bojowników
przemysłowej przeszło

ś

ci, po drugiej coraz liczniejsze miliony

tych, którzy pojmuj

ą

, i

ż

najbardziej pal

ą

cych problemów nie da

si

ę

ju

ż

rozstrzygn

ąć

w ramach porz

ą

dku industrialnego.

Wydana zatem została walna bitwa o kształt przyszło

ś

ci.

Ż

ycie

polityczne wszystkich narodów jest ju

ż

teraz elektryzowane

przez owo starcie pomi

ę

dzy zestarzałymi interesami drugiej fali

a

rzecznikami

trzeciej

fali.

Nawet

w

krajach

nieuprzemysłowionych nadpłyni

ę

cie trzeciej fali gwałtownie

przekształciło fronty wszystkich dotychczasowych batalii
społecznych. Dawny spór pomi

ę

dzy interesami - nierzadko

wr

ę

cz feudalnymi - grup rolniczych a elitami industrialnymi -

kapitalistycznymi czy socjalistycznymi - nabiera nowego sensu
z uwagi na to,

ż

e sam industrializm ju

ż

si

ę

prze

ż

ył. Czy teraz,

kiedy wznosi si

ę

trzecia fala, gwałtowne uprzemysłowienie

background image

24

oznacza wyzwolenie si

ę

od neokolonializmu i ubóstwa, czy te

ż

,

wprost przeciwnie, decyduje o stałym uzale

ż

nieniu?

Tylko wtedy, kiedy

ś

wiadomi jeste

ś

my tego niesłychanie

istotnego i rozległego kontekstu współczesnych wydarze

ń

,

potrafimy wskaza

ć

priorytety, ustali

ć

hierarchi

ę

zagadnie

ń

,

okre

ś

li

ć

rozs

ą

dne strategie, dzi

ę

ki którym mo

ż

emy kontrolowa

ć

przemiany w naszym

ż

yciu. Samo zrozumienie faktu, i

ż

oto

toczy si

ę

za

ż

arta walka pomi

ę

dzy tymi, którzy chc

ą

zachowa

ć

industrializm, a tymi, którzy chc

ą

go zmieni

ć

, staje si

ę

narz

ę

dziem przekształcania

ś

wiata. Aby jednak z niego

skorzysta

ć

, trzeba umie

ć

odró

ż

nia

ć

te zmiany, które stanowi

ą

tylko przedłu

ż

enie dawnej cywilizacji przemysłowej, od tych,

które s

ą

zapowiedzi

ą

nowej cywilizacji. Mówi

ą

c krótko, musimy

rozumie

ć

jednocze

ś

nie dawny i nowy porz

ą

dek, przemysłowy

system drugiej fali, w którym si

ę

urodzili

ś

my, i cywilizacj

ę

trzeciej fali, w której zaczynamy

ż

y

ć

my i nasze dzieci.

background image

25

ROZDZIAŁ DRUGI


KONFLIKT CYWILIZACJI

Ludzie z opó

ź

nieniem zacz

ę

li zdawa

ć

sobie spraw

ę

,

ż

e

cywilizacja industrialna zbli

ż

a si

ę

do kresu. Jej schyłek -

widoczny ju

ż

w roku 1970, kiedy w Szoku przyszło

ś

ci pisali

ś

my

o „ogólnym kryzysie industrializmu" - niesie ze sob

ą

gro

ź

b

ę

nie

rzadszych, ale liczniejszych wojen i to wojen nowego typu.
Poniewa

ż

wielkie transformacje społeczne nigdy nie mog

ą

si

ę

oby

ć

bez konfliktów, uwa

ż

amy,

ż

e uj

ę

cie dziejów jako fal

przemian jest bardziej dynamiczne i mówi

ą

ce wi

ę

cej od

dywagacji na temat przej

ś

cia do postmodernizmu. Fale s

ą

nieustannie w ruchu, a kiedy zderzaj

ą

si

ę

, powstaje w efekcie

wiele pot

ęż

nych, a zarazem niezgodnych pr

ą

dów. Kolizja fal

historycznych oznacza konflikt cywilizacji, wiedza o tym
pozwala za

ś

ze zrozumieniem spojrze

ć

na wiele współczesnych

zdarze

ń

, które sk

ą

din

ą

d wydaj

ą

si

ę

bezsensowne i chaotyczne.

Gdy konflikty b

ę

dziemy ujmowa

ć

w kategoriach fal przemian,

wtedy nie powiemy,

ż

e główny konflikt dzisiaj toczy si

ę

pomi

ę

dzy

ś

wiatem islamu a Zachodem, ani

ż

e jest to starcie

„Zachodu z reszt

ą

ś

wiata" jak sugeruje Samuel Huntington. Ani

Ameryka nie chyli si

ę

ku upadkowi, jak głosi Paul Kennedy, ani

nie stan

ę

li

ś

my w obliczu „ko

ń

ca historii", który ogłosił Francis

Fukuyama. Najgł

ę

bsze znaczenie ekonomiczne i strategiczne

ma zbli

ż

aj

ą

cy si

ę

podział

ś

wiata na trzy wyra

ź

nie odmienne i

potencjalnie wrogie wobec siebie cywilizacje, których granic nie
mo

ż

na okre

ś

li

ć

, odwołuj

ą

c si

ę

do tradycyjnych definicji.

Cywilizacja pierwszej fali była i jest nierozerwalnie zwi

ą

zana z

ziemi

ą

. Bez wzgl

ę

du na to, w jakiej postaci wyst

ę

puje, jakiego

background image

26

j

ę

zyka u

ż

ywaj

ą

ż

yj

ą

cy w jej ramach ludzie, jakie s

ą

ich

przekonania religijne, jest ona wytworem rewolucji rolniczej.
Jeszcze dzisiaj całe rzesze ludzkie

ż

yj

ą

i umieraj

ą

, zmagaj

ą

c

si

ę

z nieurodzajn

ą

gleb

ą

, któr

ą

uprawiaj

ą

tak jak przed

stuleciami ich przodkowie.
Co do pocz

ą

tków cywilizacji drugiej fali tocz

ą

si

ę

spory.

Niemniej dla wielkiej liczby ludzi

ż

ycie zacz

ę

ło si

ę

zmienia

ć

w

sposób wyra

ź

ny i istotny dopiero jakie

ś

trzysta lat temu. Wtedy

narodziła si

ę

koncepcja Newtona, to wtedy na szersz

ą

skal

ę

zacz

ę

to stosowa

ć

maszyn

ę

parow

ą

, to wtedy zacz

ę

ły wyrasta

ć

pierwsze fabryki w Wielkiej Brytanii, Francji i Włoszech, chłopi
za

ś

zacz

ę

li si

ę

przenosi

ć

do miast. Pomi

ę

dzy lud

ź

mi zaczynały

si

ę

szerzy

ć

nowe idee: post

ę

pu, praw jednostki, teoria umowy

społecznej Rousseau, przekonanie o potrzebie oddzielenia
ko

ś

cioła od pa

ń

stwa, a tak

ż

e pogl

ą

d, i

ż

władcy winni by

ć

wybierani przez naród, nie za

ś

rz

ą

dzi

ć

moc

ą

bo

ż

ych wyroków.

Wiele z tych przemian wynikało z rozwoju nowego sposobu
tworzenia bogactwa: produkcji fabrycznej. Nie trzeba było
czeka

ć

,

ż

eby poszczególne elementy zacz

ę

ły układa

ć

si

ę

w

zespolon

ą

cało

ść

: masowa produkcja, masowa konsumpcja,

masowa edukacja, masowe

ś

rodki komunikacji ł

ą

czyły si

ę

ś

ci

ś

le

ze sob

ą

, a dla ich potrzeb powstawały wyspecjalizowane

instytucje: szkoły, ugrupowania ekonomiczne, partie polityczne.
Zmieniła si

ę

tak

ż

e struktura rodziny i w miejsce du

ż

ego

domostwa, w którym

ż

yje wspólnie kilka pokole

ń

, pojawiła si

ę

niewielka

komórka

rodzinna

charakterystyczna

dla

społecze

ń

stwa przemysłowego. Ludziom, którzy bezpo

ś

rednio

do

ś

wiadczali owych przeobra

ż

e

ń

, wydawało si

ę

z pewno

ś

ci

ą

,

ż

e

ś

wiat wpadł w chaotyczne konwulsje, niemniej wszystkie te

przemiany

ś

ci

ś

le si

ę

ze sob

ą

wi

ą

zały. Były tylko kolejnymi

szczeblami w pełnym rozwoju

ś

wiata modernistycznego, w

kształtowaniu si

ę

masowego społecze

ń

stwa przemysłowego,

które zrodziła cywilizacja drugiej fali. Nawet gdyby komu

ś

w tym

kontek

ś

cie słowo „cywilizacja" wydało si

ę

nazbyt pompatyczne,

to trudno znale

źć

inne, równie pojemne, które obejmowałoby

sprawy tak odmienne jak technika,

ż

ycie

background image

27

rodzinne, religia, kultura, polityka, gospodarka, struktura
społeczna, hierarchie władzy, warto

ś

ci, etyka seksualna i

epistemologia. Kiedy naraz zmienia si

ę

tak wiele ró

ż

nych

elementów,

mamy

do

czynienia

nie

z

powolnym

przekształcaniem jednych form w inne, lecz z transformacj

ą

,

której produktem jest nie nowe społecze

ń

stwo, lecz wła

ś

nie

zupełnie nowa cywilizacja. Owa nowa cywilizacja z impetem
wkroczyła w dzieje Europy Zachodniej, na ka

ż

dym kroku

napotykaj

ą

c za

ż

arty opór.


Konflikt podstawowy

W ka

ż

dym kraju, który wkraczał na drog

ę

uprzemysłowienia,

wybuchały zaci

ę

te, cz

ę

sto bardzo krwawe walki pomi

ę

dzy

rzecznikami drugiej fali, lud

ź

mi przemysłu i handlu a

rzecznikami pierwszej fali, wła

ś

cicielami ziemskimi cz

ę

sto

zjednoczonymi z Ko

ś

ciołem, który te

ż

posiadał wielkie maj

ą

tki

ziemskie. Wielkie rzesze chłopów zostały wygnane ze wsi, by
jako siła robocza zasili

ć

„szata

ń

skie młyny": fabryki, które

wyrastały jak grzyby po deszczu.
Wraz z tym jak kolizja pierwszej i drugiej fali stawała si

ę

konfliktem podstawowym, mno

ż

yły si

ę

strajki i niepokoje, wojny

domowe i powstania narodowe. To przekładanie si

ę

centralnego napi

ę

cia społecznego na mnogo

ść

sytuacji

zapalnych

mo

ż

emy

obserwowa

ć

w

ka

ż

dym

uprzemysławiaj

ą

cym si

ę

kraju. W Stanach Zjednoczonych

trzeba było straszliwej wojny secesyjnej, aby interesy
industrialno-handlowej Północy wzi

ę

ły gór

ę

nad rolniczymi

elitami Południa. Ledwie kilka lat pó

ź

niej w Japonii dochodzi do

rewolucji Meiji, w wyniku której znowu modernizatorzy drugiej
fali zwyci

ęż

aj

ą

tradycjonalistów pierwszej.

Rozprzestrzeniaj

ą

ca

si

ę

cywilizacja

drugiej

fali

z

jej

nowatorskim sposobem mno

ż

enia bogactwa zachwiała system

stosunków mi

ę

dzy pa

ń

stwami, ale tak

ż

e spowodowała ogromne

przesuni

ę

cia w strukturach władzy. Cywilizacja przemysłowa,

produkt wielkiej mnogo

ś

ci przemian drugiej fali, najbardziej

background image

28

zakorzeniała si

ę

na północnych wybrze

ż

ach ogromnego

basenu Atlantyku. Uprzemysłowienie wielkich pot

ę

g tego

regionu zrodziło potrzeb

ę

nowych, odległych rynków i

ź

ródeł

tanich surowców, dlatego te

ż

rzuciły si

ę

one w wir wojen

kolonialnych, w wyniku których podporz

ą

dkowały sobie

azjatyckie oraz afryka

ń

skie pa

ń

stwa i plemiona, w znacznej

cz

ęś

ci

ż

yj

ą

ce jeszcze w strukturach zrodzonych przez pierwsz

ą

fal

ę

. Znowu przeto konfliktem podstawowym było starcie

przemysłowych pot

ę

g drugiej fali z rolniczymi siłami pierwszej

fali. Tym razem jednak dokonywało si

ę

ono w skali globalnej, a

jego skutki w du

ż

ej mierze zadecydowały o kształcie

ś

wiata

współczesnego

i

wytyczyły

fronty

wi

ę

kszo

ś

ci

wojen.

Oczywi

ś

cie, tak jak przez całe tysi

ą

clecia, dalej toczyły si

ę

walki

mi

ę

dzy plemionami i społeczno

ś

ciami rolniczymi, znaczenie ich

jednak było ju

ż

teraz niewielkie, a nader cz

ę

sto w efekcie

wykrwawienia si

ę

obu stron, padały one jeszcze łatwiejszym

łupem kolonizacyjnych sił cywilizacji industrialnej. Tak na
przykład stało si

ę

w południowej Afryce, gdzie na skutek

za

ż

artych wojen plemiennych Cecil Rhodes i jego uzbrojeni

agenci podporz

ą

dkowali sobie ogromne terytoria. Tak

ż

e i w

całej reszcie

ś

wiata mnóstwo na pozór nie powi

ą

zanych wojen

było w istocie wyrazem podstawowego konfliktu, w którym

ś

cierały si

ę

ostatecznie nie pa

ń

stwa, lecz rywalizuj

ą

ce

cywilizacje. Do najwi

ę

kszych i najbardziej morderczych wojen

dochodziło mi

ę

dzy krajami uprzemysłowionymi, takimi jak

Niemcy i Wielka Brytania, które zmagały si

ę

o dominacj

ę

nad

ś

wiatem, podczas gdy ludom

ż

yj

ą

cym jeszcze na grzbiecie

pierwszej fali z góry ju

ż

wyznaczona była rola drugoplanowa i

podporz

ą

dkowana. Ostatecznie doszło do nader wyra

ź

nego

podziału

ś

wiata. Era industrialna przeciwstawiła cywilizacji

drugiej fali mnogo

ść

zniewolonych kolonii pierwszej fali. Wielu z

nas wzrastało w tym wła

ś

nie

ś

wiecie dwóch cywilizacji, gdzie

nie ulegało najmniejszej w

ą

tpliwo

ś

ci, która wiedzie prym.

Dzisiaj owe linie podziału układaj

ą

si

ę

odmiennie. Szybko

zmierzamy w kierunku zupełnie nowego układu zale

ż

no

ś

ci, w

ramach którego

ś

wiat podzielony b

ę

dzie nie mi

ę

dzy dwie, lecz

trzy

background image

29

rywalizuj

ą

ce cywilizacje; jedn

ą

, ci

ą

gle symbolizowan

ą

przez

motyk

ę

; drug

ą

, której symbolem jest ta

ś

ma produkcyjna, i

trzeci

ą

, której uosobieniem jest komputer.

W owym trójdzielnym

ś

wiecie sektor pierwszej fali dostarcza

produktów rolniczych i surowców, sektor drugiej fali jest

ź

ródłem

taniej siły roboczej oraz produkcji masowej, natomiast
intensywnie rozwijaj

ą

cy si

ę

sektor trzeciej fali dominacj

ę

sw

ą

zawdzi

ę

cza nowym sposobom pozyskiwania i wykorzystywania

wiedzy. Narody trzeciej fali sprzedaj

ą

ś

wiatu informacje i

innowacje, kultur

ę

wyrafinowan

ą

i masow

ą

, zaawansowane

technologie,

oprogramowanie

komputerów,

edukacj

ę

,

umiej

ę

tno

ś

ci, opiek

ę

medyczn

ą

oraz mnogo

ść

ż

norakich

usług. Na ich li

ś

cie znale

źć

si

ę

mo

ż

e tak

ż

e ochrona wojskowa,

która korzysta

ć

b

ę

dzie z elitarnych sił zbrojnych trzeciej fali. (Z

tak

ą

wła

ś

nie ochron

ą

Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej wysoko

rozwini

ę

te pa

ń

stwa wyst

ą

piły podczas wojny w Zatoce.)


Odwrót od społecze

ń

stwa masowego


Druga fala stworzyła społecze

ń

stwa masowe, których wymaga i

potrzebuje produkcja masowa. W krajach trzeciej fali, których
gospodarka odwołuje si

ę

przede wszystkim do zasobów

umysłowych, produkcja masowa (któr

ą

ś

miało mo

ż

na by uzna

ć

ze cech

ę

charakterystyczn

ą

społecze

ń

stw industrialnych) staje

si

ę

prze

ż

ytkiem. Współczesna wytwórczo

ść

odchodzi od

zunifikowanych przedsi

ę

wzi

ęć

na wielk

ą

skal

ę

, gdy

ż

teraz jej

strategi

ą

staj

ą

si

ę

krótkie serie produktów dostosowanych do

ś

ci

ś

le okre

ś

lonych potrzeb. Masowy marketing ust

ę

puje miejsca

segmentacji rynku i wybiórczym akcjom promocyjnym
odpowiadaj

ą

cym zmianom w produkcji. Wielkie kolosy ery

industrialnej padaj

ą

z powodu inercji pod własnym ci

ęż

arem.

Do

ż

ywaj

ą

swych dni zwi

ą

zki zawodowe w sektorach produkcji

masowej, masowe

ś

rodki przekazu przestaj

ą

by

ć

wła

ś

nie

masowe, gdy

ż

wielkie sieci informacyjne napotykaj

ą

gro

ź

n

ą

konkurencj

ę

ze strony lokalnych i wyspecjalizowanych

współzawodników. Zmienia si

ę

tak

ż

e i przestaje

background image

30

dominowa

ć

wzorzec

ż

ycia rodzinnego: niewielka komórka

rodzinna, która była ongi

ś

form

ą

wzorcow

ą

, ginie powoli w

natłoku innych rozwi

ą

za

ń

, takich jak rodziny z jednym tylko z

rodziców, pary ponownie wst

ę

puj

ą

ce w zwi

ą

zki mał

ż

e

ń

skie,

rodziny bezdzietne czy osoby samotne. Radykalnej przemianie
ulega przeto cała struktura społeczna wraz z tym, jak
homogeniczne społecze

ń

stwa drugiej fali zast

ę

powane s

ą

przez heterogeniczn

ą

cywilizacj

ę

trzeciej fali. Masowo

ść

staje

si

ę

znakiem przeszło

ś

ci. Z kolei jednak zło

ż

ono

ść

nowych

układów domaga si

ę

zwi

ę

kszonej wymiany informacji pomi

ę

dzy

poszczególnymi jednostkami

ż

ycia społecznego: spółkami,

agencjami rz

ą

dowymi, szpitalami, zrzeszeniami, a tak

ż

e

pojedynczymi lud

ź

mi. W ten sposób jeszcze bardziej pogł

ę

bia

si

ę

zapotrzebowanie na komputery, sieci telekomunikacyjne i

informatyczne oraz nowe formy porozumiewania si

ę

. W efekcie

tych

d

ąż

e

ń

nieustannie

przyspiesza

si

ę

rytm

zmian

technologicznych, zawierania najró

ż

niejszego typu transakcji

oraz

ż

ycia codziennego. Gospodarka trzeciej fali działa w takim

tempie,

ż

e

ż

yj

ą

cy w dawnych warunkach dostawcy z trudem

mog

ą

nad

ąż

y

ć

za jej zapotrzebowaniami. Na dodatek, w coraz

wi

ę

kszym stopniu informacja staje si

ę

substytutem surowców,

siły roboczej i innych zasobów. Kraje pierwszej i drugiej fali
coraz bardziej przypominaj

ą

rynki zbytu pot

ę

g trzeciej fali, które

współpracuj

ą

przede wszystkim mi

ę

dzy sob

ą

. Ostatecznie

technika oparta na wielkim kapitale informacyjnym przejmie
wiele zada

ń

, które dzi

ś

realizowane s

ą

przez kraje o taniej sile

roboczej, a zadania te b

ę

d

ą

wykonywane szybciej, lepiej i

taniej. Mówi

ą

c inaczej, przemiany, o których mówimy, gro

żą

zerwaniem

istniej

ą

cych

wi

ę

zi

ekonomicznych

pomi

ę

dzy

ś

wiatem bogactwa i biedy.

Niemo

ż

liwe jest całkowite wyga

ś

ni

ę

cie tych powi

ą

za

ń

. Nie da

si

ę

tak uszczelni

ć

granic

ś

wiata trzeciej fali, aby nie

przedostawały si

ę

przez nie efekty ska

ż

enia

ś

rodowiska,

choroby i imigranci. Bogate narody nie mogłyby prze

ż

y

ć

, gdyby

n

ę

dzarze wydali im wojn

ę

ekologiczn

ą

, w której efekcie

zniszczeniu musiałoby ulec wszystko. Z tej przyczyny napi

ę

cie

pomi

ę

dzy

background image

31

cywilizacj

ą

trzeciej fali a dwiema starszymi formami cywilizacji

b

ę

dzie wzrasta

ć

, a owa nowa forma

ż

ycia społecznego

najpewniej walczy

ć

b

ę

dzie o uzyskanie podobnej globalnej

dominacji, jak

ą

modernizatorzy drugiej fali uzyskali w minionych

stuleciach nad tradycjonalistami fali pierwszej. Wystarczy
zrozumie

ć

,

ż

e mamy do czynienia z konfliktem cywilizacji, aby

dojrze

ć

ukryty sens w ró

ż

nych zdumiewaj

ą

cych na pozór

zjawiskach,

jak

na

przykład

współczesny

rozkwit

nacjonalizmów.

Nacjonalizm

jest

ideologi

ą

pa

ń

stwa

narodowego, które samo zrodziło si

ę

w efekcie rewolucji

przemysłowej. Kiedy wi

ę

c społeczno

ś

ci pierwszej fali, rolnicze

w swej istocie, zaczynaj

ą

si

ę

uprzemysławia

ć

lub chc

ą

industrializacji, odwołuj

ą

si

ę

do haseł niezale

ż

no

ś

ci narodowej.

Dawne sowieckie republiki, jak Ukraina, Estonia czy Gruzja, z
pasj

ą

d

ążą

do uniezale

ż

nienia i zabiegaj

ą

o wczorajsze oznaki

nowoczesno

ś

ci: własn

ą

flag

ę

, armi

ę

, walut

ę

, czyli to, co

okre

ś

lało pa

ń

stwa narodowe w epoce drugiej fali. W

ś

wiecie

wysoko rozwini

ę

tej techniki z trudem pojmuje si

ę

motywy

ultranacjonalizmu.

Rozbuchany

patriotyzm

wydaje

si

ę

zdumiewaj

ą

cy i przywodzi na my

ś

l Freedoni

ę

z Kaczej zupy

braci Marx wykpiwaj

ą

cej d

ąż

enia do wyniesienia narodu nad

wszystkie inne warto

ś

ci. Z kolei nacjonali

ś

ci nie potrafi

ą

poj

ąć

,

w jaki sposób mo

ż

na si

ę

godzi

ć

na pogwałcenie przez innych

u

ś

wi

ę

conej

niepodległo

ś

ci.

Niemniej

globalizacja,

której

domaga si

ę

gospodarka trzeciej fali, nieustannie kruszy

narodow

ą

suwerenno

ść

, tak drog

ą

sercu nacjonalistów.

Ekonomiczne przeobra

ż

enia trzeciej fali sprawiaj

ą

,

ż

e trzeba

przysta

ć

na rezygnacj

ę

z cz

ęś

ci niezale

ż

no

ś

ci i zaakceptowa

ć

ekonomiczne i kulturowe oddziaływania z zewn

ą

trz. St

ą

d te

ż

widzimy, jak poeci i intelektuali

ś

ci w zacofanych ekonomicznie

regionach oddaj

ą

si

ę

pisaniu narodowych hymnów, podczas

gdy poeci i intelektuali

ś

ci pa

ń

stw trzeciej fali opiewaj

ą

ś

wiat

bez granic" i „

ś

wiadomo

ść

planetarn

ą

". W obliczu tak

zdecydowanie

ż

nych

potrzeb

dwóch

zdecydowanie

odmiennych cywilizacji pojawi

ć

si

ę

mog

ą

sprzeczno

ś

ci, które

mog

ą

doprowadzi

ć

w niedalekiej przyszło

ś

ci do niesłychanie

krwawych konfliktów.

background image

32

Je

ś

li ów podział

ś

wiata nie na dwie, lecz na trzy cz

ęś

ci nie

wydaje si

ę

dzi

ś

jeszcze nazbyt oczywisty, to wynika z faktu,

ż

e

przej

ś

cie od opartej na sile gospodarki drugiej fali do opartej na

zasobach umysłowych gospodarki trzeciej fali nigdzie jeszcze
nie dotarło do ko

ń

ca. Nawet w Stanach Zjednoczonych, Japonii

i Europie wojna domowa pomi

ę

dzy elitami drugiej i trzeciej fali

nie doczekała si

ę

jeszcze rozstrzygni

ę

cia. Ci

ą

gle jeszcze trwaj

ą

instytucje i sektory produkcyjne drugiej fali i nie utraciły władzy
zwi

ą

zane z ni

ą

polityczne grupy nacisku. Ta mieszanina

elementów drugiej i trzeciej fali ma w przypadku ka

ż

dego z

wysoko rozwini

ę

tych krajów swoj

ą

własn

ą

specyfik

ę

, niemniej

ogólna trajektoria rozwojowa jest całkiem klarowna. W ogólnym
współzawodnictwie zwyci

ężą

te kraje, które przeobra

ż

e

ń

trzeciej fali dokonaj

ą

przy najmniejszych wewn

ę

trznych

niepokojach i kosztach społecznych. Wielkie historyczne
przej

ś

cie od

ś

wiata dwudzielnego do trójdzielnego doprowadzi

do walk mi

ę

dzy społeczno

ś

ciami o zapewnienie sobie

najkorzystniejszego usytuowania w nowym układzie władzy. U
podstaw za

ś

tych monumentalnych politycznych transformacji

le

ż

y przemiana roli, znaczenia i natury wiedzy.

background image

33

ROZDZIAŁ TRZECI


UNIWERSALNY SUBSTYTUT

Ka

ż

dy

z

czytelników

tej

ksi

ąż

ki

rozporz

ą

dza

pewn

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

, która mo

ż

e wydawa

ć

si

ę

tak oczywista, i

ż

z

pewnym zdziwieniem u

ś

wiadamiamy sobie,

ż

e nasi przodkowie

nie potrafili czyta

ć

. Nie byli głupcami, ani ignorantami, jednak

byli analfabetami. Zreszt

ą

nie potrafili nie tylko czyta

ć

: nie umieli

te

ż

przeprowadza

ć

najprostszych

oblicze

ń

.

Ci,

którzy

rozporz

ą

dzali tak

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

, wydawali si

ę

niebezpieczni.

Zdaje si

ę

,

ż

e to

ś

w. Augustyn ostrzegał chrze

ś

cijan, aby

trzymali si

ę

z dala od ludzi znaj

ą

cych tajniki dodawania i

odejmowania, ci bowiem „zawarli pakt z diabłem". Dopiero w
tysi

ą

c lat po Augustynie widzimy, jak rachmistrze wprowadzaj

ą

swoich uczniów w tajniki tego, co uznane jest za nieodzowne w
karierze zawodowej. Wiele umiej

ę

tno

ś

ci, które współcze

ś

nie

wydaj

ą

si

ę

oczywiste w

ż

yciu codziennym, jest skumulowanym

produktem rozwoju kulturalnego trwaj

ą

cego przez wieki i

tysi

ą

clecia. Dzisiaj ludzie interesu na całym

ś

wiecie s

ą

najcz

ęś

ciej nie

ś

wiadomymi dziedzicami wiedzy, która rozwijała

si

ę

w Chinach, Indiach, po

ś

ród Arabów, fenickich kupców, a

tak

ż

e w

ś

ród ludzi Zachodu. Kolejne pokolenia przyswajały

sobie te wiadomo

ś

ci, przekazywały dalej i stopniowo

rozbudowywały.
Podstaw

ą

wszystkich systemów ekonomicznych jest wiedza, a

wszelkie przedsi

ę

wzi

ę

cia gospodarcze zale

żą

od jej społecznie

zgromadzonych

zasobów.

Ekonomi

ś

ci

i

przedsi

ę

biorcy

najcz

ęś

ciej pomijaj

ą

ten składnik w swoich rachunkach

kosztów, w przeciwie

ń

stwie do kapitału, siły roboczej i ziemi.

Tymczasem ten wła

ś

nie element staje si

ę

dzi

ś

najwa

ż

niejszy ze

wszystkich.

background image

34

Współcze

ś

nie

ż

yjemy w jednym z tych przełomowych

momentów dziejowych, kiedy cała struktura ludzkiej wiedzy dr

ż

y

w podstawach, gdy

ż

padaj

ą

dawne granice. Dzisiaj nie

gromadzimy ju

ż

tylko faktów. Wraz z tym, jak przebudowujemy

dzi

ś

struktur

ę

przedsi

ę

biorstw i całych działów gospodarki,

dokonujemy te

ż

totalnego przekształcenia produkcji i dystrybucji

wiedzy oraz symboli, które słu

żą

do jej przekazywania.

Co to wła

ś

ciwie znaczy? Otó

ż

znaczy tyle,

ż

e tworzymy nowe

sieci upowszechniania wiedzy... w zaskakuj

ą

cy sposób ł

ą

czymy

ze

sob

ą

poj

ę

cia...

budujemy

zdumiewaj

ą

ce

hierachie

oddziaływania... krzewimy nowe teorie, hipotezy i wyobra

ż

enia,

dla których przesłankami s

ą

nowe zało

ż

enia, j

ę

zyki, kody i

systemy logiczne. Jeszcze wa

ż

niejsze jest to,

ż

e na mnóstwo

sposobów kojarzymy dane, ł

ą

cz

ą

c je z wielorakimi kontekstami i

w ten sposób tworzymy z nich informacj

ę

, jej fragmenty za

ś

wbudowujemy w coraz rozleglejsze modele i uporz

ą

dkowane

konstrukcje. Nie zawsze jest to wiedza powszechnie uznana i
wypowiadana. Gdy mówimy tutaj o wiedzy, mamy na my

ś

li

tak

ż

e prze

ś

wiadczenia nie do ko

ń

ca u

ś

wiadamiane, odwołuj

ą

ce

si

ę

do przesłanek, które same oparte s

ą

na przesłankach,

fragmentarycznych modelach, nie zauwa

ż

anych analogiach.

Mamy na my

ś

li cało

ść

zło

ż

on

ą

nie tylko z logicznych i na pozór

beznami

ę

tnych danych, ale tak

ż

e z emocji, wyobra

ż

e

ń

i

przeczu

ć

. To ów ogromny wstrz

ą

s w społecznym fundamencie

wiedzy, a nie komputerowy szok czy wpływ pieni

ą

dza, tłumaczy

narodziny super-symbolicznej ekonomiki trzeciej fali.

Alchemia informacji

Zmiany w społecznym systemie wiedzy s

ą

na ogół natychmiast

przekładane na j

ę

zyk przedsi

ę

wzi

ęć

ekonomicznych. To

wła

ś

nie system w i e d z y jest dla współczesnych firm

ś

rodowiskiem bardziej nawet istotnym ni

ż

system bankowy,

polityczny i energetyczny. Obok oczywistego faktu,

ż

e bez

j

ę

zyka, kultury,

background image

35

danych,

informacji

nie

mogłoby

si

ę

narodzi

ć

ż

adne

przedsi

ę

wzi

ę

cie, ogromne znaczenie ma to,

ż

e najbardziej

wszechstronnym ze wszystkich zasobów, które pozwalaj

ą

tworzy

ć

bogactwo, jest wiedza.


Zastanówmy si

ę

dla przykładu nad masow

ą

produkcj

ą

drugiej

fali. W wi

ę

kszo

ś

ci tradycyjnych fabryk ka

ż

da zmiana produktu

była niezwykle kosztowna. Trzeba było zatrudni

ć

budowniczych

nowych narz

ę

dzi i maszyn, specjalistów od organizacji cyklu

produkcyjnego oraz wielu innych ekspertów. W trakcie za

ś

zmiany profilu produkcji maszyny stały bezczynnie, a
zamro

ż

ony w nich kapitał nie przynosił zysków. To dlatego

jednostkowe koszty wytwarzania zmniejszały si

ę

wraz z

wydłu

ż

aniem serii identycznych produktów, co dało pocz

ą

tek

teorii ekonomii skali. Tymczasem nowe technologie stawiaj

ą

na

głowie teorie, które powstały w epoce drugiej fali. Produkcja
traci charakter masowy; wytwory i usługi dostosowuj

ą

si

ę

do

specyficznych zamówie

ń

i potrzeb. Współczesne techniki

produkcyjne, korzystaj

ą

ce ze sterowania komputerowego,

niskim

kosztem

umo

ż

liwiaj

ą

nieograniczon

ą

niemal

ż

norodno

ść

efektów. Dzi

ę

ki informatyce koszt wielorako

ś

ci

redukowany jest do zera, co oznacza kres ekonomii skali.
Sprawa przedstawia si

ę

podobnie, kiedy oceni

ć

j

ą

od strony

materiałów. Tokarka zaopatrzona w niewielki program
komputerowy potrafi wyci

ąć

z tego samego kawałka stali wi

ę

cej

elementów ni

ż

najsprawniejsi ludzcy operatorzy. Dzi

ę

ki

miniaturyzacji powstaj

ą

rzeczy mniejsze i l

ż

ejsze, co mi

ę

dzy

innymi prowadzi do obni

ż

enia kosztów magazynowania i

transportu, a te ostatnie s

ą

na dodatek powa

ż

nie zmniejszane

dzi

ę

ki optymalizacji przewozów. Dostawy w systemie just-in-

time - czyli lepsza informacja - oznaczaj

ą

oszcz

ę

dno

ś

ci na

transporcie. Za spraw

ą

współczesnej wiedzy powstaj

ą

nie

znane dot

ą

d materiały, poczynaj

ą

c od powłok samolotowych, a

na nowych gatunkach ro

ś

lin i szczepach bakteryjnych ko

ń

cz

ą

c.

Zwi

ę

ksza to mo

ż

liwo

ść

korzystania z nowych, mniej

kosztownych surowców. Dlatego te

ż

background image

36

nie ma przesady w stwierdzeniu,

ż

e informacja jest substytutem

zasobów materiałowych i transportowych, dzi

ę

ki niej bowiem

radykalnie mo

ż

na zoptymalizowa

ć

ich wykorzystanie.

Podobnie rzecz przedstawia si

ę

z energi

ą

. Najdobitniejszym

tego dowodem s

ą

rewolucyjne osi

ą

gni

ę

cia w dziedzinie

nadprzewodnictwa,

które

pozwalaj

ą

na

niebywałe

zredukowanie ilo

ś

ci energii zu

ż

ywanej na jednostkowy wyrób.

Wiedza pozwala jednak oszcz

ę

dza

ć

nie tylko materiały,

ś

rodki

transportu i energi

ę

, ale równie

ż

czas. Jest on jednym z

najwa

ż

niejszych zasobów, chocia

ż

nigdzie nie znajdzie si

ę

go w

rachunku kosztów powstaj

ą

cym w przedsi

ę

biorstwach drugiej

fali. Tam jednak, gdzie dokonuj

ą

ce si

ę

zmiany pozwalaj

ą

na

oszcz

ę

dno

ść

czasu - dzi

ę

ki szybszej komunikacji b

ą

d

ź

sprawniejszej dostawie - nader cz

ę

sto decyduje on o zysku albo

stracie.
Wiedza pozwala równie

ż

oszcz

ę

dza

ć

i zdobywa

ć

przestrze

ń

.

Oddział transportowy General Electrics zajmuje si

ę

mi

ę

dzy

innymi produkcj

ą

lokomotyw. Kiedy dla potrzeb ł

ą

czno

ś

ci z

dostawcami

wykorzystano

zaawansowane

systemy

informatyczne, czas wykorzystania zapasów udało si

ę

skróci

ć

dwunastokrotnie, przestrze

ń

magazynow

ą

za

ś

zredukowa

ć

o

cały jeden akr.
Oszcz

ę

dno

ść

kosztów daleko wykracza poza miniaturyzacj

ę

produktów i ograniczenia powierzchni składowania. Nowe
techniki porozumiewania si

ę

, które wykorzystuj

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

komputerów i innych urz

ą

dze

ń

, pozwalaj

ą

lokalizowa

ć

zakłady

poza zatłoczonymi centrami miejskimi, co równie

ż

wpływa na

obni

ż

enie kosztów energii i transportu.


Wiedza kontra kapitał

Tak wiele napisano o zast

ę

powaniu ludzkiej pracy przez

skomputeryzowane systemy,

ż

e cz

ę

sto zapomina si

ę

o tym, i

ż

staj

ą

si

ę

one tak

ż

e substytutami kapitału. W istocie, wiedza i

informacja na dłu

ż

sz

ą

met

ę

stanowi

ą

dla pot

ę

g finansowych o

wiele wi

ę

ksze zagro

ż

enie ni

ż

organizacje pracownicze czy

antykapitalistyczne partie polityczne. Jednym z istotnych

background image

37

efektów rewolucji informatycznej jest to, i

ż

relatywnie rzecz

bior

ą

c, zmniejsza ona nakłady kapitału na jednostkowy produkt,

co z pewno

ś

ci

ą

jest czynnikiem rewolucyjnym w ustroju

kapitalistycznym. Nie ma rzeczy, która byłaby bardziej
radykalna.
Yittorio Merloni jest sze

ść

dziesi

ę

ciojednoletnim włoskim

businessmanem. Dziesi

ęć

procent wszystkich sprzedawanych

w Europie pralek, lodówek i innych sprz

ę

tów gospodarstwa

domowego wytwarzanych jest przez przedsi

ę

biorstwa nale

żą

ce

do Merloniego, którego głównymi konkurentami s

ą

szwedzki

Electrolux i holenderski Philips. Jak powiada Merloni: „Obecnie
potrzeba mniej kapitana na wytworzenie tej samej rzeczy i
dlatego biedniejsze kraje mog

ą

osi

ą

ga

ć

wi

ę

ksze korzy

ś

ci z tego

samego kapitału ni

ż

pi

ęć

czy dziesi

ęć

lat temu". Powodem jest

to - tłumaczy Merloni -

ż

e technologie oparte na najnowszej

wiedzy i osi

ą

gni

ę

ciach informatyki pozwalaj

ą

na sprawniejsze

wytwarzanie zmywarek do naczy

ń

, kuchenek i odkurzaczy.

Szybka i natychmiastowa informacja pozwala na zredukowanie
kosztownych

zapasów.

Dzi

ę

ki

szybszemu

reagowaniu

wytwórców na zapotrzebowanie rynku, a tak

ż

e dzi

ę

ki skróceniu

serii produkcyjnych, bardzo powa

ż

nie mo

ż

na zmniejszy

ć

ilo

ść

le

żą

cych w magazynach surowców, półproduktów oraz

gotowych wyrobów. W jednym z przypadków Merloniemu udało
si

ę

zmniejszy

ć

koszty magazynowe a

ż

o sze

ść

dziesi

ą

t procent.

Przykład Merloniego jest powielany wsz

ę

dzie: w Stanach

Zjednoczonych, Japonii i Niemczech, gdzie mo

ż

liwa dzi

ę

ki

komputerowej informacji dostawa bezpo

ś

rednio na zamówienie

pozwala rezygnowa

ć

z uci

ąż

liwego i kosztownego składowania.

Umo

ż

liwia to nie tylko lepsze, bardziej efektywne wykorzystanie

przestrzeni magazynowej, ale równie

ż

obni

ż

a stawki podatków i

ubezpiecze

ń

. Chocia

ż

wi

ę

c wst

ę

pny koszt komputerów,

oprogramowania i sieci ł

ą

czno

ś

ci jest sam w sobie wysoki, to

jednak szybko okazuje si

ę

,

ż

e dla utrzymania produkcji na tym

samym poziomie potrzeba teraz mniej kapitału.
Michael Milken, prawdziwy specjalista je

ś

li chodzi o problemy

inwestycji, zamkn

ą

ł cał

ą

kwesti

ę

w siedmiu słowach:

background image

38

„Kapitał pieni

ęż

ny zast

ę

powany jest przez kapitał ludzki". Skoro

wi

ę

c wiedza zmniejsza zapotrzebowanie na surowce, sił

ę

robocz

ą

, czas, przestrze

ń

, kapitał i inne czynniki produkcyjne,

to

ś

miało mo

ż

na j

ą

nazwa

ć

uniwersalnym substytutem:

kluczowym zasobem rozwini

ę

tej gospodarki. To za

ś

sprawia,

ż

e

niepomiernie wzrasta jej warto

ść

.

background image

39

ROZDZIAŁ CZWARTY


W JAKI SPOSÓB TWORZYMY BOGACTWO

W roku 1956 przywódca ZSRR Nikita Chruszczow oznajmił
chełpliwie: „Pogrzebiemy was". Miał na my

ś

li to,

ż

e komunizm

w najbli

ż

szych latach całkowicie pogr

ąż

y gospodarczo

kapitalizm. Mi

ę

dzy wierszami kryła si

ę

te

ż

pogró

ż

ka zwyci

ę

stwa

militarnego. Słowa Chruszczowa odbiły si

ę

w

ś

wiecie gło

ś

nym

echem.
Wtedy niewielu ludzi miało niejasne chocia

ż

by podejrzenia, w

jakim stopniu rewolucja w zachodnim systemie tworzenia
bogactwa

zmieni

układ

sił

militarnych,

radykalnie

przekształcaj

ą

c przy tym natur

ę

samych działa

ń

wojennych. Nie

tylko Chruszczow, ale tak

ż

e i wi

ę

kszo

ść

Amerykanów nie

u

ś

wiadamiała sobie,

ż

e rok 1956 był pierwszym rokiem, w

którym liczba urz

ę

dników i osób zatrudnionych w sferze usług

przewy

ż

szyła w Stanach Zjednoczonych liczb

ę

robotników

fabrycznych, co było pierwsz

ą

oznak

ą

, i

ż

ekonomika drugiej fali

wchodzi w faz

ę

schyłkow

ą

, a rodzi si

ę

nowa gospodarka

trzeciej fali.
Aby zrozumie

ć

sens niezwykłych przemian, które nast

ą

piły od

tego czasu, a tak

ż

e bardziej jeszcze dramatycznych

przeobra

ż

e

ń

, które nas czekaj

ą

, musimy zaj

ąć

si

ę

teraz

głównymi cechami owej nowej ekonomiki trzeciej fali. Trzeba
b

ę

dzie przy tym powtórzy

ć

niektóre z wygłoszonych ju

ż

stwierdze

ń

. Rzecz jednak w tym,

ż

e rozwa

ż

ane poni

ż

ej kwestie

stanowi

ą

klucz nie tylko do efektywno

ś

ci przedsi

ę

wzi

ęć

gospodarczych i ich konkurencyjno

ś

ci, ale równie

ż

do ekonomii

politycznej XXI wieku.

background image

40

Czynniki wytwórcze

O ile głównymi czynnikami wytwórczymi w ekonomice drugiej
fali były ziemia, siła robocza, surowce i kapitał, o tyle głównym
zasobem ekonomiki trzeciej fali jest wiedza. Termin ten trzeba
jednak potraktowa

ć

na tyle szeroko, aby obj

ą

ł informacj

ę

,

obrazy, symbole, kultur

ę

, ideologi

ę

i warto

ś

ci.

Jak widzieli

ś

my ju

ż

wcze

ś

niej, odpowiedni zasób danych i

informacji pozwala zredukowa

ć

nakład innych czynników, które

potrzebne s

ą

do wytwarzania bogactw. Ci

ą

gle jednak wiedza

nie jest powszechnie rozpoznawana jako „uniwersalny
substytut". Wi

ę

kszo

ść

ekonomistów i strategów gospodarczych

boczy si

ę

na to poj

ę

cie, gdy

ż

z trudem poddaje si

ę

ono

kwantyfikacji.
Tym, co decyduje o rewolucyjno

ś

ci ekonomiki trzeciej fali, jest

fakt,

ż

e o ile ziemia, siła robocza, surowce, a tak

ż

e kapitał

uzna

ć

trzeba za ograniczone zasoby, o tyle wiedza jest

bogactwem niewyczerpywalnym. W przeciwie

ń

stwie do pieca

hutniczego czy ta

ś

my produkcyjnej wiedza mo

ż

e by

ć

wykorzystywana jednocze

ś

nie przez ró

ż

nych u

ż

ytkowników,

którzy na dodatek po

ż

ytkuj

ą

c j

ą

, mog

ą

si

ę

przyczynia

ć

do jej

pomno

ż

enia. Z tej przyczyny teorie ekonomiczne drugiej fali,

które odwołuj

ą

si

ę

do ograniczonych, wyczerpywalnych

zasobów, nie stosuj

ą

si

ę

do gospodarki trzeciej fali.


Nieuchwytne warto

ś

ci


Warto

ść

firm niesionych przez drug

ą

fal

ę

okre

ś

li

ć

mo

ż

na na

podstawie ich trwałego dobytku: budynków, maszyn, akcji,
zapasów, natomiast warto

ść

skutecznych firm, które rodzi

trzecia fala, w coraz wi

ę

kszym stopniu zwi

ą

zana jest z ich

strategiczn

ą

i

operacyjn

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

pozyskiwania,

tworzenia, dystrybucji oraz stosowania wiedzy. Prawdziwa
warto

ść

takich korporacji jak Compaq, Kodak, Hitachi czy

Simens w o wiele wi

ę

kszym stopniu opiera si

ę

na pomysłach,

wizjach i informacjach, które maj

ą

w głowach ich pracownicy,

oraz na posiadanych przez te

background image

41

firmy bazach danych i patentach, ni

ż

na liczbie ci

ęż

arówek, linii

produkcyjnych i innych elementów fizycznego dobytku. Kapitał
tych firm w coraz wi

ę

kszym stopniu staje si

ę

nienamacalny i

dlatego z punktu widzenia drugiej fali nieuchwytny.

Koniec masowo

ś

ci


Wraz z tym jak współczesne przedsi

ę

biorstwa instaluj

ą

systemy, które dzi

ę

ki skutecznemu wykorzystaniu informacji, a

nader cz

ę

sto i robotyzacji, zdolne s

ą

do stałej i mało kosztownej

zmiany profilu produkcji, ko

ń

czy si

ę

czas produkcji masowej,

tak charakterystycznej dla gospodarki drugiej fali. Dzi

ę

ki

wykorzystaniu owych „gi

ę

tkich technologii" mo

ż

liwe staje si

ę

takie zró

ż

nicowanie propozycji dla konsumentów,

ż

e w

sklepach Wal-Mart mo

ż

na wybiera

ć

spo

ś

ród stu dziesi

ę

ciu

tysi

ę

cy towarów o najró

ż

niejszych rozmiarach, modelach i

kolorach. Sam Wal-Mart nale

ż

y jednak do masowych kolosów

handlowych, a rynek masowy rozpada si

ę

na silnie

zró

ż

nicowane sektory, gdy

ż

dzi

ę

ki doskonalszej informacji

kupcy lepiej mog

ą

rozpoznawa

ć

zró

ż

nicowane potrzeby

klientów i odpowiednio do nich kształtowa

ć

mikro-rynki.

Wyspecjalizowane

sklepy,

butiki,

system

zakupów

za

po

ś

rednictwem telewizji, sieci komputerowych, bezpo

ś

redniej

dostawy pocztowej: wszystko to ró

ż

nicuje i wzbogaca sposoby,

dzi

ę

ki którym producenci dostarcza

ć

mog

ą

swoje produkty

klientom na rynku, który jest w coraz mniejszym stopniu
masowy. Kiedy pisali

ś

my Szok przyszło

ś

ci, najwi

ę

ksi handlowi

wizjonerzy zaczynali rozprawia

ć

o segmentacji rynku. Dzi

ś

uwaga skupia si

ę

ju

ż

nie na segmentach, lecz na niszach czy

wr

ę

cz pojedynczych konsumentach.

Poniewa

ż

równolegle rozwija si

ę

proces, w którym masowego

charakteru wyzbywaj

ą

si

ę

tak

ż

e

ś

rodki przekazu, wi

ę

c tak

ż

e i

reklama koncentruje si

ę

na coraz mniejszych niszach

rynkowych. Temu rozpadowi masowej publiczno

ś

ci towarzyszy

kryzys pot

ęż

nych ongi

ś

sieci telewizyjnych, takich jak ABC,

CBS i NBC i to w czasie gdy Tele-Communications Inc. z
Denver

background image

42

proponuje sie

ć

z włókien optycznych, która potrafi pomie

ś

ci

ć

pi

ęć

set działaj

ą

cych jednocze

ś

nie, interaktywnych kanałów

telewizyjnych. Jaka

ż

to mo

ż

liwo

ść

bezpo

ś

redniego dotarcia do

klienta! To jednoczesne wyzbycie si

ę

masowego charakteru

przez produkcj

ę

, dystrybucj

ę

i ł

ą

czno

ść

rewolucjonizuje cał

ą

gospodark

ę

, decyduj

ą

c ojej radykalnej heterogeniczno

ś

ci.


Praca

Zdecydowanemu przeobra

ż

eniu ulega równie

ż

sama praca. W

ś

wiecie drugiej fali chodziło przede wszystkim o nisko

wykwalifikowan

ą

sił

ę

robocz

ą

, któr

ą

mo

ż

na było przenosi

ć

z

jednych stanowisk na inne. Tymczasem w epoce trzeciej fali
wymagania, je

ś

li chodzi o kwalifikacje, wzrastaj

ą

tak ogromnie,

ż

e coraz trudniej jest mówi

ć

o mo

ż

liwo

ś

ci zast

ę

powania jednych

pracowników innymi.
Siła fizyczna jest z istoty swej anonimowa, dlatego te

ż

miejsce

jednego nisko wykwalifikowanego robotnika bez trudu i niskim
kosztem mo

ż

e zaj

ąć

inny. Tymczasem w ekonomice trzeciej fali

wymaga si

ę

tak

ś

ci

ś

le okre

ś

lonych umiej

ę

tno

ś

ci,

ż

e wyszukanie

odpowiedniej osoby staje si

ę

coraz trudniejsze i coraz bardziej

kosztowne. Dozorcy, którego zwalniaj

ą

z przedsi

ę

biorstwa

zbrojeniowego, w podj

ę

ciu zbli

ż

onej pracy w szkole czy firmie

ubezpieczeniowej przeszkodzi

ć

mo

ż

e tylko konkurencja ze

strony innych kandydatów. Tymczasem umiej

ę

tno

ś

ci in

ż

yniera

elektronika, który całe lata sp

ę

dził przy budowie satelitów, nie

musz

ą

by

ć

przydatne w konsorcjum, które zajmuje si

ę

ochron

ą

ś

rodowiska. Ginekolog nie b

ę

dzie potrafił przeprowadzi

ć

operacji mózgu. Zaw

ęż

enie specjalizacji i wzrost wymaga

ń

dotycz

ą

cych

ś

ci

ś

le okre

ś

lonych umiej

ę

tno

ś

ci bardzo ogranicza

uniwersalno

ść

siły roboczej.

W rozwini

ę

tej ekonomice proporcjonalnie coraz wi

ę

ksza rola

przypada pracy po

ś

redniej, nie za

ś

bezpo

ś

redniej. Przez prac

ę

bezpo

ś

redni

ą

albo produkcyjn

ą

, tradycyjnie rozumiano t

ę

, która

wykonywana na stanowisku, bezpo

ś

rednio zwi

ą

zana jest z

powstawaniem

background image

43

produktu. To wła

ś

nie dzi

ę

ki pracownikom produkcyjnym

powstawała warto

ść

dodana, do czego wszyscy inni -

pracownicy nieprodukcyjni - przyczyniali si

ę

tylko po

ś

rednio.

Takie rozró

ż

nienie staje si

ę

dzi

ś

coraz bardziej niejasne, jako

ż

e w powstaniu wytworu coraz wi

ę

kszy udział - i to nawet w

samej hali produkcyjnej - maj

ą

osoby zwi

ą

zane z nadzorem i

projektowaniem, a warto

ść

w co najmniej tym samym stopniu

powstaje dzi

ę

ki sile fizycznej, jak i dzi

ę

ki poczynaniom, które si

ę

bez niej obywaj

ą

.


Innowacje

Gdy Japonia i Europa zacz

ę

ły gospodarczo od

ż

ywa

ć

po drugiej

wojnie

ś

wiatowej, zwi

ę

kszała si

ę

te

ż

ich konkurencyjno

ść

wobec przedsi

ę

biorstw ameryka

ń

skich, co zmusiło te ostatnie

do nieustannej pogoni za innowacjami: nowymi produktami,
technologiami, procesami produkcyjnymi, marketingiem i
finansowaniem. W ameryka

ń

skich supermarketach co miesi

ą

c

pojawia si

ę

około tysi

ą

ca nowych produktów. Zanim komputer z

procesorem 486 zast

ą

pił model 386, gotowy ju

ż

był procesor

586. W tej sytuacji najbardziej rzutkie firmy zdecydowanie
zach

ę

caj

ą

swoich pracowników, aby zgłaszali si

ę

z nowymi,

cho

ć

by

najbardziej

nieszablonowymi,

obrazoburczymi

pomysłami.

Skala produkcji

Zmniejsza si

ę

wielko

ść

jednostek produkcyjnych. Miniaturyzacji

ulegaj

ą

nie tylko wyroby, ale tak

ż

e i same poczynania

wytwórcze. Miejsce rzeszy robotników wykonuj

ą

cych t

ę

sam

ą

prac

ę

fizyczn

ą

zajmuj

ą

niewielkie, wyspecjalizowane zespoły.

Rozpadaj

ą

si

ę

molochy wytwórcze, stale za

ś

wzrasta liczba

małych firm. Dla IBM, który zatrudnia trzysta siedemdziesi

ą

t

tysi

ę

cy pracowników, ogromnym wyzwaniem s

ą

tysi

ą

ce

niewielkich, rozsianych po całym

ś

wiecie producentów. Aby

prze

ż

y

ć

, kolos musiał zredukowa

ć

zatrudnienie, a tak

ż

e

podzieli

ć

si

ę

na trzyna

ś

cie zró

ż

nicowanych produkcyjnie cz

ęś

ci.

background image

44

W

ś

wiecie trzeciej fali korzy

ś

ci płyn

ą

ce z wielkiej skali produkcji

zostaj

ą

unicestwione przez straty wynikaj

ą

ce z zawiło

ś

ci

struktury. Im bardziej skomplikowana konstrukcja firmy, tym
mniej prawa r

ę

ka wie o poczynaniach lewej. Pojawiaj

ą

ce si

ę

szczeliny i p

ę

kni

ę

cia powoduj

ą

coraz wi

ę

ksze straty, które

zjadaj

ą

zyski płyn

ą

ce z produkcji masowej. Do lamusa odchodzi

hasło,

ż

e wi

ę

ksze jest lepsze.


Organizacja

Aby

przystosowa

ć

si

ę

do

dynamicznych

przemian,

przedsi

ę

biorstwa

pospiesznie

zmieniaj

ą

struktury

biurokratyczne, które powstały w warunkach drugiej fali. Firmy z
epoki industrialnej miały bardzo podobn

ą

piramidaln

ą

,

monolityczn

ą

i biurokratyczn

ą

organizacj

ę

. Współczesne

przemiany na rynku, w technologiach i w upodobaniach
konsumentów dokonuj

ą

si

ę

tak szybko,

ż

e biurokratyczna

uniformizacja staje si

ę

tylko przeszkod

ą

. Zaczyna si

ę

przeto

poszukiwa

ć

zupełnie nowych form organizacyjnych. Obecnie na

przykład wielk

ą

popularno

ś

ci

ą

po

ś

ród ekspertów do spraw

zarz

ą

dzania cieszy si

ę

taka przebudowa firm, aby ich struktura

dostosowana była do procesów produkcyjnych, nie za

ś

do

rynku czy specjalno

ś

ci pracowniczych. Widzimy przeto jak

bli

ź

niacze struktury ust

ę

puj

ą

miejsca powstaj

ą

cym dora

ź

nie

zespołom i grupom, wspólnym przedsi

ę

wzi

ę

ciom i konsorcjom,

bardzo cz

ę

sto ponadpa

ń

stwowym, których celem jest realizacja

pewnego konkretnego zamierzenia. Przy nieustannych i
radykalnych zmianach rynku, mniejsze znaczenie zaczyna
odgrywa

ć

pozycja, a znacznie wi

ę

ksze - elastyczno

ść

i

zdolno

ść

manewru.


Systemy integracji

Coraz wi

ę

ksza zło

ż

ono

ść

problemów gospodarczych wymaga

coraz bardziej subtelnych form integracji i zarz

ą

dzania. Niech

przykładem typowej sytuacji b

ę

dzie Nabisco, wielka firma

spo

ż

ywcza, która codziennie wystawi

ć

musi ponad pi

ęć

set

zamówie

ń

na setki tysi

ę

cy produktów dostarczanych z

czterdziestu dziewi

ę

ciu zakładów i trzynastu hurtowni, a

zarazem odby

ć

około trzydziestu tysi

ę

cy promocyjnych spotka

ń

z klientami. Kierowanie tak skomplikowan

ą

cało

ś

ci

ą

wymaga

nowych form zarz

ą

dzania i niezwykle sprawnych powi

ą

za

ń

background image

45

integracyjnych. To z kolei czyni koniecznym nasycanie całej
organizacji coraz wi

ę

ksz

ą

ilo

ś

ci

ą

informacji.


Infrastruktura

Aby zapewni

ć

swobodny przepływ składników i produktów,

skoordynowa

ć

dostawy, uzgodni

ć

poczynania in

ż

ynierów i

specjalistów od zbytu, informowa

ć

pracowników zajmuj

ą

cych

si

ę

planowaniem

i

rozwojem

o

potrzebach

działów

produkcyjnych, a nade wszystko: aby zapewni

ć

kierownictwu

wierny i wyra

ź

ny obraz tego, co dzieje si

ę

w firmie i z firm

ą

,

wydaje si

ę

miliardy dolarów na najnowocze

ś

niejsze sieci, które

gromadz

ą

, przetwarzaj

ą

i przesyłaj

ą

informacje. Ogromna

struktura elektroniczna, nader cz

ę

sto korzystaj

ą

ca z poł

ą

cze

ń

satelitarnych, wi

ąż

e rozrzucone po

ś

wiecie firmy, przy czym z

tych samych sieci korzystaj

ą

te

ż

na ogół dostawcy i odbiorcy.

Powstaje cała struktura sieci ró

ż

nych rozmiarów i zasi

ę

gów.

Japonia przeznaczy dwie

ś

cie pi

ęć

dziesi

ą

t miliardów dolarów na

stworzenie w najbli

ż

szym

ć

wier

ć

wieczu lepszych i szybszych

sieci; Biały Dom zaanga

ż

ował si

ę

w kontrowersyjny plan

„autostrady informacyjnej". Cokolwiek mo

ż

na s

ą

dzi

ć

o tym czy

innym konkretnym rozwi

ą

zaniu, nie ulega w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e

elektroniczna magistrala informacyjna b

ę

dzie podstawow

ą

infrastruktur

ą

trzeciej fali.


Przyspieszenie

Zmiany te, nakładaj

ą

c si

ę

na siebie i wzajemnie warunkuj

ą

c,

zwi

ę

kszaj

ą

jeszcze szybko

ść

poczyna

ń

i uzgodnie

ń

. Ekonomika

wielkiej skali wypierana jest przez ekonomik

ę

tempa. Wymogi

background image

46

konkurencyjne s

ą

tak ostre, a wymagana szybko

ść

reakcji tak

wielka,

ż

e dawne hasło: „Czas to pieni

ą

dz" zast

ą

pi

ć

trzeba

nowym: „Ka

ż

da nast

ę

pna chwila jest warta wi

ę

cej od tej, która

j

ą

poprzedza".

To wła

ś

nie czas staje si

ę

czynnikiem najbardziej krytycznym, o

czym

ś

wiadczy rozwój dostaw just-in-time, z omini

ę

ciem

magazynu, czy te

ż

naciski na skracanie procedur decyzyjnych.

Powolne,

stateczne,

dokonuj

ą

ce

si

ę

krok

po

kroku

rozwi

ą

zywanie problemów zast

ę

powane jest przez „strategie

symultaniczne", za

ś

tre

ś

ci

ą

współzawodnictwa coraz cz

ęś

ciej

staje

si

ę

sam

czas.

Du-Wayne

Peterson,

jeden

z

zarz

ą

dzaj

ą

cych Merrill Lynch, wyraził to w słowach: „Pieni

ą

dze

poruszaj

ą

si

ę

z szybko

ś

ci

ą

ś

wiatła. Informacja musi rozchodzi

ć

si

ę

jeszcze szybciej".

Omówione wy

ż

ej podstawowe cechy ekonomiki trzeciej fali,

wraz z ogromn

ą

mnogo

ś

ci

ą

innych, bardziej szczegółowych,

decyduj

ą

o gigantycznej przemianie, je

ś

li chodzi o wytwarzanie

bogactwa. Przestawienie si

ę

Stanów Zjednoczonych, Japonii i

Europy na ten nowy system ci

ą

gle jeszcze trwa. Niemniej ju

ż

teraz mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e jest to najwa

ż

niejsze wydarzenie w

ś

wiatowej gospodarce od czasu, gdy rewolucja przemysłowa

pokryła cały glob sieci

ą

fabryk. Ta ogromna transformacja

dziejowa, która tempo swe znacznie przyspieszyła ju

ż

w latach

siedemdziesi

ą

tych, w latach dziewi

ęć

dziesi

ą

tych jest ju

ż

znacznie bardziej rozwini

ę

ta. Niestety, ekonomiczne my

ś

lenie

Amerykanów pozostaje jeszcze w tyle za owym procesem.

background image

47

ROZDZIAŁ PI

Ą

TY


MATERIALIZM JURNY

Kiedy w Białym Domu urz

ę

dował jeszcze Ronald Reagan,

pewnego dnia w Jadalni Rodzinnej przy stole zebrała si

ę

grupka osób dyskutuj

ą

cych o przyszło

ś

ci Ameryki. Do o

ś

miorga

znanych futurologów i prezydenta doł

ą

czyli wiceprezydent oraz

trzech bezpo

ś

rednich doradców Reagana, w

ś

ród których

znajdował si

ę

tak

ż

e Donald Regan,

ś

wie

ż

o mianowany szef

kancelarii.
Spotkanie rozpocz

ę

ło si

ę

od stwierdzenia,

ż

e chocia

ż

futurologowie ró

ż

ni

ą

si

ę

w ocenie wielu kwestii techniczych,

politycznych i społecznych, to jednak zgodnie uznaj

ą

, i

ż

gospodarka znajduje si

ę

w trakcie gł

ę

bokiej transformacji.

Natychmiast wtr

ą

cił si

ę

Donald Regan: „Wi

ę

c waszym zdaniem

odt

ą

d ju

ż

wszyscy zajmiemy si

ę

tylko strzy

ż

eniem włosów i

sprzeda

żą

hamburgerów? Czy Stany Zjednoczone nigdy ju

ż

nie

b

ę

d

ą

wielk

ą

pot

ę

g

ą

produkcyjn

ą

?"

Prezydent i wiceprezydent spojrzeli pytaj

ą

co po zebranych.

Wi

ę

kszo

ść

m

ęż

czyzn siedz

ą

cych przy stole wydawała si

ę

zdziwiona bezpo

ś

rednio

ś

ci

ą

i ostro

ś

ci

ą

ataku. Wtedy Heidi

Toffler odparła spokojnie: „USA dalej b

ę

d

ą

wielk

ą

pot

ę

g

ą

produkcyjn

ą

, tyle

ż

e zmniejszy si

ę

udział osób pracuj

ą

cych w

fabrykach". Pó

ź

niej, pokazuj

ą

c ró

ż

nic

ę

pomi

ę

dzy tradycyjnymi

sposobami produkcji a ówczesnymi metodami wytwarzania
komputerów Macintosh, Toffler zwróciła tak

ż

e uwag

ę

na to,

ż

e

Stany Zjednoczone nale

żą

do grona najwi

ę

kszych na

ś

wiecie

producentów

ż

ywno

ś

ci, chocia

ż

tylko dwa procent zdolnych do

pracy zatrudnionych jest w rolnictwie. W istocie przez cały wiek
XIX im bardziej

background image

48

malało statystyczne znaczenie grupy pracuj

ą

cych na farmach,

tym wi

ę

ksz

ą

- nie za

ś

mniejsz

ą

- pot

ę

g

ą

rolnicz

ą

stawały si

ę

Stany Zjednoczone. Dlaczego nie miałoby by

ć

podobnie z

produkcj

ą

przemysłow

ą

?

Jest rzecz

ą

zastanawiaj

ą

c

ą

,

ż

e niezale

ż

nie od waha

ń

w gór

ę

i

w dół, liczba osób zatrudnionych w przemy

ś

le ameryka

ń

skim w

roku 1988 jest niemal taka sama jak w roku 1968 i wynosi
odrobin

ę

ponad dziewi

ę

tna

ś

cie milionów. Nie zmienił si

ę

te

ż

w

tym okresie udział przemyski w całkowitym produkcie
narodowym, natomiast pracownicy przemysłowi stanowi

ą

dzi

ś

znacznie mniejsz

ą

cz

ęść

ludno

ś

ci czynnej zawodowo ni

ż

dwadzie

ś

cia lat temu. Wida

ć

te

ż

wyra

ź

nie, jakie b

ę

d

ą

perspektywy: zatrudnieni w fabrykach stanowi

ć

b

ę

d

ą

coraz

mniejszy fragment ogółu pracuj

ą

cych, z jednej bowiem strony

nieustannie wzrasta ludno

ść

USA i liczba osób w wieku

produkcyjnym, z drugiej za

ś

- w latach osiemdziesi

ą

tych

wi

ę

kszo

ść

ameryka

ń

skich przedsi

ę

biorstw przemysłowych

automatyzowała si

ę

i przechodziła bardzo powa

ż

ne przemiany

organizacyjne. Je

ś

li zgodnie z niektórymi ocenami w ci

ą

gu

najbli

ż

szej dekady w USA b

ę

dzie powstawa

ć

dziesi

ęć

tysi

ę

cy

nowych miejsc pracy dziennie, tylko bardzo nieliczne spo

ś

ród

nich pojawi

ą

si

ę

w sektorze przemysłowym. Podobny proces

zmienia obecnie gospodark

ę

Japonii i Europy. Jednak wci

ąż

jeszcze cz

ę

sto z ust marnych kierowników ameryka

ń

skich firm,

przywódców karlej

ą

cych zwi

ą

zków zawodowych, ekonomistów i

historyków usłysze

ć

mo

ż

na słowa bardzo podobne do tych,

których u

ż

ył Donald Regan. Owa obrona wielkiego przemyski

wyrasta z przekonania,

ż

e przej

ś

cie od pracy fizycznej do usług

i pracy umysłowej jest w pewien sposób szkodliwe dla
gospodarki i

ż

e drobn

ą

przedsi

ę

biorczo

ść

z uwagi na liczb

ę

zatrudnionych nale

ż

y uzna

ć

za rodzaj „upustu zdrowej krwi".

Jest

to

sposób my

ś

lenia,

który

przywodzi

na

my

ś

l

osiemnastowiecznych fizjokratów francuskich, którzy z zasady
wrodzy ekonomice przemysłowej, za jedyn

ą

prawdziwie

wytwórcz

ą

gał

ąź

uznawali rolnictwo.

background image

49

Nowy sens bezrobocia

Wiele lamentów nad spadkiem" przemysłu wyrasta z nostalgii
za

ś

wiatem drugiej fali oraz odwołuje si

ę

do całkowicie ju

ż

przestarzałych poj

ęć

bogactwa, produkcji i bezrobocia.

Poczynaj

ą

c od lat sze

ść

dziesi

ą

tych, dokonuje si

ę

rozległy,

dramatyczny i nieodwracalny proces przechodzenia od
charakterystycznej dla drugiej fali pracy fizycznej do zwi

ą

zanej

z trzeci

ą

fal

ą

działalno

ś

ci w sferze usług i symboli. Dzi

ś

w

Stanach

Zjednoczonych

w

ten

rodzaj

poczyna

ń

zaanga

ż

owanych jest ponad trzy czwarte zdolnych do pracy

Amerykanów. Ta wielka przemiana znajduje nader znamienny
wyraz w zadziwiaj

ą

cym fakcie,

ż

e

ś

wiatowy eksport usług i

„własno

ś

ci intelektualnej" jest dzi

ś

równy ł

ą

cznemu eksportowi

produktów elektronicznych i samochodów lub ł

ą

cznemu

eksportowi

ż

ywno

ś

ci i paliw.

Autorzy niniejszej ksi

ąż

ki oraz inni futurologowie ju

ż

w latach

sze

ść

dziesi

ą

tych zapowiadali dokonanie si

ę

takiej ogromnej

transformacji, poniewa

ż

jednak powszechnie zlekcewa

ż

ono te

wczesne ostrze

ż

enia, zmiana dokonała si

ę

z gwałtowno

ś

ci

ą

i

burzliwo

ś

ci

ą

, których mo

ż

na było unikn

ąć

. Nast

ą

piły masowe

zwolnienia z pracy, pojawiły si

ę

bankructwa i pora

ż

ki, gdy

ż

ci

wszyscy, którzy oci

ą

gali si

ę

z instalacj

ą

komputerów, robotów i

systemów informacyjnych, a tak

ż

e z przebudow

ą

niewydolnych

struktur, nie potrafili dotrzyma

ć

kroku bardziej rzutkim rywalom.

Wielu win

ą

za swe niepowodzenia obarczało zagraniczn

ą

konkurencj

ę

, zbyt wysokie lub zbyt niskie oprocentowanie w

bankach, uci

ąż

liwe regulacje prawne i tysi

ą

ce innych

czynników.
Niektóre z tych elementów rzeczywi

ś

cie wpływały mniej lub

bardziej niekorzystnie na sytuacj

ę

gospodarcz

ą

, przede

wszystkim jednak win

ą

za bolesno

ść

przemian nale

ż

y obarcza

ć

arogancj

ę

wielkich kolosów przemysłowych: producentów

samochodów,

stalowni,

stoczni,

wielkich

producentów

odzie

ż

owych,

które

od

dawna

dominowały

w

ż

yciu

gospodarczym. Za ow

ą

mened

ż

ersk

ą

but

ę

płaci

ć

przyszło

osobom, które maj

ą

niewielki

background image

50

wpływ na industrialne zacofanie, a zarazem s

ą

najbardziej

bezbronne: robotnikom.
Z faktu,

ż

e ł

ą

czna liczba zatrudnionych w fabrykach jest w roku

1988 taka sama jak dwadzie

ś

cia lat wcze

ś

niej, nie nale

ż

y

wnosi

ć

,

ż

e ludzie uprzednio zwolnieni powrócili potem do

swoich zaj

ęć

. Wraz z tym, jak rozprzestrzeniały si

ę

technologie

trzeciej fali, tak

ż

e korporacje wielkoprzemysłowe zacz

ę

ły

potrzebowa

ć

pracowników zupełnie nowego typu.

Stare fabryki drugiej fali zatrudniały robotników, których łatwo
było zast

ą

pi

ć

innymi. Natomiast przedsi

ę

wzi

ę

cia trzeciej fali

wymagaj

ą

umiej

ę

tno

ś

ci coraz bardziej wyspecjalizowanych, co

sprawia,

ż

e ludzi nimi dysponuj

ą

cych trudno jest zast

ą

pi

ć

, to

za

ś

w zupełnie nowym

ś

wietle stawia problem bezrobocia. W

fabrycznych społeczno

ś

ciach drugiej fali, zastrzyk w postaci

kapitałów inwestycyjnych czy zakupów konsumenckich mógł
o

ż

ywi

ć

gospodark

ę

i rodzi

ć

nowe miejsca pracy. Je

ś

li było,

powiedzmy, dwa miliony bezrobotnych, to w zasadzie problem
polegał na tym,

ż

eby za pomoc

ą

bod

ź

ców ekonomicznych

stworzy

ć

dwa miliony nowych stanowisk. Poniewa

ż

kwalifikacje

do zaj

ęć

produkcyjnych były nieskomplikowane i mo

ż

na si

ę

było

ich nauczy

ć

w ci

ą

gu kilku godzin, wi

ę

c ka

ż

dy niemal bezrobotny

nadawał si

ę

do ka

ż

dej niemal pracy.

Zupełnie inaczej przedstawia si

ę

sprawa we współczesnej

super-symbolicznej gospodarce. Dlatego nie bardzo wiadomo,
co zrobi

ć

z wielk

ą

cz

ęś

ci

ą

bezrobotnych, a tradycyjne

ś

rodki

zaradcze, autorstwa Keynesa i monetarystów, okazuj

ą

si

ę

tutaj

nieskuteczne. W obliczu Wielkiego Kryzysu John Maynard
Keynes zalecał jako lekarstwo deficyt bud

ż

etowy: wydatki

rz

ą

dowe płyn

ę

ły do kieszeni konsumentów, ci zwi

ę

kszali swoje

zakupy, wi

ę

kszy za

ś

popyt skłaniał przedsi

ę

biorców do

rozszerzania produkcji i zatrudniania nowych pracowników.
Dzi

ę

ki temu znikało bezrobocie. Monetary

ś

ci z kolei zalecaj

ą

manewrowanie stawkami procentowymi i poda

żą

pieni

ą

dza,

aby w ten sposób zgodnie z potrzebami regulowa

ć

sił

ę

nabywcz

ą

ludno

ś

ci.

W warunkach dzisiejszej globalnej ekonomiki wlewanie
pieni

ę

dzy

background image

51

do kieszeni konsumentów mo

ż

e pozosta

ć

bez

ż

adnego wpływu

na wewn

ę

trzn

ą

sytuacj

ę

gospodarcz

ą

, je

ś

li strumie

ń

pieni

ą

dza

popłynie za granic

ę

. Je

ś

li Amerykanin kupuje nowy telewizor

czy odtwarzacz płyt kompaktowych, po prostu wysyła dolary do
Japonii, Korei czy Malezji i nie przybywa przez to w kraju

ż

adnego nowego miejsca pracy.

Jednak bł

ą

d dawnych strategii polega jeszcze na czym

ś

innym:

uparcie koncentruj

ą

si

ę

one na obiegu pieni

ą

dza, nie za

ś

na

wiedzy. Tymczasem dzisiaj nie mo

ż

na ju

ż

zredukowa

ć

bezrobocia przez samo tylko stworzenie nowych miejsc pracy,
cały problem nie daje si

ę

bowiem rozwi

ą

za

ć

czysto liczbowo.

Bezrobocie nabrało obecnie charakteru jako

ś

ciowego, a nie

ilo

ś

ciowego. Ludzie pozostawieni bez pracy rozpaczliwie

potrzebuj

ą

pieni

ę

dzy, aby mogli wy

ż

y

ć

oni sami oraz ich

rodziny. Z ekonomicznego, psychologicznego i moralnego
punktu widzenia wskazane jest, aby społecze

ń

stwo nie

pozostawiało ich samym sobie. Jednak w super-symbolicznej
gospodarce efektywna strategia walki z bezrobociem w
mniejszym stopniu musi polega

ć

na alokacji bogactwa, a w

znacznie wi

ę

kszym na alokacji wiedzy. Poniewa

ż

coraz rzadziej

b

ę

dzie mo

ż

na znale

źć

zaj

ę

cie w tradycyjnie pojmowanym

przemy

ś

le, trzeba ludzi przygotowywa

ć

poprzez szkolenia,

ć

wiczenia praktyczne i obserwacje uczestnicz

ą

ce do podj

ę

cia

pracy w coraz szybciej rozwijaj

ą

cej si

ę

sferze usług. Mo

ż

na tu

wspomnie

ć

o opiece nad tworz

ą

cymi coraz liczniejsz

ą

grup

ę

lud

ź

mi w podeszłym wieku, opiece nad dzie

ć

mi, słu

ż

bie

zdrowia,

ochronie

własno

ś

ci,

a

tak

ż

e

zapewnieniu

bezpiecze

ń

stwa, rozrywce, turystyce i mnóstwie innych

dziedzin. Do tego potrzebne jest jednak traktowanie pracy w
szeroko rozumianym sektorze usług z tak

ą

sam

ą

powag

ą

i

takim samym szacunkiem jak pracy w fabryce, nie za

ś

zbywanie jej pogardliwymi wzmiankami o „fryzjerach i
sprzedawcach hamburgerów". McDonald's - przy całym dla
niego szacunku - nie mo

ż

e wyst

ę

powa

ć

jako symbol

reprezentuj

ą

cy ogromn

ą

ż

norodno

ść

zaj

ęć

, która od

nauczania, poprzez słu

ż

b

ę

gromadzenia informacji, si

ę

ga a

ż

do

szpitalnego o

ś

rodka radiologicznego. Je

ś

li za

ś

płace w

usługach s

ą

ci

ą

gle

background image

52

niskie, to trzeba zatroszczy

ć

si

ę

o wzrost efektywno

ś

ci tych

zaj

ęć

, a tak

ż

e o nowe formy obrony interesów ludzi

zatrudnionych w tej sferze. Zwi

ą

zki zawodowe, które powstały,

aby walczy

ć

o sprawy robotników wielkoprzemysłowych, musz

ą

si

ę

zdecydowanie

przekształci

ć

albo

ust

ą

pi

ć

miejsca

organizacjom nowego typu, bardziej dostosowanym do
charakteru gospodarki super-symbolicznej. Aby przetrwa

ć

,

musz

ą

zacz

ąć

wspiera

ć

takie rozwi

ą

zania jak praca w domu,

ruchomy czas pracy i wspólne rozwi

ą

zywanie zada

ń

, nie za

ś

za

ż

arcie si

ę

im sprzeciwia

ć

.

Mówi

ą

c krótko, powstanie ekonomiki super-symbolicznej

wymaga od nas przemy

ś

lenia problemu bezrobocia od samych

podstaw. Tyle

ż

e wyst

ą

pienie przeciw zastarzałym przesłankom

jest zarazem wyst

ą

pieniem przeciw tym, którzy czerpi

ą

z nich

korzy

ś

ci. Tworzony przez trzeci

ą

fal

ę

system wytwarzania

bogactwa zagra

ż

a przeto utrwalonym układom władzy i

wpływów

w

korporacjach,

zwi

ą

zkach

zawodowych

i

administracji rz

ą

dowej.


ż

norodno

ść

pracy umysłowej


W warunkach ekonomiki super-symbolicznej przestarzałe staje
si

ę

nie tylko dawne poj

ę

cie bezrobocia, ale w ogóle pracy. Aby

urobi

ć

sobie nowe, trzeba dokona

ć

jeszcze bardziej

radykalnych zmian w naszym słowniku.
Zacznijmy od tego,

ż

e tradycyjny podział gospodarki na

rolnictwo, przemysł i usługi wi

ę

cej zaciemnia ni

ż

wyja

ś

nia.

Gwałtowne zmiany zachodz

ą

ce w

ś

wiecie sprawiaj

ą

,

ż

e

rozmywaj

ą

si

ę

podziały ongi

ś

wyraziste i klarowne. Zamiast

wi

ę

c trzyma

ć

si

ę

starych klasyfikacji, zapytajmy lepiej, czym

ludzie zajmuj

ą

si

ę

w konkretnych firmach, aby wytworzy

ć

bogactwo, a wtedy oka

ż

e si

ę

, i

ż

we wszystkich tych trzech

sektorach praca w coraz wi

ę

kszym stopniu polega na

przetwarzaniu symboli, jest przeto prac

ą

umysłow

ą

.

Farmerzy wyliczaj

ą

dzi

ś

na komputerach, jakie trzeba b

ę

dzie

zrobi

ć

zasiewy; pracownicy stalowni czuwaj

ą

przy konsoletach

background image

53

i monitorach; bankierzy na przeno

ś

nych komputerach modeluj

ą

rynki finansowe. W tej sytuacji zupełnie bez znaczenia jest, czy
ekonomi

ś

ci wpisz

ą

te poczynania do rubryki rolnictwo, przemysł

czy usługi. Bezu

ż

yteczne staj

ą

si

ę

dawne okre

ś

lenia zawodów.

Niewiele w istocie nam to mówi, kiedy dowiadujemy si

ę

,

ż

e kto

ś

jest magazynierem, tokarzem czy agentem handlowym. O wiele
lepiej jest grupowa

ć

pracowników wedle tego, jak wiele z ich

czynno

ś

ci

polega

na

przetwarzaniu

symboli,

zupełnie

niezale

ż

nie od kwestii, czy czynno

ś

ci owe wykonuj

ą

w

magazynie, ci

ęż

arówce, fabryce, szpitalu czy urz

ę

dzie. W

grupie pracowników umysłowych znajd

ą

si

ę

badacz naukowy,

analityk finansów, programista komputerowy, ale tak

ż

e na

przykład archiwista. Dlaczego archiwista znalazł si

ę

obok

naukowca? Gdy

ż

ich praca - sk

ą

din

ą

d nader ró

ż

na i tocz

ą

ca si

ę

na ró

ż

nych poziomach abstrakcji - polega na przekazywaniu

informacji i ich mno

ż

eniu. Jest to działalno

ść

dotycz

ą

ca

całkowicie sfery symboli. Do pracowników umysłowych
przyjdzie jednak zaliczy

ć

tak

ż

e najró

ż

niejsze przypadki

„mieszane", to znaczy takie zaj

ę

cia, przy których u

ż

ywa si

ę

wprawdzie siły fizycznej, ale zarazem korzysta si

ę

te

ż

z

informacji. Dzisiaj nawet ludzie zajmuj

ą

cy si

ę

przyjmowaniem,

segregowaniem,

wysyłaniem

i

dostarczaniem

przesyłek

ekspresowych musz

ą

na co dzie

ń

korzysta

ć

z komputera. W

nowoczesnej fabryce robotnikowi obsługuj

ą

cemu maszyn

ę

nie

mog

ą

by

ć

obce arkana informatyki. Recepcjonista hotelowy,

piel

ę

gniarka i wiele, wiele innych osób o zbli

ż

onych zawodach,

wiele czasu sp

ę

dzaj

ą

wprawdzie w

ś

ród ludzi, zarazem jednak

tworz

ą

, gromadz

ą

i rozprowadzaj

ą

informacje. Mechanicy

samochodowi na stacjach remontowych Forda maj

ą

jak dawniej

zabrudzone smarem r

ę

ce, ale musz

ą

te

ż

umie

ć

korzysta

ć

z

komputerów Hewlett-Packard, które pozwalaj

ą

im na szybkie

zlokalizowanie usterki, a tak

ż

e zapewniaj

ą

dost

ę

p do setek

megabitów rysunków i danych technicznych zarejestrowanych
na CD-ROMach. Program pyta o uszkodzenie samochodu, a
nast

ę

pnie udost

ę

pnia

żą

dane informacje, ale tak

ż

e podsuwa

sugestie i opracowuje kolejno

ść

czynno

ś

ci naprawczych. Czy

ten, kto

background image

54

w ten sposób konsultuje si

ę

z komputerem, jest mechanikiem

czy pracownikiem umysłowym?
Zanikaj

ą

te

ż

bezpowrotnie te zaj

ę

cia, które maj

ą

charakter

czysto fizyczny. Im mniej jest pracy r

ę

cznej, tym bardziej kurczy

si

ę

proletariat, jego miejsce za

ś

zajmuje intelektuariat, czy

mo

ż

e

ś

ci

ś

lej: wraz z rozwojem super-symbolicznej ekonomiki

proletariat przekształca si

ę

w intelektuariat. Kiedy współcze

ś

nie

chcemy scharakteryzowa

ć

czyj

ąś

prac

ę

, kluczowe staj

ą

si

ę

nast

ę

puj

ą

ce pytania: Jak wielk

ą

jej cz

ęść

stanowi przetwarzanie

informacji? Jak wielka jej cz

ęść

ma charakter rutynowy,

powtarzalny? Na jakim poziomie abstrakcji si

ę

rozgrywa? Jaki

dost

ę

p ma pracownik do centralnego banku danych i systemu

informacyjnego kierownictwa? Jak wielka jest autonomia i
odpowiedzialno

ść

?


Niskie zintelektualizowanie kontra wysokie

Tak powa

ż

ne przemiany nie mog

ą

dokonywa

ć

si

ę

bez walki, a

je

ś

li chcemy przewidzie

ć

, kto w niej wygra, kto za

ś

poniesie

pora

ż

k

ę

, po

ż

yteczne mo

ż

e si

ę

okaza

ć

spojrzenie na ró

ż

ne

przedsi

ę

biorstwa wła

ś

nie z punktu widzenia pracy umysłowej.

Spróbujmy je przeto klasyfikowa

ć

nie ze wzgl

ę

du na to, czy

działaj

ą

w przemy

ś

le, rolnictwie czy w usługach, lecz z uwagi

na rzeczywisty charakter wykonywanej w nich pracy.
CSX, na przykład, jest firm

ą

, która zajmuje si

ę

komunikacj

ą

kolejow

ą

we wschodniej cz

ęś

ci USA, a tak

ż

e prowadzi jeden z

najwi

ę

kszych na

ś

wiecie systemów kontenerowych w

ż

egludze

oceanicznej. Niemniej CSX uwa

ż

a,

ż

e w coraz wi

ę

kszym

stopniu przedmiotem jej poczyna

ń

jest informacja. Alex Mandl z

CSX ujmuje to tak: „Coraz wi

ę

ksz

ą

cz

ęść

naszej oferty zajmuj

ą

usługi informacyjne. Nie wystarczy ju

ż

sama dostawa towarów.

Konsumenci domagaj

ą

si

ę

informacji. Chc

ą

wiedzie

ć

, kiedy ich

towary zostan

ą

umieszczone w kontenerach i z nich

wyładowane, gdzie b

ę

d

ą

w jakiej chwili, chc

ą

zna

ć

ceny, opłaty

celne i mnóstwo innych szczegółów. Nasze poczynania karmi

ą

si

ę

informacj

ą

i s

ą

z ni

ą

ś

ci

ś

le zwi

ą

zane". Znaczy to tyle,

ż

e

po

ś

ród

background image

55

pracowników CSX coraz wi

ę

cej jest takich, których zaj

ę

cia maj

ą

charakter umysłowy czy głównie umysłowy.
Dlatego

te

ż

byliby

ś

my

skłonni

z

grubsza

podzieli

ć

przedsi

ę

biorstwa

na

wysoko,

ś

rednio

i

nisko

zintelektualizowane. Niektóre firmy i niektóre typy potrzebuj

ą

wi

ę

kszej ilo

ś

ci informacji od innych, i dlatego, podobnie jak

jednostkowe zaj

ę

cia, mo

ż

na je uszeregowa

ć

zgodnie z ilo

ś

ci

ą

i

stopniem

skomplikowania

wykonywanej

w

nich

pracy

umysłowej.
W przedsi

ę

biorstwach nisko zintelektualizowanych prac

ę

umysłow

ą

wykonuje kilka osób ulokowanych na szczycie,

reszcie za

ś

zatrudnionych pozostawiona jest praca fizyczna czy

te

ż

taka, która nie wymaga

ż

adnego wysiłku my

ś

lowego.

Działanie takich firm opiera si

ę

na prze

ś

wiadczeniu,

ż

e

pracownicy s

ą

ignorantami albo te

ż

ż

e ich wiedza nie jest

istotna

dla

produkcji.

Nawet

w

sektorach

wysoko

zintelektualizowanych mo

ż

na znale

źć

jeszcze zaj

ę

cia nie

wymagaj

ą

ce

ż

adnych kwalifikacji, ogłupiaj

ą

ce, które ze swych

wykonawców czyni

ą

trybiki wielkiej maszyny. Takie jednak

próby obstawania przy metodach, które zalecał Frederick Taylor
w pocz

ą

tkach naszego stulecia, s

ą

ju

ż

tylko reliktami

bezmy

ś

lnej przeszło

ś

ci, nie za

ś

elementami przyszło

ś

ci

przepojonej my

ś

leniem. Czynno

ś

ci monotonne i tak proste,

ż

e

mo

ż

na je wykonywa

ć

bez

ż

adnego wysiłku umysłowego,

pr

ę

dzej czy pó

ź

niej zostan

ą

przekazane robotom. Gospodarka

jest w trakcie przestawiania si

ę

na produkcj

ę

trzeciej fali, a

wszystkie firmy musz

ą

gruntownie zastanowi

ć

si

ę

nad

znaczeniem wiedzy. Najbardziej rzutkie z tych, które działaj

ą

w

sektorach wysoko zintelektualizowanych, ju

ż

to zrobiły i

odpowiednio zreorganizowały swoje poczynania. Ich działanie
opiera si

ę

na przekonaniu,

ż

e efektywno

ść

i zyski b

ę

d

ą

gwałtownie rosn

ąć

, gdy do minimum zredukuje si

ę

ilo

ść

pracy

bezmy

ś

lnej (albo te

ż

przeka

ż

e si

ę

j

ą

automatom), do

maksimum za

ś

wykorzysta potencjał intelektualny pracowników.

Celem jest zbudowanie lepiej opłacanego, ale za to mniejszego
i bardziej sprawnego zespołu pracowników.
W dziedzinach

ś

rednio zintelektualizowanych, w których

background image

56

ci

ą

gle spor

ą

rol

ę

odgrywa praca fizyczna, obserwujemy, jak

wzrasta rola informacji i pracy umysłowej. Firmy wysoko
zintelektualizowane

nie

s

ą

bynajmniej

instytucjami

charytatywnymi. Chocia

ż

praca w nich jest mniej wyczerpuj

ą

ca

fizycznie i przebiega w znacznie wygodniejszych warunkach, to
przecie

ż

wymagania, jakie si

ę

tutaj stawia zatrudnionym, s

ą

znacznie wy

ż

sze. Oczekuje si

ę

od nich,

ż

e w pracy

wykorzystywa

ć

b

ę

d

ą

nie tylko swe zdolno

ś

ci umysłowe, ale

tak

ż

e uczucia, intuicj

ę

i wyobra

ź

ni

ę

. To dlatego krytycy ze

szkoły Marcusego podnosz

ą

larum,

ż

e oto pojawiła si

ę

bardziej

złowroga ni

ż

dot

ą

d forma wyzysku.


Ideologia niskiego zintelektualizowania

W nisko zintelektualizowanych ekonomikach przemysłowych
maj

ą

tek mierzyło si

ę

po prostu ilo

ś

ci

ą

posiadanych dóbr, ich

wytwarzanie za

ś

uznawano za zasadniczy cel gospodarki. Z

kolei działania w sferze symboli i usług, poniewa

ż

nie przynosiły

materialnych efektów były traktowane lekcewa

żą

co jako

nieproduktywne. Wytwarzanie przedmiotów - samochodów,
odbiorników radiowych i telewizyjnych, traktorów - uznawane
było za czynno

ść

dowodz

ą

c

ą

siły i pr

ęż

no

ś

ci gospodarki, w

której z lubo

ś

ci

ą

posługiwano si

ę

takimi słowami jak konkretny,

praktyczny czy realistyczny. O wytwarzaniu wiedzy czy
wymianie informacji mówiono z kolei pogardliwie, i

ż

jest to tylko

robota papierkowa. Postawa taka miała mnóstwo zwykle nie
dotrzeganych konsekwencji. Produkcja, działalno

ść

wytwórcza,

miała rodzi

ć

si

ę

ze skojarzenia materialnych surowców, maszyn

i mi

ęś

ni... O warto

ś

ci firmy decydował jej maj

ą

tek rzeczowy...

Narodowe bogactwo rodziło si

ę

z nadwy

ż

ki w wymianie dóbr

materialnych...

Znaczenie

usług

polegało

jedynie

na

usprawnianiu procesów rzeczowych... Edukacja oznaczała
strat

ę

czasu, je

ś

li nie słu

ż

yła przygotowaniu do konkretnego

zawodu... Badania naukowe, to zawracanie głowy... Wiedza
humanistyczna nie pomagała w interesach, a nawet w nich
przeszkadzała. Mówi

ą

c krótko, liczyło si

ę

to, co przeliczalne.

background image

57

Postawa taka nie ograniczała si

ę

jednak tylko do kapitalizmu i

jego Babbittów, jako

ż

e dominowała tak

ż

e w

ś

wiecie

komunistycznym. Marksistowscy ekonomi

ś

ci wiele musieli si

ę

napoci

ć

,

ż

eby umie

ś

ci

ć

gdzie

ś

w swoich schematach prac

ę

umysłow

ą

, za

ś

realizm socjalistyczny w tysi

ę

cznych odmianach

sportretował

szcz

ęś

liwych

robotników,

którzy

w

stylu

Schwarzeneggera pr

ężą

muskuły na tle kół z

ę

batych, kominów

fabrycznych i lokomotyw parowych. Gloryfikacja proletariatu,
teza,

ż

e to on jest sił

ą

nap

ę

dow

ą

dziejowych przemian,

wyrastała

w

istocie

z

przesłanek

ideologii

niskiego

zintelektualizowania. W ten sposób nie powstawały bynajmniej
tylko lu

ź

ne opinie, prze

ś

wiadczenia i zachowania. Wprost

przeciwnie, tworzył si

ę

zwarty system samoodtwarzania i

samouzasadnienia, ideologiczny system jurnego i triumfalnego
materializmu. Ów jurny materializm był w istocie ideologi

ą

masowej produkcji przemysłowej drugiej fali. Kiedy

ś

miał on

niew

ą

tpliwie swoje racje i swój sens. Dzisiaj, kiedy prawdziwa

warto

ść

wi

ę

kszo

ś

ci produktów wi

ąż

e si

ę

z ilo

ś

ci

ą

zawartej w

nich wiedzy, ideologia taka jest reakcyjna i głupia. Ka

ż

dy kraj,

który z rozmysłem wybiera drog

ę

jurnego materializmu, skazuje

sam siebie na rol

ę

Bangladeszu dwudziestego pierwszego

stulecia.

Ideologia wysokiego zintelektualizowania

Firmy, instytucje i ludzie, którzy ju

ż

mocno si

ę

zaanga

ż

owali w

ekonomik

ę

trzeciej fali nie stworzyli jeszcze własnej ideologii,

niemniej zaczynaj

ą

si

ę

ju

ż

pojawia

ć

jej zasadnicze elementy.

Zapowiedzi tej nowej ideologii mo

ż

na znale

źć

w ci

ą

gle

niedocenianych pracach takich pisarzy jak Eugene Loebl, który
przez jedena

ś

cie lat sp

ę

dzonych w czechosłowackim wi

ę

zieniu

gruntownie przemy

ś

lał podstawy ekonomiki marksistowskiej i

zachodniej; Henry K.H. Woo z Hongkongu, który badał
„niewidoczne wymiary bogactwa"; Orio Giarini z Genewy, który
w rozwa

ż

aniach nad usługami w przyszło

ś

ci odwołuje si

ę

do

poj

ęć

ryzyka i nieoznaczono

ś

ci, czy Amerykanin Walter

Weisskopf,

background image

58

który zastanawia si

ę

nad znaczeniem nierównowagi w rozwoju

gospodarczym.
Nauki przyrodnicze zastanawiaj

ą

si

ę

dzi

ś

, jak ró

ż

ne układy

zachowuj

ą

si

ę

w warunkach zakłóce

ń

, w jaki sposób z chaosu

wyłania si

ę

porz

ą

dek i jak rozbudowane systemy wznosz

ą

si

ę

na wy

ż

szy stopie

ń

zró

ż

nicowania. S

ą

to kwestie niesłychanie

podobne do tych, z którymi mamy do czynienia we
współczesnej ekonomii i

ż

yciu gospodarczym. Podr

ę

czniki

zarz

ą

dzania mówi

ą

o „karmieniu si

ę

chaosem". Ekonomi

ś

ci na

nowo odkrywaj

ą

prac

ę

Josepha Schumpetera, który mówił o

„twórczej destrukcji" jako warunku rozwoju. W bezliku
bankructw,

zmian

wła

ś

cicieli,

reorganizacji,

wspólnych

przedsi

ę

wzi

ęć

, efektownych startów współczesna gospodarka

jest bez porównania bardziej zró

ż

nicowana, dynamiczna i

zło

ż

ona ni

ż

stateczna ekonomika produkcji fabrycznej. Ów

przeskok na wy

ż

szy szczebel zró

ż

nicowania, szybko

ś

ci i

komplikacji wymaga te

ż

przej

ś

cia do wy

ż

szych, bardziej

wyszukanych form integracji, a temu z kolei musi towarzyszy

ć

o

wiele doskonalsze przetwarzanie wiedzy. Wzoruj

ą

c si

ę

na

koncepcji

siedemnastowiecznego

my

ś

liciela

Kartezjusza,

kultura industrializmu ceniła tych ludzi, którzy potrafili rozkłada

ć

problemy na najdrobniejsze elementy składowe. W ekonomii
efektem takiego analitycznego podej

ś

cia jest traktowanie

procesu produkcyjnego jako ci

ą

gu niezale

ż

nych poczyna

ń

.

Tymczasem model produkcji, który rodzi si

ę

w warunkach

ekonomiki super-symbolicznej, jest zdecydowanie odmienny.
Mamy tu do czynienia z postaw

ą

systemow

ą

, integruj

ą

c

ą

, która

ka

ż

e widzie

ć

produkcj

ę

jako zespół czynno

ś

ci jednoczesnych i

zsyntetyzowanych.

Ż

adna z cz

ęś

ci tego procesu nie jest w

sobie zamkni

ę

ta i nie mo

ż

e by

ć

rozpatrywana niezale

ż

nie od

innych. Zaczynamy dostrzega

ć

,

ż

e w gruncie rzeczy działalno

ść

fabryki nie ogranicza si

ę

tylko do produkcji. We współczesnych

modelach działania firmy zostaj

ą

rozci

ą

gni

ę

te daleko poza

czynno

ś

ci czysto wytwórcze, czego przejawem s

ą

chocia

ż

by

naprawy gwarancyjne czy serwis usług, które zapewniaj

ą

swoim nabywcom wytwórcy komputerów. Niedługo te

ż

powszechnie b

ę

dzie si

ę

rozwa

ż

a

ć

takie

background image

59

kwestie, jak przyjazne dla

ś

rodowiska pozbycie si

ę

zu

ż

ytych

produktów, co sprawi,

ż

e wytwórcy b

ę

d

ą

musieli na innych

zasadach oprze

ć

projektowanie nowych modeli, rachunek

kosztów, metody produkcyjne i wiele, wiele innych elementów.
Jeszcze bardziej rozszerzy si

ę

skala usług poprodukcyjnych,

które jeszcze wi

ę

ksz

ą

rol

ę

b

ę

d

ą

odgrywa

ć

w maj

ą

tku firmy. W

efekcie, poj

ę

cie produkcji rozszerzy si

ę

tak, aby obejmowa

ć

wszystkie te funkcje. Wszystkie, a nie tylko te, które pojawiaj

ą

si

ę

ju

ż

po powstaniu wyrobu. Firmy musz

ą

zatroszczy

ć

si

ę

o

szkolenie swoich pracowników, opiek

ę

nad ich dzie

ć

mi i inne

codzienne

ułatwienia.

Niezadowolonego,

przygn

ę

bionego

robotnika fizycznego mo

ż

na było uznawa

ć

za tak czy inaczej

„produktywnego". Tam, gdzie chodzi o poczynania w sferze
symboli, zadowoleni pracownicy s

ą

bardziej twórczy, problem

ich u

ż

yteczno

ś

ci zatem zaczyna si

ę

dla firmy długo przed ich

przyjazdem do pracy. Ludziom starej daty takie rozszerzone
poj

ę

cie produkcji mo

ż

e si

ę

wydawa

ć

dziwaczne i nonsensowne.

Jest ono natomiast zupełnie naturalne dla kierowników nowego
typu, którzy przywykli do my

ś

lenia systemowego, nie za

ś

rozwi

ą

zywania zagadnie

ń

krok po kroku. Produkcja okazuje si

ę

przeto procesem o wiele bardziej rozległym i wszechstronnym,
ni

ż

s

ą

dzili ekonomi

ś

ci i ideologowie gospodarki niskiego

zintelektualizowania. Z ka

ż

dym kolejnym dniem wida

ć

, jak

coraz powszechniej uciele

ś

nieniem i

ź

ródłem warto

ś

ci staje si

ę

wiedza, a nie tani mozół, symbole i surowce.
Takie gruntowne przewarto

ś

ciowanie opinii na temat warto

ś

ci

podwa

ż

a wszystkie fundamentalne zało

ż

enia teorii wolnego

rynku, marksizmu i jurnego materializmu. Niezale

ż

nie od tego,

czy materializm ów b

ę

dzie głosił,

ż

e warto

ść

rodzi si

ę

w pocie

robotniczej harówki, czy te

ż

ż

e wytwarza j

ą

dziarski

przedsi

ę

biorca kapitalistyczny. W obu przypadkach jest to fałsz

szkodliwy i politycznie, i ekonomicznie. Zgodnie z pogl

ą

dami

nowej ekonomii, do powstania warto

ś

ci przyczyniaj

ą

si

ę

sekretarka i bankowiec, sprzedawca i ksi

ę

gowy, programista i

specjalista od telekomunikacji. Wi

ę

cej nawet: przyczynia si

ę

do

niej klient.

background image

60

Warto

ść

rodzi si

ę

w zbiorowym wysiłku, nie za

ś

w kolejnych,

odizolowanych posuni

ę

ciach.

Temu wzrostowi znaczenia pracy umysłowej w

ż

aden sposób

nie potrafi

ą

zaszkodzi

ć

panikarskie artykuły, które przedstawia

ć

b

ę

d

ą

straszliwe

konsekwencje

zaniku

przemysłowych

fundamentów i wyszydza

ć

poj

ę

cie gospodarki informacyjnej.

Nie powstrzymaj

ą

one tak

ż

e narodzin nowego pogl

ą

du na

powstawanie warto

ś

ci. Na naszych bowiem oczach nakładaj

ą

si

ę

na siebie i wzmacniaj

ą

zmiany niesione przez trzeci

ą

fal

ę

:

przekształcaniu si

ę

produkcji

towarzysz

ą

przeobra

ż

enia

kapitana i pieni

ą

dza. Wszystko to razem prowadzi do powstania

rewolucyjnie nowego systemu tworzenia bogactwa na Ziemi.

background image

61

ROZDZIAŁ SZÓSTY


DZIEJOWA KRAKSA: SOCJALIZM I PRZYSZŁO

ŚĆ

Dramatyczna

ś

mier

ć

pa

ń

stwowego socjalizmu w Europie

Wschodniej, jego krwawa agonia od Bukaresztu przez Baku po
Pekin, nie jest czym

ś

przypadkowym. Socjalizm zderzył si

ę

z

przyszło

ś

ci

ą

. Rz

ą

dy socjalistyczne upadły nie za spraw

ą

spisków CIA, okr

ąż

enia przez kapitalizm czy zewn

ę

trznych

restrykcji. Komunistycze rz

ą

dy w Europie Wschodniej zacz

ę

ły

si

ę

wali

ć

jak domki z klocków, ledwie tylko Moskwa dała do

zrozumienia,

ż

e nie b

ę

dzie ju

ż

wi

ę

cej wysyłała swoich wojsk,

aby broni

ć

tych re

ż

imów przed ich obywatelami. Jednak kryzys

ustroju socjalistycznego w ZSRR, Chinach i we wszystkich
innych krajach ma o wiele gł

ę

bsze podstawy. Podobnie jak

wynalezienie przez Gutenberga w połowie XV wieku ruchomej
czcionki

umo

ż

liwiło

rozprzestrzenianie

si

ę

reformacji

protestanckiej, tak pojawienie si

ę

w drugiej połowie XX wieku

komputera i nowych

ś

rodków ł

ą

czno

ś

ci podminowało władz

ę

Moskwy nad umysłami w krajach, które podbiła lub sobie
podporz

ą

dkowała. Marksistowscy ekonomi

ś

ci (podobnie jak

bardzo wielu rzeczników klasycznej ekonomii politycznej)
traktowali pracowników umysłowych z lekcewa

ż

eniem jako

nieproduktywnych. Tymczasem najprawdopodobniej to bardziej
oni ni

ż

jakakolwiek inna grupa stali si

ę

w połowie lat

sze

ść

dziesi

ą

tych dla ekonomiki Zachodu tym, czym adrenalina

jest dla układu krwiono

ś

nego. Dzisiaj, przy ci

ą

głym trwaniu

nierozwi

ą

zalnych pono

ć

sprzeczno

ś

ci, wysoko zaawansowane

technologicznie kraje Zachodu daleko wyprzedziły

background image

62

pod wzgl

ę

dem ekonomicznym cał

ą

reszt

ę

ś

wiata. To kapitalizm

korzystaj

ą

cy z komputera, nie za

ś

fabryczny socjalizm

zrealizował zapowiadany przez Marksa skok jako

ś

ciowy.

Podczas gdy w krajach Zachodu dokonywała si

ę

prawdziwa

rewolucja, pa

ń

stwa socjalistyczne tworzyły blok prawdziwie

reakcyjny, w którym władza nale

ż

ała do starców gor

ą

co

wierz

ą

cych w ideologi

ę

dziewi

ę

tnastego wieku. Pierwszym

sowieckim przywódc

ą

, który zrozumiał ten fakt, był Michaił

Gorbaczow. W roku 1989, trzydzie

ś

ci lat po tym, jak zacz

ą

ł si

ę

wyłania

ć

nowy system tworzenia bogactwa, Gorbaczow

oznajmił w jednym z przemówie

ń

: „Jako jedni z ostatnich

u

ś

wiadomili

ś

my sobie,

ż

e w wieku informatyki najcenniejsza

jest wiedza".
Marks sformułował klasyczn

ą

definicj

ę

sytuacji rewolucyjnej.

Pojawia si

ę

ona wtedy, gdy „społeczne stosunki produkcji" (czyli

stosunki własno

ś

ci i nadzoru) przeszkadzaj

ą

w dalszym rozwoju

„sił wytwórczych" (z grubsza rzecz bior

ą

c: technologii). Formuła

ta znakomicie opisuje kryzys

ś

wiatowego socjalizmu: tak jak

feudalne stosunki społeczne hamowały ongi

ś

rozwój przemyski,

tak współczesne socjalistyczne stosunki produkcji zupełnie nie
pozwalały krajom socjalistycznym skorzysta

ć

z nowego

systemu tworzenia bogactwa, który za przesłanki ma
komputery, ł

ą

czno

ść

, a nade wszystko: otwarty obieg

informacji. Zasadniczym przeto bł

ę

dem wielkiego eksperymentu

XX wieku, którym był pa

ń

stwowy socjalizm, były przestarzałe

pogl

ą

dy na znaczenie wiedzy.


Maszyna przedcybernetyczna

Pa

ń

stwowy socjalizm, z nielicznymi wyj

ą

tkami, nie prowadził do

dobrobytu,

równo

ś

ci

i

wolno

ś

ci,

lecz

do

systemu

jednopartyjnego, pot

ęż

nej biurokracji, wszechobecnej tajnej

policji, pa

ń

stwowej kontroli nad publikatorami, ogranicze

ń

i

represji w sferze wolno

ś

ci intelektualnej oraz artystycznej.

Pomi

ń

my kwesti

ę

oceanów krwi, któr

ą

trzeba było rozla

ć

, aby

utrzyma

ć

ustrój przy

ż

yciu; dla nas wa

ż

ne jest tutaj to,

ż

e ka

ż

dy

z elementów

background image

63

tego systemu słu

ż

ył nie tylko organizowaniu mas ludzkich, ale

tak

ż

e organizowaniu, kanalizowaniu i kontroli wiedzy.

Jednopartyjny ustrój ma na celu panowanie nad komunikacj

ą

polityczn

ą

, poniewa

ż

jednak nie istniej

ą

ż

adne rywalizuj

ą

ce siły

polityczne, wi

ę

c ograniczony zostaje przepływ informacji

politycznej przez społecze

ń

stwo, blokuj

ą

si

ę

p

ę

tle sprz

ęż

enia

zwrotnego, a w efekcie ludzie u władzy przestaj

ą

zdawa

ć

sobie

spraw

ę

ze zło

ż

ono

ś

ci problemów, z którymi maj

ą

si

ę

upora

ć

.

Kiedy z dołu do góry płyn

ą

- i to tylko limitowanymi kanałami -

bardzo w

ą

sko okre

ś

lone informacje, z góry za

ś

spływaj

ą

polecenia, wykrywanie bł

ę

dów i ich naprawa staj

ą

si

ę

ogromnie

trudne. W istocie, w krajach socjalistycznych informacja
dopływaj

ą

ca do rz

ą

dz

ą

cych oparta była w wielkim stopniu na

przekłamaniach i półprawdach, jako

ż

e przekazywanie

niepomy

ś

lnych wiadomo

ś

ci bywało ryzykowne. Tak wi

ę

c

decyzja o budowie systemu jednopartyjnego jest jednocze

ś

nie

decyzj

ą

o wiedzy i informacji.

Wszechwładna biurokracja, która w socjalizmie kontrolowała
wszystkie sfery

ż

ycia, tak

ż

e ograniczała przepływ informacji,

albowiem wtłaczała je do gotowych rubryk, a komunikowanie
si

ę

ograniczała do „oficjalnych kanałów", zarazem delegalizuj

ą

c

organizacje i kanały nieformalne. Do tego samego celu słu

ż

yły:

aparat policyjny, pa

ń

stwowa kontrola

ś

rodków ł

ą

czno

ś

ci,

zamykanie ust intelektualistom i dławienie swobody wypowiedzi
artystycznej. Za wszystkimi tymi kwestiami kryje si

ę

jedna

podstawowa przesłanka: arogancka pewno

ść

,

ż

e ludzie

pełni

ą

cy władz

ę

- funkcjonariusze partyjni lub urz

ę

dnicy

pa

ń

stwowi - powinni decydowa

ć

o tym, co inni mog

ą

wiedzie

ć

.

Te cechy charakterystyczne dla wszystkich pa

ń

stw socjalizmu

pa

ń

stwowego gwarantowały idiotyzmy ekonomiczne, a były

efektem zastosowania do społecze

ń

stwa i

ż

ycia społecznego

przed-cybernetycznego poj

ę

cia maszyny. Maszyny drugiej fali

obchodziły si

ę

najcz

ęś

ciej bez jakichkolwiek elementów

sprz

ęż

enia zwrotnego. Wł

ą

czało sieje do sieci, uruchamiało

silnik, one za

ś

zaczynały działa

ć

bez wzgl

ę

du na to, co poza

tym działo si

ę

dookoła.

Natomiast

trzecia

fala

przynosi

maszyny

inteligentne,

zaopatrzone

background image

64

w czujniki, które wchłaniaj

ą

informacj

ę

z otoczenia, wykrywaj

ą

zmiany i do nich dostosowuj

ą

funkcjonowanie cało

ś

ci. Maszyny

te dokonuj

ą

samoregulacji i jest to rewolucyjna zmiana

techniczna.
Tymczasem teoretycy marksistowscy ugrz

ęź

li w industrialnej

przeszło

ś

ci, co znalazło swój wyraz tak

ż

e w ich słowniku. Dla

marksistowskich socjologów walka klasowa była lokomotyw

ą

historii, a zasadniczym jej celem było przej

ę

cie machiny

pa

ń

stwowej. Poniewa

ż

samo społecze

ń

stwo uznawano za

maszyn

ę

, wi

ę

c głównym problemem politycznym wydawało si

ę

takie jej wyregulowanie, aby produkowała dobrobyt i wolno

ść

.

Lenin, przej

ą

wszy w 1917 roku władz

ę

w Rosji, został

Naczelnym Mechanikiem. Ten bystry intelektualista pojmował
wprawdzie znaczenie idei, był jednak przekonany,

ż

e produkcj

ę

symboli - i sam umysł - mo

ż

na zaprogramowa

ć

. Marks pisał o

wolno

ś

ci, Lenin natomiast przez przej

ę

cie władzy postanowił

sterowa

ć

wiedz

ą

. Dlatego domagał si

ę

, aby sztuka, kultura,

nauka, dziennikarstwo, wszelka w ogóle działalno

ść

w sferze

symboli, były słu

ż

ebne wobec generalnego planu społecznego.

Z czasem wszystkie gał

ę

zie nauki zostan

ą

schludnie

zorganizowane w ramach akademii, z wydziałami i rangami
urz

ę

dniczymi, a wszystko poddane

ś

cisłemu nadzorowi partii i

pa

ń

stwa. Pracownicy kulturalni b

ę

d

ą

zatrudniani w instytucjach

dogl

ą

danych przez Ministerstwo Kultury. Wydawnictwa, stacje

radiowe, stacje telewizyjne nale

ż

e

ć

b

ę

d

ą

wył

ą

cznie do pa

ń

stwa.

Sama wiedza została przeto z czasem uczyniona cz

ęś

ci

ą

machiny pa

ń

stwowej. Takie bazuj

ą

ce na ograniczeniach

podej

ś

cie

do

wiedzy

utrudniało

rozwój

nawet

nisko

zintelektualizowanej gospodarki fabrycznej, natomiast zupełnie
go uniemo

ż

liwia w epoce komputera.


Paradoks własno

ś

ci


Powstaj

ą

cy w warunkach trzeciej fali system tworzenia

bogactwa

stanowi

zaprzeczenie

trzech

podstawowych

pewników socjalistycznej wizji społecze

ń

stwa. Zacznijmy od

własno

ś

ci.

Od samych swych pocz

ą

tków socjalizm win

ą

za ubóstwo,

depresje ekonomiczne, bezrobocie i wszystkie pozostałe
grzechy industrializmu obci

ąż

ał prywatn

ą

własno

ść

ś

rodków

produkcji. Wszystkie te negatywy znikn

ąć

miały dzi

ę

ki przej

ę

ciu

przez robotników fabryk na własno

ść

: za po

ś

rednictwem

background image

65

pa

ń

stwa lub kolektywów. Kiedy to nast

ą

pi, wszystko stanie si

ę

proste. Miejsce zabójczej konkurencji zajmie racjonalne
planowanie. Produkowa

ć

b

ę

dzie si

ę

nie dla zysku, lecz dla

po

ż

ytku konsumentów. Rozumnie b

ę

dzie si

ę

wykorzystywa

ć

społeczny potencjał, aby zagwarantowa

ć

nieustanny rozwój. Po

raz pierwszy w dziejach zi

ś

ci si

ę

sen o powszechnym

dobrobycie.
W XIX wieku, kiedy formułowano t

ę

wizj

ę

, mogło si

ę

wydawa

ć

,

ż

e odzwierciedla najnowsze ustalenia nauki. Marksi

ś

ci z dum

ą

powiadali o sobie,

ż

e opu

ś

cili krain

ę

mglistych utopii i wst

ą

pili

na twardy grunt naukowego socjalizmu. Utopi

ś

ci

ś

nili o

samorz

ą

dnych wspólnotach wiejskich. Naukowi socjali

ś

ci

wiedzieli ju

ż

,

ż

e w warunkach rozwijaj

ą

cego si

ę

społecze

ń

stwa

przemysłowego s

ą

to pomysły niepraktyczne. Utopi

ś

ci w

rodzaju Charlesa Fouriera spogl

ą

dali w kierunku rolniczej

przeszło

ś

ci. Naukowi socjali

ś

ci wpatrywali si

ę

w industrialn

ą

przyszło

ść

. Chocia

ż

potem socjali

ś

ci mieli eksperymentowa

ć

z

komunami, spółdzielniami i samorz

ą

dami robotniczymi, to

jednak

w

całym

socjalistycznym

ś

wiecie

dominowała

pa

ń

stwowa forma własno

ś

ci. To pa

ń

stwo, nie za

ś

robotnicy,

czerpało korzy

ś

ci z rewolucji socjalistycznej.

Socjalizm nie spełnił swych obietnic radykalnego polepszenia
materialnych warunków

ż

ycia. Kiedy po rewolucji stopa

ż

yciowa

w Zwi

ą

zku Radzieckim spadła, odpowiedzialno

ść

za to

składano - cz

ęś

ciowo słusznie - na pierwsz

ą

wojn

ę

ś

wiatow

ą

i

kontrrewolucj

ę

. Potem niedostatki tłumaczono obl

ęż

eniem

kapitalistycznym, jeszcze pó

ź

niej - drug

ą

wojn

ą

ś

wiatow

ą

.

Tymczasem nawet w czterdzie

ś

ci lat po wojnie brakowało w

Moskwie takich rarytasów jak kawa czy pomara

ń

cze. Rzecz

jednak osobliwa,

ż

e chocia

ż

znacznie ju

ż

ubyło ortodoksyjnych

socjalistów, ci

ą

gle słyszy si

ę

ich na całym

ś

wiecie, jak wzywaj

ą

do nacjonalizacji

background image

66

przemysłu i finansów. Od Brazylii i Peru po Afryk

ę

Południow

ą

,

ą

cznie nawet z uprzemysłowionymi pa

ń

stwami Zachodu,

wsz

ę

dzie ostali si

ę

wierni wyznawcy, którzy na przekór

wszelkim

ś

wiadectwom historycznym własno

ść

publiczn

ą

uznaj

ą

za post

ę

pow

ą

i gło

ś

no sprzeciwiaj

ą

si

ę

wszelkim

próbom prywatyzacji sektorów pa

ń

stwowych. To prawda,

ż

e

nader zliberalizowana gospodarka

ś

wiatowa, bezkrytycznie

wychwalana przez wielkie, ponadnarodowe korporacje, jest
dosy

ć

niestabilna. Jest te

ż

niestety prawd

ą

,

ż

e sama

liberalizacja gospodarki nie powoduje automatycznej poprawy
losu biednych. Z drugiej jednak strony niepodwa

ż

alne dowody

ś

wiadcz

ą

o tym,

ż

e pa

ń

stwowe przedsi

ę

biorstwa wyzyskuj

ą

pracowników, niszcz

ą

ś

rodowisko i naci

ą

gaj

ą

społecze

ń

stwo co

najmniej równie efektywnie jak firmy prywatne. Wiele z nich
staje si

ę

gniazdami nieefektywno

ś

ci, korupcji i chciwo

ś

ci. Ich

nieudolno

ść

bardzo cz

ę

sto staje si

ę

bod

ź

cem do rozkwitu

czarnego rynku, który zawsze stanowi zagro

ż

enie dla trwało

ś

ci

pa

ń

stwa. Jednak na prawdziw

ą

ironi

ę

zakrawa fakt,

ż

e zamiast

zgodnie

z

obietnicami

przodowa

ć

w

technicznym

i

technologicznym post

ę

pie, znacjonalizowane przedsi

ę

biorstwa

s

ą

najcz

ęś

ciej

najbardziej

zachowawcze:

najbardziej

zbiurokratyzowane, najwolniej si

ę

reorganizuj

ą

ce, najmniej

ch

ę

tne, aby dostosowa

ć

si

ę

do zmiany potrzeb konsumentów,

najbardziej oporne, gdy chodzi o informowanie obywateli,
ostatnie w kolejce do nowinek technicznych.
Przez ponad stulecie socjali

ś

ci oraz zwolennicy kapitalizmu

toczyli za

ż

art

ą

walk

ę

w imi

ę

powszechnej b

ą

d

ź

prywatnej

własno

ś

ci. Stawk

ą

w tym starciu bywało nierzadko ludzkie

ż

ycie. Tymczasem

ż

adna ze stron nawet nie przypu

ś

ciła, i

ż

powstanie nowego sytemu tworzenia warto

ś

ci niemal wszystkie

ich argumenty uczyni przestarzałymi. Tak si

ę

wła

ś

nie stało,

albowiem

najwa

ż

niejsza

dzi

ś

posta

ć

własno

ś

ci

jest

nienamacalna. Jest super-symboliczna, a stanowi j

ą

wiedza. T

ę

sam

ą

wiedz

ę

wielu ludzi mo

ż

e jednocze

ś

nie wykorzystywa

ć

do

tworzenia bogactwa i pomna

ż

ania samej wiedzy. W

przeciwie

ń

stwie

za

ś

do

fabryk

i

pól

wiedza

jest

niewyczerpywalna.

background image

67

Ile

ś

rub z lewym gwintem?


Drugim z filarów katedry socjalizmu było centralne planowanie.
Rozumne planowanie przez centrum decyzyjne miało zast

ą

pi

ć

chaos gospodarki rynkowej, koncentruj

ą

c społeczne zasoby w

kluczowych sektorach i przyspieszaj

ą

c w ten sposób rozwój

technologiczny. Tyle

ż

e centralne planowanie wymaga wiedzy,

a ju

ż

w latach dwudziestych obecnego stulecia austriacki

ekonomista Ludwig von Mises wykazał,

ż

e wła

ś

nie brak wiedzy

czy, jak on to okre

ś

lił, problem rachunkowy stanowi pi

ę

t

ę

achillesow

ą

socjalizmu. Ile butów i jakich rozmiarów powinna

wytwarza

ć

fabryka w Irkucku? Ile potrzebujemy

ś

rub z lewym

gwintem albo arkuszy papieru w kratk

ę

? Jak

ą

ustali

ć

relacj

ę

cen pomi

ę

dzy karburatorami a kartoflami? Ile złotych, rubli czy

jenów nale

ż

y zainwestowa

ć

w ka

ż

de z dziesi

ą

tków tysi

ę

cy

stanowisk, linii produkcyjnych i zakładów?
Całe pokolenia sumiennych planistów socjalistycznych zmagały
si

ę

desperacko z podobnymi pytaniami. Potrzebowali coraz

wi

ę

cej danych i otrzymywali coraz wi

ę

cej kłamstw. Dyrektorzy

bowiem nie kwapili si

ę

z informacjami o zawaleniu zada

ń

planowych, faszerowali wi

ę

c biurokratów łgarstwami. Przy

braku sygnałów rynkowych dostarczanych przez poda

ż

i popyt,

ekonomi

ś

ci

usiłowali

szacowa

ć

gospodark

ę

w

roboczogodzinach i liczy

ć

rzeczy raczej na sztuki, ni

ż

wyra

ż

a

ć

je w pieni

ą

dzu; szukali pomocy w modelach ekonometrycznych;

chwytali si

ę

analizy nakładów i wyników. Nic jednak nie

pomagało. Im wi

ę

cej gromadzili informacji, tym bardziej

rozpadała si

ę

gospodarka. Całe trzy czwarte wieku po rosyjskiej

rewolucji prawdziwym symbolem ZSRR były nie sierp i młot, ale
kolejki przed sklepami.
Dzisiaj wszystkie kraje socjalistyczne i postsocjalistyczne
wprowadza

ć

chc

ą

gospodark

ę

rynkow

ą

. Ró

ż

ne s

ą

strategie

oraz próby stworzenia „siatki bezpiecze

ń

stwa" dla zwalnianych

pracowników, ale niemal uniwersalnym uznaniem cieszy si

ę

prawda,

ż

e kiedy poda

ż

i popyt okre

ś

laj

ą

ceny (przynajmniej w

pewnym zakresie), uzyskana zostaje informacja, której

background image

68

brakowało centralnemu plani

ś

cie, gdy

ż

to ceny wyra

ź

nie

wskazuj

ą

, co jest, a co nie jest potrzebne.

Niemniej w całej tej dyskusji nad nieodzownymi sygnałami
ekonomi

ś

ci

przeoczaj

ą

niesłychanie

wa

ż

n

ą

rzecz:

ż

e

wprowadzanie zmiany zakłada fundamentaln

ą

zmian

ę

w

strukturze kanałów komunikacyjnych, te za

ś

powoduj

ą

ogromne

transformacje w układzie władzy. Najwa

ż

niejsza ró

ż

nica

pomi

ę

dzy gospodark

ą

centralnie planowan

ą

a gospodark

ą

rynkow

ą

polega na tym,

ż

e w pierwszej informacja przepływa

pionowo, podczas gdy w drugiej o wiele wi

ę

cej informacji

przemieszcza si

ę

poziomo i po przek

ą

tnych, gdy

ż

na ka

ż

dym

szczeblu nast

ę

puje jej wymiana pomi

ę

dzy nabywcami i

sprzedawcami. Zmiana ta stanowi zagro

ż

enie nie tylko dla

biurokratów w ministerstwach i najwy

ż

szych instytucjach, ale

tak

ż

e dla wielomilionowej rzeszy minibiurokratów, dla których

jedynym

ź

ródłem władzy była kontrola nad kanałami

informacyjnymi. Nowe metody tworzenia bogactwa wymagaj

ą

tak wiele wiedzy, tak ró

ż

norodnej informacji, tak bogatych form

komunikacji,

ż

e absolutnie niemo

ż

liwe jest ich uzyskanie przy

centralnym planowaniu gospodarki. Tak oto powstanie
ekonomiki

super-symbolicznej

burzy

drugi

z

filarów

socjalistycznej ortodoksji.

Ś

mietnik historii


Trzecim z owych krusz

ą

cych si

ę

filarów socjalizmu jest jego

całkowita koncentracja na sprz

ę

cie i przedmiotach materialnych

oraz pogarda dla rolnictwa i pracy umysłowej.
Po roku 1917 w ZSRR brakło kapitału, aby budowa

ć

stalownie,

tamy i fabryki samochodów. Przywódcy sowieccy ukuli przeto
teori

ę

„socjalistycznej akumulacji pierwotnej", któr

ą

ostatecznie

sformułował E. A. Prieobra

ż

enskij. Głosiła ona,

ż

e konieczny

kapitał wycisn

ąć

trzeba z chłopów, obni

ż

aj

ą

c standard ich

ż

ycia

do egzystencjalnego minimum i odbieraj

ą

c wszystkie nadwy

ż

ki.

Zebrane w ten sposób

ś

rodki posłu

ż

y

ć

miały budowie

przemysłu ci

ęż

kiego. W efekcie rolnictwo stało si

ę

miejscem

background image

69

kl

ę

ski wszystkich gospodarek socjalistycznych, w których

strategi

ę

drugiej fali realizowano kosztem ludzi fali pierwszej.

Oprócz tego w socjalizmie nader cz

ę

sto poniewierano tymi,

którzy trudnili si

ę

usługami i prac

ą

umysłow

ą

. Poniewa

ż

celem

socjalizmu była wsz

ę

dzie burzliwa industrializacja, pod niebiosa

wychwalana była praca fizyczna, czemu towarzyszyło skupienie
wszystkich zainteresowa

ń

na produkcji, nie za

ś

na spo

ż

yciu, na

wytwarzaniu dóbr produkcyjnych, nie za

ś

konsumpcyjnych.

Ortodoksyjni marksi

ś

ci głosili z reguły materiał i styczn

ą

tez

ę

,

ż

e

idee, informacje, sztuka, kultura, prawo, ogółem wszystkie
nienamacalne produkty umysłu składaj

ą

si

ę

na nadbudow

ę

,

która nało

ż

ona jest na ekonomiczn

ą

baz

ę

ż

ycia społecznego.

Chocia

ż

zgadzano si

ę

,

ż

e istnieje mi

ę

dzy nimi jaki

ś

rodzaj

sprz

ęż

enia zwrotnego, to jednak baza okre

ś

lała nadbudow

ę

,

nie za

ś

odwrotnie. Głosicieli odmiennych w tym wzgl

ę

dzie

pogl

ą

dów okre

ś

lano mianem idealistów, który to epitet bywał

czasami nader niebezpieczny. Dla marksistów sprz

ę

t i

przedmiot były wa

ż

niejsze od teorii i symbolu; rewolucja

komputerowa pokazuje nam dzisiaj,

ż

e jest odwrotnie. Je

ś

li w

ogóle zdecydowa

ć

si

ę

na tego typu stwierdzenia, to raczej

nale

ż

ałoby powiedzie

ć

, i

ż

to informacja okre

ś

la

ż

ycie

gospodarcze, nie za

ś

odwrotnie.

Społecze

ń

stwa nie s

ą

jednak ani maszynami, ani komputerami;

nie sposób zredukowa

ć

ich do bazy i nadbudowy, sprz

ę

tu i

oprogramowania. Trzeba raczej powiedzie

ć

,

ż

e s

ą

cało

ś

ciami

zło

ż

onymi z wielkiej mnogo

ś

ci elementów, które ł

ą

cz

ą

zawiłe i

liczne p

ę

tle sprz

ęż

enia zwrotnego, co tworzy niesłychanie

skomplikowany układ wzajemnego oddziaływania. Im bardziej
wzrasta zło

ż

ono

ść

tych cało

ś

ci, tym wi

ę

ksza staje si

ę

rola

wiedzy,

która

zapewnia

mo

ż

liwo

ść

ekonomicznego

i

ekologicznego trwania.
Tak przeto

ś

wiat socjalistyczny okazał si

ę

kompletnie nie

przygotowany do nadej

ś

cia ekonomiki trzeciej fali, której

podstawowy surowiec jest w istocie niewidzialny, nienamacalny.
Zderzenie si

ę

socjalizmu z wymogami przyszło

ś

ci doprowadziło

do dziejowej kraksy.

background image

70

ROZDZIAŁ SIÓDMY


KOLIZJA ELEKTORATÓW

Niesko

ń

czona jest lista problemów, przed którymi staje nasze

społecze

ń

stwo. Otacza nas zapach

ś

miertelnej zgnilizny, który

roztacza wokół siebie umieraj

ą

ca cywilizacja industrialna;

widzimy, jak na skutek nieefektywno

ś

ci i korupcji jedna po

drugiej

wal

ą

si

ę

najró

ż

niejsze

szacowne

instytucje.

Powszechne i dr

ę

cz

ą

ce staje si

ę

poczucie potrzeby

radykalnych zmian. Pojawiaj

ą

si

ę

tysi

ą

ce inicjatyw, z których

ka

ż

da twierdzi,

ż

e jest fundamentalna i rewolucyjna.

Tymczasem nowe ustawy, regulacje, plany i przedsi

ę

wzi

ę

cia,

które miały za zadanie rozwi

ą

za

ć

trudno

ś

ci, powracaj

ą

do nas

niczym bumerang i pogarszaj

ą

sytuacj

ę

oraz przyczyniaj

ą

si

ę

do pogł

ę

bienia uczucia,

ż

e nic ju

ż

nie da si

ę

zrobi

ć

.

W takiej sytuacji pojawia si

ę

niesłychanie gro

ź

na dla ka

ż

dej

demokracji t

ę

sknota za „zbawc

ą

na białym koniu". Je

ś

li my

sami nie wyka

ż

emy

ś

miało

ś

ci i wyobra

ź

ni, tak

ż

e nasza

cywilizacja znale

źć

si

ę

mo

ż

e na „

ś

mietniku historii".

Publikatory

niezmiennie

pokazuj

ą

ameryka

ń

skie

ż

ycie

polityczne

jako

ci

ą

g

nieprzerwanych

zmaga

ń

dwóch

gladiatorów:

partii

demokratycznej

i

republika

ń

skiej.

Tymczasem przeci

ę

tni Amerykanie stopniowo zaczynaj

ą

odczuwa

ć

znu

ż

enie i irytacj

ę

dziennikarzami i politykami. Coraz

wi

ę

cej ludzi partyjne zmagania uwa

ż

a za rodzaj maskarady:

kosztownej, nierzetelnej i nieuczciwej. Coraz cz

ęś

ciej pojawia

si

ę

pytanie: „Czy to kto wygra ma jakie

ś

znaczenie?"

Odpowied

ź

brzmi: „Tak!", ale jej racje s

ą

zupełnie inne od tych,

którymi si

ę

nas faszeruje.

W roku 1980 pisali

ś

my w Trzeciej fali: „Najwa

ż

niejszym

współcze

ś

nie wydarzeniem politycznym jest pojawienie si

ę

na

background image

71

naszych oczach dwóch wrogich obozów: tego, który zwi

ą

zany

jest z cywilizacj

ą

drugiej fali i tego, który jest rzecznikiem

trzeciej fali. Pierwszy za wszelk

ą

cen

ę

stara si

ę

ochroni

ć

podstawowe

instytucje

masowego

społecze

ń

stwa

industrialnego: społeczn

ą

komórk

ę

rodziny, system masowej

edukacji, wielkie korporacje, masowe zwi

ą

zki zawodowe,

scentralizowane pa

ń

stwo narodowe oraz ustrój rz

ą

dów

pseudoprzedstawicielskich.
Obóz przeciwny uwa

ż

a,

ż

e

ż

aden z pal

ą

cych problemów

współczesno

ś

ci, poczynaj

ą

c od kwestii energii, wojen i n

ę

dzy, a

na zagro

ż

eniu ekologicznym i rozpadzie

ż

ycia rodzinnego

ko

ń

cz

ą

c, nie mo

ż

e znale

źć

rozwi

ą

zania w ramach cywilizacji

przemysłowej. Granica pomi

ę

dzy dwoma obozami nie jest

ostra. Wi

ę

kszo

ść

z nas jest wewn

ę

trznie rozdarta, wyznaj

ą

c

oba przekonania naraz. Ci

ą

gle jeszcze codzienne wydarzenia

wydaj

ą

si

ę

nam mroczne i zagadkowe. Na dodatek, w ka

ż

dym

stronnictwie widzimy wiele grup, z których ka

ż

da ma na uwadze

jedynie swój w

ą

sko okre

ś

lony interes i nie zabiega o

ż

adn

ą

bardziej uniwersaln

ą

wizj

ę

.

Ż

adna ze stron nie ma monopolu na

moralno

ść

: ludzie szlachetni i uczciwi znajduj

ą

si

ę

po obu

stronach. Tak czy owak, ró

ż

nice pomi

ę

dzy tymi dwiema

politycznymi formacjami s

ą

ogromne".


Rzecznicy przeszło

ś

ci


Fakt,

ż

e nawet dzisiaj nie dostrzega si

ę

powszechnie istotno

ś

ci

tego starcia, daje si

ę

wyja

ś

ni

ć

tym, i

ż

prasa koncentruje si

ę

w

rzeczywisto

ś

ci na tradycyjnych konfliktach politycznych, które

s

ą

walk

ą

grup drugiej fali o resztki starego systemu. Jakkolwiek

jednak za

ż

arte byłyby ich boje, grupy te natychmiast zwieraj

ą

szeregi, kiedy pojawiaj

ą

si

ę

inicjatywy wyrastaj

ą

ce z ducha

trzeciej fali. To wła

ś

nie dlatego w roku 1984 (a wi

ę

c trzy lata

przed tym, jak jego

ż

ycie prywatne stało si

ę

politycznym

problemem), kiedy Gary Hart ubiegał si

ę

o nominacj

ę

prezydenck

ą

z ramienia Partii Demokratów i wygrał prawybory

w New Hampshire pod hasłem nowego my

ś

lenia, wierni

kategoriom

background image

72

drugiej fali baronowie Partii Demokratycznej zjednoczyli si

ę

i

dokonali wyboru statecznego, bezpiecznego rzecznika drugiej
fali, jakim był Walter Mondale. To wła

ś

nie dlatego w czasach

jeszcze nam bli

ż

szych zwolennicy Nadera i Buchanana

wspólnie zwalczaj

ą

NAFTA. To wła

ś

nie dlatego, gdy w roku

1991

Kongres

decydował

o

rozdziale

funduszy

na

infrastruktur

ę

, sto pi

ęć

dziesi

ą

t miliardów dolarów przeznaczone

zostało na szosy, autostrady, mosty i likwidacj

ę

wybojów - co

zagwarantowało zyski konsorcjom drugiej fali i prac

ę

dla

działaczy zwi

ą

zkowych spod jej znaku - podczas gdy na

budow

ę

autostrady elektronicznej wydzielono marny jeden

miliard dolarów. Nikt nie b

ę

dzie polemizował z tym,

ż

e potrzeba

nam autostrad i mostów, ale nale

żą

one do infrastruktury

drugiej fali, podczas gdy sieci cyfrowe stanowi

ą

serce

infrastruktury trzeciej fali. Nie chodzi nam tutaj o problem, czy
rz

ą

d powinien subsydiowa

ć

sieci informacyjne, lecz o widoczn

ą

dysproporcj

ę

sił w Waszyngtonie: wyra

ź

nie na korzy

ść

drugiej,

a na niekorzy

ść

trzeciej fali. Z racji owej dysproporcji

wiceprezydent Gore - który jedn

ą

nog

ą

stoi w obozie

rzeczników cywilizacji super-symbolicznej - pomimo wszystkich
wysiłków nie zdołał zreorganizowa

ć

administracji rz

ą

dowej

zgodnie z wymogami trzeciej fali. Scentralizowana biurokracja
jest jedn

ą

z naczelnych form społecze

ń

stw drugiej fali. W

czasach, gdy współzawodnictwo zmusza najwi

ę

ksze korporacje

do rozpaczliwych prób pozbycia si

ę

własnego garbu

urz

ę

dniczego i poszukiwania zgodnych z potrzebami trzeciej fali

form zarz

ą

dzania, agencjom rz

ą

dowym, wspieranym przez

protesty urz

ę

dniczych zwi

ą

zków zawodowych, udało si

ę

oprze

ć

wszelkim próbom odmiany i zachowa

ć

dawn

ą

nieruchaw

ą

posta

ć

, struktur

ę

wytworzon

ą

i umocnion

ą

przez cywilizacj

ę

drugiej fali. Elity drugiej fali walcz

ą

o zachowanie przeszło

ś

ci,

gdy

ż

to dzi

ę

ki dawnym zasadom doszły do znaczenia i

bogactwa, którym zagra

ż

aj

ą

wszelkie reformatorskie pomysły.

Nie chodzi jednak tylko o elity. Miliony Amerykanów,
nale

żą

cych do warstw biednych i do klasy

ś

redniej tak

ż

e

przeciwstawiaj

ą

si

ę

transformacjom trzeciej fali, albowiem

ż

ywi

ą

- cz

ę

sto niebezpodstawne - obawy,

ż

e

background image

73

utrac

ą

prac

ę

, a pozostawieni samym sobie b

ę

d

ą

skazani na

stoczenie si

ę

na społeczne dno.

Wszelako aby poj

ąć

ogromn

ą

, bezwładn

ą

pot

ę

g

ę

sił drugiej fali

w Ameryce, trzeba zwróci

ć

uwag

ę

nie tylko na stare przemysły

fabryczne, ich robotników i działaczy zwi

ą

zkowych. Sektory

drugiej fali wspierane s

ą

przez te grupy z Wall Street, które je

obsługuj

ą

, a tak

ż

e przez tych wszystkich intelektualistów i

nauczycieli akademickich, którzy otrzymuj

ą

ga

ż

e, stypendia

b

ą

d

ź

fundusze badawcze od ró

ż

norakich instytucji zwi

ą

zanych

z cywilizacj

ą

industrialn

ą

. Ich zadaniem jest dobór korzystnych

dla tej cywilizacji danych oraz wykuwanie ideologicznych
argumentów i sloganów głosz

ą

cych - na przykład -

ż

e sektory

usług i przetwarzania informacji s

ą

nieproduktywne,

ż

e

symbolem wszystkich zaj

ęć

usługowych jest budka z

hamburgerami, czy

ż

e zdrowym j

ą

drem gospodarki jest

przemysł fabryczny. Trudno si

ę

dziwi

ć

,

ż

e pod takim

zmasowanym ostrzałem obie partie polityczne uciele

ś

niaj

ą

my

ś

lenie w kategoriach drugiej fali. Nadzieja, jak

ą

demokraci

pokładaj

ą

w biurokracji i rozwi

ą

zaniach centralistycznych, gdy

chodzi o takie problemy jak chocia

ż

by kryzys ubezpiecze

ń

leczniczych, wyrasta bezpo

ś

rednio z industrialnych teorii

efektywno

ś

ci. Je

ś

li nie liczy

ć

pojedynczych polityków, takich jak

wiceprezydent Gore, który rozumie znaczenie najnowszej
techniki

i

pełnił

przez

pewien

czas

funkcj

ę

współprzewodnicz

ą

cego komitetu kongresowego do bada

ń

nad

przyszło

ś

ci

ą

, demokraci tak silnie uzale

ż

nieni s

ą

od swoich

o

ż

ywianych duchem drugiej fali popleczników w przemy

ś

le,

zwi

ą

zkach zawodowych i urz

ę

dach,

ż

e jako partia s

ą

w

ogromnym stopniu bezradni wobec wyzwa

ń

XXI wieku. Czy

byłby to Hart w latach osiemdziesi

ą

tych, czy Gore w

dziewi

ęć

dziesi

ą

tych, najwa

ż

niejsze odłamy elektoratu Partii

Demokratycznej uniemo

ż

liwiaj

ą

jej podj

ę

cie działa

ń

zgodnych z

tym, co mówi

ą

najbardziej post

ę

powi przywódcy. Po

ś

ród

demokratów niezmiennie dominuje urz

ę

dnicza wizja

ś

wiata. W

sytuacji, gdy demokraci nie potrafi

ą

sta

ć

si

ę

parti

ą

przyszło

ś

ci

(jak

ą

kiedy

ś

rzeczywi

ś

cie stanowili), otwiera si

ę

szansa przed

ich adwersarzami. Republikanie, którzy maj

ą

background image

74

mniejsze poparcie w starych, przemysłowych stanach
północnowschodnich, mogliby zaj

ąć

pozycj

ę

rzeczników trzeciej

fali, chocia

ż

jest rzecz

ą

charakterystyczn

ą

,

ż

e dwaj ich ostatni

prezydenci zmarnowali t

ę

sposobno

ść

. Ostatecznie, tak

ż

e i

republikanie odruchowo trzymaj

ą

si

ę

retoryki drugiej fali. Maj

ą

oni zasadniczo racj

ę

, kiedy nastaj

ą

na rozlu

ź

nienie gorsetów

prawnych, w sferze gospodarki potrzeba teraz jak najwi

ę

kszej

elastyczno

ś

ci i mobilno

ś

ci, aby sprosta

ć

wymogom konkurencji.

Maj

ą

oni tak

ż

e racj

ę

, kiedy nastaj

ą

na prywatyzacj

ę

przedsi

ę

wzi

ęć

pa

ń

stwowych,

gdy

ż

pa

ń

stwo

z

racji

zasadniczego braku kompetencji na ogół

ź

le przeprowadza

swoje zamierzenia. Maj

ą

oni równie

ż

racj

ę

, kiedy nawołuj

ą

, aby

robi

ć

jak najwi

ę

kszy u

ż

ytek z dynamizmu i twórczej wyobra

ź

ni,

których wyzwalaniu sprzyja gospodarka rynkowa. Przecie

ż

tak

ż

e i oni pozostaj

ą

niewolnikami ekonomiki drugiej fali. Dla

przykładu, nawet ci wolnorynkowi ekonomi

ś

ci, którzy s

ą

wyroczniami dla republikanów, nie potrafili, jak na razie, poj

ąć

nowej roli wiedzy i jej niewyczerpywalno

ś

ci. Tak

ż

e republikanie

zwi

ą

zani s

ą

z pewnymi przemysłowymi dinozaurami drugiej fali,

a w konsekwencji ulegaj

ą

wpływowi ich zwi

ą

zkowców, grup

nacisku i „okr

ą

głych stołów". Co wi

ę

cej, republikanie

najwyra

ź

niej lekcewa

żą

skal

ę

społecznych przemieszcze

ń

,

które musz

ą

wynikn

ąć

z przeobra

ż

e

ń

tak ogromnych jak te,

które niesie ze sob

ą

trzecia fala. Dla przykładu, skoro pewne

umiej

ę

tno

ś

ci z dnia na dzie

ń

staj

ą

si

ę

przestarzałe, du

ż

a grupa

ludzi z klasy

ś

redniej, wł

ą

cznie z wysoko wyszkolonymi

specjalistami, mo

ż

e nagle znale

źć

si

ę

bez pracy. Wyrazistym

tego przykładem mog

ą

by

ć

naukowcy i in

ż

ynierowie z

kalifornijskich firm zbrojeniowych. Je

ś

li hasło wolnego rynku i

kropelkowego spływania dobrobytu w dół traktowa

ć

jak

teologiczne

dogmaty,

przestaj

ą

one

by

ć

skutecznymi

rozwi

ą

zaniami. Partia otwarta na przyszło

ść

powinna uprzedza

ć

o zbli

ż

aj

ą

cych si

ę

problemach i proponowa

ć

antycypuj

ą

ce

zmiany. Załó

ż

my przykładowo,

ż

e dzisiejsza rewolucja w

ś

rodkach przekazu oka

ż

e si

ę

niesłychanie zyskowna dla

rodz

ą

cej si

ę

ekonomiki trzeciej fali, zarazem jednak z uwagi na

zakupy przy pomocy telewizji i inne

background image

75

usługi elektroniczne, ogromnie zredukowana mo

ż

e zosta

ć

liczba stanowisk sprzedawców i pomocników, które tradycyjnie
były miejscem startu dla młodych ludzi o niewielkich
kwalifikacjach. Je

ś

li wolny rynek i demokracja maj

ą

przetrwa

ć

nawałnic

ę

ogromnych przemian, polityka musi nabra

ć

charakteru antycypuj

ą

cego i prewencyjnego. Ju

ż

teraz trzeba

wzywa

ć

nasze partie polityczne, aby my

ś

lały w perspektywie

si

ę

gaj

ą

cej dalej ni

ż

najbli

ż

sze wybory. Jest to bardzo trudne i

niewdzi

ę

czne zadanie.

Jednak zamiast tego obie partie podtrzymuj

ą

w

ś

ród swych

wyborców nostalgi

ę

za przeszło

ś

ci

ą

. Demokraci jeszcze do

niedawna rozprawiali na temat reindustrializacji i przywrócenia
ameryka

ń

skiemu przemysłowi pot

ę

gi z lat pi

ęć

dziesi

ą

tych, co

musiałoby oznacza

ć

niemo

ż

liwy powrót do ekonomiki produkcji

masowej. Republikanie z kolei t

ę

sknie rozwodz

ą

si

ę

nad

tradycyjn

ą

kultur

ą

i dawnymi warto

ś

ciami, jak gdyby mo

ż

na było

powróci

ć

do moralno

ś

ci lat pi

ęć

dziesi

ą

tych, epoki, która nie

znała jeszcze powszechnej telewizji, pigułki antykoncepcyjnej,
taniej komunikacji samolotowej, satelitów i komputerów
osobistych. Z jednej strony marzenia o River Rouge, z drugiej
sny o Ozzie i Harriet. Religijny odłam Partii Republika

ń

skiej,

wzywaj

ą

c do powrotu do tradycyjnych zasad, oskar

ż

a liberałów,

humanistów i demokratów o spowodowanie upadku moralnego.
Zupełnie nie potrafi

ą

c dostrzec,

ż

e kryzys naszego systemu

warto

ś

ci jest odzwierciedleniem znacznie rozleglejszego

kryzysu całej cywilizacji drugiej fali, i to nie tylko w Stanach
Zjednoczonych. Zamiast pyta

ć

, jak zadba

ć

o prawo

ść

,

moralno

ść

i demokracj

ę

w Ameryce trzeciej fali, przywódcy

tradycjonalistów chcieliby wróci

ć

do przeszło

ś

ci. Zamiast

zastanowi

ć

si

ę

, jak chroni

ć

warto

ś

ci w społecze

ń

stwie, w

którym wal

ą

si

ę

struktury masowo

ś

ci, oni raczej chcieliby

uczyni

ć

z Amerykanów jedn

ą

, niezró

ż

nicowan

ą

, ale za to

pot

ęż

n

ą

mas

ę

.

Istotna ró

ż

nica pomi

ę

dzy obu partiami polega jednak na tym,

ż

e

o ile nostalgiczni piewcy drugiej fali stanowi

ą

najwa

ż

niejsz

ą

cz

ęść

elektoratu demokratów, o tyle ich odpowiednicy u

republikanów znale

ź

li si

ę

na hała

ś

liwych marginesach, co

sprawia,

ż

e

background image

76

centrum partii, gdyby starczyło mu wyobra

ź

ni i odwagi, mogłoby

wzi

ąć

si

ę

za bary z przyszło

ś

ci

ą

. To wła

ś

nie, na razie bez

specjalnych sukcesów, usiłuje unaoczni

ć

swojej partii Newt

Gingrich, odpowiedzialny w Izbie Reprezentantów za dyscyplin

ę

po

ś

ród republikanów. Je

ś

li jego próby si

ę

powiod

ą

, demokraci

na długo mog

ą

si

ę

znale

źć

na politycznym bocznym torze. Lee

Atwater był w roku 1980 jednym z najwa

ż

niejszych politycznych

doradców

prezydenta

Reagana,

potem

towarzyszył

prezydentowi Bushowi w codziennym bieganiu i organizował
mu kampani

ę

wyborcz

ą

. Wkrótce po elekcji Reagana, Atwater

rozprowadził po

ś

ród urz

ę

dników Białego Domu egzemplarze

naszej ksi

ąż

ki Trzecia fala. Poinformował nas o tym, a w ci

ą

gu

nast

ę

pnych lat zdarzały si

ę

okazje do wymiany pogl

ą

dów i

dyskusji. Ostatni raz widzieli

ś

my si

ę

z Atwaterem w roku 1989,

niedługo przed jego

ś

mierci

ą

. Podczas tej ostatniej kolacji

powiedzieli

ś

my,

ż

e

naszym

zdaniem

prawdziwym

nieszcz

ęś

ciem dla kraju jest to, i

ż

demokraci nie maj

ą

ż

adnej

pozytywnej wizji Stanów Zjednoczonych trzeciej fali. Lee
przytakn

ą

ł, ale ku naszemu zdziwieniu szybko dodał: „Nie maj

ą

jej równie

ż

republikanie".

Ż

adna z partii, powiedział, nie ma

pozytywnego obrazu przyszło

ś

ci i „dlatego kampanie wyborcze

maj

ą

przede wszystkim charakter negatywny". Cała Ameryka

cierpi z powodu krótkowzroczno

ś

ci obu partii.


Jutrzejszy elektorat

Jakkolwiek jednak pot

ęż

ne byłyby siły drugiej fali, w przyszło

ś

ci

musz

ą

one osłabn

ąć

. U progu rewolucji przemysłowej siły

pierwszej fali dominowały w

ż

yciu społecznym i politycznym.

Wydawało si

ę

,

ż

e elity ziemia

ń

skie zawsze b

ę

d

ą

gór

ą

. Jednak

tak si

ę

nie stało. Gdyby nie utraciły one swoich wpływów,

rewolucji przemysłowej nie udałoby si

ę

zmieni

ć

oblicza

ś

wiata.

Dzisiaj

ś

wiat znowu znalazł si

ę

w procesie wielkiej przemiany, a

Amerykanie w przytłaczaj

ą

cej wi

ę

kszo

ś

ci nie s

ą

ani farmerami,

ani robotnikami fabrycznymi, lecz w ten czy inny sposób

background image

77

zwi

ą

zani s

ą

z prac

ą

umysłow

ą

. W Stanach Zjednoczonych

obecnie najszybciej si

ę

rozwijaj

ą

i maj

ą

najwi

ę

ksze znaczenie

te gał

ę

zie wytwórczo

ś

ci, które szeroko wykorzystuj

ą

informacj

ę

.

Sektory trzeciej fali nie ograniczaj

ą

si

ę

bynajmniej do

producentów

komputerów,

firm

elektronicznych

czy

zaczynaj

ą

cych

dopiero

raczkowa

ć

przedsi

ę

wzi

ęć

biotechnicznych. Tak naprawd

ę

rzeczników trzeciej fali

znajdziemy w ka

ż

dej gał

ę

zi gospodarki, gdy

ż

w ka

ż

dej z nich

znajduj

ą

si

ę

firmy nowoczesne, potrafi

ą

ce korzysta

ć

z

dobrodziejstw rewolucji informacyjnej. Naturalni zwolennicy
nowych przemian, to ludzie zatrudnieni w coraz bardziej
nasycaj

ą

cej si

ę

informacj

ą

sferze usług, wsz

ę

dzie tam, gdzie

praca umysłowa dominuje nad fizyczn

ą

: w finansach,

programowaniu, rozrywce, mediach, opiece zdrowotnej,
doradztwie, szkoleniu, edukacji i mnóstwie innych sfer. Ci
wła

ś

nie ludzie niedługo b

ę

d

ą

stanowi

ć

w USA najpowa

ż

niejsz

ą

grup

ę

wyborców. W przeciwie

ń

stwie do mas, które tworzyła

rewolucja drugiej fali, rodz

ą

cy si

ę

elektorat trzeciej fali jest silnie

zró

ż

nicowany. Składaj

ą

si

ę

na niego jednostki, które bardzo

sobie ceni

ą

odmienno

ść

i niezale

ż

no

ść

. Z racji owej

heterogeniczno

ś

ci brak im politycznej

ś

wiadomo

ś

ci i o wiele

trudniej ich zjednoczy

ć

ni

ż

dawne rzesze wyborców. Tak wi

ę

c

elektorat trzeciej fali musi dopiero stworzy

ć

sw

ą

ideologi

ę

polityczn

ą

i kategorie poj

ę

ciowe. Nie uzyskuje stałego wsparcia

z kr

ę

gów akademickich. Ró

ż

ne jego stowarzyszenia oraz grupy

nacisku w Waszyngtonie s

ą

nader

ś

wie

ż

ej daty i dlatego słabo

ze sob

ą

powi

ą

zane. Jedynym wyj

ą

tkiem jest tu NAFTA. Kiedy

zwolennicy drugiej fali ponie

ś

li pora

ż

k

ę

, ów nowy elektorat nie

odniósł

ż

adnego znacz

ą

cego zwyci

ę

stwa w sferze legislacyjnej.

Niemniej istnieje pewna liczba kwestii, co do których ów
powstaj

ą

cy dopiero elektorat mo

ż

e si

ę

zgodzi

ć

. Po pierwsze:

oswobodzenie. Oswobodzenie od wszystkich starych reguł
drugiej fali, od wszystkich starych podatków, regulacji i ustaw,
które słu

ż

y

ć

maj

ą

tylko baronom wielkiego przemysłu i

biurokratom. Wszystkie one były zapewne zasadne w czasach,
gdy

przemysł

drugiej

fali

stanowił

serce

gospodarki

ameryka

ń

skiej, dzi

ś

jednak

background image

78

jest ju

ż

tylko przeszkod

ą

na drodze trzeciej fali przemian. Dla

przykładu, stawki podatkowych odlicze

ń

amortyzacyjnych,

wywalczone przez grupy nacisku zwi

ą

zane ze starym

przemysłem fabrycznym, zakładaj

ą

długotrwało

ść

maszyn i

produktów,

podczas

gdy

w

gał

ę

ziach

nowoczesnych

technologii, a zwłaszcza w bran

ż

y komputerowej, narz

ę

dzia i

wytwory trac

ą

u

ż

yteczno

ść

w przeci

ą

gu miesi

ę

cy, a nawet

tygodni. Przyj

ę

te rozwi

ą

zanie jest niekorzystne dla tych, którzy

korzystaj

ą

ze zdobyczy techniki. Podobnie te

ż

potr

ą

cenia

podatkowe z tytułu bada

ń

rozwojowych faworyzuj

ą

wielkie,

stare korporacje, nie za

ś

młode, dynamiczne firmy, które

stanowi

ą

trzon sektorów trzeciej fali. Sposób, w jaki regulacje

podatkowe traktuj

ą

maj

ą

tek nienamacalny, sprawia,

ż

e firma z

du

żą

liczb

ą

przestarzałych maszyn do szycia zostanie

potraktowana łaskawiej ni

ż

wytwarzaj

ą

ca oprogramowanie

firma, w której stosunkowo niewiele jest materialnych dóbr.
(Nawet normy rachunkowo

ś

ci, ustalane nie przez rz

ą

d, lecz

przez Financial Accounting Board, faworyzuj

ą

inwestowanie w

sprz

ę

t, nie za

ś

w informacj

ę

, ludzk

ą

wiedz

ę

i inne składniki

maj

ą

tku niematerialnego, tak istotnego dla przedsi

ę

biorstw

trzeciej fali.) Zmiana tych wszystkich ustale

ń

wymaga stoczenia

najpierw zaciekłej walki ze stronnikami drugiej fali, którzy
czerpi

ą

korzy

ś

ci z obecnej sytuacji.

Firmy trzeciej fali maj

ą

pewne cechy charakterystyczne. Na

ogół s

ą

młode, zarówno je

ś

li chodzi o czas ich powstania, jak i

wiek pracowników. Zespoły pracownicze s

ą

najcz

ęś

ciej

niewielkie w zestawieniu ze swymi odpowiednikami w
korporacjach drugiej fali. Znacznie powy

ż

ej przeci

ę

tnej krajowej

kształtuj

ą

si

ę

ich inwestycje w badania rozwojowe, szkolenie,

edukacj

ę

i osobowo

ść

pracowników. Zaciekła konkurencja

zmusza je do nieustannego wprowadzania innowacji, co
oznacza szybkie cykle produkcyjne, a tak

ż

e gwałtown

ą

wymian

ę

personelu, narz

ę

dzi i procedur zarz

ą

dzania. Ich

główny maj

ą

tek stanowi wiedza zgromadzona w głowach

pracowników. Czy mo

ż

na oczekiwa

ć

,

ż

e firmy te i całe gał

ę

zie

wytwórcze b

ę

d

ą

chciały dostosowa

ć

si

ę

do reguł gry, które

karz

ą

je za te wła

ś

nie cechy?

background image

79

Czy

ż

nie wygl

ą

da to tak, jak gdyby do walki z wyzwaniami

przyszło

ś

ci kr

ę

powano Ameryce r

ę

ce na plecach? Ogromna

liczba przedsi

ę

wzi

ęć

trzeciej fali wi

ąż

e si

ę

ze

ś

wiadczeniem

niesłychanie rozbudowanych i ci

ą

gle zmieniaj

ą

cych si

ę

usług.

Czy

ż

zatem zamiast ubolewa

ć

nad rozwojem tego sektora,

atakowa

ć

go za nisk

ą

produktywno

ść

, niskie płace i marne

osi

ą

gni

ę

cia, nie nale

ż

ałoby zdecydowanie go wesprze

ć

, a

przynajmniej

oswobodzi

ć

z

dawnych

kajdan?

Stanom

Zjednoczonym potrzeba nie mniej, lecz wi

ę

cej osób

zajmuj

ą

cych si

ę

usługami, aby podwy

ż

szy

ć

stop

ę

ż

yciow

ą

całego narodu. Dzi

ę

ki rozwojowi tego sektora pojawi si

ę

mo

ż

liwo

ść

pracy dla ka

ż

dego: przy naprawie sprz

ę

tu

elektronicznego, usuwaniu odpadów, produkcji ekologicznej

ż

ywno

ś

ci, opiece nad osobami starszymi, w policji, stra

ż

y

po

ż

arnej a tak

ż

e - co jest spraw

ą

ogromnie wa

ż

n

ą

- przy opiece

nad dzie

ć

mi, która staje si

ę

coraz wi

ę

kszym kłopotem w

milionach rodzin, w których pracuje oboje mał

ż

onków. Polityka

gospodarcza trzeciej fali powinna polega

ć

nie na typowaniu

zwyci

ę

zców i przegranych, lecz na usuwaniu wszystkich tych

przeszkód, które ograniczaj

ą

mo

ż

liwo

ść

profesjonalizacji i

rozbudowy sfery usług. Dzi

ę

ki temu za

ś

rozwojowi

ż

ycie

Amerykanów stanie si

ę

mniej bezosobowe, frustruj

ą

ce i

denerwuj

ą

ce. Z przykro

ś

ci

ą

trzeba stwierdzi

ć

,

ż

e

ż

adna z partii

politycznych nie zacz

ę

ła jeszcze my

ś

le

ć

w ten sposób.

Chocia

ż

politycznie niedojrzały, niemniej elektorat trzeciej fali

ka

ż

dego dnia wzbiera na sile, co znajduje wyraz poza oficjaln

ą

aren

ą

ż

ycia politycznego, albowiem

ż

adna z partii nie

u

ś

wiadomiła sobie dot

ą

d istnienia tej grupy wyborców. W

efekcie to ludzie trzeciej fali napływaj

ą

w szeregi coraz

liczniejszych i coraz pot

ęż

niejszych nieformalnych organizacji,

które powstaj

ą

jak kraj długi i szeroki. To oni stanowi

ą

wi

ę

kszo

ść

elektronicznych kół towarzyskich, które zawi

ą

zuj

ą

si

ę

w Internecie. To wła

ś

nie oni przede wszystkim wzi

ę

li si

ę

za

destrukcj

ę

masowego przekazu drugiej fali i tworzenie ich

interaktywnych konkurentów. Tradycyjni politycy partyjni, którzy
b

ę

d

ą

ignorowa

ć

takie zjawiska, zostan

ą

odrzuceni na margines,

jak ci posłowie angielskiego

background image

80

parlamentu w XIX wieku, którzy s

ą

dzili,

ż

e ich wiejskie okr

ę

gi,

fikcyjne i dlatego zwane „zgniłymi", zapewni

ą

im wieczysty

spokój oraz błogostan.
Siły trzeciej fali w Ameryce musz

ą

dopiero znale

źć

reprezentanta, a partia polityczna, która si

ę

nim stanie,

zdominuje

przyszło

ść

USA.

Wtedy

z

ruin

ostatków

dwudziestego stulecia wyłoni si

ę

nowa, zupełnie inna Ameryka.

background image

81

ROZDZIAŁ ÓSMY


TRZECIA FALA: PODSTAWOWE PROBLEMY

Kiedy rozgrywaj

ą

si

ę

wokół nas pot

ęż

ne przemiany, które

wymagaj

ą

błyskawicznych reakcji, nader cz

ę

sto mamy

poczucie, jakby

ś

my ze wszystkich sił zmagali si

ę

z pot

ęż

nym,

nieposkromionym przypływem. Niestety, wiele razy nie jest to
wcale złudzenie. Tymczasem gdyby

ś

my wzorem zr

ę

cznego

surfisty wykorzystali impet fali, bez pró

ż

nych wysiłków

znale

ź

liby

ś

my si

ę

o wiele dalej. Trzecia fala, któr

ą

tutaj

opisujemy, mogłaby ponie

ść

Ameryk

ę

ku lepszej, bardziej

zgodnej, prawej i demokratycznej przyszło

ś

ci. B

ę

dzie to jednak

mo

ż

liwe dopiero wtedy, kiedy nauczymy si

ę

rozró

ż

nia

ć

pomi

ę

dzy ekonomik

ą

, polityk

ą

oraz poczynaniami społecznymi

drugiej i trzeciej fali. Ta nieumiej

ę

tno

ść

dokonania owego

krytycznego

rozró

ż

nienia

sprawia,

ż

e

wiele

innowacji

przeprowadzanych w najlepszej wierze tylko pogarsza stan
rzeczy.

Ż

yjemy w epoce boli porodowych nowej cywilizacji,

której instytucje jeszcze si

ę

nie uformowały. Podstawow

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

polityków i czynnych politycznie obywateli, którzy

chc

ą

post

ę

powa

ć

sensownie, jest wi

ę

c dzi

ś

zdolno

ść

do

oddzielenia tych propozycji, które maj

ą

na celu utrzymanie przy

ż

yciu obumieraj

ą

cego systemu drugiej fali, od tych, które maj

ą

ułatwi

ć

narodziny nowej cywilizacji trzeciej fali.

Oto kilka porad.

Czy chodzi o co

ś

w rodzaju fabryki?


Fabryka

stała

si

ę

jednym

z

podstawowych

symboli

społecze

ń

stwa

background image

82

industrialnego, a nawet wi

ę

cej: stała si

ę

modelem wi

ę

kszo

ś

ci

instytucji powstałych w warunkach drugiej fali. Widzieli

ś

my ju

ż

jednak,

ż

e czas fabryk si

ę

ko

ń

czy, albowiem stanowi

ą

one

uciele

ś

nienie takich zasad jak standaryzacja, centralizacja,

maksymalizacja, koncentracja i biurokratyzacja. Wytwórczo

ść

trzeciej fali opiera si

ę

na innych zasadach, a rozwija si

ę

w

miejscach mało podobnych do fabryk. Coraz wi

ę

cej produktów

trzeciej fali rodzi si

ę

w domach, urz

ę

dach, samochodach czy

samolotach.
Najłatwiejszym sposobem na ustalenie, czy jaka

ś

inicjatywa -

oboj

ę

tne, w Kongresie czy w korporacji - nale

ż

y do

ś

wiata

drugiej fali, jest zadanie sobie pytania, czy nie odwołuje si

ę

ona

do modelu fabryki. Przykładowo wi

ę

c, ameryka

ń

skie szkoły

ci

ą

gle poczynaj

ą

sobie jak fabryki, w których surowiec

(uczniowie) poddawany jest standardowej obróbce oraz
rutynowej kontroli. Ilekro

ć

przeto spotykamy si

ę

z jak

ąś

inicjatyw

ą

edukacyjn

ą

, wystarczy zapyta

ć

: Czy jej celem jest

usprawnienie działania fabryki, czy te

ż

zamierza ona uwolni

ć

si

ę

od systemu fabrycznego, aby zast

ą

pi

ć

go kształceniem

bardziej zindywidualizowanym, bardziej dostosowanym do
osobowo

ś

ci uczniów? Podobne pytania stawia

ć

trzeba tam,

gdzie chodzi o ochron

ę

zdrowia, zasiłki społeczne czy

reorganizacj

ę

biurokracji federalnej. Ameryce potrzebne s

ą

nowe

instytucje,

których

podstaw

ą

s

ą

modele

postbiurokratyczne, postfabryczne. Propozycji, których intencj

ą

jest usprawnienie b

ą

d

ź

rozbudowanie poczyna

ń

fabrycznych

mo

ż

e by

ć

bardzo du

ż

o, niemniej zawsze b

ę

d

ą

mie

ć

ze sob

ą

co

ś

wspólnego: nie b

ę

d

ą

nale

ż

ały do cywilizacji trzeciej fali.


Czy chodzi o wzmocnienie masowo

ś

ci społecze

ń

stwa?


Ludzie, którzy kierowali fabrykami w siłowej ekonomice
przeszło

ś

ci, cenili sobie wielkie rzesze przewidywalnych,

wymiennych, nie zadaj

ą

cych zb

ę

dnych pyta

ń

robotników. Wraz

za

ś

z tym, jak całe społecze

ń

stwo było poddawane masowej

produkcji, masowej dystrybucji, masowej edukacji, masowemu
przekazowi i masowej rozrywce, tak

ż

e ono samo stawało si

ę

masowe.

background image

83

W gospodarce trzeciej fali poszukiwani i cenieni b

ę

d

ą

innego

typu pracownicy: my

ś

l

ą

cy, krytyczni, twórczy i gotowi do

podj

ę

cia ryzyka. Takich ludzi nie mo

ż

na dowolnie zast

ę

powa

ć

,

gdy

ż

o ich warto

ś

ci decyduje indywidualno

ść

(która nie jest

bynajmniej tym samym co indywidualizm post

ę

powa

ń

). Nowa

zintelektualizowana gospodarka rodzi społeczne odmienno

ś

ci.

Skomputeryzowana,

dostosowana

do

wymaga

ń

klienta

produkcja umo

ż

liwia niezwykłe materialne zró

ż

nicowanie stylów

ż

ycia. Zajrzyjcie tylko do najbli

ż

szego sklepu Wal-Mart z jego

stu dziesi

ę

cioma tysi

ą

cami artykułów. Porównajcie liczb

ę

odmian kawy oferowanych przez Starbucks z tym, co mo

ż

na

było dosta

ć

w USA ledwie kilka lat temu. Nie chodzi jednak

tylko o zmian

ę

przedmiotów. O wiele wa

ż

niejsze jest to,

ż

e pod

wpływem trzeciej fali masowy charakter trac

ą

kultura, warto

ś

ci i

moralno

ść

. Nowego typu media wnosz

ą

do kultury ogromnie

zró

ż

nicowane i cz

ę

sto konkurencyjne informacje. Pojawiło si

ę

nie tylko wiele nowych form pracy, ale tak

ż

e wypoczynku, dzieł

sztuki, działa

ń

politycznych, a nawet systemów religijnych. W

wieloetnicznej za

ś

Ameryce mamy teraz znacznie wi

ę

cej ni

ż

dawniej ró

ż

nych grup narodowo

ś

ciowych, j

ę

zykowych i

rasowych. Bojownicy drugiej fali pragn

ą

zachowa

ć

lub

przywróci

ć

społecze

ń

stwo masowe. Zwolennicy trzeciej fali

zastanawiaj

ą

si

ę

nad tym, jak z korzy

ś

ci

ą

dla nas spo

ż

ytkowa

ć

utrat

ę

charakteru masowego przez zasadnicze elementy

ż

ycia

społecznego.

Ile jest jajek w koszyku?

Zró

ż

nicowanie

i

zło

ż

ono

ść

społecze

ń

stwa

trzeciej

fali

rozsadzaj

ą

scentralizowane organizacje. Koncentracja władzy

na

samym

szczycie

była

i

ci

ą

gle

jeszcze

jest

charakterystycznym dla drugiej fali sposobem zmagania si

ę

z

problemami. Chocia

ż

centralizacja bywa niekiedy po

ż

yteczna,

to jednak jej przerosty sprawiaj

ą

,

ż

e zbyt wiele decyzyjnych

jajek zostaje wło

ż

onych do koszyka jednej kwoki. W efekcie

decydenci znajduj

ą

si

ę

w stanie permanentnego przeci

ąż

enia.

W Waszyngtonie Kongres i Biały

background image

84

Dom na wy

ś

cigi usiłuj

ą

podejmowa

ć

zbyt wiele decyzji na

temat

zbyt

wielu

raptownie

zmieniaj

ą

cych

si

ę

i

skomplikowanych rzeczy, o których politycy maj

ą

coraz

mniejsze poj

ę

cie. Natomiast organizacje trzeciej fali usiłuj

ą

mo

ż

liwie jak najwi

ę

cej decyzji przekaza

ć

w dół i na peryferie.

Kierownicy

sceduj

ą

prawo

podejmowania

decyzji

na

szeregowych pracowników nie z racji altruizmu czy w imi

ę

wzniosłych ideałów, lecz z tego prostego powodu,

ż

e ludzie na

dole maj

ą

cz

ęś

ciej znacznie lepsze informacje i znacznie

szybciej potrafi

ą

reagowa

ć

na zagro

ż

enia oraz wykorzystywa

ć

okazje ni

ż

zasiadaj

ą

ce w gabinetach szychy.

Rozkładanie jaj do ró

ż

nych koszyków, aby zatrudni

ć

kilka

kokoszek nie jest oczywi

ś

cie nowym pomysłem, a jednak jest

jednym z tych, których ludzie drugiej fali nie mog

ą

ś

cierpie

ć

.


Masywno

ść

czy wirtualno

ść

?


Organizacje drugiej fali przejmuj

ą

na siebie z czasem coraz

wi

ę

cej funkcji i obrastaj

ą

tłuszczem. Organizacje trzeciej fali

zamiast dodawa

ć

sobie funkcji, redukuj

ą

ich liczb

ę

i dzi

ę

ki temu

staj

ą

si

ę

smuklejsze i bardziej zwinne. U progu ery lodowcowej

maj

ą

zdecydowan

ą

przewag

ę

nad dinozaurami. Te pierwsze

nie mog

ą

przeciwstawi

ć

si

ę

pokusie integracji poziomej: je

ś

li

chcesz produkowa

ć

samochody, to musisz wydoby

ć

rud

ę

,

dostarczy

ć

j

ą

do huty, wytopi

ć

stal i t

ę

dostarczy

ć

do fabryki aut.

Natomiast przedsi

ę

biorstwa trzeciej fali mo

ż

liwie jak najwi

ę

cej

zada

ń

zlecaj

ą

na zewn

ą

trz, czasami niniejszym i bardziej

wyspecjalizowanym

firmom,

czy

wr

ę

cz

pojedynczym

wykonawcom, którzy potrafi

ą

upora

ć

si

ę

z danym problemem

szybciej, lepiej i taniej. Wielko

ść

przedsi

ę

biorstwa jest wi

ę

c z

rozmysłem zredukowana do granic mo

ż

liwo

ś

ci, jego personel

zminimalizowany, zadania realizowane w ró

ż

nych miejscach, co

sprawia,

ż

e sama instytucja staje si

ę

, jak to nazwał Oliver

Williamson z Berkeley, „centrum kontraktowym". Charles Handy
z London Business School dowodzi,

ż

e owe „mikroskopijne,

niemal niewidzialne organizacje" stanowi

ą

„sól współczesnego

ś

wiata". Chocia

ż

wielu z nas

background image

85

nie ma z nimi bezpo

ś

redniego kontaktu, to jednak im wła

ś

nie

b

ę

dziemy sprzedawali swoje usługi i to od nich „zale

ż

e

ć

b

ę

dzie

dobrobyt naszych społecze

ń

stw". Handy i Williamson nie s

ą

bynajmniej jedynymi, którzy podkre

ś

laj

ą

,

ż

e owa radykalnie

nowa rola organizacji wirtualnych stała si

ę

mo

ż

liwa dzi

ę

ki

technikom informacyjnym i ł

ą

czno

ś

ciowym trzeciej fali.

Heidi Toffler, współautorka tej ksi

ąż

ki i wszystkich prac, które tu

wykorzystano, wprowadziła bardzo wa

ż

ne poj

ę

cie pokrewno

ś

ci;

chodzi o to,

ż

e sektor prywatny i sektor publiczny musz

ą

do

siebie przystawa

ć

w okre

ś

lonym stopniu, je

ś

li nie maj

ą

nawzajem si

ę

zadusi

ć

. Dzi

ś

sektor prywatny gna do przodu z

szybko

ś

ci

ą

nadd

ź

wi

ę

kow

ą

. Sektor publiczny nawet jeszcze nie

zacz

ą

ł ładowa

ć

baga

ż

y na pokład samolotu.

Ilekro

ć

przeto oceni

ć

macie warto

ść

jakiego

ś

pomysłu czy

programu politycznego, tylekro

ć

sprawd

ź

cie, kto za nimi stoi:

rzecznicy form masywnych i opasłych czy te

ż

wirtualnych, a

natychmiast

otrzymacie

odpowied

ź

,

czy

chodzi

o

podtrzymywanie na sił

ę

dogorywaj

ą

cych molochów przeszło

ś

ci

czy o narodziny pr

ęż

nych organizmów przyszło

ś

ci.


Czy chodzi o wzmocnienie domu?

Przed rewolucj

ą

przemysłow

ą

rodziny były du

ż

e, a

ż

ycie

koncentrowało si

ę

wokół wspólnego domu. Tutaj si

ę

pracowało,

tutaj piel

ę

gnowało chorego, tutaj wychowywało si

ę

dzieci. To

było miejsce rodzinnych rozrywek i opieki nad starszymi. W
społeczno

ś

ciach pierwszej fali du

ż

e, rozbudowane rodziny

stanowiły centrum społecznego uniwersum. Upadek rodziny
jako pot

ęż

nej instytucji nie zacz

ą

ł si

ę

ani od doktora Spocka,

ani od „Playboya": zapocz

ą

tkowała go rewolucja przemysłowa,

która odebrała rodzinie wi

ę

kszo

ść

jej dawnych funkcji. Praca

przeniosła si

ę

do fabryki lub urz

ę

du. Chorzy w

ę

drowali do

szpitala, dzieci do szkoły, narzeczeni do kina. Osoby wiekowe
umieszczano w domach dla starców. Kiedy wszystkie te funkcje
ulokowały si

ę

na zewn

ą

trz, pozostała ju

ż

tylko „komórka

rodzinna", w mniejszym

background image

86

stopniu spajana przez czynno

ś

ci członków, a w wi

ę

kszym przez

o wiele bardziej nietrwałe wi

ę

zi psychiczne.

Trzecia fala przywraca znaczenie rodzinie i domowi, znowu
wi

ążą

c je z wieloma utraconymi funkcjami, które ongi

ś

odgrywały centraln

ą

rol

ę

w

ż

yciu społecznym. Ocenia si

ę

,

ż

e

około trzydzie

ś

ci milionów Amerykanów przynajmniej cz

ęść

swej pracy wykonuje dzi

ś

w domu, korzystaj

ą

c z pomocy

komputerów, faksów i innych technologii trzeciej fali. Wielu
rodziców skłania si

ę

dzi

ś

do uczenia dzieci w domu, ale

prawdziwa rewolucja nast

ą

pi dopiero wtedy, gdy do domowego

procesu edukacyjnego wł

ą

cz

ą

si

ę

komputery i telewizja. A co

b

ę

dzie z chorymi? Wiele z czynno

ś

ci medycznych, które

dawniej wykonywano tylko w szpitalu lub gabinecie lekarskim,
dzi

ś

z powodzeniem mo

ż

na spełnia

ć

w domu. Wszystkie tego

typu zmiany zwiastuj

ą

nie spadek, lecz zwi

ę

kszenie si

ę

roli

domu i rodziny, ale rodziny wyst

ę

puj

ą

cej w ró

ż

norodnych

formach: komórkowej, wielopokoleniowej, tworzonej przez ludzi,
których mał

ż

e

ń

stwa wcze

ś

niej si

ę

rozpadły, rodziny bezdzietne,

powi

ę

kszaj

ą

ce si

ę

natychmiast lub odkładaj

ą

ce decyzj

ę

o

potomstwie do odpowiedniej chwili. Te zró

ż

nicowane postacie

ż

ycia rodzinnego odzwierciedlaj

ą

ż

norodno

ść

ekonomiczn

ą

i

kulturow

ą

społecze

ń

stw, które wyzbywa

ć

si

ę

b

ę

d

ą

swego

masowego charakteru.
Jest paradoksem,

ż

e wielu obro

ń

ców „warto

ś

ci rodzinnych"

nie

ś

wiadomie przeciwstawia si

ę

umocnieniu rodziny, gdy

ż

nawołuj

ą

c do powrotu modelu rodziny komórkowej, usiłuj

ą

broni

ć

rozwi

ą

zania, które okazywało si

ę

skuteczne w czasach

drugiej fali, ale dzi

ś

jest ju

ż

przestarzałe. Je

ś

li naprawd

ę

chcemy wesprze

ć

rodzin

ę

, a dom znowu uczyni

ć

instytucj

ą

o

kluczowym znaczeniu, przesta

ń

my zajmowa

ć

si

ę

kwestiami

marginalnymi, a opowiedzmy si

ę

za zró

ż

nicowaniem i

powrotem w domowe pielesze wielu wa

ż

nych funkcji

ż

yciowych,

co, oczywi

ś

cie, sprawi,

ż

e rodzice baczniej b

ę

d

ą

musieli

przygl

ą

da

ć

si

ę

dzieciom.

background image

87

Ameryka jest miejscem, w którym najcz

ęś

ciej

ś

wita przyszło

ść

,

je

ś

li wi

ę

c nawet w bólach prze

ż

ywamy walenie si

ę

dawnych

instytucji, to jeste

ś

my tak

ż

e pionierami nowej cywilizacji, a to

oznacza

ż

ycie w stanie wielkiej niepewno

ś

ci. Czekaj

ą

nas

czasy nierównowagi i niepokojów. W takich czasach nikt nie
zna ostatecznej i jedynej odpowiedzi na pytanie o cel, do
którego zmierzamy, czy nawet o kierunek. Musimy wyszukiwa

ć

drog

ę

i nie wolno nam zostawi

ć

z tyłu

ż

adnej grupy, gdy tak we

mgle tworzymy przyszło

ść

. Tych kilka wymienionych powy

ż

ej

kwestii powinno pomóc tam, gdzie chodzi o odró

ż

nienie polityki

zakorzenionej w przeszło

ś

ci drugiej fali od tej, która pomaga

torowa

ć

drog

ę

dla trzeciej fali. Zarazem ilekro

ć

formułuje si

ę

pewne kryteria, natychmiast pojawia si

ę

niebezpiecze

ń

stwo,

ż

e

kto

ś

b

ę

dzie chciał je traktowa

ć

z mechaniczn

ą

dosłowno

ś

ci

ą

, a

chodzi przecie

ż

o podej

ś

cie zupełnie przeciwne. Wyrozumiało

ść

dla

ę

dów,

wieloznaczno

ś

ci,

a

przede

wszystkim

ż

norodno

ś

ci, wspierana przez poczucie humoru i umiej

ę

tno

ść

widzenia wszystkiego we wła

ś

ciwych proporcjach - oto co

trzeba wzi

ąć

ze sob

ą

na zdumiewaj

ą

c

ą

wypraw

ę

w nowe

tysi

ą

clecie. Gotujcie si

ę

do podró

ż

y, która mo

ż

e si

ę

okaza

ć

najbardziej fascynuj

ą

c

ą

w naszych dziejach.

background image

88

ROZDZIAŁ DZIEWI

Ą

TY


DEMOKRACJA XXI WIEKU

Do Ojców i Matek Stanów Zjednoczonych Ameryki!
Jeste

ś

cie rewolucjonistami, którzy odeszli. M

ęż

czy

ź

ni i kobiety,

chłopi, kupcy, rzemie

ś

lnicy, adwokaci, drukarze, dziennikarze,

sklepikarze i

ż

ołnierze: to wy stworzyli

ś

cie razem nowy naród

na odległych wybrze

ż

ach Ameryki. Było po

ś

ród was owych

pi

ęć

dziesi

ę

ciu pi

ę

ciu, którzy zeszli si

ę

, aby w upalne lato 1787

roku stworzy

ć

w Filadelfii zdumiewaj

ą

cy dokument zwany

Konstytucj

ą

Stanów Zjednoczonych. Wsłuchuj

ą

c si

ę

w odległe

d

ź

wi

ę

ki dnia jutrzejszego rozumieli

ś

cie,

ż

e oto umiera jedna

cywilizacja, a rodzi si

ę

druga. Dokument ten, uzupełniony w

roku 1791 o Kart

ę

Praw, jest jednym z najwi

ę

kszych osi

ą

gni

ęć

w ludzkich dziejach. Wiemy,

ż

e w pewnym sensie został wam

narzucony, został na was wymuszony przebojow

ą

fal

ą

wydarze

ń

; obawiali

ś

cie si

ę

rychłego upadku rz

ą

dów, które dalej

odwoływałyby si

ę

do przebrzmiałych zasad i skostniałych

struktur.
Wasze zasady daj

ą

nam sił

ę

po dzi

ś

dzie

ń

, podobnie jak

niezliczonym rzeszom ludzi na całym

ś

wiecie. S

ą

takie

fragmenty u Jeffersona i Paine 'a, których pi

ę

kno i doniosło

ść

sprawiaj

ą

ż

e nie potrafimy ich czyta

ć

bez łez w oczach.

Dzi

ę

kujemy wam, dawni rewolucjoni

ś

ci, za to,

ż

e umo

ż

liwili

ś

cie

nam, ameryka

ń

skim obywatelom,

ż

ycie pod rz

ą

dami prawa, a

nie ludzi. Szczególnie wdzi

ę

czni jeste

ś

my za Kart

ę

Praw, która

pozwoliła nam my

ś

le

ć

i wypowiada

ć

rzeczy niepopularne,

chocia

ż

by nawet były głupie czy bł

ę

dne; tak

ż

e niniejsze słowa

piszemy bez strachu przed jakimikolwiek szykanami. Wła

ś

nie z

tego wzgl

ę

du,

ż

e

ż

yli

ś

cie pomi

ę

dzy dwiema cywilizacjami,

starym

ś

wiatem rolniczym

background image

89

oraz przyszłym

ś

wiatem przemysłu, którego zapowiedzi wła

ś

nie

zacz

ę

ły si

ę

pojawia

ć

, dobrze rozumieli

ś

cie,

ż

e tak

ż

e urz

ą

dzenia

polityczne maj

ą

swój rytm wzrastania i starzenia si

ę

.

Zrozumieliby

ś

cie,

dlaczego

nawet

Konstytucja

Stanów

Zjednoczonych wymaga ponownego przemy

ś

lenia i zmian: nie

po to, aby przycina

ć

bud

ż

et federalny czy te

ż

przeformułowa

ć

t

ę

czy inn

ą

zasad

ę

, lecz po to, by rozszerzy

ć

Kart

ę

Praw, bior

ą

c

pod uwag

ę

zagro

ż

enia dla wolno

ś

ci, których ongi

ś

nie sposób

było sobie wyobrazi

ć

. Chodzi nam o zupełnie nowy system

rz

ą

dzenia, który umo

ż

liwiłby rozumne i demokratyczne decyzje,

konieczne, aby na grzbiecie trzeciej fali Ameryka bezpiecznie
wpłyn

ę

ła w XXI stulecie.

Nie mamy gotowego projektu przyszłej konstytucji. Nie
dowierzamy tym, którzy chełpi

ą

si

ę

posiadaniem odpowiedzi,

podczas gdy my dopiero usiłujemy formułowa

ć

pytania.

Nadeszła jednak pora, aby przedstawi

ć

sobie zupełnie nowe

alternatywy, aby w dyskusji, debacie, sporach od podstaw
zaprojektowa

ć

budowl

ę

jutrzejszej demokracji.

Z pewno

ś

ci

ą

zrozumieliby

ś

cie t

ę

potrzeb

ę

. To przecie

ż

jeden z

was - Jefferson - sformułował roztropn

ą

uwag

ę

: „ S

ą

ludzie,

którzy spogl

ą

daj

ą

na konstytucj

ę

z nabo

ż

n

ą

czci

ą

zupełnie

jakby była Ark

ą

Przemierza, nazbyt

ś

wi

ę

t

ą

aby wolno było j

ą

tkn

ąć

. Ludziom ubiegłych wieków przyznaj

ą

m

ą

dro

ść

wr

ę

cz

nadludzk

ą

skoro zakładaj

ą

ż

e w niczym nie mo

ż

na ulepszy

ć

ich

dokona

ń

... Nie nawołujemy bynajmniej do cz

ę

stych i

nieprzemy

ś

lanych zmian praw i konstytucji... wiemy jednak

ż

e, i

ż

ustawy oraz instytucje musz

ą

by

ć

zgodne z post

ę

pami

ludzkiego umysłu... Skoro wraz ze zmian

ą

warunków, dokonuje

si

ę

nowych odkry

ć

, pojawiaj

ą

si

ę

nowe prawdy oraz odmieniaj

ą

opinie, tak

ż

e i instytucje musz

ą

si

ę

rozwija

ć

i dotrzymywa

ć

kroku czasowi".
Za t

ę

m

ą

dro

ść

jeste

ś

my ogromnie wdzi

ę

czni Thomasowi

Jejfersonowi, jednemu z twórców ustroju, który tak długo dobrze
nam słu

ż

ył, a który teraz, zgodnie ze swym losem, musi

obumrze

ć

i ust

ą

pi

ć

miejsca nast

ę

pnemu.

Alvin Toffler i Heidi Toffler

background image

90

Taki list wyobrazili

ś

my sobie... Z pewno

ś

ci

ą

w wielu krajach

znale

ź

liby si

ę

ludzie, którzy skłonni byliby da

ć

wyraz podobnym

uczuciom. Anachroniczno

ść

dzisiejszych ustrojów nie jest

wszak naszym wył

ą

cznym odkryciem i nie jest to bynamniej

choroba, która dotkn

ę

ła jedynie Ameryk

ę

.

Budowa cywilizacji trzeciej fali na szcz

ą

tkach instytucji drugiej

fali wymaga bowiem zaprowadzenia nowych, bardziej
adekwatnych porz

ą

dków politycznych w wielu krajach naraz.

Jest to straszliwie trudne, ale konieczne zadanie, którego
ogrom sprawia,

ż

e b

ę

dzie z pewno

ś

ci

ą

rozwi

ą

zywane przez

całe

dekady.

Wedle

wszelkiego

prawdopodobie

ń

stwa

nieodzowna b

ę

dzie radykalna przebudowa Kongresu Stanów

Zjednoczonych, Izby Gmin i Izby Lordów Wielkiej Brytanii,
Parlamentu Francji, Bundestagu Niemiec, rosyjskiej Dumy,
ogromnych

ministerstw

i

zaskorupiałych

systemów

urz

ę

dniczych ró

ż

nych narodów. Konieczna b

ę

dzie zmiana

konstytucji i s

ą

downictwa, konieczne b

ę

dzie, mówi

ą

c krótko,

radykalne przeobra

ż

enie wi

ę

kszo

ś

ci tego nieruchawego i coraz

bardziej bezpłodnego systemu, który tworz

ą

współczesne rz

ą

dy

przedstawicielskie.
Owa fala politycznych przewrotów nie zatrzyma si

ę

bynajmniej

na szczeblu narodów. W ci

ą

gu nadchodz

ą

cych dekad cała

ś

wiatowa

machina

prawna,

od

Organizacji

Narodów

Zjednoczonych pocz

ą

wszy, a na radzie miejskiej czy gminnej

sko

ń

czywszy, stanie wobec pot

ęż

niej

ą

cej i nieodpartej potrzeby

przeobra

ż

enia.

Wszystkie stare struktury musz

ą

zosta

ć

całkowicie zast

ą

pione

nie dlatego,

ż

e s

ą

one całkowicie złe, czy dlatego,

ż

e s

ą

kontrolowane przez t

ę

czy inn

ą

klas

ę

lub grup

ę

, ale dlatego,

ż

e

s

ą

niewydolne i zupełnie nie pasuj

ą

do radykalnie zmienionej

rzeczywisto

ś

ci.

Aby zbudowa

ć

od podstaw sprawne systemy rz

ą

dzenia - co

b

ę

dzie, by

ć

mo

ż

e, najwa

ż

niejszym zadaniem politycznym

naszego

ż

ycia - b

ę

dziemy musieli pozby

ć

si

ę

nagromadzonych i

zaskorupiałych form my

ś

lowych drugiej fali, a problemy

ż

ycia

politycznego przyjdzie nam przeformułowa

ć

w zgodzie z trzema

background image

91

podstawowymi zasadami. Niewykluczone,

ż

e to one stan

ą

si

ę

pryncypiami jutrzejszych ustrojów trzeciej fali.

Pot

ę

ga mniejszo

ś

ci


Pierwsza z heretyckich zasad trzeciej fali w sferze polityki głosi
pot

ę

g

ę

mniejszo

ś

ci. Zasada wi

ę

kszo

ś

ci, podstawowa reguła,

która legitymizowała instytucje drugiej fali, jest coraz wyra

ź

niej

anachroniczna. To mniejszo

ś

ci b

ę

d

ą

zyskiwały na znaczeniu i

ustrój polityczny musi znale

źć

sposób na odzwierciedlenie tego

faktu.
Wyra

ż

aj

ą

c pogl

ą

dy swego pokolenia rewolucjonistów, Jefferson

twierdził,

ż

e rz

ą

d musi post

ę

powa

ć

„w całkowitej zgodzie z

decyzjami wi

ę

kszo

ś

ci". W chwili, kiedy te słowa były

wypowiadane, Stany Zjednoczone i Europa stały u progu epoki
drugiej fali: dopiero rozpoczynały długi pochód, który miał nada

ć

im

ostatecznie

charakter

masowych

społecze

ń

stw

industrialnych. Zasada: „wi

ę

kszo

ść

decyduje" znakomicie

odpowiadała potrzebom tych społecze

ń

stw. Istniej

ą

ca obecnie

masowa

demokracja

politycznie

odzwierciedla

masow

ą

produkcj

ę

, masow

ą

konsumpcj

ę

, masow

ą

edukacj

ę

, masow

ą

komunikacj

ę

. Widzieli

ś

my ju

ż

jednak,

ż

e zarazem zaczynamy

wykracza

ć

poza industrializm,

ż

ycie społeczne za

ś

w szybkim

tempie traci charakter masowy. W efekcie widzimy, jak coraz
trudniejsze jest zmobilizowanie wi

ę

kszo

ś

ci, czy chocia

ż

by

zmontowanie rz

ą

dowej koalicji. Walter Dean Burnham, politolog

z Massachusetts Institute of Technology, wyznaje: „Nie widz

ę

dzi

ś

w Stanach Zjednoczonych

ż

adnej kwestii, wokół której

mogłaby si

ę

zorganizowa

ć

pozytywna wi

ę

kszo

ść

".

Miejsce społecze

ń

stwa o wyra

ź

nej budowie warstwowej, w

którym zawsze istniała mo

ż

liwo

ść

, by które

ś

z kilku wielkich

ugrupowa

ń

poł

ą

czyły si

ę

, tworz

ą

c

wi

ę

kszo

ść

, zajmuje

wspólnota zło

ż

ona z tysi

ę

cznych cz

ę

sto dora

ź

nych mniejszo

ś

ci,

które w nieustannym wirze przemian tworz

ą

zmieniaj

ą

ce si

ę

układy relacji i napi

ęć

, z rzadka tylko mog

ą

c doj

ść

do zgodnej

decyzji w kluczowych

background image

92

kwestiach. Nadpływaj

ą

ca trzecia fala podmywa przeto same

prawne podstawy wi

ę

kszo

ś

ci funkcjonuj

ą

cych dzi

ś

rz

ą

dów.

Trzecia fala niesie te

ż

ze sob

ą

wyzwanie wobec naszych

konwencjonalnych prze

ś

wiadcze

ń

w sprawie zwi

ą

zku, który

ł

ą

czy zasad

ę

wi

ę

kszo

ś

ci ze sprawiedliwo

ś

ci

ą

społeczn

ą

. W

cywilizacji drugiej fali walka o ustanowienie zasady wi

ę

kszo

ś

ci

miała charakter humanistyczny i wyzwalaj

ą

cy, ma go zreszt

ą

nadal w krajach, które ci

ą

gle jeszcze s

ą

w trakcie

uprzemysłowienia, jak chocia

ż

by Afryka Południowa. W

społecze

ń

stwach drugiej fali panowanie reguły wi

ę

kszo

ś

ci

niemal zawsze oznaczało uczciwsze potraktowanie mas
biedoty, bowiem stanowiły one wi

ę

kszo

ść

.

Wszelako w krajach wstrz

ą

sanych przemianami trzeciej fali

rzecz ma si

ę

dokładnie odwrotnie. Ludzie prawdziwie biedni

wcale nie musz

ą

by

ć

w wi

ę

kszo

ś

ci. W bardzo wielu krajach oni i

wszystkie inne grupy stanowi

ą

mniejszo

ść

. Dzieje si

ę

tak nie

tylko z zasad

ą

wi

ę

kszo

ś

ci, która przestaje by

ć

postrzegana jako

ź

ródło uprawnie

ń

decyzyjnych; w społecze

ń

stwach porywanych

przez trzeci

ą

fal

ę

wcale nie musi ona mie

ć

charakteru

humanitarnego czy demokratycznego.
Ideologowie drugiej fali a

ż

do znudzenia biadaj

ą

nad rozpadem

społecze

ń

stwa masowego. W powstaj

ą

cym zró

ż

nicowaniu nie

potrafi

ą

dostrzec okazji do rozwoju ludzkiego, a wprost

przeciwnie - pomstuj

ą

na fragmentaryzacj

ę

, bałkanizacj

ę

,

wywodz

ą

c ów proces heterogenizacji ze wzrastaj

ą

cego

sobkostwa mniejszo

ś

ci. W wywodach takich skutek pomylony

zostaje z przyczyn

ą

. Aktywizacja mniejszo

ś

ci nie jest

bynajmniej skutkiem nagłej epidemii egoizmu; to potrzeby
nowego systemu produkcji s

ą

w cz

ęś

ci odpowiedzialne za

kształtowanie si

ę

społecze

ń

stwa bardziej zró

ż

nicowanego,

wieloaspektowego i otwartego. Mamy do wyboru: albo mo

ż

emy

wyst

ą

pi

ć

do walki z ró

ż

norodno

ś

ci

ą

, staj

ą

c si

ę

w ten sposób

obro

ń

cami ostatnich politycznych redut drugiej fali, albo

zaakceptowa

ć

zró

ż

nicowanie jako niezbywaln

ą

cech

ę

ś

wiata

współczesnego i do niej dostosowywa

ć

rozwi

ą

zania polityczne.

Jednak pierwsz

ą

z tych strategii mo

ż

na zrealizowa

ć

background image

93

tylko przy u

ż

yciu

ś

rodków totalitarnych, w efekcie uzyskuj

ą

c

jedynie ekonomiczn

ą

i kulturow

ą

stagnacj

ę

; druga strategia

wspomaga rozwój społeczny i prowadzi do demokracji
XXI wieku, której podstaw

ą

b

ę

d

ą

mniejszo

ś

ci.

My

ś

lenie o demokracji w kategoriach trzeciej fali wymaga

odrzucenia fałszywej, a budz

ą

cej l

ę

k przesłanki,

ż

e bogatsza

ż

norodno

ść

automatycznie prowadzi do wzrostu napi

ęć

i

konfliktów społecznych. Tymczasem słuszno

ść

mo

ż

e by

ć

po

stronie tezy przeciwstawnej. Po pierwsze, społeczne konflikty
s

ą

nie tylko nieuniknione, ale w pewnych granicach równie

ż

po

żą

dane. Po drugie, je

ś

li, powiedzmy, stu m

ęż

czyzn ubiega

si

ę

zaciekle o t

ę

sam

ą

br

ą

zow

ą

bransolet

ę

, najpewniej b

ę

d

ą

musieli stoczy

ć

walk

ę

. Je

ś

li jednak ka

ż

dy z tej setki zabiega o

co innego, o wiele bardziej ni

ż

walka popłatne s

ą

dla nich

umowa, współpraca i jaki

ś

system symbiozy. Je

ś

li tylko

zaistniej

ą

odpowiednie społeczne warunki, zró

ż

nicowanie

prowadzi

ć

mo

ż

e do bezpiecze

ń

stwa społecznego i stabilno

ś

ci.

Brak odpowiednich instytucji politycznych sprawia,

ż

e konflikt

mi

ę

dzy mniejszo

ś

ciami bez potrzeby nabiera charakteru wr

ę

cz

brutalnego. Wła

ś

nie brak owych instytucji decyduje o

bezkompromisowo

ś

ci mniejszo

ś

ci. To wła

ś

nie brak owych

instytucji coraz bardziej utrudnia znalezienie jakiejkolwiek
wi

ę

kszo

ś

ci.

Odpowiedzi

ą

na te problemy nie mo

ż

e by

ć

zduszenie

odmienno

ś

ci czy oskar

ż

anie mniejszo

ś

ci o egoizm (zupełnie jak

gdyby obecne elity i ich or

ę

downicy nie post

ę

powali w sposób

sobkowski). Odpowiedzi

ą

musi by

ć

wyobra

ż

enie sobie takich

rozwi

ą

za

ń

,

które

uprawniałyby

i

wykorzystywały

heterogeniczno

ść

instytucji,

które

wra

ż

liwe

b

ę

d

ą

na

dynamicznie si

ę

przekształcaj

ą

ce potrzeby zmiennych i stale

p

ą

czkuj

ą

cych mniejszo

ś

ci. Przyszli historycy b

ę

d

ą

mo

ż

e na

nasze dzisiejsze mechanizmy głosowania i poszukiwania
wi

ę

kszo

ś

ci spogl

ą

da

ć

jak na archaiczne rytuały ludzi, którzy

porozumiewaj

ą

si

ę

w sposób nader prymitywny. Atoli w pełnym

niebezpiecze

ń

stw

ś

wiecie współczesnym nie mo

ż

emy sobie

pozwoli

ć

na to, by cał

ą

władz

ę

odda

ć

w przypadkowe r

ę

ce, nie

mo

ż

emy zlekcewa

ż

y

ć

głosu opinii

background image

94

publicznej, jakkolwiek byłby on nikły i niewyra

ź

ny w ramach

systemów wi

ę

kszo

ś

ciowych, niepodobna by

ś

my pozwolili

drobnym

mniejszo

ś

ciom

tyranizowa

ć

swymi

decyzjami

wszystkie inne grupy. Wła

ś

nie dlatego musimy radykalnie

przekształci

ć

prostackie metody drugiej fali, które po dzi

ś

dzie

ń

słu

żą

do kreowania rzekomej wi

ę

kszo

ś

ci. Potrzebne nam s

ą

nowe pomysły przeznaczone dla demokracji mniejszo

ś

ci;

pomysły, które pomog

ą

ujawnia

ć

odmienno

ś

ci, nie za

ś

maskowa

ć

je przy u

ż

yciu siły czy za spraw

ą

fałszywych

wi

ę

kszo

ś

ci montowanych dzi

ę

ki komplikowaniu procedur

głosowania i zasad ustalania wyników. Mówi

ą

c krótko, musimy

tak

zmodyfikowa

ć

cały

system,

aby

wzmocni

ć

rol

ę

rozproszonych mniejszo

ś

ci, i umo

ż

liwi

ć

im wykreowanie

rzetelnej wi

ę

kszo

ś

ci.

W społeczno

ś

ciach drugiej fali wybory jako wyraz głosu ogółu

były dla elit rz

ą

dz

ą

cych wa

ż

nym mechanizmem sprz

ęż

enia

zwrotnego. Kiedy wi

ę

kszo

ść

przestawała akceptowa

ć

istniej

ą

ce

warunki i odzwierciedliło si

ę

to w głosach co najmniej

pi

ęć

dziesi

ę

ciu jeden procent wyborców, elity rz

ą

dz

ą

ce musiały

wymieni

ć

partie u władzy, zmieni

ć

koalicje, programy polityczne

czy te

ż

dokona

ć

jakich

ś

innych zmian. Nawet w masowych

społecze

ń

stwach

dnia

wczorajszego,

owa

zasada

pi

ęć

dziesi

ę

ciu jeden procent stanowiła instrument toporny,

czysto ilo

ś

ciowy. Wyznaczanie wi

ę

kszo

ś

ci na mocy decyzji

wyborców niczego w istocie nam nie mówi o jako

ś

ci ludzkich

pogl

ą

dów. Mo

ż

emy si

ę

w ten sposób dowiedzie

ć

, jak wielu ludzi

w danym momencie chce X, ale nie b

ę

dziemy wiedzieli nic o

tym jak bardzo. Zupełnie ju

ż

nie wiadomo, co byliby gotowi

ofiarowa

ć

za X, co jest informacj

ą

o kluczowym znaczeniu w

społeczno

ś

ciach zbudowanych z mniejszo

ś

ci. Podobnie te

ż

mechanizm wyborczy nie potrafi przekaza

ć

ostrze

ż

enia,

ż

e

jaka

ś

mniejszo

ść

czuje si

ę

tak zagro

ż

ona, albo

ż

e jaka

ś

kwestia

jest dla niej w takim stopniu spraw

ą

ż

ycia lub

ś

mierci, i

ż

pogl

ą

dom owej mniejszo

ś

ci nale

ż

y si

ę

wi

ę

ksza ni

ż

normalnie

uwaga.
Owe dobrze znane niedostatki zasady wi

ę

kszo

ś

ci były

tolerowane w społecze

ń

stwach masowych z tej mi

ę

dzy innymi

racji,

background image

95

ż

e mniejszo

ś

ciom brak było z reguły siły, która pozwoliłaby

stawi

ć

czoło funkcjonuj

ą

cemu systemowi. W dzisiejszym

społecze

ń

stwie, w którym powstały niesłychanie bogate

systemy poł

ą

cze

ń

, w którym jednocze

ś

nie wszyscy nale

ż

ymy

do grup mniejszo

ś

ciowych, nie jest to ju

ż

prawd

ą

. W odartym z

masowo

ś

ci społecze

ń

stwie trzeciej fali systemy sprz

ęż

e

ń

zwrotnych pochodz

ą

ce z industrialnej przeszło

ś

ci staj

ą

si

ę

całkowicie niewydolne, co sprawia,

ż

e z takich form jak wybory

czy badania opinii publicznej trzeba b

ę

dzie korzysta

ć

na

zupełnie nowe sposoby. Na szcz

ęś

cie technologie trzeciej fali

toruj

ą

drog

ę

demokracji trzeciej fali. W zdumiewaj

ą

co nowym

kontek

ś

cie raz jeszcze stawiaj

ą

one na porz

ą

dku dnia kwestie,

które zaprz

ą

tały twórców Stanów Zjednoczonych dwie

ś

cie lat

temu. Owe technologie umo

ż

liwiaj

ą

pojawienie si

ę

nowych,

dot

ą

d nierzeczywistych form demokracji.


Demokracja na pół bezpo

ś

rednia


Drugim kamieniem w

ę

gielnym jutrzejszego ustroju politycznego

musi sta

ć

si

ę

zasada „demokracji na pół bezpo

ś

redniej", która

oznacza

ć

b

ę

dzie,

ż

e zamiast zdawania si

ę

na reprezentantów

b

ę

dziemy w wi

ę

kszym stopniu reprezentowa

ć

sami siebie.

Poł

ą

czenie tych dwóch rozwi

ą

za

ń

daje wła

ś

nie demokracj

ę

na

pół bezpo

ś

redni

ą

.

Widzieli

ś

my ju

ż

,

ż

e rozpadni

ę

cie si

ę

jednogło

ś

nej, wspólnej

opinii podwa

ż

a samo poj

ę

cie reprezentacji. Je

ś

li po powrocie

od urn ginie te

ż

jedno

ść

wyborców, to kogo wła

ś

ciwie

reprezentuje poseł? Z drugiej za

ś

strony, członkowie ciał

prawodawczych w coraz wi

ę

kszym stopniu polega

ć

musz

ą

na

zawodowych urz

ę

dnikach i odwoływa

ć

si

ę

do pomocy

ekspertów z zewn

ą

trz. W Wielkiej Brytanii członkowie

parlamentu z racji braku kompetencji w poszczególnych
sprawach notorycznie okazuj

ą

si

ę

bezsilni wobec biurokracji z

Whitehall, co sprawia,

ż

e władza w du

ż

ej mierze nale

ż

y do

nieobieralnych urz

ę

dników.

W Stanach Zjednoczonych Kongres postanowił zrównowa

ż

y

ć

background image

96

wpływy władzy wykonawczej, ale w efekcie stworzył tylko
własn

ą

biurokracj

ę

: Kongresowe Biuro Bud

ż

etowe, Biuro

Rzeczoznawców Technicznych i wiele innych agencji oraz
instytucji doradczych, przenosz

ą

c w ten sposób problem z

zewn

ą

trz na sam Kapitol. Nasi wybieralni reprezentanci wiedz

ą

coraz mniej o wielu kwestiach, które przychodzi im rozstrzyga

ć

,

musz

ą

wi

ę

c w coraz wi

ę

kszym stopniu polega

ć

na opinii innych.

Nasi przedstawiciele przestali ju

ż

nawet reprezentowa

ć

samych

siebie.

ż

nego typu zgromadzenia ustawodawcze teoretycznie miały

te

ż

by

ć

miejscami, w których dochodziłoby do pogodzenia

konkurencyjnych

żą

da

ń

ż

nych mniejszo

ś

ci. Przedstawiciele

mieli w ich imieniu dobija

ć

kompromisowych targów. Przy

dzisiejszych topornych narz

ę

dziach politycznych rodem z epoki

drugiej fali,

ż

aden z posłów nie jest w stanie dotrze

ć

do

niezliczonych grupek, których interesy ma reprezentowa

ć

, a có

ż

dopiero mówi

ć

o efektywnej obronie ich interesów. Wszystko

wygl

ą

da tym gorzej, im bardziej ugina si

ę

pod ci

ęż

arem prac

Kongres w USA, Bundestag w Niemczech czy Storting w
Norwegii.

To

pozwala

zrozumie

ć

,

sk

ą

d

bierze

si

ę

bezkompromisowo

ść

grup nacisku, które zawi

ą

zuj

ą

si

ę

wokół

jednej,

konkretnej

sprawy.

Nie

widz

ą

c

mo

ż

liwo

ś

ci

wyrafinowanych uzgodnie

ń

czy targów, grupy te ani my

ś

l

ą

wchodzi

ć

w jakiekolwiek ugody z istniej

ą

cym systemem. W

efekcie upada tak

ż

e teoria rz

ą

du przedstawicielskiego jako

najwy

ż

szego mediatora.

Załamanie

si

ę

systemu

negocjacji,

parali

ż

instytucji

przedstawicielskich oznaczaj

ą

,

ż

e w długim okresie wiele z

decyzji, które obecnie podejmowane s

ą

przez niewielk

ą

liczb

ę

pseudoreprezentantów, b

ę

dzie musiało by

ć

przekazanych

samym wyborcom. Skoro wybierani przez nas rozjemcy nie
potrafi

ą

zawiera

ć

umów w naszym imieniu, musimy to robi

ć

sami. Je

ś

li prawa przez nich stanowione coraz bardziej

odbiegaj

ą

od naszych potrzeb i nie daj

ą

im wyrazu, to musimy

sprawy przej

ąć

we własne r

ę

ce, do tego jednak potrzeba nam

nowych instytucji i nowych technologii.
Rewolucjoni

ś

ci drugiej fali, którzy zaprojektowali najwa

ż

niejsze

background image

97

dzisiaj instytucje, dobrze orientowali si

ę

w mo

ż

liwo

ś

ciach

demokracji bezpo

ś

redniej: znali do

ś

wiadczenia rad miejskich z

Nowej Anglii i organicznego formowania si

ę

wspólnej opinii w

niewielkich grupach. Wi

ę

ksze jednak wydawały si

ę

wówczas

ograniczenia takiej formy demokracji. McCauley, Rood i
Johnson, którzy wyst

ą

pili z propozycj

ą

wprowadzenia w USA

instytucji referendum ogólnonarodowego pisz

ą

: „W «The

Federalist» podnoszono dwa zastrze

ż

enia wobec takiego

rozwi

ą

zania. Po pierwsze, bezzwłocznie przekłada ono na j

ę

zyk

polityki dora

ź

ne i emocjonalne reakcje publiczne. Po drugie,

istniej

ą

ce

podówczas

ś

rodki

ł

ą

czno

ś

ci

czyniły

pomysł

niemo

ż

liwym do zrealizowania".

Problemy te nie straciły na znaczeniu. Czy sfrustrowana i
podekscytowana publiczno

ść

ameryka

ń

ska głosowałaby w

połowie lat sze

ść

dziesi

ą

tych za zrzuceniem na Hanoi bomby

nuklearnej czy te

ż

przeciw? Czy ludzie w Niemczech

Zachodnich oburzeni na terrorystów z grupy Baader-Meinhof
opowiedzieliby si

ę

za stworzeniem obozów dla organizatorów

zamachów i ich zwolenników? Jakiemu stanowisku daliby wyraz
Kanadyjczycy w plebiscycie na temat Quebecu w tydzie

ń

po

przej

ę

ciu władzy przez Ren

ę

Levesque'a? Przyjmuje si

ę

,

ż

e

wybierani przedstawiciele reagowa

ć

b

ę

d

ą

w sposób mniej

emocjonalny i bardziej rozwa

ż

ny ni

ż

ich elektorat.

Niemniej z problemem nadmiernie emocjonalnych reakcji
mo

ż

na stara

ć

si

ę

upora

ć

na ró

ż

ne sposoby: ogłaszaj

ą

c

referendum z pewnym opó

ź

nieniem, które pozwoliłoby na

ochłoni

ę

cie nastrojów, albo te

ż

przeprowadzaj

ą

c powtórne

głosowanie dla potwierdzenia rozstrzygni

ę

cia, które zapadło w

pierwszym.

Mo

ż

na

sobie

poradzi

ć

tak

ż

e

z

innymi

zastrze

ż

eniami. Dawne ograniczenia, je

ś

li chodzi o charakter

ś

rodków ł

ą

czno

ś

ci, nie stanowi

ą

ju

ż

przeszkody dla rozwijania

form

demokracji

bezpo

ś

redniej.

Wspaniałe

osi

ą

gni

ę

cia

współczesnej techniki komputerowej otwieraj

ą

zawrotne wr

ę

cz

mo

ż

liwo

ś

ci, je

ś

li chodzi o powszechny udział obywateli w

podejmowaniu decyzji politycznych.
Kilka lat temu mogli

ś

my odnotowa

ć

historyczne wydarzenie:

background image

98

pierwsze na

ś

wiecie elektroniczne posiedzenie wspólnoty

mieszka

ń

ców, które przeprowadzono w mie

ś

cie Columbus w

Ohio przy u

ż

yciu sieci telewizji kablowej Qube. Dzi

ę

ki owemu

systemowi

ł

ą

czno

ś

ci

interakcyjnej,

mieszka

ń

cy

małych

przedmie

ść

Columbus uczestniczyli w decyzjach dotycz

ą

cych

przyszło

ś

ci miasta. Siedzieli u siebie w domach, a przyciskaj

ą

c

guziki natychmiast wypowiadali si

ę

w takich sprawach jak

przeznaczenie

ż

nych

obszarów

miejskich,

przepisy

budowlane czy budowa autostrady. Ich mo

ż

liwo

ś

ci nie

ograniczały si

ę

tylko do głosowania tak-nie, kanałem fonicznym

mogli bowiem dawa

ć

wyraz bardziej zło

ż

onym opiniom,

chocia

ż

by monituj

ą

c prowadz

ą

cego, aby przeszedł ju

ż

do

nast

ę

pnego punktu programu. Była to pierwsza i bardzo jeszcze

nieporadna zapowied

ź

przyszłych mo

ż

liwo

ś

ci, jakie otworz

ą

si

ę

przed demokracj

ą

bezpo

ś

redni

ą

. Za spraw

ą

coraz bardziej

zaawansowanych komputerów, satelitów, telefonów, ł

ą

czy

kablowych, wyrafinowanych technik badania opinii publicznej i
wielu, wielu innych narz

ę

dzi, wykształcony obywatel mo

ż

e po

raz pierwszy w dziejach uczestniczy

ć

samodzielnie w tworzeniu

politycznych decyzji. Nie chodzi tu o rozstrzyganie alternatyw,
wybór typu alboalbo. Nie chodzi o zast

ą

pienie obecnego

systemu elektronicznymi zgromadzeniami miasteczkowymi, o
czym m

ę

tnie wspominał Ross Perot. Potrzebne i mo

ż

liwe s

ą

bardziej wyszukane i elastyczne procedury i z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

nie chodzi o konflikt demokracji po

ś

redniej i bezpo

ś

redniej,

opieraj

ą

cej si

ę

na przedstawicielach obywateli i na nich

samych. Z pewno

ś

ci

ą

zostanie wymy

ś

lonych wiele formuł, które

pozwol

ą

na poł

ą

czenie obu postaci demokracji. Ju

ż

teraz

członkowie

Kongresu

i

najró

ż

niejszych

innych

ciał

ustawodawczych

tworz

ą

własne

komisje

problemowe,

aczkolwiek sami wyborcy w

ż

aden sposób nie mog

ą

zmusi

ć

swoich reprezentantów, aby powołali robocze zespoły dla spraw
zaniedbywanych czy wysoce kontrowersyjnych. Dlaczego by
jednak nie umo

ż

liwi

ć

tego wyborcom, poprzez uznanie

obliguj

ą

cej mocy petycji?

Nie upieramy si

ę

przy tej propozycji ani przy

ż

adnym innym

background image

99

konkretnym rozwi

ą

zaniu, albowiem w tej chwili najwa

ż

niejsze

jest, aby postawi

ć

pewien generalny problem: jest mo

ż

liwa cała

mnogo

ść

sposobów uelastycznienia i zdemokratyzowania

ustroju, który jest dzi

ś

bliski zapa

ś

ci, gdy

ż

bardzo niewiele osób

czuje,

ż

e ma w nim swoich przedstawicieli. Musimy wyst

ą

pi

ć

z

kolein my

ś

lowych, które zostały wyci

ś

ni

ę

te w ci

ą

gu ostatnich

trzystu lat. Niepodobna ju

ż

, by

ś

my rozstrzygali swoje problemy

przy u

ż

yciu ideologii, modeli i rachitycznych struktur, które

nale

żą

do przeszło

ś

ci drugiej fali.

Gro

żą

one trudnymi do przewidzenia konsekwencjami, dlatego

wszelkie tego typu innowacje musz

ą

najpierw zosta

ć

dokładnie

wypróbowane w wersji lokalnej, zanim zastosuje sieje w
globalnej skali. Cokolwiek mo

ż

emy s

ą

dzi

ć

o tej czy innej

szczegółowej propozycji, dawne w

ą

tpliwo

ś

ci pod adresem

demokracji bezpo

ś

redniej trac

ą

na sile dokładnie wtedy, gdy

coraz silniej wysuwane s

ą

zastrze

ż

enia wobec ustrój ów

przedstawicielskich. Dziwaczna, czy nawet niebezpieczna przy
pierwszym wejrzeniu, demokracja na pół bezpo

ś

rednia jest

zapewne

ide

ą

umiarkowan

ą

,

która

dopomo

ż

e

w

zaprojektowaniu sprawnych instytucji dnia jutrzejszego.

Podział decyzji

Przekazanie w ramach ustroju wi

ę

kszej siły mniejszo

ś

ciom oraz

pozwolenie obywatelom na to, aby bardziej bezpo

ś

rednio

uczestniczyli w rz

ą

dach, to wa

ż

ne przedsi

ę

wzi

ę

cia, ale i one s

ą

rozwi

ą

zaniami tylko cz

ą

stkowymi. Trzecia z

ż

ywotnych zasad

polityki przyszło

ś

ci b

ę

dzie musiała przeciwstawi

ć

si

ę

pichceniu

decyzji politycznych w jednym rondlu, w imi

ę

przeniesienia ich

w sfery, których dotycz

ą

. Nie wystarczy sama wymiana

przywódców; nieodzowny jest tak

ż

e podział decyzji.

Niektórych problemów nie daje si

ę

rozwi

ą

za

ć

na szczeblu

lokalnym, inne s

ą

nie do rozstrzygni

ę

cia na szczeblu

ogólnokrajowym,

jeszcze

inne

wymagaj

ą

działa

ń

podejmowanych jednocze

ś

nie na wielu szczeblach. Co wi

ę

cej,

miejsce, w którym

background image

100

rozstrzygaj

ą

si

ę

losy danej kwestii, nie pozostaje stałe, lecz

zmienia si

ę

w czasie. Aby usun

ąć

dzisiejsze zatory decyzyjne,

które powstaj

ą

z racji przeci

ąż

enia instytucji, trzeba decyzje

rozczłonkowywa

ć

, cz

ęś

ci składowe czyni

ć

problemem bardziej

powszechnej rozwagi, a miejsce dokonywania wyboru
dostosowywa

ć

do charakteru zagadnienia.

Dzisiejsze rozwi

ą

zania polityczne stanowi

ą

jawne pogwałcenie

tej zasady. Problemy poprzenosiły si

ę

w bardzo ró

ż

ne miejsca,

ale władza decyzyjna jest bez porównania bardziej nieruchawa.
Zdecydowanie zbyt wiele rozstrzygni

ęć

podejmowanych jest na

szczeblu centralnym, a struktura instytucji jest najbardziej
zawiła i pełna organizacyjnych ornamentów na poziomie
pa

ń

stwowym. Niedostateczna liczba decyzji zapada na

szczeblu ponadnarodowym i potrzebne do tego celu struktury
s

ą

dopiero w powijakach; podobnie jest te

ż

z kwestiami, które

regulowane s

ą

na poziomach lokalnych: w skali stanów,

hrabstw, miast, grup społecznych, które powstaj

ą

nie wedle

kryterium geograficznego.
Je

ś

li chodzi o ów poziom ponadpa

ń

stwowy, jeste

ś

my dzi

ś

politycznie równie niedojrzali i zacofani, jak byli

ś

my na poziomie

pa

ń

stwowym trzysta lat temu, kiedy rozpoczynała si

ę

rewolucja

przemysłowa. Tymczasem przez przeniesienie decyzji na
szczebel wy

ż

szy od pa

ń

stwa narodowego nie tylko otwiera si

ę

mo

ż

liwo

ść

skutecznego uporania si

ę

z problemami, które

nale

żą

współcze

ś

nie

do

najtrudniejszych

i

najbardziej

zapalnych,

ale

zarazem

odci

ąż

a

zablokowane

centra

pa

ń

stwowe. Podział decyzji jest rozwi

ą

zaniem o bardzo

istotnym znaczeniu. Niemniej przeniesienie cz

ęś

ci decyzji na

wy

ż

szy szczebel jest rozwi

ą

zaniem dopiero cz

ęś

ci problemu,

gdy

ż

równie oczywista jest konieczno

ść

manewru w

przeciwnym kierunku, w wyniku którego znaczna cz

ęść

rozstrzygni

ęć

podejmowana by była na szczeblach ni

ż

szych od

centrum pa

ń

stwowego.

Znowu nie chodzi tutaj o sytuacj

ę

antynomiczn

ą

; o wybór

mi

ę

dzy absolutn

ą

decentralizacj

ą

a absolutn

ą

centralizacj

ą

.

Problemem jest inne rozmieszczenie praw do podejmowania
decyzji

background image

101

w systemie, który tak przesadnie akcentował centralizacj

ę

,

ż

e

centrum jest parali

ż

owane przez coraz obficiej napływaj

ą

ce

informacje. Polityczna decentralizacja sama przez si

ę

nie

gwarantuje

demokracji:

mo

ż

liwe

s

ą

przypadki

bardzo

dokuczliwej tyranii lokalnej, a lokalni politycy bywaj

ą

o wiele

bardziej skorumpowani ni

ż

ich odpowiednicy na niwie

pa

ń

stwowej. Co wi

ę

cej, całkiem cz

ę

sto przeniesienie uprawnie

ń

decyzyjnych na ni

ż

sze szczeble ma charakter pozorny i słu

ż

y w

istocie interesom centrum. Tak czy owak, niezale

ż

nie od tych

wszystkich zagro

ż

e

ń

, to jedno nie ulega w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e nie uda

si

ę

przywróci

ć

sprawno

ś

ci i skuteczno

ś

ci bardzo wielu

instytucjom rz

ą

dowym bez podziału centralnej władzy. Ci

ęż

ar

problemów decyzyjnych trzeba zmniejszy

ć

przez jego

rozczłonkowanie i przeniesienie znacznej cz

ęś

ci na ni

ż

sze

poziomy.
Nie chodzi tutaj o nawoływania romantycznych anarchistów, by
przywróci

ć

gminn

ą

demokracj

ę

, ani te

ż

gniew zamo

ż

nych

podatników, którzy chcieliby zredukowa

ć

system

ś

wiadcze

ń

dla

ubogich. Chodzi tu o prosty fakt,

ż

e ka

ż

da polityczna struktura -

nawet je

ś

li wyposa

ż

ona jest w rozbudowan

ą

sie

ć

komputerow

ą

- mo

ż

e zawsze przetworzy

ć

i zu

ż

ytkowa

ć

tylko okre

ś

lon

ą

ilo

ść

informacji, mo

ż

e upora

ć

si

ę

tylko z okre

ś

lon

ą

liczb

ą

decyzji o

okre

ś

lonym charakterze, obecne za

ś

instytucje rz

ą

dowe

bezradnie uginaj

ą

si

ę

pod brzemieniem wyra

ź

nie dla nich zbyt

wielkim.
Na dodatek prawd

ą

jest,

ż

e instytucje rz

ą

dowe musz

ą

przystawa

ć

do struktury gospodarki, systemu informacyjnego i

do wielu innych cech

ż

ycia społecznego. Jeste

ś

my dzi

ś

ś

wiadkami zasadniczej decentralizacji i regionalizacji produkcji

oraz przedsi

ę

wzi

ęć

gospodarczych. Nie jest wykluczone,

ż

e

podstawow

ą

jednostk

ą

przestaje by

ć

gospodarka w skali

pa

ń

stwa.

Podkre

ś

lali

ś

my ju

ż

wcze

ś

niej,

ż

e widzimy oto, jak pojawia si

ę

ogromna

wielo

ść

wytwarzaj

ą

cych

rozliczne

powi

ą

zania

podukładów w ramach gospodarki ka

ż

dego narodu. W

przypadku korporacji dostrzegamy d

ąż

enia nie tylko do

wewn

ę

trznego rozczłonkowania, ale tak

ż

e do geograficznej

decentralizacji.
Wszystko to jest w znacznej mierze odzwierciedleniem

background image

102

ogromnego przeobra

ż

enia w przepływie informacji przez

społecze

ń

stwo. Wraz z tym jak słabnie pot

ę

ga centralnych sieci

przekazu, dokonuje si

ę

wskazywana przez nas wcze

ś

niej

redukcja masowego charakteru komunikacji w obr

ę

bie

społecze

ń

stwa.

Mno

żą

si

ę

sieci

kablowe,

systemy

komputerowe,

układy

prywatnej

poczty

elektronicznej,

informacja w

ę

druje mi

ę

dzy u

ż

ytkownikami zarejestrowana na

kasetach, a wszystko to s

ą

składniki wielkiego procesu

decentralizacji.
Nie jest przeto mo

ż

liwe, aby wyzbywanie si

ę

owych form

masowych przez poczynania gospodarcze, komunikacyjne oraz
przez wiele innych wa

ż

nych społecznie sfer nie wymusiło

wcze

ś

niej lub pó

ź

niej decentralizacji tak

ż

e w obszarze decyzji

politycznych. To za

ś

nie mo

ż

e si

ę

ograniczy

ć

do czysto

kosmetycznych

ulepsze

ń

w

istniej

ą

cych

instytucjach

politycznych. B

ę

d

ą

toczone wielkie batalie o kontrol

ę

nad

bud

ż

etem, podatkami, ziemi

ą

, energi

ą

i innymi zasobami.

Podział uprawnie

ń

decyzyjnych nie b

ę

dzie łatwy jest jednak

nieunikniony w krajach, w których nast

ą

pił przerost centralizmu.


Rozbudowuj

ą

ce si

ę

elity


Poj

ę

cie „baga

ż

u decyzyjnego" jest bardzo wa

ż

ne dla

zrozumienia problemów demokracji. Ka

ż

da społeczno

ść

, aby

funkcjonowa

ć

, wymaga pewnej liczby decyzji politycznych o

odpowiednim charakterze. W istocie, ka

ż

de społecze

ń

stwo ma

sobie

wła

ś

ciw

ą

struktur

ę

decyzyjn

ą

.

Im

liczniejsze,

zró

ż

nicowane, cz

ę

ste i skomplikowane s

ą

decyzje konieczne

dla jego działania, tym wi

ę

kszy jest „baga

ż

decyzyjny". Sposób,

w jaki ów baga

ż

jest dzielony, okre

ś

la stopie

ń

demokratyzacji

danego społecze

ń

stwa.

W społeczno

ś

ciach preindustrialnych, gdzie podział pracy miał

charakter szcz

ą

tkowy, a zmiany dokonywały si

ę

nad wyraz

powoli,

liczba

niezb

ę

dnych

decyzji

politycznych

czy

administracyjnych była minimalna, a w efekcie niewielki te

ż

był

ich

baga

ż

decyzyjny.

Małe,

niezbyt

wykształcone,

niewyspecjalizowane elity feudalne czy monarchiczne mogły z
lepszym lub gorszym

background image

103

skutkiem polega

ć

na sobie samych, z nikim nie dziel

ą

c

brzemienia decyzji.
Demokracja w naszym dzisiejszym rozumieniu pojawia si

ę

dopiero wtedy, gdy baga

ż

decyzyjny nabrzmiewa tak bardzo,

ż

e

stare elity nie potrafi

ą

si

ę

z nim upora

ć

. Druga fala przyniosła ze

sob

ą

rozbudowany handel, znacznie gł

ę

bszy podział pracy, a

tak

ż

e wyd

ź

wign

ę

ła społecze

ń

stwa na zupełnie nowy poziom

skomplikowania i w ten sposób spowodowała tego samego
rodzaju implozj

ę

decyzyjn

ą

, któr

ą

wiedzie dzi

ś

ze sob

ą

trzecia

fala.

Zdolno

ś

ci

decyzyjne

starych

elit

okazały

si

ę

niewystarczaj

ą

ce i trzeba było nowych elit i subelit, aby uporały

si

ę

z baga

ż

em decyzji. W tym za

ś

celu trzeba było

zaprojektowa

ć

rewolucyjne instytucje polityczne.

Wraz z tym, jak rozwijało si

ę

i dalej komplikowało

społecze

ń

stwo industrialne, elity odpowiedzialne za jego

integracj

ę

- „technicy władzy" - nieustannie potrzebowały

zastrzyku

ś

wie

ż

ej krwi, aby podoła

ć

baga

ż

owi informacyjnemu.

Był to niewidoczny, a zarazem nieunikniony proces, dzi

ę

ki

któremu klasa

ś

rednia coraz silniej była wci

ą

gana na aren

ę

polityczn

ą

. To owa potrzeba skutecznych decyzji politycznych

prowadzi do łamania systemu przywilejów, wytwarzaj

ą

c coraz

wi

ę

cej nisz, które wypełnia

ć

trzeba z ni

ż

szych poziomów

hierarchii społecznej.
Jest to by

ć

mo

ż

e uproszczony obraz

ż

ycia społecznego,

niemniej poucza nas on,

ż

e zakres demokracji mniej zale

ż

y od

dzieł kultury, Marksowskich klas, odwagi wojennej, zdolno

ś

ci

retorycznych czy politycznej woli, a bardziej jest zale

ż

ny od

charakteru

baga

ż

u

decyzyjnego,

który

d

ź

wiga

dane

społecze

ń

stwo. Im bardziej wzrasta ów baga

ż

, tym bardziej

wymusi on ostatecznie demokratyczne uczestnictwo w
rozstrzygni

ę

ciach. Kiedy wzrasta ów baga

ż

, wtedy problem

demokracji przestaje by

ć

kwesti

ą

ch

ę

ci czy niech

ę

ci, a staje si

ę

spraw

ą

konieczno

ś

ci, gdy

ż

bez demokratycznych rozwi

ą

za

ń

ustrój społeczny nie mo

ż

e sobie poradzi

ć

.

Z uwag tych wynika sugestia,

ż

e najprawdopodobniej

stan

ę

li

ś

my u progu nowego obszaru demokracji. Chocia

ż

brzemi

ę

background image

104

decyzyjne przytłacza dzi

ś

prezydentów, premierów i rady

ministrów, to zarazem - po raz pierwszy od pocz

ą

tków rewolucji

przemysłowej - otwiera przed nami fascynuj

ą

ce perspektywy

radykalnie nowego uczestniczenia w sferze polityki. Potrzeba
nowych instytucji politycznych towarzyszy potrzebie nowych
form

ż

ycia rodzinnego, edukacji i organizacji wspólnotowych.

Potrzeba ta ma gł

ę

bokie korzenie w poszukiwaniu nowych

ź

ródeł energii, nowych technologii i nowych sposobów

produkcji. Odzwierciedla ona przewrót w systemie komunikacji
mi

ę

dzyludzkiej

i

zwi

ą

zana

jest

z

potrzeb

ą

nowego

ukształtowania relacji ze

ś

wiatem nieindustrialnym. Mówi

ą

c

krótko, chodzi tu o polityczny odblask tych wszystkich
kumulatywnych zmian, które dokonuj

ą

si

ę

naraz w mnogo

ś

ci

innych sfer. Je

ś

li nie widzi si

ę

tych powi

ą

za

ń

, nie mo

ż

na poj

ąć

sensu wydarze

ń

, o których ka

ż

dego dnia powiadamiaj

ą

nas

nagłówki gazet. Gdyby usiłowa

ć

sprowadzi

ć

współczesne

konflikty polityczne do wspólnego mianownika, to nie chodzi
bynajmniej o walk

ę

bogaczy z biedot

ą

, wa

ż

niaków z

niewa

ż

nymi, nie chodzi o starcie grup etnicznych czy nawet

kapitalistycznej

wizji

ś

wiata

z

wizj

ą

socjalistyczn

ą

.

Najwa

ż

niejsza walka rozgrywa si

ę

dzi

ś

pomi

ę

dzy tymi, którzy

chc

ą

wspiera

ć

i utrwala

ć

społeczno

ść

industrialn

ą

, a tymi,

którzy chc

ą

poza ni

ą

wykroczy

ć

.


Twórcza powinno

ść


Zadaniem jednych pokole

ń

staje si

ę

tworzenie cywilizacji,

zadaniem innych ich ochrona. Generacje, które rozpocz

ę

ły

drug

ą

fal

ę

, zostały przez warunki zmuszone do działa

ń

twórczych. Ludzie typu Monteskiusza, Milla, Madisona musieli
dopiero wymy

ś

li

ć

wi

ę

kszo

ść

tych form, które my dzisiaj

traktujemy jako oczywiste i stałe. Poniewa

ż

znale

ź

li si

ę

pomi

ę

dzy dwiema cywilizacjami, byli skazani na wyobra

ź

ni

ę

.

We wszystkich sferach

ż

ycia społecznego: w rodzinach,

szkołach, firmach, ko

ś

ciołach, w systemie energetycznym i

systemie ł

ą

czno

ś

ci stajemy w obliczu konieczno

ś

ci stworzenia

nowych form trzeciej fali. Tak samo

background image

105

zaczyna dzia

ć

si

ę

z milionami ludzi w wielu krajach. Nigdzie

jednak anachroniczno

ść

nie jest bardziej jawna i bardziej

niebezpieczna ni

ż

w sferze

ż

ycia politycznego, nigdzie te

ż

nie

ma wi

ę

kszego niedostatku wyobra

ź

ni, rzutko

ś

ci i gotowo

ś

ci do

przygotowania przyszłych zmian. Nawet ludzie ol

ś

niewaj

ą

co

innowacyjni w miejscu swojej pracy - biurze prawniczym,
laboratorium, kuchni, klasie szkolnej, magazynie - dr

ę

twiej

ą

na

sam

ą

wzmiank

ę

o tym,

ż

e nasza konstytucja i polityczne

struktury s

ą

przedawnione i wymagaj

ą

radykalnej przebudowy.

Wizja gł

ę

bokich politycznych transformacji, ze wszystkimi tego

niebezpiecze

ń

stwami, okazuje si

ę

tak przera

ż

aj

ą

ca,

ż

e obecny

stan rzeczy, sk

ą

din

ą

d surrealistyczny i zniewalaj

ą

cy, nagle

wydaje si

ę

najlepszym na

ś

wiecie rozwi

ą

zaniem.

Z drugiej strony mamy w ka

ż

dym społecze

ń

stwie grupk

ę

pseudorewolucjonistów, którzy gł

ę

boko zakorzenieni w ideologii

drugiej fali,

ż

adnej propozycji nie traktuj

ą

jako wystarczaj

ą

co

radykalnej:

mamy

przeto

dyluwialnych

marksistów,

anarchoromantyków, fanatyków prawicowych, rasistowskich
demagogów, religijnych zelotów, gabinetowych buntowników i
bogobojnych terrorystów, którzy

ś

ni

ą

o totalitarnych technokraci

ach,

ś

redniowiecznych utopiach czy pa

ń

stwach teokratycznych.

Nawet wtedy, kiedy w wielkim p

ę

dzie wkraczamy w now

ą

epok

ę

dziejow

ą

, oni dalej hołubi

ą

swoje marzenia, rodem z po

ż

ółkłych

kart niegdysiejszych traktatów politycznych. Tym jednak, co
czeka nas jako efekt zaostrzaj

ą

cego si

ę

podstawowego starcia,

nie jest spełnienie którejkolwiek z dawnych rewolucyjnych wizji:
ani awangardowa partia nie b

ę

dzie obala

ć

rz

ą

dz

ą

cych elit w

imieniu zacofanych mas, ani nie dojdzie do

ż

adnego

spontanicznego, oczyszczaj

ą

cego przewrotu masowego, który

wyzwoli

ć

miały akty terroryzmu. Nowe polityczne struktury

cywilizacji trzeciej fali nie narodz

ą

si

ę

w jednym, gwałtownym

zrywie, lecz pojawi

ą

si

ę

w wyniku tysi

ę

cznych innowacji i

konfliktów, które na ró

ż

nych szczeblach i w ró

ż

nych miejscach

rozgrywa

ć

si

ę

b

ę

d

ą

przez całe dekady.

Wcale to nie wyklucza mo

ż

liwo

ś

ci u

ż

ycia przemocy w drodze

background image

106

do dnia jutrzejszego. Przej

ś

cie od cywilizacji pierwszej fali do

cywilizacji fali drugiej jest krwawym dramatem pełnym wojen,
rebelii, głodu, wymuszonych migracji, zamachów stanu i
okrucie

ń

stw. Dzisiaj, gdy stawka jest wy

ż

sza, czas krótszy i

wi

ę

ksze

przyspieszenie,

niebezpiecze

ń

stwa

s

ą

jeszcze

wi

ę

ksze. Wiele zale

ż

y od zr

ę

czno

ś

ci i inteligencji obecnych elit,

subelit

i

superelit.

Gdyby

miały

si

ę

okaza

ć

równie

krótkowzroczne, wyzbyte wyobra

ź

ni i sparali

ż

owane strachem

jak wi

ę

kszo

ść

panuj

ą

cych grup w przeszło

ś

ci, zwi

ę

kszy to tylko

ryzyko przemocy i gwałtownego unicestwienia samych elit. Je

ś

li

natomiast, przeciwnie, dadz

ą

si

ę

one nie

ść

trzeciej fali, je

ś

li

zrozumiej

ą

potrzeb

ę

rozszerzenia formuły demokracji, wtedy

mog

ą

same wł

ą

czy

ć

si

ę

w proces budowania nowej cywilizacji,

jak zrobiły to najm

ą

drzejsze z elit pierwszej fali, które potrafiły

dostrzec

nadchodzenie

społecze

ń

stwa

industrialnego,

zbudowanego na technice i potrafiły współdziała

ć

w jego

tworzeniu.
Warunki zmieniaj

ą

si

ę

w zale

ż

no

ś

ci od kraju, ale nigdy dot

ą

d

nie było tak wielu dobrze wykształconych ludzi, których
zbiorowym or

ęż

em jest niebywale rozbudowana wiedza. Nigdy

dot

ą

d nie było tak liczne grono osób

ż

yj

ą

cych w dostatku, który

by

ć

mo

ż

e niepewny i budz

ą

cy ró

ż

ne problemy, jest jednak

wystarczaj

ą

cy, by da

ć

im czas i zapał do obywatelskich trosk

oraz działa

ń

. Nigdy dot

ą

d nie było tak wielkich rzesz, które

mog

ą

podró

ż

owa

ć

, zapoznawa

ć

si

ę

z innymi kulturami i uczy

ć

si

ę

od nich. Nade wszystko za

ś

: nigdy dot

ą

d tak wielu nie miało

do zyskania tak wiele, gdyby koniecznym i gł

ę

bokim

przemianom zapewni

ć

spokojny przebieg. Elity, chocia

ż

by

najbardziej wykształcone, same z siebie nie stworz

ą

nowej

cywilizacji. Do tego potrzeba b

ę

dzie energii całego narodu,

która jest ju

ż

dost

ę

pna i tylko trzeba pomóc jej si

ę

wyzwoli

ć

.

Powiemy wi

ę

cej: je

ś

li zwłaszcza my,

ż

yj

ą

cy w krajach o

najwy

ż

ej rozwini

ę

tej technice, za jasny i wyra

ź

ny cel obierzemy

sobie stworzenie zupełnie nowych instytucji, konstytucji i
ustrojów, damy uj

ś

cie nie tylko energii, ale tak

ż

e czemu

ś

wi

ę

cej:

zbiorowej

wyobra

ź

ni.

Im

wcze

ś

niej

zaczniemy

projektowa

ć

alternatywne rozwi

ą

zania

background image

107

polityczne, których podstaw

ą

b

ę

d

ą

trzy omówione wy

ż

ej zasady

- siła mniejszo

ś

ci, demokracja na pół bezpo

ś

rednia, podział

decyzji - tym wi

ę

ksze mamy szans

ę

na pokojowe przemiany. To

próby ich blokowania, a nie one same, gro

żą

zaburzeniami i

niepokojami. To wynikaj

ą

ce z za

ś

lepienia usiłowania, by broni

ć

tego, co anachroniczne, rodz

ą

niebezpiecze

ń

stwo rozlewu krwi.

Wynika z tego,

ż

e aby unikn

ąć

wstrz

ą

sów i przemocy, ju

ż

teraz

musimy si

ę

zaj

ąć

problemem przestarzałej struktury politycznej

współczesnego

ś

wiata. Kwestia ta musi sta

ć

si

ę

przedmiotem

zainteresowania nie tylko specjalistów: konstytucjonalistów,
ekspertów od prawa wyborczego, polityków, ale tak

ż

e opinii

publicznej: stowarzysze

ń

, zwi

ą

zków zawodowych, ko

ś

ciołów,

organizacji kobiecych, grup etnicznych i rasowych, naukowców,
gospody

ń

domowych i biznesmenów.

Po pierwsze, trzeba zainicjowa

ć

mo

ż

liwie jak najszersz

ą

debat

ę

w sprawie potrzeby nowego systemu politycznego, który byłby
dostrojony do wymaga

ń

trzeciej fali. Potrzebne b

ę

d

ą

konferencje,

programy

telewizyjne,

konkursy,

ć

wiczenia

symulacyjne, fingowane konstytuanty, aby uzyska

ć

jak

najwi

ę

cej

ś

wie

ż

ych pomysłów, jak najszerzej wyzwoli

ć

odwag

ę

my

ś

lenia na temat politycznej przebudowy. Trzeba b

ę

dzie do

tego u

ż

y

ć

najnowocze

ś

niejszych

ś

rodków, od satelitów i

komputerów po kasety wideo i interakcyjn

ą

telewizj

ę

.

Nikt nie wie dokładnie, co niesie ze sob

ą

przyszło

ść

ani co

najlepiej b

ę

dzie słu

ż

y

ć

społecze

ń

stwu trzeciej fali. Nie nale

ż

y

wyobra

ż

a

ć

sobie jakiej

ś

jednej masowej reorganizacji czy jednej

rewolucyjnej i totalnej przemiany, która zostałaby podyktowana
od

góry.

My

ś

le

ć

trzeba

o

tysi

ą

cach

ś

wiadomych,

zdecentralizowanych eksperymentów. W nich nowe modele
rozstrzygni

ęć

politycznych

wypróbowane

zostan

ą

na

szczeblach lokalnych i regionalnych, zanim wykorzysta si

ę

je na

płaszczy

ź

nie pa

ń

stwowej i ponadpa

ń

stwowej. Zarazem jednak

ju

ż

teraz trzeba zacz

ąć

pozyskiwa

ć

zwolenników takich

eksperymentów w skali narodowej i mi

ę

dzynarodowej. Z

powszechnego dzi

ś

zniech

ę

cenia, gniewu i rozgoryczenia w

stosunku do rz

ą

dów drugiej fali

background image

108

demagodzy mog

ą

wykrzesa

ć

ogie

ń

fanatycznego poparcia dla

rz

ą

dów autorytarnych, ale mo

ż

na je te

ż

wykorzysta

ć

na rzecz

demokratycznej transformacji

ś

wiata.

Gdyby udało si

ę

uruchomi

ć

wielki proces edukacyjny -

dokonywane naraz w wielu krajach antycypuj

ą

ce wprawki w

nowej

demokracji

-

wtedy

zostałoby

za

ż

egnane

niebezpiecze

ń

stwo totalitarne. Całe miliony ludzi trzeba

przygotowa

ć

do przyszłych przemieszcze

ń

i gro

ź

nych

kryzysów, jednocze

ś

nie wywieraj

ą

c presj

ę

na istniej

ą

ce

instytucje polityczne, aby te szybciej poddały si

ę

nieuniknionym

zmianom.
Przy wielkim oddolnym parciu nie mo

ż

na zbyt wiele obiecywa

ć

sobie po dzisiejszych nominalnych przywódcach; prezydenci i
premierzy, senatorzy i członkowie władz partyjnych w
wi

ę

kszo

ś

ci nie b

ę

d

ą

pali

ć

si

ę

do tego, by kwestionowa

ć

zasady

funkcjonowania tych wła

ś

nie instytucji, które jakkolwiek

zacofane, zapewniaj

ą

im pieni

ą

dze, presti

ż

i władz

ę

, a

przynajmniej jej pozór. Zdarz

ą

si

ę

z pewno

ś

ci

ą

nieliczni

dalekowzroczni politycy, którzy przył

ą

cz

ą

si

ę

do walki o

przebudow

ę

w imi

ę

przyszło

ś

ci, wi

ę

kszo

ść

jednak reagowa

ć

b

ę

dzie dopiero wtedy, gdy nie uda si

ę

ju

ż

lekcewa

ż

y

ć

zewn

ę

trznych nacisków lub gdy kryzys b

ę

dzie ju

ż

tak

zaawansowany i bliski konwulsyjnych wstrz

ą

sów,

ż

e nie

zobacz

ą

ju

ż

ż

adnej innej mo

ż

liwo

ś

ci. Odpowiedzialno

ść

za

zmiany spoczywa zatem na nas i wła

ś

nie od siebie musimy

zacz

ąć

, gdy

ż

to siebie musimy nauczy

ć

tego, by nie odwraca

ć

si

ę

odruchowo z l

ę

kiem od wszystkiego co nowe, zaskakuj

ą

ce,

pozornie ekstrawaganckie. Oznacza

ć

to b

ę

dzie wydanie walki

wszystkim t

ę

picielom idei, którzy ka

ż

d

ą

now

ą

sugesti

ę

bezzwłocznie usiłuj

ą

ukatrupi

ć

jako niepraktyczn

ą

i iluzoryczn

ą

,

broni

ą

c w ten sposób tego, co dzi

ś

praktyczne i rzeczywiste,

chocia

ż

zarazem jak

ż

e cz

ę

sto absurdalne, zniewalaj

ą

ce i

niefunkcjonalne. Oznacza

ć

to b

ę

dzie przeto walk

ę

o wolno

ść

wypowiedzi, o prawo do głoszenia pomysłów nawet najbardziej
heretyckich.
Ów proces wielkiej przebudowy zainicjowa

ć

trzeba teraz, zanim

dalsza dezintegracja systemów politycznych sprawi,

ż

e na

background image

109

ulice wypełzn

ą

siły tyranii i nie uda si

ę

ju

ż

przej

ść

do demokracji

XXI wieku drog

ą

pokój ow

ą

. Je

ś

li zaczniemy ju

ż

teraz, tak

ż

e i

my wraz ze swoimi dzie

ć

mi we

ź

miemy udział w fascynuj

ą

cym

przeobra

ż

aniu nie tylko zmurszałych struktur politycznych, ale

wr

ę

cz całej cywilizacji. Podobnie jak niegdysiejsi rewolucjoni

ś

ci,

tak

ż

e i my zdani jeste

ś

my na twórcze my

ś

lenie.

background image

110

KILKA INFORMACJI O AUTORACH

Prace Alvina i Heidi Tofflerów przez „Washington Post" zostały
okre

ś

lone jako wspaniałe, przez „Wall Street Journal" jako błyskotliwe i

elektryzuj

ą

ce, przez „Business Week" jako niezwykle nowatorskie,

podobnie zostały przyj

ę

te przez krytyków w innych krajach. Wydane w

milionach egzemplarzy w ponad trzydziestu j

ę

zykach, publicznie lub

prywatnie cytowane były przez takie postacie ze

ś

wiata polityki jak

Richard Nixon, Yasuhiro Nakasone czy Michaił Gorbaczow. Kiedy
Trzeci

ą

fal

ę

opublikowano

w

Chinach,

została

natychmiast

zaatakowana jako rozsiewacz „duchowej zgnilizny Zachodu" i wycofana
z obiegu. Kiedy jednak po wyst

ą

pieniu Deng Xiaopinga ponownie

zezwolono na jej sprzeda

ż

, znalazła si

ę

na drugim miejscu chi

ń

skiej

listy bestsellerów. Stała si

ę

bibli

ą

ruchu demokratycznego, a kiedy ze

stanowiska przewodnicz

ą

cego partii komunistycznej usuwano

Ż

ao

Ziyanga, który wykazał zbyt wiele zrozumienia dla studentów
demonstruj

ą

cych na placu Tienanmen, jednym z argumentów stało si

ę

jego spotkanie z Tofflerami.
Chocia

ż

oboje broni

ą

si

ę

przed słowem „przepowiednie", argumentuj

ą

c,

ż

e nikt nie mo

ż

e zna

ć

przyszło

ś

ci, jest zarazem prawd

ą

,

ż

e udało im si

ę

z wyprzedzeniem - czasami o kilka dziesi

ę

cioleci - opisa

ć

wiele

zdarze

ń

, które potem wstrz

ą

sały

ś

wiatem. Mówili wi

ę

c o komputerach,

o upadku ZSRR, zjednoczeniu Niemiec, rozpadzie rodziny komórkowej,
klonowaniu i kontroli urodzin, o nowych formach organizacji
antybiurokratycznych,

mno

ż

eniu

si

ę

nisz

rynkowych

i

nisz

komunikacyjnych, o rozwoju aliansów politycznych na rzecz jednej,
konkretnej sprawy, o grupach nieformalnych i zainteresowaniu
demokracj

ą

elektroniczn

ą

.

Główne prace Alvina i Heidi Tofflerów - Szok przyszło

ś

ci, Trzecia fala i

Powershift (Przej

ę

cie władzy) - tworz

ą

trylogi

ę

, która prezentuje spójny

model rodz

ą

cej si

ę

gospodarki i wyłaniaj

ą

cego si

ę

społecze

ń

stwa.

W ostatniej ksi

ąż

ce, War and AntiWar (Wojna i antywojna),

wypracowanym wcze

ś

niej metodom analizy poddaj

ą

współczesne

problemy wojny i pokoju.
Je

ś

li ta czy inna ksi

ąż

ka pa

ń

stwa Tofflerów zainteresowała Was,

bardzo chcieliby

ś

my si

ę

o tym dowiedzie

ć

, szczególnie gdyby nasun

ę

ły

si

ę

Wam pomysły, jak przyspieszy

ć

nadej

ś

cie w Ameryce trzeciej fali.

Wszelkie uwagi prosimy przesyła

ć

pod adresem:

The Progress & Freedom Foundation
1250 H Street N W, Suit

ę

550

Washington, DC 20005
Tel: 202/4842312
Fax: 202/4849326
Poczta elektroniczna: PFF@aol.com


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Alvin i Heidi Toffler Budowa nowej cywilizacji Polityka trzeciej fali (1995)
Toffler Budowa Nowej Cywilizacji
Toffler Budowa nowej cywilizacji
Toffler Alvin i Heidi Budowa nowej cywilizacji
Budowa nowej cywilizacji
Toffler Alvin i Heidi Polityka trzeciej fali
ANATOMIA I FIZIOLOGIA budowa kosci osteoporoza choroba cywilizacyjna
Alvin Toffler trzecia fala cz 1
Polowczyk Jan Trzecia fala, czyli jak Alvin Toffler przewidział moherowe berety
Skalowalne witryny internetowe Budowa anie i optymalizacja aplikacji internetowych nowej generacji
CYWILIZACJA NOWEJ ERY
informatyka skalowalne witryny internetowe budowa skalowanie i optymalizacja aplikacji internetowych
Alvin Toffler
17 Jak budować cywilizację miłości
Toffler Alvin Nowe Spoleczenstwo W Zwrotnym Punkcie

więcej podobnych podstron