TYTUL: Budowa nowej cywilizacji.
Polityka trzeciej fali.
AUTOR: Alvin i Heidi Toffler.
TLUM.: Jerzy Lozinski
OPRACOWAL : Wlodzimierz Tarnawski
(LeoTar@aol.com)
------------------------------------
----------------------------
---------
PRZEDMOWA.
Ameryka przezywa obecnie splot
kryzysow, z jakim nie zetknela sie
jeszcze od chwili swych narodzin. W
kryzysie znalazla sie
instytucja
rodziny, system ochrony zdrowia,
organizacji przestrzeni, system
wartosci,
a nade wszystko system polityczny,
ktory praktycznie rzecz
biorac, utracil
zaufanie ludzi. Dlaczego kryzysy te
- a takze mnogosc innych -
pojawily sie
niemal w tym samym momencie naszych
dziejow? Czyzby zapowiadaly
one
ostateczny upadek Ameryki? Czyzbysmy
wlasnie staneli u kresu
historii?
Na kartach tej ksiazki przedstawiamy
je inaczej. Kryzysy, ktore
nawiedzily
Ameryke, nie sa konsekwencja jej
porazki, lecz wczesniejszych
sukcesow.
Nie doszlismy do konca historii,
lecz prehistorii.
Od roku 1970, kiedy w ksiazce "Szok
przyszlosci" wypracowalismy
pojecie ogolnego kryzysu
spoleczenstwa ndustrialnego, galezie
przemyslu,
ktorych symbolem jest komin
fabryczny, przestaly zatrudniac
wielkie
rzesze pracownikow. Zgodnie z
wyrazonymi w naszej pracy
prognozami,
rozpadla sie dawna struktura
rodziny, mass media utracily swoj
masowy
charakter, radykalnie zmienily sie
wartosci i style zycia.
Ameryka
zdecydowanie zmienila swoje oblicze.
To wyjasnia dlaczego dlaczego
nieskuteczne sa dawne kategorie
analizy
politycznej. Takie terminy jak
prawica, lewica, liberalizm czy
konserwatyzm utracily tradycyjne
znaczenia. W dzisiejszej Rosji
komunistow okreslamy mianem
konserwatystow, reformatorow zas
uznajemy za radykalow. W Stanach
Zjednoczonych ekonomiczni
liberalowie moga byc spolecznymi
konserwatystami i vice versa.
Lewicowy
Ralph Nader jednoczy sie z
prawicowym Patem Buchananem, aby
wspolnie przeciwstawic sie NAFTA
(Polnocnoamerykanskiemu
Zrzeszeniu
Wolnego Handlu).
Jednak bardziej znaczaca i
zadziwiajaca jest coraz wieksza
utrata
wladzy
przez takie formalne ciala
polityczne jak Kongres, Bialy Dom,
agencje
rzadowe i partie na rzecz
powstajacych spontanicznie i
powiazanych ze
soba grup oraz mediow.
Wszystkich tych ogromnych przemian w
amerykanskim zyciu
politycznym
nie mozna wyjasnic jedynie w
kategoriach politycznych, zwiazane
sa one
bowiem z rownie glebokimi
przeksztalceniami w zyciu rodzinnym,
ekonomii, technologii, kulturze i
wartosciach. Aby odnalezc sie
w tym
okresie blyskawicznych przemian,
utraty zludzen i niemal
bratobojczego
konfliktu spolecznego, trzeba
wypracowac koherentna wizje XXI
wieku,
ktorej zarysy usilujemy przedstawic
w niniejszej ksiazce. Na
gruncie tego
ogolnego nastawienia podjac mozna
konkretne dzialania, ktore
wplyna na
postac wiekszych jeszcze przemian w
przyszlosci, dzieki czemu
bedziemy
nimi kierowac, zamiast stawac sie
tylko ich ofiarami.
Nader czesto sie zdarza, ze kiedy
autorzy wprowadzaja do nowej
ksiazki
fragmenty utworow wczesniejszych,
powstaje calosc zlozona z
elementow
nie powiazanych, nie majacych ze
soba nic wspolnego. Nie odnosi
sie to
jednak do tej ksiazki.
Rozdzialy pierwszy i dziewiaty byly
wczesniej opublikowane w roku
1980 w
ksiazce "Trzecia fala". Rozdzialy
drugi i czwarty zostaly wziete
z naszej
najnowszej pracy War and Anti-War
(Wojna i antywojna), ktora
ukazala
sie w roku 1993. Rozdzialy trzeci,
piaty i szosty pochodza z
tekstu
Powershift (Przejecie wladzy) z roku
1990. W popstaci tu
zaprezentowanej
fragmenty te zostaly wlasciwie
powtorzone, a niewielkie
modyfikacje
zapewnic mialy logiczna spojnosc.
Natomiast rozdzialy siodmy i
osmy
zostaly przedstawione po raz
pierwszy.
Chociaz w duzej mierze cytujemy
swoje dawniejsze teksty, nie
chodzilo
nam o stworzenie antologii. Jest to
raczej zupelnie nowa calosc.
Zawdzieczamy to temu, ze prace
nasze, koncentrujac sie za kazdym
razemna pewnej grupie zagadnien,
odwoluja sie zarazem do
przemyslanych
wizji tego, w jaki sposob
przyspieszac przemiany spoleczne i
polityczne.
Ksiazka ta bylaby przeto czyms w
rodzaju wstepu: dawalaby klucz
do
zrozumienia kompleksu naszych
utworow.
Do pracy tej zainspirowal nas
Jeffrey A.Eisenach, przewodniczacy
waszyngtonskiej Progress & Freedom
Foundation, przekonany o
politycznej potrzebie syntezy.
Dostrzegl on, ze Amerykanie w
ogole, a ich
polityczni przywodcy w szczegolnosci
maja tendencje do
traktowania
kazdego naglowka w gazecie, kazdej
wiadomosci telewizyjnej,
kazdej
batalii w Kongresie i kazdej
rewolucji technologicznej jako
zdarzen
oddzielnych i niezaleznych. Jego
zdaniem skonczyl sie czas
polityki opartej
na dzialaniach odruchowych. Biorac
to pod uwage, zaproponowal nam
napisanie ponizszego tekstu.
To miejsce jest odpowiednie, by
podziekowac mu za te plodna
sugestie.
Chcielismy takze wyrazic wdziecznosc
za wielka pomoc edytorska
ze
strony doktora Alberta S.Hansera z
Progress & Freedom Foundation,
ktory przejrzal nasze wczesniejsze
prace i starannie wybral ich
fragmenty,
jak rowniez Ericowi Michaelowi,
ktory zaopiekowal sie strona
redakcyjna.
Mamy nadzieje, ze nasza ksiazka
pomoze czytelnikom w
fundamentalnym
przewartosciowaniu ich pogladow,
ktorego wymaga rodzaca sie
cywilizacja
dnia jutrzejszego.
sierpien 1994
Alvin Toffler i Heidi Toffler
* * *
Wstep.
PRZYGOTOWANIE DO WIEKU XXI.
Lata dziewiecdziesiate
zapoczatkowaly fale przemian
ustrojowych
i
politycznych o historycznym
znaczeniu. Poczawszy od rozpadu
imperium
sowieckiego, zawalenia sie
uksztaltowanej po drugiej wojnie
struktury
politycznej Wloch, eliminacji w
wyborach z 1993 roku kanadyjskiej
partii
rzadzacej (ktora ze stu
piecdziesieciu trzech miejsc w
parlamencie
zachowala tylko dwa), dramatycznej
porazki japonskiej Partii
Liberalnno-Demokratycznej po
czterdziestu latach monopolu wladzy
(i
narodziny nowego ruchu
reformatorskiego), do pojawienia sie
w
Stanach
Zjednoczonych Rossa Perota i ruchu
United We Stand.
Politycy, felietonisci i akademicy
wszyscy wydaja sie zaskoczeni
skala
przemian. W sposob nieunikniony do
glosu dochodzi przede
wszystkim zal i
dezorientacja tych, ktorzy uitracili
wladze. Agonia przeszlosci
przycmiewa
nadzieje, ktora niesie przyszlosc. W
odniesieniu do Renesansu to
znane od
od lat zjawisko wspaniale ukazal
Huizinga w "Jesieni
sredniowiecza". To
co nam, patrzacym wstecz, wydaje sie
cudownym, pasjonujacym
okresem
innowacji, zyjacym owczesnie
ukazywalo sie jako straszliwwy
rozpad
istniejacego porzadku. Podobnie
wygladal upadek konfucjanskich
Chin w
polowie XIX stulecia. Uznawany byl
raczej za przerazajacy rozklad
ladu i
stabilnosci, niz za zapowiedz
wejscia w epoke bardziej tworcza
i mniej
skrepowana.
Alvin i Heidi Tofflerowie pomagaja
nam umiescic dzisiejszy chaos
wydarzen w ramach dynamicznej i
fascynujacej wizji przyszlosci.
Od cwierc
wieku mowia i pisza o przyszlosci.
Tytul ich pierwszej pracy,
"Szok
przyszlosci", stal sie obiegowym
okresleniem dotyczacym skali i
dramatyzmu przemian, ktore
przezywamy. (Byl to bestseller
wiekszy
w
Japonii niz w USA,jesli liczbe
sprzedanych egzemplarzy odniesc
do
populacji potencjalnych
czytelnikow.) Szok przyszlosci
zwrocil
uwage na
przyspieszenie i mnoznikowy
mechanizm zmian, ktore zewszad
zaskakuja
ludzi i najczesciej powoduja
dezorientacje jednostek, wspolnot,
cial
politycznych i zycia gospodarczego.
Nawet gdyby byla to jedyna
wypowiedz Tofflerow, juz dzieki niej
znalezliby sie w gronie
waznych
interpretatorow sytuacji czlowieka
wspolczesnego. Tymczasem
kolejna
praca, Trzecia fala, stanowila
jeszcze wazniejszy przyczynek do
rozumienia
naszych czasow.
W Trzeciej fali Tofflerowie od
obserwacji przeszli do
przedstawienia
prognostycznej wizji. Na rewolucje
informatyczna spojrzeli w
perspektywie
dziejowej, porownujac ja z dwoma
przelomami o podobnej wadze:
rewolucja
rolnicza i przemyslowa. Czujemy,
pisali, napor trzeciej fali
dziejowych
przemian, za sprawa ktorej
uczestniczymy w procesie narodzin
nowej
cywilizacji.
Tofflerowie slusznie uznali, ze
przeplyw i wymiana informacji
staly sie
naczelnym czynnikiem wytworczosci i
wladzy czlowieka.
Gdziekolwiek
spojrzymy: na swiatowe rynki
finansowe, calodobowe przekazywanie
na
caly swiat informacji via CNN,
biologicznej rewolucji oraz jej
skutki dla
ochrony zdrowia i produkcji
rolniczej, wszedzie widzimy, jak
rewolucja
informatyczna zmienia rytm,
strukture i trsc naszego zycia.
Dzieki
ukazaniu sensu tej przemiany,
Trzecia fala wywarla wielki wplyw
na
strategie poczynan wodzow gospodarki
i polityki poza Stanami
Zjednoczonymi, w Chinach, Japonii,
Singapurze i innych
dynamicznie
rozwijajacych sie regionach, gdzie
polozono nacisk na najnowsza
technike i
informacje. Praca ta nie pozostala
bez echa takze w USA i wielu
strategow
gospodarczych zaczelo przeksztalcac
podlegle im organizacje tak,
aby
przygotowac sie do nadejscia XXI
wieku.
Znakomitym przykladem moze tu byc
general Donn Starry, przelozony
TRADOC (Dowodztwa Szkolenia i
Doktryny Wojennej Armii Ladowej
USA), ktory w poczatku lat
osiemdziesiatych przecytwaszy
Trzecia
fale
uznal, ze Tofflerowie dokonali
rzetelnej analizy przyszlosci.
Oboje autorow
zostalo wiec zaproszonych do kwatery
TRADOC w Fort Monroe, gdzie
wizje prezentowana w Trzeciej fali
skonfrontowali z pomyslami
strategow
wojskowych, co zostalo wspaniale
opisane w niedawnej ksiazce War
and
Anti-War (Wojna i antywojna). Dobrze
wiem, jak wielki wplyw mial
przedstawiony w "Trzeciej fali"
obraz rewolucji informatycznej
na
ksztaltowanie sie doktryny wojennej
w latach 1979-1982, gdyz jako
mlody
kongresman wiele czasu spedzilem z
generalami Starrym i Morellim
(obecnie na emeryturze) przy
konstruowaniu tego, co przybralo
ostateczna
nazwe modelu bitwy powietrzno-
ladowej.
Istota nowej koncepcji wojennej stal
sie system bardziej
elastyczny,
dynamiczny i zdecentralizowany,
oparty na wymianie informacji;
system,
ktory wykorzystuje lokalne,
bezposrednio zwiazane z polem bitwy
zasoby i
odwoluje sie do decyzji znakomicie
wyszkolonych, w duzym stopniu
niezaleznych dowodcow.
W roku 1991 swiat po raz pierwszy
ujrzal starcie militarnego
systemu
trzeciej fali z przestarzala machina
wojskowa drugiej fali.
Pustynna burza
doprowadzila dojednostronnego
zniszczenia sil irackich przez
Amerykanow
i ich sojusznikow w duzej mierze z
tej prostej racji, ze systemy
trzeciej fali
ukazaly swa nieporownana wyzszosc.
Zbudowane na modle drugiej
fali,
skomplikowane systemy obrony
przeciwlotniczej okazaly sie
bezuzyteczne
w obliczu niewidocznych maszyn
trzeciej fali. Solidnie okopane
armie
drugiej fali zostaly wymanewrowane i
unicestwione, kiedy przyszlo
im
stawic czolo komputerowym systemom
namiaru i logistyki. Efekt byl
rownie druzgocacy jak w roku 1898,
kiedy naprzeciwko siebie
stanely sily
pierwszej fali Mahdiego z Omdurmanu
i anglo-egipskie wojska
drugiej fali.
Chociaz jednak tak oczywiste jest
to, ze dzieje sie cos
zasadniczo nowego
w polityce, ekonomii, sferze
militarnej i calym zyciu spolecznym,
w dalszym
ciagu zdecydowanie zbyt mala wage
przywiazuje sie do znaczenia
wizji
Tofflerow. Wiekszosc amerykanskich
politykow, reporterow i
recenzentow
nie dostrzegla wnioskow, ktore plyna
z "Trzeciej fali", a bardzo
niewielu
jest takich, ktorzy pojeciu trzeciej
fali gotowi byliby nadac
nosnosc
polityczna. To wlasnie ow brak
szerokiej, tofflerowskiej wizji
sprawil, ze
nasza polityka ugrzezla we
frustracji, negatywizmie, cynizmie i
zniecheceniu. Kontrast miedzy
przemianami swiata jako calosci a
stagnacja zycia politycznego stanowi
zagrozenie dla naszego
systemu
spolecznego. Jesli nie liczyc
koncepcji trzeciej fali, nigdzie
nie widac prob
zrozumienia, skad bierze sie
zniechecenie i rozgoryczenie, ktore,
jak sie
wydaje, opanowaly politykow i
administracje rzadowe w calym
uprzemyslowionym swiecie. Nie
powstal jezyk, w ktorym mozna by
wyrazic
nekajace nas problemy, nie ma wizji
odslaniajacej ksztalt
przyszlosci, ku
ktorej zmierzamy, nie istnieje
program, ktory mialby na celu
przyspieszenie i ulatwienie
przejscia do nowej epoki.
Nie jest to bynajmniej nowy problem.
Na poczatku lat
siedemdziesiatych
zaczalem wspolpracowac z Tofflerami
nad koncepcja, jak to
nazwalismy,
demokracji antycypujacej. Bylem
wtedy swiezo upieczonym
wykladowca
na West Georgia State College.
Szczegolnie fascynowalo mnie
polaczenie
spojrzenia historycznego i
wybiegajacego w przyszlosc, ktore
stanowi
istote polityki w jej najlepszym
wydaniu. Od ponad dwudziestu lat
zabiegamy wspolnie o polityke
swiadoma przyszlosciowych
horyzontow i
staramy sie pozyskac jak najwiecej
ludzi dla myslenia, ktore
ulatwi
Ameryce przejscie od najwyrazniej
umierajacej cywilizacji drugiej
fali do
cywilizacji trzeciej fali. Ta nowa
postac swiata, ktora nas
czeka,
zarysowuje sie juz, ciagle jednak
niewyraznie i w sposob nie do
konca dla
nas zrozumialy.
Usilowania te przyniosly znacznie
wiecej rozczarowan i znacznie
mniej
efektow, niz spodziewalem sie dwa
dziesieciolecia temu.
Niezaleznie
jednak od porazek, proby te trzeba
kontynuowac, albowiem ustroj
polityczny trzeciej fali ma kluczowe
znaczenie dla przyszlosci
wolnosci i
Ameryki. Jestem wprawdzie przywodca
republikanow w Kongresie, nie
uwazam jednak by republikanie czy
Kongres mieli monopol na
rozwiazywanie problemow i
przystosowanie Ameryki do rewolucji
trzzeciej
fali, rewolucji informatycznej.
Burmistrze z ramienia demokratow,
jak na
przyklad Norquist w Milwaukee czy
Rendel w Filadelfii dokonuja
prawdziwego przelomu w zyciu
obywatelskim. Niektore z
przedsiewziec
wiceprezydenta Gore majacych na celu
usprawnienie administracji
zmierzaja w dobrym kierunku (chociaz
podejmowane sa doraznie i
niekonsekwentnie). Przede wszystkim
chodzi o to, ze wielka
przemiana
rozgrywa sie juz na co dzien w
sektorze prywatnym za sprawa
przedsiebiorcow i obywateli, ktorzy
dokonuja wynalazkow i
znajduja
nowatorskie rozwiazania, w czym
biurokracja nie jest w stanie im
przeszkodzic.
Glownym przeto zadaniem tej ksiazki
jest zachecenie czytelnikow,
aby
zaczerpneli oddechu, wzieli rozbieg
i sami zaczeli wspoltworzyc
cywilizacje
trzeciej fali. Jestem pewien, ze
kiedy zaglebicie sie w
rozwazania autorow,
podkreslicie partie najbardziej dla
was istotne, rozejrzycie sie
wokol siebie
za pokrewnymi duszami i wspolnie
podejmiecie dzialania na mala
zrazu
skale, za kilka lat bedziecie
zdumieni, jak wiele udalo sie
osiagnac.
Newt Gingrich
Rozdzial 1.
WALNA BITWA.
Na naszych oczach, w naszym zyciu
rodzi sie nowa cywilizacja, a
slepcy
usiluja ja usmiercic. Ta nowa
cywilizacja niesie ze soba nowy
styl zycia
rodzinnego, zmiany w sposobie pracy
, odnoszenia sie do siebie
i zycia,
nowy ksztalt zycia gospodarczego,
nowe konflikty polityczne, a
przede
wszystkim nowa swiadomosc. Ludzkosc,
ktora stanela w obliczu
najwiekszego w swoich dziejach
przewrotu spolecznego i
najsmielszej
tworczej przebudowy, oczekuje teraz
wielkiego skoku kwantowego.
Chociaz dostrzegamy tego,
uczestniczymy w budowie od podstaw
zdecydowanie nowej cywilizacji. To
wlasnie mamy na mysli, kiedy
mowimy
o trzeciej fali.
Do czasow obecnych ludzkosc przezyla
dwie wielkie fale przemian,
z
ktorych kazda unicestwila dawne
kultury i cywilizacje, a na ich
miejsce
wprowadzila sposob zycia, ktory
bylby niepojety dla ludzi, ktorzy
zyli
wczesniej. Pierwsza fala - rewolucja
rolnicza - rozciagnela sie
na tysiace
lat. Druga fala, w trakcie ktorej
powstala cywilizacja
przemyslowa, trwala
ledwie trzysta lat. Dzisiaj
przemiany sa jeszcze bardziej
gwaltowne.,
dlatego nie spoob wykluczyc, ze
trzecia fala przetoczy sie przez
dzieje w
ciagu kilku dziesiecioleci. Dlatego
my wszyscy, ktorzy
zamieszkujemy dzis
Ziemie, odczujemy na co dzien impet
trzeciej fali.
Nowy styl zycia, ktory przynosi
trzecia fala, za podstawe miec
bedzie
zroznicowane i odnawialne zrodla
energii. Nowe metody produkcji,
ktore
do lamusa odesla wiekszosc produkcji
tasmowej i nowy typ rodziny,
ktora
nie bedzie miala charakteru
zamknietej w sobie komorki. Pojawia
sie nowe
instytucje, ktore bedzie mozna
nazwac elektroniczna wioska.
Radykalnie
przeksztalcone zostana szkoly i
formy wspoldzialania. Rodzaca sie
cywilizacja spisuje dla nas nowy
kodeks zachowan. Usunie
standaryzacje,
synchronizacje i centralizacje,
usunie koncentracje energii,
pieniedzy i
wladzy. Ta nowa cywilizacja ma swoja
wlasna wizje swiata, swoje
wlasne
podejscie do czasu, przestrzeni,
logiki i przyczynowosci. Ma tez
swoje
wlasne zasady polityki przyszlosci.
Rewolucyjna przeslanka.
Zywe posrod nas sa dwa wyraznie
odmienne sposoby myslenia o
przyszlosci. Wiekszosc ludzi, jesli
w ogole sie nad nia
zastanawia, uwaza,
ze swiat, ktory znaja, trwac bedzie
po wieki wiekow. Osobom takim
trudno
jest sobie wyobrazic zdecydowana
odmiane wlasnego zycia, a co
dopiero
mowic o zupelnie nowej cywilizacji.
Dostrzegaja one, oczywiscie,
ze rzeczy
sie zmieniaja, na jakiejs osobliwej
zasadzie przyjmuja jednak,
ze
transformacje te jakos omina ich
samych, nie naruszajac dobrze
znanej
struktury zycia gospodarczego i
politycznego. Z ufnoscia oczekuja
od
przyszlosci, ze bedzie kontynuowac
terazniejszosc.
Jednak najnowsze wydarzenia powaznie
nadszarpnely ten obraz
przyszlosci. Popularnosc zaczela
przeto zdobywac wizja, bardziej
ponura.
Wielu ludzi, wykarmionych na
codziennej porcji tragicznych
wiadomosci,
katastroficznych filmow oraz
zlowieszczych scenariuszy, ktore
snuja
szacowni autorzy, doszlo do wniosku,
ze nie ma co mowic o
przyszlosci
ludzkiej spolecznosci, albowiem nie
bedzie zadnej przyszlosci.
Ich zdaniem
od Armageddonu dzieli nas kilka
chwil. Ziemia gna w kierunku
ostatecznej
zaglady.
U podstaw wszystkiego, o czym tu
mowimy, lezy pewne zalozenie,
ktore
nazywamy rewolucyjna przeslanka.
Przyjmujemy oto, ze chociaz
najblizsze
dziesieciolecia moga byc pelne
zawieruch, wstrzasow, moze nawet
aktow
zorganizowanej przemocy, to jednak
nie dojdzie do
samounicestwienia
ludzkosci. Uznajemy, ze gwaltowne
przemiany, ktorych jestesmy
swiadkami, nie sa chaotyczne, lecz
ukladaj sie w pewien spojny
i dajacy sie
odczytac wzorzec, i ze co wiecej,
przemiany te maja charakter
kumulatywny, przyczyniaja sie wiec
do wielkiej transformacji,
ktorej
podlega nasze zycie, praca, rozrywka
i myslenie. To wszystko
czyni
mozliwa pomyslna i obiecujaca
przyszlosc. Mowiac krotko,
wszystkie
nasze tezy wynikaja z przeslanki, ze
oto rozgrywa sie globalna
rewolucja,
wielki przeskok kwantowy. Innymi
slowy, z przeslanki tej wynika,
ze
jestesmy ostatnia generacja starej
cywilizacji, a zarazem
pierwszym
pokoleniem cywilizacji nowej.
Dlatego wiele naszych osobistych
lekow,
niejasnosci i uczuc zagubienia rodzi
sie z konfliktu, ktory
rozgrywa sie w
nas samych i w instytucjach naszego
zycia. Jest to konflikt
pomiedzy
umierajaca cywilizacja drugiej fali
a wynurzajaca sie
cywilizacja, ktora
domaga sie dla siebie miejsca.
Jesli raz tozrozumiemy, wtedy wiele
z bezsensownych na pierwszy
rzut oka
wydarzen ukaze swa gleboka tresc.
Zaczna odslaniac sie zarysy
wielkiego
wzorca przemian. Wraz z tym walka o
przetrwanie okazuje sie
mozliwa i
godna zachodu. Krotko mowiac,
rewolucyjna przeslanka wyzwala nasz
intelekt i wole.
Grzbiet fali.
Nasze podejscie smialo mozna nazwac
"badaniem grzbietu fali".
Polega
ono na obserwacji dziejow jako ciagu
wzbierajacych przemian i
stawia
pytanie, w jakim kierunku niesie
ludzi grzbiet kazdej takiej
fali.
Koncentrujemy sie nie tyle na
watkach ciaglosci historycznej
(skadinad
bardzo waznych), ile na elementach
nieciaglosci, na innowacjach
i
przelomach. Odnajdujemy zasadnicze
wzorce przemian, pytajac
zarazem, w
jaki sposob ludzie moga na nie
oddzialywac.
Wychodzimy od bardzo prostej
obserwacji stwierdzajacej, ze
pojawienie sie
zycia osiadlego i rolnictwa bylo
pierwszym punktem zwrotnym w
spolecznym rozwoju ludzkosci, drugi
zas punkt przelomowy
stanowila
rewolucja przemyslowa. Niechaj
jednak czytelnika nie zwiedzie
slowo
punkt; owe przemiany nie mialy
charakteru jednorazowych, dajacych
sie
wyraznie zlokalizowac wydarzen, lecz
przypominaly wlasnie
wzbierajaca
fale, ktora toczy sie z wlasciwa
sobie predkoscia.
Zanim nastapila pierwsza fala
przemian, ludzie zyli na ogol w
malych,
czesto wedrownych grupach, ktore
utrzymywaly sie dzieki
zbieractwu,
lowieniu ryb, polowaniu i
pasterstwu. Jakies dziesiec tysiecy
lat
temu
rozpoczela sie rewolucja rolnicza i
powoli obejmowala swym
zasiegiem cala
planete, dajac poczatek wioskom,
osadom, uprawie roli i nowemu
trybowi
zycia. Owa pierwsza fala nie opadla
jeszcze calkiem pod koniec
siedemnastego stulecia, kiedy w
Europie rozpoczela sie rewolucja
przemyslowa, dajac poczatek drugiej
fali przemian w skali calego
globu.
Ten nowy proces ze znacznie wieksza
gwaltownoscia ogarnal narody
i
kontynenty. Teraz dwa oddzielne i
wyraznie odmienne procesyzmian
przetaczaly sie przez Ziemie z rozna
szybkoscia.
Dzisiaj pierwsza fala osiagnela juz
wlasciwie swoj kres. Juz
tylko
niewielkie wspolnoty plemienne w
Ameryce Poludniowej czy Papui-
Nowej
Gwinei pozostaja jeszcze nie tkniete
przez rewolucje rolnicza.
Jesli nie
liczyc tych niewielkich obszarow,
mozna powiedziec, ze sila
pierwszej fali
wyczerpala sie.
Tymczasem druga fala, w kilka
krotkich stuleci
zrewolucjonizowawszy
zycie w Europie, Ameryce Polnocnej i
kilku innych miejscach
globu, toczy
sie dalej i widzimy, jak wiele
krajow - dotad zdecydowanie
rolniczych - z
zapalem buduje szosy, stalownie,
zaklady samochodowe, fabryki
tekstylne
i zaklady spozywcze. Ciagle zywy
jest ped do industrializacji.
Drugiej fali
daleko jeszcze do wyczerpania swojej
sily.
Chociaz jednak proces ten ciagle
jest w toku, obserwujemy juz
poczatki
innego, jeszcze bardziej istotnego
procesu. Kiedy bowiem
industrializacja
osiagnela swoj szczyt w dekadach po
drugiej wojnie swiatowej,
zaczela sie
wznosic trzecia fala, ktora nie
dostrzegana wprawdzie zbyt
wyraznie,
odmieniala wszystko, czego dotknela.
Wiele krajow odczuwa zatem
napor
dwoch, a nawet trzech fal przemian,
o domiennym charakterze,
tempie
posuwania sie i odmiennej sile,
W naszych rozwazaniach przyjmiemy,
ze pierwsza fala rozpoczela
sie okolo
roku 8000 p.n.e. i niepodzielnie
dominowala na swiecie az do lat
1650-1750
n.e. Wtedy pierewszenstwo wziela
druga fala. Teraz zrodzona przez
nia
cywilizacja przemyslowa zapanowala w
swiecie, ale takze i ona
weszla w
faze przesilenia. W Stanach
Zjednoczonych okres ten rozpoczal
sie
okolo
roku 1955, kiedy po raz pierwszy
pracownicy administracyjni
przewyzszyli
liczebnie robotnikow. To owa dekada
byla tez swiadkiem coraz
szerszego
wykorzystywania komputerow,
komunikacjilotniczej, pojawienia sie
pigulki
antykoncepcyjnej oraz wielu innych
brzemiennych w skutki
innowacji. To
wlasnie wtedy zaczela wzbierac w USA
trzecia fala. Nieco pozniej
zaczela
sie pojawiac takze w zyciu innych
panstw uprzemyslowionych.
Dzisiaj
wszystkie spolecznosci, ktore
wykorzystuja najnowsza technike,
sa
wstrzasane przez konflikty trzeciej
fali.
Kiedy sie to zrozumie, wtedy mniej
tajemnicze staja sie konflikty
spoleczne i polityczne, posrod
ktorych przyszlo nam zyc.
Fale przyszlosci.
Kiedy w jakims spoleczenstwie
dominuje jedna fala przemian,
niezbyt
trudno jest wykryc wzorzec jego
przyszlego rozwoju. Pisarze,
artysci,
dziennikarze i inni odkrywaja "fale
przyszlosci". W
dziewietnastowiecznej
Europie wielu myslicieli,
przemyslowcow, politykow i zwyklych
ludzi mialo
jasny i zasadniczo sluszny obraz
przyszlosci. Wyczuwali, ze
dzieje zmierzaja
w kierunku ostatecznego triumfu
industrializacji nad nie
korzystajacym z
maszyn rolnictwem i dosc dokladnie
potrafili przewidziec wiele
zmian,
ktore niosla ze soba druga fala:
potezniejsze technologie,
wieksze miasta,
szybsza komunikacja, powszechne
szkolnictwo i inne.
Ta jasnosc wizji miala bezposrednie
efekty polityczne. Partie i
ruchy
polityczne scieraly sie ze soba, nie
traca z oczu przyszlosci.
Sily broniace
interesow przedindustrialnego
rolnictwa organizowaly sie do
obrony przes
"wielkim biznesem", "szefami
zwiazkowymi" i "grzesznymi
miastami".
Robotnicy i menedzerowie usilowali
zdobyc kontrole nad glownymi
dzwigniami rodzacego sie
spoleczenstwa przemyslowego.
Mniejszosci
etniczne i rasowe okreslaly swe
interesy w kategoriach udzialu
w nowym
swiecie i domagaly sie miejsc pracy,
dostepu do stanowisk
kierowniczych,
lepszych mieszkan, lepszych plac i
powszechnej edukacji. Owa
industrialna
wizja miala tez swoje efekty
psychologiczne. Wspolny obraz
przyszlosci
okreslal rowniez wybory zyciowe,
sprawial, ze jednostki myslaly
nie tylko
o tym, kim lub czym byly, lecz kim
moga sie stac. Dlatego nawet
podczas
najwiekszego zametu przemian
spolecznych ludzie mieli poczucie
pewnej
stabilnosci i swojej tozsamosci.
Kiedy natomiast przez spolecznosc
przetaczaja sie dwie lub nawet
trzy
wielkie fale przemian i zadna z nich
wyraznie nie dominuje, obraz
przyszlosci jest popekany.
Nadzwyczaj trudne staje sie wtedy
uchwycenie
sensu zmian i konfliktow. Kolizja
grzbietow fal rodzi
kotlowanine, w ktorej
scieraja sie rozne prady, powstaja
wiry i lokalne obszary
bezruchu,
przeslaniajace glebsze i
istotniejsze nurty dziejowe. W
Stanach
Zjednoczonych - i w wielu innych
krajach - zderzenie drugiej i
trzecuej fali
przynosi w efekcie spoleczne
napiecia, grozne konflikty i
zadziwiajace
nowe postawy polityczne, ktore burza
dotychczasowe podzialy
klasowe,
rasowe, plciowe i partyjne.
Bezuzyteczne staja sie tradycyjne
slowniki
polityczne i bardzo trudno jest
teraz odroznic zwolennikow
postepu od
reakcjonistow, przyjaciol od wrogow.
Znikaja dawne polaryzacje
i pekaja
stare koalicje. Ow chaos w zyciu
politycznym przeklada sie na
dezintegracje ludzkich osobowosci.
Psychoterapeuci i najrozniejsi
guru
robia kokosowe interesy; pacjenci
blakaja sie bezradnie posrod
rywalizujacych dobroczyncow. Ratunku
szukaja w
najdziwaczniejszych
kultach religijnych i na sabatach
czarownic albo tez uciekaja w
patologiczna izolacje,
przeswiadczeni, iz rzeczywistosc
jest
absurdalna,
szalona, bezsensowna. Niewykluczone,
ze w jakims globalnym,
kosmicznym ujeciu zycie jest
bezsensowne, z tego jednak nie
wynika, ze
codzienne wydarzenia nie ukladaja
sie w zaden rozsadny wzorzec.
Tymczasem, jesli nauczymy sie
odrozniac przemiany, ktore niesie
trzecia
fala, od tych, ktore sa zwiazane z
odplywajaca druga fala, mozna
dostrzec
utajony lad.
To z racji kolizji owych fal widzimy
jak oto krzyzuja sie i
scieraja odmienne
prady w sferze pracy, zycia
rodzinnego, postaw seksualnych i
jednostkowych moralnosci. Roznice te
przejawiaja sie w stylu
zycia i
postawach politycznych, albowiem w
zyciu osobistym i publicznym
wiekszosc obywateli bogatych krajow
to albo ludzie drugiej fali,
ktorzy
staraja sie podtrzymac obumierajacy
porzadek, albo ludzie
trzeciej fali,
ktorzy buduja jutro radykalnie
odmienne, albo tez niepewna
mieszanine
jednego i drugiego. Konflikt
pomiedyz ugrupowaniami drugiej i
trzeciej fali
decyduje w istocie o
najpowazniejszym napieciu
politycznym we
wspolczesnej spolecznosci. JJak
zobaczymy dalej, najwazniejsze
jest nie to,
kto panuje nad ostatnimi dniami
spoleczenstwa industrialnego,
lecz to, kto
ksztaltuje nowa cywilizacje, ktora w
niebywalym tempie dojrzewa,
aby
zajac miejsce tamtej. Po jednej
stronie mamy przeto bojownikow
przemyslowej przeszlosci, po drugiej
coraz liczniejsze miliony
tych, ktorzy
pojmuja, iz najbardziej palacy
problemow nie da sie juz
rozstrzygnac w
ramach porzadku industrialnego.
Wydana zostala zatem walna bitwa
o
ksztalt przyszlosci. Zycie
polityczne wszystkich narodow jest
juz
teraz
elektryzowane przez owo starcie
pomiedzy zestarzalymi interesami
drugiej
fali a rzecznikami trzeciej fali.
Nawet w krajach
nieuprzemyslowionych
nadplyniecie trzeciej fali
gwaltownie przeksztalcilo fronty
wszystkich
dotychczasowych batalii spolecznych.
Dawny spor pomiedzy
interesami -
nierzadko wrecz feudalnymi - grup
rolniczych z elitami
industrialnymi -
kapitalistycznymi czy
socjalistycznymi - nabiera nowego
sensu z
uwagi na
to, ze sam industrializm juz sie
przezyl. Czy teraz, kiedy wznosi
sie trzecia
fala, gwaltowne uprzemyslowienie
oznacza wyzwolenie sie od
neokolonializmu i ubostwa, czy tez
wprost przeciwnie, decyduje
o stalym
uzaleznieniu?
Tylko wtedy, kiedy swiadomi jestesmy
tego nieslychanie istotnego
i
rozleglego kontekstu wspolczesnych
wydarzen,potrafimy wskazac
priorytety, ustalic hierarchie
zagadnien, okreslic rozsadne
strategie, dzieki
ktorym mozemy kontrolowac przemiany
w naszym zyciu. Samo
zrozumienie faktu, iz oto toczy sie
zazarta walka pomiedzy tymi,
ktorzy
chca zachowac industrializm, a tymi,
ktorzy chca go zmienic,
staje sie
narzedziem przeksztalcania swiata.
Aby jednak z niego skorzystac,
trzeba
umiec odrozniac te zmiany, ktore
stanowia tylko przedluzenie
dawnej
cywilizacji przemyslowej, od tych,
ktore sa zapowiedzia nowej
cywilizacji.
Mowiac krotko, musimy rozumiec
rownoczesnie dawny i nowy
porzadek,
przemyslowy system drugiej fali, w
ktorym sie urodzilismy, i
cywilizacje
trzeciej fali, w ktorej zaczynamy
zyc my i nasze dzieci.
Rozdzial 2.
KONFLIKT CYWILIZACJI.
Ludzi z opoznieniem zaczeli zdawac
sobie sprawe, ze cywilizacja
industrialna zbliza sie do kresu.
Jej schylek - widoczny juz w
roku 1970,
kiedy w Szoku przyszlosci pisalismy
o "ogolnym kryzysie
industrializmu" - niesie ze soba
grozbe nie rzadszych, ale
liczniejszych
wojen i to wojen nowego typu.
Poniewaz wielkie transformacje
spoleczne
nigdy nie moga sie obyc bez
konfliktow, uwazamy, ze ujecie
dziejow jako
fal przemian jest bardziej
dynamiczne i mowiace wiecej od
dywagacji na
temat przejscia do postmodernizmu.
Fale sa nieustannie w ruchu,
a kiedy
zderzaja sie, powstaje w efekcie
wiele poteznych, a zarazem
niezgodnych
pradow. Kolizja fal historycznych
oznacza konflikt cywilizacji,
wiedza o tym
zas pozwala ze zrozumieniem spojrzec
na wiele wspolczesnych
zdarzen,
ktore skadinad wydaja sie
bezsensowne i chaotyczne.
Gdy konflikty bedziemy ujmowac w
kategoriach fal przemian, wtedy
nie
powiemy, ze glowny konflikt dzisiaj
toczy sie pomiedzy swiatem
islamu a
Zachodem, ani ze jest to starcie
"Zachodu z reszta swiata" jak
sugeruje
Samuel Huntington. Ani Ameryka nie
chyli sie ku upadkowi, jak
glosi Paul
Kennedy, ani nie stanelismy w
obliczu "konca historii", ktory
oglosil
Francis Fukuyama. Najglebsze
znaczenie ekonomiczne i strategiczne
ma
zblizajacy sie podzial swiata na
trzy wyraznie odmienne i
potencjalnie
wrogie wobec siebie cywilizacje,
ktorych granic nie mozna
okreslic,
odwolujac sie do tradycyjnej
definicji.
Cywilizacja pierwwszej fali byla i
jest nierozerwalnie zwiazana
z ziemia. Bez
wzgledu na to, w jakiej postaci
wystepuje, jakiego jezyka uzywaja
zyjacyw
jej ramach ludzie, jakie sa ich
przekonania religijne, jest ona
wytworem
rewolucji rolniczej, Jeszcze dzisiaj
cale rzesze ludzkie zyja i
umieraja,
zmagajac sie z nieurodzajna gleba,
ktora uprawiaja tak jak przed
stuleciami ich przodkowie.
Co do poczatkow cywilizacji drugiej
fali tocza sie spory.
Niemniej dla
wielkiej liczby ludzi zycie zaczelo
sie zmieniac w sposob wyrazny
i istotny
dopiero jakies trzysta lat temu.
Wtedy narodzila sie koncepcja
Newtona,
to wtedy na szersza skale zaczeto
stosowac maszyne parowa, to
wtedy
zaczely wyrastac pierwsze fabryki w
Wielkiej Brytanii, Francji
i Wloszech,
chlopi zas zaczeli sie przenosic do
miast. Pomiedzy ludzmi
zaczynaly sie
szerzyc nowe idee: postepu, praw
jednostki, teoria umowy
spolecznej
Rousseau, przekonanie o potrzebie
oddzielenia kosciola od
panstwa, a
takze poglad, iz wladcy winni byc
wybierani przez narod, nie zas
rzadzic
moca bozych wyrokow. Wiele z tych
przemian wynikalo z rozwoju
nowego
sposobu tworzenia bogactwa:
produkcji fabrycznej. Nie trzeba
bylo
czekac,
zeby poszczegolne elementy zaczely
ukladac sie w zespolona
calosc:
masowa produkcja, masowa konsumpcja,
masowa edukacja, masowe
srodki komunikacji laczyly sie
scisle ze soba, a dla ich potrzeb
powstawaly
wyspecjalizowane instytucje: szkoly,
ugrupowania ekonomiczne,
partie
polityczne. Zmienila sie takze
struktura rodziny i w miejsce
duzego
domostwa, w ktorym zyje wspolnie
kilka pokolen, pojawila sie
niewielka
komorka rodzinna charakterystyczna
dla spoleczenstwa
przemyslowego.
Ludziom, ktorzy bezposrednio
doswiadczali owych przeobrazen,
wydawalo
sie z pewnoscia, ze swiat wpadl w
chaotyczne konwulsje, niemniej
wszystkie te przemiany scisle sie ze
soba wiazaly. Byly tylko
kolejnymi
szczeblami w pelnym rozwoju swiata
modernistycznego, w
ksztaltowaniu
sie masowego spoleczenstwa
przemyslowego, ktore zrodzila
cywilizacja
drugiej fali. Nawet gdyby komus w
tym kontekscie slowo
"cywilizacja"
wydalo sie nazbyt pompatyczne, to
trudno znalezc inne, rownie
pojemne,
ktore obejmowaloby sprawy tak
odmienne jak technika, zycie
rodzinne,
religia, kultura, polityka,
gospodarka, struktura spoleczna,
hierarchie
wladzy, wartosci, etyka seksualna i
epistemologia. Kiedy naraz
zmienia sie
tak wiele roznych elementow, mamy do
czynienia nie z powolnym
przeksztalcaniem jednych form w
inne, lecz z transformacja,
ktorej
produktem jest nie nowe
spoleczenstwo, lecz wlasnie zupelnie
nowa
cywilizacja. Owa nowa cywilizacja z
impetem wkroczyla w dzieje
Europy
Zachodniej, na kazdym kroku
napotykajac zazarty opor.
Konflikt podstawowy.
W kazdym kraju, ktory wkraczal na
droge uprzemyslowienia,
wybuchaly
zaciete, czesto bardzo krwawe walki
pomiedzy rzecznikami drugiej
fali,
ludzmi przemyslu i handlu a
rzecznikami pierwszej fali,
wlascicielami
ziemskimi czesto zjednoczonymi z
Kosciolem, ktory tez posiadal
wielkie
majatki ziemskie. Wielkie rzesze
chlopow zostaly wygnane ze wsi,
by jako
sila robocza zasilic "szatanskie
mlyny": fabryki, ktore wyrastaly
jak
grzyby po deszczu.
Wraz z tym jak kolizja pierwszej i
drugiej fali stawala sie
konfliktem
podstawowym, mnozyly sie strajki i
niepokoje, wojny domowe i
powstania
narodowe. To przekladanie sie
centralnego napiecia spolecznego
na
mnogosc sytuacji zapalnych mozemy
obserwowac w kazdym
uprzemyslawiajacym sie kraju. W
Stanach Zjednoczonych trzeba bylo
straszliwej wojny secesyjnej, aby
interesy industrialno-handlowej
Polnocy
wziely gore nad rolniczymi elitammi
Poludnia. Ledwie kilka lat
pozniej w
Japonii dochodzi do rewolucji Meiji,
w wyniku ktorej znowu
modernizatorzy drugiej fali
zwyciezaja tradycjonalistow
pierwszej.
Rozprzestrzeniajaca sie cywilizacja
drugiej fali z jej
nowatorskimi
sposobami mnozenia bogactwa
zachwiala systeme stosunkow miedzy
panstwami, ale takze spowodowala
ogromne przesuniecia w
strukturach
wladzy. Cywilizacja przemyslowa,
produkt wielkiej mnogosci
przemian
drugiej fali, najbardziej
zakorzenila sie na polnocnych
wybrzezach
ogromnego basenu Atlantyku.
Uprzemyslowienie wielkich poteg tego
regionu zrodzilo potrzebe nowych
odleglych rynkow i zrodel tanich
surowcow, dlatego tez rzucily sie
one w wir wojen kolonialnych,
w wyniku
ktorych podporzadkowaly sobie
azjatyckie oraz afrykanskie panstwa
i
plemiona, w znacznej czesci zyjace
jeszcze w strukturach
zrodzonych przez
pierwsza fale. Znowu przeto
konfliktem podstawowym bylo starcie
przemyslowych poteg drugiej fali z
rolniczymi silami pierwszej
fali. Tym
razem jednak dokonywalo sie ono w
skali globalnej, a jego skutki
w duzej
mierze zadecydowaly o ksztalcie
swiata wspolczesnego i wytyczyly
fronty
wiekszosci wojen. Oczywiscie, tak
jak przez cale tysiaclecia,
dalej toczyly
sie walki miedzy plemionami i
spolecznosciami rolniczymi,
znaczenie ich
jednak bylo juz teraz niewielkie,a
nader czesto w efekcie
wykrwawienia sie
obu stron, padaly one jeszcze
latwiejszym lupem kolonizacyjnych
sil
cywilizacji industrialnej. Tak na
przyklad stalo sie w
poludniowej Afryce,
gdzie na skutek zazartych wojen
plemiennych Cecil Rhodes i jego
uzbrojeni agenci podporzadkowali
sobie ogromne terytoria. Takze
i w calej
reszcie swiata mnostwo na pozor nie
powiazanych wojen bylo w
istocie
wyrazem podstawowego konfliktu, w
ktorym scieraly sie ostatecznie
nie
panstwa, lecz rywalizujace
cywilizacje. Do najwiekszych i
najbardziej
morderczych wojen dochodzilo miedzy
krajami uprzemyslowionymi,
takimi
jak Niemcy i Wielka Brytania, ktore
zmagaly sie o dominacje nad
swiatem, podczas gdy ludom zyjacym
jeszcze na grzbiecie pierwszej
fali z
gory juz byla wyznaczona rola
drugoplanowa i podporzadkowana.
Ostatecznie doszlo do nader
wyraznego podzialu swiata. Era
industrialna
przeciwstawila cywilizacji drygiej
fali mnogosc zniewolonych
kolonii
pierwszej fali. Wielu z nas
wzrastalo w tym wlasnie swiecie
dwoch
cywilizacji, gdzie nie ulegalo
najmniejszej watpliwosci, ktora
wiedzie prym.
Dzisiaj owe linie podzialu ukladaja
sie odmiennie. Szybko
zmierzamy w
kierunku zupelnie nowego ukladu
zaleznosci, w ramach ktorego
swiat
podzielony bedzie nie miedzy dwie,
lecz trzy rywalizujace
cywilizacje;
jedna, ciagle symbolizowana przez
motyke; druga, ktorej symbolem
jest
tasma produkcyjna, i trzecia, ktorej
uosobieniem jest komputer.
W owym trojdzielnym swiecie sektor
pierwszej fali dostarcza
produktoe
rolniczych i surowcow, sektor
drugiej fali jest zrodlem taniej
sily roboczej
oraz produkcji masowej, natomiast
intensywnie rozwijajacy sie
sektor
trzeciej fali dominacje swa
zawdziecza nowym spososbom
pozyskiwania i
wykorzystywania wiedzy. Narody
trzeciej fali sprzedaja swiatu
informacje i
innowacje, kulture wyrafinowana i
masowa, zaawansowane
technologie,
oprogramowanie komputerow, edukacje,
umiejetnosci, opieke
medyczna
oraz mnogosc roznorakich uslug. Na
ich liscie znalezc sie moze
takze
ochrona wojskowa, ktora korzystac
bedzie z elitarnych sil
zbrojnych
trzeciej fali. (Z taka wlasnie
ochrona Kuwejtu i Arabii
Saudyjskiej wysoko
rozwiniete panstwa wystapily podczas
wojny w Zatoce.)
Odwrot od spoleczenstwa masowego.
Druga fala stworzyla spoleczenstwa
masowe, ktorych wymaga i
potrzebuje
produkcja masowa. W krajach trzeciej
fali, ktorych gospodarka
odwoluje
sie przede wszystkim do zasobow
umyslowych, produkcja masowa
(ktora
smialo mozna by uznac za ceche
charakterystyczna spoleczenstw
industrialnych) staje sie
przezytkiem. Wspolczesna wytworczosc
odchodzi
od zunifikowanych przedsiewziec na
wielka skale, gdyz teraz jej
strategia
staja sie krptkie serie produktow
dostosowanych do scisle
okreslonych
potrzeb. Masowy marketing ustepuje
miejsca segmentacji rynku i
wybiorczym akcjom promocyjnym
odpowiadajacym zmianom w produkcji.
Wielkie kolosy ery industrialnej
padaja z powodu inercji pod
wlasnym
ciezarem. Dozywaja swych dni zwiazki
zawodowe w sektorach
produkcji
masowej, masowe srodki przekazu
przestaja byc wlasnie masowe,
gdyz
wielkie sieci informacyjne
napotykaja grozna konkurencje ze
strony
lokalnych i wyspecjalizowanych
wspolzawodnikow. Zmienia sie takze
i
przestaje dominowac wzorzec zycia
rodzinnego: niewielka komorka
rodzinna, ktora byla ongis forma
wzorcowa, giniepowoli w natloku
innych
rozwiazan, takim jak rodziny z
jednym tylko z rodzicow,pary
ponownie
wstepujace w zwiazki malzenskie,
rodziny bezdzietne czy osoby
samotne.
Radykalnej przemianie ulega przeto
cala struktura spoleczna wraz
z tym,
jak homogeniczne spoleczenstwa
drugiej fali zastepowane sa przez
heterogeniczna cywilizacje trzeciej
fali. Masowosc staje sie
znakiem
przeszlosci. Z kolei jednak
zlozonosc nowych ukladow domaga sie
zwiekszonej wymiany informacji
pomiedzy poszczegolnymi
jednostkami
zycia spolecznego: spolkami,
agencjami rzadowymi, szpitalami,
zrzeszeniami, a takze pojedynczymi
ludzmi. W ten sposob jeszcze
bardziej
poglebia sie zapotrzebowanie na
komputery, sieci
telekomunikacyjne i
informatyczne oraz nowe formy
porozumiewania sie. W efekcie tych
dazen
nieustannie przyspiesza sie rytm
zmian technologicznych,
zawierania
najrozniejszego typu transakcji oraz
zycia codzinnego. Gospodarka
trzeciej
fali dziala w takim tempie, ze
zyjacy w dawnych warunkach
dostawcy z
trudem moga nadazyc za ich
zapotrzebowaniami. Na dodatek, w
coraz
wiekszym stopniu informacja staje
sie substytutem surowcow, sily
roboczej
i innych zasobow. Kraje pierwszej i
drugiej fali coraz bardziej
przypominaja
rynki zbytu poteg trzeciej fali,
ktore wspolpracuja przede
wszystkim
miedzy soba. Ostatecznie technika
oparta na wielkim kapitale
informacyjnym przejmie wiele zadan,
ktore dzis realizowane sa
przez kraje
o taniej sile roboczej, a zadania te
beda wykonywane szybciej,
lepiej i
taniej. Mowiac inaczej, przemiany, o
ktorych mowimy, groza
zerwaniem
istniejacych wiezi ekonomicznych
pomiedzy swiatem bogactwa i
biedy.
Niemozliwe jest calkowite
wygasniecie tych powiazan. Nie da
sie
tak
uszczelnic granic swiata trzeciej
fali, aby nie przedostawaly sie
przez nie
efekty skazenia srodowiska, choroby
i imigranci. Bogate narody
nie
moglyby przezyc, gdyby nedzarze
wydali im wojne ekologiczna, w
ktorej
efekcie zniszczeniu musialoby ulec
wszystko. Z tej przyczyny
napiecie
pomiedzy cywilizacja trzeciej fali a
dwiema starszymi formami
cywilizacji
bedzie wzrastac, a owa nowa forma
zycia spolecznego najpewniej
walczyc
bedzie o uzyskanie podobnej
globalnej dominacji, jaka
modernizatorzy
drugiej fali uzyskali w minionych
stuleciach nad
tradycjonalistami
pierwszej fali. Wystarczy zrozumiec,
ze mamy do czynienia z
konfliktem
cywilizacji, aby dojrzec ukryty sens
w roznych zdumiewajacych na
pozor
zjawiskach, jak na przyklad
wspolczesny rozkwit nacjonalizmow.
Nacjonalizm jest ideologia panstwa
narodowego, ktore samo sie
zrodzilo w
efekcie rewolucji przemyslowej.
Kiedy wiec spolecznosci pierwszej
fali,
rolnicze w swej istocie, zaczynaja
sie uprzemyslawiac lub chca
industrializacji, odwoluja sie do
hasel niezaleznosci narodowej.
Dawne
sowieckie republiki , jak Ukraina,
Estonia czy Gruzja, z pasja
daza do
uniezaleznienia i zabiegaja o
wczorajsze oznaki nowoczesnosci:
wlasna
flage, armie, walute, czyli to, co
okreslalo panstwa narodowe w
epoce
drugiej fali. W swiecie wysoko
rozwinietej techniki z trudem
pojmuje sie
motywy ultranacjonalizmu. Rozbuchany
patriotyzm wydaje sie
zdumiewajacy i przywodzi na mysl
Freedonie z Kaczej zupy braci
Marx
wykpiwajacej dazenia do wyniesienia
narodu nad wszystkie inne
wartosci.
Z kolei nacjonalisci nie potrafia
pojac, w jaki sposob mozna sie
godzic na
pogwalcenie przez innych uswieconej
niepodleglosci. Niemniej
globalizacja,
ktorej domaga sie gospodarka
trzeciej fali, nieustannie kruszy
narodowa
suwerennosc, tak droga sercu
nacjonalistow.
Ekonomiczne przeobrazenia trzeciej
fali sprawiaja, ze trzeba
przystac na
rezygnacje z czesci niezaleznosci i
zaakceptowac ekonomiczne i
kulturowe
oddzialywania z zewnatrz. Stad tez
widzimy, jak poeci i
intelektualisci w
zacofanych ekonomicznie regionach
oddaja sie pisaniu narodowych
hymnow, podczas gdy poeci i
intelektualisci trzeciej fali
opiewaja "swiat
bez granic" i "swiadomosc
planetarna". W obliczu tak
zdecydowanie
roznych potrzeb dwoch zdecydowanie
odmiennych cywilizacji pojawic
sie
moga sprzecznosci, ktore moga
doprowadzic w niedalekiej
przyszlosci do
nieslychanie krwawych konfliktow.
Jesli ow podzial swiata nie na dwie,
lecz na trzy czesci nie
wydaje sie dzis
jeszcze nazbyt oczywisty, to wynika
z faktu, ze przejscie od
opartej na sile
gospodarki drugiej fali do opartej
na zasobach umyslowych
gospodarki
trzeciej fali nigdzie jeszcze nie
dotarlo do konca. Nawet w
Stanach
Zjednoczonych, Japonii i Europie
wojna domowa pomiedzy elitami
drugiej i
trzeciej fali nie doczekala sie
jeszze rozstrzygniecia. Ciagle
jeszcze trwaja
instytucje i sektory produkcyjne
drugiej fali i nie utracily
wladzy zwiazane
z nia polityczne grupy nacisku. Ta
mieszanina elementow drugiej
i trzeciej
fali ma w przypadku kazdego z wysoko
rozwinietych krajow swoja
wlasna
specyfike, niemniej ogolna
trajektoria rozwojowa jest calkiem
klarowna.
W ogolnym wspolzawodnictwie zwycieza
te kraje, ktore przeobrazen
trzeciej fali dokonaja przy
najmniejszych wewnetrznych
niepokojach i
kosztach spolecznych. Wielkie
historyczne przejscie od swiata
dwudzielnego do trojdzielnego
doprowadzi do walk miedzy
spolecznosciami
o zapewnienie sobie
najkorzystniejszego usytuowania w
nowym
ukladzie
wladzy. U podstaw zas tych
monumentalnych politycznych
transformacji
lezy przemiana roli, znaczenia i
natury wiedzy.
Rozdzial 3.
UNIWERSALNY SUBSTYTUT.
Kazdy z czytelnikow tej ksiazki
rozporzadza pewna umiejetnoscia,
ktora
moze wydawac sie tak oczywista, iz z
pewnym zdziwieniem
uswiadamiamy
sobie, ze nasi przodkowie nie
potrafili czytac. Nie byli
glupcami, ani
ignorantami, jednak byli
analfabetami. Zreszta nie potrafili
nie
tylko
czytac: nie umieli tez przeprowadzac
najprostszych obliczen. Ci,
ktorzy
rozporzadzali taka umiejetnoscia,
wydawali sie niebezpieczni.
Zdaje sie, ze
to sw.Augustyn ostrzegal
chrzescijan, aby trzymali sie z dala
od
ludzi
znajacych tajniki dodawania i
odejmowania, ci bowiem "zawarli
pakt z
diablem". Dopiero w tysiac lat po
Augustynie widzimy, jak
rachmistrze
wprowadzaja swoich uczniow w tajniki
tego, co uznane jest za
nieodzowne w
karierze zawodowej. Wiele
umiejetnosci, ktore wspolczesnie
wydaja
sie
oczywiste w zyciu codziennym, jest
skumulowanym produktem rozwoju
kulturalnego trwajacego przez wieki
i tysiaclecia. Dzisiaj ludzie
interesu na
calym swiecie sa najczesciej
nieswiadomymi dziedzicami wiedzy,
ktora
rozwijala sie w Chinach, Indiach,
posrod Arabow, fenickich
kupcoe, a
takze wsrod ludzi Zachodu. Kolejne
pokolenia przyswajaly sobie
te
wiadomosci, przekazywaly dalej i
stopniowo rozbudowywaly.
Podstawa wszystkich systemow
ekonomicznych jest wiedza, a
wszelkie
przedsiewziecia gospodarcze zaleza
od jej spolecznie
zorganizowanych
zasobow. Ekonomisci i przedsiebiorcy
najczesciej pomijaja ten
skladnik w
swoich rachunkach kosztow, w
przeciwienstwie do kapitalu, sily
roboczej i
ziemi. Tymczasem ten wlasnie element
staje sie dzis najwazniejszy
ze
wszystkich. Wspolczesnie zyjemy w
jednym z tych przelomowych
momentow dziejowych, kiedy cala
struktura ludzkiej wiedzy drzy
w
podstawach, gdyz padaja dawne
granice. Dzisiaj nie gromadzimy juz
tylko
faktow. Wraz z tym, jak
przebudowujemy dzis strukture
przedsiebiorstwa i
calych dzialow gospodarki narodowej,
dokonujemy tez totalnego
przeksztalcenia produkcji i
dystrybucji wiedzy oraz symboli,
ktore sluza do
jej przekazywania.
Co to wlasciwie znaczy? Otoz znaczy
tyle, ze tworzymy nowe sieci
upowszechniania wiedzy... w
zaskakujacy sposob laczymy ze soba
pojecia...
budujemy zdumiewajace hierarchie
oddzialywania... krzewimy nowe
teorie,
hipotezy i wyobrazenia, dla ktorych
przeslankami sa nowe
zalozenia,
jezyki, kody i systemy logiczne.
Jeszcze wazniejsze jest to, ze
na mnostwo
sposobow kojarzymy dane, laczac je z
wielorakimi kontekstami i
w ten
sposob tworzymy z nich informacje,
jej fragmenty zas wbudowujemy
w
coraz rozleglejsze modele i
uporzadkowane konstrukcje. Nie
zawsze
jest to
wiedza powszechnie uznana i
wypowiadana. Gdy mowimy tutaj o
wiedzy,
mamy na mysli takze przeswiadczenia
nie do konca uswiadamiane,
odwolujace sie do przeslanek, ktore
same oparte sa na
przeslankach,
fragmentarycznych modelach, nie
zauwazanych analogiach. Mamy na
mysli calosc zlozona nie tylko z
logicznych i na pozor
beznamietnych
danych, ale takze z emocji,
wyobrazen i przeczuc. To ow ogromny
wstrzas
w spolecznym fundamencie wiedzy, a
nie komputerowy szok czy wplyw
pieniadza, tlumaczy narodziny
supersymbolicznej ekonomiki
trzeciej fali.
Alchemia informacji.
Zmiany w spolecznym systemie wiedzy
sa na ogol natychmiast
przekladane na jezyk przedsiewziec
ekonomicznych. To wlasnie
system
wiedzy jest dla wspolczesnych firm
srodowiskiem bardziej nawet
istotnym
niz system bankowy, polityczny i
energetyczny. Obok oczywistego
faktu,
ze bez jezyka, kultury, danych,
informacji nie mogloby sie
narodzic zadne
przedsiewziecie, ogromne znaczenie
ma to, ze najbardziej
wszechstronnym
ze wszystkich zasobow, ktore
pozwalaja tworzyc bogactwo, jest
wiedza.
Zastanowmy sie dla przykladu nad
masowa produkcja drugiej fali.
W
wiekszosci tradycyjnych fabryk kazda
zmiana produktu byla
niezwykle
kosztowna. Trzeba bylo zatrudnic
budowniczych nowych narzedzi i
maszyn,
specjalistow od organizacji cylku
produkcyjnego oraz wielu innych
ekspertow. W trakcie zas zmiany
profilu produkcji maszyny staly
bezczynnie, a zamrozony w nich
kapital nie przynosil zyskow. To
dlatego
jednostkowe koszty wytwarzania
zmniejszaly sie wraz z wydluzaniem
serii
identycznych produktow, co dalo
poczatek teorii ekonomii skali.
Tymczasem nowe technologie stawiaja
na glowie teorie, ktore
powstaly w
epoce drugiej fali. Produkcja traci
charakter masowy; wyroby i
uslugi
dostosowuje sie do specyficznych
zamowien i potrzeb. Wspolczesne
techniki produkcyjne, korzystajace
ze sterowania komputerowego,
niskim
kosztem umozliwiaja nieograniczona
niemal roznorodnosc efektow.
Dzieki
informatyce koszt wielorakosci
redukowany jest do zera, co
oznacza kres
ekonomii skali.
Sprawa przedstawia sie podobnie,
kiedy ocenic ja od strony
materialow.
Tokarka zaopatrzona w niewielki
program komputerowy potrafi
wyciac z
tego samego kawalka stali wiecej
elementow niz najsprawniejsi
ludzcy
operatorzy. Dzieki miniaturyzacji
powstaja rzeczy mniejsze i
lzejsze, co
miedzy innymi prowadzi do obnizenia
kosztow magazynowania i
transportu,
a te ostatnie sa na dodatek powaznie
zmniejszane dzieki
optymalizacji
przewozow. Dostawy w systemie just-
in-time - czyli lepsza
informacja -
oznaczaja oszczednosci na
transporcie. Za sprawa wspolczesnej
wiedzy
powstaja nie znane dotad materialy,
poczynajac od powlok
samolotowych,
a na nowych gatunkach roslin i
szczepach bakteryjnych konczac.
Zwieksza
to moziwosc korzystania z nowych,
mniej kosztownych surowcow.
Dlatego
tez nie ma przesady w stwierdzeniu,
ze informacja jest
substytutem
zasobow materialowych i
transportowych, dzieki niej bowiem
radykalnie
mozna zoptymalizowac ich
wykorzystanie.
Podobnie rzecz przedstawia sie z
energia. Najdobitniejszym tego
dowodem
sa rewolucyjne osiagniecia w
dziedzinie nadprzewodnictwa, ktore
pozwalaja na niebywale zredukowanie
ilosci energii zuzywanej na
jednostkowy wyrob.
Wiedza pozwala jednak oszczedzac nie
tylko materialy, srodki
transportu i
energie, ale rowniez czas. Jest on
jednym z najwazniejszych
zasobow,
chociaz nigdzie nie znajdzie sie go
w rachunku kosztow
powstajacym w
przedsiebiorstwach drugiej fali. Tam
jednak, gdzie dokonujace sie
zmiany
pozwalaja na oszczednosc czasu -
dzieki szybszej komunikacji badz
sprawniejszej dostawie - nader
czesto decyduje on o zysku albo
stracie.
Wiedza pozwala rowniez oszczedzac i
zdobywac przestrzen. Oddzial
transportowy General Electrics
zajmuje sie miedzy innymi
produkcja
lokomotyw. Kiedyz dla potrzeb
lacznosci z dostawcami wykorzystano
zaawansowane systemy informatyczne,
czas wykorzystania zapasow
udalo
sie skrocic dwunastokrotnie,
przestrzen magazynowa zas zredukowac
o
caly jeden akr.
Oszczednosc kosztow daleko wykracza
poza miniaturyzacje produktow
i
ograniczenia powierzchni
skladowania. Nowe techniki
porozumiewania sie,
ktore wykorzystuja mozliwosci
komputerow i innych urzadzen,
pozwalaja
lokalizowac zaklady poza
zatloczonymi centrami miejskimi, co
rowniez
wplywa na obnizenie kosztow energii
i transportu.
Wiedza kontra kapital.
Tak wiele napisano o zastepowaniu
ludzkiej pracy przez
skomputeryzowane systemy, ze czesto
zapomina sie o tym, iz staja
sie one
takze substytutami kapitalu. W
istocie, wiedza i informacja na
dluzsza
mete stanowia dla poteg finansowych
o wiele wieksze zagrozenie
niz
organizacje pracownicze czy
antykapitalistyczne partie
polityczne. Jednym
z istotnych efektow rewolucji
informatycznej jest to, iz
relatywnie rzecz
biorac, zmniejsza ona naklady
kapitalu na jednostkowy produkt,
co z
pewnoscia jest czynnikiem
rewolucyjnym w ustroju
kapitalistycznym. Nie
ma rzeczy, ktora bylaby bardziej
radykalna.
Vittorio Merloni jest
szescdziesiecioletnim wloskim
businessmanem.
Dziesiec procent wszystkich
sprzedawanych w Europie pralek,
lodowek i
innych sprzetow gospodarstwa
domowego wytwarzanych jest przez
przedsiebiorstwa nalezaca do
Merloniego, ktorego glownymi
konkurentami sa szwedzki Electrolux
i holenderski Philips. Jak
powiada
Merloni: "Obecnie potrzeba mniej
kapitalu na wytworzenie tej
samej
rzeczy i dlatego biedniejsze kraje
moga osiagac wieksze korzysci
z tego
samego kapitalu, niz piec czy
dziesiec lat temu". Powodem jest
to -
tlumaczy Merloni - ze technologie
oparte na najnowszej wiedzy i
osiagnieciach informatyki pozwalaja
na sprawniejsze wytwarzanie
zmywarek do naczyn, kuchenek i
odkurzaczy. Szybka i
natychmiastowa
informacja pozwala na zredukowanie
kosztownych zapasow. Dzieki
szybszemu reagowaniu wytworcow na
zapotrzebowanie rynku, a takze
dzieki skroceniu serii
produkcyjnych, bardzo powaznie mozna
zmniejszyc
ilosc lezacych w magazynach
surowcow, polproduktow oraz gotowych
wyrobow. W jednym z przypadkow
Merloniemu udalo sie zmniejszyc
koszty magazynowe az o szescdziesiat
procent.
Przyklad Merloniego jest powielany
wszedzie w Stanach
Zjednoczonych,
Japonii i Niemczech, gdzie mozliwa
dzieki komputerowej informacji
dostawa bezposrednio na zamowienie
pozwala rezygnowac z
uciazliwego i
kosztownego skladowania. Umozliwia
to nie tylko lepsze, bardziej
efektywne wykorzystanie przestrzeni
magazynowej, ale rowniez
obniza
stawki podatkow i ubezpieczen.
Chociaz wiec wstepny koszt
komputerow,
oprogramowania i sieci lacznosci
jest sam w sobie wysoki, to
jednak
szybko okazuje sie, ze dla
utrzymania produkcji na tym samym
poziomie
potrzeba teraz mniej kapitalu.
Michael Milken, prawdziwy
specjalista jesli chodzi o problemy
inwestycji,
zamknal cala kwestie w siedmiu
slowach: "Kapital pieniezny
zastepowany
jest przez kapital ludzki". Skoro
wiec wiedza zmniejsza
zapotrzebowanie na
surowce, sile robocza, czas,
przestrzen, kapital i inne czynniki
produkcyjne, to smialo mozna ja
nazwac uniwersalnym substytutem:
kluczowym zasobem rozwinietej
gospodarki. To zas sprawia, ze
niepomiernie wzrasta jej wartosc.
Rozdzial 4.
W JAKI SPOSOB TWORZYMY
BOGACTWO?
W roku 1956 przywodca ZSRR Nikita
Chruszczow oznajmil chelpliwie:
"Pogrzebiemy was". Mial na mysli to,
ze komunizm w najblizszych
latach
calkowicie pograzy gospodarczo
kpitalizm. Miedzy wierszami kryla
sie tez
pogrozka zwyciestwa militarnego.
Slowa Chruszczowa odbily sie w
swiecie
glosnym echem.
Wtedy niewielu ludzi mialo niejasne
chociazby podejrzenia, w jaki
sposob
rewolucja w zachodnim systemie
tworzenia bogactwa zmieni uklad
sil
militarnych, radykalnie
przeksztalcajac przy tym nature
samych
dzialan
wojennych. Nie tylko Chruszczow, ale
takze i wiekszosc Amerykanow
nie
uswiadamiala sobie, ze rok 1956 byl
pierwszym rokiem, w ktorym
liczba
urzednikow i osob zatrudnionych w
sferze uslug przewyzszyla w
Stanach
Zjednoczonych liczbe robotnikow
fabrycznych, co bylo pierwsza
oznaka, iz
ekonomika drugiej fali wchodzi w
faze schylkowa, a rodzi sie nowa
gospodarka trzeciej fali.
Aby zrozumiec sens niezwyklych
przemian, ktore nastapily od tego
czasu,
a takze bardziej jeszcze
dramatycznych przeobrazen, ktore nas
czekaja,
musimy zajac sie teraz glownymi
cechami owej nowej ekonomiki
trzeciej
fali. Trzeba bediz przy tym
powtorzyc niektore z wyglosonych juz
stwierdzen. Rzecz jednak w tym, ze
rozwazane ponizej kwestie
stanowia
klucz nie tylko do efektywnosci
przedsiewziec gospodarczych i ich
konkurencyjnosci, ale rowniez do
ekonomii politycznej XXI wieku.
Czynniki wytworcze.
O ile glownymi czynnikami
wytworczymi w ekonomice drugiej fali
byly
ziemia, sila robocza, surowce i
kapital, o tyle glownym zasobem
ekonomiki
trzeciej fali jest wiedza. Termin
ten trzeba jednak potraktowac
na tyle
szeroko, aby objal informacje,
obrazy, symbole, kulture,
ideologie i
wartosci.
Jak widzielismy juz wczesniej,
odpowiedni zasob danych i
informacji
pozwalal zredukowac naklad innych
czynnikow, ktore potrzebne sa
do
wytwarzania bogactw. Ciagle jednak
wiedza nie jest powszechnie
rozpoznawana jako "uniwersalny
substytut". Wiekszosc ekonomistow
i
strategow gospodarczych boczy sie na
to pojecie, gdyz z trudem
poddaje
sie ono kwantyfikacji.
Tym, co decyduje o rewolucyjnosci
ekonomiki trzeciej fali, jest
fakt, ze o
ile ziemia, sila robocza, surowce, a
takze kapital uznac trzeba
za
ograniczone zasoby, o tyle wiedza
jest bogactwem
niewyczerpywalnym. W
przeciwienstwie do pieca hutniczego
czy tasmy produkcyjnej wiedza
moze
byc wykorzystywana jednoczesnie
przez roznych uzytkownikow,
ktorzy na
dodatek pozytkujac ja, moga sie
przyczyniac do jej pomnozenia.
Z tej
przyczyny teorie ekonomiczne drugiej
fali, ktore odwoluja sie do
ograniczonych, wyczerpywalnych
zasobow, nie stosuja sie do
gospodarki
trzeciej fali.
Nieuchwytne wartosci.
Wartosc firm niesionych przez druga
fale okreslic mozna na
podstawie ich
trwalego dobytku: budynkow, maszyn,
akcji, zapasow, natomiast
wartosc
skutecznych firm, ktore rodzi
trzecia fala, w coraz wiekszym
stopniu
zwiazana jest z ich strategiczna i
operacyjna umiejetnoscia
pozyskiwania,
tworzenia, dystrybucji oraz
stosowania wiedzy. Prawdziwa wartosc
takich
korporacji jak Compaq, Kodak,
Hitachi czy Siemens w o wiele
wiekszym
stopniu opiera sie na pomyslach,
wizjach i informacjach, ktore
maja w
glowach ich pracownicy, oraz na
posiadanych przez te firmy bazach
danych
i patentach, niz na liczbie
ciezarowek, linii produkcyjnych i
innych
elementow fizycznego dobytku.
Kapital tych firm w coraz wiekszym
stopniu staje sie nienamacalny i
dlatego z punktu widzenia
drugiej fali
nieuchwytny.
Koniec masowosci.
Wraz z tym jak wspolczesne
przedsiebiorstwa instaluja systemy,
ktore
dzieki skutecznemu wykorzystaniu
informacji, a nader czesto i
robotyzacji,
zdolne sa do stalej i malo
kosztownej zmiany profilu produkcji,
konczy sie
czas produkcji masowej, tak
charakterystycznej dla gospodarki
drugiej
fali. Dzieki wykorzystaniu owych
"gietkich technologii" mozliwe
staje sie
takie zroznicowanie propozycji dla
konsumentow, ze w sklepach
Wal-Mart
mozna wybierac sposrod stu
dziesieciu tysiecy towarow o
najrozniejszych
rozmiarach, modelach i kolorach. Sam
Wal-Mart nalezy jednak do
masowych kolosow handlowych, a rynek
masowy rozpada sie na silnie
zroznicowane sektory, gdyz dzieki
doskonalszej informacji kupcy
lepiej
moga rozpoznawac zroznicowane
potrzeby klientow i odpowiedznio
do nich
ksztaltowac mikrorynki.
Wyspecjalizowane sklepy, butiki,
systemy
zakupow za posrednictwem telewizji,
sieci komputerowych,
bezposredniej
dostawy pocztowej; wszystko to
roznicuje i wzbogaca sposoby,
dzieki
ktorym producenci dostarczac moga
swoje produkty klientom na
rynku,
ktory jest w coraz mniejszym stopniu
masowy. Kiedy pisalismy Szok
przyszlosci, najwieksi handlowi
wizjonerzy zaczynali rozprawiac
o
segmentacji rynku. Dzis uwaga skupia
sie juz nie na segmentach,
lecz na
niszach czy wrecz pojedynczych
konsumentach.
Poniewaz rownolegle rozwija sie
proces, w ktorym masowego
charakteru
wyzbywaja sie takze srodki masowego
przekazu, wiec takze i
reklama
koncentruje sie na coraz mniejszych
niszach rynkowych. Temu
rozpadowi
masowej publicznosci towarzyszy
kryzys poteznych ongis sieci
telewizyjnych, takich jak ABC, CBS i
NBC i to w czasie gdy
Tele-Communications Inc. z Denver
proponuje siec z wlokien
optycznych,
ktora potrafi pomiescic piecset
dzialajacych jednoczesnie,
interaktywnych
kanalow telewizyjnych. Jakaz to
mozliwosc bezposredniego dotarcia
do
klienta ! To jednoczesne wyzbycie
sie masowego charakteru przez
produkcje, dystrybucje i lacznosc
rewolucjonizuje cala
gospodarke,
decydujac o jej radykalnej
heterogenicznosci.
Praca.
Zdecydowanemu przobrazeniu ulega
rowniez sama praca. W sweicie
drugiej fali chodzilo przede
wszystkim o nisko wykwalifikowana
sile
robocza, ktora mozna bylo przenosci
z jednego stanowiska na inne.
Tymczasem w epoce trzeciej fali
wymagania, jesli chodzi o
kwalifikacje,
wzrastaja tak ogromnie, ze coraz
trudniej jest mowic o mozliwosci
zastepowania jednych pracownikow
innymi.
Sila fizyczna jest z istoty swej
anonimowa, dlatego tez miejsce
jednego
nisko wykwalifikowanego robotnika
bez trudu i niskim kosztem moze
zajac
inny. Tymczasem w ekonomice trzeciej
fali wymaga sie tak scisle
okreslonych umiejetnosci, ze
wyszukanie odpowiedzniej osoby staje
sie
coraz trudniejsze i coraz bardziej
kosztowne. Dozorcy, ktorego
zwalniaja z
przedsiebiorstwa zbrojeniowego, w
podjeciu zblizonej pracy w
szkole czy w
firmie ubezpieczeniowej przeszkodzic
moze tylko konkurencja ze
strony
innych kandydatow. Tymczasem
umiejetnosci inzyniera elektronika,
ktory
cale lata spedzil przy budowie
satelitow, nie musza byc przydatne
w
konsorcjum, ktore zajmuja sie
ochrona srodowiska. Ginekolog nie
bedzie
potrafil przeprowadzic operacji
mozgu. Zawezenie specjalizacji
i wzrost
wymagan dotyczacych scisle
okreslonych umiejetnosci bardzo
ogranicza
uniwersalnosc sily roboczej.
W rozwinietej ekonomice
proporcjonalnie coraz wieksza rola
przypada
pracy posredniej, nie zas
bezposredniej. Przez prace
bezposrednia
albo
produkcyjna, tradycyjnie rozumiano
te, ktora wykonywana na
stanowisku,
bezposrednio zwiazana jest z
powstawaniem produktu. To wlasnie
dzieki
pracownikom produkcyjnym powstala
wartosc dodana, do czego
wszyscy
inni - pracownicy nieprodukcyjni -
przyczyniali sie tylko
posrednio. Takie
rozroznienie staje sie dzis coraz
bardziej niejasne, jako ze w
powstaniu
wytworu coraz wiekszy udzial - i to
nawet w samej hali
produkcyjnej - maja
osoby zwiazane z nadzorem i
projektowaniem, a wartosc w co
najmniej tym
samym stopniu powstaje dzieki sile
fizycznej, jak i dzieki
poczynaaniom,
ktore sie bez niej obywaja.
Innowacje.
Gdy Japonia i Europa zaczely
gospodarczo odzywac po drugiej
wojnie
swiatowej, zwiekszala sie tez ich
konkurencyjnosc wobec
przedsiebiorstw
amerykanskich, co zmusilo te
ostatnie do nieustannej pogoni za
innowacjami: nowymi produktami,
technologiami, procesami
produkcyjnymi, marketingiem i
finansowaniem. W amerykanskich
supermarketach co miesiac pojawia
sie okolo tysiaca nowych
produktow.
Zanim komputer z procesorem 486
zastapil model 386, gotowy juz
byl
procesor 586. W tej sytuacji
najbardziej rzutkie firmy
zdecydowanie
zachecaja swoich pracowniow, aby
zglaszali sie z nowymi, chocby
najbardziej nieszablonowymi,
obrazoburczymi pomyslami.
Skala produkcji.
Zmniejsza sie wielkosc jednostek
produkcyjnych. Miniaturyzacji
ulegaja
nie tylko wyroby, ale takze i same
poczynania wytworcze. Miejsce
rzeszy
robotnikow wykonujacych te sama
prace fizyczna zajmuja
niewielkie,
wyspecjalizowane zespoly. Rozpadaja
sie molochy wytworcze, stale
zas
wzrasta liczba malych firm. Dla IBM,
ktory zatrudnia trzysta
siedemdziesiat tysiecy pracownikow,
ogromnym wyzwaniem sa tysiace
niewielkich, rozsianych po calym
swiecie producentow. Aby
przezyc, kolos
musial zredukowac zatrudnienie, a
takze podzielic sie na
trzynascie
zroznicowanych produkcyjnie czesci.
W swiecie trzeciej fali korzysci
plynace z wielkiej skali
produkcji zostaja
unicestwione przez straty wynikajace
z zawilosci struktury. Im
bardziej
skomplikowana struktura firmy, tym
mniej prawa reka wie o
poczynaniach
lewej. Pojawiajace sie szczeliny i
pekniecia powoduja coraz
wieksze straty,
ktore zjadaja zyski plynace z
produkcji masowej. Do lamusa
odchodzi
haslo, ze wieksze jest lepsze.
Organizacja.
Aby przystosowac sie do dynamicznych
przemian, przedsiebiorstwa
pospiesznie zmieniaja struktury
biurokratyczne, ktore powstaly
w
warunkach drugiej fali. Firmy z
epoki industrialnej mialy bardzo
podobna
piramidalna, monolityczna i
biurokratyczna organizacje.
Wspolczesne
przemiany na rynku, w technologiach
i upodobaniach konsumentow
dokonuja sie tak szybko, ze
biurokratyczna uniformizacja staje
sie tylko
przeszkoda. Zaczyna sie przeto
poszukiwac zupelnie nowych form
organizacyjnych. Obecnie na przyklad
wielka popularnoscia posrod
ekspertow do spraw zarzadzania
cieszy sie taka przebudowa firm,
aby ich
struktura dostosowana byla do
procesow produkcyjnych, nie zas do
rynku
czy specjalnosci pracowniczych.
Widzimy przeto jak blizniacze
struktury
ustepuja miejsca powstajacym
doraznie zespolom i grupom, wspolnym
przedsiewzieciom i konsorcjom,
bardzo czesto ponadpanstwowym,
ktorych
celem jest realizacja pewnego
konkretnego zamierzenia. Przy
nieustannych i radykalnych zmianach
rynku, mniejsze znaczenie
zaczyna
odgrywac pozycja, a znacznie wieksze
- elastycznosc i zdolnosc
manewru.
Systemy integracji.
Coraz wieksza zlozonosc problemow
gospodarczych wymaga coraz
bardsziej subtelnych form integracji
i zarzadzania. Niech
przykladem
typowej sytuacji bedzie Nabisco,
wielka firma spozywcza, ktora
codziennie
wystawic musi ponad piecset zamowien
na setki tysiecy produktow
dostarczanych z czterdziestu
dziewieciu zakladow i trzynastu
hurtowni, a
zarazem odbyc okolo trzydziestu
tysiecy promocyjnych spotkan z
klientami. Kierowanie tak
skomplikowana caloscia wymaga nowych
form
zarzadzania i niezwykle sprawnych
powiazan integracyjnych. To z
kolei
czyni koniecznym nasycanie calej
organizacji coraz wieksza
iloscia
informacji.
Infrastruktura.
Aby zapewnic swobodny przeplyw
skladnikow i produktow,
skoordynowac
dostawy, uzgodnic poczynania
inzynierow i specjalistow od zbytu,
informowac pracownikow zajmujacych
sie planowaniem i rozwojem o
potrzebach dzialow produkcyjnych, a
nade wszystko: aby zapewnic
kierownictwu wierny i wyrazny obraz
tego, co dzieje sie w firmie
i z firma,
wydaje sie miliardy dolarow na
najnowoczesniejsze sieci, ktore
gromadza,
przetwarzaja i przesylaja
informacje. Ogromna struktura
elektroniczna,
nader czesto korzystajaca z polaczen
satelitarnych, wiaze
rozrzucone po
swiecie firmy, przy czym z tych
samych sieci korzystaja tez na
ogol
dostawcy i odbiorcy.Powstaje cala
struktura sieci roznych
rozmiarow i
zasiegow. Japonia przeznacza
dwiescie piedziesiat miliardow
dolarow na
stworzenie w najblizszym
cwiercwieczu lepszych i szybszych
sieci;
Bialy
Dom zaangazowal sie w kontrowersyjny
plan "autostrady
informacyjnej".
Cokolwiek mozna sadzic o tym czy
innym konkretnym rozwiazaniu,
nie
ulega watpliwosci, ze elektroniczna
magistrala informacyjna
bedzie
podstawowa infrastruktura trzeciej
fali.
Przyspieszenie.
Zmiany te, nakladajac sie na siebie
i wzajemnie warunkujac,
zwiekszaja
jeszcze szybkosc poczynan i
uzgodnien. Ekonomika wielkiej skali
wypierana jest przez ekonomike
tempa. Wymogi konkurencyjne sa tak
ostre, a wymagana szybkosc reakcji
tak wielka, ze dawne haslo:
"Czas to
pieniadz" zastapic trzeba nowym:
"Kazda nastepna chwila jest
warta
wiecej od tej, ktora ja poprzedza".
To wlasnie czas staje sie czynnikiem
najbardziej krytycznym, o
czym
swiadczy rozwoj dostaw just-in-time,
z ominieciem magazynu, czy
tez
naciski na skracanie procedur
decyzyjnych. Powolne, stateczne,
dokonujace sie krok po kroku
rozwiazywanie problemow zastepowane
jest
przez "strategie symultaniczne", zas
trescia wspolzawodnictwa
coraz
czesciej staje sie sam czas. Du
Wayne Petereson, jeden z
zarzadzajacych
Merrill Lynch, wyrazil to w slowach:
"Pieniadze poruszaja sie z
predkoscia
swiatla. Informacja musi rozchodzic
sie jeszcze szybciej".
Omowione wyzej podstawowe cechy
ekonomiki trzeciej fali, wraz z
ogromna mnogoscia innych, bardziej
szczegolowych, decyduja o
gigantycznej przemianie, jesli
chodzi o wytwarzanie bogactwa.
Przestawienie sie Stanow
Zjednoczonych, Japonii i Europy na
ten
nowy
system ciagle jeszcze trwa. Niemniej
juz teraz mozna powiedziec,
ze jest to
najwazniejsze wydarzenie w swiatowej
gospodarce od czasu, gdy
rewolucja
przemyslowa pokryla caly glob siecia
fabryk. Ta ogromna
transformacja
dziejowa, ktora tempo swe znacznie
przyspieszyla juz w latach
siedemdziesiatych, w latach
dziewiecdziesiatych jest juz
znacznie
bardziej
rozwinieta. Niestety, ekonomiczne
myslenie Amerykanow pozostaje
jeszcze w tyle za owym procesem.
Rozdzial 5.
MATERIALIZM JURNY.
Kiedy w Bialym Domu urzedowal
jeszcze Ronald Reagan, pewnego dnia
w
Jadalni Rodzinnej przy stple zebrala
sie grupka osob
dyskutujacych o
przyszlosci Ameryki. Do osniora
znanych futurologow i prezydenta
dolaczyli wiceprezydent oraz trzech
bezposrednich doradcow
Reagana,
wsrod ktorych znajdowal sie takze
Donald Regan, swiezo mianowany
szef
kancelarii.
Spotkanie rozpoczelo sie od
stwierdzenia, ze chociaz
futurologowie roznia
sie w ocenie wielu kwestii
technicznych, politycznych i
spolecznych, to
jednak zgodnieuznaja, iz gospodarka
znajduje sie w trakcie
glebokiej
transformacji. Natomiast wtracil sie
Donald Regan: "Wiec waszym
zdaniem odtad juz wszyscy zajmiemy
sie tylko strzyzeniem wlosow
i
sprzedaza hamburgerow? Czy Stany
Zjednoczone juz nigdy nie beda
wielka
potega produkcyjna?"
Prezydent i wiceprezydent spojrzeli
pytajaco po zebranych.
Wiekszosc
mezczyzn siedzacych przy stole
wydawala sie zdiwiona
bezposrednioscia i
ostroscia ataku. Wtedy Heidi Toffler
odparla spokojnie: "USA
dalej beda
wielka potega produkcyjna, tyle ze
zmniejszy sie udzial osob
pracujacych w
fabrykach". Pozniej, pokazujac
roznice pomiedzy tradycyjnymi
sposobami
produkcji a owczesnymi metodami
wytwarzania komputero Macintosh,
Toffler zwrocila uwage takze na to,
ze Stany Zjednoczone naleza
do grona
najwiekszych na swiecie producentow
zywnosci, chociaz tylko dwa
procent
zdolnych do pracy zatrudnionych jest
w rolnictwie. W istocie
przez caly
wiek XIX im bardziej malalo
statystyczne znaczenie grupy
pracujacych na
farmach, tym wieksza - nie zas
mniejsza - potega rolnicza stawaly
sie
Stany Zjednoczone. Dlaczego nie
mialoby byc podobnie z produkcja
przemyslowa?
Jest rzecza zastanawiajaca, ze
niezaleznie od wahan w gore i w
dol, liczba
osob zatrudnionych w przemysle
amerykanskim w roku 1988 jest
niemal
taka sama, jak w roku 1968 i wynosi
odrobine ponad dziewietnascie
milionow. Nie zmienil sie tez w tym
okresie udzial przemyslu w
calkowitym
produkcie narodowym, natomiast
pracownicy przemyslowi stanowia
dzis
znacznie mniejsza czesc ludnosci
czynnej zawodowo niz dwadziescia
lat
temu. Widac tez wyraznie, jakie beda
perspektywy: zatrudnieni w
fabrykach beda stanowic coraz
mniejszy fragment ogolu
pracujacych, z
jednej strony nieustannie bowiem
wzrasta ludnosc USA i liczba
osob w
wieku produkcyjnym, z drugiej zas -
w latach osiemdziesiatych
wiekszosc
amerykanskich przedsiebiorstw
przemyslowych automatyzowala sie
i
przechodzila bardzo powazne
przemiany organizacyjne. Jesli
zgodnie
niektorymi ocenami w ciagu
najblizszej dekady w USA, bedzie
powstawac
dziesiec tysiecy nowych miejsc pracy
dziennie, tylko bardzo
nieliczne z nich
pojawia sie w sektorze przemyslowym.
Podobny proces zmienia
obecnie
gospodarke Japonii. Jednak wciaz
jeszcze czesto z ust marnych
kierownikow amerykanskich firm,
przywodcow karlejacych zwiazkow
zawodowych, ekonomistow i historykow
uslyszec mozna slowa bardzo
podobne do tych, ktorych uzyl Donald
Regan. Owa obrona wielkiego
przemyslu wyrasta z przekonania, ze
przejscie od pracy fizycznej
do uslug i
pracy umyslowej jest w pewien sposob
szkodliwe dla gospodarki i
ze
drobna przedsiebiorczosc z uwagi na
liczbe zatrudnionych nalezy
uznac za
rodzaj upustu zdrowej krwi. Jest to
sposob myslenia, ktory
przywodzi na
mysl osiemnastowiecznych fizjokratow
francuskich, ktorzy z zasady
wrodzy
ekonomice przemyslowej, za jedyna
prawdziwie wytworcza galaz
uznawali
rolnictwo.
Nowy sens bezrobocia.
Wiele lamentow nad upadkiem
przemyslu wyrasta z nostalgii za
swiatem
drugiej fali oraz odwoluje sie do
calkowicie juz przestarzalych
pojec
bogactwa, produkcji i bezrobocia..
Poczynajac od lat
szescdziesiatych
dokonuje sie rozlegly, dramatyczny i
nieodwracalny proces
przechodzenia
od charakterystycznej dla drugiej
fali pracy fizycznej do
zwiazanej z trzecia
fala dzialalnosci w sferze uslug i
symboli. Dzis w Stanach
Zjednoczonych w
ten rodzaj poczynan zaangazowanych
jest ponad trzy czwarte
zdolnych do
pracy Amerykanow. Ta wielka
przemiana znajduje nader znamienny
wyraz
w zadziwiajacym fakcie, ze swiatowy
eksport uslug i wlasnosci
intelektualnnej jest dzis rowny
lacznemu eksportowi produktow
elektronicznych i samochodow lub
lacznemu eksportowi zywnosci i
paliw.
Autorzy niniejszej ksiazki oraz inni
futurologowie juz w latach
szescdziesiatych zapowiadali
dokonanie sie takiej ogromnej
transformacji,
poniewaz jednak powszechnie
zlekcewazono te wczesne ostrzezenia,
zmiana dokonala sie z gwaltownoscia
i burzliwoscia, ktorych mozna
bylo
uniknac. Nastapily masowe zwolnienia
z pracy, pojawily sie
bankructwa i
porazki, gdyz ci wszyscy, ktorzy
ociagali sie z instalacja
komputerow,
robotow i systemow informacyjnych, a
takze z przebudowa
niewydolnych
struktur, nie potrafili dotrzymac
kroku bardziej rzutkim rywalom.
Wielu
wina za swe niepowodzenia obarczalo
zagraniczna konkurencje, zbyt
wysokie lub zbyt niskie
oprocentowanie w bankach, uciazliwe
regulacje
prawne i tysiace innych czynnikow.
Niektore z tych elementow wplywaly
mniej lub bardziej
niekorzystnie na
sytuacje gospodarcza, przede
wszystkim jednak wina za bolesnosc
przemian nalezy obarczac arogancje
wielkich kolosow
przemyslowych:
producentow samochodow, stalowni,
stoczni, wielkich producentow
odziezowych, ktore od dawna
dominowaly w zyciu gospodarczym. Za
owa
menedzerska bute placic przyszlo
osobom, ktore maja niewielki
wplyw na
industrialne zacofanie, a zarazem sa
najbardziej bezbronne:
robotnikom.
Z faktu, ze laczna liczba
zatrudnionych w fabrykach jest w
roku
1988 taka
sama jak dwadziescia lat wczesniej,
nie nalezy wnosic, ze ludzie
uprzednio
zwolnieni powrocili potem do swoich
zajec. Wraz z tym, jak
rozprzestrzenialy sie technologie
trzeciej fali, takze korporacje
wielkoprzemyslowe zaczely
potrzebowac pracownikow zupelnie
nowego
typu.
Stare fabryki drugiej fali
zatrudnialy robotnikow, ktorych
latwo
bylo
zastapic innymi. Nayomiast
przedsiewziecia trzeciej fali
wymagaja
umiejetnosci coraz bardziej
wyspecjalizowanych, co sprawia, ze
ludzi nimi
dysponujacych trudno jest zastapic,
to zas w zupelnie nowym
swietle stawia
problem bezrobocia. W fabrycznych
spolecznosciach drugiej fali,
zastrzyk
postaci kapitalow inwestycyjnych czy
zakupow konsumenckich mogl
ozywic gospodarke i rodzic nowe
miejsca pracy. Jesli bylo,
powiedzmy,
dwa miliony bezrobotnych, to w
zasadzie problem polegal na tym,
zeby za
pomoca bodzcow ekonomicznych
stworzyc dwa miliony nowych
stanowisk.
Poniewaz kwalifikacje do zajec
produkcyjnych byly
nieskomplikowane i
mozna sie bylo ich nauczyc w ciagu
kilku godzin, wiec kazdy
niemal
bezrobotny nadawal sie do kazdej
niemal pracy. Zupelnie inaczej
przedstawia sie sprawa we
wspolczesnej supersymbolicznej
gospodarce.
Dlatego nie bardzo wiadomo, co
zeobic z wielka czescia
bezrobotnych, a
tradycyjne srodki zaradcze,
autorstwa Keynesa i monetarystow,
okazuja
sie tutaj nieskuteczne. W obliczu
Wielkiego Kryzysu John Maunard
Keynes zalecal jako lekarstwo
defizyt budzetowy: wydatki rzadowe
plynely do kieszeni konsumentow, ci
zwiekszali swoje zakupy,
wiekszy zas
popyt sklanial przedsiebiorcow do
rozszerzania produkcji i
zatrudniania
nowych pracownikow. Dzieki temu
znikalo bezrobocie. Monetarysci
z kolei
zalecaja manewrowanie stawkami
procentowymi i podaza pieniadza,
aby w
ten sposob zgodnie z potrzebami
regulowac sile nabywcza ludnosci.
W warunkach dzisiejszej globalnej
ekonomiki wlewanie pieniedzy
do
kieszenie konsumentow moze pozostac
bez zadnego wplywu na
wewnetrzna
sytuacje gospodarcza, jesli strumien
pieniadza poplynie za
granice. Jesli
Amerykanin kupuje nowy telewizor czy
odtwarzacz plyt
kompaktowych, po
prostu wysyla dolary do Japonii,
Korei czy Malezji i nie przybywa
przez to
w kraju ani jednego miejsca pracy.
Jednak blad dawnych strategii polega
jeszcze na czyms innym:
uparcie
koncentruja sie one na obiegu
pieniadza, nie zas na wiedzy.
Tymczasem
dzisiaj nie mozna juz zredukowac
bezrobocia przez samo tylko
stworzenie
nowych miejsc pracy, caly problem
nie daje sie bowiem rozwiazac
czysto
liczbowo. Bezrobocie nabralo obecnie
charakteru jakosciowego a
nie
ilosciowego. Ludzie pozostawieni bez
pracy rozpaczliwie
potrzebuja
pieniedzy, aby mogli wyzyc oni sami
oraz ich rodziny. Z
ekonomicznego,
psychologicznego i moralnego punktu
widzenia wskazane jest, aby
spoleczenstwo nie pozostawialo ich
samym sobie. Jednak w
supersymbolicznej gospodarce
efektywna strategioa walki z
bezrobociem
w mniejszym stopniu musi polegac na
alokacji bogactwa, a w
znacznie
wiekszym na alokacji wiedzy.
Poniewaz coraz rzadziej bedzie mozna
znalezc
zajecie w tradycyjnie pojmowanym
przemysle, trzeba ludzi
przygotowywac
poprzez szkolenia, cwiczenia
praktyczne i obserwacje
uczestniczace do
podjecia pracy w coraz szybciej
rozwijajacej sie sferze uslug.
Mozna tu
wspomniec o opiece nad tworzacymi
coraz liczniejsza grupe ludzmi
w
podeszlym wieku, opiece nad dziecmi,
sluzbie zdrowia, ochronie
wlasnosci,
a takze zapewnieniu bezpieczenstwa,
rozrywce, turystyce i
mnostwie
innych dziedzin. Do tego jest jednak
potrzebne traktowanie pracy
w
szeroko rozumianym sektorze uslug z
taka sama powaga i takim
samym
szacunkiem jak pracy w fabryce, nie
zas zbywanie jej pogardliwymi
wzmiankami o fryzjerach i
sprzedawcach hamburgerow. McDonald's
-
przy
calym dla niego szacunku -nie moze
wystepowac jako symbol
reprezentujacy ogromna roznorodnosc
zajec, ktora od nauczania,
poprzez
sluzbe gromadzenia informacji, siega
az do szpitalnego osrodka
radiologicznego. Jesli zas place w
uslugach sa ciagle niskie, to
trzeba
zatroszczyc sie o wzrost
efektywnosci tych zajec, a takze o
nowe
formy
obrony interesow ludzi zatrudnionych
w tej sferze. Zwiazki
zawodowe,
ktore powstaly, aby walczyc o sprawy
robotnikow
wielkoprzemyslowych,
musza sie zdecydowanie przeksztalcic
albo ustapic miejsca
organizacjom
nowego typu, bardziej dostosowanym
do charakteru gospodarki
supersymbolicznej. Aby przetrwac
musza zaczac wspierac takie
rozwiazania jak praca w domu,
ruchomy czas pracy i wspolne
rozwiazywanie zadan, nie zas
zazarcie sie im sprzeciwiac.
Mowiac krotko, powstanie ekonomiki
supersymbolicznej wymaga od
nas
przemyslenia problemu bezrobocia od
samych podstaw. Tyle, ze
wystapienie przeciw zastarzalym
przeslankom jest zarazem
wystapienuiem
przeciw tym, ktorzy czerpia z nich
korzysci. Tworzony przez
trzecia fale
system wytwarzania bogactwa zagraza
przeto utrwalonym ukladom
wladzy
i wplywow w korporacjach, zwiazkach
zawodowych i administracji
rzadowej.
Roznorodnosc pracy umyslowej.
W warunkach ekonomiki
supersymbolicznej przestarzale staje
sie
nie
tylko dawne pojecie bezrobocia, ale
w ogole pracy. Aby urobic
sobie nowe,
trzeba dokonac jeszcze bardziej
radykalnych zmian w naszym
slowniku.
Zacznijmy od tego, ze tradycyjny
podzial gospodarki na rolnictwo,
przemysl i uslugi wiecej zaciemnia
niz wyjasnia. Gwaltowne zmiany
zachodzace w swiecie sprawiaja, ze
rozmywaja sie podzialy ongis
wyraziste
i klarowne. Zamiast wiec trzymac sie
starych klasyfikacji,
zapytajmy
lepiej, czym ludzie zajmuja sie w
konkretnych firmach, aby
wytworzyc
bogactwo, a wtedy okaze sie, iz we
wszystkich tych trzech
sektorach praca
w coraz wiekszym stopniu polega na
przetwarzaniu symboli, jest
przeto
praca umyslowa.
Farmerzy wyliczaja dzis na
komputerach, jakie trzeba bedzie
zrobic
zasiewy; pracownicy stalowni czuwaja
przy konsoletach i
monitorach;
bankierzy na przenosnych komputerach
modeluja rynki finansowe.
W tej
sytuacji zupelnie bez znaczenia
jest, czy ekonomisci wpisza te
poczynania
do rubryki rolnictwo, przemysl czy
uslugi. Bezuzyteczne staja sie
dawne
okreslenia zawodow. Niewiele w
istocie nam to mowi, kiedy
dowiadujemy
sie, ze ktos jest magazynierem,
tokarzem czy agentem handlowym.
O
wiele lepiej jest grupowac
pracownikow wedle tego, jak wiele z
ich
czynnosci polega na przetwarzaniu
symboli, zupelnie niezaleznie
od
kwestii, czy czynnosci owe wykonuja
w magazynie, ciezarowce,
fabryce,
szpitalu czy urzedzie. W grupie
pracownikow umyslowych znajda sie
badacz naukowy, analityk finansow,
programista komputerowy, ale
takze
na przyklad archiwista. Dlaczego
archiwista znalazl sie obok
naukowca?
Gdyz ich praca - skadinad nader
rozna i toczaca sie na roznych
poziomach
abstrakcji - polega na przekazywaniu
informacji i ich mnozeniu.
Jest to
dzialalnosc dotyczaca calkowicie
sfery symboli. Do pracownikow
umyslowych przyjdzie jednajk
zaliczyc takze najrozniejsze
przypadki
"mieszane", to znaczy takie zajecia,
przy ktorych uzywa sie
wprawdzie sily
fizycznej, ale zarazem korzysta sie
tez z informacji. Dzisiaj
nawet ludzie
zajmujacy sie przyjmowaniem,
segregowaniem, wysylaniem i
dostarczaniem przesylek ekspresowych
musza na co dzien korzystac
z
komputera. W nowoczesnej fabryce
robotnikowi obslugujacemu
maszyne
nie moga byc obce arkana
informatyki. Recepcjonista hotelowy,
pielegniarka i wiele, wiele innych
osob o zblizonych zawodach,
wiele czasu
spedzaja wprawdzie wsrod ludzi,
zarazem jednak tworza, gromadza
i
rozprowadzaja informacje. Mechanicy
samochodowi na stacjach
remontowych Forda maja jak dawniej
zabrudzone smarem rece, ale
musza
tez umiec korzystac z komputerow
Hewlett-Packard, ktore pozwalaja
im
na szybkie zlokalizowanie usterki, a
takze zapewniaja dostep do
setek
megabitow rysunkow i danych
technicznych zarejestrowanych na
CD-ROMach. Program pyta o
uszkodzenie samochodum, a nastepnie
udostepnia zadana informacje, ale
takze podsuwa sugestie i
opracowuje
kolejnosc czynnosci naprawczych. Czy
ten, kto w ten sposob
konsultuje sie
z komputerem, jest mechanikiem czy
pracownikiem umyslowym?
Znikaja tez bezpowrotnie te zajecia,
ktore maja charakter czysto
fizyczny.
Im mniej jest pracy recznej, tym
bardziej kurczy sie proletariat,
jego
miejsce zas zajmuje intelektuariat,
czy moze scislej: wraz z
rozwojem
supersymbolicznej ekonomiki
proletariat przeksztalca sie w
intelektuariat.
Kiedy wspolczesnie chcemy
scharakteryzowac czyjas prace,
kluczowe
staja sie nastepujace pytania: Jak
wielka jej czesc stanowi
przetwarzanie
informacji? Jak wielka jej czesc ma
charakter rutynowy,
powtarzalny? Na
jakim poziomie abstrakcji sie
rozgrywa? Jaki dostep ma pracownik
do
centralnego banku danych i systemu
informacyjnego kierownictwa?
Jak
wielka jest autonomia i
odpowiedzialnosc?
Niskie zintelektualizowanie kontra
wysokie.
Tak powazne przemiany nie moga
dokonywac sie bez walki, a jesli
chcemy
przewidziec, kto w niej wygra, kto
zas poniesie porazke,
pozyteczne moze
okazac sie spojrzenie na rozne
przedsiebiorstwa wlasnie z punktu
widzenia
pracy umyslowej. Sprobujmy je przeto
klasyfikowac nie ze wzgledu
na to,
czy dzialaja w przemysle, rolnictwie
czy uslugach, lecz z uwagi
na
rzeczywisty charakter wykonywanej w
nich pracy.
CSX, na przyklad, jest firma, ktora
zajmuje sie komunikacja
kolejowa we
wschodniej czesci USA, a takze
prowadzi jeden z najwiekszych na
swiecie
systemow kontenerowych w zegludze
oceanicznej. Niemniej CSX
uwaza, ze
w coraz wiekszym stopniu przedmiotem
jej poczynan jest
informacja. Alex
Mandl z CSX ujmuje to tak: "Coraz
wieksza czesc naszej oferty
zajmuja
uslugi informacyjne. Nie wystarczy
juz sama dostawa towarow.
Konsumenci domagaja sie informacji.
Chca wiedziec, kiedy ich
towary
zostana umieszczone w kontenerach i
z nich wyladowane, gdzie beda
w
jakiej chwili, chca znac ceny,
oplaty celne i mnostwo innych
szczegolow.
Nasze poczynania karmia sie
informacja i sa z nia scisle
zwiazane". Znaczy
to tyle, ze posrod pracownikow CSX
coraz wiecej jest takich,
ktorych
zajecia maja charakter umyslowy czy
glownie umyslowy.
Dlatego tez bylibysmy sklonni z
grubsza podzielic
przedsiebiorstwa na
wysoko, srednio i nisko
zintelektualizowane. Niektore firmy
i
niektore
typy potrzebuja wiekszej ilosci
informacji od innych, i dlatego,
podobnie
jak jednostkowe zajecia, mozna je
uszeregowac zgodnie z iloscia
i stopniem
skomplikowania wykonywanej w nich
pracy umyslowej.
W przedsiebiorstwach nisko
zintelektualizowanych prace umyslowa
wykonuje kilka osob ulokowanych na
szczycie, reszcie zas
zatrudnionych
pozostawiona jest praca fizyczna czy
tez taka, ktora nie wymaga
zadnego
wysilku myslowego. Dzialanie takich
firm opiera sie na
przeswiadczeniu,
ze pracownicy sa ignorantami albo
tez, ze ich wiedza nie jest
istotna dla
produkcji. Nawet w sektorach wysoko
zintelektualizowanych mozna
znalezc jeszcze zajecia nie
wymagajace zadnych kwalifikacji,
oglupiajace,
ktore ze swych wykonawcow czynia
trybiki wielkiej maszyny. Takie
jednak
proby obstawania przy metodach,
ktore zalecal Frederick Taylor
w
poczatkach naszego stulecia, sa juz
tylko reliktami bezmyslnej
przeszlosci,
nie zas elementami przyszlosci
przepojonej mysleniem. Czynnosci
monotonne i tak proste, ze mozna je
wykonywac bez zadnego wysilku
umyslowego, predzej czy pozniej
zostana przekazane robotom.
Gospodarka jest w stanie
przestawiania sie na produkcje
trzeciej
fali, a
wszystkie firmy musza gruntownie
zastanowic sie nad znaczeniem
wiedzy.
Najbardziej rzutkie z tych, ktore
dzialaja w sektorach wysoko
zintelektualizowanych, juz to
zrobily i odpowiedznio
zreorganizowaly swoje
poczynania. Ich dzialanie opiera sie
na przekonaniu, ze
efektywnosc i zyski
beda gwaltownie rosnac, gdy do
minimum zredukuje sie ilosc pracy
bezmyslnej (albo tez przekaze sie ja
automatom), do maksimum zas
wykorzysta sie potencjal
intelektualny pracownikow. Celem
jest
zbudowanie lepiej oplacanego, ale za
to mniejszego i bardziej
sprawnego
zespolu pracownikow.
W dziedzinach srednio
zintelektualizowanych, w ktorych
ciagle
spora role
odgrywa praca fizyczna, obserwujemy,
jak wzrasta rola informacji
i pracy
umyslowej. Firmy wysoko
zintelektualizowane nie sa
bynajmniej
instytucjami charytatywnymi. Chociaz
praca w nich jest mniej
wyczerpujaca fizycznie i przebiega w
znacznie wygodniejszych
warunkach,
to przeciez wymagania, jakie sie
tutaj stawia zatrudnionym, sa
znacznie
wyzsze. Oczekuje sie od nich, ze w
pracy wykorzystywac beda nie
tylko
swe zdolnosci umyslowe, ale takze
uczucia, intuicje i wyobraznie.
To
dlatego krytycy ze szkoly Marcusego
podnosza larum, ze oto
pojawila sie
bardziej zlowroga niz dotad forma
wyzysku.
Ideologia niskiego
zintelektualizowania.
W nisko zintelektualizowanych
ekonomikach przemyslowych majatek
mierzylo sie po prostu iloscia
posiadanych dobr, ich wytwarzanie
uznawano
zas za zasadniczy cel gospodarki. Z
kolei dzialania w sferze
symboli i
uslug, poniewaz mie przynosily
materialnych efektow byly
traktowane
lekcewazaco jako nieproduktywne.
Wytwarzanie przedmiotow -
samochodow, odbiornikow radiowych i
telewizyjnych, traktorow -
uznawane bylo za czynnosc dowodzaca
sily i preznosci gospodarki,
w ktorej
z luboscia poslugiwano sie takimi
slowami jak konkretny,
praktyczny czy
realistyczny. O wytwarzaniu wiedzy
czy wymianie informacji
mowiono z
kolei pogardliwie, iz jest to tylko
robota papierkowa. Postawa
taka miala
mnostwo zwykle nie dostrzeganych
konsekwencji. Produkcja,
czynnosc
wytworcza, miala rodzic sie ze
skojarzenia materialnych surowcow,
maszyn
i miesni.... O wartosci firmy
decydowal jej majatek rzeczowy...
Narodowe
bogactwo rodzilo sie z nadwyzki w
wymianie dobr materialnych...
Znaczenie uslug polegalo jedynie na
usprawnianiu procesow
rzeczowych...
Edukacja oznaczala strate czasu,
jesli nie sluzyla przygotowaniu
do
konkretnego zawodu... Badania
naukowe, to zawracanie glowy...
Wiedza
humanistyczna nie pomagala w
interesach, a nawet w nich
przeszkadzala.
Mowiac krotko, liczylo sie to co
przeliczalne.
Postawa taka nie ograniczala sie
jednak tylko do kapitalizmu i
jego
Babbittow, jako ze dominowala takze
w swiecie komunistycznym.
Marksistowscy ekonomisci wiele
musieli sie napocic, zeby umiescic
gdzies
w swoich schematach prace umyslowa,
zas realizm socjalistyczny
w
tysiacznych odmianach sportretowal
szczesliwych robotnikow,
ktorzy w
stylu Schwarzeneggera preza muskuly
na tle kol zebatych, kominow
fabrycznych i lokomotyw parowych.
Gloryfikacja proletariatu,
teza, ze to
on jest sila napedowa dziejowych
przemian, wyrastala w istocie
z ideologii
niskiego zintelektualizowania. W ten
sposob nie powstawaly
bynajmniej
luzne pinie, przeswiadczenia i
zachowania. Wprost przeciwnie,
tworzyl sie
zawarty system swamoodtwarzania i
samouzasadniania, ideologiczny
system jurnego i triumfalnego
materializmu. Ow jurny materializm
byl w
istocie ideologia masowej produkcji
przemyslowej sdrugiej fali.
Kiedys
mial on niewatpliwie swoje racje i
swoj sens. Dzisiaj, kiedy
prawdziwa
wartosc wiekszosci produktow wiaze
sie z iloscia zawartej w nich
wiedzy,
ideologia taka jest reakcyjna i
glupia. Kazdy kraj, ktory z
rozmyslem
wybiera droge jurnego materializmu,
skazuje sam siebie na role
Bangladeszu dwudziestego pierwszego
stulecia.
Ideologia wysokiego
zintelektualizowania.
Firmy, instytucje i ludzie, ktorzy
juz mocno sie zaangazowali w
ekonomike
trzeciej fali nie stworzyli jeszcze
wlasnej ideologii, niemniej
zaczynaja sie
juz pojawiac jej zasadnicze
elementy. Zapowiedzi tej nowej
ideologii mozna
znalezc w ciagle niedocenianych
pracach takich pisarzy jak Eugene
Loebl,
ktory przez jedenascie lat
spedzonych w czechoslowackim
wiezieniu
gruntownie przemyslal podstawy
ekonomiki marksistowskiej i
zachodniej;
Henry K.H.Woo z Hongkongu, ktory
badal "niewidoczne wymiary
bogactwa"; Orio Giarini z Genewy,
ktory w rozwazaniach nad
uslugami w
przyszlosci odwoluje sie do pojec
ryzyka i nieoznaczonosci, czy
Amerykanin Walter Weisskopf, ktory
zastanawia sie nad znaczeniem
nierownowagi w rozwoju gospodarczym.
Nauki przyrodnicze zastanawiaja sie
dzis, jak rozne uklady
zachowuja sie
w warunkach zaklocen, w jaki sposob
z chaosu wylania sie porzadek
i jak
rozbudowane systemy wznosza sie na
wyzszy stopien zroznicowania.
Sa to
kwestie nieslychanie podobne do
tych, z ktorymi mamy do czynienia
we
wspolczesnej ekonomii i zyciu
gospodarczym. Podreczniki
zarzadzania
mowia o karmieniu sie chaosem.
Ekonomisci na nowo odkrywaja prace
Josepha Schumpetera, ktory mowil o
tworczej destrukcji jako
warunku
rozwoju. W bezliku bankructw, zmian
wlascicieli, reorganizacji,
wspolnych
przedsiewziec, efektownych startow
wspolczesna gospodarka jest
bez
porownania bardziej zroznicowana,
dynamiczna i zlozona niz
stateczna
ekonomika produkcji fabrycznej. Ow
przeskok na wyzszy szczebel
zroznicowania, szybkosci i
komplikacji wymaga tez przejscia do
wyzszych,
bardziej wyszukanych form
integracji, a temu z kolei musi
towarzyszyc o
wiele doskonalsze przetwarzanie
wiedzy. Wzorujac sie na koncepcji
siedemnastowicznego mysliciela
Kartezjusza, kultura industrialna
cenila
tych ludzi, ktorzy potrafili
rozkladac problemy na najdrobniejsze
elementy
skladowe. W ekonomii efektem takiego
analitycznego podejscia jest
traktowanie procesu produkcyjnego
jako ciagu niezaleznych
poczynan.
Tymczasem model produkcji, ktory
rodzi sie w warunkach ekonomiki
supersymbolicznej, jest zdecydowanie
odmienny. Mamy tu do
czynienia z
postawa systemowa, integrujaca,
ktora kaze widziec produkcje jako
zespol
czynnosci jednoczesnych i
zsyntetyzowanych. Zadna z czesci
tego
procesu
nie jest w sobie zamknieta i nie
moze byc rozpatrywana
niezaleznie od
innych. Zaczynamy dostrzegac, ze w
gruncie rzeczy dzialalnosc
fabryki nie
ogranicza sie tylko do produkcji. We
wspolczesnych modelach
dzialania
firmy zostaja rozciagniete daleko
poza czynnosci czysto
wytworcze, czego
przejawem sa chociazby naprawy
gwarancyjne czy serwis uslug,
ktore
zapewniaja swoim nabywcom wytworcy
komputerow. Niedlugo tez
powszechnie bedzie sie rozwazac
takie kwestie, jak przyjazne dla
srodowiska pozbycie sie zuzytych
produktow, co sprawi, ze
wytworcy beda
musieli na innych zasadach oprzec
projektowanie nowych modeli,
rachunek kosztow, metody produkcyjne
i wiele, wiele innych
elementow.
Jeszcze bardziej rozszerzy sie skala
uslug poprodukcyjnych, ktore
jeszcze
wieksza role beda odgrywac w majatku
firmy. W efekcie, pojecie
produkcji
rozszerzy sie tak, aby obejmowac
wszystkiete funkcje, a nie tylko
te, ktore
pojawiaja sie juz po powstaniu
wyrobu. Firmy musza zatroszczyc
sie o
szkolenie swoich pracownikow, opieke
nad dziecmi i inne codzienne
ulatwienia. Niezadowolonego,
przygnebionego robotnika fizycznego
mozna
bylo uznawac za tak czy inaczej
produktywnego. Tam, gdzie chodzi
o
poczynania w sferze symboli,
zadowoleni pracownicy sa bardziej
tworczy,
problem ich uzytecznosci zatem
zaczyna sie dla firmy dlugo przed
ich
przyjazdem do pracy. Ludziom starej
daty takie rozszerzone
pojecie
produkcji moze sie wydawac dziwaczne
i nonsensowne. Jest ono
natomiast
zupelnie naturalne dla kierownikow
nowego typu, ktorzy przywykli
do
myslenia systemowego, nie zas
rozwiazywania zagadnien krok po
kroku.
Produkcja okazuje sie przeto
procesem o wiele bardziej rozleglym
i
wszechstronnym, niz sadzili
ekonomisci i ideologowie gospodarki
niskiego
zintelektualizowania. Z kazdym
kolejnym dniem widac, jak coraz
powszechniej ucielesnieniem i
zrodlem wartosci staje sie wiedza,
a nie tani
mozol, symbole i surowce.
Takie gruntowne przewartosciowanie
opinii na temat wartosci
podwaza
wszystkie fundamentalne zalozenia
teorii wolnego rynku, marksizmu
i
jurnego materializmu. Niezaleznie od
tego, czy materializm ow
bedzie
glosil, ze wartosc rodzi sie w pocie
robotniczej harowki, czy tez
ze wytwarza
ja dziarski przedsiebiorca
kapitalistyczny. W obu przypadkach
jest to falsz
szkodliwy i politycznie, i
ekonomicznie. Zgodnie z pogladami
nowej
ekonomii, do powstania wartosci
przyczyniaja sie sekretarka i
bankowiec,
sprzedawca i ksiegowy, programista i
specjalista od
telekomunikacji.
Wiecej nawet: przyczynia sie do niej
klient. Wartosc rodzi sie
w zbiorowym
wysilku, nie zas w kolejnych
odizolowanych posunieciach.
Temu wzrostowi znaczenia pracy
umyslowej w zaden sposob nie
potrafia
zaszkodzic panikarskie artykuly,
ktore przedstawiac beda
straszliwe
konsekwencje zaniku przemyslowych
fundamentow i wyszydzac pojecie
gospodarki informacyjnej. Nie
powstrzymaja one takze narodzin
nowego
pogladu na powstanie wartosci. Na
naszych bowiem oczach nakladaja
sie
na siebie i wzmacniaja zmiany
niesione przez trzecia fale:
przeksztalcaniu
sie produkcji towarzysza
przeobrazenia kapitalu i pieniadza.
Wszystko to
razem prowadzi do powstania
rewolucyjnie nowego systemu
tworzenia
bogactwa na Ziemi.
Rozdzial 6.
Dziejowa kraksa:
SOCJALIZM I PRZYSZLOSC.
Dramatyczna smierc panstwowego
socjalizmu w Europie Wschodniej,
jego
krwawa agonia od Bukaresztu przez
Baku po Pekin, nie jest czyms
przypadkowym. Socjalizm zderzyl sie
z przyszloscia. Rzady
socjalistyczne
upadly nie za sprawa spiskow CIA,
okrazenia przez kapitalizm czy
zewnetrznych restrykcji.
Komunistyczne rzady w Europie
Wschodniej
zaczely sie walic jak domki z
klockow, ledwie tylko Moskwa dala
do
zrozumienia, ze nie bedzie juz
wiecej wysylala swoich wojsk, aby
bronic
tych rezimow przed ich obywatelami.
Jednak kryzys ustroju
socjalistycznego w ZSRR, Chinach i
we wszystkich innych krajach
ma o
wiele glebsze podstawy. Podobnie jak
wynalezienie przez
Gutenberga w
polowie XV wieku ruchomej czcionki
umozliwilo rozprzestrzenianie
sie
reformacji protestanckiej, tak
pojawienie sie w drugiej polowie
XX wieku
komputera i nowych srodkow lacznosci
podminowalo wladze Moskwy
nad
umyslami w krajach, ktore podbila
lub sobie podporzadkowala.
Marksistowscy ekonomisci (podobnie
jak bardzo wielu rzecznikow
klasycznej ekonomii politycznej)
traktowali pracownikow
umyslowych z
lekcewazeniem jako nieproduktywnych.
Tymczasem najprawdopodobniej
to wlasnie bardziej oni niz
jakakolwiek inna grupa stali sie w
polowie lat
szescdziesiatych dla ekonomiki
Zachodu tym, czym adrenalina jest
dla
ukladu krwionosnego. Dzisiaj, przy
ciaglym trwaniu
nierozwiazalnych
ponoc sprzecznosci, wysoko
zaawansowane technologicznie kraje
Zachodu
daleko wyprzedzily pod wzgledem
ekonomicznym cala reszte swiata.
To
kapitalizm korzystajacy z komputera,
nie zas fabryczny socjalizm
zrealizowal zapowiadany przez Marksa
skok jakosciowy. Podczas gdy
w
krajach Zachodu dokonywala sie
prawdziwa rewolucja, panstwa
socjalistyczne tworzyly blok
prawdziwie reakcyjny, w ktorym
wladza
nalezala do starcow goraco
wierzacych w ideologie
dziewietnastego
wieku.
Pierwszym sowieckim przywodca, ktory
zrozumial ten fakt, byl
Michail
Gorbaczow. W roku 1989, trzydziesci
lat po tym, jak zaczal sie
wylaniac
nowy system tworzenia bogactwa,
Gorbaczow oznajmil w jednym z
przemowien: "Jako jedni z ostatnich
uswiadomilismy sobie, ze w
wieku
informatyki najcenniejsza jest
wiedza".
Marks zdefiniowal klasyczna
definicje sytuacji rewolucyjnej.
Pojawia sie
ona wtedy, gdy "spoleczne stosunki
produkcji" (czyli stosunki
wlasnosci i
nadzoru) przeszkadzaja w dalszym
rozwoju "sil wytworczych" (z
grubsza
rzecz biorac: technologii). Formula
ta znakomcie opisuje kryzys
swiatowego socjalizmu: tak jak
feudalne stosunki spoleczne
hamowaly
ongis rozwoj przemyslu, tak
wspolczesne socjalistyczne stosunki
produkcji
zupelnie nie pozwalaly krajom
socjalistycznym skorzystac z nowego
systemu tworzenia bogactwa, ktory za
przeslanki ma komputery,
lacznosc,
a nade wszystko: otwarty obieg
informacji. Zasadniczym przeto
bledem
wielkiego eksperymentu XX wieku,
ktorym byl panstwpwy socjalizm,
byly
przestarzale poglady na znaczenie
wiedzy.
Maszyna przedcybernetyczna.
Panstwowy socjalizm, z nielicznymi
wyjatkami, nie prowadzil do
dobrobytu,
rownosci i wolnosci, lecz do systemu
jednopartyjnego, poteznej
biurokracji,
wszechobecnej tajnej policji,
panstwowej kontroli nad
publikatorami,
ograniczen i represji w sferze
wolnosci intelektualnej praz
artystycznej.
Pominmy kwestie oceanow krwi, ktora
trzeba bylo rozlac, aby
utrzymac
ustroj przy zyciu; dla nas wazne
jest tutaj to, ze kazdy z
elementow tego
systemu sluzyl nie tylko
organizowaniu mas ludzkich, ale
takze
organizowaniu, kanalizowaniu i
kontroli wiedzy.
Jednopartyjny ustroj ma na celu
panowanie nad komunikacja
polityczna,
poniewaz jednak nie istnieja zadne
rywalizujace sily polityczne,
wiec
ograniczony zostaje przeplyw
informacji politycznej przez
spoleczenstwo,
blokuja sie petle sprzezenia
zwrotnego, a w efekcie ludzie u
wladzy
przestaja dawac sobie sprawe ze
zlozonosci problemow, z ktorymi
maja sie
uporac. Kiedy z dolu do gory plyna -
i to tylko limitowanymi
kanalami
-bardzo wasko okreslone informacje,
z gory zas splywaja
polecenia,
wykrywanie bledow i ich naprawa
staja sie ogromnie trudne. W
istocie, w
krajach socjalistycznych informacja
doplywajaca do rzadzacych
oparta
byla w wielkim stopniu na
przeklamaniach i polprawdach, jako
ze
przekazywanie niepomyslnych
wiadomosci bywalo ryzykowne. Tak
wiec
decyzja o budowie systemu
jednopartyjnego jest jednoczesnie
decyzja o
wiedzy i informacji.
Wszechwladna biurokracja, ktora w
socjalizmie kontrolowala
wszystkie
sfery zycia, takze ograniczala
przeplyw informacji, albowiem
wtlaczala je
do gotowych rubryk, a komunikowanie
sie ograniczala do
"oficjalnych
kanalow", zarazem delegalizujac
organizacje i kanaly nieformalne.
Do
tego samego celu sluzyly: aparat
policyjny, panstwowa kontrola
srodkow
lacznosci, zamykanie ust
intelektualistom i dlawienie swobody
wypowiedzi
artystycznej. Za wszystkimi tymi
kwestiami kryje sie jedna
podstawowa
przeslanka: arogancka pewnosc, ze
ludzie pelniacy wladze -
funkcjonariusze partyjni lub
urzednicy panstwowi - powinni
decydowac o
tym, co inni moga wiedziec.
Te cechy charakterystyczne dla
wszystkich panstw socjalizmu
panstwowego gwarantowaly idiotyzmy
ekonomiczne, a byly efektem
zastosowania do spoleczenstwa i
zycia spolecznego
przedcybernetycznego
pojecia maszyny. Maszyny drugiej
fali obchodzily sie najczesciej
bez
jakichkolwiek elementow sprzezenia
zwrotnego. Wlaczalo sie je do
sieci,
uruchamialo silnik, one zas
zaczynaly dzialac bez wzgledu na to,
co poza
tym dzialo sie dookola.
Natomiast trzecia fala przynosi
maszyny inteligentne, zaopatrzone
w
czujniki, ktore wchalaniaja
informacje z otoczenia, wykrywaja
zmiany i do
nich dostosowuja funkcjonowanie
calosci. Maszyny te dokonuja
samoregulacji i jest to rewolucyjna
zmiana techniczna.
Tymczasem teoretycy marksistowscy
ugrzezli w industrialnej
przeszlosci,
co znalazlo swoj wyraz takze w ich
slowniku. Dla marksistowskich
socjologow walka klasowa byla
lokomotywa historii, a zasadniczym
jej
celem bylo przejecie machiny
panstwowej. Poniewaz samo
spoleczenstwo
uznawano za maszyne, wiec glownym
problemem politycznym wydawalo
sie
takie jej wyregulowanie, aby
produkowala dobrobyt i wolnosc.
Lenin,
przejawszy w 1917 roku wladze w
Rosji, zostal Naczelnym
Mechanikiem.
Ten bystry intelektualista pojmowal
wprawdzie znaczenie idei, byl
jednak
przekonany, ze produkcje symboli - i
sam umysl - mozna
zaprogramaowac.
Marks pisal o wolnosci, Lenin
natomiast przez przejecie wladzy
postanowil
sterowac wiedza. Dlatego domagal
sie, aby sztuka, kultura, nauka,
dziennikarstwo, wszelka w ogole
dzialalnosc w sferze symboli,
byly
sluzebne wobec generalnego planu
spolecznego. Z czasem wszystkie
galezie nauki zostana schludnie
zorganizowane w ramach akademii,
z
wydzialami i rangami urzedniczymi, a
wszystko poddane scislemu
nadzorowi partii i panstwa.
Pracownicy kulturalni beda
zatrudniani w
instytucjach dogladanych przez
Ministerstwo Kultury. Wydawnictwa,
stacje radiowe, stacje telewizyjne
nalezec beda wylacznie do
panstwa.
Sama wiedza zostala przeto z czasem
uczyniona czescia machiny
panstwowej. Takie bazujace na
ograniczeniach podejscie do wiedzy
utrudnialo rozwoj nawet nisko
zintelektualizowanej gospodarki
fabrycznej,
natomiast zupelnie go uniemozliwia w
epoce komputera.
Paradoks wlasnosci.
Powstajacy w warunkach trzeciej fali
system tworzenia bogactwa
stanowi
zaprzeczenie trzech podstawowych
pewnikow socjalistycznej wizji
spoleczenstwa. Zacznijmy od
wlasnosci.
Od samych swych poczatkow socjalizm
wina za ubostwo, depresje
ekonomiczne, bezrobocie i wszystkie
pozostale grzechy
industrializmu
obciazal prywatna wlasnosc srodkow
produkcji. Wszystkie te
negatywy
zniknac mialy dzieki przejeciu przez
robotnikow fabryk na
wlasnosc: za
posrednictwem panstwa lub
kolektywow. Kiedy to nastapi,
wszystko
stanie
sie proste. Miejsce zabojczej
konkurencji zajmie racjonalne
planowanie.
produkowac bedzie sie nie dla zysku,
lecz dla pozytku
konsumentow.
Rozumnie bedzie sie wykorzystywac
spoleczny potencjal, aby
zagwarantowac nieustanny rozwoj. Po
raz pierwszy w dziejach zisci
sie sen
o powszechnym dobrobycie.
W XIX wieku, kiedy formulowano te
wizje, moglo sie wydawac, ze
odzwierciedla najnowsze ustalenia
nauki. Marksisci z duma
powiadali o
sobie, ze opuscili kraine mglistych
utopii i wstapili na twardy
grunt
naukowego socjalizmu. Utopisci snili
o samorzadnych wspolnotach
wiejskich. Naukowi socjalisci
wiedzieli juz, ze w warunkach
rozwijajacego
sie spoleczenstwa przemyslowego sa
to pomysly niepraktyczne.
Utopisci w
rodzaju Charlesa Fouriera spogladali
w kiedunku rolniczej
przeszlosci.
Naukowi socjalisci wpatrywali sie w
industrialna przyszlosc.
Chociaz potem
socjalisci mieli eksperymentowac z
komunami, spoldzielniami i
samorzadami robotniczymi, to jednak
w calym socjalistycznym
swiecie
dominowala panstwowa forma
wlasnosci. To panstwo, nie zas
robotniczy,
czerpalo korzysci z rewolucji
socjalistycznej.
Socjalizm nie spelnil swych obietnic
radykalnego polepszenia
materialnych
warunkow zycia. Kiedy po rewolucji
stopa zyciowa w Zwiazku
Radzieckim
spadla, odpowiedzialnosc za to
skladano - czesciowo slusznie -
na pierwsza
wojne swiatowa i kontrrewolucje.
Potem niedostatki tlumaczono
oblezeniem kapitalistycznym, jeszcze
pozniej druga wojna
swiatowa.
Tymczasem nawet w czterdziesci lat
po wojnie brakowalo w Moskwie
takich rarytasow jak kawa czy
pomarancze. Rzecz jednak osobliwa,
ze
chociaz znacznie juz ubylo
ortodoksyjnych socjalistow, ciagle
slyszy sie ich
na calym swiecie, jak wzywaja do
nacjonalizacji przemyslu i
finansow. Od
Brazylii i Peru po Afryke
Poludniowa, wlacznie nawet z
uprzemyslowionymi
panstwami Zachodu, wszedzie ostali
sie wierni wyznawcy, ktorzy
na
przekor wielkim swiadectwom
historycznym wlasnosc publiczna
uznaja za
postepowa i glosno sprzeciwiaja sie
wszelkim probom prywatyzacji
sektorow panstwowych. To prawda, ze
nader zliberalizowana
gospodarka
swiatowa, bezkrytycznie wychwalana
przez wielkie, ponadnarodowe
korporacje, jest dosyc niestabilna.
Jest tez niestety prawda, ze
sama
liberalizacja gospodarki nie
powoduje automatycznej poprawy losu
biednych. Z drugiej jednak strony
niepodwazalne dowody swiadcza
o tym,
ze panstwowe przedsiebiorstwa
wyzyskuja pracownikow, niszcza
srodowisko i naciagaja spoleczenstwo
co najmniej rownie
efektywnie jak
firmy prywatne. Wiele z nich staje
sie gniazdami nieefektywnosci,
korupcji
i chciwosci. Ich nieudolnosc bardzo
czesto staje sie bodzcem do
rozkwitu
czarnego rynku, ktory zawsze stanowi
zagrozenie dla trwalosci
panstwa.
Jednak na prawdziwa ironie zakrawa
fakt, ze zamiast zgodnie z
obietnicami
przodowac w technicznym i
technologicznym postepie,
znacjonalizowane
przedsiebiorstwa sa najczesciej
najbardziej zachowawcze:
najbardzie
zbiurokratyzowane, najwolniej sie
reorganizujace, najmniej
chetne, aby
dostosowac sie do zmiany potrzeb
konsumentow, najbardziej oporne,
gdy
chodzi o informowanie obywateli,
ostatnie w kolejce do nowinek
technicznych.
Przez ponad stulecie socjalisci i
zwolennicy kapitalizmu toczyli
zazarta
walke w imie powszechnej badz
prywatnej wlasnosci. Stawka w tym
starciu
bywalo nierzadko ludzkie zycie.
Tymczasem zadna ze stron nawet
nie
przypuscila, iz powstanie nowego
systemu tworzenia wartosci
niemal
wszystkie ich argumenty uczyni
przestarzalymi. Tak sie wlasnie
stalo,
albowiem najwazniejsza dzis postac
wlasnosci jest nienamacalna.
Jest
supersymboliczna, a stanowi ja
wiedza. Te sama wiedze wielu ludzi
moze
jednoczesnie wykorzystywac do
tworzenia bogactwa i pomnazania
samej
wiedzy. W przeciwienstwie zas do
fabryk i pol wiedza jest
niewyczerpywalna.
Ile srub z lewym gwintem?
Drugim z filarow katedry socjalizmu
bylo centralne planowanie.
Rozumne
planowanie przez centrum decyzyjne
mialo zastapic chaos
gospodarki
rynkowej, koncentrujac spoleczne
zasoby w kluczowych sektorach
i
przyspieszajac w ten sposob rozwoj
technologiczny. Tyle, ze
centralne
planowanie wymaga wiedzy, a juz w
latach dwudziestych obecnego
stulecia
austriacki ekonomista Ludwig von
Mises wykazal, ze wlasnie brak
wiedzy
czy, jak on to okreslil, problem
rachunkowy stanowi piete
achilesowa
socjalizmu. Ile butow i jakich
rozmiarow powinna wytwarzac
fabryka w
Irkucku? Ile potrzebujemy srub z
lewym gwintem albo arkuszy
papieru w
kratke? Jaka ustalic relacje cen
pomiedzy karburatorami a
kartoflami?
Ile zlotych, rubli czy jenow nalezy
zainwestowac w kazde z
dziesiatkow
tysiecy stanowisk, linii
produkcyjnych i zakladow?
Cale pokolenia sumiennych planistow
socjalistycznych zmagaly sie
desperacko z podobnymi pytaniami.
Potrzebowali coraz wiecej
danych i
otrzymywali coraz wiecej klamstw.
Dyrektorzy bowiem nie kwapili
sie z
informacjami o zawaleniu zadan
planowych, faszerowali wiec
biurokratow
lgarstwami. Przy braku sygnalow
rynkowych dostarczanych przez
podaz i
popyt, ekonomisci usilowali szacowac
gospodarke w
roboczogodzinach i
liczyc rzeczy raczej na sztuki, niz
wyrazac je w pieniadzu;
szukali pomocy w
modelach ekonometrycznych; chwytali
sie analizy nakladow i
wynikow.
Nic jednak nie pomagalo. Im wiecej
gromadzili informacji, tym
bardziej
rozpadala sie gospodarka. Cale trzy
czwarte wieku po rosyjskiej
rewolucji
prawdziwym symbolem ZSRR byly nie
sierp i mlot. ale kolejki przed
sklepami.
Dzisiaj wszystkie kraje
socjalistyczne i postsocjalistyczne
wprowadzac
chca gospodarke rynkowa. Rozne sa
strategie oraz proby stworzenia
"siatki bezpieczenstwa" dla
zwalnianych pracownikow, ale niemal
uniwersalnym uznaniem cieszy sie
prawda, ze kiedy podaaz i popyt
okreslaja ceny (przynajmniej wpewnym
zakresie), uzyskana zostaje
informacja, ktorej barkowalo
centralnemu planiscie, gdyz to ceny
wyraznie
wskazuja, co jest, a co nie jest
potrzebne.
Niemniej w calej tej dyskusji nad
nieodzownymi sygnalami
ekonomisci
przeoczaja nieslychanie wazna rzecz:
ze wprowadzania zmiany
zaklada
fundamentalna zmiane w strukturze
kanalow komunikacyjnych, te zas
powoduja ogromne transformacje w
ukladzie wladzy. Najwazniejsza
roznica
pomiedzy gospodarka centralnie
planowana a gospodarka rynkowa
polega
na tym, ze w pierwszej informacja
przeplywa pionowo, podczas gdy
w
drugiej o wiele wiecej informacji
przemieszcza sie poziomo i po
przekatnych, gdyz na kazdym szczeblu
nastepuje jej wymiana
pomiedzy
nabywcami i sprzedawcami. Zmiana ta
stanowi zagrozenie nie tylko
dla
biurokratow w ministerstwach i
najwyzszych instytucjach, ale
takze dla
milionowej rzeszy minibiurokratow,
dla ktorych jedynym zrodlem
wladzy
byla kontrola nad kanalami
informacyjnymi. Nowe metody
tworzenia
bogactwa wymagaja tak wiele wiedzy,
tak roznorodnej informacji,
tak
bogatych form komunikacji, ze
absolutnie niemozliwe jest ich
uzyskanie
przy centralnym planowaniu
gospodarki. Tak oto powstanie
ekonomiki
supersymbolicznej burzy drugi z
filarow socjalistycznej
ortodoksji.
Smietnik historii.
Trzecim z owych kruszacych sie
filarow socjalizmu jest jego
calkowita
koncentracja na sprzecie i
przedmiotach materialnych oraz
pogarda
dla
rolnictwa i pracy umyslowej.
Po roku 1917 w ZSRR braklo kapitalu,
aby budowac stalownie, tamy
i
fabryki samochodow. Przywodcy
sowieccy ukuli przeto teorie
"socjalistycznej akumulacji
pierwotnej", ktora ostatecznie
sformulowal
E.A.Prieobrazenskij. Glosila one, ze
konieczny kapital wycisnac
trzeba z
chlopow, obnizajac standard ich
zycia do egzystencjalnego minimum
i
odbierajac wszystkie nadwyzki.
Zebrane w ten sposob srodki
posluzyc
mialy budowie przemyslu ciezkiego. W
efekcie rolnictwo stalo sie
miejscem kleski wszystkich
gospodarek socjalistycznych, w
ktorych
strategie drugiej fali realizowano
kosztem ludzi fali pierwszej.
Oprocz tego w socjalizmie nader
czesto poniewierano tymi, ktorzy
trudnili
sie uslugami i praca umyslowa.
Poniewaz celem socjalizmu byla
wszedzie
burzliwa industrializacja,pod
niebiosa wychwalana byla praca
fizyczna,
czemu sluzylo skupienie wszystkich
zainteresowan na produkcji,
nie zas na
spozyciu, na wytwarzaniu dobr
produkcyjnych, nie zas
konsumpcyjnych.
Ortodoksyjni marksisci glosili z
reguly ortodoksyjna teze, ze
idee,
informacje, sztuka, kultura, prawo,
ogolem wszystkie nienamacalne
produkty umyslu skladaja sie na
nadbudowe, ktora nalozona jest
na
ekonomiczna baze zycia spolecznego.
Chociaz zgadzano sie, ze
istnieje
miedzy nimi jakis inny rodzaj
sprzezenia zwrotnego, to jednak
baza
okreslala nadbudowe, nie zas
odwrotnie. Glosicieli odmiennych w
tym
wzgledzie pogladow okreslano mianem
idealistow, ktory to epitet
bywal
czasami nader niebezpieczny. Dla
marksistow sprzet i przedmiot
byly
czasami wazniejsze od teorii i
symbolu; rewolucja komputerowa
pokazuje
nam dzisiaj, ze jest odwrotnie.
Jesli w ogole zdecydowac sie na
tego typu
stwierdzenia, to raczej nalezaloby
powiedziec. iz to informacja
okresla
zycie gospodarcze, nie zas
odwrotnie.
Spoleczenstwa nie sa jednak ani
maszynami, ani komputerami; nie
sposob
zredukowac ich do bazy i nadbudowy,
sprzetu i oprogramwania.
Trzeba
raczej powiedziec, ze sa calosciami
zlozonymi z wielkiej mnogosci
elementow, ktore lacza zawile i
liczne petle sprzezenia
zwrotnego, co
tworzy nieslychanie skomplikowany
uklad wzajemnego oddzialywania.
Im
bardziej wzrasta zlozonosc tych
calosci, tym wieksza staje sie
rola wiedzy,
ktora zapewnia mozliwosc
ekonomicznego i ekologicznego
trwania.
Tak przeto swiat socjalistyczny
okazal sie kompletnie nie
przygotowany do
nadejscia ekonomiki trzeciej fali,
ktorej podstawowy surowiec
jest w
istocie niewidzialny, nienamacalny.
Zderzenie sie socjalizmu z
wymogami
przyszlosci doprowadzilo do
dziejowej kraksy.
Rozdzial 7.
KOLIZJA ELEKTORATOW.
Nieskonczona jest lista problemow,
przed ktorymi staje nasze
spoleczenstwo. Otacza nas zapach
smiertelnej zgnilizny, ktory
roztacza
wokol siebie umierajaca cywilizacwja
industrialna; widzimy, jak
na skutek
nieefektywnosci i korupcji jedna po
drugiej wala sie
najrozniejsze
szacowne instytucje. Powszechne i
dreczace staje sie poczucie
potrzeby
radykalnych zmian. Pojawiaja sie
tysiace inicjatyw, z ktorych
kazda
twierdzi, ze jest fundamentalna i
rewolucyjna. Tymczasem nowe
ustawy,
regulacje, plany i przedsiewziecia,
ktore mialy za zadanie
rozwiazac
trudnosci, powracaja do nas niczym
bumerang i pogarszaja sytuacje
oraz
przyczyniaja sie do poglebienia
uczucia, ze nic juz nie da sie
zrobic. W
takiej sytuacji pojawia sie
nieslychanie grozna dla kazdej
demokracji
tesknota za "zbawca na bialym
koniu". Jesli my sami nie wykazemy
smialosci i wyobrazni, takze nasza
cywilizacja znalezc sie moze
na
"smietniku historii".
Publikatory niezmiennie pokazuja
amerykanskie zycie polityczne
jako ciag
nieprzerwanych zmagan dwoch
gladiatorow: partii demokratycznej
i
republikanskiej. Tymczasem
przecietni Amerykanie zaczynaja
odczuwac
znuzenie i irytacje dziennikarzami i
politykami. Coraz wiecej
ludzi partyjne
zmagania uwaza za rodzaj maskarady:
kosztownej, nierzetelnej i
nieuczciwej. Coraz czesciej pojawia
sie pytanie: "Czy to kto
wygra ma
jakies znaczenie?" Odpowiedz brzmi:
"Tak!", ale jej racje sa
zupelnie inne
od tych, ktorymi sie nas faszeruje.
W roku 1980 pisalismy w Trzeciej
fali: "Najwazniejszym
wspolczesnie
wydarzeniem politycznym jest
pojawienie sie na naszych oczach
dwoch
wrogich obozow: tego, ktory jest z
cywilizacja drugiej fali i
tego, ktory jest
rzecznikiem trzeciej fali. Pierwszy
za wszelka cene stara sie
ochronic
podstawowe instytucje masowego
spoleczenstwa industrialnego:
spoleczna
komorke rodziny, system masowej
edukacji, wielkie korporacje,
masowe
zwiazki zawodowe, scentralizowane
panstwo narodowe oraz ustroj
rzadow
pseudoprzedstawicielskich. Oboz
przeciwny uwaza, ze zaden z
palacych
problemow wspolczesnosci, poczynajac
od kwestii energii, wojen
i nedzy, a
na zagrozeniu ekologicznym i
rozpadzie zycia rodzinnego konczac,
nie
moze znalezc rozwiazania w ramach
cywilizacji przemyslowej.
Granica
pomiedzy dwoma obozami nie jest
ostra. Wiekszosc z nas jest
wewnetrznie
rozdarta, wyznajac oba przekonania
naraz. Ciagle jeszcze
codzienne
wydarzenia wydaja sie nam mroczne i
zagadkowe. Na dodatek, w
kazdym
stronnictwie widzimy wiele grup, z
ktorych kazda ma na uwadze
jedynie
swoj wasko okreslony interes i nie
zabiega o zadna bardziej
uniwersalna
wizje. Zadna ze stron nie ma
monopolu na moralnosc: ludzie
szlachetni i
uczciwi znajduja sie po obu
stronach. Tak czy owak, roznice
pomiedzy tymi
dwiema politycznymi formacjami sa
ogromne".
Rzecznicy przeszlosci.
Fakt, ze nawet dzisiaj nie dostrzega
sie powszechnie istotnosci
tego
starcia, daje sie wyjasnic tym, iz
prasa koncentruje sie w
rzeczywistosci na
tradycyjnych konfliktach
politycznych, ktore sa walka grup
drugiej fali o
resztki starego systemu. Jakkolwiek
jednak zazarte bylyby ich
boje, grupy
te natychmiast zwieraja szeregi,
kiedy pojawiaja sie inicjatywy
wyrastajace
z ducha trzeciej fali. To wlasnie
dlatego w roku 1984 (a wiec
trzy lata przed
tym, jak jego zycie prywatne stalo
sie politycznym problemem),
kiedy
Gary Hart ubiegal sie o nominacje
prezydencka z ramienia Partii
Demokratycznej i wygral prawybory w
New Hampshire pod haslem
nowego myslenia, wierni kategoriom
drugiej fali baronowie Partii
Demokratycznej zjednoczyli sie i
dokonali wyboru statecznego,
bezpiecznego rzecznika drugiej fali,
jakim byl Walter Mondale.
To wlasnie
dlatego w czasach jeszcze nam
blizszych zwolennicy Nadera i
Buchanana
wspolnie zwalczaja NAFTA. To wlasnie
dlatego, gdy w roku 1991
Kongres
decydowal o rozdziale funduszy na
infrastrukture, sto
piecdziesiat
miliardow dolarow przeznaczonych
zostalo na szosy, autostrady,
mosty i
likwidacje wybojow - co
zagwarantowalo zyski konsorcjom
drugiej
fali i
prace dla dzialaczy zwiazkowych spod
jej znaku - podczas gdy na
budowe
autostrady elektronicznej wydzielono
marny jeden miliard dolarow.
Nikt
nie bedzie polemizowal z tym, ze
potrzeba nam autostrad i mostow,
ale
naleza one do infrastruktury drugiej
fali, podczas gdy sieci
cyfrowe
stanowia serce infrastruktury
trzeciej fali. Nie chodzi nam tutaj
o problem,
czy rzad powinien subsydiowac sieci
informacyjne, lecz o widoczna
dysproporcje sil w Waszyngtonie:
wyraznie na korzysc drugiej, a
na
niekorzysc trzeciej fali. Z racji
owej dysproporcji wiceprezydent
Gore -
ktory jedna noga stoi w obozie
rzecznikow cywilizacji
supersymbolicznej -
pomimo wszystkich wysilkow nie
zdolal zreorganizowac
administracji
rzadowej zgodnie z wymogami trzeciej
fali. Scentralizowana
biurokracja
jest jedna z naczelnych form
spoleczenstwa drugiej fali. W
czasach, gdy
wspolzawodnictwo zmusza najwieksze
korporacje do rozpaczliwych
prob
pozbycia sie wlasnego garbu
urzedniczego i poszukiwania zgodnych
z
potrzebami trzeciej fali form
zarzadzania, agencjom rzadowym,
wspieranym
przez protesty urzedniczych zwiazkow
zawodowych, udalo sie oprzec
wszelkim probom odmiany i zachowac
dawna nieruchawa postac,
strukture
wytworzona i umocniona przez
cywilizacje drugiej fali. Elity
drugiej fali
walcza o zachowanie przeszlosci,
gdyz to dzieki dawnym zasadom
doszly do
znaczenia i bogactwa, ktorym
zagrazaja wszelkie reformatorskie
pomysly.
Nie chodzi jednak tylko o elity.
Miliony Amerykanow, nalezacych
do
warstw biednych i do klasy sredniej
takze przeciwstawiaja sie
transformacjom trzeciej fali,
albowiem zywia - czesto
niebezpodstawne -
obawy, ze utraca prace, a
pozostawieni samym sobie beda
skazani
na
stoczenie sie na spoleczne dno.
Wszelako aby pojac ogromna,
bezwladna potege sil drugiej fali w
Ameryce, trzeba zwrocic uwage nie
tylko na stare przemysly
fabryczne, ich
robotnikow i dzialaczy zwiazkowych.
Sektory drugiej fali
wspierane sa
przez te grupy Wall Street, ktore je
obsluguja, a takze przez
tych
wszystkich intelektualistow i
nauczycieli akademickich, ktorzy
otrzymuja
gaze, stypendia badz fundusze
badawcze od roznorakich instytucji
zwiazanych z cywilizacja
industrialna. Ich zadaniem jest
dobor
korzystnych
dla tej cywilizacji danych oraz
wykuwanie ideologicznych
argumentow i
sloganow gloszacych - na przyklad -
ze sektory uslug i
przetwarzania
informacji sa nieproduktywne, ze
symbolem wszystkich zajec
uslugowych
jest budka z hamburgerem, czy ze
zdrowym jadrem gospodarki jest
przemysl fabryczny. Trudno sie
dziwic, ze pod tak zmasowanym
ostrzalem
obie partie polityczne ucielesniaja
myslenie w kategoriach
drugiej fali.
Nadzieja, jaka demokraci pokladaja w
biurokracji i rozwiazaniach
centralistycznych, gdy chodzi o
takie problemy jak chociazby
kryzys
ubezpieczen leczniczych, wyrasta
bezposrednio z industrialnych
teorii
efektywnosci. Jesli nie liczyc
pojedynczych politykow, takich jak
wiceprezydent Gore, ktory rozumie
znaczenie najnowszej techniki
i pelnil
przez pewien czas funkcje
wspolprzewodniczacego komitetu
kongresowego
do badan nad przyszloscia, demokraci
tak silnie uzaleznieni sa
od swoich
ozywianych duchem drugiej fali
poplecznikow w przemysle,
zwiazkach
zawodowych i urzedach, ze jako
partia sa w ogromnym stopniu
bezradni
wobec wyzwan XXI wieku. Czy bylby to
Hart w latach
osiemdziesiatych,
czy Gore w dziewiecdziesiatych,
najwazniejsze odlamy elektoratu
Partii
Demokratycznej uniemozliwiaja jej
podjecie dzialan zgodnych z
tym, co
mowia najbardziej postepowi
przywodcy. Posrod demokratow
niezmiennie
dominuje urzednicza wizja swiata. W
sytuacji, gdy demokraci nie
potrafia
stac sie partia przyszlosci (jaka
kiedys rzeczywiscie stanowili),
otwiera sie
szansa przed ich adwersarzami.
Republikanie, ktorzy maja mniejsze
poparcie w starych, przemyslowych
stanach polnocno-wschodnich,
mogliby
zajac pozycje rzecznikow trzeciej
fali, chociaz jest rzecza
charakterystyczna, ze dwaj ich
ostatni prezydenci zmarnowali te
sposobnosc. Ostatecznie, takze i
republikanie odruchowo trzymaja
sie
retoryki drugiej fali. Maja oni
zasadniczo racje, kiedy nastaja
na
rozluznienie gorsetow prawnych, w
sferze gospodarki potrzeba
teraz jak
najwiekszej elastycznosci i
mobilnosci, aby sprostac wymogom
konkurencji. Maja oni takze racje,
kiedy nastaja na prywatyzacje
przedsiewziec panstwowych, gdyz
panstwo z racji zasadniczego
braku
kompetencji na ogol zle przeprowadza
swoje zamierzenia. Maja oni
rowniez racje, kiedy nawoluja, aby
robic jak najwiekszy uzytek
z
dynamizmu i tworczej wyobrazni,
ktorych wyzwalaniu sprzyja
gospodarka
rynkowa. Przeciez takze i oni
pozostaja niewolnikami ekonomiki
drugiej
fali. Dla przykladu, nawet ci
wolnorynkowi ekonomisci, ktorzy sa
wyroczniami dla republikanow, nie
potrafili, jak na razie, pojac
nowej roli
wiedzy i jej niewyczewrpywalnosci.
Takze republikanie zwiazani
sa z
pewnymi przemyslowymi dinozaurami
drugiej fali, a w konsekwencji
ulegaja wplywowi ich zwiazkowcow,
grup nacisku i "okraglych
stolow". Co
wiecej, republikanie najwyrazniej
lekcewaza skale spolecznych
przemieszczen, ktore musza wyniknac
z przeobrazen tak ogromnych
jak te,
ktore niesie ze soba trzecia fala.
Dla przykladu, skoro pewne
umiejetnosci
z dnia na dzien staja sie
przestarzale, duza grupa ludzi z
klasy
sredniej,
wlacznie z wysoko wyszkolonymi
specjalistami, moze nagle znalezc
sie bez
pracy. Wyrazistym tego przykladem
moga byc naukowcy i
inzynierowie z
kalifornijsakich firm zbrojeniowych.
Jesli haslo wolnego rynku
i
kropelkowego splywania dobrobytu w
dol traktowac jak teologiczne
dogmaty, przestaja one byc
skutecznymi rozwiazaniami. Partia
otwarta na
przyszlosc powinna uprzedzac o
zblizajacych sie problemach i
proponowac
antycypujace zmiany. Zalozmy
przykladowo, ze dzisiejsza rewolucja
w
srodkach przekazu okaze sie
nieslychanie zyskowna dla rodzacej
sie
ekonomiki trzeciej fali, zarazem
jednak z uwagi na zakupy przy
pomocy
telewizji i inne uslugi
elektroniczne, ogromnie zredukowana
moze
zostac
liczba stanowisk sprzedawcow i
pomocnikow, ktore tradycyjnie byly
miejscem startu mlodych ludzi o
niewielkich kwalifikacjach. Jesli
wolny
rynek i demokracja maja przetrwac
nawalnice ogromnych przemian,
polityka musi nabrac charakteru
antycypujacego i prewencyjnego.
Juz
teraz trzeba wzywac nasze partie
polityczne, aby myslaly w
perspektywie
siegajacej dalej niz najblizsze
wybory. Jest to bardzo trudne i
niewdzieczne
zadanie.
Jednak zamiast tego obie partie
podtrzymuja wsrod swych wyborcow
nostalgie za przeszloscia. Demokraci
jeszcze do niedawna
rozprawiali na
temat reindustrializacji i
przywrocenia amerykanskiemu
przemyslowi
potegi z lat piecdziesiatych, co
musialoby oznaczac niemozliwy
powrot do
ekonomiki produkcji masowej.
Republikanie z kolei tesknie
rozwodza sie
nad tradycyjna kultura i dawnymi
wartosciami, jak gdyby mozna
bylo
powrocic do moralnosci lat
piecdziesiatych, epoki, ktora nie
znala jeszcze
powszechnej telewizji, pigulki
antykoncepcyjnej, taniej
komunikacji
samolotowej, satelitow i komputerow
osobistych. Z jednej strony
marzenia
o River Rouge, z drugiej sny o Ozzie
i Harriet. Religijny odlam
Partii
Republikanskiej, wzywajac do powrotu
do tradycyjnych zasad,
oskarza
liberalow, humanistow i demokratow o
spowodowanie upadku
moralnego.
Zupelnie nie potrafiac dostrzec, ze
kryzys naszego systemu
wartosci jest
odzwierciedleniem znacznie
rozleglejszego kryzysu calej
cywilizacji drugiej
fali, i to nie tylko w Stanach
Zjednoczonych. Zamiast pytac, jak
zadbac o
prawosc, moralnosc i demokracje w
Ameryyce trzeciej fali,
przywodcy
tradycjonalistow chcieliby wrocic do
przeszlosci. Zamiast
zastanowic sie,
jak chronic wartosci w
spoleczenstwie, w ktorym wala sie
struktury
masowosci, oni raczej chcieliby
uczynic z Amerykanow jedna,
niezroznicowana, ale za to potezna
mase.
Istotna roznica pomiedzy obu
partiami polega jednak na tym, ze
o ile
nostalgiczni piewcy drugiej fali
stanowia najwazniejsza czesc
elektoratu
demokratow, o tyle ich odpowiednicy
u republikanow znalezli sie
na
halasliwych marginesach, co sprawia,
ze centrum partii, gdyby
starczylo
mu wyobrazni i odwagi, mogloby wziac
sie za bary z przyszloscia.
To
wlasnie, na razie bez specjalnych
sukcesow, usiluje unaocznic
swojej partii
Newt Gingrich, odpowiedzialny w
Izbie Reprezentantow za
dyscypline
posrod republikanow. Jesli jego
proby sie powioda, demokraci na
dlugo
moga sie znalezc na politycznym
bocznym torze. Lee Atwater byl
w roku
1980 jednym z najwazniejszych
politycznych doradcow prezydenta
Reagana, potem towarzyszyl
prezydentowi Bushowi w codziennym
bieganiu i organizowal mu kampanie
wyborcza. Wkrotce po elekcji
Reagana, Atwater rozprowadzil posrod
urzednikow Bialego Domu
egzemplarze naszej ksiazki "Trzecia
fala". Poinformowal nas o
tym, a w
ciagu nastepnych lat zdarzaly sie
okazje do wymiany pogladow i
dyskusji.
Ostatni raz widzielismy sie z
Atwaterem w roku 1989, niedlugo
przed jego
smiercia. Podczas tej ostatniej
kolacji powiedzielismy, ze naszym
zdaniem
prawdziwym nieszczesciem dla kraju
jest to, iz demokraci nie maja
zadnej
pozytywnej wizji Stanow
Zjednoczonych trzeciej fali. Lee
przytaknal, ale ku
naszemu zdziwieniu szybko dodal:
"Nie maja jej rowniez
republikanie".
Zadna z partii, powiedzial, nie ma
pozytywnmego obrazu
przyszlosci i
"dlatego kampanie wyborcze maja
przede wszystkim charakter
negatywny". Cala Ameryka cierpi z
powodu krotkowzrocznosci obu
partii.
Jutrzejszy elektorat.
Jakkolwiek jednak potezne bylyby
sily drugiej fali, w przyszlosci
musza
one oslabnac. U progu rewolucji
przemyslowej sily pierwszej fali
dominowaly w zyciu spolecznym i
politycznym. Wydawalo sie, ze
elity
ziemianskie zawsze beda gora. Jednak
tak sie nie stalo. Gdyby nie
utracily
one swoich wplywow, rewolucji
przemyslowej nie udaloby sie
zmienic
oblicza swiata.
Dzisiaj swiat znowu znalazl sie w
procesie wielkiej przemiany,
a
Amerykanie w przytlaczajacej
wiekszosci nie sa ani farmerami, ani
robotnikami fabrycznymi, lecz w ten
czy inny sposob zwiazani sa
z praca
umyslowa. W Stanach Zjednoczonych
obecnie najszybciej sie
rozwijaja i
maja najwieksze znaczenie te galezie
wytworczosci, ktore szeroko
wykorzystuja informacje. Sektory
trzeciej fali nie ograniczaja
sie
bynajmniej do producentow
komputerow, firm elektronicznych czy
zaczynajacych dopiero raczkowac
przedsiewziec biotechnicznych.
Tak
naprawde rzecznikow trzeciej fali
znajdziemy w kazdej galezi
gospodarki,
gdyz w kazdej z nich znajduja sie
firmy nowoczesne, potrafiace
korzystac z
dobrodziejstw rewolucji
informacyjnej. Naturalni zwolennicy
nowych
przemian, to ludzie zatrudnieni w
coraz bardziej nasycajacej sie
informacja
sferze uslug, wszedzie tam, gdzie
praca umyslowa dominuje nad
fizyczna: w
finansach, programowaniu, rozrywce,
mediach, opiece zdrowotnej,
doradztwie, szkoleniu, edukacji i
mnostwie innych sfer. Ci
wlasnie ludzie
niedlugo beda stanowic w USA
najpowazniejsza grupe wyborcow. W
przeciwienstwie do mas, ktore
tworzyla rewolucja drugiej fali,
rodzacy sie
elektorat trzeciej fali jest silnie
zroznicowany. Skladaja sie
na niego
jednostki, ktore bardzo sobie cenia
odmiennosc i niezaleznosc.
Z racji owej
heterogenicznosci brak im
politycznej swiadomosci i o wiele
trudniej ich
zjednoczyc niz dawne rzesze
wyborcow. Tak wiec elektorat
trzeciej
fali
musi dopiero stworzyc swa ideologie
polityczna i kategorie
pojeciowe. Nie
uzyskuje stalego wsparcia z kregow
akademickich. Rozne jego
stowarzyszenia oraz grupy nacisku w
Waszyngtonie sa nader swiezej
daty i
dlatego sa slabo ze soba powiazane.
Jedynym wyjatkiem jest NAFTA.
Kiedy zwolennicy drugiej fali
poniesli porazke, ow nowy elektorat
nie
odniosl zadnego znaczacego
zwyciestwa w sferze legislacyjnej.
Niemniej jednak pewna liczba
kwestii, co do ktorych ow powstajacy
dopiero elektorat moze sie zgodzic.
Po pierwsze: oswobodzenie.
Oswobodzenie od wszystkich starych
regul drugiej fali, od
wszystkich
starych podatkow, regulacji i ustaw,
ktore sluzyc maja tylko
baronom
wielkiego przemyslu i biurokratom.
Wszystkie one byly zapewne
zasadne
w czasach, gdy przemysl drugiej fali
stanowil serce gospodarki
amerykanskiej, dzis jednak jest juz
tylko przeszkoda na drodze
trzeciej fali
przemian. Dla przykladu, stawki
podatkowych odliczen
amortyzacyjnych,
wywalczone przez grupy nacisku
zwiazane ze starym przemyslem
fabrycznym, zakladaja dlugotrwalosc
maszyn i produktow, podczas
gdy w
galeziach nowoczesnych technologii,
a zwlaszca w branzy
komputerowej,
narzedzia i wytwory traca
uzytecznosc w przeciagu miesiecy, a
nawet
tygodni. Przyjete rozwiazanie jest
niekorzystne dla tych, ktorzy
korzystaja
ze zdobyczy techniki. Podobnie tez
potracenia podatkowe z tytulu
badan
rozwojowych faworyzuja wielkie,
stare korporacje, nie zas mlode,
dynamiczne firmy, ktore stanowia
trzon sektorow trzeciej fali.
Sposob, w
jaki regulacje podatkowe traktuja
majatek nienamacalny, sprawia,
ze
firma z duza liczba przestarzalych
maszyn do szycia zostanie
potraktowana
laskawiej niz wytwarzajaca
oprogramowanie firma, w ktorej
stosunkowo
niewiele jest materialnych dobr.
(Nawet normy rachunkowosci,
ustalane
nie przez rzad, lecz przez Financial
Accounting Board, faworyzuja
inwestowanie w sprzet, nie zas w
informacje, ludzka wiedze i inne
skladniki
majatku niematerialnego, tak
istotnego dla przedsiebiorstw
trzeciej fali.)
Zmiana tych wszystkich ustalen
wymaga stoczenia najpierw
zacieklej walki
ze stronnikami drugiej fali, ktorzy
czerpia korzysci z obecnej
sytuacji.
Firmy trzeciej fali maja pewne cechy
charakterystyczne. Na ogol
sa mlode,
zarowno jesli chodzi o czas ich
powstania, jak i wiek
pracownikow. Zespoly
pracownicze sa najczesciej
niewielkie w zestawieniu ze swymi
odpowiednikami w korporacjach
drugiej fali. Znacznie powyzej
przecietnej
krajowej ksztaltuja sie ich
inwetycje w badania rozwojowe,
szkolenie,
edukacje i osobowosc pracownikow.
Zaciekla konkurencja zmusza je
do
nieustannego wprowadzania innowacji,
co oznacza szybkie cykle
produkcyjne, a takze gwaltowna
wymiane personelu, narzedzi i
procedur
zarzadzania. Ich glowny majatek
stanowi wiedza zgromadzona w
glowach
pracownikow. Czy mozna oczekiwac, ze
firmy te i cale galezie
wytworcze
beda chcialy dostosowac sie do regul
gry, ktore karz je za te
wlasnie
cechy? Czyz nie wyglada to tak, jak
gdyby do walki z wyzwaniami
przyszlosci krepowano Ameryce rece
na plecach? Ogromna liczba
przedsiewziec trzeciej fali wiaze
sie ze swiadczeniem
nieslychanie
rozbudowanych i ciagle zmieniajacych
sie uslug. Czyz zatem
zamiast
ubolewac nad rozwojem tego sektora,
atakowac go za niska
produktywnosc, niskie place i marne
osiagniecia, nie nalezaloby
zdecydowac go wesprzec, a
przynajmniej oswobodzic z dawnych
kajdan?
Stanom Zjednoczonym potrzeba nie
mniej, lecz wiecej osob
zajmujacych sie
uslugami, aby podwyzszyc stope
zyciowa calego narodu. Dzieki
rozwojowi
tego sektora pojawi sie mozliwosc
pracy dla kazdego: przy
naprawie
sprzetu elektronicznego, usuwaniu
odpadow, produkcji ekologicznej
zywnosci, opiece nad osobami
starszymi, w policji, strazy
pozarnej a takze -
co jesrt sprawa ogromnie wazna -
przy opiece nad dziecmi, ktora
staje sie
coraz wiekszym klopotem w milionach
rodzin, w ktorych pracuje
oboje
malzonkow. Polityka gospodarcza
trzeciej fali powinna polegac nie
na
typowaniu zwyciezcow i przegranych,
lecz na usuwaniu wszystkich
tych
przeszkod, ktore ograniczaja
mozliwosc profesjonalizacji i
rozbudowy sfery
uslug. Dzieki temu zas rozwojowi
zycie Amerykanow stanie sie
mniej
bezosobowe, frustrujace i
denerwujace. Z przykroscia trzeba
stwierdzic, ze
zadna z partii politycznych nie
zaczela jeszcze myslec w ten
sposob.
Chociaz politycznie niedojrzaly,
niemniej elektorat trzeciej fali
kazdego
dnia wzbiera na sile, co znajduje
wyraz poza oficjalna sfera
zycia
politycznego, albowiem zadna z
partii nie uswiadomila sobie dotad
istnienia
tej grupy wyborcow. W efekcie to
ludzie trzeciej fali naplywaja
w szeregi
coraz liczniejszych i coraz
potezniejszych nieformalnych
organizacji, ktore
powstaja jak kraj dlugi i szeroki.
To oni stanowia wiekszosc
elektronicznych kol towarzyskich,
ktore zawiazuja sie w
Internecie. To
wlasnie oni przede wszystkim wzieli
sie za destrukcje masowego
przekazu
drugiej fali i tworzenie ich
interaktywnych konkurentow.
Tradycyjni
politycy partyjni, ktorzy beda
ignorowac takie zjawiska, zostana
odrzuceni
na margines, jak ci poslowie
angielskiego parlamentu w XIX wieku,
ktorzy
sadzili, ze ich wiejskie okregi,
fikcyjne i dlatego zwane
"zgnilymi",
zapewnia im wieczysty spokoj i
blogostan.
Sily trzeciej fali w Ameryce musza
dopiero znalezc reprezentanta,
a partia
polityczna, ktora sie nim stanie,
zdominuje przyszlosc USA. Wtedy
z ruin
ostatkow dwudziestego stulecia
wyloni sie nowa, zupelnie inna
Ameryka.
Rozdzial 8.
TRZECIA FALA: PODSTAWOWE
PROBLEMY.
Kiedy rozgrywaja sie wokol nas
potezne przemiany, ktore wymagaja
blyskawicznych reakcji, nader czesto
mamy poczucie, jakbysmy ze
wszystkich sil zmagali sie z
poteznym, nieposkromionym
przyplywem.
Niestety, wiele razy nie jest to
wcale zludzenie. Tymczasem
gdybysmy
wzorem zrecznego surfisty
wykorzystali impet fali, bez
propznych
wysilkow
znalezlibysmy sie o wiele dalej.
Trzecia fala, ktora tutaj
opisujemy,
moglaby poniesz Ameryke ku lepszej,
bardziej zgodnej, prawnej i
demokratycznej przyszlosci. Bedzie
to jednak mozliwe dopiero
wtedy,
kiedy nauczymy sie rozrozniac
pomiedzy ekonomika, polityka oraz
poczynaniami spolecznymi drugiej i
trzeciej fali. Ta
nieumiejetnosc
dokonania owego krytycznego
rozroznienia sprawia, ze wiele
innowacji
przeprowadzanych w najlepszej wierze
tylko pogarsza stan rzeczy.
Zyjemy
w epoce boli porodowych nowej
cywilizacji, ktorej instytucje
jeszcze sie nie
uformowaly. Podstawowa umiejetnoscia
politykow i czynnych
politycznie
obywateli, ktorzy chca postepowac
sensownie, jest wiec dzis
zdolnosc do
oddzielenia tych propozycji, ktore
maja na celu utrzymanie przy
zyciu
obumierajacego systemu drugiej fali,
od tych, ktore maja ulatwic
narodziny
nowej cywilizacji trzeciej fali. Oto
kilka porad.
Czy chodzi o cos w rodzaju fabryki?
Fabryka stala sie jednym z
podstawowych symboli spoleczenstwa
industrialnego, a nawet wiecej:
stala sie modelem instytucji
powstalych w
warunkach drugiej fali. Widzielismy
juz jednak, ze czas fabryk
sie konczy,
albowiem stanowia one ucielesnienie
takich zasad jak
standaryzacja,
centralizacja. maksymalizacja,
koncentracja i biurokracja.
Wytworczosc
trzeciej fali opiera sie na innych
zasadach, a rozwija sie w
miejscach malo
podobnych do fabryk. Coraz wiecej
produktow trzeciej fali rodzi
sie w
domach, urzedach, samochodach czy
samolotach.
Najlatwiejszym sposobem na
ustalenie, czy jakas inicjatywa -
obojetne, w
Kongresie, czy w korporacji - nalezy
do swiata drugiej fali, jest
zadanie
sobie pytania, czy nie odwoluje sie
ona do modelu fabryki.
Przykladowo
wiec, amerykanskie szkoly ciagle
poczynaja sobie jak fabryki, w
ktorych
surorwiec (uczniowie) poddawany jest
standardowej obrobce przy
rutynowej kontroli. Ilekroc przeto
spotykamy sie z jakas
inicjatywa
edukacyjna, wystarczy zapytac: Czy
jej celem jest usprawnienie
dzialania
fabryki, czy tez zamierza ona
uwolnic sie od systemu fabrycznego,
aby
zastapic go ksztalceniem bardziej
zindywidualizowanym, bardziej
dostosowanym do osobowosci uczniow?
Podobne pytania stawiac
trzeba
tam, gdzie chodzi o ochrone zdrowia,
zasilki spoleczne czy
reorganizacje
biurokracji ffederalnej. Ameryce
potrzebne sa nowe instytucje,
ktorych
podstawa sa modele
postbiurokratyczne, postfabryczne.
Propozycji,
ktorych ontencja jest usprawnienie
badz rozbudowanie poczynan
fabrycznych moze byc bardzo duzo,
niemniej zawsze beda miec ze
soba cos
wspolnego: Nie beda nalezaly do
cywilizacji trzeciej fali.
Czy chodzi o wzmocnienie masowosci
spoleczenstwa?
Ludzie, ktorzy kierowali fabrykami w
silowej ekonomice
przeszlosci, cenili
sobie wielkie rzesze
przewidywalnych, wymiennych, nie
zadajacych
zbednych pytan robotnikow. Wraz zas
z tym, jak cale spoleczenstwo
bylo
poddawane masowej produkcji, masowej
dystrybucji, masowej
edukacji,
masowemu przekazowi i masowej
rozrywce, takze ono samo stawalo
sie
masowe.
W gospodarce trzeciej fali
poszukiwani i cenieni beda innego
typu
pracownicy: myslacy, krytyczni,
tworczy i gotowi do podjecia
ryzyka.
Takich ludzi nie mozna dowolnie
zastepowac, gdyz o ich wartosci
decyduje
indywidualnosc (ktora nie jest
bynajmniej tym samym co
indywidualizm
postepowan). Nowa
zintelektualizowana gospodarka rodzi
spoleczne
odmiennosci. Skomputeryzowana,
dostosowana do wymagan klienta
produkcja umozliwia niezwykle
materialne zroznicowanie stylow
zycia.
Zajrzyjcie tylko do najblizszego
sklepu Wal-Mart z jego stu
dziesiecioma
tysiacami artykulow. Porownajcie
liczbe odmian kawy oferowanych
przez
Starbucks z tym, co mozna bylo
dostac w USA ledwie kilka lat
temu. Nie
chodzi jednak tylko o zmiane
przedmiotow. O wiele wazniejsze jest
to, ze
pod wplywem trzeciej fali masowy
charakter traca kultura,
wartosci i
moralnosc. Nowego typu media wnosza
do kultury ogromne
zropznicowanie i czesto
konkurencyjne informacje. Pojawilo
sie
nie tylko
iwle nowych form pracy, ale takze
wypoczynku, dziel sztuki,
dzialan
politycznych, a nawet systemow
religijnych. W wieloetnicznej zas
Ameryce
mamy teraz znacznie wiecej niz
dawniej roznych grup
narodowosciowych,
jezykowych i rasowych. Bojownicy
drugiej fali pragna zachowac lub
przywrocic spoleczenstwo masowe.
Zwolennicy trzeciej fali
zastanawiaja
sie nad tym, jak z korzyscia dla nas
spozytkowac utrate chrakteru
masowego przez zasadnicze elementy
zycia spolecznego.
Ile jest jajek w koszyku?
Zroznicowanie i zlozonosc
spoleczenstwa trzeciej fali
rozsadzaja
scentralizowane organizacje.
Koncentracja wladzy na samym
szczycie byla
i ciagle jeszcze jest
charakterystycznym dla drugiej fali
sposobem
zmagania sie z problemami. Chociaz
centralizacja bywa niekiedy
pozyteczna, to jednak jej przerosty
sprawiajam, ze zbyt wiele
decyzyjnych
jajek zostaje wlozonych do koszyka
jednej kwoki. W efekcie
decydenci
znajduja sie w stanie permanentnego
przeciazenia. W Waszyngtonie
Kongres i Bialy Dom usiluja
podejmowac zbyt wiele decyzji na
temat zbyt
wielu raptownie zmieniajacych sie ki
skomplikowanych rzeczy, o
ktorych
politycy maja coraz mniejsze
pojecie. Natomiast organizacje
trzeciej fali
usiluja mozliwie jak najwiecej
decyzji przekazac w dol i na
peryferie.
Kierownicy sceduja prawo
podejmowania decyzji na szeregowych
pracownikow nie z racji altruizmu
czy w imie wznioslych idealow,
lecz z tego
prostego powodu, ze ludzie na dole
maja czesciej znacznie lepsze
informacje i znacznie szybciej
potrafia reagowac na zagrozenia
oraz
wykorzystywac okazje niz zasiadajace
w gabinetach szychy.
Rozkladanie jaj do roznych koszykow,
aby zatrudnic kilka kokoszek
nie
jest oczywiscie nowym pomyslem, a
jednak jest jednym z tych,
ktorych
ludzie drugiej fali nie moga
scierpiec.
Masywnosc czy wirtualnosc?
Organizacje drugiej fali przejmuja
na siebie z czasem coraz
wiecej funkcji i
obrastaja tluszczem. Organizacje
trzeciej fali zamiast dodawac
sobie
funkcji, redukuja ich liczbe i
dzieki temu staja sie smuklejsze
i bardziej
zwinne. U progu ery lodowcowej maja
zdecydowana przewage nad
dinozaurami. Te pierwsze nie moga
przeciwstawic sie pokusie
integracji
poziomej: jesli chcesz produkowac
samochody , to musisz wydobywac
rude,
dostarczyc ja do huty, wytopic stal
i te dostarczyc do fabryki
aut.
Natomiast przedsiebiorstwa trzeciej
fali mozliwie jak najwiecej
zadan
zlecaja na zewnatrz, czasami
mniejszym i bardziej
wyspecjalizowanym
firmom, czy wrecz pojedynczym
wykonawcom, ktorzy potrafia uporac
sie z
danym problemem szybciej, lepiej i
taniej. Wielkosc
przedsiebiorstwa jest
wiec z rozmyslem zredukowana do
granic mozliwosci, jego personel
zminimalizowany, zadania realizowane
w roznych miejscach, zo
sprawia, ze
sama instytucja staje sie, jak to
nazwal Oliver Williamson z
Berkeley,
"centrum kontraktowym". Charles
Handy z Lomdon Business School
dowodzi, ze owe "mikroskopijne,
niemal niewidzialne organizacje"
stanowia "sol wspolczesnego swiata".
Chociaz wielu z nas nie ma
z nimi
bezposredniego kontaktu, to jednak
im wlasnie bedziemy
sprzedawali
swoje uslugi i to od nich "zalezec
bedzie dobrobyt naszych
spoleczenstw".
Handy i Williamson nie sa bynajmniej
jedynymi, ktorzy
podkreslaja, ze
owa radykalnie nowa rola organizacji
wirtualnych stala sie
mozliwa dzieki
technikom informacyjnym i
lacznosciowym trzeciej fali.
Heidi Toffler, wspolautorka tej
ksiazki i wszystkich prac, ktore
tu
wykorzystano, wprowadzila bardzo
wazne pojecie pokrewnosci:
chodzi o to,
ze sektor prywatny i sektor
publiczny musza do siebie przystawac
w
okreslonym stopniu, jesli nie maja
nawzajem sie zadusic. Dzis
sektor
prywatny gna do przodu z szybkoscia
naddzwiekowa. Sektor
publiczny
nawet jeszcze nie zaczal ladowac
bagazy na poklad samolotu.
Ilkroc przeto ocenic macie wartosc
jakiegos pomyslu czy programu
politycznego, tylekroc sIprawdzcie,
kto za nimi stoi: rzecznicy
form
masywnych i opaslych czy tez
wirtualnych, a natychmiast
otrzymacie
odpowiedz, czy chodzi o
podtrzymywanie na sile
dogorywajacych
molochow
przeszlosci czy o narodziny preznch
organizmow przyszlosci.
Czy chodzi o wzmocnienie domu?
Przed rewolucja przemyslowa rodziny
byly duze, a zycie
koncentrowalo sie
wokol wspolnego domu. Tutaj sie
pracowalo, tutaj pielegnowalo
chorego,
tutaj wychowywalo dzieci. To bylo
miejsce rodzinnych rozrywek i
opieki
nad starszymi. W spoleczjnosciach
pierwszej fali duze,
rozbudowane
rodziny stanowily centrum
spolecznego uniwersum. Upadek
rodziny
jako
preznej instytucji nie zaczal sie
ani od doktora Spocka, ani od
"Playboya":
zapoczatkowala go rewolucja
przemyslowa, ktora odebrala rodzinie
wiekszosc jej dawnych funkcji. Praca
przeniosla sie do fabryki
lub urzedu.
Chorzy wedrowali do szpitala, dzieci
do szkoly, narzeczeni do
kina. Osoby
wiekowe umieszczano w domach dla
starcow. Kiedy wszystkie te
funkcje
ulokowaly sie na zewnatrz, pozostala
juz tylko "komorka
rodzinna", w
mniejszym stopniu spajana przez
czynnosci czlonkow, a w wiekszym
przez o
wiele bardziej nietrwale wiezi
psychiczne.
Trzeciw fala przywraca znaczenie
rodzinie i domowi, znowu wiazac
je z
wieloma utraconymi funkcjami, ktore
ongis odgrywaly centralna
role w
zyciu spolecznym. Ocenia sie, ze
okolo trzydziesci milionow
Amerykanow
przynajmniej czesc swej pracy
wykonuje w domu, korzystajac z
pomocy
komputerow, faksow i innych
technologii trzeciej fali. Wielu
rodzicow
sklania sie dzis do uczenia dzieci w
domu, ale prawdziwa
rewolucja nastapi
dopiero wtedy, gdy do domowego
procesu edukacyjnego wlacza sie
komputery i telewizja. A co bedzie z
chorymi? Wiele z czynnosci
medycznych, ktore dawniej wykonywano
tylko w szpitalu lub
gabinecie
lekarskim, dzis z powodzeniem mozna
spelnic w domu. Wszystkie
tego
typu zmiany zwiastuja nie spadek,
lecz zwiekszenie sie roli domu
i rodziny,
ale rodziny wystepujacej w
roznorodnych formach: komorkowej,
wielopokoleniowej, tworzonej przez
ludzi, ktorych malzenstwa
wczesniej sie
rozpadly, rodziny bezdzietne,
powiekszajace sie natychmiast lub
odkladajace decyzje o potomstwie do
odpowiedniej chwili. Te
zroznicowane
postacie zycia rodzinnego
odzwierciedlaja roznorodnosc
ekonomiczna i
kulturowa spoleczenstw, ktore
wyzbywac sie beda masowego
charakteru.
Jest paradoksem, ze wielu obroncow
"wartosci rodzinnych"
nieswiadomie
przeciwstawia sie umocnieniu
rodziny, gdyz nawolujac do powrotu
modelu
rodziny komorkowej, usiluja bronic
rozwiazania, ktore okazywalo
sie
skuteczne w czasach drugiej fali,
ale dzis jest juz przestarzale.
Jesli
naprawde chcemy wesprzec rodzine, a
dom znowu uczynic instytucja
o
kluczowym znaczeniu, przestanmy
zajmowac sie kwestiami
marginalnymi,
a opowiedzmy sie za zroznicowaniem i
powrotem w domowe pielesze
wielu
waznych funkcji zyciowych, co,
oczywiscie, sprawi, ze rodzice
baczniej beda
musieli przygladac sie dzieciom.
Ameryka jest miejscem, w ktorym
najczesciej swita przyszlosc,
jesli wiec
nawet w bolach przezywamy walenie
sie dawnych instytucji, to
jestesmy
takze pionierami nowej cywilizxacji,
a to oznacza zycie w stanie
wielkiej
niepewnosci. Czekaja nas czasy
nierownowagi i niepokojow. W
takich
czasach nikt nie zna ostatecznej i
jedynej odpowiedzi na pytanie
o cel, do
ktorego zmierzamy, czy nawet o
kierunek. Musimy wyszukiwac droge
i nie
wolno nam zostawic z tylu zadnej
grupy, gdy tak we mgle tworzymy
przyszlosc. Tych kilka wymienionych
powyzej kwestii powinno pomoc
tam,
gdzie chodzi o odroznienie polityki
zakorzenionej w przeszlosci
drugiej fali
od tej, ktopra pomaga torowac droge
trzeciej fali. Zarazem
ilekroc
formuluje sie pewne kryteria,
natychmiast pojawia sie
niebezpieczenstwo,
ze ktos bedzie chcial je traktowac z
mechaniczna doslownoscia,
a chodzi
przeciez o podejscie zupelnie
przeciwne. Wyrozumialosc dla
bledow,
wieloznacznosci, a przede wszystkim
roznorodnosci, wspierane
przez
poczucie humoru i umiejetnosc
widzenia wszystkiego we wlasciwych
proporcjach - oto co trzeba wziac ze
soba na zdumiewajaca wyprawe
w
nowe tysiaclecie. Gotujcie sie do
podrozy, ktora moze sie okazac
najbardziej fascynujaca w naszych
dziejach.
Rozdzial 9.
DEMOKRACJA XXI WIEKU.
Do Ojcow i Matek Stanow Zjenoczonych
Ameryki!
Jestescie rewolucjonistami, ktorzy
odeszli. Mezczyzni i kobiety,
chlopi ,
kupcy, rzemieslnicy, adwokaci,
drukazre, dziennikarze,
sklepikarze i
zolnierze: to wy stworzyliscie razem
nowy narod na odleglych
wybrzezach
Ameryki. Bylo posrod was owych
piecdziesieciu pieciu, ktorzy
zeszli sie,
aby w upalne lato 1787 roku stworzyc
w Filadelfii zdumiewajacy
dokumnet zwany Konstytucja Stanow
Zjednoczonych. Wsluchujac sie
w
odlegle dzwieki dnia jutrzejszego
rozumieliscie, ze oto umiera
jedna
cywilizacja, a rodzi sie druga.
Dokument ten, uzupelniony w roku
1791 o
Karte Praw, jest jednym z
najwiekszych osiagniec w ludzkich
dziejach.
Wiemy, ze w pewnym sensie zostal wam
narzucony, zostal na was
wymuszony przebojowa fala wydarzen;
obawialiscie sie rychlego
upadku
rzadow, ktore dalej odwolywaly sie
do przebrzmialych zasad i
skostnialych
struktur.
Wasze zasady daja nam sile po dzis
dzien, podobnie jak
niezliczonym
rzeszom ludzi na calym swiecie. Sa
takie fragmenty u Jeffersona
i Paine'a,
ktorych piekno i donioslosc
sprawiaja, ze nie potrafimy ich
czytac bez lez
w oczach.
Dziekujemy wam, dawni
rewolucjonisci, za to, ze
umozliwiliscie
nam,
amerykanskim obywatelom, ycie pod
rzadami prawa, a nie ludzi.
Szczegolnie wdzieczni jestesmy za
Karte Praw, ktora pozwolila nam
myslec
i wypowiadac rzeczy niepopularne,
chociazby nawet byly glupie czy
bledne; takze niniejsze slowa
piszemy bez strachu przed
jakimikolwiek
szykanami. Wlasnie z tego wzgledu,
ze zyliscie pomiedzy dwiema
cywilizacjami, starym swiatem
rolniczym i przyszlym swiatem
przemyslu,
ktorego zapowiedzi wlasnie zaczely
sie pojawiac, dobrze
rozumieliscie, ze
takze urzadzenia polityczne maja
swoj rytm wzrastania i starzenia
sie.
Zrozumieliscie, dlaczwego nawet
Konstytucja Stanow Zjednoczonych
wymaga ponownego przemyslenia i
zmian: nie po to, aby przycinac
budzet
federalny czy tez przeformulowac te
czy inna zasade, lecz po to,
by
rozszerzyc Karte Praw, biorac pod
uwage zagrozenia dla wolnosci,
ktorych
ongis nie sposob bylo sobie
wyobrazic.
Nie mamy gotowego projrktu przyszlej
konstytucji. Nie dowierzamy
tym,
ktorzy chelpia sie posiadaniem
odpowiedzi, podczas gdy my dopiero
usilujemy formulowac pytania.
Nadeszla jednak pora, aby
przedstawic
sobie zupelnie nowe alternatywy, aby
w dyskusji, debacie, sporach
od
podstaw zaprojektowac budowle
jutrzejszej demokracji.
Z pewnoscia zrozumielibyscie te
potrzebe. To przeciez jeden z was
-
Jefferson - sformulowal roztropna
uwage: "Sa ludzie, ktorzy
spogladaja
na konstytucje z nabozna czcia,
zupelnie jakby byla Arka
Przymierza,
nazbyt swieta, aby wolno ja bylo
tknac. Ludziom ubieglych wiekow
przyznaja madrosc wrecz nadludzka,
skoro zakladaja, ze w niczym
nie
mozna ulepszyc ich dokonan... Nie
nawolujemy bynajhmniej do
czestych i
nieprzemyslanych zmian praw i
konstytucji... wiemy jednakze, iz
ustawy i
instytucje musza byc zgodne z
postepami ludzkiego umyslu... Skoro
wraz ze
zmiana warunkow, dokonuje sie nowych
odkryc, pojawiaja sie nowe
prawdy oraz odmieniaja opinie, takze
i instytucje musza sie
rozwijac i
dotrzymywac kroku czasowi".
Za te madrosc jestesmy ogromnie
wdzieczni Thomasowi Jeffersonowi,
jednemu z tworcow ustroju, ktory tak
dlugo dobrze nam sluzyl, a
ktory
teraz, zgodnie ze swym losem, musi
obumrzec i ustapic miejsca
nastepnemu.
Alvin Toffler i Heidi Toffler.
Taki list wyobrazilismy sobie... Z
pewnoscia w wielu krajach
znalezliby sie
ludzie, ktorzy sklonni byliby dac
wyraz podobnym uczuciom.
Anachronicznosc dzisiejszych
ustrojow nie jest wszak naszym
wylacznym
odkryciem i nie jest to bynajmniej
choroba, ktora dotknela
jedynie
Ameryke.
Budowa cywilizacji trzeciej fali na
szczatkach instytucji drugiej
fali wymaga
bowiem zaprowadzenia nowych,
bardziej adekwatrnych porzadkow
politycznych w wielu krajach naraz.
Jest to straszliwie trudne,
ale
konieczne zadanie, ktorego ogrom
sprawia, ze bedzie z pewnoscia
rozwiazywane przez przez cale
dekady. Wedle wszelkiego
prawdopodobienstwa nieodzowna bedzie
radykalna przebudowa
Kongresu
Stanow Zjednoczonych, Izby Gmin i
Izby Lordow Wielkiej Brytanii,
Parlamentu Francji, Bundestagu
Niemiec, rosyjskiej Dumy,
ogromnych
ministerstw i zaskorupialych
systemow urzedniczych roznych
narodow.
Konieczna bedzie zmiana konstytucji
i sadownictwa, konieczne
bedzie,
mowiac krotko, radykalne
przeobrazenie wiekszosci tego
nieruchawego i
coraz bardziej bezplodnego systemu,
ktory tworza wspolczesne
rzady
przedstawicielskie.
Owa fala politycznych przewrotow nie
zatrzyma sie bynajmniej na
szczeblu
narodow. W ciagu nadchodzacych dekad
cala swiatowa machina
prawna,
od Organizacji Narodow Zjednoczonych
poczawszy, a na radzie
miejskiej
czy gminnej skonczywszy, stanie
wobec potezniejacej i nieodpartej
potrzeby przeobrazenia.
Wszystkie stare struktury musza
zostac calkowicie zastapione nie
dlatego,
ze sa one calkowicie zle, czyz
dlatego, ze sa kontrolowane porzez
te czy
inna klase lub grupe, ale dlatego,
ze sa niewydolne i zupelnie
nie pasuja do
radykalnie zmienionej
rzeczywistosci.
Aby zbudowac od podstaw sprawne
systemy rzadzenia - co bedzie,
byc
moze, najwazniejszym zadaniem
politycznym naszego zycia -
bedziemy
musieli pozbyc sie nagromadzonych i
zaskorupialych form myslowych
drugiej fali, a problemy zycia
politycznego przyjdzie nam
przeformulowac w
zgodzie z trzema podstawowymi
zasadami. Niewykluczone, ze to one
stana
sie pryncypiami jutrzejszych
ustrojow trzeciej fali.
Potega mniejszosci.
Pierwsza z heretyckich zasad
trzeciej fali w sferze polityki
glosi potege
mniejszosci. Zasada wiekszosci,
podstawowa regula, ktora
legitymizowala
instytucje drugiej fali, jest coraz
wyrazniej anachroniczna. To
mniejszosci
beda zyskiwaly na znaczeniu i ustroj
polityczny musi znalezc
sposob na
odzwierciedlenie tego faktu.
Wyrazajac poglady swego pokolenia
rewolucjonistow, Jefferson
twierdzil,
ze rzad musi postepowac "w
calkowitej zgodnosci z decyzjami
wiekszosci".
W chwili, kiedy te slowa byly
wypowiadane, Stany Zjednoczone i
Europa
staly u progu epoki drugiej fali:
dopiero rozpoczynaly dlugi
pochod, ktory
mial nadac im ostatecznie charakter
masowych spolecznestw
industrialnych. Zasada: "wiekszosc
decyduje" znakomicie
odpowiadala
potrzebom tych spoleczenstw.
Istniejaca obecnie masowa demokracja
politycznie odzwierciedla masowa
produkcje, masowa konsumpcje,
masowa edukacje, masowa komunikacje.
Widzielismy juz jednak, ze
zarazem zaczynamy wykraczac poza
industrializm, zycie spoleczn
zas w
szybkim tempie traci charakter
masowy. W efekcie widzimy, jak
coraz
trudniejsze jest zmobilizowanie
wiekszosci, czy choziazby
zmontowanie
rzadzacej koalicji. Walter Dean
Burnham,politolog z Massachusetts
Institute of Technology, wyznaje:
"Nie widze dzis w Stanach
Zjednoczonych zadnej kwestii, wokol
ktorej moglaby sie
zorganizowac
pozytywna wiekszosc.".
Miejsce spoleczenstwa o wyraznej
budowie warstwowej, w ktorym
zawsze
istniala mozliwosc, by ktores z
wielkich ugrupowan polaczyly sie,
tworzac
wiekszosc, zajmuje wspolnota zlozona
z tysiecznych - czesto
doraznych -
mniejszosci, ktore w nieustannym
wirze przemian tworza
zmieniajace sie
uklady relacji i napiec, z rzadka
tylko mogac dojsc do zgodnej
decyzji w
kluczowych kwestiach. Nadplywajaca
trzecia fala podmywa przeto
same
prawne podstawy wiekszosci
funkcjonujacych dzis rzadow.
Trzecia fala niesie tez ze soba
wyzawanie wobec naszych
konwencjonalnych przeswiadczen w
sprawie zwiazku, ktory laczy
zasade
wiekszosci ze sprawiedliwoscia
spoleczna. W cywilizacji drugiej
fali walka
o ustanowienie zasady wiekszosci
miala charakter humanistyczny
i
wyzwalajacy, ma go zreszta nadal w
krajach, ktore jeszcze ciagle
sa w
trakcie uprzemyslowienia, jak
chociazby Afryka Poludniowa. W
spoleczenstwach drugiej fali
panowanie reguly wiekszosci niemal
zawsze
oznaczalo uczciwsze potraktowanie
mas biedoty, bowiem stanowily
one
wiekszosc.
Wszelako w krajach wsztrzasanych
przemianami trzeciej fali rzecz
ma sie
dokladnie odwrotnie. Ludzie
prawdziwie biedni wcale nie musza
byc
w
wiekszosci. W bardzo wielu krajach
oni i wszystkie inne grupy
stanowia
mniejszosc. Dzieje sie tak nie tylko
z zasada wiekszosci \, ktora
przestaje
byc postrzegana jako zrodlo
uprawnien decyzyjnych; w
spoleczenstwach
porywanych przez trzecia fale wcale
nie musi ona miec charakteru
humanitarnego czy demokratycznego.
Ideologowie drugiej fali az do
znudzenia biadaja na rozpadem
spoleczenstwa masowego. W
powstajacym zroznicowaniu nie
potrafia
dostrzec okazji do rozwoju
ludzkiego, a wprost przeciwnie -
pomstuja na
fragmentaryzacje, balkanizacje,
wywodzac ow proces
heterogenizacji ze
wzrastajacego sobkostwa mniejszosci.
W wywodach takich skutek
pomylony zostaje z przyczyna.
Aktywizacja mniejszosci nie jest
bynajmniej
skutkiem naglej epidemii egoizmu; to
potrzeby nowego systemu
produkcji
sa w czesci odpowiedzialne za
ksztaltowanie sie spoleczenstwa
bardziej
zroznicowanego, wieloaspektowego i
otwartego. Mamy do wyboru,
albo
mozemy wystapic do walki z
roznorodnoscia, stajac sie w ten
sposob
obroncami ostatnich politycznych
redut drugiej fali, albo
zaakceptowac
zroznicowanie jako niezbywalna ceche
swiata wspolczesnego i do
niej
dostosowywac rozwiazania polityczne.
Jednak pierwsza z tych
strategii
mozna zrealizowac tylko przy uzyciu
srodkow totalitarnych, w
efekcie
uzyskujac jedynie ekonomiczna i
kulturowa stagnacje; druga
strategia
wspomaga rozwoj spoleczny i prowadzi
do demokracji XXI wieku,
ktorej
podstawa beda mniejszosci.
Myslenie o demokracji w kategoriach
trzeciej fali wymaga
odrzucenia
falszywej, a budzacej lek
przeslanki, ze bogatsza roznorodnosc
automatycznie prowadzi do wzrostu
napiec i konfliktow
spolecznych.
Tymczasem slusznosc moze byc po
stronie tezy przeciwstawnej. Po
pierwsze, spoleczne konflikty sa nie
tylko nieuniknione, ale w
pewnych
granicach rowniez pozadane. Po
drugie, jesli, powiedzmy, stu
mezczyzn
ubiega sie zaciekle o te sama
brazowa bransolete, najpewniej beda
musieli
stoczyc walke. Jesli jednak kazdy z
tej setki zabiega o co
innego, o wiele
bardziej niz walka poplatne sa dla
nich umowa, wspolpraca i jakis
system
symbiozy. Jesli tylko zaistnieja
odpowiednie spoleczne warunki,
zroznicowanie prowadzic moze do
bezpieczenstwa spolecznego i
stabilnosci.
Brak odpowiedznich instytucji
politycznych sprawia, ze konflikt
miedzy
mniejszosciami bez potrzeby nabiera
charakteru wrecz brutalnego.
Wlasnie brak owych instytucji
decyduje o bezkompromisowosci
mniejszosci. To wlasnie brak owych
instytucji coraz bardziej
utrudnia
znalezienie jakiejkolwiek
wiekszosci.
Odpowiedzia na te problemy nie moze
byc zduszenie odmiennosci czy
oskarzanie mniejszosci o egoizm
(zupelnie jak gdyby obecne elity
i ich
oredownicy nie postepowali w sposob
sobkowski). Odpowiedzia musi
byc
wyobrazenie sobie takich rozwiazan,
ktore uprawnialyby i
wykorzystywaly
heterogenicznosc instytucji, ktore
wrazliwe beda na dynamicznie
sie
przeksztalcajace potrzeby zmiennych
i stale paczkujacych
mniejszosci.
Przyszli historycy beda moze na
nasze dzisiejsze mechanizmy
glosowania i
poszukiwania wiekszosci spogladac
jak na archaiczne rytualy
ludzi, ktorzy
porozumiewaja sie w sposob nader
prymitywny. Atoli w pelnym
niebezpieczenstw sswiecie
wspolczesnym nie mozemy sobie
pozwolic
na to,
by cala wladze oddac w przypadkowe
rece, nie mozemy zlekcewazyc
glosu
opinii publicznej, jakkolwiek bylby
on nikly i niewyrazny w
ramach
systemow wiekszosciowych, niepodobna
bysmy pozwolili drobnym
mniejszosciom tyranizowac swymi
decyzjami wszystki inne grupy.
Wlasnie
dlatego musimy radykalnie
przeksztalcic prostackie metody
drugiej
fali,
ktore po dzis dzien sluza do
kreowania rzekomej wiekszosci.
Potrzebne
nam sa nowe pomysly przeznaczone dla
demokracji mniejszosci;
pomysly,
ktore pomoga ujawniac odmiennosci,
nie zas maskowac je przy
uzyciu sily
czy za sprawa falszywych wiekszosci
montowanych dzieki
komplikowaniu
procedur glosowania i ustalania
wynikow. Mowiac krotko, musimy
tak
zmodyfikowac caly system, aby
wzmocnic role rozproszonych
mniejszosci, i
umozliwic im wykreowanie rzetelnej
wiekszosci.
W spolecznosciach drugiej fali
wybory jako wyraz glosu ogolu byly
dla elit
rzadzacych waznym mechanizmem
sprzezenia zwrotnego. Kiedy
wiekszosc
przestawala akceptowac istniejace
warunki i odzwierciedlilo sie
to w
glosach conajmniej piecdziesieciu
jeden procent wyborcow, elity
rzadzace
musialy wymienic partie u wladzy,
zmienic koalicje, programy
polityczne
czy tez dokonac jakichs innych
zmian. Nawet w masowych
spoleczenstwach dnia wczorajszego,
owa zasada piecdziesieciu
jeden
procesnt stanowila instrument
toporny, czysto ilosciowy.
Wyznaczanie
wiekszosci na mocu decyzji wyborcow
niczego w istocie nam nie
mowi o
jakosci ludzkich pogladow. Mozemy
sie w ten sposob dowiedziec,
jak wielu
ludzi w danym momencie chce X, ale
nie bedziemy wiedzieli nic o
tym jak
bardzo. Zupelnie juz nie wiadomo, co
byliby gotowi ofiarowac za
X, co jest
informacja o kluczowym znaczeniu w
spolecznosciach zbudowanych
z
mniejszosci. Podobnie tez mechanizm
wyborczy nie potrafi
przekazac
ostrzezenia, ze jakas mniejszosc
czuje sie zagrozona, albo ze
jakas kwestia
jest dla niej w takim stopniu sprawa
zycia lub smierci, iz
pogladom owej
mniejszosci nalezy sie wieksza niz
normalnie uwaga.
Owe dobrze znane niedostatki zasady
wiekszosci byly tolerowane
w
spoleczenstwach masowych z tej
miedzy innymi racji, ze
mniejszosciom
brak bylo z reguly sily, ktora
pozwolilaby stawic czolo
funkcjonujacemu
systemowi. W dzisiejszym
spoleczenstwie, w ktorym powstaly
nieslychanie
bogate systemy powiazan, w ktorym
jednoczesnie wszyscy nalezymy
do
grup mniejszosciowych, nie jest to
juz prawda. W odartym z
masowosci
spoleczenstwie trzeciej fali systemy
sprzezen zwrotnych
pochodzace z
industrialnej przeszlosci staja sie
calkowicie niewydolne, co
sprawia, ze z
takich form jak wybory czy badania
opinii publicznej trzeba
bedzie
korzystac na zupelnie nowe sposoby.
Na szczescie technologie
trzeciej fali
toruja toruja droge demokracji
rzeciej fali. W zdumiewajaco nowym
kontekscie raz jeszcze stawiaja one
na porzadku dnia kwestie,
ktore
zaprzataly tworcow Stanow
Zjednoczonych dwiescie lat temu. Owe
technologie umozliwiaja pojawienie
sie nowych, dotad
nierzeczywistych
form demokracji.
Demokracja na pol bezposrednia.
Drugim kamieniem wegielnym
jutrzejszego ustroju politycznego
musi
stac
sie zasada "demokracji na pol
bezposredniej", ktora oznaczac
bedzie, ze
zamiast zdawania sie na
reprezentantow bedziemy w wiekszym
stopniu
reprezentowac sami siebie.
Polaczenie tych dwoch rozwiazan daje
wlasnie
demokracje na pol bezposrednia.
Widzielismy juz, ze rozpadniecie sie
jednoglosnej, wspolnej
opinii podwaza
samo pojecie reprezentacji. Jesli po
powrocie od urn ginie tez
jednosc
wyborcow, to kogo wlasciwie
reprezentuje posel? Z drugiej zas
strony,
czlonkowie cial prawodawczych w
coraz wiekszym stopniu polegac
musza
na zawodowych urzednikach i
odwolywac sie do pomocy ekspertow z
zewnatrz. W Wielkiej Brytanii
czlonkowie parlamentu z racji braku
kompetencji w poszczegolnych
sprawach notorycznie okazuja sie
bezsilni
wobec biurokracji w Whitehall, co
sprawia, ze wladza w duzej
mierze nalezy
do nieobieralnych urzednikow.
W stanach Zjednoczonych Kongres
postanowil zrownowazyc wplywy
wladzy wykonawczej, ale w efekcie
stworzyl tylko wlasna
biurokracje:
Kongresowe Biuro Budzetowe, Biuro
Rzeczoznawcow Technicznych i
wiele
innych agencji oraz instytucji
doradczych, przenoszac w ten
sposob
problem z zewnatrz na sam Kapitol.
Nasi wybieralni reprezentanci
wiedza
coraz mniej o wielu kwestiach, ktore
przychodzi im rozstrzygac,
musza wiec
w coraz wiekszym stopniu polegac na
opinii innych. Nasi
przedstawiciele
przestali juz nawet reprezentowac
samych siebie.
Roznego typu zgromadzenia
ustawodawcze teoretycznie mialy tez
byc
miejscami, w ktorych dochodziloby do
pogodzenia konkurencyjnych
zadan
roznych mniejszosci. Przedstawiciele
mieli w ich imieniu dobijac
kompromisowych targow. Przy
dzisiejszych topornych narzedziach
politycznych rodem z epoki drugiej
fali, zaden z poslow nie jest
w stanie
dotrzec do niezliczonych grupek,
ktorych interesy ma
reprezentowac, a coz
dopiero mowic o efektywnej obronie
ich interesow. Wszystko
wyglada tym
gorzej, im bardziej ugina sie pod
ciezarem prac Kongres w USA,
Bundestag w Niemczech czy Sorting w
Norwegii. To pozwala
zrozumiec,
skad bierze sie bezkompromisowosc
grup nacisku, ktore zawiazuja
sie
wokol jednej, konkretnej sprawy. Nie
widzac mozliwosci
wyrafinowanych
uzgodnien czy targow, grupy te ani
mysla wchodzic w jakiekolwiek
ugody z
istniejacym systemem. W efekcie
upada takze teoria rzadu
przedstawicielskiego jako
najwyzszego mediatora.
Rewolucjonisci drugiej fali, ktorzy
zaprojektowali najwazniejsze
dzisiaj
instytucje, dobrze orientowali sie w
mozliwosciach demokracji
bezposredniej: znali doswiadczenia
rad miejskich z Nowej Anglii
i
organicznego formowania sie wspolnej
opinii w niewielkich
grupach.
Wieksze jednak wydawaly sie wowczas
ograniczenia takiej formy
demokracji. McCauley, Rood i
Johnson, ktorzy wystapili z
propozycja
wprowadzenia w USA instytucji
referendum ogolnonarodowego pisza:
"W 'The Federalist' podnoszono dwa
zastrzezenia wobec takiego
rozwiazania. Po pierwsze,
bezzwlocznie przeklada ono na jezyk
polityki
dorazne i emocjonalne reakcje
publiczne. Po drugie, istniejace
podowczas
srodki lacznosci czynily pomysl
niemozliwym do zrealizowania".
Problemy te nie stracily na
znaczeniu. Czy sfrustrowana i
podeksacytowana publicznosc
amerykanska glosowalaby w polowie
lat
szescdziesiatych za zrzuceniem na
Hanoi bomby nuklearnej czy tez
przeciw? Czy ludzie w Niemczech
Zachodnich oburzeni na
terrorystow z
grupy Baader-Meinhof opowiedzieliby
sie za stworzeniem obozow dla
organizatorow zamachow i ich
zwolennikow? Jakiemu stanowisku
daliby
wyraz Kanadyjczycy w plebiscycie na
temat QWuebecu w tydzien po
przejeciu wladzy przez Rene
Levesque'a? Przyjmuje sie, ze
wybierani
przedstawiciele reagowac beda w
sposob mniej emocjonalny i
bardziej
rozwazny niz ich elektorat.
Niemniej z problemem nadmiernie
emocjonalnych reakcji mozna
starac sie
uporac na rozne sposoby: oglaszajac
referendum z pewnym
opoznieniem,
ktore pozwoliloby na ochloniecie
nastrojow, albo tez
przeprowadzajac
powtorne glosowanie dla
potwierdzenia rozstrzygniecia, ktore
zapadlo w
pierwszym. Mozna sobie poradzic
takze z inymi zastrzezeniami.
Dawne
ograniczenia, jesli chodzi o
charakter srodkow lacznosci, nie
stanowia juz
przeszkody dla rozwijania form
demokracji bezposredniej.
Wspaniale
osiagniecia wspolczesnej techniki
komputerowej otwieraja zawrotne
wrecz
mozliwosci, jesli chodzi o
powszechny udzial obywateli w
podejmowaniu
decyzji politycznych.
Kilka lat temu moglismy odnotowac
historyczne wydarzenie:
pierwsze na
swiecie elektroniczne posiedzenie
wspolnoty mieszkancow, ktore
przeprowadzono w miescie Columbus w
Ohio przy uzyciu sieci
telewizji
kablowej Qube. Dzieki owemu
systemowi lacznosci interakcyjnej,
mieszkancy malych przedmiesc
Columbus uczestniczyli w decyzjach
dotyczacych przyszlosci miasta.
Siedzieli u siebie w domach, a
przyciskajac
guziki natychmiast wypowiadali sie w
takich sprawach jak
przeznaczenie
roznych obszarow miejskich, przepisy
budowlane czy budowa
autostrady.
Ich mozliwosci nie ograniczaly sie
tylko do glosowania tak-nie,
kanalem
fonicznym mogli bowiem dawac wyraz
bardziej zlozonym opiniom,
chociazby monitujac prowadzacego,
aby przeszedl juz do nastepnego
punktu programu. Byla to pierwsza i
bardzo jeszcze nieporadna
zapowiedz
przyszlych mozliwosci, jakie otworza
sie przed demokracja
bezposrednia.
Za sprawa coraz bardziej
zaawansowanych komputerow,
satelitow,
telefonow, laczy kablowych,
wyrafinowanych metod badania opinii
publicznej i wielu, wielu nowych
narzedzi, wyksztalcony obywatel
moze po
raz pierwszy w dziejach uczestniczyc
samodzielnie w tworzeniu
politycznych
decyzji. Nie chodzi tu o
rozstrzyganie alternatyw, wybor typu
albo-albo.
Nie chodzi o zastapienie obecnego
systemu elektronicznymi
zgromadzeniami miasteczkowymi, o
czym metnie wspominal Ross
Perot.
Potrzebne i mozliwe sa bardziej
wyszukane i elastyczne procedury
i z cala
pewnoscia nie chodzi o konflikt
demokracji posredniej i
bezposredniej,
opierajacej sie na przedstawicielach
obywateli i na nich samych.
Z
pewnoscia zostanie wymyslonychg
wiele formul, ktore pozwola na
polaczenie obu postaci demokracji.
Juz teraz czlonkowie Kongresu
i
najrozniejszych innych cial
ustawodawczych tworza wlasne komisje
problemowe, aczkolwiek sami wyborcy
w zaden sposob nie moga
zmusic
woich reprezentantow, aby powolali
robocze zespoly dla spraw
zaniedbywanych czy wysoce
kontrowersyjnych. Dlaczego by jednak
nie
umozliwic tego wyborcom, poprzez
uznanie obligujacej mozy
petycji?
Nie upieramy sie przy tej propozycji
ani przy zadnym innym
konkretnym
rozwiazaniu, albowiem w tej chwili
najwazniejsze jest, aby
postawic pewien
generalny problem: jest mozliwa cala
mnogosc uelastycznienia i
zdemokratyzowania ustroju, ktory
jest dzis bliski zapasci, gdyz
bardzo
niewiele osob czuje, ze ma w nim
swoich przedstawicieli. Musimy
wystapic
z kolein myslowych, ktore zostaly
wycisniete w ciagu ostatnich
trzystu lat.
Niepodobna juz, bysmy rozstrzygali
swoje problemy przy uzyciu
ideologii,
modeli i rachitycznych struktur,
ktore naleza do przeszlosci
drugiej fali.
Groza one trudnymi do przewidzenia
konsekwencjami, dlatego
wszelkie
tego typu innowacje musza najpierw
zostac dokladnie wyprobowane
w
wersji lokalnej, zanim zastosuje sie
je w skali globalnej.
Cokolwiek
mozemy sadzic o tej lub innej
szczegolowej propozycji, dawne
watpliwosci
pod adresem demokracji bezposredniej
traca na sile dokladnie
wtedy, gdy
coraz silniej wysuwane sa
zastrzezenia wobec ustrojow
przedstawicielskich.
Dziwaczna, czy nawet niebezpieczna
przy pierwszym wejrzeniu,
demokracja
na pol bezposrednia jest zapewne
idea umiarkowana, ktora dopomoze
w
zaprojektowaniu sprawnych instytucji
dnia jutrzejszego.
Podzial decyzji.
Przekazanie w ramach ustroju
wiekszej sily mniejszosciom oraz
pozwolenie
obywatelom na to, aby bardziej
bezposrednio uczestniczyli w
rzadach, to
wazne przedsiewziecia, ale i one sa
rozwiazaniami tylko
czastkowymi.
Trzecia z zywotnych zasad polityki
przyszlosci bedzie musiala
przeciwstawic sie pichceniu decyzji
politycznych w jednym rondlu,
w imie
przeniesienia ich w sfery, ktorych
dotycza. Nie wystarczy sama
wymiana
przywodcow; nieodzowny jest takze
podzial decyzji.
Niektorych problemow nie daje sie
rozwiazac na szczeblu lokalnym,
inne
sa nie do rozstrzygniecia na
szczeblu ogolnokrajowym, jeszcze
inne
wymagaja dzialan podejmowanych
jednoczesnie na wielu szczeblach.
Co
wiecej, miejsce, w ktorym
rozstrzygaja sie losy danej kwestii,
nie pozostaje
stale, lecz zmienia sie w czasie.
Aby usunac dzisiejsze zatory
decyzyjne,
ktore powstaja z racji przeciazenia
instytucji, trzeba decyzje
rozczlonkowywac, czesci skladowe
czynic problemem bardziej
powszechnej
rozwagi, a miejsce dokonywania
wyboru dostosowywac do charakteru
zagadnienia.
Dzisiejsze rozwiazania polityczne
stanowia jawne pogwalcenie tej
zasady.
Problemy poprzenosily sie w bardzo
rozne miejsca, ale wladza
decyzyjna
jest bez porownania bardziej
nieruchawa. Zdecydowanie zbyt wiele
rozstrzygniec podejmowanych jest na
szczeblu centralnym, a
struktura
instytucji jest najbardziej zawila i
pelna organizacyjnych
ornamentow na
poziomie panstwowym. Niedostateczna
liczba decyzji zapada na
szczeblu
ponadnarodowym i potrzebne do tego
celu struktury sa dopiero w
powijakach; podobnie tez jest z
kwestiami, ktore regulowane sa
na
poziomach lokalnych: w skali stanow,
hrabstw, miast, grup
spolecznych,
ktore powstaja nie wedle kryterium
geograficznego. Jesli chodzi
o ow
poziom ponadpanstwowy, jestesmy dzis
politycznie rownie
niedojrzali i
zacofani, jak bylismy na poziomie
panstwowym trzysta lat temu,
kiedy
rozpoczynala sie rewolucja
przemyslowa. Tymczasem przez
przeniesienie
decyzji na szczebel wyzszy od
panstwa narodowego nie tylko
otwiera sie
mozliwosc skutecznego uporania sie z
problemami, ktore naleza
wspolczesnie do najtrudniejszych i
najbardziej zapalnych, ale
zarazem
odciaza zablokowane centra
panstwowe. Podzial decyzji jest
rozwiazaniem
o bardzo istotnym znaczeniu.
Niemniej przeniesienie czesci
decyzji na
wyzszy szczebel jest rozwiazaniem
dopiero czesci problemu, gdyz
rownie
oczywista jest koniecznosc manewru w
przeciwnym kierunku, w
wyniku
ktorego znaczna czesc rozstrzygniec
podejmowana by byla na
szczeblach
nizszych od centrum panstwowego.
Znowu nie chodzi tutaj o
sytuacje
antynomiczna; o wybor miedzy
absolutna decentralizacja a
absolutna
centralizacja. Problemem jest inne
rozmieszczenie praw do
podejmowania
decyzji w systemie, ktory tak
przesadnie akcentowal
centralizacje, ze
centrum jest paralizowane przez
coraz obficiej naplywajace
informacje.
Polityczna decentralizacja sama
przez sie nie gwarantuje
demokracji:
mozliwe sa przypadki bardzo
dokuczliwej tyranii lokalnej, a
lokalni politycy
bywaja o wiele bardziej skorumpowani
niz ich odpowiednicy na
niwie
panstwowej. Co wiecej, calkiem
czesto przeniesienie uprawnien
decyzyjnych na nizsze szczeble ma
charakter pozorny i sluzy w
istocie
interesom centrum. Tak czy owak,
niezaleznie od tych wszystkich
zagrozen, to jedno nie ulega
watpliwosci, ze nie uda sie
przywrocic
sprawnosci i skutecznosci bardzo
wielu instytucjom rzadowym bez
podzialu
centralnej wladzy. Ciezar problemow
decyzyjnych trzeba zmniejszyc
przez
jego rozczlonkowanie i przeniesienie
znacznej czesci na nizsze
poziomy.
Nie chodzi tutaj o nawolywania
romantycznych anarchistow, by
przywrocic
gminna demokracje, ani tez gniew
zamoznych podatnikow, ktorzy
chcieliby
zredukowac system swiadczen dla
ubogich. Chodzi tu o prosty fakt,
ze
kazda polityczna struktura - nawet
jesli wyposazona jest w
rozbudowana
siec komputerowa - moze zawsze
przetworzyc i zuzytkowac tylko
okreslona
ilosc informacji, moze uporac sie
tylko z okreslona liczba
decyzji o
okreslonym charakterze, obecne zas
instytucje rzadowe bezradnie
uginaja
sie pod brzemieniem wyraznie dla
nich zbyt wielkim. Na dodatek
prawda
jest, ze instytucje rzadowe musza
przystawac do struktury
gospodarki,
systemu informacyjnego i do wielu
innych cech zycia spolecznego.
Jestesmy dzis swiadkami zasadniczej
decentralizacji i
regionalizacji
produkcji oraz przedsiewziec
gospodarczych. Nie jest wykluczone,
ze
podstawowa jednostka przestaje byc
gospodarka w skali panstwa.
Podkreslalismy juz wczesniej, ze
widzimy oto, jak pojawia sie
ogromna
wielosc wytwarzajacych rozliczne
powiazania podukladow w ramach
gospodarki kazdego narodu. W
przypadku korporacji dostrzegamy
dazenia
nie tylko do wewnetrznego
rozczlonkowania, ale takze do
geograficznej
decentralizacji. Wszystko to jest w
znacznej mierze
odzwierciedleniem
ogromnego przeobrazenia w przeplywie
informacji przez
spoleczenstwo.
Wraz z tym jak slabnie potega
centralnych sieci przekazu,
dokonuje sie
wskazana przez nas wczesniej
redukcja masowego charakteru
komunikacji
w obrebie spoleczenstwa. Mnoza sie
sieci kablwe, systemy
komputerowe,
uklady prywatnej poczty
elektronicznej, informacja wedruje
miedzy
uzytkownikami zarejestrowana na
kasetach, a wszystko to sa
skladniki
wielkiego procesu decentralizacji.
Nie jest przeto mozliwe, aby
wyzbywanie
sie owych form masowych przez
poczynania gospodarcze,
komunikacyjne
oraz przez wiele innych waznych
spolecznie sfer nie wymusilo
wczesniej lub
pozniej decentralizacji takze w
obszarze decyzji politycznych.
To zas nie
moze sie ograniczyc do czysto
kosmetycznych ulepszen w
istniejacych
instytucjach politycznych. Beda
toczone wielkie batalie o
kontrole nad
budzetem, podatkami, ziemia, energia
i innymi zasobami. Podzial
uprawnien decyzyjnych nie bedzie
latwy jest jednak nieunikniony
w
krajach, w ktorych nastapil przerost
centralizmu.
Rozbudowujace sie elity.
Pojecie "bagazu decyzyjnego" jest
bardzo wazne dla zrozumienia
problemow demokracji. Kazda
spolecznosc, aby funkcjonowac,
wymaga
pewnej liczby decyzji politycznych o
odpowiednim charakterze. W
istocie,
kazde spoleczenstwo ma sobie
wlasciwa strukture decyzyjna. Im
liczniejsze, zroznicowane, czeste i
skomlikowane sa decyzje
konieczne do
jego dzialania, tym wiekszy jest
"bagaz decyzyjny". Sposob, w
jaki ow
bagaz jest dzielony, okresla stopien
demokratyzacji danego
spoleczenstwa.
W spolecznosciach preindustrialnych,
gdzie podzial pracy mial
charakter
szczatkowy, a zmiany dokonywaly sie
nad wyraz powoli, liczba
niezbednych
decyzji politycznych czy
administracyjnych byla minimalna, a
w
efekcie
niewielki tez byl ich bagaz
decyzyjny. Male, niezbyt
wyksztalcone,
niewyspecjalizowane elity feudalne
czy monarchiczne mogly z
lepszym lub
gorszym skutkiem polegac na sobie
samych, z nikim nie dzielac
brzemienia
decyzji. Demokracja w naszym
dzisiejszym rozumieniu pojawia sie
dopiero
wtedy, gdy bagaz decyzyjny
nabrzmiewa tak bardzo,ze stare elity
nie
potrafia sie z nim uporac. Druga
fala przyniosla ze soba
rozbudowany
handel, znacznie glebszy podzial
pracy, a takze wydzwignela
spoleczenstwa
na zupelnie nowy poziom
skomplikowania i w ten sposob
spowodowala
tego samego rodzaju implozje
decyzyjna, ktora wiedzie dzis ze
soba trzecia
fala. Dolnosci decyzyjne starych
elit okazaly sie
niewystarczajace i trzeba
bylo nowych elit i subelit, aby
uporaly sie z bagazem decyzji.
W tym zas
celu trzeba bylo zaprojektowac
rewolucyjne instytucje polityczne.
Wraz z
tym, jak rozwijalo sie i dalej
komplikowalo spoleczenstwo
industrialne,
elity odpowiedzialne za jego
integracje - "technicy wladzy" -
nieustannie
potrzebowaly zastrzyku swiezej krwi,
aby podolac bagazowi
informacyjnemu. Byl to niewidoczny,
a zarazem nieunikniony
proces,
dzieki ktoremu klasa srednia coraz
silniej byla wciagana na arene
polityczna. To owa potrzeba
skutecznych decyzji politycznych
prowadzi do
lamania systemu przywilejow,
wytwarzajac coraz wiecej nisz, ktore
wypelniac trzeba z nizszych poziomow
hierarchii spolecznej. Jest
to byc
moze uproszczony obraz zycia
spolecznego, niemniej poucza nas on,
ze
zakres demokracji mniej zalezy od
dziel kultury, Marksowskich
klas,
odwagi wojennej, zdolnosci
retorycznych czy politycznej woli, a
bardziej
jest zalezny od charakteru bagazu
decyzyjnego, ktory dzwiga dane
spoleczenstwo. Im bardziej wzrasta
ow bagaz, tym bardziej wymusi
on
ostatecznie demokratyczne
uczestnictwo w rozstrzygnieciach.
Kiedy
wzrasta ow bagaz, wtedy problem
demokracji przestaje byc kwestia
checi
czy niecheci, a staje sie sprawa
koniecznosci, gdyz bez
demokratycznych
rozwiazan ustroj spoleczny nie moze
sobie poradzic. Z uwag tych
wszystkich wynika sugestia, ze
najprawdopodobniej stanelismy u
progu
nowego obszaru demokracji. Chociaz
brzemie decyzyjne przytlacza
dzis
prezydentow, premierow i rady
ministrow, to zarazem - po raz
pierwszy od
poczatkow rewolucji przemyslowej -
otwiera przed nami fascynujace
perspektywy nowego uczestniczenia w
sferze polityki. Potrzeba
nowych
instytucji politycznych towarzyszy
potrzebie nowych form zycia
rodzinnego,
edukacji i organizacji
wspolnotowych. Potrzeba ta ma
glebokie
korzenie w
poszukiwaniu nowych zrodel energii,
nowych technologii i nowych
sposobow produkcji. Odzwierciedla
ona przewrot w systemie
komunikacji
miedzyludzkiej i zwiazana jest z
potrzeba nowego uksztaltowania
relacji ze
swiatem nieindustrialnym. Mowiac
krotko, chodzi tu o polityczny
odblask
tych wszystkich kumulatywnych zmian,
ktore dokonuja sie naraz w
mnogosci innych sfer. Jesli nie
widzi sie tych powiazan, nie
mozna pojac
sensu wydarzen, o ktorych kazdego
dnia powiadamiaja nas naglowki
gazet.
Gdyby usilowac sprowadzic
wspolczesne konflikty polityczne do
wspolnego
mianownika, to nie chodzi bynajmniej
o walke bogaczy z biedota,
wazniakow z niewaznymi, nie chodzi o
starcie grup etnicznych czy
nawet
kapitalistycznej wizji swiata z
wizja socjalistyczna.
Najwazniejsza walka
rozgrywa sie pomiedzy tymi, ktorzy
chca wspierac i utrwalac
spolecznosc
industrialna, a tymi, ktorzy chca
poza nia wykroczyc.
Tworcza powinnosc.
Zadaniem jednych pokolen staje sie
tworzenie cywilizacji,
zadaniem innych
ich obrona, Generacje, ktore
rozpoczely druga fale, zostaly przez
warunki
zmuszone do dzialan tworczych.
Ludzie typu Monteskiusza, Milla,
Madisona musieli dopiero wymyslic
wiekszosc tych form, ktore my
dzisiaj
traktujemy jako oczywiste i stale.
Poniewaz znalezli sie miedzy
dwoma
cywilizacjami, byli skazani na
wyobraznie. We wszystkich sferach
zycia
spolecznego: w rodzinach, szkolach,
firmach, kosciolach, w
systemie
energetycznym i systemie lacznosci
stajemy w obliczu koniecznosci
stworzenianowych form trzeciej fali.
Tak samo zaczyna dziac sie
z
milionami ludzi w wielu krajach
swiata. Nigdzie jednak
anachronicznosc nie
jest bardziej jawna i bardziej
niebezpieczna niz w sferze zycia
politycznego,
nigdzie tez nie ma wiekszego
niedostatku wyobrazni, rzutkosci i
gotowosci
do przygotowania przyszlych zmian.
Nawet ludzie olsniewajaco
innowacyjni
w miejscu swojej pracy - biurze
prawniczym, laboratorium, kuchni,
klasie
szkolnej, magazynie - dretwieja na
sama wzmianke o tym, ze nasza
konstytucja i polityczne struktury
sa przedawnione i wymagaja
radykalnej
przebudowy. Wizja glebokich
politycznych transformacji, ze
wszystkimi
tego niebezpieczenstwami, okazuje
sie tak przerazajaca, ze obecny
stan
rzeczy, skadinad surrealistyczny i
zniewalajacy, nagle wydaje sie
najlepszym na swiecie rozwiazaniem.
Z drugiej strony mamy w
kazdym
spoleczenstwie grupke
pseudorewolucjom\nistow, ktorzy
gleboko
zakorzenieni w ideologii drugiej
fali, zadnej propozycji nie
traktuja jako
wystarczajaco radykalnej: mamy
przeto dyluwialnych marksistow,
anarcho-romantykow, fanatykow
prawicowych, rasistowskich
demagogow,
religijnych zelotow, gabinetowych
buntownikow i bogobojnych
terrorystow,
ktorzy snia o totalitarnych
technokracjach, sredniowiecznych
utopiach czy
panstwach teokratycznych. Nawet
wtedy, kiedy w wielkim pedzie
wkraczamy w nowa epoke dziejowa, oni
dalej holubia swoje
marzenia,
rodem z pozolklych kart
niegdysiejszych traktatow
politycznych.
Tym
jednak, co czeka nas jako efekt
zaostrzajacego sie podstawowego
starcia,
nie jest spelnienie ktorejkolwiek z
dawnych rewolucyjnych wizji:
ani
awangardowa partia nie bedzie obalac
rzadzacych elit w imieniu
zacofanych mas, ani nie dojdzie do
zadnego spontanicznego,
oczyszczajacego przewrotu masowego,
ktory wyzwolic mialy akty
terroryzmu. Nowe polityczne
struktury cywilizacji trzeciej fali
nie narodza
sie w jednym, gwaltownym zrywie,
lecz pojawia sie w wynilu
tysiecznych
innowacji i konfliktow, ktore na
roznych szczeblach i w roznych
miejscach
rozgrywac sie beda przez cale
dekady. Wcale to nie wyklucza
mozliwosci
uzycia przemocy w drodz do dnia
jutrzejszego. Przejscie od
cywilizacji
pierwszej fali do cywilizacji fali
drugiej jest krwawym dramatem
pelnym
wojen, rebelii, glodu, wymuszonych
migracji, zamachow stanu i
okrucienstw. Dzisiaj, gdy stawka
jest wyzsza, czas krotszy i
wieksze
przyspieszenie, niebezpieczenstwa sa
jeszcze wieksze. Wiele
zalezy od
zrecznosci i inteligencji obecnych
elit, subelit i superelit.
Gdyby mialy sie
okazac rownie krotkowzroczne,
wyzbyte wyobrazni i sparalizowane
strachem jak wiekszosc panujacych
grup w przeszlosci, zwiekszy
to tylko
ryzyko przemocy i gwaltownego
unicestwienia samych elit. Jesli
natomiast,
przeciwnie, dadza sie one niesc
trzeciej fali, jesli zrozumieja
potrzebe
rozszerzenia formuly demokracji,
wtedy moga same wlaczyc sie w
proces
budowania nowej cywilizacji, jak
zrobily to najmadrzejsze z elit
pierwszej
fali, ktore potrafily dostrzec
nadchodzenie spoleczenstwa
industrialnego,
zbudoweanego na technice i potrafily
wspoldzialacc w jego
tworzeniu.
Warunki zmieniaja sie w zaleznosci
od kraju, ale nigdy dotad nie
bylo tak
wielu dobrze wyksztalconych ludzi,
ktorych zbiorowym orezem jest
niebywale rozbudowana wiedza. Nigdy
dotad nie bylo tak liczne
grono osob
zyjacych w dostatku, ktory byc moze
niepewny i budzacy rozne
problemy,
jest jednak wystarczajacy, by dac im
czas i zapal do
obywatelskich trosk
oraz dzialan. Nigdy dotad nie bylo
tak wielkich rzesz , ktore
moga
podrozowac, zapoznawac sie z innymi
kulturami i uczyc sie od
nich. Nade
wszystko zas: nigdy dotad tak wielu
nie mialo do zyskania tak
wiele, gdyby
koniecznym i glebokim przemianom
zapewnic sapokojny przebieg.
Elity,
chociazby najbaedziej wyksztalcone,
same z siebie nie stworza
nowej
cywilizacji. Do tego potrzeba bedzie
energii calego narodu, ktora
jest juz
dostepna i tylko trzeba pomoc jej
sie wyzwolic. Powiemy wiecej:
jesli
zwlaszcza my, zyjacy w krajach o
najwyzej rozwinietej technice,
za jasny i
wyrazny cel nie obierzemy sobie
stworzenie zupelnie nowych
instytucji,
konstytucji i ustrojow, damy ujscie
nie rtylko energii, ale takze
czemus
wiecej: zbiorowej wyobrazni. Im
wczesniej zaczniemy projektowac
alternatyne rozwiazania polityczne,
ktorych podstawa beda trzy
omowione
wyzej zasady - sila mniejszosci,
demokracja na pol bezposrednia,
podzial
decyzji - tym wieksze mamy szanse na
pokojowe przemiany. To proby
ich
blokowania, a nie one same, groza
zaburzeniami i niepokojami. To
wynikajace z zaslepienia usilowania,
by bronic tego, co
anachroniczne,
rodza niebezpieczenstwo rozlewu
krwi. Wynika z tego, ze aby
uniknac
wstrzasow i przemocy, juz teraz
musimy sie zajac problemem
przestarzalej
struktury politycznej wspolczesnego
swiata. Kwestia ta musi stac
sie
przedmiotem zainteresowania nie
tylko specjalistow:
konstytucjonalistow,
ekspertow od prawa wyborczego,
politykow, ale takze opinii
publicznej:
stowarzyszen, zwiazkow zawodowych,
kosciolow, organizacji
kobiecych,
grup etnicznych i rasowych,
naukowcow, gospodyn domowych i
biznesmenow. Po pierwsze, trzeba
zainicjowac mozliwie jak
najszersza
debate w sprawie potrzeby nowego
systemu politycznego, ktory
bylby
dostrojony do wymagan trzeciej fali.
Potrzebne beda konferencje,
programy telewizyjne, konkursy,
cwiczenia symulacyjne, fingowane
konstytuanty, aby uzyskac jak
najwiecej swiezych pomyslow, jak
najszerzej wyzwolic odwage myslenia
na temat politycznej
przebudowy.
Trzeba bedzie do tego uzyc
najnowoczesniejszych srodkow, od
satelitow i
komputerow po kasety wideo i
interakcje telewizyjna. Nikt nie wie
dokladnie, co niesie ze soba
przyszlosc ani co najlepiej bedzie
sluzyc
spoleczenstwu trzeciej fali. Nie
nalezy wyobrazac sobie jakiejs
jednej
masowej reorganizacji czy jednej
rewolucyjnej i totalnej
przemiany, ktora
zostalaby podyktowana od gory.
Myslec trzeba o tysiacach
swiadomych,
zdecentralizowanych eksperymentow. W
nich nowe modele
rozstrzygniec
politycznych wyprobowane zostana na
szczeblach lokalnych i
regionalnych,
zanim wykorzysta sie je na
plaszczyznie panstwowej i
ponadpanstwowej.
Zarazem jednak jiz teraz trzeba
zaczac pozyskiwac zwolennikow
takich
eksperymentow w skali narodowej i
miedzynarodowej. Z powszechnego
dzis zniechecenia, gniewu i
rozgoryczenia w stosunku do rzadow
drugiej fali
demagodzy moga wykrzesac ogien
fanatycznego poparcia dla rzadow
autorytarnych, ale mozna je tez
wykorzystac na rzecz
demokratycznej
transformacji swiata. Gdyby udalo
sie uruchomic wielki proces
edukacyjny
- dokonywane naraz w wielu krajach
antycypujace wprawki w nowej
demokracji - wtedy zostaloby
zazegnane niebezpieczenstwo
totalitarne.
Cale miliony ludzi trzeba
przygotowac do przyszlych
przemieszczen
i
groznych kryzysow, jednoczesnie
wywierajac presje na istniejace
instytucje polityczne, aby te
szybciej poddaly sie nieuniknionym
zmianom.
Przy wielkim oddolnym parciu nie
mozna zbyt wiele obiecywac sobie
po
dzisiejszych nominalnych
przywodcach; prezydenci i premierzy,
senatorzy i
czlonkowie wladz partyjnych w
wiekszosci nie beda palic sie do
tego, by
kwestionowac zasady funkcjonowania
tych wlasnie instytucji, ktore
jakkolwiek zacofane, zapewniaja im
pieniadze, prestiz i wladze,
a
przynajmniej jej pozor. Zdarza sie z
pewnoscia nieliczni
dalekowzroczni
politycy, ktorzy przylacza sie do
walki o przebudowe w imie
przyszlosci,
wiekszosc jednak reagowac bedzie
dopiero wtedy, gdy nie uda sie
juz
lekcewazyc zewnetrznych naciskow lub
gdy kryzys bedzie juz tak
zaawansowany i bliski konwulsyjnych
wstrzasow, ze nie zobacza juz
zadnej
innej mozliwosci. Odpowiedzialnoisc
za zmiany spoczywa zatem na
nas i
wlasnie od siebie musimy zaczac,
gdyz to siebie musimy nauczyc
tego, by
nie odwracac sie odruchowo z lekiem
od wszystkiego co nowe,
zaskakujace, pozornie
ekstrawaganckie. Oznaczac to bedzie
wydanie
walki
wszystkim tepicielom idei, ktorzy
kazda nowa sugestie
bezzwlocznie usiluja
ukatrupic jako niepraktyczna i
iluzoryczna, broniac w ten sposob
tego, co
dzis praktycznee i rzeczywiste,
chociaz zarazem jakze bardzo
absurdalne,
zniewalajace i niefunkcjonalne.
Oznaczac to bedzie przeto walke
o wolnosc
wypowiedzi, o prawo do gloszenia
pomyslow nawet najbardziej
heretyckich.
Ow proces wielkiej przebudowy
zainicjowac trzeba teraz, zanim
dalsza
dezintegracja systemow politycznych
sprawi, ze na ulice wypelzna
sily
tyranii i nie uda sie juz przejsc do
demokracji XXI wieku droga
pokojowa.
Jesli zaczniemy juz teraz, takze i
my wraz ze swoimi dziecmi
wezmiemy
udzial w fascynujacym przeobrazeniu
nie tylko zmurszalych
struktur
politycznych, ale wrecz calej
cywilizacji. Podobnie jak
niegdysiejsi
rewolucjonisci, takze i my zdani
jestesmy na tworcze myslenie.
------------------------------------
-----------------------------
--
K O N I E C K O N I E C K O N I
E C K O N I E C K O N I
E C
------------------------------------
-----------------------------
-