|
|
|
Josiah Wedgwood i rewolucja przemysłowa |
|
Największy rozwój sił produkcyjnych i przeważna część umiejętności, sprawności i znawstwa, z jakimi kieruje się pracą lub jakie się w pracę wkłada, są rezultatem podziału pracy. Tymi słowami zaczyna swe rozważania Adam Smith w dziele Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów. W każdym rzemiośle podział pracy, jeżeli tylko można go wprowadzić, przynosi proporcjonalny wzrost siły produkcyjnej pracy. |
|
|
|
|||
|
Rzadko kiedy teoretyczne rozważania ekonomisty w tak dosłowny sposób przekładają się na rzeczywistość jak w Etrurii, położonej w Burslem manufakturze ceramicznej Josiaha Wedgwooda. Urodzony w 1730 roku Josiah był trzynastym dzieckiem rodziny trudniącej się od trzech pokoleń garncarstwem w Straffordshire, tradycyjnym angielskim centrum ceramiki. W owym czasie garncarstwo nadal miało charakter tradycyjny, to znaczy w warsztatach pracowali obok mistrza czeladnicy i uczniowie. O podziale pracy nie było mowy. Tak jak w opisywanym przez Smitha warsztacie szpilkarskim, każdy uczeń garncarza uczył się tajników sporządzania odpowiedniej gliny, formowania naczyń, wypalania i zdobnictwa. Uczono się zarówno metod wyrobu naczyń wyższej klasy, jak i tych przeznaczonych do codziennego użytku. Pracowano wedle tradycyjnego w rzemiośle rozkładu dnia, tzn. dniówka liczyła kilkanaście godzin, ale była to praca urozmaicana wieloma nieregularnymi przerwami. Zmienny rytm pracy dotyczył nie tylko rozkładu czasu w ciągu dnia, ale także organizacji tygodnia. Uświęconym tradycją zwyczajem były wolne poniedziałki oraz organizowane od czasu do czasu huczne zabawy. Co poniektórzy często spędzali dwa lub trzy dni w tygodniu na wałęsaniu się i pijatyce, a dzieci, które zatrudniali, towarzyszyły im do szynku; trwało to dopóty, dopóki nie nabrali znów chęci do pracy, a wtedy pracowali często dniem i nocą. Pracowano wówczas w pośpiechu, nie dbając o czystość i porządek w warsztacie.
Josiah Wegwood, portret Joshuy Reynoldsa z 1782 roku.
Wedgwood nie był artystą, lecz przemysłowcem. Tajemnica sukcesu jego fabryki kryła się w podziale pracy, umiejętnej reklamie oraz wykorzystaniu udoskonalonej w owym czasie infrastruktury transportowej.
|
||
...ciąg dalszy |
|
|
|
|||
|
Wegwood wykorzystał panującą wśród europejskiej arystokracji modę na zabytki antyku i świetnie zarabiał, produkując repliki starożytnych waz. Na zdjęciu waza, którą w 1769 roku zainaugurowała produkcję manufaktura w Etrurii
Wykształcenie pracowników kosztowało zbyt dużo czasu i wysiłku, by ryzykować ich odejście. W fabrykach włókienniczych w owych czasach w ciągu roku zmieniała się cała załoga. Wedgwood nie mógł sobie na to pozwolić, tym bardziej że pracownicy znali sekrety firmy. Nic dziwnego więc, że starał się wyrobić w nich poczucie lojalności wobec firmy. Częściowo służyły temu dobre płace i względna pewność zatrudnienia. Zwiększona biegłość robotnika jest podobna do maszyny czy narzędzia ułatwiającego i skracającego pracę, która choć wymaga pewnego wydatku, to jednak oddaje go z nadwyżką - pisał Adam Smith. Innym efektywnym środkiem przywiązania pracowników było organizowanie dla nich corocznych świąt, co Wedgwood czynił (choć niechętnie), dbałość o warunki pracy, odwoływanie się do poczucia wdzięczności i wreszcie opisywanie w czarnych barwach losów tych pracowników, którzy wzgardzili Etrurią i odeszli do innych zakładów lub wyemigrowali. |
||
...ciąg dalszy |
|
|
|
|
|
Talerz z widokiem kanału Bridgewater z serwisu Katarzyny II
Aby się wyróżnić wśród innych producentów fajansu, Wedgwood stosował przemyślaną strategię marketingową. Najważniejszym jej punktem było zdobycie uznania dworu. Wiele zachodu i kłopotów sprawiło mu wykonanie przeznaczonych dla królowej złotego i zielonego kompletu herbacianego oraz kremowej zastawy obiadowej. Ale wysiłek się opłacił, bowiem w 1768 roku Wedgwood mógł, używając tytułu królewskiego garncarza, zapowiadać w ekskluzywnych gazetach otwarcie salonu sprzedaży w Londynie. Aby zyskać rozgłos, Josiah przyjmował nawet najbardziej skomplikowane i nieopłacalne zlecenia: wyszukany komplet herbaciany dla królowej Charlotty czy złożony z 1282 naczyń, wymagający wykonania ponad tysiąca oryginalnych malunków, serwis dla Katarzyny II. Nagrodą był rozgłos i skuteczna reklama w formie powtarzanych z ust do ust pochwał. Monarsze uznanie otworzyło mu drogę do arystokratycznych salonów. W liście do Bentleya Wedgwood pisał z zadowoleniem: zacząć od głowy, by potem przejść do innych członków. Owe niższe członki to nie tylko naśladująca wzorce konsumpcyjne płynące z dworu arystokracja, ale także jej służba, szybko przejmująca gust chlebodawców. Właśnie za sprawą służby wzory te docierały do szerszych warstw. Proces ten widać wyraźnie w księgach handlowych Wedgwooda. Nawet w ekskluzywnym Bath 60 proc. sprzedaży stanowiły tańsze naczynia proste, pochodzące z zakładów królewskiego garncarza. |