Bogna Szymkiewicz - Kowalska
DUCHY, DEMONY I RONDELEK PEEN EZ,
czyli O EMOCJACH W PSYCHOLOGII ZORIENTOWANEJ NA PROCES
„Co go optao”, „zy duch w niego wstpi” - mówimy czasem o kim, kto dziaa pod wpywem silnych emocji (por. Jung, 1993, s.431). Jzyk przechowuje lady dawnych wierze, zgodnie z którymi afekty przybieray posta bóstw, duchów i demonów.
Dzi nie czcimy ju tych bóstw i nie bardzo wierzymy w demony (por. von Franz, 1995, s.76). Do emocji staramy si podchodzi racjonalnie, próbujemy je okiezna i odrze z tajemnicy - lecz one, na przekór nauce i rozumowi, nieustannie przysparzaj nam kopotów, tak w teoriach, jak i w yciu.
Rozdzia dotyczcy definicji procesów emocjonalnych w wyczerpujcym opracowaniu „Understanding Emotions” rozpoczyna si mottem „Kady wie czym s emocje, dopóki nie zostanie poproszony o podanie definicji” (Fehr & Russel, cyt. za: Oatley & Jenkins, 1996, s.96).
Zdaniem C. G. Junga, emocje s przejawami niewiadomoci i jako takie wymykaj si „wszelkim próbom przyszpilenia ich za pomoc intelektualnych definicji (...) eby zrozumie emocje, trzeba by poj ycie samo, poniewa ycie samo wytwarza emocje...” (Jung, 1964, s.90). W tym sposobie mylenia zawarty jest szacunek dla tajemnicy, jak procesy emocjonalne nios, a take przekonanie, ze emocje, jako procesy biorce si z niewiadomoci, nie daj si zamkn w kategoriach, którymi posuguje si wiadomo.
Celem tego artykuu jest przedstawienie sposobu mylenia o emocjach wynikajcego z teorii i praktyki psychologii zorientowanej na proces.Zgodnie z podstawowym zaoeniem tej teorii, wszystko, czego dowiadczamy, jest potencjalnie znaczce i potrzebne - o ile uda nam si pozwoli na to, by proces kryjcy si pod powierzchni zjawisk móg si ujawni. Zobaczymy, w jaki sposób zaoenie to odnosi si procesów emocjonalnych.
Emocje jako sygnay
Posugujc si terminologi psychologii procesu, emocj traktowa mona jako sygna (a wic - dajc si wyodrbni, znaczc czstk dowiadczenia). Sygnay emocjonalne wi si z odczuciami pyncymi z ciaa, czyli pojawiaj si przede wszystkim w tzw. kanale proprioceptywnym. „O propriocepcji wiadczy przewaga oddychania brzusznego, drenie powiek (przy zamknitych oczach), lub mówienie o uczuciach, napiciu, depresji, radoci, bólu, podnieceniu” (Mindell, 1985, s.17).
Kiedy uywamy sów nazywajcych emocje, nie zawsze wiemy, jakie dowiadczenie si za nimi kryje. Sowa yj wasnym yciem, odrywajc si (i nas) od prawdziwie osobistych dowiadcze.
Skd wiesz, e jeste smutny? Po czym poznajesz, e si zocisz? Takie pytania, cho na pierwszy rzut oka mog wyda si dziwne, kieruj nasz uwag na podstawowe jakoci zmysowe. „Wiem, e jestem smutny, bo czuj w rodku straszny ciar”, „bo dr mi powieki”. „Zoszcz si... to znaczy, cay si trzs w rodku”, „mam przed oczyma wirujce plamki”, „zaciskaj mi si pici”. Znajdujc odpowiedzi na tak postawione pytania, robimy pierwszy krok w kierunku ukrytego za sygnaem dowiadczenia.
Nazwy emocji nie zawsze mówi nam, co si kryje w tle. Kiedy jedna z uczestniczek seminarium szkoleniowego poprosia mnie o pomoc przy wiczeniu dotyczcym pracy z relacjami. Bya bardzo zadaniowo nastawiona do sytuacji (proces pierwotny), jednoczenie jednak siedziaa caa skulona, ze spuszczon gow, co mogo wiadczy o pojawianiu si dowiadcze proprioceptywnych (sygnay z procesu wtórnego). Zaproponowaam, by skoncentrowaa si przez chwil na sobie i na tym co si w niej dzieje. Powiedziaa, e jest jej smutno, ale e to nie ma zwizku z wiczeniem. Zapytaam jak to jest, gdy jest jej smutno. "To jest taka czarna dziura". "Widzisz j, czy w niej jeste?" "Jestem w niej". "To wejd w ni dalej i spróbuj zauway, co si dzieje." "Ju nic, nic tam nie ma, jest ciemno..." mówia urwanymi zdaniami, przez zy. "To tak jak umrze..." "I co si dzieje dalej?" - zapytaam po chwili. Wtedy ona zacza si mia: "No nic, kwiatki rosn po tamtej stronie, ale to inni si martwi.... I wyglda na to, e jako sobie radz beze mnie!". W dalszej rozmowie okazao si, e ya na co dzie przytoczona poczuciem odpowiedzialnoci za - skdind realnie trudn - sytuacj rodzinn. W sytuacji tej nie pozwalaa sobie na zy, na najmniejsz sabo, przekonana, e bez niej "wszystko si zawali". Wejcie w smutek pozwolio jej paradoksalnie dostrzec co, czego si najmniej spodziewaa - to, e jej bliscy s zdolni do wzicia na siebie czci odpowiedzialnoci.
Jeli potraktujemy emocj jako sygna, zakadamy, e jest on pocztkiem drogi. Bywa tak, e sygna emocjonalny przemienia si w wizj lub w ruch. Czasem zawiera w sobie opowie, która poszukuje suchacza. Prowadzi nas w stron dawniejszych przey lub przyszych moliwoci. Czasem wymaga zdecydowanych interwencji. Kiedy indziej - szacunku, uwagi i przestrzeni. „wiat ez jest taki tajemniczy” (de Saint-Exupery, 1997). Wszystkie emocje mog prowadzi nas w takie tajemnicze wiaty.
Jako sygna potraktowa mona dowolny przejaw procesu emocjonalnego - zewntrzn ekspresj czy wewntrzne przeycie, widoczne dla obserwatora czy dostpne tylko dla osoby je przeywajcej. Tym samym zostawiamy na boku pytania o to, czym emocje s, a czym nie s, a zajmujemy si subiektywnym dowiadczeniem w takiej formie, w jakiej si ono pojawia.
Bardzo czsto czujemy si ofiarami lku, zoci, smutku czy nawet - nagej wesooci. Emocje s raczej tym, co nam si przydarza, ni tym, co „robimy”. Inaczej mówic, pochodz zwykle z procesu wtórnego, i w zwizku z tym, potraktowane z uwag i przytomnoci, otwieraj drog do brakujcych informacji, potrzebnej energii czy punktów widzenia.
Zdarza si jednak, e pewien rodzaj emocji czy nastroju jest bardzo bliski pierwotnej identyfikacji. Wemy na przykad Kapouchego z „Kubusia Puchatka” - trudno byoby nazwa jego ponur min i smutny gos sygnaem dochodzcym z nieznanych obszarów jego osobowoci. Próbujc pracowa „terapeutycznie” z Kapouchym, naleaoby wic skupi si raczej na tych sygnaach, które mogyby do jego ogólnego smutku nie pasowa. Tak wic, cho sygnay dotyczce emocji s zawsze wane i wymagaj tego, by je zauway, nie zawsze s tymi sygnaami, na których koncentrujemy si w pracy. S chwile, kiedy zostawiamy je z boku i zajmujemy si czym innym.
Emocje i zmienione stany wiadomoci
Mona „wariowa z radoci” i „oszale z rozpaczy”.
Emocje wyrzucaj nas niejako poza normalny - czyli znany i typowy - odbiór rzeczywistoci i nas samych. Mindell pisze: „Zmienione stany wiadomoci, takie jak furia czy ekstaza, mog zakóci twoj sta tosamo" (Mindell, 1993, s.47). S to chwile, o których mówimy póniej "nie byam wtedy sob". Rzadko jednak korzystamy z nich, by uwiadomi sobie, e naprawd jestemy czym wicej ni tylko „sob”, e owo wytrcenie byo szans , aby dotrze do ukrytych i nieznanych aspektów nas samych.
Prawdziwo faktu, e silne emocje prowadz do zmiany stanu wiadomoci, jest powszechnie uznawana, równie w klasycznej psychiatrii (wskazuj na to na przykad terminy psychiatryczne takie jak "przymglona wiadomo" czy "dziaanie w afekcie"). Stany te traktowane s jako "zaburzenia" wiadomoci, co jednoznacznie sugeruje, e s czym gorszym i mniej podanym ni stan normalny.
W przeciwiestwie do tego stanowiska, w psychologii procesu (podobnie jak w pewnych szkoach zwizanych z nurtem transpersonalnym w psychologii czy w starych tradycjach szamaskich) uznaje si, e zmienione stany wiadomoci, cho mog by destrukcyjne, s równie potencjalnie znaczce i potrzebne. Pozwalaj nam bowiem dowiadczy rzeczywistoci z innego punktu widzenia, czy te, by moe, zazna w ogóle innej rzeczywistoci. Zmieniony stan wiadomoci - czy bdzie to rozpacz, zo, piczka, mania itd. - jest zawsze jak szans , moliwoci, a nie tylko „chorob”.
Nawet sabsze emocje czsto wprowadzaj nas w pewien stan, klimat, który odbiega nieco od tego, co dla nas najbardziej zwyczajne czy typowe. Emocje wydaj si naturalnym czynnikiem zmieniajcym stan wiadomoci. Czy tego chcemy czy nie, wprowadzaj nas w troch albo w cakiem inny wiat. Pod wpywem emocji wchodzimy do królestwa rzdzcego si wasnymi, swoistymi prawami. wiat kadej emocji zorganizowany jest wedug innych regu, i to one staj si na ten moment obowizujce.
Na przykad:
W wiecie zoci
Jeden z moich klientów powiedzia kiedy: „W zoci mog by w 100% po swojej stronie”. Zeus Gromowadny, gdy go co rozzocio, nie liczy si z nikim i z niczym - ciska piorunem, zamienia w drzewo, lub robi cokolwiek innego wedle swojego widzimisi. W wiecie zoci czsto nie widzi si drugiej strony, nie widzi si nic poza wasn racj.
Czasem jednak dopiero wtedy zauwaa si wasny punkt widzenia. „W zoci - staj si jakby bardziej wyrany, bardziej czytelny dla siebie i dla innych. Jest w tym jakie prawo do istnienia....”. „Tylko wtedy, kiedy si zezoszcz, jestem w stanie si broni. Inaczej - kady moe mi wej na gow”.
Jest te w zoci ogromna sia. „To jest taka sia, która mogaby rozerwa wszystko na kawaki. A potem poskadabym je z powrotem... po swojemu!”
Wchodzenie w wiat, którym rzdzi zo, bywa bardzo potrzebne. Jednoczenie wszyscy wiemy, e zo, ze sw si i jednostronnoci, bywa naprawd niebezpieczna. Dlatego te wchodzenie w ten wiat wymaga szczególnej przytomnoci. Mindell pisze o zoci midzy innymi tak: "Zo odmienia na pewien czas tosamo danej osoby, i zwykle prowadzi do tego, e zapomina si o innych ludziach. Chocia wiat mówi, by mie w sobie wicej ufnoci, ja radzibym nie ufa nikomu, kto znajduje si w zmienionym stanie wiadomoci, ani sobie samemu ani swoim wrogom, o ile nie jeste obeznany z tyme zmienionym stanem wiadomoci" (Mindell, 1989, s.122)
W wiecie lku
wiatem lku rzdzi Kto Inny. Ten Kto jest czsto nieznany: ukryty, nieuchwytny i jednoczenie uparcie obecny. Nawet jeli niewiele o nim wiadomo, to wiadomo na pewno, e jest potny, a jego cele, intencje i zamiary s wrogie i ze. W chwili, gdy przejmuje rzdy, robi to tak, jakby jego panowanie miao trwa wiecznie. Zachowuje si tak, jakby czas i przestrze go nie dotyczyy, jakby by zawsze i wszdzie.
„Kiedy pojawia si lk, czuj si tak, jakbym bya w piekle, skazana na wieczne potpienie. Oni - nie wiem, kim s, nie mog ich zobaczy, bo zawsze stoj mi za plecami... Czuj ich obecno, kontroluj kady mój ruch”. „W tym nie - to jest koszmar, który si powtarza - id do piwnicy i wiem, e kto tam jest; to nawet nie jest kto, ale co jest obecne, i czego ode mnie chce...” „Lk jest bardzo silnie obecny w moim yciu. Ostatnio miaem sen, który pokazuje, jak to jest. Byem z moim bratem w domu rodzinnym i nagle z szafy kto wypuci w naszym kierunku zatrut strza. W szafie nikogo nie byo, tylko automat do strzelania... Potem strzay zaczy lecie w nasz stron z innych, najmniej spodziewanych miejsc.”
Jak pisze J. Mitarski „W lku wypenia si pustk nieznanego niebezpieczestwa obrazami wasnej imaginacji. Wydaje si, e w minionych wiekach wyobrania ludzka (...) wolaa jakby zmaterializowa t pustk, zaludniajc j przeraajcymi nawet stworami, ni pozostawi nieznan, a tym samym bardziej gron i niepokojc. (...) Czowiek may i bezradny (...) na nieznanych wyspach osadzi potwory i czarownice - straników skarbów, róde wiecznej modoci, magicznych zió - symboli potg pomocnych w przezwycianiu lków. W lasach, pustkowiach i na szczytach gór mieszkali bogowie, olbrzymy i monstra. Byli groni, ale konkretni, mona byo z nimi walczy lub stara si ich przebaga” (Mitarski, 1977, s.312).
Czasem ten „Kto”, kto panuje w wiecie lku, pojawia si w znanej postaci - a za dobrze znanej. Wraz z lkiem powracaj realne, dawne koszmary i ich sprawcy, którzy znów przejmuj wadz. W wiecie lku s równie silni jak w rzeczywistoci, z której przyszli. Paraliuj, kontroluj i odbieraj szans obrony.
Znany czy nieznany - ten, kto rzdzi wiatem lku, jest poza granicami naszej tosamoci. Strony wyranie si polaryzuj: „Ja” jestem ofiar, skazacem, uciekinierem, robaczkiem pod lup. „Oni” lub „On” („Ona”, „Ono”) maj wadz, moc, moliwo kontroli. Dwie strony, obecne w dowiadczeniu, ustawiaj si na wrogich sobie pozycjach. Bdc po stronie ofiary, nie mamy dostpu do tych jakoci, tej energii, która jest po stronie zagraajcej. Strona zagraajca nie ma dostpu do wraliwoci i podatnoci na zranienie. Obie s niepene. Próba ich dopenienia i przyjrzenia si ich wzajemnej relacji moe by bardzo uytecznym sposobem pracy z lkiem.
Mindell twierdzi, e czasem, by wyj ze wiata lku, trzeba „troch umrze”. Idea, która si za tym kryje, wie si z tym, e jestemy czym wicej ni aktualn tosamoci. Jeli „umiera” tosamo tego, kto jest przeraony, lub bardzo przywizany do pewnej moliwoci czy roli, pojawia si miejsce na co innego. "Za kadym razem, kiedy obawiasz si najgorszego, albo przygotowujesz si do tego, eby broni si przed wewntrznymi czy zewntrznymi siami, spróbuj poeksperymentowa i wyobrazi sobie swoj wasn mier. Spróbuj poczu, jakby to byo gdyby umar (umara), a nawet postaraj si przej przez samo dowiadczenie umierania. Wyobra sobie, jakby umieraa, jakby wygldaa, jakie byoby twoje dowiadczenie. Wane jest to, eby nie tylko myle o tym, e masz umrze, ale to, eby wyobrazi sobie, co by si zdarzyo dalej" (Mindell, 1993, s.51).
W wiecie smutku i depresji
Smutek odziera wiat ze zudze, marze i snów - pozostaje z nich ledwie mgieka, która nie pozwala zapomnie. Jednak sprawy s takie, jakie s, i ci ku ziemi. W krainie smutku mieszkaj niespenione marzenia, zawiedzione nadzieje, czyje odejcia, porzucenia, historie, które nie mogy si zdarzy, bo..., a take twarde prawa tego wiata, o które rozbijaj si sny i pragnienia.
W psychologii procesu smutek jest jednym z moliwych przystanków na stacji pocigu. Czasem pocig musi si tam zatrzyma, a czasem - przejecha jak najprdzej, zauwaajc co najwyej nazw stacji. Smutek bywa tym, co trzyma nas na uwizi, wrzuca w schematy i przyzwyczajenia, w znane, beznadziejne historie, bywa te czym, co otwiera nowe obszary.
Depresja wydaje si by jeszcze o krok dalej - jestemy przeraajco trzewi. Ten rodzaj trzewoci, pozbawionej zudze, jest w naszej kulturze zdecydowanie klasyfikowany jako odmienny stan wiadomoci: depresja naley do tych stanów, które naley leczy.
wiat depresji jest jednak znaczcy. Obnaa naiwno i nadmierny optymizm. „Zamiast stale walczy z procesem, który si przed nami pojawia, moemy si zatrzyma na chwil i przyzna, e to jest wanie to, co jest obecne. Ciekaw jestem, co by si stao, gdyby wszyscy ludzie w danej spoecznoci - zamiast wierzy, e naukowcy, teologowie i politycy zbawi wiat - spojrzeli prawdzie w oczy i dostrzegli wszystkie depresyjne i niewygodne fakty w naszym yciu, i gdyby rzeczywicie poddali si depresji, któr fakty te ze sob nios. (...) Kiedy okazuje si, e stajemy w obliczu impasu w wiecie, wikszo z nas stara si zachowa optymizm i znale wyjcie z tego impasu, i wydaje nam si, e nam si udao, nawet jeli to nie jest prawda. Taki wiat potrzebuje ludzi (...), którzy s w depresji, aby otrzewiali nas z naszego niczym nie popartego optymizmu. (...) Egzystencjalny brak nadziei osoby depresyjnej jest doln granic, jest pocztkiem dostrzegania nagich faktów i kreowania nowych, twórczych rozwiza” (Mindell, 1988, s.100).
Jeli mamy do czynienia z osob pogron w gbokim smutku lub w depresji, moemy spróbowa wraz z ni wej w ten wiat, lub nawet - wej tam jeszcze gbiej. Dziki temu nie odbieramy wartoci czemu, co si dzieje, a jednoczenie zabieramy cz ciaru, jaki dana osoba niosa - czsto umoliwiajc jej tym samym przyjcie innej postawy.
W wiecie radoci
Verena Kast w ksice „Joy, Inspiration and Hope” (1991) twierdzi, e rado "pokonuje si grawitacji". W wiecie, w który rzdzi rado, w naturalny sposób otwieramy si na mnóstwo nowych moliwoci, otwieramy si te na innych ludzi. „Rado porusza nas w gór i na zewntrz, ku ekstazie, do innych ludzi. (...) Jest ukierunkowana w stron transcendencji, wychodzenia poza aktualne relacje i poza opór, jaki stawia nam wiat. (...) Kady ruch zwizany z radoci jest ruchem, który unosi, pozbawia nas naturalnej cikoci, powoduje, e si unosimy i widzimy rzeczy z innej perspektywy (Kast, 1991, ss.45-46)
Pewna starsza pani opowiadaa mi w czasie sesji terapeutycznej o tym, e w jej wieku nie wypada si ju "gupio cieszy". Miaam wraenie, e jest bardzo powana i opanowana, tyle tylko, e co par chwil pojawia si ledwie syszalny, króciutki chichot. Byo w tym co niezwykle intrygujcego, i starsza pani z zainteresowaniem zacza si przysuchiwa dwikom, które si z niej wydobyway. Po paru minutach obie tarzaymy si ze miechu. Kiedy udao nam si wej w "wiat wedug radoci", okazao si, e jest on lekki i roztaczony, e kryje w sobie moliwoci i perspektywy, których istnienia owa pani nawet nie podejrzewaa; co wicej, okazao si, e niektóre z nich dadz si przenie do "normalnego" wiata. Nie byoby to moliwe - powiedziaa na zakoczenie - gdybym zatrzymaa si w moim przeywaniu w granicach rozsdku.
* * *
Powysze przykady s rzecz jasna uproszczone, i ledwie dotykaj praw i regu zawartych w wiatach rónych emocji. Istotne byo to, by pokaza, e emocje - zmieniajc stany wiadomoci - wprowadzaj nas za kadym razem w inn rzeczywisto. By moe niektóre z nich potrzebne s tylko po to, by tam pewne sprawy zostawi. Inne - po to, by pewne sprawy odnale. Jeszcze inne - by zosta na duej i zaj si wewntrznymi rozgrywkami. Tak czy inaczej, za kadym wchodzimy w obszar nowych moliwoci.
To co nas czsto zatrzymuje przed wejciem w „wiat wedug emocji”, to obawa przed jednostronnoci i ukryte zaoenie, e kada jednostronno jest za. W wietle wczeniejszych rozwaa mona powiedzie, e emocje s wanie szans, by wej w jednostronno - ale nie po to, by w niej zosta, przyj jako jedyn prawd o wiecie czy jedynie suszny punkt wyjcia do dziaania, lecz po to, by „rozejrze si po okolicy”, spojrze z pewnego punktu widzenia i dotrze do ukrytej informacji, energii czy wizji wiata.
Czyje emocje?
Psychologia i demony
Tradycja psychologiczna przyzwyczaia nas do tego, by myle o emocjach jako o procesach, które nale do indywidualnej psychologii jednostki. Nawet jeli nie do koca przebiegaj "we wntrzu" jednostki, jak w przypadku projekcji czy przeniesienia, to maj swoj ródo w indywidualnej historii ycia, strukturze osobowoci itp. Ten sposób mylenia odnajdujemy równie w wielu teoriach psychoterapeutycznych; emocje s czym, za co powinnimy wzi odpowiedzialno, co powinnimy zrozumie w kontekcie wasnej przeszoci lub teraniejszoci.
W dawnych wierzeniach natomiast emocje wizano z rozmaitymi bóstwami i demonami: to one budziy lk, wywoyway melancholi czy wprawiay w furi. Z jednej strony byy ródem i sprawc owych dziwnych stanów, z drugiej - czsto znay lekarstwo, które mogo je przemieni lub ukoi. Byy to siy nadnaturalne, najczciej ze, cho mogy by i dobre, i stanowi rodzaj duchów opiekuczych (Mitarski, 1974, 1977). W tym ujciu emocje wydaj si istnie troch niezalenie od przeywajcych je osób, co nie bardzo mieci si w naszych racjonalnych kategoriach, ale jednoczenie otwiera nowe perspektywy.
Co si dzieje „ w polu”
Koncepcja Mindella pokazuje, e emocje s nie tylko naszymi wewntrznymi procesami psychologicznymi. Mindell przyjmuje, e poza wiadomoci istnieje w nas inne ródo mdroci i informacji. Nazywa je „nicym ciaem”. „nice ciao” posiada aspekt osobisty i aspekt wykraczajcy poza to, co osobiste, jest polem, które nas otacza i którego jestemy czci. I oto z tego pola przychodz do nas róne sygnay, róne informacje. Jak pisze Mindell, to midzy innymi emocje (podobnie jak niewiadome przekonania czy mity) "organizuj nasze dowiadczenie psychiczne, kreuj i komplikuj atmosfer wokó naszych wzajemnych relacji, zmuszajc nas do tego, ebymy komunikowali si w sposób nieintencjonalny" (Mindell, 1989, s.29).
Emocje wydaj si najbardziej osobist form przejawiania si tego, co ponadjednostkowe. Przywizuj nas bardzo mocno do "ja", wrzucaj w poczucie, e co nas osobicie dotyczy, e nie mona by obojtnym. Z drugiej strony nale do innego, ponad-osobistego porzdku, s przejawem „snu”, który wanie teraz, w tej chwili si wydarza.
Koncepcja „zanienia”
Zamieszanie wokó tego, czyje tak naprawd s emocje, wyjania do pewnego stopnia koncepcja „zanienia” (por. Goodbread, 1997). „Zanienie” w sytuacji terapeutycznej odnosi si do zjawisk podobnych do tych, które okrelane s jako „przeciwprzeniesienie”. Z zanieniem mamy do czynienia wtedy, gdy niewiadomie zaczynamy czu, a take - zachowywa si tak, jakbymy byli odrzucon, nieakceptowan czci psychiki osoby, z któr rozmawiamy, jej „postaci ze snu” (por. Goodbread, 1996).
Zanienie pojawia si przede wszystkim tam, gdzie istnieje próg. To, co jest w polu, wszelkim sposobami próbuje si ujawni. Jeeli nie moe przejawi si przez osob, co do której wydawaoby si, e wanie jej najbardziej dotyczy, pojawia si w postaci afektu i tendencji do pewnych zachowa w jakiej innej osobie z otoczenia..
Mindell pisze: "Idea projekcji umiejscawia znaczco wiksz cz psychologicznej odpowiedzialnoci za procesy afektywne w osobie, która jest ródem projekcji, a w mniejszym stopniu w osobie, w której by moe istnieje pewien rodzaj haczyka, o który ta projekcja moe si zaczepi. Zanienie umiejscawia odpowiedzialno po obu stronach " (Mindell, 1985, s.44). I dalej, jeli mylimy o fenomenie zanienia, "wanym pytaniem przestaje by, „kto co robi”, lecz pojawia si pytanie „co si chce wydarzy” (ibid. s.54).
W sytuacji terapeutycznej emocje terapeuty s wane jako element caego procesu, który aktualnie wydarza si w relacji. Czy nie jest tak, e jestemy przez nie opanowani niewiadomie i dlatego odtwarzamy w relacji terapeutycznej co, co byo wewntrznym konfliktem klienta? A moe nie jest to tylko jego wewntrzny konflikt, moe ja borykam si z podobnym problemem?
Przykad
Istniej specyficzne, czsto wspierane przez kultur progi, zwizane z przeywaniem czy ujawnianiem pewnych emocji. Przykadem moe by sytuacja opisana przez Charlesa Tarta we wstpie do ksiki Waking Up (1987) . Tart opisuje spotkanie, na którym:
"Tu po wystpieniu Dalaj Lamy gos zabraa kobieta, która mówia o sprawach pokoju z perspektywy feministycznej. Mówia o zym traktowaniu kobiet w naszej i innych kulturach, o tym, e wojna jest aktywnoci msk i o tym, jak bolesne jest to dla kobiet, a take o tym, e kobiety potrzebuj uy swojej siy, by nie dopuci do wojny.(...) Intelektualnie zgadzaem si ze wszystkimi jej tezami. Byy jasne, wyraone w ostrych sowach i bardzo praktyczne. Emocjonalnie jednak - byo zupenie inaczej. Zauwayem e, wbrew logice, narasta we mnie zo na ni i na wszystko, co sob reprezentowaa. Moja ona czua si tak samo, podobnie jak wszystkie inne osoby, z którymi rozmawialimy po zakoczeniu spotkania. Byem zakopotany moj zoci, poniewa zdawaem sobie spraw zarówno z tego, i jest nieracjonalna, jak i z tego, e kóci si z moim pozytywnym stosunkiem do ruchu feministycznego. Zastanowiwszy si gboko nad sob, zdaem sobie spraw, e podczas gdy tre wypowiedzi owej kobiety bya suszna, w peni szlachetna, to klimat uczuciowy by agresywny i peen zoci, i automatycznie wywoywa emocjonalny sprzeciw." (Tart, 1987, s.xi).
Tart pisze dalej: "Jeeli w twoim wntrzu nie ma pokoju, twoje próby budowania pokoju w wiecie s przedwczesne, a nawet mog doprowadzi do wikszej wzajemnej wrogoci ni sytuacja, w której nie zrobiby nic" (ibid., s.xi). Idea wewntrznego spokoju i agodnoci jest bardzo pocigajca, i by moe dla wielu osób denie ku niej jest najlepsz z moliwych dróg. Jednak dowiadczenia z pracy z duymi grupami, a take nasze codzienne ycie pokazuj, e zo, podobnie jak inne emocje, jest po prostu obecna, równie na scenie spoecznej czy politycznej. O wiekach upokorze trudno jest mówi ze spokojem w sercu. Jeli mimo wszystko chcemy ów spokój zachowa, to zo czy inne emocje, znajdujce si poza granic tego, z czym si identyfikujemy, ujawni si w postaci podwójnych sygnaów. W opisywanym przypadku, wbrew chciom i intencjom osób zgromadzonych, agresja i gniew byy obecne "w polu". Prawdopodobnie prelegentka nie identyfikowaa si z wasn zoci (lub przynajmniej identyfikowaa si z ni nie do koca), emocje te pojawiy si wic w innych osobach.
Progi zwizane z przeywaniem i wyraaniem emocji oddalaj nas od naszego rzeczywistego dowiadczenia. Koncepcja zanienia pokazuje, e progi te wprowadzaj równie ogromne zamieszanie w sytuacje midzy ludmi. Emocje nie chciane nie znikaj - szukaj sobie innych aktorów i innych dróg wyrazu.
Duchy miejsca i czasu, czyli o emocjach w grupie
Pole, role i duchy
Fakt, e grupa jest czym wicej ni zbiorem jednostek znany jest w psychologii od dawna. Zgodnie z zaoeniami psychologii procesu, grupy okrelane s zarówno przez swoje wiadome cele i struktury organizacyjne, jak i przez niewiadome, "podskórne" wpywy - emocje, marzenia i sny uczestników, niewyraone napicia i pragnienia, nierozpoznane tendencje prowadzce grup w jakim kierunku. Cao tych zjawisk tworzy pole grupy. Emocje s jedn z dróg, poprzez które pole si przejawia. "Odczuwamy pola poprzez nasze wasne emocje, mianowicie: mio, przyciganie, zazdro, rywalizacj, lk, napicie" (Mindell,1992; wyd. pol. 1995, s.28).
Pole grupy ma swoj dynamik, i czsto "pulsuje" organizujc si wokó istniejcych w grupie napi i konfliktów. Owe napicia i konflikty pojawiaj si nie tylko midzy konkretnymi osobami, ale take pomidzy pewnymi rolami w grupie. Rola jest czym wicej ni osoba - czsto wiele osób musi si wypowiedzie, doda swoje dowiadczenia i przeycia, by ujawni w peni jakie stanowisko. Jednoczenie kada z osób jest czym wicej ni pojedyncza rola - bycie w roli nie pozwala na ujawnienie rónorodnoci postaw i uczu, jakie w danej osobie istniej (por. Dworkin, 1989).
W opisie grup Mindell uywa pojcia „duchów czasu i miejsca”. Pojcie to stanowi modyfikacj pojcia roli; „duch” jest rol, która jest mocno zwizana z danym polem i która ulega przemianom. Duchy czasu s jak postacie ze snu. „Przypominaj wiry i odmty, pozwalajce uzmysowi sobie istnienie niewidocznego w innym wypadku pola” (Mindell, 1992; wyd. pol. 1995, s.38). Duchy d do tego, by si ujawni. Bior w posiadanie kolejne osoby lub wprowadzaj zamt dopóty, dopóki nie uda im si przebi do wiadomoci grupy. Czsto dochodzi do polaryzacji stanowisk, dziki czemu wany w danym momencie konflikt moe zosta w peni ujawniony i przepracowany.
Emocje w rkach duchów
Emocje wydaj si wan waciwoci lub moe „narzdziem”- w rku duchów czasu. "Identyfikujc si z duchem czasu danego pola, doznajemy emocji z nim zwizanych. Mona miao powiedzie, e zmienia si nasza wiadomo. (...) Energie duchów czasu sprawiaj, e ulegamy zmiennym nastrojom, poddajemy si optaniu, szalestwu lub radoci, popadamy w depresje lub odczuwamy skonnoci do samobójstwa" (ibid. s.38)
Emocje w grupie przemieniaj sprawy, które s obecne w polu, w co bardzo osobistego. Czsto takie emocje nas zaskakuj - bywaj zbyt silne, dziwne, inne, czasem jakby nie „nasze”. Zgodnie z przedstawionym tu sposobem mylenia, rzeczywicie s one nie tylko „nasze”. W grupie bardzo wyranie wida, e emocje s jednoczenie osobiste i nieosobiste, e s przejawem „nicego ciaa” zbiorowoci.
Zdarza si, e kto w grupie zaczyna paka i nie moe wykrztusi z siebie sowa, na co druga osoba mówi „Ja chyba czuj si podobnie”, i zaczyna mówi, na czym problem polega. Lub - osoby przeywajce podobne emocje zbliaj si do siebie i próbuj wspólnie okreli, czego si boj, co je zoci lub martwi. Albo te staj po przeciwnych stronach, gdy okazuje si, e mimo podobnych uczu, treci s zupenie róne. (Takie zachowania, pojawiajce si spontanicznie w grupach, stay si pocztkiem metody pracy zwanej „procesem grupowym”, por. Dworkin, 1989.) Emocje w grupie, traktowane jako aspekt „duchów czasu i miejsca”, stanowi czsto ciek dostpu do wanych w danym momencie informacji. Pozwalaj wej w obszary, w których ukryte s tajemnice lub pomieszane, niejasne wiadomoci, dopeni je i ujawni. Mindell pisze: "Kiedy wiadomie dowiadczamy uczu wyniosoci bd odrzucenia, gniewu lub zranienia, zwizanych ze smutkiem lub jak potrzeb, duch czasu przez nas wypeniany zaczyna si przeksztaca" (Mindell, 1992; wyd. pol. 1995, s.39).
Czsto jednak grupy broni si przed emocjami. Silne emocje przypisuje si jednostce i jej wewntrznym problemom. W grupie czsto potrzebujemy pomocy w dotarciu do tego, co si za emocjami kryje. Potrzebujemy, by inni dodali znane sobie treci, wnieli przytomn uwag lub pomogli nam wyrazi intensywno przeycia. Czsto zamiast tego jestemy przywoywani do porzdku, spotykamy si z uspokajajcymi gestami i zarzutami o nadmiern emocjonalno. "Duch czasu" dawi si tym, co miaby do powiedzenia i ujawnia si za chwil w sposób znacznie bardziej gwatowny albo pokrtny. W miejsce moliwej przemiany pojawia si impas albo przemoc.
Emocje w wiecie
Sprzeczne tendencje w kulturze
Co si dzieje z emocjami we wspóczesnym wiecie? Nale one do kategorii zjawisk „podejrzanych”: z jednej strony kusz tajemnic i obietnic prawdziwych, intensywnych przey, z drugiej - uznawane s za co zdecydowanie gorszego, bardziej prymitywnego ni rozum czy intelekt.
Obie te tendencje - fascynacja i dystansowanie si - s w naszej kulturze bardzo wyranie obecne. Wsuchujc si w reklamy filmów, mona by odnie wraenie, e przeywanie emocji jest tym, czego ludzie pragn najbardziej. Reklamy przywouj nas do kin hasami, e oto bdzie okazja, by przey co najbardziej przeraajcego, koszmarnego, brutalnego, podniecajcego lub wyciskajcego zy.
Zarazem jednak emocjonalny sposób bycia z pewnoci nie jest w codziennym yciu zbyt ceniony. Ujawniana na zewntrz zo, smutek, czy bezradno stawia nas od razu na niszej pozycji. Emocje w yciu i w teoriach maj nisz rang ni rozum, intelekt i opanowanie. "Reprezentanci gównego nurtu w psychologii podtrzymuj wartoci dominujce w kulturze, patologizujc bunt, zo, wcieko, "infantylizm" i "dawanie ujcia emocjom" (zachowania te uznawane s za "nieodpowiednie" w sytuacjach publicznych). "wiadomo" staa si synonimem zredukowanego afektu" (Mindell, 1995, s.141; wyd. pol. 1999).
Staramy si wic utrzyma emocje na dystans. Na przykad, "Co mamy zrobi - pisze Mindell - z agresj, jeeli nie zgadzamy si na ni w naszym codziennym yciu? Jeeli j wypieramy, wchodzi w ciao. A poniewa wiat wspóczesny uznaje konflikty midzy narodami za rzecz niepodan ale istniejc, w kocu dua ilo agresji znajduje swój wyraz w naszym zainteresowaniu, fascynacji i inwestowaniu w wojn. Pozostajca poza nasz wiadomoci zo znajduje sobie ujcie w midzynarodowych konfliktach, które w dodatku nie dziej si zbyt blisko domu. Wojna staje si wic sposobem, który umoliwia nam utrzymywanie wasnej zoci na dystans, nieosobicie” (Mindell, 1989, s.21).
Kto moe zachowa dystans?
Nie wszyscy ludzie w ramach naszej kultury maj równe szanse, by zdystansowa si wobec wasnych emocji.
Osoby znajdujce si w uprzywilejowanej pozycji czyni ze swego zachowania i sposobu odczuwania norm, zwykle nie zdajc sobie z tego sprawy. Jeli norm jest opanowany i racjonalny sposób bycia, reagowanie „nadmiernie” emocjonalne staje si patologi.
Jeli kto zajmujcy wysok pozycj - chodno i bezwzgldnie - upokarza osob zajmujc nisz pozycj, a ta osoba wpada w furi, do kogo naley zo? Zgodnie z powszechnie przyjmowanym punktem widzenia, to ten, kto si zoci, powinien „co ze sob zrobi”, doprowadzi siebie do porzdku. Ten kto zajmuje wysz pozycj, nie ma potrzeby zajmowania si problematycznymi afektami. Nie musi nawet zauwaa ich w sobie. "Przywileje to nie tylko pozycja wynikajca z sytuacji ekonomicznej, to równie przywilej bycia chodnym, spokojnym, zdystansowanym w komunikacji, pozostawanie w stanie, który pozwala nam nie sucha wciekoci, furii i smutku tych, którzy nie maj wadzy czy mocy" (Mindell, 1995, s.162; wyd. pol. 1999).
Jeli emocje kusz lub gro, osoby, które mog sobie na to pozwoli, przepdzaj je na cztery wiatry, zachowujc spokój i dystans. Ci, którzy takiej moliwoci nie maj, nie tylko staj si ich ofiarami, ale równie bywaj spoecznie napitnowani.
Sytuacje naduycia
Gdy jedna strona naduywa wadzy, pozycji, przywilejów, po drugiej stronie czsto pojawiaj si zo, rozpacz czy ch zemsty. Emocje te z jednej strony wi si z indywidualn psychologi zaangaowanych osób, z drugiej za - stanowi element reakcji na sytuacj (Mindell, 1995; wyd. pol. 1999). Wystpuj one czsto w sytuacjach jawnego naduycia wadzy: gdy jedna ze stron wykorzystuje swoj rang czy moc bez przyzwolenia lub nawet wbrew protestem drugiej strony. Pojawiaj si równie wtedy, gdy jedna ze stron niewiadomie naduywa swej siy, nie pozostawiajc drugiej miejsca na reakcj.
To nie s emocje, za które osoba przeywajca je jest w peni odpowiedzialna: to cao sytuacji - a w niej brak przytomnoci lub wiadome naduywanie wadzy i rangi - w duej mierze odpowiada za pojawienie si tych uczu. S one nie tyle "nieodpowiedni" czy "niedojrza" reakcj osób, które s "nie takie jak trzeba", ale koniecznym aspektem sytuacji naduycia.
Naduywanie siy budzi demony. Osoby naduywajce czsto wykorzystuj posiadan si i rang dodatkowo do tego, by si od niechcianych emocji odci. Nie musz si nad sob zastanawia, s „w porzdku”. Nie dopuszczaj zwykle do tego, by emocje, które s zacztkiem reakcji na ich postpowanie, mogy si ujawni, blokuj je i dyskredytuj ich warto.
Emocje, jak mówilimy wczeniej, mog by ciek dostpu do pewnej wizji siebie i wiata, otwieraj jak perspektyw i moliwo. Bez zainteresowania, bez przestrzeni, w której mogyby zosta ujawnione, bdc traktowane z góry, nie przestaj istnie, lecz zamiast by uyteczne dla caoci sytuacji, staj si ródem destrukcyjnych lub autodestrukcyjnych dziaa, prowadz do apatii lub kumuluj si i wybuchaj. Co potwierdza tez, e to wanie ci ludzie - ci, którzy s niej - s li.
"Nasze gazety pene s niezrozumienia tych, którzy s rozoszczeni lub wciekli. Nasze systemy prawne s przeadowane przypadkami, w których motywem bya ch zemsty, poniewa cay system traktuje zo i terroryzm tak, jakby nie byo ku niemu powodów - jakby pojawia si w yciu spoecznym niczym grom z jasnego nieba - cakowicie niezalenie od zachowania tych, którzy reprezentuj gówny nurt w kulturze. (...) przemoc pojawia si po czci dlatego, e ci, którzy stoj na gorszej pozycji, nie mog si obroni przed intencjonalnym lub ukrytym wykorzystywaniem rangi przez osoby reprezentujce tzw. gówny nurt".(Mindell, 1995, s.78; wyd. pol. 1999)
Gdyby emocje pojawiajce si w sytuacji naduycia potraktowa jako wspóln spraw obu stron, zaprosi demony i usi z nimi przy okrgym stole, mogoby si okaza, e co trzeba zmieni. Jest w tym szansa, lecz równie - zagroenie dla istniejcego w danej kulturze, sytuacji czy relacji ukadu si.
Kilka uwag praktycznych
Obawy
Wczeniejsze rozwaania prowadz do wniosku, e w yciu codziennym niechtnie zajmujemy si emocjami. Jest wiele powodów, dla których tak si dzieje.
Pierwszy powód jest taki, e emocje w naszej kulturze s tak nisko cenione. Zgodnie z tym punktem widzenia, emocjami zajmowa si musi ten, z kim co jest nie tak, natomiast „rozsdni” ludzie nie maj z tym kopotu. Tym samym, praktyczne zajmowanie si wasnymi emocjami ma swoje miejsce - w terapii. W yciu publicznym zawsze s waniejsze sprawy. Nikt nie chce okaza si infantylny, irracjonalny, saby lub nienormalny.
Po drugie, emocje to ywio. Wikszo z nas wie, co to znaczy by opanowanym przez niechciane uczucia, i unika tego jak ognia. Niewiele mamy okazji, by uczu si obchodzenia z emocjami, wic z braku przygotowania wolimy je omija.
Po trzecie, emocje czsto wrzucaj nas w nastroje i obszary dotykajce przeytych wczeniej naduy. Dziaaj jak wiry, wcigaj nas w ból, którego róde nie jestemy wiadomi, uruchamiaj kompleksy. Reagujemy emocjonalnie, inni uwaaj, e jestemy nie tacy jak trzeba, co tylko pogbia nasze zranienia.
Po czwarte, emocje nale do obszaru „cienia”, a tym samym zajmowanie si nimi obnia rang, a take - grozi koniecznoci spoecznych i kulturowych przemian. Z punktu widzenia tych, którzy maj si i wadz, nie jest to perspektywa kuszca.
Jeli jednak zajmujemy si terapi, prac z rodzinami, facylitacj w grupach czy rozwizywaniem konfliktów, spotkania z emocjami s nieodczn czci naszej pracy. Amy Mindell w ksice Metaumiejtnoci (1995; wyd. pol. 1996) zajmuje si szczegóow analiz moliwoci wykorzystania wasnych emocji, uczu i nastawie terapeuty w pracy z klientami. W tym miejscu spróbujemy przyjrze si temu, jakie nastawienia i techniki mog by uyteczne, gdy emocje pojawiaj si nie tylko w nas, lecz gdziekolwiek „w polu” , z którym przyszo nam pracowa.
Nastawienia
Istniej dwie tendencje przy spotkaniach z emocjami. Jedna z nich skania ku otwartoci, ku temu, by emocjom zaufa, druga mówi, by przede wszystkim zachowa czujno i ostrono, by im wanie nie ufa. Obie te tendencje wydaj si istotne. To, która z nich bdzie nam lepiej suy - zaley od sytuacji, od rodzaju i natenia emocji, z którymi mamy do czynienia, a take, lub moe przede wszystkim, od umiejtnoci i dowiadczenie terapeuty czy facylitatora.
Otwarto i zaufanie
Jest taka bajka francuska, której bohater - kucharz zostaje „Wielkim Kucharzem Królewskim” dziki zom, które wypaka do rondelka. Startujcy w konkursie o ten tytu drugi kucharz spali w nocy jego wspaniae ciasto. Kucharz obudzi si w nocy, zobaczy spalone ciasto, a e nie mia ju szans na to, by odtworzy swe kulinarne dzieo - po prostu usiad i dugo paka. Nad ranem zawstydzony wyszed z zamku, a królewski kamerdyner zaniós królowi rondelek peen ez, mylc, e to jest potrawa przygotowana na konkurs. A król, zachwycony smakiem, przyzna mu tytu i zatrzyma u siebie na zamku.
Rzadko potrafimy tak bardzo zaufa swoim zom. Paczemy, nie wierzc, e to ma sens, i zostajemy w zatrzymaniu, uwizieni w smutku, który staje si stanem, a nie procesem, i nie pomaga nam w „wygraniu konkursu”. Podobnie dzieje si z innymi emocjami.
Przy pracy z emocjami czsto potrzebna jest taka wanie otwarto i zaufanie do tego, co si wydarza. Wie si z tym przekonanie, e zagbiajc si w dowiadczenie emocji moemy znale co, co w danej chwili jest nam najbardziej potrzebne. Jeeli mamy co przeciwko przeywanym emocjom, dostp do tego, co si za nimi kryje, jest utrudniony, musimy bowiem przekroczy dodatkowo barier niezgody na zo, smutek czy bezradno. Zuywamy energi na zatrzymywanie si w tym miejscu, i tym trudniej jest nam odkry, co jest dalej.
Ostrono
W spotkaniach z emocjami sama otwarto nie wystarcza. Emocje, niczym duchy czy demony, potrafi nas opta, ukazujc swoje najgorsze oblicze. Popychaj nas wtedy do zachowa, które szkodz i nam, i innym ludziom, zamykajc moliwoci, które jeszcze przed chwil stay przed nami otworem. Nie bez powodu wic boimy si zoci, lku czy rozpaczy. Zachowanie ostronoci jest wic niezwykle wane.
Przytomno
Akceptacja czy otwarto wobec emocji jest wic pewnym procesem, wymagajcym pracy z progami i przytomnego eksperymentowania z wczaniem nieakceptowanych wczeniej uczu w obrb wasnego "ja". Jeeli jestemy gotowi na to, by nasze emocje poznawa, bada, eksplorowa, to moemy krok po kroku doj do miejsca, w którym nasze progi przeciwko wasnym i cudzym reakcjom emocjonalnym bd mniej sztywne. Zwiksza si wówczas moliwo wiadomego bycia w rónych obszarach, wchodzenia w róne przeycia i odkrywania ich potencjalnego znaczenia.
Poszukiwanie ukrytych znacze
Bardzo wane jest, by eksplorowa to, co dzieje si pod wpywem emocji, a nie tylko wyrzuca z siebie nagromadzone uczucia. Mindell nazywa tak "nieprzytomn" ekspresj "z ekologi" - nie wiemy, co si z nimi dalej dzieje, i wyrzucamy je gdzie w wiat.
Nawet jeli emocje nas kusz, zwykle nie wchodzimy w nie, nie próbujemy odkry ich znaczenia ani przemieni i uy zawartej w nich energii. Nie medytujemy nad ich istot. Nie pozwalamy sobie na wyprawy do innych wiatów. Przeywamy tyle tylko, ile mieci si w znanych nam granicach. "Musimy nauczy si tego, jak wykorzystywa nasze zmienione stany transformujc je. W psychologii procesu zachanno, zazdro, duma, ambicja czy egotyzm rozumiane s jako chwilowe stany, których znaczenie moe by odkryte tylko poprzez dotarcie do ich gbszego znaczenia" (Mindell, 1989, s.21)
Odejcia od dosownoci
To, co si wydarza w pracy z emocjami, ma zarówno wymiar konkretny (jest osadzone w realnych przeyciach i wspomnieniach danej osoby), jak i wymiar symboliczny (jest elementem jej wewntrznej, mitycznej podróy, wyzwaniem lub zadaniem).
Na przykad, zo wywoana wspomnieniem bardzo konkretnej sytuacji, skierowana przeciwko bardzo konkretnej osobie moe - w trakcie pracy - wprowadzi nas w cakiem inn histori. I oto, zamiast kogo, kto czuje si dotknity i chce si mci, pojawia si Herkules, który musi zgadzi dziewiciogow hydr. Gdy tylko utnie jedn z gów - ta znów odrasta. W kocu udaje mu si zwyciy, ale od mierci hydry waniejsze okazuje si to, e "Herkules" uczy si kontaktu z wasn si, i w ten sposób staje si bohaterem.
Odejcia od dosownoci wane s zarówno w takich sytuacjach, w których my sami przeywamy jakie emocje czy pracujemy nad nimi, jak i w takich, w których to kto inny je przeywa wobec nas. Jeli pomylimy o tym, e w tle znajduje si jaki - jeszcze niezrozumiay czy niedokoczony - sen, moemy wykroczy poza bezporedni kontekst." Jeeli twój przyjaciel si na ciebie zoci i rani twoje uczucia, kto tak naprawd ci rani? Zo nie jest czym, co moemy zrobi, zo si nam przydarza. Bhagawad Gita wyjania, e tego rodzaju sytuacje s wywoane przez uniwersalne nice ciao. Spróbuj rozway tak moliwo, e wtedy, kiedy ty z kim walczysz, to tak naprawd Shiva walczy z Shakti. To nie ty walczysz, ale Anthropos prowadzi walk z samym sob, rozwizuje swój wewntrzny konflikt" (Mindell, 1989, s.68)
Metody pracy
Przedstawienie moliwych, wynikajcych z teorii i praktyki psychologii procesu, metod pracy z emocjami wymagaoby odrbnego opracowania. W tym miejscu chciaabym jedynie zasygnalizowa, e kady z wymienionych wczeniej sposobów pojmowania emocji otwiera nowe moliwoci praktyczne, i wskaza niektóre z nich.
Moemy wic pracowa z przejawami emocji traktujc je jako sygnay. Istotne jest przy tym zauwaenie, czy emocje, z którymi mamy do czynienia, s blisze procesu pierwotnego czy wtórnego. Chocia w chwili swego pojawienia si emocje s zawsze w jakim stopniu wtórne, czsto pewien rodzaj uczu, nastroju czy emocjonalnego klimatu przenika nasz codzienn identyfikacj. Bywa tak, e jest to obszar „znanego”, e na dan chwil bardziej wtórn rzecz jest pójcie w innym kierunku.
Technik przydatn w takich momentach jest zmiana kanau. Jak wspominaam wczeniej emocje docieraj do nas przede wszystkim przez kana proprioceptywny. Bywa tak, e sygnay pynce z innych kanaów s w danym momencie bardziej wtórne, mniej zwizane z aktualn identyfikacj. I wtedy to wanie te sygnay (pod warunkiem, e oddwik bdzie pozytywny), a nie przeycia, nie emocje, otworz czy poka drog do brakujcej czci procesu - potrzebnej informacji, wgldu czy stanu ducha.
Jeeli przyjmiemy, e emocje wprowadzaj nas w zmienione stany wiadomoci, moemy zastosowa odnoszce si do nich metody pracy (por. Mindell, 1988). Moemy na przykad próbowa towarzyszy danej osobie w tym, co aktualnie przeywa, razem z ni wej w inny wiat. To co wicej ni empatyczne wczuwanie si - chodzi tu raczej o prób bycia razem w tej rzeczywistoci, któr otwiera przed nami jej stan. W sytuacjach, kiedy mamy poczucie, e metakomunikowanie o emocjach jest wyranie utrudnione, gdy kto jest rzeczywicie "wzity w posiadanie" , uytecznym sposobem pracy moe by co, co nazywamy przejciem procesu. Polega ono na tym, by wej w dany stan bardziej ni osoba, która go przeywa, wyrazi to, co z tego z stanu wynika peniej i wyraniej. Przejcie procesu wybija dan osob ze stanu czy z roli, w jakiej bya, i dziki temu umoliwia jej identyfikacj z inn, uprzednio niedostpn czci jej procesu.
Koncepcja zanienia stawia pod znakiem zapytania to, z czyimi emocjami mamy tak naprawd do czynienia. Mylenie w kategoriach pola, duchów czasu i demonów otwiera moliwoci wspólnego, ponad-jednostkowego poszukiwania sensu przeywanych przez kogo emocji. Waniejszy staje si sam fakt dotarcia do gbszych znacze, mniej wane jest to, kto to zrobi. Praca z emocjami moe wic polega na tym, e wchodzimy w ich dowiadczanie i próbujemy je wyraa wspólnie z osob, która je przeywa, lub zamiast niej, poszukujc tego, co si za nimi kryje.
Wreszcie perspektywa spoeczna skania ku temu, by zajmowa si nie tylko osob czy stron przeywajc silniejsze emocje, ale caoci sytuacji. Zajmowanie si emocjami moe polega na tym, e koncentrujemy uwag na tych osobach, które s spokojne i zdystansowane, lub w inny sposób wysyaj sygnay wiadczce o ich wyszej randze i wikszej mocy.
*
Koncepcja psychologii procesu pokazuje, e emocje mog by wielk szans - zarówno w yciu jednostki, jak i w grupie czy spoecznoci. Podobnie jak inne zjawiska odrzucane czy niedoceniane przez wiadomo - spychane „na margines” i uznawane za gorsze - s drog, która moe doprowadzi nas nie tylko do chwilowych rozwiza, lecz równie do gbszych przemian kulturowych.
Bibliografia
Almeras, A. (1995). Wielki Kucharz Króla. Miesicznik „Bc” .
Dworkin, J. (1989). Group process work: A stage for personal and global development. Nieopublikowana praca doktorska, Union Institute, Cincinati, OH.
Goodbread, J. (1997). Radical Intercourse. Portland, OR: Lao Tse Press.
Goodbread, J. H., Jobe, K. (1996). Poznajemy siebie przez zanienia. Rozmowa przeprowadzona przez M. Jaocho. Remedium, 45, 11.
von Franz, M.L. (1995). cieki snów. Warszawa: Jacek Santorski & Co. Agencja Wydawnicza. 7
Jung, C. G. (1993). Archetypy i symbole. Warszawa: Czytelnik.
Jung, C. G. (1964). Approaching the unconscious.W: C. G. Jung (red.), Man and His Symbols.New York: Dell Publishing Co. Inc.
Kast, V. (1991). Joy, Inspiration and Hope. New York: Fromm International Publishing Corporation
Mindell, Amy (1995). Metaskills.The Spiritual Art of Therapy. Santa Monica, CA: New Falcon Press.Wydanie polskie: (1996) Metaumiejtnoci. O sztuce terapii. Warszawa: Wydawnictwo Nuit Magique.
Mindell, A. (1985). River's Way. The Process Science of the Dreambody. London and Boston: Routledge & Kegan Paul.
Mindell, A. (1988). City Shadows.Psychological Interventions in Psychiatry. Harmondsworth: Penguin-Arkana.
Mindell, A. (1990). The Year I. Global Process Work with Planetary Structures and Myths.New York and London: Viking-Penguine-Arkana.
Mindell, A. (1992). The Leader as Martial Artist. An Introduction to Deep Democracy, Techniques and Strategies for Resolving Conflict and Creating Community. San Francisco: HarperCollins.Wydanie polskie: (1995) Lider mistrzem sztuk walki. Wstp do gbokiej demokracji. Warszawa: Wydawnictwo Medium.
Mindell, A. (1993). The Shaman's Body. A New Shamanism for Transforming Health, Relationships and Community. San Francisco: HarperCollins.
Mindell, A. (1995). Sitting in the Fire. Large Group Transformation Using Conflict and Diversity. Portland, OR: Lao Tse Press.Wydanie polskie: (1999) Siedzc w ogniu. Warszawa: Wydawnictwo Nuit Magique.
Mitarski J. (1974). Z dziejów melancholii. W: A. Kpiski (red.), Melancholia. Warszawa: PZWL.
Mitarski J., (1977). Demonologia lku. Niektóre formy ekspresji i symboliki lku w dziejach kultury. W: A. Kpiski (red.), Lk. Warszawa: PZWL.
Oatley, K., Jenkins, J. M. (1996). Understanding Emotions.Cambridge, MA: Blackwell Publishers.
de Saint-Exupery, A. (1997). May Ksi. Toru: ALGO.
Tart, C. (1987). Waking Up. Overcoming the Obstacles to Human Potential. Boston: New Science Library, Shambala.