TO CO WE MNIE NIEZNISZCZALNE TRWA.....
SCENARIUSZ APELU Z OKAZJI PIERWSZEJ ROCZNICY ŚMIERCI PAPIEŻA JANA PAWŁA II
18 maja 1920, 16 października 1978, 13 maja 1981, 2 kwietnia 2005 - te daty każdy Polak potrafi właściwie odczytać. Łączą się one z osobą naszego wielkiego rodaka i wielkiego Papieża Jana Pawła II.
To właśnie 18 maja 1920 roku w małym miasteczku na południu Polski przyszedł na świat Karol Józef Wojtyła. Miesiąc później rodzice, Karol i Emilia z Kaczorowskich ochrzcili dziecko w kościele pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Mały Karolek chował się o krok od wadowickiej świątyni, w domu przy ulicy Kościelnej 7.
Mieszkańcy Wadowic ułożą potem dla papieża piosenkę o tym mieście . CD 3 -To jest moje miasto....
Gdy Karol miał zaledwie 9 lat zmarła Jego mama. Nietrudno sobie wyobrazić, czym była utrata matki dla tak małego, wrażliwego chłopca. Wspominał ją dużo później, już jako student Uniwersytetu Jagiellońskiego, we wzruszającym wierszu:
„Nad Twoją białą mogiłą
kwitną białe życia kwiaty
- o ileż lat to już było
bez Ciebie - przed iluż to laty? (...)
Nad Twoją białą mogiłą,
O Matko, zgasłe kochanie
- za całą synowską miłość
modlitwa:
Daj wieczne odpoczywanie”
Po ceremonii pogrzebowej wraz z bratem Edmundem i ojcem odwiedzili sanktuarium kalwaryjskie, modląc się przed kapliczkami porozrzucanymi po stokach. Z pewnością żaden z nich nie przypuszczał, że za trzy lata w wieku 26 lat Edmund. umrze po zarażeniu się szkarlatyną od swojej pacjentki
Ojciec i syn o. Henryk Kałuża
Przez wiosnę ubraną majem
Szedł człowiek - mężczyzna wysoki
Sprężystym wojskowym krokiem
Kładąc suche trawy pokosem jak szablą
W rytm werbli tłukących się do nierównego marszu
Roztrzepanych wróbli
To był ojciec ...
A za nim zaplątany w wysokiej trawie
Wpatrzony w barczystą postać jak w obraz
Wspinał się pod górę chłopczyk
O włosach jak dojrzałe zboże
Rozwianych na łagodnym wietrze
Szedł syn z ojcem
Nieco zmęczony lecz przecież radosny
- Chodź Loluś, chodź!
Bo Matka Najświętsza tam na górze
Z pewnością już na nas czeka
I co rusz to niecierpliwie wygląda
Trochę się niepokojąc
Kiedy tak patrzy na ciebie
Zaplątanego nieboraka w powoi ....
Drap się , synku, drap
Ale nie po głowie tylko pod górę...
Patrz - śmieją się z ciebie nawet szare wróble....
Bo widzisz mój drogi
Ścieżka pod górę zwykle zawsze trudna bywa
Ale ten się jej boi kto wie
Że tam na szczycie ktoś na niego czeka
A ty przecież wiesz
Że na ciebie tam czeka sama Matka Boska...
No to bracie, wyciągaj nogi
Nie możesz się spóźnić
Czas w miejscu nie stoi
A życie ucieka jak ten motyl srebrnooki...
Westchnął głębiej
Chowając za kurtynę milczenia swoje smutne troski
Ukrył rączkę chłopca w swej żołnierskiej dłoni
I poszli razem wspinając się ku górze
Na spotkanie Matki ....
Kalwaria Zebrzydowska, sanktuarium Matki Bożej i „dróżki” pozostały na zawsze drogie przyszłemu Papieżowi. CD Nauczyliśmy się nr 12
Motto pontyfikatu Papieża Jana Pawła II brzmiało „TOTUS TUUS - Cały Twój ”. Twój - czyli Najświętszej Maryi Panny. Nawet w jego herbie biskupim, który stał się papieskim, pod lewym ramieniem krzyża znajdowała się litera M, symbolizująca Maryję.
Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku oraz tuż potem zamknięcie Uniwersytetu i teatru przez Niemców przerwały szczęśliwy i twórczy okres w życiu Karola Wojtyły. W 1941 roku umarł jego ojciec i w wieku niespełna 21 lat Karol został na świecie zupełnie sam. Musiał teraz sam zatroszczyć się o zdobycie środków na życie. Początkowo pracował jako goniec w sklepie, następnie, do sierpnia 1944 roku jako robotnik w kamieniołomach w Zakrzówku. Potem przeniesiono go do zakładów chemicznych „Solvay” w Borku Faleckim.
Kamieniołom o. Henryk Kałuża
...a jednak mimo wszystko
chyba łatwiej tłuc i kruszyć kamienie
niż zmienić choćby jedno serce
- najpierw swoje własne
a potem serce każdego bliźniego
Czasem
Serce jest twardsze niż szary granit
Niż bazalt czarny
Niż marmur zbity w sobie
Niż ziemia skuta lodem
Kamień
Kruszy się pod ciężarem potu
Pod spadającymi nań łzami
W ogniu gorącej krwi rozpalonej miłością
W strumieniach cierpliwego deszczu
A są serca
Których nie porusza nic
Ani pot ciężki
Ani łzy wstydliwe
Ani ślady krwi
Ani też strugi deszczowe
Może w takim razie
Lepiej tłuc kamienie
Niż kształtować serca...?
Nie...!
Choćby nawet było łatwiej
Wrócę - by jednak zmieniać serca...
CD Nauczyliśmy.. Pragnę powiedzieć nr 10
Mimo ciężkich warunków okupacyjnego życia Karol nie zrezygnował ze swoich teatralnych pasji. Razem z przyjacielem z Wadowic, Mieczysławem Kotlarczykiem, zorganizował w Krakowie konspiracyjny TEATR RAPSODYCZNY. Był jednym z jego aktorów i reżyserów.
„Pójdź za Mną” o. Henryk Kałuża
Słyszę....
A wyzwanie przybiera na sile
Pójdę ...
Przecież nigdy nie będę sam
Idę ....
Nie mogę już dłużej
Czekaj Panie....
I tak już bardzo długo czekasz
Czekanie ....
Jeśli jest miłością to przecież jest cierpieniem
Powstał z klęczek
Z płomieniem w oczach i sercu
Raz jeszcze na wszystko popatrzył
Szczególnie na kościół i ogród u Puklów
A potem odszedł powoli
Z trudem stawiając kroki
... aby ująć w ręce ciężkie wiosła
i zacząć płynąć ku nieskończonej Głębi ....
Wspólny śpiew:„BARKA”
W październiku 1942 roku Karol rozpoczął studia w konspiracyjnym Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Krakowie. Święcenia kapłańskie otrzymał dnia 1 listopada 1946 roku w uroczystość Wszystkich Świętych, z rąk wielkiego patrioty kardynała Stefana Sapiehy. Na Wawelu odprawił pierwszą Mszę świętą Jako kapłan wiele czasu poświęcał pracy z młodzieżą. Wyjeżdżał w góry, a potem na Mazury, jeździł na nartach i pływał kajakiem.
WEZWANIE - fragment wspomnień Jana Pawła II „ Wstańcie, chodźmy”s.13
Wiedząc o konieczności stawienia się u Księdza Prymasa w czasie spływu na Łynie, przezornie zostawiłem w Warszawie u znajomych odświętną sutannę. Trudno było iść do Prymasa w tej, której używałem w czasie wypraw kajakowych (na wycieczki zawsze woziłem ze sobą sutannę i komplet ornatów, by odprawiać Mszę św.). ....
W Warszawie zgłosiłem się na ulicę Miodową na oznaczoną godzinę..... Kiedy wszedłem do gabinetu Ks. Prymasa, usłyszałem od niego, że Ojciec Święty mianował mnie biskupem pomocniczym arcybiskupa Krakowa... Słysząc słowa Ks. Prymasa zwiastujące mi decyzję Stolicy Apostolskiej, powiedziałem: „Eminencjo, ja jestem za młody, mam 38 lat”. Ale Prymas na to: „To jest taka słabość, z której się szybko leczymy. Proszę się nie sprzeciwiać woli Ojca Świętego”. Więc powiedziałem jedno słowo: „Przyjmuję”.
29 września 1978 roku po 33 dniach sprawowania urzędu zmarł nagle Jan Paweł I. Kardynałowie, a wśród nich Ks. Karol Wojtyła udali się do Rzymu na nowe konklawe. 16 października ok. godz. 17.15 tłumy zgromadzone na Placu Św. Piotra zobaczyły biały dym. Wybrano nowego papieża. Podobno otrzymał 104 głosy na 111 kardynałów, którzy dokonywali wyboru. CD Słowa, które zmieniły świat....nr 1
W Polsce, swojej ukochanej ojczyźnie był na 8 pielgrzymkach:
1979 r. I pielgrzymka Niech zstąpi Duch Twój
1983 r. II pielgrzymka Pokój Tobie, Polsko
1987 r. III pielgrzymka Trudny dar wolności
1991 r. IV pielgrzymka Ducha nie gaście
1995 r. V pielgrzymka Bądźcie ludźmi sumienia
1997 r. VI pielgrzymka Otwórzcie drzwi Chrystusowi
1999 r. VII pielgrzymka Bóg jest miłością
2002 r. VIII pielgrzymka Bóg bogaty w miłosierdzie.
Papież Polak bardzo dobrze rozumiał się z młodymi ludźmi, którzy chcieli się z Nim spotykać. W czasie tych spotkań wspominał:
CD 3/ 16 Wspomnienia z rodzinnych Wadowic
Jan Paweł II słynął z poczucia humoru. Oto kilka anegdot o Papieżu pochodzących z książki „Kwiatki Jana Pawła II”.
PO PORĘCZY
Kiedyś kardynał Wojtyła przyjechał z wykładem do seminarium duchownego w Tuchowie. Ciekawszy od wykładu okazał się jednak sposób, w jaki gość przebył parę pięter między aulą a refektarzem: usiadł na poręczy i ... zjechał.
SKROMNOŚĆ
A tak Biskup Pieronek wspominał wizytę kardynała w podhalańskiej parafii:- wita Go góralka:” Eminencyjo, naprzystojniejszy księże kardynale”, a Wojtyła: - No, coś w tym jest”.
WITAJ LENIU
Podczas podróży do Polski w 1999 roku w Licheniu papież opowiadał, że kiedy wjeżdżał do sanktuarium, okrzyki ludzi „WITAJ W LICHENIU” skojarzyły Mu się z „WITAJ TY LENIU”.
ECH, POPAPIEŻYĆ
Ojciec Święty powiedział kiedyś do odwiedzającego Go polskiego księdza:
- Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.
PAPIESKIE WAGARY
Podczas powitania w Monachium papież spytał licznie obecne dzieci: Dano wam dziś wolne w szkole?
-Tak - wrzasnęła radośnie dzieciarnia
- To znaczy- skomentował Jan Paweł II- że papież powinien częściej tu przyjeżdżać.
W ciągu swego niepowtarzalnego pontyfikatu, który trwał 26 lat, 5 miesięcy i 15 dni Ojciec Święty odbył prawie 300 pielgrzymek, odwiedził 132 kraje oraz prawie wszystkie kontynenty. Podczas wszystkich podróży zagranicznych przebył ponad 1 650 900 km, co odpowiada ponad 30-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika i trzykrotnej odległości między Ziemią a Księżycem. Wszędzie był witany z wielką godnością, radością i miłością.
Nigdy dotąd żaden Papież:
Nie był Słowianinem
Nie przyjechał do Polski
Nie podróżował tyle po świecie
Nie władał tyloma językami
Nie był celem zamachu
Nie odwiedził Ziemi Świętej i Jerozolimy
Nie gościł rabinów w Watykanie
Nie przekroczył progu meczetu
Nie był tak częstym gościem w mediach
Nie przykładał takiej wagi do kontaktów z młodzieżą
Wspólny śpiew: Abba Ojcze...
Po rekolekcjach w 1980 roku Papież Jan Paweł II zapisał w swoim testamencie:
Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób zwraca się do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga samego.
Ojciec Święty pogodnie zasnął w Panu o godz.21.37 w sobotę 2 kwietnia 2005 roku zbiegającą się z obchodami oktawy Wielkanocy i II Niedzieli Wielkanocnej, dnia, który On sam ustanowił Świętem Bożego Miłosierdzia, z którym wiążą się specjalne odpusty dla wiernych.
SKRZYPCE Marzena Niciewcz
Gdy Stwórca z góry patrzył na ziemie,
Wiedział, że przyszła właściwa pora,
By zesłać ludziom dar osobliwy,
Który jest lekiem, gdy dusza chora.
Wziął Pan Bóg drzewo - dębowe, twarde,
Upiął też struny - mocne i dźwięczne,
Niebieskie Lutnik wyrzeźbił skrzypce -
Dzieło jedyne i najpiękniejsze.
Czule je stroił, szlifował, gładził,
A do lakieru przyprawy dodał -
Porcję mądrości, hartu, odwagi,
W środku - rozliczne talenty schował.
Duszę zaś złotą, szczerą i drżącą,
Ukrył we wnętrzu jak muszlę małą,
Wskrzesił w niej miłość jak wieczny płomień
By rozświetlała nam ziemię całą.
Na koniec Stwórca tchnął w skrzypce życie,
Siłę niebiańską z ludzką pogodził
I sfrunął z góry jedyny okaz
Wprost w duszę chłopca, który się rodził.
Rosną z nim skrzypce, mijają lata,
Niezwykłe echa słychać już wszędzie.
Kto raz usłyszy - nie zapomina,
Kiełkuje ziarno - nowe orędzie !
Smyczek z humorem, pełen radości,
Góralskie kwinty z żartem wygrywa.
I budzi często lawiny śmiechu,
I nawet młodych ludzi porywa.
Skrzypce śpiewają dźwięcznie i głośno,
Mówią we wszystkich językach świata,
Każdy rozumie, słucha i patrzy,
Łańcuch rąk ludzkich sam się zaplata.
Na wielkich scenach, na polnych dróżkach,
Tysiące godzin i dni tak grały,
Aż dnia złotego i jesiennego
Na tej najwyższej scenie zostały.
Prezent raz dany trudno odbierać,
Gdy wroga kula skrzypka przebiła,
Stwórca opatrzył troskliwie rany,
Cud stał się - skrzypcom wróciła siła.
Grały niezmiennie ponad ćwierć wieku,
Przynosząc spokój i ukojenie
I choć zmieniło się wszystko wokół,
Wciąż rozbudziły prawdy pragnienie.
Wszyscy wiedzieli, że są jak słońce,
Jak pory roku, jak tlen, chleb biały...
Niezwykły pokarm w najprostszych słowach,
Puchar nadziei wypełniał cały.
Lecz nagle skrzypce zaniemówiły...
Ostatnie struna - cienka i drżąca
Pękła na oczach całego świata
Jak perła - biała, twarda i lśniąca.
Jeszcze puls słaby słychać w tej ciszy,
Co czarną wstęgą wszystko oplata.
W melodii świerszcza, w zwolnionym tempie,
Najdłuższy koncert w historii świata.
Codę ostatnią, finał cierpienia
Dusza strudzona dostojnie śpiewa.
I nagle milknie w tym zasłuchaniu,
Czy „Amen” słychać, czy to szum drzewa?...
Więc to już koniec, nie zagra więcej...
Czy westchną źródła ożywczej wody?..
Czy lud zastygnie w płaczu jak głazy,
Pokryte płaszczem wiecznej żałoby?
Po chwili brawa się rozlegają,
Jak zawsze, kiedy koncert skończony.
Przez łzy ostatnie podziękowania
Mistrzowi składa lud poruszony.
Najdłuższy aplauz, największe tłumy
Przed Skrzypkiem głowy swe pochyliły.
Kaskady świateł, girlandy kwiatów
Przez cały tydzień się nie kończyły.
Jak w futerale szkarłatnym skrzypce,
Tak On w królewskiej purpurze leży.
Duch Święty wiatrem kartki odwraca,
Kto wczoraj wątpił - dzisiaj już wierzy...
Wróciły skrzypce do swego Stwórcy
Lecz nadal w sercach ludzkich grać będą.
Bo kto raz dźwięki takie usłyszy -
To słyszeć będzie je nawet w ciszy...
FILM 5
(Golce: LEC MUZYCZKO..).
5