Podmiot liryczny poezji Słowackiego i jego postawa wobec świata - na przykładzie wierszy: "Hymn" i "Testament mój"
"Hymn" wiąże się z wyprawą Słowackiego do Egiptu. Napisany został na morzu, pod wpływem widoku lecących bocianów. W "Hymnie" panuje nastrój uroczysty, modlitewny. Adresatem jest tu Bóg, nadawcą - Pielgrzym. Wśród przestrzeni uświetnionej blaskiem słońca i lazurem morza odcina się postać wygnańca stęsknionego za ojczyzną, smutnego, samotnego człowieka. Bogate obrazowanie - pusty kłos, obraz zachodu słońca, tęcza, lazurowa woda - sprawia, że ów podmiot liryczny wydaje nam się kimś nie z tego świata, obcy ludziom, zjednoczony z Bogiem. Wyznania podmiotu lirycznego, płynące ku Bogu, przykuwają prawdą i prostotą. Są tylko stwierdzeniem bolesności losu. Dekoracja i stylizacja "Hymnu" nie są obojętne dla wyrażenia smutku podmiotu lirycznego. Ból i smutek człowieka przedstawiony jest na tle ogromnej przestrzeni morza. Jego dusza zrosła się z kłosami pól ojczystych, z kluczem bocianów. Wzmianka o małej dziecinie, modlącej się za niego, świadczy o tęsknocie nie tylko za krajem, ale także za rodziną i bliskimi. Podmiot liryczny, niezadowolony z otaczającej go rzeczywistości, "wyrusza" w sferę fantazji i marzeń. Pragnie przekształcić świat, w którym żyje, wyplenić z ludzi zło i oczyścić ich dusze z grzechu. W ostatniej zwrotce, wykraczającej poza zasięg ziemski, zwracającej się ku przyszłości, podmiot liryczny mówi o ukorzeniu się przed własną nicością. Odmawiając litanię do Boga, świadomy jest przemijalności ludzkiego życia, ale jednocześnie oczekuje przekształcenia świata na miarę anielską. Podkreśleniem osamotnienia i goryczy tułacza jest myśl o tym, że nie ma nikogo, kto wystawiłby mu pomnik, a jego "białe kości" będzie widział tylko Bóg. Stąd zazdrość podmiotu lirycznego dla umarłych wielkich ludzi, którym wystawiono grobowce, którzy mają wyznaczone miejsce i nie są skazani na wieczną tułaczkę. W wierszu "Testament mój" Słowacki uczynił podmiot liryczny poetą, wyjaśniającym w testamencie swój poetycki program i krytykującym ostro współczesne mu pokolenie. Podmiot liryczny wyznaje tu, że zawsze cierpiał z powodu innych ludzi i zawsze płakał nad losem szlachetnych. W chwili wypowiedzi chce zerwać z nimi wszystkimi, lecz żegnając się ze światem czuje żal "jak gdyby to szczęście było". Przeraża go myśl, że nic tu po nim nie zostanie - nie ma syna, żadnego "dziedzica", któremu oddałby swą lutnię. Wie, że poezja jest i będzie niezrozumiałą i przez to właśnie nikt nigdy nie wspomni jego imienia. Pragnie zostawić po sobie pamięć o ciągłym trudzie, o tym, "żem dla ojczyzny sterał moje młode lata". Jedynym pocieszeniem jest nadzieja, że może kiedyś ktoś doceni jego i jego czyny. Nad piszącym testament ciąży myśl o nieuchronności śmierci, nie chce więc, by przyjaciele rozpaczali na jego pogrzebie. O samotności poety świadczy także to, że zostawia tu tylko małe grono przyjaciół - "tych, co mogli pokochać serce moje dumne". Wyznaje wreszcie, że żył nie dla ludzi. I to właśnie poczucie winy za ową obojętność wobec ludzi każe mu wierzyć, że po śmierci zostanie po nim taka siła, siła jego poezji, która zwykłych ludzi zdolna będzie przemienić w aniołów.