„Bunty są językiem niewysłuchanych” powiedział Martin Luter King. Jest to
niezwykle trafne określenie buntu, ponieważ postawa antagonistyczna jest ściśle związana z
jednostką, odosobnionym w swych ideach i dążeniach człowiekiem, który wyraża swój
sprzeciw. To pojęcie z zakresu nauk społecznych, amerykański socjolog, Robert Merton,
sądzi, iż bunt „oznacza sposób przystosowania jednostki poprzez odrzucenie celów
społecznych grupy i zastąpienie ich własnymi celami i środkami osiągania tychże”.
Upraszczając: niezgoda na własny los i czynne działanie, które ma na celu zmienić otaczający
nas świat nazywamy buntem.
Można buntować się przeciw ustrojowi politycznemu, religii, obyczajom, zniewoleniu,
konformizmowi – zależnie od tego, gdzie prowadzą kręte ścieżki życia. Z niego właśnie
czerpiemy doświadczenia ale i inspiracje. Dowodem na to są liczne utwory, w których
główny bohater znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i zmienia swój sprzeciw w czyn, a więc
„Giaur” George`a Lorda Byrona oraz „Dziadów cz. III” i „Konrad Wallenrod” Adama
Mickiewicza. Nie wzięło się to jednak z wyobraźni poetów i pisarzy – wielu z nich było
prawdziwymi buntownikami. Źródeł tej postawy dopatrywać się można w charakterze epoki,
w jakiej przyszło im żyć - w romantyzmie, nazywanym okresem rządów wyobraźni i buntu.
Poetów łączy przede wszystkim postawa buntownika. Byron należał do radykałów głoszących
libertyńskie poglądy, popierał ruchy wyzwoleńcze we Włoszech i brał udział w walkach o
wolność Grecji. Stanisław Makowski zaznacza, iż „nikt lepiej od niego nie ukazał tych
anormalnych istot (…), tego błąkania się bez celu, tego poszukiwania nadzwyczajnych
przygód (…). Wszystko to wypełniało dusze młodzieńców (…) i wszystko zostało przez
Lorda Byrona z wielką wiernością oddane”. Adam Mickiewicz zaś tworzył poezję tyrtejską
czyli zagrzewającą do walki o wolność ojczyzny, należał do filomatów i filaretów – grupy,
która szerzyła kulturę i literaturę polską. Osobiście nie brał udziału w powstaniu
listopadowym, co wielu rodaków miało mu za złe. Mimo to doskonale spełnił obowiązki
„wieszcza narodowego” i „duchowego przywódcy Polaków”. Biografie Byrona i
Mickiewicza świadczą, że poeci doskonale wiedzą czym jest bunt. Jeszcze bardziej
potwierdza się to, kiedy analizujemy postawy głównych bohaterów ich dzieł.
Giaur jest doskonałym przykładem buntownika miotającego się między dobrem a
złem, miłością i nienawiścią, zobowiązującym pochodzeniem a odrzuceniem tradycji.
Popełnia zbrodnię, cierpi z powodu wyrzutów sumienia i odwraca się od Boga. Konrad z III
części „Dziadów” sprzeciwia się totalitarnej władzy Rosji w swojej ojczyźnie, co prowadzi go
do szaleńczego wystąpienia przeciw Bogu. Konrad Wallenrod zaś, w obronie „kraju lat
dziecinnych” decyduje się na zdradę i oszustwo, poświęca życie znienawidzonych wrogów,
by ocalić rodaków. Za swój bunt bohaterowie zapłacili bardzo wysoką cenę. Nasuwa się
pytanie: czy przejawy ich sprzeciwu są współmierne do konsekwencji takiej postawy…?
Z pewnością jest tak w przypadku Giaura, wspomnianego tytułowego bohatera
powieści poetyckiej George`a Byrona. Giaur jest skłócony ze światem, wyalienowany i
sfrustrowany, ponieważ nie akceptuje schematycznego, zwyczajnego, więc jego zdaniem
nudnego, pełnego marazmu, życia. Dlatego staje do walki z Turkami, którzy ciemiężą Grecję.
Brzydzi go głupota, kłamstwo i krzywda – jest wewnętrznie sprzeczny, sam przecież popełnia
zbrodnię, co jest dowodem na jego własną obłudę, okrucieństwo i działanie pod wpływem
impulsu. Dał się ponieść niszczącemu uczuciu nienawiści. Każde jego działanie jest sprzeczne
z ideałmi i odziera Giaura ze złudzeń. To typowy przykład bohatera bajronicznego.
Ponad to odrzuca arabskie obyczaje, gdyż nie może kultywować tradycji, które
sprawiły, że stracił ukochaną. Leilę utopił jej mąż, tak karano bowiem niewierne żony.
Przejaw buntu bohatera to także morderstwo – zabił Hassana pod wpływem ogromnej chęci
zemsty, którą uwolniła rozpacz po stracie Leili. Przez te wszystkie czyny Giaur ucieka od
świata, coraz bardziej oddala się od samego siebie. Najpierw gwałtowny, demoniczny,
zmienia się w pogrążonego w żalu, bezsilnego „uciekiniera”. Choć wciąż niepokorny, nie
szuka dalszych sposobów manifestacji sprzeciwu, lecz zamyka się w sobie, wewnętrznie
przeżywa ból i cierpienie.
Mniejsze i większe przejawy buntu Giaura naturalnie niosą ze sobą konsekwencje
takiej postawy. Pierwszą z nich jest palące pragnienie zemsty, które popchnęło go do
morderstwa Hassana, ale nie zostało zaspokojone. W miejsce nienawiści pojawiły się wyrzuty
sumienia. Giaur nie mógł sobie z nimi poradzić, dlatego bardzo cierpiał. Tęsknota za Leilą
spowodowała, że stał się zły i wtedy właśnie zdał sobie sprawę jak dalece zdradził własne
ideały – miłość do dobra, piękna, prawdy. Udał się więc do miejsca, gdzie mógłby
odpokutować, a przynajmniej ukryć się wśród ludzi bogobojnych i sprawiedliwych – do
klasztoru. Tam wypowiedział słynne zdanie: „nie mów pacierzy, w skutek ich nie wierzę”.
Przejawem jego buntu było wspomniane odrzucenie obyczajów i religii arabskiej oraz
przejście na wiarę chrześcijańską – według Giaura lepszą, głoszącą miłość, sprawiedliwość,
dobro… Konsekwencją zaś całkowite zaprzeczenie istnienia Boga, o czym świadczy
powyższa wypowiedź bohatera. Przejawy buntu bohatera kończyły się tym, że kroczył on
drogą zła, choć na pewno nie było to jego zamierzeniem. Konsekwencje były więc
współmierne do win Giaura. Należy jednak wspomnieć, że udało mu się osiągnąć jeden ze
swoich celów – jego życie z pewnością nie było schematyczne i zwyczajne, ale również
okupione wielkim cierpieniem i samotną śmiercią niewiernego.
Nie można uniknąć wyobcowania, gdy jest się jednostką wybitną, wyjątkową, taką,
która własne myśli, swoją oryginalność i osobowość ceni wyżej niż życie w grupie, wspólne
cele i dobro. Konrad – bohater II części „Dziadów” Adama Mickiewicza - był odsunięty na
margines społeczeństwa przede wszystkim dlatego, że pragnął walczyć przeciw tyranii cara
rządzącego wówczas w Polsce i na Litwie. Potwierdza to Maria Straszewska: „W swobodny
nastrój, panujący wśród młodych więźniów (…) wprowadził poeta przejmujące (…) relacje
świadków o okrutnym losie i wspaniałej postawie aresztowanych. (…) Ich działalność była
aktem buntu przeciw niewoleniu”. Mimo, iż wszyscy uciśnieni chcieliby poczuć smak
wolności, Konrad wywyższał się. Jego ambicją było przewodzenie narodowi w trudnej drodze
ku wyzwoleniu.
Bohatera poznajemy, kiedy siedzi w więziennej celi. Już to świadczy, że nie jest
pokorny i nie pogodził się ze zniewoleniem ojczyzny. Jest więźniem. Nie tylko cara, lecz
także samego siebie, ogromnego, zbyt wybujałego poczucia własnej wartości. O północy, w
Wigilię Bożego Narodzenia, poraził współwięźniów pieśnią pełną pychy, bluźnierstwa, chęci
zemsty… Tak wyglądały przejawy jego buntu: „Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga, / Z
Bogiem i choćby mimo Boga!”. Jego chorobliwa duma prowadzi w „Wielkiej Improwizacji”
do swoistego apogeum. „ Taka pieśń jest nieśmiertelność” – twierdził, przez co stawiał się na
równi z Bogiem, przypisywał sobie nieśmiertelność, nieograniczenie czasem ani przestrzenią.
„Depcę was, wszyscy poeci, / Wszyscy mędrcy i proroki / Których wielbił świat szeroki.” –
dodał, by postawić się wyżej, przypisać sobie cechy nadprzyrodzone i tożsamość jedynego
prawdziwego wieszcza – poety. Konrad posuwa się najdalej, żąda „rzędu dusz”, które będą
jego podwładnymi w walce, bluźni niemal nazywając Boga carem. Nie otrzymał żadnej
odpowiedzi od Stwórcy, nie udało mu się spojrzeć w przyszłość, dowiedzieć się, co uczynić,
aby uwolnić ojczyznę. Jego krótkotrwały bunt przeciw Stwórcy, który rzekomo zezwalał na
cierpienie uciśnionego narodu, skończył się klęską. Szaleńcza i prometejska postawa w złej
wierze nie mogła przynieść mu zwycięstwa. Z jednej strony Konrad chciał uszczęśliwić ludzi,
wyzwalając ich spod obcego panowania. Z drugiej jednak traktował ich przedmiotowo,
uważał za gorszych i głupszych. Jego wewnętrzny konflikt, który doprowadził do
bluźnierczego buntu, sprawił, że bohater pozwolił przemówić złym duchom. Był zaślepiony
samouwielbieniem i żądzą panowania, w rezultacie okazał się słaby, a narastająca pycha
doprowadziła go do upadku. Nikt nie wygrał z Bogiem i człowiek powinien znać swoje
miejsce na ziemi. W konsekwencji okazało się, że skromny i bogobojny ksiądz Piotr wybawił
niedoszłego wieszcza od złych mocy i on właśnie doświadczył wielkiej mocy Boga, miał
widzenie o przyszłych losach ojczyzny.
Albert Camus w swoim eseju zatytułowanym „Człowiek zbuntowany” twierdzi, że
„Każdy rewolucjonista kończy jako ciemiężca lub heretyk”. Konrad już jako uciemiężony stał
się heretykiem. Nie mógł dosięgnąć cara, okazać mu swoją nienawiść, walczyć z nim
bezpośrednio, wybrał więc łatwiejszą drogę – o wszystko oskarżył Boga. To godny potępienia
przejaw buntu. Konsekwencje zaś, które poniósł bohater, wywołują współczucie, gdyż
ułomny człowiek był tak słaby i skłócony wewnętrznie, że nie dawał sobie rady z targającymi
nim uczuciami.
Z tych samych przyczyn co Konrad z III części „Dziadów”, buntował się Konrad
Wallenrod, tytułowy bohater kolejnego utworu „największego polskiego poety -
Mickiewicza”. Przejawy oraz konsekwencje jego postawy były jednak dużo bardziej
dramatyczne niż Konrada. Wallenroda poznajemy jako tajemniczego cudzoziemca
kandydującego na Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Jest skromny, waleczny i żyje po
spartańsku, komturowie są mu więc przychylni. Ponad to z pobliskiej wierzy dochodzi głos
Pustelnicy: „Tyś Konrad, przebóg! Spełnione wyroki, Ty masz być mistrzem, abyś ich
zabijał.”, co Krzyżacy biorą za znak niebios i w euforii wybierają Wallenroda na Mistrza.
”Oni” to nie wrogowie Zakonu lecz Krzyżacy. To ich zabijać ma bohater. Nie wiedzą, kim
naprawdę jest Wallenrod, a on, jako prawdziwy patriota, pragnie bronić ojczyzny, Litwy,
którą porzucił podobnie jak najukochańszą żonę Aldonę. Poświęcił swoje życie, by bronić
Litwy. Ponad to planował skruszyć potęgę Zakonu przywodząc go do klęski. Przejawem jego
buntu była gra w myśl zasady zaczerpniętej z renesansowego dzieła Pt. „Książe”
Machiawellego, sprzecznego z etyką chrześcijańską: „Macie bowiem wiedzieć, że są dwa
rodzaje walki, trzeba przeto być lisem i lwem”. Jak lew walczyć nie mógł, bo nie miał szans a
poza tym chciał uchronić ojczyznę przed wielkimi stratami w ludziach. Była to więc lisia
walka, z góry skazana na sukces, ale okupiona ogromnym cierpieniem. Wallenrod żył wśród
ludzi, których musiał wydać śmierci. Wybrał większe dobro – wolność ojczyzny lub mniejsze
zło – śmierć najeźdźców. Konsekwencje jego buntu to nie tylko utrata ukochanej,
zaprzepaszczenie szansy na normalne życie, lecz także śmierć bez wiary w zbawienie.
Wallenrod popełnił samobójstwo wypijając truciznę, czując ogrom swoich win. Był
świadomy, że nie dostąpi zbawienia. Jego ogromne poświęcenie miało jednak swoje dobre
strony – tak jak zaplanował. Pomógł ojczyźnie, nieudolnie dowodził wojskami krzyżackimi i
sprawił, że najeźdźca nie miał szans podbić Litwy.