6 sierpnia, w święto Przemienienia Pańskiego, chłopcy Kolbów dostali od rodziców po kilka kopiejek, by sobie kupili na odpuście trochę łakoci. Rajmund, który miał wtedy dziewięć lub dziesięć lat, upatrzył sobie na straganie niewielką figurkę Matki Bożej. Ona jedna wydała mu się warta wydania otrzymanych pięciu kopiejek. Zaniósł figurkę do domu i zachęcany przez [swoją mamę - przyp. red.] Mariannę do okazywania jej serdecznej czci, ucałował ją. Marianna zawsze bowiem powtarzała swym dzieciom, że Matka Boża nas kocha i nigdy nie opuści. Za przykładem więc matki Rajmund od najmłodszych już lat przejawiał szczere nabożeństwo do Bożej Rodzicielki.
- A coście tam, dzieciaki, pokupowali sobie na odpuście, pochwalcie no się - zagadnął [tata Rajmunda - przyp. red.] Juliusz, siadając do obiadu.
Franuś i Józio pokazali swoje zakupy. Trochę łakoci i jakieś drobiażdżki. Juliusz obejrzał je, po czym zwrócił się do siedzącego w milczeniu Rajmunda.
- No, synuś, a ty, co tam masz?
- Zobacz, tata - odpowiedział skromnie Mundek, wysuwając dłoń z figurką.
- Mundek, toż przecież mamy w domu figurkę Matki Boskiej. Możesz się modlić przed nią.
- Tak, tata, ale ja chcę mieć Matkę Bożą zawsze przy sobie, gdziekolwiek pójdę.
Słysząc taką odpowiedź, Marianna z dumą objęła syna.
(fragment książki "Rycerz Maryi", Claude R. Foster, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów)