marian1 napisał "Sprawienie przykrości, obrażenie, czy nawet pobicie kogoś, - jeśli wystąpiło jako zdarzenie incydentalne - nie jest przemocą. Bardzo często, złość czy agresję mylnie, określamy jako przemoc. Dzieje się tak dlatego, że mowa potoczna ma tendencje do uogólniania i upraszczania terminów, a co za tym idzie do zacierania różnic pomiędzy zjawiskami na pozór podobnymi.
Na pierwszy rzut oka skutki aktu agresji i przemocy są przecież takie same: siniaki, zadrapania, urazy układu kostnego czy nerwowego. Stąd zwykliśmy mówić o filmach „ze scenami przemocy”, o uczniu „stosującym przemoc”, jeśli ma tendencje do zachowań agresywnych i wdaje się w bójki z rówieśnikami, a nawet w komentarzach zaciętej i dramatycznej walki bokserskiej, można usłyszeć, że była „przesiąknięta przemocą”.
Zasadnicza różnica pomiędzy agresją a przemocą polega na tym, że akt agresji ma charakter incydentalny, a przemoc - jest procesem. Agresywne zachowanie (którego efektem jest awantura czy bójka) relatywnie łatwo jest przerwać, lub samo wygaśnie wraz z rozładowaniem napięcia emocjonalnego towarzyszącego takiemu zdarzeniu. Duże jest także prawdopodobieństwo, że zdarzenie to nigdy więcej się nie powtórzy. Z przemocą nie jest już tak łatwo. Ma charakter ciągły, cykliczny, sama nie wygasa jak w przypadku agresji, sama się nie kończy. Osoba agresywna wcale nie musi być sprawcą przemocy, natomiast dla sprawcy przemocy - agresja jest tylko jednym z wielu narzędzi oddziaływania na ofiarę.
Kolejną zasadniczą różnicą jest to, że powstawanie agresji i przemocy determinują różne mechanizmy. Wiliam MacDougall szukał źródeł agresji w dynamicznych siłach tkwiących w naturze ludzkiej - jako objaw wrodzonego instynktu walki, który stanowi źródło uczuć gniewu, a one są impulsem zachowań agresywnych. Gniew powstający na podłożu instynktu walki jest pozytywny z biologicznego punktu widzenia, gdyż pobudza do zdobywania przedmiotów potrzebnych do zaspokajania potrzeb, skłania do obrony przed atakami oraz umożliwia utrzymanie dotychczasowego stanu posiadania. Gniew wywołany różnymi podnietami związanymi z doznawaniem niepowodzeń prowadzi do agresji. Wskutek działania hamulców instynkt ten może nie manifestować się w formie ataku czy napaści, lecz ulegać różnym przeobrażeniom (socjalizacji, dewiacji, intelektualizacji, obiektywizacji instynktu walki).
Zygmunt Freud upatrywał źródeł agresji w konfliktach między trzema składnikami osobowości „id”, „ego”, „superego”, które wywołują frustrację, oraz w sprzeczności instynktu życia i instynktu śmierci.
Alfred Adler twierdził, że agresja wypływa z rozładowywania kompleksu niższości (wynikającego z posiadania przez osobnika tzw. niepełnowartościowych organów).
Inny psychoanalityk, Nunberg, podobnie jak Freud, źródeł agresji doszukiwał się w instynkcie śmierci, który nazwał „instynktem utajonym”. Jego istnienia można się jedynie domyślać na podstawie pewnych zachowań świadczących jakoby o chęci niszczenia.
Psychoanalitycy różnią się w interpretowaniu pochodzenia agresji. Jedni przyjmowali tezę wrodzonego, uwarunkowanego genetycznie instynktu agresji, frustracja zaś może stwarzać jedynie warunki sprzyjające jej wyzwoleniu się i manifestowaniu na zewnątrz. Drugą grupą są ci, którzy odrzucają powyższą hipotezę, twierdząc, że u człowieka dominują wrodzone instynkty społeczne. Agresja występuje, gdy te instynkty społeczne nie mogą być zaspokajane.
Istnieją także teorie, przypisujące występowaniu agresji charakter fizjologiczny, - czyli że występowanie agresji lub jej brak jest wynikiem równoważenia działania podwzgórza, które ma pobudzający wpływ na powstawanie gniewu i agresji, a korą mózgową, która hamuje i neutralizuje takie zachowania.
Wzrasta agresja i przestępczość dzieci do lat osiemnastu. Rozboje i kradzieże popełniają dzieci wraz z dorosłymi. Tysiące dzieci jest zagrożonych wejściem na drogę stałej patologii. Wszystko to ma podłoże w biedzie środowiska rodzinnego, z którego się wywodzą. Dzieci tych środowisk otrzymują powierzchowne wykształcenie i wychowanie. Wykształcenie kosztuje, państwa nie stać na wyasygnowanie dostatecznych środków na edukację i naukę. Ten realny fakt jest w dużym stopniu przyczyną osuwania się ogólnego poziomu wykształcenia i wychowania młodzieży.
Pracuję w szkole wiejskiej jako nauczyciel i wychowawca. Z moich badań ankietowych i obserwacji wynika, że poważnym problemem jest agresja uczniów. Spotykam się z nią każdego dnia. Jest to agresja wobec kolegów, wychowawców i wszystkich pracowników szkoły. Najbardziej przykre są sytuacje, gdy słyszę ubliżające słowa z ust tzw. wzorowych uczennic, uczniów. Po licznych rozmowach i pogadankach indywidualnych i grupowych próbują unikać konfliktów, nie reagują gwałtownie na drobne incydenty. Nie trwa to jednak długo. Wystarczy małe nieporozumienie w grupie i agresja odradza się ze znacznym nasileniem.
Zauważyłem też, że uczniowie są bardziej opanowani w swoim zachowaniu u nauczycieli tzw . „wymagających”. Mam wrażenie jakby się ich bali i obawiali narażenia się takiemu nauczycielowi.
Ze strony rodziców nie ma żadnej pomocy. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że ich dziecko potrafi ubliżać wychowawcom, bić kolegów, itp. Cały ciężar wychowania spoczywa na szkole.
Młodzież z takimi lukami wychowawczymi idzie do wojska. Nie jest prawdą, że wojsko psuje. W tym środowisku realizuje się dalsze starania nad ukształtowaniem pozytywnych cech osobowości. Odzwierciedleniem nieraz barbarzyńskiego zachowania się jest brak efektów wychowawczych we wcześniejszym okresie.
Rodzice, nauczyciele i inne osoby socjalizujące mogą sterować zachowaniem i rozwojem dziecka przez fizyczne i czasowe organizowanie bliskiego otoczenia. Czujmy się odpowiedzialni za nasze dzieci, za ich przyszłość.
Marian Ślusarz nauczyciel SP w Wierzbicy