Wielki spór i pasterze
ks. Marek Starowieyski
z cyklu: LEGENDARNY ŚWIAT APOKRYFÓW
Wielki spór i pasterze
Jak czytamy w Protoewangelii Jakuba, Józef spotkał, kogo szukał: znalazł położną, której próbował wyjaśnić sytuację swoją i Maryi - że Maryja, która jest w jaskini, była wychowana w świątyni, że nie jest mu wprawdzie poślubiona, bo została wyznaczona przez los na żonę, jednak równocześnie nie jest jego żoną, bo Owoc Jej łona pochodzi z Ducha Świętego...
Kiedy położna weszła do jaskini, zobaczyła w niej najpierw ciemną chmurę. Po chwili chmura zaczęła znikać, a w jaskini pojawiło się wielkie światło, tak jasne, że oczy nie mogły go znieść. Równocześnie ukazało się Dziecię, które zaczęło ssać pierś Matki. Wtedy położna wydała okrzyk i rzekła:
- Jakże wielkim jest dla mnie dzień dzisiejszy, gdyż zobaczyłam ten niezwykły cud! Położna wyszła z jaskini pełna zdumienia i czym prędzej podzieliła się tym, co zobaczyła, ze swoją znajomą o imieniu Salome, która się tam pojawiła (nie bardzo wiemy skąd) i rzekła do niej:
- Salome, Salome, mam ci do opowiedzenia cud niezwykły: dziewica porodziła! Przecież w naturze to niemożliwe...
I rzekła Salome: - Na Boga Żywego, jeśli nie sprawdzę, nie uwierzę, że dziewica porodziła!
Następuje scena, która w naszym rozumieniu jest trudna do przyjęcia: wobec tego, że Salome nie wierzy w dziewictwo Maryi, następuje fizyczna próba dziewictwa. Kobiecie jednak, która się na to odważyła, uschła ręka, bo wystawiła na próbę Boga Żywego. Salome padła więc na kolana przed Panem wszechwładnym i wołała:
- O Boże ojców naszych, wspomnij na mnie, bowiem i ja pochodzę od Abrahama, Izaaka i Jakuba! - I oto Anioł Pański stanął i rzekł do niej:
- Salome, Salome, Pan Wszechwładny wysłuchał twą modlitwę. Zbliż swą rękę do Dziecięcia i obejmij Je, a stanie się twoim zbawieniem i radością. - Przejęta radością Salome podeszła do Dzieciątka i objęła Je mówiąć:
- Uwielbiam Go, ponieważ to jest Ten, który narodził się królem Izraela! - i natychmiast została uzdrowiona.
Salome wyszła z jaskini usprawiedliwiona. Wtedy usłyszała głos:
- Salome, Salome, nie objawiaj rzeczy cudownych, któreś widziała, dopóki Dziecina nie wejdzie do Jerozolimy!
***
Stajemy znowu przed tekstem typowo teologicznym. Kim jest Nowonarodzony w jaskini? Jaskinię ocienia chmura - jak górę Synaj w chwili objawienia się Boga Mojżeszowi. Chmura okryła Jezusa w chwili Przemienienia. Obłok prowadził Izraelitów z Egiptu - Moc Najwyższego ocieniła Maryję, a więc Zrodzony jest prawdziwym Bogiem z Boga. On zaś jest światłem, pojawia się jakby ze światła: przypominają się nam słowa wyznania wiary - Bóg z Boga, Światłość ze Światłości... Jednak tu bynajmniej nie mamy do czynienia z nauką heretyków, którzy twierdzili, że Jezus tylko się pojawił, lecz nie przyjął prawdziwego ciała, jak mogłoby wynikać z tego tekstu: Dzieciątko bowiem ssie pierś Matki - dobitny znak, że jest Ono prawdziwym człowiekiem.
Wobec niewiary Salome położna nakazuje przygotować się Maryi do próby, bo toczy się wielki spór - spór o Jej dziewictwo: znak Bożego zrodzenia. Już pisaliśmy o tym wielkim sporze - o pamfletach przeciw dziewictwu Maryi, które krążyły w II i III w., a więc w czasie, gdy powstawał nasz apokryf. W sposób dość brutalny autor apokryfu rozstrzyga ten spór. Być może razi nas ta brutalność apokryficznych obrazów, jednak jeżeli zajrzymy do polemicznych tekstów antychrześcijańskich, zrozumiemy ton naszego apokryfu. Uschnięcie ręki (spotkamy z się czymś takim później, w czasie opisu odejścia Maryi) ma jeszcze inne znaczenie, które musiało uderzyć Czytelnika tekstu dobrze znającego Stary Testament.
Arka Przymierza była wprowadzana do Jerozolimy przez króla Dawida. Bowiem się zachwiała, Uzza podtrzymał ją swoją ręką i padł martwy, ponieważ ośmielił się tknąć świętą Arkę Przymierza. W tym świetle rozumiemy scenę z Salome: pojawia się ona w naszym apokryfie po to, by podpowiedzieć czytelnikowi, że Maryja jest nową Arką Przymierza. Jeszcze nie jeden raz w epoce patrystycznej Maryja będzie przyrównywana do Arki Przymierza, który to tytuł przejęła także Litania Loretańska.
Tekst apokryfu pokazuje nam, jak silnie apokryfy są zakorzenione w Starym Testamencie. Obrazy, dla nas mające wartość tylko anegdotyczną, nabierają tu znaczenia teologicznego. I tak należy je odczytywać.
Pasterze
Obszerny opis przybycia pasterzy do Betlejem znajdujemy w łacińskim apokryfie w Księdze o Narodzeniu Zbawiciela, o Maryi i o położnej. Gdy Józef wysłuchał tego, co mówiła położna o wszystkich cudach, które zdarzyły się w jaskini, zafrasował się wielce, bo nic z tego nie rozumiał: w jaki sposób stał się ojcem, a zarazem jak Ten, który się narodził, mógł być Synem Najwyższego? Rozważania rozważaniami, ale głód głodem - tym bardziej że taki dzień trzeba szczególnie uczcić. Powiedział więc Józef sam do siebie:
- Jest rzeczą słuszną, abym poszukał dla nas czegoś do jedzenia, bo jest to dzień narodzin tego Chłopca. Myślę, że dziś w niebiosach jest wielka chwała i radość dla wszystkich Archaniołów, i dla wszystkich Mocy niebios. I dlatego jest rzeczą słuszną, by podkreślić znaczenie tego dnia, w którym chwała Boża objawiła się na całej ziemi.
Gdy Józef tylko to wypowiedział, zobaczył nadchodzących pasterzy, którzy mówili jeden do drugiego:
- Obeszliśmy całą okolicę Betlejem i nie znaleźliśmy nic z tego, o czym nam powiedziano, poza miastem. Pójdźmy więc i poszukajmy w pobliżu...
Rzekł do nich Józef:
- Macie może na sprzedaż barana lub kozła, albo też kury czy owce? Oni na to rzekli:
- Nie mamy nic z tych rzeczy ze sobą.
Zapytał i dalej Józef: - A może macie zioła lub chleb?
Oni mu odpowiedzieli: - Człowieku, czemu się z nas naśmiewasz? Przyszliśmy tu z innego, i to ważnego powodu, a ty nas pytasz o towar do sprzedania!
Rzekł do nich Józef: - Po co więc tu przyszliście?
Oni mu odpowiedzieli: - Jeśli posłuchasz, to się zadziwisz!
Rzekł do nich Józef: - Jeśli wy mi powiecie, to i ja wam opowiem rzecz nadzwyczajną, która miała miejsce w moim skromnym mieszkaniu.
Rzekli więc doń pasterze:
- Zeszłej nocy siedzieliśmy na górze, czuwając, a księżyc świecił jakoby słońce w dzień pogodny. My zaś, wedle zwyczaju, strzegliśmy owiec naszych od złodziei i od wilków. Jedni opowiadali sobie historyjki, inni śpiewali, jeszcze inni siedzieli razem odprężeni i byliśmy weseli. Gdy tak więc rozmawialiśmy między sobą, raptem pojawił się przed nami wielki i potężny mąż przychodzący od wschodu. Przybył do nas otoczony blaskiem i jasnością Bożą, a wokół niego ujrzeliśmy wiele kwadryg.
My zaś, gdy go zobaczyliśmy, zdjęci wielkim lękiem, padliśmy na twarze. On zaś rzekł do nas głosem wielkim:
- Nie lękajcie się pasterze! Oto bowiem przybyłem do was, aby wam zwiastować jasność Bożą i radość wielką. A nie tylko wam, lecz i wszystkim narodom, bo dziś narodził się Chrystus Pan, który jest Zbawicielem wszystkich Mocy niebios i ludzi. Oto On objawił się dziś w Betlejem, w mieście Dawidowym. Idźcie więc, a znajdziecie Go, owiniętego w pieluszki i położonego w żłobie. On bowiem jest Synem Bożym, który przyszedł, aby dać życie wieczne poganom i wszystkim, którzy w Niego uwierzą!
I gdy on nam to powiedział, usłyszeliśmy głosy z niebios mnóstwa aniołów, którzy śpiewali i mówili:
- Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli! - To śpiewali i wiele innych rzeczy. My więc przyszliśmy tu, aby na to spojrzeć i zobaczyć dar Boży wedle tego, co nam zostało powiedziane.
Gdy to Józef usłyszał, rzekł:
- I ja nie ukryję przed wami tajemnicy. Pójdźcie więc i zobaczcie. Oto bowiem to Dziecko, które się narodziło jest w tym miejscu, gdzie się zatrzymałem. Ono jest Chrystusem Panem.
Mówią mu pasterze:
- Człowieku błogosławiony, pokaż nam tego Chłopca!
Odpowiedział im Józef:
- Chodźcie i zobaczcie, jak Go złożono w żłobie. I odeszli razem.
Gdy zaś przyszli do żłóbka i ujrzeli Dziecię, upadli na twarze i oddali Mu cześć. I rzekli do Józefa:
- Widzieliśmy Dziecię pełne łaski i oddaliśmy cześć Jego tajemnicy. Ono bowiem, patrząc na nas, uśmiechało się słodko i w wielu obrazach zmieniało swą postać. Najpierw ukazał nam, że jest On najsłodszy. Potem, że jest surowy i że należy się Go lękać. Na końcu zaś, że jest najmilszy i bardzo ludzki. I znowu, że jest drobny, a zarazem potężny. I natychmiast, skoro tylko otworzył oczy, zabłysło w nich światło wielkie. Z ust Jego wyszedł zapach najsłodszy.
Mówili do Józefa dalej:
- O człowieku błogosławiony, jakiż to Chłopiec narodził się w tobie, by ci przynieść zbawienie? A ponieważ raczyłeś nas przyjąć w pokoju i pozwoliłeś nam wejść do twojego domu, i zobaczyć jasność Bożą, prosimy cię, abyś przybył do całej naszej gromady, abyśmy się wspólnie radowali, bo my wszyscy, pasterze składamy dary Bogu wszechmogącemu. I dlatego prosimy cię, aby nie było ci rzeczą niemiłą przyjść dziś, aby z nami spożyć posiłek.
Rzekł do nich Józef:
- Dobrze uczyniliście, że to powiedzieliście. Dzięki! Ja jednak nie mogę pójść z wami i zostawić Dziecko z Jego Matką. Bądźcie jednak pewni, że ja jestem z wami.
Mówią mu pasterze:
- Skoro tak postanowiłeś, my sobie już pójdziemy i przyślemy ci tłustego mleka i świeżych serów.
Odpowiedział im Józef:
- Idźcie w pokoju. A oni odeszli, ciesząc się, wychwalając Boga i zapewniając, że widzieli, jak pośrodku nocy aniołowie śpiewali Bogu hymny i że od nich usłyszeli o narodzeniu Zbawiciela ludzi, którym jest Chrystus Pan, w którym zostanie odnowione zbawienie Izraela.
***
Mówiliśmy o teologii w apokryfach. Tu natomiast wchodzimy w zupełnie inny klimat: klimat jasełek, Pastorałki Leona Schillera i opowiadań z naszego dzieciństwa. Może dobrze jest sobie uświadomić, że właśnie te, tak często pogardzane prze intelektualistów, formy pobożności ludowej mają swój starożytny, patrystyczny rodowód.
ks. Marek Starowieyski