Z PAMIĘTNIKA ANI
Pani katechetka weszła do klasy, pomodliliśmy się i zaraz potem Karol podniósł rękę. Byłam zdziwiona, bo do odpowiedzi trzeba go wyciągać za uszy; a tu nagle sam się zgłasza. Ale on chciał powiedzieć, że Ewa postanowiła zostać zakonnicą i chce pracować jak Matka Teresa z Kalkuty: Ewa zrobiła się czerwona, a my popatrzyliśmy na nią zdziwieni.
- To piękne postanowienie - powiedziała pani katechetka. Matka Teresa jest dla wszystkich wzorem, gdyż pomagała ludziom, których nikt nie chciał. Ona w chorych i opuszczonych widziała cierpiącego Chrystusa.
- Proszę Pani, a za ile lat Ewa może iść do zakonu? - zapytał Janusz. - Myślę, że zanim Ewa zdecyduje, co będzie robić w przyszłości, to skończy szkołę i jak będzie pełnoletnia, to wtedy podejmie ostateczną decyzję, tak zresztą jak wy wszyscy.
- Ale ja się już dawno zdecydowałam - powiedziała cienkim głosem Ewa. To było wtedy; kiedy bardzo ciężko zachorował mój dziadek. Nie wstawał z łóżka i trzeba było wszystko przy nim robić. Mama była często niewyspana i zmęczona. Sąsiadka powiedziała, że ma znajomości i można dziadka oddać do domu opieki, bo mama się zamęczy.
Mnie się wtedy nawet ten pomysł spodobał, ale mamie nie. Powiedziała, że dziadek potrzebuje nie tylko opieki, ale i miłości, a jak go odda, kto nikt go nie będzie kochał tak jak my. Wtedy też opowiedziała mi o Matce Teresie z Kalkuty; która pracowała w Indiach, wśród chorych i umierających biedaków. Dziadek był jeszcze z nami dwa miesiące, zmarł, a ja starałam się jak najwięcej dowiedzieć o tej zakonnicy z Indii. Postanowiłam, że tak jak ona, będę pomagała ludziom.
W klasie zrobiło się cicho. Może wszyscy tak jak ja, zastanawiali się, czy Ewa rzeczywiście zostanie zakonnicą. Na zakończenie lekcji pomodliliśmy się za zmarłą Matkę Teresę z Kalkuty i za wszystkich, którzy chcą iść za jej przykładem. Pomodliłam się, więc także za Ewę.
KMG
Promyk Jutrzenki 2-1999 s. 9