Z PAMIĘTNIKA ANI
Wiedziałam, że na tej katechezie tak będzie. Jak co roku, pani katechetka zaproponuje nam, żeby spróbować coś zmienić w swoim postępowaniu na lepsze, bo zaczął się Wielki Post, a to powinno nas zmobilizować do pewnych wyrzeczeń i do poprawy. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko poprawianiu się na lepsze, ale skąd brać pomysły na to poprawianie? Pani katechetka widocznie potrafi czytać w naszych myślach, bo zaproponowała: - A może razem zastanowimy się, co możemy
pożytecznego zrobić?
Szybko wyczerpaliśmy pomysły, takie jak: posprzątać na biurku, odkurzyć, wyprowadzić psa na spacer. To o psie oczywiście dotyczyło tylko tych, co mają w domu psa i mieszkają w bloku. Ktoś dodał, że można zrobić zakupy. Janusz z powagą w głosie powiedział:
- Trzeba odrabiać lekcje. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale dla Janusza mogło to być rzeczywiście duże wyrzeczenie, żeby odrobić lekcje zamiast grać w piłkę. Potem wstała Zuzia i powiedziała:
- Ja powiem, co można robić w domu.
Popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem, bo chociaż jest najlepszą uczennicą, to nigdy nie ma chęci zetrzeć tablicy i byliśmy bardzo ciekawi, jak ona pomaga w domu?
- Podczas ferii byłam w górach - zaczęła mówić Zuzia.
Mieszkaliśmy w góralskiej chacie. My na piętrze, a nasi gospodarze na parterze. Ich córka Danusia chodzi do trzeciej klasy i kiedy my tam byliśmy, ona cały czas chodziła do szkoły, bo ferie w górach zaczynały się później niż nasze. Danusia oprócz tego, że codziennie odrabiała lekcje, to pomagała mamie. Często zajmowała się młodszym rodzeństwem, nakrywała do stołu przed obiadem, a potem zbierała ze stołu brudne naczynia i zanosiła je do kuchni. Ścierała podłogę, odkurzała, a jak potrzeba było to szła do sklepu po zakupy. Mimo tylu obowiązków znajdowała czas, żeby pójść na próbę śpiewu, bo ma ładny głos i należy do scholi. Widziałam, jak dobrze jeździ na nartach, ale mogła na nie iść dopiero wtedy, kiedy mama jej pozwoliła. Gdy tylko Zuzia skończyła mówić, Magda zapytała:
- Czy jesteś pewna, Zuzia, że ta Danusia istnieje naprawdę? Zuzia jak zwykle była perfekcyjnie przygotowana do lekcji, bo wyjęła z plecaka zdjęcie, na którym była Danusia z mamą i młodszym rodzeństwem. Podczas gdy my oglądaliśmy zdjęcie, zadzwonił dzwonek. Ciekawe, czy tylko mnie, po wysłuchaniu Zuzi, przyszło do głowy, że jestem leniem. Poczułam, że bardzo chcę coś w sobie zmienić na lepsze.
Pierwsze postanowienie, jakie przyszło mi do głowy, to to, że gdy mama o coś mnie poprosi, nie będę mówiła "zaraz", ani "dlaczego znowu ja", tylko zrobię bez żadnego marudzenia to, o co poprosi. Ale czy to mi się uda?
KMG
Promyk Jutrzenki 3/2003 s. 12