Z PAMIĘTNIKA ANI
Zawsze ktoś nas odwiedza, kiedy jesteśmy na wsi, Ale tego dnia był prawdziwy "najazd". Wszyscy bardzo lubimy gości, więc nie było problemu. Mama obrała więcej kartofli, a zsiadłego mleka i koperku z pewnością wystarczy. Ale nie to jest najważniejsze. Goście przyjechali 15 sierpnia - w święto Matki Bożej Zielnej. Nasza mama jest mistrzynią w układaniu bukietów, które tego dnia święci się w kościele, Tym razem czekało mamę ułożenie sześciu bukietów, bo każdy z nas chciał mieć własny; a oprócz mnie i Karoliny była jeszcze Ola, Małgosia, Tomek i Jasio.
Po zioła mama poszła razem z nami. Chodziliśmy po łąkach i miedzach, i dziwiliśmy się, że rośliny, które tak często oglądamy, mają właściwości lecznicze, Na polach zbieraliśmy kłosy zbóż. Oczywiście wszystkiego trzeba było zrywać po sześć, więc kiedy dochodziliśmy do domu, mama niosła całą naręcz różnej zieleniny, a i my nie mieliśmy pustych rąk.
Mama rozłożyła na podwórku duży koc, na który usiedliśmy i mama przystąpiła do pracy.
Najpierw układała kłosy żyta, owsa i jęczmienia, związywała je nitką, a potem dokładała do kłosów po jednym z zebranych ziół i kwiatów.
Mama przez cały czas wykazywała anielską cierpliwość, bo wstyd się przyznać, ale kłóciliśmy się o każdą gałązkę, kwiatek - o wszystko. Gdy ostatni bukiet został zrobiony, dowiedzieliśmy się, że w przyszłym roku już sami będziemy robić bukiety. Widocznie w tym momencie wyczerpała się anielska cierpliwość mamy.
Potem, pięknie ubrani, poszliśmy z naszymi bukietami do kościoła. Kiedy ksiądz zbierał na tacę, pogłaskał każdego z nas po głowie i powiedział:
- Macie piękne bukiety! Jestem pewien, że podobają się Matce Bożej.
Byliśmy szczęśliwi, a mama uśmiechała się zadowolona. To był bardzo piękny, wakacyjny i świąteczny dzień.
Mam przeczucie, że w przyszłym roku mama też zrobi nam takie piękne bukiety.
KMG
Promyk Jutrzenki 7-8/98 s. 11