Z PAMIĘTNIKA ANI
Nasza pani zaprosiła na lekcję tatusia Bartka, pana Kwiatkowskiego, żeby opowiedział nam o lesie i o zwierzętach, bo tatuś Bartka jest leśniczym. Zanim pan Kwiatkowski zaczął mówić o lesie, zapytał, kto z nas widział wiosną wypalanie traw.
- Ja widziałem! - zawołał z ostatniej ławki Paweł.
- A gdzie to było?
- Na wsi u wujka. Wujek z sąsiadem wypalał suchą trawę na łące, a ja się temu przyglądałem. Oni mówili, że jak się taką suchą trawę wypali to nowa trawa lepiej rośnie.
Tatuś Bartka pogładził się po sumiastych wąsach, pokiwał głową i pytał dalej:
- Nie bałeś się, chłopcze, że od tego ognia może się coś zapalić - las albo dom?
- Z początku nie - odpowiedział Paweł. Ale jak zaczął wiać wiatr to ogień tak szybko skakał po trawie, że ledwo go ugasiliśmy; a do lasu było bardzo blisko.
Zanim Paweł usiadł, rozejrzał się po klasie jak dzielny strażak, bo w tej chwili był najważniejszy z nas. Przecież tylko on mógł się czymś takim pochwalić przed panem leśniczym. Radość Pawła jednak trwała bardzo krótko, a my; czyli reszta kl. byliśmy szczęśliwi, że to nie my chwaliliśmy się swoją obecnością przy wypalaniu suchej trawy. Aż dech nam zaparło, jak dowiedzieliśmy się od pana Kwiatkowskiego, że wypalanie trawy nic dobrego nie daje przyrodzie. Nowa trawa wcale lepiej nie rośnie, a niestety ginie wiele pożytecznych owadów i małych zwierząt, które nie potrafią uciec przed ogniem. Często są to małe zające. Młode drzewa i krzewy pod wpływem wysokiej temperatury usychają, albo długo chorują. Często zdarza się i tak, że ogień przenosi się na budynki, albo do lasu i wtedy straty są ogromne. Zanim wyrośnie nowy las, trzeba bardzo, bardzo długo czekać. Wolałam teraz nie patrzeć na Pawła, bo Paweł jak się zdenerwuje, to robi się biały jak śnieg, zupełnie jakby mu się krew zamieniała w mleko. Wiedziałam, że właśnie teraz Paweł musi być taki blady; bo mu szkoda tych spalonych owadów i jest zły, że wyskoczył z tym swoim opowiadaniem. Bladość Pawła zauważył pan Kwiatkowski, bo szedł do niego, położył mu rękę na ramieniu i powiedział:
- Nie martw się, chłopcze. Jestem pewien, że gdybyś przed wyjazdem na wieś wiedział to, co teraz i powiedział to wujkowi, to może tego wypalania traw by nie było. A z wujkiem możesz porozmawiać, jak do niego pojedziesz. Dobrze?
- Dobrze, proszę pana - z ulgą w głosie powiedział Paweł, a jego policzki zaróżowiły się.
Wszyscy w klasie dostaliśmy na pamiątkę piękne plany lekcji z rysunkami zwierząt żyjących w naszych lasach. Tatuś Bartka powiedział nam jeszcze, że musimy dbać o przyrodę. Jest to nasz wielki obowiązek. Mamy też poprosić panią katechetkę, żeby opowiedziała nam o św. Franciszku i jego pięknej miłości do Pana Boga i do całej przyrody.
KMG
Promyk Jutrzenki 4/99 s. 9