Z PAMIĘTNIKA ANI
Tatuś, jak zwykle w niedzielę, zrobił nam na śniadanie swoją specjalność i przysmak - czyli jajka na miękko. Jak zwykle też wszyscy poszliśmy do kościoła na godzinę 11.00. Po powrocie do domu mama jak zwykle zajęła się przygotowaniem obiadu, tata czytał gazetę, a siostra i ja poszłyśmy włączyć telewizor. Ale, jak nigdy dotąd, telewizor nie działał. Tatuś nie potrafił nic zrobić, żeby telewizor chociażby zapiszczał, więc tylko popatrzył na nas i powiedział:
- Telewizor jest zepsuty: Może to i dobrze -Jak byłem małym chłopcem, to był tylko jeden program w telewizji i mieliśmy przynajmniej więcej czasu dla siebie.
Po obiedzie jednak wszystkim nam zaczęło brakować telewizora. Mama zaproponowała, żeby odwiedzić ciocię. Ta ciocia to siostra babci. Ma siedemdziesiąt lat, mieszka sama i rodzice często ją odwiedzają. My rezygnujemy z tych odwiedzin, woleliśmy zostać w domu - to dlatego, że u cioci nam się nudzi. Nawet nie można bawić się z psem cioci - Reksem, bo Reks lubi tylko spać. Nic dziwnego - jest już bardzo starym psem. Dziś jednak obydwie chętnie poszłyśmy z rodzicami, bo ciocia ma telewizor a my chciałyśmy obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu. Pech jednak nas prześladował, bo cioci telewizor zepsuł się pół roku temu. Po włączeniu syczał, coś migotało na
ekranie i okropnie chrzęściło w głośniku. Byłyśmy załamane. Tylko Reks westchnął sobie z ulgą. Widocznie dźwięki dochodzące z telewizora drażniły jego stare uszy i z radością przjął ciszę, która nagle zapanowała. Ciocia zrobiła herbatę w pięknych filiżankach, mama pokroiła ciasto, które przynieśliśmy i usiedliśmy do stołu.
Na stole leżał duży album w granatowej okładce i zaczęliśmy oglądać zdjęcia. Zdjęcia były czarno-białe, niektóre pożółkłe i wydawały nam się bardzo śmieszne. Osoby na zdjęciach stały zazwyczaj na baczność i mało kto się uśmiechał. Zdziwiłyśmy się, bo babcia i ciocia były kiedyś bardzo szczupłe, a dziadek w mundurze żołnierza wyglądał Jak prawdziwy generał. Najbardziej podobało nam się zdjęcie tatusia. Wesoły chłopczyk w krótkich spodenkach trzymał za ucho pluszowego misia. Wcale nie był podobny do dorosłego tatusia, bo miał na głowie ogromną czuprynę kręconych włosów. Teraz tatusiowi z tej czupryny niewiele zostało. Ma za to, jak, mówi mama, bardzo wysokie czoło.
Nawet nie zauważyłyśmy; kiedy zrobiło się późno i trzeba było wracać do domu. Podobały nam się zdjęcia, opowiadania cioci i wcale się nie nudziłyśmy. Ta niedziela to był dzień, w którym dokonałam pewnego odkrycia: bez telewizora można się nie nudzić. Powiedziałam nawet:
- To dobrze, że telewizor się popsuł. Przynajmniej dowiedziałam się tylu ciekawych rzeczy o naszej rodzinie.
Rodzice tylko się uśmiechnęli - widocznie przypomnieli sobie czasy, kiedy był tylko jeden program w telewizji.
KMG
Promyk Jutrzenki 9/98 s. 21