Ochorowicz Julian DUCH I MÓZG


Ochorowicz Julian

DUCH I MÓZG

ROZDZIAŁ I.

O MATERYJALNEM SIEDLISKU WŁADZ DUCHA W CZŁOWIEKU.

Przystępując do rozbioru stosunku ducha do materyi, stajemy na granicy dwóch światów.

Materyja, to cały wszechświat zjawisk podpadających pod zmysły, to nasze ciało, to nasza ziemia, gwiazdy i słońca.

Duch, to wewnętrzny świat zjawisk, niedostępnych dla żadnego zmysłu, to wiedza o owym wszechświecie materyjalnym, o rządzących nim prawach, to cały obszar uczuć, pamięci i fantazyi, to siła wyrażająca się zmysłowo w ruchach cząsteczkowych mózgu, w ruchach mechanicznych mięśni, w słowie i w czynie.

Cała nasza wiedza, to wiedza o zjawiskach, czy to materyjalnych, które odnosiemy do nieznanej nam zasady bytu, materyi, czy też duchowych, które przypisujemy również nieznanej nam zasadzie bytu, duchowi.

Podobnie jak wyraz materyja symbolizuje nam zbiorowe pojęcie wszystkich zjawisk materyjalnych, podpadających pod zmysły, tak wyraz duch symbolizuje nam zbiorowe pojęcie wszystkich zjawisk duchowych, niepodpadających pod zmysły.

O duchu samym w sobie i o materyi samej w sobie, nic niewiemy.

To nas powinno usprawiedliwić, jeśli Kantowską "das Ding an sich" odsuniemy poza obręb naszego studyjum.

Wyrazu duch używam w znaczeniu powyżej wskazanem, czyniąc go zarazem jednoznacznym z wyrazem dusza, wszędzie

tam gdzie chodzi o ujęcie jednym wyrazem zasady wszystkich wewnętrznych, psychicznych spraw naszej istoty.

* * *

Stosunek duszy do ciała, jakkolwiek od wieków trzeźwe umysły zauważyły jego ścisłość () mógł być naukowo oznaczonym dopiero od tej chwili, gdy zjawiska duchowe na równi ze zjawiskami fizycznemi poddano pod rozbiór metody empirycznej. Dopiero gdy fizyjologowie wdzierać się poczęli w sfery dotąd dla nich niedostępne, zbudzona ze snu filozofja poczęła się oglądać w około siebie i wygłaszane zdania na więcej pozytywnej opierać podstawie.

Tym sposobem powstała psychologija, nauka doświadczalna, nie mająca nic wspólnego z frazeologiją dawnych systemów, usiłująca zdobyć sobie równie trwałe podstawy, jak fizyka, lub chemija.

Zanim jednak powyższa reakcyja, postępem fizyjologii wywołana, mogła się ustalić i pociągnąć za sobą badawcze umysły, w psychologii, będącej wówczas tylko częścią filozofii, panowały niewzruszenie pojęcia tak sprzeczne z najpospolitszem doświadczeniem życia, że niemal trudno zrozumieć, jak mogły umysły niezaprzeczonej bystrości, tak grubych błędów niedopatrzeć. Psycholog fakt ten tłómaczy sobie najdokładniej fałszywym kierunkiem badań w ogóle, fałszywą metodą, która sprawiła że myśliciele, zabrnąwszy w świat idealny, w filozoficznej ekstazie, zapominali o świecie realnym, zapominali, że oprócz formułek, działów i poddziałów, kategoryj i systemów istnieją jeszcze fakta, zjawiska, z któremi rachować się należało.

Wyszukując coraz to więcej stanowczych cech do rozróżnienia ducha i materyi służących, a prześlepiając ścisłość łączących je węzłów, wykopali pomiędzy światem myśli i światem rzeczy, tale wielką przepaść, że następcom wypadało tylko stanąć nad nią i opuściwszy ręce rozmyślać nad jej nieprzebytą głębią.

() Ob. między innemi Są pieśń poematu Lukrecyjusza " De natura rerum".

Leibnitz uplastyczniając myśl Dekarta porównywał naszę istotę do dwóch obok siebie, leżących zegarków, jednakowo idących i jednakowo nakręconych. Nieświadomym tajemnic mechanizmu zdawać się mogło, że oba te zegarki stanowią jednę całość, że wzajemnie zależąc od siebie, regulują swe ruchy, gdy przeciwnie, pomiędzy jednym, a drugim nie ma żadnej realnej spójni, żadnego oddziaływania. Według tego porównania, jeżeli ciało nasze wrażeniami swemi, lub chorobliwym swym stanem oddziaływa na duszę, a dusza pobudzeniem woli, lub wytężonym stanem uczuć, na ciało, to jest tylko pozorne oddziaływanie, które w rzeczywistości pomiędzy wprost przeciwnemi sobie istotami istnieć nie może, jest to tylko współczesność niezawisłych od siebie zjawisk, ręką Boga sztucznie zbliżonych.

W obec takiej teoryi, nie mogło być nawet mowy o rozmieszczeniu władz duchowych w ciele, o zależności organów i funkcyj.

Jeszcze Herbart (zm. r.) uważał duszę za substancyją prostą, jednostajną, niezmienną, bez wszelkiej treści, niezostającą w żadnym stosunku do czasu i przestrzeni.

I któżby się ośmielił, paraliżować całą działalność takiej duszy jednem naciśnieniem palca? () Jeśli dusza rzeczywiście, nie znajduje się w żadnym stosunku do czasu i przestrzeni, to sam tytuł naszej rozprawy: Duch i Mózg, nie ma prawa bytu.

Co za związek zachodzić może pomiędzy czystym nieprzestrzennym, nieskładowym, niezmiennym, bezpoczątkowym duchem, a dotykalną, bryłą materyi zwaną mózgiem?

Jeśli dusza nie zajmuje przestrzeni, to nie może mieć siedliska.

Jeśli nie działa w czasie, to nie może namyślać się, wahać, rozważać, bo na to potrzeba czasu.

() Doświadczenie to da się wykonać wtedy, gdy mózg wskutek uszkodzenia czaszki jest częściowo odkryty. Przyciskając go palcem wstrzymujemy objaw samowiedzy, która powraca natychmiast po ustania ciśnienia.

Jeśli jest niezłożoną, to niemoże mieścić w sobie różnorodnych wyobrażeń, różnorodnych uczuć, różnorodnych popędów.

Jeśli jest niezmienną, to nie może przechodzić tych przeobrażeń, które stanowią rozwój ku doskonałości, nie może być mniej silną u dziecka, mniej rozwiniętą u idyjoty, mniej godną u zbrodniarza, mniej zdrową u waryjata.

Jeśli nie miała początku, to znaczy, że moje" ia", że dusze wszystkich ludzi żyjących i tych, którzy dopiero mają się urodzić już istnieją i istniały od wieków, że zaś obok tego są niezmienne, więc takie przyjąć musimy jakiemi nas losy obdarzą.

Wychowanie, moralność, wiedza, wszystko to nie dla takich duchów czystych, co o materyi i słuchać nie chcą, w czas i przestrzeń nie wierzą, a o grzeszne cielsko nie dbają. Niechże ci, którzy w takie sprzeczności popaść niechcą, więcej kontrolują swe wyrazy, odmawiając duszy tego wszystkiego, co tylko jej byt realny zapewniać może.

Powiadają, że dusza nie zajmuje przestrzeni, a jednak nikt nie zechce szukać swej duszy zewnątrz siebie, uznaje więc, że jest ona tylko w nim, w jego organizmie, co zaś jest w jednem miejscu, a w drugiem nie jest, musi zajmować przestrzeń. Że ta przestrzeń nie da się oznaczyć tak ściśle, jak granice krajów na mapie, to dowodzi tylko, że dusza, podobnie jak elektryczność, jak ciepło, jak światło, jak wielka siła ruchu nie daje się oprawić w ramki. Podobnie zaś jak możemy oznaczyć i matematycznie obliczyć przestrzeń, na której działa siła magnetyczna w magnesie, siła muskularna w muskułach, siła nerwowa w nerwach; tak możemy oznaczyć i ocenić siłę duchową w mózgu. Cała niniejsza rozprawa ma na celu wykazanie tej prawdy.Że mózg jest siedliskiem duszy, o tem wiś każdy, najmniej nawet obeznany z flzyjologiją. A jednak dla ustalenia się tej jednej prawdy potrzeba było całego szeregu wieków. W Biblii niema jeszcze ani śladu wiedzy o mózgu. W Starym Testamencie znajdujemy wielokrotnie powtórzone zdanie, że dusza wszelkiego ciała we krwi jego jest, przyczem pod wyrazem

dusza rozumiano ów dech żywota, wdmuchany w oblicze Adamowe. "I stał się człowiek duszą żywiącą" mówi Pismo (Gen"

II ). Nie należy jednak zapominać, że taką duszę żywiącą Mojżesz przyznawał nie tylko człowiekowi, ale i wszystkim innym stworzeniom obdarzonym zdolnością ruchu. ". I wszelkiemu zwierzowi ziemskiemu, i wszystkiemu ptastwu niebieskiemu i wszelkiej rzeczy ruchającej się na ziemi, w której jest dusza żywiąca; " (Gen. I — ).

W ogóle cały Stary Testament w przedmiocie istoty i siedliska duszy przedstawia nam czysto materyjalistyczne zapatrywania. Jak w ogóle w całej niemal Azyi, uważano w owych czasach duszę za jakiś dech żywotny, gaz, płyn lub płomień. W Starym Testamencie nigdzie nie ma mowy o istnieniu duszy zewnątrz ciała.

". Wszakże mięso z duszą jego, która jest krew jego jeść nie będziecie."

" A Zaiste krwi waszej, dusz waszych szukać będą i t. d. " (Gen. IX).

". Nadto rzekłem w sercu swem o sprawie synów ludzkich, że im Bóg okazał, aby wiedzieli, że są podobni bydłu."

". Bo przypadek (los) synów ludzkich i przypadek bydła, jest przypadek jednaki. Jako umiera ono tak umiera i ten i ducha jednakiego wszyscy mają, a nie zna człowiek nic więcej nad bydlę; bo wszystko jest marność.

". Wszystko to idzie na jedno miejsce; a wszystko jest z prochu, i wszystko się zaś w proch obraca."

". A któż wie, że duch synów ludzkich wstępuje w górę? a duch bydlęcy, że zstępuje pod ziemię?"

". Przetoż obaczyłem, że człowiekowi nie masz nic lepszego, jedno weselić się z pracy swój, gdyż to jest dział jego; albowiem któż go do tego przywiedzie, aby poznał to, co ma być po nim?" (Eccles. III — , , , , ).

Moleschott, Vogt i Buchner mogliby się podpisać w tem miejscu.

Nowy Testament głosząc nieśmiertelność duszy, uznaje ją

jednak tylko w związku z ciałem, które ma być wskrzeszone w dzień ostateczny ().

W ogóle, mogę zrobić uwagę, że pojęcia starożytnych we względzie siedliska duszy i jej związku z ciałem, były o wiele pozytywniejsze, aniżeli późniejsze, pod wpływem mistycyzmu i scholastycyzmu rozwijane. Epiktet, Strabon, Lukrecyjusz, Cycero, Seneka, Arystoteles i w. i. wznawiali całą ścisłość tego związku. Co się jednak dotyczy mózgu, to rola jego w organizmie, nie była znaną starożytnym. Arystoteles uważał go tylko za pewien rodzaj szpiku bez znaczenia, za najzimniejszą część ciała, podczas gdy siedliskiem życia i wrażeń miało być serce i przepona (!)

Platon mieścił wprawdzie w głowie duszę boską czyli nieśmiertelną, ale w kadłubie miało być siedlisko uczuć i namiętności, a marzenia senne miały krążyć na około serca "odbijając się w gładkiej powierzchni wątroby, jak w zwierciadle." Rzecz prawdziwie zadziwiająca, że na sto lat przed Platonem i Arystotelesem, Hippokrates ( przed Chr.), znał już fizyjologiczną rolę mózgu. Tak przynajmniej możemy wnosić z ustępu, który cytuję, z francuzkiego przekładu p. Littre: "Mózg to sprawia, pisze Hippokrates, że miewamy obłąkanie, że majaczemy, że strach i trwoga opanowywa nas... Przyjemności i roskosze z jednej strony, przykrości i zmartwienia z drugiej, nieskąd inąd też pochodzą. Przez niego to pojmujemy, widziemy, słyszemy, poznajemy piękno i brzydotę, zło i dobro, przyjemnośó i przykrość." (De la maladie sacrée). Zdanie to, podobnie jak i wszystkie inne wypowiadane w owych czasach, opierały się tylko na jakimś intuicyjnym domyśle, nie zaś na faktach doświadczalnych i dla tego też nie mogło być powszechnie przyjętem. Stoicy np. nie przestawali utrzymywać, że serce jest siedliskiem inteligencyi, że z niego wychodzą wszystkie nerwy. Że zaś w owych czasach dowód dotykalny,

() Wywód tych pojęć znaleść można w Zasadach i Całości Wiary Katolickiej ks. Gauma.

anatomiczny, znaczył mniej aniżeli zręczny aksiomat, zręczna dyjalektyczna formułka, nic więc dziwnego, że szkoła stoików trwała przy swoich uprzedzeniach, nawet po odkryciu rzeczywistej budowy systemu nerwowego, dokonanem na podstawie sekcyi trupów przez dwóch sławnych lekarzy Erazystrata i Herophilusa, żyjących na dworze potomków Aleksandra Macedońskiego około r. po naród. Chr. Przeciwko ich empirycznym dowodom powstał filozof Chrysippus, sława Portyku (szkoła Stoików). Usiłował on bronić Arystotelesa i oprzeć jego teoryją na niezachwianej podstawie zręcznej dyjalektyki. I istota myśląca i czująca, mówił on, w piersiach ma swoje siedlisko, tam to mieści się nasze ja. Alboż nie w piersi uczuwamy wszelkie oddziaływanie na dochodzące do nas wrażenia? Alboż nie na pierś wskazujemy rękę mówiąc o sobie. Uderzamy się w piersi, nie w czoło, chcąc o czem z całej duszy zaświadczyć lub przyznać się do winy.

Erazystrates zaś i Herophilus, którzy widzieli nerwy wzroku idące do mózgu nie zaś do serca, mózg też uznali za właściwe siedlisko wrażeń.

Pomimo ich badań, stoicy utrzymali się przy swej teoryi, która przetrwała nawet czas bardzo długi, ponieważ jeszcze w cztery wieki później Galen () zbijał ją z całą siłą i powagą, czego nie byłby robił, gdyby doktryna owa nie była powszechnie panującą. Podejrzenie swoje co do znaczenia mózgu dla umysłowości naszej, Galen wyraził po raz pierwszy przed nauczycielem swoim Pelopsem, który też uderzony śmiałością jego myśli, stał się wkrótce gorącym zwolennikiem teoryi, uznającej mózg za organ władz duchowych.

Od Galena, rzec można, datuje się dopiero rozwój anatomii i fizyjologii systemu nerwowego. Zbija on całym zasobem faktów doświadczalnych, zdanie filozofów, widzących w sercu organ myśli, uczuć i woli. Wyśmiewa lekarzy współ

() Claudius Galenus. De tempeiamentis Lib. II cop, . De usu partium corporis humani. Lib. VIII cop. et .

czesnych, którzy będąc tego zdania, na głowę jednak działają środkami przeciw malignie lub zemdleniu. Galen pierwszy zbadał bliżej mózg i mlecz pacierzowy, wykrył ów sławny węzeł życia, () którym się chlubi Flourens i oznaczył dwa rodzaje nerwów: czuciowych i ruchomych.

Na tym stopniu nauka pozostała przez wieków! Aż do czasów Hallera ( — ) niezrobiono nic, coby podstawy przez Galena zdobyte rozszerzyć mogło.

Tak więc, to co dziś wiemy o szczegółowym składzie ośrodków nerwowych, o podziale pracy duchowej pomiędzy odrębne organa, o jej zależności od tych ostatnich, o wpływie wrażeń i krwi na przebieg procesów duchowych, wszystko to jest zdobyczą, ostatnich czasów. Znając całą, trudność tych badań, zawiłość budowy ośrodków nerwowych, subtelność ich tkanki, znając wreszcie rozległość i różnorodność zjawisk psychicznych, możemy, tylko powinszować badaczom owoców ich pracy, pewników zdobytych doświadczeniem, a szacownych nie tylko ze względu na przełamane trudności, ale więcej jeszcze ze względu na ich przyszłe praktyczne zastosowanie. w hygienie, psychiatryi i pedagogii.

Materyjalne siedlisko władz duchowych w organizmie wykazuje się na podstawie związku i zależności, jakie zachodzą pomiędzy widocznemi, zewnętrznemi zmianami ciała, a niewidoczną, wewnętrzną zmianą w procesach duchowych, w świadomości. Obserwując te zmiany w przyczynowem ich następstwie, dochodziemy do przybliżonego wyznaczenia siedliska od powiednich władz, zależności funkcyi od organu. Wiemy, że jeśli nacisnąć palcem przyrząd zegarowy, tak żeby bieg mechanizmu wstrzymać, to funkcyja zegaru: mierzenie czasu, zostaje na chwilę zniweczoną. Jeśli teraz, naciskając palcem odkryty mózg człowieka, zniweczemy w nim na chwilę władzę myśli, władzę czucia, władzę woli, to czyż nie mamy prawa

() Opieram się w tym względzie na zdaniu Ponchet'a, narażonem w jego rozprawie p. t. Le systéme nerveux et l'intelligence.

z doświadczenia tego wnosić, że władze myśli, czucia woli mają swe siedlisko w mózgu, że działalność ich od działalności mózgu zawisła?

Albo, jeśli silny napływ krwi do głowy sprowadza widoczna zmianę w sposobie kojarzenia się wyobrażeń, w sadzeniu o przedmiotach, w pamięci, w fantazyi, w działaniu woli, czyż nie należy stąd wnosić, że władze powyżej wymienione, w tak widoczny sposób zależąc od krążenia krwi w mózgu, w nim muszą mieć swe siedlisko?

Wszakże krew może wywierać działanie tylko w obrębie mózgu, nie zaś zewnątrz niego, jeśli więc krążenie krwi oddziaływa na myśli, to znaczy, że myślenie niejest sprawą od mózgu niezależnej, odrębnej, zewnątrz niego istniejącej istoty; lecz sprawą sił w samym mózgu pracujących i od niego zależnych. Jeśli przeto te siły nazwiemy jednem mianem ducha to mózg musimy uznać jego siedliskiem.

W kwestyi owego siedliska, jak widzim, oprzeć się musimy przeważnie na zewnętrznej obserwacyi fizyjologicznej, niemniej jednak i wewnętrzne doświadczenie psychologiczne nie małą tu odgrywa rolę. Widzimy zewnętrzne działanie środka, ale w duszy czujemy psychiczne tego działania skutki. Często nawet musimy się ograniczyć na uznaniu skutków psychicznych, bez wiedzy o ich fizycznej zewnętrznej naturze. Czujemy wrażenie biegnące po nerwie, ale widzieć go nie jesteśmy w stanie, a jednak wiemy, że biegnie ono po nerwie, ponieważ, gdy nerw przetniemy, wrażenie ustaje. Patrząc na mózg człowieka żyjącego, nikt nie zdoła ocenić o czem myśli, tylko on sam, tylko wewnętrzna jego samowiedza może nas w tym przedmiocie objaśnić. Ale co się dzieje w mózgu podczas myślenia, gdzie jest siedlisko uczuć, gdzie przebiegają rozkazy woli, gdzie się kończą nerwy czucia? O tem wewnętrzna samowiedza objaśnić nas nie może, o tem uczy nas tylko zewnętrzna obserwacyja, jaką się posiłkuje fizyjologija, i to właśnie będzie przedmiotem naszego rozbioru.

ROZDZIAŁ II.

ROZMIESZCZENIE POJEDYŃCZYCH WŁADZ W RÓŻNYCH OŚRODKACH NERWOWYCH.

Jedną z charakterystycznych cech postępu każdej nauki jest zmiana znaczenia wyrazów obejmujących pewne grupy zjawisk. Pierwotną przyczyną tego była ta okoliczność, że nie umiejąc sobie zdać jasnej sprawy z ogromu otaczających go faktów, człowiek poprzestawał na przyznaniu odrębnych przyczyn odrębnym kategoryjom zjawisk i tym sposobem usprawiedliwiał niejako sam przed sobą różnice jednych od drugich. Stąd to powstało przypuszczenie czterech zasadniczych elementów, ziemi, ognia, powietrza i wody; stąd powstało pojęcie flogistonu w pierwotnej chemii, pojecie płynów nieważkich w pierwotnej fizyce, pojęcie siły życiowej w pierwotnej bijologii i mnóstwo innych nazw więcej szczegółowych, któremi pokrywaliśmy naszę niewiadomość, sztukując ciemnemi wyrazami tam, gdzie nie stało jasnych wyobrażeń. Alboż zresztą i dziś jeszcze nie postępujemy podobnie? Czyż panujące dotychczas w nauce gienialne pojęcie Newtona, owa siła powszechnego ciążenia, jest czem więcej jak niejasnym symbolem tajemniczej istoty zjawisk? Czy sprowadzając przyczynę wszystkich objawów materyi do niepojętej siły przyciągania z odległości, wyjaśniamy w czemkolwiek zagadkę istnienia? — Stawiamy tylko niejasne pojęcie ogólne na miejscu jasnych pojęć szczegółowych i częstokroć jeszcze przypisujemy mu byt objektywny, zapominając, żeśmy je sami mocą abstrakcyi z pojedyńczych zjawisk wywiedli.

Ale inaczej być nie może. Ujęcie całego tłumu zjawisk w ramy jednego pojęcia jest już opanowaniem materyjału. Zawszeć to coś znaczy, z chaosu faktów wyosobnić logiczną zasadę bytu, uporządkować bezładne wrażenia i podciągnąć pod obrębne kategoryje. Jest to wprawdzie podział i porza

dek czysto subjektywny, — ale nam też innego nie trzeba. Ziemia nasza nie uległa żadnej zmianie od czasu, jak wykreślono na niej równoleżniki; ciało nasze nie zmieniło się w niczem od czasu, jak najdrobniejszy jego organ wyróżniono od innych opisem i nazwą, — a jednak bez tych subjektywnych naszych podziałów i porządków nie byłoby nauki, nie byłoby i jej zastosowań.

Tak więc, narzekając na ograniczoność naszej wiedzy, niemniej jednak powinniśmy szanować każde jej usiłowanie dążenia ku doskonałości. Że podciąganie pewnej rozległej grupy zjawisk pod zakres jednej działającej siły, chociażbyśmy jej istoty nie znali zupełnie, jest także jednem z tych dążeń ku doskonałości w nauce, temu zaprzeczyć nie podobna. Przyjąwszy hypotezę siły żywotnej, tworzącej i utrzymującej przy życiu organizmy, nic wprawdzie nie zyskano ze względu na wyjaśnienie tajemnicy tych zawiłych procesów — ale przynajmniej odgraniczono jednę grupę zjawisk od drugich, uwydatniono ich różnice, ułatwiono wyszukanie odrębnych metod badania, torując tym sposobem drogę dla dzisiejszego kierunku prac naukowych, usiłujących znieść owe sztuczne rozdwojenie natury na żywą i martwą, sprowadzając tajemnicze działania życiowej siły do pewnej, w części już nam znanej komplikacyi fizycznych i chemicznych działaczów. I dziś używamy wyrazu silą żywotna dla oznaczenia sumy i natężenia owych sił cząstkowych działających w organizmie, ale nie rozumiemy już przez nią jakiegoś płynu, gazu, tchnienia czy ducha, któryby, istniejąc przed powstaniem organizmu i niezależnie od niego, samodzielnie powstanie to sprowadził. Tak więc nazwa pozostała, ale treść jej zmieniła się.

Podobny przypadek ma miejsce i odnośnie do wyrazu dusza. Do dziś dnia u ogółu ludzi pojęcie do tego wyrazu przywiązane jest bardzo złożonem. Obejmuje ono nietylko owę siłę żywotną, przyczynę tajemniczego powstawania i rozwijania się organizmu, wszystkich jego spraw cielesnych, ale

i cały ten świat zjawisk świadomych i bezwiednych, które, już to uważając za swoje ja, już też za własność duchową tego ja, jako nasze myśli i uczucia przeciwstawiamy zewnętrznym zjawiskom. Zatem pojęcie, w życiu codziennem do tego wyrazu przywiązywane, obejmuje i to co wyrazem umysł, serce, charakter, sumienie, i t. p. oznaczamy, i owę iskrę ożywczą, owę siłę żywotną, utrzymującą życie i zdrowie.

W psychologii zaś wyraz dusza obejmuje tylko te zjawiska, które pod trzy kategoryje życia psychicznego: myśli uczucia i woli, podciągnąć się dadzą. Sprawy cielesnej żywotności muskułów, żołądka, trzewi leżą poza obrębem tego pojęcia. Że kości i muskuły rozrastają się, to nie jest to dziełem naszej duszy, ale skutkiem napływu krwi, kierowanego czysto mechanicznemi siłami organizmu. Żyć — nie jest to czuć albo myśleć. U wszystkich roślin i u niższych zwierząt niema ani woli, ani myśli, ani czucia, a jednak jest życie. Gołąb' z wyciętym mózgiem nie czuje, nie myśli i nie pożąda, a jednak może żyć kilka miesięcy, jeśli mu wkładać w gardło pokarm. Nie można czuć i myśleć nie żyjąc, alemożna żyć nie czując i nie myśląc, jak tego dowodzą choćby pospolite objawy głębokiego zemdlenia lub twardego snu, w którym działalność myśli na raz przerywa się w ten sposób, że obudzony łączy ostatnią myśl przed zaśnięciem z pierwsza, myślą po obudzeniu w jednociągłe ogniwo. Ma to miejsce mianowicie przy atakach epileptycznych, przychodzących i ustępujących tak nagle, że chory nic nie wie o tem, że przed chwilą stracił przytomność i upadł. Jednem słowem, czynność duchowa czucia, myśli i woli była na chwilę zniszczoną.

Niech mi przeto wiekopomny duch Kartezyjusza wybaczy, jeśli okrzyczanej sławy zdanie jego: myślę, więc jestem, które miało służyć za kryteryjum bytu, nazwę co najmnjej nieścisłem. Wszyscy ci, którzy nietylko istnieją ale i myślą, przyznają mi, że dowodzić własnego istnienia jestto bawić się z sobą w chowanego, — zaś dowodzić go w ten mianowicie sposób, jak to czyni Dekart, przyjmując zakryteryjum bytu:

myślenie, jestto być, przedewszystkiem, jednostronnym. Można bowiem żyć, nie myśląc.

Gdyby dowodem mego istnienia była tylko myśl o niem, to wypadałoby stąd, że zasypiając przestaję istnieć. Pojęcie bytu jest najogólniejszem, najpowszechniejszem z naszych pojęć, — a tem samem musi ono mieścić w sobie wszystkie bez wyjątku pojęcia szczegółowe. Zatem przy każdem innem, pojęcie bytu jest domyślnem, jako tło pojęciowe. Dowodzić bytu za pomocą jakiegokolwiekbądź pojęcia szczegółowego jestto popełniać pleonazm rozumowy, jestto dowodzić, że miejsce jest przestrzenią, a godzina czasem, — jestto dowodzić założenia. Jeżeli zaś możemy poddawać zwątpieniu własne istnienie, to równem prawem moglibyśmy zwątpić i o istnieniu tej myśli, która rzeczywistości bytu dowieść pragnie.

Dzięki Bogu, czasy metafizycznej kołowacizny minęły bezpowrotnie, możemy więc powyższe wątpliwości pozostawić w pokoju.

W przekonaniu ogółu, śmierć następuje w tej chwili, kiedy dusza opuszcza ciało. Ale jakże tu naznaczyć taką chwilę? Jeśli weźmiemy duszę w znaczeniu psychologicznem, t. j. jako siłę psychiczną organizmu, to ta może przestać się objawiać pierwiej zanim śmierć nastąpi.

Przypadek ten zachodzi wtedy, gdy chory utracił przytomność i samowiedzę na pewien czas przed skonaniem. Naodwrót znowu niektóre części ciała mogą obumierać pierwiej, pozostawiając mózg w stanie normalnym. Widziałem umierającego, który z całą przytomnością śledził postęp kolejnego obumierania członków; nareszcie spostrzegłszy bezwładność ziębnących palców, rzekł: za chwilę wszystko się skończy, Nogi i ręce już obumarły, a mózg przez chwilę żył jeszcze. Tylko w gwałtownych wypadkach zdruzgotania, otrucia lub rażenia piorunem, śmierć następuje w okamgnieniu; przy normalnem zaś konaniu nigdy całe ciało od razu nie obumiera. Smierć rozppościera się zwolna, paraliżując

część po części. Nareszcie kiedy zepsucie krwi przejdzie pewna granicę, — organa przestają się odżywiać, normalna przemiana materyi wytwarzająca siły ruchu ustaje, siła, która przezwyciężała wpływy otoczenia, wyczerpuje się i następuje rozkład.

Tylko u wyższych zwierząt istnieje ściślejszy związek pomiędzy życiem a inteligencyją — u niższych inteligencyja odgrywa tak podrzędną rolę w organizmie, że może być usuniętą wraz z mózgiem, bez żadnej widocznej szkody dla zwierzęcia.

Jakże taki fakt pogodzić z owem powszechnem pojęciem duszy, jako siły życia i myśli zarazem?

Doświadczenia Dondersa, Vulpiana, a w szczególności prof. Duvala, nad zachowaniem się pośmiertnem ludzi gilotynowanych, dowodzą, że wszystkie organa, jak: serce, żołądek, kiszki i t. p. przez pewien czas posiadają jeszcze życie. Odbywają one ruchy, sobie właściwe a które zapomocą elektryczności możemy jeszcze wzmocnić i przedłużyć. Serce np. jeszcze w godzinę po śmierci okazywało regularne, stopniowo słabnące ruchy, wynoszące do uderzeń na minutę.

Jeśli paznokcie lub włosy rzeczywiście rosną po śmierci, to znaczy to tylko, że część materyjału odżywczego została jeszcze w organizmie, uchroniwszy się od rozkładu; nie potrzebujemy koniecznie przypuszczać pozostania części duszy, któraby rozrostem paznokci zabawiała się po śmierci.Żywość i natężenie naszych ruchów muskularnych zależy od siły nerwowej nagromadzonej w automatycznych ośrodkach nerwowych, a mianowicie w mleczu pacierzowym, nie zaś od duchowej, psychicznej siły naszej duszy. Wola może tylko pobudzić mlecz pacierzowy do uwolnienia pewnej ilości utajonej w nim siły nerwowej; jeżeli zaś tej ostatniej nie dostaje, to największe wytężenie woli działającej w mózgu nic nie pomoże. Zmęczenie muskułów nie jest zmęczeniem duszy, które ma miejsce tylko wtedy, gdy mózg przez dłuższy czas pracował umysłowo. Zatem siła psychiczna — duch, nie jest tem samem co siła żywotna organizmu.

"Filozofowie, nie znający dokładnie fizyologii — mówi Despine — przypisywali duszy siłę ruchową i szeroko o niej rozprawiali. () Przypisywali oni tej nieinateryjalndj części naszej istoty nietylko ruchy wywoływane przez nasze ja, ale także i ruchy, o których nasze ja nic a nic nie wie. Podzielali oni w tym względzie błąd animistów" Jestto zresztą błąd bardzo rozpowszechniony i przytem stary jak świat. Ludzie nieoświeceni przyznają zwykle życie, a tem samem i duszę, wszystkiemu co się porusza — upatrując nawet w niewyjaśnionych sztukaniach i pukaniach działanie dusz ludzi zmarłych. Przytoczony w poprzednim rozdziale ustęp ze starego testamentu świadczy, że już w owych czasach przypisywano duszę żywiącą "wszelkiej rzeczy, która się rucha na ziemi."

Teoryja animizmu, najdokładniej sformułowana przez Stahl'a ( — ), upatrująca przyczynę wszystkich spraw organicznych w samćj duszy — nie może się ostać w obec dzisiejszych naszych wiadomości, zdzierających stopniowo z siły życia tajemniczą jej zasłonę. Skoro umiemy już sztucznie urządzić trawienie pokarmów bez udziału siły organicznej, skoro umiemy sztucznie zastąpić siłę nerwów pobudzającą do ruchów muskuły — to nie mamy żadnej potrzeby dla wyjaśnienia tych procesów uciekać się do sił nadprzyrodzonych, i przypisywać władzę trawienia Archeuszowi, a władzę pobudzania muskułów Duchom nerwowym, jak to czyniono dawniej, albo też przypisywać je duszy, jak to czynią niektórzy dziś jeszcze.

Ażeby zatem w dalszym ciągu naszego rozbioru uniknąć wszelkiego nieporozumienia co do treści pojęcia duszy, skreślę w kilku słowach, co przez ten wyraz rozumiemy w psychologii.

Wspomniałem już na początku tego rozdziału, że

() Dr. Frosper Despine. Psychologie naturelle. Paris t. I, str .

w pierwotnym stanie naszych wiadomości byliśmy zmuszeni poprzestawać na ujęciu pewnej grupy zjawisk w jednę całość i przypisaniu im odrębnej przyczyny. W ten też sposób powstało pojęcie duszy, jako przyczyny wszystkich tych zjawisk, które, wyróżniając się od innych, zdają się mieć wspólną, zasadę bytu. Odgraniczywszy to pojęcie od pojęcia siły życia w ogóle, będziemy mieli treść tego co w psychologii dusza, nazywamy. Mieści ono w sobie wszystkie te siły czyli władze cząstkowe, które jak: rozum, wyobraźnia, pamięć, uczucie, wola i t. p., przedstawiają widoczna cechę wspólności. Najwybitniejszym przymiotem ducha jednoczącym niejako wszystkie te cząstkowe władze pod jedno berło duchowe, jest samowiedza, owo ja tajemnicze, królujące w półkulach wielkiego mózgu.

Mamy prawo w ten sposób wyróżniać duszę od wszystkich innych sił, jakie napotykamy w naturze, ponieważ odrębnością swych objawów a zwłaszcza najwybitniejszym z nich — samowiedza, staje niejako w przeciwstawności z resztą sił przyrodzonych.

Nie należy jednak zapominać, że po za tym świetlnym kręgiem samowiedzy istnieją całe legijony zjawisk bezwiednych a jednak niezaprzeczenie psychicznych; że życie duszy, rozwijając się na tle cielesnego życia organizmu, tylko stopniowo w szeregu form zwierzęcych i w rozwoju umysłowości dziecka dochodzi do wytworzenia w sobie jasnej samowiedzy; że pomiędzy świadomą siłą ducha a bezwiedną siłą nerwów nie ma ścisłej granicy, podobnie jak pomiędzy bezwiedną siłą nerwów a resztą bezwiednych sił tak zwanej martwej przyrody. Siła martwa, siła żywa i siła duchowa to tylko stadyja rozwoju jednej siły, jednej powszechnej przyczyny zjawisk ().

Pomimo jednak powyższej łączności i jedności sił przy

() Myśl tę pięknie rozwinął Dr. Henryk Levittox w swej Filozofii Natury.

rodzonych, możemy władze uczuwania, myślenia i postanowiania odosobnić od innych władz życiowych i wspólny ich zasadę bytu nazwać duchem. Duch, w tem znaczeniu wzięty, ma swe siedlisko tylko w mózgu i bez niego objawiać się nie może. Gdzie niema mózgu, tam niema ducha, chociaż duch nie zawsze jest tam gdzie mózg. Mózg trupa jest tylko bryłą materyi, różniącą się od kamienia jedynie budową swej tkanki. Mózg chwilowo sparaliżowany, w śnie głębokim, jest jednak żywym — chociaż niema w nim myśli; jest żywym, ponieważ przemiana materyi w nim nie ustała — ale niema w nim myśli, ponieważ nic jej nie obudza, zmysły nie dopuszczają wrażeń, a krew nie dopływa w dostatecznej ilości. Zdanie materyjalistów, że żywy mózg musi myśleć, jest fałszywem. Zobaczymy to następnie bliżej. Podobnie jak ręka może żyć nie pracując, oko nie patrząc, ucho nie słuchając, tak mózg może żyć nie myśląc. Tylko wrażenia zewnętrzne i wewnętrzne, w obec dostatecznej ilości krwi arteryjalnej, mogą pobudzić mózg do pracy, przyspieszając tem samem normalny bieg przemiany materyi.

Wszystko to, co możemy nazwać wyobrażeniem, uczuciem, wolą, sumieniem, fantazyją, rozumem, samowiedzy — mieści się tylko w mózgu i niezależnie od niego przejawiać się nie może. Zatem te to wszystkie objawy i władze łączymy jedną zasadą bytu, dając jej nazwę ducha.

Sprawy automatyczne, którym przewodniczą inne środki nerwowe, a mianowicie władza porządkowania ruchów mieszcząca się w móżdżku, władza regulująca oddychanie mająca swe siedlisko w rdzeniu przedłużonym, władza odruchów mieszcząca się głównie w mleczu pacierzowym, nareszcie władza pośredniczenia pomiędzy funkcyjami trzewiów a funkcyjami mózgu, przynależna zwojom sympatycznym, — wszystkie te władze, mówię, jako rozwijające się niezależnie od naszych myśli, uczuć i woli, będę poczytywał nie za władze ducha, lecz tylko za wynik przyrodzonej organizacyi automatycznych ośrodków nerwowych. Duch może wprawdzie, a nawet mu

si, na tę całą maszyneryją nerwowa oddziaływać, ale dawszy raz pobudkę, nie miesza się więcej do funkcyj automatu, który właściwą, sobie pracę stosownie do swej siły i do siły pobudki wykonywa. Najlepszym przykładem takiej działalności będzie chodzenie. Wola, wydawszy rozkaz posuwania się naprzód, nie potrzebuje myśleć o wykonaniu i ponawiać rozkazy — móżdżek, rdzeń przedłużony i mlecz pacierzowy zastąpią, ją doskonale, podtrzymując ruchy muskułów, dopóki nowy rozkaz woli nadbiegający z mózgu nie nakaże powstrzymania lub zmiany ruchów. Do tej samej kategoryi należy mnóstwo robót machinalnych, już to wyuczonych pierwotnie za pośrednictwem mózgu, jak chodzenie, jak robienie pończochy, jak granie gamm i t. p., już też powstająjących bez świadomej nauki, bez żadnego udziału woli, jak np. wszystkie ruchy instynktowe, mimowolne lub tak zwane odruchy. Tu należą np. mimowolne giesta, mimowolne zmiany w układzie twarzy, w intonacyi głosu, ruchy instynktowne czynione w celu utrzymania równowagi, uniknienia ciosu, mimowolne rytmiczne poruszenia głowy podczas mówienia, ruchy szczęki dolnej podczas czytania cichego lub ożywionego myślenia i t. p. Duch nietylko nie nakazuje sani tych ruchów, ale nawet nie spotrzega ich zupełnie, jeśli na nie nie zwrócić jego uwagi. Do tej samej kategoryi należą ruchy gałek ocznych zwracających się ku przedmiotowi w ten sposób, ażeby go spostrzedz — podczas gdy duch patrzący nic nie wie ani o kącie optycznym, ani o sposobie, jakim zdołał odpowiednio osie oczne skierować.

Oprócz tych ruchów machinalnych, odbywających się w związku z świadomą pracą mózgu, ośrodki automatyczne (móżdżek, rdzeń przedł. i mlecz pacierz.) mogą przedsiębrać ruchy już zupełnie niezależne od obecnej pracy duchowej półkul mózgowych. Nauczywszy się poprzednio od mózgu pewnych ruchów, ośrodki te, ulegając jakiemuś tajemniczemu pobudzeniu, rozpoczynają je odtwarzać na swoję rękę, nie troszcząc się o to, czy się duchowi na co przydadzą. Tak

np. trafia się, że duch nasz w mózgu wielkim rezydujący, pobudziwszy ośrodki automatyczne i kazawszy im wprawiać w ruch muskuły nóg, ażeby się naprzód posuwały, sam zadumał się o czem innem; w świadomości jego przesuwały się myśli i obrazy jedne po drugich, a automat tymczasem, jak to zwykle automat, nietroszcząc się o to, na co się przyda jego robota — szedł dalej. Nareszcie, gdy zajęcie myśli osłabło, albo zewnętrzne jakieś wrażenie przerwało nam myśli, spostrzegamy, żeśmy zaszli zadaleko, i gniewamy się sami na siebie za niepotrzebną stratę czasu. Na tem to rozdwojeniu organów polega fakt zwany roztargnieniem. Szukamy np. machinalnie, nie wiedząc czego, albo też zapominając, że rzecz szukaną trzymamy w ręku. Naodwrót, automat może położyć gdzieś przedmiot bez wiedzy ducha, który kłopocze się potem, nie mogąc sobie przypomnieć, gdzie ów przedmiot położył. Należy jednak odróżnić w tym razie bezwiedne działanie mózgu, które także może mieć miejsce, ale które zostawiając swój ślad w sferze bezwiednej pamięci może naraź, dojść do świadomości — od bezwiednego działania samych ośrodków automatycznych, które będąc faktem spełnionym nie może już dostać się do świadomości; gdyż świadomość tylko w samych półkulach mózgowych przejawiać się może. W tym ostatnim przypadku, t. j. kiedy sam automat działał, znalazszy przedmiot szukany, nie możemy pojąć skąd się wziął w danem miejscu i nie chcemy wierzyć nawet tym, którzy widzieli, jakeśmy go sami na tem samem miejscu położyli.

W stanach chorobliwych, gdy czynność półkul pozostaje w zupełnem uśpieniu — ośrodki automatyczne mogą działać przeciwnie z podwojoną energiją i zadziwiającą inteligencyją, na nałogowym mechanizmie opartą. Ten to chorobliwy stan ośrodków nerwowych ma miejsce w somnambulizmie naturalnym, a w części i w sztucznym.

Cały system nerwowy możemy podzielić na dwie grupy przyrządów: na nitki przewodzące pobudzenia czyli ner

wy i na ośrodki nerwowe, w których się te nitki schodzą, przynosząc lub odnosząc pobudzenia. Nerwy przynoszące pobudzenia członków ciała do ośrodków nerwowych zowią się nerwami czucia; zaś odnoszące pobudzenia od ośrodków nerwowych do pojedyńczych członków ciała — nerwami ruchu. W członkach ciała nerwy czucia kończą się ciałkami czuciowemi odbierającemi wrażenia z zewnątrz, zaś nerwy ruchu kończą się drobnemi gałązkami we włóknach muskułów, poruszających kości i błony. Żaden z ośrodków nerwowych nie może odbierać wrażeń inaczej, jak za pośrednictwem nerwów czucia, ani też oddziaływać na organa inaczej jak za pośrednictwem nerwów ruchu. "Dosyć jest — mówi Schwan w swojej Anatomii (str. ) — porozcinać nerwy rozgałęziające się w jakimkolwiek członku ciała, np. w ręce, ażeby organ ten uczynić obcym naszej duszy. Możemy wówczas oderznąć palce, a pacyjent tego nie spostrzeże: najsilniejsze wytężenia woli nie będą już w stanie wywołać najmniejszego ruchu w palcach."

Nerwy czucia przynoszą nam nietylko wrażenia zewnętrzne; one zawiadamiają nas także o tem, co się dzieje w muskułach i wnętrznościach, pozwalając nam czuć stan zmęczenia, bólu, mdłości i t. p. Jeśli przeto w skutek pewnej choroby nerwy czucia są sparaliżowane, to "chory nie czuje nawet swoich własnych ruchów, a zatem może je dokładnie wykonywać wtedy tylko, gdy na nie patrzy oczyma; odwróciwszy zaś uwagę, np. od przedmiotu, który trzyma w ręku, natychmiast go opuszcza. Jeśli takiemu choremu zawiązać oczy, to nie zdoła ustać na nogach, ani też nie potrafi ocenić położenia swoich członków. Nie czuje także ciężaru przedmiotów i nie ma poczucia siły, jakiej używa do podniesienia ciężaru" ().

Naodwrót zaś, jeśli nerwy ruchu są przecięte lub spa

() Handbuch der speciellen Pathologie und Therapie, Redigirt von Virchow. Erlangen , IV B. I Abth. von Hasse § .

raliżowane, to jakkolwiek chory taki będzie mógł oceniać wszystkie powyższe ruchy, jeśli mu kto rękę lub nogę poruszy, ale nie będzie mógł sam dokonać tego własnowolnie — będzie zmuszony patrzeć na własna nogę podobnie jak na sprzęt przyczepiony do jego ciała na to tylko, ażeby mógł czuć, gdy go zaboli.

Tak różnorodne przeznaczenie tych dwóch rodzajów nerwów, jak wiemy, było już znane Galenowi; dopiero jednak pierwszy Karol Bell wykazał ich wzajemne anatomiczne stosunki.

Prawie wszystkie nerwy czucia i ruchu wychodzą z mlecza pacierzowego. Ważny ten organ mieści się, jak wiadomo, wewnątrz kanału utworzonego z obrączkowych kręgów kostnych nałożonych jeden na drugi. Otwory ich tym sposobem złożone tworzą jeden kanał pacierzowy, zajęty przez substancyją mlecza ciągnącą się wzdłuż krzyża i karku aż do mózgu. Grubość jej nie przechodzi grubości palca. Z przodu i z tyłu wzdłuż mlecza ciągnie się głęboka brózda, dzieląca go niezupełnie na dwa półwalce odpowiadające niby dwom półkulom mózgu. Mlecz z zewnątrz jest białawy — wewnątrz zaś zawiera substancyją szarą. Mózg przeciwnie z wierzchu ma substancyją szarą, we środku białą. Substancyja biała jest złożona z włókien, podobnie jak nerwy, i dla tego też gra w ośrodkach nerwowych rolę podobną, służy bowiem jako przewodnik dla pobudzeń substancyi szarej, składającej się z komórek. Ta to ostatnia jest właściwie samym ośrodkiem nerwowym, gdyż w niej to skupia się cała działalność nerwowa i duchowa.

Pomiędzy każdą parą nalegających na siebie kręgów widzimy wychodzące z nich pęczki nitek białych — są to pączki nerwowe. Jedne z nich wychodzą z przedniej strony mlecza — są to nerwy ruchowe; drugie wychodzą z tylnej części mlecza — są to nerwy czuciowe. Tym sposobem cały mlecz pacierzowy jest pokryty wychodzącemi z niego nerwami, które, łącząc się następnie w grubsze pęczki i znów rozdzie

lając na pojedyńcze odnogi, rozgałęziają się po całem ciele. Niektóre z nich są tak grube jak szpagat, inne przeciwnie, rozdzielając się na pojedyńcze włókienka nerwowe, mają zaledwie linii w średnicy.

Oprócz dwunastu par nerwów wychodzących z czaszki, wszystkie inne wychodzą z pomiędzy kręgów i tylko przez pośrednictwo mlecza mogą przesyłać swe wrażenia półkulom mózgowym.

Tak np. kiedy się podrąpię w głowę, to wrażenie dotyku, jakkolwiek ma tak blisko do mózgu, nie może dojść wprost do niego, ale musi wpierw po nerwie, który podrażniłem, przebiedz do mlecza pacierzowego, a dopiero za jego pośrednictwem dostaje się do mózgu, gdzie zostaje ujętem przez samowiedzę.

Nie wszystkie jednak nerwy wchodzące w mlecz pacierzowy dochodzą aż do mózgu. Bardzo wiele z nich kończy się w samym mleczu i to jedne niżej, drugie wyżej; inne zaś dochodzą do rdzenia przedłużonego, do móżdżku i wreszcie do samych półkul mózgowych.

Wszystkie też ośrodki nerwowe są ściśle z sobą połączone jakby siecią drutów telegraficznych pośredniczących w działaniu. Obok tego są włókna nerwowe łączące pomiędzy sobą różne okolice jednego i tego samego ośrodka, np. półkul mózgowych. Nawet pojedyńcze komórki substancyi szarej komunikują się za pomocą nieskończenie delikatnych niteczek. Tym sposobem osiąga się niesłychana łatwość oddziaływania jednych funkcyj na drugie i wzajemnego dopełniania się, lub nawet wyręczania w razie koniecznej potrzeby.

Dla zrozumienia funkcyj mlecza pacierzowego, owego pręta substancyi nerwowej, obwieszonego po bokach, a więcej jeszcze na samym dole, mnóstwem pęczków nerwowych — wyobraźmy sobie poprzeczne jego przecięcie. Ponieważ aubstancyja szara (komórkowa), jak już wiemy, mie

ści się wewnątrz mlecza, przeto w przecięciu ujrzymy ją, na środku otoczoną w około tkanką, włóknistą substancyi białej. Co więcej, na owem tle białem będzie ona miała stałą formę mniej więcej litery H z ramionami, cokolwiek zgiętemi w pałąk. Z dwóch przednich końców tej litery prawego i lewego, wychodzą, po jednym z każdej strony, dwa pęczki nerwów ruchowych. Zatem przednia część litery H będzie przewodniczyła sprawom ruchowym. Z dwóch zaś tylnych końców tej litery będą wychodziły pęczki czuciowe. Ta zatem strona substancyi szarej będzie przewodniczyła sprawom czuciowym. Dwie te części: przednia i tylna, składają się z niejednakowych komórek: ruchowe są większe, czuciowe znacznie mniejsze. Jedne z drugiemi łączą się za pośrednictwem całej siatki drobniutkich włókienek służących za przewodniki dla przenoszenia pobudzenia ().

Jeśli teraz przypuścimy, że jedno z włókien czuciowych, np. to, które wchodzi z prawej strony w nóżkę litery H, zostało podrażnione na powierzchni ciała, to wrażenie przebiegnie po niem aż do grupy komórek czuciowych (mniejszych) leżących w tylnej części substancyi szarej, a mianowicie u dołu prawej nóżki H. Lecz ponieważ w mleczu pacierzowym nie może się objawiać świadomość, a wrażenie nie dochodzi do mózgu — przeto pozostanie bezwiednem. Na przykład: dotykam się ręki człowieka śpiącego — wrażenie dochodzi do mlecza, ale śpiący nic o tem nie wie. Zobaczmy jednak co się stanie, jeśli wrażenie będzie silniejszem. Jak kamień rzucony w wodę, tem większe na jej powierzchni roztacza kręgi faliste, im silniejszem było wstrząśnienie — tak i wrażenie padające między komórki szarej substancyi tem dalej się rozprzestrzeni w około, im będzie silniejszem. Rozchodząc się z komórek czuciowych, musi przejść na włókna pośredniczące, a z tych na grupę komórek ru

() Obacz Rudolfa Virchowa: Ueber das Rückenmark. Berlin . str. .

chowych. Ponieważ zaś te łączą się z nerwami ruchu, wrażenie zatem przerzuci się na to ostatnie, pobudzi muskuły i nastąpi odruch — odruch machinalny, na który duch nasz zupełnie nie wpływał, a nawet nic o nim nie wie. Jeśli przebieg miał miejsce tylko po prawej stronie mlecza i wrażenie przeskoczyło z nerwu czucia, idącego z ręki, na nerw ruchu, idący do ręki, to śpiący, którego uszczypnęliśmy w prawe ramię, poruszy niem.

Przypuśćmy dalej, że wrażenie było jeszcze silniejszem. W takim razie, jak to łatwo się domyślać, rozbudzi ruch nietylko w jednej prawej połowie mlecza ale jeszcze po przecznicy litery H przeniesie się i na druga jej połowę — a tem samem podraźni lewy pęczek ruchowy wychodzący z przedniego końca lewej nóżki litery H; w stosunku do siły wrażenia podraźni się jeszcze większa lub mniejsza liczba innych pęczków ruchowych, wyżej leżących na drodze do mózgu, — tak, że śpiący może się poruszyć całem ciałem.

Nareszcie, jeśli podrażnione przytem włókna przewodnie dochodzą aż do mózgu i wrażenie pobudzające będzie dość silnem, ażeby się tam dostać — mózg zostanie rozbudzony z uśpienia i pacyjent nasz zerwie się na równe nogi.

Przypuszczając, że tylko pojedyńcze włókienko było podrażnione, i to u człowieka czuwającego, to wrażenie, nie potrzebując pokonywać ospałości nerwowej tkanki, nie potrzebuje też być bardzo silnem, ażeby się dostać do mózgu; ponieważ zaś szybkość przebiegu jest bardzo znaczna ( metrów na sekundę), przeto duch nasz dowie się o wrażeniu, równocześnie z wytworzeniem się odruchu, tak że jakkolwiek wie o nim, nie może mu jednak przeszkodzić, — np. ten, którego łaskotam, wie o tem, ale nie może się powstrzymać od wybuchów śmiechu i odruchowych poruszeń ciała.

Ale ponad mechaniczną władzą mlecza jest wyższa władza duchowa w mózgu. Wola nasza ma przecież do rozporządzenia włókienka ruchowe schodzące wzdłuż mlecza ku różnym jego punktom. Jeśli przeto pobudzenie woli bę

dzie miało większą siłę do pobudzeń czuciowych, to spotkawszy się z niemi w mleczu, rozpocznie walkę. Kto silniejszy, ten zwycięży.

Pobudzenie woli, albo ulegnie pod naciskiem wrażenia — i wtedy odruch, chociaż z mniejszą siłą bedzie miał miejsce; albo też zrównoważy prąd wrażenia, zagrodzi mu drogę i wstrzyma odruch.

Często też trafić się może, że pojedyńcze podrażnione włókienko przeniesie wrażenie wprost do mózgu, nie wywołując odruchu — będzie to mianowicie wtedy, gdy wrażenie, nie mając dostatecznej siły do rozprzestrzenienia się w okrąg komórki, do której wbiega, przenosi się tylko na najbliższe wychodzące z niej włókienko przewodnie i po niem biegnie dalej do mózgu. Naprzykład: czuję w tej chwili pióro, które trzymam w ręku, nie ulegając jednak żadnemu z tego powodu odruchowi. Z drugiej strony, nic nie przeszkadza woli przesyłać pobudzenia, niezależnie od wrażeń — a to za pomocą podległych jej włókienek schodzących z mózgu do pojedyńczych komórek ruchowych. Tak np. w tej chwili przychodzi mi na myśl złożyć pióro — i składam je. I znów postanawiam wziąć . pióro do ręki — i biorę je.

Ani w pierwszym ani w drugim razie przyczyny mego postanowienia niepodobna upatrywać w żadnem wrażeniu zewnętrznem. Czucie pióra trzymanego w ręku nie jest jeszcze powodem do złożenia go — podobnie jak samo złożenie go nie jest właściwym powodem powtórnego wzięcia do ręki. Właściwą, pobudką w pierwszym i w drugim razie była sama myśl, sama wola, a wiec siła świadoma, mózgowa. W szeregu nawijających się asocyjacyj wyobrażeń znalazła się pewna ich liczba uprzytomniających mi w umyśle potrzebę dalszego pisania. Myśl ta, znalazłszy potwierdzenie w sferze upodobań moich stałych i chwilowych, przybrała charakter popędu; a ponieważ jako popęd, nie znalazła opozycyi — stała się wyrazem woli. Wyrażenie woli, w ten sposób sformułowane, przeszło w stan czynny i stało się pobudzeniem, które po włóknach nerwowych

zbiegłszy do mlecza pacierzowego, przeniosło się na odpowiednie nerwy ruchu i wytworzyło ruch mechaniczny, bardzo skomplikowany ale nie mniej przychodzący nam z wielką łatwością, ponieważ od dzieciństwa do chwili obecnej muskały ręki wprawiały się w podobne poruszenia nieskończoną liczbę razy.

W powyższym przykładzie mlecz pacierzowy grał tylko rolę pośrednika — ale bez takiego pośrednika nie zdołalibyśmy wykonać najprostszego ruchu ręki.

Co za wygoda mieć tak inteligentnych i sumiennych pomocników! Duch nie potrzebuje się kłopotać: jaką drogą ma wysłać rozkaz woli, jakie włókna czuciowe podrażnić, do jakich komórek je przenieść, w jaki sposób na nerwy ruchu przerzucić, i które muskuły wprowadzić w skurcz mechaniczny? Wszystko to mlecz pacierzowy bierze na siebie — duch w mózgu rezydujący potrzebuje tylko wyrazić swą wolę. I na tem koniec.

Z czuciem, jak widzieliśmy, rzecz się ma podobnie. Mlecz pacierzowy gra tylko rolę pośrednika. Sam przez się czuć świadomie nie może. Może tylko okazywać wrażliwość mechaniczną na bodźce zewnętrzne — wytwarzać odruchy mniej lub więcej złożone, ale zawsze bezwiedne. Może nabywać pewnych przyzwyczajeń, pewnej mechanicznej wprawy, pozwalającej wrażeniom przebiegać łatwiej w jednych kierunkach, aniżeli w drugich, a tem samem wywoływać łatwiej pewne ruchy, aniżeli inne. Tak np. ruchy często dokonywane pod przewodnictwem i nadzorem duszy mogą następnie powtarzać się bez jej udziału, stawszy się jakby drugą naturą samego mlecza — oto co stanowi tak nazwany instynkt u zwierząt. Pewne przyzwyczajenia mechaniczne, pożyteczne dla zwierzęcia, modyfikują organizacyją jego ośrodków nerwowych w ten sposób, że te stają się więcej uzdolnionemi do posługiwania ruchom na owem przyzwyczajeniu opartym. Nastrój taki ośrodków nerwowych przenosi się mocą dziedziczności na następne pokolenia, w ten sposób, że następcy otrzymują ośrodki nerwowe więcej uzdolne do machinalnego przewodnictwa pewnym czynnościom celo

wym, pożytecznym, Ćwiczenie dalszych pokoleń jeszcze więcej wyrabia i utrwala ów organiczny mechanizm. Powiększona czynność pewnych włókien i komórek nerwowych, w pewien sposób z sobą połączonych, sprowadza ich rozrost; bezczynność innych komórek i włókien inaczej ułożonych, sprowadza ich zanik. Tym sposobem przyrząd nerwowy modeluje się i przystosowywa do warunków życia, wzwyczaja się i wprawia w pewne machinalne szematyczne, przyrodzone odtwarzanie i kombinowanie ruchów, nabytych poprzednio przez przodków zwierzęcia, na drodze długiego i ciężkiego doświadczenia.

Ażeby zrozumieć działania instynktu, nie potrzeba przyjmować, jak to czyni Pflüger, odrębnej duszy mleczowej pomagającej duchowi mózgowemu. Jeśli nie rozumiemy jeszcze wszystkich tajemnic nerwowego mechanizmu, to jednak nic mamy słusznej racyi do zwątpienia o przyszłości, tam bardziej że przeszłość, że historyja nauki, może nas tylko utwierdzić w zaufaniu do przyszłych jej postępów.

"Niepodobna, mówi Rudolf Virchow, obok przyrodzonego mechanizmu mlecza, przypuszczać jeszcze istnienie odrębnego, nieanatomicznego, albo jak to chętnie zwykli mawiać, niemateryjalnego działacza, któryby czuł, myślał, pożądał i działał. Skorośmy tylko w komórkach nerwowych znaleźli ściśle oznaczone, zarówno dla czucia, jak i dla ruchów, siedlisko, to bezwątpienia i speawy pomiędzy uczuciem (odbieraniem wrażeń) a działaniem pośredniczące, muszą znaleść swe wyjaśnienie w materyjalnem pośrednictwie, w pewnej kombinacyi anatomicznych organów. Tem więcej jesteśmy do przyjęcia tego poglądu zmuszeni, ponieważ leży w naszej mocy za pośrednictwem pewnych materyj (trucizn, lekarstw, pokarmów) na owe organa oddziaływać i ich wzajemne na siebie oddziaływanie zmienić. Możemy wzmocnić ich pobudliwość, albo też osłabić — jak chcemy. Mieliżbyśmy przyjąć, że materyje te naniemateryjalną substanstaucyją oddziaływają? że strychnina — duszę mleczową paraliżuje ?" ().

() Ueber das Rückenmark von R. Virchow. Berlin , str. .

Stosunek ducha do mózgu, będzie już na pół wyjaśniony, gdy zdołamy oznaczyć ściśle stosunek półkul mózgowych do mlecza i innych ośrodków nerwowych (móżdżku i rdzenia przedłużonego). To bowiem co się da wyjaśnić przez stosunek do siebie tych ostatnich organów — nie będzie już potrzebowało odwoływania się do tajemnic półkul mózgowych — do spraw ducha.

Przedewszystkiem tedy ustalmy sobie pojęcie mlecza pacierzowego, jako pośrednika pomiędzy duchem mózgowym — a sprawami życiowemi reszty ciała. Jeśli przeciąć mlecz w pewnej wysokości, co zajdzie? Czy stracimy nasze władze duchowe myśli, uczucia i woli? Nie. — Ani wyobraźnia, ani pamięć, ani rozum, same w sobie nic na tem nic ucierpią — ucierpią o tyle tylko, o ile stan choroby wywołany przez nadwerężenie mlecza, czy to w skutek złamania kręgów, czy to w skutek wewnętrznych zmian patologicznych — oddziaływać będzie pośrednio i na umysł. Ale zobaczymy jaka różnica zajdzie w sferze samych uczuć i woli.

Uprzytomnijmy sobie postać mlecza jako laski nerwowej zamkniętej w kościanym pokrowcu kręgów z gałką pogrążoną w mózgu czaszkowym, a po bokach od góry do dołu pokrytej pęczkami wychodzących z niej włókien nerwowych — z których przednie, jak wiemy, służą, sprawom ruchu, a tylne sprawom czucia. Włókna te wychodzą poziomo i rozprzestrzeniają się po całem ciele.

Przetnijmy mlecz w połowie wysokości, w połowie krzyża.

Duch organizmu w ten sposób naruszonego uczuje następujące zmiany:

) Przestanie czuć całą dolną cześć ciała, leżącą pod punktem przecięcia mlecza;

) Straci na zawsze możność oddziaływania siłą woli na całą ową dolną część ciała.

Ręce swoje będzie czuł i będzie mógł niemi poruszać dowolnie, ale nogi przestaną być jego własnością. Nie będzie ich czuł, i nie będzie mógł niemi poruszać. Będzie mógł tyl

ko patrzeć na nie i dotykać się ich jakby rzeczy martwej, bezwładnej. Siła życia i silą ducha nie są wiec jednem i tem samem.

Dolna część ciała żyje, ale ducha w niej niema; jest życie, ale niema czucia i woli. Środki komunikacyi przerwane i duch od połowy ciała odcięty — jużto terytoryjum na zawsze dla niego stracone. Cały człowiek żyje jeszcze, ale tylko pół człowieka należy do duszy — reszta do świata zewnętrznego. Sprawy nóg przestały być dla ducha sprawami wewnętrznemi, — to już dla niego rzecz obca, to nowiny z zagranicy.

Im wyżej miało miejsce przerwanie mlecza, tem mniejsze terytoryjum pozostaje dla duszy. Tak, że jeśli złamanie nastąpiło pod samą czaszką, to pozostaną do rozporządzenia tylko wyższe organa zmysłów i muskuły głowy. Mlecz pacierzowy bowiem, jest jedyną drogą pośrednią pomiędzy resztą ciała a mózgiem czaszkowym.

Nadwerężenie mlecza w okolicy szyi, trafia się. w skutek upadku na głowę, lub silnego uderzenia, czy też przestrzelenia karku, wreszcie w skutek pewnych chorób. Ale najwidoczniej zjawiska podobne obserwować można u osób gilotynowanych. Nagłe a silne uderzenie noża spadającego z ciężarem na kark skazanego, przecina mlecz i kręgi, oddzielając jednocześnie głowę od kadłuba. Rozpatrzmy, jaki w tym razie będzie stosunek ducha do mózgu z jednej strony, a siły nerwowej mlecza do reszty ciała, z drugiej. Zacznijmy od kadłuba.

Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że odcięty ogon jaszczurki, przez długi czas porusza się jeszcze — "aż do zachodu słońca, " jak opiewa stara legenda ludowa. Mniejsza jednak o to co się dzieje z ogonem — przecież nikt nie zechce przypuszczać, że w nim siedzi dusza.... Przepraszam, byłbym zapomniał że jeden z głównych koryfeuszów idealnego realizmu, jest właśnie tego zdania. Dr. Hermann Ulrici w obszernem swem dziele p. t. Ciało i dusza sądzi, że dusza "nietylko w mózgu ma swoje siedlisko," lecz że "musi ona koniecznie i nasienie i jajko i każdą część pokrajanego po

lipa zamieszkiwać'' () Co do nas, nic wejdziemy już na drogę podobnych przypuszczeń — wiemy bowiem że duch a siła żywotna, to wcale nie jedno i to samo.

Pokrajany polip może żyć, ponieważ każda cząstka jego ciała ma pewną siłę żywotną. Ale z tego że się rusza, nie można jeszcze wnosić że ma duszę. Serce wyjęte z żaby i położone na stole, bije tak dobrze jak w klatce piersiowej. Gdyby przeto siła żywotna i siła duchowa były jednem i tem samem, jak chce Ulrici, to w tym przypadku należałoby przypuścić, że część ducha żaby przeniosła się na stół wraz z sercem. Widzieliśmy już wyżej, że i u ludzi gilotynowanych serce przez pewien czas bić nie przestaje.

Dla nas jest to zjawisko bardzo naturalne.

Ruchy naszego serca nie zależą od naszej woli, nie są dziełem naszej duszy myślącej i samowiednej — lecz następstwem mechanizmu mlecza (podług Legallois), i innych ośrodków automatycznych (a mianowicie zwojów sympatycznych, podług Bracher'a). Chociaż więc, przez odcięcie głowy, duch utracił swój wpływ na resztę ciała za pośrednictwem mlecza, niemniej jednak, dopóki żywotność ośrodków automatycznych nie wyczerpie się, dopóty serce kurczyć się może. Ale Dr. Ulrici nie zadawalając się podobnem wyjaśnieniem powiedziałby zapewne, że jeszcze nie cała dusza wyszła z kadłuba, że jeszcze po różnych organach zostało jej trochę tu i owdzie i dla tego właśnie serce nie przestało się kurczyć. Dla nas podobne wyjaśnienie będzie poprostu niedorzecznością.

Nie duch myślący świadomy siebie jest przyczyną ruchów serca i innych procesów życia roślinnego, lecz siła żywotna, to jest siła krwi, siła nerwów i gruczołów, siła muskułów i kości. W kadłubie odciętym może jeszcze czas jakiś utrzymać się, siła żywotna, — ale ducha niema w nim ani śladu. Siła żywotna

() Leib und Seele. Grundzüge einer Psychologie des Menschen. Leipzig. .

utrzymuje się jeszcze czas jakiś, ponieważ krew nie odrazu wypływa ze wszystkich tętnic i nic odrazu staje się zepsutą, — ponieważ mlecz pacierzowy i zwoje sympatyczne nie odrazu tracą, swą siłę nerwową. Mechanizm mleczowy o którym mówiłem wyżej, istnieje jeszcze — mlecz przeto może jeszcze przewodniczyć tym ruchom, do których zdolność otrzymał mocą. dziedziczności, lub do których przywykł mocą, wprawy i nałogu. Jeśli przeto człowiek gilotynowany (podobnie jak żaba z odciętą głową) podnosił rękę, jakby chciał się bronić, gdy Karol Robin skalpelem rozcinał mu piersi — to znaczy tylko że w owym człowieku, w owym kadłubie pozostał jeszcze na chwilę instynkt zachowawczy i władza odruchów, których przejawy związane są z żywotnością mlecza — ale nie znaczy to bynajmniej że w nim sam duch pozostał.

Czy jednak kadłub od głowy odcięty może wykonywać ruchy samodzielne? — oto bezwątpienia ciekawe zagadnienie.

Żaba z odciętą głową ucieka gdy ją podrażnić, obciera się nogą gdy ją kwasem pomazać, a gdy jej jednę nogę obciąć, obciera się drugą. Pies pozbawiony głowy wymyka się jeszcze z pod noża którym go dotykają. Młode szczenięta pozbawione mózgu i móżdżku, przez pewien czas mogą jeszcze pełzać i chodzić. Kot któremu głowę odcięto, długi czas jeszcze obciera łapami ranę na szyi (). Podanie niesie, że cesarz Commodus, zawołany myśliwiec, ostrzem strzały, w biegu będącym strusiom afrykańskim, głowy obcinał — a jednak ptaki te nieprzestawały biedz dalej (). Nareszcie podobne zjawiska obserwowano i u ludzi. Dzieci potworne urodzone bez mózgu, mogą jednak poruszać się i krzyczeć.

() Ob: w dziele Wundta: Vorlesungen über Menschenund ThierSeele. Nie mając pod ręką. oryginału, cytuję z przekładu rosyjskiego. Petersburg t. str. .

() Virchow. Ueber das Rückenmark str. .

"Pewien lekarz (), mówi Wundt, opowiadał mi, że tylko przez włożenie palca w usta bezmózgowego dziecka mógł na chwilę krzyk jego powstrzymać, przyczem mały potworek począł ssać palec z niezwykłą siłą." Podobne zjawisko obserwował u nas przed kilku laty Dr. Majewski. Już Arystoteles rozbierał pytanie: czy ludzie pozbawieni głowy mogą chodzić. Diemerbroeck, anatom holenderski z XVII wieku zapewnia, że pewien zbrodniarz ścięty mieczem katowskim nagle podniósł się i przez chwilę stał na nogach. Jeszcze ciekawsze jakkolwiek mniej pewne fakta, znajdujemy w żywotach świętych. Wspomnę tylko św. Dyjonizyjusza, który po ścięciu, podniósł własną głowę, wziął ją pod pachę i niósł dwie mile drogi aż do SaintDenis pod Paryżem!... ( ) Odtrąciwszy z tego podania to, co ludzie przez wrodzoną skłonność do cudowności przydać musieli, być może iż w zasadzie pozostanie fakt niemniej prawdopodobny, jak inne tego rodzaju zjawiska.

We wszystkich powyższych przykładach widzieliśmy działanie mlecza pacierzowego, występujące na pozór samodzielnie, ale w gruncie rzeczy zależne zawsze od pewnego krótszego lub dłuższego podrażnienia wywołującego odruchy. Podrażnienie to może być niekoniecznie zewnętrznem, obcem, gdyż w samem ciele zachodzą procesa chwilowe drażniące mlecz i wywołujące odruchy. Tak np. u człowieka z przełamanym krzyżem, nogi mogą się poruszać, jeśli je podraźnimy, albo też jeśli w nich samych zajdzie jaki proces chorobliwy, o którym wrażenie dojdzie do mlecza. Poruszenia czyli odruchy nastąpią wtenczas mimowoli, a często nawet i mimo wiedzy ducha zamkniętego w mózgu. Ale sam z siebie, bez żadnych podrażnień mniej lub

() Wundt, loc. cit. str. . Autor miał tu zapewne na myśli Dra Beyera, o którym wspomina Vulpian (Lecons sur la physiologie du systeme nerveux. str.

() Dyjonizy był pierwszym biskupem paryskim; przysłany z Rzymu w III wieku dla opowiadania wiary w Galii,

więcej widocznych, mlecz pacierzowy nie jest w stanie przedsiębrać ruchów samodzielnych — inicyjatywa woli tylko z samego mózgu wyjść może. I dla tego żaba pozbawiona głowy, będzie siedziała nieruchomie aż do śmierci, jeśli jej nic zewnętrznego lub wewnętrznego nie podraźni. Rzucona w wodę będzie pływała, ale położona ostrożnie na dnie naczynia, zdechnie nieruszywszy się z miejsca choćbyśmy nawet wodę zawartą w naczyniu ogrzewali stopniowo do °, to jest do chwili, w której organizm żaby zostanie rozstrojony (). Co się zaś tyczy owych strusiów biegnących po stracie głowy — to i tu łatwo domyśleć się, że bieg dalszy był skutkiem mechanicznego rozpędu w funkcyjach mlecza, pobudzonych pierwotnie rozkazem woli z mózgu, lub też prostym odruchem. Tym sposobem w pozornie samodzielnem działaniu mlecza należy zawsze upatrywać inicyjatywę zewnętrzną, czy to fizyczną (wrażenie), czy duchowa, (pobudzenie woli). Bez tych pobudzeń wywołujących odruchy, mlecz nie jest w stanie działać samodzielnie. Nie może on przedsiębrać pewnego szeregu ruchów umiejętnie pokombinowanych, niezależnie od chwilowego pobudzenia. Władzę tę tylko mózg wielki posiada. Funkcyje zatem mlecza dają się podciągnąć pod dwie kategoryie działań:

I. Działanie bierne przewodnie, pośredniczącze pomiędzy duchem a mięśniami i światem zewnętrznym.

II. Działanie czynne, odruchowe, polegające na przenoszeniu pobudzeń czuciowych na nerwy ruchu, w sposób mniej lub więcej skomplikowany, a zależny od dziedzicznego ustroju mlecza i nabytych, mechanicznych nałogów. Pierwsze, to jest przewodnie, i drugie, to jest odruchowe działanie, są zarówno bezwiedne.

() Ob: ciekawe doświadczenia Fr. Goltza opisane w jego odczycie pod tyt. Beiträge zur Lehre von den Funktionen des Gehiras der Frösche. Königsberg . Należy tylko ostrożnie przyjmować uwagi autora co do siedliska inteligencyi.

Przechodzimy teraz do drugiej części naszego zagadnienia, a mianowicie: jakie procesa zachodzić mogą, w głowie odciętej od ciała?

Lecz ażeby na to pytanie odpowiedzieć, musimy pierwiej zapoznać się z funkcyjami mózgu czaszkowego, czyli tak zwanego mózgowia.

ROZDZIAŁ III.

WŁADZE MÓZGOWIA.

Mózgowiem nazywamy wszystkie ośrodki nerwowe mieszczące się w jamie czaszkowej — a więc te które po odcięciu głowy, tracą wszelką łączność z resztą ciała.

Mózgowie składa się przedewszystkiem z trzech części: ° z rdzenia przedłużonego będącego dalszym ciągiem mlecza pacierzowego; ° z móżdżku zwanego inaczej tylnym albo małym mózgiem; i ° z półkul mózgowych czyli z mózgu wielkiego, wypełniającego wierzchnią i przednią część jamy czaszkowej. Wszystkie te trzy główne ośrodki, łatwo odróżnić na załączonym rysunku.

Porównywaliśmy poprzednio mlecz pacierzowy z laską, której rączka wychodząca z kanału kręgowego chowa się w głębi czaszki. Tą rączką wydłużoną i dwa razy wypukłą jest właśnie rdzeń przedłużony. Rozróżniamy w nim dwa piętra: dolne, będące najbliższem przedłużeniem mlecza, rozpoczyna się w miejscu naznaczonem kreseczkami, rozszerzając się nieznacznie ku górze i znowu zwężając się w szyjkę, również oznaczoną kreseczkami, ponad któremi wznosi się drugie piętro rdzenia, czyli tak zwana wyniosłość obrączkowa (Protuberantia annularis) przylegająca i do mózgu właściwego i do móżdżku.

Dolna część będzie zatem właściwym rdzeniem przedłużonym, (medula oblongata), a górnej nadawać będziemy szczegóło

wa, nazwę wyniosłości obrączkowej. Obie te części jednakże winny być uważane za jednę całość, gdyż łączą się z sobą najściślej i przedstawiają wspólne cechy, które na pierwszy rzut oka wyróżniają; je od innych części mózgowia t. j. od półkul przednich i móżdżku. O ile bowiem te ostatnie mają powierzchnię szarą, mniej lub więcej ciemną i przedstawiająna niej liczne zawoje i wszelkiego rodzaju nierówności — o tyle rdzeń przedłużony (obejmując tą nazwą i wyniosłość obrączkową) jest białym i gładkim. Na zasadzie tych cech ogólnych prof. Hirszfeld obejmuje nawet pod nazwą rdzenia przedłużonego i te drobniejsze organa nerwowe, które przylegając do rdzenia, ściśle się z nim łączą. Chcę tu mówić głównie o tak zwanych odnogach, czyli sznurkach włóknistych, łączących rdzeń przedłużony z mózgiem i móżdżkiem,

i o czterech drobnych wypukłościach, zwanych wzgórkami czworaczemi (corpora quadrigeinina). Dwa z nich widoczne są na rysunku w przecięciu, w tylnogórnej części wyniosłości obrączkowej.

Znając teraz położenia rdzenia przedłużonego, możemy się mniej więcej domyślać jego funkcyj. Jest on widocznie jedynym pośrednikiem pomiędzy mleczem kręgowym a mózgiem i móżdżkiem; ponieważ zaś wiemy już, że duch półkul mózgowych jest w ciągłych stosunkach z całym organizmem za pośrednictwem mlecza, to nietrudno nam będzie pojąć, że ze swej strony, mlecz pacierzowy czyli kręgowy tylko przez pośrednictwo przedłużonego z mózgiem przednim znosić się, może. Ale zachodzi pytanie, czy obok tych przewodniczych własności, rdzeń przedłużony nie posiada innych ośrodkowych funkcyj? Przewaga substancyi białej nadaje mu wprawdzie charakter pośredniczy ale, rozważając bliżej przebieg stanowiących go włókien, spostrzeżemy, że one niezupełnie tak się układają jak w mleczu, spostrzeżemy licznekrzyżowauia się nitek wychodzących z mlecza, a nawet wprost nowe włókna różnokierunkowe, samemu tylko rdzeniowi przedłużonemu właściwe. Wreszcie i masa szara, komórkowa, znajduje się w znacznej ilości

w środku rdzenia. Stanowi ona widocznie rozszerzone przedłużenie szarej, wewnętrznej masy mlecza.

Wiemy zaś co znaczy pojawienie się tkanki szarej, komórkowej; musi ona mieć jakieś przeznaczenie ośrodkowe, musi jednoczyć w sobie jedne podrażnienia, wysyłać drugie. W górnej części rdzenia, w tak zwanej wyniosłości obrączkowej, masa biała tak ściśle łączy się z tkanka szara, że tworzą, warstwy naprzemian po sobie idące. Tutaj to musi się odbywać jakaś nie zwykła robota. Wszystko się plącze, wszystko się łączy w sposób dziwnie skomplikowany; wszystkie ośrodki przysyłają tu swoje włókna — i mózg i móżdżek i mlecz pacierzowy.

Nie dosyć na tem. Przypatrując się. rysunkowi spostrzeżemy, że ze rdzenia przedłużonego wychodzą niemal wszystkie nerwy czaszkowe. I ten fakt nie jest bez znaczenia, "Rdzeń przedłużony, mówi prof. Hirszfeld, wraz z mostem Varola () stanowią ognisko, w którem łączą się niejako czynności nerwów mózgowych i rdzeniowych; stąd też należą one do najbardziej złożonych części ośrodków nerwowych, i składają się ze ścisłej mieszaniny substancyi białej i szarej" ().

Ale dla czegóż mamy poprzestać na ogólnych domysłach, skoro oprócz wskazówek rozmiłowanych mamy jeszcze inne źródło pozuania? Dla czegóż nie mamy zrobić kilku doświadczeń? Wszakże to najlepsze kryteryjum dla teoretycznych domysłów na obserwacyi opartych.

() Most Varola znaczy to samo, co wyniosłość obrączkowa. Nazwa mostu pochodzi stąd, że tu część rdzenia służy za przejście od jednej półkuli móżdżku do drugiej. Nazwa zaś druga nadaną została ze względu na kształt samego organu. Niektórzy wreszcie anatomowie, biorąc pod uwagę i położenie i formę i zawiłość funkcyi tej części rdzenia, nazwali ja, węzłem, mózgowia (nodus encephali).

() Anatomija opisowa ciała ludzkiego przez Dra prof. Ludwika Hirschfelda tom IV, str. , Warszawa ,

Przystępujemy zatem do doświadczeń. Należy nam tylko wezwać w pomoc najznakomitszych badaczów — a ja ze swój strony winienem prosić czytelnika, ażeby, jeśli się zdecyduje być świadkiem doświadczeń, zamknął swe serce na wszelkie uczucia litości... Czynię, to więcej dla uprzedzenia wrażeń, aniżeli dla ich usunięcia, bo niestety! nie leży ono w naszej mocy.

Przystępujemy do doświadczeń.

Weźmy królika, psa lub jakiekolwiek inne zwierzę ssące, i przetnijmy mu za pomocą skalpelu to miejsce rdzenia przedłużonego, nad którem wychodzi ósma para nerwów. Zwierzę natychmiast padnie martwe, bez życia. Dlaczego?

Rozpatrując ujścia nitek nerwowych idących do płuc — przekonamy się, że nitki te schodzą się właśnie w punkcie, któryśmy naruszyli, w tak nazwanym przez Flourens'a ośrodku oddechowym (centre respiratoir) albo węzle życiowym (noeud vital). Rozciąga się on od ujścia nerwu ósmej pary i sięga cokolwiek poniżej. Istnienie tego węzła życiowego, wykrytego jeszcze przez Galena a oznaczonego z całą ścisłością przez Flourensa, nie ulega żadnej wątpliwości. Dziwi mnie też, że prof. Struve w rozprawie O istnieniu duszy, opierając się niby na doświadczeniach niektórych fizyjologów, usiłuje temu zaprzeczyć. "Co się zaś tyczy owego noeud vital Flourens'a — mówi on we wspomnionej rozprawie — to nietylko Schiff i Wagner ale i BrownSequard przekonali się (?), że uszkodzenie takowego nic pociąga za sobą bezpośrednio śmierci, że zatem nie może być uznanym " za ognisko życia" za centralny punkt żywotnych funkcyj organizmu"(). W powyższych słowach określenie fizyjologicznej doniosłości owego noeud vital, wychodzi trochę niejasno, zwłaszcza że w odnośniku prof. Struve powołuje się na zdanie

() O istnieniu duszy i jej udziale w chorobach umysłowych p. Henryka Struve Dra fil. prof. nad. fil. w szk. gł. Warszawa . str. .

Funke'go, że "myśl koncentracyi duszy w jednej części mózgu usuniętą, została przez najnowsze fizyjologiczne badania." Zdanie to nietylko nie przeczy istnieniu węzła życiowego w rdzeniu przedłużonym, ale nawet nie ma z niem związku. Najprzód bowiem niechodzi tu o koncentracyją władz duchowych duszy, lecz o koncentracyją nerwów oddechowych — a powtóre nic jest mowa o mózgu, lecz o rdzeniu przedłużonym. Zatem Funke chociaż ma za sobą najzupełniejsze słuszność, nie narusza w niczem prawdziwości wniosków Flourens'a. Tu chodzi poprostu o fakt doświadczalny, że uszkodzenie owego noeud vital, powoduje śmierć natychmiastową. Oto co mówi w tym przedmiocie prof. Hirschfeld: "Całość tego miejsca konieczną jest do oddychania, które za jego uszkodzeniem lub przeicęciem ustaje. Punkt żywotny o którym mowa, leży w miejscu początku ósmej pary nerwów czaszkowych i sięga na dół, w odległości trzech linij niżej tego miejsca. Na tej wysokości można zniszczyć piramidy przednie

i pęczki powrózkowe, nie tamując oddychania; gdy przeciwnie, uszkodzenie samego tylko pęczka oliwkowego czyli pośredniego, sprowadza natychmiastowe ustanie ruchów oddechowych, a tem samem i życia" ().

Tak więc władza ruchów oddechowych mieści się w rdzeniu przedłużonym. Ma ona jeszcze i inne ważne przeznaczenia, przewodnicząc w części ruchom serca, sprawom odżywiania i wydzielania, ale te nas w tej chwili nie interesują. Przechodzimy zatem na drugie piętro rdzenia.

Ażeby się przekonać jakie władze rezydują na owem drugiem piętrze rdzenia czyli w wyniosłości obrączkowej — należy zobaczyć jaka zmiana zajdzie w życiu zwierzęcia, gdy mu ten ośrodek wytniemy? Zamiast wycinać cały most Varola, co byłoby zbyt trudnem, dość nam będzie oddzielić go od właściwego rdzenia przedłuż, cięciem przechodzącem po kreseczkach odgra

() Układ nerwowy i przyrządy zmysłowe wraz z uwagami fizyjologicznemi p. Ludwika Hirschfelda. Warszawa , str. — .

niczających na rysunku rdzeń przedł. właściwy od mostu Varola (wyniosł, obrącz.). Ośrodek oddechowy i ośrodki innych spraw życia (odżywiania i wydzielania) pozostają nienaruszone i zachowują swój związek z mleczem pacierzowym. To też ruchy odruchowe, automatyczne, nie ustają. Oddychanie trwa jak przedtem. Zwierzę połyka pokarm, zmienia ruchy twarzy, wydaje właściwe sobie głosy — jednem słowem zachowuje całkowicie władzę odruchów mleczowych i rdzeniowych, mogących się odbywać, niezależnie od wpływu ducha mózgowego — ale traci na zawsze władzę uczuwania wrażeń. Krzyczy wprawdzie gdy je ukłuć ale nie Jest to krzyk bólu, jest to tylko odruch mechaniczny, zawsze jednakowy, że tak powiem: bez żadnego wyrazu. Jestto krzyk taki, jaki wydaje za naciśnięciem zabawka dziecinna wyobrażająca psa lub inne zwierzę. Później przestaje krzyczeć. "Proszę dobrze zauważyć mówi Vulpian, charakter tego krzyku; jest to krzyk odruchowy wcale niepodobny do prawdziwych oznak bólu" (). Zaraz się o tem przekonamy przez porównanie. Wyjmijmy zwierzęciu z czaszki mózg i móżdżek, zachowując jednak nietylko rdzeń przedł. jak w poprzednim razie, ale i górne jego piętro czyli most Varola. Cóż się stanie ? Wyręczmy się odpowiedzią Vulpiana: "Operowane w ten sposób psy i króliki, przez gwałtowne ruchy i bolesny krzyk dają dowód, że czują ból gdy je drażnić." Jeśli znowu zniszczymy wyniosłość obrączkową, władza czucia gaśnie, krzyk przybiera znowu bezmyślny odruchowy charakter przy najsilniejszem drażnieniu. Liczne tego rodzaju doświadczenia Vulpiana i Longeta niepozostawiają wątpliwości, że istnienie wyniosłości obrączkowej jest koniecznym i zupełnie dostatecznym warunkiem objawu czucia zmysłowego w zakresie dotyku — że zatem władza czucia zmysłowego w niej ma swoje siedlisko.

Ale ciekawy ten organ i innym jeszcze służy sprawom. Przekonamy się zaraz, że domysły nasze na jego położeniu i zawi

() Vulpian. Lecons sur la physiologie du systeme nerveux P. — .

łości anatomicznej budowy oparte (patrz wyżej), były zupełnie uzasadnione. Dziwne pomięszanie substancyi białej z szarą, znajduje swe usprawiedliwienie w różnorodności funkcyj tego tajemniczego organu, będącego przedsionkiem do półkul, w których rezyduje samowiedza. W tym to przedsionku wrażenia zmysłowe oczekują na audyjencyją i bywają wysłuchane, jeśli tylko mają za sobą dość siły, ażeby skłonić ku sobie uwagę mózgowego ducha. Nie tylko zaś wrażenia dotyku mają w wyniosłości obrączkowej swój organ centralny — jest on takimże ośrodkiem dla słuchu.

Vulpian operował w podany wyżej sposób () szczura i następnie udawał miauczenie kota podrażnionego gniewem. Natychmiast szczur, który po operacyi siedział bezwładnie, rzucił się gwałtownie chcąc uniknąć niebezpieczeństw; !., ponieważ ośrodki jego automatyczne (mlecz, rdzeń i wyn. obr.) przywykły przy podobnem wrażeniu pobudzać organizm do ucieczki. Za każdem udaniem miauczenia — szczur zachowywał się podobnie. Przeciwnie, wycięcie wyniosłości obrączkowej usuwało natychmiast powyższe objawy.

Wyniosłość obrączkowa jest jeszcze ośrodkiem nerwowym dla wrażeń smaku. Doświadczenia Flourensa i Longeta stwierdzone przez Vulpiana, dowodzą że kocięta i szczenięta pozbawione wyniosłości obrączkowej nie okazują żadnego wstrętu, gdy im się da do picia zgęszczony wyciąg Coloquint'y, podczas gdy posiadające ją, posmakowawszy płynu, rzucają się ze wsrętem, wykrzywiając gębę.

Tak więc w górnej części rdzenia przylegającej do mózgu, czyli w wyniołości obrączkowej ma siedlisko władza czucia zmysłowego w zakresie dotyku, słuchu i smaku.

Idźmy dalej. W tylnej części wyniosłości obrączkowej widzimy na rysunku dwie wypukłości; jest to prawa połowa tak zwanych wzgórków czworaczych (corpora quadrigemina). Są one

() Zachowując wyniosłość obrączkową.

siedliskiem władzy widzenia. Gołąb, któremu wycięto mózg, uchyla się jeszcze ostrożnie gdy mu z przed oczu zagraża uderzenie — przestaje zaś rozeznawać wrażenia wzrokowe, jeśli tylko oprócz mózgu wycięto i wzgórki podwójne ().

Przecięcie prawej strony wzgórków czworaczych powoduje ślepotę w lewem oku i naodwrót. Z drugiej strony wiadomo, ze zniszczenie gałki ocznej powoduje zanik wzgórków czworaczych strony przeciwnej (). Jednakże doświadczenia fizyologiczne zdają się wskazywać, że wzgórki czworacze tylko z konieczności biorą na siebie sprawę widzenia, gdy półkule mózgu są zniszczone. Przy normalnym zaś stanie, sprawa widzenia odbywa się za współudziałem półkul. W każdym razie wzgórki czworacze należy uznać za główne siedlisko władzy uczuwania wrażeń świetlnych, ponieważ mogą one widzieć bez pomocy półkul mózgowych; gdy tymczasem te, bez pośrednictwa wzgórków czworaczych widzieć nie mogą.

Wykryliśmy tedy po e: że w rdzeniu przedłużonym mieści się głównie władza ruchów oddechowych;

po e: że wyniosłość obrączkowa jest, siedliskiem czucia zmysłowego z zakresu dotyku, słuchu i smaku; i

po e: że siedliskiem władzy widzenia są wzgórki czworacze.

Rozpatrzmy teraz sprawy dalszych części mózgowia.

Tuż ponad wzgórkami czworaczemi, przylegając do górnotylnej części wyniosłości obrączkowej, leży tak nazwana szyszka. Tajemniczy ten organ zwracał oddawna uwagę anatomów i filozofów, dając powód do oryginalnych przypuszczeń. Tak np. Descartes sądził, że w niej to siedzi dusza, kierująca wszystkiemi sprawami życiowemi, za pośrednictwem dwóch białych nerwowych sznurków, idących od szyszki do wzgórków wzroko

() Wzgórki podwójne są, tem dla gołębia, czem dla nas wzgórki czworacze.

() Hirschfeld. loc., cit. str. .

wych () i zwanych lejcami duszy. W tem położeniu duch odgrywałby rolę woźnicy, powożącego organizmem. Ale na nieszczęście żadne doświadczenie niepotwierdza domysłów Descartesa. Szyszka jest sobie poprostu szyszką, tem mniej godną tak wysokiego posłannictwa, o ile że w jej masie znajduje się zwykle znaczna ilość piasku wapiennego, rozsypanego w tkance nerwowej. Na co tam natura nasypała tego piasku? Tego domyśleć się trudno. Ale nie do nas należy poprawiać naturę — lepiej więc przyznać się do niewiadomości — i na tem poprzestać.

Sławny fizyjolog francuski Magendie prozaiczniejszy od Descartesa, sądził, że szyszka jest przeznaczoną do zatykania otworu, łączącego trzecią jamę mózgowąz czwartą (). Posłannictwo, jak widzimy, niezbyt podniosłe. Galen, a za nim i wielu innych dzisiejszych anatomów, sądzi, że w szyszce tworzy się jakiś płyn nieznanego przeznaczenia — że więc należy ją uważać za pewnego rodzaju gruczoł wydzielający. Na tę myśl naprowadza istnienie w niej drobnego kanaliku ze śladami lepkiej cieczy. Główna masa szyszki jest jednakże nerwową, składa się bowiem z tkanki białej, włóknistej z małą ilością istoty szarej naczyniowej (t. j. zawierającej naczynia krwionośne, czyli tętnice i żyły) ().

Prof. jenajskiego uniwersytetu Huschke utrzymuje, że wykrył na powierzchni szyszki nabłonek migawkowy (Fliminerepithelium). Komórki tej delikatnej błonki opatrzone są włoskami niezmiernie drobnemi, których szybkie poruszenia wprawiają w ruch ciałka krwi i inne jakieś jakby tłuszczowe kropelki. Jednakże Huschke przyznaje, że zjawisko to obserwował

() Wzgórki wzrokowe są to dwie owalne wypukłości koloru białej kawy, leżące przed wzgórkami czworaczemi i więcej na zewnątrz. Pomimo swej nazwy, nie biorą one żadnego udziału w sprawach widzenia.

() Hirschfeld, loc. cit. str. .

() Hirschfeld, loc. cit. str. .

tylko u żaby, a u człowieka ściętego w Altenburgu r, badając go w pół godziny po egzekucyi, nie podobnego nie znalazł" Kölliker i Vircho w doszli do podobnych rezultatów ().

Na domiar osobliwych własności szyszki mózgowej, dodać winienem, ża ziarna piasku istnieją stale od go roku życia rozsypane tu i owdzie po powierzchni, a na starość kwaterują się w same masę nerwową, przenikając ją w znacznej ilości; — przytem, co się tyczy objętości samej szyszki, znajduje się ona w ciekawym stosunku do płci i wieku, a mianowicie: u dzieci i u kobiet jest stosunkowo większą ().

Sumując wszystkie powyższe uwagi, wyznać należy, że o tizyjologiczuem przeznaczeniu szyszki dotychczas nic pewnego nie wiemy.

Zwrócimy teraz naszę uwagę na organ, jeszcze więcej ciekawy, choć mniej tajemniczy. Mam tu na myśli tylnodolną część mózgowia, zwaną móżdżkiem (na rysunku m — m.). Zajmuje on część czaszki tuż nad karkiem leżącą i jeśli jest silnie rozwiniętym, czyni tę część głowy szeroką i wydatną. Ze względu na swą, formę, przedstawia podobieństwo do owych poduszeczek w kształcie serca wyciętych. Wyobraźmy sobie taką poduszeczkę. z masy nerwowej, obróconą ostrzejszym końcem ku przodowi, tak że wycięcie sercowe przypadnie na tył głowy — a będziemy mieli uprzytomnioną postać i położenie móżdżku. Należy tylko dodać, że dwie jego połówki nie zlewają się bezpośrednio, lecz są połączone spoidłem, sta

() Huschke: Scliaedel, Hirn und Seele des Menschen und der Thiere, nach Alter, Geschlecht und Rasse. — Jena . str. .

() Opierani się w tym względzie na spostrzeżeniach Sömmeringa (Vom Hirn und Rückenmark str. ), Burdacha (Bau und Leben des Gehirns. t. III, str. ) i Huschke'go (Schaedel, Hirn und Seele, str. ). Fakt ten zauważył jeszcze W. Jurski w rozprawie De glandula pineali, Braeme , str. .

nowiącem środkową część móżdżku. Gall nazywa nawet owe spoidło zasadniczą częścią móżdżku, z tego względu że występuje ono zawsze, podczas gdy boczne połówki u niższych zwierząt są zaledwie widoczne. U wyższych ssących stopniowo objawia się przewaga części bocznych, a u człowieka są one właśnie najgłówniejsza i najobszerniejszą częścią móżdżku. Jedną z tych połówek, a mianowicie prawą, widzi czytelnik r. a rysunku w przecięciu. Rozgałęzienia wewnętrznego jądra białej substancyi tworzą w niem tak zwane drzewo życia, nadzwyczaj delikatnie zarysowane. Z wierzchu widzimy tkankę szara, pokrywającą cały móżdżek, podobnie jak i mózg właściwy, wyróżniając tym sposobem oba te organa od wszystkich innych części mózgowia, pokrytych z wierzchu białą tkanką, z wewnątrz zawierających szare jądra. Niektórzy anatomowie wyróżniają jeszcze trzecią pośrednią, żółtawą tkankę w móżdżku, leżącą między jądrem białem a szarą zewnętrzną powłoką. Bądź co bądź, mamy tu do czynienia z ośrodkiem nerwowym niemałej komplikacyi. Wypada nam jednak wykryć jego fizyjologiczne znaczenie.

W tym celu zauważmy przedewszystkiem, że mimo swego ubocznego położenia, nie jest to bynajmniej organ odosobniony. Ma on swoje, bardzo liczne linije telegraficzne, czyli tak nazwane odnogi móżdżku, za pomocą których łączy się jak najściślej z innemi ośrodkami. I tak: za pomocą odnóg dolnych łączy się z rdzeniem przedłużonym — za pomocą odnóg przednich z mostem Varola (W. O.) — i po trzecie, za pomocą odnóg górnych z mózgiem ().

Jakie objawy przedstawi nam zwierzę, któremu móżdżek wytniemy — lub człowiek u którego tenże organ, czy to w skutek rany, czy w skutek choroby, został uszkodzony? — Oto pytanie. Po odpowiedź zwróćmy się do doświadczeń.

() Hirschfeld, str. .

Zwierzę, któremu móżdżek wycięto nie naruszając o ile możności samego mózgu () nie traci żadnej ze swoich władz duchowych. Posiada w zupełności czucie, zdolność wnioskowania o niebezpieczeństwie, posiada wszystkie właściwe sobie popędy, wykonywa znaczną, liczbę ruchów z własnej woli lub w skutek zewnętrznego pobudzenia, jednem słowem zachowuje wszystkie te władze, które nazywamy władzami ducha — ale traci zupełnie zdolność porządkowania ruchów. Chód jego staje się niepewnym, chwiejnym, zamiast naprzód idzie w prawo lub w lewo, a nawet w tył. Może poruszać dowolnie każdym członkiem ciała i ma wolę po temu, bo wyraźnie okazuje zamiar dojścia do oznaczonego miejsca; ale znać zarazem, że mu to przychodzi z trudnością, podobnie jak człowiekowi pijanemu. Wygląda to, jakby zwierzę naraz zapomniało jak trzeba stawiać nogi, jak ściągać zgodnie muskuły, jak kierować ruchami ciała i utrzymać jego równowagę. "Za zniesieniem warstw powierzchownych móżdżku — mówi prof. Hirschfeld — ruchy stają się niezgodne; dalej w miarę coraz głębszych cięć, robią się niepewne i chwiejące; nareszcie za zniszczeniem ostatnich pokładów, niknie władza potrzebna do ułożenia pojedyńczych poruszeń w jednę całość stanowiącą bieganie, chodzenie, i t. p. ruchy złożone. Słowem, poruszenia są, ale niedostaje władzy kierującej niemi."

Nietrudno nam będzie wy tłómaczyć te fakta, jeśli sobie przypomnimy to, com powiedział o czynnościach ośrodków automatycznych, biorąc za przykład chodzenie.

() Nienaruszenie zupełne jest niemożliwem, jak tego łatwo z położenia móżdżku domyślić się. Wycięcie móżdżku przez otwór, zrobiony w tylnej części czaszki, jest operacyją. niebezpieczną i bolesną ze względu na czułość tego miejsca i sąsiedztwo rdzenia — musimy przeto wyjmować móżdżek z góry, odchyliwszy pokrywające go półkule mózgowe, Trudność tej operacyi sprawia, że dotychczas tak mało mamy dokładnych spostrzeżeń nad funkcyjami móżdżku,

Najprostsze czynności, które wykonywamy mechanicznie, prawie nie myśląc o nich, były pierwotnie wyuczone z trudem i dopiero po znacznej liczbie prób doszliśmy do wprawy a od wprawy do mechanicznego nałogu. Pierwotnie mózg wyuczał móżdżek pewnych ruchów, które pojętny uczeń zachował w pamięci tak jak się zachowuje tabliczkę mnożenia, nic myśląc o tem dla czego razy jest — tak jak się zachowuje w pamięci sposób wymawiania liter i wyrazów, chociaż rzeczywiście nie wiemy, jak potrzeba ułożyć usta, zęby, język, ażeby wymówić kolejno wiadomą liczbę głosek.

Z początku ulegamy tylko pojedynczym odruchom mózgowym, później, częstość tych odruchów wyrabia w móżdżku triki mechanizm, że odpowiada on na pobudzenia pierwiej, zanim mózg zdoła ocenić je świadomie. Znaną jest gra w której przy wymówieniu przez jednę z osób pewnych wyrazów, wszyscy powinni podnieść ręce do góry. Należący do gry po raz pierwszy, zwykle co chwila zmuszeni są, za nieuwagę dawać fanty, ponieważ móżdżek ich niewyuczył się jeszcze jak ma odpowiadać na pobudki zewnętrzne; zanim zaś mózg zdołał ocenić świadomie dane wrażenie i wysłać rozkaz woli do móżdżku — upłynął pewien krótki wprawdzie przeciąg czasu, zawsze jednak dosyć długi ażeby opóźnienie niewprawnego towarzysza zabawy na jaw wyszło. Jeśli jednak po pewnym czasie mózg wprawi się w szybkie ocenianie wrażenia i wysyłanie pobudzenia — to z drugiej strony w móżdżku wytworzą się też pewne drogi przebiegu dla pobudzeń, ułatwiające spełnienie całej akcyi ruchowej do tego stopnia, że jeśli pewna kombinacyja ruchów następować będzie stale po pewnej kombinacyi pobudzeń, znaczną liczbę razy pod wpływem mózgu, to móżdżek nabędzie zdolności odtwarzania tych ruchów na własną rękę, wprost za pierwszem odpowiedniem pobudzeniem. Dalsze pobudzenia będą już nawet niepotrzebne.

Mądrej głowie dość dwie słowie. Wprawnemu sekretarzowi wystarcza jedna uwaga zwierzchnika, ażeby mógł zredagować odpowiedni referat jak należy i szybciej od innych mniej

wprawnych. Otóż takim sekretarzem mózgowego zwierzchnika jest móżdżek. Duch mózgowy pobudza do ruchu, ale sekretarz móżdżkowy porządkuje ruchy — porządkuje, bo się tego nauczył, bo wprzód zanim biegał, nauczył się chodzić. Niechże takiego sekretarza zabraknie — pan zwierzchnik na raz traci głowę. Przywykł tylko wydawać rozkazy i podpisywać referaty — a gdy przyszło samemu regulować ruch maszyny biórowej, nie wiś jak sobie radzić — nie wie gdzie co leży, gdzie czego szukać. Pierwiej dość mu było powiedzieć: proszę dać to i to — i było dane — proszę przygotować to i to — i było przygotowane. A teraz ani rusz... W zegarze duchowym zabrakło regulatora — idzie raz prędzej, to znów wolniej — bije wtedy kiedy najmniej potrzeba....

Są artyści którzy grają przeważnie móżdżkiem. Tym znowuż nie podobna zarzucić nieregularności, ale są to też tylko zegarki z regulatorami — wszystko u nich idzie równo, czysto, wszystko ma swój czas i swoję siłę — kropka w kropkę: nuty grające same przez się. I nic więcej. Słyszysz, podziwiasz i wynosisz z tej całej parady najgłębsze przeświadczenie, że człowiek może dojść do doskonałości grającej tabakierki.

Szalony mechanizm — co za biegłość! wołasz zdumiony, i mimowoli przychodzi ci na myśl Blondyn z balansem w ręku. To mi dopiero artysta z móżdżkiem! Ten umiał utrzymać równowagę, wiedział jak nogi stawiać....

Bez móżdżku niema artysty — co prawda; ale z drugiej strony niewiele wart taki artysta, co oprócz móżdżku nie ma nic więcej. Tak jak w nutach poza symbolami tonów jest tylko czysty papier — tak w jego grze poza tonami nie dopatrzysz się niczego więcej. Żadnych obrazów, żadnych uczuć nie rozbudzi on w twoim umyśle.

Tony zginą bez echa — nerwy jedenastej i dziesiątej pary, które przenoszą wrażenia uczuciowe z mózgu do serca, nie będą miały nic do roboty — nawet górna odnoga piątej pary nie poruszy łzawych gruczołków!...

Na to wszystko, potrzeba ażeby artysta miał coś więcej oprócz móżdżku. Ale o tem potem.

Jest jednak pewna gałąź sztuki, w której posiadanie móżdżku jest nietylko koniecznem, ale i wystarczającem zarazem. Mam tu na myśli sztukę choreograficzną.... Subtelność ruchów, harmonija skoków, mimika giestów, lekkość, powiewność, potoczystość i energija piruetów wszelkiego rodzaju — wszystko to szacowne przymioty szacownych móżdżków. Członki układają się jak należy, muskuły kurczą według potrzeb — byle tylko móżdżek potrafił je tego wyuczyć, byle tylko sam poprzednio wyuczył się dyrygować ewolucyjami członków przy pomocy mózgu. Kto się za młodu wyćwiczy — na starość jakby znalazł. Bedzie już mógł kręcić się dowolnie na wielkim palcu pranej nogi — a nawet chodzić na rękach bez pomocy rozumu. "I talent coś wart — tylko trzeba umieć wybrać" jak mówi Kostrzewski.

Wiadomo powszechnie, ie taniec u ludzi biegłych w sztuce, nie absorbuje działalności wyższych władz duchowych. Można naprzykład tańczyć i prawić komplementa — albo nawet robić wnioski dotyczące przyszłości... Poczciwy móżdżek załatwia tymczasem sprawy kończyn dolnych — jeden mięsień skurczy, drugi rozciągnie — jak gdzie potrzeba i wszystko idzie przyzwoicie. Nareszcie zwój sympatyczny daje znać do mózgu, żeby sobie zanadto nie pozwalał, bo w organizmie wszystko grozi pomięszaniem. Krew wzburzyła się jak szampan; co się mogło wytrząść wytrzęsło się — a płuca, już, już ledwo chwytają tlen z powietrza. Oceniwszy tedy ogólny stan rzeczy, duch wysyła do móżdżku rozkaz powstrzymania rozpędzonych biegunów i — automat staje. Tylko nerwy sympatyczne nie mogą jeszcze przyjść do siebie — świat się kręci przed nami, serce bije jak młotem, ciepło i wonna atmosfera salonu upaja — blask światła olśniewa — muzyka szumi w uszach chaosem dźwięków — elektryczność biega po nerwach jak szalona.... brakuje tylko magnetyzmu. — Ale tam gdzie jest ciepło, światło, elektryczność a w dodatku dwa serca

młode, nerw jedenastej i dziesiątej pary, — tam o magnetyzm... serca nie trudno.

I po tem wszystkiem w półkulach mózgu zostaje tylko... wspomnienie — materjał dla marzeń sennych o szarej godzinie! A co się móżdżek napracował, tego mu nikt nie pamięta. Ale takieto już przeznaczenie tych co najwięcej pracują — a najmniej myślą.

Wszystkie czynności, które wykonywamy szybko i machinalnie, zależą przeważnie od móżdżku. Pisanie, pływanie, gimnastyka, gra na jakkimkolwiek instrumencie wreszcie wszystkie ruchy nałogowe: ubieranie się, mycie, ukłony, gesta nawet zdają się, wypływać z nabytego mechanizmu móżdżku. W nimto prawdopodobnie mieści się centralne ognisko owej "mimowolnej energii" o której angielski psycholog Aleksander Bain tak wiele trafnych uwag wypowiada (). Nie należy tylko zapominać, że organizm nie jest sztucznym aglomeratem odrębnych przyrządów, lecz najnaturalniejszem ich zjednoczeniem w harmonijną i społem działającą całość. Trudno też oznaczyć granice pomiędzy czynnością móżdżku z jednej a czynnością mlecza pacierzowego i reszty mózgowia z drugiej strony; to tylko pewna, że u człowieka mlecz pacierzowy bez porównania mniej ma przywilejów, aniżeli w niższych grupach zwierząt, gdzie znów mózgowie mniej ważną rolę odgrywa.

Mimowolna energija najwyraźniej przejawia się u dzieci. Niezmierna ich ruchliwość tłómaczy się większym stosunkowo rozwojem móżdżku, przy również stosunkowo większej przemianie materyi. Ciągły ruch pozwala dzieciom odbierać liczne wrażenia, tworzyć liczne wyobrażenia — i tym sposobem materyjał dla pracy półkul mózgowych wzrasta — umysłowość rozwi

() Bain sam wyraża przypuszczenie, że siedliskiem mimowolnej energii i wogóle sil woli jest tylna część mózgowia. (Ob. jego studyjum nad charakterami i dzieło O uczuciu i woli: The Emotions and the Will, st. I).

ja się szybko, tak że w lat niespełna pierwotna ruchliwość niknie zupełnie — mózg bierze górę nad móżdżkiem.

Nie wiem, czy większej działalności mężczyzn przypisać należy większy rozmiar ich móżdżków; w każdym razie przewaga tego organu zdaje się być rzeczywiście po stronie mężczyzn.

Zwierzęta, obdarzone w wysokim stopniu zdolnością, kombinowania swych ruchów posiadają też móżdżek więcej rozwinięty. U ptaków i ssących jest on stosunkowo większy, aniżeli u człowieka. Tam bowiem stanowi on od do % całego mózgowia, podczas gdy tu tylko % (). To też u zwierząt przeważa zawsze działalność nad rozwagą. Przytem móżdżek zwierzęcy ma część środkową więcej rozwiniętą, aniżeli boczne — lecz w miarę zbliżenia się do człowieka zwierzęta okazują przewagę bocznych zrazów. Nawet rasy ludzkie ulegają temu samemu prawu rozwoju. Tak np. murzyni mają znacznie mniej rozwinięte boczne zrazy móżdżku w stosunku do środkowej części, aniżeli europejczycy. Pod tym też względem murzyni zbliżają się do dzieci i kobiet europejskich. W ogóle w rozwoju móżdżku zdaje się istnieć dążenie do stopniowego rozszerzania się kosztem długości, podczas gdy mózg wielki, przeciwnie, więcej na długość się rozwija.

Spostrzeżenia nad skutkami uszkodzenia móżdżku najlepiej dają się sprawdzić u ptaków. I tak: jeśli gołębiowi wyjmiemy mózg, zachowując móżdżek, to straci on naraz całą swoję inteligencyją — ale nie straci bynajmniej zdolności ruchów i utrzymywania równowagi. Taki gołąb będzie stał, chodził, czyścił sobie pióra — a jeśli go puścić z pewnej wysokości, to pocznie robić skrzydłami prawidłowe ruchy, w celu bezpiecznego spuszczenia się na ziemię. Nie należy jednak z powyższych spostrzeżeń wnosić, że gołąb' ów posiada władzę woli. Bynajmniej. To cośmy widzieli, były

() Huschke loc. cit. str. .

to tylko mechaniczne odruchy móżdżku, którym nie towarzyszyło żadne zastanowienie, żadna kombinacyja popędów, żadna myśl świadoma — gołąb stracił zupełnie całą swą inteligencyją do tego stopnia, że zostawiony sam sobie, zdechnie, nie poruszywszy się z miejsca, w celu wyszukania pokarmu.

Zupełnie inaczej rzecz się będzie miała, jeśli zachowując mózg, wytniemy móżdżek. Gołąb' w tym razie nie straci inteligencyi, nie straci władzy rozeznawania niebezpieczeństwa, zdolności wyszukiwania pokarmu i dowolnych ruchów — ale ruchy te staną się nieprawidłowemi, nie będzie umiał skombinować ich w pewien szereg następujących po sobie działań — przyczem znać będzie, że radby owe ruchy odbywać jak należy, ale mu jakaś wewnętrzna przyczyna stoi na przeszkodzie. Upuszczony przewraca się, chociaż stanąć usiłuje — z większej wysokości rzucony, robi wprawdzie poruszenia skrzydłami, ale niema w nich, jakto mówią, ani ładu ani składu. Że upośledzenie to ma swą przyczynę w utracie móżdżku, dowodzi najlepiej ta okoliczność, że nie objawia się ono nagle po skończonej operacyi, lecz stopniowo w miarę jej postępu.

Zatem doświadczenia fizyjologiczne niepozostawiają wątpliwości, że siedliskiem władzy koordynowania ruchów złożonych jest móżdżek. W miarę jego utraty, ruchy złożone stają, się coraz mniej prawidłowemi — bez niego tracą wszelki charakter mechanicznej celowości — "poruszenia są, ale niedostaje władzy kierującej niemi" ().

Anatomija patologiczna zdaje się także popierać uznanie móżdżku za organ porządkowania ruchów. Między innemi spostrzeżenia Dra Wilhelma Lubelskiego nad chorobą zwaną postępową nieskładnością ruchów, jak wspomina prof. Hirschfeld — wykazują, że przyczyną jej są zboczenia chorobliwe porażające móżdżek.

() Hirschfeld str. .

Twórca kranijologii, czyli nauki o różnych wypukłościach czaszki, mających wskazywać na różne rozwinięcie pojedyńczych zdolności i skłonności w człowieku, Dr. Gall, usiłował jednakże zbić doświadczenia Flourens'a, utrzymując, że móżdżek innym przewodniczy sprawom, a mianowicie, że jest on siedliskiem skłonności genetycznej. Niezwykła kochliwość niektórych indywiduów, miała, zdaniem jego, pochodzić z nadmiernego rozwoju móżdżku. Uczeń Galia i uzupełniacz jego nauki, Dr. Spurzheim, sądzi nawet, że żaden z organów frenologicznych nie jest tak pewnym jak ten, na którego poparcie Gall . przytacza bardzo wielką liczbę obserwacyj. Combe, najnowszy reformator frenologii, jest również tego zdania. "Kto nie czytał w Gallu, mówi on, rozdziału dotyczącego tej sprawy, ten nie może mieć pojęcia o całej sile dowodów, jakie autor przytacza." (). Niemniej jednak umiejętna krytyka wielu fizyjologów i psychologów, w rzędzie których na pierwszem miejscu postawiłbym bezstronny i wszechstronny rozbiór Bain'a we wspomnionem dziele, wykazała, że dowody Galia nie tylko ze względu na liczbę nie są wystarczającemi, ale co więcej w samej zasadzie grzeszą przeciw naukowej ścisłości.

Metoda bowiem postępowania, której się trzymał Gali, była następująca: Obmacywał on głowy znacznej liczby ludzi, u których skłonność genetyczną znalazł wysoko rozwiniętą, a zauważywszy u nich znacznie wydatną podstawowotylną część głowy, wnosił stąd, że móżdżek jest właściwem i wyłącznem siedliskiem pomienionej skłonności. Taki sposób badania jest w wysokim stopniu nieścisłym. Ludzie nie są wogóle tak otwarci w tego rodzaju sprawach, ażeby można wiedzieć dokładnie, jaki u kogo organ znaleść się powinien — a powtóre przypuściwszy, że autor znał gruntownie wszystkich tych, którym móżdżki obmacywał — i tak pozostanie znaczna liczba poważ

() Combe, System of Phrenology wyd. — cyt. w dziele Bain'a O badaniu charakteru, III.

nych zarzutów, których frenologija usprawiedliwić nie może. Niepodobna mi wchodzić tu w bliższe szczegóły; wspomnę tylko że mamy równie wielką, a nawet dokładniej sprawdzoną liczbę faktów, dowodzących ścisłego związku pomiędzy temiż skłonnościami a mleczem pacierzowym — z drugiej strony nie mniej ważną, zależność zauważyć łatwo pomiędzy działaniem wyobraźni, a więc półkul mózgowych. Zresztą jakież byłoby znaczenie móżdżku do czasu objawienia się w młodem indywiduum skłonności genetycznych — i powtóre, czyż nie widziano szalonych tego rodzaju przeskoków w sposobie postępowania człowieka, bez widocznej zmiany w rozroście jego móżdżku?

Zastanawiając się nad różnemi formami czaszek ludzkich u różnych plemion z jednej strony, i ich obyczajami z drugiej, sądziłbym, że jeśli mamy prawo na takiej podstawie budować wnioski fizyjologiczne, to przewagę skłonności zmysłowych wogóle należałoby raczej upatrywać w rozwoju tylnej części głowy powyżej móżdżku, a więc że należałoby odnosić je już do władz wielkiego mózgu. Co prawda, murzyni, którychby tu można wziąć za typ najwybitniejszy, obok znacznej wypukłości górnotylnej części głowy mają i móżdżek, a zwłaszcza średnią część jego, stosunkowo do mózgu znacznie rozwiniętą. Winienem też dodać, że między innemi, czaszka młodej Indyjanki () którą mierzyłem, a która według świadectw na niej wypisanych, mogła służyć za przykład — jeśli tak się wolno wyrazić — skłonności o których mowa, przedstawia dowody niezwykłego rozrostu móżdżku. Szerokość potylicowej kości, odpowiadającej niemal dokładnie rozmiarom ukrytego pod nią organu, wynosiła milimetrów, t. j. przynajmniej kilkanaście mm. więcej aniżeli średnia szerokość tejże kości u wszystkich innych czaszek, jakie mierzyłem. Ale jestto fakt prawdopodobnie równie przypadkowy, jak te, które Gall podaje — znaczna nowiem ilość innych spostrzeżeń nie pozwala na stanowcze

() Znajduje się w tutejszym gabinecie anatomii porównawczej.

przyjęcie wniosków frenologii. Jakże np. wytłómaczyć tę okoliczność, że móżdżek u dziecka jest stosunkowo większy i powiększa się aż do wieku dojrzałego? (Virey). Dlaczego u małpy Simia sciurea L. która, jak w ogóle małpy, powściągliwością nie grzeszy, stosunek mózgu do móżdżku jest jak : (Cuvier), podczas gdy tenże stosunek u człowieka, wynosi co najwyżej : (Cuvier) (). Nakoniec dodam jeszcze, że niektóre zwierzęta pozbawione móżdżku, nie tracą bynajmniej skłonności, które Gall do organu tego przywiązywał. Jednem słowem, streszczając to, co się powiedziało, wypada że hypoteza Galia nietylko nie narusza wniosków Flourens'a, Hertwiga i innych, co do pomieszczenia w móżdżku władzy koordynowania ruchów, ale nawet nie ma za sobą dostatecznych podstaw naukowych. Z tej też przyczyny i zdanie tych, którzy usiłowali w móżdżku mieścić obie władze, a mianowicie: genetyczną w środkowym, a ruchową w bocznych zrazach (Huschke), również nie może być dostatecznie dowiedzionem. Lepiej już trzymać się wyłącznie doświadczeń Flourens'a, ponieważ jasno i dotykalnie świadczą o zależności od móżdżku ruchów skomplikowanych.

Co do mnie, przyznam się nawet, że nie widzę potrzeby, dla której skłonność genetyczna miałaby mieć organ oddzielny i to tak znaczny jakim jest móżdżek u każdego wogóle człowieka. Rozbiór psychologiczny i fizyjologiczny samej skłonności bynajmniej tego nie wymaga. Skłonność o której mowa zależy: po e od rozwoju właściwych organów, nie mających nic wspólnego z mózgiem, i po e od wpływów zewnętrznych, wytwarzających w mózgu wyobrażenia służące za materyjał dla zmysłowej imaginacji, na powyższe organa w wysokim stopniu oddziaływającej. Te dwa współczynniki tłómaczą nam wszystkie odnoszące się tu zjawiska, bez potrzeby uciekania się

() Według Soemmeringa lub : .

do odrębnych ośrodków nerwowych, mających służyć wyłącznie pomienionej skłonności.

W przedmiocie ośrodka, który nas zajmuje, dziwne przypuszczenie wyraził Dr. Karol Libelt w przypisku do str. Igo tomu swej Estetyki. "Że mózg jest materyjalnem narzędziem władz ducha — mówi znakomity nasz myśliciel — dowiodła fizyjologija; lecz w których częściach jego i przez jakie funkcyje odbywają działania swoje pojedyńcze władze, dotąd jest tajemnicą. Niektórzy uważają (Müller, Handbuch der Physiologie I, ), że wola i uczucie, a stąd przyczyna wszystkiego ruchu muskularnego, złożona w tej części mózgu, która łączy mlecz z mózgiem głównym (medula oblongata); a ponieważ w hemisferach wielkiego mózgu niema czucia, wnoszą stąd, że w nich tworzą się wyobrażenia, i że tu jest siedlisko wiedzy i uwagi. Naruszenie tej części mózgu sprawia, że pamięć się traci całkiem, albo częściowo. To ostatnie byłoby skutkiem refleksyi, bez której pamięci być nie może i nie mówiłoby jeszcze za tem, żeby w hemisferach wielkiego mózgu wyobraźnia miała mieć siedlisko. Nam się wydaje, że tamby je raczej mleć, powinna, gdzie się nerwy zmysłowe bezpośrednio odnoszą, albo przynajmniej w ich pobliżu; a zatem w czterech pagórkach (corpora quadrigemina), gdzie dochodzą kresu nerwy wzroku (lobi optici), albo też w małym mózgu (cerebellum), ile że Hertwig okazał, że i tu niema czucia, ale jest mechanika, odbywająca poruszenia, do pewnego celu skierowane. Z jego wyjęciem muskuły poruszają się, ale bez celu, bez związku. Stwierdziło się także (?) co Gall utrzymywał, że móżdżek jest siedliskiem pożądliwości. To wszystko dowodziłoby, naszem zdaniem, że w tej części mózgu odbywa się pracownia wyobraźni" (). Przypuszczenie to jednak nie może się ostać w obec dzisiejszego stanu nauki. Sądzę nawet że te miejsca mózgowia, do których się nerwy czucia bezpośre

() Estetyka czyli umnictwo piękne. Petersburg .

dnio odnoszą, byłyby najmniej właściwem siedliskiem wyobraźni. Wyobraźnia bowiem jest władzą odtwarzającą dawniej doznane wrażenia, w czemby jej właśnie ciągły przypływ nowych wrażeń przeszkadzał, gdyby rzeczywiście przy ujściach nerwów czucia miała swe siedlisko. Samodzielna, niezależna od obecnych wrażeń praca wyobraźni byłaby tym sposobem niemożebną. Powtóre: jeśli zwierzę z wyciętym móżdżkiem chodzi jak pijane, to nieznaczy że straciło ono wyobraźnią, gdyż tę w samej rzeczy zachowuje (jak przekonywają liczne doświadczenia), lecz tylko że władza porządkowania ruchów zniknęła. Zasadą dla której fizyjologowie mieszczą wyobraźnią w półkulach mózgu, nie jest bynajmniej sama ich nieczułość — lecz, jak to zobaczymy następnie, nierównie ściślejsze i więcej wymowne doświadczenia. Co się zaś tyczy wzgórków czworaczych, to wiemy już, że są one siedliskiem władzy widzenia, która odnośnie do wyobraźni jest tylko dostarczycielką materyiału. Rdzeń przedłużony, wyniosłość obrączkowa i wzgórki czworacze — są to dopiero przedsionki ducha, z których dla wyobraźni przybywa treść zmysłowa. Móżdżek jest właśnie częścią mózgowia, która z wyobraźnią najmniej przedstawia związku.

Tak tedy, skończywszy z móżdżkiem, przechodzimy do półkul mózgowych.

Mózg właściwy wypełnia całą wierzchnią część głowy. Z przodu półkule jego leżą bezpośrednio na podstawie kościanej, stanowiącej górne sklepienie jam oczodołowych — z tyłu zaś nalegają na móżdżek, pokrywając go całkowicie. Taki stosunek ma miejsce u człowieka — u zwierząt zaś, w miarę coraz niższej ich organizacyi, móżdżek okazuje się więcej rozwiniętym ku górze, tak że półkule mózgu nie są w stanie go pokryć. Orangutanga móżdżek jest już zupełnie ukryty pod mózgiem.

Mózg człowieka dojrzałego i rozwiniętego normalnie ma cali długości, szerokości i wysokości. Waży uncyje

u mężczyzny — u kobiety. Przyczem u mężczyzn stanowi u kobiet zaś całego mózgowia.

Mógłby kto sądzić że sam widok mózgu powinien nas choć w części objaśnić o życiowej jego roli w organizmie. Tymczasem kto go pierwszy raz zobaczy, z pewnością ulegnie tylko zdumieniu, na myśl, że ta pstrokata, pofałdowana, owalna bryła miękkiej masy — za życia człowieka była siedliskiem najwyższych władz jego ducha! Trudno mu będzie pogodzić się z tą myślą i zaledwie oczywistość doświadczalnych faktów fizyjologii, zdoła, jak sądzę, przekonać najwięcej nawet uprzedzonych.

Patrząc z góry na mózg, leżący na stole, spostrzegamy przedewszystkiem podłużną brózdę dzielącą go na dwie półkule. Ku przodowi i ku tyłowi, brózda ta tworzy więcej widoczne wcięcia, w środku zaś obie półkule ściśle przystają do siebie. Odchyliwszy brzegi środkowe, ujrzymy łączące je spoidło, tak zwane dla swej silniejszej od półkul konsystencyi, ciało twarde (corpus callosum).

Ku tyłowi półkule są więcej wypukłe, u wyższych jednakże ras różnica ta stopniowo słabnie, tak że najwyżej rozwinięte mózgi, przedstawiają przednie czołowe końce półkul, niemal równomierne z tylnemi. Cała ich powierzchnia, jak widać na rysunku, pokryta licznemi zawojami przypominającemi układ kiszek cienkich. W ogólności zawoje te są tem liczniejsze i brózdy ich tera głębsze, im wyższe miejsce zajmuje dana istota w hierarchii organicznej. Wszystkie te zawoje są koloru szarego, ponieważ składają się wyłącznie z substancyi szarej, komórkowej. Biała, włóknista, jak już wiemy znajduje się wśrodku i ona to stanowi corpus callosum. Substancyja szara jest tak miękka, że z łatwością przebija się palcem.

Jak widzimy z powyższego powierzchownego opisu, nie wiele o funkcyjach mózgu wnosić można. Ale niepowinno to nas zrażać. Może jeszcze wewnętrzna, histologiczna budowa mózgu, da nam jakie wskazówki — jeśli zaś i te zawiodą to za

bierzemy się już wprost do doświadczeń, a wtedy czegoś przecież dowiedzieć się musimy.

Mózg nie jest organem odosobnionym; łączy się on ze wszystkiemi innemi ośrodkami nerwowemi za pomocą licznych włókien przewodnich; samo zaś położenie jego po nad innemi centrami i znaczna przewaga jego masy, zdają się wskazywać na pewną naczelną działalność tego organu. W samej rzeczy, w żadnym innym organizmie mózg nie odgrywa tak ważnej roli, jak w ludzkim — i w żadnym też innym wewnętrzne jego sprawy nie są okryte tak niedościgłą tajemnicą, nie przedstawiają tak subtelnej komplikacya Nic też dziwnego, że przed niedawnemi jeszcze czasy większość fizyjologów nie wierzyła w możność dojścia do jakiegokolwiek pojęcia o tem co się w mózgu odbywa, co wewnętrznych spraw jego dotyczy. Oto co mówił w tym przedmiocie głośny autor Fizyjologii myśli: "Dzieje się w mózgu coś bezwątpienia bardzo cudownego, ale to tak cudownego, że pomyśleć iż to wszystko kiedyś zrozumiemy, byłoby rzeczą jeszcze bardziej cudowną (). Wielka ta tajemnica łączy się z tajemnicami innego porządku, a przynajmniej innej postaci; zrozumieć ją, byłoby to zrozumieć wszystko. Wiedzieć co się dzieje w głębi tej skrzynki mózgowej, w głębi tych mózgowych przepaści, w tem rozświetleniu się ducha, które w zamian za drobne atomy światełek, drażniących naszą siatkówkę, roztacza przed oczyma świadomości, wszystkie owe cudowne światy wyobraźni, w obec których świat rzeczywisty jest zaledwie marnym drobiazgiem zrozumieć to wszystko, byłoby to odgadnąć, zrozumieć, czyja ręka wywiodła te światy z nicości. "

() "II se passo dans le cerveau quelque chose assurément de bien merveilleux, mais d'une telle merveille, que s'imaginer qu'on le saura, qu'on le comprendra jamais, serait bien plus merveilleux encore... " (Le^ut — Physiologie de la pensée).

Bardzo to piękne, ale, nie rozumiem dlaczego mielibyśmy poddać się zwątpieniu. Czy poznamy kiedy istotę rzeczy, czy poznamy czem jest przestrzeń, czas, duch, materyja, siła rządząca światem, ów ruch nieskończony, nieśmiertelny, owa odwieczna światów harmonija, owa nieugięta praw siła... ? Czy poznamy to wszystko? Nie wiem, oto cała odpowiedź jaką, dać możemy. To pewna że dzisiejsze nasze władze, niczem są w obec tych zagadnień. Tajemnica wszechbytu urąga naszej bezsilności. Ale idźmy dalej — naprzód. To co my wiemy, było dla naszych praojców również niezgłębioną tajemnicą.

Jeszcze przed trzydziestu laty, znakomity fizyjolog Müller, oświadczył stanowczo, że szybkość przebiegu wrażeń nigdy ocenić się nie da — a jednak Donders ją oznaczył; co więcej zbadano szybkość myśli — wymierzono czas potrzebny dla najprostszej rozwagi...

Któżby się spodziewał przed laty, że tak jak oznaczono mechaniczny równoważnik ciepła, tak zdołamy oznaczyć mechaniczny równoważnik pracy umysłowej — a jednak próby Hirna zdają nie pozostawiać pod tym względem wątpliwości.

Lélut sądził, że niedowiemy się nigdy co zachodzi w mózgu podczas myślenia — a jednak z doświadczeń Byassona wiemy już że zachodzi wówczas szybki proces przemiany materyi — wiemy już jakie związki chemiczne zużywają się przy praw mechanicznej a jakie przy pijacy umysłowej. Nie jestże to wielki krok naprzód ? Kto zna najnowsze prace fizyjologiczne, ten przyzna, że pomimo całej naszej nieświadomości posuwamy się daleko szybciej, aniżeli się to śniło dawniejszym filozofom, przeżuwającym wiecznie stare systemy, dla ulepienia nowych.

A wszystko to zdobycze owej tajemniczej siły — która świat poznawszy, siebie poznać nie może! Jakto! wiemy co się dzieje na słońcu a nie mieliżbyśmy wiedzieć co się dzieje w tej marnej kościanej szkatułce — która Hamleta w ponurą wprowadziła zadumę? To co się dzieje w mózgu, nie wić o tem co się dzieje w mózgu! Zabawny paradoks! A jednak tak jest —

żyjemy w ciemności po za którą widać światło ale obok nas tylko ciemność. Brak nam zmysłu dla rozeznania w tej ciemności — objawów życia, do rozeznania własnej postaci.

Ktoś inny wiedział tyle co i my, żył — może nawet zadumał się kiedy nad własnem przeznaczeniem, nad własną istotą.

Naraz przestał dzielić nasze losy — i oto mózg jego leży przed nami... Czy widok jego nauczy nas więcej" aniżeli własne doświadczenie ? Sprobójmy. Tkanka szara i tkanka biała — oto i wszystko. Ale i to coś znaczy. Tkanka biała składa się z włókien przewodnich — tkanka szara z rogatych komórek. Ani włókien ani komórek nie widać gołem okiem; są one na to zbyt drobne. Dopiero położywszy skrawek mózgu pod szkłami mikroskopu powiększąjącemi do razy w średnicy, spostrzeżemy i jedne i drugie. Pokaże się wówczas, że komórki substancyi szarej są jedno, dwu, trzy nawet czterobiegunowe, — a każdy z tych biegunów czyli każdy wydłużony rożek komórkowej ścianki, przedłuża się w rurkę nerwową, której część środkowa (axencylinder) jest wprost dalszym ciągiem wewnętrznej zawartości samej komórki. Drobny ten konduktor wchodzi ze swej strony do środka sąsiedniej lub więcej oddalonej komórki. Tym sposobem tworzy się siatka telegraficzna, najściślejsza jaką tylko wyobrazić sobie możemy. Komórka jednej półkuli łączy się z komórką, drugiej — tak że nic się w tej wielkiej rzeczypospolitej nie stanie, coby na sąsiednie sprawy nieoddziaływało ().

Co znaczy tak wielka obfitość w mózgu tkanki szarej ? — Znaczy przewagę funkcyi ośrodkowych nad przewodniemi — wiemy to już z poprzedniego. Ale jakieżto są te funkcyje ośrodkowe? W mleczu polegały one na pewnej bardzo jeszcze niedołężnej kombinacyi wrażeń zewnętrznych i pobudzeń mózgo

() Ob. bliższe szczegóły w dziełach Stilenza, Scheredera, Robina, Vircbowa, Clarca, a wszczególności w ostatniej pracy Luys'a: Recherches sur le systéme nerveux cérebrospinal, Paris. .

wych, na równoważeniu się odruchów i wytwarzaniu pewnego mechanizmu, który jedne po drugich bezwiednie powtarzał. W rdzeniu przedłużonym właściwym widzieliśmy podobny mechanizm, kierujący sprawami oddychania. W wyniosłości obrączkowej i wzgórkach czworaczych organa pośredniczące pomiędzy wrażeniami a duchem. W móżdżku wreszcie mechanizm bezwiedny, przewodniczący sprawom ruchowym. Cóż zostaje dla mózgu? Nie znaleźliśmy dotąd myśli, uczucia i woli w ich świadomym podniosłym rozwoju — nie znaleźliśmy siedliska dla najwyższych władz ducha. Pozostał tylko mózg. Zatem w nim, albo nigdzie. Jeśli władze powyższe mają materyjalne w przestrzeni siedlisko — to mogą je mieć tylko w mózgu. Odwołajmy się w tej sprawie do najwyższej instancyi flzyjologa — do doświadczeń.

Jakie zmiany zajdą w organizmie któremu mózg wyjęto? Flourens, który obok znakomitej wprawy w robieniu doświadczeń, posiadał jeszcze znakomitą wprawę w pochlebianiu samemu sobie, wykazawszy funkcyje nerwów ruchowych i czuciowych, tak mówi dalej:

"Dokonaliśmy rozdziału dwóch systemów nerwowych — systemu czucia i systemu ruchów. Pozostaje nam teraz mózg."

"Stajemy tu w obec nowego zagadnienia, tem potężniejszego, o ile że dotyczy spraw wyższego porządku."

"Wielkie to zagadnienie ja rozstrzygnąłem" ().

Trudno mur w samej rzeczy nie przyznać zasługi. On to bowiem pierwszy doświadczeniami swemi na zwierzętach, dowiódł, że mózg jest siedliskiem wszystkich władz inteligencyi.

Wycinanie płatów mózgu nie sprawia zwierzętom żadnego bólu. Można go kłuć, palić, krajać, nie wywołując żadnych podrażnień — ale im głębiej wycinać jego masę, tem więcej zwierzę traci na inteligencyi, coraz mu trudniej skombinować własne popędy, własne myśli; traci spryt, zdolność rozwagi w obec

() De la vie et do l'intelligence, e edit. .

niebezpieczeństwa, namysłu nad wyszukaniem pokarmu, traci władzę woli, władzę ruchów samodzielnie pomyślanych, przestaje poznawać otaczających — i oceniać własne położenie.

"Usunięcie półkul mózgowych, mówi Claude Bernard, u zwierzęcia wyższej organizacyi, sprowadza zniknięcie samowiedzy, pozostawiając jednak nietkniętemi wszystkie sprawy ciała, których ośrodki nerwowe odpowiednie zachowaliśmy. Sprawy krążenia, oddychania nie przestają odbywać się prawidłowo, bez przerwy, jakkolwiek ustają natychmiast gdy wytniemy zarządzające niemi ośrodki. "

"Gdy chodzi np. o powstrzymanie oddychania, dosyć jest uszkodzić rdzeń przedłużony. Flourens wyznaczał ten ośrodek z niezwykłą ścisłością (), dając mu nazwę węzła życiowego, ponieważ zniszczenie go sprowadza u wyższych organizmów smierć natychmiastową. Trawienie, jakkolwiek zawieszone, nie jest bynajmniej zniweczonem. Za to zwierzę straciło zupełnie świadomość, władzę oceniania wrażeń, nie potrafi już używać własnych zmysłów, a tem samem i wyszukać sobie pożywienia; jeśli obudzimy w nim odruchy, wprowadzając pokarm do głębi gardła — pokarm zostanie połknięty i trawienie rozpocznie się jak zazwyczaj — ponieważ ośrodki nerwowe, przewodniczące tym sprawom, nie zostały naruszone."

"Zwierzę pozbawione mózgu, nie ma już władzy poruszania się z własnej woli; lecz jeśli pobudzimy je do tego podrażnieniem zewnętrznem, zastępując tym sposobem wewnętrzne podrażnienia woli, to ponieważ ośrodki automatyczne, porządkujące ruchy, pozostały nienaruszone, odpowiednie przeto poruszenia objawią się" ().

() W ostatnich swych badaniach Flourens wykazał że właściwy ośrodek oddechowy nie zajmuje więcej miejsca jak łepek od szpilki — ma bowiem zaledwie ną liniję średnicy.

() Claude Bernard. Discours dc récéption a l'academie des sciences. Flourens — les fonctions du systéma nerveux. (Revue de cours scientifiques Nro — l'année — ).

Przy rozbiorze funkcyj rdzenia przedłużonego, widzieliśmy, że wyniosłość obrączkowa jest siedliskiem czucia zmysłowego. Zatem zwierzę, jakkolwiek pozbawione mózgu, powinno czuć. Tak też iest w samej rzeczy; jednakże czucie to różni się od zwykłego.

Rozbierzmy ten przedmiot bliżej, stanowi on bowiem jednę z najważniejszych stron naszej umysłowości.

Zwierzę pozbawione wyniosłości obrączkowej krzyczało, gdyśmy je drażnili, ale krzyczało mechanicznie; jak owe zabawki dziecinne które za naciśnięciem skrzeczą lub piszczą. Nie było w tym krzyku uczucia, nie było bólu — był tylko odruch bezwiedny.

Zwierzę, któremuśmy zachowali wyniosłość obrączkową, wyjąwszy mózg, wydawało z siebie krzyk bolesny, dotkliwy, krzyk w którym znać było ból rzeczywisty. Czuło zatem nietylko mechanicznie. Ale i temu uczuciu brakowało czegoś jeszcze. Oznaka bólu była i w tym razie tylko dorywczym objawem. Nie towarzyszyło jej żadne inne uczucie, żadna myśl, żaden popęd świadomy.

Inaczej się zachowa zwierzę któremu i mózg zostawiono. Znać będzie że doznane wrażenie bólu porusza całą jego umysłowość — obudza w nim szeregi wyobrażeń i uczuć innych. Zwierzę takie potrafi ocenić położenie, rozmyślić najlepszy sposób uchronienia się od przykrości — wreszcie objawi swój gniew, swoje niezadowolenie, swoją złość na tego który je drażni. Bez mózgu byłoby to niemożebnem. Obecność wyniosłości obrączkowej pozwala tylko na odczucie pojedynczego wrażenia — oto wszystko. Czucie to czysto zmysłowe nie łączy się z żadnem wyobrażeniem, z żadnem uczuciem wyższego porządku. Nie może takie czucie przenieść się w sferę pamięci, nie może rozbudzić całego szeregu asocyjacyj, ponieważ niema mózgu, a bez mózgu niema wyobrażeń.

To co my nazywamy bólem, jest stanem świadomości bardzo złożonym. Wrażenie bowiem bólu, doszedłszy do mózgu, rozbudza tam liczne asocyjacyje wyobrażeń, uczuć i popędów

drugorzędnych. Z każdem czuciem bólu łączy się przypomnienie innych uczuć, tworzy się mimowolne porównanie, które dopiero pozwala nam ocenić doniosłość obecnego uczucia — rozwijają się szeregi wyobrażeń, wskazujących na przyczynę bólu, na jego następstwa, na środki rozumowe uniknienia go, rozbudzają się uczucia drugorzędne, stanowiące to co nazywamy chorobliwą imaginacyją, uczucie gniewu, zemsty, zazdrości i tysiąca innych. Gdy niema mózgu, niema też i wszystkich owych objawów następczych, komplikujących proces uczuwania. Na zasadzie powyższych uwag sądzę, że w rozwoju naszego czucia moglibyśmy rozróżnić trzy stany coraz to doskonalsze. I tak: zwierzę wyższej organizacyi pozbawione mózgu i wyniosłości obrączkowej posiada tylko czucie mechaniczne, pobudliwość czysto materyjalną. Zwierzę pozbawione samego mózgu, posiada czucie zmysłowe, pobudliwość fizyjologiczną. Nareszcie zwierzę w stanie normalnym znajdujące się, posiada jeszcze czucie duchowe, pobudliwość psychiczną.

Czucie mechaniczne jest zawsze bezwiednem i nigdy nie może stać się przedmiotem pamięci — nigdy nie może przejść do świadomości.

Czucie fizyjologiczne posiada prawdopodobnie pewien niższy stopień świadomości, ale pozostaje zjawiskiem odosobnionem, nie obudzającem działania wyobraźni, pamięci, woli, myśli.

Czucie duchowe wreszcie jest zjawiskiem złożonem, zawsze świadomem, zawsze połączonem z pewną liczbą skojarzonych wyobrażeń, uczuć i popędów, często nawet zupełnie od chwilowych wrażeń niezależnych. Może ono stać się przedmiotem pamięci, i pomimo ustania pobudki która je wywołała, trwać a nawet wpływać na przyszły kierunek spraw duchowych.

Bez mózgu podobne komplikacyje i trwałość czucia jest niemożebną. "Zwierzę operowane, ponieważ posiada swe wzgórki czworacze i wyniosłość obrączkową, zachowuje władzę odczuwania wrażeń pojedyńczych — ale nie ma już wyobrażeń

dawniej nabytych, które kojarząc się z pojedyńczem czuciem zmysłowem, dawałyby mu pojęcie o przedmiotach zewnętrznych." "Przedmioty te nie przestają, odbijać się na siatkówce; tęczówka nie straciła swój kurczliwości, nerw wzrokowy jest jak przedtem wrażliwy; siatkówka nawet pozostaje czułą na światło, ponieważ widzimy że tęczówka () zamyka się lub otwiera w miarę tego czy natężenie światła jest mniej lub więcej żywe. A jednak zwierzę nie widzi... Gołąb w ten sposób operowany stał bardzo silnie na nogach; latał gdy go rzucono w powietrze; chodził gdy go popchnięto; tęczówka jego oka była bardzo ruchomą; a jednak gołąb ten nierozróżniał przedmiotów i dźwięków, nie poruszał się nigdy samowolnie, mając ciągle pozór zwierzęcia śpiącego — a gdy go podrażniono w owym letargu, przedstawia nawet pozory budzenia się. Gdym go zostawił samemu sobie, siedział spokojny, i jak gdyby pogrążony w sobie, w żadnym zaś razie nie przedstawiał najmniejszych śladów woli. Jednem słowem, proszę sobie wyobrazić istotę skazaną na sen wiekuisty i pozbawioną w dodatku władzy marzenia podczas snu" (). W samej rzeczy, dodaje w tem miejscu Henryk Taine, wszystkie wyobrażenia (images) których nieprawidłowa ciągłość stanowi senne marzenie, a których kojarzenie się prawidłowe stanowi czuwanie — u owego gołębia nie istniały; pozostały tylko czucia pojedyńcze, dorywcze, te któ

() Tęczówka (iris) jestto błonka obrączkowa nieprzezroczysta, zewnętrznym swym obwodem przyrośnięta do przedniej czyści gałki ocznej, i odgradzająca zewnętrzną błonę twardą (rogówkę) od soczewki załamującej światło. Okrągły (u człowieka) otwór tęczówki zowie się źrenicą, przez którą promienie światła wnikają w głąboka. Sama zaś tęczówka stanowi ową zabarwioną obrączkę otaczającą źrenicę i nadającą kolor oczom.

() Vulpian cytowany przez Taine'a: De 'intelligence. Paris , tom. I str. .

re obudzał w nim fizyjolog, a z niemi i owe bezwiedne popędy i mimowolne ruchy (). Ciało żyjące bez ducha!

Kura, którą w podobny sposób operowano, żyła dziesięć miesięcy. Pod koniec piątego miesiąca, była najzupełniej zdrowa, tłusta i silna; ale władze pamięci, rozwagi, nie okazały się już więcej. Po kilku próbach, mówi Vulpian, trzymałem ją w absolutnym poście przez całe trzy dni; później zbliżałem jej pokarm do nozdrzy, pogrążałem jej dziób w naczynie z ziarnem, wkładałem ziarno w koniec dzioba, pochylałem go aż do zmoczenia w naczynie z wodą, stawiałem ją na stosie zboża. Nie usiłowała nawet przekonać się co ją otacza, nie piła, nie jadła, nie grzebała nawet dziobem jak zwykle, pozostając nieruchomą na owym stosie zboża i zdechłaby na nim bez wątpienia z głodu, gdybym nie przyszedł w pomoc jej niedołęstwu, zmuszając ją do jedzenia przez wkładanie pokarmu w gardło. Dwadzieścia razy zamiast ziarna, wkładałem jej kamyczki, i za każdą razą połykała je tak jak ziarno" — najlepszy dowód że nie robiła tego z rozwagą — lecz poprostu połykała je tak, jak żniwiarka chwyta słomę, którą pod nóż podłożyć. "Gdy popchnięta posuwała się naprzód, potrącała o przedmioty, nie umiejąc ich ominąć... nie broniła się nigdy gdy ją napastowały inne kury, zabierając jej ziarno z przed nosa. Nie umiała ani uciekać ani pokonywać; na zaloty koguta pozostawała obojętną, lub też nie spostrzegała ich wcale. Przestała nawet gdakać jak inne" ().

Podobnie zachowują się żaby, krety, koty i inne zwierzęta gdy je mózgu pozbawić.

Przed paru laty Voit, prof. monachijskiego uniwersytetu, zrobił jeszcze ciekawsze spostrzeżenie. Spostrzegł on że gołąb z dokładnie wyciętym mózgiem, a raczej bez takowego, wyuczał się stopniowo pewnych ruchów, tak że zdawał się co raz mniej cierpieć na utracie półkul mózgowych. Biegał po

() Tamże str. .

() Vulpian. loc. cit.

pokoju coraz swobodniej, nawet bez podrażnienia latał, unikając przeszkód — wymykał się gdy go chciano schwytać — tak że nakoniec, pomiędzy innemi operowanemi gołębiami, wydawał się jakby zdrowym zupełnie. Jedno tylko pozostało mu upośledzenie: nie umiał podobnie jak inne samowolnie wyszukiwać sobie pokarmu. "Liczyłem starannie, mówi Voit, wszystkie rozsypane przed nim ziarna, ale nigdy nie znalazłem ich mniej jak przedtem — trzeba więc było karmić go sztucznie. Zbadawszy dokładnie całą jego działalność, poświęciłem go na zabicie po upływie pięciu miesięcy. Po otworzeniu czaszki zostałem zdumiony spostrzegłszy biaława masę, zajmującą, widocznie miejsce wyciętego mózgu. Zwykle w takich razach znajdowałem tylko włókniste wydzieliny i płyn wodnisty, bezkształtny. Tymczasem tu rzecz się miała zupełnie inaczej. Masa biaława miała najdokładniejszy wygląd i budowę białej tkanki mózgowej. Tworzyła nawet dwie wyraźne półkule z odpowiedniemi jamami — a co ważniejsza, w półkulach tych znalazłem ośrodki nerwowych komórek najdokładniej rozwinięte ()."

Pierwszy to przykład odrostu mózgu wraz z powracającemi władzami inteligencyi. Jeśli gołąb' ten nie zupełnie jeszcze odzyskał władzę kombinowania wrażeń, władzę rozmysłu i woli — to objaśnia się łatwo niedostateczną ilością substancyi szarej która w części tylko odrosła.

Obserwacyje, czynione nad człowiekiem jakkolwiek z natury rzeczy bardzo trudne i nieliczne, w zupełności jednak potwierdzają wyniki poprzedzających.

"Wszystkie organa, mówi Müller, z wyjątkiem jednego tylko mózgu, mogą, być stopniowo wydzielane z zakresu ekonomii zwierzęcej, bez spowodowania najmniejszej zmiany w czynnościach władz duchowych. Inaczej rzecz się ma z mózgiem. Każde czy to powolne czy nagłe naruszenie jego funkcyj, narusza też i władze umysłu. Zapalenie tego organu, nie obejdzie się

() Revue des cours sciontifiques Nro , — .

nigdy bez maligny, a w następstwie i po dłuższem trwaniu, bez ogólnego przytępienia tychże władz. Nacisk wywarty na mózg sprowadza zawsze majaczenie, albo nawet zupełny upadek inteligencyi, w miarę tego czy naciskowi towarzyszyło wewnętrzne rozdraźnienie lub nie — i to niezależnie od tego, czy przyczyną nacisku było pogłębienie kości czaszkowych lub ciała obcego, czy wreszcie znaczna ilość płynu wodnistego, krwi albo ropy. Też same przyczyny, stosownie do miejsca w którem działają, powodują utratę, ruchów dowolnych, albo też utratę pamięci."

"Jak tylko nacisk ustąpi, jak tylko część kości zostanie wyjętą — świadomość i pamięć wracają nagle; widziano nawet chorych, odtwarzających w dalszym ciągu szereg tych myśli, które w skutek naruszenia mózgu zostały przerwane (). Przytoczę jeszcze zdanie Vogta, jak w tym razie przynajmniej, bardzo umiarkowane i niewątpliwie słuszne:

"Jakiekolwiek kto ma zapatrywania się w przedmiocie spraw duchowych, czy uważa je za objawy niezależnej od ciała duszy, czy też za funkcyie samego systemu nerwowego i składających go części, w każdym razie uważać musi mózg za organ, z którego pochodzą te objawy. Nie podlega żadnej wątpliwości, że każde zboczenie wewnętrz mózgu, jakiemkolwiek jest jego źródło, odbija się natychmiast w czynnościach duchowych; że każde uszkodzenie sprowadza odpowiednie następstwa, które mogą być nawet w części przepowiedziane z góry, i że wszelka zmiana stanu, w krążeniu krwi np. powoduje bezpośrednio zmiany w objawach czynności mózgowej. Jeśli to jest pewnem, (jest zaś pewnem, ponieważ w każdej chwili możemy się o tem przekonać doświadczalnie, wprowadzając zwierzęta w stan epilepsyi, lub idyjotyzmu it. p.), to mamy przecież racyję przypuszczać, że wewnętrzna budowa mózgu i różnych jego części, jest w najściślejszym związku ze sprawami umysło

() Molier, Manuel de Physiologie I, .

wemi, i że w ten lub inny sposób, związek ów będzie mógł być przynajmniej przybliżenie oznaczonym ()."

Najwyższe sprawy naszej istoty nietylko w ogólnych swych przejawach zawisły od stanu mózgu, ale nawet szczegółowe grupy wyobrażeń zdają się być związane z pewną umiejscowioną działalnością mózgowej tkanki. Fakta na poparcie powyższego przypuszczenia przytaczane, rozbierzemy w następnym rozdziale; tymczasem zaś wypada nam jeszcze wziąć pod uwagę pytanie, któreśmy dotychczas pozostawili bez odpowiedzi.

Czytelnik przypomina sobie zapewne, że rozebrawszy zagadnienie dotyczące spraw życiowych, jakie przejawiać się mogą w kadłubie pozbawionym głowy — pytanie o takichże funkcyjach głowy odciętej zostawiliśmy nierozstrzygniętem, do czasu bliższego zapoznania się z władzami mózgowia. Teraz już [musimy je rozstrzygnąć.

Jakież objawy życiowe przedstawiać może głowa odcięta od ciała ?

Nélaton, sławny lekarz byłego cesarza francuzów, utrzymuje że głowa taka może czuć a nawet myśleć, dopóki upływ krwi nie pozbawi jej żywotności. Sądzi on, że upływ ten nie jest tak szybkim, ponieważ krew w naczyniach przeciętych krzepnie i tamuje przez czas jakiś wysączenie pozostałej wewnątrz — zabezpieczając ją tem samem od zetknięcia z powietrzem.

Czyżby rzeczywiście głowa człowieka ściętego mogła jeszcze zachować świadomość czucia i myśli'? Byłaby to bez wątpienia straszna dla winowajcy męczarnia! Widzieć własną śmierć, rozeznawać okropność położenia, mając kadłub oddzielony od głowy... doprawdy, położenie wcale nie do zazdrości. Czy jednak objawy tego rodzaju rzeczywiście mogą mieć miej

() Vorlesungen ueber den Menschen. Cytuję z przekładu francuskiego p. Moulinié, .

sce? Niejeden gotów się powołać na przedstawienia nowoczesnych magików, okazujących głowy odcięte, a przecież mówiące bardzo logicznie (rozumie się o tyle, o ile żona czy córka magika umie mówić logicznie). Ale byłby to argament chybiony — gdyby bowiem głowy odcięte mieczem katowskim miały się tak dobrze jak te, które przemawiają w teatrze Rappo, niepotrzebowalibyśmy się o ich los kłopotać.

Przytaczają jednak i lepsze dowody. Głowa Charlotte'y Corday, mówią, zarumieniła się od wstydu, gdy kat wymierzył jej policzek... a tam ktoś znowu przegryzał podobno koszyk, w który głowę jego rzucono po ścięciu — inny wykrzywiał się i przewracał z bólu oczami... Tysiące podobnych historyj opowiada się dla przerażenia łatwowiernych — na nieszczęście jednak, albo raczej na szczęście, najwiarogodniejsze współczesne obserwacyje świadczą, że w podaniach owych niema ani słowa prawdy ().

Podstawą objawu samowiedzy jest czucie własnego ciała. Znieczulenie odpowiednich nerwów, odbiera wszelką przytomność umysłu, wszelką wiedzę o sobie; a cóż dopiero tak silne wstrząśnienie jak to, którego skutkiem jest odcięcie wszystkich nerwów tułowia! Powtóre: ilość krwi dopływająca do mózgu w stanie normalnym, nie jest ani za wielka ani za mała, jest właśnie taką, jakiej potrzeba do utrzymania czynności mózgowych. Zatem najmniejszy jej ubytek musi sprowadzić zawieszenie czynności — a przecież przy odcięciu głowy, niejedna kropla krwi się wysączy...

Rezultatem wszystkich przytoczonych powyżej spostrzeżeń i doświadczeń jest niezaprzeczony pewnik fizyjologii:

Półkule mózgowe są siedliskiem najwyższych spraw ducha, z zakresu myśli, uczucia i woli.

() Ob. bliższe szczegóły w artykule Bischoffa: Müllers Archiv , str. . Bonnafont — Histoire do deux tetes d'Arabos décapités. Union medicale . Avril. serio III, Nro . W przedmiocie dawniejszych podań ob. Gartmanna: De miraculis mortuorum. Drezno i Lipsk — str. .

ROZDZIAŁ IV.

SPRAWY DUCHOWE I FIZYCZNE WŁASNOŚCI MÓZGU.

Szukaliśmy siedliska władz duchowych i znaleźliśmy je w mózgu. Ale mózg jest bryłą materyi — ma on swoje własności, jak każde inne ciało ograniczone przestrzenią, — ma własności fizyczne.

Duch nasz sam przez się o tych własnościach fizycznych nic nie wie. Widzieliśmy już na wstępie niniejszej rozprawy, jak wiele upłynęło czasu, zanim ludzie odważyli się otworzyć tajemniczą, szkatułkę, zwaną czaszką, i zbadać bliżej zawartą w niej szarą masę, zwaną mózgiem. Najrozumniejszy człowiek, najbystrzejszy umysł, nie jest w stanie powiedzieć jak mózg wygląda, jeśli tylko nigdy nie widział go przed sobą, jeśli go nie badał drogą doświadczenia zewnętrznego.

Największe wysiłki wewnętrznej świadomości nic tu nie znaczą. Możemy myśleć o tej części mózgu którą myślimy — ale nie możemy siłą wewnętrznej obserwacyi odczuć najdrobniejszej choćby fizycznej jego własności. Ażeby bowiem czuć, potrzeba mieć nerwy — zaś od mózgu niema już żadnych nerwów, któreby szły gdzieś w przestrzeń do zewnątrz mózgu będącego ducha. Czucie nie jest zewnątrz mózgu, lecz w samym mózgu, i dla tego właśnie nie może wiedzieć co się w mózgu dzieje. Nawet ból głowy, który niekiedy odnosimy do wnętrza, jest tylko złudzeniem, ponieważ przy bólu głowy nie mózg cierpi, lecz zewnętrzne jego pokrycia.

Bądź co bądź, wypada nam poznać jaki też związek zachodzić może pomiędzy fizycznemi własnościami mózgu, a sprawami duchowemi naszych myśli i uczuć. Czy myśli i uczucia mogą wpływać na fizyczne własności mózgu, i o ile same od nich zależą?

Wezwijmy na pomoc anatomów i lekarzy — niech nam dowiodą czy istnieje, i jaką jest mianowicie wzajemna zależność owych cech zewnętrznych i wewnętrznych sił ducha ?

Powierzchnia mózgu, znajdującego się w stanie normalnym, jest szarą. Drobne rozgałęzienia naczyń krwionośnych, rozproszonych w jego masie, nadają mu odcień różowawy. Wewnątrz zaś, jak już wiemy, jest białym. Czy zmiany w nastroju naszych myśli i uczuć mogą wpływać na zmianę koloru mózgu?

Anatomija patologiczna odpowiada twierdząco.

W silnem obłąkaniu (Delirium acutuni), mózg przybiera kolor czerwonawy różnych odcieni, dosięgający niemal koloru krwi przy ostrym przebiegu choroby (Foville) — albo też przedstawia centkowate plamy, podłużne pręgi, żyłki jak w marmurze, z bardzo drobnemi centkami krwawemi, pochodzącemi od pęknięcia najmniejszych naczyń krwionośnych (Griesinger). Niekiedy nawet różne warstwy szarej substancyi niejednakowo zmieniają swój kolor. Tak np. w manii bywa średnia warstwa czerwieńszą (Pinel), albo też kolor czerwony występuje tylko na powierzchni trzech warstw wewnętrznyeh substancyi szarej (Baillarger) — najczęściej jednak przejawia się na samej tylko wierzchniej warstwie mózgu (Griesinger).

Wszystkie te zmiany w barwie są dziełem procesów zapalnych, przekrwienia (hyperemii). Niemniej jednak i bezkrwistość a raczej zmniejszenie przypływu krwi, czy to jako przyczyna obłąkania, czy też jako skutek chwilowych silnych wrażeń, wpływa zawsze na zmianę, w barwie mózgu. Staje się ona wówczas bledszą, naczynia krwionośne zwężają się i mózg przestaje być należycie odżywianym. Najpospolitszem następstwem takich zmian jest idyjotyzra. W ogóle zaś, i przy normalnym stanie mózgu pobudzenie uczuciowe pompuje niejako krew dla mózgu, drażniąc serce, i wtedy cała działalność umysłowa przybiera żywszy nastrój, a obfity przypływ krwi nie daje mózgowi zasnąć.

Przy gwałtownych objawach szaleństwa, zwłaszcza wtedy gdy śmierć nastąpiła nagle, znajdujemy często chorobliwy rozrost średniej warstwy tkanki szarej, z rozmiękczeniem i zabarwieniem na kolor brunatny lub fijoletowy (Griesinger). Przy

zaniku mózgu, to jest zmniejszaniu się jego objętości, na którem cierpi głównie tkanka szara, mózg częstokroć przybiera barwę drożdży, albo też odcień żółtawobrunatny. Przyczem tkanka szara staje się albo miękką i łatwo się rozmazującą, jak to bywa głównie przy procesach zapalnych; albo też, co przy zaniku częściej się trafia, staje się twardszą i zbitą. Substancyja biała (wewnętrzna) bywa w takich razach jaskrawo białego koloru; rozciąga się jak skóra i marszczy się w przecięciach.

Przy wszelkich zapalnych procesach mózgu, powodujących mniej lub więcej silne majaczenie i obłąkanie, błona tak zwana pajęcza dla swej delikatności i przejrzystości, staje się mętną, nieprzezroczystą, twardnieje i zwykle się zrasta z innemi. "Niema ani jednej formy długotrwałego obłąkania, mówi znakomity niemiecki psychijatra, w któremby się podobne zmiany błony pajęczej nie spotykały" ().

Normalna twardość mózgu jest nieznaczną i zawsze mniejszą od twardości móżdżku. Ile razy wyrównywa tej ostatniej, tyle razy władze umysłowe okazują się słabemi. Stwardnienie mózgu (selerosis) jest następstwem wytwarzania się i twardnienia tkanki łącznej, która jak pasożyt wciska się pomiędzy tkankę komórkową, szarą, tkankę par excellence mózgową, i rozwija się jej kosztem (Rokitański). Wówczas twardnieje zwykle i tkanka włóknista biała tak, że staje się niekiedy tyle oporną przy krajaniu jak kauczuk. Kolor jej bywa przy takiem stwardnieniu mniej biały, aż do szaroołowianego.

Rozmiękczenie mózgu, tak często trafiające się u starców () zarówno jak i stwardnienie jego masy, wywołuje przy

() Griesinger IV — I — §.

() Ob. w tym przedmiocie ciekawe studyjum Dra Grenier: Du Ramollissement senile du cerveau. Paris , dedykowane biskupowi orleańskiemu Dupanloup, z którym autor miał sławną rozprawę z powodu poprzedniej swej pracy: Du libre arbitre.

tępienie zdolności umysłowych. U dzieci mózg jest miększy, a przeto podatniejszy na wrażenia, ale zato moc ich zachowawcza jest znacznie słabszą. Wyobrażenia szybko przebiegają, w umyśle i szybko zacierają jedne drugie; dla tego też psychiczne życie dziecka charakteryzuje się ciągłemi przeskokami od jednej grupy wrażeń do drugiej, od jednego uczucia lub popędu do drugiego. O ile zaś przy miększej konsystencyi mózgu, byle nie przechodzącej pewnej granicy, objawia się więkksza żywość i zmienność w sferze działań psychicznych, o tyle przy powiększeniu twardości, myśl staje się leniwą, niedołężną, a w wyższym stopniu stwardnienia, idyjotyczną.

Większy normalny wzrost tkanki szarej komórkowej towawarzyszy zawsze większym umysłowym zdolnościom; — przeciwnie, rozrost tkanki włóknistej białej kosztem poprzedniej, trafia się najczęściej u idyjotów (). Ogólna zaś objętość mózgu, tylko w normalnym stanie uważana, może służyć za wskazówkę umysłowych zdolności. Przyczem należy brać pod uwagę znaczną liczbę pomiarów, i wyprowadzać z nich średnią przeciętną. Objętość mózgowia oznacza się za pomocą napełniania czaszek wodą, piaskiem, prosem lub śrótem, i następnego ważenia ilości wsypanego materyjału. Znając średni ciężar właściwy mózgu, można przez otrzymane tym sposobem liczby wyrazić przybliżoną wagę mózgu z wielką ścisłością — ponieważ w tym rasie niema się do czynienia ani z mózgami różnej świeżości, ani też nie potrzeba brać pod uwagę zmian, z trzymania mózgów w alkoholu (dla odjęcia im wody) powstałych.

Sławny kranijolog Dr Dawis, autor dzieła "Crania britanica" w ten sposób wymierzając czaszki różnych ras ludzkich, doszedł do następujących rezultatów przeciętnych, które wyjmuję z jego tablic ().

() Pinel, Pathologie cerebrale p. .

() Philosophical transactions, , pag. — . Contributions towards determining the weight of the Brain in differont Races of Man. (O wadze mózgu u rozmaitych ras ludzkich),

Mózgi. Waga w gramach

Męskie. Żeńskie. Różnica. Średnio.

Europejskie......

Amerykańskie.....

Oceańskie......

Azyjatyckie......

Afrykańskie......

Australskie......

Z tablicy tej wypada, że, w ogóle biorąc, wyższe rasy mają mózg większy; że waga mózgów kobiecych jest zawsze mniejszą; i że różnica ta jest najmniej widoczną u najniższych — najwięcej zaś widoczną u najwyższych ras. Ten ostatni wniosek wychodzi jeszcze wyraźniej z pomiarów Tiedemanna, z którego tablic prof. Huschke ułożył następujący szereg stosunków, przyjąwszy wagę mózgu kobiecego za jedność ().

Kobieta. Mężczyzna.

W rasie kaukaskiej u mieszkańców Azyi....... : ,

W rasie kaukaskiej u mieszkańców Europy..... : , .

W rasie mongolskiej... : , .

W rasie malajskiej... : , .

W rasie amerykańskiej.. : , .

W rasie murzyńskiej... : , .

Cyfry te są pełne znaczenia; w samej rzeczy bowiem, różnice umysłowego wykształcenia obu płci nigdzie nie są tak wielkie jak u ludów rasy kaukaskiej (mianowicie też u turków),

() Dr Emil Huschke prof. enajskiego uniwersytetu: Schaedel, Hirn und Seele des Menschen und der Thiere, nach Alter, Geschlecht und Race. Jena , str. .

nigdzie zaś tak małe, jak w rasie murzyńskiej — gdzie zdolności, i charakter i rola spółeczna płci obu są niemal też same.

W każdym razie nie ulega wątpliwości, że przecięciowo mózg kobiecy jest zawsze mniejszym. Żeby jednak niezasłużyć na słuszne oburzenie pięknych czytelniczek — pośpieszam dodać, że różnica ta pochodzi głównie od różnicy wzrostu...Średnio biorąc mózg kobiety europejskiej jest tem względem europejczyka, czem nalepiej rozwinięty murzyn. Stosunek ten nawet w szczegółach daje się przeprowadzić; i tak np. u murzyna i u kobiety europejskiej boczne i tylne części mózgu są stosunkowo do przednich więcej rozwinięte aniżeli u europejczyka.

Z narodów europejskich największą wagą mózgu odznaczają się szwajcarowie, badeńczycy i anglicy — i w ogóle narody germańskiego szczepu. Po nich pierwsze miejsce zajmują francuzi. Najmniejszą zaś wagę posiadają hiszpanie (Huschke). W ogóle jednak pomiary w tym przedmiocie dokonane są jeszcze nieliczne, i dla tego na ich podstawie ścisłych wniosków wyprowadzać nie można. Jeśli zamiast całych narodów, weźmiemy pod uwagę pojedyńcze osobistości, to na jednym końcu szeregu znajdą się ludzie genijalni na drugim idyjoci. Dla porównania przytaczam następującą tablicę, którą ułożyłem na podstawie obcych i własnych pomiarów:

wszystkie wyrażone w uncyjach;

Byron...........,

Cromwell..........

Cuvier..........

Abercrombie..........

Człowiek przedhistoryczny z Cro Magnon..............,

*Karmelita z Warszawy...........

Człowiek przedhistoryczny z Grenelle............

*Karmelita z Warszawy.................,

Dupuytren................

Średnia miara dla europejczyków podług Mortona...............

Normalna waga mózgu człowieka podług

Quens'a......................

*Kałmuk................

Człowiek przedhistoryczny z Grenelle.............,

*Młoda indyjanka z Kajenny.....................

Średnia miara szwajcarów...................,

Średnia miara dla warszawian..................,

Człowiek przedhistoryczny z Neanderthal.............,

Normalna waga mózgu męskiego podług Hirszfelda....................

Średnia miara dla badeńczyków.....................,

Średnia miara dla szwedów....................,

Średnia miara dla anglików.....................,

Średnia miara dla europejczyków podług Tiedemanna.....................,

Średnia miara dla francuzów......................,

Średnia miara dla włochów........................

Średnia miara dla prusaków.......................,

Normalna waga mózgu kobiecego podług Hirszfelda....................

*Średnia waga dla starożytnych peruwiańczyków........................,

Idyjotka podług Sims'a.............................

Idyjota o letni podług Tiedemanna........................,

Idyjota o letni podług tegoż.................................,

Idyjota o letni podług tegoż.................................,

Uwaga. Czaszki oznaczone gwiazdką, znajdują się w warszawskim gabinecie.

Z powyższej tablicy możemy wyprowadzić następujące wnioski:

° U ludzi gienijalnych mózgi ważą zwykle więcej aniżeli u ludzi pospolitych.

° U idyjotów przeciwnie, ważą zwykle mniej aniżeli u ludzi normalnie rozwiniętych.

° Jednakże zależność inteligencyi od wagi mózgu nie jest ścisłą, i nie daje się przeprowadzać w pojedyńczych przykładach.

W samej rzeczy najdokładniejsze sposoby "ważenia inteligencyi" ulegają następującym zarzutom:

° W przypadkach anormalnego rozrostu mózgu, waga jego powiększa się znacznie, nietylko bez korzyści, ale owszem z uszczerbkiem inteligencyi — jak to ma miejsce np. w wodnej puchlinie.

° Tablica Rud. Wagnera, w której fizyjolog ten zebrał wszystkie znane pomiary mózgów znakomitych, wykazuje, że ludzie twórczych, genijalnych umysłów stoją nieraz znacznie niżej od zwykłych uczonych nieznanego imienia..

° Już z kilku zestawień przedstawionej wyżej tablicy, wypada, że ludzie przedhistoryczni, o których niskim stopniu inteligencyi, znalezione przy szkieletach narzędzia, i wyroby niepozostawiają wątpliwości — posiadali jednak czaszki znacznej wielkości.

(Zebrawszy wszystkie znane dotychczas pomiary objętości czaszek przeddziejowych, i wyprowadziwszy z nich przeciętną, otrzymałem liczbę gramów. Następujące ciekawe zestawienie dało mi wiele do myślenia. Znakomity kranijolog Morton (), zmierzywszy objętość pewnej liczby czaszek eskimosów, podaje dla nich przeciętną: , gram. Zgodność jak widzimy uderzająca z czaszkami najdawniejszych pierwotnych mieszkańców Europy. Ponieważ zaś zdaje się nie ulegać wątpliwości, że znaczna wielkość głowy eskimosów jest rezultatem działania zimnego klimatu, a owe ludy przedhistoryczne żyły w epoce bardzo zbliżonej do peryjodu lodowego, w którym cała środkowa Europa przedstawiała klimat biegunowy — zgodność powyższa jest tem więcej zastanawiającą. Nakoniec do

() Edinb. new., philos. Journal cytowany u Huschke'go str. .

dać winienem, że i narzędzia i wyroby i sposób życia tych ludów przedhistorycznych, jak świadczą bardzo liczne badania pozostałych po nich szczątków, najzupełniej odpowiadają, narzędziom, wyrobom i sposobowi życia dzisiejszych eskimosów).

° Jak wielkość oka nie stanowi o dobroci wzroku — wielkość muskułów nie zawsze odpowiada ich sile, — tak też nawet przypuszczając równie ścisłą zależność pomiędzy rozwojem mózgu i rozwojem władz umysłowych, nie mamy jednakże podstawy z teoretycznego punktu widzenia rzeczy, upatrywać koniecznie silniejszą inteligencyją tam, gdzie waga mózgu jest znaczniejszą.

° Nareszcie nie ulega wątpliwości, że wielkość mózgu zależy od wielkości całego ciała.

Nie dziw też, że sławny twórca frenologii, Dr Gall — sam najbardziej był przeciwny metodzie ważenia. Miał on do tego inne jeszcze ze swego stanowiska powody. Ponieważ podług niego mózg nie jest jednym organem, jak tego dowodził Flourens, lecz tylko zbiorem kilkudziesięciu organów oddzielnych, z których większość nie sprawom inteligencyi, lecz najrozmaitszym uczuciom i skłonnościom poświecona, przeto ważenie całego mózgu nigdy za miarę samych umysłowych zdolności służyć nie może. Dziś wprawdzie wiara w oddzielne organy frenologiczne upadła; jest jednak wielce prawdopodobnem, że różne dzielnice mózgu przeważnie służą pewnym tylko rodzajom umysłowej działalności — przedewszystkiem zaś zdaje sienie ulegać wątpliwości że przednie części mózgu znajdują się w ściślejszym związku z rozwojem właściwej inteligencyi, aniżeli inne jego części. W każdym zatem razie, ważenie całego mózgu a tem bardziej całego mózgowia (wraz z móżdżkiem i rdzeniem przedłużonym), tylko przybliżone może dać rezultaty.

Myliłby się jednak, ktoby sądził, że rozwój umysłu zupełnie od wagi i objętości mózgu nie zależy. Niepodobna odmówić słuszności następującym uwagom najnowszego reformatora frenologii, Combe'a ().

() System of Phrenologie vol. , p. . Wyd. te.

° U dzieci mózg jest małym, to też i umysłowe jego siły słabsze, aniżeli w większym mózgu człowieka dojrzałego.

° Zbyt mała objętość i waga mózgu są zawsze przyczyną idyjotyzmu (mianowicie gdy waga jego nie przechodzi uncyj). Przeciwnicy frenologii nie zdołali wynaleść ani jednego przypadku, w którymby wyższe umysłowe zdolności odpowiadały małemu mózgowi.

° Ludzie znakomici w jakimkolwiek kierunku nauki i życia społecznego, jak Napoleon Iszy, Franklin, Ciwier, Byron i w. i. posiadali głowy niezwykłych rozmiarów.

° "Wiadomo, że narody posiadające większe mózgi, mają zawsze przewagę nad narodami, posiadającemi mniejsze mózgi.

Mózg indyjanina jest znacznie mniejszym od mózgu europejczyka, to też kilka tysięcy europejczyków pokonało i trzyma w zawisłości milijony indyjan. Podobnież mózg amerykańskich tubylców mniejszym był od mózgów europejskich, to też z Ameryką stało się to co z Indyjami."

Badania nad mózgami zwierzęcemi czynione, doprowadziły do bardzo różnych rezultatów, i dla tego też przytaczanie bliższych szczegółów nie byłoby ani ciekawem, ani pożytecznem. Próbowano brać wagę absolutną i wtedy okazało się, że słoń powinien mieć więcej od nas rozumu; to znów brano stosunek wagi mózgu do wagi ciała, i wtedy okazało się, że mysz i kanarek powinny być od nas mądrzejszemu Brano też stosunek mózgowia do nerwów, i ten okazał się znacznie większym u europejczyka aniżeli u murzyna; brano stosunek mózgu wielkiego do reszty mózgowia, ale tu liczba faktów jest jeszcze zbyt szczupłą, chociaż zdaje się najwięcej prawdopodobnem, że taki sposób oceniania rozwoju umysłowego metodą ważenia, byłby jeszcze ściślejszym od innych. W każdym zaś razie nie ulega wątpliwości, że ogólnie rzeczy biorąc, przy rozważaniu szeregu istot organicznych, stopień inteligencyi okazuje się tym większym, im większą jest waga mózgowia.

Co się tyczy różnicy płci u człowieka, to podług Welkera stosunek wagi mózgu męskiego do kobiecego jest jak

: . Ale różnica ta prawie wyłącznie zależy od mniejszego wzrostu całego ciała, a nawet MeckeI, nie dając się uprzedzić w galanteryi innym anatomom, twierdzi, że w stosunku do nerwów i do całego ciała, mózg kobiecy jest nieco większym. Nareszcie Cruveilhier sądzi, że stosunek ten u obu płci jest jednakowym.

Jednym z dowcipniejszych przeciwników metody ważenia jest znany antropolog francuski Gratiolet. "Zauważyłem, mówił on na zebraniu paryskiego tow. antropol., że w ogólności najgorętsi zwolennicy teoryi którą zwalczam, posiadają, głowy majestatycznej wielkości; co do mnie pocieszam się tem, że zdołam na swoją stronę przeciągnąć małe i średnie głowy; boć nareszcie nikt z dobroci serca nie zechce wyrzec się wszelkich dla siebie widoków. W końcu przyznam to szczerze, nie ubliżając nikomu: kocham mój kraj nadewszystko, i w żaden sposób, na tej podstawie, że mózgi francuskie są o gram. lżejsze od niemieckich, wnioskować nie mogę, ażebyśmy przez to samo skazani być mieli na niechybny upadek w przyszłości" ().

Słowa te powiedziane były w . A jednak....

Przed kilku laty próbowano zreformować metodę ważenia w sposób, który zdaje się mieć przyszłość przed sobą. Mam tu na myśli próby Skae'a (), Sankey'a () i Bueknill'a (), dotyczące już nie wagi względnej, ale ciężaru właściwego różnych mózgów. Zależność inteligencyi zdaje się tu widoczniejszą; należy tylko nie zapominać, że przy rozroście tkanki łącznej, który, jak widzieliśmy, trafia się niekiedy, a który bynajmniej rozwojowi władz umysłowych nie sprzyja, ciężar gatunkowy powiększa się i może w błąd wprowadzić badacza,

() Bulletins dc la soc. d'anth. de Paris .

() Med. chir. review, Jan. .

() Journal of Psychol. med. p. .

() Brit. review, Jan. .

jak to właśnie według uwagi Griesingera, mogło mieć miejsce w pracach dwu pierwszych lekarzy.

Tak więc dziś jeszcze nie możemy inteligencyi ważyć na funty.

Zwróćmy się teraz do innych fizycznych właściwości mózgu.

Gratiolet nie bez słuszności powiedział, że w tego rodzaju badaniach forma więcej znaczy aniżeli waga, a energija życiowa tkanki więcej aniżeli jej forma.

Przy rozpatrywaniu formy rozmaitych mózgów przedewszystkiem uderzy nas, trafiająca się niekiedy niesymertyczność półkul mózgowych.

Znakomity anatom Bichat utrzymywał, że ile razy jedna półkula jest większą od drugiej, zawsze władze umysłowe cierpieć na tem muszą; na szczęście jednak dla nieforemnych mózgów, mózg Bichata jak zapewnia prof. Hirszfeld, przedstawiał właśnie jedną półkulę więcej rozwinięto, od drugiej. Zdaje się jednak że w ogólnej liczbie wypadków, zdanie wielkiego anatoma okazuje się słusznem. Przynajmniej nieforemności głowy trafiają się nierównie częściej u obłąkanych (), a Wiedemeister () przed paru laty zauważył, że u obłąkanych, objawiających podwójną samowiedzę, t. j. uważających się za dwie różne osobistości, jedna półkula bywa więcej rozwiniętą od drugiej.

Co się tyczy stosunku przednich, bocznych, i tylnych części mózgu, to te mogą się do pewnego stopnia zmieniać bez widocznej różnicy w rozwoju władz umysłowych; niemniej jednak w miarę postępowania od najniższych do najwyższych ras ludzkich, części przednie mózgu biorą widocznie przewagę nad tyl

() Patrz szczegóły tych nieforemności dotyczące w dziele prof. Dra Pląskowskiego: Psychijatryja ogólna, zeszyt Iszy. Warszawa str. .

() Ueber doppeltes Bewusstsein bei Geisteskranken. Allg. Zeitsch. für Psychiatrie, p. — r.

nemi, a raczej dorównywają w rozwoju tym ostatnim — gdyż u europejczyków mózg przybiera w obwodzie formę regularnej elipsy, podczas gdy u murzyna np. jest ona w tylnej swój części obszerniejszą. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że spłaszczenie przednich płatów mózgu zawsze oznacza niski stopień rozwoju, a nawet po przejściu pewnej granicy, zupełny idyjotyzm. Czoło wówczas jest płaskie i w tył cofnięte. Najwybitniejszy przykład takiego pochylenia i w ogóle niezmiernie płaskiej, do małp zbliżonej formy, przedstawia czaszka człowieka przedhistorycznego z Neanderthal, która tak wielkie wrażenie zrobiła w świecie uczonym i tak gorące wywołała rozprawy. Na nieszczęście pozostało z niej tylko wierzchnie sklepienie głowy, a brak innych części nie pozwala na wyprowadzenie więcej szczegółowych wniosków.

Nareszcie wielce godzien uwagi ten fakt, że u ludów na niskim stopniu rozwoju będących szew czołowy i szew koronowy, oddzielający kość czołową od ciemieniowych, zarasta wcześniej, aniżeli szew tylny lambdoidalny, oddzielający kości ciemieniowe od potylicowej; tym sposobem zasklepienie się czaszki w okolicy czołowej tamuje rozrost przednich płatów mózgu, a z nim i prawidłowy rozwój umysłowości. U ludów najwyżej stojących pod względem cywilizacyi przeciwnie, szwy przednie na końcu się zamykają, zostawiając mózgowi swobodne pole do wzrostu.

Widocznie cywilizacyja wpływa na rozstepowanie się kości czaszkowych i odwrotnie!

Pod względem formy niezmiernie ważną rolę odgrywają tak zwane zawoje mózgowe. W ogóle im większa liczba zawojów, im głębsze ich bruzdy, tem wyższy stopień inteligencyi. Zależność ta łatwo się tłómaczy tem, że z powiększeniem liczby zawojów powiększa się ilość tkanki komórkowej szarej, która, jak już wiemy, jest siedliskiem czynności psychicznych. Jednakże i od tego prawidła, które pierwszy sformułował Desmoulins (choć już Erazistrates i Gallien zwracali na nie uwagę), są dość liczne wyjątki. Baillarger nawet usiłował zbić je

go doniosłość (). Lecz zarzuty jego, dotyczące głównie ogólnych pomiarów powierzchni, nie mogą. spostrzeżeniom nad formą i liczbą zawojów odmówić wszelkiego znaczenia. Sądzę, że nie należy tylko porównywać z sobą odległych gatunków zwierzęcych, gdyż w takim razie wprowadzamy w rachubę inne różnice wewnętrznej budowy, których dotychczas prawie zupełnie nie znamy. Za to w obrębie jednego gatunku, prawo Desmoulins'a zdaje się dawać zgodne z prawdą rezultaty. Tem więcej zaś należy się w ten sposób ograniczać, o ile że badania Daresta wykazały, iż liczba zawojów do pewnego stopnia zależy od wzrostu zwierzęcia (). Nowe ulepszenia w powyższej metodzie wprowadził Karol Vogt.

"Można uważać, mówi on, za prawo ogólne, że wielkość zawojów przednich (czołowych) płatów mózgu, daje nam miarę rozwoju wszystkich innych zawojów mózgu; wystarcza zatem dokładne zmierzenie czołowych płatów — co było dokonanem wprawdzie na bardzo szczupłej dotychczas liczbie mózgów, wydało jednak godne uwagi rezultaty."

"Jeśli bezwzględną długość przednich zawojów w mózgu znakomitego matematyka Gaussa przyjmiemy za , to dla znanego lekarza Fuchsa otrzymamy liczbę ; dla pewnej kobiety, o której bliższych szczegółów nie mamy, ; dla pewnego pospolitego literata, ; wreszcie dla idyjoty zmarłego w roku życia tylko . Stopniowanie, jak widzimy, zgodne z teoryją zależności inteligencyi od liczby zawojów" ().

U europejczyków w ogóle zawoje są lepiej rozwinięte aniżeli u murzynów. U idyjotów mózg jest zawsze mniej lub więcej gładki

() De l'eteudue et de la surface du erane et du cerman en rapport avec le developpement de l'intelligence. Bull. de l'Acad. de Med. .

() Bulletins de la Societe antropologique de Paris, tom IIIci p. .

() Charles Vogt, Lecons sur l'homme trad. de Moulinie, .

Kto wie nawet, czy kształcenie i ćwiczenie umysłów od dzieciństwa nie wpływa na bogatszy rozwój zawojów mózgowych. Dr Kopernicki (), który badał pewnego murzyna, nazwiskiem AliMardżjan, wychowanego i wykształconego w Europie, znalazł na jego mózgu, (pomimo że waga takowego była mniejszą nawet od średniej miary mózgów murzyńskich), tak znaczne rozwiniecie zawojów, że niemal przewyższało pod tym względem mózg pewnej wołoszki, wziętej do porównania.

U hotentotów, o ile dotychczas badano, mózg okazał się prawie zupełnie gładkim.

Czaszki ludów przedhistorycznych w ogólności wskazują na niski rozwój przednich płatów mózgu, którato cecha tym sposobem równoważy doniosłość znacznej stosunkowo objętości całego mózgowia.

Liczne spostrzeżenia dowodzą, że w ogóle wymiary czaszek, oznaczające rozwój mózgu, powiększają się wraz z postępem cywilizacyi. Mianowicie też podnoszenie się i równoważenie przednich części mózgu z tylnemi, zasługuje tu przedewszystkiem na uwagę. Za przykład można wziąć węgrów, którzy z mongolskiego pochodząc plemienia, i od wpływem cywilizacyi europejskiej uszlachetnili formę swych głów i twarzy (Huschke). Barobrowie, lud murzyński, sprowadzony przez Dyjoklecyjana przed tu wiekami z jakiejś zachodnioafrykańskiej oazy do nilowej doliny, nauczywszy się. od sąsiadów rolnictwa i wytworzywszy w sobie własną cywilizacyją, w szeregu wieków, zdobyli nierównie wyższą budowę mózgów i czaszek — jakkolwiek krzyżowanie się tego ludu z rasą kaukaską nie miało miejsca (). Pomiary p. Broca, dokonane nad

() Murzyn AliMardżjan, badania anatomiczne opisane w Rocz. krak. tow. nauk. .

() Inne szczegóły, dotyczące uszlachetniania się anatomicznych form mózgu i czaszki pod wpływem cywilizacyi, znaleść można w dziele pułkownika Smitha: The natural history of the human Species. Edinb. , str. i .

czaszkami francuskieini z różnych epok, wykazują również stopniowe uszlachetnianie się form anatomicznych, a mianowicie rozrost przednich płatów mózgu. Miarą powyższych cech do pewnego stopnia służyć może kąt czołowy p. Broca, którego pomiary dały następujące rezultaty:

Czaszki nowożytnych basków....°, .

Czaszki francuskie z XII w.....°, .

Czaszki późniejsze.....°, .

Czaszki z XIXgo wieku.....°, .

Kąty czołowe bardzo małe (poniżej °) są dość pospolite u basków i u starożytnych paryżan, bardzo rzadkie w późniejszych (z cmentarza "des Innocents"), a nie trafiają się zupełnie u czaszek z bieżącego wieku. Przeciwnie, kąty wyjątkowo wielkie (powyżej °) trafiają, się w liczbie na u basków, w liczbie na u starożytnych paryżan, w liczbie na w przejściowej epoce, i w liczbie na w XIXym wieku ().

Nawet całkowite powiększenie mózgów można zauważyć u niektórych ludów. Tak np. Morton, który specyjalnie zajmował się badaniem czaszek amerykańskich, znalazł dla starożytnych peruwiańczyków średnią miarą objętości jamy mózgowej , gr. wynoszącą — u dzisiejszych zaś gr.

Ponieważ w gabinecie naszym znajduje się czaszek

staroperuwianskich, przysłanych z Ameryki przez p. Jelskiego (), miałem przeto sposobność sprawdzić pomiary Mortona, przyczem średnia objętość czaszek starożytnych peruwiańczy

() Bertillon, art. Angles céphaliques du Dictionnaire encyclopédique des sciences médicales. Cyt. w dziele Karola Letournuau: Physiologie des passions. Paris , str. .

() Czaszki te, wykopano z odwiecznych grobów, nadesłane były w liczbie — ale większa ich część na żądanie Virchowa zakupiona została do Berlina i już wysłana z Warszawy. Pozostaie jednak są wyborowe pod względem oryginalnej ich formy i dobrego zachowania.

ków okazała się jeszcze mniejszą, a mianowicie , gr. w przecięciu wynoszącą.

Z drugiej strony nędza, odosobnienie od innych narodów i zatem idący upadek moralny, mogą też wpłynąć na zezwierzęcenie form ludzkich. Twarz staje się wydłużoną, murzyński prognatyzm czyli pochylenie zębów uwidocznia się, przednie części mózgu zanikają. Przemiana taka w ciągu kilku wieków dotknęła najuboższe okolice odludnej Irlandyi, a mianowicie powiaty: Sligo, Leitrim i Mayo ().

Jeśli pojedyńcze powierzchowne cechy mózgu, nie wiążą się ściśle z pewnemi przymiotami umysłowości dziwić to nas niepowinno, dla tej chociażby przyczyny, że i w każdym innym organie jedna cecha, a tembardziej powierzchowna, o wartości jego spraw życiowych decydować nie może; i że, co najważniejsza, jeszcze nie znamy bliżej warunków histotogicznożyciowych, jakim odpowiadają różne stopnie umysłowego rozwoju. Widzimy, że tu zależność istnieje, bo wszystkie bez wyjątku fakta dowodzą jej — ale racyjonalne takowej usprawiedliwienie nie leży w naszej mocy. To pewna, że jak powiedział Gratiolet, forma więcej znaczy aniżeli waga, ale żywotność organiczna więcej jeszcze aniżeli forma. Należałoby więc oznaczyć, od czego zależy ta żywotność. Wiemy już, że mózg bardzo mały, zarówno jak i anormalnie w skutek przerodzenia się tkanki nerwowej powiększony, zawsze towarzyszy znacznemu przytępieniu władz umysłowych, dochodzącemu, zwłaszcza przy małych mózgach, aż do idyjotyzmu (). Wiemy, że władze psychiczne

() Pritchard. Vol. II Cap. O i J. W. do Muller. Des causes de la coloration de la peau et des différences dans les formes du crane au point de vue de l'unité du genre humain. Stutgart , str. sq. Action de l'intelligence sur la forme de la tete. Huschke, Schaedel, Hirn und Seele str. .

() Ob. w tym przedmiocie między innemi rozprawkę: O mikrocephalach, pomieszczoną w odcinku Gazety polskiej z r. ,

tracą zarówno na zbytecznem rozmiękczeniu, jak i na zbytecznem stwardnieniu tkanki mózgowej. Wiemy, że zbyt płaskie pochylenie przedniej części półkul mózgowych, zawsze oznacza idyjotyzm. Wiemy, że mózg zawierający znaczną ilość tkanki szarej prawidłowo rozwiniętej, z przewagą przednich części, nigdy nie może należeć do człowieka upośledzonego umysłowo i t. d., i t. d. Ale z drugiej strony, jak nie wiemy na czem polega sparaliżowanie danego nerwu, tak też nie możemy wskazać szczegółowego układu cząsteczek mózgu, któryby rozwojowi danych władz sprzyjał lub też takowemu na przeszkodzie stawał.

Potrzeba będzie jeszcze znacznej liczby badań mikroskopowych, chemicznych, i fizyjologicznych, zanim na podstawie dziś znanych faktów można będzie w tym przedmiocie coś więcej stanowczego powiedzieć. Dziś wiemy tylko tyle, że i ucisk mechaniczny, i wstrząśnienia wszelkiego rodzaju wywierają znaczny wpływ na żywotność lub osłabienie czynności duchowych, na dezorganizacyją pewnych szczegółowych nawet władz i czynności duchowych, na wstrzymanie lub spotęgowanie świadomości — o których to faktach pomówimy jeszcze obszerniej w następnym i ostatnim rozdziale.

ROZDZIAŁ V.

MYŚLI I KOMÓRKI.

Mózg jest organem symetrycznym. Z wyjątkiem tylko układu zawojów na jego powierzchni, cała budowa wewnętrzna jest jednaką w obudwu półkulach. Zachodzi tedy pytanie czy i funkcyje fizyjologiczne obudwu półkul są identyczne i o ile jedne zależą od drugich?Życie psychiczne człowieka, pomimo całej różnorodności jego objawów, nosi na sobie niezaprzeczoną cechę jedności. Uważamy się zawsze za jednę i tę same osobę — a rozdwojenie

świadomości, objawia się tylko niekiedy i to czasowo we śnie, w niektórych chorobach nerwowych i w obłąkaniu. Jakimże więc sposobem, czynność półkul, odrębnych niejako organów, może wyrodzić z siebie taką jedność i ccntralizacyją objawów, jakie napotykamy, w codziennych sprawach duchowego życia?

Odpowiedź na to pytanie bardzo trudna. Domysły tu nic a nic nie pomogą — potrzeba doświadczeń, spostrzeżeń, takich właśnie jakich nam dziś jeszcze brakuje. Nauka nic na tem nie zyskała, że pojedyńczy badacze na mocy własnego widzimi się, wyznaczali duszy w tej lub owej części mózgu centralne siedlisko — że Descartes mieścił ją w szyszce, Boerhaave w substancyi rdzennej, Sommering w mniemanym gazie jam mózgowych, La Peyronie, Bonteko, Lancisi i Bonnet w spoidle półkul (corpus callosum), Digby w rozdzielającym je odstępie, Willis we wzgórkach prążkowanych (corpora striata), a Platner we wzgórkach czworaciych (corpora quadrigemina) — wszystko to były tylko domysły powstające w umysłach badaczów, w miarę jak to lub owo doświadczenie, ten lub ów fakt patologiczny, zwrócił ich uwagę na większą od danej części mózgu zależność duchowych funkcyj — albo co gorsza, wypływały one wprost z apriorystycznych uprzedzeń, jak np. u Sommeringa, Digby i Descartes'a.

Niedosyć jest wyrozumować sobie, że byłoby rzeczą wcale przyzwoitą, żeby dusza siedziała w jamach mózgowych, albo w szparze między półkulami, albo w szyszce nareszcie — należało jeszcze wykazać, że tak jest w rzeczywistości, to znaczy, wykazać, że poczucie naszego "ja," że nasza samowiedza, ma jakiś stały punkt w mózgu, w którym niezmiennie rezyduje. A właśnie takiego dowodu niema. Co więcej, są dowody, że tak nie jest. Jeszcze Flourens wykazał doświadczeniami na zwierzętach robionemi, że przy stopniowem ścinaniu płatów mózgu, nie ginie władza samowiedzy (władza odróżniania siebie od rzeczy otaczających), lecz tyko inteligencyja czyli władza głębszego rozmysłu i wnioskowania.

Poczucie "ja," o ile istniało w danem zwierzęciu, pozostaje aż do tej chwili, w której cała inteligencyja ginie zupełnie. Otóż właśnie zachodzi pytanie, jak się w tej całej sprawie zachowują, dwie półkule mózgowe? Czy samowiedza w danej chwili ma tylko miejsce w jednej z nich?, Czy też w obudwu razem? A jeśli tak, to dla czegóż jednak nie możemy naraz myśleć podwójnie, t. j. o dwu niezależnych od siebie przedmiotach — i dla czego uważamy się stale za jednę pojedynczą osobistość?

Widzieliśmy już poprzednio, jak ściśle jedna półkula łączy się. z drugą. Tak zwane spoidło jest niejako mostem pomiędzy niemi, albo raczej, składając się wyłącznie z substancyi białej jest siatką telegraficzną, złożoną z milijona nieskończenie delikatnych nici przewodnich — drutów telegraficznych. Widzieliśmy też, że nietylko komórki dwu półkul, ale nawet wszystkie komórki każdej z nich z osobna wiążą się z sobą tysiącem owych nerwowych niteczek, zapewniając tym sposobem nieustanną, solidarność fizyjologicznych procesów tkanki szarej. Jeżeli zatem z jednakiej budowy obu półkul, wniesiemy o iednakiem ich przeznaczeniu, to niepodobna przypuścić, ażeby każdy wybitniejszy proces fizyologiczny jednej z nich, nie rozprzestrzeniał się drogą refleksu w tkance drugiej półkuli. Tak jak to zresztą wnosić można z analogii procesów elektrycznych: nawet na niezmiernej przestrzeni odległe od siebie aparaty telegraficzne działać będą jednocześnie, jeśli tylko zapomocą drutu zostały z sobą połączone, tu zaś odległość jest prawie żadna, drogi przewodnie stokroć liczniejsze, a czynnik ruchowy dostatecznie szybki, jak tego dowodzą doświadczenia Dondersa, Leydena i innych. Jednem słowem, wywód teoretyczny na uważaniu budowy i natury spraw mózgowych oparty, nietylko usprawiedliwia zupełną tożsamość i współczesność w funkcjach obu półkul, ale niemal uniemożebnia działania jednostronne, bez reflektywnych, sobowtórnych procesów drugiej półkuli.

Wypadałoby wiec z rozumowania, że podobnie jak mamy dwoje uszu, dwoje oczu, a jednak przy iednakiem wrażeniu je

den tylko ton słyszymy, lub jeden tylko przedmiot widzimy — tak też posiadanie dwu półkul mózgowych, przyczynia się tylko do tego, że jedne i też same procesa zyskują na sile, na jasności, nie rozszczepiając się jednak na dwie odgraniczone od siebie grupy zjawisk, ani też niedopuszczając usamowolnienia się, i przewagi jednej strony nad drugą. Półkule mózgu są jakby dwiema soczewkami o wspólnem ognisku.

Posuńmy rozumowanie nasze jeszcze o krok dalej.

Co się stanie jeśli część jednej półkuli zostanie uszkodzoną?

Ponieważ sprawy obu półkul są identyczne, przeto może być tylko różnica w natężeniu objawów, nie zaś w ich treści wewnętrznej. Melodyja grana jednocześnie na dwu fortepijanach, bynajmniej się przez to nie zmieni, jeśli w jednym z nich zabraknie klawiszów, albo nawet jeśli ją tylko na jednym wykonywać będziemy instrumencie, — ale za to natężenie, siła, wyrazistość melodyi zmienić się musi. Zatem człowiek, któremu jednę z półkul uszkodzono, powinien cierpieć tylko na sile myśli, nie zaś na jej treści wewnętrznej.

Wszystko to pięknie, powiesz łaskawy czytelniku, ale jakież dowody, że tak jest rzeczywiście. Prosimy o fakta!

Oto są:

"Łatwo jest wykazać na przykładach, mówi Vulpian, że brak całej niemal półkuli, nie usuwa jednak działalności żadnej z władz duchowych, ani nawet działalności żadnego zmysłu.... Jeden z tego rodzaju dowodów przedstawia nam pewien człowiek nazwiskiem Vacquerie, obserwowany w r. . Miał on lewą stronę ciała sparaliżowaną, ale władze jego duchowe pozostały nienaruszone. Przy badaniu pośmiertunem w miejscu prawej półkuli, znaleziono pewną ilość płynu surowicznego — właściwa tkanka mózgowa zginęła zupełnie ().

Dr Leubuscher w dziele swem "Ueber Gehirnkrankheiten" przytacza fakt podobny:

() Vulpian, loc. cit., str. .

"Pewien służący silnie uderzony kamieniem w głowę, uległ zapaleniu tej strony mózgu tak silnemu, że tkanka szara poczęła przerastać i przez rozbitą czaszkę wychodzić na zewnątrz. Musiano ją kilkakrotnie odcinać, ale choroba nieustępowała. W trzydziestym piątym dniu choroby pacyjent zrobił sobie przyjemność upiwszy się przyzwoicie. W tym stanie wykonał sam na sobie straszną operacyją, na jaką żaden sumienny lekarz odważyćby się nie mógł. Zerwał bowiem całe obwiązanie i wewnętrzną chorą, część mózgu gwałtownie wyrzucił. Nazajutrz choroba minęła i mózg okazał się w lepszym stanie, chociaż brakowało takiego kawała jednej półkuli, że przez otwór można było zobaczyć tak zwane spoidło (corpus calosum), do którego obie półkule są przyrosłe. Służący ów pozo stał wprawdzie przez całe życie sparaliżowany na przeciwnej stronie ciała i miewał niekiedy kurcze, ale żył i władze urny słowe powróciły mu w zupełności. "

Spostrzeżenia na zwierzętach robione, potwierdzają toż samo. Odjęcie jednej półkuli nie usuwa żadnej z władz umysłowych, ale w postępowaniu ich można spostrzedz mniejszą przezorność, mniejszy stopień energii i zręczności. Wszelkie kombinowanie wrażeń i popędów widocznie trudniej im przychodzi.

"Wycięcie pewnej części mózgu, mówi Vogt, nie zdaje się wywierać widocznego wpływu na władze umysłowe, co dowodzi, że przynajmniej na pewien czas, pozostała półkula może zastąpić uszkodzoną. Zauważono jednak, że w takim razie funkcyje mózgu wyczerpują się prędzej, zatem wycięcie wpłynęło tylko na ilość, nie zaś na jakość pracy danego organu. Zebrano znaczną liczbę spostrzeżeń nad ludźmi chorymi, którzy w skutek głębokich ran na bocznej stronie głowy, utracili pewną ilość tkanki mózgowej, a jednak nie ponieśli żadnego uszczerbku na umyśle, chociaż czynność ich umysłu wyczerpywała się bardzo szybko, tak, że byli zmuszeni po krótkiej pra

cy umysłowej, przerwać ją, i odpoczywać albo nawet zasypiać ()."

Ponieważ w obu półkulach odbywa się jednocześnie jedna i taż sama praca życiowa i ponieważ, jak to widzieliśmy przy doświadczeniach na zwierzętach, żadna z władz mózgowia, naprzekór Gallowi i całej frenologii — nie ma odrębnego w mózgu siedliska — przeto nawet uszkodzenie obu półkul nic. pociąga za sobą, utraty żadnej z władz ducha, ale tylko wpływa na ogólne osłabienie wszystkich. Na odwrót im więcej w mózgu tkanki szarej, tem więcej elementów komórkowych współdziała w danej pracy fizyjologicznej, która też staje się tem silniejszą i wyrazistszą.

Wprawdzie, jak już wspomniałem, wzrost przednich płatów mózgu jest więcej przyjaznym dla rozwoju inteligencyi, aniżeli rozrost jakiejkolwiek innej jego części, nie znaczy to jednak, ażeby rozum, ażeby władza rozmysłu, tylko w przedniej części mózgu miała mieć swe siedlisko. Nietylko fakta, ale nawet teorytyczne rozumowanie i głębsza analiza psychologiczna, nie pozwalają na takie rozgraniczenie władz jednych od drugich. Niedorzecznością jest utrzymywać, jak to dziś jeszcze czynią frenologowie, że ta lub owa część mózgu jest organem pamięci, tamta wyobraźni, a inna jeszcze rozumu i t. p. Ani bowiem wyobraźnia nie może istnieć bez pamięci, ani rozum bez wyobraźni.

Kilkakrotnie już wspominałem o naturalnej skłonności naszego umysłu do rozgraniczania jednych i tych samych zjawisk, na mocy ich różnostronny doniosłości, a to w celu ułatwienia rozeznawczej pracy umysłu — kładę nacisk na tę okoliczność raz i jeszcze, ponieważ tysiące błędów naukowych popełniamy i długo jeszcze prawdopodobnie popełniać będziemy li tylko z tego powodu, że jedne i też same zjawiska z różnych stron rozpatrując, i różne im nazwy nadawszy, uważamy nastę

() C. Vogt. Lecons sur l'homme. Str. .

pnie za przejawy odrębnej natury, lub co gorsza za odrębne byty, czyli tak zwane przez metafizyków entitety.

Jeślibyśmy nawet przypuścili, że niektóre władze mają uprzywilejowane w pewnej okolicy mózgu siedlisko, to jednak z drugiej strony przyjąć musimy, że w razie potrzeby jedne części mózgu mogą, inne, w pracy do pewnego stopnia wyręczać i zastępować. W przeciwnym bowiem razie, człowiek któremu oba przednie płaty uszkodzono, musiałby stracić, a przynajmniej znacznie nadwyrężyć władze swej inteligencyi. Tymczasem spostrzeżenia stanowczo temu przeczą.

"Bernard przytacza fakt uszkodzenia obu przednich płatów mózgu z zachowaniem władzy rozwagi, czucia i ruchów dowolnych". Pewien oficer został ugodzony kulą, która wszedłszy przez jednę skroń wyszła drugą; ranny, który umarł nagle w trzy miesiące potem, był przez cały ten czas uważnie obserwowany, i nietylko nie okazywał żadnego upośledzenia umysłowego, ale owszem niezwykłą pogodę umysłu i swobodną wesołość ()."

Zupełnie podobny fakt obserwowano na dziecku czteroletniem, które mając obie skronie przestrzelone, żyło jednak przez dni z całą przytomnością umysłu, bez żadnej utraty pamięci, rozwagi i zachowawszy właściwy sobie charakter ruchów i wyrazu twarzy.

Dragon francuski, którego opisuje Lamotte, mając sobie zadaną ranę po obu stronach głowy, z uszkodzeniem półkul w skutek silnego cięcia pałaszem, zemdlał wprawdzie z powodu znacznego upływu krwi, niespełna jednak w trzy miesiące potom wyzdrowiał zupełnie.

Po bitwie pod Landrecie "dwunastu ludzi z pomiędzy rannych, miało na wierzchołku głowy rany od cięcia szabli pochodzące, z niniejszem lub większem uszkodzeniem mózgu. Wszyscy ci ranni, zanim można było ich opatrzyć, zmuszeni

() Bulletins de l'Académie de Médicine. T. X, .

byli przebyć przeszło mil drogi; już to pieszo, już też na lichych wózkach wieśniaczych. Przez cały ten czas zachowali jednak apetyt i siły fizyczne, nie straciwszy nawet rycerskiej postawy... (). "

W ogóle sztuczne uszkodzenia mózgu, zapomocą cięcia pałaszem lub postrzału kulą, nigdy niepowodują silniejszych zboczeń w umysłowości, jeśli tylko zadane rany nie wywołały znacznego krwi upływu i jeśli w skutek naruszenia skóry i błon mózgowych, nie objawił się zbyt silny proces zapalny. Przeciwnie, właściwe zboczenia chorobliwe bez widocznych wpływów zewnętrznych w samym mózgu powstałe, zawsze wpływać muszą na przejawy sił psychicznych, jeśli tylko owe zboczenia są tego rodzaju, że w jakikolwiekbądź sposób oddziaływają na sąsiednie części mózgu, czy to wywołując nacisk jak np. przez znaczny wysięk płynu mózgowego, czy to powodując zmiany w krążeniu krwi, czy wstrzymując na znaczniejszej przestrzeni przewodnictwo tkanki białej, czy nareszcie modyfikując anormalnie histologiczną konsystencyją tkanki szarej. Jednem słowem przerodzenie się masy mózgowej w jakikolwiek sposób, Jest zawsze szkodliwszem, aniżeli całkowity ubytek pewnej jej części. Przytem, niemniej zasługuje na uwagę ta okoliczność, że zboczenia chociażby drobne, ale dotykające obudwu półkul, są zawsze niebezpicezniejszemi od zboczeń, znacznie nawet większych, ale dotykających jednej tylko półkuli'().

Wszystkie te spostrzeżenia łatwo możemy usprawiedliwić na podstawie tego com już wyżej o funkcyjach dwu półkul po

() Nelaton, Pathologie externe III, , Vidal, Pathologie externe II, , Taine, De l'intelligence, T. I, Ch. IV, str. . Paris .

() Używam wyrazu "zboczenia" w znaczeniu zmian chorobliwych naturalnych (np. atrophia, anemia, nowotwory i t. d.), " a wyrazu "uszkodzenia" w znaczeniu sztucznego naruszenia organów (np.

wiedział. Co zaś do samych tkanek mózgowych, to niemniej jest pewnem, że nigdy zboczenia tkanki białej dotyczące, nie są tak niebezpiecznemi dla władz duchowych, jak zboczenia tkanki szarej. Ponieważ zadaniem tkanki białej jest tylko przewodnictwo pobudzeń ruchowych i czuciowych, przeto uszkodzenie jej lub zboczenia wewnętrzne, o tyle tylko mogą przeszkadzać czynnościom duchowym o ile przy przenoszeniu się pobudzeń psychicznych, miejsce uszkodzone nie może być ominiętem — w przeciwnym razie nawet dosyć znaczne nowotwory mogą istnieć w tkance białej bez ujmy dla zwykłego biegu spraw duchowych, tak jak w korycie rzeki leżący kamień nie zmienia w niczem naturalnego jej biegu.

Nierównie więcej zależności przedstawia tkanka szara. Wszystkie fakta anatomopatologiczne przemawiają za, umiejscowieniem w niej władz duchowych. "Substancyja szara półkul mózgowych, mówi Prosper Despine, nietylko posiada nierównie więcej naczyń krwionośnych, ale jest jedyną częścią mózgu nieustannie odświeżaną przypływem krwi tetnicznej, za pośrednictwem licznych naczyń krwionośnych błony pajęczej pokrywającej mózg. Ponieważ ciągłe takie odżywianie jest niezbędnem dla objawu samowiedzy, która ginie natychmiast skoro tylko przypływ krwi zostanie przerwany, przeto słusznie wnosić stąd należy, że w tej to szarej tkance, bezpośrednio pod wpływem tętnicznych pulsacyj zostającej, znajduje się właściwa podstawa samowiedzy, nie zaś w białej, nie będącej w zetknięciu ze wspomnionemi źródłami krwi tętnicznej."

"Ze swej strony anatomija patologiczna stwierdza powyższe domysły. Zapalenie opon mózgowych, któremu towarzyszy zawsze mniejsze lub większe zapalenie tkanki szarej zawojów mózgowych, powoduje też konieczne zboczenia w czynności władz umysłowych ()."

cięcia i przestrzelenia). Pomięszanie tych dwóch wyrazów prowadzi niekiedy do niewłaściwych polemik, którychby unikać należało...

() Dr. Prosper Despine. Psychologie Naturelle. Paris. T. I, str. .

Tkanka biała, składając się z włókien czuciowych i ruchowych pośredniczy, jak wiemy, w ośrodkowych czynnościach tkanki szarej, — nic wiec dziwnego, że jakkolwiek w mniejszym nierównie stopniu i ona też przyczynia się zboczeniami swemi do wywołania pewnych patologicznych zmian myśli.

Jeśli zniszczymy nici nerwowe tej tkanki promienisto rozchodzące się na wszystkie strony i sięgające innych, automatycznych ośrodków nerwowych, to naturalnie zniszczymy tem samem i władzę czucia świadomego z jednej i władzę ruchu dowolnego z drugiej strony, jakkolwiek właściwem siedliskiem świadomości wrażeń i świadomości ruchów jest tkanka szara. Ale uszkodzenie takie musi być bardzo znacznem, ażeby mogło wywołać powyższe objawy — zwykle bowiem psychiczny prąd wrażeń lub woli omija miejsca uszkodzone biegnąc po pozostałych włókienkach.

Opierając się na zależności władzy ruchów dowolnych od tkanki białej, Foville PinelGrandcham p w niej widzą organ woli, pozostawiając tkance szarej sprawy inteligencyi, Jest w tem zdaniu wiele słuszności; skoro jednak tkanka biała najściślej przenika szarą i w nieustannym z nią znajduje się związku, to nie należy też i fizyjologicznych ich czynności odosabniać w sposób tak stanowczy; ani bowiem myśl w ogóle nie może się przejawiać bez pobudzeń nerwowych, ani tem mniej pobudzenie woli bez współudziału wyobrażeń. To tylko pewna, że wszystkie bez wyjątku sprawy myśli, pamięci wyobraźni i rozumu, wszelkie wyższe moralne uczucia, wszelkie stany najwyższy samowiedzy przejawiają się w tkance szarej.

Pierwszy Lalemand wykazał, że wszelkie uszkodzenia i zboczenia jak np. stan zapalny w tkance białej powodowały sparaliżowanie czucia i ruchów dowolnych, bez wyraźnych zboczeń w inteligencyi, (jeśli tylko naturalnie zapalenie nie było zbyt rozległe) — przeciwnie zapalenia tkanki szarej, nie powodowały sparaliżowania, lecz tylko przewroty w działaniu władz rozumowych.

Rzut oka na rysunek wyobrażający mózg w przecięciu pozwoli nam ocenić, jak zgodnemi są powyższe wyniki badań doświadczalnych, z teorytycznym wywodem rozumowania.

Analiza psychologiczna na obserwacyi wewnętrznej oparta wykazała, że wola nasza znajduje się w najściślejszym związku z uczuciami — toż samo potwierdza doświadczenie zewnętrzne, czyniąc czucie i ruchy dowolne zależnemi od przewodnictwa jednej i tej samej tkanki włóknistej białej. Analiza psychologiczna wykazała, że sprawy obojętnej myśli, rozumowania i wnioskowania, najmniej zależą od chwilowych wrażeń zmysłowych, — toż samo potwierdza anatomija patologiczna, dowodząc, że sprawy inteligencyi mają główny swój organ (przednie i wierzchnie warstwy tkanki szarej) najwięcej odległy od ogniska wrażeń zmysłowych (wyniosłość obrączkowa, wzgórki czworacze, etc).

Analiza psychologiczna zarówno jak i codzienne doświadczenie wykazały, że uczucia nasze łatwiej od wszystkich innych stanów duszy (myśli, popędy, postanowienia) malują się na twarzy i uzewnętrzniają mimowolnie w całej postawie. Bardzo naturalnie można stąd było wnosić, że sprawy uczuciowe na mocy anatomicznych stosunków muszą znajdować się, w bliższym związku z ujściem gałązek nerwowych aniżeli sprawy obojętnej myśli.

Fizyjologija doświadczalna i anatomija patologiczna wykazały, że tak jest rzeczywiście.

Dla czego uczucie wstydu objawia się rumieńcem — podczas gdy myśl obojętna niejest w stanie go wywołać? Odpowiedź już teraz znajdziemy łatwo:

— Bo sprawy uczuciowości znajdując się w bezpośrednim związki z ogniskami nerwów ruchowych, pobudzają takowe i wywołują rozszerzenie tętnic twarzowych, a tem samem rumieniec — podczas gdy myśl obojętna, przejawiająca sie w górnych i przednich warstwach szarej tkanki, nierozprzestrzeniając się w głąb mózgu, owych nerwów ruchowych pobudzić nic może.

Jeśli jednak myśl będzie dostatecznie silną, jeśli przybierając charakter uczuciowy rozleje się niejako na całą naszą umysłowość?

W takim razie, rzecz prosta, odpowiadający jej ruch życiowy rozprzestrzeni się po całym mózgu, podraźni niejedno włókienko nerwowe i wywoła nietylko rumieniec na twarzy, ale i całe grupy mięśni powołać może do czynu.

Zachodzi teraz pytanie czy pojedyńcze części tkanki szarej w jednej półkuli mają odrębne od innych przeznaczenie?

Weźmy najprzód pod uwagę najogólniejszą władzę ducha, niejako władzę władz — świadomość.

Umysłowość nasza rozpada się na dwa działy: jeden obejmuje sprawy bezwiedne, drugi świadome. Otóż należy nam roztrzygnąć, czy dwojakie te sprawy mają odrębne w mózgu terytoryjum?

J C. Fischerw dziele swem O wolności woli () utrzymuje że tak jest w rzeczywistości. Zdaniem jego w mózgu znajduje się jeden punkt do którego zbliżywszy się, wyobrażenia stają się świadomemi... Ponieważ zaś dwie rzeczy jednocześnie w jednem miejscu znajdować się nie mogą, stąd wnosi że dla tego właśnie tylko o jednem pojedyńczem wyobrażeniu możemy mieć w danej chwili świadomość ().

() Die Freilieit des menschlichen Willens und die Einheit der Naturgesetze. e umgearbeitete Aullage. Leipzig , str. .

() "Das Bewustsein physiologisch zu erklären; nachzuweisen etwa, in welchein Theile des Gehirnapparats — ich gedenke hier der Dekarts'chen schwebenden Wirbeldrüse — der punkt sich befindet, wo die sublimste der Empfindungen, der Gedanke, in's Bewustsein tritt, überlasse ich billig den Physiologen: ich zweifle nicht, der Punkt wird schliesslich gefunden werden, und ich möchte nurnoch der Ueberzeugung das Bewussstsein raumlich begrenzt ist, verstarkten Ausdnick gebeu, durch Hinwois aut die Thatsache, dass zeitweise nur je Ein Gedanke vordem Bawusstsein Platz findet (str. — ).

Zdanie to uważani za najzupełniej fałszywe, z dwóch względów: raz że nietylko żaden fakt doświadczalny anatomofizyjologiczny za niem nie przemawia a przeciwnie wszystkie mu przeczą, — powtóre że i ze stanowiska teorctyezuej psychologii objaśnienie takie w niczem samej kwestyi nie rozjaśnia.

Wszystkie części mózgu wielkiego pojedyńczo wzięte mogą być uszkodzone nie powodując zmiany w świadomości. Można nawet wyciąć znaczną cześć mózgu z którejkolwiek strony, nienaruszając jednak samowiedzy. Przeciwnie naciśnięcie mózgu, z którejkolwiek strony zawiesza władzę świadomości.Świadomość jest najzupełniej zależną od przypływu kiwi do tkanki szarej — ale od przypływu do całkowitej jej masy nie zaś do jednego w szczególności punktu; gdy niema świadomości np, u człowieka śpiącego widzimy, że cały jego mózg jest bladym bezkrwistym — świadomość wraca wówczas gdy cały mózg zostanie przez krew odświeżonym.

Jednem słowem nie mamy żadnej podstawy do przyjęcia, że świadomość jest właściwością pewnego stałego punktu tkanki szarej. Przeciwnie sądzę, że zależy ona od jednoczesnej działalności całego mózgu i w skutek braku pewnej jego części może tylko cierpieć na trwałości, na sile nie zaś na swej istocie. Wszystkie fakta anatomofizyjologiczne potwierdzają, takie zapatrywanie się.

Zwróćmy się do władz szczegółowych.

Zależność pamięci od stanu komórek mózgowych znaną jest od dawna. Nawet spiritualista Gratiolet ogłosił sam czysto materyjalistyczną teoryją pamięci: W tej chwili nie będę wchodził w jej szczegóły, ta bowiem kwestyja, zarówno jak i wiele innych, które w niniejszym rozdziale mimochodem tylko potrącić mogę — znajdą obszerne wyjaśnienie w oddzielnych pracach. Obecnie zaś, zgodnie z celem jaki sobie w tej chwili zakreśliłem wykażę tylko na faktach zasadnicze prawa zależności, których wszechstronne obrobienie teoretyczne zajęłoby nierównie więcej miejsca aniżeli całe obecne moje studyjum. Zacznę od przykładów.

Pewien gentleman angielski cytowany przez Dra Abercroraby (którego mózg ocenialiśmy w poprzednim rozdziale) będąc silnie uderzonym w głowę, zapomniał; naraz greckiego języka, który znał wybornie — wszystkie inne jego wspomnienia pozostały nietknięte ().

Winslow obserwował damę, która po pewnej chorobie zapomniała o miejscu swego zamieszkania, kim był jej mąż, jak dawno była chórą, zapomniała imiona swych dzieci, a nawet swoje własne. Nie umiała nazwać rzeczy według właściwej ich nazwy, a gdy chciała to zrobić, popełniała najzabawniejsze błędy. Przed chorobą miała zwyczaj mówić po francusku. Później zaś nie była w stanie zrozumieć ani słowa, gdy mąż w tym języku do niej się odzywał, chociaż rozumiała doskonale gdy mówił do niej po angielsku. Po czy tygodniach braki owe w pamięci poczęły się stopniowo wypełniać i po upływie kilku miesięcy odzyskała pamięć całkowicie ().

W pierwszym przypadku uderzenie, w drugim choroba wewnętrzna, były najbliższym powodem utraty pamięci. Dla czegóż jednak tylko jedna grupa wrażeń i wyobrażeń została uszkodzoną? Oto pytanie.

Dotychczas rozwiązywano je, a przynajmniej wskazywano możliwość rozwiązania w następujący sposób:

Każda część mózgu ma władzę zachowywania pewnego tylko rodzaju wrażeń pod postacią wyobrażeń. Znakomity psycholog angielski Aleksander Bain dawał nawet do zrozumienia że każde pojedyńcze wyobrażenie jest związane z pewną komórką tkanki mózgowej — i uspokajał wątpiących obliczeniem ilości komórek i zestawieniem jej z ilością wyobrażeń zasadniczych — co naturalnie prowadziło do wniosku, że przy małej stosunkowo liczbie wyobrażeń i pojęć zasadniczych, nieprze

() Inquiry into the intullectual powers p. . Cytuję z dzieła Taine'a. Du I'Intelligence. Paris t. str. .

() Winslow, on Obserwe Diseases: Także u Taine'a str. .

noszącej kilkudziesięciu tysięcy, w żaden sposób komórek zabraknąć nie może.

Na zasadzie tej teoryi sądzono, że jeśli po silnem uderzeniu w głowę lub po pewnej chorobie wewnętrznej tracimy pamięć danej grupy wyobrażeń, to znaczy, że pewna liczba komórek mózgowych została naruszoną, bez uszczerbku dla innych. Jednem słowem objaśniano te zjawiska na podstawie ich umiejscowienia.

Co do mnie, sądzę, że teoryja ta nie może się ostać w nauce. Gdyby takie umiejscowienie było rzeczywistem, to wyjęcie pewnej części mózgu musiałoby koniecznie pociągać za sobą utratę pewnej tylko, do owej części mózgu przywiązanej grupy wyobrażeń. Wiemy zaś że tak nie jest. Należy się przeto uciec do innej teoryi którąbym nazwał teoryją czasowości spraw duchowych.

Jak już wspomniałem jest rzeczą wielce prawdopodobną, że w danej chwili tylko jeden proces duchowy może się odbywać w obudwu półkulach i to niemal na całej przestrzeni tkanki szarej, zwłaszcza jeśli tylko siła jego jest znaczniejszą. Sama budowa mózgu niesłychanie ułatwiająca rozprzestrzenianie się procesów życiowych, zarówno jak i spostrzeżenia anatomofizyjologiczne zdają się tego dowodzić. Sądzę przeto, że każda nasza myśl w danej chwili jest związana z pewnym stanem dynamicznym, jeśli się tak wolno wyrazić, nie pewnej grupy pojedyńczych komórek, lecz całej tkanki szarej, a ponieważ dana rzecz w danej chwili nie może się znajdować w dwu różnych stanach — przeto w tej właśnie okoliczności upatrywać należy przyczynę, dla której świadomość nasza w jednej chwili jednym tylko przedmiotem zajętą być może.

Stany mózgu mogą przedstawiać tysiączne różnice; — współczynnikami ich są. wpływy wewnętrzne i zewnętrzne.

Do pierwszej kategoryi zaliczam: wrażenia stałe nigdy nieprzerwane, jakie odbieramy za pośrednictwem zwojów sympatycznych od wnętrzności i wrażenia mniej stałe jakie odbieramy od nerwów mięśniowych. Powtóre do tejże kategoryi

wpływów wewnętrznych zaliczam ilość i jakość krwi przypływającej do mózgu — wreszcie ciepło i elektryczność wytwarzane w innych częściach organizmu a oddziaływające niewątpliwie i na mózg.

Do drugiej kategoryi zaliczam wrażenia zewnętrzne zmysłowe i tak zwane moralne — wpływ atmosfery, uderzenia i ciśnienia mechanicznego, działania cieplikowe i elektryczne z zewnątrz pochodzące. Pierwsze i drugie czynniki pojedyńczo lub razem wzięte, wytwarzać mogą niezliczoną liczbę kombinacyj stanów dynamicznych mózgu, już to chwilowych, jeśli działanie owych czynników jest chwilowe, już to stałych jeśli te albo wciąż działają bezpośrednio, alboteż jeśli działając przez pewien czas wytworzyły w mózgu stałe zmiany (zapalenia, stwardnienia, nowotwory eta), zmieniające z swej strony działalność władz duchowych.

Wrażenia będące same ruchem cząsteczkowym, muszą i w mózgu wytwarzać pewne ruchy cząsteczkowe. Przez powtarzanie tkanka mózgowa nabiera zdolności odtwarzania ich, tak jak gałązka drzewa przez zginanie nabiera zdolności do zginania się. Ruchy cząsteczkowe czyli owe stany dynamiczne częściej powtarzane wkorzeniają się też głębiej i tem trudniej je wykorzenić.

Za to stany niezbyt dawno pod wpływem wrażeń przyswojone albo też mniej często powtarzane, łatwiej przez wstrząśnienia lub inne jakiekolwiek z wymienionych wyżej czynników, naruszonemi być mogą. Dlatego to w przykładach takich jak dwa powyżej cytowane, zawsze zapomina się pierwej o najświeższych i w miarę powrotu tkanki mózgowej do normalnych życiowych warunków, stopniowo coraz to nowsze przypomina się wrażenia.

"Pewien astronom rosyjski, pod wpływem choroby zapomniał na raz wszystkie wypadki dni ostatnich, następnie stracił pamięć wrażeń z całego upłynionego roku, później z kilku lat poprzednich i t. d. tak, że nakoniec zostały mu tylko wspomnienia dzieciństwa: sądzono już że zupełnie straci

pamięć, gdy nagle wrażenia uprzednie poczęły powracać w odwrotnym porządku, najprzód dziecinne, potem z wieku średniedniego, nareszcie z chwil ostatnich — Pamięć była całkowicie odzyskaną gdy nagle umarł."

"Przed kilku laty, mówi Abercrombie, widziałem dziecko, które spadłszy z muru uderzyło głową o kamień. Przyniesiono je do domu w stanie bezwładnym. Przyszło wkrótce do siebie, ale niepamiętało nic a nic o wypadku. Czuło że głowa jego była zranioną, ale niedomyślało się jakim to mogło stać się sposobem. Po pewnym czasie przypomniało sobie, że uderzyło głową o kamień ale gdzie i w jakich okolicznościach niewiedziało zupełnie. Znowu po pewnym upływie czasu przypomniało sobie, że spadło z muru na którym siedziało, ale niemogło przypomnieć sobie w którem to było miejscu. Nareszcie w kilka dni potem wszystkie uprzednie okoliczności stanęły mu jasno na pamięci." ()

Nawet dawno zapomniane wrażenia mogą się odtworzyć jeśli tylko mózg tym lub owym sposobem zostanie wprowadzony w stan dynamiczny, który wrażeniom owym sprzyja.

Znane są powszechnie przykłady chorych, jasnowidzących extatyków i t. cl., którzy w stanie gorączkowym wypowiadali całe szeregi zdań w obcym sobie języku, a które niegdyś w dzieciństwie słyszeli.

Teoryja czasowości tłómaczy nam również fakt niezmiernie ciekawy podwójnej świadomości magnetyzowanych, którzy we śnie pamiętają wrażenia snu i poprzedniego, a na jawie nic a nic o nich nie wiedzą. W tych razach naturalnie odrębny stan mózgu zawarunkowany odmiennym stanem nerwów, warunkuje ze swej strony przejawienie się pewnych tylko właściwych mu procesów dynamicznych, wykluczając inne.

Taż sama przyczyna, która wywołała zapomnienie pewnej grupy wyobrażeń może w innym przypadku sprawić przypomnienie pewnej grupy wyobrażeń.

() Jnquiry into the intellectual powers. p. . Taine .

Widzieliśmy człowieka, który w skutek uderzenia w głowę stracił znajomość greckiego — a oto jest fakt przeciwny.

Abercrombie cytuje przykład pewnego francuza, który przeniósł się do Anglii i tam mieszkał do końca życia. Wskutek nieużywania języka francuzkiego przez tyle lat, zapomniał go zupełnie. Pewnego razu pokłóciwszy się z pewnym jegomościem, został uderzony i raniony w głowę. Od tego czasu odzyskał dawną, wiedzę i mówił już ciągle po francuzku.

Jest w tych zjawiskach mózgowych coś analogicznego ze sprawami martwej materyi. Wiadomo że woda oziębiona niżej zera, nieobjawia jednak krystalizacyi, niezamarza jeśli ją zostawić w zupełnym spokoju. Ale wtedy dosyć jest wstrząsnąć ją ażeby władza krystalizacyi utajona w płynie — wyszła na jaw i wywołała zmarznięcie. Jak fosfor, siarka, arszenik, mogą przedstawiać różne stany allotropowe i wtedy rozmaicie przeświecają i odbijają światło i t. d. tak też mózg nierównie subtelniejszą budowę posiadający, tem łatwiej może w pewnych okolicznościach, pewne tylko stany przybierać a tem samem inaczej odbijać i zachowywać wrażenia — i że tak powiem przeświecać pewnemi tylko objawami. Jakie zaś mnóstwo różnorodnych stanów dynamicznych, przedstawiać może tkanka szara, pod wpływem tylu najrozmaitszych czynników, jakiemi są tysiączne odmiany wrażeń, stany krwi i inne wpływy zewnętrzne — łatwo pojąć, znając zasadę matematycznej teoryi kombinacyi ().

Pomiędzy wspomnionemi objawami martwej przyrody a życiem mózgowem, zawsze jednak zachodzić będzie ta ważna różnica, że najsubtelniejsza i najpodatniejsza na ruchy cząsteczkowe ze wszystkich znanych materyj — tkanka mózgowa, może w przeciągu pewnego czasu przedstawić tyle zmian w stanie

() Szczegółowe obrobienie działania wszystkich czynników fizycznych na władze duchowe człowieka — zarówno jak i teoryją ruchu

psychicznego, przedstawię w oddzielnych pracach.

dynamicznym swych cząstek, ile żadna inna materyja bezkształtna lab mniej subtelnie ukształtowana wydać nie jest w stanie.

Dziś nieznamy jeszcze i niemożemy nawet domyślać się jaka mianowicie różnica zachodzi pomiędzy stanem psychicznym mózgu, który odpowiada pewnej grupie wyobrażeń, dajmy na to grupie rzeczowników, a stanem odpowiadającym grupie słów albo przysłówków, — chociaż mamy fakta, że można stracić pamięć np. imion własnych, a jednak pamiętać doskonale nazwiska rzeczy albo też zapomnieć naraz pewną liczbę wyrażeń, pamiętając jednak fakta. Liczne tego rodzaju przykłady przytaczają Broussonais, Dietrich, Abercrombie, Maury, Macuisle, Bouillaud, Trousseau, Baillager, Morean (de Tours), Winslow, Broca i wielu innych.

Ze wszystkich pytań frenologicznych jedna tylko kwestyja umiejscowienia psychicznej władzy mowy, znalazła silny odgłos w umysłach poważnych badaczów i wywołała gorące rozprawy w łonie paryskiej akademii lekarskiej (). Zebrano znaczną liczbę faktów dowodzących, że bez wszelkiego naruszenia przyrządu głosowego, można stracić mowę całkowicie lub częściowo, czyli zapomnieć pewną liczbę wyrazów.

Jak wiadomo, do wyrażenia naszych myśli i uczuć służy nietylko mowa ale i pismo i giesta — otóż trafiają się ludzie, którzy np. w skutek uderzenia krwi do głowy zapominają wyrazy ze względu na ich dźwięk (mowa), inni zapominają jeszcze wyrazy ze względu na ich kształt (pismo) — inni nakoniec zapominają i gęsta albo raczej, w skutek przerwania się zwykłych asocyjacyj, przestają używać najpospolitszych giestów w ich znaczeniu właściwem. Pewna dama np. wymyślając na służące robiła giest, który oznacza zwykle grzeczne zaproszenie do zajęcia miejsca na krześle. Ktoś inny, gdy mu kazano udać grę na flecie — udawał grę na bębnie, sądząc, że

() Ob. Bulletins de l'Académie de Medecine, mai ot juin .

robi właściwie, choć rozumiał dokładnie, czego od niegożądano.

Niektórzy z chorych tego rodzaju wymawiają, pewne tylko wyrazy. Jeden np. wciąż powtarzał: Niema niebezpieczeństwa — po pewnym czasie począł używać drugiego zdania: Niema wątpliwości — później jeszcze zrobił nowy postęp mówiąc: wszystko jedno. Łatwo zauważyć, że zdania te należały do najpospolitszych, do takich, które najczęściej w mowie powtarzamy — widocznie więc w mózgu danego człowieka były silniej wkorzenione i dla tego też przetrwały bez szkody owe allotropowe zmiany mózgu, jakie wywołała choroba.

Im większa nastąpiła dezorganizacyja w mózgu, tem łatwiej wkraść się może nieporządek w następstwie wymawianych po sobie wyrazów i chory jak np. ten, o którym wspomina professor Łuczkiewicz, odpowiadać będzie na pytanie: co cię boli? — Boli mnie podłoga.

Znałem młodego człowieka, który w skutek pewnych nadużyć popadł w obłąkanie, przestał niemal zupełnie godzić swe wyobrażenia z otoczeniem, a jedyną jego rozrywką podczas lata był spacer po polu i skubanie kłosów, które składał w przekonaniu, że wiele pomaga żniwiarzom. O cokolwiek było go zaczepić, odpowiadał zawsze: pójdziem zboże zbierać. Obserwując go czas pewien starałem się rozbudzić w nim przez lat zaniedbane zdolności — a mianowicie skłonić go do gry na fortepianie. Po długiej pracy udało mi się posadzić go na krześle (nigdy bowiem nie chciał siadać, tylko chodził, lub leżał) wiedząc zaś, które z nut najlepiej lubił przed ośmiu laty, otworzyłem je przed nim i zachęcałem do grania. Uderzył kilka akordów dokładnie, roześmiał się i dodał: "pójdziem zboże zbierać." I już więcej niemożna go było do grania nakłonić. Mózg jego w pewien anomalny stan w skutek oddziaływania innych organów wprowadzany, mógł odtwarzać jednę tylko grupę wyobrażeń, a przynajmniej co chwila do niej powracał. Przy śmierci ojca, gdy matka dawała mu poznać swą.

boleść i gdy go przyprowadziła przed katafalk uśmiechnął się jak zwykle i rzekł: pójdziem zboże zbierać.

Do pewnego stopnia przez umiejętne starania można rozprzestrzeniać zakres wyrazów, których używa chory. Ten np. którego cytuje prof. Trousseau, a który powtarzał ciągle: tout de me^me mogł wymieniać i kilka innych wyrazów, ale tylko wtedy gdy je poprzedzono wyrazem tout. Tak np. wymawiał tous Ies éléves, tous les rideaux, chociaż nie był w stanie powtórzyć oddzielnie é'léves lub rideaux ().

Rzecz szczególna, że w większości tego rodzaju faktów, znaleziono uszkodzoną lewą półkulę mózgu i to po większej części w trzecim zawoju tej półkuli. Że władza mowy o ile znajduje się w związku z nerwami krtani, o ile wyrazy wiążą się z pismem, może być umiejscowioną w jednej części mózgu, jestto wielce prawdopodobnem. Umiejscowienie przewodnictwa spraw mowy i pisma przeważnie w lewej półkuli, może pochodzić stąd, że ponieważ zawsze piszemy prawą ręką, a prawa strona ciała znajduje się pod wpływem lewej półkuli, przeto i sprawy pośredniczące pomiędzy wyobrażeniami a mową i pismem mogą zależyć przeważnie od półkuli lewej, ale tylko przeważnie, nie zaś wyłącznie, ponieważ na takie rozgraniczenie dwu półkul, żaden fakt doświadczalny nie pozwala.

Pomimo tysiąca wątpliwości, jakie przedstawić się mogły czytelnikowi, który ślad w ślad postępował uwagą za treścią, obecnej mojej rozprawy — jeden fakt niewątpliwie musiał znaleść w jego umyśle uznanie — fakt wzajemnej i ścisłej zależności ducha i mózgu. Szczegółowe zbadanie wpływu krwi

() Discours de M. Baillarger p. , Cyt. w dziełku Pawła Janeta Le cerveau et la pensée. Paris . str. .

i zewnętrznych fizycznych i chemicznych czyników, leżące po za granicami obecnego studyjum, bezwątpienia przyczyniłoby się stanowczo do tem większego uprzytomnienia tej wewnętrznej zależności — a jednak... niema dla wyobraźni większej przepaści, od tej jaką, myśl nasza upatrywać zwykła, pomiędzy bryłą martwej, bezwiednej materyi a świadomy sobie siłą żywego ducha!

Jeżeli najwięcej odrębne a nawet wprost z sobą, sprzeczne wyobrażenia i pojęcia zechcemy zestawić w dwie grupy, to okaże się, że po jednej stronie będziemy mieli władze ducha, po drugiej własności materyi.

Materyja jest rozciągłą, ma pewną, formę, chociażby zależną od mieszczącego ją naczynia. Myśl nie może być ani długą, ani szeroką, ani wysoką, ani okrągłą, ani kwadratową.

Materyja jest ciężką — można ją zważyć, choćby była tak lekką jak wodór. Myśli nikt nie zważył, nikt dla niej szalek nie wymyślił.

Materyja jest miękką lub twardą, gazową lub płynną. Myśl, choć ją Lukrecyjusz do gazu przyrównywał, Vogt do wydzielin wątroby lub nerek; choć ją Moleschott i Feuerbach uczynili zależną od fosforu — niemniej jednak nie może być dotkniętą, nie może być nawet bez niedorzeczności, jako materyja pomyślaną.

Materyja ma kolor — myśl można tylko wprzenośnem znaczeniu nazwać barwistą lub bezbarwną, podobnie jak można ją nazwać ciężką lub głęboką ().

Jakiż tedy związek zachodzić może, między władzami ducha a własnościami materyi ?

Oto odpowiedź jaką daje Karol Libelt:

() Przyczyną takich przenośni jest zmysłowe źródło naszych wyobrażeń. Możemy jednak postępować odwrotnie przypisując rzeczom zmysłowym duchowo przymioty. Szczegóły znaleść można w rozprawie

"Na naszem stanowisku, nie może nigdy zrodzić się pytanie: jaki zachodzi stosunek między materyją a siłami, czyli między materyjalnością i duchowością, uważaną na stopniu samego sił działania. Ten rozstęp u nas jest zasypany, niema między niemi przepaści rozdzielającej je, więc niema i potrzeby kładzenia przez nią mostu, ażeby przejść z jednej do drugiej. Siłami są własności materyi a materyją stanowią jej własności, wszystko zaś widzialne czyli cielesne, jest kształtem — zewnętrzną tych właściwości, czyli tej materyi formą. Tak pojmujemy materyjalność czyli ciało i niema wedle takiego pojęcia osobnej materyi a osobnej siły, czyli niema osobnej cielesności a osobnej duchowości." ().

Skądże powstała ta mniemana przepaść? — Powstała z odrębnej genezy pojęć o materyi i o duchu. Pojęcie materyi wytworzyło się przeważnie na podstawie obserwacyi zewnętrznej — pojęcie spraw duchowych, przeciwnie, na podstawie obserwacyi wewnętrznej. Nie wiedzielibyśmy co to znaczy namyślać się, gdybyśmy się nigdy nie namyślali. Z drugiej strony nie wiedzielibyśmy co to znaczyć ważyć ft. gdybyśmy nigdy zewnętrznych ciał nie ważyli. I dla tego to pojęcie nasze ducha i pojęcie materyi są dwoma przeciwnemi biegunami.

Skądże jednak mamy prawo nieuznawac przepaści dzielącej ciało i ducha, skoro właściwe im cechy tak wręcz są sobie przeciwne?

Myśl nie jest ani okrągłą ani kwadratową, to prawda, ale też nie mają tych przymiotów i dźwięk i ciepło i światło i elektryczność. Żadna z tych sił nie ma ani koloru, ani ciężkości, ani stanu skupienia. Zatem obok pojęcia siły psychicznej stają pojęcia innych sił. Jak jedne tak i drugie musimy przeciwstawiać materyi.

() Libelt. System umnictwa. Cz. II, str. — . Poznań

Lecz, jak ciepła nikt nie czuł niezależnie od ciała ciepłego, jak elektryczności nikt nie widział w oderwaniu od ciała naelektryzowanego, tak też i siły psychicznej nieobserwowano nigdy tam gdzie nie było mózgu. Czy ma to znaczyć, że dusza nie jest nieśmiertelną ?

Każdemu wolno uprzedzać fakta, dla własnej satysfakcyi — wolno też i pozytywiście wierzyć w nieśmiertelność lub nie wierzyć w nią, wolno mu nawet próbować dowieść, że dusza jest lub nie jest nieśmiertelną, ale nie wolno mu powiedzieć wprost, że nią jest lub nie jest. Wolno Darwinowi, jako Darwinowi wierzyć i być jaknajmocniej przekonanym że prędzej czy później nauka dowiedzie istnienia samorództwa ale nie wolno mu jako pozytywiście (a każdy naturalista musi być pozytywistą) twierdzić, że samorództwo istnieje.

Prawdopodobieństwo faktyczne i domniemana konieczność logiczna pozwalają tworzyć teoryje czysto materyjalistyczne, i to nietylko pozwalają ale wprost wymagają tego, bo bez uprzedzania faktów, bez teoryj i hypotez — niema postępu. Ale nauka w znaczeniu ścisłem, wiedza pozytywna wciąga do księgi mądrości to tylko, co jest pewnem, czekając na to, co jeszcze rozstrzygniętem być nie może. Czeka — a na pytania natrętnych odpowiada po prostu: niewiem.

KONIEC.

SIPIS ROZDZIAŁÓW. [Zgodnie z oryginałem]

ROZDZIAŁ I — O materyjalnem siedlisku władz ducha w człowieku ... [Str.] — ,

ROZDZIAŁ II. Rozmieszczenie pojedyńczych władz w różnych ośrodkach nerwowych ... — .

ROZDZIAŁ III. Władze mózgowia ... — .

ROZDZIAŁ IV. Sprawy duchowe i fizyczno własności mózgu ... — .

ROZDZIAŁ V. Myśli i komórki ... — .



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ochorowicz Julian Duch i mózg
duch i mózg Ochorowicz
Ochorowicz Julian ZJAWISKA MEDIUMICZNE Tom 3
Ochorowicz Julian Zjawiska mediumiczne [3]
Ochorowicz Julian Zjawiska mediumiczne [1]
Ochorowicz Julian ZJAWISKA MEDIUMICZNE Tom 5
Ochorowicz Julian ZJAWISKA MEDIUMICZNE Tom 1
Ochorowicz Julian Zjawiska mediumiczne [4]
Ochorowicz Julian Zjawiska mediumiczne [5]
Ochorowicz Julian ZJAWISKA MEDIUMICZNE Tom 4
[inne] W Duch Czy jesteśmy automatami wolna wola, podmiotowość i mózg
Julian Leopold Ochorowicz1
mozg i duch
Duch Włodzisław Jak należy rozumieć relację mózg umysł świadomość dusza
Julian Ochorowicz
Leszek Gawor Juliana Ochorowicza filozoficzny program pozytywizmu
mozg, budowa a diagnoza
Niechaj zstąpi Duch Twój
Prezentacja mózg

więcej podobnych podstron