UCIECZKA PRZED HERODEM
Przed siepaczami Heroda Święta Rodzina kryje się w lasach i ucieka nocą do Egiptu. Idą ciemnym, gęstym borem, szukając drogi i schronienia, a jęki pomordowanych niemowląt docierają do nich, jakby ze skargą na okrutnika Heroda, z wołaniem o pomoc. Maryja drży, przytulając do piersi Dzieciątko i otula Je płaszczem, aby nawet czarna noc nie zajrzała Jezusowi w oczy.
Ale głodne Dzieciątko kwili i dopomina się pożywienia, i w głuchym borze rozlega się żałosny płacz. Stare drzewa pochylają się, jakby szemrały: "Cyt, cyt, Dziecino!" W zielonych liściach błyszczą kropelki rosy - jakby łzy współczucia głodnemu Jezusowi.
Przy ziemi paproć czepia się nóg Maryi i nieśmiało prosi:
- Pozwól mi, proszę, posilić Dzieciątko Twoje, Święta Boża Rodzicielko!
- A cóż ty masz za pożywienie? - Mam korzonki, którymi sama życie czerpię z ziemi.
Rozczuliła Maryję ta skromna ofiara i przyjęła ją, aby czymkolwiek nakarmić zgłodniałą Dziecinę.
Pan Jezus za to, że ssał korzonki paproci, pobłogosławił litościwą roślinę i odtąd korzeń jej utracił dawną gorycz, a człowiek zabłąkany w lasach i zgłodniały, może w niej znaleźć pożywienie i posiłek, i uchronić się od śmierci głodowej, zanim Opatrzność Boża z puszczy go wyprowadzi.
Gdy nastawał świt Święta Rodzina wyruszyła w dalszą drogę, aby" umknąć przed siepaczami Heroda. Maryi ciężko było dźwigać bez ustanku Jezusa, lecz rozstać się z Nim nie chciała ani na chwilę, by swego Skarbu nie wypuścić z rąk, póki nie zdążą na bezpieczne miejsce.
Próbowała odpocząć chwilę, ukrywając się pod osiką, ale niedobre drzewo nie chciało im dać schronienia.
- Boję się - wołało drzewo, drżąc ze strachu - aby mnie król Herod nie kazał ściąć za to, że was ukrywałam; boję się zemsty króla Heroda!... Wstańcie, idźcie stąd, pójdźcie gdzie indziej! Boję się!... I trzepotała gałązkami, aż listki pobladły i odstawały, jak włosy na głowie człowieka, z wielkiej trwogi i przerażenia. Maryja Panna musiała wstać spod osiki i pobiegła skryć się pod innym drzewem. Nagle zauważyła leszczynę.
- A ty nie będziesz się bała Heroda? . .. - zapytała i prędko przypadła pod krzak leszczyny, ale dobra leszczyna nic nie odpowiadając nakryła Maryję i Dzieciątko swoimi gałązkami, otuliła swym gęstym płaszczem z drobnych listków i bardzo się cieszyła. Król Herod musiałby wpierw mieczem rozrąbać jej gałęzie, gdyby chciał wydobyć z jej objęć i Bożą Matkę, i Dzieciątko.
Tymczasem rozgniewany król Herod szybko pędził i nie dojrzał niczego; nawet nie zauważył osiki, która trzęsła się ze strachu i którą tak przejął lęk okrutny, że nie potrafiłaby dać odpowiedzi na zapytanie, czy widziała uciekającą Niewiastę z małym Dzieckiem.
W leszczynie siedziała kukułka - zdrajczyni i chcąc przypodchlebić się Herodowi, zaczęła wołać: "Kuku - kuku!"... aby zwrócić uwagę na kryjówkę Matki Bożej.
Za to złe swoje serce, jest teraz kukułka ptakiem bez gniazda i nie ma gdzie ukrywać własnych piskląt, a osika za to, że bała się dać schronienie Maryi Pannie, będzie po wieki trząść się ze strachu i dygotać listkami, choćby była największa cisza w powietrzu i najpiękniejsza pogoda na niebie. ,
Zhańbił się jeszcze Judasz, bo właśnie to drzewo wybrał na swój koniec. Dlatego osika dźwigała największego zdrajcę na swych gałęziach.
Leszczyna zaś w nagrodę została błogosławionym krzewem: odtąd nigdy nie uderza w nią piorun i podczas burzy człowiek może śmiało szukać pod nią schronienia, z imieniem Maryi i Jezusa na ustach.
Marian Gawalewicz
Mały Rycerzyk Niepokalanej 1 - 2001