Gdzie jest dyrygent z Okęcia?
Dla niezorientowanych w teorii FYM-a skopiowałam niektóre komentarze przybliżające jego teorię. Warto przeczytac nie tylko tekst FYM-a ale i komentarze pod nim .
@eXtrema2 18:30
raczej zimniej (na Siewiernym). Skoro nie było pożaru 10 Kwietnia, lecz były ogniska 9-go, to jesteśmy coraz bliżej straszliwej prawdy o uprowadzeniu polskiej delegacji.
FREE YOUR MIND129149920 | 01.06.2011 18:41
@Janosik 18:53
jak pisałem już pod poprzednim postem - to bardzo ważne ustalenia. Przydałoby się jeszcze więcej zdjęć, by to bardzo dokładnie zilustrować. Brak dowodów na pożar na Siewiernym 10 Kwietnia jest zarazem poważną przesłanką na to, że na tymże Siewiernym Ruscy urządzili 10 Kwietnia makabryczną inscenizację i do żadnej katastrofy lotniczej tam nie doszło.
FREE YOUR MIND
@A-Tem
zgadza się - więcej wiemy o szoferach niż o kontrolerach lotów. Ba, znamy nawet nazwiska ruskich szympansów z wieży, a wieża z Okęcia dosłownie jak wieża z kości słoniowej. Jak to możliwe?
Jeśli był wylot li tylko jaka-40 z dziennikarzami i delegacji tupolewem, to W CZYM PROBLEM? What's the problem? Czemu nie można podać do publicznej wiadomości pełnej dokumentacji wylotów z Okęcia z godzin porannych 10 Kwietnia i kto za co odpowiadał? Kto i kiedy dostawiał schody, kto co pakował, kto decydował o zmianie jaka-1 na jaka-2? Jak się miały sprawy z callsignem? Jaka była trajektoria lotu tupolewa do czasu opuszczenia polskiej przestrzeni powietrzenej?
Dlaczego tak mało wiemy o tym, co się działo w naszym kraju?
FREE YOUR MIND129149920 | 01.06.2011 19:54
@Bialkowski
Ruscy na Okęciu w dniu wylotu prezydenckiej delegacji, to by dopiero był "czad". Ja jednak sądzę, że to Polacy stoją za "zdradą o świcie".
FREE YOUR MIND
Kolejne lotnicze manewry
FYMie, czytałeś z dzisiejszej Niezależnej.pl informację o manewrach antyterrorystycznych Polsko-Rosyjskich? Ciekawy cytat z opisu:
7 czerwca z Krakowa ma wystartować polski samolot, który następnie zerwie łączność z kontrolą naziemną i zmieni zaplanowany kurs.
Całość tutaj http://niezalezna.pl/11378-rosyjsko-natowskie-cwiczenia-nad-polska
PS. Dla mnie też Sasin tłumaczy się jak osoba obciążona z góry wiedzą o tym, że coś lub wręcz "co" stać się miało, a jego tłumaczenia brzmią, jakby dorabiał trzeci bok trójkąta (wiedza-fakty-tłumaczenia). Jakoś inaczej odbieram tłumaczenia osób, które faktycznie próbują znaleźć wytłumaczenie dla faktów. W moim odczuciu tłumacząc się, komunikujemy się jakoś bardziej liniowo. A Sasin to dziwnie rozkrzacza, rozgałęzia, komplikuje, sprawiając wrażenie, że świadomość owej wiedzy przeszkadza mu w wypowiedziach.
Pozdr,
KKRISTO059 | 01.06.2011
@Free Your Mind
Poprzednie, traktujące o technicznych zawiłościach, Pana notki czytałam, przyznam, bez dokładnego zrozumienia, bo trudno było mi te wszystkie szczegóły ogarnąć. Te ostatnie przynoszą szczegóły, które jakoś sama już wcześniej wyławiałam, ale jednak co innego jest zobaczyć tyle ich zebranych razem. Proszę mi powiedzieć, jak to jest możliwe, żeby Sejm się zbierał, Premier, Prezydent urzędował, jakby nigdy nic, jak to jest możliwe, że mamy generałów, ministrów, sądy, prokuratury, profesorów, cały aparat państwowy, który w gruncie rzeczy jest przecież na niby. To wszystko jest jak gra komputerowa, jakaś zabawa w przebieranki, teatr dla ubogich. Jak to jest możliwe, że się na to w swojej masie godzimy, chociaż przecież jak na dłoni widać, że to wszystko jest jakąś upiorną komedią odgrywaną na użytek nie wiem już nawet kogo. Rozumiem, że są tacy, którzy to reżyserują, ale aktorzy przecież muszą widzieć, rozpoznawać, w czym biorą udział. A jest ich przecież mnóstwo, legion można powiedzieć. Skąd oni się biorą? I co jest przewidziane w następnych aktach? Przepraszam za ten długi wpis nie wnoszący nic nowego, ale coraz bardziej boję się, że Smoleńsk nie był finałem, ale prologiem do czegoś jeszcze straszniejszego. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie Pana teksty.
@zwyczajna kobieta 21:22
zadaje Pani "centralne" pytanie. Proszę w wolnej chwili poczytać moją książkę "Społeczeństwo zamknięte...", tam usiłuję odpowiedzieć na to pytanie, o chyba każdy rozsądnie myślący Polak musi je sobie zadać. Jeśli żyjemy w potiomkinowskiej wsi (a wiele na to wskazuje, że tak), to - co tu dużo kryć - Polska to pewna idea, która trzyma nas przy życiu, nie zaś realne otoczenie, w którym wyrastamy.
Nie chcę tu dorzucać drew do ognia pesymizmu, ale ostatnio zaczynam wątpić, czy Polska jest w stanie jeszcze "wyjść na prostą". Wróciliśmy do peerelu, odwilż się zakończyła, a kwestią czasu pozostaje to, czy i kiedy nas bezpieka zacznie eliminować. No, chyba że wyjedziemy z rodzinami gdzieś za góry i za lasy.
Z drugiej jednak strony ta danina krwi złożona przez tylu niewinnych ludzi 10 Kwietnia domaga się jakiegoś zadośćuczynienia. Coś się burzy we mnie na myśl, że jakieś promoskiewskie, cyniczne gnidy znowu miałyby rządzić Polską i zawłaszczyć sobie ją tak samo, jak to komunistyczne zbrodnicze bydło, które przybyło z Rosji i mordowało/katowało największych polskich patriotów, najdzielniejszych ludzi "w majestacie prawa".
Wie Pani, pytanie podstawowe brzmi tak: czego chcą w swej większości Polacy? Może bowiem oni chcą po prostu nad Wisłą ruskiej republiki? Może właśnie tego oni chcą?
I co wtedy Pani zrobi? Jak Pani im wytłumaczy, że taka Polska NIE POWINNA być?
Pozdr
@Martynka
dziś wydaje mi się, że to jedno z najważniejszych pytań, jakie powinniśmy sobie postawić. Na szczęście nie wiemy, jaka jest na to pytanie odpowiedź. Trzeba więc modlić się za Polskę, tak jak kiedyś ks. Jerzy Popiełuszko. Bez Bożej pomocy sami niewiele już wskóramy.
@Free Your Mind
Nie, w to nie uwierzę, że Polacy w swej większości chcą ruskiej republiki. Mam nadzieję, gdzieś to już nawet napisałam, że my, Polacy, jesteśmy w tej chwili jak rozformowany oddział. Rozformowany, a nie taki który poszedł w rozsypkę i nie istnieje. Taki oddział w razie potrzeby może się nagle, niespodziewanie, znów sformować. Przeżyłam to już raz w sierpniu 1980, a jeszcze wiosną tego roku sytuacja też wydawała się zupełnie beznadziejna, po prostu nie do zniesienia. Boję się tylko, jak powiedziałam, że czeka nas jeszcze coś strasznego, bo wydaje mi się, że ci ludzie (a wszyscy byli jakby starannie dobrani) zostali usunięci nie dlatego, że coś zrobili, ale właśnie żeby w czymś nie przeszkodzili.
Gdzie można dostać tę Pana książkę?
@reverum
Podpadały i to wielu osobom.
Pamiętam ostatni wywiad ze Ś.P J. Kurtyką w radiowej Trójce.Powiedział coś, co tylko człowiek o przenikliwym umyśle i pełnej świadomości tego skąd wyrasta i dokąd zmierza, mógł w takich okolicznościach powiedzieć. Zabrzmiało to mniej więcej tak:" to, co się dzieje wokół wizyty pana Prezydenta w Katyniu, ta gra , w którą włączyła się ambasada rosyjska, przypomina najmroczniejsze czasy, wiek XVIII, kiedy Rosja ingerowała w wewnętrzne sprawy Polski.
Martwię się, aby ta wizyta w Katyniu nie stała się jakimś złym precedensem".
Ludzie to widzieli, że coś jest nie tak, ale....mamy XXI wiek, NATO, pokój..przecież nikomu do głowy nie przyszło, że ktoś w biały dzień może chcieć zabić polskiego Prezydenta!
@reverum vs Martynka
nie wiemy, czy nie została niezauważona. Wiemy, że została "zniknięta". Zniknął monitoring, dokumenty, zdjęcia, filmy, meldunki...
Blackout.
10 kwietnia to gruba sprawa. To nie jest przypadkowa robota. Nie jest to "wypadek przy pracy". To skomplikowana, szeroko zakrojona akcja.
I to faktycznie jest największa powojenna tragedia Polski.
Gdzie można dostać tę Pana książkę?
@zwyczajna kobieta 22:05
http://www.polis2008.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=825
albo:
http://chomikuj.pl/yurigagarin/FYM+Sp.zamk.+2010,398871592.pdf
@FYM: Co do zagadnienia tytułowego: samyj gławnyj dirigient sam się przedstawia...
.
1.)
"...Ja zresztą sam osobiście odbywałem wiele przykrych rozmów z osobami, które bardzo chciały tym samolo... w tej delegacji uczestniczyć, a którym po prostu tłumaczyłem, że nie ma fizycznie możliwości, bo nie ma miejsc w tym samolocie aż tylu."
Gdyby nie był głównym dyrygentem, to by nikomu niczego nie musiał tłumaczyć, tylko by odsyłał do osoby odpowiedzialnej.
2.) W jednym z nowszych wywiadów/wspomnień (czy to nie było w Rzepie w okolicach rocznicy?- sprawdzić!)min. Sasin wspomina, jak to zawiadomił Prezydenta Kaczyńskiego w czwartek 8 kwietnia po południu o zmianie swoich planów i pragnieniu/konieczności? podróżowania samochodem do Smoleńska.
Jako, że w życiu zawodowym organizowałam już większe logistycznie imprezy (przy czym o trzy piętra mniej ważne rangą, bo bez prezydentów i generałów!)nieprzyjemnie mnie uderzyło (i uderza do dziś), że główny dyrygent wyjeżdża sobie kilkadziesiąt godzin wcześniej zabierając ze sobą PODDYRYGENTOW (sic!) czyli panów ministrów Wierzchowskiego i Oparę - obaj byli w swoich funkcjach zastępcami dyrektora w Zespole Obsługi Organizacyjnej Prezydenta, a dyrektorem był pan (minister?) Janusz Strużyna (po 10 kwietnia dziwnie zniknął). Nie wiem, czy jest to ta sama osoba: patrz tutaj
http://www.grupatempo.pl/pl/firma/zespol/eksperci/janusz-struzyna
Od kiedy pan Strużyna pracował w tej funkcji w Kancelarii Prezydenta? Czy to ktoś wie?
By the way: czy minister Janusz Strużyna jest spokrewniony z SSN Barbarą Strużyną, o której było głośno z powodu słynnego ubiegłorocznego wyroku w sprawie Grzegorza Przemyka?
W jakiej roli występował zatem w Smoleńsku pan minister Sasin (jak nazywało się jego stanowisko w Kancelarii?) , skoro podobno nie wiedział nic o tym, kto i za co odpowiedzialny był na Okęciu (lub Bemowie)? To przecież on wydawał dyspozycje i co chwila zmieniał plany oraz miejsca pobytu. Zapewne był w stałym kontakcie z ministrem Strużyną.
3.)Czy w takim razie pan minister Strużyna będzie mógł nam udzielić kompetentnej informacji co do osoby pełnomocnika Zespołu Obsługi Organizacyjnej Prezydenta na Okęciu? Czy może to on sam był tam obecny i wydawał dyspozycje? to byłoby całkowicie zrozumiałe. Ja, jako organizator byłam zawsze obecna w centrum logistycznym imprezy i ze współpracownikami byłam w stałym telefonicznym kontakcie. Czy możliwa jest organizacja czegokolwiek (nawet bez prezydenta) na zasadzie - nikt nic nie wie?
A propos tego pana- tak piszą o nim w swojej książce "Daleko od Wawelu" dziennikarze Reszka i Majewski...:
"Marcin Rosołowski, były zastępca szefa biura prasowego Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego relacjonuje: „Szczygło miał bardzo ostre wejście do Pałacu. Wynegocjował sobie u prezydenta prawo ustawienia pracy kancelarii, na czele której stanął. Posypały się zwolnienia, nagany. Poszukiwał ukrytych od czasu Rady Państwa ludzi, którzy ciągle byli zatrudnieni u prezydenta”.
Jednak nawet on nie miał wolnej ręki do końca. Granicą były dobre stosunki urzędników z prezydentem lub prezydentową. Tacy ludzie byli nie do ruszenia. Dobrym przykładem jest Janusz Strużyna, którego Szczygło przesunął na niższe stanowisko. Po krótkim czasie Strużyna wrócił na swoje miejsce. Dlaczego? Lubiła go bardzo pani Maria Kaczyńska. Do tego Strużyna, który pracował w Pałacu od połowy lat 80-tych, potrafił załatwić prawie wszystko. Ten doświadczony urzędnik zajmował się na przykład organizowaniem wyjazdów Lecha Kaczyńskiego. Jeśli prezydent leciał do miasta X, Strużyna znał w tym mieście: dyrektora lotniska, szefa miejscowej policji, burmistrza, dyrektora szpitala i najlepszą restaurację, w której prezydent może zjeść obiad bez obawy, że się pochoruje. Bez odsuniętego Strużyny Pałac w sprawach organizacyjnych działał po omacku."
http://daleko.salon24.pl/238585,lech-kaczynski-daleko-od-wawelu-odcinek-siodmy
4.) Jeszcze pytanie do pana ministra Sasina, który odysłał chętnych do lotu Tutką do Smoleńska z kwitkiem- skoro pożegnał się z Prezydentem w czwartek po południu zadecydowawszy wcześniej, że 13 dziennikarzy poleci Jakiem, a fotograf osobisty Prezydenta i operatorzy telewizyjni pojadą w kolumnie 3 samochodów z nim ( a więc w Tutce bądzie ponad 30 miejsc wolnych), to dlaczego pan minister Wasserman musiał w nerwach i niepewności czekać aż do piątku popołudnia na wiadomość, że będzie mógł zająć miejsce w samolocie w zastępstwie Jarosława Kaczyńskiego?
Im dalej w Katyński Las, tym więcej pytań.
Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
//Andrzej Dorsz i Janusz Strużyna przeszli do Kancelarii Prezydenta RP automatycznie po likwidacji Kancelarii Rady Państwa. Obaj zostali w niej zatrudnieni, gdy przewodniczącym Rady Państwa (organ będący odpowiednikiem prezydenta w PRL) był Henryk Jabłoński. W ciągu kilkunastu lat, które upłynęły od tamtej epoki, awansowali. W czasach gdy Mieczysław Wachowski był szefem gabinetu Lecha Wałęsy, Janusz Strużyna został dyrektorem zespołu obsługi organizacyjnej kancelarii. Odpowiada m.in. za programy wizyt głowy państwa. Strużyna należał do ulubieńców Marka Ungiera, wieloletniego szefa gabinetu Aleksandra Kwaśniewskiego. Dyrektor Strużyna znalazł się w doborowym gronie biznesmenów, polityków i urzędników, którzy ufundowali prezydentowi Kwaśniewskiemu na imieniny obraz Wojciecha Kossaka.//
http://www.wprost.pl/ar/?O=88735&C=57
pozdrawiam.
"kret" u prezydenta?
Zasadnicze pytanie ;kto otrzymał informacje w kancelarii śp.prezydenta L.Kaczyńskiego o zagrożeniu terorystycznym na samolot?Dlaczego nie zareagowano?
Pan Sasin był na liście samolotu,więc dlaczego pojechał samochodem?
Czy ojciec pana Sasina był powiązany ze służbami prl-u?
Dlaczego najwięcej niewiadomych jest z lotniska Okęcie?
/przecież muszą być dokumenty i świadkowie/
Dlaczego nigdy nie przeprowadzono wywiadów z dziennikarzami lecącymi Jakiem,a szczęśliwie wylądowali w Smoleńsku?
Naprawdę cała ta "wyprawa" jest dziwnie zagmatwana a powinna być
jasna!Wylot z Okęcia to zagadka.
Pozdrawiam śledczych na tym forum!
@Free Your Mind
Może dlatego, że REALNEGO planu tak naprawdę nie było, bo powodzenie operacji wymagało ścisłej tajności, a jednoczesnie zgrania tylu nie wiedzących o sobie elementów i przy tym mozliwości reakcji na nieprzewidywalne zmienne.
Może ten "oficjalny" plan istniał w kilku wersjach dystrybuowanych na różnych poziomach wtajemniczenia, a nastepnie znikniętych...
Może ten WŁAŚCIWY plan jest teraz negocjowany ,bo chodzi o to kto zapłaci cenę kozła ofiarnego ? Bo wygląda na to ,że coś nie poszło jak trzeba i po prostu NIE DA SIĘ teraz sklecic WŁAŚCIWEGO planu który wyjaśniłby chocby wiekszośc watpliwości i sprzeczności...
@Free Your Mind - to jest naprawdę niezwykłe
Dlaczego dysponenci i rozdzielacze miejsc podróży czyli Stróżyna i Sasin powiedzieli (przypuszczalnie według własnych słów był to Sasin) obu fotografom osobistym Pary Prezydenckiej (mówił o tym Maciej Chojnowski), że w Tutce nie będzie jednego miejsca dla fotografa osobistego i ten musi jechać wcześniej samochodem? Przecież to była zwyczajnie nieprawda!
To było niezwykłe, że fotograf osobisty nie towarzyszył Prezydentowi.
Oczywiście, Bogu dzięki, że żyje. Ale dlaczego obajfotografowie zapadli się na rok pod ziemię?