Przedmowa do wydania francuskiego
Już od czasów ostatniej wojny wielu bojowych progresistów, grawitujących ku lewicy chrześcijańskiej, zabiegało i zabiega czynnie o zbliżenie, a nawet o pojednanie z wolnomularstwem. Nie bez znaczenia w podjęciu tych usiłowań była przyjaźń zrodzona ongiś ze wspólnej walki w Ruchu Oporu. Lecz nie tylko elementy lewicowe sprzyjają temu pojednaniu, również na prawicy zdarza się, że pewne wpływowe osobistości oddziaływują w tym kierunku: i tak, na przykład, pewien adwokat wywodzący się z Action Franęaise opublikował szereg prac, starając się przekonać, że waśń miedzy katolikami i masonami nie ma żadnego sensu; a nie tak dawno naczelny redaktor tygodnika o zabarwieniu nacjonalistycznym zaatakował jednego z dostojników kościelnych, który w Lilie ostro napiętnował działalność masonerii.
Jesteśmy świadkami, jak w różnych środowiskach toczą się rozmowy, dyskusje i zawiera się porozumie-: miedzy katolikami i masonami. Ostatnio, na przy-pewien ksiądz założył nawet, do spółki z pewnym mikiem masonerii, czasopismo Breche /Wylom/, podstawowym celem jest propagowanie pojed-miedzy katolikami i masonami. Tak więc w pojęciu pewnych ludzi loże nie są już czym były, różne obediencje masońskie, które two-francuskie wolnomularstwo, nie są już antykatolic-"- a co za tym idzie, masoni nie są już potępiani przez toót
Mniemanie jak najbardziej błędne! Nie tylko ol-większośc lóż jest nadal wroga katolicyzmowi,
ale i akty potępienia masonerii, wydane przez wielu papieży, wciąż pozostają w mocy. Aby nie było w tej kwestii żadnych niedomówień, dziennik watykański L 'Osseruatore Romana opublikował 19 marca 1950 r. artykuł o. Mario Cordovani'ego, teologa papieskiego, nie pozostawiający co do tego najmniejszej wątpliwości. Oto początek cytatu:
"Można by słusznie sądzić, że po trą- : gicznym doświadczeniu, jakim była ostatnia wojna, wszyscy staniemy się mądrzejsi i że będziemy mieli inne nastawienie do życia. Musimy jednak stwierdzić, ku swemu rozczarowaniu, coś zgoła przeciwnego; można i powiedzieć, że się niczego nie nauczyliśmy, że dawne błędy i dawne metody działania ; powtarzają się i że towarzyszą im niebezpie-i czeństwa znacznie większe, jeszcze wyraźniej dostrzegalne. Do zjawisk odżywających ze wzmożoną siłą, nie tylko we Włoszech, zaliczyć trzeba wolnomularstwo, z jego wciąż na nowo akcentowaną wrogością do <\ religii i do Kościoła. Wystarczyłoby przy-v pomnieć przemówienie wygłoszone nie-,.^-c dawno w parlamencie przez przywódcę
masonerii włoskiej. h
Jako nowa nuta w tym odradzaniu się masonerii pojawia się pogłoska, krążąca w , różnych kręgach społecznych, że masoneria pewnego określonego rytu nie jest już przeciwna Kościołowi, a wobec tego i katolicy mogą do tej sekty wstępować, nie narażając się na ekskomunikę i potępienie. Ci, którzy
K
kierują tego rodzaju propagandą, wiedzą doskonale, iż nic się nie zmieniło w orzecznictwie Kościoła odnośnie masonerii, jeśli więc nadal szerzą tę propagandę, to świadomie wykorzystują naiwność ludzi nieuświadomionych. /.../
Wszyscy katolicy powinni o tym wiedzieć i pamiętać, by nie wpaść w zasadzkę i zarazem umieć ocenić, jak należy, postępowanie tych niepoważnych figur, którym się wydaje, że mogą bezkarnie podawać się i za katolików, i za masonów. Dotyczy to, powtarzam, wszystkich rytów masońskich, jeśli nawet niektóre z nich w pewnych okolicznościach i w wypowiedziach pewnych osób deklarują, że nie są wrogie Kościołowi.
Porozumienie między Kościołem i masonerią, jakby to były dwie władze, nadające formę prawną swym nowym odniesieniom, to sprzeczność sama w sobie. Ten, kto nie podziela poglądów tej sekty i posiada prawdziwie katolicką świadomość, uzna za swój obowiązek wystąpić z niej i nie pomnażać liczby tych, którzy walczą pod sztandarami apostatów od wiary.
Ale czy takie zdecydowane stanowisko nie wynika z niedoceniania dobrej woli pewnych osób, pragnących uznania ze strony władz kościelnych dla jakiegoś małego ogniwa masonerii, które jakoby nie jest wrogie religii i Kościołowi? I czy takie stanowisko nie stoi również w sprzeczności z
li
tym duchem przystosowania się, jaki Kościół przejawiał w każdej epoce, wychodząc wszystkim na spotkanie w duchu zrozumienia i wspaniałomyślnego miłosierdzia?
Miejmy nadzieję, że niniejsze słowa oświecą w dużej mierze tych, co zwracali się do nas z prośbą o wyjaśnienia. Każdy może zapoznać się z odnośnymi tekstami dokumentów Kościoła, a to, co one zawierają, wciąż znajduje potwierdzenie w działalności wolnomularstwa w różnych krajach.
Owe powszechnie forsowane zbitki słowne: katolicy rewolucjoniści, katolicy komuniści, katolicy masoni itd., w naszych uszach brzmią jak szyderstwo z nas, którzy nie chcemy dopuścić do żadnego wykolejenia i którzy wiemy - tak jak Tertulian - że nie ma na świecie nic równie wielkiego, jak prawdziwy chrześcijanin bez przymiotników i bez dodatków.
Obowiązkiem szczególnym katolików jest mieć bardzo jasną świadomość swoich powinności i rozumieć, jak te groźne zakusy przeciwko prawu Ewangelii owocują praktycznie w ogromie klęsk i nieszczęść dla dusz i dla narodów". Już w roku 1946 Kongregacja Świętego Oficjum
stwierdziła w odpowiedzi na pytanie postawione przez
Episkopat włoski:
"Masoneria rytu szkockiego podpada pod ekskomunikę ogłoszoną przez Kościół przeciwko masonerii w ogóle i nie ma żad-
10
nego powodu przyznania wyróżnienia na korzyść masonów tej obediencji".
A 20 kwietnia 1949 r. powtórzyła:
"Nic nie nastąpiło takiego, żeby w tej kwestii spowodować zmianę decyzji Stolicy Świętej, a zalecenia prawa kanonicznego zachowują nadal swoją moc wobec wszelkich postaci masonerii".
Kilka lat później, 5 stycznia 1954 r., Święte Oficjum potępiło książkę wielkiego mistrza masonerii austriackiej. L 'Osservatore Romano z 17 stycznia zamieścił na ten t«-mat obszerny artykuł, w którym czytamy, co następuje:
"Tak surowe wystąpienie ze strony Kościoła może wywołać zdziwienie w niektórych środowiskach po oświadczeniach, z taką natarczywością formułowanych wszędzie po trosze w ciągu ostatnich lat, dotyczących pojednawczej postawy austriackiej masonerii rytu joannitów w stosunku do Kościoła katolickiego. Utrzymywano w związku z tym, że ekskomunika orzeczona przez 2335 kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego wobec członków sekt masońskich nie uderzała w tych, którzy należą do wspomnianej loży. Otóż jeśli potrzebne byłyby nowe dowody potwierdzające, że również poglądy austriackiej masonerii stanowią istotne wypaczenie zasad religijnych, wyżej wymienione dzieło dostarcza najświeższych i najbardziej niezbitych dowodów, gdyż jego
11
autor jest rzeczywiście wielkim mistrzem austriackiej loży tego rytu...
Ograniczymy się tu do przedstawienia pobieżnej syntezy głównych idei wyrażonych w tym dziele. Stwierdzono w nim, że bezpośrednim celem masonerii jest wprowadzenie swych członków w "Gnozę", stanowiącą jakoby jedyną możliwość dosięgnięcia Boskiej Istoty i pokonania sprzeczności, jaka istnieje między wiarą i wiedzą. Owa "Gnoza" jest to po prostu antropozofia, choć termin ten - w tym brzmieniu - raczę] nie jest używany. Jej głównym dogmatem jest pan-teizm. Jest to "ars regia" (sztuka królewska), dzięki której człowiek dochodzi do uświadomienia sobie tożsamości własnej istoty z Istotą Boską. Dalej stwierdza się w tym dziele, że masoneria zaleca tolerancję w sprawie dogmatów, zważywszy, że żadna społeczność religijna, nawet Kościół katolicki, nie posiada całej prawdy. Chociaż we wszystkich religiach znaleźć można ślady wrodzonego poznania religijnego, tylko "Gnoza" jest wiedzą prawdziwą, inne zaś elementy poznania stanowią jedynie przygotowanie do prawdziwej wiedzy, to znaczy do "Gnozy".
Nie ma chyba nikogo, kto by nie dostrzegł, jaki sens i jaką wagę mają podobne idee i poglądy, i jak dalece odbiegają one od religii objawionej, co więcej, jak dalece są z nią do gruntu i całkowicie sprzeczne. Skądinąd umieszczenie na indeksie tej książki
stanowi skuteczne ostrzeżenie dla katolików, aby nie dali się zwieść przez tych, którzy starają się wpłynąć na ich przekonania i przyciągnąć do masonerii pod pretekstem zmiany z ich strony stosunku do Kościoła katolickiego".
Konferencja plenarna kardynałów, arcybiskupów i biskupów Argentyny ogłosiła 20 lutego 1959 r. wspólną deklarację, przypominającą formalne potępienie masonerii przez papieży od Klemensa XII do Piusa X i podkreślającą, że wolnomularstwo i marksizm dążą do tego gamego celu. Owa deklaracja stwierdza, że:
"aby osiągnąć swoje zamierzenia, masoneria posługuje się wielką ńnansjerą, wielką polityką i prasą światową, marksizm natomiast organizuje rewolucję społeczną i ekonomiczną przeciwko ojczyźnie, rodzinie, prawu własności, moralności i religii. Masoni osiągają swoje cele tajnymi środkami wywrotowymi, komuniści jawnymi środkami wywrotowymi".
Właśnie ostatnio kardynał Yillot, sekretarz stanu 'liry Apostolskiej, którego nazwisko różne dzienniki '••kie umieściły na liście "prałatów - masonów", opu-HI| owanej jako dokument w "Lectures Fmnęaises" z t-śnią 1976 r., skierował do redaktora naczelnego te-czasopisma list następującej treści:
"Kardynał Jean Yillot, Sekretarz Stanu, przesyła wyrazy szacunku Panu Redaktorowi Naczelnemu czasopisma "Lectures Franęaises". Dowiedziawszy się, że w numerze wrześniowym 1976 r. zostało wymienione jego nazwisko i że podano go za masona,
12
13
kardynał Yillot stwierdza w sposób jak najbardziej formalny, że nigdy, w żadnym momencie życia, nie miał żadnych stosunków z masonerią, ani z żadnym innym tajnym stowarzyszeniem. Zgadza się on całkowicie z ich potępieniem orzeczonym przez papieży. Watykan, 31.X.1976 + Jean Yillot, kardynał.
Ostatnie zdanie tego listu oznacza też, że dla kardynała, będącego wtedy pierwszym ministrem papieża Pawła VI, "potępienia orzeczone przez papieży'' wciąż pozostają w mocy i że należy je respektować, w przeciwieństwie do tego, co niektórzy pragnęliby nam wmówić. Ale chociaż owe potępienia mają dla katolików moc prawną, to zna je we Francji niewielu: "Mówi się o nich, ale nikt ich nie czytał".
Klemens XII pierwszy w swej słynnej encyklice z 1738 r. postanowił potępić i objąć zakazem wymienione stowarzyszenia, zgromadzenia, zebrania, koła i tajne związki zwane masonerią. W jego ślady poszedł Benedykt XIV w 1751 r.; Pius VII w 1821 r., Leon XII w 1826 r., Pius VIII w 1829 r., Pius IX w różnych latach, Leon XIII w 1884 r. Również św. Pius X w r. 1906 ostrzegał przed "bezbożnymi sektami", a Pius XI w 1937 r. w swej encyklice "Divini Redemptoris", skierowanej przeciwko marksizmowi, napiętnował sojusz masonerii z komunizmem.
To wielokrotne potępienie tajnych stowarzyszeń przez Kościół pozostaje w zgodzie z całą doktryną chrześcijańską, czego między innymi dowodzi formalne
14
ostrzeżenie ze strony pastora A. Finet na łamach "Reformę", tygodnika francuskich protestantów.
Do redakcji "Reformę" pewien czytelnik skierował /.Apytanie: "Co sądzą Kościoły o wolnomularstwie? Czy t hrześcijanin ewangelik może bez zastrzeżeń do niego należeć? Tak bywa w krajach skandynawskich, w Sta-n,u-h Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii".
A oto odpowiedź udzielona w tym periodyku re-«l.ij>owanym przez pastora Finet:
"We Francji w chwili obecnej przesłanki filozoficzne wolnomularstwa (Wielki Wschód), na ile można je poznać, sposób, w jaki to stowarzyszenie zapatruje się na działalność i posłuszeństwo obowiązujące r jego członków, wydają się nam sprzeczne z wyznaniem wiary reformowanej, czy też, by posłużyć się sformułowaniem naszego korę- ? spondenta, z godnością chrześcijanina i ewangelika, a to jedynie z powodu wystarczającego i niepodważalnego, że nie można dwom panom służyć. Chrześcijanin jest wprowadzony przez chrzest do szczególnej społeczności, do Kościoła, który ma swoje własne prawa, który mu proponuje szczególny styl życia, który go wprowadza w chrześcijańską wiarę i zachęca do posłuszeństwa Jezusowi Chrystusowi. Jak może on przystać na to, żeby wiązać się przysięgą z innym stowarzyszeniem, którego cele są odmienne, jeśli nie sprzeczne, z celami wiary chrześcijańskiej?". /Reformę nr 736, rocznik 15, 25 kwietnia 1959 r., str. 2/. >
15
Przed kilkoma laty pewien pastor anglikański opublikował pracę pod tytułem Darkness Visible /Widzialna ciemność/, w której stwierdza, że tajemnice masonów są sprzeczne i nie do pogodzenia z godnością członka Kościoła Chrystusowego. Wezwał on Kościół anglikański do pójścia za przykładem innych Kościołów, które, jak mówi, potępiły - w znaczeniu religijnym -przynależność do masonerii. Wśród wielu innych wymienia on i Kościół rzymsko-katolicki.
Argumenty autora są trzy:
1) aby zostać masonem, trzeba złożyć przysięgę wbrew nauce Chrystusa /Mt 5, 33-34/;
2) w masonerii Bóg jest pomieszany z innymi bóstwami, a imię Chrystusa nie jest przedmiotem żadnej szczególnej czci,
3) wtajemniczenie w inne tajemnice poza tajemnicą śmierci i zmartwychwstania Chrystusa jest dla chrześcijanina bez znaczenia.
Czyż sam Jezus Chrystus nie udzielił pierwszego ostrzeżenia:
"Każdy, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do niego, aby nie potępiono uczynków jego"
/J3,20/.
A gdzie indziej:
"Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy ; Żydzi. Potajemnie nie uczyłem niczego"
/J 18,207.
W drugim wieku Tertulian w swym wystąpieniu przeciwko sekcie Walentyna (Liber aduersus Yalentinum, rozdz. 2) stwierdził:
16
"Prawda niczego się nie wstydzi i nie musi się ukrywać". I wyjaśnił dalej:
"Na swych tajnych zgromadzeniach i zebraniach stają się oni naśladowcami bałwochwalców w swych ofiarach i obrzędach... i na niczym im tak nie zależy, jak na zachowaniu w ukryciu i w tajemnicy tego, czego nauczają. Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć o ich tajemnicach i o ich doktrynie, odpowiadają wam z powagą na twarzy i z uniesionymi do góry brwiami, że to przerasta możliwości waszego rozumu. Jeśli nalegacie, użyją wyrażeń dwuznacznych, by sprawiać wrażenie, że mają wiarę wspólną z innymi wierzącymi. Jeżeli okażecie, że wiecie coś o tym, czego oni potajemnie nauczają, zaprzeczą wszystkiemu. Nie powierzają swych tajemnic nawet swym uczniom, do- ; póki ich pierwej nie wypróbują i póki ci uczniowie nie będą im całkowicie oddani. Mają niezwykłą zdolność przekonywania, w iększą jeszcze, niż nauczania". len obraz odmalowany przez Tertuliana od razu wodzi na myśl współczesną masonerię.
Posłuchajcie teraz, co mówi św. Hieronim o ory-lustach:
"Jedną z ich głównych zasad było ujawnianie swoich poglądów i nauk tylko wobec członków własnej sekty, gdyż, jak tłumaczyli, nie należy rzucać pereł przed wieprze, według słów Ewangelii, ani dawać psom tego, co święte."
17
. «u> A dalej: "-•-.•• -.;:•<•- - ••• <-V.*- < • •• ,••• ,,.,vv . ..
"Jeśli się chce ich przynaglić do wyboru: albo podpiszą potępienie swych błędów, albo zostaną wyłączeni z Kościoła, zobaczycie, jakich użyją nadzwyczajnych sposobów, by zataić prawdę. Układają swoje wypowiedzi w ten sposób i mówią tak dwuznacznie, że wyznają jednocześnie wiarę naszą i wiarę naszych przeciwników, i w rezultacie katolik rozumie to, co oni mówią, w jednym znaczeniu, a heretyk w zupełnie innym" (Św. Hieronim, Epistolae, 65).
Czyż nie wydaje się nam, że mowa tu o nieszczęsnych hipokrytach, którzy podają się za katolików, choć są związani z tajnym wolnomularstwem?
Powołując się na to, że od ćwierć wieku wolno-mularstwo coraz częściej występuje z odczytami na wykładach publicznych i że jego przedstawiciele przemawiają w radiu i w telewizji, niektórzy masoni oświadczają, iż nie jest to już stowarzyszenie tajne. Jest to oczywista nieprawda. W swoich lożach "bracia" głosili zawsze i głoszą coś wręcz przeciwnego.
M "Tworzymy wielkie zgromadzenie
milczące wobec zewnętrznego świata" a • v (Sprawozdanie z konwentu Wielkiego Wschodu,
1922,s.349). y;
"Trzeba wszędzie odczuwać istnienie masonerii, nigdzie nie należy jej odsłaniać" (tamże, str. 362).
"Nasz Zakon wtedy tylko może
,:,.. utrzymywać swoją moc i swoją wartość, jeśli
zachowa charakter tajności. W dniu, w któ-
18
rym stracimy nasz specyficzny charakter, polegający na dyskrecji i na tajemniczości, skończy się nasza działalność w tym kraju" ; , (Sprawozdanie z konwentu Wielkiego Wschodu, ; • .^ 1929, str. 201).
"Prawdą jest, że wolnomularstwo powinno powstrzymywać się od uczestnictwa w walkach prasowych lub pokazywania się > na forum publicznym, od pokazywania się gdziekolwiek..." (Raport Stowarzyszenia Stu- •; diów Politycznych i Społecznych, Sprawozdanie z konwentu Wielkiego Wschodu, 1945, str. 152).
Wynika stąd, że to, co jest głoszone przez wysłan-i ków masonerii przed mikrofonem stacji nadawczej lub mównicy, jest czymś zupełnie innym i różni się bardzo
I togo, co jest mówione w lożach, z dala od niepowo-
ii vi h uszu.
Aby niewtajemniczeni nie mogli zapoznać się z •cią obrad lóż, periodyki, broszury, książki odtwa-i)<|ce ich przebieg na użytek członków masonerii są
II kowane potajemnie i nie składane do depozytu, jak o wymaga prawo. Wiadomo, że każdy wydawca ma >wiązek składania egzemplarzy książek, broszur czy lopism w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i w liotece Narodowej. Nazywa się to "depót legał" jozytem z mocy prawa). Można więc mieć dostęp w
'liotece Narodowej przy ulicy Kard. Richelieu do rystkich publikacji, które ukazują się we Francji, z i,|tkiem publikacji Wielkiej Loży, Wielkiego Wscho-czy innych obediencji francuskich. Więcej jeszcze: liwa masońskie przejęte przez rząd marszałka lin'a w r. 1940, zdeponowane w Bibliotece Narodo-
19
wej, gdzie pozostają dotychczas, mogą być udostępniane tylko za specjalnym i szczególnym upoważnieniem wydawanym jednorazowo przez francuski Wielki Wschód.
Oceniając surowo masonerię, papieże, których encykliki i wypowiedzi wymierzone przeciwko tajnym stowarzyszeniom podajemy dalej w wyjątkach w porządku chronologicznym - byli po prostu wierni nauce Chrystusa i Ojców Kościoła. Próby uchylania lub wyłączania kogokolwiek spod działania tych potępień są równoznaczne z zaparciem się nauki Chrystusa i oznaczają zerwanie z Kościołem.
Przedmowa do wydania polskiego
W ostatnich latach szeroko się w Polsce nagłośniła h prawa, poprzednio znacznie rzadziej w naszych środkach przekazu poruszana. Mam na myśli tematykę do-lytv,ącą masonerii. Jesteśmy świadkami częstych obecnie wystąpień masonów (lub "przyjaciół Sztuki Królew-»kir|", co na jedno wychodzi) w telewizji, radiu i prasie. Uk.i/ało się też sporo poważniejszych dzieł z tego za-kn»su, opracowanych bądź to przez samych masonów, ' l/, przez ich przeciwników. W tym kontekście spo-'nym wzmożonego zainteresowania problematyką Inomularstwa i krzyżowania się różnych na jego te-I poglądów, ukazuje się również ta broszura o nie-Ikiej objętości, lecz o wielkim ciężarze gatunkowym, ihlikowana we Francji w czasach już posoborowych 77), co też nie jest bez znaczenia.
Jej treść zasadnicza to chronologicznie ujęte ze-jllrtwienie najbardziej istotnych fragmentów w a ż n i e j /. y c h oficjalnych orzeczeń Stolicy Apostolskiej doty-:ych masonerii, poczynając od bulli Klemensa XII eminenti, 1738/ aż po encyklikę Leona XIII tmanum genus, 1884/. (Tę ostatnią encyklikę, jako .u dziej wyczerpującą temat, umieściliśmy w polni i wydaniu już nie w wyjątkach, a w całości).
Nie potrzeba oczywiście dodawać, że wszystkie te 'kumenty Kościoła, wszystkie oficjalne, autoryta-|l\v\no wypowiedzi kolejnych papieży, następców św. i namiestników Jezusa Chrystusa na ziemi, obo-}/ujdce katolików w sumieniu, a było ich w tej kwe-
stii o wiele, wiele więcej, zdecydowanie potępiały mafię masońską, ostrzegały przed nią i pod najsurowszymi karami (duchowymi) zabraniały katolikom wstępowania w jej szeregi i jakiegokolwiek z nią współdziałania.
Można jednak postawić sobie pytanie: dlaczego właśnie ten wybór dokumentów Kościoła Nauczającego, tak zdecydowanie jednoznacznych w swej treści, teraz ukazuje się w druku?
Otóż z tej racji, iż znaleźliśmy się wobec istnego zalewu samochwalczych i triumfalistycznych wypowiedzi masonów polskich (i niepolskich), wobec narastającej w mediach, zwłaszcza w prasie, propagandy promasońskiej, obliczonej głównie na zupełną nieświadomość jednych, na łatwowierność i naiwność innych, na chaos pojęciowy w umysłach wielu. Stosując te i i n-n e zabiegi i machinacje propagandowe, liczą oni, iż uda się im i w Polsce wytworzyć klimat akceptacji społecznej utrwalający ich obecną niemalże wszechwładzę. Że zaś ostrze tej wszechwładzy skierowane jest i obecnie, jak od wieków, nie tylko przeciw Kościołowi katolickiemu, ale zarazem i przeciw wciąż jeszcze katolickiej Polsce, tego jest (i może być pewien) każdy uważniejszy obserwator sceny politycznej w naszym kraju.
Uważamy przeto, iż czas najwyższy przypomnieć tą publikacją autorytatywne orzeczenia Urzędu Nauczycielskiego Kościoła tyczące się masonerii. I nie są to orzeczenia nieuzasadnione, nieuprawnione czy przestarzałe, mają one bowiem charakter doktrynalny i pasterski, a więc z natury swej niezmienny, wciąż równie aktualny i jak najbardziej uprawniony, gdyż dotyczą kwestii religijnych i moralnych, a każde z tych orzeczeń nie jest niczym innym, jak aktem obrony, brnić zaś wia-
22
ry przez Boga objawionej i moralności chrześcijańskiej, śmiertelnie zagrożonej przez niezmienną wrogość masonerii, Kościół ma nie tylko nadane mu przez Boga >rawo, ale i ścisły wobec Boga i ludzkości obowiązek. I d radziłby i Boga, i ludzi, i swoje nadprzyrodzone po-iliinnictwo, gdyby nie ostrzegał swych wiernych Ff>r/,od tymi wilkami rodem z piekła, przebierającymi się h i*'raz w owcze skóry.
Adepci tego lucyferiańskiego "zakonu", arcymi-
* l r/.o wie kłamstwa, próbują wmawiać nieuświadomio-
h\ m, że obecnie, po ostatnim Soborze, stosunek
^ »M ioła do nich miał się jakoby zasadniczo zmienić,
Lł«-> /. jest to oczywista nieprawda. Do tej sprawy za
11 w ile powrócimy.
Główne (nie jedyne!) motywy potępienia przez .(lół masonerii już u samych jej początków były dwa .,j one ważne do dziś: 1) jej ideologia - naturalistycz-I, odrzucająca Objawienie Boże i samą jego możliwość, Hlyihrześcijańska więc, a zwłaszcza ostro antykatolic-i; 2) jej tajny charakter, konspiracyjny i mafijny.
Zapytajmy: czy te motywy, które samą swoją lo-piętnują i potępiają masonerię, przestały być aKtu-
Masoneria oczywiście od zawsze próbowała i próba gatelizować je, podważać, a nawet - kłamiąc w tv oczy - negować, jako rzekomo niezgodne z rze-ustością i jej szlachetnymi, "humanitarnymi" dąże-\\. Z bólem trzeba tu wspomnieć, że w ostatnich ludziesięciu latach, na fali różnych nieszczęsnych Itestacji i anomalii, również w obrębie samego Ko-dają się raz po raz słyszeć syrenie, fałszywe głosy ipatyzujące z masonerią i w jakiś sposób biorące ją w
23
obronę, próbujące ją wybielać i bagatelizować. Jest to zjawisko w Kościele Chrystusowym niesłychane i skandaliczne, ale przynależność do masonerii różnych "postępowych teologów", a nawet hierarchów Kościoła, jest faktem dowiedzionym od samych osiemnasto-wiecznych jej początków po wiek dwudziesty. A skoro się tam weszło, odstępując - oczywiście przy zachowaniu niezbędnych pozorów - od wiary, wyrzekając się Chrystusa i zaprzedając duszę Złemu, to można już nie liczyć się z niczym, a już najmniej z prawdą i z dobrem nieśmiertelnych dusz ludzkich.
Tak więc niechże się da słyszeć autentyczny, autorytatywny i niezmienny w tej kwestii głos Kościoła, któremu sam jego Boski Założyciel powierzył klucze swego Królestwa i przyobiecał skuteczną opiekę przeciw "bramom piekła".
Z kolei drugie pytanie: dla kogo tę skromną, ale ważną publikację wydajemy?
Z pewnością nie dla masonów zwłaszcza wyższych stopni, nie dla liderów masonerii w Polsce i nie dla tych jej szeregowych adeptów i "światowych" sympatyków, którzy z całą świadomością podzielają jej an-tychrześcijańskie nastawienie, jej niecne, diaboliczne cele i programy. Można przyjąć, że ci, wiedzący, co czynią i dlaczego, zignorują i odrzucą wszelkie przypomnienie o trwającym potępieniu ze strony znienawidzonego przez nich Kościoła, a zdarcie maski z prawdziwego oblicza masonerii jeszcze bardziej rozżarzy ich nienawiść. Lecz być może i tam znajdują się ludzie tylko błądzący, zagubieni, goniący za karierą, których ten głos Kościoła poruszy i ocali od zatracenia.
24
Dla kogo jednak głównie, w zamyśle wydawniczym, przeznaczone są informacje zawarte w tej broszur/e?
W pierwszym rzędzie dla całego duchowieństwa katolickiego w Polsce, zwłaszcza dla młodszego, dla li księży, którzy z różnych przyczyn we właściwym i >ie albo nie otrzymali żadnej rzetelnej informacji o • .onerii, albo tylko powierzchowną lub nawet, co gor-i fałszywą i wprowadzającą w błąd, i w rezultacie ten ważny i palący problem traktują lekko, z niedowie-niem i lekceważeniem, jako niepoważne baśnie i |one "strachy na Lachy". Jak takie nieuświadomienie n'by i osobiście niezawinione) może rzutować na zahuczą orientację katolicką i na przewodnią, formacyj-rolę kapłana we współczesnym, rozbrajanym howo i celowo demoralizowanym polskim społe-, nie potrzeba tego wykazywać.
Nie miejsce tu na przedstawienie całej prawdy o icie masonerii, lecz sądzimy, że powinien każdemu ^•tarczyc ten tak bardzo poważny i ostrzegawczy głos /yższych pasterzy Kościoła, namiestników Jezusa /stusa, którzy w poczuciu surowej, osobistej odpo-i/.ialności za całe dziedzictwo Wcielonego Słowa i za wieczny niezliczonej masy dusz ludzkich, po dojnym zapoznaniu się z istotą masonerii, czuli się is/eni do demaskowania i potępiania tej organizacji wszystkich jej wcieleniach, jako wrogiej Bogu obja-10m u w Jezusie Chrystusie i Jego Kościołowi. Sam poważny, magistralny głos Kościoła i ten niezmien-wyrok potępienia masonerii ze strony wszyst-Ich po kolei papieży, od Klemensa XII poczynając, ut/.uje, że nie chodzi tu o sprawę marginalną czy
25
dyskusyjną, lecz o niezmiernie ważny dla Kościoła katolickiego problem, a więc sam już ten głos powinien każdego uczciwego kapłana katolickiego skłonić do prawidłowego doktrynalnie stosunku do masonerii i jej różnych przybudówek i do uważnej obserwacji jej założeń i działań - demoralizujących i laicyzujących społeczeństwo, zaiste przygotowujących świat dla fałszywego "Chrystusa", o którym w pewnych kręgach już jest głośno, to jest dla Antychrysta.
Jeśliby zaś to stanowisko Kościoła komuś z duchownych katolickich do przekonania nie trafiało, to odważamy się sugerować, czy nie powinien by siebie samego zapytać, co jeszcze robi w Kościele, którego autorytetu i nauki nie uznaje?
Broszura ta przeznaczona jest również, i jak najbardziej, dla laikatu katolickiego, dla ogółu wykształconych katolików polskich, zwłaszcza dla tych, którzy są czynni - w jakiejkolwiek roli - na scenie społeczno-politycznej i wśród panującej w tej sprawie dezinformacji odczuwają potrzebę niezawodnego drogowskazu, strzegącego przed mylnym wyborem i zabłąkaniem.
Śmiemy się spodziewać, że ta książeczka być może okaże się przydatna także dla innych wierzących chrześcijan w Polsce, masoneria bowiem zagraża, z samego swego założenia, całemu chrześcijaństwu i wszystkim jego wierzeniom, wartościom i eschatologicznym nadziejom, jakkolwiek dla względów taktycznych wyznania niekatolickie pozostawia na razie we względnym spokoju.
26
Dla uzupełnienia tej przedmowy warto, sądzimy, |<M|,IĆ jeszcze dwie świeższe informacje, jakkolwiek ta iwiożość" w omawianej sprawie niczego nie zmienia, potwierdza zarówno niezmienne stanowisko Ko-, jak i racje, które od dwustu kilkudziesięciu lat Janiają Kościół do zajmowania takiego a nie innego Irttiowiska.
Informacja pierwsza.
W latach posoborowych, w okresie pewnych złu-|r»»h niektórych gremiów Hierarchii katolickiej wobec >nerii, miały miejsce próby "wzajemnego poznania /.rozumienia" i ewentualnego zbliżenia. Między in-ii taką poważną próbę podjęła Niemiecka (w RFN) ilorencja Biskupów. Systematycznie prowadzone K>wy, ożywione dobrymi chęciami niemieckiego ikopatu, trwały aż sześć lat. Ze strony masonerii ja-pr/edmiot studiów i rozmów udostępniono mate-d o tyczące tylko trzech najniższych stopni >i''mniczenia, czyli tzw. masonerii symbolicznej i v\'dziwa masoneria zaczyna się dopiero od czwarte-topnia wzwyż). Te próby zmniejszenia istotnych lic nawet na tych najniższych szczeblach masonerii i lia z nią jakiegoś modus vivendi zakończyły się izcie w r. 1980, a zakończyły się kompletnym niegodzeniem. Oto stwierdzenia otwierające obszerny itiment, opracowany przez niemiecki Episkopat po Ikońt /eniu kontaktów z niemiecką masonerią:
"Oświadczenie Niemieckiej Konferen-111 Biskupów w sprawie przynależności katolików do Masonerii.
27
Między Kościołem katolickim a Masonerią w Niemczech miały miejsce w latach 1974-1980 oficjalne rozmowy, z polecenia Niemieckiej Konferencji Biskupów i Połączonych Wielkich Lóż Niemiec.
Usiłowano ze strony Kościoła katolickiego zbadać tą drogą, czy się w masonerii dokonała przemiana i czy przynależność katolików do masonerii stała się obecnie możliwa.
Rozmowy przebiegały w dobrej atmosferze, nacechowanej otwartością i rzeczowością.
Osiągnięto przy tym instruktywny wgląd w trzy pierwsze stopnie.
Kościół katolicki musiał przy studiowaniu pierwszych trzech stopni stwierdzić podstawowe i nie dające się pokonać przeciwieństwa. Wolnomularstwo nie zmieniło *ie w s. we j istocie, (podkreśl. P.K.)
Przynależność do niego stawia pod znakiem zapytania podstawy chrześcijańskiej egzystencji. Wnikliwe badanie wolno-mularskich rytuałów i podstawowych przekonań, zarówno jak ich dzisiejszej, nie zmienionej samoświadomości, dowiodły wyraźnie, że:
Równoczesna przynależność do katolickiego Kościoła i do masonerii są ze sobą nie do pogodzenia (podkreśl, w tekście dokumentu). ("Opoka" nr 17, Londyn, str. 201).
Informacja druga, mianowicie ostatnie orzeknie Kościoła w sprawie przynależności do masonerii . Oto jego tekst oficjalny:
26 listopada 1983 r. Kongregacja Nauki Wiary z Ojca ś w. opublikowała zatwierdzoną przez 'itpieża następującą deklarację na temat masonerii: "Zwrócono się z tym pytaniem, czy zostało zniesione zdanie Kościoła w stosunku do masonerii, ze względu na fakt, że w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego nie wspomina się jej jak w Kodeksie poprzednim. Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć, że wynika to z przyjętego kryterium redakcyjnego także w stosunku do innych stowarzyszeń, o których również się nie wspomina, jako że zawarte są one w szerszych kategoriach. Pozostaje zatem nie-y.mienione zdanie negatywne Kościoła w stosunku do stowarzyszeń masońskich, ponieważ ich zasady były zawsze uważane Ad nie do pogodzenia z nauką Kościoła, i ; dlatego przynależność do nich jest nadal /ukazana. Wierni, którzy należą do stowa-r/.yszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii św. (podkreśl. P.K.). Nie należy do kompetencji lokalnych władz kościelnych wypowiadać sądów na temat natury stowarzyszeń masońskich, które zawierałyby naruszenie tego, co powyżej ustalono zgodnie Z deklaracją tejże Kongregacji z dnia 17.XI.1981 r.".
28
29
Tak więc stanowisko Kościoła wobec masonerii jest - także i obecnie - absolutnie negatywne i co do tego nikt nie może żywić najmniejszej wątpliwości. Naszą jest rzeczą wyraźnie, nawet dobitnie to sobie uświadomić i na zawsze zapisać w swoim katolickim sumieniu.
Ze strony masonerii linia frontu jest również wyraźnie utrzymana. W ciągu całych swych dziejów po stokroć, manifestacyjnie i niezmiennie, oświadczała ona swą wolę ostatecznej z Kościołem rozprawy. W latach tuż powojennych był pewien okres taktycznego wyciszenia wrogości z tamtej strony, jakby w myśl tego zdania, które jeden z wysokich dostojników "zakonu" wypowiedział w owym czasie do swych "braci":
"Proszę, nie nazywajmy się już A n t y-kościołem, to było nasze samookreślenie wynikające z okoliczności; w istocie Wolnomularstwo jest S u p e r-kościołem, ponieważ połączy w sobie wszystkie Kościoły".
Gdy dzięki pozornemu zawieszeniu broni między paroma mniej ważnymi lożami a Kościołem masoneria osiągnęła zamierzone przez siebie cele, ponownie rozpętała ona na całym świecie gwałtowną kampanię przeciwko wszystkiemu, co katolickie (zgodnie z formułą przyjętą niegdyś przez Najwyższą Radę Wielkiego Wschodu Francji: "Walka wszczęta między masonerią a katolicyzmem jest walką na śmierć i życie").
Ta postawa masonerii nie ulega zmianie, wyrasta ona bowiem z samej jej istoty. Tylko dla przykładu przytoczymy, spośród wielu innych, dwie niedawne wypowiedzi miarodajnych jej przywódców, w których się zawiera oczywista wola dalszej agresji celem opano-
30
wania dusz i narodów. Mówi urzędujący wielki mistrz Wielkiego Wschodu Włoch (r. 1991):
"W przeciągu dwóch lat Światło Masonerii oświeci wszystkie kraje Wschodu (Europy) i Kościół myli się, jeśli się spodziewa, że mu się uda -wskrzesić tam swą dogmatyczną wiarę" (w domyśle: "bo my, masoni, do tego nie dopuścimy!").
Mówi były wielki mistrz Wielkiego Wschodu iiuji, jeden z najwyższych wtedy prominentów .k on u" (r. 1979):
"Wybiła godzina masonerii. Mamy w naszych lożach wszystko, czego potrzeba: ludzi i 't metody".
Cóż oznaczają te emfatyczne słowa wypowiedzia-przed wysokim gremium "braci"? Oto ich pełne zna-lie: "Jesteśmy bliscy ostatecznego zwycięstwa nad idołem, bardzo bliscy, bliżsi niż kiedykolwiek. Ma-wszędzie porozmieszczanych swoich ludzi o naj-fższych kwalifikacjach, doskonale przygotowanych, 'iwdzonych w działaniu, gotowych do dalszego iłania, gotowych na wszystko; mamy też własne, rdcowane w naszych lożach, sprawdzone i zabójczo iul<f/ne metody działania. Tak, wybiła wreszcie nasza l/ma, godzina triumfu nad Rzymem, nad Kościo-
jakież to są te metody, o których z chlubą i pew-i niezawodnego sukcesu mówi Michel Baroin, były U i mistrz Wielkiego Wschodu Francji?
/na my je dobrze, te przewrotne metody, srwier-IITiy sami ich stosowanie i znaczną, niestety, skutecz-^ także u nas w Polsce. Oto najważniejsze z nich:
31
a) Cicha, podstępna infiltracja wszystkich znaczących środowisk społecznych, także ośrodków i instytucji katolickich, a nawet samego centrum Kościoła,
zapewnienie sobie decydujących wpływów zwłaszcza w ośrodkach władzy: w polityce, kulturze, oświacie i wychowaniu, finansach, w mediach, zwłaszcza w prasie; tworzenie dla siebie mnóstwa przybudówek tzw. niezależnych; finansowanie dużymi sumami, także poprzez liczne własne fundacje, różnych "pozarządowych" organizacji, kursów, szkoleń i wszelkich akcji o charakterze liberalnym, laickim i mundialistycznym.
b) Profesjonalne sterowanie opinią publiczną, zmasowana, wyrafinowana, pełna fałszu, wszechobecna propaganda luzu umysłowego i moralnego, szerzenie zamętu w umysłach, dyskredytowanie i rozmywanie wartości chrześcijańskich i wszelkiej zdrowej tradycji, narzucanie modnej "poprawności politycznej", kosmopolitycznej i laickiej, ukazywanie tzw. alternatywnych możliwości i wizji życia "wolnego", a zarazem "godnego".
c) Propagowanie kultu własnego "ja", materializmu, konsumpcjonizmu, użycia, rozwiązłości obyczajów; polityka antyrodzinna, promowanie i ułatwianie rozwodów, antykoncepcji, aborcji, eutanazji (prawo do "godnej śmierci"!); pobłażliwe traktowanie rosnącej przestępczości, dewiacyjnego sekciarstwa i innych dewiacyjnych zachowań, np. narkomanii, a wszystko to w myśl ich zasady, iż "zepsucie serc to najskuteczniejsza broń w walce z Kościołem"; świadome i celowe deprawowanie młodzieży, m.in. przez "wychowanie seksualne", które nie jest niczym innym, jak instruktażem i uprawnieniem niemoralności od najmłodszych lat.
32
d) Systematyczne wypieranie obecności i wpły-
*v religii z wszystkich dziedzin życia., postępująca V7.«u ja zwłaszcza życia publicznego, ale i rodzinne-na której obrzeżach jakby się ustawiało tablice z na-
•m: "Bogu wstęp wzbroniony!".
c) Na koniec, przy zachowaniu wszystkich po-
Inich metod, frontalna walka wprost z Kościołem
' instytucją, z jego wiarą, zasadami i posłannic-
in przesłonięta obłudnie narzucającą się - według koniecznością walki nie z religią bynajmniej, tyl-
" klerem" (nieobyczajnym, chciwym i politykują-"),
/ "klerykalizmem" (zagrażającym samej istocie i howości Demokratycznego Państwa i Społeczeń-
0;
/ "ciasnym dogmatyzmem" (który jest zaprzecze-n wolności i suwerenności myśli ludzkiej);
"kołtuństwem i zaściankowością" (które pod-Miiijo Kościół, a których światłe autorytety muszą się l /ić przed oświeconym Zachodem);
"zacofaniem" i "nienadążaniem" (bo w dopaso-iii się do współczesności, oczywiście laickiej, ten l M /ocież Kościół katolicki na Zachodzie wyprzedził i '"no o całą epokę);
"fanatyzmem i fundamentalizmem" (z tym ob-.111 ułm przy swojej wierze i swoich nor-i które, co by o nich złego nie powiedzieć, są w ' i Mi sprzeczne z ekumenizmem, deklarowanym w ' i l > rzeź sam Kościół);
"nietolerancją" (która zaprzecza zasadom św. i--iitcji, gdyż w imię jakichś absolutnie przestarza-
33
łych pojęć, a wbrew opiniom prawdziwych autorytetów, zacofany Kościół śmie dyskryminować "szukających prawdy inaczej", "uczciwych i cnotliwych inaczej", "kochających inaczej")...
Stawianie pod pręgierzem, złośliwości, szyderstwa, pomówienia, przekręcanie słów i faktów, znamienne przemilczenia, staranne zbieranie plotek, rozdmuchiwanie incydentalnych potknięć, wulgarne obelgi i karykatury - wszystko jest dobre, by "dołożyć" i "dokopać" Kościołowi, ukazać go w ujemnym świetle i poderwać jego moralny autorytet. W wielu krajach, nie tylko u nas w Polsce, obserwuje się powoływanie do życia periodyków o masowym nakładzie, rzekomo "niezależnych" od rządzącego establishmentu, specjalizujących się - na własny rzekomo rachunek i z własnej rzekomo inicjatywy - w bezpardonowej nagonce tylko na Kościół katolicki i na wartości tylko chrześcijańskie. Niezgodność z prawem państwowym takich otwartych bluźnierstw i wyszydzania przekonań obywateli nie ma żadnego znaczenia. Kościół katolicki i jego naukę i wiarę można lżyć bezkarnie. Sporo jest również współpracujących z Antykościołem błyskotliwych i zuchwałych publicystów i dziennikarzy, którzy swój talent angażują w zawzięte opluwanie i zadeptywanie tego wszystkiego, co Jezus Chrystus przyniósł na ziemię dla odrodzenia i zbawienia człowieka i dla dobra całej ludzkości. Biedni ludzie!
Oto pobieżny i niekompletny przegląd tych metod, których skutecznością przechwalał się dygnitarz Wielkiego Wschodu, metod, które doskonale odpowiadają duchowości masonerii i celom, do których zmierza.
Dodajmy, że dla czynnych w tylu dykasteriach wolnomularzy nie istnieją praktycznie problemy finan-
34
MMI
•we, pieniądze po prostu są, tyle, ile potrzeba. Bosso-fc» wielkiej finansjery światowej na ogół należą do koń u", a ich własne cele są co najmniej zbieżne z ce-masonerii. Poza tym, skoro ma się swoich ludzi na '>kich i najwyższych stanowiskach wielu państw i nych organizacji międzynarodowych?...
Czyśmy już wymienili wszystkie ważniejsze ele-
•nty tych "wypracowanych w lożach, sprawdzonych i itecznych" metod działania masonerii? Bynajmniej! Ujając inne, o jednej jeszcze wspomnieć trzeba ko-ffcnie, taka jest bowiem dostojna, że aż onieśmielają-
Otóż całą tę swoją złowrogą działalność, otwarcie 'liczną i nacechowaną złem, starają się masoni
••idzić z żelazną logiką obmyślonego systemu, i wie gładko i spokojnie, krok po kroku, można by 11 «dzięć, cierpliwie, z poczuciem absolutnej wyższo-.ui przeciwnikami, jacy by nie byli, z pewnością
ii, z niezachwianym poczuciem swego i \ letu" i faktycznej, choć niejawnej władzy. Sta-
J bają o zachowanie form i pozorów - troski oby-
••!• i oj, merytorycznej słuszności, bezstronności i v;dy są "oburzeni"!), starają się działać możliwie
'.n« i u o "majestat prawa" (na ogół zresztą przez i,mówionego), ze spokojem niemal bogów olimpij-(wszystkie sieci są dobrze rozpięte, docierają
•l/.ie, gdzie to jest potrzebne, ważne informacje .ijt) na czas po określonych kręgach wtajemniczeń, tl/ialne ręce poruszają niewidzialne sprężyny i t.idnie, pociągają za niewidzialne sznurki i
• tko dzieje się jakby samo z siebie, ale w z góry . idziany sposób i w z góry ustalonym czasie).
35
I niech się zdarzy wpadka, porażka, dekonspira-cja, niech wybuchnie skandal (zazwyczaj finansowy!), oni są nieporuszeni, tacy zawsze dostojni, cnotliwi, nieskazitelni, powyżej wszelkich oskarżeń, prawdziwy kwiat społeczeństwa, prawdziwe autorytety moralne (mają dość władzy, by zatuszować każdy skandal, by ukręcić łeb każdej aferze!).
Na czymże się głównie opiera to ich doskonałe samopoczucie, pewność siebie, świadomość własnej godności nie do podważenia i autorytetu nie do zdarcia? Na dwóch rzeczach: na słusznym samouwielbieniu i na zapisanym w systemie "zakonu" reklamiarskim wzajemnym wspieraniu się wszystkich adeptów Bractwa. To jest też przemyślana metoda, bardzo w praktyce skuteczna!
To ich poczucie własnej godności (to jest bezkarności) i nienaruszalnego autorytetu, ich samouwielbienie, nie są bynajmniej bezpodstawne. Na pewnym etapie "samodoskonalenia" i wtajemniczenia oni poczuli się naprawdę wolni, wyzwoleni, przyjęli tę cudowną "prawdę" i uwierzyli w nią, że są ponad dobrem i złem, ponad całym ciemnym, profańskim światem, że są równi bogom, gdyż tworzą rzeczywistość i reguły gry według własnej woli i nie odpowiadają przed nikim.
I czyż można się dziwić, że skoro rozumieją głębiej, wiedzą lepiej, patrzą dalej i mogą więcej, czują się upoważnieni do myślenia i decydowania za innych, za nas wszystkich, do decydowania o naszych poglądach, sumieniach, postawach, o treści i formach naszego życia, o całej - najwspanialszej oczywiście - przyszłości narodów i świata?
A może to po prostu psychopatyczna, iście diabelska megalomania, pycha i arogancja potężnej i wpły-
twej mafii? Oni w swojej walce z katolicyzmem, z ścijaństwem, to znaczy z samym Chrystusem, wy-,ie być naprawdę pewni siebie i swego ostateczne-. ycięstwa. Może zbyt pewni?
Ale nam, nam, "ciemnym profanom", wciąż jed-/..ileży bardziej niż na życiu, na naszym Kościele
I u kim, na autentycznym, zorganizowanym chrze-mslwie, na chrześcijańskiej wizji życia, na Chrystu-który żyje w s\voim Kościele - jednym, świętym, im s/rchnym i apostolskim.
Odpowiadają nam "autorytety" i "władcy tego
II d" z pewnością siebie żywo przypominającą pew-marksizmu-leninizmu, uświadamiają nas i dobro-i'ł ostrzegają:
"To całe Wasze chrześcijaństwo to tylko epizod w ich świata, smutny i żałosny epizod. Zejdzie ono ze już schodzi. Podzieli los tylu innych minionych \\ Ktoś musiał wreszcie stawić opór, nawet twar-miię Rozumu i Wolności, urojeniom i uroszcze-Ic-^o ciemiężyciela sumień, tego kościoła, który • • /awadzą, jeszcze wciąż przeszkadza nam i na-11 humanistycznemu planowaniu świata i wciąż nie i o/umieć, że jego czas minął i to bezpowrotnie. l,i, że działa na nerwy. Ale cierpliwości, jego daw-u uleciała, jego ostateczne rozsypanie się to tylko Md czasu, krótkiego czasu. Rosną nam młode po-M, my je kształtujemy. Kładziemy właśnie zręby mwy, wspaniały świat, pod Nową Cywilizację, w e 11,i tego galilejskiego rzekomego "proroka" i jego Iników", całego tego klerykalnego majdanu, ,.i r o ludzkiej wolności, nie będzie już miejsca. Kto l i c zrozumiał, ten przyłącza się do nas, ten idzie i n, idzie z nami, bo nasze idee okazały się lepsze
36
37
i opanowały świat, bo my już teraz rządzimy światem, a bliski jest czas, kiedy nasza władza będzie całkowita. Te zaś niedobitki zabobonu, upierające się nierozumnie, by iść pod prąd Historii, sama Historia wyeliminuje. Ludzkość uwolni się od tego nowotworu "nadprzyrodzo-ności", od chrześcijaństwa i jego śmiesznych urosz-
czeń".
Tako nam w głos rzeką "Mędrcy", "Wielcy Wtajemniczeni", "Synowie Światłości", "architekci Historii".
Nam jednak, katolikom, wiernym i szczerym wyznawcom Chrystusa, skazanym ponoć przez "nową cywilizację" i "przez samą Historię", ziemia bynajmniej nie chwieje się pod nogami. Polegamy bowiem na zapewnieniu Tego, któremu "dana została wszelka władza w niebie i na ziemi": "Nie zostawię was sierotami... będę z wami aż do skończenia świata... Ufajcie Mi, Jam zwyciężył świat...". I także pamiętamy te inne Jego słowa: "Błogosła-wieni jesteście, gdy wam urągać i was prześladować będą i gdy kłamliwie mówić będą wszystko złe na was z mego powodu, cieszcie się wtedy i
radujcie"...
"Gdy kłamliwie mówić będą wszystko złe na was z mego powodu..." Właśnie! Bo czyż nie wygląda na to, owszem, widać to całkiem wyraźnie, że ta nienawistna i gwałtowna kampania antykatolicka, przepraszam, antyklerykalna, wzbudzona i kierowana przez masonerię, nie wali z dział na ślepo. Są obszary, enklawy, osoby, formalnie jak najbardziej, owszem, "ekscelentnie" klerykalne, które w tej wojnie z Kościołem nie tylko objęte są nietykalnością, ale są wręcz hołubione, chwalone, popierane, stawiane za modelowy wzór nowego, zreformowanego, oczyszczonego katolicyzmu, oczyszczonego oczywiście ze
dnogo, narosłego wiekami balastu. Taki nowy, in-katolicyzm byłby owszem do przyjęcia, a z ta-<iwiatłymi członkami kleru i rozmawiać by i (ma się ten wspólny język), i porozumieć się nie-' >... To oni, jawni masoni, z nieukrywaną satysfak-i łowią od jakiegoś czasu o dwóch wręcz
•tinych nurtach we współczesnym katolicyzmie... by dwóch katolicyzmach! O dwóch Kościołach ka-i u h?!
l jakiż to "katolicyzm" tak przypada "braciom" i |łii»rytetom" do serca, że aż nagle rozbraja całą ich za-nienawiść i agresję? To "katolicyzm" otwarty, ra-llny, cywilizowany, bez dyktatury papieskiej, bez łych tam nieomylności, bez żadnych tam dogmatów liennych norm, bez zbędnej dewocji, odświeżony »rze pogodzony z Rozumem, Wolnością, Nauką, •ł^pem, Duchem Czasu; przyznający nareszcie, że /stko jest względne i wszystko podle-vv i ę t e j E w o l u c j i, w zjednoczeniu się świata i
•4( i u Ludzkości" widzący także swój ostateczny
• 'Iow wnieść swój skromny i pokorny wkład w bu-Wszechludzkiej Świątyni Wolności, Równości i ' stwa...
Słowem, taki liberalny, nie krępujący, bezkon-wy, bezkonturowy "katolicyzm" z rów^nie libe-vm i światłym klerem mogliby "bracia" wać - przynajmniej na razie.
"Światli", "postępowi" duchowni "katoliccy", i v\ y na to? A Chrystus? A Ewangelia?...
"Chrystus? Ależ tak, tak, niewątpliwie, postać l« k d w a, wyjątkowa nawet, chociaż nie całkiem, bo
38
ludzkość miała również innych, równie wybitnych i ciekawych, też natchnionych i charyzmatycznych twórców też wielkich religii światowych, też jakoś objawionych... A Ewangelia? Ach, ta kłopotliwa Ewangelia, ten kontrowersyjny zlepek i zapis - a la Qu-mran -ówczesnych mniemań pewnych odmieńców żydowskich, niezbyt spójny zbiór legend i budujących opowiastek... Czyż n a s i, "katoliccy" bibliści nie udowodnili naukowo, że ze wszystkich domniemanych słów tego zacnego skądinąd, żydowskiego kaznodziei ludowego, Jezusa z Nazaretu, zapisanych w Ewangeliach, tylko te trzy Jego słowa można uznać za autentyczne: "Zaprawdę powiadam wam"? Nie sprzeczajmy się więc o swoje racje i o swoją wyjątkowość. Nie wprowadzajmy podziałów między ludźmi. Każda religia ma lub zdaje się mieć swoje racje i każda jest na swój sposób wyjątkowa. Czyż nie najważniejsze są zjednoczenie całej ludzkości, wszechludzkie braterstwo i otwarta, szczera tolerancja dla ludzkich odmienności, po prostu dla różnych punktów widzenia? Czyż nie najważniejsza jest humanistyczna duchowo ś ć ? Warto jeszcze dodać - mówią nam ci "postępowi" teologowie - dla ostrzeżenia pewnych kręgów, że fundamentalizm, integryzm, to nie atrakcja na te czasy, wręcz przeciwnie, mają one konotacje ujemne, żeby nie powiedzieć: odstręczające. Trzeba więc wreszcie zacząć myśleć! Śmiało! i trzeźwo!"
Tak przedstawione poglądy "światłych duchownych" nie są bynajmniej żadną karykaturą ani też żadną nowością. Od ponad stu lat różni wykolejeni nowatorzy w sutannach, czerpiąc natchnienie z lożowych "kuźnic myśli", mówią o katolicyzmie bardziej uwspółcześnio-
40
n, bardziej ludzkim, zgodnym i liberalnym, ale ta ich
itralna wersja "katolicyzmu" nie ma już nic wspól-
Lo y. wiara i nauką Kościoła. Nazwano ich w swoim
• modernistami, dzisiaj określani są mianem neo-
•rnistów. Filiacje tych osób i poglądów z masonerią budzą wątpliwości, są oczywiste. Trzeba im jednak v pomnieć, że służą złej sprawie, a ich "liberalny ka-yy.m" nie jest w ogóle żadnym katolicyzmem, lecz
•lnym ściekiem wszystkich możliwych herezji", jak
• kroślił sam papież Pius X, święty Pius X! Taki Kościół "filozofów", "poszukiwaczy prawdy"
• l.iwna objawionej przez Boga i powszechnie zna-mezmordowanych dyskutantów, niespokojnych, l "i i, wolnych duchów, wiecznych kontestatorów i l i \ wców", nie uznających żadnego Autorytetu poza mi pustym "ja" i żadnej Prawdy poza własnym l i misie" - taki Kościół nie byłby już Kościołem ka-I-nn, nie byłby Kościołem Chrystusa, a jeśli - to
••lusa odartego z Boskości, znieważonego i sprze-r.o Jego nieubłaganym wrogom za jakieś tam nędz-M l uniki! A może o to właśnie chodzi tym rzekomo »Iły m nowatorom, a właściwie apostatom?
Lecz dokończmy swojej myśli. Być może, być mo-.tki "Kościół" bez Chrystusa, obowiązującej, żywej,
•hionej Prawdy i absolutnego Pana wszystkiego, co
•fjo, przed którym "zegna się wszystkie kolana", ta-Kościół" otwarty (na wszelkie możliwe błędy łudźmy ś l i), tolerancyjny (wobec wszelkiego zła, do
•L0 zdolny jest "wyzwolony" człowiek), ekume-ny (nawet wobec wolnomularzy, biednych (?) "braci t/onych"!) - być może nie byłby już przedmiotem
•iwiści przeznaczonym do eksterminacji, a odpo-Iriio, "postępowo" przeformowany kler takiego
41
"Kościoła" miałby swoje spokojne, może nawet, gdyby się dobrze starał, poczesne miejsce w tym powstającym, nowym, zmasonizowanym świecie...
Bo wyobraźmy sobie: gdyby Kościół w jakimś wybranym momencie uroczyście zadeklarował swoją "dobrą wolę" wobec współczesnego świata, takiego jaki jest, przeprosił za wszelkie swoje historyczne "grzechy", niedopatrzenia i zaniedbania, "zreinterpretował" swoje dogmaty, zmienił swoje dotychczasowe normy moralne i przystosował je do "ducha czasu", uznał wszelkie ludzkie dewiacje za nienaganne i nietykalne, zrezygnował ze swoich nadprzyrodzonych odniesień i mistycy-zmów, był gotów przyjmować każdy dyktat, no, nie dyktat, każdą "braterską sugestię" wiadomych Areopa-gów i Rad Najwyższych - czy wtedy byłyby dalsze problemy? Zapewne nie byłoby już żadnych problemów. Lecz taki "Kościół'', choćby się nawet nadal nazywał Kościołem katolickim, nie byłby już ani Kościołem, ani katolickim, mimo dysponowania jakimiś "obiektami sakralnymi", jakimiś kadrami "duchownych" i jakimiś pieniędzmi z kasy państwowej. Byłby, owszem, tolerowany, bo już nie byłoby w nim Chrystusa.
Ktoś mógłby pomyśleć, że piszemy o czymś, czego nie ma i być nie może. A jednak...
Bez cienia złośliwości, ze smutkiem, tylko dla zilustrowania myśli, popatrzmy na taką właśnie sytuację np. w krajach skandynawskich (gdzie indziej też bywa podobnie). Czy są tam jakieś problemy między tamtejszymi "Kościołami" a wyjątkowo ekipami rządzącymi? Nie, nie ma żadnych! Taką właśnie sytuację, która odpowiada masonerii, doskonale opisał pewien wybitny wolnomularz francuski: "Nie ma problemów, jeśli cho-
42
o Kościoły protestanckie... Trudności istnieją jedynie »4ciołem rzymskim".
Dodajmy idąc po tej myśli: "Cóż nam pozostaje? 'tcstantyzować Kościół rzymski, skruszyć ten mo-l, wepchnąć go, na równi z innymi, w bezkształtną
A więc w całej tej nienawistnej i niszczycielskiej Impanii antykatolickiej, rozpętanej od samego począt-przez masonerię, a obecnie tak bardzo nasilonej, l kreślmy to z całą mocą logiki, nie o co innego idzie, ik o samego Chrystusa, tylko o Chrystusa i o przysłu-
•jco Mu miejsce wśród Jego stworzeń, wśród ludzi, i
ud/.kich sumieniach. A przecież każdy człowiek i
l,i cywilizacja potrzebuje Chrystusa, aby osiągnąć
i ludzką pełnię, dojrzałość i ostateczne przeznacze-
I dlatego właśnie nienawidzi Go i zwalcza Szatan,
k o Szatan, a u boku Szatana także jego stronnicy.
A skoro tak się rzeczy mają, skoro w tej wielowie-vej już walce masonerii z Kościołem katolickim idzie t.|c/nie i ostatecznie o Jezusa Chrystusa, to powinni-, być tego świadomi do ostatniego zakątka umysłu i ostatniego włókienka duszy. Powinniśmy też z całą lośdą zdawać sobie sprawę, po której stronie w tej !<4» jest nasze miejsce. Jezus Chrystus jest Bogiem -
•kuistym i Wszechmocnym, jest Początkiem i Kre-
• ». jest Życiem, Światłością, Miłością; tam, gdzie Jego ma, jest tylko noc, tylko rozpacz, tylko zło - straszne K»l«'stwo Szatana.
/ takim przekonaniem, Drogi Czytelniku, prze-.ij uważnie orzeczenia tylu papieży dotyczące ma->«'rii. Możemy zaiste podziwiać ich czujność
43
arcypasterską, ich apostolską odwagę, bo nie chowali głowy w piasek, nie milczeli układnie i zdradziecko, gdy widzieli niebezpieczeństwo grożące Kościołowi Chrystusa! Powinniśmy naprawdę podziwiać ich przenikliwość i dalekowzroczność i zajmować równie jasne i zdecydowane stanowisko po stronie Chrystusa i Jego nauki, a przeciwko Jego wrogom. Niechże ich słowa będą dla nas drogowskazem i niech nam dodadzą otuchy: Jezus Chrystus, "wczoraj i dziś, ten sam także na wieki" (Hbr 13,8), żyje w swoim Kościele i nie zostawi go na pastwę Zła. Sam nas o tym uroczyście zapewnił i nie zawiedzie nas, jest przecież Bogiem - prawdziwym i prawdomównym. ,
PAWEŁ KALINA
W święto Wniebowzięcia Najdwtyfts&ej Maryii Panny Roku Pańskiego 1997
WYPOWIEDZI URZĘDU NAUCZYCIELSKIEGO
KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
O MASONERII I SPOKREWNIONYCH
Z NIĄ STOWARZYSZENIACH
'1
PAPIEŻ KLEMENS XII
(z encykliki In eminenti, r.1738)
Wyniesieni przez Bożą Opatrzność na najwyższy urząd w misji krzewienia wiary, choć tak niegodni, zgodnie z powierzonym Nam zadaniem sprawowania pasterskiej pieczy, wspomagani ustawicznie łaską Bożą, zwróciliśmy uwagę z najgorętszą troską na to, co zagradzając drogę występkom, może w sposób szczególny przyczynić się do zachowania nieskazitelnej postaci prawowiernej religii i do usunięcia z katolickiego świata, w tych tak trudnych czasach, niebezpieczeństwa zaburzeń. ;v
Dowiedzieliśmy się z opinii publicznej, że rozprzestrzeniają się szeroko, co dzień czyniąc dalsze postępy, pewne stowarzyszenia, zgromadzenia, zebrania, koła i tajne związki zwane masonerią lub występujące pod inną nazwą w zależności od zróżnicowania językowego, w których ludzie wszelkich religii i wszelkich sekt, stwarzając pozory naturalnej uczciwości, wiążą się między sobą umową równie ścisłą, co nieprzeniknioną, według praw i statutów, wymyślonych po to, by zobowiązując się przysięgą złożoną na Biblię i pod groźbą najcięższych kar, pokrywać nienaruszalnym milczeniem wszystko, co czynią w mrokach tajemnicy.
Ale taka jest natura zbrodni, że sama się zdradza, że woła głośno, przez co można ją odkryć i rozpoznać, toteż owe wyżej wymienione stowarzyszenia i tajne związki wzbudziły tak silne podejrzenia w umysłach wiernych, że wstąpienie do tych stowarzyszeń w oczach ludzi światłych i roztropnych oznacza splamienie się piętnem zepsucia moralnego i występku, gdyż gdyby
47
nie czyniły one niczego złego, nie nienawidziłyby tak światła.1 A podejrzenia te tak się wzmogły, że w wielu państwach wymienione stowarzyszenia zostały od dawna zakazane i wyjęte spod prawa, jako zagrażające bezpieczeństwu publicznemu.
Zastanawiając się więc nad ogromem zła, jakie wynika zazwyczaj z tego rodzaju stowarzyszeń lub tajnych związków nie tylko dla spokoju państw, ale też dla zbawienia dusz, i że z tego powodu nie można ich żadną miarą pogodzić z prawem cywilnym i kanonicznym, skoro z wyroków Boskich obowiązkiem Naszym jest czuwać dniem i nocą - jako wierny i roztropny sługa rodziny Pana Naszego - aby ludzie tego rodzaju nie wdzierali się jak złodzieje do domów i nie pustoszyli jak lisy winnicy, nie wypaczali serc prostaczków i nie godzili w nich potajemnie zatrutymi grotami; aby zamknąć bardzo szeroką drogę, jaka przez to mogłaby się otworzyć dla nieprawości popełnianych bezkarnie, i dla innych znanych Nam powodów słusznych i rozsądnych, idąc za radą wielu naszych Czcigodnych Braci Kardynałów świętego Kościoła rzymsko-katolickiego i za naszym własnym porywem, z upewnionego przekonania, po dojrzałym namyśle i mocą naszej pełnej władzy apostolskiej, postanowiliśmy i zawyrokowaliśmy potępić i objąć zakazem wymienione stowarzyszenia, zgromadzenia, zebrania kół i tajnych związków zwanych masonerią lub znanych pod inna nazwa, tak jak potępiamy je i zakazujemy ich Naszym niniejszym zarządzeniem obowiązującym na zawsze. Dlatego zabraniamy formalnie i na mocy świętego posłuszeństwa
1 Uwaga: Wszystkie wytłuszczenia w cytowanych tekstach pochodzą od tłumacza.
48
wn/.ystkim i każdemu z osobna wiernym Jezusa Chry-
•ttiNa wszelkiego stanu, rangi, kondycji, godności i
•Unowiska, świeckim i duchownym, diecezjalnym czy F A konnym, zasługującym nawet na szczególne wymienienie, by się nie poważyli i nie pozwolili sobie pod jakimkolwiek pretekstem, pod jakimkolwiek po-r nrem, wstępować do wymienionych stowarzyszeń Holnomularzy lub inaczej nazwanych, rozpowszechni.u je, utrzymywać, przyjmować u siebie lub udzielać IM i schronienia gdzie indziej, ukrywać ich, zapisywać
•n do nich, być przez nich przyjętymi, wspomagać ich In!' dawać im środki i możność do gromadzenia się, tl<'starczać czegokolwiek, udzielać im rady, pomocy l n l' poparcia, otwarcie lub potajemnie, bezpośrednio lul> pośrednio, osobiście lub przez innych, w jakikol-»% n-k sposób, jak również zachęcać innych, namawiać, n.<kłaniać, by się zapisywali do tego rodzaju stowarzy-
•>/<-n, by stawali się ich członkami, pomagać im w tym, "spierać ich lub utrzymywać w jakikolwiek sposób |ul< im doradzać. I nakazujemy im stanowczo po-11/ymać się całkowicie od wszelkiego udziału w li stowarzyszeniach, zgromadzeniach, zebraniach, • Ku h lub tajnych związkach, a to pod karą ekskomu-I i którą ściągnęliby na siebie wszyscy popełniający -••j wymienione czyny przez sam fakt (ipso facto) i /adnych innych dochodzeń, od której to eksko-Jimiiki nikt nie może dostąpić łaski rozgrzeszenia, jak k o przez Nas, lub przez aktualnie sprawującego ul y Biskupa Rzymu, chyba że w niebezpieczeństwie ia (in articulo mortis).
Życzymy też sobie i polecamy, aby wszyscy bi-uipi i wyżsi duchowni i inni ordynariusze miejsca, aby
49
wszyscy inkwizytorzy od spraw herezji powiadamiali i występowali przeciwko popełniającym te wykroczenia bez względu na stan, rangę, kondycję, godność i stanowisko, powstrzymywali ich i wymierzali zasłużone kary jako mocno podejrzanym o herezję.
Niech nie będzie wolno nikomu naruszać lub sprzeciwiać się przez niewczesne przedsięwzięcia Naszemu orzeczeniu, potępieniu, zaleceniu, zakazowi i zabronieniu zawartym w tej Bulli. Jeśli ktokolwiek ośmieli się na nią targnąć, niech wie, że ściągnie na siebie gniew Boga Wszechmogącego i świętych Apostołów Piotra i
Pawła. • . • • :• • •:•:••...•'' :,:;;; • •:,•,'•,-:•:.. b
PAPIEŻ BENEDYKT XIV
(z encykliki Providas, r. 1751)
...Błogosławionej pamięci Klemens XII, Nasz Po-
inik, w swoim Liście Apostolskim, zaczynającym
d słów: In eminenti, potępił i objął zakazem na
r.ne czasy pewne stowarzyszenia nazywane po-
nie wolnomularskimi, zabraniając wszystkim wier-
i Jezusa Chrystusa pod karą ściągnięcia na siebie
i o m uniki ipso facto, od której to ekskomuniki nikt
może dostąpić rozgrzeszenia, jak tylko przez wła-
.prawującego rządy Papieża, chyba że w niebezpie-
.twie życia, żeby nie ośmielili się wstępować do
stowarzyszeń i je rozpowszechniać.
Ale podobno znaleźli się tacy, jak się o tym do-
1 ujemy, którzy poważyli się zapewniać i rozgłaszać,
l-v powyższa ekskomunika rzucona przez Naszego
'ednika, już nie obowiązywała, ponieważ zawarte
narządzenia nie były przez Nas potwierdzone, tak
wyraźne potwierdzenie Papieża następcy było
<»gane, aby pozostawały w mocy zarządzenia apo-
Ue Papieża poprzednika.
l skoro również pewni pobożni i bogobojni ludzie • unęli myśl, że aby utrącić wszelkie wykręty fałsze-i by oznajmić zgodność Naszych myśli z wolą Na-50 Poprzednika, byłoby stosowne dorzucić głos IZfgo potwierdzenia do zarządzeń Naszego Po-Inika. Za radą wielu naszych Czcigodnych Braci lynałów Świętego Rzymsko-Katolickiego Kościoła, U no wiliśmy potwierdzić w niniejszych słowach »j wymienione zarządzenie Naszego Poprzedni-we wszystkim i pod każdym względem... jakby
51
było ogłoszone w Naszym własnym imieniu, i po raz pierwszy, i życzymy sobie i polecamy, aby było w mocy i działało skutecznie na zawsze.
Otóż pierwsza, z bardzo ważnych przyczyn rzeczonego zakazu i potępienia jest, że w tego rodzaju stowarzyszeniach gromadzą się ludzie wszelkiej religii i z wszelakich sekt, z czego dostatecznie jasno widać, ile złego może stąd wyniknąć dla czystości religii katolickiej.
Drugą przyczyną jest zobowiązanie do zachowania ścisłej i nieprzeniknionej tajemnicy, pod której osłoną ukrywa się wszystko, co się dzieje w owych tajnych związkach. Można zatem słusznie zastosować do nich zdanie Cecyliusza Natalisa: "Rzeczy dobre lubią zawsze światło dzienne, zbrodnie przykrywają się tajemnicą".
Trzecią przyczyną jest przysięga składana na bezwzględne zachowanie owej tajemnicy, tak jakby było dozwolone komukolwiek zasłaniać się pretekstem obietnicy lub przysięgi, aby nie dopełnić obowiązku, w przypadku badania przez prawowitą władzę, zeznania wszystkiego, o co pyta, by się dowiedzieć, czy w owych tajnych związkach nie czyni się czegoś, co godziłoby w państwo i w prawa przysługujące religii lub władzy politycznej.
Czwartą przyczyną jest, że te stowarzyszenia sprzeciwiają się zarówno prawu cywilnemu, jak i kanonicznemu, skoro wszelkie kolegia, wszelkie stowarzyszenia powstałe bez urzędowego zatwierdzenia są zakazane przez prawo cywilne, jak czytamy w księdze XLVII, t.22, De collegiis ac corporibus illicitis.
Wszystko to razem i każdy z tych punktów nie tylko aprobujemy, potwierdzamy, zalecamy i nakazujemy władzom kościelnym, ale też osobiście zwracamy
52
/ naleganiem o pomoc i poparcie przy ich wykonywaniu do wszystkich władców i wszystkich świeckich z katolickich, skoro monarchowie i rządzący zostali fybrani przez Boga, aby byli obrońcami wiary i opięli n«»m i Kościoła, i skoro, co za tym idzie, obowiązkiem li jest użycie wszelkich środków, by zapewnić prze-''•^anie posłuszeństwa należnego Konstytucjom ••tolskim, o czym przypomnieli Ojcowie Soboru lenckiego (sesja 25, rozdz. 20) i co uprzednio wy-nie postanowił Karol Wielki w swoich Kapitularzach, rozdz., 2.
'•' m>:; : ,*,,.^*:-v:<; PAPIEŻ PIUS VII &*.:' • /^ . • >.:-• *; (z encykliki Ecclesiam a Jesu Christo, r. 1821)
...Powszechnie jest wiadomo, jak wielka liczba ludzi występnych sprzymierzyła się w tych tak trudnych czasach przeciwko Panu Bogu i przeciwko Chrystusowi i czyni wszystko, by zwodzić wiernych przez celową niejasność fałszywej i czczej filozofii i by oderwać ich od Kościoła, w obłędnej nadziei, że zburzą i obalą sam Kościół. Aby szybciej i łatwiej osiągnąć ten cel, większość /, nich utworzyła tajne stowarzyszenia, tajemne sekty, spodziewając się, że w ten sposób swobodniej wciągną w swój spisek większą liczbę ludzi. Od dawna Stolica Święta odkrywa istnienie tych sekt i występuje przeciwko nim z mocą i odwagą i wydobyła już na światło dzienne skryte zakusy, jakie knuły one przeciw religii i społeczeństwu. Od dawna też Stolica Święta budziła powszechną świadomość i zajęcie się tą sprawą..., aby sekty te nie mogły wprowadzać w czyn swych występnych zamysłów. Ale trzeba przyznać z ubolewaniem, że gorliwość Stolicy Świętej nie osiągnęła oczekiwanych skutków i że ci przewrotni ludzie nie wyrzekli się swych zamiarów, których rezultatem są oglądane przez nas nieszczęścia. Więcej jeszcze, ci ludzie ośmielili się zakładać nowe tajne stowarzyszenia.
W ich liczbie trzeba wskazać nowo utworzony związek, który rozprzestrzenił się szeroko w całych Włoszech i w innych krajach i który, chociaż podzielony na wiele odgałęzień i zależnie od okoliczności noszący różne nazwy, stanowi jedność, zarówno ze względu na wspólne cele i poglądy, jak i ze względu na swoją organizację. Najczęściej jest on określany mianem karbona-
rtuszy. Udają oni szczególną cześć i nadzwyczajne od-I i nie nauce i osobie Zbawiciela Jezusa Chrystusa, któ-
.o mają niekiedy czelność nazywać swoim Wielkim trzem i Zwierzchnikiem swego związku, ale te słod-słówka są tylko podstępem, jakim posługują się •wrotni ludzie, by tym skuteczniej razić tych, co nie
i uj się na baczności..... Bez wątpienia owa surowa v sięga, którą, na wzór dawnych pryscylianów, zo-/iązują się, że nigdy i w żadnej sytuacji nie wydadzą ogo, co by dotyczyło ich związku, ludziom do niego należącym, i że nigdy nie będą rozmawiać z człon-mi niższych stopni o sprawach dotyczących stopni
/szych; bez wątpienia również owe tajne zebrania
oływane na wzór wielu herezjarchów... wykazują .tarczająco, gdyby nawet nie dodawać do tego in-h poszlak, że nie można mieć żadnego zaufania do
•' >, co mówią.
Ale niepotrzebne są ani domysły, ani dowody, by h słowach wydać sąd przed chwilą przez Nas wysiedziany. Książki przez nich wydawane, w których i,ijdujemy to samo, co obserwujemy na ich zebrali, zwłaszcza na zebraniach wyższych stopni, ich ka-
luzmy, ich statuty... wszystko to dowodzi, że bonariusze mają głównie na celu szerzenie obojętno-.v sprawach religijnych, najbardziej niebezpiecznej ze ystkich postaw, wreszcie obalenie Stolicy Apostol-
• •), przeciwko której, przejęci szczególną nienawiścią mej ze względu na prymat tego Urzędu, knują naj-i/.iej przewrotne i godne potępienia spiski.
Zasady moralne stosowane w organizacji karbona-/y są nie mniej karygodne, jak tego dowodzą te sa-ilokumenty, choć się głośno chełpią oni, iż sekta od i wymaga, by świadczyli miłość i praktykowali mi-
55
łosierdzie oraz inne cnoty, a powstrzymywali się od wszelkich występków. A więc otwarcie propagują oni uciechy zmysłowe, a więc nauczają, że wolno zabijać zdradzających tajemnicę, o której wyżej mówiliśmy, a chociaż Piotr, książę apostołów, zaleca chrześcijanom, by byli "poddani każdej ludzkiej władzy ze względu na Boga, czy to królowi jako najwyższemu zwierzchnikowi, czy to namiestnikom jako posłanym przezeń..." /1P 2, 13-14/ i chociaż apostoł św. Paweł nakazuje: "Każdy niechaj będzie poddany władzom wyższym" /Rz 1.3, l/, to jednak ów związek głosi, że wolno wzniecać bunty, by pozbawiać władzy królów i wszystkich sprawujących władzę, nadając im obelżywe miano tyranów.
Takie są dogmaty i zasady tego stowarzyszenia, jak również innych jemu podobnych. Stąd te zamachy dokonywane ostatnio we Włoszech przez karbonariu-szy, zamachy, które skrzywdziły tylu szlachetnych i godnych szacunku ludzi...
I choć już wyraźnie objęliśmy zakazem ten związek w dwóch edyktach wydanych przez Nasz Sekretariat Stanu, sądzimy, idąc za przykładem Naszych Poprzedników, iż należy uroczyście ustanowić surowe kary przeciwko temu stowarzyszeniu, zwłaszcza dlatego, iż karbonariusze utrzymują, że nie mogą ich dotyczyć dwie bulle, Klemensa XII i Benedykta XIV, i że nie podlegają karom, które one nakładają.
Przeto postanawiamy i zarządzamy, żeby wymieniony związek karbonariuszy został potępiony i zakazany... .;-::,; ..; •.;(>•.*-<r••• .
56
PAPIEŻ LEON XII (z encykliki Quo graviora, r. 1826)
Niewiele czasu upłynęło od ogłoszenia przez Piu-
i VII encykliki "Ecclesiam", gdy zostaliśmy powołani,
n imo niedostatku naszych zasług, na jego następcę na
i"licy Świętej. Natychmiast zajęliśmy się badaniem
• t.inu, liczby i siły owych tajnych stowarzyszeń i prze-luiliśmy się rychło, że ich zuchwałość jeszcze się mogła z powodu powstania nowych sekt, które do i h dołączyły.
Naszą uwagę zwróciło zwłaszcza stowarzyszenie
M'siane mianem "Uniwersyteckie". Zagnieździło się
> w wielu uniwersytetach, gdzie młodzi ludzie, za-
•i.ist otrzymywać naukę, są demoralizowani przez nych profesorów, wprowadzani w tajemnice, które na by nazwać tajemnicami nieprawości i zaprawiało wszelkich występków...
Sadzimy, że obowiązkiem Naszym jest potępić
' nowo tajne stowarzyszenia, by żadne z nich nie mo-
utrzymywać, że nie jest objęte Naszym apostolskim
i okiem, i posługiwać się tym pretekstem dla wpro-
l/ania w błąd ludzi łatwowiernych.
Przeto obejmujemy zakazem na zawsze i pod M./.ba kar nałożonych w bullach Naszych Poprzedni-, a włączonych w niniejsza bulle, mocą której po-< rdzamy, obejmujemy - jak mówimy - zakazem rlkie tajne stowarzyszenia, zarówno te, które zalane są teraz, jak i te, które pod jakakolwiek nazwa Jyby powstać w przyszłości, i te, które powzięłyby <«iwko Kościołowi i jakiejkolwiek prawowitej
57
PAPIEŻ PIUS VIII i (z encykliki Traditi, r.1829)
...Wobec takiego wypaczania Pisma świętego ciąży na Was, Czcigodni Bracia, obowiązek wykazywania czujności w stosunku do tych buntowniczych tajnych stowarzyszeń...
Ludzie ci, którzy pod przysięgą zachowują tajemnice swych zakazanych prawem stowarzyszeń i wszelkimi sposobami ukrywają to, co się dzieje na ich zebraniach, są przez to samo poważnie podejrzani o ową zbrodniczą działalność, jaką za naszych czasów organizuje się przeciwko każdej władzy i w Kościele świętym, i w społeczeństwie świeckim. Przeto zatwierdzamy na nowo i postanawiamy utrzymać w mocy anatemy ogłoszone przez Naszych Poprzedników przeciwko wszelkiego rodzaju tajnym stowarzyszeniom bez względu na ich nazwę, ogłoszone w encyklikach dotyczących tego tematu. Dlatego bacznie czuwać będziemy, aby ani Kościół, ani państwa nie poniosły szkody na skutek sprzysiężenia tychże sekt i odwołując się do Waszej codziennej troski o rzecz tak ważną, przyodziani w zbroję gorliwości, walczyć będziemy w jedności serc o wspólną sprawę, która jest przede wszystkim Bożą sprawa, by unieszkodliwić zbrojownię wzniesioną przez bezbożność tych przewrotnych ludzi.
Pragnęlibyśmy ponadto zwrócić szczególniej Waszą uwagę na owe ostatnio założone tajne stowarzyszenia, których celem jest wypaczać dusze młodych ludzi, uczących się w szkołach i liceach, gdzie pewni zdeprawowani nauczyciele są osadzani po to, by zwodzić swoich uczniów na ścieżki Baala za pomocą doktryn
60
uprzecznych ze Słowem Bożym, a przez ustawiczne i IM rfidne zabiegi z całą świadomością brukają swymi u , kazaniami dusze i serca uczniów.
Z tej przyczyny ci młodzi ludzie popadli w taką u l'olewania godną swawolę, że straciwszy całkowicie
•• .icunek dla religii, odrzuciwszy wszelki ład w postępowaniu, gardząc świętością wiary, gwałcą wszelkie pi.iwa boskie i ludzkie i oddają się bezwstydnie wszel-hm wybrykom, wszelkim grzechom, wszelkim zu-
• hwalstwom...
PAPIEŻ PIUS IX
(z encykliki Qui pluribus, r. 1846)
Do wszystkich Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów i Biskupów.
...Dobrze też znacie, Czcigodni Bracia, inne potworne oszustwa i błędy, jakimi synowie tego świata starają się co dnia zwalczać zaciekle religię katolicką i boską władzę i autorytet Kościoła oraz jego nie mniej czcigodne prawa, jak bardzo pragnęliby oni podeptać prawa Świętego Urzędu oraz władzy świeckiej. Do tego właśnie celu dążą owe zbrodnicze spiski przeciwko Kościołowi rzymsko-katolickiemu, przeciw stolicy Ojca świętego, w której Jezus Chrystus założył niezniszczalną podwalinę całego swojego Kościoła. Do tego zmierzają wszystkie owe tajne stowarzyszenia wywodzące się z głębin ciemności, by spowodować zapanowanie wszędzie, wśród duchownych i wśród świeckich, spustoszenia i śmierci. Stowarzyszenia działające po kryjomu, tak często obkładane anatemą przez Biskupów Rzymu, Naszych Poprzedników, w ich listach pasterskich, które pragniemy w tej właśnie chwili pełnią Naszej władzy apostolskiej potwierdzić i jak najściślej zalecić do przestrzegania.
Kierując się słusznym porywem gorliwości i idąc za przykładem swego Poprzednika, świętej pamięci Grzegorza XVI, którego następcą, pomimo Naszej nie-godności, zostaliśmy ustanowieni, a który potępił w swoich listach pasterskich te same tajne stowarzyszenia, które również pragniemy uznać za potępione i napiętnowane przez Nas...
62
Z allokucji na konsystorzu,
wygłoszonej w Gaecie 20 kwietnia 1849 r.,
Quibus quantisque.
...Tak więc, dzięki szczególnemu miłosierdziu Boomu, możemy powtórzyć za naszym Boskim Zbawi-lolem: "Ja przemawiałem jawnie przed światem, niczego nie mówiłem potajemnie". I tu, Czcigodni Bra-la, sądzimy, że stosowne będzie powtórzyć z naci-kiem, cośmy oświadczyli w Naszym przemówieniu, i ikie skierowaliśmy do Was 7 grudnia 1847r., a mianowicie, że wrogowie, by gładko dokonać dzieła wypa-«/enią czystej i niezmiennej nauki katolickiej, by lepiej oszukać innych i wciągnąć ich w pułapkę błędu, nie szczędzą żadnych wybiegów i podstępów, aby nawet Stolica Święta zdawała się jakby ponosić współodpowiedzialność za ich szaleństwo i osłaniać je. Wszyscy wiedzą, ile tajnych stowarzyszeń, ile sekt zało-/yli i powołali do istnienia, pod różnymi nazwami i w różnych epokach, owi propagatorzy przewrotnych dogmatów, zmierzający do tego, by w ten sposób przemycić niepostrzeżenie do umysłów swoje chimery, swoje wystemy, swoje szaleńcze poglądy, by zdeprawować Łwzbronne serca i otworzyć wszelkim występkom szeroką drogę bezkarności. Te szkaradne, godne potępienia
*M'kty, zgubne tak dla zbawienia dusz, jak i dla dobra i
* pokoju świeckiego społeczeństwa, zostały też potępione przez papieży, Naszych Poprzedników. Nas również mo/miennie przejmują odrazą. Potępiliśmy je w Naszej <*ruy klice z 9 listopada 1846r., skierowanej do wszyst-^ u h biskupów Kościoła katolickiego, a dziś znowu na mocy Naszej najwyższej władzy apostolskiej potępiamy je, zakazujemy i uznajemy za sprzeczne z prawem.
63
Z allokucji wygłoszonej na konsystorzu 9 grudnia 1854 r. ;
Nazajutrz po uroczystym orzeczeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, w obecności kardynałów i biskupów przybyłych licznie do Rzymu, Pius IX wypowiada, jak wielką odczuwa radość z powodu potwierdzenia prawdy wiary o Niepokalanym Poczęciu Maryi, i wzywa biskupów do podjęcia wszelkich starań, by oddalić od swych wiernych mnożące się błędy. Raz jeszcze, i "przede wszystkim", papież napiętnował tajne stowarzyszenia jako nieprzyjaciela Chrystusa i Kościoła.
...Zdajemy sobie doskonale sprawę, że powinniśmy gorliwie błagać Ojca Niebieskiego o potrzebne światło, by z pomocą Jego łaski moje słowa do Was przyniosły owoce. Zebraliście się wokół Nas, by dołączyć swoje współdziałanie do troski i gorliwości, jakie My wkładamy w rozszerzanie chwały Dostojnej Matki Bożej. Błagaliśmy Najświętszą Dziewicę, tę, którą Kościół nazywa Stolicą Mądrości, by uzyskała dla Nas promień mądrości Bożej; niech więc oświeci Nas, byśmy powiedzieli Warn to, co może najlepiej przyczynić się do zachowania i pomyślności Kościoła Bożego. Otóż rozważając z wyżyn tej Stolicy, która jest jakby twierdzą religii, zgubne błędy obecnie coraz szerzej grasujące w katolickim świecie, zdało się Nam stosowne nade wszystko wskazać je Warn samym, Czcigodni Bracia, byście użyli wszystkich sił do ich zwalczania, Wy, którzy jesteście ustanowieni strażnikami i wartownikami Domu Izraela.
Powinniśmy zawsze ubolewać nad istnieniem bezbożnego plemienia niedowiarków, którzy pragnęliby zniweczyć kult religijny, gdyby to było możliwe, a trze-
ba do nich dołączyć przede wszystkim członków tajnych stowarzyszeń, którzy powiązani ze sobą zbrodniczym układem, nie zaniedbują żadnego środka, by gwałcąc wszelkie prawa, dokonać przewrotu w Kościele i w państwie. To do nich z pewnością odnoszą się słowa Boskiego Zbawiciela: "Wy jesteście z ojca diabła i chcecie pełnić pożądania waszego ojca" /J 8, 44/...
64
J
i? j Z allokucji na konsystorzu2, r xh ; t wygłoszonej 26 września 1865 r. ^ ^
Czcigodni Bracia, do licznych machinacji i sposobów, jakimi wrogowie chrześcijaństwa ośmielali się atakować Kościół Boży i próbowali bezskutecznie obalić go i zniszczyć, należy bez żadnych wątpliwości zaliczyć owo przewrotne stowarzyszenie, potocznie zwane "masońskim", które w swych początkach trzymając się w mroku i ciemnościach, potem ostatecznie ujawniło się dążąc do zrujnowania zarówno religii, jak i społeczeństwa.
Jak tylko Nasi Poprzednicy, Biskupi Rzymu, wierni swemu pasterskiemu powołaniu, odkryli jego zasadzki i oszustwa, uznali, że trzeba, nie tracąc chwili czasu, zahamować swym autorytetem, objąć potępieniem, wytępić jakby mieczem tę sektę, dyszącą żądzą zbrodni i atakującą zarówno sprawy święte, jak i sprawy publiczne.
Dlatego to Nasz Poprzednik, Klemens XII, w swojej bulli obejmuje zakazem i potępia tę sektę i odwodzi wszystkich swych wiernych nie tylko od wstępowania do niej, ale też od rozpowszechniania i popierania jej w jakikolwiek sposób pod karą ekskomu-niki zastrzeżonej papieżowi. Benedykt XIV potwierdził swoją encykliką ten słuszny i usprawiedliwiony wyrok potępienia i nie omieszkał zachęcać władców katolickich, by wszystkie swe siły i całą swą troskę poświęcili
2 Ponieważ ta obszerna allokucja, jak i następująca po niej encyklika Leona XIII Humanum genus zamieszczona w całości, są dokumentami o kluczowym i nieprzemijającym znaczeniu, dla ułatwienia lektury i łatwiejszego przyswojenia sobie ich treści umieściliśmy w nich śródtytuły.
na stłumienie tej do głębi przewrotnej sekty i na obronę społeczeństwa przed powszechnym zagrożeniem.
Opieszałość rządzących w bronieniu społeczeństwa przed tajnymi sektami
Dałby Bóg, żeby monarchowie usłuchali słów Naszego Poprzednika. Dałby Bóg, aby w tak ważnej sprawie działali z mniejszą opieszałością. Zaiste, nie musielibyśmy ani my, ani nasi ojcowie, opłakiwać tych buntowniczych rozruchów, tych morderczych wojen, kiedy to cała Europa stawała w ogniu, ani tych gorzkich utrapień, jakich doświadczał i doświadcza wciąż jeszcze Kościół.
Ale ponieważ zaciekłość tych niegodziwców bynajmniej nie łagodniała, Pius VII, Nasz Poprzednik, obłożył klątwą świeżo powstałą sektę karbonariuszy, która rozprzestrzeniła się zwłaszcza we Włoszech, gdzie zdobyła wielu adeptów. I zapalony tą samą gorliwością i troską o dusze, Leon XII potępił w swojej encyklice nie tylko wymienione przez Nas tajne stowarzyszenia, ale i wszelkie inne, jakąkolwiek nosiłyby nazwę, spiskujące przeciw Kościołowi i przeciw władzy świeckiej, oraz surowo zakazał ich wszystkim wiernym pod karą eksko-muniki.
Jednak wysiłki Stolicy Apostolskiej nie przyniosły skutków, jakich należało się spodziewać. Sekta masońska, o której mowa, nie została zwalczona ani pokonana, przeciwnie, rozwinęła się tak dalece, że w tych trudnych czasach występuje wszędzie bezkarnie i podnosi głowę śmielej niż kiedykolwiek. Wobec tego uznaliśmy za potrzebne powrócić do tego tematu, zważywszy, że na skutek być może nieświadomości co do zbrodniczych
zamiarów, jakie się rodzą na owych potajemnych zebraniach, można by fałszywie sądzić, że ta organizacja ma na celu wyłącznie pomagać ludziom i wspierać ich w potrzebie, i że wreszcie, jeżeli chodzi o Kościół, nie ma się czego obawiać.
Któż jednak nie widzi, jak bardzo ten pogląd daleki jest od prawdy. O co więc chodzi temu stowarzyszeniu złożonemu z ludzi wszystkich religii i wszelkich wierzeń? Po co te potajemne zebrania i ta tak rygorystyczna i surowa przysięga wymagana od wtajemniczonych, którzy zobowiązują się nie wyjawić niczego, co mogłoby się do nich odnosić? I po co ta straszna surowość kar, którym podlegają wtajemniczeni w przypadku, gdyby złamali przysięgę? Niezawodnie musi być bezbożne i zbrodnicze owo stowarzyszenie, które unika w ten sposób jawności i światła, gdyż "ten, kto czyni źle - mówi Pan - nienawidzi światła".
W Kościele katolickim "nic nie jest ukryte, nic nie jest tajne"
Jak bardzo różnią się od takich organizacji pobożne stowarzyszenia wiernych, które rozwijają się w Kościele katolickim! W Kościele nic nie jest ukryte, nic nie jest tajne. Reguły, jakie nimi rządzą, są na oczach wszystkich i wszyscy mogą widzieć dzieła miłosierdzia spełniane według nauki Ewangelii.
Toteż z bólem widzieliśmy, jak zasłużone stowarzyszenia katolickie, tak zbawienne, tak sposobne do budzenia pobożności i ratowania ubogich, były atakowane, a nawet gdzieniegdzie rozwiązywane, podczas gdy, przeciwnie, popiera się lub co najmniej toleruje zdradzieckie stowarzyszenia masońskie, tak wrogie Bo-
68
gu i Kościołowi, tak bardzo zagrażające bezpieczeństwu państwowemu. > V
Rozgoryczenie i ból Piusa IX >
Odczuwamy, Czcigodni Bracia, rozgoryczenie i ból widząc, że jeśli chodzi o zwalczanie tej sekty zgodnie z ustawami Naszych Poprzedników, wielu z tych, których stanowiska i obowiązki związane z państwowym urzędem powinny uczynić czujnymi i pełnymi zapału w tak ważnej sprawie, okazują się obojętnymi i niejako uśpionymi.
Jeśli niektórzy sądzą, że encykliki papieskie nakładające karę ekskomuniki na tajne sekty oraz na ich adeptów i popleczników, nie mają żadnej mocy w krajach, gdzie są one tolerowane przez władze świeckie, z całą pewnością w wielkim są błędzie. Tak, jak to jest Warn wiadome, Czcigodni Bracia, potępiliśmy już tę fałszywa i złą doktrynę i dziś potępiamy ją i wyklinamy na nowo...
Pius IX raz jeszcze potępia tajne stowarzyszenia
W tej sytuacji, z obawy, żeby ludzie nierozważni, a zwłaszcza młodzież, nie dali się zwieść i żeby nasze milczenie nie dało nikomu podstaw do popierania błędu, postanowiliśmy, Czcigodni Bracia, zabrać głos, jako Stolica Apostolska, i potwierdzając wobec Was ustawy Naszych Poprzedników, Naszą władzą apostolską potępiamy i wyklinamy owo stowarzyszenie masońskie i inne tego rodzaju, które pozornie różniąc sif miedzy sobą wciąż powstają w tym samym celu i spiskują, czy to otwarcie, czy potajemnie przeciw Ko-
69
ściołowi i prawowitym rządom, i rozkazujemy pod tymi samymi karami, jak te, które były wyszczególnione w dawniejszych rozporządzeniach Naszych Poprzedników, wszystkim chrześcijanom wszelkiej kondycji, wszelkiego stanowiska, wszelkiej godności i ze wszystkich krajów, by uznawali te stowarzyszenia jako objęte zakazem i potępione przez Nas.
Teraz pozostaje nam tylko, by czyniąc zadość pragnieniom i trosce Naszego pasterskiego serca, ostrzec i nakłonić wiernych, którzy przystąpili do tego rodzaju sekt: niech usłuchają tej mądrej rady i porzucą owe zgubne tajne spiskowania, aby nie zostali wciągnięci w otchłań wiecznej zguby.
Jeśli chodzi o wszystkich innych wiernych, pełni troski o ich dusze nakłaniamy ich usilnie, by się mieli na baczności wobec przewrotnej propagandy sekciarzy, którzy pod szlachetnymi pozorami głoszą nienawiść do religii Chrystusowej i do prawowitej władzy, i których zamysłem i jedynym celem jest móc unicestwić wszystkie prawa boskie i ludzkie. Niech dobrze wiedzą, że członkowie tych sekt są jak wilki, które - jak przepowiedział Pan Nasz Jezus Chrystus - mają przyjść w owczej skórze, by pożreć stado; niech wiedzą, że trzeba zaliczyć ich do tych, z którymi Apostoł tak dalece zakazał stykać się i przebywać, że wyraźnie zabronił nawet ich pozdrawiać.
Niech Bóg, który bogaty jest w miłosierdzie, wysłuchując modlitw nas wszystkich, sprawi, by z pomocą Jego łaski szaleńcy odzyskali rozum i by ludzie zbłąkani powrócili na drogę sprawiedliwości. Aby, gdy Bóg powstrzyma wściekłe zakusy ludzi niegodziwych, którzy posługując się wymienionymi tu stowarzyszeniami, przygotowują czyny bezbożne i zbrodnicze, Kościół i
70
społeczeństwo mogły odetchnąć nieco od tych zagrożeń tak licznych i tak głęboko zakorzenionych. I aby prośby nasze były wysłuchane, módlmy się również do naszej najłaskawszej Orędowniczki wobec Boga, Najświętszej Dziewicy, Jego Matki niepokalanie poczętej, której powierzono zmiażdżenie wrogów Kościoła i nauczycieli błędów. Uprośmy również opieki błogosławionych apostołów Piotra i Pawła, których chwalebną krwią zostało uświęcone to szlachetne miasto... Ufamy, że za ich wsparciem i pomocą łatwiej otrzymamy to, o co prosimy Dobrego Boga...
ENCYKLIKA
JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI PANA NASZEGO
LEONA XIII Z OPATRZNOŚCI BOŻEJ PAPIEŻA
Do wszystkich Patriarchów, Prymasów,
Arcybiskupów i Biskupów
katolickiego świata, w łasce i jedności
ze Stolicą Apostolską pozostających
CZCIGODNI BRACIA,
s pozdrowienie i błogosławieństwo Apostolskie!
Gdy rodzaj ludzki3, stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia. Pierwszy to Królestwo Boże na ziemi, to jest Kościół Jezusa Chrystusa, ci zaś, którzy chcą całym sercem do niego należeć, powinni z gotowością i poddaniem rozumu i woli służyć Bogu i Jego Jednorodzonemu Synowi. Drugi obóz - to królestwo Szatana, pod którego władzą i panowaniem znajdują się wszyscy, co naśladując zgubny przykład swego przywódcy i pierwszych rodziców, odmawiają posłuszeństwa wiekuistemu prawu Bożemu i, wzgardziwszy Bogiem, pracują - zapamiętale - przeciw Bogu.
Dwojakie to królestwo, podobne do dwóch państw, które wprost przeciwnymi rządząc się prawami do wprost przeciwnych zmierzają celów, dokładnie oglądał w duchu i opisał św. Augustyn i obu ideę ożywiającą zwięźle i trafnie ujął w tych słowach: "Dwa państwa powołały do istnienia dwie miłości, mianowicie
3 Poniższy tekst polski encykliki jest uwspółcześnioną wersją poprzednich tłumaczeń, skonfrontowaną z oryginałem łacińskim.
75
ziemskie - miłość własna , posunięta aż do wzgardzenia Bogiem, państwo zaś Boże - miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą"4 Różnymi rodzajami tak oręża, jak walki przez wszystkie wieki ścierało się jedno z drugim, chociaż nie zawsze z tym samym napięciem i z tą samą gwałtownością.
W czasach zaś obecnych zdaje się, że ci wszyscy, którzy są po stronie zła, łączą siły i sprzysięgają się do najzaciętszej walki, a to za sprawą i przy współdziałaniu szeroko rozpowszechnionego i silnie zorganizowanego stowarzyszenia tzw. masonów. Wcale już bowiem nie ukrywając swych zamiarów, zuchwale zachęcają się oni do walki przeciw majestatowi Bożemu, całkiem otwarcie godzą na zgubę Kościoła, a to w tym celu, by ludy chrześcijańskie, jeśliby to było możliwe, ograbić do szczętu z tych wszystkich dóbr, które nam wysłużył nasz Zbawca, Jezus Chrystus. Ubolewając nad tymi nieszczęściami i powodowani miłością musimy nieraz wołać do Boga: "Oto burzą się Twoi wrogowie i nienawidzący Cię podnoszą głowę. Przeciw ludowi Twojemu spiskują i zmawiają się przeciw tym, których Ty strzeżesz. «Pójdźcie» - mówią - «i wytraćmy ich»."5
Wśród tak bliskich zagrożeń, wśród tak zuchwałych i uporczywych napaści na chrześcijaństwo jest Naszą powinnością odsłonić niebezpieczeństwo, wskazać nieprzyjaciół i z całą mocą stawić opór ich zamiarom i podstępom, aby wieczną śmiercią nie ginęli ci, których zbawienie Nam jest poruczone, aby królestwo Jezusa Chrystusa Naszej pieczy powierzone nie tylko trwało i pozostało nienaruszone, lecz aby wciąż wzrastając rozszerzało się po całym świecie.
De civitate Dei 1. XIV, c. 17. Ps.82, 2-4.
76
Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, w czujnej trosce o zbawienie ludu chrześcijańskiego rychło rozpoznali tego najgorszego wroga wychodzącego z mroków tajnej konspiracji, kim mianowicie był i czego chciał. Czytając niejako w przyszłości, uderzyli na alarm, by ostrzec i władców, i narody przed jego zasadzkami i podstępnymi zamiarami.
Kolejne potępienia tajnych stowarzyszeń przez papieży.
Pierwsze ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem wyszło od Klemensa XII w r. 1738, a bullę ogłoszoną przez tego papieża ponowił i potwierdził Benedykt XIV. Pius VII poszedł w ślady swoich Poprzedników, a Leon XII w swojej encyklice Quo graviom, zebrawszy wszystkie dokumenty i dekrety poprzednich papieży w tej sprawie, potwierdził je i nadał im moc obowiązującą na zawsze. Pius VIII, Grzegorz XVI oraz wielokrotnie Pius IX wypowiedzieli się w tym samym duchu.
Główny bowiem cel i duch sekty masońskiej ujawniły się w całej pełni, gdy poznano metody jej działania, jej zasady, prawa, rytuały i pisma, co niejednokrotnie uzupełniły świadectwa jej własnych adeptów. W obliczu tych faktów było zupełnie zrozumiałe, że Stolica Apostolska napiętnowała publicznie sektę wol-nomularzy, jako związek założony wbrew prawu Bożemu i ludzkiemu, zgubny zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla społeczeństwa świeckiego, i orzekła przeciwko niej kary, jakie Kościół nakłada zazwyczaj na wielkich winowajców, zabroniła również stanowczo przyłączania
Się do niej. ; -O^O;: ...:':v .H,> r.;-,, ; < :•, '-•• ./,..• •,, .;.,:;. ..-
Dotknięci tymi orzeczeniami spiskowcy, sądząc, że już to przez zlekceważenie, już to rzucając oszczerstwa, zdołają uchronić się przed mocą tych wyroków, albo je przynajmniej osłabić, oskarżyli papieży, że wyroki te albo wydali niesprawiedliwie, albo przekroczyli w nich miarę. W ten sposób próbowali umniejszyć autorytet i moc encyklik papieskich Klemensa XII, Benedykta XIV, Piusa VII i Piusa IX. Lecz nawet w łonie samej sekty nie zabrakło takich, którzy, wprawdzie niechętnie, przyznali jednak, że to, co orzekli papieże, orzekli prawnie, w ramach nauki i karności katolickiej. W tej kwestii popierało papieży wielu monarchów i mężów stanu różnych państw, którzy albo oskarżali sektę masońską przed Stolicą Apostolską, albo ją karali we własnym zakresie, jak to miało miejsce w Holandii, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii, Bawarii, Sabaudii i w różnych krajach Włoch.
Mądra przezorność poprzedników Leona XIII. Nie usłuchano ich. Zagrożenia, które stąd wynikły.
Zasługuje na szczególne podkreślenie, jak bardzo następne wydarzenia potwierdziły mądrość Naszych Poprzedników. Ich przewidująca i ojcowska troska nie wszędzie jednak i nie zawsze odniosła pożądany skutek, co należy przypisać czy to maskowaniu się i przebiegłości tych sekciarzy, czy też nierozważnej lekkomyślności tych, co powinni byli bardziej być zainteresowani w roztoczeniu nad nią uważnego nadzoru. Toteż w ciągu półtora stulecia sekta wolnomularzy osiągnęła niewiarygodny rozwój. Stosując równocześnie i zuchwałość, i podstęp, opanowała wszystkie szczeble hierarchii społecznej i do takiej doszła potęgi, że prawie rządzi państwami. Z tego właśnie szybkiego i zatrwa-
78
żającego jej rozprzestrzeniania się wynikły prawdziwie fatalne następstwa dla Kościoła, dla autorytetu władz, dla dobra publicznego, od dawna przewidywane przez Naszych Poprzedników. Doszło do tego, że można powziąć najpoważniejsze obawy co do przyszłości. Oczywiście nie w tym, co dotyczy Kościoła, którego trwałymi podwalinami żadna moc ludzka wstrząsnąć nie zdoła, ale w odniesieniu do bezpieczeństwa państw, w których stały się zbyt potężne czy to owa sekta wolnomularzy, czy inne podobne związki, będące jej satelitami i współpracownikami.
Potępienie doktryn szerzonych przez masonerie.
Dla tych wszystkich powodów, zaledwie objęliśmy ster Kościoła, wyraźnie odczuliśmy potrzebę zapobieżenia tak wielkiemu złu i zdecydowanego przeciwstawienia mu Naszej powagi apostolskiej. Toteż korzystając z każdej sposobnej okazji rozpatrywaliśmy podstawowe tezy doktrynalne, którym najbardziej zagrażały przewrotne poglądy masońskie. I tak w Naszej encyklice Quod apostolici muneris staraliśmy się zwalczać obłędne systemy socjalistów i komunistów. Ogłoszenie następnej encykliki Arcanum pozwoliło Nam naświetlić i obronić rzetelne i autentyczne pojęcie społeczności rodzinnej, której początkiem i źródłem jest małżeństwo. Z kolei w encyklice Diuturnum wyjaśniliśmy na podstawie zasad chrześcijańskiej mądrości istotę władzy politycznej i wykazaliśmy jej godną podziwu zgodność z porządkiem naturalnym, jak również z dobrem narodów i władców. Dzisiaj zaś, idąc za wzorem Naszych Poprzedników, postanowiliśmy skupić Naszą uwagę wprost na samej organizacji masońskiej, na całej jej dok-
79
trynie, zamierzeniach, sposobie myślenia i działania, aby skuteczniej ujawnić jej fatalny wpływ i dzięki temu zatamować szerzenie się tej śmiertelnej zarazy.
Tajemnica i przysięga. r > <
Istnieją na świecie rozmaite sekty, które choć różnią się między sobą nazwą, obrzędami, formą, pochodzeniem, podobne są do siebie i zgadzają się ze sobą co do analogicznych celów i podstawowych zasad. W istocie zaś są one identyczne z wolnomularstwem, które jest dla wszystkich innych jakby centralnym punktem, z którego się wywodzą i do którego powracają, choć obecnie na pozór nie chcą się one ukrywać, choć swoje zebrania odbywają jawnie i na oczach obywateli, chociaż wydają czasopisma, to jednak jeśli się wniknie głębiej, można się przekonać, że należą do rodziny tajnych związków i że postępują podobnie jak one. Istotnie, mają one własne tajemnice, których ujawnienia ich statut zabrania z wielkim naciskiem nie tylko wobec osób z zewnątrz, ale także wobec wielu własnych adeptów. Do tej kategorii należą tajne rady, rady najwyższe, nazwiska głównych zwierzchników, pewne zebrania bardziej utajnione i wewnętrzne, jak również powzięte decyzje wraz ze sposobem ich wykonania. Temu prawu tajemnicy doskonale służy podział wśród stowarzyszonych: praw, obowiązków i urzędów, przemyślnie zaprowadzone hierarchiczne zróżnicowanie rytów i stopni oraz surowa dyscyplina, której wszyscy podlegają. Dopuszczeni do inicjacji na ogół muszą przyobiecać, co więcej, muszą zfażyć uroczystą przysięgą że nigdy, nikomu, w żadnym momencie i w żaden sposób nie ujawnią nazwisk stowarzyszonych, cech rozpoznawczych i doktryn sto-
80
warzyszenia. Tak to pod kłamliwymi pozorami i czyniąc ze skrytości stałą regułę postępowania, jak niegdyś ma-nichejczycy, dokładają oni wszelkich starań, by pozostawać w ukryciu i nie mieć innych świadków poza swoimi wspólnikami.
Ponieważ bardzo dbają o to, by nie pokazywać, czym są, grają rolę miłośników literatury lub filozofów, zbierających się li tylko w celach naukowych. Wciąż mówią o swym dążeniu do postępu cywilizacji, o swej miłości do biednego ludu. Ich jedynym celem jest rzekomo poprawa losu biedniejszych warstw i udostępnienie większej liczbie ludzi dorobku społeczeństwa. Lecz zakładając nawet, że te intencje byłyby szczere, nie wyczerpują one bynajmniej wszystkich ich zamiarów. W rzeczywistości ci, którzy zostali przyjęci, muszą przyrzec ślepe i całkowite posłuszeństwo zwierzchnikom, mają zawsze być gotowi na każde wezwanie, na najlżejszy sygnał i wykonać każdy rozkaz; w przeciwnym wypadku muszą być przygotowani na najsurowsze potraktowanie, nawet na śmierć. I rzeczywiście, kara śmierci nierzadko wymierzana jest tym spośród nich, którym dowiedziono, że naruszyli rygory tajności lub że oparli się rozkazom zwierzchników. I to się praktykuje tak zręcznie, że prawie zawsze zabójca unika sprawiedliwości ustanowionej po to, by tropiła zbrodnie i karała je.
Tak więc, żyć w obłudzie i wciąż wybierać egzystowanie w mroku, uzależniać od siebie więzami prawie nie do zerwania, nie informując uprzednio, do czego się angażuje tych ludzi, sprowadzonych w ten sposób do rzędu niewolników, wykorzystywać do wszelkiego rodzaju zbrodni owe bierne narzędzia cudzej woli, dla dokonywania morderstw wkładać broń do ręki tym, dzięki
81
którym zapewnia się samym sobie bezkarność zbrodni -oto są ich monstrualne praktyki potępiane przez samą naturę. Rozum i prawda wystarczają więc, by dowieść, że stowarzyszenie, o którym mówimy, w całkowitej pozostaje sprzeczności z przyrodzoną sprawiedliwością i moralnością.
Inne jasne dowody dołączają się do powyższych i jeszcze dobitniej wykazują, że stowarzyszenie to jest niegodziwe z samej swej istoty. I choćby nie wiadomo jak wielka była przebiegłość i wprawa w maskowaniu się i w posługiwaniu się kłamstwem, niemożliwe jest, żeby jakakolwiek sprawa nie zdradziła swej natury przez skutki, jakie wywołuje: "Nie może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe drzewo wydać dobrych owoców"6
Masoneria przeciwko Kościołowi i papiestwu.
Otóż owoce, które sekta masońska rodzi, zabójcze są i gorzkie. Z najpewniejszych danych, na któreśmy się wyżej powołali, narzuca się jeden wniosek, iż mianowicie ostatecznym celem ich zamierzeń jest: obalić doszczętnie ład religijny i społeczny powstały na gruncie instytucji chrześcijańskich i zastąpić go nowym ładem, uformowanym według ich założeń, których podstawowe zasady i prawa zaczerpnięte zostały z naturalizmu.
Wszystko, co mówimy i co zamierzamy powiedzieć, należy rozumieć jako odnoszące się do masonerii jako całości, z uwzględnieniem tego, iż obejmuje ona inne stowarzyszenia pokrewne i z nią sprzymierzone,
Mt 7,18.
nie chcemy natomiast stosować tego do każdego z członków wziętych indywidualnie. Wśród nich mogą się rzeczywiście znaleźć tacy, i to nawet w znacznej liczbie, którzy choć nie wolni od winy, jako że wstąpili do podobnych stowarzyszeń, nie uczestniczą jednak w ich haniebnych działaniach i nie znają ostatecznego celu, który stawia przed sobą masoneria. Podobnie może się zdarzyć, że poszczególne związki nie aprobują ostatecznych wniosków, do których sama logika musiałaby je doprowadzić, skoro nieuchronnie wypływają z zasad wspólnych dla całej organizacji, gdyby nie odstraszała sama ich szpetność od godzenia się na nie. Ponadto różne okoliczności czasu i miejsca skłaniają nieraz te gremia, wbrew ich woli, wbrew przykładowi innych, do ograniczania swych planów; lecz mimo to uważać je należy za ściśle przynależne do organizacji masońskiej, ponieważ masonerie oceniać należy nie tyle z tego, co zdziałała, ile z jej programu, jaki przed sobą postawiła.
Głównym zaś założeniem naturalistów, jak już sama ich nazwa wskazuje, jest to, że natura ludzka i rozum ludzki mają być we wszystkich sprawach naszym nauczycielem i przewodnikiem. Przyjąwszy takie założenie, albo mniej dbają o obowiązki względem Boga, albo też pojmowanie tych obowiązków wypaczają błędnymi i chwiejnymi teoriami. Zaprzeczają bowiem, jakoby jakakolwiek tradycja Boski miała początek, nie uznają w religii żadnego dogmatu, żadnej prawdy, która byłaby niezrozumiała dla ludzkiego umysłu, nie przyjmują żadnego nauczyciela, któremu obowiązani byliby wierzyć dla samego autorytetu jego urzędu.
Ponieważ zaś szczególnym, jemu tylko właściwym zadaniem Kościoła katolickiego jest naukę od Boga sobie powierzoną, jak również autorytet Urzędu Na-
uczycielskiego wraz z innymi środkami zbawienia w całej pełni posiadać i w stanie nieuszczuplonym przechowywać, stąd też przeciwko niemu zwraca się naj-gwałtowniej nienawiść i napastliwość nieprzyjaciół.
Przyjrzyjmy się teraz sekcie wolnomularzy, jak działa w zakresie spraw dotyczących religii, tam zwłaszcza, gdzie tę działalność może prowadzić z bardziej zuchwałą swobodą, i osądźmy, czy nie traktuje ona wypełnienia programu naturalistów jako swego zadania? Toteż, choćby miało to ją kosztować wiele długiej i uporczywej pracy, zamierza ona obezwładnić na gruncie świeckiego społeczeństwa Magisterium i autorytet Kościoła. Z tego też powodu głoszą oni światu całemu tę zasadę i walczą o to, by przeprowadzić całkowity rozdział religii od życia w świecie. W ten sposób chcieliby zbawienny wpływ Kościoła na prawodawstwo i administrację państw usunąć zupełnie i na przyszłość wszystkie sprawy publiczne układać bez oglądania się na prawa i zasady Kościoła. I nie dość im na tym, by lekceważyć Kościół, tego mądrego przewodnika, trzeba jeszcze traktować go jak wroga i stosować wobec niego otwarta przemoc.
I oto wolno im obecnie w szkołach, w pismach i żywym słowem bezkarnie uderzać w same fundamenty Kościoła; nie zostawiają w spokoju żadnych jego praw, nie szanują jego urzędów, które ma od samego Boga. Swobodę jego działania ogranicza się do minimum za pomocą ustaw, które na pozór zdają się nie stosować gwałtu, lecz w praktyce blokują wolność Kościoła. Widzimy również, że nałożono wyjątkowe i surowe prawa na duchowieństwo, aby uszczuplić jego szeregi, a także niezbędne środki utrzymania; resztki dóbr kościelnych, obciążone ponad miarę, oddano pod zarząd i samowolę
urzędników państwowych; zniesiono i rozpędzono zgromadzenia zakonne.
Najsilniejszy przecież zamach nieprzyjaciół wymierzony jest przeciw Stolicy Apostolskiej i papieżowi. Jego to najpierw pod fałszywymi pretekstami pozbawiono przedmurza jego wolności i praw, to jest świeckiej suwerenności, i w konsekwencji zepchnięto go na pozycję nie tylko godną pożałowania, ale wprost nieznośną z powodu utrudnień, zewsząd czynionych. A dziś doszło do tego, że ci sekciarze publicznie obwieszczają to, co od dawna było celem ich tajemnych planów, że mianowicie nadszedł czas, by znieść świętą władzę papieży i samo przez Boga ustanowione papiesrwo ostatecznie skasować.
Że taki plan istnieje, to gdyby nawet brakło innych dowodów, wystarczy powołać się na świadectwo ludzi, którzy należeli do sekty i z których większość czy to w przeszłości, czy to jeszcze niedawno potwierdziła jako rzecz pewną determinację wolnomularstwa, by prześladować katolicyzm wrogością nieubłaganą i nie spocząć, aż ujrzą zniszczone do gruntu wszystkie instytucje religijne ustanowione przez papieży.
A chociaż ci, co do masonerii wstępują, nie są zmuszani do formalnego wyrzeczenia się katolicyzmu, ta okoliczność nie tylko nie przynosi szkody ogólnym planom masonów, lecz jest nawet dla nich korzystna. Pozwala im bowiem łatwiej oszukiwać osoby naiwne i łatwowierne i ułatwia wciąganie do sekty większej liczby ludzi. Przyjmując do swego grona kandydatów bez względu na ich wyznanie, osiągają to, że praktycznie mogą propagować wielki błąd współczesny, jakoby religia była sprawa nieważna i że pomiędzy poszczególnymi wyznaniami nie ma żadnej różnicy. Takie zaś
85
postępowanie prowadzi do upadku wszystkich religii, a szczególnie religii katolickiej, która sama jedna wśród wszystkich będąc prawdziwą, bez największej ujmy dla siebie z innymi zrównaną być nie może.
Lecz naturaliści idą jeszcze dalej. W sprawach bowiem najwyższego znaczenia wszedłszy zuchwale na drogę całkowicie fałszywą, szybko staczają się do ostatecznych konsekwencji, czy to z właściwej człowiekowi ułomności natury ludzkiej, czy też z dopuszczenia Boga, słusznie pychę karzącego. Tak się bowiem dzieje, że naturaliści nawet tych prawd nie uznają za pewne i stałe, które sam rozum pojmuje, mianowicie, że jest Bóg, że dusze ludzkie nie mają nic wspólnego z materią, a przeto są nieśmiertelne. Otóż sekta masońska, krocząc równie błędną drogą, do takiego też samego dochodzi rezultatu. Chociaż bowiem przyznają na ogół, że Bóg jest, to jednak są zdania, że ta prawda w umysłach poszczególnych ludzi nie jest dostatecznie jasna i ugruntowana, i nie tają się z tym, że kwestia istnienia Boga jest u nich przyczyną znacznych nieporozumień i sporów. Wiadomą jest rzeczą, iż niedawno temu niemałe z tego powodu wynikły między nimi zatargi.
Istotnie, sekta pozostawia inicjowanym znaczną swobodę opowiadania się po tej czy po tamtej stronie, tak iż każdy może mieć zdanie dowolne, albo że Bóg jest, albo że Boga nie ma, a ci, którzy tę prawdę zdecydowanie odrzucają, tak samo dopuszczani są do wtajemniczeń, jak i ci, którzy wprawdzie Boga uznają, ale mają mylne o Nim pojęcie, dzielone z panteistami. Błąd ich właśnie na tym polega, że zatrzymują o Istocie Bożej jakieś niedorzeczne pojęcia, a prawdę odrzucają.
Otóż kiedy ta nieodzowna podstawa ulegnie zburzeniu lub choćby zachwianiu, w konsekwencji chwieją
86
się także te prawdy, które sam rozum poznaje, że mianowicie wszystkie rzeczy powstały z woli Boga Stworzyciela, że światem rządzi Opatrzność, że dusze ludzkie nie giną i że po życiu na ziemi następuje inne życie, życie wieczne.
Masoneria jest wrogiem dobrych obyczajów w życiu prywatnym i publicznym.
Odrzucenie tych prawd będących podstawą ładu naturalnego i tak ważnych i w teorii, i w praktyce, łatwo dostrzec, jak się musi odbić na obyczajach jednostkowych i publicznych. Nie mówimy tu o cnotach nadprzyrodzonych, których bez szczególnej łaski Bożej nie można ani posiadać, ani praktykować, bo tych oczywiście nadaremnie szukalibyśmy u ludzi, którym obce są prawdy o odkupieniu rodzaju ludzkiego, o łasce Bożej, o sakramentach, o szczęśliwości niebieskiej, i którzy te prawdy z pogardą odrzucają. Mówimy tylko o obowiązkach mających swoje źródło w przyrodzonej prawości.
Bóg, który stworzył świat i kieruje nim poprzez swoją Opatrzność, odwieczne prawo nakazujące szanować porządek natury i zabraniające zakłócać go, ostateczne przeznaczenie ludzi wytknięte o wiele wyżej ponad ludzkie sprawy i ponad doczesność - oto są źródła, oto podstawy wszelkiej sprawiedliwości i uczciwości. Usuńcie je - czynią to właśnie naturaliści i wolnomularze - a stanie się niemożliwym rozeznanie, jakie są kryteria tego, co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, i na czym się one opierają. Toteż jedyna moralnością, która znalazła uznanie u adeptów sekty masońskiej i według której chcieliby wychowywać
87
młodzież, to moralność zwana przez nich "moralnością świecką", "niezależną" lub "wolną", inaczej mówiąc moralność, w której nie ma miejsca dla jakiejkolwiek idei religijnej.
Jak bardzo taka moralność jest niewystarczająca, do jakiego stopnia brak jej wewnętrznej siły, jak łatwo się chwieje pod naporem namiętności, można się wystarczająco przekonać widząc już opłakane jej skutki. Albowiem tam, gdzie zająwszy miejsce moralności chrześcijańskiej zaczęła swobodniej panować, tam szybko można było dostrzec zanik uczciwości i upadek obyczajów, umacnianie się najbardziej wynaturzonych poglądów i powszechny zalew zuchwałej przestępczości. Wszystko to wywołuje skargi i powszechne ubolewanie, budząc niejednokrotnie oddźwięk nawet u tych, którzy wbrew sobie muszą uznać oczywistość tej praw-dy.
Ponieważ nadto duch ludzki, skazą grzechu pierworodnego dotknięty, skłonniejszy jest do złego niż do cnoty, przeto aby żyć uczciwie, koniecznie potrzeba poskramiać burzliwe namiętności i żądze poddawać pod władzę rozumu. W tej walce często trzeba się wznosić aż do pogardy rzeczy doczesnych i podejmować niemałe trudy i uciążliwe wysiłki, aby w każdym wypadku zapewnić zwycięstwo rozumowi. Naturaliści zaś i masoni, nie wierząc bynajmniej w te prawdy, któreśmy za sprawą Boga poznali, zaprzeczają, jakoby pierwsi rodzice upadli, i twierdzą, że wolna wola wcale nadwerężona i osłabiona nie została. Co więcej, przeceniając dzielność i doskonałość natury ludzkiej i uważając ją za jedyne źródło i normę moralności, wyobrazić sobie nawet nie mogą, iżby do uśmierzania popędów tej natury, do po-
88
skramiania pożądliwości, potrzeba było ustawicznej walki i jak największej wytrwałości.
Tak się dzieje, że nieustannie patrzeć musimy na to, jak ludziom podsuwa się liczne podniety namiętności, jak szerzą się czasopisma i rozprawy pozbawione wszelkiego umiarkowania i wstydu, jak na scenach przedstawia się rozpustne widowiska, jak bezwstydnie dobiera się tematy dzieł sztuki według prawideł tak zwanego weryzmu, z jakim wyrafinowaniem wymyśla się różne rodzaje życia miękkiego i wygodnego, jak wreszcie wynajduje się najróżniejsze ponęty, aby za ich sprawą uśpiona dzielność i cnota nie stawiały już oporu. Tak haniebnie, lecz konsekwentnie postępują ci, co odrzucają nadzieję niebieskiej nagrody, a wszelkie pojęcie szczęścia sprowadzają do rzeczy przemijających i jakby w ziemi je topią.
Cośmy powyżej powiedzieli, to potwierdzić może niewiarygodna wprost informacja. Oto ponieważ tym ludziom chytrym i przebiegłym najpowolniej są posłuszni ci, których duch osłabł i załamał się w niewoli namiętności, przeto znaleźli się w masonerii tacy, którzy wystąpili z propozycją, iż należy systemowo dążyć do tego, aby najszersze warstwy przepoić rozwiązłością bez żadnych hamulców, gdyż wtedy bf da je mieli całkowicie w swych rękach, jako narzędzie do wykonania swych najzuchwalszych zamysłów.
W odniesieniu do społeczności rodzinnej, oto do czego sprowadza się program naturalistów: Małżeństwo jest pewnym rodzajem umowy i może być prawnie rozwiązane na żądanie tę umowę zawierających. Władze publiczne mają prawo wyrokowania w sprawach małżeńskich. W wychowaniu dzieci, gdy chodzi o religię, nie należy im narzucać żadnych określonych poglą-
89
dów, ani niczego zalecać. To sprawa każdego z nich, gdy dorosną, wybrać to, co im się będzie bardziej podobało.
Otóż wolnomularze nie tylko, że całkowicie się zgadzają z tymi zasadami, ale i od dawna nad tym pracują, by je wprowadzić w powszechny obyczaj. W wielu krajach, i to nawet katolickich, już istnieją ustawy, wedle których te tylko małżeństwa mają być uważane za ważne, które zostały zawarte cywilnie. W szeregu krajów dozwolone są rozwody, w innych podejmuje się starania, aby jak najszybciej je wprowadzić. Tak wiec do tego wszystko dąży aby zmienić samą istotę małżeństwa, to jest zamienić je w związek niestały i chwiejny, który jedynie namiętność kojarzy i namiętność rozrywa.
Wolnomularstwo z całą zespoloną energią dąży też do zagarnięcia wychowania młodzieży, w tym przekonaniu, że miękki i wrażliwy wiek będą mogli kształtować według swych poglądów i nagiąć według swej woli, i że w ten dogodny dla siebie sposób wychowają społeczeństwu takich obywateli, jakich sami mieć pragną. Dlatego też nie dopuszczają, by słudzy Kościoła brali udział w wychowaniu i kształceniu młodzieży czy to jako nauczyciele, czy jako opiekunowie duchowi, i już w wielu miejscach dopięli tego, że wychowanie młodzieży znajduje się wyłącznie w rękach ludzi świeckich, a w kształtowaniu jej obyczajów nie wolno nawet wzmiankować o największych i najświętszych powinnościach, które łącza człowieka z Bogiem .
Przystąpmy teraz do przedstawienia ich poglądów w zakresie spraw politycznych. Oto jakie są w tej materii zasady naturalistów:
Wszyscy ludzie podlegają jednym i tym samym prawom. Wszyscy ze wszystkich punktów widzenia są równego stanu. Każdy człowiek jest z natury wolny, nikt nie ma prawa rozkazywać komukolwiek; żądać zaś, aby ludzie poddawali się jakiejkolwiek władzy, która nie od nich samych pochodzi, jest despotyzmem. Wszystko się opiera na wolnym ludzie, władzę można sprawować tylko z nakazu lub przyzwolenia ludu, tak jednak, że gdy się odmieni wola ludu, wolno piastuna władzy strącić ze stanowiska także wbrew jego woli. Źródłem wszelkich praw i obowiązków obywatelskich jest lud lub władza państwowa, ale tylko wtedy, jeśli ustanowiona została według nowych zasad. Poza tym państwo ma być bezwyznaniowe. Istnieją różne wyznania religijne, lecz nie ma żadnej racji, ażeby któremuś z nich dawać pierwszeństwo przed innymi; wszystkie mają zajmować takie samo miejsce.
Masoneria toruje drogę komunizmowi.
Że wolnomularzom całkowicie odpowiadają te doktryny, że na ten wzór i podobieństwo zamierzają urządzić społeczeństwa, jest to zbyt oczywiste, by tego dowodzić. Od dawna już pracują nad zrealizowaniem tych doktryn, angażując w tym celu wszystkie swe siły i wszystkie środki. W ten zaś sposób torują drogę innym, jeszcze zuchwalszym sekciarzom, czekającym w pogotowiu, by z tych błędnych zasad wyciągnąć o wiele bardziej krańcowe wnioski, mianowicie uspołecznienie wszelkiej własności i zniesienie wszelkich różnic społecznych i majątkowych.
90
91
Główne dążenia masonerii. i!
Czym więc są i jaką drogę obierają wolnomularze, dostatecznie pokazuje się z tego, cośmy pokrótce przedstawili. Główne ich dogmaty tak całkowicie i tak oczywiście uchybiają rozumowi, że nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej przewrotnego.
Istotnie, chcieć zniszczyć religię i Kościół, które sam Bóg założył i którymi aż do skończenia świata opiekować się obiecał, po to, by po osiemnastu stuleciach przywrócić na nowo obyczaje i instytucje pogańskie, to szczyt szaleństwa i najzuchwalszej bezbożności. Lecz nie mniej straszne jest i nie do zniesienia, że się ze wzgardą odrzuca dobrodziejstwa miłościwie wysłużone przez Jezusa Chrystusa nie tylko dla poszczególnych ludzi, lecz także dla ludzi zespolonych w rodzinach i narodach, dobrodziejstwa, którym sami nawet wrogowie przyznają wartość nieocenioną. W tych szalonych i godnych napiętnowania zamiarach widoczna jest ta sama nieubłagana nienawiść i żądza odwetu, jaka Szatan pała przeciw Jezusowi Chrystusowi.
Również i druga namiętna dążność wolnomularzy, zmierzająca do zniszczenia fundamentów prawości i przyzwoitości i do popierania tych, którzy chcieliby, aby tak jak zwierzętom wolno im było robić wszystko, na co im przyjdzie ochota - to nie jest nic innego, jak okrywanie rodzaju ludzkiego hańbą i sromotą i pchanie go do ruiny. To zło jeszcze urasta na skutek zagrożeń, jakie zawisły nad życiem rodzinnym i nad społeczeństwami. Jak to przedstawiliśmy gdzie indziej, wszystkie narody, wszystkie wieki uznają małżeństwo za rzecz świętą i związaną z religią, a prawo Boże zatroszczyło się o to, żeby związki małżeńskie były nierozerwalne. Lecz jeśli
92
staną się one czymś li tylko świeckim, jeśli wolno będzie rozrywać je, rodzina stanie się łupem zamętu i rozpadu, kobiety zostaną odarte ze swej godności, a potomstwo będzie niepewne swych praw i bezpieczeństwa.
Ignorować całkowicie religię w sferze publicznej i w układaniu i prowadzeniu spraw państwowych, pomijać zupełnie Boga, jak gdyby Go wcale nie było, jest takim zuchwalstwem, jakie u pogan nawet niesłychaną było rzeczą, bo także oni w sercach swych tak głęboko mieli wpojoną nie tylko wiarę w bogów, ale i potrzebę religii, że ich zdaniem łatwiej można by znaleźć miasto bez fundamentów, aniżeli bez Boga. W rzeczy samej ludzka społeczność, do której z natury jesteśmy przeznaczeni, jest dziełem samego Boga i od Niego też, jako ze swego źródła, wypływa cała siła i trwałość nieprzeliczonych dóbr, jakimi jest ubogacona. Jak przeto sam głos natury wzywa nas, poszczególnych ludzi, abyśmy pobożnie i święcie czcili Boga, ponieważ i samo życie, i wszelkie dobra życiu towarzyszące od Boga otrzymaliśmy, podobnie - z tego samego powodu - powinny to czynić narody i państwa.
I dlatego jasną jest rzeczą, że ci, którzy społeczeństwo chcieliby mieć zwolnione od wszelkich powinności religijnych, postępują nie tylko niesprawiedliwie, lecz także nierozumnie i wprost głupio.
Ponieważ ludzie - z woli Bożej - rodzą się do życia w społeczeństwie i ponieważ władza kierownicza tak koniecznym jest spoiwem społecznego bytu, że gdyby ją usunąć, społeczeństwo wkrótce musiałoby się rozchwiać, stąd konieczny wniosek, że autorytet władzy ustanowił ten sam Bóg, który jest Stwórcą społeczeństwa. Z czego wynika, że kto sprawuje władzę, bez względu na to, kim on jest, sługą jest Boga. I dlatego,
zgodnie z celem i istotą ludzkiego społeczeństwa, należy prawowitej władzy, gdy słuszne wydaje zarządzenia, tak być posłusznym, jak samemu Bogu, Rządcy całego świata. Zdanie zaś, jakoby od woli ludu zależało odmówić posłuszeństwa, gdy mu się tak spodoba, jest wprost sprzeczne z prawdą.
Absolutna równość, proklamowana przez komunistów i wolnomularzy, jest sprzeczna z natura.
Podobnie nikt nie wątpi, że wszyscy ludzie równi są pomiędzy sobą, gdyż wspólne mają pochodzenie i takiej samej są natury, wszyscy też powinni osiągnąć taki sam cel ostateczny i mają takie same wypływające stąd prawa i obowiązki. Ale skoro nie wszyscy są obdarzeni równymi uzdolnieniami i skoro różnią się między sobą siłą umysłu lub tężyzną ciała, skoro zachodzą między nimi tysiączne różnice obyczajów, upodobań, charakterów, przeto nic się tak nie sprzeciwia rozumowi, jak zamiar sprowadzenia wszystkich do jednej miary i zaprowadzenia jakiejś ścisłej równości w instytucjach życia społecznego. Gdyż jak doskonała budowa ciała ludzkiego powstaje z połączenia i zespolenia poszczególnych członków, które nie mają tego samego kształtu ani tych samych funkcji, ale których celowe skojarzenie i harmonijne współdziałanie daje całemu organizmowi piękno, siłę i niezbędną sprawność, tak samo w społeczeństwie ludzkim znajduje się nieskończona różnorodność niepodobnych do siebie części. Gdyby wszystkie były jednakowe i gdyby każda dowolnie mogła działać na swój sposób, nie byłoby niczego bardziej ułomnego, niż takie społeczeństwo. Jeśli natomiast wszystkie według mądrej hierarchii godności, wykształcenia i umie-
jętności pracować będą dla wspólnego dobra, ujrzymy wtedy obraz społeczeństwa dobrze i zgodnie z naturą urządzonego.
Wspólnota celów masonerii i komunistów.
Szkodliwe błędy, o których mówimy, zagrażają państwom ogromnymi niebezpieczeństwami. Jeśli się bowiem usunie bojaźń Bożą i poszanowanie dla praw nadanych przez Boga, jeśli upadnie autorytet władz, jeśli się da wolną drogę i zachęci do szaleństwa rewolucji, jeśli się wyzwoli namiętności tłumu bez żadnego hamulca prócz kary, siłą rzeczy dojdzie się do zupełnego przewrotu i do obalenia wszystkich instytucji. A taki przewrót i takie zrujnowanie wszystkiego jest bezspornym, wyraźnym celem, do którego zmierzają organizacje komunistyczne i socjalistyczne, sekta zaś wolnomularska niech się nie wypiera wspólnictwa z nimi, skoro silnie popiera ich plany i na płaszczyźnie zasad jest całkowicie z nimi zgodna. Jeżeli te zasady nie powodują natychmiast i wszędzie swych skutków ostatecznych, to nie należy tego przypisywać ani doktrynie, ani woli samych masonów, ale przede wszystkim boskiej potędze religii, która wygasnąć nie może, a następnie zdrowszej części narodów, ludziom, którzy nie chcą podporządkować się jarzmu tajnych stowarzyszeń i walczą odważnie przeciw ich szaleńczym zamysłom.
Podstępy, kłamstwa i oszczerstwa masońskie.
Oby wszyscy, osądzając drzewo po jego owocach, umieli rozpoznać zaród i początek zła, jakie nas przytłacza, i niebezpieczeństwa, które nam grożą! Mamy do
czynienia z przeciwnikiem podstępnym i przebiegłym, który potrafi schlebiać i ludom, i władcom, ujął też sobie i jednych, i drugich gładkością swych maksym. Udając przyjaciół, wkradli się oni w ich łaski, by mieć w nich potężnych sprzymierzeńców i popleczników w zwalczaniu religii katolickiej. Aby zaś dodać im bodźca, uporczywie obrzucają Kościół oszczerstwami, że mianowicie jest zawistny o ich władzę i że podważa ich prawa. W rezultacie swych chytrych zabiegów nabrali pewności siebie i zuchwałej śmiałości, zaczęli też odgrywać ważną rolę w rządach. Równocześnie zawsze są gotowi podkopywać fundamenty państw, atakować władców, wypowiadać im walkę i oskarżać, a nawet ich wypędzać, gdy zdają się używać swej władzy inaczej, niż tego wymaga sekta masońska.
Podobnymi metodami schlebiania wywiedli w pole społeczeństwa. Wciąż mają na ustach hasła wolności i powszechnego dobrobytu. Wmówili w lud, że tylko Kościół i tylko władcy nie dopuszczają do wyrwania się mas z niesprawiedliwej niewoli i nędzy, a wzniecając w nim żądzę zmian, rzucili go do ataku na obie władze: kościelną i świecką. Pomimo wszystko rzeczywiste ich osiągnięcia pozostają wciąż poniżej ich pragnień. Lud natomiast, przygnieciony wzrastającym uciskiem i biedą, został jeszcze pozbawiony oparcia, jakie łatwo i obficie mógłby otrzymywać gdyby problemy społeczne po chrześcijańsku były rozwiązywane. Tak oto ktokolwiek postępuje wbrew porządkowi ustanowionemu przez Boską Opatrzność, ten za swoją pychę otrzymuje karę, iż z niedolą i nędzą musi zmagać się tam, gdzie w swej pysze pomyślności i obfitości się spodziewał.
Kościół dąży jedynie do pełnienia dobra i f #< s:
Jeśli chodzi o Kościół, który nakazuje ludziom, aby głównie i ponad wszystko posłuszni byli Bogu, najwyższemu Władcy wszechświata, oszczerstwem byłoby zarzucać mu, iż jest zazdrosny o władzę świecką i że pragnąłby przywłaszczyć sobie jej uprawnienia. Przeciwnie, pod sankcją sumienia nakazuje on oddawać władzy świeckiej to, co się jej należy. Skoro zaś władza duchowa Kościoła pochodzi od samego Boga, podnosi to znacznie dostojeństwo władzy świeckiej i ułatwia jej zjednanie sobie posłuszeństwa i przychylności obywateli. Jako miłośnik pokoju i czynnik zgody, wszystkich ludzi obejmuje swą macierzyńską miłością. Mając na względzie jedynie dobro ludzi, przypomina, że trzeba sprawiedliwość łączyć z miłosierdziem, sprawowanie władzy ze słusznością, prawa z umiarkowaniem, że nie wolno naruszać czyichkolwiek praw, że trzeba zabiegać o zachowanie porządku i spokoju publicznego oraz, na wszelki możliwy sposób, przychodzić z pomocą ludzkiej niedoli, zarówno prywatnie, jak i poprzez dobroczynność publiczną. Użyjemy tu słów św. Augustyna: "Wierzą oni lub w innych wmówić pragną, że nauka chrześcijańska nie sprzyja dobru państwa, ponieważ chcą oprzeć państwo nie na prawości i cnocie, lecz na bezkarności występków". Biorąc to wszystko pod uwagę, bardziej odpowiadałoby mądrości politycznej i prawdziwemu dobru społeczeństwa, gdyby i władcy, i obywatele nie łączyli się z masonami dla obalenia Kościoła, lecz w łączności z Kościołem odpierali zakusy masonerii.
97
Zarządzenia papieża Leona XIII.
Jakikolwiek będzie obrót rzeczy, Naszym jest obowiązkiem, Czcigodni Bracia, w obliczu tak wielkiego i zbyt już rozpanoszonego zła, obmyśleć odpowiednie środki zaradcze. Ponieważ zaś niezłomną i najpewniejszą nadzieję zaradzenia złu upatrujemy w sile Boskiej religii, którą wolnomularze tym więcej nienawidzą, im bardziej jej się boją, przeto sądzimy, iż przede wszystkim tej zbawczej potęgi religii należy użyć przeciw wspólnemu wrogowi.
Cokolwiek przeto Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, postanowili celem udaremnienia zamiarów sekty masońskiej, cokolwiek rozporządzili, aby wiernych odstreczyć od podobnych stowarzyszeń lub z nich wycofać, wszystko to w ogóle i w szczegółach uznajemy za prawomocne i władzą Naszą apostolską potwierdzamy. Polegając zaś najbardziej na dobrej woli chrześcijan, błagamy i zaklinamy każdego z nich na zbawienie duszy, aby uważał sobie za obowiązek religijny ani na włos nie odstępować od tego, co pod tym względem rozporządziła Stolica Apostolska.
Was zaś, Czcigodni Bracia, prosimy i przynaglamy, abyście współdziałając z Nami, gorliwie się starali wykorzenić tę zarazę, która zdradliwie krąży w żyłach chrześcijańskich narodów. Waszą jest powinnością dbać o chwałę Boga, o zbawienie bliźnich, a ponieważ one znalazły się w ogniu walki, nie zabraknie Warn na pewno ani odwagi, ani męstwa. Będzie sprawą Waszej roztropności obmyślić sposoby najbardziej stosowne, aby to, co zawadza i przeszkadza, przezwyciężyć.
Ponieważ jednak autorytet Naszego Urzędu zobowiązuje Nas, byśmy i My wskazali Warn jakąś linię
postępowania uznaną przez Nas za najlepszą, oto, co postanówcie:
Po pierwsze: Zrywajcie z wolnomularstwa maskę, ukazujcie je takim, jakim jest. I w przemówieniach, i w listach pasterskich temu zagadnieniu poświęconych pouczajcie lud, uświadamiajcie go, jakie podstępy stosują te sekty, aby zwodzić ludzi i wciągać ich w swoje szeregi, ukazujcie im przewrotność ich nauk i szpetotę postępków. Przypominajcie, że na mocy orzeczeń wielokrotnie wydanych przez Naszych Poprzedników żaden katolik, jeżeli ceni sobie wiarę katolicką i swoje zbawienie tak jak powinien, nie może pod żadnym pretekstem wstąpić do sekty wolnomularzy. Niech nikt nie da się wprowadzić w błąd rzekomą ich przyzwoitością. Niektórym osobom może się rzeczywiście wydawać, że w zamiarach wolnomularzy nie ma nic otwarcie przeciwnego świętości religii i dobrym obyczajom. Pomimo to, ponieważ fundamentalna zasada i racja istnienia tej sekty całkowicie są występne, nie może być dozwolone przyłączanie się do niej ani popieranie jej w jakikolwiek sposób.
Po wtóre: Przez ustawiczne pouczanie i zachęcanie należy doprowadzić wiernych do gruntownego zapoznawania się z przykazaniami religii, w związku z czym bardzo radzimy, aby w pismach i stosownych naukach wykładano te zasady spraw najświętszych, w których zawiera się filozofia chrześcijańska, a to w tym celu, by umysły ludzkie, zdrową karmione nauką, były zabezpieczone przeciw wielorakim postaciom błędów i rozmaitym pokusom do grzechu, zwłaszcza przy obecnej
wolności słowa i coraz silniejszym pędzie do wykształ-
cenia.
Wielkie to zaiste zadanie! Chętnych przecież towarzyszy i pomocników w tej pracy mieć będziecie zwłaszcza w duchowieństwie, jeśli za Waszym staraniem będzie ono urobione w karności życia i odpowiednio wykształcone. Tak szlachetna i tak ważna sprawa wymaga także pomocy ze strony ludzi świeckich, przywiązanie do religii i ojczyzny łączących z nieskaziteln ością życia i odpowiednim wykształceniem. Połączywszy we wspólnym dziele siły obydwu stanów, starajcie się, Czcigodni Bracia, o to, by ludzie gruntownie Kościół poznali i pokochali, o ile bowiem lepiej znać i goręcej kochać będą Kościół, o tyle bardziej stronić będą od brzydoty tajnych stowarzyszeń.
Dlatego nie bez przyczyny korzystamy z tej dogodnej sposobności, aby powtórzyć, co gdzie indziej już przedłożyliśmy, że jak najusilniej należy polecać i rozszerzać Trzeci Zakon św. Franciszka z Asyżu, którego ustawy, powodowani roztropnością, niedawno złagodziliśmy. Celem bowiem tego zakonu, w myśl założyciela, jest powoływać wiernych do naśladowania Jezusa Chrystusa, do miłości Kościoła, do uprawiania wszystkich cnót chrześcijańskich; dlatego też wielki może mieć wpływ na opanowanie zarazy tajnych związków. Niech więc wciąż się rozrasta to święte bractwo, po którym, wśród wielu innych, tego wspaniałego możemy spodziewać się skutku, że ludzie zwrócą się znów do wolności, braterstwa i równości wobec prawa - nie takich, o jakich nierozumnie fantazjują wolnomularze, lecz jakie przyniósł rodzajowi ludzkiemu Jezus Chrystus i jakie naśladował św. Franciszek. Mówimy tu o wolności dzieci Bożych, wyzwalającej nas z jarzma szatana i namięt-
100
ności, tych najgorszych tyranów człowieka; o braterstwie; którego początek jest w Bogu, wspólnym Stwórcy i Ojcu wszystkich ludzi; o równości, która oparta na sprawiedliwości i miłości, nie usuwa wszystkich różnic między ludźmi, lecz z różnorodności sposobów życia, obowiązków i zatrudnień tworzy zgodną i harmonijną całość, która ze swej natury służy pożytkowi i podnosi godność społeczeństwa.
Na trzecim miejscu wymieniamy sprawę, mądrze kiedyś przez przodków rozwiązaną, a z biegiem czasu zaniedbaną, która dziś może służyć za wzór i model czegoś w tym rodzaju. Mamy na myśli szkoły czyli cechy rzemieślników, przeznaczone do zabezpieczenia ich spraw majątkowych i dobrych obyczajów w sposób zgodny z religią. Jeśli przodkowie nasi przez długą praktykę i doświadczenie przekonali się o użyteczności tych organizacji, to uzna je pewnie w dwójnasób i nasz wiek, ponieważ są najodpowiedniejsze do złamania wpływu sekciarstwa. Ci, co pracą własnych rąk bronią się przed niedostatkiem, jak z jednej strony z powodu swego położenia najbardziej zasługują na miłość i podtrzymanie, tak z drugiej najbardziej są wystawieni na pokuszenie ze strony ludzi posługujących się kłamstwem i podstępem. Dlatego należy wspierać ich z jak największą życzliwością i zachęcać do stowarzyszeń dobrych, aby ich nie wciągnięto do występnych. Pragniemy przeto usilnie, aby te zakłady pod opieką biskupów, stosownie do warunków naszego czasu, dla dobra ludu wszędzie były wznawiane. Wielce Nas cieszy, że w wielu miejscach zorganizowano już podobne stowarzyszenia i patronaty, których wspólnym zadaniem jest wspomagać uczciwą klasę proletariuszy, otaczać opieką
101
i pomocą ich dzieci i rodziny, jako też krzewić między nimi znajomość wiary i prawość obyczajów.
Nie możemy tu pominąć milczeniem znakomitego i wzorcowego w tej dziedzinie Towarzystwa św. Wincentego a Paulo, które wspaniale się zasłużyło wobec uboższych klas ludności. Wszystkim są znane jego działalność i jego cele. Całe się na to poświęca, aby nieść pomoc biednym i nieszczęśliwym, i to z podziwu godną zaradnością i skromnością, która im mniej pragnie być widziana, tym lepiej służy sprawie miłości chrześcijańskiej, tym jest skuteczniejsza w ratowaniu ludzkiej niedoli.
Wreszcie po czwarte: Aby tym łatwiej osiągnąć to, czego pragniemy, polecamy usilnie Waszej opiece i czujności młodzież, tę nadzieję społeczeństwa ludzkiego. Jej wychowanie miejcie sobie za jedno z najważniejszych zadań Waszego duszpasterzowania. I nie sądźcie, abyście kiedykolwiek dość uczynić mogli w czuwaniu nad tym, aby młodzież odwodzić od takich szkół i nauczycieli, w których można się obawiać ujemnych wpływów tej sekty. Rodzice, nauczyciele religii, duszpasterze przy wykładaniu nauki wiary niechaj zgodnie z Waszymi wskazaniami ostrzegają w odpowiedni sposób dzieci i wychowanków o występnej naturze takich stowarzyszeń; niech zawczasu uczą ich unikać różnorodnych chytrych podstępów, którymi zwykli posługiwać się masoni dla łowienia w swoje sieci. Nadto ci, którzy przygotowują dzieci do sakramentów świętych, dobrze postąpią, skłaniając każde z nich do zobowiązania się, iż bez wiedzy rodziców albo bez porady swego duszpasterza lub spowiednika nigdy nie dadzą się wciągnąć do żadnego takiego stowarzy-
szenia.
Z tym wszystkim dobrze wiemy, że wspólne nasze wysiłki bynajmniej nie wystarczą, ażeby z roli Bożej wyplenić zgubny posiew, jeżeli Niebieski Pan winnicy w dążeniach naszych nas nie wesprze. O tę więc łaskę i pomoc Jego modlić się trzeba tak usilnie i gorąco, jak wypada w obliczu tak groźnego niebezpieczeństwa i tak ogromnej potrzeby.
Zuchwale głowę podnosi i chełpi się swoim powodzeniem organizacja wolnomularska i zda się, że nie zna już granic w swej zarozumiałości. Wszyscy jej adepci, połączeni z sobą niegodziwym przymierzem i tajemną wspólnością zamiarów, wzajemnie się wspierają i jedni drugich ośmielają do występnej i zuchwałej działalności. Tak silna agresja równie silnego wymaga oporu; trzeba, aby wszyscy ludzie prawi zjednoczyli się w jednym olbrzymim stowarzyszeniu czynu i modlitwy. Prosimy więc ich, aby wszyscy zgodnie, w zwartych szeregach, stanęli niewzruszeni przeciw agresywnej potędze masonerii. Równocześnie zaś, wznosząc ręce do Boga, niech błagają gorąco i ze łzami, aby wiara chrześcijańska rozkwitała i umacniała się, aby Kościół cieszył się niezbędną wolnością, aby zarażeni powrócili do zdrowia, aby wreszcie błędy ustąpiły miejsca prawdzie, a występki - cnocie.
Wspomożycielką i pośredniczką niech nam będzie Maryja Panna, Matka Boża, która jak od samego poczęcia swego pokonała szatana, tak i teraz niech raczy pogromić niegodziwe sekty, w których widzialnie odżył hardy bunt szatana wraz z nieposkromioną jego perfidią i obłudą.
Błagajmy księcia zastępów niebieskich, pogromcę piekielnych nieprzyjaciół, Michała Archanioła, również ś w. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Dziewicy, który jest
103
w niebie przemożnym Patronem Kościoła; świętych Piotra i Pawła, wielkich Apostołów, niezwyciężonych krzewicieli i obrońców chrześcijaństwa. Ufamy, że za ich wstawieniem się i przy wytrwałej, wspólnej nas wszystkich modlitwie Pan Bóg rodzajowi ludzkiemu, zagrożonemu tak wielkim niebezpieczeństwem, raczy łaskawie przyjść ze skuteczną pomocą.
Jako rękojmi niebieskich darów i w dowód Naszej miłości udzielamy w Panu Warn, Czcigodni Bracia, duchowieństwu i całemu ludowi Waszej trosce powierzonemu Apostolskiego Błogosławieństwa.
; Dań w Rzymie u św Piotra, dnia 20 kwietnia 1884 R; pontyfikatu Naszego roku siódmego.
LEON XIII, PAPIEŻ
NOWOŚCI
PIUS IX PAPIEŻ, QUANTA CURA I SYLLABUS. Jedna /
najważniejszych encyklik XIX wieku wymier/ona w teorie glos/on^
przez masonerię, liberalizm, socjalizm komuni/m i moderni/m.
Syllabus zawiera 80 potępionych te/, których późniejsza akceptacja
przez tzw. świat zachodni doprowadziła do obecnego kry/ysu całej
cywilizacji. Pozycja pierwsza w serii "Dokumentów Napomnianych i
Niechcianych'-.
ENCYKLIKA PIUSA XI O BEZBOŻNYM KOMUNIZMIE
ENCYKLIKA LEONA XIII O MASONERII
Ks DARIUSZ OLEWIŃSKI W OBRONIE MSZY ŚWIĘTEJ
I TRADYCJI KATOLICKIEJ
MARIUSZ M. CZARNIECKI, W NIEWOLI MEDIÓW,
Książka jest przewodnikiem po Mediach Obcego Duchu, wuk/^tyil
z tradycją, polskością, wartościami chrześcijańskimi. Aulor m in
konstruuje Słownik Przewrotny, czyli słownik nowomowy Mediów
Obcego Ducha, obnaża manipulacje takich lud/i jak n p Mithntk
któremu poświęca jeden z rozdziałów książki.
KS. JAKUB WUJEK, WYKŁAD PISMA SW1I 11 dO
POSTILLA CATHOLICA,
PISMO ŚWIĘTE NOWY TKSTAMKM l \( i skO
POLSKI, Wulgata i tłumaczenie KS. .1 \kl H \M II K, t
pełnymi komentarzami ks. Wujka reprint w\<lnrtU HMiMi
1861 r.
PffiRRE DE YILLEMAREST STASI MAK h l VI Wtn.t'4
Niemiecka Wojna Domowa
KRZYSZTOF K. BACZYŃSKI, KIEDY .S/A, Młł.O\Y
ŚMIERCIĄ STAŁA.... Wy bór wierny r homcnlunatni i
opracowaniem Wiesława Budzyriskiefjo,
ZAPOWIEDZI:
PIUS XII PAPIEŻ, MEDIATOR 1)11, ENCYKLIKA 11
LITURGII
ENCYKLIKA PIUSA XI "QUAS I>RIMAS"O
USTANOWIENIU ŚWIĘTA PANA NASZLGO
JEZUSA CHRYSTUSA KRÓLA
FELIKS KONECZNY PAŃSTWO I PRAWO W
CYWILIZACJI ŁACIŃSKIEJ, PRAWA DZIEJOWE,