Styczeń 15, 2011
Józef Stalin
O Komunistycznej Partii Polski
Przemówienie na posiedzeniu komisji polskiej Kominternu 3 lipca 1924 r.
Towarzysze! Nie mam dość materiału, abym mógł wypowiedzieć się tak zdecydowanie, jak wypowiadali się tu niektórzy mówcy. Niemniej, na podstawie tych materiałów, które jednak zdobyłem, i na podstawie dyskusji, która się tutaj odbyła, wyrobiłem sobie określony pogląd i chciałbym się nim z wami podzielić.
Niewątpliwie polska partia komunistyczna przeżywa stan nienormalny. W łonie polskiej partii panuje kryzys, to fakt. Przyznał to Wałecki, przyznaliście to wszyscy, ujawniło się to w sposób oczywisty, ponieważ skonstatowano tu głęboki rozdźwięk wewnątrz KC polskiej partii między członkami KC praktykami a przywódcami KC. Co więcej — sam KC polskiej partii na swych posiedzeniach plenarnych w grudniu ubiegłego roku i w marcu bieżącego roku stwierdził we własnych rezolucjach oportunistyczny charakter szeregu swych poczynań i potępił je bez owijania w bawełnę. Trudno chyba o coś jaskrawszego. Wszystko to świadczy, powtarzam, o niewątpliwym kryzysie Komunistycznej Partii Polski.
W czym przyczyna tego kryzysu?
Przyczyna tkwi w pewnych oportunistycznych grzechach, jakie popełnili w swej praktyce oficjalni przywódcy Komunistycznej Partii Polski.
Pozwólcie, że przytoczę kilka przykładów potwierdzających tę tezę.
Zagadnienie „rosyjskie”. Pewni polscy towarzysze powiadają, że zagadnienie to, jako zagraniczne zagadnienie polityczne, nie ma poważnego znaczenia dla partii polskiej. To niesłuszne. Zagadnienie „rosyjskie” ma decydujące znaczenie dla całego ruchu rewolucyjnego zarówno na Zachodzie, jak na Wschodzie. Dlaczego?. Dlatego że Władza Radziecka w Rosji — to baza, oparcie, ostoja ruchu rewolucyjnego całego świata. I jeżeli w tej bazie, tj. w Rosji, partia i władza zaczynają się chwiać, to znaczy, że cały ruch rewolucyjny na całym świecie musi doznać niezmiernie poważnego minusa.
U nas w RKP(b) podczas dyskusji zaczęły się w partii wahania. Opozycja, oportunistyczna w swej istocie, prowadziła przez swą walkę przeciwko partii do rozluźnienia spoistości, do osłabnięcia partii, a więc prowadziła do osłabnięcia samej Władzy Radzieckiej, gdyż partia nasza jest partią rządzącą i stanowi podstawowy czynnik kierowniczy władzy państwowej. Rzecz naturalna, że wahania w łonie RKP(b) mogły doprowadzić w swych skutkach do zachwiania się, do osłabnięcia samej Władzy Radzieckiej. A chwianie się Władzy Radzieckiej oznacza minus dla ruchu rewolucyjnego na całym świecie. Właśnie dlatego rozbieżności w łonie RKP(b) i w ogóle losy RKP(b) nie mogą być czymś, co nie pozostaje w bezpośrednim związku z losami ruchu rewolucyjnego innych krajów. Oto dlaczego zagadnienie „rosyjskie”, mimo że jest dla Polski zagadnieniem zagranicznym, stanowi zagadnienie pierwszorzędnej wagi dla wszystkich partii komunistycznych, między innymi również dla polskiej partii komunistycznej.
A więc — jak ustosunkowali się przywódcy polskiej partii do zagadnienia „rosyjskiego”?
Kogo poparli, oportunistyczna opozycję czy rewolucyjną większość RKP(b)? Dla mnie jest rzeczą jasną, że w pierwszym okresie walki w łonie RKP(b), walki z oportunistyczna opozycją, przywódcy polskiej partii niedwuznacznie poparli tę opozycję. Nie będę się grzebał w duszy Warskiego czy Wałeckiego, dla mnie to nieważne, co myślał Warski, gdy pisał znaną rezolucję KC Komunistycznej Partii Polski popierającą opozycję w RKP(b). Dla mnie ważne są przede wszystkim nie zamiary osób, lecz obiektywne rezultaty tej rezolucji. Obiektywne zaś rezultaty rezolucji sprowadzają się do tego, że leje ona wodę na młyn opozycji. Rezolucja ta była poparciem oportunistycznego skrzydła RKP(b). W tym cała rzecz. W okresie, gdy KC polskiej partii uchwalił tę rezolucję i posłał ją do KC RKP(b), był on polską filią oportunistycznej opozycji w RKP(b). Jeżeli porównamy opozycję w RKP(b) do pewnej firmy, która powinna mieć filie w różnych krajach, to Komunistyczna Partia Polski była wówczas polską filią tej firmy. Oto istota oportunistycznego grzechu przywódców polskiej partii w za-gadnieniu „rosyjskim”. Smutne to, ale, niestety, jest to fakt.
Zagadnienie niemieckie. Po zagadnieniu „rosyjskim” ma ono najpoważniejsze znaczenie, po pierwsze dlatego, że spośród wszystkich krajów europejskich Niemcy są najbardziej brzemienne rewolucją, po drugie dlatego, że zwycięstwo rewolucji w Niemczech to zwycięstwo w całej Europie. Jeśli rewolucyjna burza w Europie ma się rozpocząć z jakiejkolwiek strony, to właśnie od strony Niemiec. Tylko do Niemiec może tu należeć inicjatywa, a zwycięstwo rewolucji w Niemczech — to zapewnienie zwycięstwa rewolucji międzynarodowej.
Wiecie, że w ubiegłym roku rozgorzała walka w Komunistycznej Partii Niemiec między jej rewolucyjną większością a oportunistyczną mniejszością. Wiecie, jak wielkie znaczenie dla całego przebiegu rewolucji międzynarodowej ma zwycięstwo lewego lub prawego skrzydła niemieckiej partii komunistycznej. I cóż? Kogo poparli w tej walce przywódcy KC polskiej partii komunistycznej? Poparli grupę Brandlera przeciwko rewolucyjnej większości niemieckiej partii komunistycznej. Przyznają to teraz wszyscy, i przyjaciele, i wrogowie.
Mamy tu więc to samo, co w przypadku zagadnienia „rosyjskiego”. Jeśli założyć, że w Niemczech istnieje pewna firma oportunistycznej opozycji w partii komunistycznej, to polscy przywódcy okazali się polską filią tej firmy. I to także jest smutne, ale na fakt nie ma rady: fakt musi się uznać.
O metodzie walki z opozycją oportunistyczną. Kostrzewa powiada, że oni, tj. przywódcy polskiego KC, są w istocie po stronie rosyjskiego KC i bodaj że po stronie niemieckiego KC w jego obecnym składzie, ale nie zgadzają się z tymi instytucjami w kwestii metod walki z opozycją. Oni, widzicie, domagają się łagodnych metod walki z opozycją. Są za wojną z opozycją, ale za taką wojną, która nie pociąga za sobą ofiar. Wałecki doszedł nawet do tego, że zawołał: zmiłujcie się, my jesteśmy za „trójką”! Muszę powiedzieć, że nikt nie wymaga od Wałeckiego, by we wszystkim przytakiwał rosyjskiemu KC. Poza tym nie wiem, co to za „trójka”, za którą gotów jest dać się ukrzyżować Wałecki. Zapomniał on, że nikt nie ma obowiązku przytakiwać we wszystkim rosyjskiemu KC. (Walecki z miejsca: „Nie mam obowiązku, ale mam prawo”). Oczywiście, macie prawo, ale trzeba przecież zrozumieć, że takie zachowanie stawia w krępującej sytuacji i Wałeckiego, i rosyjski KC. Nie chodzi wcale o przytakiwanie, lecz o to, że w Rosji w warunkach nepu narodziła się nowa burżuazja, która nie mając możności otwarcie występować na arenie politycznej, stara się przerwać front komunizmu od wewnątrz, poszukując swych bohaterów wśród przywódców RKP(b). Ta zaś okoliczność prowadzi do powstawania nastrojów opozycyjnych wewnątrz RKP(b) i stwarza grunt dla odchylenia oportunistycznego. Chodzi więc o to, by nasze bratnie partie określiły swój stosunek do tej sprawy i zajęły określone stanowisko. O to chodzi, powtarzam, a nie o przytakiwanie rosyjskiemu KC.
A co się tyczy złagodzonej metody Kostrzewy, to muszę powiedzieć, że nie wytrzymuje ona żadnej krytyki. Kostrzewa jest za walką z opozycją oportunistyczną, ale za taką walką, która nie prowadzi do zdyskredytowania przywódców opozycji. Ale po pierwsze, historia nie zna takiej walki, która nie pociągałaby za sobą pewnych ofiar. Po drugie, nie można pokonać opozycji, nie przystając na to, że zwycięstwo pociągnie za sobą podważenie autorytetu przywódców opozycji — w przeciwnym razie wypadłoby zrezygnować z wszelkiej walki z opozycją. Po trzecie, całkowite zwycięstwo nad opozycją stanowi jedyną gwarancję przed rozłamem. Innych gwarancji praktyka partyjna nie zna. świadczy o tym cała historia RKP(b).
Niemiecka socjaldemokracja jeszcze w czasach przedwojennych, kiedy była ortodoksyjna, toczyła walkę z oportunizmem tą samą złagodzoną metodą, o której mówi tu Kostrzewa. Ale osiągnęła przez to tyle, że zwycięzcą okazał się oportunizm i rozłam stał się nieunikniony.
RKP(b) toczyła walkę z oportunizmem wypróbowaną metodą zdecydowanego izolowania przywódców oportunistycznych. I osiągnęła to, że zwyciężył rewolucyjny marksizm, a partia uzyskała wyjątkową zwartość.
Sądzę, że ta lekcja RKP(b) powinna być dla nas pouczająca. Metoda walki zalecana przez Kostrzewę jest echem socjaldemokratycznego oportunizmu. Metoda ta jest brzemienna w niebezpieczeństwo rozłamu w partii.
Wreszcie zagadnienie kierowania partią. Na czym polega charakterystyczna cecha stadium rozwojowego, przeżywanego przez komunistyczne partie Zachodu w obecnej chwili? Polega ona na tym, że partie te stanęły bezpośrednio wobec zagadnienia przebudowy praktyki partyjnej na nową, rewolucyjną modłę. Chodzi nie o to, by przyjąć program komunistyczny i deklarować hasła rewolucyjne. Chodzi o przebudowę powszedniej pracy partii, jej praktyki — przebudowę zmierzającą ku temu, by każdy krok partii i każdy jej czyn prowadził w sposób naturalny do rewolucyjnego wychowania mas, do przygotowania rewolucji. W tym tkwi teraz istota rzeczy, a nie w uchwalaniu rewolucyjnych dyrektyw.
Próchniak odczytał tu wczoraj cały stos rewolucyjnych rezolucji uchwalonych przez przywódców KC Polski. Odczytał te rezolucje ze zwycięską miną, mniemając, że kierowanie partią polega wyłącznie na wypracowywaniu rezolucyj. Nie domyśla się on wcale, że wypracowanie rezolucyj jest zaledwie pierwszym krokiem, początkiem kierowania partią. Nie rozumie, że najistotniejszą rzeczą w kierowaniu jest nie wypracowywanie rezolucyj, lecz ich realizacja, wcielanie ich w życie. Zapomniał on wobec tego zakomunikować nam w swym długim przemówieniu, jaki był los tych rezolucji, nie uznał za potrzebne powiedzieć, czy rezolucje te zostały wykonane — i w jakim mianowicie stopniu zostały wykonane — przez Komunistyczną Partię Polski. A tymczasem istota kierowania partią polega właśnie na wykonywaniu rezolucyj i dyrektyw. Patrząc na niego przypomniałem sobie zwykłego radzieckiego biurokratę, „tłumaczącego się” przed komisją rewizyjną. „Czy taka a taka dyrektywa została zrealizowana?” — pyta komisja rewizyjna. „Poczyniono odpowiednie kro-ki” — odpowiada biurokrata. „A jakie mianowicie kroki poczyniono?” — pyta komisja rewizyjna. „Wydano rozporządzenie” — odpowiada biurokrata. Komisja rewizyjna żąda dokumentu. Biurokrata ze zwycięską miną pokazuje kopię rozporządzenia. Komisja rewizyjna pyta: — „A jakie są losy rozporządzenia, czy zostało wykonane i kiedy mianowicie?” Biurokrata robi wielkie oczy i oświadcza, że „nie otrzymał informacji”. Komisja rewizyjna pociąga oczywiście takiego biurokratę do odpowiedzialności. Takiego to właśnie biurokratę radzieckiego przypomniał mi Próchniak, gdy odczytywał tutaj ze zwycięską miną rewolucyjne rezolucje, o których wykonaniu „nie posiada informacji”. To nie kierowanie partią, lecz kpiny z wszelkiego kierowania.
Jakież będą wnioski? Wnioski są następujące:
Po pierwsze. Jestem stanowczo przeciwny temu, by w mającej się odbyć w Polsce dyskusji partyjnej przeprowadzić Imię podziału między byłą Polską Partią Socjalistów [1] a byłą Polską Socjaldemokracją, Byłoby to dla partii niebezpieczne. Dawne PPS i PSD [2] już dawno zespoliły się w jedną partię, toczą wspólną walkę przeciwko polskim obszarnikom i burżuazji i dzielić teraz partię retrospektywnie na te dwie części byłoby wielkim błędem. Front walki powinien przebiegać nie jak dawniej między PPS i PSD, lecz w ten sposób, by odizolować oportunistyczne skrzydło Komunistycznej Partii Polski. Całkowite zwycięstwo nad oportunistycznym skrzydłem — oto gwarancja przed rozłamem i rękojmia zwartości partii.
Po drugie. Jestem stanowczo przeciwny tak zwanej amputacji, tzn. przeciwny usunięciu z KC niektórych jego członków. Jestem w ogóle przeciwko przekrawaniu KC od góry. W ogóle należy mieć na uwadze, że operacja chirurgiczna dokonana bez szczególnej potrzeby pozo-stawia w partii niedobry osad. Niechaj sama Komunistyczna Partia Polski przebudowuje swój KC na najbliższym zjeździe czy konferencji. Nie może być, żeby rosnąca partia nie wysunęła nowych przywódców.
Po trzecie. Uważam, że wnioski praktyczne wysunięte przez Unszlichta są zupełnie słuszne. Byłoby rzeczą zupełnie racjonalną wysunąć zamiast obecnego Biura Organizacyjnego i Biura Politycznego, które oderwały się od siebie, jednolity ośrodek polityczny i praktyczny, składający się z członków obecnego KC Polski.
Wypowiadano tutaj wątpliwości co do wiedzy teoretycznej i doświadczenia partyjnego nowych przywódców wysuniętych przez walkę rewolucyjną w Polsce. Sądzę, że okoliczność ta nie może mieć decydującego znaczenia. W życiu RKP(b) bywały wypadki, gdy na czele ogromnych organizacji obwodowych stawali robotnicy z niedostatecznym bagażem teoretycznym i politycznym. Robotnicy ci jednak okazywali się lepszymi przywódcami niż wielu inteligentów pozbawionych niezbędnego zmysłu rewolucyjnego. To bardzo możliwe, że początkowo z nowymi przywódcami sprawy nie potoczą się zupełnie gładko, ale potknąć się raz czy dwa razy — to jeszcze nic strasznego, a z czasem nauczą się oni kierować ruchem rewolucyjnym. Nigdy gotowi przywódcy nie spadają z nieba. Wyrastają oni tylko w toku walki.
„Bolszewik”" nr 11, 20 września 1924 r.
PRZYPISY
[1] Mowa o PPS-lewicy. — Red. przekł. polsk.
[2] PSD — Polską Socjaldemokracją, nazywa Stalin SDKPiL. — Red. przekł. polsk.