Girard R Sacrum i przemoc, rozdz Edyp a kozioł ofiarny


III. EDYP A KOZIOŁ OFIARNY.

Rozdzial 3.1.

0x01 graphic
3.1.

0x01 graphic

Krytyka literacka chce. aby ja pojmowano jako poszukiwanie form lub struktur, jako sume, system lub tabele roznic, mozliwie najscislejszych oraz pelna subtelnych niuansow. Droga, ktora wybralismy nie ma nic wspolnego z ogolnymi trendami. Szukamy czegos, co nie odnosi sie do roznic. Jezeli prawda jest to, ze badania nad tragedia powoduja, iz jej inspiracje daza do zatarcia roznic w odwzajemnianym konflikcie, to raczej nie znajdziemy takiego kierunku w krytyce, ktory oddalalby sie od tragedii i skazywal na niewiedze.

Jest to prawda w odniesieniu do interpretacji psychologicznych Krol Edyp uchodzi za utwor szczegolnie bogaty w obserwacje psychologiczne. Mozna udowodnic, ze tradycyjny, psychologiczny punkt widzenia w nauce o literaturze uniemozliwia odczytanie sztuki.

Sofokles stworzyl Edypa, bohatera jedynego w swoim rodzaju. Bohater ten obdarzony jest cechami zdecydowanie indywidualnymi. W czym przejawia sie jego charakter? Na to pytanie odpowiadamy tradycyjnie, ze Edyp jest wspanialomyslny, chociaz impulsywny: na poczatku sztuki podziwiamy jego szlachetna pogode ducha. Zgodnie z zyczeniem swoich poddanych, krol decyduje sie rozwiazac tajemnice, ktora na nich ciazy. Jednak najmniejsza kleska. zwloka czy prowokacja sprawia, ze monarcha traci zimna krew. Mozemy wiec mowic tutaj o sklonnosci do gniewu: sam Edyp nie omieszka sie do niej przyznac, widzac w niej swa jedyna, jakze zgubna slabosc, bez ktorej nie bylby bohaterem naprawde tragicznym.

Szlachetna pogoda ducha przejawia sie jako pierwsze uczucie, nastepnie przychodzi gniew. Tejrezjasz prowokuje pierwszy wybuch gniewu Edypa, Kreon jest przyczyna drugiego. Wspominajac swoja przeszlosc, Edyp twierdzi, ze zawsze dzialal pod wplywem tej wady. Gani sam siebie za to, ze kiedys za bardzo bral sobie do serca czyjes slowa rzucane na wiatr. W Koryncie, kompan od kielicha nazwal go podrzutkiem. To wlasnie gniew pchnal Edypa do opuszczenia Koryntu i to gniew sprawil, ze na rozwidleniu drog uderzyl starca, poniewaz ten stanal mu na drodze.

Opis ten jest wystarczajaco dokladny, azeby okreslic osobiste reakcje bohatera, termin gniew jest rownie dobry, jak kazdy inny. Mozna tylko zadac sobie pytanie, czy ten gniew odroznia w jakis szczegolny sposob Edypa od innych ludzi. Innymi slowy, czy mozna uznac, ze odgrywa role odrozniajaca, co mogloby wynikac z pojecia chakteru?

Jezeli dokladnie sie temu przyjrzymy. to dostrzezemy, ze gniew jest zawsze obecny w micie. Raz byl to gniew slepy, ktory sprawil ze towarzysz z Koryntu poddal w watpliwosc dobre urodzenie bohatera, innym razem rowniez gniew pchnal Lajosa, aby pierwszy na owym fatalnym rozwidleniu drog podniosl reke na swego syna. I to wlasnie przez ten pierwszy gniew - poprzedzajacy wszystkie kolejne wybuchy wscieklosci Edypa - nawet jezeli nie byl pierwotny, to spowodowal decyzje ojca, aby wyrzec sie swego syna.

W tragedii, Edyp nie ma monopolu na gniew. Niezaleznie od intencji autora, nie byloby tragicznych pojedynkow, gdyby inni przeciwnicy rowniez nie wpadali w gniew. Oczywiscie ten gniew przeciwnikow wybucha z pewnym opoznieniem w stosunku do gniewu bohatera. Mozna dopatrywac sie w tym slusznych represji, wtornych gniewow, wybaczalnych, poniewaz wynikajacych z pierwszego, nieusprawiedliwionego gniewu Edypa. Jednak zauwazylismy, ze gniew Edypa nigdy nie jest naprawde pierwszy; jest zawsze okreslony i poprzedzony jakims pierwotnym gniewem. A ten rowniez nie jest tym najpierwszym. Kazde poszukiwanie zrodel w dziedzinie nieczystej przemocy musi z koniecznosci nabierac cech mitycznych. Nie mozna oddac sie poszukiwaniom tego rodzaju, a przede wszystkim nie mozna uwierzyc, ze osiagnie sie sukces, nie eliminujac wzajemnej przemocy, nie wpadajac w mityczne zroznicowania, od ktorych tragedia chce uciec.

Tejrezjasz i Kreon w pewnym momencie zachowuja zimna krew. Lecz ich poczatkowy spokoj wynika z opanowania Edypa w pierwszej scenie. Tak naprawde zawsze mamy do czynienia na zmiane z reakcja gniewu i opanowania. Jedyna roznica miedzy Edypem, a jego przeciwnikami jest to, ze Edyp jako pierwszy wchodzi do gry w planie scenicznym tragedii. Zawsze zatem wyprzedza swoich partnerow. Symetria pozostaje rzeczywista pomimo braku jednoczesnosci. Wszyscy protagonisci zajmuja te sama pozycje vis-a-vis tego samego przedmiotu, nie wszyscy razem lecz kolejno. Tym przedmiotem jest wlasnie tragiczny konflikt, ktory ma nature dzumy. Z poczatku kazdy czuje sie zdolny do zapanowania nad przemoca, ale to wlasnie przemoc zawladnie wszystkimi postaciami, wlaczajac je kolejno - bez ich wiedzy - do gry wzajemnej przemocy. I wszyscy maja nadzieje wywiklac sie z tej gry zaleznosci, wierzac, ze to, co przypadkowe i tymczasowe nie moze byc czyms podstawowym i trwalym.

Trzej przeciwnicy dziela przekonanie, iz sa ponad konfliktem. Edyp nie pochodzi z Teb, Kreon nie jest krolem, Tejrezjasz buja w oblokach. Kreon z Teb przynosi ostatnia przepowiednie. Edyp, a szczegolnie Tejrezjasz, moga sie poszczycic trafnymi przepowiedniami. Ciesza sie autorytetem ekspertow, jakbysmy ich dzisiaj nazwali, specjalistow, ktorych niepokoi sie tylko w bardzo trudnych przypadkach. Kazdemu z nich wydaje sie, ze jest obserwatorem z zewnatrz, sledzacym rozwoj sytuacji, ktora jego samego nie dotyczy. Kazdy chce grac role bezstronnego arbitra, niezaleznego sedziego. Lecz uroczyste namaszczenie trzech medrcow szybko znika i pojawia sie gniew, kiedy dostrzegaja oni zachwianie swego autorytetu, chociazby tylko przez milczenie dwoch pozostalych.

Sila pchajaca trzech mezczyzn w konflikt stanowi jednosc z ich zludzeniem wyzszosci lub z ich hybris. Innymi slowy, nikt nie posiada sofrosyne, na tej plaszczyznie istnieja tylko zludne roznice, ktore i tak szybko znikaja. Przejscie od pogody ducha do gniewu dokonuje sie za kazdym razem wskutek tej samej koniecznosci. Tylko w sposob arbitralny mozna zarezerwowac dla Edypa, pod nazwa cechy charakteru cos, co okresla wszystkich. Zwlaszcza, ze ta wspolna cecha objawia sie w kontekscie tragicznym i pozwala na spojniejsze jej odczytanie niz wszelkie psychologizujace interpretacje.

Protagonisci, chociaz nie ostrza nozy sa wobec siebie w opozycji i skazuja sie na przemoc; porywajacy ich wir czyni ich rownymi sobie. Wystarczy rzut oka na pijanego przemoca Edypa, by Tejrezjasz zrozumial swoj blad, lecz jest juz za pozno, by mozna bylo cokolwiek naprawic:

Ach! Strasznie to miec wiedze madra tam, gdzie z wiedzy Nie masz zysku! Wiedzialem o tym dobrze, alem Zapomnial; bo inaczej nie bylbym tu przybyl.

0x01 graphic

0x01 graphic

Rozdzial 3.2.

0x01 graphic
3.2.

0x01 graphic

Tragedia nie ma cech zatargu. Trzeba trzymac sie konfliktowej symetrii. chociazby po to, aby ukazac granice tragicznej determinacji. Przyznajac, ze nie ma roznicy miedzy przeciwnikami tragicznego pojedynku slownego, stwierdzamy w koncu. ze nie ma roznicy miedzy prawdziwym a falszywym prorokiem. Jest w tym cos nieprawdopodobnego. Czy to nie Tejrezjasz jako pierwszy glosi prawdg o Edypie, podczas gdy sam Edyp wypowiada na swoj temat ohydne kalumnie ?

Po wejsciu na scene Tejrezjasza, nasza tragiczna symetria otrzymuje tragiczne dementi. Chor, gdy tylko ujrzal te szlachetna postac, spiewa:

Prowadza oto ku nam juz wieszczka boskiego. Ktoremu prawda z ludzi jednemu wrodzona.

Mamy tutaj do czynienia z nieomylnym i wszystko wiedzacym. Posiada on cala prawde, dlugo ukrywany sekret, strzezony jak skarb. Chociaz raz triumfuje roznica. Kilka wierszy dalej jednak znow sie ona zaciera i pojawia sie wzajemnosc, bardziej wyrazista niz kiedykolwiek przedtem. Sam Tejrezjasz odrzuca tradycyjna interpretacje swej roli, jaka nakreslil przed chwila chor. W odpowiedzi na drwiace pytanie Edypa o pochodzenie tego proroczego daru, Tejrezjasz broni sie przed posiadaniem jakiejkolwjek prawdy. ktora nie pochodzilaby od Edypa:

Edyp:
Ktoz prawdy cie wyuczyl? Przecie nie twa sztuka.

Tejrezjasz:
Ty sam, bo wbrew mej woli do slow mnie nagliles.

Gdyby traktowac te slowa na serio, to oszczerstwo rzucone w twarz Edypowi, oskarzenie o ojcobojstwo i o kazirodztwo nie ma zadnego zwiazku z nadprzyrodzonymi sklonnosciami. Sugeruje sie nam inne zrodlo. To oskarzenie laczy sie z lancuchowymi represjami; ma swoje korzenie w oschlej wymianie zdan tragicznego pojedynku. To wlasnie Edyp tak prowadzi gre, aby Tejrezjasz mowil wbrew wlasnej woli. Edyp pierwszy oskarza Tejrezjasza o udzial w zabojstwie Lajosa; zmusza on Tejrezjasza do uzycia przemoznej agresji wobec niego. do oskarzenia go.

Jedyna roznica miedzy oskarzeniem a kontroskarzeniem jest paradoksalne podloze tego drugiego. Taki paradoks moglby byc slabym punktem, ale zamienia sie w sile. Na zdanie Edypa ty jestes winien. Tejrezjasz nie zadowala sie prostym ty jestes winien, co byloby powtorzeniem skierowanym w strone swego adwersarza. Podkresla on to, co z jego punktu widzenia jest skandalicznym oskarzeniem:

Nieszczesny! Mnie wyrzucasz to, o co niebawem obwiniac ciebie beda wszyscy bez wyjatku. Nie gubi ciebie Kreon, jeno ty sam siebie.

Oczywiscie, nie wszystko w tej polemice jest falszywe. Oskarzyc kogos innego o zabojstwo Lajosa. to znaczy widziec w nim jedyna odpowiedzialna osobe za fatum ofiarnicze. Wszyscy sa odpowiedzialni, poniewaz wszyscy, jak zauwazylismy, uczestnicza w niszczeniu porzadku kulturowego. Ciosy, jakie wymieniaja miedzy soba skloceni bracia nie zawsze dochodza do celu, ale wstrzasaja krolestwem lub religia. Kazdy ujawnia coraz lepiej prawde przeciwnika, ale nigdy nie przyznaje sie do wlasnej winy.

Kazdy widzi w przeciwniku uzurpatora jakiejs prawowitej wladzy, ktorej niby to broni. lecz ktora caly czas oslabia. Wszystko, co da sie stwierdzic - lub zaprzeczyc na temat jednego z przeciwnikow, dotyczy tez drugiego. Wzajemnosc karmi sie w kazdym momencie wola przeciwnika, ktorego chce sie zniszczyc. Tragiczny pojedynek jest slownym odpowiednikiem walki dwoch braci: Eteoklesa i Polinika.

W serii replik, ktorych wedlug mnie nikomu nie udalo sie zadowalajaco zinterpretowac, Tejrezjasz zwraca uwage Edypa na obosieczny charakter nieszczescia, jakie niosa ze soba ich wzajemne ciosy. Rytm zdan, efekty symetrii zapowiadaja i rozpoczynaja tragiczny pojedynek. Sama akcja przepojona wzajemna przemoca zaciera roznice miedzy dwoma mezami.

Tejrezjasz:
Pusc mnie do domu! Latwiej bowiem zniesiesz
Ty swoja a ja swoja, jesli mnie usluchasz.

Edyp:
Cos rzekl, niesluszne i nie zyczysz dobrze miastu
Co wychowalo cie, gdy wyrok swoj zataisz.

Tejrezjasz:
Z slow twych widze, nic sie dobrego dla ciebie
Nie wywiaze. a moglbym i ja doznac tegoz -

Edyp:
Na bogow! jezeli wiesz, nie odwracaj sie od nas!
Blagamy cie o pomoc wszyscy na kolanach.

Tejrezjasz:
Bo zglupieliscie wszyscy. Ja nigdy nie powiem
Co kazesz, by nie zgubic ciebie wyjawieniem.

Edyp:
Co, z niecnych najniecniejszy! - bo i w twardym glazie
wzbudzilbys gniew, - wiec nigdy nie wyjawisz tego.
Lecz tak nieublaganie wytrwasz w swoim uporze? Tejrezjasz:
Wyrzucasz mi przewage moja, a nie widzisz swojej.
Co przyrodzona tobie; nie mnie lajesz.

Gwaltowny brak roznicy, tozsamosci przeciwnikow wyjasniaja repliki zawierajace prawde tragicznego zwiazku. Fakt, ze te odpowiedzi dzis jeszcze wydaja sie niejasne potwierdza nasza niewiedze odnosnie tego zjawiska. Niewiedza ta ma swoje przyczyny. Nie mozna trwac nadal z uporem - jak to dzisiaj czynimy - w tragicznej symetrii, nie sprzeciwiajac sie podstawowym cechom mitu.

Jezeli mit nie stawia problemu roznicy bezposrednio, to rozwiazuje go w sposob tak samo brutalny, jak i kategoryczny. Tym rozwiazaniem jest ojcobojstwo i kazirodztwo. W samym micie miedzy Edypem a innymi ludzmi nie ma mowy o jakiejkolwiek tozsamosci czy wzajemnosci. Jest jedna rzecz prawdziwa odnoszaca sie wylacznie do Edypa: on jest jedynym winnym ojcobojstwa i kazirodztwa. Jawi sie on nam jak monstrualny wyjatek; nikt nie jest do niego podobny, ani on do nikogo.

Tekst tragedii przeciwstawia sie radykalnie tresci mitu. Jezeli mamy byc mu wierni, musimy zrezygnowac z mitu. Interpretatorzy Krola Edypa dochodzili zawsze do kompromisu zacierajacego te sprzecznosc. Z naszej strony nie wydaje sie konieczne respektowanie starego kompromisu czy szukanie nowych. Trzeba wymyslic cos lepszego. Trzeba przesledzic tragiczna akcje do konca, chociazby po to, aby zobaczyc, dokad nas ona zaprowadzi. Byc moze znajdziemy cos waznego, by wyjasnic pochodzenie mitu.

Najpierw musimy jednak zajac sie ojcobojstwem i kazirodztwem, aby postawic sobie pytanie o wylaczna przynaleznosc tych zbrodni do konkretnej postaci. Zauwazylismy juz, ze tragedia przeksztalca zabojstwo Lajosa, ojcobojstwo i kazirodztwo, w rodzaj klatwy. Edyp i Tejrezjasz zrzucaja na siebie wzajemnie odpowiedzialnosc za nieszczescia wiszace nad miastem. Ojcobojstwo i kazirodztwo poczatkowo sa tylko szczegolnie silnym oskarzeniem. Nie ma zadnego powodu, aby wina spadla na jednego lub drugiego z przeciwnikow. Poczatkowo nie dzieje sie nic, co pozwoliloby rozstrzygnac problem: a jednak mit rozstrzyga go i to w sposob jednoznaczny. W swietle tragicznej wzajemnosci mozna sobie postawic pytanie: na jakich podstawach i w jakich warunkach mit znajdzie swoje rozwiazanie?

Przychodzi nam na mysl rzecz dziwna i prawie fantastyczna. Jezeli wyeliminujemy dowody, ktore mnoza sie przeciwko Edypowi w drugiej czesci tragedii, mozemy sobie wyobrazic, ze rozwiazanie mitu nie polega wcale na tym, ze prawda spadnie z nieba, zabije winnego i oswieci smiertelnikow; rozwiazanie jest nastepujace: dochodzi do zakamuflowanego zwyciestwa jednej strony nad druga, spolecznosc przyjmuje taka wersje wydarzen, jaka na poczatku proponowali Tejrezjasz i Kreon, i ta wersja w koncu jest wlasnoscia ogolu, a zarazem niczyja, gdyz staje sie prawda samego mitu.

Czytelnik moglby teraz uwierzyc, ze podtrzymujemy dziwna iluzja na temat potencjalu historycznego tekstow przez nas komentowanych i rodzaju informacji, jakich mozna od nich oczekiwac. Zobaczymy dalej, ze te obawy sa nieuzasadnione. Przed dalszymi wnioskami jednak warto sie zatrzymac, gdyz w trakcie lektury pojawia sie inne obiekcje.

Krytyka literacka interesuje sie tylko tragedia; mit pozostaje dla niej faktem niepodwazalnym, ktorego sie nie kwestionuje. Nauka o mitach, na odwrot, pozostawia na boku tragedie, a nawet jest wobec niej nieufna.

Taki podzial pracy datuje sie, niestety, od czasow Arystotelesa, ktory w swojej Poetyce mowi, ze dobremu autorowi tragicznemu

nie wolno dobrowolnie przeksztalcac przekazanych przez tradycje mitow,

poniewaz wszyscy je znaja; musi sie on zadowolic zapozyczaniem od nich tematow. I to wlasnie zakaz Arystotelesa udaremnia nam brzemienna w skutki konfrontacje tragicznej symetrii ze zroznicowaniem mitycznym, tworzac zakaz chroniacy jednoczesnie literature jak i mitologie oraz specjalistow w tych dziedzinach przed konsekwencjami zdecydowanie wywrotowymi, jakie moglaby przyniesc taka konfrontacja.

Ale to wlasnie, w taka konfrontacje chcemy sie zaangazowac. Mozna zadac sobie pytanie, w jaki sposob uwaznym czytelnikom Krola Edypa udalo sie przed tym uciec. W momencie najwyzszego napiecia tragicznego konfliktu Sofokles umieszcza w swoim tekscie dwie repliki, ktore wydaja sie nam wazne ze wzgledu na postawiona przez nas hipoteze. Przyszly upadek Edypa nie ma nic wspolnego z wyjstkowa potwornoscia, trzeba raczej widziec w nim rezultat porazki w tragicznym pojedynku. Chorowi, ktory blaga Edypa, aby oszczedzil Kreona, Edyp odpowiada:

Wiedz, ze na mnie twe zadanie
Sciagnie smierc albo wygnanie!

Chor nalega, Kreon nie zasluguje na los, jaki zgotuje mu jego przeciwnik. Trzeba go puscic wolno. Edyp zezwala, choc niechetnie, zwracajac uwage choru na charakter walki, ktorej koniec jest jeszcze niepewny. Nie wygnac ani nie zabic brata-przeciwnika, to to samo, co skazac sie samemu na wygnanie lub smierc:

Niech idzie wiec, chociazbym mial ulec zagladzie.
Lub z ziemi tej wygnanym byc wyzuty z czci.

A moze nalezy przypisac te kwestie tragicznej iluzji? Tradycyjny sposob czytania nie proponuje nic innego, ale to przeciez cala tragedie i jej nadzwyczajna rownowage trzeba by wowczas odniesc do tego zludzenia. Czas juz dac szanse naszej dramatycznej wizji. Mam wrazenie, ze sam Sofokles nas do tego zacheca.

A jednak Sofokles bedzie chcial sie teraz z tego "wymigac". Tragiczny przewrot ma swoje granice. Jezeli poddaje w watpliwosc tresc mitu, to czyni to zawsze w sposob posredni. Nie moglby wyjsc poza pewne ramy, nie przerywajac sobie w pol zdania, nie obalajac ram mitu, poza ktorymi by nie istnial.

Nie mamy zadnego przewodnika ani modelu. Nie mozemy skorzystac z pomocy zadnej uznanej dziedziny nauki. To, co chcemy zrobic jest tak samo obce tragedii, jak krytyce literackiej, etnologli i psychoanalizie.

Trzeba raz jeszcze wrocic do zbrodni syna Lajosa. Zostac krolobojca w polis znaczy tyle samo, co byc ojcobojca w odniesieniu do rodziny. Zarowno w pierwszym. jak i w drugim przypadku winny gwalci najwazniejsza, podstawowa roznice. Zostaje doslownie zabojca roznicy.

Ojcobojstwo staje sie narodzeniem wzajemnej przemocy miedzy ojcem a synem, zredukowaniem zwiazku rodzicielskiego do konfliktu brat przeciwko bratu. Wzajemnosc jest dokladnie okreslona w tragedii. Lajos, jak wspomnielismy, przejawia przemoc wobec Edypa jako pierwszy, zanim Edyp mu ja odwzajemni.

Kiedy wzajemna przemoc zawladnie zwiazkiem ojca i syna, nie pozostawia wokol siebie nic dobrego. Wchlania ten zwiazek mozliwie najdokladniej, czyniac z niego rywalizacje nie tylko o jakis przypadkowy obiekt, ale o matke, to znaczy o obiekt formalnie zarezerwowany dla ojca i kategorycznie zabroniony synowi. Kazirodztwo jest rowniez przemoca, przemoca ekstremalna i w konsekwencji ekstremalna destrukcja podstawowej roznicy w lonie rodziny - roznicy dotyczacej matki. Ojcobojstwo i kazirodztwo dopelniaja procesu odroznorodnienia wynikajacego z przemocy. Mysl, ktora laczy przemoc z zatarciem roznic musi doprowadzic do ojcobojstwa i kazirodztwa. Nie pozostawia zadnej mozliwosci na roznicowanie, tak, ze zadna dziedzina zycia nie oprze sie przemocy. Ojcobojstwo i kazirodztwo zostana okreslone w zaleznosci od konsekwencji. Monstrualnosc Edypa jest zarazliwa: przechodzi najpierw na wszystkich, ktorych plodzi. Proces zapladniania sprzyja mieszaniu sie krwi, czemu z zasady nalezaloby zapobiegac 1.

Kazirodczy porod sprowadza sie do bezksztaltnego podwojenia, do powtorzenia tego samego, do pomieszania rzeczy nie do nazwania. Istota kazirodcza naraza wspolnote na takie same niebezpieczenstwa jak bliznieta. Sa to wiec realne i przeksztalcone efekty kryzysu ofiarniczego, podkreslanego zawsze w religiach prymitywnych, ktore wymieniaja konsekwencje kazirodztwa. Wazna rzecza jest, ze matki blizniat czesto sa podejrzewane o poczecie ich w zwiazku kazirodczym.

Sofokles donosi o kazirodztwie Edypa bogu Hymenowi. bezposrednio zaangazowanemu w sprawe zwiazkow malzenskich i wszelkich rozroznien rodzinnych.

Hymenie, Hymenie, ktoremu zawdzieczam swoje narodziny! Tys mie poczal, by raz jeszcze uzyc tego samego nasienia, i w ten sposob ukazales swiatu ojcow, braci, synow tej samej krwi! Zony, bedace zarazem matkami!

Kazirodztwo i ojcobojstwo, jak widzimy, osiaga swoj prawdziwy sens dopiero w momencie kryzysu ofiarniczego i przez swoj zwiszek z tym kryzysem. To nie do konkretnej jednostki lub do ludzi ogolnie, ale do historycznej, scisle okreslonej sytuacji, do kryzysu roznic. Szekspir odnosi temat ojcobojstwa w Troilusie i Kresydzie. Wzajemna przemoc doprowadza do zabojstwa ojca: Dziki syn ojca swego morduje.

W micie o Edypie natomiast - nie mowimy o tragedii - ojcobojstwo i kazirodztwo wydaja sie nie miec zadnego zwiazku, nawet z nieudanym dzieciobojstwem Lajosa. Jest w tym dodatkowa trudnosc, jakas potwornosc, ktora nie moze byc rozpatrywana na rowni z innymi elementami konfliktowej symetrii, ktore ja otaczaja. Widzimy tu nieszczescie calkowicie oderwane od kontekstu, ktore spada na Edypa jako wypadek, a moze to los lub inne swiete sily tak zdecydowaly.

Bliznieta, kazirodztwo i ojcobojstwo sa traktowane w taki sam sposob w religiach prymitywnych. Zbrodnie Edypa oznaczaja koniec wszelkich roznic, ale przez fakt przypisania ich konkretnemu czlowiekowi, staja sie one nowa roznica - monstrualnoscia samego Edypa. Zamiast dotyczyc wszystkich lub nikogo, staja sie sprawa jednostki.

Ojcobojstwo i kazirodztwo odgrywaja wiec te sama role w micie o Edypie, co inne motywy mityczne i rytualne rozwazane juz w poprzednich rozdzialach. Ukrywaja one bardziej kryzys ofiarniczy niz na niego wskazuja. Wyrazaja one wzajemnosc i gwaltowna tozsamosc, ale w formie tak ekstremalnej, ze przerazajacej, czyniac z niej monopol konkretnej jednostki; tracimy wiec z pola widzenia te wzajemnosc jako wspolna ceche wszystkich czlonkow spolecznosci, okreslajscs kryzys ofiarniczy.

Oprocz kazirodztwa i ojcobojstwa mamy jeszcze drugi motyw, ktory bardziej ukrywa kryzys ofiarniczy niz na niego wskazuje. Motywem tym jest dzuma.

Mowilismy o roznych epidemiach jako o symbolu kryzysu ofiarniczego. Jezeli nawet Sofokles myslal o znanej epidemii z 430 r. p.n.e., jest cos wiecej w dzumie w Tebach niz tylko choroba o tej nazwie wywolana drobnoustrojami. Epidemia, ktora przerywa wszelkie zyciowe funkcje miasta nie moze byc obca przemocy i rozkladowi roznic. Sama przepowiednia czyni z tego sprawe ewidentna. Nieszczescie wynika z zarazliwej obecnosci zabojcy.

Tragedia jasno nam ukazuje, ze zarazenie sie rownoznaczne jest z wzajemna przemoca. Walka trzech przeciwnikow kolejno owladnietych przemoca przeplata sie z rozwojem plagi, zawsze sklonnej do powalenia tych, ktorzy mysla, ze moga nad nia zapanowac. Nie laczac bezposrednio tych dwoch rzeczy, zwraca uwage na ich paralelizm: chor blagajac Edypa i Kreona o pogodzenie sie, spiewa:

Kraj ten umierajacy napelnia ma dusze rozpacza.
Widze, jak nowe nieszczescia dolaczaja do starych.

W tragedii i poza nia, dzuma jest symbolem kryzysu ofiarniczego, to znaczy tym samym, co ojcobojstwo i kazirodztwo. Mamy prawo spytac, dlaczego potrzebne sa dwa motywy, skoro maja takie samo znaczenie.

Obydwa motywy nalezy przyblizyc, aby zobaczyc, czym roznia sie od siebie i jaka role moze odegrac ta roznica. W tych dwoch motywach obecne sa rozne, (calkowicie rzeczywiste) aspekty kryzysu ofiarniczego, ale rozlozono je w odmienny sposob. Zjawisko dzumy okresla jedna podstawowa wlasciwosc: kolektywny charakter nieszczescia, powszechne zarazenie. Wprost przeciwnie dzieje sie w przypadku kazirodztwa i ojcobojstwa, gdzie przemoc i zanik roznic sa eliminowane - natomiast w najwyzszym stopniu sa skoncentrowane i dotycza tylko jednej osoby, tracac zbiorowy charakter.

W ojcobojstwle i kazirodztwie z jednej strony, a w dzumie z drugiej, kryje sie kryzys ofiarniczy w przebraniu - ale nie w takim samym przebraniu. Wszystko to, czego brakuje kazirodztwu i ojcobojstwu, aby calkowicie ujawnic kryzys, zostaje wniesione przez dzume. I na odwrot, wszystko, czego brakuje dzumie do jednoznacznego oznaczenia tego samego kryzysu jest w posiadaniu ojcobojstwa i kazirodztwa. Gdyby dokonac fuzji motywow, rozlozyc ich zawartosc rowno na wszystkich czlonkow wspolnoty, odnalezlibysmy sam kryzys. Raz jeszcze okazaloby sie niemozliwoscia twierdzic cos - lub zaprzeczac czemus - na temat jednostki w odizolowaniu od grupy. Odpowiedzialnosc rozkladalaby sie rowno na wszystkich.

Jezeli zanika kryzys, jezeli powszechna wzajemnosc zostaje wyeliminowana, to dzieje sie tak dzieki nierownomiernemu rozlozeniu rzeczywistych aspektow tego kryzysu. Nic nie jest naprawde ukryte, nic nie zostaje dodane: cala konstrukcja mityczna sprowadza sie do przemieszczania niezroznicowania Tebanczykow na osobe Edypa. Jednostka ta sciaga zlowrogie sily mieszkancow Teb.

Zlej przemocy rozprzestrzenionej wokolo mit przeciwstawia wspaniale przeniesienie tej przemocy na jednego czlowieka. Edyp nie jest winien z naszego wspolczesnego punktu widzenia, ale odpowledzialny jest za nieszczescia, ktore spadly na miasto. Wyznaczono mu role kozla ofiarnego.

Sofokles w konkluzji wklada w usta Edypa slowa najbardziej odpowiednie, aby uspokoic mieszkancow Teb i przekonac ich, ze nic sie takiego nie zdarzylo w ich miescie, za co nie bylaby odpowiedzialna tylko jedna osoba ofiary, ktorej tylko nalezy sie zaplata za konsekwencje:

Sluchajcie, nie lekajcie sie! Strasznego ciosu.
Co dotknal mnie, nikt z ludzi procz mnie zniesc nie zdola?

Na Edypa spada calkowita odpowiedzialnosc, tak, ze z nikim juz jej nie moze dzielic. Idea dzumy wywodzi sie z tego absolutnego skoncentrowania odpowiedzialnosci na jednym czlowieku. Dzuma jest tym, co pozostalo z kryzysu ofiarniczego, kiedy pozbawiono go wszelkiej przemocy. Dzuma wprowadza nas w klimat medycyny drobnoustrojowej swiata wspolczesnego. Sa tylko chorzy. Nikt nikomu nic nie jest winien, oprocz Edypa oczywiscie.

Aby wyzwolic cale miasto od odpowiedzialnosci, jaka na nim ciazy, aby uczynic z kryzysu ofiarniczego zaraze, pozbawiajac go przemocy, trzeba przelac te przemoc na Edypa lub bardziej ogolnie: na jednostke. Wszyscy przeciwnicy w tym tragicznym pojedynku czynia wysilki zmierzajace do wykonania tego przeniesienia. Sledztwo w sprawie Lajosa jest sledztwem w sprawie samego kryzysu ofiarniczego. Zawsze chodzi o zrzucenie odpowiedzialnosci za nieszczescie na pojedynczego czlowieka, o odpowiedz na mityczne pytanie "Kto zaczal?". Edypowi nie udaje sie potepic Kreona i Tejrezjasza, ale Kreonowi i Tejrezjaszowl udaje sie potepic Edypa. Cale sledztwo jest polowaniem na kozla ofiarnego, ktore odwraca sie przeciwko temu, kto je rozpoczal.

Po "krazeniu" miedzy trzema przeciwnikami, decydujace oskarzenie pada w koncu na jednego z nich. Rownie dobrze mogloby pasc na innego. Mogloby nie pasc w ogole. Jakiemu to tajemniczemu mechanizmowi udaje sie je uruchomic?

Oskarzenie, ktore bedzie uchodzic teraz za prawdziwe, niczym sie nie rozni od tych, ktore uwazane beda za falszywe, tyle ze nikt nie bedzie juz niczemu zaprzeczal. Ustala sie osobliwa wersja wydarzen; traci ona swoj polemiczny charakter, aby stac sie naprawde mitem, czyli samym mitem. Mityczne znieruchomienie prawdy moze byc okreslone jako fenomen jednomyslnosci. Tam, gdzie dwa, trzy, tysiac symetrycznych oskarzen przecina sie, jedno przewaza i wokol niego wszystko milczy. Antagonizm kazdego przeciwko kazdemu staje sie zwiazkiem wszystkich przeciwko jednemu.

Czym jest ten cud? W jaki sposob jednosc wspolnoty, calkowicie rozbita przez kryzys ofiarniczy, moze ponownie byc przywrocona? Jestesmy w srodku kryzysu: okolicznosci wydaja sie byc najmniej sprzyjajace tej zmianie. Trudno jest znalezc dwoje ludzi zdolnych porozumiec sie w czymkolwiek: kazdy stara sie uwolnic od zbiorowego ciezaru, zrzucic go na barki blizniego, ktory staje sie wrogiem.

W tym momencie, kiedy wszystko wydaje sie stracone. gdzie triumfuje nonsens w nieskonczonej roznorodnosci sprzecznych sensow. rozwiazanie wydaje sie tymczasem bardzo bliskie; cale miasto poprzez jeden zryw staje sie jednomyslne, a to je w koncu wyzwoli.

Skad bierze sie ta jednomyslnosc? W kryzysie ofiarniczym, przeciwnicy uwazaja sie za podzielonych przez dobroczynna roznice. W rzeczywistosci wszystkie roznice stopniowo zacieraja sie. Wszedzie panuje to samo pragnienie, ta sama nienawisc, ta sama strategia, to samo zludzenie dobroczynnego zroznicowania w coraz bardziej kompletnej jednostajnosci. W miare jak kryzys utwierdza sie, wszyscy czlonkowie wspolnoty staja sie bliznietami przemocy. Mozna powiedziec, iz staja sie swoimi sobowtorami, odbiciem siebie samych.

W literaturze romantycznej, w teorii animistycznej prymitywnej religii i we wspolczesnej psychiatrii, termin sobowtor oznacza zawsze jakies nierzeczywiste, wziete z wyobrazni zjawlsko. Ale nie w tym przypadku. Chociaz zwiazki sobowtorow zawieraja halucynacyjne aspekty, o ktorych bedzie mowa dalej, nie ma w nich nic zmyslonego; sa one doskonalym wyrazem tragicznej symetrii.

Jezeli w rzeczywistosci przemoc uniformizuje ludzi, jezeli kazdy staje sie odbiciem lub blizniakiem swego przeciwnika, jezeli wszystkie odbicia sa takie same kazdy moze w kazdej chwili stac sie odbiciem kogokolwiek innego, to znaczy obiektem fascynacji i powszechnej nienawisci. Jedna ofiara moze zastapic wszystkie potencjalne ofiary wszystkich skloconych braci, ktorych kazdy chcialby wygnac - to znaczy zastapic wszystkich ludzi bez wyjatku wewnatrz wspolnoty. Aby wzajemne podejrzenia staly sie oskarzeniem wszystkich przeciwko jednemu, nic lub prawie nic nie jest konieczne. Znak najbardziej blahy, kazde najmniejsze domniemanie bedzie przekazywane od jednego do drugiego i zostanie przeksztalcone natychmiast w niezbity dowod. Przekonanie o czyjejs winie jest, jak sniezna kula; kazdy wyprowadza je z przekonania innych ludzi, lawinowo tworzy sie efekt mimesis. Sprawdzianem niezachwianej wiary wszystkich jest jednomyslnosc - chocby niedorzeczna.

Rozmnozenie sobowtorow, calkowity zanik roznic, wzbudzajacy nienawisc, czyniac je doskonale zamiennymi, stanowi konieczny warunek gwaltownego ujednolicenia. Aby mogl odrodzic sie porzadek, chaos musi najpierw osiagnac swoja kulminacje, aby mity mogly sie zrekonstruowac, musza najpierw ulec calkowitemu rozkladowi.

Tam, gdzie jeszcze przed chwila byly tysiace drobnych konfliktow, tysiace skloconych braci, oddzielonych od siebie - znow pojawia sie wspolnota, calkowicie pojednana w nienawisci, ktora wzbudza tylko jedna osoba. Wszystkie urazy rozsiane pomiedzy tysiace ludzi, wszystkie sprzeczne akty nienawisci, beda kierowac sie przeciwko jednemu czlowiekowi, ktory staje sie kozlem ofiarnym.

Ogolny kierunek przedstawionej hipotezy wydaje sie jasny. Cala spolecznosc owladnieta przemoca lub przytloczona nieszczesciem, ktoremu nie jest zdolna sie przeciwstawic, rzuca sie chetnie w pogon za kozlem ofiarnym. Instynktownie szuka sie radykalnego lekarstwa przeciwko przemocy, ktora staje sie nie do zniesienia. Ludzie chca sie przekonac, ze ich nieszczescia wynikaja z powodu jednego czlowieka, ktorego latwo mozna sie pozbyc.

Natychmiast przychodza na mysl rozne formy kolektywnych przesladowan, ktore bardzo latwo wybuchaja w kryzysach zycia zbiorowego, zjawiska takie, jak lincz, pogrom, natychmiastowa zemsta i tak dalej. Ciekawe jest to, ze te kolektywne przesladowania same sie usprawiedliwiaja, najczesciej przez oskarzenia typu edypowego, ojcobojstwo, kazirodztwo, dzieciobojstwo i tak dalej.

To nasze skojarzenie ma zasieg ograniczony, ale dzieki niemu wszystko staje sie jasne. Przybliza nam dziedzictwo tekstow antycznych, ktore pozornie wydaja sie nam obce. Nie wiemy, w jakim momencie Sofokles podejrzewal prawde, kiedy pisal Krol Edypa. Teksty uprzednio cytowane wskazuja nam male prawdopodobienstwo ignorancji tak glebokiej jak nasza. Inspiracja dotyczaca dramatow moglaby miec zwiazek z pewnym podejrzeniem, jesli chodzi o prawdziwa geneze niektorych motywow mitologicznych. Mozna w tym samym miejscu przytoczyc inne tragedie niz Krol Edyp, innych poetow niz Sofokles, w szczegolnosci Eurypidesa.

Andromacha jest kochanka, Hermiona prawowita malzonka Pyrrusa. Obie kobiety, sklocone ze soba siostry wiklaja sie w dramatyczny pojedynek slowny. Upokorzona malzonka z rosnacym wzburzeniem rzuca rywalce typowe oskarzenie o kazirodztwo i ojcobojstwo, takie samo, jakie wypowiedzial Tejrezjasz Edypowi w krytycznym momencie tragedii:

Tymczasem twoj nierozum tak wielki. nieszczesna
Ze z synem meza, ktory zabil ci malzonka,
Odwaiasz sie w malzenstwie zyc i rodzic dzieci Zabojcy!
Juz to takie plemie barbarow
Ojciec z corka kojarzy sie, syn z matka, siostra
Z bratem, a wzajemnie najblizsi krewniacy
Tego nie zaprowadzaj u nas...

Projekcja jest oczywista. Obca jest uosobieniem calego kryzysu ofiarniczego, ktory zagraza miastu. Zle cechy, o ktore sie ja oskarza, stanowia prawdziwy katalog tematow mitycznych i w konsekwencji tragicznych tematow w swiecie greckim. Ostatnie ponure zdanie:

Tego nie zaprowadzaj u nas,

sugeruje jej kolektywny atak przeciwko Andromasze, jaki moglby byc wywolany nienawiscia Hermiony. Zostaje uruchomiony mechanizm kozla ofiarnego.

Trudno nam uwierzyc, ze Eurypides nie mial swiadomosci tego. co robil, gdy pisal ten tekst, ze nie mial pojecia o scislym zwiazku miedzy tematami swego dziela a mechanizmami kolektywnej przemocy, do ktorych czyni aluzje, ze nie chcial zaalarmowac swojej publicznosci, spowodowac stanu psychicznej niewygody - choc sam ani tego stanu jasno nie okreslil, ani nie rozwial.

Sadzimy, ze dobrze znane nam sa mechanizmy kolektywnego przesladowania. Znamy tylko zwyrodniale formy i slabe odblaski zbiorowych impulsow, ktore zapewniaja opracowanie mitu podobnego do opowiesci o Edypie. Kolektywna przemoc ukaze sie nam na nastepnych stronach jako podstawowe zjawisko prymitywnej religii; wszedzie tam, gdzie odgrywa podstawowa role znika calkowicie lub prawie calkowicie za formami mitycznymi, ktorym daje poczatek: mozemy dostrzec tylko marginalne zjawiska, zdegenerowane, malo tworcze w dziedzinie mitow i rytualu.

Wyobrazamy sobie, ze kolektywna przemoc, a w szczegolnosci zwiazek wszystkich przeciwko jednej ofierze, stanowi w zyciu spolecznosci tylko patologiczne zachowania, ktorych badanie nie wniosloby nic waznego do socjologii. Nasza racjonalistyczna niewinnosc - o ktorej duzo mozna by powiedziec - broni sie przed przyznaniem, ze przesladowanie kolektywne moze byc niezwykle skuteczne. Sadzimy, ze ta skutecznosc moze byc czasowa i ograniczona, oczyszczajaca, analogicznie do przypadku z rytualnym poswieceniem ofiary.

Zywotnosc mitu Edypa przez kilka tysiacleci, nieprzedawniony charakter jego motywow, niemal religijny szacunek, jakim nowoczesna kultura ten mit otacza - wszystko to sugeruje, ze absolutnie nie doceniamy skutkow kolektywnego przesladowania.

Mechanizm odwzajemnianej przemocy moze byc opisany jako bledne kolo: kiedy tylko wspolnota w nie wpadnie, nie jest zdolna sie z niego wydostac. Krag ten mozna okreslic slowami: zemsta lub represje. Dopoki istnieje kapital nienawisci i nagromadzonych urazow we wspolnocie, dopoty ludzie moga z niego czerpac, obracac nim na swoj pozytek. Kazdy przygotowuje sie na prawdopodobny atak sasiada i interpretuje jego przygotowania jako dowod jego agresywnych sklonnosci. Mimetyzm jest tym, co najtrafniej okresla charakter przemocy do tego stopnia, ze nie moze ona sama wygasnac, kiedy raz pojawi sie we wspolnocie.

Aby nie dopuscic do powstania blednego kola, nalezaloby zlikwidowac zagrazajaca przyszlosci nagromadzona przemoc, trzeba by odebrac ludziom wzorce przemocy, ktore mnoza sie i daja poczatek nasladownictwom.

Jezeli ludzie przekonaja sie, ze ktos sposrod nich jest odpowiedzialny za cala mimesis, jezeli zobacza w nim "zlo". ktore zaraza ich wszystkich i jezeli sa jednomyslni w swoim sadzie, ich jednomyslnosc zostanie poddana probie, poniewaz we wspolnocie nie ma zadnego wzorca przemocy do przyjecia lub do odrzucenia, co nieuchronnie oznacza: do nasladowania go w nieskonczonosc. Niszczac kozla ofiarnego ludzie sadza, ze uwalniaja sie od zla - i rzeczywiscie uwalniaja sie, lecz na krotki tylko czas, poniewaz udaje im sie czesciowo zneutralizowac urok przemocy.

Absurdem wydaje sie przypisywanie zasadzie kozla ofiarnego znikomej skutecznosci. Wystarczy zastapic slowem przemoc - zlo i grzechy, jakie ta ofiara mialaby popelniac, aby zrozumiec, ze zawsze mielibysmy do czynienia ze zludzeniami i mistyfikacja - ale najwspanialszymi i najbogatszymi w konsekwencje w calej historii ludzkosci.

Przekonani o tym, ze wiedza jest zawsze rzecza dobra, nie przypisujemy zadnego znaczenia mechanizmowi kozla ofiarnego, ktory kryje przed ludzmi prawde o ich przemocy. Ten optymizm moglby stanowic szczyt niewiedzy. Jezeli skutecznosc kolektywnego przeniesienia jest czyms niezwyklym, to wlasnie dlatego, ze pozbawia ludzi wiedzy o ich przemocy. Ludzie nie potrafiliby zyc z wiedza na ten temat.

Edyp i Tejrezjasz udowodnili nam, ze w czasie trwania kryzysu ofiarniczego swiadomosc przemocy wzrasta. Bedac niezdolna do zaprowadzenia pokoju, ulega zawsze projekcji na druga osobe, postrzegana jako zrodlo zagrozenia: podsyca ona i jatrzy konflikt. Poza ta swiadomoscia, zlowroga i zarazliwa, poza ta jasnoscia umyslu, ktora jest sama przemoca, przemoc kolektywna powoluje do zycia calkowita niewiedze. Zamazuje ona jednym posunieciem wspomnienia z przeszlosci; to dlatego kryzysu ofiarniczego nie dotknelo nigdy swiatlo prawdy w mitach i w rytualach; to wlasnie moglismy zauwazyc wiele razy w dwoch pierwszych rozdzialach, a mit o Edypie pozwolil nam jeszcze raz sie w tym utwierdzic. Przemoc ludzka jest zawsze czyms zewnetrznym wobec czlowieka, dlatego stapia sie z sacrum i myli z silami, ktore rzeczywiscie zagrazaja czlowiekowi z zewnatrz, jak smierc, choroba, zjawiska naturalne...

Ludzie nie sa w stanie stawic czola nagiej bezsensownej przemocy bez ryzyka poddania sie jej oddzialywaniu. Nigdy tej nagiej przemocy nie doceniali w pelni, a mozliwosc powstania spoleczenstw opartych na ludzkich zasadach moglaby zalezec od tej niewiedzy.

Mit o Edypie. na nowo odczytany i wyjasniony na poprzednich stronach, odwoluje sie do mechanizmu tworzacego struktury, bedacego mechanizmem kozla ofiarnego. Nalezy postawic sobie pytanie, czy ten mechanizm wystepuje ponadto w innych mitach. Od razu mozemy podejrzewac, ze stanowi on aksjomat zbiorowego zachowania, byc moze jedyny, dzieki ktoremu ludzkosc jest w stanie wyrzucic prawde o swojej przemocy poza siebie. Swiadomosc dawnej przemocy zatruwalaby terazniejszosc i przyszlosc, gdyby nie uwolnili si od niej, gdyby nie przerzucili jej w calosci na jednego winnego.

Dla mieszkancow Teb, uzdrowienie polega na adaptacji mitu, na uczynieniu z niego jedynej niepodwazalnej wersji pokonanego juz kryzysu, na umowie odnowionego porzadku kulturowego, innymi slowy: na przekonaniu sie, ze wspolnota cierpiala tylko z powodu zwyklej dzumy. Taka operacja wymaga glebokiej wiary w odpowiedzialnosc kozla ofiarnego. A pierwsze wyniki natychmiastowy pokoj - potwierdzaja prawidlowy wybor jednego winnego, uwierzytelniaja na zawsze interpretacje, ktora czyni z kryzysu jakies tajemnicze zlo przyniesione z zewnatrz, w formie ohydnego plugastwa - i tylko bezzwloczne zlikwidowanie nosiciela tych zarodkow moze przerwac rozprzestrzenianie sie zarazy.

Zbawczy mechanizm jest realny i, jezeli przyjrzec mu sie z bliska, nie jest on wcale ukryty; w rzeczywistosci caly czas o niego chodzi, lecz tylko w jezyku i motywach, jakie sam wywolal. Ten wlasnie mechanizm objawil sie w przepowiedni przyniesionej przez Kreona. Aby uzdrowic miasto, nalezy zidentyfikowac i wydalic istote nieczysta, ktorej obecnosc zaraza miasto. Porozumienie wszystkich staje sie koniecznoscia, inaczej mowiac, trzeba znalezc jednego winnego. Koziol ofiarny odgrywa w zyciu zbiorowym role podobna do elementu, jaki szamani wydobywaja z ciala chorego - i ktory przedstawiaja nastepnie jako przyczyne calego zla.

Dalej zobaczymy zreszta, ze w obydwu przypadkach chodzi o to samo2. Te dwa skrzydla metafory nie sa jednak rownoznaczne. Mechanizm jednomyslnosci w przemocy nie zostal zapozyczony z technik szamanskich i wcale nie jest metaforyczny; istnieja za to przypuszczenia, ze technika szamanow jest wzorowana na mechanizmie jednomyslnosci, czesciowo zaadaptowanym i interpretowanym na sposob mityczny.

Kazirodztwo i ojcobojstwo dostarczaja wspolnocie pretekstow potrzebnych, aby zlikwidowac kryzys. Tekst mitu udawadnia nam jasno, ze chodzi o operacje mistyfkujaca, ale na wskros rzeczywista i stala w zyciu kulturowym, bedacym podstawa nowej prawdy. Operacja nie ma nic wspolnego ze zwyklym kamuflazem, ze swiadomoscia manipulacyjna elementami kryzysu ofiarniczego. Poniewaz przemoc jest kolektywna, przywraca porzadek i pokoj. Klamliwe znaczenia, jakie wprowadza, nabieraja przez ten fakt olbrzymiej sily. Kolektywne dzialanie w czasie kryzysu kryje sie za tymi znaczeniami. Stanowi ono podstawe, z ktorej wyrasta struktura mitu, niewidzialna tak dlugo, jak nie naruszona pozostaje struktura. Nie istnialyby przyczyny jej powstania bez tworzacej forme dzialania anatemy. Prawdziwym przedmiotem anatemy nie jest Edyp. bedacy tylko motywem jednym wsrod wielu innych, lecz sama jednomyslnosc, ktora - aby byla skuteczna - musi byc chroniona przed wszelkimi probami wydobycia jej z obszarow zbiorowej nieswiadomosci. Ta anatema wystepuje jeszcze dzisiaj pod postacia latwego zapomnienia, obojetnosci, jaka wywoluje kolektywna przemoc.

Jeszcze dzis struktura mitu nie jest zachwiana; odeslanie jej do sfery wyobrazni nie jest zachwianiem, wrecz przeciwnie, staje sie trudniejsza w analizie niz kiedykolwiek przedtem. Zadne dzielo do tej pory nigdy nie dotknelo sedna sprawy, nawet dzielo Freuda, najbardziej genialne i najbardziej mylace, nie doszlo w pelni do prawdziwej stlumionej czesci mitu. Chodzi tu nie o pragnienie ojcobojstwa czy kazirodztwa, lecz o przemoc kryjaca sie za tymi zbyt jaskrawymi motywami. grozbe calkowitej zaglady oddalonej i utajonej przez mechanizm kozla ofiarnego.

Niniejsza hipoteza nie wymaga obecnosci w tekscie mitycznym motywu skazania lub wygnania koniecznego do bezposredniego wywolania pierwotnej przemocy. Jest wrecz odwrotnie! Brak tego motywu w pewnych wersjach wcale nie oslabia proponowanej tutaj hipotezy. Slady kolektywnej przemocy moga i powinny sie zacierac. Nie znaczy to, ze ich skutki sie wyczerpaly: sa bardziej zywotne niz kiedykolwiek. Aby anatema wywolala wszystkie te efekty, dobrze jest, aby sama zniknela lub zostala zapomniana.

To nie brak anatemy w tragedii, ale raczej jej obecnosc stwarzalaby pewien problem, jezeli nie zrozumielismy, ze inspiracja dramatyczna dokonuje czesciowego rozkladu mitu. W tragicznej ekshumacji anatemy religijnej nalezy widziec swoista archeologie, a nie archaiczny przezytek. Trzeba wlozyc anateme Krola Edypa miedzy elementy sofoklesowej krytyki mitu, byc moze bardziej radykalnej niz sobie to wyobrazamy. Poeta wklada w usta bohahera bardzo odkrywcze slowa:

Czem predzej wiec na bogow! Wyrzuccie mnie z kraju
Lub smierc zadajcie albo pograzcie mnie w morzu,
Azeby mnie juz oko ludzkie nie widzialo.

Stopien zrozumienia mitu i jego genezy, do ktorego dochodzi poeta, stanowi tu tylko kwestie drugorzedna, bez wplywu na odczytanie mitu. To odczytanie posluguje sie tragedia jako srodkiem do celu, ale opiera sie glownie na wlasnych przemysleniach, na zdolnosci do dekompozycji motywow we wzajemnej przemocy i ich powtornego zlozenia w obliczu przemocy jednostronnej i jednomyslnej - chodzi oczywiscie o mechanizm kozla ofiarnego. Mechanizm ten jest niezalezny od poszczegolnych motywow, gdyz sam je wszystkie ujawnia. Nie mozna go zglebic metoda rozszyfrowywania motywow czy analizy strukturalnej.
 

0x01 graphic

0x01 graphic

Rozdzial 3.3.

0x01 graphic
3.3.

0x01 graphic

Do tego momentu widzielismy w Edypie jedynie plugastwo. uosobienie powszechnego wstydu. Edyp sprzed kolektywnej przemocy, bohater Krola Edypa jest czyms takim. Jest jeszcze drugi Edyp, ktory wylania sie z gwaltownego procesu pojmowanego jako calosc. To wlasnie tego innego Edypa bylo nam dane ogladac w drugiej tragedii Sofoklesa o Edypie - w Edypie w Kolonos.

W pierwszych scenach mamy jeszcze do czynienia z Edypem zlowrozbnym. Kiedy mieszkancy Kolonos odkrywaja ojcobojstwo na terenie ich miasta, cofaja sie przerazeni. W trakcie sztuki jednak zachodzi znaczaca zmiana. Edyp jest niebezpieczny. przerazajacy nawet, lecz jednoczesnie staje sie bardzo cenny. Jego przyszly trup stanowic bgdzie rodzaj talizmanu, o ktory Kolonos i Teby wioda zazarty spor.

Co sie stalo? Pierwszy Edyp laczony jest ze zlowrozbnymi znakami kryzysu. Nie ma w nim zadnej pozytywnej cechy. Jezeli jego wygnanie jest "dobre", to w sensie czysto negatywnym. tak jak dobra jest dla chorego amputacja nogi, w ktora wdala sie gangrena. Natomiast w Edypie w Kolonos wizja zyskuje dodatkowy wymiar. Po zasianiu niezgody w miescie, koziol ofiarny, poddajac sie sile zbiorowej, przywrocil porzadek i pokoj. Wszystkie uprzednie przemoce wzmagaly tylko przemoc. Przemoc przeciwko tej ofierze w cudowny sposob zatrzymywala dalsza jej eskalacje. Mysl religijna stanela przed pytaniem o przyczyne takiej wspanialej przemiany. To pytanie nie jest bezzasadne. Dotyczy ono bezposrednio sprawnego funkcjonowania lub nawet istnienia calej wspolnoty. Jako ze mysl symboliczna, a tak naprawdg cala mysl ludzkosci, nie uchwycila mechanizmu jednomyslnosci wynikajacej z przemocy, zwraca sie ona w strone ofiary i zadaje sobie pytanie, czy to nie ona przypadkiem odpowiedzialna jest za cudowne efekty spowodowane jej smiercia lub wygnaniem. Uwaga kieruje sie nie tylko na cechy wyrozniajace fundamentalnej przemocy, nie na rodzaj smierci, ktory spowodowal jednomyslnosc dzialania, ale takze na sama osobe ofiary. Przypisywanie tej ofierze dobroczynnego dzialania wydaje sie tym bardziej logiczne, ze przemoc przejawiona w stosunku do ofiary miala na celu zaprowadzenie porzadku i spokoju.

W szczytowym momencie kryzysu, kiedy odwzajemniana przemoc doszla do tego paroksyzmu. przeksztalca sie za jednym zamachem w jednomyslnosc przynoszaca pokoj; dwa oblicza przemocy wydaja sie przeciwstawne: przeciwnosci stykaja sie. Osia tej metamorfozy jest ofiara. Ofiara wydaje sie skupiac na sobie cechy zlowrogie i dobroczynne przemocy. Nie pozbawione logiki jest dopatrywanie sie w ofierze wcielenia pewnej gry, ktorej ludzie nie rozumieja i nie chca pojac. gdyz jej zasadnicza regula jest nieuchwytna: chodzi o gre ich wlasnej przemocy3.

Nie wystarczy powiedziec, ze koziol ofiarny "symbolizuje" przejscie od zlej, burzacej wiezi do budujacej jednomyslnosci: to wlasnie ofiara ulatwia to przejscie i jest nim wlasnie. Mysl religijna widzi w kozle ofiarnym, to znaczy w ostatecznej ofierze tego, kto doznaje przemocy nie wywolujacej nowych represji, nadprzyrodzona istote, ktora sieje przemoc, a zbiera pokoj, groznego i tajemniczego zbawce, ktory przynosi ludziom chorobe, aby nastepnie ich z niej leczyc.

Dla mysli wspolczesnej, bohater nie moze stac sie dobroczynnym, nie przestajac byc zlowrozbnym i na odwrot. Nie jest tak w przypadku empiryzmu religijnego, ktory zadowala sie przyjmowaniem do wiadomosci w najbardziej dokladny sposob tego, co sie dzieje, ale bez wglebiania sie w prawdziwe powody. Edyp jest najpierw zlowrozbny. a potem dobroczynny. Nie ma mowy o "uniewinnieniu" go, poniewaz nigdy nie chodzilo o ukazanie go we wspolczesnym, moralizatorskim znaczeniu tego slowa. Nie chodzi rowniez o to, aby doprowadzic do jednej z tych pompatycznych "rehabilitacji", ktorych tajemnica znana jest w naszych czasach ludziom, uwazajacym, ze uwolnili sie od moralizujacej perspektywy. Mysl religijna jest zbyt skromna i zbyt przerazona, aby ferowac wyroki z takiej wysokosci. Przyznaje sie do swego zacofania. Tajemniczy zwiazek najbardziej zlowrozbnego z najbardziej dobroczynnym jest faktem, ktoremu nie mozna zaprzeczyc ani go zbagatelizowac, poniewaz w sposob nie podlegajacy dyskusji dotyczy spolecznosci - lecz fakt ten umyka calkowicie osadowi i zrozumieniu ludzkiemu. Edyp dobroczynca po wygnaniu, bierze gore nad Edypem zloczynca, ale nie przekresla go calkowicie. Jest to zreszta nie do pomyslenia, przeciez to wygnanie winnego spowodowalo oddalenie sie przemocy. Koncowy efekt potwierdza jednomyslne przypisanie Edypowl ojcobojstwa i kazirodztwa. Jezeli Edyp jest wybawca, to jako ten, ktory dopuscil sie ojcobojstwa i kazirodztwa.

Z obydwu edypowych tragedii wylania sie schemat wykroczenia i scalenia znany wszystkim specjalistom: mozna go odnalezc w niezliczonych opowiesciach mitologicznych i folklorystycznych, bajkach, legendach, a nawet w dzielach literackich. Bohater, uwazany za podzegacza przemocy i nieporzadku, gdy zyje wsrod ludzi, po wygnaniu staje sie kims w rodzaju odkupiciela - a dzieje sie to zawsze poprzez przemoc.

Zdarza sie rowniez, ie bohater - pozostajac podzegaczem - jawi sie jako niszczyciel potworow. Tak jest w przypadku Edypa w epizodzie ze sfinksem. Potwor spelnia prawie te sama role, co dzuma w Tebach; terroryzuje spolecznosc, zadajac od niej okreslonej daniny z ofiar.

Nalezy zatem zadac sobie pytanie, czy wyjasnienie proponowane dla podstawowego epizodu mitu o Edypie nie daloby sie zastosowac rowniez do wszystkich innych tekstow, inaczej mowiac, czy nie mamy do czynienia za kazdym razem ze zroznicowanymi sladami tej samej operacji, czyli - z kozlem ofiarnym. We wszystkich tych mitach bohater, jak magnes przyciaga do swojej osoby przemoc calej spolecznosci, zla i zarazliwa przemoc. ktora zostaje zamieniona w porzadek i bezpieczenstwo przez jego smierc.

Inne jeszcze motywy moglyby zaslaniac kryzys oflarniczy i jego nagle rozwlazanie, na przyklad motyw kolektywnego zbawienia otrzymanego od boga lub demona za cene jednej ofiary, motyw niewinnego lub winnego: rzuconego na pozarcie potworowi lub diabhu, zdanego na jego "zemste" lub, na odwrot, na jego "sprawiedliwosc".

Mechanizm kozla ofiarnego wyjasnia podstawowe tematy mitu o Edypie: jest rownie skuteczny, gdy zapytamy tak o geneze, jak i strukture. Mozemy to stwierdzic na podstawie poprzedniej analizy. Trzeba tez dodac, ze ten rodzaj wyjasnienia mozna by zastosowac do innych mitow. Ciekawi jestesmy, czy ten sam mechanizm nie okaze sie strukturotworczy dla calej mitologii. I to nie wszystko: chodzi o sprawg jeszcze wiekszej wagi, jezeli narodziny samego sacrum i charakteryzujaca je transcendencja sa wynikiem kolektywnej przemocy, jednomyslnoscl spolecznej istniejacej lub odtworzonej poprzez "wydalenie" ofiary zastepczej. Jezeli tak jest w istocie, to musimy poszerzyc nasz krag zainteresowania nie tylko o mity. ale rowniez o rytualy i cala sfere religljna.

Przedstawiamy zaledwie hipoteze, ktorej pewne elementy sa naszkicowane, a innych brak. W nastepnych rozdzialach trzeba bedzie jednoczesnie je uscislic i zweryfkowac, ujawnic ich sile przekonywania, ktora teraz tylko podejrzewamy. Dowiemy sie, czy ta hipoteza jest w stanie odegrac tworcza role, jaka sie przed nia zarysowuje. Trzeba sobie postawic pytanie o sama nature hipotezy i o sposob, w jaki sie ona przedstawia w kontekscie wspolczesnej wiedzy.

Juz teraz mozna powiedziec, ze rozne teksty wyjasniaja sie w swietle obecnej kultury. Jezeli Heraklit jest filozofem tragedii, moze byc tak samo filozofem mitu, musi zblizac sie do strukturotworczej gleby, ktora staramy sie wyodrebnic. Byc moze sami zblizamy sie az nadto, lecz jak przyznac, ze fragmenty do tej pory niejasne, nie do rozszyfrowania, objawiaja nam swoj grozny sens? Czy to nie sama geneza mitu, zrodzenie bogow i idei roznicy pod wplywem przemocy, w sumie caly rozdzial, zostaja streszczone we fragmencie numer 60?

Walka jest ojcem i krolem wszystkiego. Jednych tworzy jako bogow, innych jako ludzi. Jednych czyni niewolnikami, innych wolnymi.

0x01 graphic

0x01 graphic

Przypisy.

0x01 graphic
Przypisy do rozdzialu III.

0x01 graphic

  1. W eseju Ambiguite et renversement: sur la structure enigmatique d'Oedipe roi Jean-Pierre Vernant dobrze okreslil ten zanik roznicy kulturowej. Pisze on, ze ojcobojstwo i kazirodztwo:  ..stanowia... zamach na podstawowe zasady gry w warcaby, gdzie kazdy pionek ma swoje miejsce w stosunku do innych na szachownicy.  I rzeczywiscie, skutki tych dwoch zbrodni wyrazaja sie utrata roznicy: "Zrownanie Edypa z synami wyrazone jest w serii brutalnych obrazow: ojciec splodzil synow tam, gdzie sam zostal splodzony; ma Jokaste za zone, ktora jest jego matka, a jej lono wydalo raz ojca, a raz synow; Edyp zapladnia te, ktora go poczela i z tego samego lona otrzymuje swoje dzieci. To wlasnie Tejrezjasz uwypukla to slownictwo odroznorodnienia. podkreslajac jego tragicznosc, kiedy zwraca sie do Edypa w slowach: A nadto sie pokaze, ze jest dzieci swoich /Wespol bratem i ojcem; niewiasty zas, z ktorej / Urodzil sie, i synem i mezem, a ojca/, ktorego zone posiadl, zabojca... "

  2. Por. rozdz. IX.

W dalszej czesci zobaczymy, ze to zjawisko sakralizacji ulatwione jest przez halucynacyjne elementy obecne w pierwotnej religii. Jednak elementy te nie sa konieczne dla zrozumienia podstawowych zasad kazdego systemu religijnego. Logika tych systemow jest nam juz dzisiaj dostepna.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
www girard c0 pl cyfrowaetnografia pl Kolczyński Jarosław „ Kozioł ofiarny a etnologia O teorii Ren
Girard Kozioł ofiarny (Stereotypy prześladowań, co to jest mit opracowanie)
Girard Rene Sacrum i przemoc część I
girard kozioł ofiarny opracowanie
sacrum i przemoc
49 Ofiara kozioł ofiarny
KOZIOŁ OFIARNY
Koziol ofiarny JAMES HADLEY CHASE
kozioł ofiarny
Kozioł ofiarny
KOZIOŁ OFIARNY(1)
Gilligan wstyd i przemoc rozdz 8 i prolog (str 15 41, 200 218)
Kozioł ofiarny, stereotyp prześladowań teoria kultury
KOZIOŁ OFIARNY
Rozdz. II - determinanty agresywności i przemocy, Zdrowie publiczne, A. Plech, I sem, Samokształceni
filozofiakultury, Koziol, Teoria „Kozła ofiarnego” wg
Badura Madej, Dobrzyńska Mesterhazy Przemoc w rodzinie interwencja kryzysowa i psychoterapia str 49
Lewis, Herman Przemoc Uraz psychiczny i powrót do równowagi rozdz 1 i 6 str 16 43,126 139

więcej podobnych podstron