Na Żywiecczyźnie grasują wilki
Autor: pl; Źródło:
PAP
30.08.2013
Wilki podchodzą pod domy w gminie Rajcza na Żywiecczyźnie. Najczęściej pod osłoną nocy zagryzają psy - informuje „Dziennik Zachodni”. Do tej pory zginęło już blisko 10 czworonogów. Przestraszeni mieszkańcy alarmują wszystkie możliwe służby.
Górale zastanawiają się, czy wilki nie mają wścieklizny (fot. sxc.hu/masonjar)
Mieszkańcy wsi Rycerka Górna uważają, że skoro drapieżniki tak często zjawiają się pod domami, to chyba nie boją się ludzi. Nie ukrywają też, że zaczęli ostrzegać nawet swoje rodziny, sąsiadów i znajomych przed wilkami. Chodzi głównie o dzieci. Obawiają się też, że im bliżej zimy, tym będzie niebezpieczniej.
Dr Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” w Twardorzeczce w gminie Lipowa przekonuje, że drapieżniki nie są zagrożeniem dla ludzi, ponieważ się ich boją.
Górale z kolei zastanawiają się, czy wilki nie mają wścieklizny. Dziwi ich bowiem fakt, że są tak odważne i podchodzą tak blisko gospodarstw.
Przybywa szczeniąt
Coraz więcej wilków w zachodniej Polsce
Autor: bzato, zbyt; Źródło:
PAP
24.08.2013
- W ponad 80 proc. watah w zachodniej Polsce, badanych przez Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, na wiosnę pojawiły się szczenięta - mówi prezes stowarzyszenia, dr Sabina Pierużek-Nowak. Na początku życia młode są nierozłączne i ciągle się uczą.
Na zachodzie Polski przybywa wilczych rodzin (fot. flickr/Bob Haarmans)
O obecności miotów przyrodnicy przekonywali się naocznie albo na podstawie świeżych śladów wykorzystania nor. Wiele młodych zarejestrowano przy pomocy fotopułapek - urządzeń, które reagują na ruch i nagrywają krótkie sekwencje video.
- Wygląda na to, że populacja się rozwija i że większość kompleksów leśnych na terenie Polski zachodniej ma swoje wilcze grupy rodzinne. Oczywiście zagęszczenie populacji jest znacznie mniejsze niż we wschodniej Polsce. Jeśli jednak ok. 86 proc. watah ma szczenięta, jest szansa, że w przyszłym roku w kompleksach leśnych pojawią się kolejne watahy - powiedziała dr Nowak.
Nowe grupy rodzinne powstają najczęściej za sprawą dwulatków, które pod koniec zimy opuszczają dom, czyli terytorium rodziców - i wyruszają w świat. Jeśli takie wilki znajdą partnera i odpowiednie miejsce, czyli obszar leśny niezasiedlony przez inne grupy, zasobny w pokarm i dogodne miejsca do ukrycia się, pozostają tam i ustanawiają własne terytorium, znakując je intensywnie moczem i odchodami - opowiada biolog, która wilki bada od wielu lat. Jeśli wilki zdążą się spotkać jeszcze w czasie rui (która ma swoje apogeum w okolicy walentynek i tuż po), to na przełomie kwietnia i maja urodzi się im potomstwo. Jeśli para spotkała się już po okresie rui, szczeniąt doczeka się dopiero w następnym roku. Dopiero wtedy powstanie prawdziwa wataha.
Czasami rodzinną grupę wspólnie opuszcza rodzeństwo, i po krótszej lub dłuższej wędrówce zwierzęta zakładają sąsiadujące watahy. Że tak faktycznie bywa, potwierdzają badania genetyczne.- Mamy dowody na to, że dwaj bracia są założycielami grup, których terytoria stykają się. Bywają nawet sytuacje, że tak skoligacone watahy odwiedzają swoje terytoria i nie ma między nimi szczególnie dużych spięć - powiedziała szefowa stowarzyszenia „Wilk”.
Zanim wilczki, które urodziły się minionej wiosny, wyruszą w świat - najprawdopodobniej minie ponad rok. Dr Nowak zauważyła, że szczenięta z tego samego miotu są ze sobą tak mocno związane, zwłaszcza w pierwszych tygodniach od przyjścia na świat są praktycznie nierozłączne.
- Przez pierwsze dwa tygodnie szczenięta wilków siedzą nieprzerwanie z matką w norze. Przez ten czas tak naprawdę nie znają żadnej innej istoty. Zapach i dotyk rodzeństwa jest dla nich gwarantem bezpieczeństwa. Później, kiedy już wychodzą z nor i możemy je obserwować, są w ciągłym fizycznym kontakcie, zarówno podczas zabawy - tarzając się, szarpiąc i poszturchując, jak i podczas drzemki - leżąc mocno przytulone, często jeden na drugim. - przyznała dr Nowak.
Czasami jakieś szczenię, bardziej samodzielne i ciekawe świata, zawędruje za daleko i traci kontakt z resztą. - I wtedy wyje, żeby się z braćmi i siostrami skomunikować. Młode bardzo szybko się takiego wycia uczą. Już trzy-, czterotygodniowe szczenięta komunikują się w ten sposób z dużą swobodą. Zwykle chodzi o to samo, o komunikat „jestem sam, gdzie jest reszta? Przybywajcie, albo odezwijcie się!” - dodała biolog.
Potrzeba komunikowania się i nawiązywania kontaktu w obrębie całej wilczej rodziny umacnia się z biegiem czasu i wraz ze stopniem socjalizacji młodych. - Kiedy szczenięta wyłażą z nory, coraz częściej spotykają nie tylko matkę i ojca, ale też starsze rodzeństwo, które im przynosi jedzenie. Zaczynają je kojarzyć z przyjemnymi uczuciami sytości i bezpieczeństwem - powiedziała.
Wilk azylu
16:13, 11.07.2013
Dwumiesięczny wilk z Puszczy Knyszyńskiej. Wycieńczony szczeniak błąkał się po wsi Topolany, nie wiadomo jak odłączył się od matki. Trafił właśnie do azylu dla dzikich zwierząt w Poczopku w Nadleśnictwie Krynki. Na szczęście pod czujnym okiem opiekunów odzyskuje siły. A jak na wilka przystało odzyskuje także apetyt.
fot. arch.
To przez najbliższe tygodnie będzie nowy dom młodego wilczka. Szczeniak do woliery jeszcze nie może się przyzwyczaić, tęsknym wzrokiem patrzy na pobliskie drzewa - wiadomo ciągnie wilka do lasu.
Ale nieprędko tam wróci. Wilczka znalazła mieszkanka wsi Topolany. Błąkał się koło zabudowań. Kobieta zawiadomiła odpowiednie służby i wczoraj maluch trafił pod opiekę pracowników Nadleśnictwa Krynki w Poczopku.
Jak mówi Dariusz Poznański, lekarz weterynarii - Jest wychudzony, może trochę odwodniony, prawdopodobnie już jakiś czas przebywał bez opieki matki. Jak długo - dokładnie nie wiadomo. Teraz nic mu już jednak nie grozi. Apetyt ma wilczy, szybko więc odzyska siły. - Jak do nas przyjechał daliśmy mu taką specjalną karmę, która objętościowo jest nieduża ale energetycznie dosyć odżywcza - staraliśmy się go nie przekarmiać, tak żeby stopniowo przyzwyczaić go do jedzenia -powiedział Robert Konował z Nadleśnictwa Krynki w Poczopku.
W azylu dla zwierząt w Poczopku leśnicy nigdy wcześniej nie opiekowali się małym wilkiem. Choć w pobliskich lasach, populacja tego gatunku jest znaczna. - W Puszczy Knyszyńskiej zinwentaryzowano 30 sztuk wilka to jest takie ogólne stwierdzenie, ponieważ nie wiadomo, ile tak naprawdę. Wilk jest terytorialny, jest kilka watah i te watahy mają swoje terytoria - dodaje Ilona Czujkowska z Nadleśnictwa Krynki w Poczopku.
Ten młodzieniec swojej watahy, przynajmniej na wolności już mieć nie będzie. Ponieważ ma kontakt z ludźmi, trudno mu będzie wrócić do naturalnego środowiska. gdy podrośnie - zapewne pojedzie do specjalnego Ośrodka dla dzikich zwierząt na Mazurach.
Przyszłość wilczka, choć w niewoli, nie zapowiada się więc aż tak źle.
(mc)
za: Obiektyw TVP Białystok
Wilki w Korpelach
12:51, 13.05.2013
Pięć ciemnych „kulek” leżało w pobliżu drogi krajowej i ludzkich zabudowań. Miejsce wskazywałoby na to, że są to szczeniaki psa. Zamontowana przez leśników kamera wyjaśniła wszystkie wątpliwości…
Szczenięta spod Korpel miały w momencie ich znalezienia 3-4 dni.
Teren Nadleśnictwa Korpele koło Szczytna. Jest ranek, 9 maja. W lesie, w pobliżu drogi prowadzącej do Jedwabna przejeżdżający tamtędy pracownik Zakładu Usług Leśnych zauważa pięć, ciemnych „kulek”. Szczeniaki leżą w niewielki zagłębieniu pod świerkiem. Mężczyzna o znalezisku natychmiast powiadamia miejscowych leśników.
- Lokalizacja „gniazda” w odległości kilkuset metrów od ruchliwej drogi krajowej i od zabudowań ludzkich sugerowała, że mogą to być szczenięta psa - opowiada Waldemar Żebrowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Korpele.
Nadleśniczy podkreśla jednak, że w tym rejonie leśnicy od dłuższego czasu notowali ślady aktywności wilków.
- Mieliśmy też podejrzenia, że mogą być to jednak szczenięta wilka - dodaje.
Leśnicy postanowili sprawdzić z czyimi dziećmi mają do czynienia. Ustawili więc w pobliżu kamerę, uruchamianą przez czujnik ruchu. Około godziny 20 wszystko było już jasne…
- Kamera zarejestrowała waderę, czyli samicę wilka, która w ciągu kilkudziesięciu minut przeniosła szczeniaki w inne miejsce - dodaje Waldemar Żebrowski.
Adam Gełdon, leśnik z Nadleśnictwa Spychowo i znawca wilków, ocenia, że szczenięta spod Korpel miały w momencie ich znalezienia 3-4 dni.
- Przeniesie młodych z miejsca na miejsca to typowe zachowanie wadery. Rzadko się jednak spotyka, że samica umieszcza młode w zwykłym zagłębienie w ziemi, a nie w norze - dodaje Gełdon.
Historia z Nadleśnictwa Korpele to kolejny dowód na to, że wilk to w naszych lasach coraz popularniejszy gatunek, a także dowód na dobry stan samych lasów. W lutym olsztyńscy leśnicy liczyli wilki podczas wielkiej inwentaryzacji. W Puszczy Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckiej, a także w przylegających do nich kompleksach leśnych żyje około 150 wilków.
RDLP w Olsztynie, opr. BG
Coraz więcej wilków w puszczy
11:44, 31.12.2012
Leśnicy obserwują coraz więcej wilków na obrzeżach Puszczy Białowieskiej. Jego populacja rośnie, bo wilk nie ma naturalnych wrogów - oprócz człowieka. Ale ludzie powinni trzymać się od nich z daleka i nie wchodzić im w drogę. Leśnicy apelują o ostrożność.
fot. arch.
Określenie dokładnej liczby wilków w puszczy nie jest proste, bo całe watahy chodzą gęsiego jednym tropem.
W Puszczy Białowieskiej naliczono ich około trzydziestu - ale ostatnio pokazują się coraz częściej. Jak mówi Jerzy Dackiewicz z Białowieskiego Parku Narodowego - Czasami wilki są niebezpieczne ze względu na to, że tyle watah w Puszczy Białowieskiej nie może znaleźć dla siebie miejsca i przynajmniej jedna czy dwie watahy grasują na obrzeżach Puszczy wychodząc również na tereny rolnicze i czasami wyrządzają szkody w pogłowiu.
W tym roku Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku jeszcze nie miała zgłoszeń od rolników z okolic Puszczy Białowieskiej - choć w innych częściach województwa podlaskiego wilki zagryzły już dwadzieścia sześć sztuk bydła. Te z puszczy na razie polują w lesie. - Głównym menu wilka są jelenie, ale i nie pogardzą sarną, zdarzały się przypadki że te polowania odbywały się na żubry, sam widziałem, co prawda nie były to dorosłe żubry, ale jednak żubry - mówi Michał Krzysiak z Białowieskiego Parku Narodowego.
Wilki nie muszą polować codziennie. Wystarczy, że najedzą się raz w tygodniu. Ale trzeba się liczyć z ich większym apetytem - skoro leśnicy zaobserwowali wzrost populacji. - Jedna kwestia to naturalny rozród, który jest konsekwencją dobrego stanu pokarmu, czyli ofiar wilków, a z drugiej strony wilki migrują, tutaj nasuwają się wilki z północy, z Puszczy Knyszyńskiej, ale i z południa - od strony Bugu - dodaje Andrzej Antczak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
- Wilk jest zwierzęciem które unika człowieka, natomiast należy zachować ostrożność na pewno nie należy podchodzić do wilka, który nie ucieka i na pewno nie wolno karmić wilków, bo to stwarza bezpośrednie zagrożenie -radzi Dariusz Skirko z Nadleśnictwa Browsk.
Na wszelki wypadek leśnicy radzą wilków nie prowokować i nie zostawiać na noc zwierząt gospodarskich na zewnątrz. Wilki zawsze wybierają łatwiejszą zdobycz, więc zamiast gonić po lesie za zwinną sarną z pewnością wybiorą krowę.
Wilki i rysie kolejno odlicz
13:21, 01.02.2013
Jeśli pogoda pozwoli w przyszłym tygodniu olsztyńscy leśnicy będą liczyć wilki i rysie. W akcji, która jest współfinansowana przez WWF Polska weźmie udział ponad 200 leśników, którzy śladów rysia i wilka będą szukać na obszarze kilkuset tysięcy hektarów.
Ponad 200 leśników będzie szukać śladów rysia i wilka na obszarze kilkuset tysięcy hektarów (fot. Krzysztof Stasiaczek)
W 2011 roku nadleśnictwa położone na terenie Puszczy Piskiej i Lasów Napiwodzko-Ramuckich przeprowadziły unikatową w skali kraju akcję liczenia rysi i wilków. Jednego dnia do lasu ruszyło prawie 200 leśników, którzy liczyli ślady świadczące o obecności tych wielkich drapieżników. Współfinansowana przez WWF Polska akcja wskazała, że na terenie tych dwóch kompleksów leśnych żyje co najmniej 51 wilków i osiem rysi. W lutym bieżącego roku wielkie liczenie zostanie powtórzone.
- Taka inicjatywa, w której jednorazowo udział bierze blisko 200 leśników jest niezwykle ważna. Pozwala na jeszcze dokładniejsze policzenie wilków i rysi na badanym obszarze, a nawet oszacowanie zajmowanych przez nie terytoriów. Dzięki tym pracom mamy także wiedzę o kondycji drapieżników, upolowanych ofiarach, wyprowadzonych młodych, czy miejscach przejść, co jest kluczowe dla ochrony potencjalnych korytarzy ekologicznych - mówi Adam Gełdon z Nadleśnictwa Spychowo.
Te informacje wykorzystywane są również przez nadleśnictwa i koła łowieckie przy tworzeniu i zatwierdzaniu rocznych i wieloletnich planów łowieckich, które uwzględniają występowanie i zapotrzebowanie pokarmowe dużych drapieżników. Dzięki temu wilki i rysie mają wystarczającą bazę pokarmową do życia i wychowywania młodych. W tym roku do tropień przystąpi aż 18 nadleśnictw, a inwentaryzacja planowana jest w pierwszej połowie lutego. Najważniejsze jest, by wszystkie nadleśnictwa przeprowadziły akcję tego samego dnia, co zapobiegnie kilkukrotnemu policzeniu tych samych wilków i rysi.
- Niestety wyjście w teren uzależnione jest od opadu śniegu i o konkretnym dniu tropień dla wszystkich nadleśnictw zdecyduje koordynator całego przedsięwzięcia, którym jest Nadleśnictwo Spychowo. Do tego czasu wszyscy muszą być w pogotowiu, by z dnia na dzień ruszyć do lasu w poszukiwaniu tropów, ofiar, miejsc znakowania terytorium i innych ciekawych informacji - dodaje Adam Gełdon.
RDLP w Olsztynie, opr. BG
Wilki i rysie policzone
10:17, 11.02.2013
Ponad 200 leśników uczestniczyło w akcji liczenia rysi i wilków w lasach na Mazurach. Jest to pierwsza - przeprowadzona na tak dużą skalę - inwentaryzacja dużych drapieżników w tym regionie.
Mazurskie wilki mają zwyczaj zapędzać swoją ofiarę na ogrodzenie upraw leśnych.
Liczenie drapieżników odbywa się jednocześnie w 18 nadleśnictwach, obejmujących największe kompleksy leśne Mazur - Puszczę Piską i Lasy Napiwodzko-Ramuckie. Przeprowadzenie akcji jednego dnia ma zapobiec kilkukrotnemu policzeniu tych samych tropów. Inwentaryzacja pozwoli na dokładne oszacowanie populacji drapieżników i zajmowanych przez nie terytoriów. Na podstawie śladów na śniegu leśnicy ocenią również kondycję tych zwierząt, liczbę młodych osobników, a nawet techniki polowania.
Z wcześniejszych obserwacji wynika, że mazurskie wilki mają zwyczaj zapędzać swoją ofiarę na ogrodzenie upraw leśnych, co uniemożliwia jej dalszą ucieczkę. Informacje zebrane podczas poniedziałkowej akcji pomogą w ochronie korytarzy ekologicznych i zostaną wykorzystane przy tworzeniu planów łowieckich, które muszą uwzględnić występowanie i zapotrzebowanie pokarmowe dużych drapieżników.
Uczestnicy akcji jeżdżą samochodami po leśnych duktach, wzdłuż których przemieszczają się w zimie drapieżniki. Dopiero po zauważeniu śladów na śniegu idą dalej po tropach. Dzięki temu możliwe jest przeprowadzenie inwentaryzacji na tak dużych obszarach. Zdaniem leśników znacznie łatwiejsze jest odnalezienie śladów wilków, które są liczniejsze i bardziej ruchliwe niż rysie. Wilcze watahy pokonują po 21-23 km dziennie. Dobowa marszruta rysia nie przekracza 5 km, w dodatku kot może spędzać kilka godzin w tym samym miejscu.
Podczas pierwszej inwentaryzacji przeprowadzonej na mniejszą skalę w 2011 r. oszacowano, że na Mazurach żyje co najmniej 51 wilków i osiem rysi. Leśnicy mają nadzieję, że od tego czasu zwiększyła się liczebność rysi. W ramach projektu reintrodukcji tego gatunku w ub. roku na Mazury sprowadzono trzy rysie z Estonii. Prawdopodobnie dwa z ich przeżyły w nowym środowisku. Leśnicy ze Spychowa otrzymali też sygnały, że w ostatnim czasie zauważono tam samicę rysia z młodymi.
Rysie od 1995 r. podlegają w Polsce ścisłej ochronie gatunkowej i jako zagrożone wyginięciem zostały wpisane do Czerwonej Księgi Zwierząt. Leśnicy i ekolodzy chcą zwiększyć ich liczbę na Mazurach do 20-40 sztuk. Populacja tego drapieżnika w całym kraju szacowana jest na 200 osobników.
PAP, opr. BG
Są wilki w naszych lasach
14:36, 13.03.2013
W lutym olsztyńscy leśnicy liczyli wilki. Wyniki tej inwentaryzacji są już znane. W Puszczach Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckiej, a także w przylegających do nich kompleksach leśnych, żyje około 150 wilków.
W Puszczach Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckiej żyje około 150 wilków.
Wielkie liczenie wilków objęło prawie 400 tys. hektarów lasu. W dwudniowej akcji wzięło udział 358 leśników podzielonych na 135 grup terenowych. W poszukiwaniu wilczych śladów przebyli oni leśnymi duktami ponad 11 tys. kilometrów. Wszyscy zgodnie podkreślają: było warto, bo lutowe liczenie tych drapieżników dało bardzo interesujące rezultaty. Przede wszystkim potwierdziło, że wilki w warmińsko-mazurskich lasach mają się z roku na rok lepiej.
- Na inwentaryzowanym obszarze stwierdziliśmy obecność 100 wilków zgrupowanych w 20 watahach. Jeśli do tego uwzględnimy rezultaty wynikające z całorocznych obserwacji wilków w pozostałych nadleśnictwach, okaże się, że na terenie całej RDLP w Olsztynie żyje około 150 tych drapieżników - wyjaśnia Adam Gełdon z Nadleśnictwa Spychowo, które koordynowało przebieg całej akcji.
Podczas lutowego liczenia leśnicy stwierdzili, że w Puszczy Piskiej żyje 35 wilków zgrupowanych w sześć watah. W Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej znaleźli ślady bytowania 38 osobników żyjących w ośmiu watahach. W kompleksach leśnych sąsiadujących z tymi puszczami pracownicy Lasów Państwowych stwierdzili występowanie 27 wilków (sześć watah)
- Zagęszczenie wilków na badanym obszarze w stosunku do powierzchni leśnej wyniosło 2,67 osobnika na 100 km2. Ponadto uczestnicy tropień znaleźli 7 wilczych ofiar, a także wiele innych ciekawych informacji takich jak oznaki rui na śniegu, co pozwala nam sądzić, że wilki wyprowadzą młode na wiosnę - dodaje Adam Gełdon.
Podczas inwentaryzacji wilków odnotowywano także tropy rysi. Udało się znaleźć ślady obecności czterech tych zwierząt. Inwentaryzacja była dofinansowana przez ekologów z WWF Polska.
RDLP w Olsztynie, opr. BG
Wilki na Pomorzu Środkowym
15:49, 01.01.2012
O wielkim szczęściu może mówić leśnik z Pomorza Środkowego, który przypadkowo spotkał i sfotografował w lesie wilka. Te czujne zwierzęta pojawiają się w miejscach, gdzie nie było ich ponad 100 lat. Ale wraz z wilkami pojawiły się problemy: kilka dni temu wilki po raz pierwszy na Pomorzu zaatakowały zwierzęta gospodarskie.
Wilki na Pomorzu zostały wytępione w XIX wieku. Później pojawiały się sporadycznie, ale dopiero kilka lat temu zadomowiły się na dobre. Wacław Turzyński, leśnik z Bytowa, spotkał przypadkowo wilka na poligonie drawskim. I zwierzę, i człowiek byli tak samo zaskoczeni. Leśnik zdążył jednak zrobić zdjęcia. Leśnik miał wielkie szczęście, bo wilki unikają kontaktów z ludźmi.
Jeśli już jednak dojdzie do spotkania, wilk po prostu ucieka. Wilki są jednak groźnymi drapieżnikami. Jednak kilka dni temu wilki zaatakowały 2 konie w gospodarstwie w okolicach Człopy.
Aby zapobiec podobnym przypadkom leśnicy wspólnie z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska rozpoczynają monitoring wilków na Pomorzu. Będą również informować rolników jak chronić zwierzęta gospodarskie.
Więcej wilków na Warmii i Mazurach
11:16, 06.12.2011
140 wilków żyje na obszarze Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie - oceniają leśnicy. To sukces, bo jeszcze kilkanaście lat temu w ogóle ten drapieżnik nie występował w tej części kraju.
140 wilków żyje na obszarze Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie - oceniają leśnicy.
Rzecznik RDLP w Olsztynie Adam Pietrzak powiedział, że obecnie populacja wilka jest na tyle duża że zwierzęta pojawiają się nawet blisko miejsc zamieszkanych przez człowieka. Kilka dni temu kamery monitoringu zainstalowane w lesie, które mają zapobiegać kradzieży drewna zarejestrowały wilka, który pojawił się w lesie tuż pod Szczytnem. Był to basior czyli samiec.
- Człowiekowi bardzo trudno jest zobaczyć w bliskiej odległości wilka, bo to płochliwe zwierzę - mówi Pietrzak.
Leśnicy z RDLP w Olsztynie szacują, że populacja wilka wzrosła w ciągu ostatnich 20 lat do 140 sztuk. W tym roku przeprowadzono inwentaryzację tych drapieżników. Jednego dnia na terenie 10 nadleśnictw szukano tropów tego zwierzęcia i obliczono, że w nadleśnictwach głównie Puszczy Piskiej i Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej występuje 50 wilków. Rozwojowi tego gatunku sprzyja wzrost populacji zwierzyny płowej. Według specjalistów wilk zjada 5 kg mięsa dziennie.
PAP, oprac. KO
Wilki i rysie na Mazurach
11:44, 23.03.2011
W Puszczy Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckich żyje w sumie 51 wilków i 8 rysi.
W Puszczy Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckich żyje nie mniej niż 8 rysi.
Po raz pierwszy na Mazurach przeprowadzono inwentaryzację tych drapieżników. Zwierzęta liczono w połowie lutego w dwu ogromnych kompleksach leśnych - Puszczy Piskiej i Napiwodzko-Ramuckiej. Uczestniczyło w niej ponad 100 leśników i ekologów. Teraz podali oni oficjalne dane, z których wynika, że na Mazurach żyje nie mniej niż 51 wilków i 8 rysi. Zwierzęta liczono na podstawie tropów. Pomimo ścisłej ochrony gatunkowej liczba rysi w Polsce utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Ocenia się, że w lasach całego kraju żyje 200 rysi i 600 wilków.
PAP, opr. SW
Wilki pojawiły się w Borach
20:14, 20.11.2010
Wilki do Borów Dolnośląskich przywędrowały prawdopodobnie z Niemiec i polskiego Roztocza. Żyją w trzech watahach w rejonie Bolesławca, Świętoszowa i Przemkowa.
Autorami zdjęć są Jan Ryszawy, Zbigniew Skibiński i Sławomir Mendel.
Sygnały o wilkach w Borach Dolnośląskich docierały do przyrodników od kilku lat. Okoliczni mieszkańcy widzieli ślady, odchody, ale nigdy samych zwierząt.
Wilki postrzega się jako krwiożercze bestie, a wiedza na ten temat zazwyczaj bierze się z filmów i książek. Tymczasem są to bardzo ostrożne zwierzęta, które ludzi omijają z daleka. Przyrodnicy porównują prawdopodobieństwo zobaczenia wilka do głównej wygranej w totolotka.
Przyrodnicy wzięli się na sposób i rozstawili specjalne foto-pułapki. Z zadawalającym efektem. Wszystkie fotografie wykonano w obszarze Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Teraz przyrodnicy planują kampanię edukacyjną, która ma zmienić opinię o wilkach.
Bory Dolnośląskie są największym kompleksem leśnym w kraju. Wilki mają tam tak dobre warunki do życia, że zaczęły się rozmnażać. Nie wolno na nie polować, pod dostatkiem mają pożywienia, bo w lasach pełno jest kopytnych zwierząt.
Tylko na Podkarpaciu 460 wilków i 130 niedźwiedzi
05.04.2011
Podkarpacie dziką zwierzyną stoi. Jak donosi Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, w regionie żyje aż 460 wilków i 130 niedźwiedzi, 220 rysi, 140 żbików oraz 300 żubrów. Tak szczegółowe dane pochodzą z podsumowania dorocznej inwentaryzacji zwierząt.
W lasach Podkarpacia żyje 460 wilków (fot.PAP)
- Lasy podkarpackie to jedna z najważniejszych krajowych ostoi dzikiej zwierzyny. Nigdzie poza Podkarpaciem nie występuje tak pełna gama wielkich drapieżników i największych roślinożerców, łącznie z żubrem, łosiem i jeleniem - podkreśla Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Okazuje się, że oprócz coraz rzadziej spotykanych żubrów, wilków, czy niedźwiedzi, na Podkarpaciu można natknąć się na 9,6 tys. jeleni, 37,6 tys. saren i 7,8 tys. dzików. Po latach gwałtownego wzrostu ustabilizowała się liczebność lisa, których naliczono 10,8 tys. osobników. Dość licznie na Podkarpaciu występują też mniejsze drapieżniki: kuny - 5,3 tys., borsuki - 2,3 tys., wydry - 2,7 tys., tchórze - 3,2 tys. i jenoty - 1,9 tys.
Wzrost liczebności mniejszych drapieżników ogranicza występowanie ptaków, zwłaszcza tych gniazdujących na ziemi. W efekcie doliczono się o 3 tys. mniej kuropatw i o 1,5 tys. mniej bażantów niż rok temu. Tych pierwszych na Podkarpaciu jest obecnie 11,3 tys., a bażantów 18,3 tys. sztuk.
I o ile stabilna jest bieszczadzka populacja żubra, która przekracza 300 osobników, to w regionie bardzo szybko przybywa bobrów. Przed rokiem było ich 5,3 tys., a obecnie jest ich 7 tys.
Leśnicy podkreślają, że wzrost liczebności dzikiej zwierzyny świadczy o dobrym stanie lasów Podkarpacia, ale powoduje też wzrost liczby wypadków drogowych z ich udziałem oraz podnosi koszty upraw leśnych i rolnych. Na samo zabezpieczenie sadzonek przed zgryzaniem przez jeleniowate nadleśnictwa na Podkarpaciu wydadzą w tym roku prawie 3,5 miliona złotych. W 2010 r. wydano 3 miliony złotych, a rok wcześniej 2,7 miliona.