CYKL SYMBOLICZNO - RYTUALNY
Słowo wstępne
Wielu z nas zdaje sobie sprawę, że cały czas na świecie trwają ożywione dyskusje na temat roli wolnomularstwa w czasach współczesnych. Ścierają się ze sobą zupełnie sprzeczne dążenia, powstają coraz to nowsze obediencje, skupiające grupy wolnomularzy wokół określonego modelu działania.
Jedni chcieliby w wolnomularstwie widzieć związek osób zbierających się w pewnym celu - np. dla tradycji wykonujących określone znaki i gesty, ale nie wgłębiających się w ich treść, a raczej skupiających się na społeczno - charytatywnej misji organizacji. Inne podejście preferuje etyczne zgłębianie wartości tych symboli i konfrontowanie ich z charakterem ludzkim, jeszcze inni chcieliby uczynić symbolikę i rytuał przedmiotem prac medytacyjnych, a są wreszcie i tacy, którzy traktują masonerię jako wielką skarbnicę wiedzy tajemnej i sztuk magicznych. Wiadomo, że nie można zadowolić wszystkich grup; wielu stara się łączyć te różne nurty, bo przecież nie zawsze muszą być one ze sobą sprzeczne.
Można spróbować też rozróżnić dwa istotne podejścia - interpretacja znaczenia symboliki i rytuału w sensie jednostkowym - w stosunku do procesów zachodzących w samym człowieku oraz w sensie zbiorowym - jego relacji z innymi ludźmi, wewnątrz i na zewnątrz loży. Niezależnie od tego każdy z nas może zgodzić się, że symbole stosowane w masonerii są dużo starsze od naszej organizacji, zostały przejęte z innych systemów - już to religijnych, już to filozoficznych, bądź też etycznych albo społecznych. Nie jest w każdym razie zaskakujące, że każdy z tych symboli posiada bardzo różnorodne znaczenie, odmiennie w poszczególnych systemach bywa interpretowany, czasem wręcz sprzecznie. Tak więc ten sam symbol może nam masonom objawić wielostronną treść.
W moim cyklu chciałbym ukazać te różne strony oddziaływania tego samego symbolu, by każdy z nas mógł znaleźć w nim ten najbardziej odpowiadający mu skrawek. By po odczytaniu mógł mieć świadomość, że także ten znak w jakiś sposób dotyczy też jego. Czy mi się to uda? Ocenicie sami...
dn. 22 I 6006 r.
________________
Symbolika Słońca
Całkiem niedawno wygłosiłem deskę na temat głównych symboli masońskich - cyrkla i węgielnicy. Poza nimi istnieje jeszcze wiele innych symboli bezpośredni odnoszących się do sztuki budowlanej. Ja jednak chciałbym rozpocząć cykl od innego ważnego symbolu, który choć nie ma w sposób bezpośredni wiele wspólnego z budowaniem, to nieodłącznie od wielu wieków towarzyszy naszym pracom. Chodzi o Słońce, które również wynoszone było na piedestał przez przedstawicieli wielu wcześniejszych, wysoko rozwiniętych cywilizacji.
W starożytności Słońce było otaczanym wielką czcią przedmiotem kultu. Stanowiło ono bóstwo i to bóstwo bardzo powszechne, uznawane przez wiele kultur na różnych miejscach ziemi. Najsilniejszy kult boga Słońca miał miejsce wśród plemion indiańskich zamieszkujących obszary Ameryki, a zwłaszcza tereny obecnego Meksyku i Peru. Nie mniejszą rolę odgrywało w Azji Zachodniej, a także w starożytnym Egipcie, którego kultura do dziś fascynuje i spędza sen z powiek wielu naukowców, podróżników, hobbystów czy poszukiwaczy sensacji. Słońce w tych kulturach odgrywało istotną rolę w obliczaniu czasu; w zasadzie zajęło ono miejsce dawnego boga niebios. W samym Egipcie było najwyższym bogiem, któremu nadano imię Ra, a w późniejszym czasie łączono różne jego odmiany (Re, Amon-Re, Amon-Ra itp.). Warto wspomnieć, że w czasach reformy religijnej Amenchotepa IV zwanego też Echnatonem wprowadzono jako najważniejszy kult tarczy słonecznej - jedynego Boga, którego pośrednikiem dla ludzi miał być faraon.
Często jednak Słońce traktowano jako bóstwo niższe, podporządkowane wyższym bogom niebios. Uważano je bardziej za wyraz ich woli, przejawiający się jako objawienie boskości na niebie, albo nawet symbol synostwa bożego. Ślady takiej tradycji spotykamy zwłaszcza w Indiach (bóg Suria), w Grecji (bóg Helios), w Sumerze i Babilonii, a także w Chaldei. Ciekawostką jest fakt, że w mitologii skandynawskiej Słońce występuje jako czołowy atrybut Odyna - jego oko opatrznościowe. Nieco inaczej przestawia się jego pozycja w przypadku religii monoteistycznych. U Żydów istniał taki kult, ale miał znaczenie raczej marginalne i został usunięty z praktyk świątynnych podczas reformy religijnej Jozjasza. Słońce odegrało olbrzymią rolę w systemie religijnym Persów, zwłaszcza w formie kultu boga Mitry, który zaczął powoli zanikać na skutek ukształtowania się religii zoroastryzmu, a następnie odżył ponownie, gdy jego doktryna i rytuały zostały przeniesione przez rzymskie legiony do Europy, a centralną postać kultu obdarzono określeniem „Sol Invictus” (Niezwyciężone Słońce). Wczesny kościół chrześcijański starał się przyhamować popularność konkurencyjnej, a zarazem bardzo podobnej religii. Rezultatem tych dążeń - na co wielu antymasonów powinno zwrócić szczególną uwagę i dokładnie zapoznać się z tematem, zanim ośmieszy się absurdalnością wysuwanych stwierdzeń - było określenie Chrystusa mianem Słońca. W późniejszym czasie nawet 25 grudzień, dzień narodzin Mitry, został ogłoszony świętem Bożego Narodzenia, zaś Zmartwychwstanie przypadło na okres odradzania się wschodzącego Słońca - w niedzielę, w dniu Heliosa i Mitry. Warto dodać, że szczególną rolę przypisał Słońcu hermetyzm, będący syntezą niektórych wierzeń grecko-egipskich. Nie było ono w tym układzie bóstwem, ale ważnym źródłem mocy mistyczno-magicznej.
Ale dlaczego słońce stało się tak ważnym atrybutem zdobiącym ściany masońskich świątyń? Owszem, wolnomularstwo w swoim czasie przejęło bogatą symbolikę bractwa różokrzyżowców, których hermetyczno-alchemiczna powłoka nie mogła ominąć tej najważniejszej gwiazdy naszego układu planetarnego. Na marginesie warto wspomnieć, że alchemicy i astrologowie de facto sprowadzili Słońce do roli planety, przypisując mu atrybuty męskości, władzy i wyższej świadomości. Dowodzili, że Słońce w sposób ukryty wpływa na serce, głowę, cały mózg, prawą stronę ciała oraz środkowe palce obydwu rąk.
Jednak z pewnością coś jeszcze ważnego o tym zadecydowało. Zauważmy, że w większości przypadków Słońce ma jednoznacznie pozytywny wymiar. To główny symbol nieskończoności, nieba i nowego początku. Wyraża najwyższy ideał. Jednak tym, co szczególnie przykuwa moją uwagę jest światło, a raczej źródło, z którego powstaje. Kiedy Słońce świeci - jest światło, kiedy zanika - ciemność opanowuje materię. Światło odgrywa bardzo ważną rolę w masonerii. Słońce - oczywiście tylko symbolicznie, bowiem nie jest ono żadnym zdefiniowanym dogmatami bóstwem - wyraża owo światło. Kojarzy się z nagłym oświeceniem, pełnią życia, radością, szczęściem i powodzeniem. O człowieku radosnym mówimy, że posiada atrybuty Słońca - jest rozpromieniony albo po prostu ma „słońce w sercu”. Również w codziennym życiu lubimy używać nazwy naszej gwiazdy jako komplementu wobec drugiej osoby. Mówimy często zdrobniale: „słoneczko lub słonko moje”, gdy chcemy w ten sposób wyrazić komuś miłość lub sympatię. Pamiętajmy też, że jako wolnomularze aż nadto cenimy sobie wolność. A czyż nie jest symbolem wolności słońce, do którego rano codziennie modlą się w powietrzu chrabąszcze i jętki i które stale swoimi promieniami oświetla ziemię, czyniąc życie weselszym i jaśniejszym, jeśli tylko potrafimy to dostrzec? Już wielki poeta Adam Mickiewicz w swych poematach swobodę ze Słońcem kojarzy. Korzystając z prawa wolności staramy się jednak przestrzegać granic, które wyznacza obecne w ludziach uniwersalne prawo etyczne. Ale i na tym polu naszemu symbolowi przypisana została ważna rola - rola bezstronnego sędziego, opiekuńczego ojca, strażnika dyscypliny i moralności. Czyż nie są to też cechy, które i my powinniśmy posiadać?
Uważam, że Słońce na ścianie naszej świątyni ma przede wszystkim przypominać nam, że cokolwiek mówimy, czynimy, działamy, ma to mieć wymiar światły. Popatrzmy jeszcze raz na rytuał - kiedy wchodzimy do świątyni, zapalone zostaje podświetlenie słońca, a gdy wychodzimy - gaśnie ono z powrotem. Co to oznacza? Prawdopodobnie w zależności, jak spojrzymy na cały ceremoniał. Jeżeliby przyjąć, że świątynia jest człowiekiem, to łatwo zauważymy, że Słońce symbolizuje duchowe światło, które oświetla wnętrze ludzkiej osobowości - psychiczne i fizyczne. Cały porządek prac lożowych wyraża porządek procesów ludzkich. Duch i psychika - jednostkowa czy zbiorowa, która pogrąża się w ciemnościach - wyraża chaos, który panuje w świecie profańskim. Odbiciem symbolicznym takiego stanu mogą być czarne plamy na słońcu, których coraz większa liczba powoduje, że gwiazda ta zamiera i nie jest w stanie świecić więcej. Jeśli działamy w ludzkiej zbiorowości, to Słońce ma nam przypominać o blasku niewidzialnej loży masońskiej, której zasady są uniwersalne i które powinniśmy wprowadzać w życie w każdym miejscu we Wszechświecie. Wejście do loży i zapalenie słońca, to narodziny naszych oświeconych myśli, słów i czynów - trzech promieni słońca wyrażających dobro, które kolejno przyjmują formy zajmujących miejsca braci masonów - od ucznia do mistrza i których jedność oraz harmonię symbolizuje Czcigodny. Wyjście i zgaszenie podświetlenia oznacza spoczynek, kres cyklu wędrówki, zachód słońca i starość, która ponownie odradza się w młodość na następnym posiedzeniu. Słońce również ma swój cykl: nie świeci cały czas i nie tylko z powodu, że u zwykłego śmiertelnika przez dłuższy czas nadmiar jego promieni wywołałby szaleństwo, ale przede wszystkim dlatego, że gdyby tak było, wszystko by uschło. Co nie oznacza, że światłość jego zupełnie w tej fazie zanika - wprost przeciwnie, znajduje swe odbicie w Księżycu.
W każdym razie każdy z nas, kto siedząc na posiedzeniu loży (i nie tylko!) obserwuje Słońce, powinien zastanowić się - co ma z tego ważnego symbolu wynieść? Racjonalista może skojarzyć Słońce z geniuszem ludzkiego, twórczego rozumu, którego pomysłowość jest nieograniczona w ciągłym rozwiązywaniu trapiących świat materialny problemów. Działacz charytatywny mógłby dostrzec w nim radość, którą będzie starał się zaszczepić tym, którym od serca pomaga. Człowiek wierzący może widzieć w nim boski twór, który będzie mu przypominał o istnieniu Najwyższego Boga - Stworzyciela świata, zaś zatopiony w naukach ezoterycznych mistyk będzie wchłaniał w swą duszę energię, która wypływa wedle jego odczucia z obecnej w przyrodzie życiodajnej siły Słońca. Podobnych przykładów można mnożyć setki. Każdy ma różne odczucia, różne gusta i różne dążenia, ale symbolika, którą używa masoneria ma za zadanie łączyć, a nie dzielić! Słońce wyraża różnorodność w całej okazałości i jako symbol obecne jest niemal w każdej kulturze ludzkości. Dlaczego też z pewnością pozytywny uniwersalizm i światłość jego przesłania zadecydowały o tym, że znalazło ono swoje miejsce w świątyniach lóż wolnomularskich.
Symbolika Księżyca
Wpisał: Karol Wojciechowski 12.03.2006.
Księżyc znajduje się obok Słońca na wschodniej ścianie wolnomularskiej świątyni. Ten naturalny satelita Ziemi, intrygujące światło nocne, które nie świeci samo, a jedynie odbija światło słoneczne, od zarania ludzkości uchodził za symbol ukrytych stron natury. Władca nocy, traktowany często jako pośrednik między niezmiennym kosmosem a zmiennym życiem ziemskim - jego mglisty wyraz twarzy wyraża fantazję, wyobrażenia, oddalenie się od spraw ziemskich i dualizm. Opiekun zakochanych, symbolizujący jednocześnie czystość płciową i rozpustną miłość. Ten budziciel i pasterz gwiazd miał niczym puchar zawierać ambrozję lub miód pity przez bogów. Fascynował do tego stopnia, że stał się tematem poezji: jego motywy znajdujemy m. in. u Lucjana Rydla, Daniela Naborowskiego, Juliusza Słowackiego czy Bolesława Leśmiana.
Niegdyś najważniejszą jego rolą, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie była miesięczna i tygodniowa rachuba czasu, co potwierdza Psalm 103 ST. Na tym tle miał znacznie większe znaczenie od słońca, ponieważ w stały sposób zmieniał swoją postać. Okres jego nieobecności na niebie w niektórych mitologiach tłumaczono pożarciem, a następnie wypluciem go przez ogromnego potwora. Wedle innych podań miał być stale zabijany przez niebiańskie istoty, a następnie przywracany do życia. Jeszcze odmienna opowieść mówiła, jak kompletnie wyzuty z sił Księżyc zostaje nakarmiony przez swojego małżonka Słońce.
Przypisywano mu rządzenie poszczególnymi rytmami życia ludzkiego i natury, która dawała mu we władzę perły, biały kolor, a także różnorodne gatunki kwiatów. Poszczególne fazy Księżyca tłumaczono często jako przybytek i utratę wagi albo jako ciążę i poród. Wysnuwano z nich dzieciństwo, wiek dojrzały i śmierć, a także ponowne narodziny. Plamy na Księżycu postrzegano jako zabliźnione rany po walkach z potworami. W zależności od tradycji był on również utożsamiany z człowiekiem ukamienowanym za złamanie szabatu, w czasach antycznych z Endymionem, w średniowieczu zaś z Judaszem bądź Kainem trzymającym wiązkę cierni. W Polsce kwitły legendy o tajemniczym magu Twardowskim, który w ostatniej chwili umknął na Księżyc przed czyhającymi nań diabłami. W legendach była też mowa o Limbusie, księżycowej krainie, w której przechowuje się wszystko, co uległo zmarnowaniu na ziemi (stracony czas, roztrwonione bogactwa, daremne łzy, cierpienia, niewysłuchane modlitwy itp.).
W sferze religii Księżyc był przedmiotem kultu, ale w przeciwieństwie do słońca nie przypisywano mu szczególnej roli. Przeważnie miał on postać żeńską, w tradycji grecko - rzymskiej utożsamiany był z Artemidą-Dianą-Hekate-Febe, siostrami słonecznych bogów Apollina i Heliosa. Odmiennie w Egipcie - czczono go pod postacią boga Ah-Chonsu, w Babilonie przybierał imię Sin-Nanna, również u wielu dzikich plemion był czczony jako bóstwo męskie. Dla Egipcjan i Greków był siedzibą dusz ludzkich, a u gnostyków symbolizował statek wiozący dusze. W wielu religiach był także atrybutem dziewiczości, m.in. bogini Liany, Izydy, przejęty przez chrześcijan stał się symbolem Marii, matki Jezusa. W tym kontekście również Kościół katolicki nosił miano Księżyca, odbijającego światło słońca, Chrystusa. Księżyc symbolizował też samego Chrystusa na krzyżu oraz synagogę jako przeciwieństwo kościoła. Judaizm widział w nim symbol wędrówki ludu wybranego, znak Adama i Kaina, Abrahama opuszczającego ojczysty Haran, a także legendarnego Żyda wiecznego tułacza. Islam zaś ustanowił go częścią swojego godła.
Pytając o jego znaczenie w symbolice masońskiej, należy cofnąć się do korzeni masonerii, w czasy gdy prym wiedli w niej różokrzyżowcy. Jako alchemicy uznawali go za materia prima, czyli pierwotną materię ukształtowaną przez blask słońca, a zarazem coś zmiennego, ulatniającego się; bierną zasadę żeńską i srebro. Inni adepci wiedzy tajemnej, astrologowie, umieszczali Księżyc pod znakiem Raka. Według nich posiadał on władzę nad snem, pamięcią, uczuciami, duszą i podświadomością, która potrafi być zarówno opiekuńcza jak i groźna. To on skłaniał człowieka do grzechu i lenistwa, ale również napawał go radością. W tym kontekście warto zauważyć, że Księżyc zawsze znajdował się w centrum zainteresowań różnorodnych praktyk magicznych. Rzekomo zioła zbierane przy jego blasku działały skuteczniej, a jego promienie miały być dla czarodziejek źródłem nieśmiertelności. Według wierzeń ludowych jego fazy wpływają ożywczo na roślinność, na jakość mleka karmiącej matki i lekki poród, na opady deszczu i ogólny stan pogody, na morskie pływy, rozrost pereł w muszlach, różne choroby, dni pomyślne i niepomyślne itp.
W nauce wolnomularskiej jest on również przeciwieństwem Słońca, ale przyjmuje się jego wszechstronne znaczenie. Jest on przede wszystkim atrybutem dwóch dozorców mieszczących się na zachodzie świątyni, gdzie Słońce symbolicznie znika za horyzontem, gdy zakańczane są prace świątynne loży. Wydaje się jednak, że najbardziej reprezentuje on ciemną stronę osobowości każdego człowieka, stronę ludzkich popędów, pragnień i różnych namiętności, które jednak nie powinny być spychane na bok, lecz oświecone światłem, wyrażanym przez Słońce. Wtenczas, gdy te niepożądane cechy podporządkowane są działaniu sfery oświeconej, przybierają zupełnie inną formę i - niczym ów Księżyc - noszą odbicie prawdziwego światła. Również jest to symbol, który powinien towarzyszyć wolnomularzom poprzez ich wędrówki życiowe: każde wydarzenie tej podróży może mieć jakiś sens i nawet gdy przejawia bolesny wyraz, to w rezultacie odbija światło mądrości, którego mason zawsze winien poszukiwać i pragnąć bez względu na wyznawany światopogląd. Na tym tle widoczny jest pewien związek Księżyca z czarno-białą mozaiką podłogi świątynnej.
Patrząc z innej strony, można również dopatrywać się tego symbolu jako rezultatu działania masonów w świecie profańskim, do którego niesione jest wolnomularskie światło: to także pouczenie i przestroga, by być czujnym, gdy znajduje się w miejscach ciemnych - w sensie dosłownym i przenośnym - i zawsze starać się odbijać światło w ciemnościach. Można na tym przykładzie dostrzec analogię do koguta, który także oznacza czujność w każdej chwili. Księżycem mogą też być ludzie, którzy choć nie są masonami, to postępują wedle wolnomularskich zasad - owi bezfartuszkowi i bardzo często nieświadomi mularze, którzy czasem starają się o członkostwo w masońskim bractwie. Księżyc to też przede wszystkim przypomnienie przebywającym w lożach, że po zamknięciu prac świątynnych światło nie znika, lecz w fazie uśpienia wyraża się symbolicznie poprzez naturalnego satelitę. Na tym tle można podać niezliczoną ilość przykładów, jednak jak widzimy, w wolnomularstwie Księżyc symbolizuje w pierwszej kolejności ten negatywny aspekt, który zawsze daje się przekształcić w pozytyw i osobiście przypisałbym mu znane powiedzenie: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Ciekawe, że prawie w każdym przypadku Księżyc i Słońce wzajemnie się uzupełniają, jednak znaczenie ich wspólnego działania jest tematem na odrębną już deskę.
Węgielnica
Wpisał: Stanisław Rohan 09.09.2005.
Gdy B:. Drugi Dozorca zaproponował mi przygotowanie deski o węgielnicy z początku bardzo się wahałem:. co można napisać o tak nieskomplikowanym przedmiocie? Postanowiłem jednak zastosować naszą wolnomularską metodę stopniowego ociosywania kamienia i okazało się, że ten z pozoru zwykły przedmiot może jednak wywołać dziwne przemyślenia.
Zacznijmy jednak od wolnomularstwa operatywnego. Węgielnica murarska (bo jest też węgielnica geodezyjna!), nazywana też kątownikiem murarskim, służy do wyznaczania i sprawdzania kątów prostych na powierzchni muru. Stosowane są dwa typy węgielnicy: drewniana i stalowa.
Węgielnica drewniana składa się z dwóch prostopadłych ramion i rozpierającej je poprzeczki zwanej mieczem. Jej dłuższe ramię ma 1500 mm długości a krótsze 1000 mm, szerokość obu ramion 100 mm Węgielnica wykonana jest z twardego i dokładnie wygładzonego drewna. Naroże i końce ramion są okute blachą o grubości 2 mm
Węgielnica stalowa wykonana jest z blachy o grubości 2 mm Jej dłuższe ramię ma 250 mm długości a krótsze 180 mm, szerokość ramion 25 mm, końce obu ramion mają ścięcia pod kątem 60°.
Nasi B:. w innych krajach nazywają węgielnicę:. square (ang.); equerre (franc.), Winkel (niem.) i squadra (wł.).
Przyjrzyjmy się teraz w skupieniu tym narzędziom i wyobraźmy sobie pracujących B:. Węgielnica drewniana jest przedmiotem dosyć dużym. Osoba, która się nią posługuje musi wyrobić w sobie nawyk uwagi by jej nie połamać lub nie zahaczyć nią innej osoby. Jeśli węgielnica ta ma służyć długo i dobrze trzeba nauczyć się o nią starannie dbać:. powinna być dokładnie wycierana z mokrej zaprawy i nie może długo leżeć na słońcu - grozi jej przecież popaczenie.
Węgielnica stalowa zwraca przede wszystkim uwagę harmonijnymi proporcjami ramion: to prawie 7:.5 - złoty podział. Posługiwanie się nią też wymaga uwagi i odpowiedzialności:. upuszczona z mostu do rzeki lub fosy jest zwykle bezpowrotnie stracona, upuszczona z rusztowania może ciężko zranić lub zabić osobę pracującą na dole - innego B:.
A teraz wyobraźmy sobie, że sami musimy zrobić węgielnicę. Czy na pewno jest to łatwe? Zastanówmy się proszę gdzie można znaleźć wzorzec kąta prostego?
Zacznijmy od obserwacji nieba. Na równiku droga ruchu dziennego Słońca jest prostopadła do horyzontu - Słońce wznosi się prostopadle nad horyzontem i prostopadle obniża się pod horyzont podczas zachodu. Dla Hirama podróż na równik była chyba zbyt daleka. Dużo bliżej miał do zwrotnil:a - ok. 10°. Na zwrotniku Słońce jest w zenicie podczas kulminacji górnej w dniu przesilenia wiosennego i w dniu przesilenia jesiennego. Pręt umocowany w dno zbiornika prostopadle do powierzchni cieczy nie rzuca, wtedy cienia.
Taką obserwację można było wykonać w trakcie rejsu w górę Nilu lub w trakcie podróży po Morzu Czerwonym np. do wzorca kąta prostego wymaga dużej wiedzy (nie tylko astronomicznej), ale też wytrwałości, przedsiębiorczości i odwagi a to u wolnomularzy bardzo pożądane cechy.
Teraz przejdźmy do doświadczenia fizycznego. Jeśli na cienkim sznurku zawiesimy ciężarek, czyli zrobimy tzw. pion, i zanurzymy go w naczyniu z cieczą to między kierunkiem sznurka a swobodną powierzchnią cieczy otrzymamy kąt prosty. Doświadczenie to jest bardzo łatwe, można je przeprowadzić wszędzie i zawsze. W sposób naturalny nasuwa się jednak pytanie: jakie to właściwie kierunki wyznacza pion i powierzchnia swobodnej cieczy? By na to odpowiedzieć trzeba było kilkuset lat badań nad grawitacją, geologią, geofizyką, mechaniką cieczy a wszystko wsparte matematyką. To chyba kolejny wniosek z rozmyślań nad węgielnicą, że takiego właśnie dociekliwego wyjaśniania i dogłębnego rozumienia prostych z pozoru zjawisk w otaczającym nas świecie oczekuje się od wolnomularza.
Wzorce kąta prostego można też otrzymać na drodze dociekań teoretycznych. Dostarcza ich geometria.
Oto jedna z metod:.
- narysujmy odcinek;
- z każdego końca odcinka zakreślmy okręgi o promieniu równym długości odcinka - okręgi te przetną się w dwu punktach;
- połączmy te punkty odcinkiem - przetnie on odcinek łączący środki okręgów pod kątem prostym.
A teraz inna metoda:.
- narysujmy okrąg;
- narysujmy średnicę tego okręgu;
- obierzmy teraz dowolny punkt na obwodzie okręgu i
- połączmy go odcinkami z końcami średnicy - powstanie trójkąt prostokątny.
Ktoś mógłby wzruszyć ramionami: to wiedza ze szkoły podstawowej. Owszem, ale naszej szkoły podstawowej. Kiedy Euklides (365 - 300 p.n.e.) pisał swoje prace z geometrii był to szczyt wiedzy matematycznej. Nie lekceważmy więc przodków, przekazywali nam wspaniałą i potrzebną wiedzę, bez niej nie posunęlibyśmy się do przodu. To pozwala też zdobyć się na dystans w ocenie własnych poczynań. To co tworzymy dzisiaj kiedyś też będzie tradycją i zostanie potraktowane jako coś prostego i oczywistego. Starajmy się jednak tworzyć takie dzieła, które jak prace Euklidesa, pozostaną w pamięci ludzkiej przez prawie 2500 lat.
Spójrzmy jeszcze raz na konstrukcje geometryczne Euklidesa. Rodzi się od razu przekorne pytanie: czy tak będzie zawsze, a innymi słowy: czy może być inna geometria? Okazuje się, że może być, jeśli zakwestionować tzw. aksjomat równoległości. Dokładnie 170 lat temu opublikowano pierwsza pracę poświęconą geometrii nieeuklidesowej - powstała geometria Łobaczewskiego, zwana. też geometrią hiperboliczną. Dużo później okazało się, że geometrię nieeuklidesowe mają fundamentalne znaczenie w badaniu czasoprzestrzeni. Szanujmy więc tradycję, ale podchodźmy do niej krytycznie i twórczo.
Skoro wiemy już jak określić kąt prosty naszej węgielnicy jeszcze kilka rozmyślań. Nie wiadomo dokładnie kiedy Salomon się urodził, ale umarł w 930 r. p.n.e. Mniej więcej w tym czasie Hiram budował mu świątynię. Było to więc ok. 600 lat przed Euklidesem i jego geometrią. Skąd więc pochodziła wiedza Hirama? Można się tego tylko domyślać. Pierwsza. wielka budowla w tamtym regionie to egipska piramida Dżosera - pochodzi z XXVII w. p.n.e. Gdy powstawała, wiedza teoretyczna i praktyczna egipskich budowniczych musiała być już ogromna. I z pewnością, przynajmniej częściowo, była to wiedza tajemna. Wydaje się więc, że nasza tradycja budowniczych sięga naprawdę bardzo zamierzchłych czasów.
Nic dziwnego, że przedmiot, który tak łatwo może wywołać tak wiele skojarzeń zajmuje ważne miejsce w symbolice L:. Spotykamy tam węgielnicę w różnych miejscach i sytuacjach.
Węgielnica jest jednym z trzech klejnotów ruchomych, wisi pod szyją Czcigodnego. Węgielnica leży też na ołtarzu na księdze obok cyrkla i szpady płomienistej. Mówimy o niej, że jest to węgielnica prawdy lub węgielnica szczerości, bo każdy wolnomularz powinien się nią kierować we wszystkich życiowych sprawach.
Trójkąt (delta) jest też symbolem doskonałości wolnomularskiej. Przedstawia sobą jedną z cech drogi cnoty wolnomularza - roztropność. Gdy więc wchodzimy do L:. stawiamy nogi na kształt węgielnicy:. najpierw prawą nogę a następnie dostawiamy lewą, pod kątem prostym.
Gdy stajemy do porządku i podnosimy prawą dłoń do gardła to mamy cztery palce złączone a kciuk podniesiony do góry na kształt węgielnicy - ten gest ma przypominać, że każdy kto wyjawi tajemnice L:. będzie miał poderżnięte gardło.
*
Deska przedstawiona na zebraniu S:. L: EUROPA na W:. Warszawy dnia 13 go listopada 5996 r. oraz 25-go listopada w Sz:. L:.WOLNOŚĆ PRZYWRÓCONA.
Biblioteczka "Wolnomularza Polskiego" nr 12
Porządek świątynny na tle emblematu masonerii
Wpisał: Karol Wojciechowski 26.12.2005.
Pamięci Br:. Władysława Bocheńskiego
Podobnie jak każdy wolnomularz w stopniu ucznia, także i ja zostałem postawiony przed trudnym - przyznam się - zadaniem wygłoszenia referatu o symbolice i znaczeniu masońskiego rytuału. Długo zastanawiałem się przed ostateczną decyzją wyboru tematu. Niedawno zostałem przyjęty na pierwszy stopień. Obserwując przebieg naszych spotkań oraz stosowanych w ich trakcie słów, gestów i ceremonii, postawiłem sobie ważne pytanie: Jakie jest ich właściwe znaczenie oraz dlaczego są one owiane tajemnicą i niedostępne profanom? Jako że wiele używanych przez nas symboli ma już w słownikach i encyklopediach obszerne definicje, postanowiłem na tej podstawie objaśnić je jeszcze głębiej, kierując się także wskazaniami wewnętrznej intuicji i własnego zrozumienia. Z początku planowałem wygłosić dwie oddzielne deski, jednakże ze względu na bliski związek tematyczny, zdecydowałem się połączyć obydwie w jedno.
Przedmiotem mego zainteresowania uczyniłem podstawowy emblemat masonerii - skrzyżowane ze sobą cyrkiel i węgielnica - oraz używaną podczas zgromadzeń rytualnych, doskonale znaną nam pozycję "do porządku". Gdyby spytano mnie: dlaczego właśnie to pragnę opisywać, odpowiedziałbym, że choć są to najczęściej używane symbole, to nie zawsze doceniamy ich praktyczny sens. Pozycja "do porządku" ma dla mnie bardzo osobistą wartość, ponieważ, jeszcze na długo przed wstąpieniem w szeregi bractwa, interesowałem się masonerią i zebrałem na jej temat niemałą wiedzę, ale dziwnym trafem, mimo studiowania wielu książek z tej dziedziny, oglądania wielu zdjęć i diagramów, pozycja ta jakoś uszła mojej uwadze. Dlatego tuż po inicjacji, kiedy miałem okazję po raz pierwszy uczestniczyć w zebraniu rytualnym - postawa braci z rękoma trzymanymi przy szyi oraz stopami ustawionymi w kształt węgielnicy, przykuła moją uwagę do tego stopnia, że postanowiłem sam odkryć jej właściwe znaczenie.
Trudno będzie zrozumieć jej istotę bez wyjaśnienia znaczenia dwóch elementów wchodzących w skład głównego emblematu masońskiego. Węgielnica, jak poucza nas katechizm ucznia, jest symbolem precyzji myśli i prawości postępowania. W literaturze masońskiej jest ona uznawana za atrybut Czcigodnego Mistrza oraz narzędzie porządkujące porozrzucane elementy. Z lekcji matematyki wielu z nas pamięta, że węgielnica zwana też kątownicą, służy przede wszystkim do rysowania figur o czterech kątach prostych (np. kwadratu). W związku z tym uważana jest za symbol Ziemi, a w sferze zachowań ludzkich oznacza prostotę, prawdę, szczerość, równowagę, uczciwość i legalność. Nie chciałbym zbyt szczegółowo rozwodzić się nad historycznym pochodzeniem tego narzędzia, a także jego rolą w procesie budownictwa operatywnego - w sposób znakomity opisał to Br:. Stanisław Rohan w swoim referacie "Węgielnica".
Węgielnica jest mocno powiązana znaczeniowo z cyrklem. Ten ostatni pojawił się bardzo wcześnie - jako narzędzie stosowany był już w Babilonii i Asyrii, zaś jego stalową wersję, pochodzącą z I w. p.n.e., odnaleziono w grotach galijskich na terenie dzisiejszej Francji. Istnieją różne rodzaje cyrkli - w zależności od typu okręgu, który mają zakreślać, wyróżniamy: cyrkle podziałowe, drążkowe, kątowe, redukcyjne, zerowe, a także ich specjalne wersje - cykloidograf oraz elipsograf. Tak wszechstronne narzędzie jest uważane za atrybut różnych nauk, jak geometrii, astronomii, architektury czy geografii. Cyrkiel zajmuje sporą przestrzeń w sferze symbolicznej. Katechizm ucznia nadaje mu miano: mądrości, która w dawnym sensie oznaczała trafną ocenę rzeczy i nienaganne postępowanie; oraz miary, którą zawsze musimy przestrzegać w stosunkach z bliźnimi. Słowniki i encyklopedie przypisują mu różne znaczenia: jako instrument projektowych i kreślarskich zdolności, jest on symbolem aktywnej siły i twórczej inteligencji, a także rozwagi, roztropności, umiarkowania, prawdy oraz ograniczonych pożądań. W judeo-chrześcijaństwie symbolizuje mądrość boską, stąd często w plastyce przedstawiano osobowego Boga z cyrklem w ręku, mierzącego ziemię - taką rycinę znajdujemy chociażby w XIII - wiecznej Biblii francuskiej, a na sposób literacki tak opisuje go Dante Alighieri w "Boskiej Komedii". Cyrkiel jest uważany za atrybut wielu abstrakcyjnych uosobień, jak np. muzy Uranii, Sprawiedliwości, Dojrzałości, Melancholii czy Przezorności. Dwa ostrza cyrkla oznaczają życie i kształt albo ducha i materię. Poprzez podobieństwo do litery A wyraża początek wszystkich rzeczy. Koło zakreślone przy pomocy tego przyrządu przejawia Kosmos i ogół cyklicznych zjawisk zachodzących we Wszechświecie. Mianem cyrkla określany jest również gwiazdozbiór nieba południowego. W sztuce stanowi on nieodłączny atrybut architekta lub żeglarza; w epoce Renesansu i Baroku towarzyszył też malarzowi, posługującemu się w swej pracy geometrią i perspektywą. W XVIII w. - epoce Oświecenia - na stałe dołączyli do tego grona wolnomularze. W masonerii cyrkiel znalazł swoje miejsce na ołtarzu i stał się jednym z trzech Wielkich Świateł.
Razem zestawione, węgielnica i cyrkiel, mają, wedle masońskiej interpretacji, służyć symbolicznemu kształtowaniu lepszych obywateli. W świetle tradycji ezoterycznej cyrkiel jest symbolem nieba, nieograniczoności, męskości, czasu oraz słońca; węgielnica zaś Ziemi, ograniczenia, kobiecości, księżyca i przestrzeni. Oboje stanowią więc przeciwieństwa, i dlatego w hermetycznym języku Chin i Zachodu połączenie ich uchodziło za osiągnięcie ideału doskonałości. W tradycji wolnomularskiej, przyporządkowanie różnych kątów rozwarcia ramion cyrkla w stosunku do węgielnicy, odpowiada różnym stopniom rozwoju duchowego: np. 900 oznacza równowagę sił duchowych i materialnych. Węgielnica na cyrklu oznacza opanowanie ducha przez materię; cyrkiel na węgielnicy - opanowanie materii przez ducha. Skrzyżowanie obu tych narzędzi - równowagę przeciwstawnych aspektów.
Ten podstawowy emblemat masoński jest naszym nieodłącznym towarzyszem w trakcie prac rytualnych; nie tylko jako wiszący symbol ścienny, ale przede wszystkim jako najważniejszy wzór dla naszych pozycji, znaków i gestów. On też stanowi matrycę dla wielu innych symboli, takich jak wszechwidzące oko czy gwiazda sześcioramienna. Chciałbym teraz zatrzymać się przy jednej pozycji, o której wspomniałem na początku. Kiedy z ust Czcigodnego pada sformułowanie: "Do porządku, bracia moi", każdy wolnomularz przybiera określoną postawę: Na baczność, wyprostowany, stopy na kształt węgielnicy, lewa ręka opuszczona, a prawa dłoń podniesiona na wysokość szyi, z czterema palcami złączonymi i kciukiem odgiętym w kąt prosty. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że taka pozycja ma wyłącznie przypadkowy charakter albo stanowi rezultat bezmyślnego naśladownictwa jakiejś zupełnie wymarłej tradycji. Nic bardziej błędnego. Jeśli przyjrzymy się bliżej układowi ciała, a także całej naszej świątyni wolnomularskiej, zauważymy, iż sens tej postawy jest bardzo głęboki, co więcej - zawiera on w sobie pełny ideał harmonii.
Stopy są symbolem pokory i najmniej znaczącą częścią ludzkiego ciała, a jednak na nich opiera się cały ciężar. Zauważmy, że w pozycji "do porządku" palce obydwu nóg są rozwarte, a pięty złączone pod kątem prostym, tak że obrazują węgielnicę. Noga symbolizuje człowieka, postawę ludzką i więź społeczną, zaś tułów jest najczęściej kojarzony z pożądaniem. Głowa jest obok serca traktowana jako najświętsza część naszego ciała. Według niektórych koncepcji ma być ona siedzibą żywotnej siły; w słownikach uchodzi za symbol: światła, Słońca, nieba, porządku, Boga, mądrości, rozumu, oświecenia, mikrokosmosu, wszechświata itp. Wspiera się na szyi - i to właśnie na jej wysokości trzymane są na wzór poziomicy i kątownicy palce, a prawa ręka, symbolizująca działanie, wygięta jest na kształt cyrkla pod kątem 450, druga zaś, ta opuszczona, ma oznaczać bierność. Ręka jest ważnym symbolem budowania i władzy, a w niektórych religiach - łaski i opatrzności bożej. Białe rękawiczki symbolizują czystość, cześć i oddanie. Palce, które wyznaczają kierunek działania, zawsze były i nadal są pomocne przy wyrażaniu uczuć i precyzowaniu myśli.
Teraz, zestawiając to wszystko, zauważamy, że każda z tych części stanowi ważny element całości, a pozycje w jakiej się znajdują, nadają tej całości pełną harmonię. Spójrzmy, na czym opierają się stopy, a także przypomnijmy sobie, czego symbolem jest węgielnica w świetle tego, co ukazałem powyżej? W jednym i drugim przypadku odpowiedzią jest: Ziemia. Cyrkiel, podobnie jak głowa, od razu nasuwa skojarzenie z niebem czy najwyższą mądrością. Prawdziwy mason jest w tym układzie człowiekiem stojącym twardo na ziemi, a jednocześnie z głową w najwyższym ideale. Ale taki stan harmonii i doskonałości nie jest w żadnym razie przysłowiowym "bujaniem w obłokach". Wprost przeciwnie - połączenie nieba z ziemią, cyrkla z węgielnicą - rozwija naszą mądrość i zręczność, daje kontrolę nad pożądaniami, oraz ustala właściwe nam miejsce jako jednostki, mikrokosmosu, w życiu indywidualnym i zbiorowym. Porządek wyznaczony jest przez węgielnicę na dole, jak i cyrkiel na górze. Jest to doskonałe odbicie naczelnego emblematu masonerii. Zwróćmy jeszcze uwagę, że u człowieka zarówno stopy, jak i głowa są końcami tego samego ciała i każde z nich ma swoje znaczenie - jedno nie może powiedzieć drugiemu: "Nie potrzebuję ciebie".
A jak zbudowana jest świątynia masońska? Jej podłoga to kwadrat, po niej także stąpamy w układzie kwadratowym, na bokach stawiając stopy w kształt węgielnicy. I czarno-biała mozaika składa się z kwadratów. To jest właśnie ziemia. A dlaczego fotel Czcigodnego i dwóch Dozorców znajduje się na podwyższeniu? Z tych samych powodów, dla których głowa znajduje się na wierzchołku ciała. Czcigodny ma w symbolice podobne do niej znaczenie. Choć jak wszystko na świecie, na każdym poziomie bytu składa się z przeciwieństw, tak i on sam, nie dotykając stopami ziemi, posiada zawieszoną na szyi jej symbol - węgielnicę. Stopnie, które prowadzą do jego fotela są niczym innym, jak nogami i tułowiem ludzkim. Są też symbolem duchowego doskonalenia człowieka, w trakcie jego podróży przez różne cechy i skrajności ludzkiej osobowości, aż do osiągnięcia ideału harmonii, który już na pierwszym stopniu wyraża pozycja "do porządku". Popatrzmy więc, jak genialnie i logicznie skonstruowana jest świątynia! Nie tylko budowa, ale przecież cały porządek w niej panujący, sposób poruszania się, postawa, słowa, gesty, znaki, dotknięcia, kroki - to wszystko w nas wyraźne znajduje odbicie.
Świątynia nie jest więc tylko miejscem spotkania w sensie fizycznym, ale najgłębszym i najpiękniejszym wzorem dla nas, wolnomularzy, jak mamy postępować w codziennym życiu, oraz jaki stan świadomości, jaką postawę wewnętrzną utrzymywać. Zrozumiałe jest, że pozycję "do porządku", z ręką przy gardle i układem palców w kształcie węgielnicy, musimy przejmować nie tylko podczas prac rytualnych, ale i w całym naszym życiu. Węgielnica stóp i palców oraz cyrkiel prawej ręki muszą pozostać na zewnątrz niewidzialne. Powinniśmy przy pomocy cyrkla rysować okręgi Wolności, Równości i Braterstwa, ale jednocześnie dostrzegać granicę, którą wyznacza przecięcie z okręgami innych osób - w to miejsce nie możemy już wkraczać. Pamiętajmy też, że każda osoba ma swój własny cyrkiel, mimo iż w większości przypadków nie jest świadoma jego posiadania. Dlatego, jeśli u innych zauważamy koło, również powinniśmy dostrzec cyrkiel, który je zakreślił.
W dniu 19 marca 6003 R.P.Ś., podczas wspólnych prac warszawskiej loży "Prometea" i "Pod Ulem" w Toruniu, została wygłoszona przepiękna deska pt. "Zadania wolnomularstwa w kształtowaniu postaw zaangażowanych" . Była w niej mowa m.in. o świetle, które oświeca nas podczas prac lożowych i które powinniśmy przenosić na zewnątrz, do różnych sfer życia profańskiego. Osoba wygłaszająca referat podkreśliła wyraźnie, że: "To światło ma być jednak niedostępne oczom profanów. Ma być dyskretne tak, aby źródła jego inspiracji pozostały nieujawnione". W pełni zgadzam się z tym twierdzeniem. Dla dobra bliźnich i dla własnego dobra nie powinniśmy zdradzać tego źródła, a w każdych działaniach i kontaktach przyjmować w naszych wnętrzach postawę porządku świątynnego. Ktoś, kto nie rozumie istoty tego porządku, nie powinien też dociekać, w jaki sposób i skąd niesiemy światło. W przeciwnym wypadku ujawnienie zasad działania przyniosłoby szkodę, której wyrazem jest znak używany w pierwszym stopniu - przesunięcie ręki wzdłuż szyi i opuszczenie w dół.
Gest ten towarzyszy pozycji "do porządku". Odczytuje się go jako wolę poderżnięcia gardła w przypadku zdrady tajemnic lożowych. Jednak przyglądając się szerokiej wymowie masońskiej symboliki, wyłania się przed nami znacznie głębsze znaczenie tego znaku. W świetle powyższych rozważań wiadomo, iż pozycja "do porządku" oznacza stan harmonii i doskonałości. Biorąc pod uwagę, że interpretacje poszczególnych symboli mogą być różnorodne, a nawet przeciwstawne - stan ten również może być określony różnie i myślę, że każdy z nas, w zależności od wyznawanego światopoglądu, powinien we własnym zakresie go sobie zdefiniować. Tylko konsekwencja, którą wyraża wspomniany znak, będzie jednoznaczna. Poderżnięcie gardła oznacza symboliczne przerwanie łączności między głową a resztą ciała. W ten sposób niebo odrywa się od ziemi, wiedza i mądrość przestają współdziałać z moralnością, a porządek mikrokosmosu, który towarzyszył naszej harmonijnej postawie, zostaje rozbity. Następuje zachwianie równowagi i wolnomularz na powrót wraca do królestwa chaosu, do świata profanów.
Nie jest to - jak widać - jakiekolwiek fizyczne okaleczenie czy śmierć, jak chcieliby to postrzegać nasi przeciwnicy, którzy nierzadko w swym zacietrzewieniu gotowi są w dwóch końcówkach cyrkla i węgielnicy ujrzeć diabelskie rogi. Nie tylko o brak dyskrecji tu chodzi, ale o duchowy i moralny upadek człowieka, gdyż takie jest właśnie następstwo zdrady masońskiej tajemnicy. Pamiętajmy, że nie tyle sąd braterski usuwa nas z loży, ale przede wszystkim my sami, łamiąc reguły porządku, wyrzucamy siebie z własnej, wewnętrznej świątyni. Pozwoliliśmy wkroczyć do niej nieuświadomionym profanom, cokolwiek mogą oni symbolizować. Czcigodny, urzędnicy, zasady i porządek panujące w loży, przestają mieć znacznie. Wtedy mówi się, że świątynia została zbezczeszczona. Wtedy też doceniamy ważną rolę odźwiernego, który symbolizując strażnika bram do duchowej świątyni cnoty, zabrania wstępu do niej niepowołanym z niższego aspektu ciała i psychiki osobowości ludzkiej.
Brzmi to wszystko nader poważnie, ale w praktycznym działaniu zdarza się niezwykle często. Pamiętajmy, że podczas prac w świątyni ręka przy gardle towarzyszy nam nie tylko przy wejściu i krokach powitalnych, ale głównie w trakcie wygłaszania mowy - ma ona nam zawsze przypominać o precyzyjnym formułowaniu myśli i sądów, a także o mądrym, prawym i rzetelnym działaniu. Gdy już ją wygłosimy lub zakończymy pracę, wówczas dopiero robimy ów znak, a słowem "rzekłem" dajemy do zrozumienia, że zasada została zachowana. W przeciwnym wypadku nikt inny, tylko naprawdę my sami podcinamy sobie gardło symbolicznym sztyletem chaotycznego postępowania. Może też dlatego uczeń, który dopiero zapoznaje się z masońską strukturą, nie ma prawa głosu, by przez swą początkową niewiedzę nie zachwiać przypadkiem równowagi i precyzji sił panujących wewnątrz świątyni. Słowo we wszystkich przypadkach może mieć tak twórcze, jak i destrukcyjne działanie.
Całość w sposób bardziej obrazowy ukazuję w moim poemacie pt. "Brama Świątyni":
Kiedy odkryto świątyni całun
Cyrkiel, co mądrość zawsze zakreślał I |
Wśród kolumn szukałeś sensu swej drogi
Wtem ogień pożądań w sobie wyczułeś II |
Bo prawa ręka, która działaniem
Stworzyłeś jedność przez połączenie
Lecz oto opaska na głowę opada
Dlaczegoż mam milczeć? - pytasz zdziwiony
Widziałeś osobę poza świątynią III |
Ujrzałeś ty brata, on w porządku harmonii
Nie dostrzegł chytrości u profana
Zapomniał by cyrkiel trzymać w ukryciu
Straciły więc kontakt - stopy i głowa
I choć nie strach, lecz zrozumienie IV |
dn. 11 - 13 listopada 2005 r.
W świetle tego, co zostało przedstawione, widać wyraźnie, że materialna świątynia, w której się spotykamy, jest tylko symbolem i potwierdzeniem moralnego postępowania każdego wolnomularza. W rzeczywistości na niej nie kończą się nasze prace, dlatego też w sobie musimy nosić pieczęć masońskiego emblematu i w każdej chwili zmiennego bytu wprowadzać go w czyn. Nie można zapomnieć, iż jedną z najważniejszych liczb używanych w masonerii jest cyfra "3": przy stawianiu kroków po wejściu do świątyni, przy uderzeniu, oklaskach i zawołaniu, ma ona doniosłą rolę. Jej znaczenie jest różnorodne, ale myślę, że w stopniu ucznia najważniejszym jej przesłaniem jest świadomość. Świadomość zrozumienia pozycji, którą się przyjmuje; znaków, które się wykonuje; oraz symboli, które się studiuje. Świadomość, że mają one ważne znaczenie nie tylko w życiu zewnętrznym - masońskim czy profańskim, ale przede wszystkim w funkcjonowaniu własnej, wewnętrznej świątyni naszej osobowości.
*
Deska wygłoszona w loży "Wolność Przywrócona" na Wschodzie Warszawy w dniu 14 grudnia 6005 R.P.Ś.
*
LITERATURA UZUPEŁNIAJĄCA DOTYCZĄCA SYMBOLI:
Miranda Bruce - Mitford, Ilustrowana Księga Znaków i Symboli, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 1997;
2. Władysław Kopaliński, Słownik Symboli, Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1990;
3. Leksykon Symboli, Wydawnictwo ROK S.A., Warszawa 1990.
Kogut jako symbol czujności
Wpisał: Godfryd Dobrzański 14.12.2005.
Kogut - to symbol interpretowany rożnie w różnych kulturach ale dla potrzeb moich krótkich rozmyślań na temat tego symbolu, towarzyszącego wolnomularzowi od samego początku jego drogi, przyjmuję interpretację, że kogut to symbol czujności, czasu, waleczności, energii, płodność. Z tych kilku jego aspektów najbardziej interesującymi są dla mnie czujność i czas.
Jak wspomniałem, kogut towarzyszy wolnomularzowi od samego początku. W jaskini rozmyślań jego symbol przedstawiony jest na wyeksponowanym miejscu. Dlaczego jest tak ważny w tym momencie? Zapowiada świt, nadejście światła, które wkrótce rozjaśni umysł profana. W tym momencie jesteśmy na progu nowego dnia i kogut swoim pianiem go zapowiada. Ale jest też przestrogą i wskazówką na przyszłość, jest symbolem czujności. Czujność właśnie sprawiła, że chwilę dłużej zastanowiłem się nad tą symboliką. Czy czeka na mnie jakieś niebezpieczeństwo? Co jest tym zagrożeniem przed którym powinien ostrzegać mnie kogut?
Teraz kiedy jesteśmy świeżo przyjęci w poczet braci, kiedy nie czujemy się pewnie badamy ostrożnie każdy swój krok, rozpatrujemy wszystko z rożnych stron, jesteśmy czujni i uważni. Jesteśmy czujni jak ludzie, którzy poruszają się w nieznanym terenie i próbują poznać podstawowe punkty na mapie świata. Jednakże kogut szczególnie nam się przyda jako towarzysz podroży później, kiedy już oswoimy się ze wszystkim co nas otacza, kiedy urządzimy sobie nasz świat wewnętrzny tak, żeby było nam wygodnie. Kiedy ta wygoda naszego wewnętrznego świata nas uspokoi, wtedy właśnie pojawi się niebezpieczeństwo, wtedy właśnie przestaniemy być czujni, poczujemy się nazbyt pewnie i to jest moment dla naszego symbolicznego koguta, który głośnym pieniem obudzi nas z letargu w jaki wpadniemy. Ale to tylko jedno z niebezpieczeństw, które na nas czyha, niebezpieczeństwo umysłowego lenistwa. Zbytnie przywiązanie do kolein, którymi jesteśmy przyzwyczajeni podróżować, właściwe każdemu człowiekowi umiłowania odrobinki lenistwa, ułatwienia sobie drogi, pójścia na skróty. Jednakże to niebezpieczeństwo czyha na każdego człowieka.
Wolnomularz jako człowiek wyzwolony z ram kolein duchowych i umysłowych staje raczej przed niebezpieczeństwem, aby ze swoich deklaracji wolności nie stworzyć kolein, ponieważ i tego typu błąd można popełnić, natomiast zasady ruchu pomagają mu być czujnym i otwartym. Zasady wolnomularzy wcielają się w rolę koguta ostrzegającego nas wtedy, gdy zamykamy się na poglądy innych, próbujemy forsować jeden pogląd na pewne sprawy.
Są jednak niebezpieczeństwa przypisane ludziom niezależnym, wolnomyślicielom. Takie niebezpieczeństwa, które czyhają na nas na drodze rozwoju duchowego nadchodzą najczęściej niepostrzeżenie. Wolnomularze nie wyznają sztywnych zasad, nie mają przewodnika duchowego, pasterza, absolutnego autorytetu, którego poglądy kształtują ich światopogląd. Jako osoby nieskrępowane ideologia opierają się w dużej mierze na swoich ocenach i to oni sami są wyznacznikiem pewnych praw moralnych, które wyznają. A jeśli jesteśmy ludźmi to przypisane jest nam również błądzić, a bardzo trudno znaleźć w swoim zachowaniu błąd. Z jednej strony sami musimy zachować czujność, kiedy prawa, które uznajemy za słuszne, służą faktycznie naszemu rozwojowi oraz rozwojowi społeczeństwa, a kiedy tylko sami przed sobą udajemy, że właśnie tym celom służą.
Tego typu dylematy stoją przed nami praktycznie codziennie. Codziennie podejmujemy drobne decyzje, drobne kroki na drodze do obranego celu. Trudno jest oprzeć się pokusie zboczenia w bok, to tylko jeden malutki kroczek, albo dwa. A skoro już zrobiłem te dwa kroki, to dlaczego nie zrobić trzeciego, a potem czwartego i nie wiedzieć kiedy, zamiast iść w kierunku celu, który na początku wydawał się taki prosty, jasny i oczywisty okazuje się, że zboczyliśmy gdzieś zupełnie w bok i nawet nie wiemy, gdzie jest nasz cel.
Symboliczny kogut powinien głośno nas ostrzec przed niebezpieczeństwem już wtedy, gdy robimy ten pierwszy krok, już wtedy powinniśmy być świadomi, że nie idziemy w kierunku, który sobie obraliśmy. Wolnomularstwo to jednak nie jest samotna podróż. Kiedy nawet spróbujemy oszukać samych siebie (a wystarczy poobserwować znajomych profanów, aby stwierdzić, że oszukiwanie samych siebie jest sztuką naprawdę szeroko uprawianą) pojawiają się Bracia, którzy przejmują rolę symbolicznego koguta ostrzegającego nas przed niebezpieczeństwem. To ich zadaniem jest ostrzec nas przed zboczeniem z drogi, lub przyprowadzeniem z manowców z powrotem na ubity trakt.
Podsumowując, kogut, z którym rozpoczynamy naszą drogę, nie jest symbolem przydatnym tylko na początku. Ma nam towarzyszyć w ciągu całej podróży wolnomularskiej, ostrzegać nas, kiedy tylko choć na chwile zaczniemy błądzić a zasady Wolność, Równość, Braterstwo nie będą choć przez chwilę najważniejszymi zasadami naszego życia.
Według chińskiego kalendarza rok 2005 jest Rokiem Koguta.
*
Deska wygłoszona w loży "Wolność Przywrócona", październik 2005