CYKL SYMBOLICZNO - RYTUALNY
Słowo wstępne
Wielu z nas zdaje sobie sprawę, że cały czas na świecie trwają ożywione dyskusje na temat roli wolnomularstwa w czasach współczesnych. Ścierają się ze sobą zupełnie sprzeczne dążenia, powstają coraz to nowsze obediencje, skupiające grupy wolnomularzy wokół określonego modelu działania.
Jedni chcieliby w wolnomularstwie widzieć związek osób zbierających się w pewnym celu - np. dla tradycji wykonujących określone znaki i gesty, ale nie wgłębiających się w ich treść, a raczej skupiających się na społeczno - charytatywnej misji organizacji. Inne podejście preferuje etyczne zgłębianie wartości tych symboli i konfrontowanie ich z charakterem ludzkim, jeszcze inni chcieliby uczynić symbolikę i rytuał przedmiotem prac medytacyjnych, a są wreszcie i tacy, którzy traktują masonerię jako wielką skarbnicę wiedzy tajemnej i sztuk magicznych. Wiadomo, że nie można zadowolić wszystkich grup; wielu stara się łączyć te różne nurty, bo przecież nie zawsze muszą być one ze sobą sprzeczne.
Można spróbować też rozróżnić dwa istotne podejścia - interpretacja znaczenia symboliki i rytuału w sensie jednostkowym - w stosunku do procesów zachodzących w samym człowieku oraz w sensie zbiorowym - jego relacji z innymi ludźmi, wewnątrz i na zewnątrz loży. Niezależnie od tego każdy z nas może zgodzić się, że symbole stosowane w masonerii są dużo starsze od naszej organizacji, zostały przejęte z innych systemów - już to religijnych, już to filozoficznych, bądź też etycznych albo społecznych. Nie jest w każdym razie zaskakujące, że każdy z tych symboli posiada bardzo różnorodne znaczenie, odmiennie w poszczególnych systemach bywa interpretowany, czasem wręcz sprzecznie. Tak więc ten sam symbol może nam masonom objawić wielostronną treść.
W moim cyklu chciałbym ukazać te różne strony oddziaływania tego samego symbolu, by każdy z nas mógł znaleźć w nim ten najbardziej odpowiadający mu skrawek. By po odczytaniu mógł mieć świadomość, że także ten znak w jakiś sposób dotyczy też jego. Czy mi się to uda? Ocenicie sami...
dn. 22 I 6006 r.
________________
Symbolika Słońca
Całkiem niedawno wygłosiłem deskę na temat głównych symboli masońskich - cyrkla i węgielnicy. Poza nimi istnieje jeszcze wiele innych symboli bezpośredni odnoszących się do sztuki budowlanej. Ja jednak chciałbym rozpocząć cykl od innego ważnego symbolu, który choć nie ma w sposób bezpośredni wiele wspólnego z budowaniem, to nieodłącznie od wielu wieków towarzyszy naszym pracom. Chodzi o Słońce, które również wynoszone było na piedestał przez przedstawicieli wielu wcześniejszych, wysoko rozwiniętych cywilizacji.
W starożytności Słońce było otaczanym wielką czcią przedmiotem kultu. Stanowiło ono bóstwo i to bóstwo bardzo powszechne, uznawane przez wiele kultur na różnych miejscach ziemi. Najsilniejszy kult boga Słońca miał miejsce wśród plemion indiańskich zamieszkujących obszary Ameryki, a zwłaszcza tereny obecnego Meksyku i Peru. Nie mniejszą rolę odgrywało w Azji Zachodniej, a także w starożytnym Egipcie, którego kultura do dziś fascynuje i spędza sen z powiek wielu naukowców, podróżników, hobbystów czy poszukiwaczy sensacji. Słońce w tych kulturach odgrywało istotną rolę w obliczaniu czasu; w zasadzie zajęło ono miejsce dawnego boga niebios. W samym Egipcie było najwyższym bogiem, któremu nadano imię Ra, a w późniejszym czasie łączono różne jego odmiany (Re, Amon-Re, Amon-Ra itp.). Warto wspomnieć, że w czasach reformy religijnej Amenchotepa IV zwanego też Echnatonem wprowadzono jako najważniejszy kult tarczy słonecznej - jedynego Boga, którego pośrednikiem dla ludzi miał być faraon.
Często jednak Słońce traktowano jako bóstwo niższe, podporządkowane wyższym bogom niebios. Uważano je bardziej za wyraz ich woli, przejawiający się jako objawienie boskości na niebie, albo nawet symbol synostwa bożego. Ślady takiej tradycji spotykamy zwłaszcza w Indiach (bóg Suria), w Grecji (bóg Helios), w Sumerze i Babilonii, a także w Chaldei. Ciekawostką jest fakt, że w mitologii skandynawskiej Słońce występuje jako czołowy atrybut Odyna - jego oko opatrznościowe. Nieco inaczej przestawia się jego pozycja w przypadku religii monoteistycznych. U Żydów istniał taki kult, ale miał znaczenie raczej marginalne i został usunięty z praktyk świątynnych podczas reformy religijnej Jozjasza. Słońce odegrało olbrzymią rolę w systemie religijnym Persów, zwłaszcza w formie kultu boga Mitry, który zaczął powoli zanikać na skutek ukształtowania się religii zoroastryzmu, a następnie odżył ponownie, gdy jego doktryna i rytuały zostały przeniesione przez rzymskie legiony do Europy, a centralną postać kultu obdarzono określeniem „Sol Invictus” (Niezwyciężone Słońce). Wczesny kościół chrześcijański starał się przyhamować popularność konkurencyjnej, a zarazem bardzo podobnej religii. Rezultatem tych dążeń - na co wielu antymasonów powinno zwrócić szczególną uwagę i dokładnie zapoznać się z tematem, zanim ośmieszy się absurdalnością wysuwanych stwierdzeń - było określenie Chrystusa mianem Słońca. W późniejszym czasie nawet 25 grudzień, dzień narodzin Mitry, został ogłoszony świętem Bożego Narodzenia, zaś Zmartwychwstanie przypadło na okres odradzania się wschodzącego Słońca - w niedzielę, w dniu Heliosa i Mitry. Warto dodać, że szczególną rolę przypisał Słońcu hermetyzm, będący syntezą niektórych wierzeń grecko-egipskich. Nie było ono w tym układzie bóstwem, ale ważnym źródłem mocy mistyczno-magicznej.
Ale dlaczego słońce stało się tak ważnym atrybutem zdobiącym ściany masońskich świątyń? Owszem, wolnomularstwo w swoim czasie przejęło bogatą symbolikę bractwa różokrzyżowców, których hermetyczno-alchemiczna powłoka nie mogła ominąć tej najważniejszej gwiazdy naszego układu planetarnego. Na marginesie warto wspomnieć, że alchemicy i astrologowie de facto sprowadzili Słońce do roli planety, przypisując mu atrybuty męskości, władzy i wyższej świadomości. Dowodzili, że Słońce w sposób ukryty wpływa na serce, głowę, cały mózg, prawą stronę ciała oraz środkowe palce obydwu rąk.
Jednak z pewnością coś jeszcze ważnego o tym zadecydowało. Zauważmy, że w większości przypadków Słońce ma jednoznacznie pozytywny wymiar. To główny symbol nieskończoności, nieba i nowego początku. Wyraża najwyższy ideał. Jednak tym, co szczególnie przykuwa moją uwagę jest światło, a raczej źródło, z którego powstaje. Kiedy Słońce świeci - jest światło, kiedy zanika - ciemność opanowuje materię. Światło odgrywa bardzo ważną rolę w masonerii. Słońce - oczywiście tylko symbolicznie, bowiem nie jest ono żadnym zdefiniowanym dogmatami bóstwem - wyraża owo światło. Kojarzy się z nagłym oświeceniem, pełnią życia, radością, szczęściem i powodzeniem. O człowieku radosnym mówimy, że posiada atrybuty Słońca - jest rozpromieniony albo po prostu ma „słońce w sercu”. Również w codziennym życiu lubimy używać nazwy naszej gwiazdy jako komplementu wobec drugiej osoby. Mówimy często zdrobniale: „słoneczko lub słonko moje”, gdy chcemy w ten sposób wyrazić komuś miłość lub sympatię. Pamiętajmy też, że jako wolnomularze aż nadto cenimy sobie wolność. A czyż nie jest symbolem wolności słońce, do którego rano codziennie modlą się w powietrzu chrabąszcze i jętki i które stale swoimi promieniami oświetla ziemię, czyniąc życie weselszym i jaśniejszym, jeśli tylko potrafimy to dostrzec? Już wielki poeta Adam Mickiewicz w swych poematach swobodę ze Słońcem kojarzy. Korzystając z prawa wolności staramy się jednak przestrzegać granic, które wyznacza obecne w ludziach uniwersalne prawo etyczne. Ale i na tym polu naszemu symbolowi przypisana została ważna rola - rola bezstronnego sędziego, opiekuńczego ojca, strażnika dyscypliny i moralności. Czyż nie są to też cechy, które i my powinniśmy posiadać?
Uważam, że Słońce na ścianie naszej świątyni ma przede wszystkim przypominać nam, że cokolwiek mówimy, czynimy, działamy, ma to mieć wymiar światły. Popatrzmy jeszcze raz na rytuał - kiedy wchodzimy do świątyni, zapalone zostaje podświetlenie słońca, a gdy wychodzimy - gaśnie ono z powrotem. Co to oznacza? Prawdopodobnie w zależności, jak spojrzymy na cały ceremoniał. Jeżeliby przyjąć, że świątynia jest człowiekiem, to łatwo zauważymy, że Słońce symbolizuje duchowe światło, które oświetla wnętrze ludzkiej osobowości - psychiczne i fizyczne. Cały porządek prac lożowych wyraża porządek procesów ludzkich. Duch i psychika - jednostkowa czy zbiorowa, która pogrąża się w ciemnościach - wyraża chaos, który panuje w świecie profańskim. Odbiciem symbolicznym takiego stanu mogą być czarne plamy na słońcu, których coraz większa liczba powoduje, że gwiazda ta zamiera i nie jest w stanie świecić więcej. Jeśli działamy w ludzkiej zbiorowości, to Słońce ma nam przypominać o blasku niewidzialnej loży masońskiej, której zasady są uniwersalne i które powinniśmy wprowadzać w życie w każdym miejscu we Wszechświecie. Wejście do loży i zapalenie słońca, to narodziny naszych oświeconych myśli, słów i czynów - trzech promieni słońca wyrażających dobro, które kolejno przyjmują formy zajmujących miejsca braci masonów - od ucznia do mistrza i których jedność oraz harmonię symbolizuje Czcigodny. Wyjście i zgaszenie podświetlenia oznacza spoczynek, kres cyklu wędrówki, zachód słońca i starość, która ponownie odradza się w młodość na następnym posiedzeniu. Słońce również ma swój cykl: nie świeci cały czas i nie tylko z powodu, że u zwykłego śmiertelnika przez dłuższy czas nadmiar jego promieni wywołałby szaleństwo, ale przede wszystkim dlatego, że gdyby tak było, wszystko by uschło. Co nie oznacza, że światłość jego zupełnie w tej fazie zanika - wprost przeciwnie, znajduje swe odbicie w Księżycu.
W każdym razie każdy z nas, kto siedząc na posiedzeniu loży (i nie tylko!) obserwuje Słońce, powinien zastanowić się - co ma z tego ważnego symbolu wynieść? Racjonalista może skojarzyć Słońce z geniuszem ludzkiego, twórczego rozumu, którego pomysłowość jest nieograniczona w ciągłym rozwiązywaniu trapiących świat materialny problemów. Działacz charytatywny mógłby dostrzec w nim radość, którą będzie starał się zaszczepić tym, którym od serca pomaga. Człowiek wierzący może widzieć w nim boski twór, który będzie mu przypominał o istnieniu Najwyższego Boga - Stworzyciela świata, zaś zatopiony w naukach ezoterycznych mistyk będzie wchłaniał w swą duszę energię, która wypływa wedle jego odczucia z obecnej w przyrodzie życiodajnej siły Słońca. Podobnych przykładów można mnożyć setki. Każdy ma różne odczucia, różne gusta i różne dążenia, ale symbolika, którą używa masoneria ma za zadanie łączyć, a nie dzielić! Słońce wyraża różnorodność w całej okazałości i jako symbol obecne jest niemal w każdej kulturze ludzkości. Dlaczego też z pewnością pozytywny uniwersalizm i światłość jego przesłania zadecydowały o tym, że znalazło ono swoje miejsce w świątyniach lóż wolnomularskich.
Symbolika Księżyca
Wpisał: Karol Wojciechowski 12.03.2006.
Księżyc znajduje się obok Słońca na wschodniej ścianie wolnomularskiej świątyni. Ten naturalny satelita Ziemi, intrygujące światło nocne, które nie świeci samo, a jedynie odbija światło słoneczne, od zarania ludzkości uchodził za symbol ukrytych stron natury. Władca nocy, traktowany często jako pośrednik między niezmiennym kosmosem a zmiennym życiem ziemskim - jego mglisty wyraz twarzy wyraża fantazję, wyobrażenia, oddalenie się od spraw ziemskich i dualizm. Opiekun zakochanych, symbolizujący jednocześnie czystość płciową i rozpustną miłość. Ten budziciel i pasterz gwiazd miał niczym puchar zawierać ambrozję lub miód pity przez bogów. Fascynował do tego stopnia, że stał się tematem poezji: jego motywy znajdujemy m. in. u Lucjana Rydla, Daniela Naborowskiego, Juliusza Słowackiego czy Bolesława Leśmiana.
Niegdyś najważniejszą jego rolą, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie była miesięczna i tygodniowa rachuba czasu, co potwierdza Psalm 103 ST. Na tym tle miał znacznie większe znaczenie od słońca, ponieważ w stały sposób zmieniał swoją postać. Okres jego nieobecności na niebie w niektórych mitologiach tłumaczono pożarciem, a następnie wypluciem go przez ogromnego potwora. Wedle innych podań miał być stale zabijany przez niebiańskie istoty, a następnie przywracany do życia. Jeszcze odmienna opowieść mówiła, jak kompletnie wyzuty z sił Księżyc zostaje nakarmiony przez swojego małżonka Słońce.
Przypisywano mu rządzenie poszczególnymi rytmami życia ludzkiego i natury, która dawała mu we władzę perły, biały kolor, a także różnorodne gatunki kwiatów. Poszczególne fazy Księżyca tłumaczono często jako przybytek i utratę wagi albo jako ciążę i poród. Wysnuwano z nich dzieciństwo, wiek dojrzały i śmierć, a także ponowne narodziny. Plamy na Księżycu postrzegano jako zabliźnione rany po walkach z potworami. W zależności od tradycji był on również utożsamiany z człowiekiem ukamienowanym za złamanie szabatu, w czasach antycznych z Endymionem, w średniowieczu zaś z Judaszem bądź Kainem trzymającym wiązkę cierni. W Polsce kwitły legendy o tajemniczym magu Twardowskim, który w ostatniej chwili umknął na Księżyc przed czyhającymi nań diabłami. W legendach była też mowa o Limbusie, księżycowej krainie, w której przechowuje się wszystko, co uległo zmarnowaniu na ziemi (stracony czas, roztrwonione bogactwa, daremne łzy, cierpienia, niewysłuchane modlitwy itp.).
W sferze religii Księżyc był przedmiotem kultu, ale w przeciwieństwie do słońca nie przypisywano mu szczególnej roli. Przeważnie miał on postać żeńską, w tradycji grecko - rzymskiej utożsamiany był z Artemidą-Dianą-Hekate-Febe, siostrami słonecznych bogów Apollina i Heliosa. Odmiennie w Egipcie - czczono go pod postacią boga Ah-Chonsu, w Babilonie przybierał imię Sin-Nanna, również u wielu dzikich plemion był czczony jako bóstwo męskie. Dla Egipcjan i Greków był siedzibą dusz ludzkich, a u gnostyków symbolizował statek wiozący dusze. W wielu religiach był także atrybutem dziewiczości, m.in. bogini Liany, Izydy, przejęty przez chrześcijan stał się symbolem Marii, matki Jezusa. W tym kontekście również Kościół katolicki nosił miano Księżyca, odbijającego światło słońca, Chrystusa. Księżyc symbolizował też samego Chrystusa na krzyżu oraz synagogę jako przeciwieństwo kościoła. Judaizm widział w nim symbol wędrówki ludu wybranego, znak Adama i Kaina, Abrahama opuszczającego ojczysty Haran, a także legendarnego Żyda wiecznego tułacza. Islam zaś ustanowił go częścią swojego godła.
Pytając o jego znaczenie w symbolice masońskiej, należy cofnąć się do korzeni masonerii, w czasy gdy prym wiedli w niej różokrzyżowcy. Jako alchemicy uznawali go za materia prima, czyli pierwotną materię ukształtowaną przez blask słońca, a zarazem coś zmiennego, ulatniającego się; bierną zasadę żeńską i srebro. Inni adepci wiedzy tajemnej, astrologowie, umieszczali Księżyc pod znakiem Raka. Według nich posiadał on władzę nad snem, pamięcią, uczuciami, duszą i podświadomością, która potrafi być zarówno opiekuńcza jak i groźna. To on skłaniał człowieka do grzechu i lenistwa, ale również napawał go radością. W tym kontekście warto zauważyć, że Księżyc zawsze znajdował się w centrum zainteresowań różnorodnych praktyk magicznych. Rzekomo zioła zbierane przy jego blasku działały skuteczniej, a jego promienie miały być dla czarodziejek źródłem nieśmiertelności. Według wierzeń ludowych jego fazy wpływają ożywczo na roślinność, na jakość mleka karmiącej matki i lekki poród, na opady deszczu i ogólny stan pogody, na morskie pływy, rozrost pereł w muszlach, różne choroby, dni pomyślne i niepomyślne itp.
W nauce wolnomularskiej jest on również przeciwieństwem Słońca, ale przyjmuje się jego wszechstronne znaczenie. Jest on przede wszystkim atrybutem dwóch dozorców mieszczących się na zachodzie świątyni, gdzie Słońce symbolicznie znika za horyzontem, gdy zakańczane są prace świątynne loży. Wydaje się jednak, że najbardziej reprezentuje on ciemną stronę osobowości każdego człowieka, stronę ludzkich popędów, pragnień i różnych namiętności, które jednak nie powinny być spychane na bok, lecz oświecone światłem, wyrażanym przez Słońce. Wtenczas, gdy te niepożądane cechy podporządkowane są działaniu sfery oświeconej, przybierają zupełnie inną formę i - niczym ów Księżyc - noszą odbicie prawdziwego światła. Również jest to symbol, który powinien towarzyszyć wolnomularzom poprzez ich wędrówki życiowe: każde wydarzenie tej podróży może mieć jakiś sens i nawet gdy przejawia bolesny wyraz, to w rezultacie odbija światło mądrości, którego mason zawsze winien poszukiwać i pragnąć bez względu na wyznawany światopogląd. Na tym tle widoczny jest pewien związek Księżyca z czarno-białą mozaiką podłogi świątynnej.
Patrząc z innej strony, można również dopatrywać się tego symbolu jako rezultatu działania masonów w świecie profańskim, do którego niesione jest wolnomularskie światło: to także pouczenie i przestroga, by być czujnym, gdy znajduje się w miejscach ciemnych - w sensie dosłownym i przenośnym - i zawsze starać się odbijać światło w ciemnościach. Można na tym przykładzie dostrzec analogię do koguta, który także oznacza czujność w każdej chwili. Księżycem mogą też być ludzie, którzy choć nie są masonami, to postępują wedle wolnomularskich zasad - owi bezfartuszkowi i bardzo często nieświadomi mularze, którzy czasem starają się o członkostwo w masońskim bractwie. Księżyc to też przede wszystkim przypomnienie przebywającym w lożach, że po zamknięciu prac świątynnych światło nie znika, lecz w fazie uśpienia wyraża się symbolicznie poprzez naturalnego satelitę. Na tym tle można podać niezliczoną ilość przykładów, jednak jak widzimy, w wolnomularstwie Księżyc symbolizuje w pierwszej kolejności ten negatywny aspekt, który zawsze daje się przekształcić w pozytyw i osobiście przypisałbym mu znane powiedzenie: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Ciekawe, że prawie w każdym przypadku Księżyc i Słońce wzajemnie się uzupełniają, jednak znaczenie ich wspólnego działania jest tematem na odrębną już deskę.