POŻEGNANIE
JERZEGO ZAPADKO MIRSKIEGO
PRZYJACIELE Z "PARASOLA"
Poczta elektroniczna jest jednym z największych współczesnych osiągnięć technicznych. Zafascynowani nią nie zdajemy sobie sprawy, że treść informacji może też szokować i ranić. Tak właśnie stało się 24 kwietnia 1998, gdy przeczytaliśmy: "Smutna wiadomość. Ojciec mój zmarł nagle 23 kwietnia br. Proszę o przekazanie tej wiadomości Jego przyjaciołom... Marek Mirski." Z największym żalem i uczuciem pustki przyjęliśmy ten wyrok losu. Nasz przyjaciel Jerzy Zapadko Mirski nie żyje! Zmarł w osiem miesięcy po nagłym odejściu swej żony Jany "Scarlett." Jeszcze w listopadzie 1997 był z nami w Warszawie, przyjęty w poczet Kawalerów Maltańskich.
Jerzy Zapadko ("Kornik," "Dzik," "Mirski") urodził się w Warszawie 18 marca 1924 roku. Ojciec Jego zajmował się artystycznym rzemiosłem - rzeźbieniem w metalu, matka zaś, Janina z d. Spryszyńska, była nauczycielką. Ukończył szkołę powszechną nr 194 przy ul. Leszno, a w 1939 roku gimnazjum im. Lelewela. Maturę uzyskał w Liceum Administracyjno-Handlowym im. Roesslerów, które podczas okupacji przemianowano na Szkołę Handlową II stopnia. Do harcerstwa wstąpił w 1938 roku, uzyskując w drużynie nr 38 stopień ćwika.
Już w początku 1940 roku znalazł się w Szarych Szeregach, zostając wkrótce dowódcą drużyny nr 89, która wraz z 23 Warszawską Drużyną Harcerską utworzyła krąg "Pomarańczarni." W kręgu tym podjął akcję małego sabotażu w organizacji "Wawer" w roku 1940. Dalszą działalność prowadził w hufcu harcerskim "Ochota." Do codziennych niemal zadań należało zamieszczanie napisów na murach, zrywanie hitlerowskich flag, rozprowadzanie ulotek i "gazowanie" sal kinowych. W tym czasie był zatrudniony na etacie w Straży Ogniowej w fabryce Fuchsa, której komendantem był oficer ZWZ-AK. Skierowany w 1942 roku na kurs podharcmistrzowski o kryptonimie "Szkoła za lasem," ukończył go ze stopniem podharcmistrza. Po podziale Szarych Szeregów na trzy grupy wiekowe wszedł w skład Grup Szturmowych. Brał udział m. in. w akcji przeciw komendantowi Werkschutzu w fabryce Ursus, Akcji pod Arsenałem i ochronie śmiertelnie rannego "Alka" [Macieja Dawidowskiego], w wysadzaniu mostu pod Czarnocinem. Dowodził akcją wykonania wyroku śmierci na oprawcy "Rudego" [Janka Bytnara] Auguście Langem. Szczególną odwagę wykazał w akcji "Wilanów." W 1943 roku ukończył konspiracyjną szkołe podchorążych i w połowie tegoż roku wstąpił do nowo utworzonego oddziału "Agat" jako dowódca II plutonu w stopniu plutonowego podchorążego. Planował i przygotowywał wiele operacji bojowych bojowych "Agatu," późniejszego batalionu "Parasol," bezpośrednio dowodząc m. in. akcją "Rodewald" (1) oraz zamierzona, lecz nie zrealizowaną akcją przeciwko szefowi gestapo w Warszawie Ludwigowi Hahnowi. Jego zdolności przywódcze, mimo młodego wieku, budziły zaufanie przełożonych.
Podczas Powstania Warszawskiego dowodził 2 kompanią "Parasola." Od 14 września 1944 do końca Powstania był ostatnim dowódcą "Parasola." Przebył cały szlak bojowy swego oddziału od Woli przez Starówkę, Czerniaków, Mokotów, trzykrotnie przechodząc kanałami. W ostatnim przejściu z Mokotowa, które trwało ponad 17 godzin, przeprowadził do Śródmieścia niedobitki swego oddziału - około 35 osób. Przez 63 dni i nocy był świadkiem tragedii Warszawy i dramatu Polski.
Po kapitulacji stolicy 20-letni ppor. "Mirski," kawaler Orderu Virtuti Militari, odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych, dostał się do obozu jenieckiego w Murnau, a po wyzwoleniu przez armię amerykańską w roku 1945 - do II Korpusu Polskiego we Włoszech. Jako oficer ze znajomością walk dywersyjnych został przydzielony do Batalionu Komandosów, przechodząc dodatkowe przeszkolenie na południu Włoch. Potem uzyskał stypendium i rozpoczął studia ekonomiczne na uniwersytecie w Rzymie.
Bardzo ważnym wydarzeniem w Jego osobistym życiu był ślub z Janiną Lutyk "Scarlett," łączniczką "Parasola," zawarty 30 lipca 1946 roku w skromnej zakonnej kaplicy. Świadkiem był Melchior Wańkowicz. (2)
Po studiach w Rzymie i przeniesieniu w 1946 roku Korpusu Polskiego do Wielkiej Brytanii, ukończył sławną London School of Economics. Droga do jej ukończenia była przysłowiową "drogą przez mękę," musiał bowiem powtórnie zdawać egzamin maturalny. Ile hartu ducha i woli trzeba było, by przy braku znajomości języka i wymagań angielskich szkół średnich egzamin ten zdać! W czasie studiów zarabiał na życie przez dłuższy czas ciężko pracując jako ogrodnik w parku. W 1951 roku wraz z żoną na zaproszenie jej stryja przenieśli się do USA. Zamieszkali w Waszyngtonie. Jana jako inżynier konstruktor dość szybko rozpoczęła pracę, Jurek długo miał z tym trudności. Wreszcie w małym prywatnym banku jego angielski dyplom znalazł uznanie - dostał pracę jako pomocnik kasjera. Znalazł czas, by wykorzystując dostępne źródła napisać rozprawę doktorską o strukturach bankowych i obronić ją na uniwersytecie Georgetown, uzyskując stopień doktora ekonomii (Ph.D.) Dzięki temu uzyskał samodzielne stanowisko w banku federalnym [Agency for International Development], a potem w Banku Światowym. W miarę zyskiwania doświadczenia stał się ekspertem w zakresie reformy walutowej i zmniejszania inflacji. Jego praca i jej wyniki uzyskały wysoką ocenę Departamentu Stanu i szefa Banku Światowego. W krótkim czasie został zaliczony do grupy ekspertów, a terenem Jego działań stały się kraje Ameryki Łacińskiej, do których często wyjeżdzał jako doradca ich rządów. Szczególnie pomyślnie zakończyła się wprowadzona przez Niego reforma walutowa w Gwatemali.
Od 1989 roku, po przejściu na emeryturę, pracował jako konsultant w Polsce i przeprowadził dla Banku Światowego analizę państwowych banków regionalnych i systemu banków spółdzielczych. W 1990 roku przygotował dla Unii Europejskiej analizę problematyki i restrukturyzacji przemysłu w Polsce, i na tej podstawie przedstawił założenia Polskiego Banku Rozwoju, zatwierdzone przez rząd w czerwcu 1990. W latach 1991-1994 jako wolontariusz doradzał temu bankowi. W roku 1994 dokonał całościowej oceny banków spółdzielczych w Polsce.
Jego życie rodzinne ułożyło się szczęśliwie. Jana była niezwykle oddaną towarzyszką, mieli dwoje bardzo zdolnych, kochających dzieci. Na podkreślenie zasługują trwałe związki z ojczystym krajem, do którego przyjeżdżali poczynając od lat 70. niemal corocznie, nawet w stanie wojennym, by 1 Sierpnia obchodzić wśród przyjaciół i towarzyszy broni z "Parasola." Z tych przyjazdów najważniejszymi datami były 50-lecie utworzenia "Parasola" w 1993 roku i 50. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego w 1994 roku. Podczas tej uroczystości Jerzy Zapadko Mirski i Stanisław Broniewski "Orsza" zajęli miejsca obok Prezydenta RP Lecha Wałęsy, by na pl. Zwycięstwa przyjąć najwyższe honory. Bardzo szczególne miejsce w sercu i wspomnieniach Jurka zajęła uroczystość przekazania tradycji Batalionu "Parasol," zgodnie z wolą jego pierwszego dowódcy ppłk. Adama Borysa "Pługa," Wojsku Polskiemu. Tradycje te przejął Batalion Wywiadowczo-Dywersyjny 1 Pułku Komandosów w Lublińcu 30 lipca 1997 roku.
Mirscy prowadzili ożywioną działalność społeczną wśród Polonii amerykańskiej i własną pomoc charytatywną dla kraju, zwłaszcza dla Zakładu dla Niewidomych w Laskach i Zakładów im. Brata Alberta. Jeszcze na kilka dni przed swą nagłą śmiercią Jerzy zdołał przygotować i wysłać dary.
W 1996 roku w domu rodzinnym Jerzego i Jany Mirskich obchodzono złoty jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego. Teraz ten wspaniały polski dom pozostaje jedynie w naszych myślach i wspomnieniach. Żegnamy dziś Jerzego Zapadko Mirskiego do głębi przejęci, że zakończyło się życie, w którym tak wiele było miłości, przyjaźni, męstwa, odwagi i bezkompromisowości. Śmierć Jany wyzwoliła w Nim szczególne wartości sławione w Wielkiej Elegii Solona. Żegnamy niezawodnego Przyjaciela, dowódcę i towarzysza broni, którego dzieło życia oraz zasługi dla Polski są trwałe i niezniszczalne. Jesteś wśród nas Jurku!
Przyjaciele z "Parasola"
...zakończonej zastrzeleniem pułkownika policji niemieckiej - Groessera. (AMK)
Oboje Wańkowiczowie byli świadkami na ślubie Mirskich w Collegium Leonianium w Rzymie. Córka Melchiora Wańkowicza, Krystyna "Anna," dołączyła przed Powstaniem do Batalionu "Parasol" jako łączniczka. Poległa 6 sierpnia 1944 na cmentarzu kalwińskim na Woli. Po wojnie Melchior Wańkowicz zamierzał napisać monografię Batalionu "Parasol," czego jednak nie udało mu się zrealizować. (AMK)