Jak skutecznie zniszczyć telefon
Dzięki promocjom operatorów właściwie każdy z nas może sobie pozwolić na zakup telefonu. Inaczej niż kilka lat temu, komórka nie jest już oczkiem w głowie jej posiadacza, tylko normalnym narzędziem. A jak wiadomo, narzędzia są traktowane w różny sposób. Niektórzy je szanują, a niektórzy niestety nie. Zobaczmy, co dzieje się z telefonami, które nie miały szczęścia do właścicieli.
Nie od dziś wiadomo, że największym wrogiem elektroniki jest wilgoć. Telefon potrafi zepsuć się nawet po tym, gdy trzymamy go zimą w wewnętrznej kieszeni kurtki. Wystarczy, że trochę się spocimy i już może być problem. Jednak są przypadki, gdy nasza komórka jest narażona na coś więcej, niż para wodna z naszego ciała.
Zapewne każdemu z nas zdarzyło się zapomnieć o przeszukaniu kieszeni spodni lub kurtki przed włożeniem do pralki. Najczęściej w ubraniach zostawiamy zapalniczki, pieniądze;! klucze do mieszkania.
Ale czy ktoś wyprał swój"! telefon? Wydaje się, że aparat po czymś takim będzie niezdatny do użytku.
Nie do końca...
Telefon w wirującym bębnie
Karolina robiła pranie, zapomniała jednak rżeć do kieszeni spodni i wrzuciła je do wraz z telefonem komórkowym. Ericsson R600 spędził dwie godziny w ekstremalnych warunkach, narażony na zimną i gorącą wodę, proszek do prania i płyn do płukania. Po wyjęciu z kąpieli, z telefonu wylewała się woda. Każdy powie, że nie dało się go już uratować. Na szczęście, dziewczyna po wypraniu słuchawki nieświadomie postąpiła w jedyny słuszny sposób. Wyjęła baterię. Właśnie to uratowało telefon. Jak pamiętamy z lekcji chemii, woda nie przewodzi prądu.
To prawda, ale tyczy się to tylko wody destylowanej. W kranówce znajdują się zanieczyszczenia, które powodują, że woda staje się przewodnikiem. Wyjęcie baterii ogranicza do minimum zagrożenie zwarcia w układach elektronicznych. Wystarczy telefon wysuszyć i jest duże prawdopodobieństwo, że będzie działał.
Tak właśnie stało się z tym Ericssonem Telefon podczas prania byt wyłączony, nie doszło do spięcia i aparat funkcjonuje do dzisiaj. Oczywiście po takim zdarzeniu powinien być oddany do serwisu. Serwisanci wyczyszczą styki, co zminimalizuje ryzyko wystąpienia korozji, która może rozwinąć się na metalowych elementach doprowadzając po jakimś czasie do awarii.
Cukier zwiera
O wiele gorsze, niż pranie, są dla telefonów są kontakty z napojami zawierającymi cukier.
Samsung D600, który wpadł do kubka z colą. Po wysuszeniu działał, jednak po kilku tygodniach zaczął sam się wyłączać, aż w końcu nie dało się go już uruchomić. Serwisant bezradnie rozłożył ręce.
Nastąpiło uszkodzenie płyty głównej na skutek zwarcia, koszt wymiany płyty przewyższał koszt nowego telefonu. Jeżeli zdarzy się nam coś takiego, pamiętajmy o wyjęciu baterii. Czyszczenie elementów telefonu w serwisie kosztuje kilkadziesiąt złotych, jednak powinno nas uchronić przed większymi wydatkami.
Rzuty za trzy punkty
Oto kolejny przypadek. Ela wróciła zmęczona z pracy. Wyjeła swoją Nokię 6610 i rzuciła na poduszkę leżącą na parapecie. Robiła tak setki razy i zawsze trafiała. Dzisiaj nie zauważyła jednej rzeczy. Okno było otwarte.
Aparat spadł z pierwszego pietra i roztrzaskał się o chodnik. O dziwo, udało się go poskładać.
Nadal działa; Dzięki konstrukcji telefonu, który miał wymienialne panele, nie doszło do poważnego uszkodzenia. Obudowa oczywiście kwalifikowała się do wymiany, jednak wyświetlacz i płyta główna nie uległy awarii.
Właśnie rozpadająca się obudowa zamortyzowała upadek.
Niestety inny telefon, Sony Ericsson W200 miał mniej szczęścia. Rzucony o ścianę, po tym jak właściciel zdenerwował się na rozmówcę, rozpad) się na kawałki. Siła uderzenia była większa, niż w przypadku Noki.
Płyta główna pękła na dwie części, rozlał się wyświetlacz. Oczywiście koszt wymiany przewyższał wartość telefonu. O naprawie gwarancyjnej nie mogło być mowy. Zwróćmy uwagę, gdzie odkładamy nasz telefon. Pamiętam przypadek, kiedy właścicielka nowiutkiego Sony Ericsson K810 rozdeptała wyświetlacz komórki, kiedy wstając rano zapomniała, że wieczorem położyła telefon przy łóżku. Tutaj wystarczyła wymiana wyświetlacza.
Jeżeli ktoś ma kota, to wie, że sznurki są świetną zabawką, a spadający telefon wydaje interesujące „pac", zderzając się z ziemią.
Nasze kochane dzieci
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego niemowlęta tak fascynują się telefonami?
Dla maluchów zabawa komórką jest bardziej interesująca, niż nowa super grzechotka. Niemowlak poznaje świat przede wszystkim zmysłem smaku, a dopiero potem dotyku. Co za tym idzie, telefon w rękach dziecka błyskawicznie pokrywa się warstwą śliny. Ślina jest doskonałym elektrolitem i w swym destrukcyjnym działaniu przypomina wodę. Na tym jednak nie koniec. Dziecko koniecznie chce się dowiedzieć, co znajduje się w środku nowej zabawki i jaki dźwięk wydaje ona po uderzeniu w ziemię. Widziałem wiele telefonów, które spotkał taki los. Urwane anteny, pęknięta obudowa, starte i powyrywane klawisze. Zdecydowanie telefon nie jest dobrą zabawką. Jeżeli koniecznie chcemy, aby nasze dzieci bawiły się telefonem, to wyjmijmy wcześniej baterię.
Zawiera ona trujące związki chemiczne, które mogą spowodować poważne schorzenia.
Uważaj gdzie nosisz
Ile razy zdarzyło się nam wkładać telefon do kieszeni razem z monetami i kluczami? Wyświetlacze nowych
telefonów są wykonywane z tworzywa odpornego na zarysowania, jednak nawet najtwardszy plastik nie ma szansy w konfrontacji z metalem. Po kilku „sesjach" w kieszeni lub damskiej torebce może się zdarzyć, że nasz telefon będzie wyglądał jak potraktowany papierem ściernym. Noszenie telefonu na smyczy zawieszonej na szyi także nie jest dobrym rozwiązaniem. Wystarczy, że mamy bluzę i suwakiem i już nasza obudowa rysuje się. Powinniśmy uważać zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy posiadaczami telefonu z dotykowym wyświetlaczem.
Są one pokryte miękkim tworzywem, a koszty ich wymiany są naprawdę duże.
Ekran telefonu może ulec uszkodzeniu także od zbyt długiego przebywania na słońcu. Jeżeli idziemy na plażę, warto przedtem zawinąć naszą słuchawką w folię, będzie mniej narażona na kontakt z woda oraz piaskiem, który potrafi wcisnąć się w najdrobniejszą szczelinę. Polecam zainwestować w dobry pokrowiec, w końcu nie wymieniamy telefonu często, a nawet jeśli tak robimy, to przy odsprzedaży uzyskamy lepszą cenę, jeżeli obudowa będzie w idealnym stanie.
Pogromcy mitów
Dwaj chłopcy chcieli sprawdzić, jak bardzo wytrzymała jest Nokia 3310. Postanowili, ze będą sprawdzać różne czynniki niszczące i dzięki temu dowiedzą się więcej o telefonii komórkowej.
Niestety Nokia zmarła już przy pierwszym teście. Na czym polegał? Wyobraźnia ludzi jest nieograniczona.
Panowie umieścili telefon w kuchence mikrofalowej i włączyli ją. Telefon zakopcił już po kilku sekundach i nie dał się więcej włączyć. Zniszczeniu uległ procesor i elementy płyty głównej. Kuchenka działa na zasadzie podgrzewania cząsteczek wody, a każde urządzenie zawiera jej śladowe ilości.
Gdyby telefon przebywał dłużej w kuchence, bateria mogłaby eksplodować i dwaj eksperymentatorzy doznaliby obrażeń. Mikrofalówka z całą pewnością nie jest przyjaznym miejscem dla telefonu.
Opisane tutaj historie są jak najbardziej prawdziwe.