Janina Abramowska, WIERSZE Z ANIOŁAMI
Określając Herberta mianem klasyka lub „poety kultury”, wielokrotnie wskazywano, jak chętnie przywołuje on imienne hasła z wielkiego katalogu kultury europejskiej: Apollo i Hermes, Agamemnon i Achilles, Klaudiusz i Marek Aureoli, Chrystus, Hamlet, anioł i diabeł. Budują one wspólny obszar mitycznego i semantycznego dziedzictwa.
Człowiek zajmuje w wielkim łańcuchu bytów miejsce pośrednie, między aniołem a zwierzęciem, zwierzęciem postrzegany jest jako istota o naturze podwójnej. Stworzony „na obraz i podobieństwo” nosi w sobie anielski pierwiastek czystej duchowości, ale za sprawą ciała spokrewniony jest z pozbawioną duszy bestią. Herbert w sposób ostro polemiczny odrzuca człowiecze anielstwo. Człowiek jest istotą myślącą, ale także materialną, cielesną i skończoną. Zajmuje w całym systemie miejsce centralne. Antropomorfizacyjne „przymierzanie” do człowieka jest u Herberta najważniejszym sposobem na poznawcze oswajanie świata. Istotą tego, co ludzkie jest u Herberta niedoskonałość, śmiertelność i podatność na cierpienie.
Wyróżniającą cechą anioła jest doskonałość, która go ostro przeciwstawia niższym ogniwom łańcucha z człowiekiem włącznie. Jej wykładniki to bezcielesność, a więc nieśmiertelność i niepodleganie wpływom czasu oraz czysty intelekt - nieskażony uczuciem. Doskonałość u Herberta oznacza porządek „martwy”, obcy chaosowi, nieprzewidywalności i stałemu zagrożeniu, które są udziałem i właściwością życia. Także ludzkiego. Anioł to po prostu istota nieludzka.
Żaden z „prawdziwych” aniołów Herberta nie opiekuje się światem ani człowiekiem jako stróż, przewodnik czy pośrednik.
Widoki z nieba i chmur są dla poety źródłem największego zachwytu, a opisując je wielokrotnie odwołuje się do motywu anioła (Zejście, Gwóźdź w niebie, Zimowy ogród, Zobacz).
Herbertowski wizerunek anioła odwołuje się judeochrześcijańskiego mitu za pośrednictwem sztuki. Geneza aniołów Herberta częściowo tkwi w odczytaniu przez autora malarstwa Piera della Francesca.
Uczłowieczanie aniołów ma u Herberta wiele aspektów, stanowi centrum nie tylko „angeologii”, ale także moralistyki. Zbratanie się anioła z rodzajem ludzkim zapewnia mu istnienia na następny dzień - na ziemi w ludzkich wyobrażeniach i przedstawieniach. Dobry może być jedynie anioł nieudany, np. Jemioł z Madonny z lwem.
Punktem wyjścia i punktem dojścia całego porządku świata, także porządku dobra i zła, jest człowiek - cierpiący i zadający cierpienie. Anioł „prawdziwy”, nieludzki, jest obojętnym i okrutnym katem. Jawi się jako anioł śmierci.
Życie jest cudem, a przedmiotem fascynacji są jego przejawy najprostsze, np. dotyk, ruch. Lecz od początku przedmiotem podobnej uwago jest umieranie i sam tajemniczy moment Przejścia. Z punktu widzenia człowiek wieczność równa się nicości.
Perspektywę własnej śmierci Pan Cogito przyjmuje mężnie, ale nie dajmy się zmylić, umieranie jawi się jako gwałt, jest to rozdzielanie i odbieranie powietrza.
U Herberta anioł mieczem wypędza człowieka z jedynego raju, który jest dlań możliwy do pojęcia, a którym jest po prostu życie. I zamyka drogę powrotu (Śmierci Adama).
U wrót doliny. Diabelskich oprawców nie widać, są tylko aniołowie, uśmiechnięci i uprzejmi, ale bezwzględni. W roli ofiar występują przestępcy i zbawieni, którzy w każdym obrazie Sądu pobożnym sznureczkiem wspinają się do nieba. Zbawienie nie różni się od potępienia, oznacza przede wszystkim utratę bliskich ludzi, zwierząt, przedmiotów, wyrwanie ze swojskiego Czasu w obcą Wieczność.
Pan Cogito obserwuje zmarłego przyjaciela. Ucieka się tu do apokaliptycznego obrazu z pomocą autocytatu. Uczestniczą tu aniołowie zderzeni ze szpitalną trywialności, a sam zmarły staje „nieprzenikniony/ z węzełkiem zgrzebnej tajemnicy/ u wrót doliny.