PRL postrzegana i oceniana z perspektywy Małej Apokalipsy T Konwickiego


Temat: PRL postrzegana i oceniania z perspektywy „Małej Apokalipsy” T. Konwickiego.

Świat w Małej Apokalipsie uległ rozpadowi. Stało się tak nawet z samym czasem nie wiadomo, w którym roku toczy się akcja: w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych? W owym czasie powieściowym, prawdziwe daty zna tylko władza, wszystko jest możliwe, nic nie jest pewne, niezmienne. Nie ma punktów oparcia, ludzi, którym można zaufać, wartości, które ocalały, przeszły niszczącą próbę groźnie groteskowej rzeczywistości.

Powieść traktuje o sytuacji Polski jako państwa i narodu w obliczu 35-tej rocznicy panowania ustroju komunistycznego. Wymiar polityczny jest widoczny od razu - mamy wizytę przedstawicieli "opozycji", co oznacza istnienie silnego wątku politycznego w całym utworze.

Akcja toczy się wokół wydarzenia politycznego - jest nim przystąpienie Polski do ZSRR. Ten fakt jest jednocześnie najbardziej groteskowym - oto w rocznicę swojego istnienia zamiera byt państwowy. Przecież żaden z polityków nie mógłby dopuścić w normalnym systemie do utraty państwowości; zatem czasy muszą być szczególne.

Polityka jest wszechobecna, niemal nie widzimy prywatnego życia człowieka. Mamy za to obrady siły przewodniej w narodzie, które są jedyną wiadomością przekazywaną przez media. Groteskowy jest hurraoptymizm przemawiających z trybun, jak i spikerów, wychwalających tragiczny fakt utraty niepodległości przez państwo.

W zasadzie powieść Tadeusza Konwickiego prezentuje dwa światy, praktycznie nie mające ze sobą punktów wspólnych, stycznych. Pierwszy z nich to wykreowana rzeczywistość propagandy: radosna, pełna entuzjazmu, głosząca sukcesy. W Warszawie Konwickiego bezustannie ktoś manifestuje, miasto ozdobione jest flagami, plakatami, środki masowego przekazu podają optymistyczne informacje, tłumy skandują hasła. Zakłamany język, jest kalekim sposobem porozumiewania się właściwym tej sferze.

Obszar drugi to realność. Rzeczywistość znajdująca się w stanie totalnego rozpadu. Zewnętrznymi jego objawami są walące się domy, wybuchające instalacje gazowe, rozpadające mosty, płyty elewacyjne odpadające od fasady Pałacu Kultury. Każdego dnia coś nowego przestaje istnieć, a rozpad zastanego świata jest już trwałym elementem codzienności, jakby jedyną rzeczą pewną.

Takiemu samemu rozpadowi uległy wszelkie formy życia społecznego, zbiorowego, a co za tym idzie i osobowości poszczególnych bohaterów. Ludzie nie potrafią się już porozumiewać, normalnie rozmawiać, wyrażać i przekazywać nawet najprostszych uczuć, emocji. W stan totalnego podejrzenia zostały postawione wszystkie wartości etyczne, a ich byt okazał się bardzo wątły. Trudno nawet odróżnić dobro od zła. Każdy może okazać się tajnym agentem władzy, ma kilka twarzy nie wiadomo, która jest prawdziwa. Nikt nie pozostaje wolny od strachu, niepokój towarzyszący rozpadowi odbiera resztki poczucia bezpieczeństwa. Utożsamiany z narratorem bohater bezskutecznie próbuje odnaleźć w owej rzeczywistości jakiś ład. Sam systematycznie ulega degradacji na końcu tej drogi jest już tylko troska o zaspokojenie elementarnych potrzeb życiowych.

Tak wygląda świat dotknięty małą Apokalipsą. Nie grzmią nad nim niebiańskie trąby, nie pędzą jeźdźcy, nie wali się, z patosem zagłady, w gruzy cały glob jak w Nowym Testamencie. Wszystko ma mniejszy, czasami groteskowy, bardziej prozaiczny wymiar. Jednak schemat z Nowego Testamentu zostaje dość wiernie zachowany. Nadejście Apokalipsy zapowiadają rozliczne znaki. Na ziemi są nimi symptomy wspomnianego rozkładu, w przyrodzie pomieszanie pór roku, osobliwe zjawiska. Pomimo tych ostatnich zapowiedzi, Apokalipsa Tadeusza Konwickiego nie ma wymiaru kosmicznego, dotyczy tylko jednego miejsca, kraju. Być może to, co stało się w tym państwie jest zapowiedzią zagłady całego świata. Kolejnym znakiem.

W Małej Apokalipsie można odnaleźć wiele innych nawiązań do wątków biblijnych. Droga bohatera przypomina prowadzenie Chrystusa na Golgotę. Także motyw ofiary całopalenia nie raz pojawia się w Piśmie Świętym. Wreszcie pomieszanie języków w powieści także już nikt nie umie z nikim rozmawiać, słowa przestały cokolwiek znaczyć. Jest tylko jedna za to podstawowo ważna różnica. W Biblii Sąd Ostateczny ma poprzedzać nadejście Chrystusa, który zbawi świat, wcześniej ukarany za swe grzechy. W powieści Konwickiego nie ma takiej nadziei, bowiem w powołanym do życia przez pisarza świecie nie ma już Boga. Rozpadło się życie duchowe człowieka, Bóg stał się tylko wymysłem, kimś, kto żył jedynie w sercach, duszach, nie miał niezależnego od ludzi bytu. Ponieważ świat wewnętrzny zginął przestał istnieć i sam Bóg. Zbawienia nikt nie oczekuje, nie ma żadnej nadziei.

Najgorzej powodzi się jednak przeciętnemu obywatelowi. Konfrontowany z wszechobecnym megahasłem "Zbudowaliśmy socjalizm" znosić musi udręki podobne do tych za czasów carskiego zaboru, żeby nie wspomnieć o jawnej nienawiści organów porządkowych do przechodni czy maltretowania podczas przesłuchania.

Substancja miasta rozsypuje się; nie można zrealizować podstawowych potrzeb, takich jak dokonanie zakupów, czy skorzystanie z udogodnień komunikacyjnych.

Sytuacja gospodarcza jest tragiczna; żałosne zaopatrzenie sklepów kontrastuje z powszechnym, wymuszonym entuzjazmem i opływaniem w dostatki aparatu partyjnego.

Obrazy Polski lat 70-tych śmieszą nas, choć są tragiczne. Wizje Tadeusza Konwickiego mogą się spełnić, są przecież oparte na realiach. I to właśnie los człowieka, jego kultury i wolności jest drugą płaszczyzną groteski. Są jeszcze ludzie uczciwi, gotowi, jak Halina, poświęcić się dla idei. Są ludzie gotowi ponieść ofiarę życia dla przebudzenia sumień tych, którzy poddawszy się retoryce i zwyczajom systemu nie mają ludzkiej godności.

Nie należy powieści Tadeusza Konwickiego sprowadzać do wymiaru jedynie wizyjnej opowieści o konkretnym społeczeństwie, państwie komunistycznym- chociaż cała masa realiów, przerysowanych i wyostrzonych, pochodzi właśnie z owej realności. Niemniej, książka ma perspektywę znacznie szerszą. W skarlałej, chorej rzeczywistości można było ukazać śmierć nawet podstawowych, ogólnoludzkich wartości, co zagraża całemu światu, może mieć miejsce w różnych systemach: totalitarnych i nie tylko. A z tego chaosu nie ma już ucieczki, nie ma szansy ocalenia, praktycznie niczego nie da się uratować i odbudować. Mała Apokalipsa niesie zagładę mniej patetyczną od Apokalipsy z Nowego Testamentu, ale mającą również zgubne skutki dla ludzkości.

3



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bohater Małej apokalipsy Tadeusza Konwickiego
PRL w zwierciadle „Małej apokalipsy” T Konwickiego
Z I Pyt 2 groteskowość Małej Apokalipsy
Wymowa Małej Apokalipsy
24. Maa Apokalipsa, Konwicki
1 79Maa Apokalipsa, Konwicki(1)
Konwicki T , Mała Apokalipsa (streszczenie)
Interpretacja tytułu powieści Tadeusza Konwickiego pt Mała Apokalipsa
1 Mala Apokalipsa Tadeusza Konwickiego
24. II Konwicki, Mala apokalipsa
ma B3a+apokalipsa+tadeusza+konwickiego+jako+groteskowa+powie 9C E6 77LI5XOOSIKX6AMEARO3AK22X2BXLNIUR
konwicki mala apokalipsa
Dlaczego Konwicki nazwał swoją powieść polityczną właśnie Małą Apokalipsą
Interpretacja tytułu powieści Tadeusza Konwickiego pt Mała Apokalipsa w świetle treści i problematyk
Mała Apokalipsa Tadeusza Konwickiego jako groteskowa powieść polityczna
Mała Apokalipsa Tadeusza Konwickiego jako groteskowa powieść polityczn1
Wyjaśnij znaczenie tytułu powieści Konwickiego Mała Apokalipsa
Mała Apokalipsa Tadeusza Konwickiego jako groteskowa powieść polityczna
Konwicki Mała apokalipsa

więcej podobnych podstron