Wymowa "Małej apokalipsy"
1979 rok - w "Kronice XX w." zanotowano:
35-lecie PRL, Edward Gierek odsłania w Lublinie pomnik B. Bieruta;
pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny;
powodzie (w 10 województwach ogłoszono stan alarmowy);
konferencja episkopatu;
w Gdańsku zaczyna działać komitet Wolnych Związków Zawodowych z nieznanym do tej pory Lechem Wałęsą;
Tadeusz Konwicki wydaje w podziemiu "Małą apokalipsę" - jedną ze swoich najważniejszych i najbardziej upolitycznionych książek.
Andrzej Werner napisał o niej: "Uniwersalnej katastrofie, kresowi cywilizacji zachodniej wyrastającemu
z zewnętrznych tej cywilizacji założeń, przedstawił Konwicki, polską wersję, naszej małej apokalipsy. Jest to wersja katastrofy uniwersalnej, zrodzona ze wspólnego kryzysu wartości".
Kryzys wartości, który rozpoczął się wraz z narodzeniem polskiego realnego socjalizmu, z biegiem lat coraz bardziej wrastał w społeczeństwo polskie. Zasady moralne przestawały istnieć, a naród przekształcał się
w zniewolonych ludzi. Zdrowe od wypaczeń środowiska negowały dezorganizację życia codziennego, kryzys wartości, bezprawie i szukały skutecznego lekarstwa na schorzenia PRL. Jednak, aby zaaplikować Polsce odpowiedni środek, trzeba było dokładnie przeanalizować przebieg choroby. Właśnie taką lekarską analizą jest "Mała apokalipsa", książka będąca obrazem totalitarnego socjalizmu; głosząca prawdę o ludziach zniewolonych przez reżim.
Utwór Tadeusza Konwickiego posiada trzy warstwy literackie, które kształtują cały obraz powieści, nadają jej sens. Pierwsza to warstwa zewnętrzna, rzeczywista. Akcja powieści przenosi czytelnika do Warszawy, miasta tandetnego, rażącego biedą, gdzie najważniejszą rolę odgrywa Pałac Kultury - "stary szalet, zapomniany na środkowoeuropejskim rozdrożu". Walące się domy, mosty, pożółkła roślinność, brudna, cuchnąca Wisła, czerwone flagi - wszystko to rysuje obraz stolicy. Ludzie żyjący w mieście są bez charakteru, przepełnieni cynizmem, obojętnością. Atmosfera panująca w Warszawie jest pełna marazmu, zniechęcenia, przerażenia. Bohaterowie, kultura, gospodarka, handel, wszystko podlega reżimowi. Warstwa druga jest wizyjno-oniryczna. W niej to odbiorca poznaje świat ze snu, koszmaru nocnego. Nie wiadomo, czy są lata 70., czy 80., czy jest to wiosna, czy może jesień albo lato. Przestrzeń rozszerza się aż do kosmosu. Przedstawiona realność ma jednocześnie charakter antyutopii. Książkę buduje natłok wydarzeń, w których wszystko jest możliwe.
Dwie przedstawione przeze mnie warstwy tworzą trzecią, która wyjaśnia przesłanie i sens całego utworu Konwickiego, gdzie również symbol pełni ważną rolę. W książce występuje motyw wędrówki, która to dla głównego bohatera jest nie tylko ostatnim spacerem po mieście, ale także poszukiwaniem sensu życia, próbą oceny świata i siebie. Bohaterem powieści jest typowy intelektualista, "wolny anonim", warszawiak, urodzony na Kresach Wschodnich. Wędrówkę literata po Warszawie możemy porównać z "Boską komedią" Dantego, której bohater przemierza kręgi piekła, czyśćca, raju. Celem życia dla "wolnego anonima" stała się śmierć (poprzez akt samospalenia), która jednocześnie była buntem, prowokacją przeciwko władzy, a także dowodem, że każdy człowiek jest wolny i sam decyduje o swoim losie. Pisząc o samospaleniu chciałabym przytoczyć tu przykład innych ludzi, którzy swoją śmiercią chcieli ukazać prawdę o zniewoleniu i w ten sposób stoczyć ostatnią walkę o wolność. Do tego grona należeli mnisi buddyjscy z Wietnamu Południowego, student
z Czechosłowacji, Jan Palach.
Pisząc o kresie życia, o ofierze, zbliżamy się do wyjaśnienia tytułu. Czym jest "Mała apokalipsa", dlaczego Konwicki tak nazwał swoją powieść? Książka rozpoczyna się słowami: "Oto nadchodzi koniec świata". Zdanie to nawiązuje do ostatniej księgi Nowego Testamentu, czyli z Apokalipsy św. Jana. Apokalipsa Konwickiego ukazuje totalną katastrofę, która ogarnia wszystkie strony życia. Grzech, jakim jest obojętność, króluje w ogólnym chaosie; zło, pycha istnieją w każdym człowieku. Świat kona powoli, zaczyna rozpadać się od wewnątrz. Mechanizm zagłady posuwa się i któregoś dnia mała cześć materii, jaką jest kula ziemska może przestać istnieć.
Czytając "Małą Apokalipsę" zastanawiałam się, czy Konwicki nie stworzył książki, w której głównym bohaterem jest on sam. Życie literata ukazane w utworze, może być biografią autora. Obydwaj urodzili się na Kresach Wschodnich, mieszkali w Warszawie, w pewnym okresie życia związani byli z partią, później działali
w opozycji. Może się mylę, ale uważam, że "Mała Apokalipsa" jest pewną próbą rozrachunku Konwickiego
z przeszłością, a także stanowi obraz Polski okresu socrealizmu, widziany oczyma jej autora. Swoją pracę rozpoczęłam od przedstawienia kilku wydarzeń, które to miały miejsce w 1979 r. Faktów historycznych, politycznych, gospodarczych było w tym roku bardzo wiele, wśród nich znalazło się wydanie książki Konwickiego. Dlaczego piszę o datach? Ponieważ to właśnie one tworzą historię, a niektóre z nich
w socjalizmie były wymazane z kalendarzy. Musiało minąć wiele lat, aby ludzie mogli otwarcie mówić
o zdarzeniach, faktach, nie bojąc się, że wypowiadane słowa staną się ich "wrogami". Konwicki, który nie bał się władzy i jej cenzury, stworzył książkę, która głosiła prawdę o ustroju PRL. Czasy komunizmu na zawsze zostaną w pamięci Polaków, również i w mojej pamięci. Do dzisiaj pamiętam pochody w dniu 1 maja, czerwone flagi, puste półki w sklepach, kilometrowe kolejki po każdy towar, rosyjskiego Dziadka Mroza. Chociaż współcześnie wspominamy przeszłość z odrobiną humoru, to przecież były to czasy bardzo, bardzo trudne.
"Mała apokalipsa" jest książką-przestrogą przed tym złem, nie chodzi tu tylko o zło reżimu, ale także o zło tkwiące w każdym człowieku. Mimo iż utwór jest pełen pesymizmu i ciągle głosi o kresie świata, to uważam,
że można znaleźć w nim pewną dawkę optymizmu. To "inne" spojrzenie na przyszłość związane jest z tworzeniem nowego leku, mogącego uratować Polskę, świat, kosmos. Głównym składnikiem specyfiku będzie fakt rozpoczęcia naprawy jednostki (człowieka), jej walki ze złymi stronami życia, a więc fałszem, zakłamaniem, nienawiścią, obojętnością. Totalna katastrofa może wtedy przerodzić się w wielką odnowę człowieka, kraju, globu, którego jest mieszkańcem.