Kraków Wyspiańskiego


Kraków Wyspiańskiego

Krakowski szlak Wyspiańskiego? Może właściwiej byłoby mówić o - Krakowie Wyspiańskiego. Bo związał się autor "Wesela" bez reszty z całym podwawelskim miastem. Nie ma w starym Krakowie dosłownie ulicy, nie ma zakątka, placu, kościoła, zabytkowej budowli, które w ścisły sposób nie łączyłyby się z jego życiem i twórczością.

Był dzieckiem Krakowa i ze swym rodzinnym miastem niemal się nie rozstawał - poza kilkoletnim, parokrotnie przerywanym, pobytem na studiach malarskich za granicą, głównie w Paryżu oraz krótkimi kuracyjnymi wyjazdami, do krajowych i obcych uzdrowisk. W Krakowie mieszkała jego najbliższa rodzina (tylko jeden brat ojca - Bronisław Wyspiański, fotograf z zawodu, osiadł w Bochni, dokąd bratanek nigdy nie jeździł), w Krakowie miał przyjaciół i bliskich sercu kolegów.

Tu w młodzieńczych latach drugim domem była mu pracownia mistrza Jana Matejki przy ul. Floriańskiej 41 (gdzie dziś mieści się muzeum twórcy "Bitwy pod Grunwaldem"). Tu bywał stałym gościem w mieszkaniach najbliższych przyjaciół i kolegów - Lucjana Rydla w narożnej kamienicy przy ul. Św. Marka i ul. Sławkowskiej, Józefa Mehoffera przy ul. Retoryka 5, Henryka Opieńskiego w oficynie domu przy ul. Św. Tomasza 24 (dziś Solskiego), a nade wszystko Stanisława Estreichera, mieszkającego przy ul. Św. Anny w starym gmachu Biblioteki Jagiellońskiej (ojciec Stanisława, Karol, znakomity bibliograf, był dyrektorem BJ). Pamiętają zabytkowe mury Collegium Maius płowowłosego chłopca pochylonego nad księgami w wielkiej bibliotecznej sali Czytelni lub bawiącego się na dziedzińcu z przyjacielem w teatr. Ulubionym miejscem zabaw przyszłego artysty były wawelskie stoki, a nade wszystko Planty nad Wisłą, gdzie "u stóp Wawelu miał ojciec pracownię". Planty, które w dojrzałych już latach stać się miały jedynym z częstych motywów jego malarskich wizji. Wcześnie osierocony przez matkę, pod opieką babci Wyspiańskiej lub stryjenki Albiny biegał mały Staś po plantowych trawnikach z siatką na motyle lub w zielonym zakolu bawił się z ciotecznym rodzeństwem. Dziecięce zabawy kończyły się zazwyczaj w sąsiednich zabudowaniach franciszkańskich, gdzie mieszkali wujostwo Waśkowscy.)

Z rodziną zmarłej matki związany był szczególnie serdecznie. Od lat gimnazjalnych opiekunką jego była siostry matki Janina (Joanna) Stankiewiczowa. Jej dom stał się jego domem. Ale często odwiedzał także domy innych ciotek. Przede wszystkim kolejne mieszkania wujostwa Waśkowskich - przy ulicach: Grodzkiej, Kanoniczej, Floriańskiej. Ich dwie córki - Marię i Felicję - wielokrotnie uwieczniał w swych portretach. Najbardziej znane z nich to: "Portret dziewczyny z czarną aksamitką" i "Dziewczyna z fiolkami". Obszerny salon wujostwa Parvich w kamienicy przy Rynku Głównym 15 (z ich synem Zenonem, dziennikarzem, był serdecznie zaprzyjaźniony) służył mu czasem za pracownię przy realizacji dużych rozmiarami prac malarskich.

Najserdeczniejsze więzi uczuciowe - wybiegające daleko poza uczucia rodzinne - łączyły artystę z cioteczną siostrą, Marią Waśkowską. Nie zerwały się one i po zamążpójściu Marii, którą odwiedzał w jej mieszkaniu przy ul. Św. Gertrudy 9, potem Batorego 14. Były to już lata późniejsze, dojrzałe lata twórczej, ożywionej działalności artysty. Lata jego przyjaźni z doktorem medycyny Julianem Nowakiem, krytykiem literackim Wilhelmem Feldmanem, archiwistą Adamem Chmielem. Zażyły stosunek z tym ostatnim, wybitnym historykiem, związał Wyspiańskiego silnie z zabytkowym gmachem Archiwum Akt Dawnych przy ulicy Siennej (do dziś mieszczącym tę instytucję) oraz z domem przy ulicy Floriańskiej 30, gdzie na I piętrze mieszkał Chmiel, i gdzie dwaj przyjaciele wieczorną porą toczyli długie rozmowy, których owocem stawały się strofy nowych dramatów Wyspiańskiego lub jego portrety uwieczniające gospodarza.

Wizyty u przyjaciela w Archiwum, w poszukiwaniu materiałów do sztuk historycznych, natchnęły Wyspiańskiego myślą udekorowania malowidłem pięknej sali Czytelni nakrytej beczkowo sklepionym stropem. Zachowała się korespondencja w tej sprawie z ówczesnym dyrektorem Archiwum prof. Stanisławem Krzyżanowskim, który jednak nie kwapił się skorzystać z owej artystycznej oferty. Podobną propozycję artysty - malarskiej dekoracji Bali prezydialnej Pałacu Wielopolskich odrzucił w tym czasie także krakowski Magistrat. Nie zdecydował się ozdobić freskami Wyspiańskiego swej nowo nabytej kawiarni przy ulicy Floriańskiej imć Apolinary Michalik. A wszystkie to projektowane przez siebie prace wykonać chciał artysta... za darmo.

Wielką rolę w twórczym życiu Wyspiańskiego odegrał dom doktorostwa Pareńskich przy ul. Wielopole 4 (mieszczący dziś oddział Drukarni Prasowej) Salon Elizy Pareńskiej, wielkiej miłośniczki sztuki i serdecznej propagatorki młodych talentów, wśród nich szczególnie Wyspiańskiego, ściągał całą elitę artystyczną Krakowa z przełomu wieków - od sędziwego Adama Asnyka po wstępującego na poetycki Parnas Kazimierza Tetmajera. Córki gospodarzy - Maryna, Zosia i Eliza stanowiły częsty temat obrazów Wyspiańskiego, a dwie z nich stały się prototypami postaci "Wesela".

Także w atmosferze innych krakowskich salonów ówczesnych twórców szukał Wyspiański psychicznego odprężenia i podniety do pracy. W domu wybitego kompozytora Władysława Żeleńskiego przy ul. Św. Sebastiana czy w domu przy ul. Radziwiłłowskiej 15, w mieszkaniu dyrektora Teatru Miejskiego - Józefa Kotarbińskiego i jego energicznej małżonki Lucyny. Miał tu Wyspiański swój ulubiony fotel w kącie pokoju, skąd, nie nagabywany przez zebrane towarzystwo, mógł bacznie obserwować wszystkich gości. W tym to salonie, w lutym 1901 roku, czytał Wyspiański dyrektorowi Kotarbińskiemu swój świeżo napisany dramat "Wesele", który za kilka tygodni, wystawiony na krakowskiej scenie, wstrząsnąć miał sumieniami Polaków, wynosząc nie uznawanego dotychczas poetę na szczyty chwały i powszechnego uwielbienia.

W kilku innych jeszcze domach wybitnych krakowian bywał Wyspiański częstym gościem. Bardzo blisko zżyty z leciwym już wtedy pisarzem Sewerem - Ignacym Maciejowskim, często odwiedzał go w mieszkaniu przy ul. Batorego 6, gdzie, co wieczór schodziło się grono przyjaciół gospodarza z artystycznego świata, spędzając czas na długich rozmowach, na grze w karty lub prezentacji swych najnowszych utworów. Pełen dowcipu i animuszu pan domu, o typie staropolskiego szlachcica, raczył gości zabawnymi dykteryjkami, jego zaś małżonka smacznymi wypiekami własnego wyrobu. Po nagłej śmierci Sewera, Wyspiański, pragnąc ukoić smutek i samotność wdowy, spędzał dni całe w gabinecie zmarłego, opracowując pośmiertną księgę ku jego czci - "Epitaphium".

Ukojenia po twórczych zmaganiach szukał Wyspiański w domu doktora Juliana Nowaka przy ul. Granicznej 9 (obecnie ul. Piotra Michałowskiego), wybitnego lekarza, profesora uniwersytetu, przyjaciela artysty i mecenasa jego sztuki (po latach premiera w wyzwolonej Polsce). Zagłębiony w bujającym fotelu, otoczony kłębami papierosowego dymu, lubił słuchać to muzyki, płynącej spod palców grającej pięknie na fortepianie żony profesora. Czasem bawił się z córeczką gospodarzy Wańdzią, modelką kilku jego portretowych rysunków.

Wytchnieniem dla artysty były też wizyty u Leona Stępowskiego - aktora zaprzyjaźnionego niegdyś z ojcem Wyspiańskiego Franciszkiem, a teraz darzącego przyjaźnią jego syna. W mieszkaniu tego artysty sceny - na drugim piętrze przy ul. Długiej 13 - spędzał długie godziny. Wpół leżąc na zielonej kanapie słuchał opowieści pana domu zza kulis teatru (jego życie rodzinne ukazał we wzruszającym monologu Starego Aktora w "Wyzwoleniu").

Rzadkim natomiast gościem bywał Wyspiański w domu, który a schyłku XIX wieku był chyba najgłośniejszym, najbardziej znanym w całym mieście - domu Stanisława Przybyszewskiego przy ul. Siemiradzkiego, na rogu ul. Karmelickiej. Choć wokół sławnego pisarza gromadziła się licznie młodzież literacka, Wyspiańskiemu nie odpowiadała panująca tu atmosfera cyganerii artystycznej, w której sprawy sztuki nierozdzielnie związane były z alkoholowymi libacjami i wybujałym erotyzmem. Atmosferę tę narzucał gospodarz, uznawany powszechnie za wcielenie modnego wówczas satanizmu. Głośnych rozhoworów i burzliwych improwizacji fortepianowych pana domu nie potrafiła złagodzić jego piękna żona Dagny, która snując się w aureoli złotych włosów wśród rozkrzyczanych biesiadników lub wsparta o wezgłowie kanapki przyjmowała hołdy wpatrzonych w nią, jak w tęczę młodych poetów. Czasem głośną zabawę przerywało pojawienie się małego chłopca w nocnej koszulce - synka Przybyszewskich Zenona, który, zbudzony w środku nocy, przypadał do kolan rozmarzonej matki. Z tych nielicznych pobytów w "gnieździe szatana" pochodzą rysunkowe portreciki Wyspiańskiego: Dagny, Zenona i samego Przybyszewskiego, z którym artysta częściej zresztą spotykał się w redakcji "Życia" (przy ulicy Św. Gertrudy, a potem Łobzowskiej) lub w nowo otwartej kawiarni Turlińskiego naprzeciw gmachu Teatru Miejskiego.

Krakowskie kawiarnie również wytyczyć by mogły "szlak Wyspiańskiego". Szczególnie w kawalerskich swych latach spędzał w nich artystą wiele godzin - nierzadko nocnych nawet. A więc słynna wówczas kawiarnia Schmidta przy Plantach na rogu Szewskiej, do dziś żywa anegdotami ze wspomnień współczesnych, czy - również przy Plantach, w sąsiedztwie Pałacu Biskupiego - cukiernia pani Dobrzyńskiej, wielce wówczas popularna i często przez artystę odwiedzana. Albo kawiarnia Sauera pierwszym piętrze zabytkowej kamienicy na rogu ulic Sławkowskiej i Szczepańskiej - z olbrzymią palmą pośrodku sali, ze wspaniałym widokiem na krakowski Rynek (dziś mieści się to Klub Dziennikarzy "Pod Gruszką"). I jeszcze kawiarnia Noworolskiego w Sukiennicach... Po latach, w dniu manifestacyjnego pogrzebu Wyspiańskiego, jeden z jej kelnerów głośno ubolewał, że tak bezmyślnie wyrzucał do kosza bibułkowe serwetki, zarysowane przez starego bywalca kawiarni, amatora "małej czarnej", malarza, którego właśnie żegnano:

Gdybym był wiedział, że to tak wybitny artysta...

I jeszcze cukiernia pana Michalika przy ul. Floriańskiej tuż przy Bramie Floriańskiej. Miał tu Wyspiański "swój" stolik pod wielkim wiszącym lustrem, w które spoglądając, obserwować mógł całą salę, sam tyłem do wszystkich odwrócony i nie niepokojony ukłonami, pozdrowieniami, zagadywaniami. Ileż spotkań "roboczych" odbyło się przy tym stoliku - z Adamem Chmielem, z Wilhelmem Feldmanem, z teatralnym dekoratorem Janem Spitziarem, z kompozytorem Bolesławem Raczyńskim, twórcą muzyki do dramatów poety. Za 1at kilka cukiernia pana Michalika stać się miała siedzibą kabaretu "Zielony Balonik", którego Wyspiański nie lubił i nie odwiedzał - przyczyniała się do tego zapewne i postępująca jego choroba.

Wreszcie restauracja i kawiarnia imć pana Turlińskiego przy ulicy Szpitalnej. Jeden z jej tylnych pokoi zagarnęła artystyczna brać Krakowa, a Wyspiański nadał tej sali nazwę "Paon" "Paw". Kilkanaście stolików, fortepian i bilard (w sąsiedniej Bali) oraz wielkie płótno na ścianie, z dnia na dzień - czy raczej z nocy na noc - zapełniane nowymi dowcipnymi malunkami. Są na owym płótnie (dziś w zbiorach Muzeum Narodowego) również rysunki Wyspiańskiego. Wykonany przez niego zabawny konterfekt właściciela lokalu, zawieszony oddzielnie, zdobił wejście do restauracji.

Gdy późno wieczorną porą Turliński zamykał swój przybytek, cyganeria przenosiła się do otwartej noc całą restauracji dworcowej lub do knajpy Rosenstocka na początku ulicy Lubicz, w sąsiedztwie dworca kolejowego. Tu artyści byli w mniejszości - prym wiedli rzemieślnicy, handlarze, przyjezdni wieśniacy. Choć alkohol lał się strumieniami (Wyspiański zamawiał najczęściej małe piwo pod ulubione serdelki), do burd czy awantur dochodziło rzadko. Jedną wywołał razu pewnego właśnie przedstawiciel świata artystycznego, młody pisarz satyryk, Adolf Nowaczyński. Gdy, popijając z grupką przyjaciół przy jednym ze stolików, usłyszał nagle wieść o zamordowaniu cesarzowej Elżbiety, wyskoczył na stół, wznosząc toast: "Vive 1'anarchie". Wyskok pełnego temperamentu młodzieńca dzięki załagodzeniu sprawy przez jego ojca, radcę sądowego spowodował jedynie czasowe "wysiedlenie" Nowaczyńskiegoz Krakowa.

A gdy obracamy się w kręgu anegdot, nie sposób nie wspomnieć o proroczym toaście, jaki w innej popularnej krakowskiej restauracji - u Kuśmierczyka na rogu ulic Wiślnej i Św. Anny wzniósł jakiś przygodny uczestnik teatralnej biesiady po premierze sztuki Wyspiańskiego na cześć obecnego na sali autora:

oby Kraków uczcił go w przyszłości wystawieniem okazałego pomnika...

Tekst:
Krystyna Zbijewska
"Krakowskim szlakiem Stanisława Wyspiańskiego",
Wydawnictwo PTTK "Kraj",
Warszawa-Kraków 1986



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Krakow Wyspianksi kolorowanka
Krakow Wyspianksi kolorowanka
Stanisław Wyspiański O kocham Kraków
Prezentacja Spadki WSZiB KRaków
ANALIZA RYNKU NIERUCHOMOŚCI KOMERCYJNYCH W KRAKOWIE W LATACH 2008 2012
KRAKÓW
PODSTAWY MARKETINGU WSZIB KRAKÓW Handel detaliczny Handel hurtowy
PODSTAWY MARKETINGU WSZIB KRAKÓW Sprzedaż osobista Promocja sprzedaży
Kazusy część ogólna WSZiB Kraków
darmowe porady prawne kraków prawo rodzinne
cud mniemany, czyli krakowiaki i górale w bogusławski ZSSQNTR22DFIX2LPTY4OJ5XS2ZQSNGP7PBNOQZA
Krakow nowapr2 Nowa ark I proba Nieznany
Noc listopadowa-Wyspiański(1), Lektury Okresy literackie
KA Admin Publ i Sąd nst Podstawy pr pracy 2011 - 2012, Studia na KA w Krakowie, 4 semestr, Prawo pra
kraków dawna stolica polski 16.03, ozdoby z makaronu, konpekty świetlica, Dokumenty
RACHUNKOWOŚĆ WSZIB KRAKÓW SEMESTR II - POPRAWIANIE BŁĘDÓW KSIĘGOWYCH, Dokumenty(1)
zasady zawierania kontraktu, Studium Psychoterapii Uzależnień Kraków
praca-magisterska-7008, 1a, prace magisterskie Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
chemia 10, Inżynieria Środowiska Politechnika Krakowska studia I stopnia, I semestr, Chemia, egzamin

więcej podobnych podstron